KUJAWSKO-POMORSK I
CZERWIEC 2015
dla sztuki TRUDNY RYNEK
NIE ISTNIEJE Sławomira Malingowska Galeria NEXT str. 4
WYDAWCA: EXPRESS MEDIA Sp. z o.o. Bydgoszcz, ul. Warszawska 13 tel. 52 32 60 733
MIŁO SIĘ POMYLIĆ Na wstępie muszę się Państwu do czegoś przyznać - gdy dowiedziałam się, że w budynku przy ul. Poznańskiej w Bydgoszczy powstanie galeria sztuki, to złapałam się za głowę. Kto w Bydgoszczy rzuci się na sztukę?! Może przechodnie zajrzą z ciekawości, ale żeby nagle zacząć wydawać pieniądze na obrazy - nie ma szans. Przecież reprodukcja z marketu wychodzi taniej, a znajomi to nie jacyś wytrawni znawcy malarstwa. Pomyliłam się, ale w te sposób mogę mylić się codziennie i będzie mi z tym bardzo dobrze. Otóż, jak zapewnia Sławomira Malingowska - nasza okładkowa bohaterka, dla sztuki nie istnieje pojęcie trudnego rynku. Na licytacje do Galerii Sztuki i Domu Aukcyjnego NEXT przyjeżdżają ludzie z Bydgoszczy, regionu, a za pośrednictwem Internetu włączają się w nie nawet osoby mieszkające poza granicami Polski. Do tego dochodzi promocja młodych twórców i dawanie im szansy na zarobek. Na wywiad o realizacji marzeń i odnajdywaniu się w biznesowej niszy zapraszamy na strony 4 i 5. Natomiast na przekór rozleniwieniu, które pewnie część z nas dotknęło po długim weekendzie, serwujemy rozmowę z Romualdem Gierszalem - prezesem toruńskiej firmy Optiguard. „Wierzę w trud systematycznej, codziennej pracy. To on daje stabilność” - wyznaje biznesmen. I trudno przeczyć jego filozofii, bo jej wynikiem są znaczące osiągnięcia firmy, jak i wiele prestiżowych nagród. Ta rozmowa skutecznie zniszczy kiełkującego w nas lenia. W tym numerze wyjaśniamy także, jakie zmiany czekają pracodawców i pracowników po minirewolucji w Kodeksie pracy, małych przedsiębiorców zachęcamy do walki o unijne pieniądze na rozwój biznesu oraz zachęcamy do wprowadzania nowoczesnych systemów CRM w firmach - wszystko po to, żeby pracowało się lepiej. A żeby nie tylko pracowało, ale i żyło się lepiej, polecamy rozmowę z mediatorem - Bartłomiejem Chludzińskim. W końcu sztuka rozwiązywania konfliktów przyda się każdemu z nas - nie tylko w firmie.
Prezes Zarządu: dr Tomasz Wojciekiewicz Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor sprzedaży: Adrian Basa Menedżer produktu: Emilia Iwanciw, tel. 52 32 60 863 e.iwanciw@expressmedia.pl Redaktorka prowadząca: Dominika Kucharska, tel. 52 32 60 703 d.kucharska@expressmedia.pl Teksty: Dominika Kucharska d.kucharska@expressmedia.pl Janusz Milanowski j.milanowski@expressmedia.pl Jan Oleksy j.oleksy@expressmedia.pl Justyna Król j.krol@expressmedia.pl Lucyna Tataruch l.tataruch@expressmedia.pl Renata Napierkowska r.napierkowska@expressmedia.pl Leszek Dziawgo Krzysztof Zych Robert Karlewski Zdjęcie na okładce: Tomasz Czachorowski Projekt: Iwona Cenkier i.cenkier@expressmedia.pl Skład: Dagmara Potocka-Sakwińska Ilona Koszańska-Ignasiak Tomasz Bieńkowski Sprzedaż: Bogusława Mańkowska, tel. 607 351 922 b.mankowska@expressmedia.pl
CP Jesteś zainteresowany kupnem treści lub zdjęć? Skontaktuj się z naszym handlowcem: Piotr Król, tel. 603 076 449 p.krol@expressmedia.pl ZNAJDZIESZ NAS NA: www.biznes.expressmedia.pl www.fb.com/BiznesKujawskoPomorski
Miłego czytania!
Dominika Kucharska
„Biznes Kujawsko-Pomorski” ukazuje się w każdy drugi poniedziałek miesiąca, jako dodatek do „Expressu Bydgoskiego” i „Nowości - Dziennika Toruńskiego”.
REDAKTOR PROWADZĄCA BIZNES KUJAWSKO-POMORSKI
KUJAWSKO-POMORSKI
2
CZERWIEC 2015
w Toruniu
Przedsiębiorca u adwokata, czyli bądź mądry przed szkodą Drobni przedsiębiorcy wolą poskarżyć się znajomemu niż skorzystać z pomocy adwokata. Jednak, gdy po raz pierwszy się zdecydują, radzą to samo innym. W różnych okolicznościach, nawet w myjni samochodowej. - A coś ty taki skwaszony? – zagaduje w kolejce do myjni cukiernik znajomego z branży mięsnej. - Bo mi całkiem nie do śmiechu, tak jak Tobie, gdy ostatnio się tutaj spotkaliśmy – odpowiada współwłaściciel niewielkiej masarni. - I co zrobiłeś z tym człowiekiem, który żądał od ciebie odszkodowania za naruszenie zasad równego traktowania w zatrudnieniu? Ale byłeś wtedy wściekły. Chciałeś się z nim targować, ile mu w końcu zapłaciłeś? - Ani złotówki! - Nie wierzę… Poszedłem po rozum do głowy, czyli do adwokata – opowiada z zapałem cukiernik. - Zaniosłem te wezwania do zapłaty, projekt pozwu i ugody, które mi ten człowiek przysłał. Adwokat o wszystko wypytał, przeczytał, przeanalizował. Stwierdził, że ten człowiek to prostu oszust! Mechanizm oszustwa był następujący. Oszust znajdował w Internecie niechlujnie sformułowane oferty pracy. W tej zamieszczonej przez właściciela masarni mowa była o pracy dla wyłącznie dla kobiet – ekspedientek. Cwaniak to właśnie chciał wykorzystać, by wyłudzić pieniądze. - Za radą adwokata wysłałem cwaniakowi pismo wyjaśniające – opowiada cukiernik. - Zapewniłem, że do pracy przyjmujemy równie chętnie kobiety jak i mężczyzn. Zachęciłem go do złożenia dokumentów, zaprosiłem nawet na rozmowę kwalifikacyjną. Miałem 100 proc. gwarancji, że nie pofatyguje się, bo on mieszka w Sanoku. Wyobrażasz sobie – wrażliwy na równouprawnienie ekspedient z Sanoka chciał się za-
trudnić akurat u mnie w Toruniu. Adwokat od razu ocenił sytuację. Zachęcił mnie, bym poszedł z tym na policję i zawiadomił o oszustwie, bo poziom tych pism wskazywał na to, że ktoś zrobił sobie z tego stałe źródło dochodu. Siedzi przed komputerem, wyszukuje potknięcia i … kasuje. A jak dobre to źródło, sprawdzi jedynie policja, gdyż może uzyskać dostęp do jego rachunku bankowego. Tego rachunku, który mi podał. - Ale czy to się Tobie finansowo opłaciło? – zastanawia się właściciel masarni – Słyszałem, że te usługi są koszmarnie drogie… - Nie przesadzaj, adwokat wystawił fakturę na 300 zł plus VAT czyli 10 proc. tego, co „ugodowo” chciał obrońca równouprawnienia. A jak jeszcze dobierze się gościowi do skóry policja, to będzie bezcenne. - No to miałeś, chłopie, szczęście – wzdycha masarz – nie to, co ja. Mam na karku Inspekcję Transportu Drogowego, a z nimi nikt nie wygra. Zatrzymali mojego wspólnika, gdy przewoził nasz towar, ale miał zezwolenie na przewóz towarów wystawione na moje nazwisko. - Nawet nie wiesz, że masz nieziemskie szczęście. Zobacz, na koniec kolejki podjechał ten adwokat, u którego byłem. - Dzień dobry, panie mecenasie, a to kolega-przedsiębiorca, który ma problem z Inspekcją Transportu Drogowego. Po wysłuchaniu krótkiej relacji adwokat podaje wizytówkę masarzowi. - Nie jest aż tak beznadziejnie jak się panu wydaje – stwierdził mecenas. - Sięgnę do przepisów, ale jakiś czas temu analizowałem podobną
sytuację. W przypadku wspólników spółki cywilnej wystarczy, gdy zaświadczenie potwierdzające zgłoszenie przewozów jako działalności pomocniczej posiada jeden wspólnik. Znajdę to orzeczenie. - I już nie jesteś skwaszony – żartuje cukiernik, widząc zmianę nastroju kolegi. – Wyglądasz jak po solidnej porcji mojego sernika z brzoskwiniami.
Kujawsko-Pomorska Izba Adwokacka w Toruniu / TORUŃ 2015
Kujawsko-Pomorska Izba Adwokacka ul. Rynek Staromiejski 17 87-100 Toruń tel. 56 622 42 37 email: sekretariat@ora.torun.pl Wyszukiwarka adwokatów zrzeszonych w Kujawsko-Pomorskiej Izbie Adwokackiej: www.ora.torun.pl/adwokaci
437515TRTHA
m:
Kujawsko-Pomorska Izba Adwokacka
Prowadzenie galerii to prowadzenie biznesu jak każdego innego, musi się bilansować - zasady są identyczne. Jeżeli ktoś od nich odejdzie, pokona go własna niemoc w tej materii - mówi Sławomira Malingowska, współwłaścicielka Galerii Sztuki i Domu Aukcyjnego NEXT.
ROZMAWIA: JUSTYNA KRÓL ZDJĘCIA: TOMASZ CZACHOROWSKI
SZTUKA
to najlepsza lokata Przyzna Pani, że często się słyszy, iż Bydgoszcz jest specyficznym rynkiem dla sztuki… Bardzo tego określenia nie lubię. Słowo specyficzny niesie ze sobą podtekst, który każdy dopowiada sobie na podstawie własnych emocji i doświadczeń. Mnie się wyraz „specyficzny” kojarzy z czymś trudnym i niedopowiedzianym. Absolutnie nie odnoszę tego słowa do działalności galerii sztuki ani do mojego miasta. Bydgoszcz nie jest trudnym rynkiem dla sztuki, a dokładnie takim samym jak rynek trójmiejski, łódzki, wrocławski czy krakowski. Niczym się nie różni - proszę mi wierzyć. Dla nas to wręcz łatwy rynek, dlatego, że jesteśmy pierwszym domem aukcyjnym w zakresie sztuki współczesnej w województwie kujawsko-pomorskim. Bardzo się Pani utożsamia z Bydgoszczą? Jestem rodowitą bydgoszczanką. To moje miasto, mój dom. A jego odbiór na zewnątrz jest naprawdę bardzo pozytywny. Ostatnio na przykład przyjechało do nas małżeństwo z Wielkopolski. Po trzydzie-
stu latach pierwszy raz odwiedzili Bydgoszcz. Byli zachwyceni nie tylko naszą galerią, ale i miastem. Spędzili nad Brdą przemiły weekend. Co dokładnie Państwo proponują? Prowadzimy sprzedaż galeryjną, działalność wystawienniczą oraz aukcje, głównie młodej sztuki. Zajmujemy się wyłącznie polską sztuką współczesną, a więc sztuką twórców żyjących. Organizujecie licytacje… Jest to forma zakupu znana na całym świecie. Domy aukcyjne, reprezentujące sztukę współczesną, mamy w Sopocie, Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie i w Częstochowie. Bydgoszcz nie miała galerii ani domu aukcyjnego w tym zakresie. Nie ma ich także w regionie. Jesteśmy jedyni w pasie północno-środkowej Polski. Naprawdę nie ma problemów z klientami przy takiej - jakkolwiek by było - niszowej działalności? KUJAWSKO-POMORSKI
4
CZERWIEC 2015
Absolutnie nie. Widzi pani, to dlatego, że akurat w naszej branży sytuacja jest odwrócona. Nam nie chodzi o docieranie ze sztuką do kogokolwiek. To odbiorcy sztuki - miłośnicy i kolekcjonerzy - sami do nas trafiają. To oni znają swoje upodobania, wiedzą, jaka liryka, stylistyka czy kolorystyka dzieł jest im bliska. Na tej podstawie selekcjonują wydarzenia. Przychodzą na wybrane wernisaże, licytują na aukcji dzieła, które im odpowiadają. Naszą rolą nie jest przekonywanie ani namawianie nikogo do czegokolwiek. Typowe zasady sprzedażowe i marketingowe nie obowiązują? Sztuka nas otacza, ale choć jej miłośników nie brakuje, nie jest ona dla każdego, tak samo jak jogging czy pływanie. Część osób interesuje się tym, co się w sztuce dzieje, jakie są jej kierunki, jak się rozwija, część po prostu chce nią dekorować swoje wnętrza, by na co dzień obcować z pięknem, często też podnieść rangę swojej firmy.
SZTUKA
rozmowa biznesu Jednak sztuka jest też przedmiotem handlu... Prowadzenie galerii to prowadzenie biznesu jak każdego innego, musi się bilansować - zasady są identyczne. Jeżeli ktoś od nich odejdzie, pokona go własna niemoc w tej materii. Twarde reguły muszą obowiązywać bez względu na to, czy ktoś ma fabrykę, przedsiębiorstwo przetwórcze, galerię czy biuro projektowe - to cały czas jest biznes. Dajecie szansę młodym twórcom, umożliwiając im sprzedaż w drodze licytacji prac. Im, ale też nabywcom tych dzieł. Zakup obrazu to zawsze lokata, która może się okazać bardzo opłacalna. Te nazwiska mogą kiedyś wiele znaczyć. Owszem, promujemy je w ten sposób i pewnie wielu pomagamy przetrzeć szlaki, to nas bardzo cieszy. Działamy wielopłaszczyznowo. Artyści wystawiają się u nas na aukcjach, mamy ich prace w sprzedaży galeryjnej komisowej, organizujemy wystawy. W sztukę inwestują także firmy. Dla dzisiejszych firm ważny jest wizerunek, dlatego mamy wielu nabywców biznesowych. Kupują, inwestując w dzieła sztuki i jednocześnie z dumą wystawiają nabyte prace we wnętrzach swoich firm. Często punktem honoru, dobrego smaku i wyznacznikiem nowoczesności jest posiadać dzieło sztuki współczesnego artysty. Innym aspektem art bankingu jest zakup dzieł sztuki nowoczesnej przez firmy, banki jako lokaty i dywersyfikacja inwestycji - najlepsza, jaką można sobie wyobrazić. Zawsze w dłuższym okresie kolekcja przyniesie zwrot zainwestowanych środków, często z dużym zyskiem. Wszystko dzieje się przy ul. Poznańskiej 31? Tak, aukcja odbywa się w siedzibie naszej Galerii Sztuki NEXT, ale tak naprawdę jednocześnie toczy się na rynku ogólnopolskim. Licytacja jest też w sieci, na największym portalu aukcyjnym Artinfo. Aukcje odbywają się w piątkowe wieczory, po zakończeniu galeria zmienia się w salonik towarzyski. Rozmowy o sztuce często przenoszą się do miasta. Goście idą napić się razem wina, przy dobrej kolacji. Co wyróżnia te piątkowe spotkania? Aukcje młodej sztuki cieszą się w Polsce zainteresowaniem od zaledwie kilku lat. Są to spotkania o specjalnej formule, mające swoje grono odbiorców. U nas odbywają się co półtora miesiąca, zwykle gromadząc 80-90 osób. W ciągu godziny licytujemy około 70-100 prac. Wyjątkowe jest to, że podczas aukcji młodej sztuki, każda z prac licytowana jest od kwoty zaledwie 500 złotych, ale to trochę kokieteria, bo jak to na licytacji, cena zwykle idzie w górę. Na aukcjach charytatywnych na przykład, ceny bardzo znanych autorów zaczynają się nawet od 100 złotych. Czyli można zdobyć coś wyjątkowego za nieduże pieniądze? To niebywała okazja, by nabyć dzieło po bardzo atrakcyjnej cenie. Choć bywa i tak, że cena końcowa jest bardzo wysoka, oczywiście ku radości arty-
Dla wielu firm ważny jest wizerunek, dlatego mamy wielu nabywców biznesowych. Kupują, inwestując w dzieła sztuki i jednocześnie z dumą wystawiają nabyte prace we wnętrzach swoich firm. SŁAWOMIRA MALINGOWSKA
nikacyjny doskonały, mamy też w sąsiedztwie duży parking, co obecnie jest bardzo ważne. Kiedy kupowaliśmy ziemię, liczyła się dla nas bliskość urzędów. Działacie już ponad rok. 3 marca 2014 roku otworzyliśmy Galerię Sztuki NEXT wernisażem wystawy Magdaleny Kwapisz-Grabowskiej. Za nami 5 aukcji i 4 wystawy: Tomasza Kołodziejczyka i Marzeny Ślusarczyk oraz Jacka Malinowskiego oraz aktualna - Bartosza Frączka. Pierwszą aukcję młodej sztuki przygotowywaliśmy przez 4 miesiące. To niezwykły wysiłek organizacyjny - nawiązywanie kontaktów z artystami, pozyskiwanie zdjęć prac do katalogu, który przy każdym naszym wydarzeniu wydajemy i rozsyłamy. Oprócz aukcji młodej sztuki, mamy też aukcje tematyczne - np. „City Lights-street art i współcześni…” z pracami ukazującymi tematykę dotyczącą miasta. Ile osób tworzy to miejsce? Cztery na stałe zatrudnione i dwie współpracujące.
sty. Po każdej aukcji ogłaszamy tzw. top ten, czyli dziesięć najkorzystniej sprzedanych prac. Są to kwoty rzędu 5, 6 tysięcy złotych, a rekordowa, to jak dotychczas 7400 złotych. Wśród aukcji młodej sztuki najwyższa cena, jak dotąd, to 4600 złotych. Licytują tylko bydgoszczanie? Nie tylko. Przyjeżdża do nas wielu miłośników sztuki z całego regionu. Zawsze też cztery osoby są przy telefonach, by ktoś, kto nie może w aukcji uczestniczyć, miał opcję licytowania zdalnie. Z pracami, które będą licytowane można się wcześniej zapoznać? Owszem, wydajemy drukowane i elektronicznie dostępne na stronie katalogi aukcyjne. Na 14 dni przed datą aukcji otwieramy wystawę poprzedzającą to wydarzenie. Wszystkie prace są wystawione w Galerii Sztuki NEXT. Mamy aukcjonera, który w tzw. trybie młotkowym prowadzi nasze licytacje. Emocje są olbrzymie, walka jest zacięta, a po jej zakończeniu brawa są gromkie. Bydgoszczanie są cudowni. Jak to się wszystko zaczęło? Myśl otwarcia tej galerii nie powstała między śniadaniem a obiadem, a dojrzewała we mnie od dwóch lat. Samo przygotowanie się na ryzyko niepowodzenia, trudy niewiedzy, pokonanie zupełnie nieznanych przecież zadań, wymagało wielu przemyśleń. Obecnie razem z mężem jesteśmy właścicielami galerii, ale nadal też architektami. Od ponad 20 lat reprezentujemy Studio Architektoniczne FUTURA. Co zadecydowało o ulokowaniu galerii w tym właśnie miejscu? Teren, na którym powstał nasz budynek, kupiliśmy ponad 25 lat temu z przeznaczeniem na budowę biura. Budynek powstał 2 lata temu, lokalizacja na granicy historycznej Bramy Poznańskiej, a więc dawnych wrót do miasta, jest świetna. Węzeł komu KUJAWSKO-POMORSKI
5
Czy możemy już mówić o sukcesie galerii? To ocenią odbiorcy. Ojcem sukcesu jest ciężka praca i na nią stawiamy. Ważna jest też satysfakcja z tego, co się robi. Jeżeli ktoś nie lubi swojej pracy, nigdy nie odniesie sukcesu. Zawsze będzie mu źle, będzie się do pracy spóźniał, nie będzie zadowolony. Dziś sztukę mamy wszędzie… Tak: grafika cyfrowa, fotografia cyfrowa, komiks, performance, sztuki związane z technologami… Każda torebka, pasek do zegarka, znienawidzona reklama w telewizji… jest sztuką. Są to wytwory pracy jednostek, ale też grup twórczych. Generalnie artystów z różnych dziedzin. Jak wybierać z tego dobrobytu? My jesteśmy nastawieni na prezentację sztuki współczesnej - malarstwa, grafiki i rzeźby - te dziedziny przede wszystkim. Aktualnie rozmawiam na temat zorganizowania wystawy z dwoma rzeźbiarzami. Ważne jest, jak się wystawę pokaże. My prezentujemy każdą średnio od dwóch do czterech tygodni. Prace trafiają również do sieci. Czego możemy się spodziewać przed wakacyjną przerwą? Najbliższa aukcja młodej sztuki odbędzie się 19 czerwca o godz. 19 - serdecznie zapraszamy.CP
Sławomira Malingowska pomysłodawczyni i współwłaścicielka Galerii Sztuki i Domu Aukcyjnego NEXT w Bydgoszczy, architektka - od 1991 roku wraz z mężem prowadzi Studio Architektoniczne FUTURA ( m.in. hotel Słoneczny Młyn, hotel Sepia Mercure, „Nordic Residence”). Pasjonatka sztuki, prywatnie mama, golfistka, miłośniczka ogrodnictwa i kulinariów.
CZERWIEC 2015
SZTUKA
inwestycje
Strefa
dobrych inwestycji Jeszcze ponad 8 ha terenów pod inwestycje jest dostępne w ramach oferty Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Bydgoszczy. Dowiedz się, dlaczego warto postawić na strefę. TEKST: DOMINIKA KUCHARSKA
P
omorska Specjalna Strefa Ekonomiczna swoim obszarem - poza Kujawsko-Pomorskiem - obejmuje jeszcze 3 inne województwa: pomorskie, zachodniopomorskie i wielkopolskie. PSSE łączy w sobie świetnie przygotowane tereny przemysłowe z rozwiniętym zapleczem naukowo-technologicznym. Taki duet stwarza wyjątkowo przyjazne środowisko dla rozwoju biznesu. Wabików przyciągających firmy do PSSE jest wiele, jednak na największą uwagę zasługuje gwarantowana pomoc publiczna. Strefa ulg Inwestorzy, którzy otrzymają zezwolenie na działalność w strefie, mogą liczyć na zwolnienie z podatku dochodowego z tytułu nakładów inwestycyjnych lub dwuletnich kosztów pracy nowo przyjętych pracowników. W przypadku firm produkcyjnych zawsze pod uwagę brane są nakłady inwestycyjne, ponieważ to one generują najwięcej kosztów. Trzeba zaznaczyć, że minimalne nakłady inwestycyjne muszą wynosić 100 tysięcy euro, przy czym działalność musi być prowadzona przez przynajmniej 5 lat (lub 3 lata w przypadku MSP). Mówiąc o nakładach inwestycyjnych, mamy na myśli zarówno koszty związane z zakupem gruntu, koszty najmu lub dzierżawy gruntów, budynków oraz budowli czy ruchomości, ale także wydatki związane z utworzeniem parku maszynowego czy zakupem wartości niematerialnych i prawnych, takich jak chociażby oprogramowanie czy prawa patentowe. Z aktualnych przepisów wynika, że wysokość wskaźnika intensywności pomocy publicznej dla dużych przedsiębiorców wynosi 35 procent, dla średnich - 45 procent, natomiast dla małych przedsiębiorców aż 55 procent.
Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego lokuje inwestorów na obszarze strefy. Wyjaśniamy też zasady inwestowania w tym obszarze oraz prowadzimy inwestora za rękę przy przygotowaniu niezbędnych dokumentów. EDYTA WIWATOWSKA, PREZES BARR
Strefa potencjału Janusz Kuzman, prezes firmy Baumat sp. z o.o., działającej na rynku budowlanym od 25 lat, swoją decyzję o zainwestowaniu na terenie PSSE w Bydgoszczy nazywa strzałem w dziesiątkę. - To obszar ze świetną infrastrukturą. Pod względem logistycznym stanowi rozwiązanie idealne - sąsiedztwo drogi krajowej numer 10 i lotniska bardzo ułatwiają rozwój biznesu. Miałem okazję widzieć ten teren jeszcze zanim inwestowanie na nim zaczęło się na dobre. Krajobraz był dziewiczy, ale już wtedy widziałem drzemiący w nim potencjał. Z czystym sumieniem polecam inwestorom postawienie na strefę - podkreśla przedsiębiorca. Samo ubieganie się o zezwolenie na działalność w strefie nie jest skomplikowanym procesem, ale musimy przeznaczyć na niego minimum dwa miesiące. Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego koordynuje działaniami na obszarze specjalnej strefy ekonomicznej. - De facto to BARR lokuje inwestorów na obszarze strefy. Wyjaśniamy też zasady inwestowania w tym obszarze oraz prowadzimy inwestora za rękę przy przygotowaniu niezbędnych dokumentów. W zakresie dostępu do infrastruktury technicznej współpracujemy z gestorami sieci i Bydgoskim Parkiem Przemysłowo-Technologicznym - mówi Edyta Wiwatowska, prezes BARR. Zezwolenie jest wynegocjowane w toku postępowania prowadzonego przez PSSE - chodzi o tzw. przetarg łączny. W jednej procedurze udziela on zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej, badając nakłady, plany inwestycyjne i wagę danego inwestora dla regionu. Jednocześnie przetarg łączny przesądza, że chętny inwestor może faktycznie nabyć tytuł prawny do nieruchomości. Ubieganie się o zezwolenie może trwać dłużej, gdy inwestor upatrzy sobie inny teren, niebędący jeszcze częścią PSSE. - Na taką decyzję z Rady
inwestycje Ministrów czeka się około pół roku. Strefa jest otwarta na propozycje inwestorów i jeśli ich determinacja nie słabnie, to bez większych problemów doprowadzamy postępowanie do szczęśliwego końca, czyli do rozpoczęcia inwestycji - mówi Edyta Wiwatowska.
bardziej doceniam to, jak wiele ułatwień jest nam oferowanych i jak szybko udaje nam się załatwić za pośrednictwem strefy i BPPT sprawy z reguły pochłaniające dużo czasu i energii - podkreśla Maciej Matczyński, Dyrektor Naczelny Airon Investment.
Strefa technologii Poza ulgami i doskonałą lokalizacją nieruchomości, ogromne znaczenie dla rozwoju biznesu ma zaplecze kadrowe, które w Bydgoszczy jest na bardzo wysokim poziomie. Potencjał grodu nad Brdą dostrzegło wielu biznesowych graczy. Przykładem jest spółka SPX Flow Technology Poland, która zdecydowała się na rozwój swojej działalności w strefie. Ten ogólnoświatowy dostawca rozwiązań z zakresu inżynierii procesowej i automatyki dla branży mleczarskiej oraz przemysłu spożywczego 9 czerwca wbije łopatę pod kolejną już inwestycję na terenie bydgoskiej części PSSE. Od października 2012 r. w strefie działa także Airon Investment SA - ceniona firma z branży obróbki metalu. - Z perspektywy czasu ulokowanie firmy na terenie BPPT, wchodzącym w skład PSSE, oceniam jako bardzo opłacalne. Ulgi, dobra lokalizacja i infrastruktura to atuty nie do przecenienia, ale duże znaczenie ma także to, że firmy inwestujące na tym terenie mogą liczyć na duże wsparcie. Czas to pieniądz, w biznesie szczególnie, więc tym
Strefa nie dla każdego Zapoznając się z długą listą zalet PSSE, inwestorzy koniecznie powinni przeanalizować także, jaki rodzaj działalności został wyłączony z korzystania z pomocy w specjalnych strefach ekonomicznych. Wykluczenie obejmuje 18 przypadków. Wśród nich jest, m.in., działalność gospodarcza w zakresie: wytwarzania materiałów wybuchowych, wyrobów tytoniowych, przetwarzania paliw silnikowych, a także wyrobu, rozlewu i przetwarzania napojów alkoholowych oraz spirytusu przeznaczonego na cele inne niż produkcja biokomponentów; prowadzenia ośrodków gier, o których mowa w ustawie z dnia 19.11.2009 r. o grach hazardowych; usług instalowania, napraw, konserwacji i remontu maszyn i urządzeń wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej na terenie strefy; określonych usług holowania w transporcie drogowym. Ze szczegółowym wykazem rodzajów działalności gospodarczej wykluczonej z pomocy w specjalnych strefach ekonomicznych można zapoznać się chociażby w siedzibie BARR.CP
BYDGOSKA PODSTREFA EKONOMICZNA Do zagospodarowania ma około 8,6 ha, podzielone na 3 działki, przy ulicy Peteresena w obszarze BPPT. Tereny te są doskonale uzbrojone, zlokalizowane przy nowych, utwardzonych drogach, co ułatwia transport materiałów czy towarów. Zwłaszcza bliskość drogi krajowej nr 10, oddalonej o zaledwie kilometr, usprawnia transport samochodowy z innymi częściami kraju. Kolejnym atutem jest zlokalizowana w pobliżu bocznica kolejowa, która pozwala na przewożenie towarów innym środkiem transportu, niż samochodowy, co znacząco ułatwia i obniża koszty transportu towarów, wytwarzanych na terenie podstrefy. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego „Łęgnowo - Park Technologiczny” w Bydgoszczy, umożliwia jego zabudowę wraz z powierzchniami utwardzonymi do 80 proc., co pozwala maksymalnie wykorzystać zakupiony teren. Bydgoska podstrefa jest atrakcyjnym miejscem pod inwestycje, umożliwiając prowadzenie działalności gospodarczej, na terenie w pełni przystosowanym do współczesnych wymogów prowadzenia biznesu. WIĘCEJ INFORMACJI UDZIELA: BARR SP. Z O.O., UL. MENNICA 6, BYDGOSZCZ. WWW.ZAINWESTUJ.BYDGOSZCZ.PL
FIRMY DZIAŁAJĄCE W STREFIE:
Spółka miejska powołana do promocji gospodarczej Bydgoszczy, wspierania przedsiębiorczości oraz obsługi inwestorów i przedsiębiorców. KONTAKT: ul. Mennica 6, 85-112 Bydgoszcz, tel. 52 585 88 23, fax 52 585 88 78, e-mail: barr@barr.pl www.barr.pl
700215BDBHB
NA INWESTOWANIE W SPECJALNEJ STREFIE EKONOMICZNEJ W BYDGOSZCZY ZDECYDOWAŁA SIĘ M.IN. FIRMA BAUMAT (NA ZDJĘCIU PRACE BUDOWLANE Z KWIETNIA BR.)
reklama
MMP Neupack Polska sp. z. o.o. METALBARK sp. z. o.o. METALCYNK sp. z. o.o. SPX Flow Technology Poland sp. z. o.o. Airon Investment SA Baumat sp. z o.o. Garos Polska sp. z o.o.
biznes nowości
Zawody
w centrum handlow
ym
W Focus Mall Bydgoszcz pod koniec maja odbył się Puchar Polski Freestyle Football. To jeden z lokalnych przykładów niesztampowych działań centrów handlowych. Coraz częściej wychodzą one poza sprzedaż produktów czy usług i aktywnie włączają się w życie miasta. W bydgoskim Focus Mall zmierzyło się szesnastu najlepszych w kraju zawodników football freestyle. Polacy radzą sobie świetnie w tej dyscyplinie. CH Focus Mall Bydgoszcz zostało otwarte w 2008 roku. Dwukondygnacyjny obiekt przy ulicy Jagiellońskiej 39-47 dysponuje ponad 41 tys. mkw. powierzchni najmu brutto. Najemcami są m.in.: Alma, Saturn, Mango, Solar, Cinema City, Intersport, Zara, Reserved, C&A, New Yorker. Obiekt posiada 850 miejsc parkingowych na dwóch poziomach. W zeszłym roku Atrium European Real Estate kupiła Focus Mall Bydgoszcz od wcześniejszego właściciela - Aviva Investors. (Na zdjęciu dyrektor CH Focus Mall Bydgoszcz - Gregory Pertus).CP
Targi WOD-K AN za nami Pod koniec maja w Bydgoszczy zakończyły się XXIII Międzynarodowe Targi Maszyn i Urządzeń dla Wodociągów i Kanalizacji WOD-KAN 2015. Tradycyjnie wystawcami, zarówno z Polski, jak i zagranicy - były firmy produkujące dla branży wodociągowo-kanalizacyjnej. Tegorocznym targom honorowo patronowały Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, Ministerstwo Środowiska oraz Krajowa Izba Gospodarcza. Bydgoska wystawa ma typowo branżowy charakter i takie było założenie już w momencie powstania targów w 1993 roku. Organizatorowi - Izbie Gospodarczej „Wodociągi Polskie”- chodziło o ułatwienie branży wod-kan kontaktów z producentami technik, technologii, maszyn i urządzeń, a także o umożliwienie porównania ofert, dostępnych na rynku i koniecznych dla prowadzenia inwestycji. Ich celem nadrzędnym jest poprawa jakości wód i środowiska naturalnego w Polsce.CP
TEKST: K RZYSZT OF LIET Z,
KUJAWSKO-POMORSKI
DOMINK A KUCH ARSKA
8
CZERWIEC 2015
biznes nowości
pracy c s j e i m ch 850 nowy w Bydgoszczy
ka n a z d ą su” Grudzi cą Bizne wi L ą k s l o „P
Mieszkanka Grudziądza, Anna Urbańska, właścicielka Centrum Edukacyjno-Consultingowego Concret zwyciężyła w prestiżowym plebiscycie magazynu „Law Business Quality”. Pani Anna zwyciężyła w kategorii „Rozwój osobisty”. Anna Urbańska od ponad 17 lat udowadnia, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Zaraża pasją. Dzieli się wiedzą. Jest jedynym w Polsce trenerem structogramu - to metoda rozwojowo-edukacyjna, dzięki której ludzie prawdziwie poznają siebie i mogą być krok przed swoimi zachowaniami oraz przed innymi. Przez jej programy szkoleniowe przeszło ponad 10 tysięcy osób. Jest absolwentką pięciu kierunków studiów podyplomowych i wykładowcą na wyższych uczelniach. Od 1998 roku zarządza Centrum Edukacyjno-Consultingowym Concret i jest wiceprezesem Instytutu Colina Rose, jednej z najprężniej rozwijających się szkół językowych.CP
Według danych Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, pierwsze miesiące tego roku to zagraniczne inwestycje o łącznej wartości niemal 17 mln euro i 1968 nowych miejsc pracy. Jak prognozują eksperci, bydgoski rynek powiększy się o 850 etatów, a to za sprawą firmy Atos, która jest międzynarodowym liderem usług cyfrowych. Jej oddział działa także w Bydgoszczy, oferując integrację systemów IT, usługi zarządzania infrastrukturą informatyczną, outsourcing i consulting.CP
Bez współpracy nie ma kasy Niemal miliard złotych z unijnych funduszy w perspektywie budżetu 2014-2020 mogą pozyskać kujawsko-pomorskie uczelnie wyższe. Jest tylko jeden podstawowy warunek, muszą ściśle współdziałać z gospodarką i biznesem. By najskuteczniej i w jak najwyższej wysokości pozyskać te fundusze, z inicjatywy Sejmiku Gospodarczego Województwa Kujawsko-Pomorskiego Urząd Marszałkowski wspólnie z organizacjami gospodarczymi i uczelniami wyższymi zamierza powołać w najbliższym instytucję, która będzie wspierać, pomagać i koordynować starania przyszłych beneficjentów unijnego wsparcia.CP
wy o ł s y m rze ku p k r a w Pater P W podnakielskim Paterku od jesieni trwa budowa Nadnoteckiego Parku Przemysłowego. Pierwszy etap robót - w kolejnych latach są nadzieje na więcej - obejmie 24-hektarowy teren. Planowy termin zakończenia robót to koniec sierpnia, ale już zgłaszają się pierwsze firmy - dwie z Bydgoszczy i jedna z Nakła nad Notecią - zainteresowane inwestowaniem w parku.CP
Nasi na EXPO Hurtownia BIMs Plus, której oddział mieści się na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, jest wyłącznym dostawcą instalacji sanitarnych do budowy Polskiego Pawilonu na EXPO 2015 w Mediolanie. Słynna wystawa odbywać się będzie od 1 maja do 31 października 2015 r., pod hasłem „Wyżywienie planety, energia dla życia”. Zwiedzający zapoznają się z najnowszymi trendami w promowaniu zdrowej żywności.CP
KUJAWSKO-POMORSKI
9
CZERWIEC 2015
TEKST: LUCYNA TATARUCH
ZASADA
3 i 33 i cała reszta Choć ochrona prawna osób zatrudnianych na podstawie umów cywilnoprawnych w ocenie Inspektoratu Pracy wydaje się być oczywistym krokiem, pracodawcy przypominają, iż potrzebują przede wszystkim maksymalnie elastycznych przepisów.
KUJAWSKO-POMORSKI
10
CZERWIEC 2015
O
konieczności zmian w Kodeksie pracy słychać już od dawna, nie bez powodu. Ekonomiści podkreślają, że obecne przepisy powstały 40 lat temu i nie nadążają za współczesnymi realiami rynku, zarówno od strony potrzeb pracowników, jak i wymagań pracodawców. Nic więc dziwnego, że na przełomie ostatnich miesięcy, w atmosferze medialnych komentarzy, rząd zaplanował prace nad nowelizacją zapisów, przede wszystkim tych dotyczących umów terminowych i tzw. „śmieciówek”. Długo oczekiwany projekt ustawy o zmianie Kodeksu wpłynął do Sejmu 10 kwietnia, jednak uzgodnienie stanowisk nie jest w tej sprawie oczywiste. Choć ochrona prawna osób zatrudnianych na podstawie umów cywilnoprawnych wydaje się być oczywistym krokiem, pracodawcy przypominają, iż potrzebują przede wszystkim maksymalnie elastycznych przepisów, pozwalających na łatwe przyjęcie i sprawne zwolnienie nowo zatrudnianych osób. - Z projektu wynika, że zmiany podyktowane są także wszczęciem przez Komisję Europejską w stosunku do Polski postępowania w sprawie niezgodności przepisów Kodeksu z wymogami dyrektywy Rady 99/70/WE z dnia 28 czerwca 1999 r. dotyczącej Porozumienia ramowego w sprawie pracy na czas określony, a także z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE - tłumaczy Emilia Pankowska, Zastępca Głównego Inspektora Okręgowej Inspekcji Pracy w Bydgoszczy. Kto na tych i innych rozwiązaniach skorzysta tak naprawdę? Ze składkami Od początku 2015 roku na umowy cywilnoprawne dla członków rad nadzorczych nałożono już składki do ZUS. Ustawodawca argumentuje to coraz liczniejszą grupą zawodową, która wraz ze wzrostem kapitału rynkowego nie świadczy pracy ani nie prowadzi pozarolniczej działalności, a jednak czerpie środki z innej działalności o charakterze osobistym. Zgodnie z nowelizacją ustawy o ubezpieczeniach społecznych, od stycznia 2016 r. obowiązek odprowadzania składek społecznych będzie dotyczył każdego, kto zawrze tego typu umowę, do wysokości minimalnej płacy. Choć zmiany te wprowadzane są w intencji pracowników na tak zwanych umowach śmieciowych, realne konsekwencje budzą wątpliwości. Najbardziej dotkniętą tym problemem grupą pozostają ludzie młodzi, studenci i uczniowie, dla których maksymalizacja zysku przy pracach dorywczych nierzadko jest najistotniejszym aspektem podejmowanego zatrudnienia. Dodatkowe składki wiązać się będą ze wzrostem kosztów pracy po stronie pracodawcy, a więc i być może koniecznością redukcji zatrudnienia w sektorach, w których podstawą jest zawieranie tego typu umów. Przepis ten uniemożliwi zawieranie jednocześnie dwóch umów po to, by składki odprowadzać od tej na niższą kwotę. Zgodnie z poprzednimi zasadami
R
kodek s pracy było to możliwe. W praktyce wystarczyło zawrzeć z pracodawcą jedną umowę na niską kwotę (na przykład na 100 zł) i drugą na tę odpowiadającą realnemu wynagrodzeniu (np. 3000 złotych). Ustawodawca umożliwiał samodzielną decyzję, od której umowy odprowadzać składki do ZUS. Dla wielu pracowników wybór umowy na niższą kwotę był oczywisty. Od 2016 r. nie będzie już takiej możliwości. Bez terminu - Z opinii Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu wynika, że od 2009 r. w Polsce występuje najwyższy odsetek pracowników zatrudnionych na umowy na czas określony wśród państw członkowskich Unii Europejskiej - przytacza Pankowska. - Polska wyprzedziła dotychczasowego lidera, Hiszpanię, której udało się ograniczyć skalę tego zjawiska z 33,4 do 24 procent. To właśnie ci pracownicy z pewnością skorzystają ze zmian w ustawie, które ukrócą samowolkę przy nieograniczonym przedłużaniu zatrudnienia. Okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony oraz łączny okres zatrudnienia na podstawie tychże umów zawartych między tymi samymi stronami, nie będzie mógł przekroczyć 33 miesięcy. Łączna liczba tych umów nie będzie mogła przekraczać trzech - wyjaśnia ekspertka. Kolokwialnie projekt ten nazywany jest zasadą „33 i 3”. Po przekroczeniu tego terminu i ilości umów, każda kolejna umowa zawarta z pracownikiem stanie się z automatu umową na czas nieokreślony. Więcej czasu Jeszcze w tym roku zmiany dotkną też rozwiązywania umów o pracę. - Celem będzie uzależnienie długości okresu wypowiedzenia umowy o pracę zawartej na czas określony od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy, tak jak jest to obecnie w przypadku umowy o pracę na czas nieokreślony - zaznacza Pankowska. Zgodnie z planowaną nowelizacją na 2 tygodnie wypowiedzenia może liczyć pracownik zatrudniony przez okres krótszy niż 6 miesięcy. Miesiąc będzie przysługiwał wszystkim pracującym dłużej niż pół roku. Natomiast po 3 latach będą to 3 miesiące. Inne zmiany obejmą także zasady funkcjonowania świadczeń rodzicielskich z tytułu urodzenia E
ZMIANY W KODEKSIE PRACY 1. Brak konieczności wykonywania badań lekarskich dla nowego pracodawcy - od 1 kwietnia br.
Nie na wykonanie pracy - Zasadnicze zmiany mają objąć również ograniczenie rodzajów umów o pracę do trzech, w miejsce obecnych czterech - dodaje Pankowska. - Ma to się stać poprzez likwidację umowy na czas wykonania określonej pracy. Pozostanie więc umowa na okres próbny, na czas określony i na czas nieokreślony. Argumentem przemawiającym za usunięciem umowy na czas wykonania pracy jest fakt, iż praktycznie bardzo rzadko się ją stosuje, a i w tych wyjątkowych sytuacjach często pokrywa się ona z zakresem umowy na czas określony lub próbny. Warunki tej ostatniej zostaną doprecyzowane. - Umowa taka będzie mogła zostać zawarta w celu sprawdzenia kwalifikacji pracownika i możliwości jego zatrudnienia - tłumaczy przedstawicielka OIP. - Zasadniczo pracodawca będzie mógł zatrudnić pracownika w ten sposób tylko raz. Wyjątkowo ponowne zawarcie takiej umowy będzie możliwe, jeśli będzie to dotyczyło pracy innego rodzaju, po upływie co najmniej 3 lat od dnia rozwiązania lub wygaśnięcia poprzedniej umowy o pracę. Projekt przewiduje cztery wyjątki - gdy umowa została zawarta w celu: zastępstwa pracownika; wykonywania pracy o charakterze dorywczym lub sezonowym; wykonywania pracy przez okres kadencji lub gdy pracodawca wskaże obiektywne przyczyny leżące po jego stronie. Warto przypomnieć, iż jedną z obowiązujących już od początku kwietnia tego roku dodatkowych zmian jest zwolnienie pracownika z konieczności odbycia wstępnych badań lekarskich. Dotyczy to sytuacji, gdy pracownik chce podjąć nowe zatrudnienie w podobnych warunkach, jakie panowały w poprzednim zakładzie. Wówczas wystarczy przedstawić aktualne orzeczenie lekarskie z informacją o braku przeciwwskazań do pracy u byłego pracodawcy - wydane na podstawie skierowania. Każda ze stron ma na to trzydzieści dni od ostatniego dnia umowy.
K
L
2. Konieczność odprowadzania składki ZUS od umów cywilnoprawnych - od 1 stycznia 2015 dla członków rad nadzorczych i od 1 stycznia 2016 roku dla wszystkich. 3.Możliwość zawarcia maksymalnie trzech umów na czas określony z tym samym pracodawcą - po kwietniu br. 4. Maksymalny okres zatrudnienia terminowego do 33 miesięcy - po kwietniu br. 5. Zrównanie długości okresu wypowiedzenia umów o pracę na czas określony z wypowiedzeniem umów o pracę na czas nieokreślony - po kwietniu br. 6. Likwidacja możliwości zawierania umów na czas wykonania określonej pracy - od kwietnia br. Bez komplikacji - Zdajemy sobie sprawę z tego, iż w praktyce gospodarczej zdarzają się różne sytuacje. Dlatego chcieliśmy pozostawić pewną furtkę, by w razie potrzeby pracodawcy byli elastyczni - wyjaśnił Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej. Według zapewnień resortu nie chodzi o to, by dołożyć trudności pracodawcom. Od założonych reguł przewiduje się wyjątki. Takie sytuacje wystarczy zgłosić do Państwowej Inspekcji Pracy dowolną drogą, nawet elektronicznie. Jak większość przepisów, również te nie działają wstecz. Jeśli w dniu ich wejścia w życie pracownikowi będzie upływać maksymalny czas trwania umów, to ta ostatnia nie zostanie automatycznie przekształcona w umowę na czas nieokreślony. Ilość zawartych porozumień zaczyna liczyć się dopiero od ustanowienia nowych zasad.CP A
M
A
259615TRTHA
R
NAJWAŻNIEJSZE
lub adoptowania dziecka. Ostatnie szesnaście tygodni urlopu rodzicielskiego będzie mogło zostać wykorzystane aż do ukończenia przez dziecko szóstego roku życia. Wydłużony ma zostać również okres na wykorzystanie urlopu ojcowskiego - z 12 miesięcy od urodzenia lub adoptowania dziecka, do 24 miesięcy.
KUJAWSKO-POMORSKI
11
CZERWIEC 2015
Solanki Inowrocław
Dla każdego coś zdrowego...
czyli rehabilitacja w Uzdrowisku Solanki Rehabilitacja kardiologiczna, neurologiczna, ortopedyczna, dla Amazonek, dla seniorów, turnusy oczyszczająco-lecznicze, poradnia wad postawy, zabiegi upiększające - to tylko niektóre propozycje, z jakich można skorzystać w bogatej ofercie spółki SOLANKI Uzdrowisko Inowrocław.
KUJAWSKO-POMORSKI
12
CZERWIEC 2015
Uzdrowisko Inowrocław nie tylko dysponuje znakomicie wyposażoną bazą rehabilitacyjno-leczniczą. Można również korzystać z zajęć Centrum Rekreacji i gabinetu kosmetycznego, gdzie stosuje się tak nowoczesne zabiegi, jak terapia światłem pulsacyjnym IPL, dzięki czemu można wykonać zabiegi fotoodmładzania, usuwania owłosienia, leczenia trądziku, usuwania i rozjaśnienia przebarwień. Co miesiąc wprowadzane są promocje w gabinecie kosmetycznym i bazie zabiegowej, a w czerwcu dodatkowo w ramach akcji „Inowrocław za pół ceny” można skorzystać m.in. z promocyjnego usuwania owłosienia w okolicach bikini za pomocą urządzenia IPL. Kuracjusze, którzy wybiorą się do inowrocławskiego uzdrowiska mają do dyspozycji szereg atrakcji. Od niedawna można korzystać z przejazdów melexem po Parku Solankowym. Na gości czeka Patio Zdrojowe, gdzie oprócz bogatego menu oferuje się własnej produkcji pizzę. Działa tu także lodziarnia oraz Kawiarnia Zdrojowa. Ponadto organizuje się szkolenia i konferencje w Sali Kryształowej i Bursztynowej w Medical SPA oraz imprezy okolicznościowe w Zakładzie Przyrodoleczniczym i kawiarni Dolce Vita. Na kuracjuszy i gości uzdrowiska czeka jeszcze wiele atrakcji, o czym najlepiej można się przekonać, przyjeżdżając do uzdrowiska. Więcej informacji i pełna oferta znajduje się na stronie: www.solanki.pl
24515BIBIA
korzystać również mieszkańcy Inowrocławia dochodząc na zabiegi. W sanatorium nie tylko realizuje się leczenie zakontraktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia i udziela świadczeń w ramach prewencji rentowej dla ZUS-u, ale prowadzi się w szerokim zakresie rehabilitację, z której można korzystać odpłatnie bez konieczności czekania w kolejce. - Mamy szeroki zakres zabiegów specjalistycznych, dotyczących schorzeń ortopedycznych i neurologicznych, jak terapia ortopedyczna wg. Cyriax'a, Mc. Kenziego, PNF, Bobath i terapia manualna. Mamy możliwość wykonywania zabiegów w takich schorzeniach jak: dyskopatia, rwa kulszowa, rwa barkowa, skręcenia i zwichnięcia w stawach. Leczymy choroby zwyrodnieniowe stawów i kręgosłupa, choroby reumatyczne, a także kardiologiczne. Trzeba zaznaczyć, że u nas z zabiegów można korzystać przez 365 dni w roku - mówi Dariusz Fielek, kierownik Zakładu Rehabilitacji Leczniczej. Warto wybrać się, na przykład na wczasy lecznicze, podczas których kuracjusze uczestniczą w trzech zabiegach dziennie, zaordynowanych przez lekarza w zależności od schorzeń i dolegliwości. Mają one też działanie profilaktyczne. - Jesteśmy organizatorem turnusów rehabilitacyjnych z dofinansowaniem PCPR, MOPS, GOPS i PFRON - dodaje Monika Nowicka.
reklama
W
minionym roku z usług inowrocławskiego uzdrowiska skorzystało 16 430 kuracjuszy, w tym samym okresie wykonano aż 850 373 zabiegi. W latach 2010 - 2011 zrealizowano ich niemal o połowę mniej, bo w 2010 roku było 497 705, a rok później 467 923 zabiegów. W ciągu ostatnich pięciu lat uzdrowisko zmieniło się nie do poznania, wprowadzono też kolejne specjalistyczne formy leczenia różnych dolegliwości. Absolutną nowością jest Poradnia Wad Postawy dla dzieci w wieku od 7 do 14 lat, gdzie bez konieczności czekania miesiącami w kolejce, dzieci mogą skorzystać z konsultacji lekarskiej i rozpocząć ćwiczenia pod okiem wykwalifikowanych terapeutów. Wachlarz usług oferowanych przez inowrocławskie uzdrowisko jest jednak znacznie szerszy. - Specjalizujemy się w rehabilitacji neurologicznej, kardiologicznej, ortopedycznej, ogólnoustrojowej, prowadzimy rehabilitację dla osób po operacji gruczołu piersiowego. Mamy też program geriatryczny, autorstwa prof. dr hab. n. med. Kornelii Kędziory-Kornatowskiej i prof. dr hab. n. med. Ireny Ponikowskiej. Pozwala on ludziom w starszym wieku przywrócić sprawność i opóźnić procesy starzenia - mówi kierownik działu marketingu Monika Nowicka. Jedną z nowości są turnusy oczyszczająco-lecznicze z dietą warzywno-owocową dr Ewy Dąbrowskiej. Z tej oferty, jak również rehabilitacji mogą
TEKST: RENATA NAPIERKOWSKA
jubileusz
140 lat
Uzdrowiska Solanki
TEKST: RENATA NAPIERKOWSKA
jać się, trzeba mieć marzenia. Jak się ma marzenia, to trzeba je realizować. Chciałbym, aby Uzdrowisko Solanki stało się obiektem na miarę XXI wieku - mówił prezes Tadeusz Chęsy. Jubileusz stał się okazją do uhonorowania obecnych i byłych pracowników. Specjalną statuetkę do pracowników z rąk dyrektor Anny Witkowskiej odebrał właściciel firmy, Tadeusz Chęsy. Gratulacje i życzenia prezesowi złożyli wicewojewoda Elżbieta Rusielewicz, wicemarszałek województwa Dariusz Kurzawa, prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, starosta inowrocławski Tadeusz Majewski i wójt gminy Inowrocław - Tadeusz Kacprzak. Uroczystość w sali szkoły muzycznej zakończył koncert. W „Cudowny świat musicali” publiczność wprowadzili artyści Opery Nova w Bydgoszczy. Druga część jubileuszu odbyła się w Zakładzie Przyrodoleczniczym. Na zaproszonych gości czekał tort z cukierni Piotra i Macieja Jóźwiaków oraz pieczone prosię z firmy Viando. Jubileusz zakończył pokaz sztucznych ogni w Parku Solankowym.
24515BIBIB
K
ilka dni temu z okazji 140-lecia Uzdrowiska Solanki w Inowrocławiu odbyła się uroczystość w sali koncertowej szkoły muzycznej. Na jubileusz przybyli przedstawiciele władz województwa, powiatu oraz miasta, szefowie innych uzdrowisk i przede wszystkim pracownicy. Historię Uzdrowiska Solanki przypomniał historyk i regionalista Edmund Mikołajczak. - Czym byłby Inowrocław bez uzdrowiska? - Średniej wielkości prowincjonalnym miasteczkiem bez własnego indywidualnego oblicza. Bez Solanek słowo Inowrocław miałoby inną treść - mówił Edmund Mikołajczak. Ostatnie pięć lat historii inowrocławskiego zdroju - od momentu odkupienia podupadającej spółki od skarbu państwa - po perspektywy i plany na następne lata przedstawił prezes Tadeusz Chęsy. - Tylko w pierwszych latach od przejęcia spółki na modernizację obiektów uzdrowiskowych przeznaczyliśmy 8,4 mln złotych. Wiele zrujnowanych obiektów po latach zaniedbań wreszcie odzyskało swój blask. Żeby pracować i rozwi-
reklama
reklama
24515BIBIA
Inowrocławskie uzdrowisko obchodziło 140-lecie swego powstania. Dzieło rozpoczęte w 1875 roku przez dra Zygmunta Wilkońskiego, dziś z powodzeniem kontynuuje jego godny następca, prezes Tadeusz Chęsy.
rozmowa biznesu
ciągle
pokorni
Wierzę w trud systematycznej, codziennej pracy. To on daje stabilność. Nie opieram swojej filozofii życia na krótkowzrocznych działaniach - mówi Romuald Gierszal, prezes firmy Optiguard z Torunia. ROZMAWIA: JANUSZ MILANOWSKI ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE
W roku 1981 roku wyjechał Pan do Niemiec. W tamtym czasie wyjechać znaczyło tyle, co uciec. Pierwotny plan był taki, żeby wyjechać, zarobić pieniądze i tutaj stworzyć coś własnego. Ile miał Pan wtedy lat? Dwadzieścia cztery, pięć… Był Pan studentem? Nie. Skończyłem Technikum Mechaniczne, a potem w Hamburgu pomaturalną Szkołę Handlu Zagranicznego. A jak Pan uniknął wojska? Ciekawi mnie to, bo ja sam się wtedy ukrywałem przed tą instytucją. To się rozumiemy… Służba wojskowa była wówczas niezgodna z moimi poglądami. Teraz mam już inne zdanie, ale wtedy nie akceptowałem takiego światopoglądu, jaki mi oferowano. Tworzyłem swój świat. Marzyło mi się robić coś niezależnego, ale warunków do tego nie było. Wymyśliłem, że chciałbym mieć własną działkę i prowadzić działalność gospodarczą. Eksternistycznie skończyłem szkołę ogrodniczą, ponieważ bez tego nie mógłbym kupić działki większej niż 5 tys. metrów kwadratowych - takie były przepisy. No tak, działka jest, ale co można zrobić z pustymi rękoma? Stwierdziliśmy, że jeżeli chcemy rozwijać się w Polsce, to musimy mieć pieniądze.
technolog. To była ciekawa praca, która wiele mnie nauczyła. Co Pan chciał wtedy osiągnąć, poza zarobieniem pieniędzy? Przede wszystkim czułem się bardzo zagubiony. Nie byłem przygotowany mentalnie do tego, żeby własny los wziąć w swoje ręce, stworzyć własną firmę i coś własnego wykreować. Rozumiałem to bardzo teoretycznie, bo w Polsce wszystko było państwowe i dopiero w Niemczech praktycznie nauczyłem się ekonomii i funkcjonowania w gospodarce wolnorynkowej. Gdy zrozumiałem te mechanizmy, to zaczęła wyzwalać się we
„My”? Razem z moją dziewczyną, która skończyła studia biologiczne. Pracowałem wtedy w Bumarze jako KUJAWSKO-POMORSKI
guard
14
CZERWIEC 2015
mnie samodzielność. Nie bałem się wyzwań, choć na początku miałem wiele problemów, na przykład z językiem czy wyborem branży. W końcu przeprowadziłem taki bilans samego siebie i uznałem, że mój cel zawodowy musi być związany z ludźmi, gdyż z ludźmi lubię przebywać. Odkryłem, że lubię budować relacje. Nie przyjmowałem zastanych struktur, tylko chciałem wymyślać coś nowego, coś poprawiać, dlatego zamknięcie firmy komputerowej, w której pracowałem kilka lat, okazało się dla mnie punktem zwrotnym. W dylemacie „co dalej” wygrał we mnie duch wolności - założyłem własną firmę.
rozmowa biznesu Pieniądze interesują mnie, ale z umiarem. Praca dla sukcesu firmy jest dla mnie ważniejsza niż tylko praca dla samych pieniędzy. ROMUALD GIERSZAL, OPTIGUARD
Odnoszę wrażenie, że bardziej Pana interesowało kreowanie niż zarabianie... Pieniądze interesują mnie, ale z umiarem. Praca dla sukcesu firmy jest dla mnie ważniejsza niż tylko praca dla samych pieniędzy. Z pewnością mielibyśmy większe efekty finansowe, gdybyśmy koncentrowali się tylko na tym. Jestem jednak człowiekiem szukającym balansu i harmonii. Pracuję, żeby osiągać długoterminowe dobre wyniki finansowe, ale mam też odwagę inwestować w nowe rozwiązania, które są obarczone pewnym ryzykiem, dlatego w naszej firmie kluczową rolę odgrywa dział rozwoju. Musimy być dla klienta siłą motoryczną, która cały czas ma do zaoferowania coś nowego, stabilnego i wizjonerskiego oraz przede wszystkim kompetentnym partnerem. Ujmując w kategoriach filozoficznych to, co Pan powiedział, chodzi o tworzenie nowych wartości i jakości. Myślę, że tak. Można to jednak ująć prościej: rzetelność w wykonywaniu pracy jest absolutnie konieczna. Wierzę w trud systematycznej, codziennej pracy. To on daje stabilność. Nie wierzę w krótkie strzały. Nie opieram swojej filozofii życia na krótkowzrocznych działaniach. Chcę uczciwie pracować i patrzeć każdemu prosto w oczy. Poczucie odpowiedzialności współdzielę z moją załogą. Mam takie dyżurne pytanie w rozmowach z ludźmi biznesu: z czym kojarzy się Panu słowo pieniądz? (długa pauza) Dla mnie, jako przedsiębiorcy, z możliwością działania i rozwoju. Dzięki niemu mogę rozwijać firmę, inwestować w nowe technologie, kreować i realizować nowe pomysły, być poważnym partnerem biznesowym oraz czuć się stabilnie i bezpiecznie, i to samo dać ludziom, którzy tutaj pracują.
Dlaczego wróciliście Państwo do Polski? Bo tu jest rynek, czy dlatego, że tu jest nasza ojczyzna? W tej białej plamie, którą była wtedy Polska jako rynek, widziałem dla siebie zawodową szansę. Biała plama równie dobrze mogła okazać się czarną dziurą. Wierzyłem, że koncept, który mam, musi zafunkcjonować. Inna sprawa, że powrót do rodziny i pewnych miejsc też był bardzo ważny. Powiem jednak szczerze, że w Niemczech też czuję się dobrze. Nie widzę tu jakiegoś nieuczciwego moralnie kompromisu. W Polsce denerwuje mnie, na szczęście coraz rzadziej spotykana, bylejakość w traktowaniu własnego życia, ten ciągły brak poczucia, że można je wziąć w garść i coś sensownego z nim zrobić. Wróciliście tu, do Torunia? Tak, ponieważ jeszcze przed powrotem zaczęliśmy budować dom na naszej działce. Mieliśmy do czego wrócić. Z żoną, Marią, uznaliśmy, że dwa lata muszą nam wystarczyć na rozpoznanie realiów. Następnie z tych dwóch lat zrobiło się siedemnaście. Korzystamy z wolności biznesu. Bez żadnych kompleksów prezentujemy własne technologie na całym świecie. Porozmawiajmy o firmie. „Sprzedajemy bardzo dobre produkty, bo jesteśmy bardzo dobrzy”. Tak jest. Nie od razu jednak staliśmy się liderem rynku, na początku tylko chłonęliśmy jego potrzeby. Jedna z największych sieci w Polsce przyznała, że współpracuje z nami, ponieważ ciągle stawiamy czoło wyzwaniom, które nam daje. Nasza podstawowa działalność to rozwijanie własnych produktów: od projektu przez wykonanie, sprzedaż i obsługę. Jesteśmy ciągle niepokorni, buntując się przeciw istniejącym rozwiązaniom. Byliśmy jednymi z pionierów w produkcji podświetlanych systemów antykradzieżowych, dzięki którym produkt prezentuje się jeszcze bardziej estetycznie. Zawsze mówię, że sto procent dają wszyscy, a my dajemy 110 procent. A czym jest te dziesięć procent? To pasja, zaangażowanie oraz elastyczność. Prowadzi Pan firmę z ogromnym zaangażowaniem. Ma Pan czas wolny? (śmiech) We wszystko, co robię, angażuję się bez reszty. Bardzo lubię aktywny wypoczynek. Na co dzień uprawiam nordic walking - pozwala mi to utrzymać kondycję oraz dostarcza miłą dawkę endorfin. Moją absolutną sportową miłością są narty, na które jeździmy razem z żoną. Mamy swoje ulubione miejsce we Włoszech, do którego chętnie wracamy. Mam mnóstwo planów, np. marzy mi się latanie szybowcem, więc wielce prawdopodobne, że niebawem będę podziwiał Toruń z lotu ptaka. Ktoś powiedział: „Kochaj to, co robisz, to nigdy w życiu nie będziesz musiał pracować” - ja spełniam swoje marzenia.CP KUJAWSKO-POMORSKI
15
CZER WIEC 2015
guard - jest liderem branży elektronicznych zabezpieczeń antykradzieżowych dla sklepów w Polsce, posiadającym swoje przedstawicielstwa w ponad 30 krajach na świecie (Europa, Azja, Afryka, Ameryka Południowa). Podstawową działalnością firmy jest dostarczenie kompleksowych rozwiązań z zakresu prezentacji i bezpieczeństwa towarów na otwartych ekspozycjach sklepowych. Firma zdobyła szereg wyróżnień, m.in. I miejsce InnoFirma Parkowe Orły 2013 dla najbardziej innowacyjnych firm zlokalizowanych na terenie ośrodków innowacji i przedsiębiorczości, wyróżnienia honorowe w konkursie: Liderzy Innowacji Pomorza i Kujaw” w latach 2010, 2011, 2014. W roku 2014 Optiguard znalazł się w gronie Gazel Biznesu - najbardziej dynamicznych małych i średnich firm. Sukces właściciela Romualda Gierszala został odznaczony Złotą Karetą „Nowości” 2013 w kategorii przedsiębiorczość. W tym samym roku został on finalistą konkursu: Przedsiębiorca Roku Ernst & Young 2013”
d toet m a ca jt e
KASA czeka
dla mniejszych Małym i średnim przedsiębiorcom nie jest już tak łatwo otrzymać unijne dofinansowanie, nadal jednak pewne furtki są dla nich otwarte. W oczekiwaniu na fundusze 20142020 warto rozejrzeć się za tym, co z konkretnych, realizowanych lokalnie dotacji jeszcze zostało.
TEKST: LUCYNA TATARUCH
W
ydawać by się mogło, że połowa drugiego kwartału tego roku to nie najlepszy moment na ubieganie się o dofinansowania dla firm. Do tej pory zarówno przedsiębiorcy, jak i osoby bezrobotne, ale planujące rozpoczęcie przygody z biznesem, mogli pozyskiwać dodatkowe fundusze za pośrednictwem urzędu pracy (lub w przypadku orzeczonej niepełnosprawności ze środków pochodzących z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Do sierpnia tego roku kwota, o jaką przedsiębiorcy mogą się starać, wynosi sześciokrotność średniej krajowej, czyli obecnie ponad 24 tysięcy zł i choć zasada ta nie ulega zmianie, to jednak duża część urzędów wykorzystała już w całości pulę dostępnych środków. Zanim po nowe Wszyscy tak naprawdę czekają na nowe fundusze 2014-2020, które będą dostępne w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, w działa KUJAWSKO-POMORSKI
16
CZERWIEC 2015
niach „Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia”. Na razie, wiadomo o nich tyle, iż według opublikowanych „Wytycznych Ministra Infrastruktury i Rozwoju w zakresie realizacji przedsięwzięć z udziałem środków Europejskiego Funduszu Społecznego w obszarze pracy na lata 2014-2020” przy tego typu dotacjach dla firm, kwoty dostępne dla przedsiębiorców zostaną zrównane z tą dostępną w urzędzie pracy - a więc również będą wynosić sześciokrotność średniej krajowej. Wcześniej na start działalności gospodarczej można było otrzymać do 40 tys. zł jednorazowej dotacji, plus tysiąc złotych wsparcia pomostowego przez pierwsze pół roku lub pierwszy rok od momentu rozpoczęcia biznesu. I choć dla przedsiębiorców, liczących na pomoc, obniżka kwot dotacji o prawie połowę nie brzmi najlepiej, to w praktyce dzięki temu będzie ona dostępna dla większej liczby beneficjentów - przez co w szczególności małe- i mikroprzedsiębiorstwa zyskają większe szanse na zdobycie dodatkowych pieniędzy. Jeśli
>>>
684815BDBHA 721215BDBHA
>>> wsparcie to okaże się niewystarczające, przewiduje się jeszcze środki dla firm w ramach nisko oprocentowanych dotacji zwrotnych. Zanim jednak dostaniemy do rozdysponowania kolejną pulę nowych europejskich funduszy, warto zorientować się, co jeszcze czeka na czujnych przedsiębiorców. Nawet i teraz, gdy większość z niecierpliwością nastawia uszy, by usłyszeć nowe sygnały, wystarczy trafić w odpowiednią niszę, by wykorzystać środki przygotowane w ramach już rozplanowanych dopłat (głównie bezzwrotnych). - Na razie faktycznie, szczególnie w województwie kujawsko-pomorskim, nie jest to dostępne dla wszystkich - informuje Konrad Ratajczak z tucholskiego Centrum Rozwoju Firm, zajmującego się doradztwem w zakresie pozyskiwania funduszy europejskich i krajowych. - Jest jednak parę otwartych furtek na różne, podejmowane przez firmy działania. I te pieniądze nadal czekają.
dotacje
Nawet i teraz, gdy większość z niecierpliwością nastawia uszy, by usłyszeć nowe sygnały, wystarczy trafić w odpowiednią niszę, by wykorzystać środki, przygotowane w ramach już rozplanowanych dopłat.
są wyjątkowo preferencyjne. Uzupełnieniem tej propozycji jest dodatkowa pożyczka na nowe miejsce pracy dla osoby bezrobotnej. - Przede wszystkim, taka pożyczka jest bardzo nisko oprocentowana (ok. 1,75) i nie zmieni się to przez cały okres trwania umowy - zachęca Konrad Ratajczak. - Maksymalnie można ją zawrzeć na 7 lat spłaty, ale w razie trudności da się uzyskać roczną karencję. Jest to rozwiązanie dla studentów ostatniego roku i absolwentów szkół średnich czy wyższych, do 4 lat od uzyskania dyplomu. Nie trzeba być zarejestrowanym jako bezrobotny w urzędzie pracy. O tego typu wsparcie warto starać się nie tylko w przypadku planów otwarcia pojedynczej działalności gospodarczej, choć to jest jego główny cel. Osoby chcące założyć spółkę cywilną mogą wnioskować o pożyczkę oddzielnie i otrzymać łącznie dwukrotność maksymalnej kwoty. Szczegóły odnośnie składania wniosków w Kujawsko-Pomorskiem znaleźć można na stronie www.wsparciewstarcie.bgk.pl.
KASA Na współpracę Innowacyjność nie jest zarezerwowana tylko dla dużych ośrodków naukowych czy największych międzynarodowych firm, choć to właśnie ich współpraca z innymi ogniwami biznesu gwarantuje możliwość rozwinięcia potencjału małych i średnich przedsiębiorstw. Naprzeciw lokalnym, otwartym na szansę kooperacji, przedsiębiorcom wychodzi program „Wsparcie na uzyskanie grantu” Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Jeszcze w tym miesiącu będzie można uzyskać wsparcie finansowe na udział w międzynarodowych programach innowacyjnych, jako koordynator lub partner projektu. - Chodzi o współpracę przedsiębiorców z jednostkami naukowymi, innymi zagranicznymi firmami lub organizacjami zrzeszającymi mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa. Musi ona dotyczyć podmiotów z co najmniej dwóch różnych krajów, w celu przeprowadzania prac rozwojowych lub badań naukowych. Wnioski do tego programu, które zostaną później poddane ocenie formalnej, składać można do 22 czerwca, konkretnie do godziny 16, na stronie www.parp. gov.pl - tłumaczy Ratajczak. W ramach tego projektu przedsiębiorca-koordynator ma szansę otrzymać maksymalnie 75 tys. zł, natomiast partner takiej kooperacji 35 tys. zł. Może być to kwota obejmująca sto procent wydatków, kwalifikujących się do realizacji zadania. Obejmuje pokrycie kosztów przygotowawczych dla jednego wniosku w odpowiedzi na wezwanie konkursowe w ramach międzynarodowego programu. PARP nie ogranicza jednak liczby wniosków dla jednego przedsiębiorcy - każdy może uzyskać refundację dla wielu konkursów. Na oszczędzanie energii Na dofinansowanie liczyć mogą również firmy - w szczególności małe i średnie - zainteresowane poprawą efektywności energetycznej. Tę drogę otworzył Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej. Głównymi beneficjentami programu inwestycji energooszczędnych są firmy zatrudniające mniej niż 250 pracowników, z obrotami rocznymi nie większymi niż 50 mln euro. Jest to część dużego programu NFOŚiGW „Efektywne Wykorzystanie Energii” ze środkami na bezzwrotne dofinansowanie w wysokości 100 mln zł. Tego typu dotacja ma posłużyć jako środek na częściową spłatę kredytów bankowych, udzielanych przez: BNP Paribas Bank Polska SA, Bank Polskiej Spółdzielczości SA, Bank Ochrony Środowiska SA i Idea Bank SA. Pierwsze przedsiębiorstwo skorzysta z ich środków planowo w tym miesiącu, ale przyjmowanie wniosków odbywa się nadal. Ponadto każdy może otrzymać także bonus w postaci 10 tys. zł za wdrożenie „Systemu Zarządzania Energią”. - Celem przekazania takich środków jest wsparcie inwestycji, które służą energooszczędności w działalności przedsiębiorstwa, w tym również poprzez termomodernizację - mówi Ratajczak. - Oprócz dotacji można skorzystać również ze wsparcia Europejskiego Banku Odnowy i Rozwoju w formie pomocy technicznej przy realizacji całej takiej inwestycji, co w praktyce okazuje się być bardzo istotną kwestią i uwalnia mniejszych przedsiębiorców ze strachu o jakość wdrażanych przez siebie rozwiązań. Więcej informacji o tym, co potrzebne jest do złożenia wniosku, znaleźć można na stronie www.nfosigw.gov.pl. Na start dla młodych Aktualne jest również wsparcie w ramach rządowego programu „Pierwszy biznes - Wsparcie na starcie”, przeprowadzanego we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego z inicjatywy Ministra Pracy i Polityki Społecznej. Nie jest to, co prawda, bezzwrotna dotacja, a pożyczka, jednak warunki oferowane nawet przy jej maksymalnej wysokości (czyli do 11 sierpnia ok. 80 tys. zł) KUJAWSKO-POMORSKI
18
CZERWIEC 2015
Dla kobiet z regionu W ośmiu województwach w wybranych powiatach o dodatkowe środki na swoją działalność do końca tego roku mogą starać się również kobiety. Możliwe jest to w ramach „Funduszu Pożyczkowego dla Kobiet” Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Na tego typu pomoc mogą liczyć kobiety, które dopiero myślą o rozpoczęciu działalności gospodarczej lub rozwinięciu prowadzonego już biznesu. Projekt ma charakter pilotażowy. - Tego typu pożyczka nie zostanie udzielona tym kobietom, które zamierzają podjąć lub pojęły już działalność w formie spółki cywilnej. Istotne jest także miejsce zamieszkania - przypomina Ratajczak. Te osiem wybranych do projektu województw charakteryzuje się proporcjonalnie wysokim bezrobociem kobiet wśród osób bezrobotnych ogółem. Są to województwa: kujawsko-pomorskie, warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie, świętokrzyskie, podkarpackie, dolnośląskie, pomorskie i mazowieckie. Wysokość otrzymanych środków będzie mieścić się przedziale 20-40 tys. zł. Oprocentowanie pożyczki to stałe 2 proc. w stosunku roku, przy czym każda osoba korzystająca z tego wsparcia może zawiesić spłatę kapitału aż do roku po zakończeniu przedsięwzięcia, na które zostały przypisane dodatkowe środki. Konrad Ratajczak tłumaczy: - Czas realizacji przedsięwzięcia objętego pożyczką, a więc rozpoczęcia działalności gospodarczej lub jej rozwoju, nie może przekroczyć roku, liczonego od dnia po zawarciu umowy. Jednak sama pożyczka udzielona zostanie na okres do pięciu lat. Wnioski warto składać przez stronę internetową www.parp.gov.pl do 31 grudnia 2015 roku, do godziny 16:30.CP
dla mniejszych
19
674315BDBHA
KUJAWSKO-POMORSKI
CZERWIEC 2015
felieton
Duma i zaduma Wskazując na sukcesy polskiej gospodarki należy docenić biznes w Kujawsko-Pomorskiem. Jest czym się chwalić. PROF. LESZEK DZIAWGO
25 lat minęło także w polskiej gospodarce. Takie pół- i okrągłe rocznice skłaniają do podsumowań. Proponuję temat ambitny - zagraniczna ekspansja polskiej gospodarki. Sprawa dotyczy nie tylko polskiego eksportu, ale również polskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Z pewnością jest o czym mówić, bo jest to szczególny powód do dumy i zadumy.
Duma
Spoglądam na raport, przygotowany przez firmę Grant Thornton na IV Forum Przedsiębiorców, jakie ostatnio miało miejsce w Warszawie. To ważne wydarzenie dla promocji polskiego biznesu. Tak, jak wspomniałem publicznie na Forum, całą sprawę polskiej ekspansji gospodarczej należy przedstawić w tonacji słodko - gorzko. Zacznijmy od sukcesów, czyli na „słodko”, a więc co powinno w polskim eksporcie cieszyć: wartość, kierunki, struktura. Są konkretne powody do dumy i radości. W porównaniu z rokiem 1990 nasz eksport wzrósł ponad 20-krotnie! Wówczas stanowił ok. 20 proc. PKB, a obecnie niemal 50 proc. Jest to też eksport ukierunkowany przede wszystkim na Zachód, a nie jak poprzednio na Wschód. Na początku przemian społeczno-gospodarczych w Polsce ponad 22 proc. wartości eksportu to były surowce. Teraz niewiele ponad 5 proc. Jak widać, przełamaliśmy bariery nie tylko materialne, ale także mentalne. Stajemy się częścią gospodarki światowej. Wykonaliśmy ogromną pracę i jest to rzeczywisty sukces. We współczesnej globalnej gospodarce zagraniczna ekspansja gospodarcza jest podstawą egzystencji i dobrobytu zamożnych społeczeństw. Warto o tym pamiętać.
Zaduma
Jak wspomniałem, są jednak także powody do zadumy. Co martwi: własność eksportu, innowacyjność, ogromne ryzyko, niska
wartość polskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Znaczna część wartości eksportowanych produktów pochodzi z zagranicznych fabryk w Polsce. Niski jest też poziom innowacyjności naszego eksportu. Występuje również ogromne ryzyko w działalności eksportowej. Osobnym problem jest skala polskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Nie jest to duża wartość, ale pewnym wytłumaczeniem jest fakt, iż jest to w zasadzie wyższy poziom integracji ze światową gospodarką i potrzebujemy na to więcej czasu.
prof. Leszek Dziawgo jest szefem Katedry Zarządzania Finansami na Wydziale Nauk Ekonomicznych UMK, a także członkiem Prezydium Komitetu Nauk o Finansach PAN. KUJAWSKO-POMORSKI
20
CZERWIEC 2015
Jeszcze inna kwestia to brak wsparcia dla polskiego biznesu ze strony administracji i fiskusa. To poważnie ogranicza nasze możliwości ekspansji zagranicznej i jest to smutny paradoks. Niestety, jest jeszcze jeden powód do niepokoju: udział przemysłu w tworzeniu PKB. U nas jest to ponad 17 proc. Jednak w Czechach to blisko 25 proc., na Słowacji - ponad 22 proc., a na Węgrzech - ponad 23 proc. Będzie z kim konkurować. Nasi sąsiedzi mają szerszą przemysłową bazę ekspansji eksportowej.
I znów duma
Wskazując na sukcesy polskiej gospodarki należy docenić biznes w województwie kujawsko-pomorskim. Jest czym się chwalić. W kontekście polskich sukcesów w ekspansji zagranicznej nie można pominąć firm z tego regionu. Tylko dla przykładu liderzy: TZMO, PESA, Apator. A przecież jest jeszcze wiele innych. Ekspansja zagraniczna nie jest jedynym powodem wysokiej oceny. Dane z ostatniej listy „500 Rzeczpospolitej” największych firm w Polsce: aż 19 firm pochodzi z Kujawsko-Pomorskiego. Co ważne, wiele z nich na początku przemian gospodarczych funkcjonowało w dużo innym zakresie, a kilka w ogóle nie istniało. Dla przykładu poza już wspomnianymi: Neuca, Nova Trading, Toruń-Pacific, PHS Lewiatan, Polomarket, Market-Detal, Chemirol, Cronimet, Agrolok. Do pozytywnego bilansu przedsiębiorczości regionu należy koniecznie doliczyć jeszcze sektor MSP - tam też jest wiele poważnych firm - perełek. Z pewnością jest u nas dynamika. Czas na krótkie podsumowanie. Zawsze powtarzam, że biznes to nasza wspólna sprawa. Ekspansja, eksport i inwestycje to większe zyski, nowe miejsca pracy, lepsza płaca. A tego nam właśnie potrzeba.CP
767815BDDWC
438615TRTHA
PRZEDE WSZYSTKIM
PARTNER ZARZĄDZAJĄCY W ENXOO.COM
Zadowolenie klienta
TEKST: KRZYSZTOF ZYCH
sztuka sprzedaży
W ubiegłym roku zbankrutowało wiele firm sektora budowlanego, dlatego kulisy upadku jednej z nich, której nazwy przez delikatność wymieniać nie będę, mogły umknąć uwadze...
T
ymczasem bezpośrednią przyczyną upadku owej firmy była nagła śmierć prezesa. Prezes całą wiedzę o zamówieniach, kontraktach i przyszłych umowach zabrał ze sobą do grobu, nigdzie jej nie zapisywał. Z dnia na dzień firma straciła grunt pod nogami, bo pracownicy nie wiedzieli nawet, na jakie kwoty miały opiewać faktury za realizowane prace i nie mieli pojęcia, jakie nowe zamówienia prezes przyjął. Nie pozostawało nic innego, jak ogłosić upadłość likwidacyjną. Z pewnością, prezes stosował swoisty rodzaj zarządzania relacjami z klientem. Pamiętał, do kogo zadzwonić, komu złożył obietnicę rozpoczęcia prac i dokładnie panował nad zakresem każdej z realizowanych budów. Można pozazdrościć pamięci i zdolności negocjacyjnych. Taki system z angielska zwie się CRM (customer relationship management). System zbudowany przez niego działał, ale trudno powiedzieć, że był dobry, skoro opierał się na jednym człowieku. A to oznacza, że choć był skuteczny, to nie był bezpieczny z punktu widzenia funkcjonowania firmy. Gdy zabraknie kluczowych osób W każdym biznesie może zabraknąć osób na kluczowych stanowiskach i wcale nie musi się to wydarzyć na skutek jakiegoś tragicznego wypadku. Ale w żadnym przedsiębiorstwie nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Trudno oczekiwać, że firma zawiesza funkcjonowanie na czas urlopu Pana Mietka czy Pana Prezesa. Od ponad trzech dekad komputery wydajnie wspomagają pracę przedsiębiorstw. Co więcej, od tych trzydziestu lat jest tak, że firmy szybko wdrażając nowe technologie informatyczne zyskują przewagę nad konkurencją. Tyle tylko, że trzydzieści lat temu wystarczyło kupić peceta z arkuszem kalkulacyjnym, a dziś trzeba sięgać dalej. I właśnie takim sięgnięciem dalej stają się
systemy CRM, czyli narzędzia, wspierające pracę przedsiębiorstw w zakresie kontaktu z klientami. Oczywiście zawsze znajdą się przedsiębiorcy twierdzący, że im taki system w żaden sposób nie pomoże, ale tak naprawdę nawet małe firmy mogą dużo zyskać. Nie istnieje rozwiązanie uniwersalne, pasujące do każdego rodzaju biznesu. Wiadomo, że właściciel warsztatu samochodowego ma inne potrzeby w kwestii zarządzania relacjami z klientem niż dostawca Internetu. Co nie znaczy, że nie mogą korzystać ze wspólnej platformy (np. w chmurze), budowanej z poszczególnych modułów jak z klocków, pozwalającej dopasować oprogramowanie do każdych potrzeb. Ogromną zaletą systemów CRM jest nie tylko możliwość dostosowania oferty firmy do deklarowanych potrzeb klienta, ale także zróżnicowanie jej w zależności od tego, jak wcześniej układała się współpraca. Wiadomo, że w idealnym świecie wszyscy klienci zamawiają towar, odbierają go i płacą na czas. Niestety, my w takim nie żyjemy, na porządku dziennym są klienci, którzy zwlekają z płatnościami, tudzież nie płacą w ogóle. Dobry handlowiec pamięta, że klientów trzeba podzielić na kategorie i dobrych traktować szczególnie dobrze, a od tych złych nawet nie przyjmować zamówień. Tylko, co będzie jak handlowiec pójdzie na zwolnienie, a zadzwoni klient, którego nie zna zastępujący go kolega? Właśnie wtedy pomoże mu CRM, który w jednej chwili wyświetli historię współpracy. Jeśli jakaś firma zrealizowała już u nas zamówienia na 10 milionów złotych i zawsze płaciła na czas, to handlowiec wie, że w pierwszej kolejności trzeba będzie wysłać towar do niej. A gdy jakaś firma zalega z płatnościami, handlowiec może podjąć decyzję, czy warto jej zaufać. Statystyki i handel Systemy CRM z grubsza można podzielić na dwie kategorie - B2B i B2C, różniące się zasadniczo podejściem do zagadnień zarządza KUJAWSKO-POMORSKI
22
CZERWIEC 2015
nia klientem. W pierwszym przypadku znacznie ważniejsze są szczegółowe statystyki i systemy raportowania oraz przewidywania rozwoju sytuacji. Gdy np. prowadzimy skład budowlany i w marcu odnotowaliśmy duży wzrost popytu na stal zbrojeniową i beton, a w kwietniu na zaprawę murarską i pustaki, to znaczy, że w okolicy rozpoczęło się kilka budów. Dobrze zaprojektowany system CRM będzie w stanie podpowiedzieć, jaką wobec tego musimy zamówić ilość styropianu, tynku i stolarki okiennej w sierpniu, oraz papy, blachy i płytek ceramicznych we wrześniu. Systemy B2C z kolei skupiają się na masowym przetwarzaniu informacji związanych z handlem: wystawianiu i wysyłaniu faktur, pilnowaniu salda rozliczeń, wysyłaniu ewentualnych ponagleń, czy wręcz sygnalizowaniu, że stanowczo trzeba dorzucić danego klienta do kolejki rozmów konsultanta w danym dniu. Oczywiście przed telefonem konsultant dostanie szczegółową informację, dlaczego system zlecił rozmowę. W dzisiejszych czasach nie bez znaczenia jest również to, że dobry system CRM pozwala na rozproszoną pracę całych zespołów. Oczywiście wszystko można opierać na mailach, karteczkach i tabelach Excela, ale o wiele wygodniej jest, gdy wszyscy handlowcy od razu wiedzą, jaka została złożona oferta konkretnej osobie. Jeśli w rozmowie z klientem wyszło, że oferta wiązana rower plus komplet zimowych opon do kosiarki jest wyśmiewana, to w dobrym systemie CRM handlowiec wpisze uwagę do działu marketingu: „Promocja nie chwyciła, klienci wolą dostać lampę LED”, a system zadba o to, żeby informacja szybko dotarła na właściwe biurko. A jak już dział marketingu obmyśli szczegóły nowej promocji - ważne, żeby pojawiła się ona u wszystkich handlowców. Można ją rozsyłać mailem w formie tabelek Excela, ale można też wpisać do CRM, a każdy handlowiec zaglądając do systemu dowie się, że jest nowa możliwość. Oczywiście nikt nie musi korzystać w firmie z systemu CRM, ale jeśli rozsyłanie mailem tabelek Excela zajmuje znaczną część dnia, a monitora już nie widać zza żółtych karteczek może warto zastanowić się nad tym, jak można prowadzić firmę w XXI wieku.CP
rozmowa biznesu
Impuls do zmian Trzeba zawsze patrzeć dwa kroki przed siebie, bo jeden to za mało w dzisiejszych czasach, trzeba mieć w sobie odwagę i pewne szaleństwo - mówi dr inż. Ewa Rybińska, Prezes Zarządu Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA w rozmowie z Janem Oleksym W tym roku TARR obchodzi jubileusz 20-lecia. Z takiej perspektywy lepiej widać osiągnięcia? …mniejsze lub większe. To zawsze kwestia odniesienia. Na pewno firma cały czas się rozwija, a to jest najważniejsze. Każdy rok jest inny, każdy ciekawy. Ciekawy również pracą ludzi, którzy są ze mną. Zaczynałam od 6 osób, w tej chwili jest około 120, więc to najlepiej pokazuje, jak firma się rozwinęła. Tu, gdzie dzisiaj rozmawiamy, jest nasza nowa siedziba, powstała na kompletnie zrujnowanym terenie. Pięknie to dziś wygląda... Cieszy nas fakt, że nowoczesne firmy Toruńskiego Parku Technologicznego dają pracę młodym ludziom, żeby nie uciekali z Torunia, z Polski. Jest praca dla ludzi tutaj wykształconych. Patrząc dziś na TARR odnoszę wrażenie, że miała Pani nosa do biznesu. 20 lat temu nie byliśmy jeszcze w Unii i nie było wiadomo, jak to będzie. Przed założeniem firmy pracowałam na uczelni, a że była to politechnika, więc trochę znałam życie gospodarcze. Następnie odbyłam wszystkie możliwe kursy, ukończyłam studia ekonomiczne na UW, bo z pierwszego wykształcenia jestem chemikiem. I choć nie należeliśmy jeszcze wtedy do Unii, to już przygotowywaliśmy się na tę ewentualność, żeby jak najszybciej móc wdrażać unijne programy. Gdy stało się to faktem, byliśmy już odpowiednio przeszkoleni, wiedzieliśmy, jak realizować projekty i zdobywać pieniądze. Miałam świadomość, że powołanie takiej specjalistycznej spółki jak TARR będzie potrzebne zarówno miastu, jak i regionowi. I tak się stało. Z roku na rok coraz więcej ludzi przyjmowaliśmy do pracy, w większości młodych. Dużo uwagi poświęca Pani młodym ludziom. Agencja pomaga start-upom? W tej chwili mamy 30 start-upów w Smart Space. Rozwijają się, współpracują z sobą, przypominając trochę „kulę śniegową”, która wciąga do siebie zewnętrznych inwestorów. Świetnie wypadł zorganizowany przez nas „Start-up Weekend”, gdzie 130 osób zebrało się w zespoły, pracując bez przerwy od piątku do niedzieli. Efektem były ciekawe projekty.
Właśnie tym młodym ludziom trzeba pomóc, zapewnić pomoc mentorów. Wspomagamy start-upy, aktualnie negocjujemy z Miastem stworzenie inkubatora dla firm kreatywnych, by zatrzymać młodych, którzy kończą studia, są kreatywni i wolą być pracodawcami niż pracownikami. TARR jest firmą bardzo dynamiczną. Wszystko ewoluuje, to jest plus tej pracy, że ciągle mogę robić coś innego, szukać nowych pomysłów. Oczywiście to ludzie z agencji są kreatywni i wnoszą swoje idee. Zespół jest podstawą, ale współpracujemy z całym otoczeniem, bo przecież nie żyjemy na bezludnej wyspie. Nasza praca polega właśnie na łączeniu różnych środowisk, a pieniądze unijne trochę wytyczają cele. Największe sukcesy agencji? Na pewno jest to stworzenie Toruńskiego Parku Technologicznego. Uważam, że powinny istnieć osobne strefy przemysłowe, oddzielone od części mieszkaniowej, a niestety w przeszłości bardzo często się one przenikały. Cieszy mnie, że stworzyliśmy spójną strefę przemysłową, w której dominują nowe technologie, takie jak np. technologia chmurowa, Smart Space, czyli inkubator IT, który bardzo dynamicznie się rozwija. TARR pomaga też firmom znajdować partnerów, żeby mogli wdrażać swoje pomysły, które są coraz ciekawsze. Bardzo zależy nam na stworzeniu w regionie kapitału zalążkowego, by te pomysły zasilić finansowo. Każdy projekt wymaga wielu zabiegów, negocjacji i... przekonywania władz. Skąd czerpie Pani pomysły? W Polsce istnieje cała grupa organizacji podobnych do naszej. TARR jest jedną z najsilniejszych w kraju. Udało nam się przetrwać, pokonać różne zakręty, przeszliśmy kilka kryzysów, nie dostając pieniędzy publicznych na swoje życie. Sami na siebie zarabiamy, więc podchodzimy biznesowo do naszych działań, ale zdobywamy też pieniądze zewnętrzne, które wpływają na ogólny rozwój. Jednym z ciekawszych zadań realizowanych ostatnio jest projekt tworzenia klastrów. Nasze firmy są małe, nie mają szans walczyć osobno, i trzeba było je przekonać
do współpracy. Oczywiście przekonać można, dając marchewkę. Dzięki projektowi klastrowych połączeń ponad 500 firm zaczęło z sobą rozmawiać, grupując się w kooperacyjne zespoły. Myślę, że kilkanaście z nich ma szansę przetrwać. Co dzięki działalności TARR zyskało miasto? Miejsca pracy, a miejsca pracy to są podatki. Miejsca pracy dla tysiąca ludzi oznaczają, że cztery tysiące osób ma z czego żyć. Nasze działania przyczyniają się do promocji miasta, które posiada jedyny w naszym województwie Toruński Park Technologiczny, bardzo dobrze oceniany w ogólnopolskich rankingach, zawsze w pierwszej piątce. Jako jedyni w regionie otrzymaliśmy nagrodę unijną RegioStars. A co będzie jutro? Mam nadzieję, że będziemy się nadal rozwijać. Negocjujemy otrzymanie dalszych terenów przeznaczonych do rewitalizacji, by je przygotować dla następnych inwestorów, bo nasz park jest już de facto zapełniony. Wszystko po to, aby stworzyć nowe miejsca pracy, by ludzie tu zostali i nie musieli wyjeżdżać. Jakie cechy charakteru trzeba mieć, by tak prowadzić firmę? Trzeba być wizjonerem? Na pewno trzeba być konsekwentnym i zawsze patrzeć dwa kroki przed siebie, bo jeden to jest za mało w dzisiejszych czasach. Warto korzystać z doświadczeń innych ludzi, a nade wszystko trzeba mieć dużą odwagę, pewien rodzaj szaleństwa... Bez ryzyka nie ma biznesu. Na pewno takie ciekawe wyzwania mnie interesują.CP
dr inż. Ewa Rybińska Prezes Zarządu Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego SA
reklama
432515TRTHA
KUJAWSKO-POMORSKI
24
CZERWIEC 2015
767815BDDWB
temat
767815BDDWA
767815BDDWB
648415BDBHA
710715BDBHA
felieton
Rośnij
! o g o r (NIE)d
Przy okazji Dnia Dziecka opublikowano wyniki raportu, przeprowadzanego przez Centrum im. Adama Smitha. Autorzy raportu wyliczyli, że wychowanie dziecka do 19. roku życia kosztuje nawet 190 tysięcy złotych, a dwójki dzieci - blisko 350 tys. złotych. Czas docenić biznes jakim jest rodzina! Pierwszy czerwca z reguły bywa wesoły, bo nawet jeśli nie jesteśmy rodzicami, to sami tego dnia możemy sobie przypomnieć, jak to było być beztroskim brzdącem. Gdyby się uprzeć, to tego dnia przypada święto wszystkich, co można bez wyrzutów uczcić solidną tabliczką czekolady lub kieliszkiem wina - to w przypadku dzieci pełnoletnich. Cieszą się mali i duzi, aż tu nagle wiadro zimnej wody. Media informują - Centrum im. Adama Smitha wyliczyło, że obecnie wychowanie dziecka do 19. roku życia kosztuje nawet 190 tysięcy złotych, a dwójki blisko 350 tysięcy złotych! Zakładając, że spory odsetek młodzieży żyje na garnuszku rodziców do zakończenia studiów (a bywa, że dłużej), to stawka jeszcze bardziej wzrasta. Pewnie są tacy, których takie dane skutecznie zniechęcą do podjęcia decyzji o powiększeniu rodziny, choć gros rodziców chórem odpowie, że posiadanie dzieci jest absolutnie bezcenne. Nie chodzi mi jednak o to, czy, mówiąc brzydko, „opłaca się” mieć dzieci - dziś, w naszym kraju, w naszym regionie. Mnie ten raport bardziej
skłonił do refleksji nad tym, do rangi jakiego wyzwania rośnie prowadzanie domowego budżetu przez osoby mające potomstwo. Jasne, że nie jest to przełomowe odkrycie, bo to od zawsze dla większości nie było łatwe, ale mając podane jak na talerzu konkretne dane, trud tego zadania zdaje się być bardziej namacalny. Upośledzona polityka prorodzinna, rosnące ceny podręczników i edukacji w ogóle, czy przeraźliwie kosztowne zapewnienie kolejnemu członkowi rodziny należytej opieki zdrowotnej, sprawiają, że i magister ekonomii może nie podołać zadaniu. Jeszcze gorzej, jeśli doda się do tego, niestety, bardzo popularne formy zatrudnienia, które absolutnie nie gwarantują, że po urlopie macierzyńskim jest dokąd wracać. Reasumując, zainwestować trzeba sporo, zyski są niepewne - generalnie biznes wysokiego ryzyka, a jednak udaje się go prowadzać sporej grupie osób i to z sukcesami. Na zachętę dla kolejnych, może warto pomyśleć o specjalnych dotacjach na start dla „rodzinnych przedsiębiorców”, w kwocie wyższej niż obecne becikowe? Myślę, że niejeden KUJAWSKO-POMORSKI
26
CZERWIEC 2015
rodzic bez marudzenia poświęciłby parę wieczorów na wypełnienie wniosku. Całe szczęście, jak do każdego własnego biznesu, tak i do tego, tym bardziej trzeba podchodzić z sercem. Bo strach myśleć, co gdyby zostało nam jedynie analityczne myślenie... Przyszłym i obecnym „rodzinnym przedsiębiorcom” życzę, aby serca do tego biznesu nigdy im nie zabrakło.CP
Dominika Kucharska redaktorka prowadząca Biznes Kujawsko-Pomorski
Kurtka wiatrówka, pod kołnierzem koszuli pleciony krawat, przy spopdniach pleciony pasek, a wszystko w żywym acz kontrastowym zestawieniu wzorów i kolorów.
Biznes lubi wypływać na szerokie wody, ale nie samą pracą człowiek żyje. Czasem trzeba się zrelaksować i ruszyć na prawdziwą przygodę, wśród łopoczących żagli, oczywiście w dobrym stylu. Na otwartej wodzie żółty sztormiak trąci myszką, choć zawsze jest gdzieś pod ręką. Dziś wyparły go nowoczesne technologie Gore-Tex, a w portach świata widujemy najnowsze trendy i całkowicie wyrafinowany sailing look. Współczesne wilki morskie to faceci z krwi i kości, równie sprawnie poruszający się w biznesie, na jachcie, jak i w najnowszych trendach modowych.
W stylizacji wziął udział prawdziwy wilk morski, miłośnik wypoczynku pod żaglami, sternik jachtowy Piotr Dec, na co dzień specjalista IT, właściciel firmy Pollyart.
Sportowa odsłona koszulki polo w asyście cieplejszej bluzy, do tego pleciony pasek przy spodniach typu chino.
ROBERT KARLEWSKI Stylista i personal shopper
W swojej wieloletniej karierze stworzył wizerunek wielu osób. Współtwórca show i pokazów mody, prowadzi szkolenia z zakresu filozofii mody, wspiera firmy odzieżowe wiedzą z profesjonalnej obsługi klienta, a na co dzień, jako doradca zakupowy, pomaga klientom indywidualnym odnaleźć się w świecie mody. Współpracował m.in. z: Fashion TV, Polsat Must by the music, Citroën Polska & Maciej Zień, Vistula, Bytom, Levi’s. Więcej informacji na Facebooku oraz stronie www.robertkarlewski.pl
KUJAWSKO-POMORSKI
27
CZERWIEC 2015
stylowo
Klasyczne zestawienie charakterystycznej bluzy, sportowej marynarki z poszetką w żeglarskie wzory, kontrastowy pasek przy bawełnianych spodniach.
Obecnie, oprócz stricte branżowych marek, wiele firm odzieżowych zaczęło dostrzegać ten target klientów i tworzyć ciekawe kolekcje, co dodaje kolorytu i zwiększa wybór w tym segmencie. Oprócz nieśmiertelnych biało-granatowych pasów, jest też morze innych kombinacji kolorystycznych: czerwieni, żółci, pomarańczu, bieli i innych kolorów, których właściwy dobór i połączenie świadczą o modowym rozeznaniu noszącej je osoby. Żeglarski styl zawsze odznaczał się swobodą, pewną dozą nonszalancji, ale wszystko ze smakiem i bez przypadkowych rozwiązań. To połączenie sportowej elegancji odnajdziemy w koszulkach polo, ale też w koszulach z długimi rękawami o kroju slim i standard, dla większej swobody ruchów. Na upalny klimat krótkie spodenki, a jeśli długie, to bawełniane w wersji chino, z podwiniętymi mankietami. Do tego pleciony pasek w zdecydowanej kolorystyce i skórzane mokasyny z antypoślizgową podeszwą. Na wieczorne spotkania marynarka bawełniana lub lniana, ozdobiona poszetką zamiast krawata. Nie możemy też zapomnieć o wszelkiego rodzaju dodatkach - od czapek z daszkiem i kapeluszy, przez chusty i apaszki, po torbę, zegarek i inne... Styl pod żaglami cechuje najlepsza jakość i niezawodność użytych materiałów w połączeniu ze swobodą i wielofunkcyjnością. By nie wpłynąć na mielizny mody, warto wspomóc się doradztwem stylisty, który z bocianiego gniazda wskaże nam właściwy kurs stylu.
Wszystkie zestawy użyte do stylizacji znajdziecie Państwo w salonie Vistula w galerii Atrium Copernicus Toruń. Zdjęcia: Jacek Smarz.
Żeglarski temat
temat
mediacje
na kłopoty (w firmie)
mediator Konflikt nie jest zjawiskiem negatywnym. Tkwią w nim możliwości przełamania wzajemnych uprzedzeń i prowadzenia rozmów na tematy, które dotąd chcieliśmy zamieść pod dywan - mówi Bartłomiej Chludziński, mediator, rzecznik akademicki UMK. ROZMAWIA: JAN OLEKSY
Prowadzi Pan zajęcia z technik mediacji i negocjacji. Jaka jest różnica między tymi pojęciami? Niektórzy twierdzą, że mediacja to dalszy etap negocjacji, w którym uczestniczy bezstronny, neutralny podmiot trzeci. Jednak istnieją oczywiste różnice między systemem negocjacji a mediacji. Negocjacje to proces komunikacyjny, służący znalezieniu kompromisu lub konsensusu pomiędzy co najmniej dwoma podmiotami. W proces ten nie ingerują jakiekolwiek podmioty zewnętrzne. W tym przypadku rokujemy bezpośrednio, między sobą na ustalonych przez siebie warunkach i według przyjętych przez nas reguł. Poszukujemy porozumienia w ramach prostej interakcji, którą definiują uczestnicy dyskursu negocjacyjnego. Negocjacja to spotkanie face to face. W takim razie, na czym polega mediacja? Przede wszystkim na tym, że w przypadku mediacji w spór angażuje się bezstronny podmiot trzeci. To osoba, która pomaga odnaleźć uczestnikom mediacji sprawiedliwe porozumienie, wzajemnie akceptowane rozwiązanie sporu. Strona podmiotowa to zatem najistotniejsza z różnic pomiędzy negocjacją a mediacją. Ujmując rzecz niejako przedmiotowo można natomiast twierdzić, że mediacja służy rozwiązywaniu sporów, podczas gdy negocjacje mogą, choć nie muszą, służyć takiemu celowi. Negocjacje są po prostu sposobem na osiąganie własnych celów w rozmaitych sprawach.
To forma często stosowana np. podczas rozmów o podwyżce. Tak. Dzięki negocjacjom można uzyskać podwyżkę, próbować samodzielnie zmieniać cudze preferencje czy poglądy... Natomiast mediacja jest przypisana do sporów. W tym również objawia się różnica między dwoma procesami. Co takiego fascynującego jest w mediacji? Mediacja ma niezwykłą moc sprawczą. Jest skuteczną metodą rozwiązywania sporów. Każdy, kto wziął udział w udanej sesji mediacyjnej, przekonał się, że to działa. Możliwość wpływu na stanowiska ludzi, przyglądanie się temu, jak zmieniają się ich punkty widzenia, jak wykazują się aktywnością na poziomie kooperacji przy rozwiązywaniu problemów, empatią w stosunku do własnych poglądów, to coś fascynującego... … jest jak dobry film... To wcale nie jest złe porównanie. Tutaj też jest fabuła, a mediator musi się wcielić w rolę bezstronnego, choć aktywnego obserwatora, neutralnego wobec problemu. Poza tym fascynująca w procesie mediacji jest wpisana w nią prospektywność, czyli myślenie o przyszłości. To, co było, pozostawiamy za sobą! Mediacja nie jest po to, żeby powiedzieć, kto ma rację w sporze, żeby rozstrzygnąć zero-jedynkowo jak w komputerze, ale po to, żeby kierować swoją refleksję ku przyszłości, zastanowić się, jak KUJAWSKO-POMORSKI
28
CZERWIEC 2015
poukładać nasze relacje na nowo, aby można było pozytywnie współpracować. Później już wszystko staje się łatwe. Jak to praktycznie się odbywa? Kto się zwraca do mediatora? W przypadku mediacji sądowej powyższe kwestie regulują odpowiednie przepisy prawa. Przebieg mediacji pozasądowej kształtuje przede wszystkim wola stron, które mają wpływ na wszystkie aspekty tego procesu. Zapis na mediację bywa klauzulą umów, w których na wypadek sporu strony wskazują mediację jako pierwszorzędny sposób na rozwiązanie konfliktu. Podjęcie mediacji może być zatem następstwem postanowień sądu, odpowiedniego zapisu umowy, ale najważniejsze, żeby stała za tym wola stron, które szukają takiego rozwiązania problemu. Mediatorzy nie inicjują mediacji, a pozostają do dyspozycji. Raz jeszcze podkreślam, że mediacja jest postępowaniem dobrowolnym - strony muszą przystąpić do tego procesu, akceptując mediację jako metodę rozwiązywania sporu i osobę mediatora, którego mogą wybrać spośród grona zaufanych osób. Zasada ta podlega niekiedy ograniczeniem, gdy wykorzystywana jest w ramach postępowania sądowego. Jaka jest zależność między np. prezesem firmy, związkami zawodowymi a mediatorem?
temat
Oczywiście mediator zawsze powinien zostać neutralny wobec przedmiotu sporu i bezstronny. Neutralność oznacza, że problem jest własnością stron, które przychodzą do mediatora, aby poddać spór mediacji. Bezstronność z kolei zakłada, że mediator nie przynależy i nie preferuje żadnej ze stron. Mediator może jednak zachowywać się tak, aby strony miały równe szanse na osiągnięcie porozumienia, może bowiem dojść do sytuacji, że podmiot - teoretycznie choćby silniejszy - zacznie wykorzystywać swoje atuty w mediacji, po to, by zdominować osobę ze słabszą pozycją.
z tymi ze zdrowiem. To oczywiście przekłada się na współpracę, a w zasadzie jej brak.
Co robić, by skłóceni chcieli ze sobą rozmawiać? Bywa tak, że osoba zgłaszająca sprawę proponuje, bym z tą drugą stroną rozpoczął rozmowy na temat ewentualnej mediacji... Wtedy moje zadanie polega na tym, aby przekonać, że proces mediacyjny ma sens. Tego typu przedsięwzięcie jest realizowane za pomocą technik, które dają się sprowadzić do przedstawienia dobrych stron mediacji, pokazania, że przez ten proces osiągniemy wspólnie pozytywne rezultaty albo uświadomienie, że nieznalezienie rozwiązania będzie przynosić straty. Oczywiście, jeżeli ktoś jest głuchy na wszelkie argumenty, to dla niego najwyraźniej mediacja nie jest drogą, którą powinien iść.
Bo najpierw podadzą sobie ręce, a za drzwiami konflikt powróci... Przyjmując ten punkt widzenia, powiedzmy o niewiążącym efekcie negocjacji i mediacji. To znaczy możemy podpisać każdy dokument, zaparafować go na sto sposobów, a i tak to nic nie da. Chodzi o to, żeby strony trwale zmieniły pogląd na temat spraw, które je dzielą, najlepiej poprzez akt transformacji. Jedna ze strategii mediacyjnych - strategia transformatywna zakłada, że istotą procesu jest pozytywna zmiana, która musi nastąpić w ludziach, a nie zmiana pewnej sytuacji. Dopiero zdolność do samodzielnej zmiany prowadzi do rozwiązania sporu. Jeżeli nie nastąpi wewnętrzna przemiana, jeżeli sami nie będziemy chcieli zaakceptować warunków porozumienia, to nic z tego nie wyniknie.
I strony nadal pozostają w konflikcie? Wówczas być może trzeba poszukać innej metody rozwiązania sporu. Podkreślam, że dla mnie konflikt nie jest zjawiskiem negatywnym. Konfliktu nie należy się obawiać i nie należy go unikać. Tkwią w nim możliwości! Na przykład przełamania wzajemnych uprzedzeń. Konflikt to sytuacja, w której możemy ze sobą otwarcie rozmawiać na temat problemu, który do tej pory chcieliśmy zamieść pod dywan. Rzecz jasna, przez samo uświadomienie sobie możliwości drzemiących w konflikcie, wcale nie stanie się on prostszy do rozwiązania. Jednak jeżeli zdamy sobie sprawę, że jest to zjawisko uniwersalne i nieuniknione w każdym miejscu pracy, to również dostrzeżemy szanse wpisane w każdy konflikt. Konflikt może być zjawiskiem konstruktywnym. Dzięki temu łatwiej zaakceptować fakt, że on istnieje i poszukać budującego rozwiązania; a polubowne rozwiązanie sporu, co do zasady, zawsze będzie lepsze niż jakikolwiek władcze rozstrzygnięcie. Czyli nie udajemy, że nic się nie dzieje... Unikanie to rzadko dobra reakcja na konflikt. Unikanie rozmowy o kwestiach spornych niesie ze sobą określone koszty: stres czy rosnący brak zaufania. To prowadzi do licznych problemów, włącznie
Czyli dogadajmy się! Tak jest! Dogadajmy się! Czym jest zakończona skuteczna mediacja? Jeżeli poruszamy się w obrębie mediacji pozasądowych, to czasem wystarczy samo podanie ręki, chociaż ja jako prawnik zawsze lubię, żeby rezultat rozmów jakoś sformalizować.
Czy mediator może kłamać w słusznej sprawie? Nie umiem kłamać i nie wydaje mi się, żeby za pomocą takich technik można było osiągnąć pozytywne rezultaty. Wiarygodność, szczerość, szacunek to są podstawowe warunki. One wykluczają kłamstwo. Nieraz w negocjacjach ludzie posługują się kłamstwem, bo wydaje im się to skuteczne, np. wtedy, kiedy relacje między ludźmi są zupełnie nieważne i chodzi tylko o to, aby osiągnąć pewien rezultat. Prowadzimy wówczas negocjacje pozycyjne i realizujemy strategię wygrany-przegrany, czyli wrogie traktowanie się przez strony. Wówczas oszustwo nie stanowi żadnego problemu. Strony walczą z sobą wszelkimi możliwymi metodami... Ale kłamstwo i mediacja to wykluczające się pojęcia. Mało tego, mediator musi zwracać uwagę, żeby strony były wobec siebie szczere, bo dobrowolność podjęcia mediacji zakłada, że bierzemy w niej udział w dobrej wierze. Czym powinien odznaczać się mediator? Z całą pewnością powinien to być człowiek, który ma pogłębioną wiedzę z zakresu komunikacji interpersonalnej i retoryki, negocjacji, psychologii konfliktu. Jak sądzę, nieobca powinna mu być materia praw KUJAWSKO-POMORSKI
29
CZERWIEC 2015
na, bo w pewnym momencie mediator musi zwracać uwagę na kwestie przepisów, które regulują dane stosunki społeczne. Podstawowe zalety mediatora to również umiejętność rozpoznawania konfliktu, diagnozowania, jakie są jego przyczyny, jakie są potrzeby stron. W sumie musi to być człowiek, który jest sprawny komunikacyjnie... To taki trochę psychoterapeuta? Czasami tak. W wymiarze personalnym mediacja może prowadzić do lepszego zrozumienia samego siebie i swojego otoczenia, wzmocnić pewność siebie, podnieść kompetencje komunikacyjne czy nauczyć mówienia „przepraszam”. Kiedy mediator osiąga sukces? Ludzie zgłaszający się do mediatora znajdują się często w sytuacji, którą skrótowo można opisać w ten sposób, że oto jeszcze jest o czym rozmawiać, ale już nie ma z kim. W związku z tym według mnie mediator już wtedy osiąga sukces, kiedy na nowo ożywia komunikację między stronami. Należy uświadamiać osobom biorącym udział w sesji mediacyjnej, że nikt za nie nie rozwiąże problemu, a dopiero ich wysiłek może przynieść owoce. Sukces w mediacji polega zatem też i na zaangażowaniu ludzi w proces szukania rozwiązania danego problemu. Dodatkowym pozytywnym efektem mediacji może być również przełamanie naturalnej reakcji na konflikt, czyli zrezygnowanie z zasady oko za oko, która wydaje się być najbardziej intuicyjna, a przez to najpowszechniejsza. Nagle zaczynamy inaczej myśleć o sobie, o swoim otoczeniu, o osobie, której nie chcieliśmy dotąd zaufać, nie podalibyśmy jej ręki, mijaliśmy ją w milczeniu. Mediator i mediacja mogą to zmienić.CP
*BARTŁOMIEJ CHLUDZIŃSKI
rzecznik akademicki UMK, prowadzi szkolenia z zakresu technik negocjacji i mediacji, pisze pracę doktorską „Alternatywne metody rozwiązywania sporów administracyjnych”, członek Polskiego Stowarzyszenia Arbitrażu i Mediacji, w barwach toruńskiego AZS-u zdobywał medale na mistrzostwach szkół wyższych w pływaniu.
100
W CIENI
vip w t e pmoa dt r ó ż y
W CIENIU
wulkanów
TEKST I ZDJĘCIA: BOLESŁAW OTRĘBA
O ciągłej aktywności wulkanicznej turyści łatwo mogą się przekonać. Zaledwie kilka centymetrów pod powierzchnią ziemi panuje tak wysoka temperatura, że z trudem można utrzymać w dłoniach wydobyte stamtąd drobne kamyki. KUJAWSKO-POMORSKI
30
CZERWIEC 2015
w
temat
C
osta Teguise - dawna osada rybacka na wschodnim wybrzeżu Lanzarote, ledwie kilka kilometrów od stolicy wyspy Arrecife (co oznacza rafę koralową) - to jedno z kilku turystycznych miasteczek, z dobrymi hotelami, ładnymi i przyjaznymi plażami (znacznie lepszymi od tych na zachodnim wybrzeżu Teneryfy). Spokojne o tej porze roku, trochę nawet senne, miasteczko z licznymi restauracjami, kawiarniami i pubami, jak wszystkie na wyspie aglomeracje zdominowane bielą domów - tych dużych i tych mniejszych (jedyny wieżowiec ma 17 pięter). Bo trzeba wspomnieć, iż lokalna władza zaleca malowanie budynków na ten kolor. Jedynie w Arrecife odstąpiono od tej zasady w nielicznych, co prawda, przypadkach i zgodzono się wyłącznie na pastele. Wino... dla turystów Być na Lanzarote i nie zwiedzić Parku Narodowego Timanfaya lub nie natknąć się na jedno z licznych dzieł Cesara Manrique - oznacza, iż nie wychodziło się poza obręb hotelu. Timanfaya to zastygły znak osiemnastowiecznych erupcji wszechobecnych wulkanów (doliczono się ich tutaj stu, a ponadto powyżej 300 wierzchołków wulkanicznych). Po ponad dwustu latach, jakie minęły od gwałtownych erupcji, na powierzchniach tych pojawiły się zaledwie mchy i porosty. Wprawdzie w nieodległej Bodega La Geria rośnie nawet winorośl - krzaczki ułożone na powierzchni ziemi, a ściślej grubej warstwie wulkanicznego piasku, ale korzeniami sięgające rodzimego gruntu - osłonięta niewysokim murkiem przed ciągle wiejącymi wiatrami. Produkowane w tej bodedze wino nie należy do najsubtelniejszych. Powstaje ono pewnie bardziej z myślą o turystach niż o mieszkańcach. Winorośl to jedyna nieozdobna roślinność na Lanzarote. Warzywa i owoce dowozi się na wyspę albo z sąsiednich wysp, albo z kontynentu. Grillowanie na wulkanie Wróćmy zatem do parku Timanfaya… Na jednym ze wzgórz, na którym ma początek trasa prowadząca przez park narodowy, na otwartej przestrzeni pozwala się turystom doświadczyć drzemiącej tuż pod powierzchnią ziemi niewyobrażalnej energii, co dowodzić ma ciągłej (choć przecież uśpionej) aktywności wulkanicznej. Najpierw zwiedzający mogą przekonać się, iż zaledwie kilka centymetrów pod powierzchnią ziemi panuje wysoka temperatura, bowiem z trudem utrzymują w dłoniach wydobyte stamtąd drobne kamyki. W chwilę później obserwujemy, jak wrzucona do niespełna dwumetrowego dołu wysuszona roślina zaczyna płonąć. Najbardziej efektowny jest pokaz z użyciem rury, której przeciwległy koniec zanurzył się na głębokość 10 metrów pod powierzchnią. Wlane do niej wiadro wody powraca błyskawicznie w postaci eksplodującego tuż nad ziemią gejzera. Z drugiej strony restauracji jest coś na kształt ocembrowanej
Być na Lanzarote i nie zwiedzić Parku Narodowego Timanfaya lub nie natknąć się na jedno z licznych dzieł Cesara Manrique - oznacza, iż nie wychodziło się poza obręb hotelu.
studni z rusztem na samej górze. Można na nim grillować, albowiem wydobywające się z głębi powietrze ma temperaturę sięgającą 300 stopni. Miejscowy Gaudi Cesar Manrique jest dla Lanzarote niczym Gaudi dla Barcelony. Mimo iż od jego tragicznej śmierci minęło ponad 20 lat, obecność artysty odczuwalna jest na każdym kroku. Fundacja jego imienia czyni wiele dla realizacji krzewionych przezeń idei, choć po prawdzie, starcia z finansowymi kolosami, jakimi są światowe sieci hotelarskie, niekoniecznie muszą kończyć się zwycięstwem. Manrique - malarz, rzeźbiarz, architekt i ekolog w jednej osobie odcisnął wyraźne piętno na obecnym wyglądzie wyspy. Akcentował potrzebę zachowania tradycyjnego budownictwa i koncentrowania turystyki wyłącznie w określonych miejscach. Sam zamieszkał w domu usytuowanym w korycie wyschniętego potoku Taro de Tahiche, a parter budynku umieścił w naturalnych otworach, powstałych po erupcji wulkanu. Wieczna wiosna Na Lanzarote - jak i na innych siostrzanych wyspach - listopad nie oznacza wcale gwał KUJAWSKO-POMORSKI
31
CZERWIEC 2015
townego spadku temperatur. W tej szerokości geograficznej istnieją w zasadzie dwie pory roku: lato i zima, różniące się tak naprawdę zaledwie kilkoma stopniami. W rzeczywistości jest to wieczna wiosna, z ciągle zieloną nieliczną roślinnością (głównie sukulenty), pieczołowicie pielęgnowaną przez właścicieli gruntów, podlewaną drogą tutaj wodą bądź wodą z odzysku (niestety o dość specyficznym zapachu). Łowienie ryb w oceanie - do tego na wędkę - to dla amatora wędkowania nie lada okazja. Z radością przyjąłem propozycję Antoniego, byśmy w przedostatni dzień ich pobytu na wyspie skorzystali ze sposobności i wypłynęli na wielką wodę. Pogoda sprzyjała. Delikatny wiaterek był też naszym sprzymierzeńcem. Po niemal dwóch godzinach podróży zakotwiczyliśmy w połowie drogi promów, kursujących między Lanzarote a Fuerteventurą. W tym miejscu głębokość Atlantyku przekracza trzydzieści metrów. Krótka instrukcja, jak łowić z dna (oczywiście dla tych, którzy po raz pierwszy…) i z nadzieją na wielką rybę uruchamialiśmy sprzęt, wyposażony w duże kołowrotki, z żyłką zakończoną dwoma haczykami z przynętami i solidnym ciężarkiem. Przynętą były kalmary i sardynki. Nadzieje pryskały jak bańki mydlane, szczęśliwców było niewielu, ale wśród nich znalazł się - ku wspólnej radości Antoni. Piękny tuńczyk, ważący na oko ze 2 kilogramy, dostarczył sporych emocji. Okazało się, że to największa tego dnia złowiona ryba. Mnie przypadła w udziale rybka znacznie mniejsza, ale równie egzotyczna jak tuńczyk. Jej nazwy, niestety, nie znam. Gorące popołudnia Jednak bywały dni, że pogoda nie rozpieszczała. Słońce kryło się za gęstymi chmurami, ale kiedy wiatr je rozgonił, opalanie nad Atlantykiem stawało się przyjemnością. Na Lanzarote jest inaczej niż na Teneryfie, gdzie w Puerto Santiago ranki były rześkie (14-16 stopni), a popołudnia wręcz gorące. Natomiast w Costa Teguise noce były znacznie cieplejsze (nawet 20 stopni), zaś w ciągu dnia temperatura wzrastała do 25-27 stopni. Czasami, kiedy chmur na niebie brakowało, dochodziła nawet do 32 stopni. Świadomość, że w tym czasie nad naszym Bałtykiem, w odległości czterech tysięcy kilometrów, temperatura spadała nocą poniżej zera, sprawiała, że chciało się wykorzystać promienie słońca, by po powrocie - z naładowanymi już akumulatorami - przeżyć długą, ciemną i zazwyczaj mroźną zimę. Warto było przyjechać, bo jak mówią stali bywalcy, Lanzarote trzeba zobaczyć. I tyle. Wracać ponoć należy na Gran Canarię...CP
*BOLESŁAW OTRĘBA w latach 70. był dziennikarzem „Nowości”, rzecznikiem prasowym UMK, przez 25 lat kierował aulą UMK, uwielbia podróże, odwiedził wiele krajów, w listopadzie ubiegłego roku przebywał na Lanzarote.
727115BDBHA
temat
KUJAWSKO-POMORSKI
32
CZERWIEC 2015