Biznes Kujawsko-Pomorski | listopad 2014

Page 1

KUJAWSKO-POMORSK I

l i s to pa d 2014

Budując nową historię tadeusz i Mariusz Kosień

BYDGOSKIE ZAKŁADY SKLEJEK „SKLEJKA-MULTI” SA

str. 4


na początek

świeży powiew nie zmiata Nie jestem w stanie powiedzieć, jak wiele razy wsiadałam do tramwaju czy pociągu Pesy, ale w życiu do głowy mi nie przyszło, że właśnie stąpam (dosłownie) po jednym z wielu wytworów innej legendarnej firmy z Bydgoszczy. Mowa o sklejce z Bydgoskich Zakładów „SKLEJKA-MULTI” SA. Budynek tej firmy z tradycją, liczącą wiek, przez lata mijałam dwa razy dziennie, wyjeżdżając do centrum, a później wracając do domu w Fordonie. Przy okazji pisania okładkowego materiału do „Biznesu” po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć, co kryje się za widoczną z ulicy elewacją tego przedsiębiorstwa. Wiecie, co ucieszyło mnie najbardziej? To, że prawie na każdym kroku widoczne są tam innowacje. Wprowadzanie nowatorskich rozwiązań wielu firmom, założonym przed okresem prywatyzacji, szło bardzo opornie. Dziś doskonale wiemy, jak zakończyło się trwanie w przekonaniu, że nie trzeba gonić za duchem czasu. Bo sęk w tym, że powiew świeżości w skostniałych przedsiębiorstwach nie zmiata ich z rynku - a wręcz przeciwnie - może jedynie umocnić ich pozycję. Do tego trzeba było odwagi i twardej skóry, ale jak widać - było warto. Obok firm - lokalnych legend biznesowego krajobrazu - są i takie, które wyrosły tu niedawno. Przykładem jest młode Vivid Games, o którym także piszemy. W tej firmie powstają jedne z najpopularniejszych gier na urządzenia mobilne. Jednak, jak podkreślają ich twórcy, nie wystarczy zrobić dobrą grę... O tym, jak przeciera się szlaki, zarówno te technologiczne, jak i marketingowe w nowych branżach można przeczytać na stronach 14 i 15. Natomiast dla tych, którym nie udało się uczestniczyć w jednej z ważniejszych imprez ubiegłego miesiąca Europejskim Tygodniu Kreatywności w Kujawsko-Pomorskiem - serwujemy relację. Z wykładów i warsztatów, prowadzonych w ramach tego wydarzenia, płynie jasny komunikat - bez kreatywności współczesny biznes nie ma szans, bo to ona stanowi jego skrzydła. Życzę samych udanych, kreatywnych lotów i zapraszam do czytania! Dominika Kucharska REDAKTOR PROWADZĄCA BIZNES KUJAWSKO-POMORSKI

Wydawca: EXPRESS MEDIA Sp. z o.o. Bydgoszcz, ul. Warszawska 13, tel. 52 32 60 733, Prezes Zarządu: dr Tomasz Wojciekiewicz, Redaktor Naczelny: Artur Szczepański, Dyrektor sprzedaży: Adrian Basa Redaktor prowadząca: Dominika Kucharska, tel. 52 32 60 703, d.kucharska@expressmedia.pl, Teksty: Jan Oleksy, Lucyna Tataruch, Sławomir Bobbe, Krzysztof Lietz, Janusz Milanowski, Łukasz Kamiński, Projekt: Iwona Cenkier, i.cenkier@expressmedia.pl, Skład: Dagmara Potocka-Sakwińska, szokstudio.pl, Sprzedaż: Bogusława Mańkowska, b.mankowska@nowosci.com.pl, tel. 607 351 922 Znajdziesz nas na: www.biznes.expressmedia.pl

KUJAWSKO-POMORSKI

www.fb.com/BiznesKujawskoPomorski

|

2

L I S T O PA D 2 0 1 4


rozmowa biznesu Przedsiębiorcy zależy na efekcie szkolenia, a nie na samym jego zorganizowaniu - mówi dr Joanna Rajang, prezes firmy Personel System. rozmawia dominika kucharska

Nie chodzi o to,

Zajmujecie się Państwo rozwojem kadr bardzo wielu przedsiębiorstw w naszym kraju. Jakie jest Pani zdanie na temat korzyści ze szkoleń dla organizacji? Mimo że jesteśmy firmą, która zajmuje się doskonaleniem kadr, wielokrotnie odwodziliśmy naszych klientów od szkoleń, które chcieli zorganizować. Zapyta pani, dlaczego, skoro na co dzień nasza firma także szkoli pracowników. Ponieważ zarówno Klientowi, jak i nam zależy na efekcie szkolenia, a nie na jego zorganizowaniu. A różnica jest zasadnicza. Dość często spotykamy się z klientem, który prosi nas o szkolenie np. z motywacji dla handlowców, ponieważ ostatnio są zdemotywowani. Można by o nic więcej nie pytać i zrealizować dla nich takie szkolenie. Tylko co to da? Celem jest przecież zmotywowany personel, a nie przeprowadzenie szkolenia. Po szkoleniu nie tylko motywacja by nie wzrosła, ale nawet mogłaby spaść. Więc zadajemy klientowi pytania w celu postawienia dogłębnej diagnozy sytuacji w firmie. A wtedy ostatecznie okazuje się na przykład, że działania rozwojowe powinny być zaproponowane nie handlowcom, a menedżerom regionalnym, że nie szkolenie tylko na przykład sesje coachingowe, że nie teraz, a za miesiąc. Zupełnie inne metody stosuje się w zależności od poziomu zaangażowania pracowników, od zmian, przez które firma właśnie przechodzi, od doświadczeń pracowników itd. To skąd przedsiębiorca ma wiedzieć, jak inwestować w doskonalenie kadr? Przedsiębiorca ma wiedzieć, czego oczekuje od swoich pracowników w zakresie ich efektywności i zaangażowania, gdyż takim rozumowaniem cechuje się przedsiębiorca transformacyjny. I ma widzieć, że jest związek między ich zachowaniami w organizacji a sprawnością działania procesów

DR joanna rajang prezes personel system

w firmie. Natomiast rozpoznanie mechanizmów, wyjaśniających tę zależność, należy do specjalistów w zakresie HR. My standardowo rozpoznajemy te mechanizmy w firmach, zanim podejmiemy się realizacji jakichkolwiek działań rozwijających kadry, bo w ten sposób zabezpieczamy się przed działaniami nieefektywnymi. Dla nas wartością jest robić rzeczy „właściwe”, a nie tylko „właściwie”. Jak Pani ocenia świadomość przedsiębiorców w naszym regionie w zakresie metod doskonalenia kadr? Jest ona coraz większa, bo przedsiębiorcy na naszym rynku wiedzą coraz więcej na temat różnorodności metod uzyskiwania oczekiwanych efektów pracy pracowników. Natomiast niestety na naszym rynku jest wiele firm, które „organizują” czy też „przeprowadzają szkolenia” bez pochylenia się nad rzeczywistymi efektami, jakich firma się spodziewa. Więc nic dziwnego w tym, że wielu przedsiębiorców już nie wierzy w efektywność biznesową działań rozwijających umiejętności pracowników. Czy, oprócz szkoleń, dużo jest metod doskonalenia kadr? Nasza firma wykorzystuje 15 zupełnie różnych metod. Każda z nich sprawdza się w innym kontekście organizacyjnym, innych sytuacjach itd.

Jeśli komuś doskonalenie pracownika kojarzy się wyłącznie ze szkoleniem, to tak, jakby na przykład głód chcieć zaspokoić jednym ziarenkiem ryżu. Dlatego nasi Klienci - choć początkowo zaskoczeni, że po prostu nie przyjmujemy zlecenia na szkolenie, cenią sobie korzyści, jakie przynosi im stawiana przez nas na początku współpracy diagnoza. Jakie to korzyści? Oczywiście biznesowe. To podobnie jak z naszymi wydatkami na leczenie. Dobra diagnoza oznacza trafne dobranie leków, a co za tym idzie, szybki powrót do zdrowia. Zła diagnoza oznacza długotrwały proces leczenia, spore dofinansowanie branży farmaceutycznej, a często i efekty uboczne. Dobra diagnoza firmy pod względem zasobów ludzkich czy potrzeb rozwojowych oznacza właściwe działania usprawniające firmę, a co za tym idzie, inwestycję w rozwój ludzi, która szybko się zwraca, bo przekłada się na efekt pracy. A czy są takie metody, które same z siebie gwarantują lepszy efekt niż szkolenia, na przykład dla wspomnianych wcześniej handlowców? Dla tej grupy pracowników najczęściej klienci kupują od nas Akademię Skutecznego Handlowca. Zawiera ona wiele strategicznie powiązanych ze sobą różnych działań rozwojowych. Dzięki nim efekt biznesowy, czyli - krótko mówiąc - wzrost zysków, jest zdecydowanie większy. Akademia jest tak skonstruowana, że każdy handlowiec, nawet początkujący, doposaża się we wszystkie te sposoby działania, które pozwalają mu spokojnie osiągać swoje cele sprzedażowe. Dodatkowo rośnie ich zaangażowanie w działania skoncentrowane na cel. Czy rzeczywiście jest takie powiązanie między efektywnością szkolenia a zyskiem firmy? Przykład z ostatniego miesiąca to firma handlowa z Bydgoszczy, której Prezes w to wątpił. Wzrost sprzedaży o 20 proc. odnotowano już po dwóch tygodniach od zakończenia szkolenia.

1603714BDBHA

by szkolić pracowników


ludzie biznesu

tekst: dominika kucharska zdjęcia: tomasz czachorowski

Od lewej: Mariusz kosień - dyrektor handlowy i jego ojciec - tadeusz kosień, prezes zarządu bydgoskich zakładów sklejek "Sklejka-multi" sa

budując nową

historię

W

yobrażacie sobie ulicę Fordońską w Bydgoszczy bez charakterystycznego ciągu budynków z jasnożółtą elewacją i wysokim kominem z czerwonej cegły, rysującym się na horyzoncie? Trudno, prawda? Przez sto lat ten widok na dobre zapisał się w głowach mieszkańców. W błędzie jest jednak ten, kto myśli, że przekraczając bramę Bydgoskich Zakładów Sklejek „Sklejka-Multi" SA zderzy się z reliktem przeszłości. Ta prężnie działająca firma opiera się dziś na trzech nogach - pierwszą z nich jest tradycja, drugą - doświadczenie. Tą trzecią, która pozwala stabilnie ustać na grząskich polach współczesnego biznesu, stanowią innowacje. Człowiek lasu Gabinet prezesa zarządu Pana Tadeusza Kosienia mieści się na piętrze. Szarmancki biznesmen z podkręconym wąsem sadza nas przy prostokątnym stole. Na jego biurku leży stos pudełeczek i dyplomów - prezenty z okazji stulecia. Za przeszkloną witryną dumnie prezentują się dwa modele stateczków. - Mamy uzdolnionego szefa ochrony. Zrobił to własnoręcznie, oczywiście ze sklejki - wyjaśnia prezes.

Tadeusz Kosień - absolwent Wydziału Technologii Drewna Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Szkoły Zarządzania w Warszawie i podyplomowych studiów z organizacji i zarządzania na UMK w Toruniu - w Bydgoskich Sklejkach pracuje od pół wieku. Historia przedsiębiorstwa w dużej mierze pokrywa się z jego własną. Zapach kory i żywicy towarzyszy mu od pierwszych dni życia. - Jestem człowiekiem lasu - oznajmia i bynajmniej nie są to czcze słowa, bo pan Tadeusz przyszedł na świat w leśnym szałasie. - Rodzinie żołnierza Armii Krajowej nie było łatwo. Ojciec miał mały magazyn amunicji. Ktoś zdradził. Dom poszedł z płomieniami, a ojciec trafił do więzienia. Mama była w ciąży. Musiała sobie radzić - wspomina. Ten las ciągnął się za nim. Zamiast ogólniaka, młody Tadek wybrał Technikum Przemysłu Leśnego w Sobieszowie. W tamtejszym tartaku poznawał tajniki fachu. Był wzorowym uczniem. Po maturze trafił na staż do zakładu przy Fordońskiej - miejsca, w którym bardzo chciał pracować. O dziwo, już wtedy powierzono mu funkcję kierownika w składzie surowca.   KUJAWSKO-POMORSKI

4

listopad 2 0 1 4

Zasady budują sukces Do „Sklejki” powrócił po służbie wojskowej, którą odbył na bydgoskim lotnisku, przestrajając częstotliwości radiowe. W wieku 27 lat wybrano go szefem produkcji sklejek, a tym samym został najmłodszym kierownikiem w historii tego przedsiębiorstwa. - To był szok. Inżynierowie kontra ja - chłopak po szkole średniej. Dlaczego, więc postawiono na Pana? - Twarde wychowanie nauczyło mnie nieustępliwości i trzymania się zasad. Kierownictwo chyba potrzebowało kogoś takiego. Jestem spod znaku Barana. Nie uparty, ale konsekwentny w działaniu. Wymagający zarówno wobec siebie, jak i otoczenia. Z takim charakterem nie pasował do lewych układów z poprzedniego systemu i takowymi się brzydził. „Tadek, dopisz mi tu parę metrów, żebym wyrobił plan” nigdy na niego nie zadziałało, chociaż słyszał to nieraz. Łatwo z takim szefem „Sklejki” nie miało także Zjednoczenie, do którego przed laty należał zakład. Odmówił pisania raportów, a na dokładkę domagał się informacji o sytuacji branży na świecie, o cenach surowców. - Dla mnie, w gospodarce

1636014BDBHA

Jako jedna z nielicznych firm w regionie przetrwała przemiany ustrojowe, wejście do Unii i światowy kryzys. Dziś eksportuje produkty na cały świat, a dla klientów stanowi synonim terminowości. Bydgoskie Zakłady Sklejek „Sklejka-Multi" SA świętują w tym roku stulecie istnienia. Wiele wskazuje na to, że to dopiero pierwszy z takich jubileuszów.


ludzie biznesu

Nowe spojrzenie Po prawej stronie prezesa siedzi jego syn Mariusz Kosień - dyrektor handlowy firmy i członek zarządu „Sklejka-Multi” SA. Młody, rzeczowy człowiek z marketingowym zacięciem, na stuletnią firmę spogląda świeżym okiem. Absolwent czterech kierunków studiów podyplomowych, m.in., MBA w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie i Nowoczesnej Praktyki Zarządzania Firmą w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Docenia tradycję, ale wie, że teraz trzeba tworzyć nową historię. Jego 10-letnie doświadczenie w handlu, zdobyte w firmach prywatnych, głównie z branży meblarskiej, okazuje się nie do przecenienia. - Funkcjonujemy w gospodarce globalnej. W skali światowej czy europejskiej nie jesteśmy dużym zakładem. Postawiliśmy sobie jednak kilka zadań, które realizujemy. Przede wszystkim jakość. Na nią kładziemy nacisk od samego początku. Od kilku lat funkcjonuje u nas zintegrowany system zarządzania firmą. Dzięki temu każda komórka tego wielkiego organizmu ma ze sobą szybki kontakt. To ważne, ponieważ naszym drugim zadaniem była terminowość dostaw. Producenci światowi potwierdzają terminy realizacji na miesiąc, bądź na tydzień. My podjęliśmy wyzwanie, aby potwierdzać na konkretny dzień. Tu osiągnęliśmy sukces. Zarówno dział handlowy, jak i produkcja ma jeden kierunek działania - tłumaczy pan Mariusz. Na prom i rentgen A jako, że w firmie przyjęto, że to klient wyznacza ten kierunek, to w ofercie „Sklejka-Multi" SA pojawiają się nowe wyroby. Jedną z nowości jest sklejka do malowania z przeznaczaniem na drzwi. - Zaczęliśmy ostrożnie, od produkcji kilku metrów.

Obecnie miesięcznie wysyłamy dwa tiry takiej sklejki. Najwięcej jej trafia do krajów Beneluksu i Skandynawii - mówią. Bydgoską sklejkę można znaleźć prawie we wszystkich państwach europejskich. Eksportowana jest także na Bliski Wschód. Wcześniej trafiała do Stanów Zjednoczonych, gdzie wykorzystywano ją do budowy popularnych tam domów, które mają przetrwać - mówiąc żartobliwie - do pierwszego huraganu. Po bydgoską sklejkę zgłosiła się także armia amerykańska, która stawiała z niej bazy wojskowe w Iraku i Afganistanie. Wielofunkcyjność sklejki sprawia, że tę produkowaną w Bydgoszczy znajdziemy również na promach, w naczepach tirów, w modelach lotniczych, a nawet w kabinach rentgenowskich! - Przez wiele lat sklejka była materiałem kojarzonym z przemysłem meblarskim i budowlanym, ale od tego odchodzimy. Konkurencja, w tym ta tania

W firmie cel jest wspólny i jest nim wynik, a naszym szefem jest klient. Wiele przedsiębiorstw nie przetrwało restrukturyzacji, ale zmieniał się świat i nie można było zostać w tyle. Tadeusz kosień, sklejka-multi sa

z Chin, zmiotłaby nas z rynku. Jeśli firmom budowlanym nie zależy na trwałości i po zrealizowaniu jednego projektu architektonicznego utylizują sklejkę, to oczywiście wybiorą tą tańszą. My natomiast współpracujemy z dużymi światowymi koncernami, które zajmują się wynajmowaniem szalunków. Taka sklejka musi wytrzymać przynajmniej 30-40 przełożeń i nasze dają radę - mówi dyrektor handlowy. Głównym odbiorcą Bydgoskich Zakładów Sklejek jest przemysł transportowy - zarówno kolejowy, autobusowy, jak i motoryzacyjny. Jednym z klientów jest bydgoska PESA, która zamawia, m.in., sklejki głuszące dźwięki. - Jesteśmy także głównym dostawcą do firmy Volvo Autobusy Polska i dodam, że jedynym, jeśli chodzi o dostawców polskich - podkreśla prezes Kosień. Co nie zabije, to wzmocni W długiej historii Bydgoskich Sklejek nie brakowało trudnych momentów. Ten ostatni przypadł na lata 2008-2010, kiedy w większości firm na świe  KUJAWSKO-POMORSKI

5

listopad 2 0 1 4

cie hulał kryzys, koszący zarówno szprotki, jak i grube ryby. Można powiedzieć, że ten okres „Sklejka-Multi" SA przetrwała w miarę bezpiecznie. Oczywiście ponosiła straty, ale ani razu nie zdarzyło się, żeby klient im nie zapłacił. Były zwolnienia? - Nie. Zamiast nich było obniżenie wynagrodzeń i naturalna selekcja - ci którzy mogli, szli na emeryturę. Na ich miejsce nie zatrudnialiśmy nowych osób. Niestety, rozmowy ze związkami były strasznie trudne. Dla nich ten ogólnoświatowy kryzys był daleko, gdzieś za oceanem. Bardzo to przeżyłem. Stres przypłaciłem zawałem - przyznaje prezes. Dziś firma ma się bardzo dobrze. W skali ostatnich dwóch lat produkcja zwiększyła się o 20 procent. Zamówień nie brakuje. Na ten i przyszły rok planowane są ogromne inwestycje i poszerzania oferty. Zakład zatrudnia blisko 340 osób. 50 lat temu załoga liczyła około 700 osób. Technologia i innowacje sprawiły, że tyle rąk do pracy nie jest już potrzebne, bo zastępują je nowoczesne maszyny. Zarówno prezes, jak i dyrektor handlowy największe niebezpieczeństwo upatrują w niczym nieskrępowanej otwartości polskiego rynku. - Otworzyliśmy drzwi wszystkim firmom handlowym z całego świata i na tym tracimy. Konkurencja w branży jest wskazana, ale w innych państwach pierwszeństwo mają jednak firmy krajowe. Biznes nie powinien polegać na wchodzeniu na rynek i dawaniu cen dumpingowych, które mają zabić produkcję krajową. My honorujemy w Polsce wszystko, natomiast, mimo że jesteśmy w Unii, to polskie certyfikaty nie są honorowane za granicą - podkreśla Mariusz Kosień. Marki nie zatracimy Na bydgoską „Sklejkę”, jak na łakomy kąsek spoglądali najwięksi gracze ze sklejkowej branży w Polsce. Pojawiały się zapytania od firm tworzących Grupę Paged - krajowego lidera - oferujące Bydgoskim Zakładom podwykonawstwo. - Odpowiedziałem wtedy jasno, że my swojej marki nie zatracimy. Klienci oceniają nas jako najsolidniejszą firmę sklejkową w Polsce i niech tak pozostanie - mówi z dumą prezes Kosień. Jak ojcu pracuje się z synem i vice versa? Zgodnie twierdzą, że przez 10 lat działania w duecie kłótnie się nie zdarzały. Bywa, że ich zdania są odmienne - mają w końcu bagaż innych doświadczeń, ale nie drą kotów. Zamiast tego szukają złotego środka między tradycją a postępem. - Zanim syn przyszedł do tej firmy, to przez 10 lat musiał się kształtować w firmach prywatnych. Mam do niego zaufanie. Dziś, jak chce się funkcjonować, to trzeba zabiegać o klienta. Tempo nadaje dział handlowy, więc do działań syna i szefa produkcji wtrącam się bardzo rzadko - mówi prezes. Gdy zwiedzamy zakład prezes z dumą prezentuje nowoczesną kotłownię na biomasę. Ogrzewa ona całą fabrykę, wykorzystując odpady z obróbki drewna. Efekt - gigantyczne oszczędności. Panowie witają się z każdym mijanym pracownikiem. - Zapomniałem pani powiedzieć, że na zakładzie prezes ma pseudonim „Tata” - wtrąca pan Mariusz. - Bo ja zawsze powtarzam, że trzeba być blisko ludzi - kwituje prezes.

1636014BDBHB

rynkowej do zarządzania firmą właśnie takie dane były potrzebne, a nie jakieś sprawozdania. Jego nieugiętą postawę docenili inni producenci. W 1992 roku Tadeusz Kosień - już jako prezes zarządu „Sklejka-Multi” SA - zaproponował utworzenie Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce. Dwa lata później należeli do Stowarzyszenia Europejskiego z siedzibą w Paryżu. Wymiana doświadczeń na zasadzie know-how wniosła wiele. - My wówczas czuliśmy się trochę jak zmoknięte kury. Dopiero otwieraliśmy się na świat. Reprezentanci innych krajów byli obyci, wsiadali w samolot i to dla nich nie było niczym nadzwyczajnym. Potrzebowaliśmy czasu, żeby dorównać Zachodowi - przyznaje prezes. To jednak było pestką w porównaniu z próbami przełamywania mentalności pracowników w czasach prywatyzacji. - Powtarzałem jak mantrę, że w firmie cel jest wspólny i jest nim wynik, a naszym szefem jest klient. Wiele przedsiębiorstw nie przetrwało restrukturyzacji. Nie wprowadzały zmian, bo bały się strajków, ale zmieniał się świat i nie można było zostać w tyle. O problemach się nie mówi, problemy się rozwiązuje i właśnie to jest zadanie kierownictwa - podkreśla twardo.


rozmowa biznesu

Oscarowa

gospodarka odpadami

TEKST: Janusz milanowski Piotr Rozwadowski - prezes MPO Sp. z o.o. w Toruniu

Jak tzw. rewolucja śmieciowa z 1 lipca ubiegłego roku wpłynęła na stan takich spółek, jak toruńskie MPO? W mojej ocenie skrzywdziła spółki, których właścicielem są miasta. Dlaczego? Wcześniej, przez kilkadziesiąt lat, zarówno spółka komunalna, jak i prywatna miały te same warunki do budowania swej pozycji na rynku. Tymczasem z dniem 1 lipca, ustawodawca powiedział im, że to, co zbudowały przez kilkadziesiąt lat jest już

nieważne, bo będą przetargi. Krótko mówiąc: jednym, ustawowym zapisem zlikwidowano dorobek długoletniej pracy. Dlatego spółki komunalne z wielu miast zaczęły zabiegać o to, żeby ustawodawca wycofał się z przepisu, związanego z obowiązkiem ogłaszania dla nich przetargów. To samo pytanie, Panie Prezesie. W ustawie o gospodarce komunalnej jest zapisane, że gminy tworzą podmioty gospodarcze do realizowania zadań własnych. Tymczasem owe zadania realizuje się poza ustawą o zamó  KUJAWSKO-POMORSKI

6

listopad 2 0 1 4

wieniach publicznych. Dlaczego, zatem, innego rodzaju zadania własne gminy wolno zlecać in house (na bezpośrednie zlecenie właściciela spółki - J.M.), a nie wolno tylko w przypadku odbioru i zagospodarowania odpadów? Dla nas jest to krzywdzące i zajął się już tym Trybunał Konstytucyjny; również dlatego, że w lutym 2014 r. Komisja Europejska wydała wyraźną dyrektywę: podmioty gospodarcze, które realizują zadania własne gmin, nie podlegają ustawie o zamówieniach publicznych, a więc mają prawo do zleceń in house. Czekamy zatem, gdyż mamy dwa lata

1074914TRTHA

Toruń jest w Polsce przykładem dobrych praktyk w nowej gospodarce związanej z odpadami - mówi Piotr Rozwadowski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania sp. z o.o. w Toruniu.


rozmowa biznesu

Piotr rozwadowski,

prezes toruńskiego mpo

na wpisanie tej dyrektywy do prawa polskiego. Jednakże spór w tym zakresie będą zapewne prowadzić prawnicy. Przetargi wydają się zapewniać konkurencyjność i obniżają koszty... No cóż... Chińczycy już budowali autostrady w Polsce i wiadomo jak to się skończyło. Nie tylko przetarg obniża koszty. Przecież prezydent, jako właściciel spółki, dba o to, żeby wykonywane przez nią usługi były jak najlepsze i możliwie tanie, bo chodzi o dobro mieszkańców. Dlatego uważam, że narzucanie przetargów jest nieuzasadnione. Proszę zwrócić uwagę, iż niektóre rynki europejskie są chronione. Tak jest, na przykład, w Niemczech. A czy wystartowałby Pan do przetargu w Niemczech? (uśmiech) A dlaczego nie? Dlaczego toruńska firma nie miałaby wywozić śmieci w Berlinie? Europa to jedna organizacja. Wróćmy na nasz rynek. Po 1 lipca 2013 roku w bardzo wielu polskich miastach zapanował chaos. Stało się tak dlatego, że ustawodawca, zamiast dać samorządom jakiś czas na przygotowanie się do tej rewolucji, nakazał że od 1 lipca „nie ma zmiłuj się”. Gminy musiały więc zorganizować przetargi. Dochodziło do sytuacji, w której firmy świadczące dotychczas usługi przegrały te przetargi, więc zabierały z ulic swoje pojemniki. Na szczęście większość samorządów jest przewidująca i ogłosiła te przetargi wcześniej. Tak właśnie było w Toruniu. Nie jestem zwolennikiem rewolucji w tak delikatnej dziedzinie, jak usługi dla mieszkańców. W naszym mieście nowy system

gospodarki odpadami staraliśmy się wprowadzić ewolucyjnie. Rewolucja była w Warszawie, taka z ofiarami. Moi znajomi stamtąd nie mogli uwierzyć, że w Toruniu nie było żadnych problemów. Sukces Torunia wziął się stąd, że selektywna zbiórka odpadów prowadzona jest od 1994 roku, zatem mieszkańcy przez 20 lat nabrali pewnych nawyków. Żaden torunianin nie musiał tego nauczyć się w ciągu jednej doby! Osiągnęliśmy właściwy efekt dzięki długoletnim działaniom edukacyjnym. Staraliśmy się zapewnić odpowiednią ilość pojemników do selektywnej zbiórki. Musieliśmy stworzyć odpowiednie warunki na osiedlach, bo przecież ludzie mieszkający w blokach nie mają dość miejsca w swoich kuchniach, by wstawić kilka pojemników na różne odpady. Nasze mieszkania nie mają szwedzkich standardów. Dlatego w Polsce musi to być proces długotrwały. Sukces Torunia polega również na tym, że zmian ustawowych nie rozpoczęto od karania mieszkańców za brak segregacji odpadów. A w innych miastach karano mieszkańców? Niektórzy prezydenci albo burmistrzowie zarządzili: nie chcesz segregować odpadów, to płacisz 100 albo 200 procent więcej. Tymczasem najpierw trzeba ludzi wyedukować, stworzyć odpowiednie warunki, a dopiero na końcu nakładać sankcje. W Toruniu zastosowaliśmy tę metodę; mieszkaniec składał deklarację, że chce selektywnie gromadzić odpady i płacił 20 proc. mniej od tego, który nie segregował. W efekcie ponad 90 proc. torunian zadeklarowało chęć selekcji odpadów. Jako spółka monitorujemy, jak te deklaracje są wcielane w życie. Nasi pracownicy jeżdżą po mieście, sprawdzając selektywną zbiórkę i jeśli gdzieś dzieje się inaczej niż zadeklarowano, zwraca się najpierw uwagę, poucza, prosi. I jakie są tego efekty? Ogromny sukces selektywnej zbiórki w budownictwie jednorodzinnym, ponieważ tam nie ma anonimowości. Natomiast jest problem z budownictwem jednorodzinnym, ale tak jest w całej Polsce. Sam jestem ciekaw, jak ustawodawca zamierza rozwiązać problem odpowiedzialności zbiorowej. Deklaracje składa spółdzielnia, czy zarządca nieruchomości, ale jeśli zwykły Kowalski się wyłamie, to na spółdzielnię zostają nałożone dodatkowe opłaty, która może zrekompensować to sobie na mieszkańcach. Ja, jako ten, który segreguje śmieci, zbuntowałbym się! Dlaczego miałbym płacić za niefrasobliwych sąsiadów? Odpowiedzialność zbiorowa to poważna wada ustawy, ale nie mam gotowej recepty, jak temu zaradzić.   KUJAWSKO-POMORSKI

7

listopad 2 0 1 4

Czy ilość selektywnych odpadów w naszym mieście wzrosła w ciągu ostatniego roku... Wzrosła o 30 proc. i to jest - podkreślam - duży sukces mieszkańców. Jednocześnie spadła ilość odbieranych zmieszanych odpadów komunalnych, co oznacza, że torunianie naprawdę przykładają się do segregacji. A w jaki sposób ten sukces przełożył się na ich kieszeń? Już w pierwszym kwartale 2014 roku, prezydent miasta mógł wystąpić do radnych z propozycją obniżenia opłat za odbiór i zagospodarowanie odpadami. I to był efekt zachowań torunian. Dzięki temu, że zwiększyła się ilość odpadów zbieranych selektywnie, nasza firma może sprzedać więcej surowców i w ten sposób obniżają się koszty. Obniżono te opłaty symbolicznie, o złotówkę. Ale coś szybko drgnęło w ekonomii. To był znak, że już w ciągu pół roku nowy system w Toruniu finansuje się i sprawdza, nie mówiąc o efekcie ekologicznym i edukacyjnym. Selektywną zbiórkę musimy wciąż rozwijać, bo UE narzuca coraz większe poziomy odzysku, a to na pewno w jeszcze większym stopniu dobrze przełoży się na budżety domowe. Wracam do początku naszej rozmowy. Wspominał Pan o „skrzywdzonych” spółkach komunalnych? Jaka obecnie jest kondycja MPO? W żaden sposób się nie pogorszyła. Radzimy sobie, wygrywając przetargi i w ten sposób utrzymujemy posiadany rynek usług. Jednocześnie, im więcej pozyskujemy surowców, tym mniejsze są nasze koszty, im mniej składujemy odpadów, tym mniejszy płacimy podatek za to składowanie. Mamy więc wspólny interes z mieszkańcami. Dlatego bardzo nam zależy, żeby tej selektywnej zbiórki było jak najwięcej, bo wtedy mniej odpadów trafia na składowisko. A ta urocza statuetka postaci z miotłą nad Pana biurkiem? Zdobyłem „śmieciowego oskara”. Zostałem Dyrektorem Roku 2013. W ten sposób uhonorowało mnie Krajowe Forum Dyrektorów Zakładów Oczyszczania Miast, za „szczególną wieloletnią działalność na rzecz tworzenia i rozwoju gospodarki odpadami w Polsce”. Chciałbym podkreślić, że jest to też nagroda dla moich współpracowników, gdyż ja sam nic bym w Toruniu nie zrobił. Mam tu na myśli kierowców, ładowaczy, kadrę średniego szczebla zarządzania. To oni pracowali na to, żeby prezes toruńskiego MPO został Dyrektorem Roku. Jest to również uznanie dla administracji samorządowej, bo przecież bez bardzo dobrej współpracy z samorządem nie byłoby sukcesu. Ta nagroda była oceną całego systemu gospodarki odpadami w naszym mieście. Ja jestem tylko osobą, która ją odebrała. Toruń jest w Polsce wzorcem w nowej gospodarce związanej z odpadami.

1074914TRTHB

Nie jestem zwolennikiem rewolucji w tak delikatnej dziedzinie, jak usługi dla mieszkańców. W Toruniu nowy system gospodarki odpadami staraliśmy się wprowadzić ewolucyjnie.


finanse

Wynajem

lepszy od lokaty rozmawia: sławomir bobbe   fot. tomasz czachorowski

Masz fundusze i nie wiesz, w co zainwestować? Specjaliści zapewniają, że inwestowanie w mieszkania do wynajęcia może dać każdemu finansową wolność. Grażyna Myszka z kujawsko-pomorskiego oddziału firmy Mzuri, zajmującej się zarządzania najmem, zdradza, jak jest naprawdę.

będą jednak dochodem pasywnym, z którego będzie można cyklicznie, przez lata korzystać. W dodatku rynek nieruchomości jest płynny, zawsze z takiej inwestycji można się wycofać, można mieszkanie czy dom w razie konieczności szybko sprzedać.

Rynek nieruchomości wciąż nie może wyjść z kryzysu. To co jest przekleństwem sprzedających, może być okazją dla kupujących, a zwłaszcza tych, którzy chcą na tym zrobić dobry interes. Każdy powód jest dobry do tego, żeby zacząć korzystnie inwestować i zapewnić sobie stabilizację. Nieruchomość zakupiona pod wynajem była, jest i będzie wartościowym towarem, który zapewni nam dodatkowy dochód. Ceny nieruchomości są stabilne, a popyt na wynajem małych i wyremontowanych mieszkań ma tendencje wzrostowe. Kawalerki, które najczęściej są poszukiwane ze względu na niskie opłaty, na regionalnym rynku kupić można od 80 do 130 tysięcy złotych. Trzeba się tylko zastanowić, czy zainwestować mniejsze kwoty i samemu wyremontować i doposażyć mieszkanie, żeby lokal był efektowny, czy też zapłacić więcej i mieć lokal niemal gotowy do wynajęcia. Czasem jednak zdarzają się okazje, których nie można przepuścić - tak się dzieje, gdy ktoś wyjeżdża za granicę i na transakcję ma 1-2 dni. Płacąc gotówką można wynegocjować naprawdę dobrą cenę. Po jakim czasie taka inwestycja powinna się zwrócić? Inwestycja w mieszkania pod wynajem relatywnie szybko się zwraca i nie ma wielkiej konkurencji. Tym bardziej teraz, gdy oprocentowanie lokat rzędu 2-3 procent sprawia, że nie mają one żadnego sensu. Przyjęliśmy założenie, że przy kupnie nieruchomości przez naszą firmę, stopa zwrotu nie może być niższa niż 5-6 proc. rocznie i bardzo tego pilnujemy. Jednak w Bydgoszczy można osiągnąć bez większego problemu stopę zwrotu inwestycji rzędu 8-9

Grażyna myszka, firma mzuri

proc. w skali roku i wyższą. Dla prostego rachunku - gdy kupujemy mieszkanie za 100 tysięcy złotych, chcemy, by inwestycja zwróciła się nam najdalej w ciągu 10 lat. Naszym klientom doradzamy podobne rozwiązania. Oczywiście, mówimy tu o sytuacji, w której inwestor płaci za mieszkanie gotówką, gdy kupowany lokal jest kredytowany, czas zwrotu znacznie się wydłuża. Pieniądze z najmu zawsze   KUJAWSKO-POMORSKI

8

listopad 2 0 1 4

W co zainwestować na początku, by nie zamrozić funduszy i mieć pewność, że lokal znajdzie szybko wynajmującego? W Bydgoszczy wszystkie małe mieszkania bardzo szybko „się wynajmują”. Największy popyt na wynajmowane mieszkania jest na Bartodziejach. Wszystkich to dziwi, ale tak właśnie jest. Być może ze względu na bliskość centrum. My również od tej dzielnicy zaczynaliśmy nasze inwestycje. Na Bartodziejach równie szybko wynajmowane są lokale w blokach, jak i w wieżowcach. Spore znaczenie ma fakt, że SM „Zjednoczeni”, która ma większość lokali na Bartodziejach, jest uważana za spółdzielnię z niskim czynszem. To z kolei przekłada się na większy zysk wynajmujących - mogą otrzymać lepsze pieniądze za swój lokal, a osoba, która wynajmuje i tak zapłaci mniej niż za porównywalny lokal w innej spółdzielni. W dodatku w czynszu jest zryczałtowany gaz, co podnosi atrakcyjność wynajmu. Jakich kwot z wynajmu można oczekiwać za wynajem mieszkania w Bydgoszczy czy Toruniu? Jeśli ktoś oczekuje kwoty około 850-950 złotych za swoją kawalerkę, to mogę powiedzieć, że na takie lokale znajdujemy klientów nawet w ciągu weekendu. Dla najemcy oznacza to, że wraz z kosztami prądu, Internetem, kablówką i wszystkimi mediami jego miesięczne koszty za mieszkanie nie przekroczą 1500 złotych. Oczywiście te ceny


finanse

dotyczą kawalerek. Jest jednak segment najemców, którzy oczekują znacznie wyższego standardu, za który są gotowi zapłacić wyższą kwotę. Za lokal na Osiedlu Paryskim właściciel oczekiwał 3 tysięcy złotych i też znalazł chętnych. Cena wynajmu rzędu 1500 złotych w nowych budynkach nie jest zaskoczeniem. A jakich nieruchomości nie warto kupować, myśląc o inwestowaniu? Z doświadczenia wiem, że nie zawsze warto inwestować w stare kamienice, które wymagają generalnych remontów. Niestety w Bydgoszczy cały czas jest wiele kamienic, które wymagają dużych nakładów finansowych. Nieco inaczej sytuacja wygląda w Toruniu, gdzie kamienice mieszczą się w lepszych lokalizacjach, a większość z nich jest już po renowacji. Wielu początkujących w tym biznesie wiąże swoje plany z kamienicami, z prostego powodu - są najtańsze, jednak ich lokalizacja pozostawia wiele do życzenia, wystarczy spojrzeć na bydgoski Londynek. Jest jeszcze jedna kwestia - osoby szukające mieszkania do wynajmu obawiają się ogrzewania elektrycznego, bo ono dużo kosztuje. A opłaty eksploatacyjne i media to podstawowe kryterium, decydujące o tym, czy mieszkanie szybko się wynajmie i zacznie przynosić zyski, czy nie. Im mniejsze opłaty i koszty mediów, tym większa kwota dla właściciela. Warto pamiętać, że każdy najemca ma jakieś widełki cenowe, w których chce się zmieścić. Im większą część widełek będą stanowiły opłaty, tym mniej będzie mógł zażądać właściciel nieruchomości. W jego interesie jest więc, by te opłaty były jak najniższe. W starych, często nieocieplonych kamienicach koszty ogrzewania mogą być tak wysokie, że najemcy będzie bardziej opłacało się wynająć mieszkanie gdzieś w bloku niż płacić dodatkowo 500 złotych za ogrzewanie w sezonie, mimo, że formalnie czynsz w kamienicy jest niższy. Wiele mówi się o tym, że kluczowa dla wynajmu jest lokalizacja... Lokalizacja oczywiście ma znaczenie. Na przykład studenci szukają lokali blisko uczelni, bo dzięki temu mogą zaoszczędzić czas i pieniądze na dojazdach. Dla każdego jednak dobra lokalizacja oznacza coś innego. Dla niektórych Fordon jest fatalną lokalizacją, ale chętnie wynajmują tam mieszkania bydgoszczanie, którzy dojeżdżają do pracy do Torunia czy studenci UTP. Wiele osób narzeka na stare Szwederowo, być może to jeszcze wspomnienie przeszłości, zwłaszcza wśród osób, które pochodzą z naszego miasta. Mamy jednak mieszkania na Szwederowie i też się szybko wynajmują, a kwoty najmu są porównywalne z innymi dzielnicami. Polskie prawo jednak nie jest doskonałe. Chroni nie właściciela mieszkania, tylko lokatora - nawet gdy ten jest niesolidny i nie płaci czynszu. Wiele osób posiadających już mieszkania na wynajem ma przykre wspomnienia związane z takimi

Pieniądze z najmu zawsze będą dochodem pasywnym, z którego będzie można cyklicznie, przez lata korzystać. grażyna myszka

mieszkańcami. Czy to nie jest zagrożenie dla takiego biznesu? Nie, jeśli zastosujemy kilka podstawowych zasad. Dlatego też nasza firma, szukając lokatorów dla klientów, prowadzi specjalną selekcję. Nie wynajmujemy mieszkania pierwszej osobie, która mówi że jest zdecydowana. Dajemy sobie sporo czasu, by tych osób przewinęło się więcej. Niekiedy w czasie rozmowy osoby opowiadają o swojej sytuacji, o utracie pracy, o kłopotach finansowych lub konfliktach z poprzednim właścicielem wynajmowanego mieszkania. Wówczas wiemy, że potencjalnie mogą sprawiać kłopoty. Oprócz tego mamy określone wymagania - podstawowe to zaświadczenie o dochodach, wymagamy przedstawienia zaświadczenia o zatrudnieniu. To także dodatkowy kontakt dla nas, gdyby działo się coś niedobrego. Jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, bez problemu takie zaświadczenie przedstawia. Posiadamy również specjalną ankietę, w której prosimy o podanie danych kontaktowych do rodziny, pracodawcy lub właściciela poprzednio wynajmowanego mieszkania. Czasami wystarczy poprosić o „referencje” byłego właściciela poprzednio wynajmowanego lokalu. Dodatkowo nasza firma monitoruje comiesięczne płatności najemców, dzięki czemu możemy szybko zareagować i uniknąć zadłużenia mieszkania, stosując skuteczną windy  KUJAWSKO-POMORSKI

9

listopad 2 0 1 4

kację lub wypowiadając umowę najmu. Cyklicznie przeprowadzamy również przeglądy wynajmowanych mieszkań. Co dzieje się, gdy ktoś ma pieniądze, ale nie może udokumentować ich źródła? Nie wynajmujemy mieszkań osobom bez udokumentowanego dochodu. Niestety, dla części osób to problem, ponieważ operują w szarej strefie i choć mają pieniądze, nie mogą potwierdzić ich źródła. Inaczej traktowani są studenci, umowy podpisujemy z rodzicami i to rodzice odpowiadają prawnie za wynajmowany lokal. Z jakimi kosztami musi się liczyć właściciel mieszkania, który chce skorzystać z usług takich firm jak Wasza? Nasza firma pobiera 1000 złotych opłaty jednorazowej i następnie 11 procent netto miesięcznie od kwoty najmu. Najemca nie ponosi dodatkowych kosztów związanych z wynajmem mieszkania. Kim są wasi klienci? Inwestorami są osoby, które przez przypadek weszły w posiadanie nieruchomości oraz firmy, które dysponują mieszkaniami w różnych miastach i oczekują kompleksowej obsługi mieszkań. Coraz większą grupę stanowią osoby, które chcą okazyjnie zakupić mieszkanie pod wynajem i czerpać z niego zyski. Dla takich osób poszukujemy okazji rynkowych i kupujemy w ich imieniu lokale, którymi potem zarządzamy. Jakim potencjałem mieszkaniowym dysponujecie? W regionie kujawsko-pomorskim zarządzamy kilkudziesięcioma mieszkaniami, w całej Polsce to ok. 2,5 tys. nieruchomości. Kupujemy mieszkania dla inwestorów i zarządzamy nimi, ale kupujemy również nieruchomości hurtowo, prowadząc negocjacje z deweloperami - możemy wtedy od razu zapłacić za cały pion albo pół bloku. Jedną z nowych usług jest nowa forma inwestycji - zakup całych kamienic.


biznes nowości

Focus Mall

trafił w nowe ręce

Firma Aviva Investors, właściciel centrum handlowego Focus Park w Bydgoszczy, sprzedała je - za 122 miliony euro, czyli prawie pół miliarda złotych, firmie Atrium european Real estate. Przedstawiciele nowego właściciela złożyli już do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszystkie dokumenty, niezbędne do wydania zgody na przejęcie kontroli nad Focusem. Bez zgody UOKiK transakcja nie może być sfinalizowana - ta spodziewana jest jeszcze w tym roku. Dzięki takim zakupom, jak nabycie Focus Mall Grupa Atrium zamierza zdobyć wiodącą pozycję na kluczowych dla niej rynkach. Chce to zrobić właśnie poprzez pozyskiwanie najważniejszych, dochodowych centrów handlowych w największych miastach krajów europy środkowo-Wschodniej, do których należy także bydgoski Focus Mall. - Dostrzegamy poprawę płynności na naszych kluczowych rynkach inwestycyjnych i jesteśmy przekonani, że fakt ten pomoże nam dalej wzbogacać nasz portfel dochodowych obiektów, otwierając nam drogę do osiągnięcia zasadniczego celu, czyli do objęcia pozycji dominującego właściciela i operatora centrów handlowych na strategicznych dla nas rynkach - potwierdza Rachel Lavine, dyrektor generalna Grupy Atrium. Focus Mall to największe centrum handlowe w Bydgoszczy, jego powierzchnia wynosi 93 tysiące metrów kwadratowych, a powierzchnia GLA to imponujące 41 tysięcy metrów kwadratowych.

ta Mistrzowie świa z Bydgoszczy W Dubaju odbył się finał zawodów poświęconych zarządzaniu łańcuchem dostaw - The Fresh Connection - Open Competition 2014. Uczestniczyli w nim bydgoszczanie z SPX Flow Technology Poland. Uczestniczyli - to za mało powiedziane w międzynarodowym finale wprost zniszczyli rywali, zgarniając prestiżowy tytuł „The Fresh Connection World Champion”. W pokonanym polu pozostawili rywali z Coca Coli, Fuji Xerox, Siemensa czy koncernu Johnson and Johnson. Jedną z nagród, które trafiły do drużyny w składzie: Dariusz Maciejewski, Dariusz Młodzikowski, Piotr Gugała i Sławomir Stańczak jest kurs Supply Chain Management - Driving Strategic Advantage na jednej z najlepszych światowych uczelni MIT - Massachusetts Institute of Technology. Firm SPX Flow Technology, której centrala znajduje się w USA, w Polsce działa na terenie Bydgoskiego Parku PrzemysłowoTechnologicznego, zatrudnia obecnie niemal 300 osób. Zamierza prowadzić prace badawczo-rozwojowe i rozwijać produkcję w Bydgoszczy, chce więc zatrudnić kolejne 200 osób. SPX zajmuje się dostarczaniem komponentów inżynieryjnych dla przemysłu mleczarskiego, spożywczego, farmaceutycznego i morskiego, pomaga także podnosić wydajność i rentowność zakładów poprzez usprawnianie procesów produkcyjnych.

KUJAWSKO-POMORSKI

10

L I S T O PA D 2 0 1 4


biznes nowości

dzi o h c o p r e Lid z torunia W I Ogólnopolskim Konkursie Miast „Lider zrównoważonego gospodarowania przestrzenią” zgłosiło się 26 samorządów. Laureatem w kategorii miast wojewódzkich został Toruń, który na podium znalazł się w towarzystwie Poznania i Gdańska. Do finału dotarł także Inowrocław - w kategorii miast powiatowych. Konkurs zorganizował Związek Miast Polskich i Instytut Gospodarki Przestrzennej. - W pierwszej edycji konkursu zostały wyłonione i uhonorowane te samorządy, które w sposób mądry i zrównoważony gospodarują przestrzenią, przez co zwiększają swoją atrakcyjność dla inwestorów oraz racjonalnie podnoszą standard życia mieszkańców - piszą organizatorzy. Toruń zyskał uznanie kapituły konkursu za przemyślaną politykę przestrzenną, która „mimo presji na liberalizację planowania, zapewnia racjonalny rozwój miasta, poszanowanie wartości przestrzennych, wysoką jakość przestrzeni publicznych i współudział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji”.

ęto i w ś e zn Doroc nych budowla mi oda - z nagr

Branżowy „oscar” trafił do inowrocławia Sportowy Obiekt Roku - takie wyróżnienie otrzymała - jako pierwsza firma z regionu - spółka Alstal z Inowrocławia. W siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego rozstrzygnięto XV już edycję konkursu Budowniczy Polskiego Sportu. Organizatorami konkursu są Klub Sportowa Polska oraz miesięcznik Builder. Zgodny zachwyt kapituły konkursu wzbudziła hala widowiskowo-sportowa w Toruniu, której generalnym wykonawcą była właśnie spółka Alstal. Obiekt do konkursu zgłosił marszałek województwa Piotr Całbecki. Wyróżnienie, w towarzystwie legend polskiego olimpizmu - Jacka Wszoły, Mariana Woronina i Andrzeja Suprona - odbierał w imieniu Alstalu prokurent spółki, Jarosław Szczupak. - Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia, tym bardziej że w 2011 i 2012 roku uhonorowano nas tytułem Budowniczego Polskiego Sportu, a w 2012 otrzymaliśmy srebrną statuetką za realizację Centrum Sportu i Rekreacji OLeNDeR w Wielkiej Nieszawce i amfiteatru Opery Leśnej w Sopocie. Tytuły sprawiają, że nie spoczywamy na laurach. Motywują nas do jeszcze cięższej pracy - stwierdza Jarosław Szczupak.

KUJAWSKO-POMORSKI

11

W Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy odbyły się obchody Dnia Budowlanych, którego organizatorem jest Kujawsko-Pomorska Izba Budownictwa. Kluczowym momentem uroczystości było rozstrzygnięcie konkursu „Budowa na Medal Pomorza i Kujaw 2014” oraz „Wnętrze Roku Pomorza i Kujaw 2014”. W konkursie „Budowa na medal Pomorza i Kujaw 2014" w kategorii budownictwo mieszkaniowe wielorodzinne/apartamentowce Grand Prix otrzymała Arkada Invest z Bydgoszczy za obiekt Atrium Park, przy ul. Gajowej 76 w Bydgoszczy. W kategorii budownictwo mieszkaniowe - wielorodzinne Grand Prix otrzymał Budlex za Osiedle Paryskie przy ul. Pestalozziego 2 w Bydgoszczy oraz Invest Dompol z Torunia za budynek usługowo-mieszkalny Rezydencja Daglezja, Szosa Chełmińska 169 w Toruniu. W kategorii Budownictwo użyteczności publicznej/szkolnictwo Grand Prix otrzymało Przedsiębiorstwo Wielobranżowe PUBR z Bydgoszczy za Centrum Demonstracyjne Odnawialnych Źródeł energii przy Zespole Szkół Mechanicznych nr 2 przy ul. Słonecznej 19 w Bydgoszczy, a w kategorii budownictwo użyteczności publicznej/budownictwo inżynieryjne Grand Prix powędrowało do Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów „Kobylarnia” za kontynuację budowy autostrady A-1 Toruń - Stryków. W kategorii budownictwo użyteczności publicznej/budownictwo inżynieryjne Grand Prix trafiło do firmy „Gotowski”, Przedsiębiorstwa Robót Mostowych „MostyŁódź” i Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów „Kobylarnia” za budowę Trasy Uniwersyteckiej. W konkursie Wnętrze roku Pomorza i Kujaw 2014 w kategorii Wnętrze w nowych obiektach budowlanych użyteczności publicznej/biurowe Grand Prix otrzymał Metalbark z Nowej Wsi Wielkiej za biurowiec firmowy przy ul. e. Petersona 11 w Bydgoszczy, a w kategorii wnętrze w obiektach modernizowanych, objętych ochroną konserwatora zabytków/ hotelowo-gastronomiczne Grand Prix trafiło do JM SOLUTIONS w Piotrkowie Kujawskim za Herbarium Hotel & SPA w Chomiąży Szlacheckiej nieopodal Gąsawy. Jury zgodnie podkreśliło wyjątkowo wysoki poziom tegorocznych zgłoszeń do konkursu.

L I S T O PA D 2 0 1 4


rozmowa biznesu

Wspieramy

przedsiębiorców

Z Zygmuntem Jaczkowskim, prezesem IPH Toruń, rozmawia Jan Oleksy

Izba Przemysłowo-Handlowa w Toruniu miała im w tym pomoc? Szukaliśmy nowych rynków zbytu nie tylko dla członków Izby, ale dla wszystkich przedsiębiorców, którzy zwracali się z prośbą o pomoc. Od początku Izba nastawiła się na profesjonalną obsługę podmiotów gospodarczych. Organizowaliśmy zagraniczne misje gospodarcze na Wschód i Zachód, podpisywaliśmy umowy o współpracy z izbami zagranicznymi i polskimi, stworzyliśmy największą w województwie bazę eksporterów. Założyliśmy Sąd Arbitrażowy, który dopiero w tym roku przeniesiony został do Sejmiku Gospodarczego naszego województwa, którego wraz z pracodawcami bydgoskimi byliśmy twórcami. Uznaliśmy, że poprzez integrację środowiska gospodarczego regionu będziemy mogli wpływać na władze i samorządy miast i województwa, by uznano nasze stanowisko w tworzeniu programów rozwoju gospodarczego. Chcemy mieć wpływ na strategiczne decyzje, by racjonalnie wydawano środki pochodzące z naszych podatków. To my w końcu zatrudniamy w naszych firmach ponad 12 tysięcy pracowników, a w organizacji, jaką jest Sejmik Gospodarczy, około 180 tysięcy. Czy firmom w naszym regionie trudno wejść na sam szczyt biznesu? A może łatwo? Nikomu nigdzie nie jest łatwo, ale szczególnie trudno jest wejść na szczyt biznesu, tam gdzie go wyniszczono, gdzie zlikwidowano rodzimy przemysł lub nie dołożono starań, by zatrzymać uciekające firmy. Do rozwoju biznesu potrzebna jest współpraca nauki z biznesem, ale również rozwój lokalnego przemysłu.

Ważna jest budowa marki regionu. Dla jakich branż są w naszym regionie najlepsze warunki dla rozwoju w przyszłości? Nie możemy opierać się jedynie na dużych firmach, a tym bardziej z obcym kapitałem i obcymi technologiami. Trzeba stwarzać warunki, by powstawały nowe marki wypracowane na naszych polskich technologiach. Innowacje i inteligentne specjalizacje mają dzisiaj szczególne preferencje. W naszym województwie najlepiej rozwijają się: branża chemiczna i przetwórstwo tworzyw sztucznych, produkcja zbiorników, opakowań, wyrobów dla przemysłu, m.in. motoryzacyjnego. Dobre przykłady: akcesoria sklepowe i kotły z Rypina, okucia meblowe z Torunia, zbiorniki z Aleksandrowa Kujawskiego czy tabor kolejowy z Bydgoszczy. W którym kierunku powinna rozwijać się gospodarka naszego regionu? Dobre pytanie, chciałbym je zadać urzędnikom, mającym główny wpływ na cele strategiczne rozwoju gospodarczego regionu, a którzy wybrali zbyt ogólne cele. Należy w szczególny sposób podnieść poziom wykształcenia rolników i uprzemysłowić rolnictwo, tworząc lokalne przetwórnie na bazie innowacyjnych projektów. W przemyśle duży potencjał tkwi w małych i średnich przedsiębiorstwach. To one są motorem napędowym gospodarki. A któż się z nimi liczy?! Trzeba wybrać liderów, czyli firmy produkcyjne, usługowe i z branż niszowych o największym potencjale rozwojowym i wokół nich skupić inne mniejsze podmioty. Firmy te będą miały wspólny cel - rozwój dzięki współdziałaniu i wzroście konkurencyjności. Mogą współdziałać, np. w ramach klastra. Wiemy, że jest to trudna droga, gdyż polski biznesmen woli działać samotnie. Gdzie tkwią największe niewykorzystane szanse? Jest ich kilka. W skali regionu to możliwość rozwoju aglomeracji bydgosko-toruńskiej. Nie tylko włodarze miast, ale lokalny biznes musi szukać możliwości wspólnych inwestycji przynoszących wieloletnie korzyści dla regionu. Trzeba stworzyć warunki dla inwestorów, nie tylko w postaci ulg podatkowych, ale bezwzględnej pomocy administracyjnej w uzyskaniu zezwoleń na budowę, przygotowania infrastruktury i uzbrojenia terenu. I to szybko, bo za kilka lat będzie za późno. Należy zatrzymać każdego inwestora, a szczególnie „przyjezdnego”. Dużą szansą jest także komercyjne wykorzystanie schowanych w biurkach patentów, często jeszcze nie zgłoszonych. Według mnie największe niewykorzystane szanse tkwią w innowacjach. Inaczej staniemy się regionem świadczącym drobne i nisko płatne usługi.

To dlaczego dopiero dzisiaj się tyle o nich mówi? Bo dopiero dzisiaj zauważono że przez pierwsze 20 lat wolnej Polski zniszczono polski przemysł, nie wspierano polskiej nauki, zlikwidowano ośrodki badawczo-rozwojowe. W Toruniu było ich kilkanaście. Pozostały dwa. Brak pomocy państwa we wspieraniu nowoczesnych technologii i innowacji doprowadził do sytuacji, że korzystamy z wyrobów i technologii zagranicznych. Od kilkunastu lat jeżdżę na sympozja naukowe dotyczące innowacyjności. Wszyscy wiedzą, jak wynalazek wdrożyć, ale tego nie robią. W naszym regionie to zadanie powierzono nie przedsiębiorcom, biznesmenom, ale znowu urzędnikom, którzy mogą nie podjąć ryzyka wyboru właściwego projektu, gdyż nigdy nie prowadzili działalności na własny rachunek. Jak ocenia Pan rozwój przedsiębiorczości w naszym województwie? Rozwój przedsiębiorczości w regionie w dużej mierze zależy od funkcjonowania samorządów lokalnych. Przykładem jest Brodnica, która dzięki przyjaznemu nastawieniu do inwestorów zmieniła się z miasta turystycznego w przemysłowe. Dobrym przykładem jest też Kowalewo i Rypin. Należy podziwiać gminy leżące wokół większych miast, które z wyprzedzeniem zatwierdzają plany przestrzenne, zmieniając się z gmin rolniczych w przemysłowe. Wiemy o tym, że samorząd sam nie rozwinie gospodarczo regionu, ale powinien wspomagać jego rozwój. Od 10 lat jesteśmy w Unii Europejskiej. Czy pomogło to w rozwoju przedsiębiorczości w regionie? Unia poruszyła wyobraźnię przedsiębiorców, którzy składając wnioski o dofinansowanie, nawet jeśli w większości ich nie otrzymali, to zmienili sposób zarządzania firmą, wprowadzili systemy kontroli jakości, a nawet zrestrukturyzowali firmy, dorównując światowym standardom. Nie chcę oceniać prawidłowości rozdziału środków unijnych, ale jestem przekonany, że większość firm spożytkowała te środki w celu wzrostu gospodarczego, wypracowując dzięki nim swoją markę w regionie.

Zygmunt Jaczkowski od 1991 r. członek zarządu, od 2007 r. prezes IPH toruń, od 30 lat zajmuje się ciepłownictwem, prowadzi działalność deweloperską w Warszawie, hobby: żeglarstwo, narciarstwo i harcerstwo

1043214TRTHA

W tym roku Izba Przemysłowo-Handlowa w Toruniu obchodzi jubileusz 25-lecia działalności. To długi okres. Warto z tej perspektywy spojrzeć na osiągnięcia Izby. W każdym roku działalności IPH były inne potrzeby przedsiębiorców i inne zadania dla Izby. Tworzyło się nowe prawo przystosowane do gospodarki wolnorynkowej, wzmagała się konkurencja ze strony firm zagranicznych posiadających kapitał. Jestem członkiem zarządu Izby prawie od jej powstania i wiem, ile problemów w tym okresie miały małe i średnie przedsiębiorstwa. Kontrolerzy nie mogli oswoić się z faktem prywatnego i w dodatku bogatego właściciela firmy. Wymyślano kontrole, zmieniano przepisy i prawo. Zniechęcano do importu, zmieniając taryfy celne z dnia na dzień. Stwarzano ulgi dla firm polonijnych, eliminując z rynku polski kapitał. Prawo nie było łaskawe dla tzw. prywaciarza. W tych niesprzyjających warunkach musiał przetrwać mały i średni przedsiębiorca.


25 lat Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu

Interwencje

Fundusze dla firm

Reprezentujemy interesy każdego z naszych Członków, pomagamy rozwiązywać problemy w komunikacji z urzędami.

Pomagamy w przygotowaniu, realizacji i rozliczaniu projektów finansowanych ze środków europejskich. Specjalizujemy się w projektach szkoleniowych i doradczych.

Członkowie Izby nawiązują, podczas spotkań, koncertów oraz wydarzeń sportowych znajomości z przedsiębiorcami z różnych branż, co sprzyja efektywnej wymianie informacji.

Bezpłatne szkolenia Zgodne z oczekiwaniami naszych Członków - m.in. na temat sprzedaży, rynków zagranicznych, motywowania pracowników i savoir-vivre w biznesie.

Wydarzenia Nasze eventy to ciekawe spotkania, a przede wszystkim interesujący i inspirujący ludzie.

Staże Kierujemy do firm stażystów i całkowicie pokrywamy koszty związane z ich przeszkoleniem i wynagrodzeniem.

Nauka + biznes Pośredniczymy w kontaktach z naukowcami. Zapewniamy finansowanie tej współpracy ze środków zewnętrznych.

Eksport Regionalne Centrum Eksportu zapewnia eksporterom doradztwo, organizację misji gospodarczych, kojarzy partnerów handlowych. Zajrzyj na nasz portal eksport.kujpom.info.

Izba Przemysłowo-Handlowa w Toruniu, ul.Kopernika 4, tel. 56 658 62 90, biuro@iph.torun.pl, www.iph.torun.pl

1043214TRTHB

Networking


technologie

TeKST: luCynA TATARuCH FOT. tYmon markowski

nie wystarczy Wraz z rozwojem urządzeń mobilnych, gry stają się coraz ambitniejsze, ciekawsze, przez co łatwiej dotrzeć z nimi do większej liczby odbiorców. mówimy tu o milionach graczy. na tym się zarabia, choć użytkownicy grę dostają za darmo.

m

ała kamienica i pięcioosobowy skład - tak w 2006 roku wyglądała codzienność zespołu pod znanym dziś szyldem Vivid Games. Obecnie, po ośmiu latach działalności, firma zatrudnia ponad 80 osób i ma do swojej dyspozycji cały budynek w Bydgoszczy przy ulicy Gdańskiej 160. To tam powstają takie tytuły jak: Real Boxing, Godfire: Rise of Prometheus, Speedball, Ski Jumping Pro, Neon Blitz i wiele innych produktów, bardzo dobrze znanych graczom, korzystającym z urządzeń mobilnych. Zespół pracuje zadaniowo. - Trudno powiedzieć tak prosto, co robimy na przykład dzisiaj - mówi Paweł ślużyński, designer. - Cały projekt może być rozłożony na przykład na rok intensywnych działań kilkudziesięciu osób: producentów, designerów, grafików, programistów i wielu innych. W tym momencie pracujemy nad Real Boxing 2, czyli nad kontynuacją jednej z naszych najbardziej znanych gier. robi się głośno Wiceprezes zarządu, development director Jarosław Wojczakowski podkreśla, że wszyst-

ko zaczęło się dużo wcześniej. Z Remigiuszem Kościelnym, prezesem spółki, zna się mniej więcej od 1997 roku. - Zaczynaliśmy na tak zwanej scenie komputerowej - wspomina. - To taki twór, na którym powstają ciekawe prezentacje, trochę zbliżone do gier, ale nie interaktywne. Bardziej jest to nastawione na pokazanie możliwości. Na studiach Remigiusz założył Vivid Design, firmę skupiającą się na prezentacjach multimedialnych i stronach WWW. Już w tym czasie postanowiliśmy zrobić coś razem. W 2002 roku powstały pierwsze gry, jednak od 2006 oficjalnie podjęliśmy decyzję, by zostawić multimedia i skupić się na grach przeznaczonych na urządzenia mobilne. Tak powstało Vivid Games. Pracuje nam się świetnie, dogadujemy się bardzo dobrze i nie zamierzamy nic zmieniać. O bydgoskim Vivid Games zrobiło się głośno, gdy spółka w tym roku trafiła na giełdę. W jej akcje zainwestował jeden z największych prywatnych funduszy inwestycyjnych, Skarbiec TFI. - Chcieliśmy pozyskać kapitał - tłumaczy Wojczakowski. - Mieliśmy już wtedy około 35-osobowy zespół, nasze obroty były KUJAWSKO-POMORSKI

14

L I S T O PA D 2 0 1 4

dobre od jakiegoś czasu. Zdziwiło więc nas to nagle zainteresowanie branży i mediów. Dopiero po tym zauważono, że w Bydgoszczy działa firma, która robi coś ciekawego, choć my wcale nie debiutowaliśmy. Za darmo? W ostatnich kilku latach cały model biznesowy, na jakim opiera się branża gier przeznaczonych na urządzenia mobilne, został odwrócony do góry nogami, z korzyścią dla twórców. - Dawniej, gdy zaczynaliśmy, nasze działania związane były z szukaniem odpowiednich wydawców, którzy później sprzedawali nasze gry - wyjaśnia Wojczakowski. - Czasem pieniądze wracały do nas dopiero po roku od momentu stworzenia produktu. Na dodatek z finalnej ceny za grę my dostawaliśmy 10-30 procent. Sytuację zmieniły sklepy z cyfrową dystrybucją, takie jak App Store czy Google Play. - Okazało się, że sami możemy być wydawcą, sami możemy grę sprzedawać. Cały proces jest dużo krótszy i praktycznie po miesiącu już mamy wpływy z gry. I to nie 10 procent ceny, a 70 - mówi. Na grach tego typu zarabia się głównie w tak zwanym modelu free-to-play, czyli - paradoksalnie - dając graczom swój produkt za darmo. Wraz z rozwojem urządzeń mobilnych, gry stają się coraz ambitniejsze, ciekawsze, przez co łatwiej dotrzeć z nimi do większej liczby odbiorców.


dobra gra - Mówimy tu o milionach graczy. My w tym przypadku zarabiamy na reklamach i mikropłatnościach, które są w środku gry. Sam produkt jest darmowy, ale ci, którzy są zainteresowani na przykład dodatkowymi opcjami czy możliwościami, mogą za to zapłacić. Tutaj konwersja jest dużo mniejsza, wydawać by się mogło, że płaci mało graczy - około 2-3 procent, w zależności od gry. Jednak jeśli gra trafia do wielu odbiorców, to i tak jest to po prostu opłacalne. Kilka milionów Czy wystarczy po prostu zrobić dobrą grę? Niestety, nie. - Gra może być świetna, a jednak nie będzie na siebie zarabiać - przyznaje Wojczakowski. - To wiąże się z nowym obszarem wiedzy w ramach tego rynku. Bez tego know-how i bez odpowiednich narzędzi, na takich grach się nie zarobi. W grze muszą być właściwe mechanizmy, które spowodują, że w trakcie grania użytkownik w konkretnych momentach będzie podejmował pozytywną dla nas decyzję, czyli będzie chciał coś kupić i grać dalej. Finalny efekt musi więc być takim miksem jakości i umiejętnego wykorzystania tych elementów. Idealnym przykładem tego typu działań jest rozwój gry Real Boxing, którą wcześniej w modelu płatnym interesowało się kilkaset tysięcy użytkowników. Po przejście na hybrydowy model połączony z free-to-play, ruch zwiększył się stukrotnie. Od 2012 roku na całym świecie zdobywa prestiżowe nagrody, wyróżnienia i tytuły, takie jak App Store editors' Choice, Najlepsza Gra Mobilna w konkursie Mobile Trend Awards, Najlepsza Gra Sportowa 2013 w konkursie Best App ever Awards czy App Store Best Of 2013 w Korei. - W ciągu miesięcy mieliśmy kilka milionów pobrań gry - potwierdza Wojczakowski. W porównaniu z takimi topowymi tytułami, to i tak nie jest dużo. Aktualnie pracujemy nad tym, żeby zwięk-

szyć tę konwersję, czyli żeby więcej osób decydowało się na zakupy. A to już zależy od tego, co im w tej grze zaproponujemy. Dziesięć razy więcej Jarosław Wojczakowski zaznacza, że Vivid Games od zawsze miało być firmą trafiającą na europejskie rynki. Spółka ma swoje przedstawicielstwa w Stanach i w Wielkiej Brytanii, jednak mimo jasnego założenia, kontrolować chce wszystko z punktu w Bydgoszczy. - Tak jest wygodniej i bardziej opłacalnie. Nie chcemy też rozwijać się pod kątem wielkości firmy. Zależy nam przede wszystkim na jakości i wartości. Jeśli więc chodzi o te bliższe i dalsze plany, to z pewnością nie będziemy dążyć do tego, by dodawać kolejne dziesięć gier do swojego portfolio. Można w ten sposób zarobić dziesięć razy więcej, ale i przy okazji ponieść duże koszty, związane z wytworzeniem gry. Bardziej skupiamy się na tym, żeby w tych grach, które już mamy, dziesięciokrotnie zwiększyć ruch. efekt będzie taki sam - też zarobimy o te 10 razy więcej, ale koszty będą zdecydowanie niższe. I obecnie to jest dla nas najważniejsze.

KUJAWSKO-POMORSKI

15

L I S T O PA D 2 0 1 4

W grze muszą być właściwe mechanizmy, które spowodują, że w trakcie grania użytkownik w konkretnych momentach będzie podejmował pozytywną dla nas decyzję, czyli będzie chciał coś kupić i grać dalej. Finalny efekt musi więc być takim miksem jakości i umiejętnego wykorzystania tych elementów. JAROSŁAW WOJCZAKOWSKI, VIVID GAMeS


3

sztuka sprzedaży

światy

Jak wprowadzić zasadę win-win w sytuacji, w której udział biorą trzy strony? TeKST: łukAsZ kAMiŃski*

w

ahanie koniunktury gospodarczej i problemy w sprzedaży spowodowały, że klient stał się bardziej wymagający, wybredny i ostrożny. Co za tym idzie - firma musi się bardziej nagimnastykować. W dużym uproszczeniu klientów można podzielić na transakcyjnych i relacyjnych. Ci pierwsi, nastawieni na krótką sprzedaż, mają coraz więcej narzędzi i sposobów do porównywania ofert. Dla takiego klienta nieważne jest, kto stoi za tą transakcją, liczy się jedynie cena. Wiadomo, że koszt pozyskania nowego klienta jest kilkukrotnie większy niż utrzymanie dotychczasowego. Dlatego też z punktu widzenia długotrwałego prowadzenia biznesu, to ci drudzy - relacyjni - są na celowniku większości firm. Kluczowe w tym wypadku jest budowanie dobrych relacji z klientem. A ten aspekt jest bardzo złożony. W dobrych relacjach Biznes budowany na relacjach powinien przynosić korzyści trzem stronom: klientowi, pracodawcy i handlowcowi. Są to tytułowe TRZy śWIATy. Osiągnięcie między nimi równowagi jest nie lada wyzwaniem, któremu musi sprostać przede wszystkim sprzedawca, czyli pierwszy element układanki. Narażony na niemały stres, często miota się rozdarty między zadowoleniem klienta a zyskiem firmy. Z jednej strony reprezentuje firmę, która jest jego płatnikiem. Z drugiej strony, znając dobrze potrzeby i sytuację klienta, powinien dbać o jego interes. Sztuka handlowania polega na znalezieniu złotego środka metody WIN-WIN. Sprzedawca musi dbać jednak również o własny wizerunek i reputację. Pozostając lojalnym wobec pracodawcy, ale również uczciwym w stosunku do klienta, mówiąc kolokwialnie, „nie wciskać”, a jednak przynosić zyski.

Rozwiązaniem jest odpowiednia komunikacja wewnątrz firmy oraz mądrze zbudowana struktura obsługi klientów. Działy sprzedaży do obsługi największych klientów wyznaczają najlepszych handlowców, gwiazdy, czyli key account managerów. To osoby pewne siebie, silne, a jednocześnie mające kłopot z całkowitym podporządkowaniem. Doskonale potrafią nawiązywać dobre relacje z klientami. Między tymi dwoma światami pojawia się przyjazna więź. W wyniku czego bywa, że w pierwszej kolejności stawiają na korzyści klientów, a nie swojego pracodawcy. Firma staje na uboczu, a jeśli dodatkowo nie liczy się z pracownikiem, to zaczyna mu najzwyczajniej przeszkadzać. W efekcie szkodzi najbardziej sobie. Nie można zaniedbywać sfery informowania pracowników o planach i polityce firmy. Rozumiejący wizję i cele firmy pracownicy łatwiej angażują się i identyfikują z jej polityką, np. w sytuacji podwyżki cen. Key account manager nie jest przecież samowystarczalny. Potrzebuje pomocy w sprawach technicznych czy księgowych. W duecie Receptą mogą być też regularne wizyty u klienta wspólnie z innym pracownikiem firmy, np. przedstawicielem marketingu. Obsługa, w której kontakt z klientem ma nie tylko KAM, delikatnie zabezpiecza. Powoduje też, że klient dobre relacje ma nie tylko z jedną osobą, ale ze sztabem ludzi, troszczących się o jego biznes. Takie działanie powinno być odebrane jako element docenienia biznesowego partnera niż chęć sprawdzenia kompetencji handlowca. Nie zmienia to faktu, że wielu klientów, z uwagi na swoje interesy, woli mieć tylko jedną osobę odpo-

Zakładnik we własnym domu Budowanie relacji ma silny element ludzki. W całym procesie sprzedaży handlowiec bardzo zbliża się do klienta. Stawiać może przez to jego dobro na pierwszym miejscu, kosztem zysku firmy. Firma w takim wydaniu staje się zakładnikiem we własnym domu. Dodatkowym zagrożeniem stać się tu może duży wolumen sprzedaży klientów, obsługiwanych tylko przez jednego handlowca. Na przykład, w sytuacji przejścia sprzedawcy do konkurencji, z całą bazą klientów. Takie sytuacje są nieetyczne, jednak nierzadko mają miejsce. KUJAWSKO-POMORSKI

16

L I S T O PA D 2 0 1 4

Biznes budowany na relacjach powinien przynosić korzyści trzem stronom: klientowi, pracodawcy i handlowcowi. Osiągnięcie między nimi równowagi jest nie lada wyzwaniem, któremu musi sprostać przede wszystkim sprzedawca, czyli pierwszy element układanki. ŁUKASZ KAMIńSKI,

TReNeR SPRZeDAŻy I BIZNeSU WWW.PeRSPeKTyWy.BIZ

wiedzialną za kontakt. Dobre relacje z handlowcem sprzyjają negocjowaniu jak najniższej ceny. Ratunkiem dla firmy może być odpowiedni system premiowania, oparty na marży i ewentualnym ograniczeniu nierentownych kontaktów. Handlowcom musi zależeć na maksymalizacji wartości sprzedaży, a nie tylko wolumenu. Kluczowa jest elastyczność między usystematyzowanym i uporządkowanym systemem a częstą potrzebą indywidualnego dostosowania oferty do klienta. Pracodawca chcąc pomóc, powinien wziąć pod lupę relacje i pomóc pracownikowi w dokonywaniu wyborów, aby wygrywały wszystkie strony procesu sprzedażowego. Handlowiec, czując wsparcie, nie będzie zmuszony do ciągłego dokonywania wyboru w stylu: obrona marży kosztem relacji. Sytuacja faworyzowania którejkolwiek ze stron nie jest prawidłowa ani oczekiwana. Nie jest WIN-WIN. Jest toksyczna. Szukanie wrogów i stawanie po którejś ze stron w dłuższej perspektywie nie przyniesie nikomu nic dobrego. Podstawą jest dobrze zbudowany proces sprzedaży oraz uczciwy system premiowy. Biznes nastawiony na relacje będzie doskonałym tylko wówczas, gdy stanie się procesem, w którym udział bierze nie tylko handlowiec, ale cała firma. I przede wszystkim pamiętajmy, aby w całym tym usystematyzowaniu nie zabić przypadkiem innowacyjności i elastyczności sprzedawców. Bywają one bowiem ich najlepszą bronią.


ul. Marii Skłodowskiej-Curie 67A, 87-100 Toruń tel. 56/61-10-500 www.uni-car.pl

19214T4JBA

UNI-CAR DWA Sp. z o.o.


biznes na starcie

KŁody na drodze do sukcesu zaledwie co dziesiąta nowa firma utrzyma się na rynku dłużej niż przez rok. Jakie błędy właściciele start-upów popełniają najczęściej i z jakimi problemami mają do czynienia?

1.

ROZMiniĘCie siĘ Z POTRZeBAMi Rynku TO BłĄD PODsTAwOwy. Nieumiejętne zdiagnozowanie oczekiwań klientów co do produktu czy usługi jest źródłem największych kłopotów dla start-upów. Jeśli po takim „rozminięciu się” właściciele firmy nie mają pomysłu, jak wywołać takie zapotrzebowanie - nie przetrwają na rynku.

2.

skOMPlikOwAne PRZePisy PRAwA GOsPODARCZeGO, wysOkie OBCiĄŻeniA PuBliCZnOPRAwne - głównie składki na ZUS i wysokie podatki najbardziej dają się we znaki start-upom - uważa Hanna Wygocka, dyrektor Biura Pracodawców Pomorza i Kujaw. Pewnym rozwiązaniem może być założenie firmy z dotacji z PUP (około 20 tys. zł na start), co ułatwia rozkręcenie biznesu. Można też skorzystać po spełnieniu określonych warunków - z oferowanych przez ZUS na 24 miesiące preferencyjnych stawek ubezpieczeń społecznych, które pozwalają zaoszczędzić kilkanaście tysięcy złotych w całym okresie ich obowiązywania.

3.

PROBleMy Z POZyskAnieM kAPiTAłu nA ROZwÓJ - to kolejna bariera. Początkujące firmy nie mają historii kredytowej i nie są pożądanym partnerem dla banków, a nikt bardziej niż one nie potrzebuje wsparcia finansowego. Mamy za sobą różne programy, kierujące dotacje na zakładanie firmy. Ich efektywność nie jest jednak wysoka, wiele z tych przedsiębiorców

znika z rynku po obowiązkowym roku funkcjonowania. Zatem same pieniądze nie gwarantują powodzenia zauważa Hanna Wygocka. Na szczęście coraz częściej zamiast z kredytów skorzystać można z coraz szerszej oferty funduszy pożyczkowych i udziału w konkursach unijnych, w których wystarczy czasem niewielki wkład własny, by otrzymać finansowanie realizacji własnych projektów. W naszym województwie z powodzeniem rozwija te inicjatywy JeReMIe skierowana do sektora MśP i ułatwiająca im finansowanie projektów.

4.

niewielki DOsTĘP DO PROFesJOnAlneGO wsPARCiA DORADCZeGO (nieodpłatnego lub bardzo preferencyjnego) w opracowaniu strategii rozwoju, biznes planu, planu marketingowego - początkująca firma to najczęściej działalność osoby fizycznej, która nie ma doświadczenia biznesowego - zauważa Hanna Wygocka. - Młody przedsiębiorca najczęściej uczy się na błędach. Nikt nie tłumaczy mu wcześniej zasad zarządzania i księgowości, podatków czy prawa. Startujący przedsiębiorcy potrzebują mentorów. Ich decyzje wzmacnia opinia doświadczonych ekspertów, w tym osób, które odniosły sukces w biznesie - zauważa Hanna Wygocka. Rolę opiekunów dobrze wypełniają niektóre inkubatory przedsiębiorczości i organizacje branżowe, o ile oferują wsparcie coachów i mentorów. Jednak samo udostępnienie lokalu czy usług księgowych przez inkubator nie wzmacnia jeszcze dostatecznie nowo powstałej firmy. KUJAWSKO-POMORSKI

18

L I S T O PA D 2 0 1 4

TeKST: słAwOMiR BOBBe

5.

- w ZAleŻnOŚCi OD ZAkResu DZiAłAlnOŚCi, POJAwiAJĄ siĘ Z RÓŻnĄ inTensywnOŚCiĄ PROBleMy Ze ZDOBywAnieM nOwyCH klienTÓw. Jeśli rynek jest nasycony, to nowa firma musi obrać odpowiednią strategię - albo przekona klientów innowacyjnością produktu, albo będzie konkurować niską ceną (a w wielu sektorach na dłuższą metę to się nie sprawdza) - zauważa Hanna Wygocka.

6.

BRAk ReklAMy AlBO ZlekCewAŻenie JeJ ZnACZeniA - hasło „Reklama dźwignią handlu” nie powstało z przypadku. Szacuje się, że właściciele start-upów już na etapie przygotowywania biznesplanu powinni założyć, że wydatki na reklamę, promocję i marketing będą stanowiły nawet 30 procent całego budżetu.

7.

DOBRe POMysły TO nie wsZysTkO, POTRZeBne sĄ JesZCZe kOMPeTenCJe ORGAniZACyJne i uMieJĘTnOŚĆ ZARZĄDZAniA luDŹMi. - Przedsiębiorczość powinna być kształtowana od najmłodszych lat. Młodych ludzi trzeba z nią oswoić. Zawiera element ryzyka, do którego podjęcia każdy musi się pozytywnie nastawić. Obecnie edukacja młodych ludzi nie daje rozwiązań, pozwalających kształtować postawy przedsiębiorcze. Nauka od najmłodszych lat jest naszpikowana teorią, a mało uwagi poświęca się praktyce i prezentacji pozytywnych przykładów biznesowych - zwraca uwagę Hanna Wygocka.


Szlachectwo zobowiązuje

Browar Staromiejski Jan Olbracht jest miejscem szczególnym. w żadnej innej toruńskiej restauracji nie czuć tak ducha najlepszych tradycji miasta. Klimat historii, świetna staropolska kuchnia i piwo warzone na oczach gości sprawiają, że chce się tu wracać.

w

Zapraszamy do organizowania konferencji i spotkań!

Jan Olbracht Browar Staromiejski Toruń ul. Szczytna 15 tel. 797 903 333

rezerwacja@browar-olbracht.pl

1092014TRTHA

arto wiedzieć, że panujący w latach 1492 -1501 król Jan Olbracht szczególnie umiłował Toruń spośród miast polskich i choć pochowano go na Wawelu, to w naszym mieście na zawsze pozostało jego serce, złożone w bazylice świętych Janów. I właśnie nieopodal tej najbardziej okazałej toruńskiej świątyni, w uliczce Szczytnej, znajduje się Browar Staromiejski Jan Olbracht. Szlachectwo zobowiązuje, więc jest to jedyne miejsce w Toruniu z instalacją do produkcji piwa, gdzie warzenie odbywa się na oczach biesiadników. Goście degustować mogą specjały kuchni polskiej z odcieniem bawarskich smaków, popijając przygotowane w tradycyjny sposób piwo. Nad wszystkim czuwa wybitny kucharz Jarosław Jasicki, znany w najbardziej prestiżowych restauracjach w kraju i Nowym Jorku. Browar i restauracja zajmują całą kamienicę. Rozmieszczone są na trzech poziomach, a każda z sal ma własną klimatyzację. Oprócz możliwości tradycyjnego biesiadowania, jest to również znakomite miejsce do organizowania konferencji i spotkań. W unikatowych wnętrzach staromiejskiej kamienicy mieści się m.in. jedna w pełni multimedialna sala konferencyjna gdzie można organizować konferencje, seminaria, szkolenia, warsztaty, prezentacje oraz spotkania biznesowe. Zapewniamy pełną pomoc przy organizacji konferencji i znakomitą oprawę kulinarną. Na życzenie gości możemy też wyprodukować okolicznościową serię piw z logo firmy na etykiecie. Niespotykaną nigdzie atrakcją może też być „Jeden dzień z życia piwowara”, czyli uczestniczenie w procesie warzenia piwa od bladego świtu, aż do momentu zakapslowania butelki. Od kuchni można więc poznać, jak powstają złociste specjały: „śmietanka Toruńska”, „Olbracht Pils” czy „Piwo Piernikowe”. Raz w miesiącu warzony jest też specjalny gatunek piwa, oparty na domowej recepturze i odpowiedni do panującej pory roku. Browar Staromiejski Jan Olbracht to jeden z markowych lokali Torunia. Należy też do grona polskich restauracji „Gęsinowego Szlaku”. Jest zdobywcą drugiej nagrody „Konsumenckiego Konkursu Piw Chmielaki Krasnostawskie 2012”, a w tym roku zdobył Certyfikat Jakości światowego portalu TripAdvisor.


technologie 20 lat temu zaczynali od zera. obecnie w bydgoskiej spółce teLDat pracują fachowcy, którym zaufał cały Sojusz północnoatlantycki! to właśnie tu powstają urządzenia na potrzeby misji wojskowych. z dr. henrykiem Kruszyńskim, prezesem spółki teLDat, rozmawia Sławomir Bobbe.

ZDJęCIA: tomasz czachorowski Podpisał Pan niedawno kontrakt z amerykańskim koncernem Raytheon. Firma TelDAT będzie jednym z podmiotów, które pracować będą przy modernizacji systemu rakietowego Patriot. To skutek naszej prawie 20-letniej działalności. Z Raytheonem współpracujemy od przeszło 3 lat, takiego kontraktu nie podpisuje się z dnia na dzień. Przez rok nasze urządzenia były intensywnie i w ekstremalnych warunkach testowane w amerykańskich laboratoriach w Bostonie. Gdy przeszły te szczegółowe badania, sprawdzano także wnikliwie nasze możliwości pod względem technicznym i organizacyjnym, i dopiero na koniec podpisaliśmy list intencyjny, którego zwieńczeniem był kontrakt i zamówienie na nasze produkty. Czy ta umowa to swoisty glejt, gwarantujący wszystkim, że osiągnęliście najwyższy, światowy standard? Raytheon to jeden z największych graczy na światowym rynku uzbrojenia, firma zatrudnia 65 tysięcy ludzi i uczestniczy w potężnych projektach. Jesteśmy firmą, którą Raytheon wybrał do współpracy i to nie czekając na rezultaty programu „Wisła” (kupna przez polską armię zestawów rakietowych obrony powietrznej średniego zasięgu - przyp.red.). A to nie jest jakaś prosta produkcja, ale zaawansowana technologia teleinformatyczna. To dla nas spore wyróżnienie. kontrakt z Raytheonem, choć nobilitujący, stanowi jednak tylko wycinek działalności TelDAT-u. Naszym flagowym produktem jest Sieciocentryczna Platforma Teleinformatyczna JAśMIN, stanowiąca rozbudowany zbiór rozwiązań, tzw. system systemów, który potrafi zintegrować wiele podsystemów wsparcia dowodzenia i łączności.

Naszymi produktami oraz zdolnościami do ich rozwoju interesuje się wiele zagranicznych armii, w tym kilka znacznie większych od naszej. Jeśli się uda, to nad czym pracujemy od lat, w Bydgoszczy przybędzie nowych miejsc pracy. HeNRyK KRUSZyńSKI, TeLDAT

To urządzenia teleinformatyczne i oprogramowanie, które mają wdrożone standardy interoperacyjności NATO, z których jak z klocków Lego można składać odpowiednie komponenty na potrzeby każdej misji wojskowej. KUJAWSKO-POMORSKI

20

L I S T O PA D 2 0 1 4

Jak TelDAT doszedł do tego, że podpisuje kontrakty z amerykańskim koncernem zbrojeniowym, a wydarzenie to odbija się szerokim echem w całej branży? Na rynku działamy blisko 20 lat, ale zaczynaliśmy niemal od zera, teraz to się nazywa start-upem. Wraz ze wspólnikami od najmłodszych lat interesowaliśmy się wojskiem, łącznością, uzbrojeniem i elektroniką. Studiowaliśmy na uczelniach wojskowych, następnie pracowaliśmy w wojsku przez około 20 lat. Ja bezpośrednio zajmowałem się wdrażaniem, rozwojem i utrzymaniem techniki wojskowej w zakresie łączności i informatyki. Po zmianie pracy postanowiliśmy nasze doświadczenia wykorzystać w branży systemów telekomunikacyjnych i alarmowych przeznaczonych dla zachowania bezpieczeństwa i obrony narodowej. Systematycznie jednak rozszerzaliśmy swoją działalność od projektowania i produkcji sprzętu, do opracowania i wytwarzania oprogramowania. W tej chwili więcej niż połowa naszego portfolio produktowego to właśnie oprogramowanie oraz usługi związane z jego utrzymaniem i rozwojem. Produkcja na rzecz wojska jest bardzo specyficzna i wymagająca, jednocześnie zależna od polityki. Jak udaje się TelDAT-owi skutecznie działać w takich warunkach? Istotnie, to specyficzna branża, która w dużym stopniu uzależniona jest od zamówień rządowych. Oczywiście tak jest we wszystkich krajach, to nie tylko specyfika Polski. Jeśli któraś z firm decyduje się na działanie na takim rynku, musi się specjalizować w określonej dziedzinie oraz w pewnym sensie służyć bezpieczeństwu i obronności w skali mikro oraz makro. Musi także ufać politykom oraz urzędnikom, że postępują


technologie

i będą postępować podobnie oraz kierują i będą się kierować wyłącznie obiektywnymi ocenami potencjału, zdolności, dokonań i rozwiązań danego przedsiębiorstwa, zwłaszcza kiedy są unikalne, kompleksowe i na światowym poziomie. Czy wejście do nATO ułatwiło działanie TelDAT-owi? Oczywiście, że tak, ponieważ otworzyło nam możliwości, które w tej chwili zaczynamy wykorzystywać. Widać to po kontrakcie z Raytheonem. Obecnie prowadzimy rozmowy z instytucjami i firmami z wielu krajów, które są zainteresowane techniką, opartą na standardach związanych z zapewnieniem interoperacyjności w ramach NATO, a także partnerskiego współdziałania z tym Sojuszem. To są zalecenia i standardy, które NATO narzuca państwom, z którymi współpracuje. Wiemy, że nie da się opracowywać i wytwarzać produktów tylko dla jednej armii. Dziś każde działania zbrojne mają charakter wielonarodowościowy. W takich warunkach nasze produkty się w pełni sprawdzają, bo mają w najwyższym zakresie wdrożone owe standardy. Tak jest właśnie w Afganistanie, tak było w Kongu i Czadzie, podobnie jest też na Bałkanach, gdzie są na bojowo z powodzeniem eksploatowane. Korzystają z nich również siły powietrzne, biorące udział w programie Air Policing (patrolowanie przestrzeni powietrznej przez samoloty NATO przez zmieniające się lotnictwo sojusznicze - przyp.red.). w swojej dziedzinie macie jakąś polską konkurencję, czy dominujecie na tym rynku? W tym, co robimy jesteśmy podobni trochę do bydgoskiej Pesy. W ich wypadku, jak i w naszym, wiele firm mówi, że jest konkurencją, ale oni jedynie mogą chcieć nią być.

Żeby osiągnąć taki stopień wyspecjalizowania potrzeba fachowej kadry. Gdzie firma jej szuka? Zatrudniamy blisko 200 osób, z tego 80 procent to informatycy i elektronicy, głównie absolwenci UKW i UTP. Są jednak także pracownicy po UMK, czy po Politechnice Gdańskiej i Politechnice Poznańskiej. To chyba dokładnie ci sami ludzie, o których starają się mocne w regionie firmy z branży iT. Musicie rywalizować o absolwentów? Praca u nas jest ciekawa i dająca duże możliwości rozwoju, w dodatku w interesującej branży. Wiele osób pociąga odkrywanie pewnych obszarów wiedzy, czy techniki wojskowej. To właśnie z tego powodu oraz pasji do elektroniki i informatyki oraz rozwiązywania ciekawych problemów technicznych specjaliści przychodzą do nas, pracują i rozwijają się. Kontynuują również naukę na studiach podyplomowych i doktoranckich. To nie mogą być jednak przypadkowi ludzie, tylko - ze względu na profil działalności - cieszący się zaufaniem. Cieszą się nie tylko zaufaniem, ale i szacunkiem, także za granicą i w NATO, głównie za kompetencje na najwyższym poziomie oraz oddanie pracy, którą wykonują. Dziękuję tym specjalistom oraz pracownikom zabezpieczającym ich działalność. Większość z tych ludzi, zwłaszcza ci, którzy uczestniczą w realizacji projektów z dostępem do informacji niejawnych, musi posiadać krajowe, NATO-wskie i unijne certyfikaty bezpieczeństwa osobowego, które wydają, po szczegółowym sprawdzeniu tych osób, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa i przemysłu obronnego. KUJAWSKO-POMORSKI

21

L I S T O PA D 2 0 1 4

W tym, co robimy, jesteśmy podobni trochę do bydgoskiej Pesy. W ich wypadku, jak i w naszym, wiele firm mówi, że jest konkurencją, ale one jedynie mogą chcieć nią być. HeNRyK KRUSZyńSKI, TeLDAT

Zdarzało się, że kandydat takiego świadectwa poświadczenia nie otrzymał? Prowadząc selekcję kandydatów na pracowników staramy się, aby przychodzili do nas ludzie jedynie z czystą kartą. Co dalej po kontrakcie z Raytheonem? Zawsze liczymy na więcej, rozwijamy się, będziemy tworzyć jeszcze nowsze technologie, oczywiście - tak jak dotychczas - w pierwszej kolejności z myślą o ich zastosowaniu w naszych siłach zbrojnych. Aktualnie naszymi produktami oraz zdolnościami do ich rozwoju interesuje się również wiele zagranicznych armii, w tym kilka znacznie większych od naszej. Jeśli się uda to, nad czym pracujemy od lat, w Bydgoszczy przybędzie nowych miejsc pracy i z jeszcze większym powodzeniem będą promowane w świecie.


rozmowa biznesu

Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny tętni życiem. Pracuje tu 57 firm i inwestują tu kolejne znane marki - z Andrzejem Półgrabskim, prezesem BPPT, rozmawia Krzysztof Lietz

fot. tomasz czachorowski

W przyszłym roku dziewięć nowych inwestycji Jaki był cel powołania spółki BPPT? Chodziło głównie i nadal tak jest o pobudzenie przedsiębiorczości na tym terenie, kreowanie korzystnych warunków inwestowania dla firm, co ma bezpośrednie przełożenie na wzrost zatrudnienia w naszym mieście i regionie. Postawiono przed nami bardzo trudne zadanie, ponieważ w początkowym etapie funkcjonowania Parku musieliśmy wręcz od zera zagospodarować i przystosować istniejący teren. Charakteryzował się on niską jakością infrastruktury oraz niedostatecznym przygotowaniem działek pod inwestycje. Musieliśmy m.in. rozbierać stare bunkry. Drogi wewnętrzne były zniszczone. Na terenie Parku nie było kanalizacji deszczowej ani teletechnicznej. Kanalizacja sanitarna, energia elektryczna oraz woda były doprowadzone do nielicznych czynnych obiektów, znajdujących się na obszarze BPPT. Przedsiębiorstwa, które przeniosły się lub powstały na terenie Parku jako jedne z pierwszych, korzystały ze szczątkowej infrastruktury stanowiącej własność Zakładów Chemicznych Zachem SA. Dodatkowo działki charakteryzowały się znacznym zalesieniem, a cały obszar BPPT stanowił teren zamknięty, gdyż wjazd był możliwy wyłącznie od strony głównej   KUJAWSKO-POMORSKI

22

listopad 2 0 1 4

bramy Zachemu przy ul. Wojska Polskiego, gdzie dodatkowo obowiązywał uciążliwy systemem przepustek. Dzisiaj po wjeździe na teren Parku robi on spore wrażenie, tętni tu życie, powstają nowe obiekty... Mamy tu w pełni przygotowane tereny inwestycyjne oraz sprzyjające przedsiębiorczości warunki. Jesteśmy Spółką z określoną strategią i misją, w którą wpisują się również nasi inwestorzy, co zdecydowanie sprzyja budowaniu długotrwałych relacji biznesowych. W latach 2008-2012 w ramach realizacji projektu pn. „Rozbudowa infrastruktury technicznej Bydgoskiego Parku Przemysłowego” dofinansowanego z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego, kompleksowo uzbrojono teren Parku w nowe sieci infrastrukturalne i drogi. Powstało ponad 7 km dróg i chodników, a także ponad 6,5 km ścieżek rowerowych. Teren uzbrojono, m.in., w wodę pitną, przemysłową, kanalizację sanitarną i deszczową. Dzięki tej inwestycji połączyliśmy teren Parku z drogą krajową nr 10 oraz centrum miasta - poprzez otwarcie przejazdu ulicą Glinki przez co skończyły się przepustki, a teren Parku

1644014BDBHA

W tym roku mija 10 lat od powołania BPPT. Jakie były jego początki, od czego się zaczęło to przedsięwzięcie? Kto powołał tę spółkę? Umowa powołująca spółkę o nazwie „Bydgoski Park Przemysłowy sp. z o.o” została zawarta 21 grudnia 2004 roku, ale do Krajowego Rejestru Sądowego wpisano ją 20 lipca 2005 roku i to ta data uznawana jest za formalny początek jej funkcjonowania. Wspólnikami założycielami były: miasto Bydgoszcz, Zakłady Chemiczne ZACHEM SA, Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy oraz kilka podmiotów prywatnych. Dużą rolę w powołaniu spółki, jak i w późniejszym jej funkcjonowaniu, odgrywają właśnie wspomniane przedsiębiorstwa prywatne, które dostrzegły potencjał miejsca, które zostało przeznaczone na BPPT. Obecni wspólnicy spółki to wspomniany Zachem, a konkretnie jego syndyk, Metalko sp. z o.o., PUK Corimp sp. z o.o., UCR Technika sp. z o.o, MD-Proeco sp. z o.o oraz przede wszystkim miasto Bydgoszcz, które skupia ponad 95 proc. wszystkich udziałów. Przewaga miasta w kapitale zakładowym spółki jest wynikiem jego systematycznego podwyższania poprzez wnoszenie do majątku spółki nieruchomości, które po odpowiednim przygotowaniu, zostały sprzedane inwestorom.


rozmowa biznesu

andrzej półgrabski,

prezes bydgoskiego parku przemysłowo-technologicznego

został otwarty także dla mieszkańców Bydgoszczy. Dzisiaj w BPPT zatrudnienie znalazło już około 1900 osób. W tym roku otrzymaliśmy dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013 na realizację dwóch projektów inwestycyjnych, które mają przyczynić się do zwiększenia różnorodności świadczonych przez BPPT usług, co pozytywnie wpłynie na rozwój spółki. Jednym z nich jest rozpoczęta już budowa obiektu biurowego, przeznaczonego na inkubator przedsiębiorczości noszącego nazwę IDEA Przestrzeń Biznesu. Obiekt ten to ponad 4 tys. mkw. biur z przeznaczeniem dla firm inkubowanych, jak i inwestora strategicznego. Nazwa nawiązuje do Władysława Paciorkiewicza, którego imieniem uhonorowano także jedną z ulic na terenie BPPT. Opracował on i opatentował kilka modeli maszyn do pisania, z tego trzy modele stworzył właśnie w Bydgoszczy. Jeden z nich został nazwany „Idea”, stąd uznaliśmy, że takie określenie w nazwie biurowca stanowić będzie nawiązanie do przedsiębiorczych tradycji Bydgoszczy. Kolejnym projektem jest Bydgoskie Centrum Targowo-Wystawiennicze, czyli powstająca hala targowo-wystawiennicza z częścią biurowo-konferencyjną i centrum imprez artystyczno-rozrywkowych. Powierzchnia zabudowy to ok. 13.637 mkw. w tym powierzchnia użytkowa to ok. 16.480 mkw. Inwestycja prowadzona jest w sąsiedztwie Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku „Myślęcinek”. Miasto Bydgoszcz

wniosło tę działkę do majątku BPPT, w ubiegłym miesiącu podpisywałem dokumenty. Kiedyś Pan powiedział, że Pańskim celem strategicznym jest, żeby co roku na terenie Parku przybywało 300-500 nowych miejsc pracy. Udaje się to zrealizować? Tak, konsekwentnie realizujemy naszą strategię, w Parku pojawiają się wciąż nowi inwestorzy. Jedną z najnowszych, a zarazem największych inwestycji, rozpoczętych w tym roku na naszym terenie, jest budowa centrum dystrybucyjnego firmy LIDL Polska, które swoim zasięgiem obejmie nie tylko województwo kujawsko-pomorskie, ale także wielkopolskie i zachodniopomorskie. 16 kwietnia br. nastąpiło uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę, na działce obejmującej obszar ok. 17 ha powstaje hala o powierzchni ponad 46 000 mkw., a budynek administracyjny to ponad 1456 mkw. Warto wspomnieć także o działaniach naszych inwestorów, którzy prowadzą rozbudowę budynków na terenie Parku lub budują nowe obiekty: Metalko, Cimat, Pixel, Airon Investment, Euro Clear. Mówiło się też o budowie kolejnego zakładu przez SPX Flow Technology Poland sp. z o.o. Coś się w tej materii dzieje? SPX w lipcu tego roku kupiło od nas kolejną nieruchomość o powierzchni ponad 10 ha. Inwestor planuje rozbudować istniejący zakład i zatrudnić co najmniej 200 osób. Niewątpliwie rozpoczęcie kolejnej inwestycji przez SPX na terenie BPPT jest potwierdzeniem wysokiej jakości świadczonych przez nas usług oraz stanowi wyraz zaufania do solidnej marki, jaką udało nam się zbudować na przestrzeni lat. W tej chwili inwestor jest na etapie projektowania budynku przyszłej fabryki. Buduje się tu też Zakład Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych. Inwestor budujący ten zakład - MKUO ProNatura sp. z o.o., nabył w grudniu 2009 r. od BPPT nieruchomość o powierzchni 5 ha. Szacuje się, że spalarnia rocznie przekształcać będzie ok. 180 tys. ton odpadów. Wytworzona w ten sposób energia cieplna będzie dostarczana do podmiotów na terenie BPPT. To się już dzieje, a w perspektywie? Czy są kolejni inwestorzy zainteresowani BPPT? Czy są już jakieś konkrety? Cały czas prowadzimy negocjacje z potencjalnymi inwestorami, jesteśmy zaangażowani w kilka projektów, część z nich zapewne zakończy się   KUJAWSKO-POMORSKI

23

listopad 2 0 1 4

w 2015 roku. Plan, jaki sobie założyłem obejmując stanowisko prezesa Zarządu BPPT, to działać tak, aby z każdym rokiem na terenie Parku przybywały kolejne miejsca pracy. Do tej pory udaje się realizować tak przyjęte założenia, a nasze plany pozwalają stwierdzić, że miejsc pracy może być jeszcze więcej. Szacujemy, że w 2015 roku prowadzonych będzie dziewięć nowych inwestycji o łącznej powierzchni około 72.000 mkw. i deklarowanym zatrudnieniu na poziomie około 1000 osób. Część BPPT funkcjonuje w ramach Podstrefy Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jak to działa? Całkowita powierzchnia BPPT to ponad 286 ha, z czego około 46 ha zostało włączonych do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Z tego wolnych jest jeszcze ponad 8 ha, jednak podejmujemy działania w celu ich sprzedaży. Właścicielem i zarządzającym terenem, do czasu sprzedaży działki, pozostaje miasto Bydgoszcz lub BPPT. Realizacja inwestycji na obszarze objętym PSSE oznacza, że inwestor ma możliwość uzyskania ulg podatkowych w podatku dochodowym oraz od nieruchomości przez określony czas. Skoro są ulgi, to dziwią mnie proporcje. W Parku funkcjonuje 57 przedsiębiorstw z czego w Strefie są tylko cztery... Każdy przedsiębiorca, który chce inwestować w Specjalnej Strefie Ekonomicznej ma taką możliwość, ale jak widać nie wszyscy są tym zainteresowani. Będąc w niej i korzystając z jej dobrodziejstw, trzeba spełnić też konkretne warunki. Chodzi o umówione nakłady i zatrudnienie oraz rozliczanie się z tych zobowiązań, specjalna księgowość, opłata za bycie w Strefie. Niektórzy wolą kupić działkę, postawić firmę i być na swoim i przed nikim się nie tłumaczyć. Porównując dwa parki technologiczne - bydgoski i toruński, widać sporą różnicę. Ten pierwszy nastawiony jest na przemysł, a drugi raczej na nowe technologie z branży IT. Czy to przypadek, czy celowa bydgoska strategia? Każdy park technologiczny ma swoją specyfikę. Bydgoszcz od lat słynie z tego, że jest miastem przemysłowym. Mieliśmy tu też spore zasoby gruntów, które zostały objęte BPPT i zależy nam, aby jak najwięcej przedsiębiorstw produkcyjnych tu się zainstalowało i zatrudniało ludzi, bo to ważne dla Bydgoszczy.

1644014BDBHB

Szacujemy, że w 2015 roku prowadzonych będzie dziewięć nowych inwestycji o łącznej powierzchni około 72 000 mkw. i deklarowanym zatrudnieniu na poziomie około 1000 osób.


my

felieton

kontr a

reszta świata

można przypuszczać, iż matki w australii mogą straszyć dzieci tym, że jeżeli będą niegrzeczne, to trafią do Kujawsko-pomorskiego.

jeżeli będą niegrzeczne, to trafią do Kujawsko-pomorskiego. a my już tu jesteśmy - i co teraz? musimy pomóc sobie sami. Kategoria „aktywność społeczna” - to byłby bardzo dobry początek dla każdego z nas. z kolei dbałość o własny biznes w regionie to bardzo dobra wskazówka dla władz samorządowych, ale i możliwość awansu od razu w dwóch kategoriach: „zatrudnienie” i „dochody”.

PROF. lesZek DZiAwGO

właśnie opublikowano wyniki raportu oeCD (organization for economic Co-operation and Development - organizacja współpracy Gospodarczej i Rozwoju) na temat tego, gdzie żyje się na świecie najlepiej i najgorzej. Ciekawe badania. ocenie poddano 34 kraje, a w nich 362 regiony. wyniki nie są zadowalające dla naszego kraju, ale jeszcze gorsze dla naszego województwa. pod uwagę wzięto 9 kategorii, a każdą oceniano w 10-stopniowej skali. poniżej dla przypomnienia wyniki Kujawsko-pomorskiego, natomiast w nawiasie najlepsze województwo w polsce. - edukacja 9,6 (mazowieckie, wielkopolskie, małopolskie, śląskie 10,0). - zatrudnienie 3,1 (mazowieckie 6,4). - Dochody 1,3 (mazowieckie 2,8). - Bezpieczeństwo 8,4 (podkarpackie 9,9). - zdrowie 2,1 (podkarpackie 4,2). - środowisko 2,8 (pomorskie 5,1). - aktywność społeczna 0,9 (mazowieckie 3,1). - Dostęp do usług 6,8 (wielkopolskie i zachodniopomorskie 7,3). - warunki mieszkaniowe 0,3 (mazowieckie, podlaskie, Dolnośląskie, opolskie 1,0). oczywiście można zgłaszać pod adresem ekspertów wiele uwag dotyczących metodologii, bo nie znamy szczegółów ocen, ale trzeba też przyznać, że pod uwagę wzięto rzeczywiście ważne aspekty codziennego życia. wnioski są dla nas bardzo smutne. z województwem mazowieckim (patrz warszawa) w kategorii zatrudnienie i dochody raczej nie mamy szans, ale w innych kategoriach mogłoby być zdecydowanie lepiej.

prof. leszek Dziawgo jest szefem katedry Zarządzania Finansami na wydziale nauk ekonomicznych uMk, a także członkiem Prezydium komitetu nauk o Finansach PAn. Jedynie edukacja daje nam mocne punkty. Jak wspomniałem, można spierać się o szczegóły przyjętej przez oeCD metodologii, ale wyniki poszły już w świat, a my chyba intuicyjnie wyczuwamy, że jest w tym trochę racji. australia zdobyła łącznie 76,5 pkt. z raportu więc wynika, że Kujawsko-pomorskie z 35,4 pkt to raczej przedsionek piekieł. od najgorszego województwa w polsce - Łódzkiego (35,1 pkt) dzieli nas zaledwie 0,3 punktu! to przykre. Jednak też widzimy, gdzie można podjąć działania dla uzyskania lepszego efektu. Sukces w wielu obszarach jest w naszym zasięgu. wprawdzie nasz region nie jest tak utrwalony historycznie, kulturowo i gospodarczo jak śląsk, czy wielkopolska, ale wiele możemy uczynić we własnej sprawie. Spojrzenie prawdzie w oczy nie musi być miłe, ale bywa pożyteczne. na razie można przypuszczać, iż matki w australii mogą straszyć dzieci tym, że KUJAWSKO-POMORSKI

24

L I S T O PA D 2 0 1 4

Są też inne możliwości. można się wyprowadzić z naszego regionu. można też twórcom rankingu zaproponować nowe kategorie oceny, aby radykalnie wysoko podnieść regionalne wyniki. Dla przykładu kategoria „izolacja od pędzącego świata” (ewentualnie „Uroki prowincji”). i tu wskazać na zaledwie jedną dwupasmową autostradę i lotnisko bez istotnych połączeń. z pewnością jest jeszcze wiele negatywnych możliwości w podobnych kategoriach. ale można też bez złośliwości. Dla przykładu kategoria „żywność”. znam autentyczną historię, kiedy to na jednej z uczelni w polsce grupa amerykańskich uczonych po zakończeniu kontraktu poprosiła władze uczelni o możliwość chociażby krótkiego przedłużenia pobytu już bez wynagrodzenia, ale w zamian za wyżywienie. tak spodobała im się polska kuchnia. Kto był w Stanach - wie o co chodzi i zna różnicę w jakości żywności. napisałem wcześniej, że musimy pomóc sobie sami. Samodzielność to istotna zaleta w życiu. Dotyczy to także naszego regionu. widzę wiele znaków, które napawają mnie optymizmem. Kolejny z nich widziałem niedawno podczas inauguracji roku akademickiego na UmK. oto dzięki toruńskim inwestycjom miejskim bydgoskie tramwaje z pesy typu „Swing” zaczynają jeździć po toruniu. Co to oznacza ? współpraca w regionie, a w tym konkretnym przypadku, po prostu większy komfort życia w unikalnym polskim zabytkowym mieście z zastosowaniem zaawansowanej polskiej myśli technicznej i utrzymanie miejsc pracy w firmie z sąsiedztwa. tradycja i nowoczesność - taka właśnie może być odpowiedź naszego regionu na raport oeCD.


1075614TRTHA

Kuchnia polska staje się coraz bogatsza

Jama s.c., ul. Jodłowa 11 , 87-100 tel. 056 -664-12-03, kom. 601-24 Toruń ww w.gotujemy.pl , biuro@gotuje-14-19 my.pl

Trzy pytania do Moniki Gotlibowskiej, współwłaścicielki spółki Jama, prowadzącej restaurację Kuranty i Oberża oraz Catering w Toruniu. Promujecie Państwo kuchnię polską, czy jest w niej jeszcze coś do odkrycia? - Na kuchnię polską miały wpływ przemiany historyczne, migracja ludności i otwarcie granic. Zatem na przestrzeni lat kuchnia polska ulegała wpływom i zmianom regionalnym. To co dzisiaj jest już na stałe wpisane w kuchnię polską, jeszcze 10, czy 20 lat temu nią nie było. Myślę, że 20 lat temu nikt nie wyobrażał sobie polskich pierogów z nadzieniem ze szpinakiem i serem feta, a przecież to cały czas to samo ciasto na pierogi. Chcę przez to powiedzieć, że kuchnia polska ewoluuje i z roku na rok staje się bogatsza o nowe potrawy.

Jaką ofertę przedstawicie Państwo na firmowy bankiet? - Firmowy bankiet to przede wszystkim potrawy lekkie, nie wymagające użycia sztućców, dające możliwość konsumowania na stojąco. Niemniej jednak to klient decyduje o tym, jak ostatecznie ma wyglądać jego menu. My przedstawiamy propozycje i razem układamy zestaw potraw, biorąc pod uwagę specyfikę spotkania.

1074114TRTHA

Dużo się ostatnio mówi o kuchni regionalnej, co z naszych lokalnych potraw znalazło się w Państwa menu? - Istotnym składnikiem kuchni kujawskiej były gęsi, kaczki i ryby, powoli ten trend wraca na nasze stoły. W naszym menu znajdziecie Państwo m.in. kaczkę w pomarańczach, szynkę kujawską, żur kujawski oraz ryby pod różnymi postaciami.


za ten kosmos

Dominika kucharska redaktorka prowadząca Biznes kujawsko-Pomorski

z jakim przymiotnikiem dobrze łączy się słowo miliarder? nie wiedzieć, czemu, ale moje zwoje mózgowe prowadzą do określenia „ekscentryczny”. podkreślam - „nie wiedzieć czemu”, bo żadnego miliardera nie było dane mi poznać, nie mówiąc już o wchodzenie na taki poziom znajomości, kiedy to bez problemu przychodzi nam wymieniać cechy charakteru danego człowieka. ale do rzeczy. myśląc o ekscentrycznym miliarderze przed oczami staje mi Richard Branson - założyciel Virgin Group - z platynową czupryną, londyńskim akcentem i fortuną, liczącą jakieś 5 miliardów dolarów. ten facet, obecnie po sześćdziesiątce, od dzieciaka miał chrapkę na osiągnięcie sukcesu. Co prawda, nie wyszły mu pierwsze biznesy, oparte na sprzedaży papużek falistych czy handlu świątecznymi choinkami, ale za to później było tylko lepiej. ostatnio o Bransonie mówi się głównie w kontekście katastrofy pojazdu Virgin Galactic's SpaceShiptwo, do którego doszło nad oblaną kalifornijskim żarem pustynią mojave. Ów ekscentryczny miliarder

? Gdyby nie pasja i upór blond Brytyjczyka z grubym portfelem, to o wizji liźnięcia kosmosu mogliby zapomnieć nawet najlepiej zarabiający biznesmeni i celebryci, a orbitalny głód pozostałoby im sycić namiętnym oglądaniem „Armageddonu”.

dekadę temu zaczął wprowadzać w życie swoje marzenie o rozdziewiczeniu kosmosu (wybaczcie, ale Virgin Galactic aż się prosi o słowną zabawę), a dokładnie o rewolucji, pozwalającej na przeprowadzanie turystycznych lotów suborbitalnych. Bilet na kosmiczną taksówkę - 200 tysięcy dolarów, a drugie tyle przekazane w ramach depozytu. Brad pitt, Leonardo DiCaprio, tom Hanks i 800 innych osób bez wahania wpisało się na listę pasażerów, chcących zobaczyć ziemię z innej perspektywy. problem w tym, że powiedzenie - pieniądze szczęścia nie dają - sprawdziło się tu niezwykle boleśnie. mimo wręcz nieograniczonych środków, w trakcie wspominanej katastrofy jeden pilot zginął, drugi walczy o życie w szpitalu. w sieci natrafiłam na komentarze w stylu - „zachcianki miliardera opłacone śmiercią”. tego można było się spodziewać. z ciekawości sprawdziłam, ilu kosmonautów i astronautów straciło życie w trakcie podbijania kosmosu - doliczyłam się 14. oni zostali bohaterami, bo mieli misję. a Branson? KUJAWSKO-POMORSKI

26

L I S T O PA D 2 0 1 4

Dla wielu ma przede wszystkim kasy jak lodu i tyle. z drugiej strony, gdyby nie pasja i upór blond Brytyjczyka z grubym portfelem, to o wizji liźnięcia kosmosu mogliby zapomnieć nawet najlepiej zarabiający biznesmeni i celebryci, a orbitalny głód pozostałoby im sycić namiętnym oglądaniem „armageddonu”. Ja widzę to tak - po pierwsze, na okołoziemskich lotach komercyjnych można nieźle zarobić i dobrze, bo żeby z tego wora wyciągnąć, najpierw trzeba sporo włożyć. po drugie - niczym odkrywczym nie jest fakt, że każda przełomowa innowacja kosztuje, wiele trzeba dla jej realizacji poświęcić i wymaga wielu prób, ale i błędów. a po trzecie, skoro teraz na lot kosmiczną taksówką stać byłoby najbogatszych, to być może za kilkanaście lat mieszkaniec kraju nad wisłą będzie mógł zapisać to kosmiczne marzenie w liście do świętego mikołaja, a średnio zarabiający obdarowujący z tegoż samego kraju będzie mógł je spełnić. w końcu każda innowacja z czasem przestaje być tak innowacyjna i na tym polega rozwój.

I

Ile

felieton


1791714BDDWA

1102614TRTHA


innowacje

z e B jałow ych

w ó h c ru

Zainteresowanie, jakim cieszył się torqway na targach w Azji, było niesamowite. Ustawiały się kolejki do jazdy próbnej - mówi Beata paszke-Sobolewska z firmy torqway w rozmowie z Janem oleksym wydaje się, że wszystko już zostało wymyślone i nie ma nic do odkrycia, a tu nagle pojawiacie się Państwo z torqwayem... Rzeczywiście, tylko tak się wydaje się, bo przecież ciągle powstają nowe wynalazki. W przypadku torqwaya rodzi się pytanie: „Jak to możliwe, że do tej pory nikt na to nie wpadł, żeby wahadłowy ruch dźwigni zamienić na ruch obrotowy koła”. W torqwayu nie ma ruchu jałowego! Mój mąż Andrzej, widząc inny rewelacyjny wynalazek, segway, na którym poruszamy się również w pozycji stojącej, postanowił wymyślić podobny pojazd, ale o napędzie wyłącznie ręcznym. I tak zaczęła się praca nad projektem. Rysunki techniczne zabrały kilka lat.

którzy widząc nasze zaangażowanie, rysunki i objaśnienia, zdecydowali się włączyć w to przedsięwzięcie. „Damy pieniądze na prototyp” - orzekli.

wystartujemy z torqwayem napędzanym elektrycznie. Silnik i prądnica będą zamontowane w kołach. Sami będziemy wytwarzali energię elektryczną.

i od tego momentu zaczęła się jazda! Zaczęła się budowa prototypu, a od chwili, gdy prototyp został pokazany komitetowi inwestycyjnemu uniwersytetu, zapaliło się zielone światło. W lutym tego roku powołaliśmy spółkę, która od tego czasu ma już wiele osiągnięć - nie tylko nagrody na międzynarodowych targach wynalazków w europie, w Stanach i w Azji, ale także trzy jeżdżące prototypy i czwarty pojazd z serii S-Torq, czyli większej wersji dla dorosłych.

Zasiadł niczym leonardo da Vinci do rysowania wymyślonych przez siebie maszyn... Kiedy trzy lata temu Andrzej pokazał mi skończone projekty, to stwierdziliśmy oboje, że może warto ten pomysł pokazać światu.

sami wykonaliście prototypy? Wykonała je toruńska firma Torform, która z nami współpracuje i dzielnie uczestniczy w całym procesie tworzenia.

Czyli jadąc pod górkę, będzie można sobie pomóc silniczkiem, odzyskując energię? Pierwotnie myśleliśmy, że to będzie urządzenie, służące do rozwijania górnych partii mięśni naszego ciała, a dzisiaj po użytkowaniu torqwaya, wiemy, że pracuje całe ciało i wszystkie mięśnie. Nasz pojazd będą badać naukowcy pod różnym kątem, też pod względem spalania kalorii, czy możliwości wykorzystywania go do rehabilitacji, np. osób po niewielkich wylewach, lekkich niedowładach, które starają się odzyskać koordynację ruchową. Więc to nie tylko rozrywka i rekreacja.

i przeszliście do realizacji? Najpierw przeszliśmy do fazy poszukiwania możliwości wyprodukowania prototypu. Wiadomo, że chodziło o zdobycie środków finansowych. Zaczęłam szukać wsparcia w różnych instytucjach. Pomoc znalazłam daleko, bo aż w Krakowie. Pomysłem zainteresowało się Jagiellońskie Centrum Innowacji Venture, gdzie trafiłam na fantastycznych ludzi z wizją,

Czyli w regionie udało wam się również pozyskać sprzymierzeńca w postaci producenta? Nie tylko. Zainteresowaliśmy naszym pomysłem kilka instytucji finansowych w regionie i mamy nadzieję, że pozyskamy niezbędne środki finansowe na dalszy rozwój. Torqway to projekt perspektywiczny, powstanie nie tylko jedno urządzenie, ale cała rodzina: „junior”, „sport bigwheeler” z bardzo dużymi kołami, wersja dla seniorów z siodełkiem, a w przyszłym roku KUJAWSKO-POMORSKI

28

L I S T O PA D 2 0 1 4

Co było największą przeszkodą w pokonywaniu drogi od pomysłu do przemysłu? Do przemysłu jeszcze nie doszliśmy, ale mam nadzieję, że dojdziemy już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Najważniejszą sprawą było znalezienie instytucji, która zdecydowałaby się wspierać nas finansowo. Myślę, że mam w życiu szczęście, bo trafiam na fajnych ludzi, którzy dostrzegają w tym projekcie potencjał. Myślę, że ważnym argumentem przemawiającym za realizacją projektu, były również



innowacje wasze nagrody, zdobyte na prestiżowych targach. Dla twórcy - konstruktora i dla mnie, osoby, która odpowiada za działania marketingowe i komercjalizację tego projektu, równie ważne jak złote medale, zdobyte na prestiżowych targach wynalazczości - czy to w Genewie, Pittsburghu czy Tajpej, są reakcje ludzi korzystających na tych targach z przejażdżek. Ich radość i uśmiech dawały nam poczucie, że to ma sens.

Był realizacją pasji? Torqway to wyraz pasji mojego męża, osoby, która robi to, co lubi, realizuje się w tym i jeszcze na tym zarabia. Jest mechanikiem, więc z przyjemnością podjął się tego zadania... i któregoś ranka obudził się i wykrzyknął „mam pomysł!” Sam pomysł zrodził się kilka lat temu na wakacjach, ale dopiero później następuje cały proces twórczy, który wymaga wiele pracy. On się nie kończy, bo torqway ciągle się rozwija. To, co pan dzisiaj widział, to prototyp w wersji „junior”, ale w produkcji będzie on już wyglądał inaczej. Cały czas coś udoskonalamy, ale mamy świadomość, że na którymś etapie musimy się zatrzymać, wyprodukować pojazd i wypuścić na rynek.

Te reakcje były potwierdzeniem sukcesu? Zainteresowanie prototypem, to dobry prognostyk, dowód na to, że pomysł nie umarł w szufladzie. Pytania, czy i gdzie można to kupić, były tego dowodem. Czyli Genewę i Pittsburgh podbiliście tym pomysłem? Myślę, że Tajpej również. Zainteresowanie, jakim cieszył się torqway w Azji, było tak niesamowite, że wprawiało nas w zachwyt. Ustawiały się kolejki do jazdy próbnej... To doskonałe argumenty przy szukaniu partnerów biznesowych... Współpracujemy nie tylko z Krakowem, w regionie współdziałamy z Uniwersytetem Technologiczno-Przyrodniczym w kwestii materiałów, designu czy możliwości użytkowych. Ważna jest pomoc studentów, biorących udział w programie SHOPA, którzy badają torqwaya i po burzy mózgów przedstawiają wiele pomysłów, z których chętnie korzystamy. Pracujecie nad tym, żeby to były tanie, lekkie materiały? Na pewno nie będą tanie. Nie będę oszczędzała na jakości. Muszą to być materiały bardzo wytrzymałe i odpowiednio lekkie. Pojazd powinien ważyć maksymalnie 15 kg, żeby użytkownik mógł go z łatwością podnieść i schować do samochodu. To wszystko jest oczywiście związane z ceną. Staramy się, aby cena była przystępna dla klienta. Myślimy obecnie o 3,5 tys. zł, ale w produkcji seryjnej cena spadnie. Zajmujemy się nie tylko materiałami. Ważny jest również design. Byliśmy ostatnio na targach rowerowych eurobike w Niemczech i ucieszyło nas bardzo, że aktualnie królują czerń, szarość, grafit z kolorowymi dodatkami: czerwonymi, zielonymi, niebieskimi. Czyli nasz design. Jest Pani twarzą torqwaya, za którą kryje się... Twórcą i konstruktorem jest mój mąż, a moją rolą jest skomercjalizowanie pomysłu, produkcja i sprzedaż. Mąż nie uczestniczy w Torqwayu w działaniach marketingowych. Pracuje zawodowo w innej firmie, z którą jest mocno związany i tak pozostanie. Czyli Torqway jest firmą rodzinną?

firma TorQWaY otrZymała tytuł lidera innowacji pomorZa i kujaw 2014

Czy będziemy milionerami? Tylko nierozsądne osoby odpowiedziałyby, że o tym nie myślą. Chyba każdy chce mieć także w formie zarobków satysfakcję ze swojej pracy. BeATA PASZKe-SOBOLeWSKA, FIRMA TORQWAy

Firmą rodzinną z udziałem Jagiellońskiego Centrum Innowacji Venture. Każde z nas jest związane z zupełnie innymi zakładami. Ja prowadzę spółkę Metallink, natomiast mąż pracuje w jednej z najlepszych firm na świecie, w Toruńskich Zakładach Materiałów Opatrunkowych, gdzie od 30 lat konstruuje maszyny. Torqway powstał, jak ja to mówię, po godzinach. KUJAWSKO-POMORSKI

30

L I S T O PA D 2 0 1 4

i trzeba się trochę spieszyć, żeby nie pokazały się na rynku pojazdy typu torqway... Każdy twórca, jeżeli jego pomysł jest kopiowany, to ma powód do satysfakcji, ale z drugiej strony... My nie zaczęliśmy żadnych działań, dopóki nie mieliśmy ochrony patentowej w kraju, w europie i na świecie. Torqway to również nazwa własna i znak zastrzeżony. W Tajpej na Tajwanie mówiono nam, że mogą taki pojazd zrobić w miesiąc i... taniej (śmiech). Nawet jeżeli pojawią się kopie, to klient sam wybierze, czy chce tańszy odpowiednik, czy postawi na oryginał, lepszą jakość, ale trochę wyższą cenę. Czyli zostaniecie milionerami? Nie wiem (śmiech). Na razie cieszę się z każdego etapu, każdego kroku, bo oprócz ciężkiej pracy, jest to też fantastyczna, twórcza przygoda. Czy będziemy milionerami? Tylko nierozsądne osoby odpowiedziałyby, że o tym nie myślą. Bez fałszywej skromności powiem, że chyba każdy chce mieć także w formie zarobków satysfakcję ze swojej pracy. Zwłaszcza, jeżeli podejmuje się decyzję o komercjalizacji pomysłu. nie bez znaczenia jest fakt, że Państwo swoim pomysłem promujecie Toruń. sama nazwa pojazdu już to sugeruje. Choć w wymyślonej przez męża nazwie „Torq” znaczy moment obrotowy, to jest także wyraźne skojarzenie z Toruniem. Zawsze podkreślamy, skąd pochodzimy. Mieliśmy niedawno zabawne zdarzenie na targach eurobike w Niemczech. Podeszliśmy do stoiska, na którym był prezentowany trzykołowy pojazd podobny do stepa. Gospodarz stoiska, gdy usłyszał, że mówimy po polsku, spytał skąd jesteśmy. „Z Torunia? A to nie tam, gdzie tego torqwaya wymyślili?”. Zaczęliśmy się śmiać... bo myśleliśmy, że Toruń kojarzy się wszystkim wyłącznie z Kopernikiem i piernikami, a tu takie zaskoczenie!


781914TRTHC


innowacje Za nami Europejski Tydzień Kreatywności w Kujawsko-Pomorskiem. W trakcie licznych warsztatów i paneli tematycznych przedsiębiorcy zgłębiali, między innymi, zasady funkcjonowania marki w sieci, polityki rywalizacji, odkrywali działanie mind-mappingu oraz przecierali szlaki twórczej kreatywności.

Agata Etmanowicz, wiceprezes Fundacji IMPACT z Łodzi starała się dowieść uczestnikom konferencji, że kreatywność to naprawdę skrzydła biznesu

Kreatywność

to skrzydła biznesu

K

reatywność to sięganie po niemożliwe za pomocą tego, co jest dostępne - tak brzmi hasło, które uznano za najlepsze w konkursie na definicję kreatywności, zorganizowanym przez Toruńską Agencję Rozwoju Regionalnego z okazji Europejskiego Tygodnia Kreatywności. Co można zrobić dla swojej firmy, aby jej produkt był jeszcze bardziej atrakcyjny, konkurencyjny, lepiej widoczny na rynku? Okazuje się, że minęły już czasy, gdy samą ceną można było rywalizować z konkurencją. Dziś potrzebne jest nowe spojrzenie na biznes, odrzucenie rutyny i stereotypów. Potrzeba innowacji i kreatywności. I właśnie temu drugiemu poświęcona była niedawna konferencja, zorganizowana przez Toruńską Agencję Rozwoju Regionalnego.

- Kreatywność to bardzo ważna sprawa we współczesnym biznesie. Bez niej niewiele już da się zrobić na rynku, na którym jest coraz większa konkurencja - mówi Ewa Rybińska, prezes TARR. Przekonali się o tym również przedsiębiorcy, którzy licznie stawili się na konferencji. Składała się ona z kilkunastu paneli i warsztatów tematycznych, na których pokazano, jak należy kreatywnie budować przestrzenie dla biznesu i jak to się robi w innych dużych miastach. Mówili o tym Agata Etmanowicz, wiceprezes Fundacji IMPACT z Łodzi, która dowodziła, że kreatywność jest skrzydłami biznesu, i Paweł Szlachta, prezes Klastra Przemysłów Kultury i Czasu Wolnego INRET z Krakowa. W ciągu dwudniowych zajęć prezentowano nowe trendy w biznesie, mówiono o wzornictwie przemysłowym, o technikach kreatywnego   KUJAWSKO-POMORSKI

32

listopad 2 0 1 4

tekst: krzysztof lietz   fot. sławomir kowalski


od lewej - Anna Jaworska odebrała wyróżnienie dla firmy Intemo SA

obok - firma Plast-Farb zdobyła tytuł lidera innowacji pomorza i kujaw 2014 w kategorii innowacyjne średnie przedsiębiorstwo - na zdjęciu jej przedstawicielka ewa grudowska

Wyróżnienie dla firmy Optiguard odebrał jej szef Romuald Gierszal

Firma Torqway otrzymała tytuł Lidera Innowacji Pomorza i Kujaw 2014 w kategorii innowacyjne mikroprzedsiębiorstwo. Odebrała ją Beata Paszke-Sobolewska (obok Ewa Rybińska, prezes Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego i Piotr Całbecki)

Uczestnicy zadowoleni Po opiniach uczestników można wnioskować, że wydarzenie zorganizowane przez TARR okazało się strzałem w dziesiątkę. - To było fajne doświadczenie, bo ciekawa i otwarta była forma warsztatowa tej konferencji - mówi Szymon Zdrojewski z firmy handlowej SPE Global Solutions z Torunia. - Interesująca była też wymiana doświadczeń z prelegentami i trenerami na zajęciach warsztatowych oraz z innymi uczestnikami zajęć. Na pewno to nie był czas stracony, bo pozwolił nieco inaczej spojrzeć na prowadzenie biznesu. - Myśl przewodnia konferencji, a więc innowacyjność i kreatywność, była zgodna z moimi zainteresowaniami zawodowymi i działaniem - podkreśla Michał Organiściak z firmy Copernicus Computing z Torunia. - Szczególnie ciekawe były warsztaty dotyczące rzeczy mało standardowych, jak np. polityki rywalizacji, funkcjonowaniu marki w sieci czy odpowiadające na pytania, jak się

Prelegenci nie byli zapięci na ostatni guzik, sztywni, pod krawatem, a na luzie. Było to tym cenniejsze, że mówiąc o naprawdę trudnych rzeczach, potrafili dotrzeć do wyobraźni uczestników konferencji. magdalena kowalska, infocomp

KUJAWSKO-POMORSKI

33

listopad 2 0 1 4

reklamować w sieci internetowej, jak być w niej widocznym. Magdalena Kowalska z toruńskiej firmy INFOCOMP przyznaje natomiast, że Europejski Tydzień Kreatywności był dla niej czymś zupełnie nowym. - Uczestniczyłam w warsztatach dotyczących mind-mappingu i gRywalizacji oraz twórczej kreatywności. Nigdy dotąd w ten sposób z tymi tematami się nie zetknęłam i wiem na sto procent, że wiedzę z tych warsztatów zastosuję w swojej pracy. Było super, zwłaszcza, że prelegenci nie byli zapięci na ostatni guzik, sztywni pod krawatem, a na luzie. Było to tym cenniejsze, że mówiąc o naprawdę trudnych rzeczach, potrafili dotrzeć do wyobraźni uczestników konferencji. Tegoroczni liderzy Jednym z uroczystych elementów konferencji, wieńczącej Europejski Tydzień Kreatywności w Kujawsko-Pomorskiem, było ogłoszenie wyników konkursu Liderzy Innowacji Pomorza i Kujaw 2014. W tym roku do konkursu zgłosiło się 40 firm z całego regionu. Oceniano innowacyjność techniczną ich produktu i usług. Zwycięzców wyłoniono w trzech kategoriach: innowacyjne mikroprzedsiębiorstwo, innowacyjne małe przedsiębiorstwo i innowacyjne średnie przedsiębiorstwo.

E u r o p e j s k i T y dz i e ń K r e at y w n o ś c i

przedsiębiorstwa. Odbyły się, m.in. warsztaty z zastosowania nowych technologii w startupach, zastosowania projektowania grafiki w przemyśle czy zrównoważonego biznesu jako źródła przewagi konkurencyjnej. Można było się też np. zapoznać z drukiem 3D - od szkicu do wydruku.


fotorelacja Podczas 18 paneli tematycznych prelegenci i trenerzy starali się przekonać uczestników konferencji, że we współczesnym biznesie ważna jest kreatywność.

jakub czarny z instytutu genetyki sądowej, odbiera z rąk marszałka Piotra Całbeckiego wyróżnienie w kategorii innowacyjne mikroprzedsiębiorstwo. Ewa Rybińska, prezes TARR, organizatorka konferencji w ramach Tygodnia Kreatywności w Kujawsko-Pomorskiem, usłyszała wiele ciepłych słów od zadowolonych uczestników tej dwudniowej imprezy.

Kapituła konkursu pracowała pod przewodnictwem dr Ewy Rybińskiej, prezes Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. I tak, tytuł Lidera Innowacji Pomorza i Kujaw 2014, w kategorii innowacyjne średnie przedsiębiorstwo otrzymała firma Plast-Farb sp. z o.o. sp.k. z Torunia za opakowania biodegradowalne, wykonane

KUJAWSKO-POMORSKI

34

listopad 2 0 1 4

w którym przez odpowiedni dobór materiałów uzyskano długoletnią trwałość, odporność na proces odbarwienia oraz energooszczędność ze względu na możliwość powtórnego przetworzenia; w kategorii małe przedsiębiorstwo: Optiguard sp. z o.o. z Torunia za czujnik UMH4 - zabezpieczenie służące do prezentacji i ochrony smartphonów, tabletów, nawigacji oraz kompaktowych aparatów fotograficznych, który zapewnia idealną prezentację produktów na płaszczyznach pionowych, poziomych oraz ukośnych; i w kategorii mikroprzedsiębiorstwo: Instytut Genetyki Sądowej Jolanta Powierska-Czarny z Bydgoszczy za innowacyjną technologię badania składu jakościowego żywności, zawierającej składniki pochodzenia zwierzęcego. Opracowana metoda pozwoli na realizację procesu kontroli jakości żywności na najwyższym możliwym poziomie i w najszerszym zakresie. Specjalną Nagrodę Prezydenta Miasta Bydgoszczy otrzymała firma Instytut Genetyki Sądowej Jolanta Powierska-Czarny (Bydgoszcz), a specjalną Nagrodę Prezydenta Miasta Torunia otrzymała firma Torqway sp. z o.o.

E u r o p e j s k i T y dz i e ń K r e at y w n o ś c i

Minęły już czasy, gdy samą ceną można było rywalizować z konkurencją. Dziś potrzebne jest nowe spojrzenie na biznes, odrzucenie rutyny i stereotypów. Potrzeba innowacji i kreatywności.

z tworzywa w pełni kompostowalnego. Jest to rozwiązanie w pełni ekologiczne, odpowiadające na potrzebę odnalezienia alternatywnej metody pozyskiwania surowców odnawialnych. W kategorii innowacyjne małe przedsiębiorstwo liderem został: Zakład Energoelektroniki TWERD Michał Twerd z Torunia za „cztero-kwadrantowy, trójpoziomowy przemiennik częstotliwości o zasilaniu 1000-1200V”, który ma szerokie zastosowanie w technice napędowej średnich napięć i dużych mocy, szczególnie dotyczy ono przemysłu wydobywczego. W kategorii innowacyjne mikroprzedsiębiorstwo liderem została firma Torqway sp. z o.o. z Torunia za pojazd napędzany siłą mięśni ramion, w którym zasada działania napędu powoduje zamianę wahadłowego ruchu dźwigni na jednokierunkowy ruch obrotowy osi koła (wywiad ze współwłaścicielką nagrodzonej spółki na stronach 28-30). Poza tytułami Lidera Innowacji Pomorza i Kujaw 2014 trzy firmy otrzymały wyróżnienia, a są to w kategorii średnich przedsiębiorstw: Intemo SA z Piotrkowa Kujawskiego za innowacyjny system wentylacji połaciowej dachów,


technologie

profesjonalny

druk dla biur

Dla dzisiejszych biur możliwość wydajnego, szybkiego i ekonomicznego drukowania i obsługiwania dokumentów ma kluczowe znaczenie. Coraz większa ilość informacji oraz konieczność ich przetwarzania i udostępniania wymuszają na firmach poszukiwanie niezawodnych rozwiązań w zakresie druku. Biurom, które potrzebują nie tylko niezawodnych, ale i ekonomicznych w eksploatacji urządzeń do produkcji i obsługi dokumentów, firma Brother Polska oferuje szeroką gamę drukarek.

> HL-L8250CDN > HL-L8350CDW > HL-L9200CDWT > DCP-L8400CDN > DCP-L8450CDW > MFC-L8650CDW > MFC-L8850CDW > MFC-L9550CDWT Modele z serii DCP oraz MFC to laserowe urządzenia wielofunkcyjne, oferujące użytkownikom możliwość drukowania, kopiowania oraz skanowania, natomiast modele HL to drukarki laserowe.

Szybkość i jakość Oferowane produkty charakteryzują się wysoką prędkością druku. Jest to bardzo ważne w kontekście pracy biurowej - możliwość szybkiego tworzenia wydruków oznacza, że pracownicy mogą efektywniej pracować, a firma unika niepotrzebnych przerw. Wszystkie wymienione modele oferują wysoką rozdzielczość druku, dzięki czemu produkują dokumenty, który charakteryzują się wysoką jakością i szczegółowością - jest to szczególnie ważne w przypadku wydruku prezentacji i broszur. Nie do przecenienia jest fakt, że urządzenia cechuje wysoka wydajność. Są one w stanie sprostać dużemu obciążeniu drukiem, wynoszącemu do 75 tysięcy stron miesięcznie. Oszczędność Urządzenia Brother to rozwiązania dla biur, które liczą się z kosztami. Wszystkie opisywane modele oferują funkcję automatycznego drukowania dwustronnego, a także są kompatybilne z wysokowydajnymi tonerami Brother. Pozwalają zmniejszać zużycie materiałów eksploatacyjnych i energii. Oferują przydatną opcję pomijania pustych stron w trakcie drukowania oraz możliwość ustawienia druku monochromatycznego tekstu, który jest kolorowy. Wszystkie te funkcje pozwalają na obniżenie kosztów druku i osiągnięcie niskiego wskaźnika TCO (ang. Total Cost of Ownership - całkowitego kosztu eksploatacji). Wygoda i wydajność Produkty Brother charakteryzują się intuicyjną, wygodną obsługą, dzięki której możliwe jest drukowanie dokumentów w dużych nakładach oraz uzupeł-

nianie papieru w krótkim czasie. Część modeli jest wyposażona w intuicyjne, kolorowe wyświetlacze dotykowe LCD, a wszystkie mają pojemne podajniki papieru, dzięki którym użytkownicy nie muszą marnować czasu na ciągłe uzupełnianie arkuszy. Wybrane urządzenia są wyposażone w automatyczne podajniki dokumentów, które przyśpieszają i ułatwiają kopiowanie i skanowanie dokumentów. Skanery, w które wyposażone są opisywane urządzenia wielofunkcyjne z serii MFC i DCP, oferują możliwość skanowania dokumentów dwustronnych, co znacznie skraca czas poświęcany na ich obsługę. Chmura i mobilność Rozwiązania zastosowane w opisywanych modelach pozwalają na ich integrację z usługami chmurowymi i technologiami mobilnymi, których wykorzystanie w środowiskach biurowych jest coraz bardziej powszechne. Dzięki temu modele bezpośrednio drukują i skanują dokumenty przekazywane z chmur i całej gamy urządzeń mobilnych. Modele są objęte standardową 3-letnią gwarancją, ale Brother oferuje specjalny program wydłużenia tego okresu. Użytkownicy, którzy zarejestrują urządzenia na stronie http:// www.brother.pl/5latgwarancji w okresie od 1 listopada do 31 grudnia 2014 r., otrzymają na nie 5 lat gwarancji onsite. Więcej szczegółów na www.brother.pl/5latonsite. Zaprezentowane urządzenia, jak i inne produkty drukujące Brother, są dostępne u regionalnego partnera producenta, którym jest firma Centrum Komputerowe Tryton w Toruniu.

TRYTON Szosa Lubicka 13 | 87-100 Toruń | tel. 56 658 62 00 www.tryton.com.pl

1075214TRTHA

Opisywane modele Brother drukują w kolorze oraz monochromatycznie, w technologii laserowej. Charakteryzują się wysoką prędkością druku, bogactwem funkcji oraz kompaktową konstrukcją, która umożliwia ich wygodne rozmieszczenie w biurze. Wśród tych urządzeń znajdują się:


biznes z pomysłem

Magiczny realizm

z księgarni

KUJAWSKO-POMORSKI KUJAWSKO-POMORSKI

3636

P ALŹI SD TZOI EP RA ND I K2 021041 4


biznes z pomysłem Nie chcemy być multi-store'em, będziemy koncentrować się na książkach, gdyż specjalizacja taka, naszym zdaniem, ma sens. Przetrwają nie najwięksi, a najlepiej przystosowani. z marcinem Dobkowskim, współwłaścicielem bydgoskiej księgarni madbooks.pl i wydawnictwa Genius Creations, rozmawia Sławomir Bobbe

ludzie nie czytają książek, na rynku działają potężni gracze, a Pan otwiera księgarnię. Dość ryzykowne... Zawsze chciałem mieć księgarnię. W czasach, kiedy nie było Internetu, a telewizja miała dwa kanały, to biblioteki, antykwariaty i księgarnie były drogą do cudownego „gdzie indziej”. Na pewnym etapie życia nie można już było odkładać realizacji marzeń na później, a były one na początku skromne - prowadzić małą księgarenkę lub antykwariat, gdzieś w zaułkach Starego Miasta. W 2009 roku za 500 złotych otworzyliśmy księgarnię internetową MadBooks.pl. Szybko stała się ona jedną z najwyżej ocenianych księgarń w Polsce. W kolejnych latach, dzięki atrakcyjnym cenom i dobrej obsłudze, MadBooks.pl przekształciła się w księgarnię o wielomilionowych obrotach. w Polsce mamy jakieś 4,5 tysiąca księgarń - stacjonarnych i internetowych - wiele z nich nie przeżywa na rynku nawet roku. Jak Panu w takich warunkach udało się rozwinąć biznes? W 2009, gdy zaczynaliśmy, na rynku nie było jeszcze tak źle, VAT na książki wynosił zero procent. Konkurencja nie była tak silna jak dziś, gdy rynek księgarski się sprofesjonalizował. W tej chwili rozpocząć działalność księgarską byłoby trudno. Właśnie zaczniemy pracować na nowym oprogramowaniu, jego wdrożenie i to w wersji oszczędnej, kosztowało 100 tysięcy złotych.

Musi mieć Pan pomysł na rozwój biznesu w sytuacji kurczącego się rynku... Nie ma właściwie klasycznej „księgarni” w Internecie. Prawie każdy handluje wszystkim. Na Merlinie, pierwszej bodaj w Polsce e-księgarni, można dziś kupić np. podpaski. W bydgoskim empiku przy wejściu nie ma już literatury, tylko jakieś serwetki i bibeloty. Nie chcemy być multi-store'em, będziemy koncentrować się na książkach, gdyż specjalizacja taka, naszym zdaniem, ma sens. Przetrwają nie najwięksi, a najlepiej przystosowani. Czy książki w wersji elektronicznej są przyszłością księgarni? e-booki to niewielki segment - około 3 proc. całego rynku książki. W USA, według Amazonu, liczba sprzedanych e-booków przewyższyła już rok temu sprzedaż książek papierowych. U nas długo tak nie będzie, gdyż za sprawą 23-proc. VAT-u e-book nie zawsze jest bardziej opłacalny dla klienta niż książka drukowana. Relatywnie drogie są u nas tablety i czytniki, co też ma wpływ na popyt na e-booki. Ciekawsze dla księgarza są audiobooki, od 2-3 lat na rynku pojawiają się naprawdę ciekawe propozycje, niektóre w formie słuchowisk, np. „Wiedźmin”, czy „Gra o tron”. Ile razy można słuchać muzyki z radia, przerywanej reklamami o trenowaniu mięśni Kegla i płynach do higieny intymnej? Coraz częściej nawet kierowcy wolą włączyć sobie audioksiążkę, czytaną przez dobrego lektora. Poszliście jednak dalej i obok księgarni uruchomiliście wydawnictwo. kolejny, zdaje się, ryzykowny rynek. Tak, w 2014 roku, wbrew trendom rynkowym, postanowiliśmy spróbować swoich sił jako wydawca. Czytanie i sprzedawanie książek już nam nie wystarcza. Chcemy stać się pośrednikiem pomiędzy autorami a czytelnikami. Posiadanie w ofercie księgarni własnych tytułów wzmacnia znacząco jej pozycję na rynku księgarskim. Jakich autorów publikujecie? Wydajemy przede wszystkim debiutantów i to za własne pieniądze, więc musimy wybierać te tytuły, które podobają się nam i w które wierzymy, że spodobają się czytelnikom. To ważne, gdyż nawet niewielki nakład 1500 egzemplarzy, to wydatek 15 tysięcy złotych. Ze względu na moje zainteresowania, wydajemy przede wszystkim książki fantastyczne od space opera, przez urban fantasy, po realizm magiczny. Należałoby jednak powiedzieć - nie, wydawanie książek to nie jest dobry biznes. Wszystko przez długi okres zwrotu z inweKUJAWSKO-POMORSKI

37

L I S T O PA D 2 0 1 4

stycji np. hurtownie płacą mniej więcej po 9 miesiącach. 50-procentowe rabaty od cen okładkowych to norma. Dodatkowe koszty dystrybucji i promocji są niewspółmiernie wysokie w realiach, gdzie sprzedanie debiutanta w nakładzie 2-3 tysięcy sztuk jest sporym wydarzeniem. Biznes ten ma dla nas jedną olbrzymią zaletę - sprawia nam ogromną przyjemność. Plany na przyszłość... W tym roku zakończymy konsolidację naszych księgarń na nowej platformie i wydamy siedem kolejnych tytułów. W 2015 roku uruchomimy przeznaczoną dla naszego wydawnictwa platformę sprzedaży e-booków i audiobooków. Wydamy ponad 50 książek i e-booków, a wśród autorów naszego wydawnictwa pojawi się kilka bardzo znanych nazwisk. Rozpocznie działalność nasz por tal poświęcony literaturze. I co najważniejsze, planujemy nadal czerpać satysfakcję z tego, co robimy.

W 2009 roku za 500 złotych otworzyliśmy księgarnię internetową. Szybko stała się ona jedną z najwyżej ocenianych księgarń w Polsce. W kolejnych latach MadBooks.pl przekształcił się w księgarnię o wielomilionowych obrotach. MARCIN DOBKOWSKI, MADBOOKS.PL


innowacje

konkurs dla przedsiębiorczych Kujawsko-Pomorska Agencja Innowacji sp. z o.o. zakończyła pierwszy etap konkursu w ramach projektu „Fundusz Badań i Wdrożeń”. Jego celem jest stworzenie systemowego mechanizmu dofinansowywania innowacji w naszym regionie. TeKST. JAnusZ MilAnOwski

F

undusz Badań i Wdrożeń (FBiW) jest inicjatywą systemową, mającą na celu wzmocnienie konkurencyjności przedsiębiorstw na terenie województwa kujawsko-pomorskiego w wyniku wsparcia powiązań nauki i biznesu oraz potencjału badań jednostek i przedsiębiorstw dla rozwoju technologii. Projekt z jednej strony stanowi rozwiązanie dotyczące budowy systemu współpracy jednostek naukowych i przedsiębiorstw w regionie, z drugiej zaś dotyczy wsparcia finansowego konkretnych przedsięwzięć z zakresu innowacyjności i sektora B+R. Projekt stanowi pilotaż badający zapotrzebowanie sektorów naukowego i biznesowego na określone usługi z udziałem środków publicznych. Na podstawie zebranych doświadczeń będzie można bardzo precyzyjnie dookreślić zasady finansowania innowacji na przyszły okres programowania funduszy Ue. Jakie są cele projektu Projekt wpływać będzie na otoczenie wzmacniając regionalny potencjał badań i rozwoju technologii na rzecz poprawy konkurencyjności przedsiębiorstw, stymulując rozwój usług badawczo-rozwojowych dla przedsiębiorstw w procesie opracowania nowego produktu czy usług, zwiększając dostęp przedsiębiorstw do wsparcia na wdrożenie wyników B+R w działalności gospodarczej. FBiW jest odpowiedzią na wzrost zainteresowania ze strony przedsiębiorstw i naukowców

w zakresie transferu wiedzy, czy komercjalizacji rozwiązań opartych na wiedzy w gospodarce regionu. Co obejmuje wsparcie? - Utworzenie spółki Kujawsko-Pomorska Agencja Innowacji, jako operatora udzielającego wsparcia, daje szansę na skierowanie go tam, gdzie zostanie ono faktycznie wykorzystane do wykreowania nowej wartości, czy innowacyjnych rozwiązań – mówi Maciej Krużewski, prezes KPAI. W dniu 31 lipca 2014 r. KPAI ogłosiła nabór formularzy preselekcyjnych przedsięwzięć starających się o wsparcie w ramach Funduszu. Konkurs został podzielony na pięć modułów wsparcia: * Zakup usług badawczo-rozwojowych na rzecz przedsiębiorców, istotnych dla przedsiębiorcy w trakcie opracowywania nowego lub ulepszonego produktu oraz zmian procesowych w przedsiębiorstwie; Me ry to ry c z n a p re s e le k c ja 30,77%

69,23% pozytywne

neg a tywne

* Wdrożenie wyników usługi badawczo-rozwojowej w działalności gospodarczej przedsiębiorstwa; * Inwestycje związane z nabyciem środków trwałych w organizacjach badawczych (wyposażenie laboratoriów badawczych); * Wykorzystania projektów demonstracyjnych, prototypów, projektów pilotażowych do celów komercyjnych (wsparcie inwestycyjne); *Inwestycje związane z nabyciem środków trwałych niezbędnych do prowadzenia prac B+R w przedsiębiorstwach. Ilość zgłoszonych przedsięwzięć świadcząca o zainteresowaniu Funduszem, znacznie przekroczyła oczekiwania wszystkich stron procesu – samorząd województwa, KPAI oraz wnioskodawców, świadcząc o dużym zapotrzebowaniu inwestycyjnym w branże innowacyjne i efektywności wsparcia w oparciu o zasady wzajemnej komunikacji i współpracy. Drugi etap konkursu Po zakończeniu pierwszego etapu konkursu – naboru formularzy preselekcyjnych – przeprowadzona została ocena złożonych aplikacji. Przedsięwzięcia, które uzyskały ocenę pozytywną przeszły do następnego etapu – składania „pełnych” wniosków o dotację. Drugi etap konkursu rozpoczął się 31 października 2014 r. Zgłoszenia przyjmowane są do 14 listopada br. Więcej informacji na www.fbiw.kpai.pl

KALENDARIUM FBiW

1087914TRTHA

>>> 18.06.2014 - konferencja otwierająca fbiw >>>11-22.07.2014 - konsultacje kierowane do odbiorców Zainteresowanych uZyskaniem wsparcia Z fundusZu badań i wdrożeń umożliwiały społecZny udZiał w dyskusji. >>> 31.07.2014 - kujawsko-pomorska agencja innowacji sp. Z o.o. ogłosiła konkurs wsparcia dla prZedsiębiorstw, jednostek naukowych i organiZacji badawcZych. >>> 11-13.08.2014 - tour de region. cykl robocZych spotkań prZygotowanych dla potencjalnych wnioskodawców, którZy starać się będą o wsparcie w ramach ogłosZonego konkursu fbiw.

Projekt finansowany ze środków europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013


innowacje D o ta c je łą c z n ie 1 0 0 ,0 0 5 0 ,0 0

68,94

57,57

51,54 37,71

43,34 27,11

0 ,0 0

wyda tki ca łkowite (m ln P L N ) (ws zys tkie) wyda tki kwa lifikują ce s ię do objęcia ws pa rciem (m ln P L N ) (ws zys tkie) wnios kowa na dota cja (m ln P L N ) (ws zys tkie) wyda tki ca łkowite (m ln P L N ) (pozytywne) wyda tki kwa lifikują ce s ię do objęcia ws pa rciem (m ln P L N ) (pozytywne) wnios kowa na dota cja (m ln P L N ) (pozytywne)

R AZ E M

Chcemy być blisko innowacji

D o ta c je d la m o d u łó w WS Z Y S T K IE 35 ,0 0

30 ,0 0

25 ,0 0

20 ,0 0

15 ,0 0

10 ,0 0

5,00

0,00 1

15,28

10,23

18,23

2

3,85 3,29 2,33

3

2,36 2,31 1,93

4

12,78

6,66

Panie prezesie, rozumiem że kPAi podjął się wypracowania w naszym regionie modelu współpracy biznesu z nauką.

15,44 29,07

5

23,91

16,55

wyda tki ca łkowite (m(mln ln P LpLn) N ) (ws(wszystkie) zys tkie) wydatki całkowite wyda tki kwa lifikują ce s ię do objęcia ws pa rciem (m ln P L N ) (ws zys tkie) wydatki kwalifikujące się do objęcia wsparciem (mln pLn) (wszystkie) wnios kowa na dota cja (m ln P L N ) (ws zys tkie) wnioskowana dotacja (mln pLn) (wszystkie)

D o ta c je d la m o d u łó w P O Z Y T Y WN E

20 ,0 0

18 ,0 0

16 ,0 0

1

11,27

14 ,0 0

12 ,0 0

10 ,0 0

8,00

6,00

4,00

2,00

0,00

7,25

13,35

2 3

2,86 2,48 1,75 2,09 2,09 1,74

4 5,84

11,81

5 10,52

14,25

15,69

Nie wygenerujemy żadnego procesu innowacyjnego bez ścisłego związania sektora nauki z biznesem - mówi maciej Krużewski, prezes Kpai.

18,99

wydatki całkowite (mln pLn) (pozytywne) wyda tki ca łkowite (m ln P L N ) (pozytywne) wydatki kwalifikujące objęcia wsparciem (pozytywne) wyda tki kwa lifikują ce s ięsię do do objęcia ws pa rciem (m ln(mln P L NpLn) ) (pozytywne) wnioskowana dotacja (mln (pozytywne) wnios kowa na dota cja (m ln P LpLn) N ) (pozytywne)

- Często tak jest, że te dwie sfery nie mogą się w pełni ze sobą skomunikować choć mają wspólne interesy. Dlatego chcemy pełnić rolę tłumacza i koordynatora, by udało się razem robić różne projekty. Firma, która chce się rozwijać, opracowywać innowacyjne produkty, powinna mieć wysoko wykwalifikowane kadry, np. zatrudniać naukowców, którzy będą prowadzić prace B+R, a na ich bazie tworzyć prototypy, testować je i wypuszczać na rynek. Firmy powinny mieć możliwość korzystania w większym niż dotychczas stopniu z „zasobów uniwersyteckich” i osiągnięć instytutów badawczych, które muszą się otworzyć na potrzeby rynku. Dzisiaj mamy taką sytuację, że uczelnie są niezależne, zajmują się nauką przez duże „N”, a nas interesuje udział uczelni w tworzeniu gospodarki regionalnej, rozwijaniu przemysłu i komercjalizacji badań. Nie wygenerujemy żadnego procesu innowacyjnego bez ścisłego związania sektora nauki z biznesem. Wierzę jednak, że w naszym regionie ze świetnymi uczelniami i prężnymi firma-

mi jest to możliwe. Po to realizujemy „Fundusz Badań i Wdrożeń” – aby pobudzić głównych aktorów do działań innowacyjnych i wzajemnej współpracy. W pierwszej fazie naboru wpłynęły 83 projekty o łącznej wartości ponad 84 mln zł i planowanym wsparciu 44 mln zł. Po etapie oceny zostało 45 projektów, w których beneficjenci wnioskują o ponad 27 mln zł, przy całkowitej wartości przedsięwzięć na poziomie około 50 mln złotych. Wśród firm, które ubiegają się o dofinansowanie, znajdują się m.in.przedsiębiorstwa z branży informatycznej, projekty związane z odnawialnymi źródłami energii i ochroną środowiska. - Do końca roku zamierzamy podpisać umowy z wybranymi w konkursie beneficjentami - zapowiada Maciej Krużewski. – Zgodnie z oczekiwaniami przedsiębiorców odchodzimy od formalistyki, papierkomanii, działamy sprawnie i szybko, gdyż w naszej pracy stawiamy na oszczędność czasu poprzez zminimalizowanie formalności ale z zachowaniem pełnej profesjonalności i merytoryki.

1087914TRTHB

>>> 09-10.2014 - ocena Złożonych formularZy na pierwsZym etapie.>>> 31.10.2014 - ogłosZenie o naborZe do drugiego etapu. >>> 07.11.2014 – spotkanie robocZe prZygotowane dla wnioskodawców składających wnioski na drugim etapie. >>> 11-12.2014 – ocena Złożonych wniosków na drugim etapie >>> do KoŃca roKu – udZielenie dotacji na prZedsięwZięcia innowacyjne

Projekt finansowany ze środków europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013


o

kadr y

STAz niewolnictwo czy inwestycja w przyszłość? TeKST: słAwOMiR BOBBe

Do niemal każdej firmy urząd pracy może skierować stażystów. Ci - po zakończeniu stażu - mogą, ale nie muszą znaleźć zatrudnienie. Dla niektórych przedsiębiorstw staże to jak sięganie po darmową siłę roboczą, za którą płaci urząd. Dla innych to okazja do tego, by złowić doskonałych pracowników.

D

la nas organizacja staży to doskonały sposób selekcji - mówi Marcin Pruszkowski z Makarewicz Kia Motors w Bydgoszczy. - Kiedyś ogłosiliśmy, że szukamy pracowników. W wyniku naboru zatrudniliśmy osobę z doświadczeniem. Okazało się to porażką. Pracownik owszem, miał doświadczenie, ale uważał, że wszystko robi najlepiej, do tego źle znosił uwagi od młodszych członków zespołu, był też zdziwiony intensywnością pracy. Wkrótce się z nami pożegnał. Tymczasem stażysta ma okazję wykazać się u nas przez jakiś czas, chętnie się uczy i poznaje metody naszej pracy. Po stażu wiemy, czy pasuje do nas i zatrudniając go nic nie ryzykujemy. W ten sposób zatrudniliśmy już dwóch mechaników i asystentkę działu sprzedaży, kolejny mechanik właśnie odbywa staż. Dla takich niewielkich firm jak nasza możliwość bezpłatnego sprawdzenia pracownika na stażu jest niezwykle atrakcyjna - dodaje Marcin Pruszkowski. Kształtowanie Wszyscy stażyści, którzy trafili do biura rachunkowego Kurdynowski w Bydgoszczy, znaleźli później zatrudnienie. - Jesteśmy zadowoleni z naszych stażystów, starannie ich wybieramy. Mam wrażenie, że i oni są zadowoleni, bo dotychczas zawsze dostawali po jego zakończeniu propozycję pracy. Wynika to z jednej strony z tego, że urząd pracy wysyła do nas dobrych kandydatów, a z drugiej, że możemy w czasie stażu ukształtować pracę stażysty w sposób nam odpowiadający - twierdzi Izabela Wierzba z biura rachunkowego Kurdynowski.

Niektóre firmy właśnie w programie stażowym widzą szanse na pozyskanie wartościowych pracowników, których nie mogą przekonać do współpracy na przykład ogłoszeniami. - Bydgoszcz jest zagłębiem przemysłu mechanicznego, trudno nam rywalizować o specjalistów, którzy znają obsługę maszyn numerycznych czy mogliby pracować w naszej narzędziowni - mówi Dorota Matuszewska z bydgoskiego Formplastu. - Dlatego wolimy postawić na młodych stażystów, w których inwestujemy i jeśli sprawdzają się w pracy, oferujemy im zatrudnienie. ściągamy ludzi nie tylko z Bydgoszczy, ale również z mniejszych miast: Inowrocławia czy Koronowa - mówi. W ostatnim okresie w ten sposób Formplast pozyskał siedem osób do pracy i wciąż szuka kolejnych. - Dostrzegam jednak potrzebę odświeżenia formuły stażu. Kwota, którą za pracę otrzymują stażyści, nie zmienia się i jest zbyt niska. Część potencjalnych kandydatów woli wyjechać za granicę, niż pracować za 1000 złotych miesięcznie nawet, gdy na końcu mogą otrzymać propozycję zatrudnienia - podkreśla Dorota Matuszewska. Urzędnicze zagłębie Prawdziwym zagłębiem stażystów są jednak urzędy. Tu jest ich najwięcej, ale jednocześnie - tu mają najmniejszą szansę na zatrudnienie. Dla wielu absolwentów kierunków humanistycznych to czasem jednak jedyna możliwość zyskania tak cenionego przez pracodawców doświadczenia zawodowego. - Od 2012 roku zostało przyjętych na staż 181 stażystów. Po zakończeniu stażu na umowę o pracę KUJAWSKO-POMORSKI

40

L I S T O PA D 2 0 1 4

Stażysta ma okazję wykazać się u nas przez jakiś czas. Po stażu wiemy, czy pasuje do nas i zatrudniając go nic nie ryzykujemy. MARCIN PRUSZKOWSKI, MAKAReWICZ KIA MOTORS

na zastępstwo zostało zatrudnionych 26 osób, 1 osoba została zatrudniona w wyniku naboru, 11 osób po zakończeniu stażu zostało zatrudnionych w UMB na stanowiskach pomocniczych i obsługi - wylicza Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. W Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy od 2011 roku pojawiło się 78 stażystów, zatrudniono... 4. - Po zakończeniu stażu w KPUW stażyści nie mają zagwarantowanego zatrudnienia ze względu na procedurę zatrudnienia w Korpusie Służby Cywilnej, to znaczy wymagane jest przeprowadzenie otwartego i konkurencyjnego naboru, gdzie wszyscy kandydaci mają równe szanse - przyznaje Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody.


1791714BDDWD


vip w t e pmoadt r ó ż y

tekst: jan oleksy zdjęcia: prywatne archiwum, thinkstock

„Hey Jude” beatlesów towarzyszyła mi przez całe życie, nawet podczas pokonywania mojego pierwszego maratonu na statku „Palm Enterprise”, który przebiegłem w 1987 roku - mówi Kazimierz Musiałowski, oficer Marynarki Handlowej, były przedsiębiorca.

Biegnij Kaziu, biegnij! K

azimier zowi Musiałowskiemu, podczas 14-letniej pracy na morzu, nigdy nie udało się zawinąć do Liverpoolu, miasta związanego z legendą jego ukochanego zespołu The Beatles. To marzenie mógł zrealizować dopiero po wielu latach. Przebiegł przez wszystkie miejsca związane z przesławną czwórką z Liverpoolu, napisał o tym książkę „764 km dla The Beatles”, a jeszcze później pobiegł w znanym liverpoolskim maratonie. Śladami beatlesów - Nie namyślając się wsiadłem w samolot i poleciałem do Liverpoolu. Udałem się tam dla nich i dla nich poszedłem na koncert do słynnego Cavern Club - wspomina Kazimierz Musiałowski. Został na nowo oczarowany urokiem beatlesów. Cieszył się, że ma jedyną w życiu okazję, by poznać ich lepiej, by na miejscu porozmawiać z ludźmi, którzy znali ich osobiście. Przeżył, jak mówi, wspaniałe chwile, szukając domów rodzinnych, szkół, miejsc

ich młodości, klubów, w których występowali. - Oczarował mnie stosunek mieszkańców tego miasta do mnie. Zachwyceni moją pasją, jaką są biegi maratońskie, otwierali się. Poznawałem beatlesów zawsze w biegu. Był to mój najdłuższy maraton w życiu - przyznaje nasz biegacz.

się koncerty młodych zespołów, które wykonują utwory The Beatles. - Podekscytowany oczekiwałem pierwszego utworu. Zagrali! O Boże, tak samo! To miejsce, te utwory... Wilgotnieją oczy. Rozglądam się, widzę, że nie tylko mnie - opowiada biegacz.

Cavern Club żyje - Zrealizowałem swoje marzenie. Być tutaj, zobaczyć, gdzie żyli, dorastali, tworzyli, kochali. Biegając ich śladem udało mi się połączyć dwie pasje, jakimi są maratony i beatlesi. W młodości wieczorami słuchałem Radia Luksemburg. To właśnie z tej stacji usłyszałem po raz pierwszy przeboje The Beatles - dodaje. W Liverpoolu słuchał opowieści o swoich idolach, zobaczył miejsca z nimi związane, często nieznane nawet samym mieszkańcom. Pierwsze dni w tym mieście spędził w hostelu. Od właściciela, Kevina, dowiedział się, że w każdy czwartek w historycznym Cavern Club odbywają

Jak w piosence „Penny Lane” To właśnie wtedy w klubie Cavern postanowił poruszać się śladami zespołu wyłącznie biegnąc i maszerując. Wyznaczył sobie beatlesowską trasę. - Plecak, w środku mapa, napój, koszulka, aparat i w drogę... Dziwny jest ten ruch lewą stroną. Biegnąc truchtem, zastanawiałem się, jak odbiorę te znane miejsca? Tamte czasy, które darzę wielkim sentymentem? - wspomina. Na trasie pierwsza szkoła Johna Lennona - Primary School na Dovedale Road. Tam chwila zadumy, mała sesja zdjęciowa i bieg dalej do słynnej na cały świat ulicy - Penny Lane. Piękny półokrągły murek oddziela ogród od chodni-

KUJAWSKO-POMORSKI

42

listopad 2 0 1 4


vip w podróży To właśnie w klubie Cavern postanowił poruszać się śladami zespołu wyłącznie biegnąc i maszerując. Wyznaczył sobie beatlesowską trasę.

ka. Pnie się w połowie pod górkę. - Nucę sobie melodię „In Penny Lane there is a barber showing photographs. Of every head he's had the pleasure to know. And all the people that come and go. Stop and say hello” - recytuje śpiewająco Kazik. „Strawberry Fields” na zawsze Następnym celem był bieg do drugiego domu Johna Lennona. Po drodze mija Beaconsfield Road ze słynnym Strawberry Fields. Kiedyś była tam plantacja truskawek - stąd nazwa. Potem wybudowano sierociniec pod opieką Armii Zbawienia. - Pracuje wyobraźnia: widzę gromadę dzieciaków, wśród nich John, wszyscy roześmiani. Znów w uszach piosenka... „I'm going to Strawberry Fields. Strawberry Fields forever”. Wrócił znowu na Menelove Avenue i już za chwilę znalazł się pod drugim domem Johna. Tutaj muzyk we wczesnym dzieciństwie mieszkał u ciotki Mimi Smith. Wszedł do środka. Czysto, ładnie, meble z tamtego okresu. Dla kustosz Sylwii nie jest przeciętnym turystą, ma misję do spełnienia - zobaczyć, sfotografować i opisać w książce miejsca bliskie beatlesom. Ludziom z pasją tutaj wszyscy chętnie pomagają. Cichym marzeniem Kazia było odnalezienie grobu matki Johna, Julii Lennon Stanley. - Masuję nogi, kilka łyków wody. Biegnę przed siebie w głąb cmentarza. Naprzeciwko mnie pędzi na rowerze Anglik w kombinezonie, chyba pracownik cmentarza. Pytam go o to miejsce i słyszę: „Poczekaj na mnie, pokażę, sam nie znajdziesz. To tu! Tak Kaz, to jest grób matki Lennona!”. Bardzo mało osób zna to miejsce. Z Polski jest chyba jedynym. Robi zdjęcia. Zostaje sam. Ma czas na chwilę zadumy. Tyle jeszcze do zobaczenia. Zdaje sobie sprawę, że do Liverpoolu musi jeszcze koniecznie wrócić. Liverpool po raz drugi Kiedy tylko usłyszał o Run Marathon Liverpool, nie namyślał się długo. Musiał tam być! Tak też się stało. Z Lime Street autobusy zawiozły biegaczy na miejsce startu. Identyczna jak u nas atmosfera niepokoju, nerwowości i niewiadomej... Kazik jest gotów na kilkanaście minut przed rozpoczęciem swojego 123 w życiu maratonu. Zaczęło się jak zawsze od radosnego startu. Trasa prowadzi-

ła wzdłuż nabrzeża rzeki Mersey. - Oczy kieruję na plażę, gdzie rozpoczynają się pierwsze sekwencje filmu „Across The Universe”- bohater siedząc na plaży śpiewa piosenkę beatlesów… Wbiegamy do ścisłego centrum Liverpoolu, dostaję garść żelków, odżywki kaloryczne w butelkach i tubkach. Biegnę znanymi mi ulicami Chaloner St. oraz Parliament St. Tędy często wracałem z Albert Dock, gdzie jest muzeum beatlesów. Po lewej mam uliczkę Gambier Terrace, gdzie pod numerem 3 mieszkał John Lennon w studenckich czasach. Oglądane legendarne miejsca pomagają przezwyciężyć zmęczenie - opowiada. Maraton z Beatlesami w tle Maratończyk obiegł Sefton Park, gdzie matka Johna Lennona poznała swojego męża Alfreda, ojca Johna. To tutaj także, jak opowiada w swoich wspomnieniach Ringo Starr, gdzieś pomiędzy cyrkowymi budami kochał się pierwszy raz z kobietą, a trochę na lewo zaczyna się zaliczona już kiedyś słynna Penny Lane. Na Princes Park nie zatrzymał się na punkcie odżywczym, butelka z ręki do ręki i dalej gnał w dół ulicą Princes Rd. - Gdzieś krótko przed metą słyszę piosenkę beatlesów „The Long & Winding Road Race”. Na mecie przeczyta to na swoim medalu. - Biegłem w koszulce z podobizną Lennona z mojego beatlesowskiego crossu. Myślę, że byłem jedynym w takim stroju - wspomina nasz rozmówca. Szczęśliwy dotarł do mety, z sukcesem ukończył morderczy bieg. Liverpoolski maraton był dla niego po kilkuletniej przerwie przypomnieniem radości z pokonanego dystansu. - The Beatles dla naszego pokolenia to magiczny zespół, z magicznego miasta Liverpool. Mnie udało się dodać do tego jeszcze magiczny maraton - cieszy się Kazimierz Musiałowski.

Kazimierz Musiałowski Marynarz, emerytowany przedsiębiorca, maratończyk i fan zespołu The Beatles, jest pierwszym człowiekiem, który pobiegł maraton na środku Atlantyku, organizator Kamus Cross for The Beatles, autor książek „Przyjaciele z maratońskich tras", „764 km dla The Beatles” i „Bieganie po oceanie”; w ubiegłym miesiącu wraz z córką Magdą i jej narzeczonym Marcinem przebiegli Loch Ness Marathon, mieszka w podtoruńskiej miejscowości Smogorzewiec, przy jedynej w Polsce uliczce, imienia The Beatles.

KUJAWSKO-POMORSKI

43

listopad 2 0 1 4


PARK PRZEMYSŁOWY W SOLCU KUJAWSKIM

Teren inwestycyjny Parku Przemysłowego w Solcu Kujawskim obejmuje obszar ok. 68,0 ha., z czego do zainwestowania pozostało 31,0 ha. Park Przemysłowy jest bezpośrednio skomunikowany z drogą krajową Nr 10 (Szczecin – Warszawa).

OFERTA PARKU PRZEMYSŁOWEGO: teren jest własnością Gminy Solec Kujawski i posiada uchwalony miejscowy

plan zagospodarowania przestrzennego, jest to teren płaski, o dobrych parametrach geologicznych, wszystkie oferowane tereny inwestycyjne znajdują się przy ciągach komunikacyjnych

z pełną infrastrukturą i są uzbrojone we wszystkie media: sieć wodociągową, kanalizację deszczową i sanitarną, kanalizację pod światłowody, energię elektryczną SN i NN, gaz średniego ciśnienia, sieć telekomunikacyjną, działki dzielone są pod potrzeby inwestora przy założeniu, że minimalna powierzchnia

działki wyniesie 0,5 ha, w profesjonalnej obsłudze inwestorów, na terenie Parku Przemysłowego działa Regionalne Centrum Przedsiębiorczości Sp. z o.o. oferujące firmom działającym na terenie Parku szkolenia, kursy doskonalenia zawodowego, doradztwo w sprawie pozyskiwania środków unijnych.

KONTAKT: Regionalne Centrum Przedsiębiorczości Sp. z o.o. ul. Unii Europejskiej 4, 86 – 050 Solec Kujawski Prezes RCP Sp. z o.o. Piotr Kubiak, tel: (052) 387 02 00 e-mail: inkubator@rcp.soleckujawski.pl

1727814BDBHA

właściciel gruntów – Gmina Solec Kujawski posiada wieloletnie doświadczenie


Informacja prasowa Grupy CRONIMET

Informacja o Grupie CRONIMET

Grupa CRONIMET z siedzibą w Karlsruhe jest światowym ekspertem w dziedzinie złomu metali stopowych, żelazostopów i metali hutniczych. Od trzech dekad przedsiębiorstwo to dostarcza surowce dla przemysłu produkującego stal stopową. Szczególną uwagę zwracamy na handel i dystrybucję, recykling oraz produkcję i serwis. Firma założona w 1980 roku zatrudnia aktualnie ponad 5.400 pracowników w ponad 50 oddziałach na całym świecie.

1079814TRTHA

Uroczyste otwarcie dla ponad 260 gości z kraju i zagranicy Łatwiejszy dostęp do skandynawskich stalowni Zdolności przeładunkowe - 200.000 ton rocznie

Grupa CRONIMET podczas uroczystej ceremonii 2 października 2014 roku dokonała otwarcia swojego nowego oddziału w Szczecinie. Dzięki korzystnej lokalizacji związanej z bezpośrednim dostępem do morza, CRONIMET skupi się przede wszystkim na skandynawskiej bazie klientów. „Szczecin ma doskonałe położenie. Stawiamy sobie za cel uzyskać, jak najszybsze i optymalnie dopracowane dostawy dla naszych klientów. Szczecin, jako jeden z największych i najkorzystniej położonych portów morskich Rejonu Bałtyckiego oferuje ku temu idealne warunki“, mówi Jürgen Pilarsky, Prezes Zarządu Holdingu CRONIMET GmbH. „Nowy szczeciński oddział ma zapewnić wzrost ilości, ale także uproszczenie i obniżenie cen eksportu złomu. Poza tym w przyszłości będziemy w stanie oferować w Szczecinie przeładunki dla innych firm.“ „Od roku 2013 nie istnieje obowiązek posiadania zezwoleń na transgraniczny transport odpadów. W konsekwencji powstają zupełnie nowe drogi przepływu towarów w regionach Wschodnich Niemiec, Europy Wschodniej i Krajów Bałtyckich. Dzięki idealnemu położeniu magazynu w porcie w Szczecinie pragniemy partycypować w tym nowym trendzie rozwojowym rynku“, dodaje Gregor Moj, Członek Zarządu Spółki CRONIMET PL. Po oficjalnym wbiciu pierwszej łopaty w sierpniu 2013 roku i po zaledwie roku prac budowlano-konstrukcyjnych udało się załadować i wysłać w rejs pierwszy statek. Obrót handlowy w Szczecinie obejmuje materiały począwszy od złomu stali stopowych i żelaza, aż po żelazochrom i żelazonikiel. Na nabrzeżu z własną bocznicą kolejową firma CRONIMET może dokonywać załadunku statków złomem o pojemności 5.000 ton. W nowym oddziale zatrudnionych zostanie ok. 25 pracowników.

1098214TRTHA

CRONIMET otworzył nowy oddział w Szczecinie


1791714BDDWB

Ogłoszenie współfinansowane jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Zapraszamy osoby bezrobotne i pracujące, w wieku 18-64, z wykształceniem maksymalnie średnim, mieszkające w województwie kujawsko-pomorskim

do bezpłatnego udziału w projekcie „WEBskie KKZ-y”

Oferujemy następujące formy kształcenia: - Organizacja i prowadzenie kampanii reklamowej - Prowadzenie rachunkowości - Rozliczanie wynagrodzeń i danin publicznych - Przygotowanie materiałów graficznych do procesu drukowania - Organizacja i prowadzenie archiwum ZAPEWNIAMY: - praktykę zawodową - roczny tryb nauki zakończony egzaminem zewnętrznym OKE potwierdzający kwalifikacje w danym zawodzie - część zajęć prowadzoną w wygodnej formie e-learning (na odległość) - dofinansowanie do dojazdów - materiały dydaktyczne, catering

Projekt „WEBskie KKZ-y” realizowany jest w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Działanie 9.6 Upowszechnianie uczenia się dorosłych, Poddziałanie 9.6.1. Upowszechnianie kształcenia osób dorosłych w formach szkolnych

1021214TRTHE

Człowiek - najlepsza inwestycja

1691914BDBHA

1791714BDDWC

Szczegółowe informacje: www.info-biz.edu.pl INFO – BIZ Profesjonalna Edukacja, 86-300 Grudziądz, ul. Chełmińska 106 A/36, tel. 56 46 13 709, e-mail: projekt-9.6.1@wp.pl


929214TRTHA 1334114BDBHA

BIURO RACHUNKOWE

Profesjonalna obsługa księgowa firm Księgi

Handlowe przychodów i rozchodów, Podatki dochodowe PPE, PIT, CIT Podatek VAT KADRY, PŁACE, ZUS

www.biuroprospero.pl

1081614TRTHA

87-100 Toruń ul. Szosa Chełmińska 121A/18-19 tel. 56/655-03-01 kom. 502-181-406 monikatyszka@biuroprospero.pl

1024714TRTHA

Książki


1094814TRTHA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.