Biznes Kujawsko-Pomorski

Page 1

KUJAWSKO-POMORSK I

WRZESIEń 2015

KRZysZTOF

ŁĘcKI PRezeS zaRząDu TauRuS OChRONa

sb u Td uAj eN zDa uAf aRn iDe str. 4-5


Wydawca: EXPRESS MEDIA Sp. z o.o. Bydgoszcz, ul. Warszawska 13 tel. 52 32 60 733 Prezes Zarządu: dr Tomasz Wojciekiewicz Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor sprzedaży: Adrian Basa Menedżer produktu: Emilia Iwanciw, tel. 52 32 60 863 e.iwanciw@expressmedia.pl Redaktorka prowadząca: Dominika Kucharska, tel. 52 32 60 703 d.kucharska@expressmedia.pl Teksty: Dominika Kucharska d.kucharska@expressmedia.pl

bez narzekań Po okresie letniego rozluźnienia biznes powraca do normalnego rytmu, a dzieje się naprawdę dużo. Pokusiliśmy się o krótkie podsumowanie minionych miesięcy pod względem inwestycji i kondycji firm z regionu (strony 10-11). Okazuje się, że mało który przedsiębiorca ma na co narzekać, a przecież do tego właśnie jesteśmy przyzwyczajeni! Tymczasem dużo częściej od słów goryczy słyszeliśmy dumę z własnych sukcesów. Oby tak dalej! Bohaterem okładkowym tego numeru jest Krzysztof Łęki, prezes firmy TAURUS Ochrona. Tę markę zna większość mieszkańców regionu. Jak lokalny lider branży ochroniarskiej radzi sobie z rosnącą konkurencją i dba o zaufanie klientów? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdą Państwo w rozmowie na stronach 4 i 5. Piszemy także o młodych kreatywnych, pomagających ratować firmy, które nieraz - mimo wieloletniego doświadczenia - nie radzą sobie na dzisiejszym rynku i o przedsiębiorstwach z regionu przodujących w eksporcie. W tym numerze również prawda o branży bez zmarszczek, czyli medycynie estetycznej. Natomiast domorośli naukowcy na pewno z chęcią przeczytają o biznesie, który powstał z inspiracji zestawem małego chemika. Przygotowaliśmy coś i dla fanów piłki - rozmowę z twórcą Ogólnopolskiej Ligi Firm Extraliga.pl. A na deser wspomnienia z niezwykłych podróży... Tak na otarcie pourlopowych łez.

Jan Oleksy j.oleksy@expressmedia.pl Justyna Król j.krol@expressmedia.pl Lucyna Tataruch l.tataruch@expressmedia.pl Krzysztof Lietz k.lietz@expressmedia.pl Leszek Dziawgo Marzena Cholerzyńska Zdjęcie na okładce: Jacek Smarz Projekt: Iwona Cenkier i.cenkier@expressmedia.pl Skład: Dagmara Potocka-Sakwińska Radosław Maciejewski Sprzedaż: Bogusława Mańkowska, tel. 607 351 922 b.mankowska@expressmedia.pl

CP Jesteś zainteresowany kupnem treści lub zdjęć? Skontaktuj się z naszym handlowcem: Piotr Król, tel. 603 076 449 p.krol@expressmedia.pl

Miłej lektury! Znajdziesz nas na: www.biznes.expressmedia.pl www.fb.com/BiznesKujawskoPomorski

Dominika Kucharska

„Biznes Kujawsko-Pomorski” ukazuje się w każdy drugi poniedziałek miesiąca, jako dodatek do „Expressu Bydgoskiego” i „Nowości - Dziennika Toruńskiego”.

REDAKTOR PROWADZĄCA BIZNES KUJAWSKO-POMORSKI

KUJAWSKO-POMORSKI

2

wrzesień 2015


strefa mody

KOLORY WYGODA W PODRÓŻY

JeSieni

Granat jest bardzo wdzięcznym kolorem. jego oficjalność przełamią mocne akcenty w postaci muszki i poszetki w żywym kolorze. PAKO LORENTE marynarka 370 zł spodnie 260 zł koszula 190 zł pasek 100 zł mucha 70 zł buty 350 zł WITTCHEN teczka 1800 zł TIME TREND zegarek Seiko 1050 zł

Trendy w barwach mody męskiej na jesień są inspirowane naturą. Granat, głębokie bordo i brązy królują. elegancka kurtka, spodnie typu chino i koszula w kratę to propozycja dla mężczyzn, którzy nawet w podróży chcą wyglądać szykownie.

BYTOM kurtka 800 zł koszula 250 zł spodnie 250 zł pasek 100 zł GABOR buty 200 zł przecena z 430 zł OCHNIK walizka 350 zł przecena z 600 zł VISION EXPRESS okulary Ray Ban 600 zł SWISS zegarek Tommy Hilfiger 690 zł

ZAPRASZAMY NA ZAKUPY DO FOCUS MALL BYDGOSZCZ!

jesienią nie trzeba całkowicie rezygnować z jaśniejszych kolorów. Błękitny garnitur to hit tego sezonu.

GIACOMO CONTI garnitur 1500 zł koszula 200 zł krawat 130 zł poszetka 50 zł pasek 120 zł buty 470 zł GINO ROSSI teczka 900 zł VISION EXPRESS okulary Julius 550 zł TIME TREND zegarek Bulova 840 zł

Adres: ul. Jagiellońska 39-47, Bydgoszcz

reklama 1215415BDBHa

SZYKOWNY BŁĘKIT

DO BIURA


rozmowa biznesu rozmawia: jan oleksy, zdjęcie: jacek smarz

Cechą kluczową w biznesie jest elastyczność przejawiająca się m.in. w indywidualnym podejściu do każdego klienta.

Standard buduje zaufanie Informatyzacja, poszerzanie wiedzy i elastyczność to kluczowe czynniki pozwalające na osiągnięcie sukcesu - mówi Krzysztof Łęcki, prezes Zarządu TAURUS OCHRONA. Jakie zauważa Pan tendencje panujące na rynku ochrony? Dzisiejsze agencje ochrony muszą kompleksowo zaspokajać potrzeby bezpieczeństwa klientów. Ci natomiast w coraz większym stopniu wymagają podwyższenia poczucia bezpieczeństwa chronionego zdrowia, życia i mienia, oczywiście przy jednoczesnej minimalizacji kosztów ochrony. Postępująca informatyzacja pomaga w rozwiązywaniu tych dylematów. Od dłuższego czasu zaangażowanie technicznych środków ochrony życia i mienia w świadczeniu usług ochrony jest coraz większe. Obserwując trendy w branży ochrony, zauważam, że następuje odejście od bezpośredniej ochrony fizycznej na rzecz elektronicznych środków dozoru, które w dobie powszechnej informatyzacji nie tylko obniżają koszty związane z eksploatacją ochrony w całym zakresie, ale także podwyższają skuteczność świadczonych usług, ponieważ są bardziej niezawodne.

Równocześnie na rynku ochrony postępuje prywatyzacja bezpieczeństwa, która obejmuje coraz to nowe sfery życia publicznego, np. lotniska. W kontekście wymogów stawianych agencjom ochrony winno się mówić o zapewnianiu bezpieczeństwa w sferze prywatnej i publicznej. Pojawia się jednak problem, gdyż ustawa o ochronie osób i mienia w swych zapisach nie nadąża za oczekiwaniami na rynku w dziedzinie bezpieczeństwa. Pakiet dóbr, które w ustawie podlegają ochronie przez agencje ochrony jest ograniczony. Realizując zadania ochronne w portach lotniczych, wojsku, zapewniając dozór elektroniczny więźniów, agencje ochrony stawiane są przed dylematami i pytaniami o to, co wchodzi do zakresu ich kompetencji. Nie do końca rozstrzygniętych kwestii jest wiele. Które z nich są najważniejsze?   KUJAWSKO-POMORSKI

4

wrzesień 2015

Głównymi problemami w branży są ochrona bez kwalifikacji oraz obniżenie wymagań formalnoprawnych dla agencji ochrony. W efekcie prowadzi to do spadku jakości usług. Deregulacja zawodów w naszym przypadku przejawia się przede wszystkim zastępowaniem ochrony kwalifikowanej przez ochronę niekwalifikowaną, którą przedsiębiorcy - posiadający koncesję na prowadzenie działalności w zakresie ochrony osób i mienia - stosują nagminnie dla obiektów niepodlegających obowiązkowej ochronie. Poza tym sami zleceniodawcy zatrudniają tzw. dozorców, którzy w ogóle nie są przygotowani do realizacji zadań ochronnych. Należałoby się więc zastanowić nad wymogami wobec pracowników ochrony na etapie rekrutacji oraz podaczas wykonywania zadań ochronnych, jak również wymogów wobec samej agencji ochrony. W większości firm rekrutacja pracowników sprowadza się do problemu znalezienia osób zainteresowanych pracą


rozmowa biznesu Jeżeli pewnych okoliczności i związanych z nimi dodatkowych kosztów, nie przewidzieliśmy, ale zadeklarowaliśmy w umowie usługę na wysokim poziomie, to zawsze, ale to zawsze wywiązujemy się z tych zobowiązań. Krzysztof Łęcki,

prezes zarządu taurus ochrona

Czyli brakuje kontroli zewnętrznej posiadanych umiejętności przez pracowników ochrony? Nowa ustawa o ochronie osób i mienia zdejmuje z państwa obowiązek weryfikacji kwalifikacji pracowników ochrony i przerzuca ją na prywatne podmioty. Paradoksalnie nie jest to powodem do zadowolenia, bowiem zmiany mające na celu łatwiejszy dostęp do zawodu, pogłębiają w perspektywie patologię w branży, wynikającą z konkurencji cenowej, a co za tym idzie, wpływają na bezpieczeństwo obywateli poprzez nieuniknione obniżanie standardów kwalifikacyjnych, które nie są już określone w ustawie. Niestety, nikt nie liczy kosztów pośrednich, które pojawią się w perspektywie kilku, kilkunastu lat. Pozostawiając zoptymalizowanie jakości ochrony przez niewidzialną rękę rynku, zapomina się, iż bezpieczeństwo obywateli jest jednym z podstawowych obowiązków państwa zapisanych w Konstytucji RP. To prowadzi do obniżenia poczucia bezpieczeństwa? Jednym z ważniejszych problemów na rynku ochrony jest zaniżanie stawek godzinowych i stosowanie cen dumpingowych. Niestety, tutaj problem jest niezwykle złożony. Po pierwsze, cena jest kształtowana w oparciu o relację podaży do popytu. Z jednej strony powstaje coraz więcej agencji ochrony ze względu na łatwe procedury i wymagania w uzyskaniu koncesji oraz postępującą komercjalizację bezpieczeństwa publicznego. Dlatego konkurencja wśród agencji ochrony wymusza obniżanie cen. Z drugiej zaś strony, poprzez komercjalizację bezpieczeństwa publicznego oraz ciągły wzrost czynów o charakterze przestępczym, popyt na usługi ochrony rośnie. Firma TAURUS OCHRONA działa w świetnej kondycji w branży już 24 lata. To dowód, że

zdobyliście doświadczenie, a przede wszystkim zaufanie klientów. Staliście się marką regionu. Co Pańskim zdaniem jest najważniejsze, by osiągnąć sukces? Często zastanawiam się, co jest paradygmatem sukcesu. Myślę, że przede wszystkim jest to innowacyjność w dziedzinie informatyzacji. Ci, którzy tego nie rozumieją, przestaną być konkurencyjni. Informatyzacja powoduje automatyzację zachowań, działań, powoduje przyspieszenie procesu decyzyjnego, ułatwia tworzenie bazy danych, prowadzenie działań analitycznych itd. Właśnie dlatego dużo uwagi poświęcam audytom informatycznym, wdrażaniu nowych technologii w zakresie zbierania, gromadzenia i przetwarzania informacji, prognozowania tendencji. Kolejną rzeczą jest kwestia zdobywania wiedzy i podnoszenia kwalifikacji oraz kreowania innowacyjności, skutkującej powstawaniem nowych usług. We wszystkich branżach gospodarki działają liderzy i ci, którzy za nimi podążają. My jesteśmy liderami, np. w obsłudze imprez masowych i usługach elektronicznych. Chyba jako jedyni w kraju tworzymy usługę pod nazwą „wideopatrol”. To połączenie ze sobą nowoczesnej analityki obrazu z działaniem grup interwencyjnych. Ponadto uważam, że cechą kluczową dla prowadzenia biznesu jest elastyczność, przejawiająca się m.in. w indywidualnym podejściu do każdego klienta, na tworzeniu spersonalizowanych ofert. Efektem zachowania tych priorytetów jest zaufanie - najważniejszy atrybut agencji ochrony... Jeżeli pewnych okoliczności i związanych z nimi dodatkowych kosztów, nie przewidzieliśmy, ale zadeklarowaliśmy w umowie usługę na wysokim poziomie, to zawsze, ale to zawsze wywiązujemy się z tych zobowiązań. Warunków kontraktu trzeba dotrzymać. To rodzi zaufanie i wiarygodność, a w konsekwencji dalsze kontrakty. Czy Pańskie wykształcenie pomaga w prowadzeniu firmy, którą założyła Pańska matka 24 lata temu? Ukończyłem zarządzanie na UMK, co ułatwia mi prowadzenie biznesu oraz dwie kierunkowe specjalizacje, związane z branżą na studiach podyplomowych Wojskowej Akademii Technicznej, a od tego roku zaczynam studia MBA. Obrazem sukcesów Pańskiej firmy są wdrożone systemy zarządzania jakością, liczne referencje, certyfikaty. Staliście się marką regionu.   KUJAWSKO-POMORSKI

5

wrzesień 2015

Dziękuję panu. To przede wszystkim zasługa codziennej, ciężkiej pracy moich pracowników oraz wieloletniego zaufania kontrahentów. Przed nami jeszcze wiele planów do zrealizowania.cp

*Krzysztof Łęcki Prezes TAURUS OCHRONA, absolwent UMK oraz Wojskowej Akademii Technicznej w zakresie ochrony osób i mienia, zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa lokalnego. W branży ochrony działa nieprzerwanie od 17 lat. Członek BNI Polska. Autor publikacji w zakresie ochrony osób i mienia. Współorganizator lokalnych programów i planów w zakresie współpracy w obszarze bezpieczeństwa obywateli. Uczestnik konferencji naukowych i autor publikacji w zakresie bezpieczeństwa publicznego podmiotów państwowych i samorządowych. Sponsor wielu przedsięwzięć kulturalnych i edukacyjnych. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Jego hobby to polityka ekonomiczna i zarządzanie przedsiębiorstwem, piłka nożna, astronomia oraz kitesurfing.

promocja 1181015BDBHB

za niskie wynagrodzenie, które wynika z wagi zlecenia. Niestety, rodzi to patologie w postaci nierealizowania usługi zgodnie z wymogami zleceniodawcy, zapisanymi w kontrakcie. Często dochodzi nawet do naruszenia przepisów prawa, na przykład, gdy zadania wykonują pracownicy bez uprawnień. Nie ma bowiem określonego przez prawodawcę minimalnego poziomu wiedzy i umiejętności, wymaganych od pracowników ochrony niekwalifikowanej. Są oczywiście szkolenia stanowiskowe i okresowe prowadzone przez same agencje ochrony, ale ich poziom jest bardzo zróżnicowany, co później widać w praktyce.


sektor BSS

Usługowe eldorado

tekst: dominika kucharska, zdjęcie: tomasz czachorowski o funkcjonowaniu sektora bss w polsce i w bydgoszczy dyskutowano w urzędzie miasta

Bydgoszcz coraz jaśniej błyszczy na mapie sektora nowoczesnych usług. Rosnący potencjał miasta doskonale prezentują wyniki badania „10 lat sektora BSS w Polsce”, przygotowanego przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych SA i firmę rekrutacyjną HAYS przy współpracy z Bydgoską Agencją Rozwoju Regionalnego.

O

kazją do omówienia wspomnianych wyników było spotkanie prasowe z cyklu „Poranna kawa z BSS”, zorganizowane przez BARR. Nie zabrakło na nim autorów badania oraz przedstawicieli firm z sektora BSS (Business Services Sector), prężnie działających na terenie Bydgoszczy. W telegraficznym skrócie obszerny raport podsumował Rafał Szajewski, kierownik zespołu usług w Departamencie Inwestycji Zagranicznych PAIiIZ. - W Polsce doliczyliśmy się prawie 660 centrów BSS, które zatrudniają 150 tysięcy pracowników. To zdecydowanie więcej niż tradycyjne branże polskiego przemysłu, jak chociażby górnictwo. Podzieliliśmy centra na cztery rodzaje: usług wspólnych, outsourcingowe (BPO), informatyczne (IT) oraz badawczo-rozwojowe. Największe zatrudnienie, bo prawie 40 procent, dają centra usług wspólnych. 30 procent pracowników sektora

pracuje w centrach BPO, 22 procent w centrach informatycznych i 11 procent w centrach badawczo-rozwojowych. Jeżeli chodzi o liczbę centrów, prym wiodą informatyczne. Najwięcej miejsc pracy w tych centrach tworzą firmy amerykańskie, a następnie polskie i francuskie. Unikat w skali kraju Bydgoszcz na tle całego kraju prezentuje się bardzo dobrze. Działają tu 24 centra sektora BSS z każdego z czterech wyszczególnionych rodzajów. 14 z nich zostało utworzonych przez inwestorów z polskim kapitałem. Drugim, najczęstszym inwestorem jest Francja, a trzecim - Wielka Brytania. Mamy też dwa centra z kapitałem amerykańskim. Zatrudnienie w sektorze nowoczesnych usług znajduje w Bydgoszczy ponad 8 tysięcy osób. 6200 z nich to specjaliści zatrudnieni w centrach IT, co stanowi wyjątek w skali kraju.   KUJAWSKO-POMORSKI

6

wrzesień 2015

Co decyduje o tym, że inwestorzy z branży nowoczesnych usług, poszukując lokalizacji dla swojej firmy, tak chętnie wybierają gród nad Brdą? - Dla inwestorów zawsze najważniejszym kryterium jest to, czy w danym miejscu znajdą odpowiednią kadrę - wyjaśniała Małgorzata Jasińska, dyrektor ds. klientów korporacyjnych HAYS Poland. - Budujący centra BSS szukają osób dobrze wykształconych, najczęściej młodych. Średnia wieku pracujących w usługach wspólnych to 28-29 lat. Bydgoszcz ma bardzo duży potencjał dla tego rynku. Blisko 40 tys. studentów studiuje na bydgoskich uczelniach, z czego większość - ponad 6,5 tys. - na kierunkach ekonomicznych i pokrewnych. To istotne, bo usługi księgowo-finansowe są popularne w centrach usług biznesowych. Drugim ważnym kierunkiem z perspektywy sektora BSS jest informatyka i kierunki związane z IT. W Bydgoszczy na takich kierunkach kształconych jest ponad 1900 studen-


sektor BSS

Dobry moment O to, co jest kluczem do tak dynamicznego rozwoju sektora BSS w mieście zapytano Edytę Wiwatowską, prezes BARR. - Na ten sukces składa się wiele czynników, ale nie do przecenienia jest fakt, że miasto w odpowiednim momencie odkryło branżę BPO/SSC i to, jaki stwarza ona potencjał dla kraju. Stanęliśmy w szranki z wieloma innymi lokalizacjami w Polsce, aby z tego potencjału Bydgoszcz mogła czerpać jak najwięcej. Rozwój sektora byłby niemożliwy bez odpowiednich kadr. Nasze główne dobro to około 10 tys. studentów uczących się na kierunkach potrzebnych dla branży. W to wszystko wplotła się odpowiednia polityka firm zachodnich, które dostrzegły, że Polska, ze względu na wysoką jakość kadr, stanowi dla nich naturalny rynek do relokacji pewnych usług i jest jednocześnie lokalizacją mniej kosztowną. W tej sytuacji udało nam się odnaleźć swoje miejsce. Samo utworzenie BARR miało na celu dodatkowe wsparcie właśnie tego sektora. Największy przyrost zatrudnienia w sektorze BSS w Bydgoszczy zaczął się w roku 2010 i trwa do dziś. Tendencja wzrostowa często sięgała stu punktów procentowych z roku do roku! To oczywiście także wielka zasługa inwestorów. Globalne firmy widzą profesjonalizm oddziałów bydgoskich, które często są najlepiej działającymi w całych korporacjach. Miasto zaczęło też współpracować z uczelniami wyższymi, aby tworzyć kierunki, na które zapotrzebowanie sygnalizowali inwestorzy. BARR ściśle kooperuje z inwestorami, jeżeli chodzi o projekty promocyjne, które wspierają ich wizerunek, także poza granica-

mi miasta, bo dobrych specjalistów udaje się tu przyciągnąć. Z naszymi inwestorami staramy się również prowadzić projekty edukacyjne, jak np. Bydgoską Szkołę BPO. W tym roku zrealizowaliśmy nowy projekt - Bydgoszcz szuka talentów. Jesienią odbędzie się jego kolejna edycja. Współpracujemy także z deweloperami. W tej chwili w mieście mamy około 41 tys. mkw. powierzchni biurowej A i B+. W procesie budowy znajduje się 12 tys. mkw., natomiast planowanych jest kolejnych 34 tys. mkw., więc o zasoby biurowe pod sektor usług nowoczesnych nie musimy się martwić. Te atuty, które inwestorzy znajdują w Bydgoszczy stanowią naszą siłę i świadczą o stabilności tej branży w perspektywie kolejnych lat - podkreślała prezes BARR. Inwestorom jest tu dobrze Wśród gości spotkania znalazł się również Maciej Ruszkiewicz, dyrektor Global Factory Atos Polska, który nie miał wątpliwości, że Bydgoszcz jest dobrym miastem do inwestycji, ale także do mieszkania. - Świadczą o tym pracujący w naszej firmie obcokrajowcy, którzy stanowią aż 10 procent ogółu pracowników. Jeśli chodzi o klimat do inwestowania, to jego wysoką jakość obserwuję przyglądając się rozwojowi Atosa w Bydgoszczy na przestrzeni ostatnich 7 lat. Z lokalnego oddziału zatrudniającego stu pracowników, staliśmy się jednym z czterech głównych centrów dostarczania usług korporacjom na świecie. W tej chwili jesteśmy drugim co do wielkości centrum po Indiach! Dziś zatrudniamy 2,5 tys. pracowników. Do końca roku planujemy zatrudnić kolejne 500 osób. Chwalę sobie współpracę z władzami lokalnymi. Od trzech lat stanowimy centrum, które w pełni obsługuje kilku klientów, coraz częściej zleca nam się coraz trudniejsze procesy. To też pokazuje nasz rozwój. W podobnym tonie wypowiadał się Maciej Sikora, dyrektor SDL Poland. - Bydgoski oddział firmy SDL jest jedynym w Polsce. Również zaczynaliśmy od bardzo małej firmy, a dziś jesteśmy największym i najbardziej znaczącym oddziałem w całej korporacji. Pracujemy dla takich firm jak Apple, Microsoft, Philips czy Samsung. W Bydgoszczy powstają systemy operacyjne, z których na co dzień korzystają miliony osób. Cieszę się, że możemy rozwijać się w Bydgoszczy i mieć takich partnerów jak BARR czy władze miasta - podkreślał. - Pokutuje przekonanie, że to przemysł i produkcja budują PKB państw. Tymczasem z roku na rok rośnie znaczenie usług. W przypadku Szwajcarii obecnie usługi odpowiadają aż za blisko 50 procent tworzonego PKB - zauważył prezydent Rafał Bruski. - Zdaję sobie sprawę z tego, że w tworzeniu profesjonalnych kadr ogromy udział

Największy przyrost zatrudnienia w sektorze BSS w Bydgoszczy zaczął się w roku 2010 i trwa do dziś. Tendencja wzrostowa często sięgała stu punktów procentowych z roku do roku! Edyta Wiwatowska, prezes barr

mają sami inwestorzy. Przeznaczają oni mnóstwo pieniędzy i sił na szkolenia pracowników. Wiem także, że z punktu widzenia pracodawców rynek bydgoski jest za płytki. Cieszę się więc, że mamy inwestorów, będących w stanie przyciągnąć do miasta pracowników, którzy stają się nowymi mieszkańcami. Czynniki miękkie mają niebagatelne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o wyborze miejsca, w którym będziemy pracować. Oznacza to, że ludziom podoba się Bydgoszcz. Specjaliści z innych miast czy państw doceniają to, że przy Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego działa międzynarodowa szkoła, w której uczyć mogą się ich dzieci i to, że mamy w mieście liceum, w którym można zdawać międzynarodową maturę. Co ważne, sektor usług nowoczesnych jest interesujący dla osób z pokolenia Y, które określane jest mianem wybrednych. - To ludzie, którzy poświecili wiele lat na kształcenie i cenią możliwości dalszego rozwoju. Ten sektor na to pozwala, ponieważ sam się rozwija. Dla młodych osób istotna jest także możliwość pracowania z międzynarodowym środowiskiem biznesowym, dzięki czemu mogą wykorzystać długo szlifowaną znajomość języków obcych. Istotne są i zarobki oraz pakiet benefitów pozapłacowych. To wszystko oferuje sektor BSS - podkreślała Małgorzata Jasińska. cp

Spółka miejska powołana do promocji gospodarczej Bydgoszczy, wspierania przedsiębiorczości oraz obsługi inwestorów i przedsiębiorców. KONTAKT: ul. Mennica 6, 85-112 Bydgoszcz, tel. 52 585 88 23, fax 52 585 88 78, e-mail: barr@barr.pl www.barr.pl

KUJAWSKO-POMORSKI

7

wrzesień 2015

reklama 700215BDBHH

tów. Dla inwestorów z tej branży cenni są również absolwenci kierunków językowych i ich też w mieście nie brakuje. Kolejnym aspektem, który przyciąga inwestorów do Bydgoszczy, jest dostępność i cena nowoczesnych powierzchni biurowych. W mieście jest ponad 6 procent pustostanów, co zdaniem ekspertów stanowi zdrową liczbę, a dodatkowo ich cena jest mocno konkurencyjna. Ważne jest i to, gdzie położona jest potencjalna, nowa lokalizacja i jak łatwo do niej dotrzeć. I tu po raz kolejny Bydgoszcz wygrywa. Miasto znajduje się w centralnej Polsce. W obrębie 200 km znajdują się duże aglomeracje, jak Poznań, Łódź czy Gdańsk. - Poszukując kadry dla zgłaszających się do nas inwestorów nie jesteśmy w stanie znaleźć im pracowników na każde, często niszowe stanowiska, ponieważ sektor BSS dopiero rozwija się w Bydgoszczy. Jednak przez uwarunkowania tego miasta nie mamy większych problemów z relokacją pracowników z innych część kraju, nawet z większych ośrodków miejskich. Do Bydgoszczy naprawdę dobrze się rekrutuje - zapewniała dyrektor Jasińska.


721415trthA


1116315BDBHA


raport - inwestycje

Dobrze się dzieje w biznesie Przedsiębiorstwa w regionie są na ścieżce wzrostowej, chociaż Apator musiał nieco skorygować tegoroczne plany.

Obecnie w BPPT trwa budowa siedmiu obiektów, między innymi SPX Flow Technology Poland.

Budlex zakończył właśnie realizację projektu „Deptak” w Poznaniu. (na zdjęciu bydgoska inwestycja firmy - „Osiedle Paryskie”)

tekst: krzysztof lietz

P

otwierdzają się dobre, tegoroczne prognozy gospodarcze. Po pierwszym półroczu znacząca większość firm w regionie notuje wzrost wyników w porównaniu z analogicznym okresem roku 2014. Nasz rekonesans po niektórych podmiotach gospodarczych w regionie również daje dużo powodów do optymizmu.

Prezent od konsumentów? Wojciech B. Sobieszak, prezes Cereal Partners Poland Toruń-Pacific, producenta płatków śniadaniowych Nestlé, tryska humorem, pytany o sytuację jego firmy po siedmiu miesiącach tego roku. - Konsumenci sprawiają nam w tym roku wiele radości, więc traktujemy to jako prezent na 25-lecie naszej działalności - mówi z uśmiechem. - A mówiąc serio, bardzo dobrze są przyjmowane nasze nowości rynkowe i zmiany, które proponujemy. Z entuzjazmem wręcz przyjęto bezglutenowe płatki kukurydziane Nestlé Corn Flakes. To nasz statek flagowy od zawsze, ale inwestycja, polegająca na wydzieleniu linii produkcyjnej i uzyskanie certyfikatu, że te płatki nie zawierają glutenu, zwiększyły i tak duże zainteresowanie Nestlé Corn Flakes. W związku z tym planujemy wprowadzić w tym roku bezglutenowe płatki kukurydziane o smaku kakaowym. Właśnie wchodzą też na rynek Nestlé Cheerios OATS, płatki z pełnoziarnistego owsa, które dzięki zawartości naturalnego betaglukanu, występującego w owsie, pomagają obniżyć cholesterol. Spodziewamy się, że będzie to hit jesieni. W sumie ten rok zapowiada się znowu bardzo dobrze. Po siedmiu miesiącach widzimy, że musimy korygować w górę nasze plany eksportowe. Każdego roku inwestujemy w unowocześnianie naszych linii produkcyjnych. W tym roku koncentrujemy się przede wszystkim na automatyzacji pakowania na jednej z linii w fabryce w Toruniu. Trwa też rozwijanie pakowni w Lubiczu - dołożymy nową linię pakującą zbożowe batoniki. Łącznie w tym roku w obu fabrykach zainwestujemy 21 mln złotych.

Część przyczyn poza spółką Nieco mniej optymizmu spotkaliśmy w Grupie Apator. Zarząd tej giełdowej spółki opublikował niedawno raport korygujący (o 16 proc.) prognozę wyniku finansowego na 2015 rok. Jak nam wyjaśniła Jolanta Dombrowska, dyrektor Biura Zarządzania i Relacji Inwestorskich: - Weryfikacja prognozy tegorocznego wyniku finansowego podyktowana była uwzględnieniem kilku czynników nieplanowanych przez Zarząd Apator SA. Należą do nich m.in. wzmocnienie kursu dolara amerykańskiego do złotówki, poniesienie kosztów związanych z zakończonymi procesami przejęć oraz kosztów restrukturyzacji spółki zależnej Apator Rector. Skorygowany wynik finansowy jest zbliżony

Lepsze nastroje panują w firmie Budlex SA, jednej z najprężniejszych firm budowlanych w regionie. Firma realizuje lukratywne kontrakty już nie tylko w województwie kujawsko-pomorskim, ale także na trudnym rynku poznańskim, a nawet warszawskim.

KUJAWSKO-POMORSKI

10

wrzesień 2015

do wyniku osiągniętego w 2014 r. i nadal oznacza wysoki poziom rentowności i stabilną sytuację finansową. Duży wpływ na wspomnianą korektę miał też istotny, bo aż 50-procentowy, spadek sprzedaży ciepłomierzy do Rosji w I półroczu 2015 roku oraz niepewność co do poziomu tej sprzedaży w II półroczu br. Przedstawicielka firmy podkreśla jednak, że mimo wszystko perspektywy rozwoju Grupy Apator są pozytywnie, bo przed spółką rysują się ciekawe możliwości wzrostu sprzedaży wyrobów poza granicami Polski, szczególnie jeśli chodzi o opomiarowania gazu. Ponadto w firmie trwają intensywne prace nad podnoszeniem efektywności produkcji liczników energii elektrycznej i gazomierzy. Z powodzeniem budują biura i mieszkania Lepsze nastroje panują w firmie Budlex SA, jednej z najprężniejszych firm budowlanych w regionie. Firma realizuje lukratywne kontrakty już nie tylko w województwie kujawsko-pomorskim, ale także na trudnym rynku poznańskim, a nawet warszawskim. - Aktualnie z powodzeniem realizujemy rozbudowę dużych osiedli: Paryskiego i Zielone Tarasy w Bydgoszczy, a także budowę osiedla Winnica w Toruniu - mówi Igor Pawłowski, prezes Zarządu Budlex SA. - Spółka przystąpiła też do realizacji nowego toruńskiego projektu - budowy Wiśniowej Rezydencji przy ul. Sadowej. Ponadto rozpoczęliśmy projektowanie pierwszej warszawskiej inwestycji mieszkaniowej przy ul. Roentgena, co jest potwierdzeniem konsekwentnej realizacji celu, jakim jest wyjście poza granice województwa kujawsko-pomorskiego. Prace są już mocno zaawansowane i planujemy rozpoczęcie budowy jeszcze w 2015 r. Warto podkreślić, że Budlex zakończył właśnie realizację ciekawego projektu „Deptak” w Poznaniu. Pod tą nazwą kryje się centrum usługowo-handlowe przy ul. Półwiejskiej. Sześciokondygnacyjne centrum o powierzchni najmu 9,3 tys. mkw., w tym ponad 6 tys. mkw. powierzchni handlowej, wyróżnia się nowoczesną formą, szklaną elewacją, doskona-


raport - inwestycje

łym wkomponowaniem w miejską zabudowę. Do dyspozycji najemców jest także 600 mkw. tarasów i dachów z widokiem na panoramę Poznania. W całym budynku zastosowano rozwiązania proekologiczne, co sprawia, że nowy budynek kwalifikuje się do otrzymania zielonego certyfikatu. - Jeżeli chodzi o drugie półrocze, to w planach mamy rozpoczęcie dwóch nowych projektów mieszkaniowych: w Toruniu przy Szosie Lubickiej/Żółkiewskiego oraz w Bydgoszczy przy Starym Kanale - wylicza prezes Pawłowski. - W fazie przygotowania są też kolejne projekty warszawskie, których realizację zaplanowaliśmy na 2016 r. Oczywiście nowym wyzwaniem komercyjnym jest dla nas projekt powierzchni biurowych, które powstaną w miejscu dawnego kina „Grunwald” przy ul. Warszawskiej w Toruniu. Jesteśmy w trakcie opracowania koncepcji tego przedsięwzięcia. NEUCA rekordowa Optymistycznie na 2015 rok patrzą również w Grupie NEUCA z Torunia. Firma ta od lat jest na fali wznoszącej. - W całym pierwszym półroczu osiągnęliśmy rekordowe wyniki finansowe - mówi Piotr Sucharski, prezes Zarządu NEUCA SA. - Nasz zysk netto wzrósł o 51 proc. do 54,4 mln zł. W samym drugim kwartale dynamika wzrostu zysku była jeszcze większa i wyniosła 67 proc. (21,5 mln zł). Zwiększały się również przychody spółki ze sprzedaży, które w pierwszym półroczu wyniosły 3,58 mld zł (wzrost o 17 proc.). Osiągnięcia finansowe grupy w pierwszym półroczu są zgodne z planami zarządu, który prognozuje, że w całym 2015 r. NEUCA zarobi 100 mln zł netto. Tyle statystyki, ale pod świetnymi wynikami NEUCA kryją się konkretne przedsięwzięcia. W pierwszym półroczu spółka realizowała długofalowe projekty, zorientowane na pacjenta. Wiosną NEUCA przejęła firmę Clinport, zajmującą się badaniami klinicznymi, a w sierpniu spółkę Bioscience z Bydgoszczy, zajmującą się planowaniem oraz realizacją badań klinicznych nad nowymi lekami i wyrobami medycznymi. W pierwszym półroczu grupa

kupiła również firmę Diabdis, pracującą nad urządzeniem dla diabetyków. Dodatkowo w czerwcu NEUCA zainwestowała w spółkę Mediporta z Poznania, zajmującą się oprogramowaniem dla zarządzanych przez Grupę NEUCA przychodni lekarskich. Rozwój parku i poszerzanie strefy W ostatnich dwóch latach nie ma właściwie kwartału, żeby w Bydgoskim Parku Przemysłowo-Technologicznym nie pojawił się nowy inwestor. Dzisiaj działają już w nim 64 przedsiębiorstwa, zatrudniające ponad 2,2 tys. osób. W I półroczu 2015 roku swoje budowy zakończyło dwóch zagranicznych inwestorów. Firma Berthold Sichert sp. z o.o, zajmująca się produkcją i montażem wielofunkcyjnych szaf telekomunikacyjnych, postawiła halę o pow. ok. 5 tys. mkw., a LIDL Polska sp. z o.o. wybudował na terenie BPPT centrum dystrybucyjne o pow. ponad 46 tys. mkw., które swoim zasięgiem obejmuje, poza województwem kujawsko-pomorskim, także wielkopolskie i zachodniopomorskie. Obecnie w BPPT trwa budowa siedmiu obiektów: SPX Flow Technology Poland (31.435 mkw.), Doka (2000 mkw.), Airon Investment (6000 mkw.), Baumat (8700 mkw.), Garos Polska (4856 mkw.), Idea Przestrzeń Biznesu (7000 mkw.) oraz Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych Pro Natura (19.000 mkw.). Otwarcie planowane jest na IV kwartał 2015 roku. - Oddanie nowoczesnego sześciokondygnacyjnego biurowca Idea Przestrzeń Biznesu planujemy na IV kwartał 2015 roku - informuje prezes BPPT Andrzej Półgrabski. - Znajdować się on będzie przy ulicy Bydgoskich Przemysłowców 6. Powierzchnia użytkowa obiektu to ponad 7 tys. mkw. Na powierzchnie biurowe przeznaczono ponad 4 tys. mkw. Umożliwi to funkcjonowanie podmiotów, które razem zatrudnią do 400 pracowników. Do nowego obiektu przeniesiona będzie też siedziba BPPT. Rozwija się też kujawsko-pomorska część Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Np. coraz więcej firm rozpoczyna działalność w podstrefie Łysomice   KUJAWSKO-POMORSKI

11

wrzesień 2015

PSSE. Niedawno pojawił się tam nowy inwestor - firma B.A.U.S. AT sp. z o.o. To jeden z największych producentów pojazdów specjalistycznych w Europie, takich jak ambulanse, karetki. Firma wybuduje w podstrefie Łysomice zakład produkcyjny. Jest też spora szansa na rozszerzenie PSSE o nowe tereny w naszym województwie. Na dobrej drodze do włączenia do PSSE są tereny inwestycyjne w gminach Janikowo, Toruń, Brodnica i Lipno. To nie koniec. Zarząd strefy podpisał już kilka listów intencyjnych z gminami tzw. patronatów PSSE. Chodzi o współpracę stron w zakresie promocji terenów inwestycyjnych, poszukiwania inwestora oraz w perspektywie włączenie nowych obszarów w granice PSSE. Dotychczas takie umowy w naszym województwie zostały podpisane z: Lipnem, Brodnicą, Tucholą, Toruniem, Inowrocławiem, Brześciem Kujawskim, Sępólnem Krajeńskim i Solcem Kujawskim. Ostatni list intencyjny w tej sprawie podpisany z Agencją Nieruchomości Rolnych dotyczy terenów inwestycyjnych w gminie Szubin. Dobrze, ale nie idealnie Jak widać z naszego rekonesansu, w gospodarce województwa dzieje się całkiem nieźle. Jest to oczywiście ogólnopolska tendencja, ale dobrze, że ten wzrostowy trend tak wyraźnie występuje również u nas. Niestety, nasz region jako całość nie może się wciąż oderwać od dna, jeśli chodzi o stopę bezrobocia. Pod koniec lipca wyniosła ona u nas 13,6 proc. Przy średniej krajowej 10,1 proc. Pod tym względem gorzej niż u nas jest jedynie w województwie warmińsko-mazurskim, które jest polską czerwoną latarnią ze stopą bezrobocia 16,3 proc. Pewnym pocieszeniem dla naszego regionu może być jedynie to, że w stopa bezrobocia w Kujawsko-Pomorskiem maleje nieco szybciej niż w kraju. Jest też nadzieja, że dobre wieści z firm działających w regionie przełożą się w końcu na wyraźny wzrost zatrudnienia, a tym samym spadek liczby bezrobotnych.cp


TeKST: JUsTyNa KRól

myślenie projektowe

W skÓr ze kLienTa - Czasem okazuje się, że na produkt czy usługę w ogóle nie ma zapotrzebowania. Przychodząc do nas, trzeba się liczyć z taką ewentualnością - twierdzą metodycy z bydgoskiej pracowni SHOPA Design Thinking Workspace.

N

awet najdoskonalszy pomysł na biznes może stracić odbiorców. Gdy sprzedaż spada lub pojawia się inny problem, należałoby znaleźć przyczynę. Tylko jak się do tego zabrać? firmom z województwa kujawsko-pomorskiego od 2013 roku pomagają w tym zakresie specjaliści z pracowni ShOPa Design Thinking Workspace. Działające przy uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy zespoły projektowe zrealizowały już szesnaście projektów dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw z naszego regionu. ulepszyły pieluszkę, gniazdko elektryczne, ale też system zarządzania pracą zespołu ludzi. a wszystko dzięki dofinansowaniu z POKL 821. jak to się odbywa? - zgłasza się do nas firma z problemem. my wchodzimy w skórę jej klienta, analizując potrzebę jego oczami. Czasem okazu-

je się, że na produkt czy usługę w ogóle nie ma zapotrzebowania. Przychodząc do nas, trzeba się liczyć z taką ewentualnością - tłumaczy Waldemar Wiśniewski, członek ShOPa Design Thinking Workspace. - Nie od razu trzeba hamować produkcję, można się zastanowić, co jest nie tak, znaleźć powód niezadowolenia klienta, odszukać ten element, który sprawiłby, że ów produkt zacząłby być klientowi potrzebny. Czasem to się udaje - dodaje. od gniazdka do pieluszki Pod lupę brane są różne branże. Wszystko zaczęło się od szkoleń dla naukowców i przedsiębiorców. Przedsięwzięcie ruszyło w październiku 2013 i jest skierowane do firm z sektora mmŚP, istniejących co najmniej dwa lata, z prawem do skorzystania z pomocy de minimis. Dzięki temu uczestnicy KUJAWSKO-POMORSKI

12

wrzesień 2015

nie płacą za otrzymaną pomoc, robi to za nich unia. a skorzystanie z zaproponowanej przez specjalistów z uTP metodyki, poza projektem, kosztuje co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. jak to działa? Pięcioetapowo. - Pierwszym krokiem jest tzw. empatia - zapoznajemy się z tematem, dążąc do poznania punktu widzenia klienta danej firmy. Kolejny to tzw. definiowanie, podczas którego zgłębiamy wyłuskany problem, a dalej jest pomysłowanie, czyli szukanie rozwiązań - opowiada magdalena Kucharska z pracowni ShOPa Design Thinking Workspace. - uczymy się na błędach. Nie ma głupich pomysłów, a im ich więcej, tym lepiej. Kolejna faza to tzw. prototypowanie. Na tym etapie wybieramy dwa, trzy najlepsze rozwiązania i budujemy prototyp. Na początku model niskiego rzędu, może to być tylko schemat, wydrukowany na drukarce 3D albo


Z pracowni na sklepowe półki Wszystkie projekty kończą się jakimiś wdrożeniami, a ich tempo i skala zależy od danej firmy. - Torqway dopiero wchodzi na rynek, ale nie mielibyśmy problemu, by usprawniać coś, co już jest w sprzedaży - zapewnia Wiśniewski. Wyzwań się nie boją. To firma, która się do nich zgłasza musi być na takowe gotowa. Otwarta na nowe pomysły i wzięcie pod uwagę nawet produkowanie czegoś, czego jeszcze nikt na świecie nie sprzedawał, a to zawsze pewne ryzyko. - Czasem jesteśmy na fali, a czasem stoimy pod ścianą, różnie bywa. moc ludzi, którzy pracują jako metodycy, polega na tym, że potrafią w sposób nieszablonowy rozwiązywać zagadnienia, które się pojawiają - opowiada Radek Ratajczak, szef ShOPa Design Thinking. Do każdego zadania, a zrealizowali ich w ramach projektu już 16 z 19, zbierają około siedmioosobową grupę. zespół musi być interdyscyplinarny: pięciu, maksymalnie sześciu studentów, do tego metodyk i pracownik naukowy. Np. przy projekcie dla firmy farmaceutycznej z grona studentów wyłaniany jest ktoś posiadający wiedzę farmaceutyczną lub chociaż okołomedyczną, ktoś z wzornictwa, ktoś z chemii, ktoś z zarządzania… Do wyboru jest niemal 50 kierunków z samego uTP, a chętnych do wzięcia udziału w projekcie ShOPa nie brakuje i na innych uczelniach. Czasem na konsultacje zapraszani są też eksperci z zewnątrz. - Studenci sami się zgłaszają, wpisaliśmy się już na stałe w strukturę uniwersytetu. Do firm docieramy przez konferencje, facebooka, szkolenia, a część przedsiębiorców po prostu kontaktuje się z nami, szukając jakiegoś rozwiązania - tłumaczy Wiśniewski. Proces z iskrami - Przedsiębiorcy, którzy do nas przychodzą, często już widzą problem. Bywa, że proponują rozwiąza-

Czasem diagnozując, sięgamy po skomplikowane narzędzia, ale zwykle po prostu rozmawiamy z potencjalnymi odbiorcami oferty. Trzeba pytać ludzi, co ich denerwuje, co by w tym w zmienili, chętnie o tym odpowiadają. RaDeK RaTajCzaK,

Szef ShOPa DeSiGN ThiNKiNG

nie, które sprawdza się we francji czy Stanach, a ono, choć jest ciekawe, nie zawsze zadziała na naszym rynku, choćby ze względu na różnice kulturowe. Czasami produkt od 20 lat się sprzedaje, ale zmieniają się technologie, oczekiwania klientów i trudno jest zrozumieć, dlaczego nagle traci popyt. Tymczasem z żeliwa i metalu przechodzimy do rozwiązań polimerowych czy tworzywowych, pojawiają się nowe technologie - opowiada Ratajczak. Na etapie procesu zawsze idą iskry. Nie było jeszcze tak, by klient przyszedł i od razu bił brawo, poszukiwanie optymalnego rozwiązania zawsze trochę trwa. W ramach przedsięwzięcia są jeszcze trzy miejsca dla firm z Kujawsko-Pomorskiego. eksperci z ShOP-y niestety często odmawiają. Bywa bowiem, że problem potrzebuje fachowca w danej branży, a nie ich metodyki. Kogoś, kto do zmian podejdzie od strony typowo merytorycznej. - Na przykład, gdy mamy do skonstruowania jakiś model i chodzi o wytrzymałość danej konstrukcji, to już nie jest zadanie dla naszego interdyscyplinarnego zespołu, tylko dla człowieka, który zna się na konstrukcjach. my skupiamy się na samej funkcjonalności, czyli osiągnięciu celu. Środki wdrażają specjaliści, sami też czasem prosimy ich o pomoc - tłumaczy Wiśniewski. inny, zrealizowany przykład, to zoptymalizowanie elektronicznego obiegu dokumentów i zarządzania zasobami na różnych szczeblach przedsiębiorstwa. firma T-komp wdraża już taki udoskonalony przez ShOP-ę system u swoich klientów. - Co należy podkreślić, my nie programujemy, tylko modelujemy proces i tworzymy interface takiego programu, a potem realizują go specjaliści od iT - tłumaczy Ratajczak. start dla myślenia myślenie projektowe w Polsce zaczyna się dynamicznie rozwijać, a płaszczyzn, gdzie może zostać wykorzystane, nie brakuje. W okolicy samej Bydgoszczy znajduje się wiele firm, zajmujących się przetwórstwem tworzyw jako podwykonawcy. Nie, mających swoich produktów, ale posiadających zaplecze przemysłowe, które mogłyby dodatkowo wykorzystać, by stworzyć coś swojego. inne firmy zaczynają zauważać wzrost konkurencyjności, a na rynku wygrywają produkty bardziej funkcjonalne. - Design w biznesie to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim funkcjonalność. Wygląd ma być jej uzupełnieniem, na dłuższą metę tylko produkty funkcjonalne mają prawo przetrwać - zaznacza Sieracki. - Czasem diagnozując, sięgamy po skomplikowane narzędzia, ale zwykle po prostu rozmawiamy z potencjalnymi odbiorcami oferty. Trzeba pytać ludzi, co ich denerwuje, co by w tym w zmienili, chętnie o tym odpowiadają - tłumaczy Ratajczak. Co dalej? Wraz z Kujawsko-Pomorskim Klastrem Telemedycyny został uruchomiony ShOPa LaBS, gdzie w perspektywie 3-5 lat ta metodyka będzie wykorzystywana. metodycy ShOP-y wzięli już pod lupę urządzenia biomedyczne, elektrotechniczne,

D e s i G n

z plasteliny. Ważne, by w ostatniej fazie tzw. testowania, mógł być przez nas dokładnie zbadany. Prototyp oddajemy w ręce klientów, aby zobaczyć, jak działa, czy się sprawdza. Nigdy nie jest tak, że od razu spełnia on oczekiwania. zbieramy feedback po to, by potem przeanalizować to, co trzeba. może mamy zły prototyp? a może w ogóle złą definicję i trzeba wrócić do etapu definiowania? Bez względu na to, do którego punktu się cofamy, kolejne po nim również musimy przejść ponownie - tłumaczy nam Wiśniewski. Cały ten proces trwa od miesiąca do pół roku. Przykładem takiego ulepszonego produktu, który niedługo znajdziemy na sklepowych półkach, jest pojazd toruńskiej firmy Torqway. - Tutaj naszym zadaniem było skupienie się designie i możliwości montowania gadżetów na tym urządzeniu - mówi filip Sieracki z pracowni ShOPa Design Thinking. - Dostaliśmy działający prototyp i rozwijaliśmy kolejne funkcje, użyteczność, intuicyjność. firma była zadziwiona, że można to urządzenie jeszcze pod tyloma względami przystosować do potrzeb klienta - opowiada.

>>>


myślenie projek towe

DesiGn

Działające przy Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym zespoły projektowe zrealizowały już szesnaście projektów dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw z naszego regionu. Ulepszyły pieluszkę, gniazdko elektryczne, ale też system zarządzania pracą zespołu ludzi.

przestrzeni 15 na 8 metrów, w tym dwóch funkcji dla sali: tej typowo konferencynej i tej rekreacyjnej, a ponadto przygotowanie mebli użytkowych na minimum 12 osób, spełniających określoną funkcję, będących osobną częścią projektu, aranżacją wnętrza. W przedsięwzięcie zaangażowały się aż trzy roczniki, łącznie około 70 osób. zadanie było trudne, bo okres na realizację był bardzo krótki - zaledwie dwa miesiące. Potem zostały publicznie zaprezentowane.

>>> symulowanie i projektowanie procesów czy obsługi klienta, ale też systemów elektronicznych, w których też doświadczenia klienta są najważniejsze. ShOPa to już 700 przeszkolonych osób, 60 członków zespołu, 16 zrealizowanych projektów, w tym aż 7 ścieżek patentowych. W dwóch zorganizowanych konferencjach POLiShOPa, dotyczących design thinking, czyli myślenia projektowego, wzięło udział ponad 500 osób. Poza projektem, dzięki ShOP-ie, na uTP zgłosiło się wiele firm, które inwestują w inne rozwiązania proponowane przez uczelnię. Skąd tak spektakularne efekty? - Razem z Piortrem Szewczykowskim byliśmy na uniwersytecie Stanforda w uSa, na kilkumiesięcznym stażu, stąd inspiracja myśleniem projektowym. Obecnie współpracujemy także z Design factory aalto university w helsinkach. Czerpiemy od najlepszych - tłumaczy szef ShOPa Design Thinking. - ShOPa nie jest tylko przedsięwzięciem, jest przestrzenią kreatywną i stanem myślenia. Gdy trwający projekt się zakończy, będziemy dalej pracować tą metodyką. jeśli jakaś firma się do nas zgłosi, na pewno postaramy się zmierzyć z jej problemem. jesteśmy otwarci nie tylko na przedsiębiorstwa, ale też instytucje, organizacje, które będę potrzebowały pomocy - mówi Ratajczak. Karton inaczej inspiracji dla biznesu na uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym przedsiębiorcy szukają nie tylko w ShOPi-ie. Na wydziale budownictwa, architektury i inżynierii środowiska, a konkretnie w Katedrze Sztuk Wizualnych, także dużo się dzieje. Kreatywnych studentów tu na pewno nie brakuje. Wiedzą o tym właściciele firmy BaRT ze Świecia, którzy zwrócili się ze swym pomysłem do uczelni i z powodzeniem oraz można powiedzieć - dużym rozmachem - zrealizowali go w zaledwie kilka miesięcy. - Poszukiwali innowacyjnego spojrzenia na materiał, który produkują, a jest nim karton. Obejrzeliśmy ich firmę, która jest ogromna i okazało się, że nie mają tam przestrzeni typowo konferencyjnej, stąd pomysł na konkurs, w którym powstały projek-

ty takich miejsc, z kartonu oczywiście - mówi magdalena Rucińska, wykładowca na architekturze wnętrz uTP. To nie lada wyzwanie dla przyszłych architektów. Nic więc dziwnego, że studenci ochoczo zabrali się do pracy. aż dziewiętnaście kilkuosobowych zespołów zaprojektowało z użyciem kartonu, dostarczonego przez firmę BaRT, sale konferencyjne. ich wizje były bardzo zróżnicowane, ku uciesze pomysłodawców, którzy w wielkiej hali produkcyjnej wydzielili jedno przeszklone pomieszczenie, by tam, jesienią tego roku zrealizować zwycięski projekt z tektury w skali 1:1. Różne tekstury i grubości - To duże przeżycie dla młodych ludzi. musieli tam pojechać, zobaczyć, pomierzyć autentyczne wielkości, wiedząc, że to będzie realizowane. To również takie pierwsze zetknięcie z tekturą inną niż karton od pizzy. Dostali próbnik z teksturami i mogli dowiedzieć się, jak się zachowują kartony poszczególnej grubości. mieli po co się starać, zwycięzcy będą mogli zawrzeć w portfolio informację, że wykonali takie zadanie dla dużej firmy. To lepszy start i pierwszy krok do zdobywania świata biznesu, a jednocześnie idealna okazja do rozwijania kreatywności - mówi maciej Świtała, wykładowca archietkury wnętrz uTP. Ogłoszono zatem konkurs na salę konferencyjną z prawdziwego zdarzenia, wykonaną w skali 1:10. Chodziło o wykorzystanie kształtki bądź modułu, dającego ciekawą strukturę przy wykorzystaniu KUJAWSKO-POMORSKI

14

wrzesień 2015

showroom w skali 1:1 - firma, która wyszła z inicjatywą konkursu, dostała wspaniałe projekty, ale uczestnicy także zyskują wiele. Dostali wspaniałe nagrody, a tak naprawdę realizowali normalny przedmiot, zaliczenie semestralne. motywacja była duża, zwłaszcza, że i sam odbiór projektów był prestiżowy, w obecności dziekana, rektora, przedstawicieli firmy BaRT - tłumaczy agnieszka mierzwa, wykładowca architektury wnętrz uTP nadzorująca konkurs. Powstały projekty koncepcyjne, z których wybrano najlepsze, a teraz trzeba je technologicznie ogładzić, by jesienią zrealizować je w skali 1:1. Poza zwycięskim showroomem, w wyznaczonym miejscu staną też meble z innych projektów, które zaciekawiły jurorów. Sam wybór był bardzo spontaniczny, bo - jak zapewniał szef firmy BaRT - bardzo trudny, ze względu na wysoki poziom i dużą różnorodność realizacji. - Właściciele firmy BaRT byli zszokowani. Całe życie siedzą w tekturze, w tradycyjnej formie, przyjeżdżają do nas, a tu kilkanaście, bardzo autorskich, ciekawych propozycji na wykorzystanie jej we wnętrzach - mówi jakub fajdanowski, również nadzorujący konkurs wykładowca architektury wnętrz uTP. - Chodziło im o wprowadzenie odrobiny irracjonalności w to, czym się zajmują od lat i to się udało - zaznacza magdalena Rucińska. tekturowym kajakiem w świat Współpraca była na tyle udana, że zaowocowała kolejnym pomysłem. Tym razem rzeką popłynęły kajaki z tektury. Okazało się, że istnieje karton, który wytrzymuje kilkadziesiąt godzin w wodzie i udało się wykonać z niego kajaki. Na tym konkursie pojawili się przedstawiciele z całej Polski. Po trzech dniach intensywnej pracy, siedem zespołów dwuosobowych popłynęło w swych realizacjach. - jeden z projektów nadaje się do produkcji. To taki gadżet konceptualny można powiedzieć. Wybierasz się nad rzekę z kajakiem w torebeczce, wchodzisz na pomost, rozkładasz go i płyniesz. To innowacyjne rozwiązanie wizerunkowe, firma ma już swoją pozycję na rynku i może sobie na takowe pozwolić - mówi maciej Świtała. Pierwszą nagrodę otrzymali właśnie autorzy kajaka złożonego z jednego kawałka tektury, który jest projektem gotowym do rozpoczęcia produkcji. Tylko czekać, aż pokaże się na sklepowych półkach.CP


TeKST: lUcyNa TaTaRUcH zDjęCia: Tomasz czacHoRoWsKI

motor yzacja

Na co w ReNAUlT KAdJAR zwróci uwagę przeciętny kierowca, który potrzebuje wygodnego, sprawnego samochodu - zarówno do codziennej jazdy, jak i do dalszych podróży?

M

oda na crossovery nie mija. Do niedawna jednym z moich ulubieńców w tego typu miejskiej odsłonie był zgrabny Renault Captur. francuski producent jednak nie próżnuje. Kiedy postanowił do swojej oferty dołożyć inną wersję terenowego zacięcia, czyli Renault Kadjar, trudno było oprzeć się jeździe próbnej. Szczególnie, że auto to reklamowane jest przez Bogusława Lindę jako pojazd dla prawdziwych twardzieli. Na co jednak zwróci uwagę przeciętny kierowca, który potrzebuje wygodnego, sprawnego samochodu, zarówno do codziennej jazdy, jak i do dalszych podróży? już sama nazwa brzmi obiecująco. „Kad” ma kojarzyć się quadem, „jar” to francuskie „jaillir”, czyli „objawić się”. Przy czym, o ile w spadku po quadzie można spodziewać się napędu na cztery koła i łatwości w pokonywaniu przeszkód, o tyle komfort poruszania się, bezpieczeństwo i klasa auta wychodzą dużo dalej poza terenowe czterokołowce.

Nie jest tajemnicą, że wiele z elementów tego modelu powstaje w podzespołach tworzących Nissana Qashiqai, nie da się jednak tego traktować jako wady. Koncerny od lat współpracują, czego efektem jest choćby wykorzystany również w Nissanie układ all mode 4x4. Dzięki niemu Kadjar jeździ z napędem obu osi, przednich kół lub przednich z automatycznym dołączaniem tylnych. Patrząc na nadwozie widzimy już czystą pracę zespołu Renault. Na pierwszy rzut oka auto wydaje się mocne i wręcz muskularne. Przemyślane listwy i przetłoczenia powodują, że patrzy się na nie dobrze. Od frontu do interakcji zachęcają oczy - czyli charakterystyczne, ostre reflektory. To spojrzenie przekonuje. Do czego? Otóż prawdopodobnie do tego, by rozsiąść się w wygodnym, atrakcyjnym wnętrzu (wyprofilowane, regulowane fotele, świetny dźwięk, panoramiczny, szklany dach...), ale i nie zapomnieć ani przez chwilę o tym, że to nie moment na drzemkę. Nadchodzi czas na dynamiczną przygodę. Przed startem warto zapoznać się w pełni z wyposażeniem auta, bo dla wielu kierowców to właśnie ono będzie bardzo mocną stroną Kadjara. Dostajemy więc m.in.: sześć poduszek powietrznych, aBS, system dynamicznej kontroli toru jazdy eSC, system wspomagający przy ruszaniu pod górę, monitoring ciśnienia w ogumieniu, elektromechaniczny hamulec pomocniczy, 7-calowy ekran dotykowy w centrum, manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, elektrycznie sterowane szyby w drzwiach przednich i tylnych, radioodtwarzacz z wejściem uSB i Bluetooth. To oczywiście nie wszystko. Od pierwszej jazdy największe wrażenie zrobił na mnie cały

system wspomagania prowadzenia, który pozwala w niektórych momentach wręcz oddać kontrolę nad kierownicą, gazem i hamulcem. Renault nie wątpi w nasze umiejętności jazdy, chce natomiast, by była ona możliwie najbardziej płynna, bezpieczna i przede wszystkim bezstresowa, również pod względem zaoszczędzenia na ewentualnych mandatach. Pomoże w tym funkcja rozpoznawania znaków drogowych. Gdy system rozpozna znak ograniczenia prędkości, na tablicy wskaźników zaproponuje nam liczbę kilometrów na godzinę, jako wartość progową. Kolejnym udogodnieniem jest system easy Park assist, szczególnie przydatny przy parkowaniu równoległym. To narzędzie zmierzy ilość wolnego miejsca, określi tor jazdy i jeśli tylko pozwolimy mu przejąć na chwilę kontrolę nad kierownicą, zaparkuje za nas. z myślą o bezpieczeństwie w Kajdar mamy również system kontroli martwego pola, wykrywający pojazdy znajdujące się potencjalnie poza naszym wzrokiem oraz aktywny system wspomagania nagłego hamowania - ostrzegający o ryzyku kolizji z autem przed nami i reagujący za nas w sytuacji, gdy nie podejmujemy działań, które uchroniłyby nas przed stłuczką. Ciekawych rozwiązań jest więcej. Na dodatek, po dłuższym czasie na pewno nie umknie nam niskie zużycie paliwa (ok. 4 l na 100 km) i emisja CO2 (99g CO2 na km), przy silniku energy dCi 110 z systemem Stop & Start. Czego więcej potrzeba? Kadjar prawdopodobnie i to będzie już miał. auto w zasadzie nie ma wad, a z każdą kolejną jazdą zaskakuje nowymi możliwościami. Warto to sprawdzić.CP

reklama 1142315BDBHa

KADJAR

PRZEJMUJE KONTROLĘ


ek sport

z regionu w świat Polska może już pochwalić się branżami, które uznawane są za jej specjalność na świecie. Jest to sektor meblarski, kosmetyczny i spożywczy. Czy regionalni przedsiębiorcy mają szansę podbić zagraniczne rynki? tekst: lucyna tataruch

W

edług danych Głównego Urzędu Statystycznego w poprzednim roku około 60 tysięcy polskich firm przekazywało swoje produkty bądź usługi na eksport. Trafiały one do 218 państw, z czego 80 procent lokowana była w rynki Unii Europejskiej. W krajach o dużej konkurencyjności, takich jak Niemcy, Włochy czy Czechy, polskie produkty zjednują sobie fanów nie poprzez niższą cenę, ale lepszą jakość. Przy czym takie marki jak LPP czy Inglot znane są już także poza Europą. Wyraźnie widać, iż Europa przestaje nam już wystarczać. Nacisk na rozwój eksportu do krajów pozaeuropejskich zauważalny jest w działaniach ministerstwa gospodarki, w takich programach jak choćby „Go China”, „Made in Poland” czy „Go Africa”. Jak na te ogólnokrajowe tendencje reagują kujawsko-pomorscy przedsiębiorcy-eksporterzy? Kim jest regionalny eksporter? Nie jest łatwo oszacować liczbę eksporterów z Kujawsko-Pomorskiego. Problemem jednak nie jest sama

liczebność, ale bariery, które stawia definiowanie tego słowa w kontekście danego regionu. - Jest kilka trudności na tej drodze - tłumaczy Maciej Kanabaj, kierownik Centrum Obsługi Inwestorów i Eksportu, Departamentu Rozwoju Gospodarczego, Certyfikacji i Monitoringu Funduszy Unijnych w Toruniu. - Pierwszy, czysto definicyjny, wynika z tego, że tak naprawdę pod hasłem „eksporter” powinniśmy rozumieć przedsiębiorcę wychodzącego poza granice Unii Europejskiej. Wewnątrz UE odbywa się wymiana wewnątrzwspólnotowa. To jednak mniejszy problem. Większym jest to, że wielu przedsiębiorców i korporacji na terenie województwa kujawsko-pomorskiego ma na przykład jedynie fabryki, za to ich oddział mieści się w Warszawie lub innym mieście. W ten sposób działa chociażby Jutrzenka. Od tego, gdzie jest siedziba firmy, zależy to, w jakim urzędzie celnym będzie to przedsiębiorstwo figurować. Przez to statystyczne ujęcie liczby eksporterów z konkretnego regionu nie odzwierciedla rzeczywistości. Szacujemy, że wskutek takich roszad województwo kujawsko-pomorskie może mieć   KUJAWSKO-POMORSKI

16

wrzesień 2015

ten wynik o kilka procent wyższy, a Warszawa o kilka procent niższy. Obecnie w bazie Regionalnego Centrum Eksportu, instytucji powołanej przy Izbie Przemysłowo-Handlowej w Toruniu, figuruje 397 firm z Kujawsko-Pomorskiego, jednak - jak informują twórcy witryny www.eksport.kujpom.info - są to tylko te firmy, które poddały się audytowi eksportu województwa. Gdzie chcemy sprzedawać? Mimo niejasnych szacunków ilościowych, można zaobserwować konkretne kierunki, w które chcą zmierzać i zmierzają lokalni przedsiębiorcy. Jak podaje Robert Kremser z Bisonde Polska, firmy z naszego regionu w ubiegłym roku celowały głównie w rynki zbytu Niemiec. To właśnie tego kraju dotyczyła prawie 1/3 raportów wykonanych dla zapytań z naszego regionu. Trafia tam również około 35 procent tutejszych towarów i usług. Zgodnie z danymi Bisonde, kolejne atrakcyjne pod tym względem kraje to: Rosja (ok. 14 procent), Litwa, Holandia, Ukraina, Francja, Szwecja i Dania.


k s najlepszy port Ktoe jest w naszym regionie? W ubiegłym roku kujawsko-pomorskie przedsiębiorstwa zamówiły 1,9 tysiąca raportów dotyczących zagranicznych firm. Poza europejskimi krajami w kręgu zainteresowania znalazły się także: Peru, Kuwejt i Liban. Czy ta egzotyka powinna dziwić? Do tej pory eksport poza granice Unii Europejskiej kojarzył się głównie z wielkimi firmami. Od pewnego czasu jest również na celowniku firm małych i średnich. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna” obecnie obserwuje się rekordowy wzrost eksportu, przy czym dla zagranicznych odbiorców produkuje już więcej niż połowa dużych, ale również i średnich przedsiębiorstw. Najwięcej wśród nich takich, które prowadzą księgi rachunkowe i zatrudniają co najmniej 50 osób, jednak i te mniejsze nie próżnują. Podczas konferencji Programu Rozwoju Eksportu bydgoscy przedsiębiorcy potwierdzili zainteresowanie nie tylko znanymi rynkami UE, ale także Ameryki Północnej, Południowej, krajów Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Wspólnoty Niepodległych Państw. Jakie mamy szanse? Z analizy SWOT, przeprowadzonej dla województwa kujawsko-pomorskiego w kontekście atrakcyjności regionu pod względem eksportu, wynika, iż dobrych stron nam nie brakuje. Są nimi chociażby: korzystne położenie geograficzne (drogi tranzytowe), wiele instytucji finansowych, poziom wykształcenia w aglomeracjach miejskich, co powiązane jest z silną bazą badawczo-rozwojową oraz dominującym sektorem prywatnym i MŚP. Przy słabych stronach w analizie wyszczególniono: bezrobocie, brak odróżniającej się i wiodącej marki regionu, relatywnie słabo rozwiniętą infrastrukturę komunikacyjną oraz niewielką ilość inwestycji zagranicznych, co związane jest z niedostateczną współpracą instytucji wspierających przedsiębiorczość w regionie. Szansy upatrywać można we wszelkim wspieraniu małych i średnich przedsiębiorstw rozwoju sektora prywatnego, dopasowaniu struktur kształcenia do potrzeb lokalnych przedsiębiorstw oraz utworzeniu centr eksportu i inwestycji. Z kolei zagrożeniem dla województwa kujawsko-pomorskiego może być niewielkie zróżnicowanie kierunków eksportu oraz stosunkowo duże uzależnienie od Niemiec. Wobec tych prognoz, deklarowana przez lokalnych przedsiębiorców chęć wyjścia poza ten zamknięty szlak w kierunku choćby obu Ameryk, zdaje się być dalekosiężnym krokiem w przód dla całego regionu. Z czym poza Polskę? Polska może już pochwalić się branżami, które uznawane są za jej specjalność na świecie. Jest to sektor meblarski, kosmetyczny i spożywczy. Według ekspertyz specjalistów z Krajowego Rozwoju Eksportu, od 2001 roku procentowo najważniejszymi produktami ekspor-

LAUREACI RANKINGU REGIONALNE ORŁY EKSPORTU „Orły Eksportu Województwa Kujawsko-Pomorskiego” 2015 rok: Najlepszy Eksporter: Mondi Świecie SA, Apator SA, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych SA, Guala Closures DGS Poland SA, PESA Bydgoszcz SA, Belma Accessories Systems sp. z o.o., Anwil SA; Najdynamiczniejszy Eksporter: DrukPak sp. z o.o., Sits Sp. z o.o., Apator SA, PESA Bydgoszcz SA, Purinova sp. z o.o., Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych SA, WIKA Polska sp. z o.o.; Najlepszy debiut w eksporcie: Purinova sp. z o.o., Sits sp. z o.o., TZU Towimor SA; Eksportowy Produkt: Cereal Partners Poland Toruń-Pacific sp. z o.o., Frosta sp. z o.o., Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych SA, Handplast sp. z o.o., Hydro-Vacuum SA, Purinova sp. z o.o., TZU Towimor SA, Zakłady Tłuszczowe „Kruszwica” SA, PESA Bydgoszcz SA, Apator SA, WIKA Polska sp. z o.o.; Osobowość Eksportu: •

Barbara Miller - wiceprezes Zarządu Hydro-Vacuum SA

Marek Spuz vel Szpos - prezes Zarządu Krajowej Spółki Cukrowej SA

Jarosław Józefowicz - prezes Zarządu Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych SA

Wojciech Sobieszczak - prezes Zarządu Cereal Partners Poland Toruń-Pacific sp. z o.o.

Tomasz Zaboklicki - prezes Zarządu PESA Bydgoszcz SA   KUJAWSKO-POMORSKI

17

wrzesień 2015

towymi naszego województwa są: meble i wyroby stolarskie, półfabrykanty i wytwory papiernicze, odzież i bielizna osobista, przetwory papiernicze, wyroby z tworzyw sztucznych, wyroby metalowe, przetwory owocowe, warzywne i grzybowe, konstrukcje metalowe, tworzywa sztuczne i kauczuki oraz wyroby przemysłu odzieżowego. Za perspektywiczne uznaje się sektory przemysłu: rolno-spożywczego, chemicznego, papierniczego, meblarskiego/drzewnego, biotechnologicznego i medycznego.

Z analizy SWOT, przeprowadzonej w kontekście atrakcyjności regionu pod względem eksportu, wynika, iż dobrych stron nam nie brakuje. Są nimi chociażby: położenie geograficzne, wiele instytucji finansowych, czy poziom wykształcenia w aglomeracjach miejskich.

Według Regionalnego Programu Operacyjnego i Regionalnej Strategii Innowacji branże o wysokim potencjale eksportowym to: rolno-spożywcza, chemiczna, celulozowo-papiernicza, elektromaszynowa, informatyczna, biotechnologiczna, telekomunikacji i teletransmisji, optoelektroniki i inne, korzystające z nowości technologicznych badań fizyko - chemicznych. W co więc obecnie opłaca się zainwestować, biorąc pod uwagę regionalne możliwości eksportu? Możliwości jest wiele, warto czujnie obserwować rynek i korzystać z ekspertyz specjalistycznych instytucji. Regionalne Centrum Eksportu umożliwia zarejestrowanym na swoim serwisie podmiotom korzystanie z ofert powiązanych z zagranicznymi rynkami zbytu. Według zamieszczanych na portalu informacji, jeszcze do lutego 2016 roku producenci mięsa drobiowego (świeże i mrożone mięso kurczaka i indyka) oraz surowców do produkcji karmy dla zwierząt (takich jak soja, kukurydza czy inne zboża) mogą skutecznie nawiązać współpracę wymiany z rynkiem chorwackim.cp


e

Kujawsko - Pomorska Agencja Innowacji

j

s

k

i

Coraz bliżej przedsiębiorców Z ponad 80 aplikacji ostatecznie dofinansowanie na łączną sumę ponad 17 mln zł otrzymało 27 przedsięwzięć, realizowanych przez 21 podmiotów z województwa kujawsko-pomorskiego. Zwycięzcy konkursu byli premiowani nie tylko za nowatorstwo, ale także za trwałość inwestycji - mówi Maciej Krużewski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Agencji Innowacji sp. z o.o.

O

Funduszu Badań i Wdrożeń pisaliśmy już na naszych łamach kilkakrotnie. Przypomnijmy, że ten nowatorski, pilotażowy projekt jest systemowym mechanizmem dofinansowania innowacji na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Rolę operatora projektu pełni Kujawsko-Pomorska Agencja Innowacji sp. z o.o. - Naszą ideą jest stworzenie w województwie kujawsko-pomorskim sprawnie działającego systemu współpracy, w którym będą uczestniczyć przedsiębiorstwa i uczelnie, a także administracja oraz inne podmioty, np. instytucje otoczenia biznesu, mające pomysły, stawiające na rozwój poprzez wiedzę, zatrudniające doskonale wykwalifikowane kadry, a ich działania będą miały charakter innowacyjny - mówi Maciej Krużewski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Agencji Innowacji. - Naszym zadaniem jest wspieranie przedsiębiorstw, które mają świadomość, że element innowacyjny muszą uwzględniać w planach strategicznych - dodaje prezes KPAI.

Wsparcie przedsięwzięć Rozwiązanie proponowane w Funduszu Badań i Wdrożeń (FBiW) to możliwość uzyskania wsparcia finansowego w wysokości do 85 proc. wartości projektu. Wsparcie można było uzyskać, startując w konkursie, ogłoszonym latem ubiegłego roku. Przedsięwzięcia mogły uzyskać dofinansowanie w jednym z pięciu modułów, a były to: zakup badań naukowych, wdrożenie wyników badań, zakup sprzętu badawczego przez uczelnie, wykorzystanie prototypów i linii pilotażowych oraz nabycie sprzętu badawczego przez przedsiębiorstwa.

Dobry projekt doceniony Pod koniec grudnia 2014 roku zostały podpisane umowy dotyczące przedsięwzięć, które były realizowane do 31 lipca br. Z ponad 80 aplikacji ostatecznie dofinansowanie na łączną sumę ponad 17 mln zł otrzymało 27 przedsięwzięć, realizowanych przez 21 podmiotów z województwa kujawsko-pomorskiego. Zwycięzcy konkursu byli premiowani nie tylko za nowatorstwo, ale także za trwałość inwestycji, bowiem zgodnie z konkursowym regulaminem, każda z nich powinna być prowadzona przynajmniej przez pięć lat od momentu wdrożenia. >>> Prezes Maciej Krużewski może z optymizmem patrzeć w przyszłość

Jakie doświadczenia? - Po pierwsze, okazało się, że jest wiele interesujących projektów, związanych z wynalazkami oraz że mamy bardzo wielki potencjał tkwiący w gospodarce regionu. Po drugie - cała procedura wyboru projektów przebiegała szybko i sprawnie. Nie trwała dłużej niż trzy miesiące. Na początku września był nabór wniosków, a 31 grudnia 2014 już podpisywaliśmy umowy, zaś

f

u

n

d

u

s

z

e

e

u

r

o

p

e

tekst: jan oleksy zdjęcie: jacek smarz

KUJAWSKO-POMORSKI

18

wrzesień 2015

teraz rozliczamy projekty - wyjaśnia prezes. Co ciekawe, to szybkie tempo było też sprawdzianem dla samych przedsiębiorstw. Okazywało się wiele razy, że firmy są na tyle mobilne oraz skuteczne, by sprawnie realizować swoje własne zamierzenia w stosunku do wymagań. - Nasz wielowymiarowy projekt polegał na interakcji i wzajemnym uczeniu się, poszukiwaniu skutecznych rozwiązań. Nie jesteśmy arbitrem,


Inne wnioski - Rozmawiając z biznesmenami, nigdy nie mówimy o problemach dotacji, ale przede wszystkim o tym, co przedsiębiorca chce robić i jaki ma pomysł biznesowy. My jesteśmy od tego, żeby pomagać, nie jesteśmy bankomatem do wydawania pieniędzy. Zdobyliśmy też ciekawe doświadczenia podczas dwustopniowego systemu oceny projektów, czyli w czasie preselekcji i selekcji właściwej - twierdzi Maciej Krużewski. Odbyte wówczas bezpośrednie spotkania z ekspertami cieszyły się dobrym odbiorem przedsiębiorców. Te rozmowy pozwalały wielokrotnie przedsiębiorcom na ukierunkowanie własnych pomysłów, albo na spojrzenie na projekt z różnych punktów widzenia. Przedsiębiorcy, którzy chcą robić poważne biznesy, bardzo skorzystali na tego typu spotkaniach. Współpraca z nauką Aby wzmocnić komunikację bezpośrednią, nawiązana została także współpraca z Uniwersytetem Technologiczno-Przyrodniczym, gdzie Kujawsko-Pomorska Agencja Innowacji utworzyła Punkt Kontaktowy Funduszu Badań i Wdrożeń. To jeden z elementów wzmacniających realizację funduszu - miejsce doradztwa i wsparcia dla wnioskodawców, zarówno z sektora nauki, jak i biznesu. Powstanie Punktu Kontaktowego akurat w Bydgoszczy jest nieprzypadkowe. To właśnie z regionu bydgoskiego najwięcej podmiotów ubiega się o wsparcie w ramach projektu Funduszu Badań i Wdrożeń. Co nas czeka? Wnioski z realizacji pilotażowego projektu Funduszu Badań i Wdrożeń zostaną wykorzystane przy ogłaszaniu kolejnych projektów. - Nie chcielibyśmy, żeby był duży odstęp między tym, co skończyliśmy, a tym co dopiero zaczniemy. Następne, pierwsze konkursy mają się odbywać już na początku przyszłego roku i choć nie zostały jeszcze ogłoszone, to już wiadomo, że pula środków przeznaczonych na innowacje ma zostać zwiększona. Nasze doświadczenia i doświadczenia innych grantowych projektów mają dać nam dodatkową wiedzę i poprawić sprawność w przyznawaniu środków - wyjaśnia Maciej Krużewski. To jest duże wyzwanie zarówno dla instytucji, które zajmują się wyborem projektów, jak i dla wnioskodawców - beneficjentów. rada dla przyszłych beneficjentów O to, jakie sektory gospodarki będą preferowane podczas następnych konkursów, zapytaliśmy prezesa KPAI. - Teraz będą realizowane projekty, które są związane z tzw. inteligentnymi specjali-

zacjami regionu. Oczywiście mówimy o innowacjach, czyli takich sektorach, które muszą być związane z badaniami. To nie są zwykłe produkcje, tylko takie, które muszą mieć potencjał rozwojowy, potencjał tworzenia konkurencyjności i regionalnej marki. Nastawieni jesteśmy na przemysł związany z produkcją zdrowej i bezpiecznej żywności - od pola do stołu. Ważnymi sektorami są także medycyna i usługi uzdrowiskowe, przemysł auto-moto, czyli sektor samochodowo-szynowy, automatyka powiązana z przetwórstwem tworzyw sztucznych oraz komunikacja wynikająca z położenia regionu: autostrada, szlaki wodne, transport kolejowy, multimedialny, nowoczesne rozwiązania logistyczno-transportowe - wylicza prezes Maciej Krużewski. Jakie jeszcze sektory? Oprócz tych sektorów preferowane będą projekty z dziedziny biointeligentnej specjalizacji związanej z ochroną środowiska, z energetyką odnawialną itd. oraz przemysły kreatywne, np. tworzenie gier komputerowych, innowacyjnych aplikacji komputerowych, nowoczesnych form komunikacji itp. Kujawsko-Pomorskie ma w tej dziedzinie duży potencjał. - Będziemy zachęcać wszystkich, którzy w naszym regionie stworzą własne firmy, które wyjdą w świat i będą świadczyły o potencjale naszego województwa. Oczywiście wymienione sektory nie zamykają listy. Zgłaszane nowe pomysły będą permanentnie badane, żeby na bazie tzw. przedsiębiorczego odkrywania, razem z ekspertami, różnymi organizacjami, instytucjami, a przede wszystkim firmami poznawać pewne trendy i takie sektory, które być może dopiero dzisiaj powstają, a za rok czy dwa będą już potencjalną siłą. W tej perspektywie będziemy się poruszać przez najbliższe dziewięć lat - konkluduje prezes KPAI. Dobra rada na koniec - Apel do przyszłych wnioskodawców! Wszyscy, którzy mają dobry projekt innowacyjny: niech nie czekają, niech go przygotowują, rozpatrują z różnych punktów widzenia, a przede wszystkim, niech się skupią na jego modelu biznesowym. Ci, którzy przedstawią najlepsze projekty, mają wielkie prawdopodobieństwo wyboru właśnie ich pomysłu na biznes. A kryteria przyznawania dofinansowania są następujące: projekt musi być dobrze zszyty, perfekcyjnie opracowany, oparty na dobrej kadrze, która go wymyśliła, musi posiadać potencjał prorozwojowy i rynkowy, a także zapewniać nowe miejsca pracy - zdradza prezes Krużewski. Konferencja na podsumowanie W firmach i jednostkach naukowych z całego województwa zakończyła się już realizacja przedsięwzięć. Obecnie trwa analiza złożonych przez

wnioskodawców dokumentów, po której nastąpią kontrole przedsięwzięć, niezbędne do weryfikacji realizacji przedsięwzięć. Podsumowaniem będą konferencje prezentujące zrealizowane przedsięwzięcia. - Planujemy cykl spotkań regionalnych w siedzibach wnioskodawców, którzy zaprezentują swoje przedsięwzięcia, opowiedzą o ich realizacji i osiągniętych efektach. Podsumowaniem całości projektu będzie duża konferencja 20 października w Bydgoszczy. Zostaną na niej przedstawione zrealizowane przedsięwzięcia, odbędzie się dyskusja panelowa z udziałem zaproszonych gości. Będzie to okazja do wymiany dobrych praktyk, które wypracowane zostały w trakcie realizacji projektu.cp

Kalendarium ważnych wydarzeń 18.06.2014 - konferencja otwierająca FBiW 11-22.07.2014 - konsultacje kierowane do odbiorców zainteresowanych uzyskaniem wsparcia 31.07.2014 - ogłoszenie konkursu wsparcia w ramach FBiW 11-13.08.2014 - Tour de Region - spotkania informacyjne dla potencjalnych wnioskodawców 09-10.2014 - ocena formularzy złożonych w pierwszym etapie 31.10.2014 - ogłoszenie o naborze do drugiego etapu 11-12.2014 - ocena wniosków złożonych w drugim etapie 30.12.2014 - podpisanie umów na realizację przedsięwzięć 31.12.2014 - podpisanie umów warunkowych na realizację przedsięwzięć do 31.07.2015 - realizacja przedsięwzięć w ramach FBiW 20.10.2015 - konferencja podsumowująca na UTP w Bydgoszczy

reklama 632215TRTHB

który wie wszystko i coś nakazuje - tłumaczy Maciej Krużewski.


flesz

e badania kliniczn i przychodnie Grupa NeuCa kupiła 64,3 proc. akcji spółki BiOSCieNCe Sa z Bydgoszczy, zajmującej się planowaniem oraz realizacją badań klinicznych nad nowymi lekami i wyrobami medycznymi. BiOSCieNCe Sa obsługuje również projekty badań obserwacyjnych i prowadzi outsourcing pracowników w branży badań klinicznych. Ponadto spółka prowadzi ośrodek, w którym realizowane są badania. Ostatni zakup umożliwi dalsze wzmocnienie kompetencji Grupy NeuCa w zakresie badań klinicznych i przyczyni się do rozwoju segmentu opieki zdrowotnej w ramach NeuCa Sa. Grupa rozpoczęła też proces ujednolicania wizerunku przychodni lekarskich należących do niej. Pierwszą placówką działającą pod marką Świat zdrowia jest przychodnia lekarska w Chełmży. Swoją opieką obejmuje blisko 5 tys. pacjentów. W kolejnych miesiącach NeuCa będzie ujednolicała wizerunek kolejnych przychodni. W sumie w skład grupy wchodzi 12 takich placówek w całym kraju.CP

bims Plus świę tuje z okazji swojego 20-lecia istnienia na rynku kujawsko-pomorskim spółka Bims PLuS Bydgoszcz zorganizowała na początku września Targi Branży instalacyjnej. Wzięło w nich udział 50. największych dostawców tej branży. Na powierzchni 2500 mkw. prezentowano najnowsze urządzenia z zakresu techniki: odnawialnych źródeł energii, pomp ciepła, kolektorów solarnych; ogrzewania i wentylacji, kotłów, rekuperacji, GWC; uzdatniania wody; instalacyjno-sanitarnej; sieci zewnętrznych. Dodatkowymi atrakcjami były, m.in. mistrzostwa Polski instalatorów „instalacje On Tour”, pokaz laserów oraz rewia w stylu Brasil Carnaval. Bims PLuS jest dystrybutorem produktów z zakresu techniki grzewczej, klimatyzacji i wentylacji, instalacji i techniki sanitarnej. Siedziba spółki mieści się na terenie Bydgoskiego Parku PrzemysłowoTechnologicznego.CP

filia i magazyn Toruńska firma ThyssenKrupp energostal otworzyła w zielonej Górze nową filię. To kolejna już, bo 20. filia w Polsce. W sierpniu natomiast zarząd ThyssenKrupp energostal podpisał umowę z generalnym wykonawcą, firmą aGmeT, na budowę centrum logistycznego przy węźle autostradowym w Nowych marzach. jest to już czwarta tego typu inwestycja, która poszerzy firmową infrastrukturę logistyczną na terenie północnej Polski. Nowe centrum będzie wyposażone w halę magazynową o powierzchni 17.300 mkw., budynek biurowy oraz przyległą infrastrukturę. Wszystko to powstanie na 10 ha gruntu. Oddanie obiektu do użytkowania planowane jest za 12 miesięcy. ThyssenKrupp energostal jest wiodącym dystrybutorem metali i tworzyw sztucznych w Polsce.CP

TeKST: K RzyszT oF lIeT z,

KUJAWSKO-POMORSKI

domINIK a KUcH aRsKa

20

wrzesień 2015


flesz

Polskie supermarkety POLOmarket z siedzibą w Pakości otrzymał od uOKiK zgodę na utworzenie wspólnie z siecią sklepów Stokrotka (z siedzibą w Lublinie) spółki Polskie Supermarkety. Celem koncentracji jest m.in. współtworzenie i koordynacja polityki asortymentowej i zakupowej obu sieci, rozwój wspólnej, własnej marki oraz organizacja bezpośredniego importu wybranych towarów. Wspólne przedsięwzięcie przyjmie formę spółki kapitałowej Polskie Supermarkety sp. z o.o., w której POLOmarket i Stokrotka obejmą po 50 proc. udziałów. Siedzibą nowej spółki będzie Warszawa. Obecnie pod logo POLOmarket działa 276 sklepów, zaś pod logo Stokrotki - ponad 260. POLOmarket to polska sieć supermarketów, budowana od 1998 r. od podstaw z zaangażowaniem wyłącznie polskiego kapitału.CP

Wyróżnienie spółki agrolok Działanie projakościowe firmy agrolok z Golubia-Dobrzynia zostało docenione w ogólnopolskim programie konkursowym, realizowanym pod patronatem ministerstwa Gospodarki, Klubu Polskie forum iSO 9000 i Polskiej agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. W programie Najwyższa jakość Quality international 2015 firma otrzymała Brązowe Godło w kategorii Qi Services za najwyższej jakości kompleksową obsługę rolników poprzez dostarczanie nowych technologii, produktów niezbędnych w procesach produkcyjnych gospodarstwa i skup wyprodukowanego zboża. Najwyższa jakość Qi to przedsięwzięcie, którego celem jest m.in. wskazanie i promocja tych firm i instytucji, które reprezentują najwyższe standardy.CP

Trwa wznoszenie pierwszych ścian ósmej naziemnej kondygnacji wieżowca Nordic haven. Nad nią zostanie zbudowane jeszcze kolejne 8 pięter. W sumie budynek ma 18 kondygnacji, w tym dwie podziemne. zlokalizowany w ścisłym centrum miasta Nordic haven jest pierwszą na tak dużą skalę inwestycją w Bydgoszczy. Gmach ma mierzyć 55 m wysokości i składać się z 129 mieszkań. Dotychczas powstały dwie podziemne oraz osiem naziemnych kondygnacji o największej kubaturze.CP

bioetanol znowu produku je

kto zbuduje s5 w naszym regionie?

Chełmżyńska gorzelnia, po prawie półrocznym sporze z administracją celną, rozpoczęła produkcję. Celnicy umorzyli wszystkie postępowania przeciw Bioetanolowi i wyrazili zgodę na produkcję częściowo skażonego alkoholu etylowego z przeznaczeniem na wyroby chemiczne. Przypomnijmy, problemy firmy rozpoczęły się w lutym tego roku, kiedy to celnicy cofnęli jej pozwolenie na prowadzenie składu podatkowego, czyli innymi słowy: zakazali produkcji alkoholu etylowego. urzędnicy uznali, że z wyrobu Bioetanolu da się wyprodukować alkohol do spożycia, choć w opiniach biegli twierdzili, że to nie jest możliwe. Celnicy nakazali firmie zapłacić zaległą milionową akcyzę, z której wcześniej była formalnie zwolniona. Komornik zajął majątek i konto spółki. Problemy z celnikami spowodowały, że załoga Bioetanolu skurczyła się z 80 do 60 pracowników. Teraz firma znowu będzie zatrudniać.CP KUJAWSKO-POMORSKI

haven ic d r o n i k s o g d y b na półmetku

Pod koniec sierpnia GDDKia wybrała najkorzystniejsze oferty w przetargu na zaprojektowanie i budowę poszczególnych odcinków drogi ekspresowej S5 w naszym regionie. Łącznie to prawie 130 km drogi. Sama obwodnica Bydgoszczy od węzła Białe Błota do aleksandrowa kosztować ma blisko 700 mln zł. Wykonawcy poszczególnych odcinków to: odcinek Nowe marzy - Dworzysko (23,3 km) wykona imPReSa PizzaROTTi & C.S.p.a.; odcinek Dworzysko - aleksandrowo (22,4 km) - imPReSa PizzaROTTi & C.S.p.a.; odcinek aleksandrowo - Tryszczyn (14,7 km) - konsorcjum firm: Przedsiębiorstwo usług Technicznych iNTeRCOR Sp. z o.o. i TRaKCja PRKii Sa; odcinek Tryszczyn - Białe Błota (13,5 km) - konsorcjum firm: POLaQua sp. z o.o., DRaGaDOS Sa; odcinek Białe Błota - Szubin (9,7 km) - imPReSa PizzaROTTi & C.S.p.a; odcinek Szubin - jaroszewo (19,3 km) - konsorcjum firm: TRaKCja PRKii Sa, Przedsiębiorstwo usług Technicznych iNTeRCOR sp. z o.o.; odcinek jaroszewo - granica województwa (25 km) - konsorcjum firm Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i mostów KOByLaRNia Sa; miRBuD Sa.CP

21

wrzesień 2015


felieton

Pomysł na Polskę Być może świat jest na dziejowym zakręcie. A jeżeli tak, to jaki jest pomysł na Polskę w tak dynamicznym świecie? Prof. Leszek Dziawgo Prof. Leszek Dziawgo

Jak wiadomo, świat się zmienia i jest to jego stała cecha. Zmiany te mają większą lub mniejszą dynamikę. Można też nad nimi mniej lub bardziej panować. Jeszcze inną cechą zmian jest i to, że zmiany bywają pozytywne albo negatywne.

Niepokój

Niestety, bardzo wiele wskazuje na to, że charakter aktualnych zmian współczesnego świata powinien budzić pewien niepokój. Zauważalne zmiany można określać jako bardzo dynamiczne o charakterze raczej negatywnym, nad którymi trudno będzie zapanować. Co konkretnie? W skrócie: Grexit, Brexit, Ukraina, Bliski Wschód, Chiny, TTIP, terroryzm, emigranci. Należy przy tym jeszcze podkreślić, iż najnowsze wyzwania mają bardzo zróżnicowany charakter: polityczny, społeczny, gospodarczy, a co gorsza, ostatnio nawet militarny. Być może świat jest na dziejowym zakręcie. A jeżeli tak, to jaki jest pomysł na Polskę w tak dynamicznym świecie? Jaka jest nasza strategia? Co możemy zagwarantować obywatelom? Czy bezpieczeństwo i dobrobyt? Nic mi nie wiadomo, czy jest jakiś odpowiedni, kompleksowy, narodowy plan na trudne czasy. Powiem więcej, nawet w spokojnych czasach szło nam raczej kiepsko. Dowody? Bezrobocie, niskie pensje, masowa emigracja, służba zdrowia, system emerytalny, biurokracja, fiskalizm, edukacja... Można tak jeszcze długo.

Pomysł

Nawet nie potrafiliśmy właściwie zdyskontować naszych poważnych sukcesów, a przecież były i takie. Wstąpienie Polski do NATO i Unii Europejskiej.

prof. Leszek Dziawgo jest szefem Katedry Zarządzania Finansami na Wydziale Nauk Ekonomicznych UMK, a także członkiem Prezydium Komitetu Nauk o Finansach PAN. Jednak warto przy tym zauważyć, iż te poważne sukcesy były efektem tego, iż wtedy mieliśmy pomysł na Polskę. A teraz? Musimy wypracować jakiś pomysł na Polskę w nowoczesnym świecie. Nie będzie łatwo, ale trzeba wreszcie zacząć zarządzać, bo w tej chwili zaledwie dryfujemy i nie wiadomo, gdzie nas wyrzuci na brzeg. Niestety, gorszy scenariusz jest bardziej prawdopodobny. Unia Europejska trochę zniechęca. Poprawność polityczna jest wszechobecną zmorą. Budowanie świata na nieodpowiedzialności za słowa i czyny skłania do pytania - jaki będzie finał? Szkoda, że Wielka Idea Wspólnej Europy jest powoli (?) wypaczana (marnowana) przez nieodpowiedzialnych „polityków” z wielu państw. Szkoda, bo to jest właśnie oryginalny i uniwersalny europejski pomysł na bezpieczeństwo i dobrobyt na naszym kontynencie. Spoglądając na kraje Unii Europejskiej wyróżniam zaledwie cztery interesujące państwa, z których dla trzech mam szacunek. Pierwsze, to Niemcy, bo są w stanie narzucić swoją wolę w zasadzie wszystkim pozostałym państwom   KUJAWSKO-POMORSKI

22

wrzesień 2015

Unii. Podkreślam również autentyczną dbałość o własną gospodarkę - najsilniejszą w Europie. Drugie, to Wielka Brytania, która broni swojej suwerenności i interesów. Jednym z symboli niezależności jest nawet chociażby m.in. ruch lewostronny. Nieważne, jak jeździ reszta Europy. Z kolei gdybyśmy my byli w takiej sytuacji, to nasi nadgorliwy politycy i urzędnicy zamęczyliby nas, aby przypodobać się Unii i zmienić zasady ruchu. I bez tego chcą się przypodobać. Dla przykładu: właśnie teraz, bo od sierpnia br. nasza „postępowa” władza zezwoliła na rejestrowanie w Polsce tzw. anglików, czyli samochodów z kierownicą po prawej stronie. Całkowita beztroska i bezkarność w narażaniu obywateli - użytkowników dróg - na śmierć lub kalectwo. Trzeci kraj, to Węgry - kraj, który jednoznacznie wskazuje, że jest możliwość prowadzenia własnej polityki gospodarczej i społecznej dla dobra własnego narodu w ramach UE. Niemożliwe? A jednak! Natomiast czwarty, którego nie mogę darzyć szacunkiem, ale imponuje mi z uwagi na tupet i skuteczność - to Grecja. Tyle kasy wyciągnąć z Europy na różne sposoby (w tym także z Polski - ok. 25 mld zł) to majstersztyk. Wyróżniam Grecję z uwagi na mistrzostwo świata w naciąganiu nadętych tzw. mężów stanu, polityków i ekonomistów z UE, MFW i EBC. Fenomenalne w kontekście greckiego koncertu marnotrawstwa uzyskanych środków. Reszta europejskich państw, w mojej opinii, to w zasadzie popychadła. Te państwa same są sobie winne. A my musimy mieć wreszcie „Pomysł i plan na Polskę”. To ma być plan kompleksowy, od Polski regionalnej po Polskę międzynarodową. Jest pewne, że nasz kraj z uwagi na ogromny potencjał powinien być silnym i wartościowym elementem Unii Europejskiej. Trzeba też pamiętać w naszej Unii, że trwały dobrobyt i bezpieczeństwo bierze się z odpowiedzialnego myślenia i rzetelnej pracy oraz szacunku dla obywateli, nawet gdyby mieli oni inne zdanie niż elity.cp

*TTIP - Transatlantic Trade and Investment Partnership - umowa gospodarcza pomiędzy USA a UE.


1124415BDBHA


pomysł na biznes

Inwestycja w korkach

Słowa biznes w stosunku do Extraliga.pl używamy od niedawna. Początkowo po prostu chcieliśmy stworzyć coś więcej niż zwykłe rozgrywki, ale od samego startu był apetyt na wyjście poza granice naszego miasta. z sebastianem zielińskim . rozmawia dominika kucharska

zdjęcie: tomasz czachorowski

Sebastian Zieliński współtwórca Ogólnopolskiej Ligi Firm Extraliga.pl, dyrektor generalny agencji marketingu sportowego ProFIT w Bydgoszczy

KUJAWSKO-POMORSKI

24

wrzesień 2015

Nie od dziś wiadomo, że biznes ciągnie do sportu. Czy firmy, których nie stać na sponsorowanie drużyny z najwyższej półki, a marzy im się logo na piłkarskich koszulkach, mogą zgłosić się do Was? Dokładnie tak. Extraliga.pl, czyli Ogólnopolska Liga Firm, pozwala lokalnym przedsiębiorcom zabłysnąć jako sponsorom drużyn. Sama idea ligi szóstek nie jest niczym nowym, bo takich lig jest dużo więcej. Są i takie, które działają znacznie dłużej niż my. Nam jednak chodziło o to, aby stworzyć takie rozgrywki, które będą produktem dla firm i rzeczywiście będą dawać namiastkę jakości, z którą kojarzy się ekstraklasę. Oczywiście nie chodzi tu o porównywalny poziom gry, bo na boisku spotykają się zazwyczaj amatorzy, sportowi zapaleńcy. Przedrostek „extra” przejawia się bardziej w organizacji. Co składa się na wspomniane extra? Wielką wagę przykładamy do tego, aby rozgrywki były zorganizowane profesjonalnie. Mamy swoją stronę internetową, kanał TV, bo każdy mecz jest filmowany. Mamy też wywiady, reportaże, relacje, galerie zdjęć, zaawansowane statystyki. Na stronie działa nawet system gwiazdek, który pokazuje obecną formę zawodnika, więc tę jakość dostrzegają nie tylko sponsorzy, ale i sami grający.


pomysł na biznes Agencja marketingu sportowego ProFIT, której jest Pan dyrektorem, powstała trzy lata temu, ale miłość do sportu towarzyszy Panu znacznie dłużej... Przez lata biegałem za piłką, ale jedynie na poziomie półprofesjonalnym. Projekt Extraliga.pl stworzyliśmy z dwoma kolegami z boiska - Karolem Bilskim i Tomkiem Pazderskim. Z naszego tria tylko Karol miał okazję liznąć gry w ekstraklasie. Gdy zdrowie nie pozwalało nam już regularnie kopać piłkę, postanowiliśmy sprawdzić się w roli organizatorów. Podjęliśmy ryzyko, bo znajomość specyfiki futbolu z perspektywy trawy nie można przyrównywać do doświadczania w organizacji sportowych wydarzeń. To się nazywa prawdziwy biznes z pasji! Słowa biznes w stosunku do Extraliga.pl używamy od niedawna. Początkowo po prostu chcieliśmy stworzyć coś więcej niż zwykłe rozgrywki, ale od samego startu był apetyt na wyjście poza granice naszego miasta. Jak to w biznesie bywa, pierwsze lata to raczej inwestowanie niż zarabianie. Dziś możemy już powoli mówić o konkretnych, choć oczywiście nie milionowych zarobkach. Biznesplan zakłada dalszy rozwój przedsięwzięcia, dlatego model, który wykorzystaliśmy tworząc Extraliga.pl w Bydgoszczy, przenosimy do kolejnych miast. W samej Bydgoszczy działaliśmy tylko przez pierwszy sezon. Obecnie jesteśmy także w Słupsku, Łodzi, Warszawie i Rzeszowie. W tym sezonie dojdą Sosnowiec, Wejherowo, Lublin i Bielsko-Biała. Nasz ambitny plan zakłada, że będziemy działać w 32 miastach. Szybka ekspansja. Początki były najtrudniejsze? Zdecydowanie. Firmy, którym prezentowaliśmy swoją ideę, musiały uwierzyć nam na słowo, a coś, co jeszcze nie powstało, bardzo trudno się sprzedaje. Teraz, mając tak wielu partnerów, jest nam zdecydowanie łatwiej. Tym bardziej doceniamy firmy, które trzy lata temu nam zaufały. Nasze relacje z właścicielami tych przedsiębiorstw są dziś przyjacielskie. Gdyby nie ta grupa entuzjastów, to Extraliga.pl by nie istniała. Biorąc pod uwagę, że w samej lidze bydgoskiej gra 30 zespołów, rysuje się ogrom pracy logistycznej. Ile osób angażujecie w to przedsięwzięcie? Dziś już ponad siedemdziesiąt osób. To konieczne, bo w nadchodzącym sezonie w naszych rozgrywkach we wszystkich miastach weźmie udział ponad 2500 zawodników. Staramy się, aby standardy były porównywalne w każdym mieście, więc dodatkowo musimy się zgrywać w czasie i wciąż kontrolować jakość. Na własnej skórze doświadczyliśmy, co się sprawdza, a z czego lepiej zrezygnować. Przekonaliśmy się, że czuwanie nad czymś, co dzieje się w innych miastach, siedząc w biurze w Bydgoszczy, to zły model. Szybko wyeliminowaliśmy elementy, które

szwankowały. Zamiast robić wszystko samemu, zaczęliśmy współpracę z firmami działającymi na danym rynku. Mając to know how nabraliśmy wiatru w żagle. Zwieńczeniem są ogólnopolskie finały i gala. Wtedy widać ogrom osób, które są w to zaangażowane, a my utwierdzamy się w tym, że było warto. To rewanżuje wszystkie chwile zwątpienia. Biznes nie jest bezinteresowny. Sponsoring to forma inwestycji. Co zyskuje sponsor w Waszej lidze, poza samą sportową frajdą? Wielokanałową i długoterminową promocję. Nie ogranicza się to do logo na koszulkach zawodników. Nazwy firm sponsorów przewijają się zarówno w mediach społecznościowych, na naszej stronie, ale i w gazetach. Nawet „Przegląd Sportowy” publikuje informację po finałach. Dodatkowo firma zyskuje klientów. Pierwszymi są oczywiście zawodnicy z drużyny, którzy są wdzięczni sponsorowi. Kolejnymi - zawodnicy z drużyn rywalizujących. Nazwy zespołów łatwo zapamiętać, a grający w piłkę docenią, że dana firma angażuje się w sport. Wydaje mi się, że trudno dziś wymyślić lepszą formę promocji za te pieniądze. Dodatkowo tego rodzaju wsparcie uczestników doskonale wpisuje się w koncepcję CSR, czyli społecznej odpowiedzialności biznesu. Pomówmy o kosztach. Ile trzeba wyłożyć, aby mieć swoją drużynę w rozgrywkach Extraliga.pl? Koszty są zależne od poziomu rozgrywkowego. Jedna runda, czyli pół sezonu, kosztuje spon-

Nazwy zespołów łatwo zapamiętać, a grający w piłkę docenią, że dana firma angażuje się w sport. Wydaje mi się, że trudno dziś wymyślić lepszą formę promocji za te pieniądze. Dodatkowo tego rodzaju wsparcie uczestników doskonale wpisuje się w koncepcję CSR.

KUJAWSKO-POMORSKI

25

wrzesień 2015

sora 450 złotych. Jeżeli spojrzy się na to jak na wydatki w obrębie promocji, to ta kwota jest tak niska, że trudno ją do czegoś przyrównać. Więcej kosztuje sponsorowanie drużyny z ligi A, która walczy o tytuły, mistrzostwo Polski. Wtedy na rundę trzeba przewidzieć 1500 złotych. Firmy chcące sponsorować drużynę same się do Was zgłaszają czy to Wy musicie o nie zabiegać? Bywa różnie. Zdarza się, że zespoły, które chcą uczestniczyć w naszych rozgrywkach, same pozyskują sobie sponsora. Zazwyczaj zostaje nim pracodawca jednego z zawodników, choć są i takie firmy, jak np. SPX czy w Łodzi Fujitsu, które sponsorują drużyny złożone w pełni ze swoich pracowników. Co ciekawe, w drużynie Fujitsu gra tylko trzech Polaków, reszta to obcokrajowcy, którzy przyjechali do Polski na kontrakty. To świetny sposób na integrację. Inny ciekawy przykład to drużyna firmy Stalwit Adama Witkowskiego, w której nie gra żaden jego pracownik, ale właściciel jest ogromnym fanem piłki, więc chętnie angażuje się w takie przedsięwzięcia i jest na każdym meczu! Wzorowy przykład menedżera. Drugą drogą pozyskiwania partnerów, szczególnie w innych miastach, są prezentacje, na które zapraszamy istniejące już zespoły amatorskich szóstek piłkarskich. Prezentujemy im, jak to wygląda. Ci, którzy się zdecydują, sprawiają, że dowiadują się o nas kolejni. Poczta pantoflowa działa najlepiej. Czy najtrudniej było przebić się w Warszawie? Tak, bo tam konkurencja jest ogromna. W stolicy swoje siedziby mają największe firmy. Trzeba było dotrzeć nie tylko do drużyn i sponsorów, ale także postarać się o dostępne obiekty do grania. Jest ich tam sporo, ale w tak dużym mieście ta ilość nie zawsze wystarcza. Mimo to udało się. A co z Toruniem? Przyjdzie czas i na to miasto. Prowadzimy już wstępne rozmowy. Toruń jest na liście priorytetów. Liczymy, że się uda. Sportowa rywalizacja między Bydgoszczą a grodem Kopernika bez wątpienia dodałaby smaczku rozgrywkom. ProFIT założyło trzech kumpli. Relacje przyjacielskie zdołały przetrwać biznesowe burze? Zaczynaliśmy we trzech, w trakcie dołączył do nas czwarty kolega - Marcin Tomaszewski. Oczywiście bywa, że nie zgadzamy się ze swoimi pomysłami. To normalne w biznesie. Mimo to zawsze potrafimy dojść do porozumienia, więc przetrwaliśmy i nadal się lubimy (śmiech). Nieraz wychodzimy z biura i po prostu idziemy razem na piwo, żeby przedyskutować różne tematy bez napięć. Wracając do tego, jak to wyglądało na początku, to muszę wspomnieć o moich teściach, którzy jako pierwsi uwierzyli w sukces przedsięwzięcia, wspierali nas i cały czas bardzo nam kibicują.cp


coaching

W

tym roku w sierpniu mieliśmy piękną pogodę. Liczba przedsiębiorców na urlopie drastycznie wzrosła w porównaniu z lipcem. Wiele osób ten fakt frustrował, bo funkcjonowanie na normalnym poziomie w swoim biznesie było utrudnione. Poziom sprzedaży leciał na łeb, na szyję. i w tych okolicznościach przyrody pomyślałam, że prowadzenie firmy można porównać do wypraw w góry. jesteś przedsiębiorcą. Prosperujesz ładnych parę lat. Doskonale wiesz, dokąd zmierzasz, bo potrafisz wyznaczać cele w prawidłowy sposób. Wiesz czego pragniesz dla rozwoju firmy, co trzeba robić inaczej niż na początku drogi i jakie strategie się sprawdziły. masz jasno określony czas, w którym znajdziesz się na samym szczycie. Na kolejnym szczycie, bo wiesz, że po jednym sukcesie nie ma co osiadać na laurach. Kamienie mobilizacji Konkurencja nie śpi. Po drodze oznaczasz kamienie milowe, które są udanymi transakcjami, sukcesami firmy, nagrodami. Kiedy obracasz się i na nie spoglądasz, wzrasta motywacja i łatwiej jest piąć się coraz wyżej i wyżej. Na trasie takie kamienie widzą również aktualni i potencjalni klienci. O tak, wtedy mogą przyznać, że przy takiej ilości sukcesów warto zaufać Twojej firmie. masz również wokół siebie zespół sprawdzonych ludzi, którzy pomagają wspinać się na kolejne wyżyny. Doskonale wiesz, że dobry lider z zespołem jest w stanie osiągnąć o wiele więcej niż w pojedynkę. Kiedy pracujesz z pasją i zaangażowaniem, przyciągasz do siebie podobnie myślące osoby. jeżeli masz za sobą grupę, która zarażona Twoim podejściem, chce Cię wspierać, to jesteś na wygranej pozycji. Bo nie chodzi o to, żeby całą ekipę ciągnąć za uszy pod górę. Łańcuch jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. jeżeli wiesz, że Twój szczyt jest ogromnym wyzwaniem, dwa razy się zastanów, czy Twój zespół jest odpowiednio zbudowany. Wiem, że łatwiej jest zlecać rekrutacje firmom zewnętrznym, ale to jednak Ty idziesz z tymi ludźmi po sukces. Kiedy nadchodzą czarne chmury zwątpienia, macie być dla siebie wsparciem i podtrzymywać siebie na duchu. jeżeli masz wokół siebie samych maruderów, to zastanów się, jak daleko dojdziecie i czy przez swój styl działań skupiasz odpowiednie osoby. Kiedy jednak masz ekipę wspierającą, łatwiej jest wrócić na obrany szlak w obliczu niespodziewanej porażki. im wyżej, tym trudniej im wyżej zajdziesz, tym coraz mniej będzie chętnych do wspierania, bo poziom trudności wzrasta. Robi się coraz bardziej stromo. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Tak jak na górskich szlakach pogoda jest zmienna, tak na rynku zmiany zawsze

s.O.s. W DrODze na szczYT Prowadzenie firmy można porównać do wypraw w góry. Masz jasno określony czas, w którym znajdziesz się na samym szczycie.

maRzeNa cHoleRzyńsKa COaCh, mÓWCa mOTyWaCyjNy, TReNeR SPRzeDaŻy, auTORKa BLOGa maRzeNaChOLeRzyNSKa.PL

były, są i będą. a w obecnych czasach będą nawet zachodzić jeszcze szybciej, niż dotychczas. Droga, to droga. Bywa wyboista. Celem jest szczyt. Każdemu zdarzają się gorsze dni w biznesie. Gorsze tygodnie i niestety gorsze miesiące. można popaść w zwątpienie i w przypływie beznadziei rzucić wszystko. Po statystykach widać ilość zamykanych firm już z po pierwszym roku działalności. Spakować manatki i zawrócić jest bardzo łatwo. Pozbyć się żalu po straconej firmie już jest trudniej. Pamiętaj jednak, że zwycięzcy koncentrują się na celu, a nie na przeszkodach. Tych nie unikniesz. To, co zrobisz w obliczu burzy na szlaku, ma ogromne znaczenie. możesz iść do schroniska i topić smutki w grzańcu. możesz zrzucać odpowiedzialność na okoliczności. jedno jest pewne, emocje sięgają zenitu. Nie jest to dobry pomysł na podejmowanie kluczowych decyzji. Cóż więc robić? Wracać wstyd, dalsze kroki pod górę wydają się niemożliwe. zadbaj więc o swoją bazę. O ratowników, którzy zawsze wierzą i wspierają. Potrafią powiedzieć, że z każdej porażki wychodzi nauka. Pokazują, że cały czas zdobywasz cenne doświadczenie i know how, które w efekcie końcowym pomoże w dotarciu do celu. Gdy sprawy idą nie po Twojej myśli, weź do ręki telefon i połącz się z kimś, kto doda otuchy. Kto jest na zewnątrz całej sytuacji i potrafi spojrzeć świeżym okiem. Porozmawiaj z mężem, żoną, mentorem, coachem. z kimś, komu na Tobie zależy. z kimś, kto na powrót zaprowadzi Cię na szlak, który prowadzi do sukcesu. Kiedy bokser zostaje powalony na ring ma dziesięć sekund, żeby wstać. jeśli podniesie się o sekundę za późno, przegrywa. W narożniku zawsze ma wsparcie w postaci trenera i zespołu. z całych sił go wspierają, żeby zebrał wszystkie siły i walczył. Bo na deski upadnie jeszcze nieraz w swojej drodze na szczyt. Porażka to nie powód, żeby schodzić ze szlaku.CP

Łańcuch jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. Jeżeli wiesz, że Twój szczyt jest ogromnym wyzwaniem, dwa razy się zastanów, czy Twój zespół jest odpowiednio zbudowany.


Pożyczki z pomocą de minimis - wspieramy specjalizacje regionu kujawsko-pomorskiego

Wywiad z Robertem Reiterem - koordynatorem projektu „Pożyczki inwestycyjne dla przedsiębiorstw z regionu kujawsko-pomorskiego” w Kujawsko-Pomorskim Funduszu Pożyczkowym sp. z o.o.

liczby dają do myślenia, jak znaleźć ofertę spółki? Najłatwiej w internecie na naszej stronie www.kpfp.org.pl Spółka ma siedzibę w Toruniu oraz biura mieszczące się w Bydgoszczy, Włocławku i Grudziądzu.

cą de minimis ma oprocentowanie stałe, niezmienne w całym okresie spłaty, na poziomie 1% w skali roku i oferowana jest na razie tylko dla firm z wymienionych branż. Pozostali przedsiębiorcy mogą liczyć również na bardzo atrakcyjne oprocentowanie od 2,76 % w skali roku do 4,36%. Na co może być przeznaczona? Pożyczka może być przeznaczona na cele inwestycyjne: zakup sprzętu, maszyn oraz oprogramowania, zakup wyposażenia, budowę lub dostosowanie zakładu. Wszystkie wymagane dokumenty czyli wniosek

Jaki jest cel projektu, który Pan koordynuje? To projekt pilotażowy, jego celem jest dostarczenie wsparcia kapitałowego przedsiębiorstwom z naszego regionu, działających w ramach inteligentnych specjalizacji - pożyczki na 1%. projekt jest finansowany ze środków europejskiego funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013. Kto może otrzymać taką pożyczkę? Przede wszystkim firmy z branży urządzeń transportowych i automatyki przemysłowej, zajmujące się m.in. produkcją urządzeń transportu drogowego i kolejowego wraz z produkcją części i podzespołów, firmy kooperujące z ww. producentami, firmy z branży iCT oraz wszystkie działające w innych branżach, mające siedzibę lub oddział i prowadzące działalność gospodarczą na terenie województwa. Jak wysoka może być pożyczka i jak jest ona oprocentowana? maksymalna wysokość pożyczki na jeden cel to kwota 700 tys. zł. można ubiegać się o więcej niż jedną pożyczkę w ramach projektu, ale maksymalne zaangażowanie kapitałowe funduszu w jedną firmę nie może przekroczyć 950 tys. zł. Pożyczka z pomo-

wraz z biznesplanem oraz dodatkowymi załącznikami są dostępne na stronie www.kpfp.org.pl lub w biurach K-PfP w Toruniu, Bydgoszczy, Włocławku i Grudziądzu. czy Fundusz oferuje tylko atrakcyjne pożyczki czy ma szerszą ofertę? Nie, nasz wachlarz usług jest dużo szerszy. Obecnie np. jesteśmy na etapie ukończenia budowy Regionalnych inkubatorów Pr zedsiębiorczości KPfP w tr zech miastach: w Bydgoszczy przy ul. Gimnazjalnej 2a, Toruniu przy ul. Przedzamcze 8 i Włocławku przy ul. Toruńskiej 30. Dadzą one możliwość rozwoju firmom, które na początku swojej działalności nie byłyby w stanie funkcjonować bez wsparcia finansowego, technicznego i doradczego ze strony inkubatora. Kto i kiedy będzie mógł skorzystać z Inkubatora? już w październiku br. zostaną udostępnione klientom w pełni wyposażone pomieszczenia biurowe (indywidualne biura oraz tzw. open space - Toruń), sale szkoleniowe i konferencyjne oraz pozostała infrastruktura, niezbędna do prowadzenia działalności gospodarczej. z oferty inkubatorów będą mogły skorzystać mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, w tym osoby fizyczne prowadzące/rozpoczynające działalność gospodarczą, a także instytucje otoczenia biznesu, funkcjonujące w regionie.

Maksymalna wysokość pożyczki na jeden cel to kwota 700 tysięcy złotych. ROBeRT ReiTeR, KPfP

co oferujecie tym firmom w ramach Regionalnych Inkubatorów Przedsiębiorczości? W tzw. pakiecie oferujemy meble biurowe, komputer, dostęp do internetu oraz do zasobów w chmurze obliczeniowej, możliwość udziału w organizowanych przez inkubator bezpłatnych i płatnych szkoleniach, konferencjach, seminariach, możliwość korzystania z bezpłatnych i płatnych usług doradczych, świadczonych w ramach inkubatora, obsługę sekretariatu oraz dostęp do zaplecza socjalnego. gdzie można znaleźć szczegółowe informacje o ofercie? Szczegóły na www.kpfp.org.pl reklama 1194615BDBHa

Fundusz obchodził niedawno swój jubileusz. co udało się osiągnąć przez dziesięcioletni okres działalności? W okresie 10 lat działalności wsparliśmy ponad 1600 przedsięwzięć inwestycyjnych o wartości 125 milionów złotych. zorganizowaliśmy wiele szkoleń i konferencji. W ramach funduszu jeremie przekazaliśmy ponad 46 milionów złotych bankom oraz funduszom Pożyczkowym i Poręczeniowym na udzielanie pożyczek, poręczeń i reporęczeń. Pomogliśmy w utworzeniu blisko 700 jednoosobowych firm.


tekst: justyna król

sukces nie ma zmarszczek Prowadzenie biznesu z zakresu medycyny estetycznej nie jest lekkim kawałkiem chleba. Szybko zmieniające się technologie i moda na różne zabiegi sprawiają, że niedawno zakupione urządzenia trzeba wymieniać na nowsze, mimo iż stare nie zdążyły się nawet zamortyzować.

B

iznes medyczny, choć ma coraz szersze grono odbiorców, jest trudny i wymagający - chociażby dużej ilości specjalistów i drogich, zaawansowanych technologicznie urządzeń. - Ten, kto myśli, że jest to żyła złota, jest w błędzie. Aby zapewnić pacjentom najwyższą jakość usług, należy wyposażyć placówkę w nowoczesny, a co za tym idzie najdroższy sprzęt. Dlatego, jako szef kliniki, dwa razy do roku uczestniczę w kongresach medycznych, gdzie prezentowane są najnowsze urządzenia wykorzystywane w medycynie estetycznej. Równie ważne dla sukcesu firmy w tej branży jest ciągłe podnoszenie kwalifikacji personelu medycznego oraz lekarzy rezydentów - zapewnia Rafał Wacho-

wiak, właściciel Kliniki Dermatologii i Kosmetologii Laserowej SKIN-MED w Bydgoszczy. Jakość kosztuje Wyselekcjonowane urządzenia nie są tanie, ale dają gwarancję jakości i powtarzalności zabiegu, a co najważniejsze bezpieczeństwa dla pacjenta, który - jeśli będzie zadowolony - może wrócić lub nawet zostać stałym klientem, a o to przecież w biznesie chodzi. - W dzisiejszym świecie nowinki medyczne pojawiają się praktycznie każdego dnia, dlatego personel medyczny musi przechodzić cykliczne szkolenia, zarówno praktyczne, jak i teoretyczne, aby był w stanie profesjonalnie i fachowo pomóc pacjentom w rozwiązaniu ich problemów - dodaje szef SKIN-MEDu.   KUJAWSKO-POMORSKI

28

wrzesień 2015

Zaawansowana technologicznie aparatura w rękach fachowców jest obecnie rozwiązaniem tych problemów, które kiedyś wymagały skalpela. Priorytetem firm w tej branży powinno być dbanie o to, by ów profesjonalny sprzęt był używany przez odpowiednio wyszkolonych specjalistów. Takie podejście jest wyjściem naprzeciw stale rosnącym potrzebom klienta, ale też słono kosztuje. Technologia goni technologię - Szybko zmieniające się technologie i moda na różne zabiegi sprawiają, że niedawno zakupione urządzenia trzeba wymieniać na nowsze, mimo iż stare nie zdążyły się nawet zamortyzować - mówi Rafał Wachowiak.


pomysł na biznes

Nie tylko dla bogaczy Medycyna estetyczna stała się na tyle popularna, że przestała być domeną bogaczy. Dziś po jej dobrodziejstwa sięgają już nie tylko celebryci. Defekty urody poprawiają osoby różnych profesji, w różnym wieku - od 20 do 70 lat - i to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. - Wynika to z lepszej świadomości pacjentów, którzy m.in. dzięki programom telewizyjnym wiedzą, że medycyna estetyczna to już nie tylko wygładzanie zmarszczek botoksem, ale przede wszystkim zabiegi pozwalające na usunięcie defektów, przeszkadzających w życiu codziennym, takich jak nadpotliwość czy rumień na twarzy. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że wszyscy się starzejemy, a kolorowe magazyny utwierdzają nas w świadomości, że musimy wyglądać młodziej, abyśmy mogli osiągnąć więcej, znaleźć lepszą pracę, czy wymarzonego partnera - mówi Rafał Wachowiak. r

e

- W większości z zabiegów nadal korzystają ludzie majętni, przeważnie aktywni zawodowo, dla których wygląd jest bardzo ważny w pracy lub chcą go zmienić dla poprawy własnego samopoczucia. Coraz częściej zgłaszają się do nas też osoby, które mają w najbliższym czasie ważne uroczystości, takie jak ślub dziecka czy wnucząt - dodaje dr n. med. Katarzyna Kocińska, specjalista dermatolog i wenerolog z toruńskiej lecznicy CITOMED. Wygląd jest w cenie Prezencja jest bardzo ważna także w biznesie. Jeśli ktoś ma tzw. lwią zmarszczkę - bruzdę między brwiami, sprawia wrażenie złego lub niezadowolonego, albo ma opadające kąciki ust lub tzw. cienie pod oczami i zapadnięte oczodoły, może wyglądać na smutnego i zmęczonego. - Takie defekty nie zawsze są odzwierciedleniem naszego samopoczucia, a ich korekta sprawia, że stajemy się łagodniejsi w wyglądzie, sympatyczniejsi i tym samym bardziej dostępni - także w odbiorze dla partnerów biznesowych, klientów. Pewną grupę naszych pacjentów stanowią też ludzie aktywni zawodowo, którzy mają wiele pomysłów, energii i czują się młodzi, ale pragną zredukować oznaki starzenia, które zdradzają ich wygląd zewnętrzny - mówi pani doktor. - Jeszcze inną grupę stanowią osoby, u których nie ma w co za bardzo ingerować, ale zgłaszają się na zabiegi, mające na celu podtrzymanie obecnego wyglądu lub nadanie mu świeżości. Na przykład mezoterapię, peelingi, fotoodmładzanie, tzw. resurfacing skóry. Bardzo często słyszę, że pacjent ma bezpośredni kontakt z klientem lub jest na kierowniczym stanowisku i chce dobrze wyglądać. Takim aktywnym zawodowo osobom zależy na szybkim powrocie do pracy po zabiegach, dlatego decydują się na te dyskretnie poprawiające wygląd - tak, żeby nie było widać ingerencji lekarza - zdradza ekspertka od medycyny estetycznej. Wśród tych chętnie wybieranych przez ludzi biznesu opcji wymienić można: zabiegi wolumetryczne, które poprawiają owal twarzy i przywracają młodzieńczy wygląd, korektę zmarszczek za pomocą toksyny botulinowej, kwasu hialuronowego lub innych wypełniaczy, a także redukcję kl

a

rumienia na twarzy. Są także osoby, które zgłaszają się w celu redukcji miejscowej tkanki tłuszczowej, choćby podbródka, bawolego karczku, brzucha czy ud. - W okresie z dłuższą przerwą w pracy, na przykład między świętami, przed długimi weekendami czy w wakacje, częściej wykonywane są zabiegi, po których jest dłuższa rekonwalescencja, na przykład peelingi, mezoterapia, usuwanie przebarwień. Paniom zależy głównie na poprawie owalu twarzy oraz korekcie zmarszczek. Panowie redukują rumień twarzy, walczą z łysieniem androgenowym, likwidują też właśnie tzw. lwią zmarszczkę i podwójny podbródek - opowiada Katarzyna Kocińska. Atrakcyjny ma łatwiej Naukowcy udowodnili, że atrakcyjni pracownicy szybciej awansują i łatwiej radzą sobie w życiu. Dlatego ludzie biznesu dużą uwagę przywiązują do własnego wyglądu. Dodatkowym czynnikiem zwiększenia zainteresowania medycyną estetyczną jest fakt, że oferowane dziś usługi są bezpieczne i stosunkowo niedrogie, ponieważ zaczynają się już od ok. 300 zł. - Największą grupę klientów stanowią panie. Aż 70 procent z nich to kobiety około 40. roku życia, chcące pozbyć się „pamiątek pociążowych” takich jak rozciągnięta skóra, rozstępy czy dodatkowe kilogramy, ale i takie po 60. które pragną usunąć oznaki starzenia się. Wybierają one zabiegi laserowe i lifting twarzy, dzięki którym po kilku wizytach wyglądają o 10 lat młodziej. Odwiedzają nas również kobiety, które po prostu chcą poprawić swój wygląd, poprzez powiększenie ust lub uwydatnienie kości policzkowych. Innym bardzo popularnym zabiegiem wśród pań, które mają dosyć uciążliwego golenia na co dzień, jest laserowe usuwanie owłosienia. Wśród panów zaś największym powodzeniem cieszy się bezbolesny zabieg, który poprzez zamrażanie, pozwala w ciągu godziny pozbyć się piwnego brzuszka. Z roku na rok świadomość mężczyzn dotycząca wyglądu wzrasta, dlatego panowie coraz liczniej odwiedzają naszą klinikę. Chętnie usuwają nadpotliwość pach lub dłoni, a także niechciane tatuaże. Za namową swoich partnerek poddają się również zabiegowi likwidującemu uciążliwe chrapanie - dodaje szef kliniki SKIN-MED.cp m

a

1204215BDBHA

Nie ma złotego środka na utrzymanie takiego biznesu w dobrym stanie, ale każda z firm ma swoje sposoby na zdobycie i - co jeszcze ważniejsze - zatrzymanie klientów. - My stawiamy na nieustanne poszerzanie zakresu usług. Wprowadzamy nowe zabiegi z zakresu kosmetologii, takie jak choćby laserowe usuwanie owłosienia czy tatuaży, bądź odchudzanie poprzez zamrażanie tkanki tłuszczowej. Oprócz szerokiego wachlarza opcji z zakresu medycyny estetycznej, proponujemy również ofertę specjalistycznych poradni medycznych. Dermatologicznej, w której usuwamy wszelkiego rodzaju pieprzyki, narośle i zmiany. Laryngologicznej, gdzie oprócz udzielania standardowych porad, na przykład można w jeden dzień laserowo zlikwidować uciążliwe chrapanie. Ginekologicznej, w której również laserowo leczymy nietrzymanie moczu i polepszamy doznania intymne, oraz chirurgiczno-onkologicznej, w której badamy i usuwamy zmiany skórne, a także drobne żylaki. Dużym zaufaniem cieszy się również nasza poradnia dietetyczna, w której pod okiem specjalisty pacjenci zgubili już dziesiątki kilogramów. W niedługim czasie planujemy poszerzenie oferty o usługi okulistyczne i kardiologiczne - opowiada właściciel firmy SKIN-MED.


721415trtha


1162415BDBHA


721415trtha

709815TRTHA


www.translax.eu

PRACA JEST PASJĄ, A ZLECENIE WYZWANIEM

T

ranslax to rozwijające się od 2005 roku biuro tłumaczeń, zajmujące się obsługą translatoryjną. Od wielu lat oferuje kompleksową obsługę oraz gwarantuje najwyższą jakość semantyczną. Wszystko to dzięki zastosowaniu pierwszorzędnych narzędzi oraz współpracy z najlepszymi tłumaczami, specjalizującymi się w odrębnych dziedzinach. Wszystkie tłumaczone teksty poddawane są korekcie native speakera. Pani monika Sobczyk z STm sp. z o.o. (www.stm-pack.com) potwierdza poziom świadczonych usług: - usługi firmy Translax były profesjonalne, szybko realizowane i odznaczały się najwyższą jakością. W pełni odpowiadały standardom branży oraz naszym wymaganiom językowym. zarówno pod względem tempa realizacji zleceń, jak i jakości dostarczanych tłumaczeń firma Translax zawsze spełniała nasze oczekiwania, często je przekraczając - zapewnia klientka. szybko i wydajnie Nasi tłumacze korzystają ze wsparcia specjalistycznego oprogramowania CaT, dzięki czemu pracują szybciej i wydajniej, co jest bardzo istotne dla klientów biznesowych. Biuro Tłumaczeń Translax wykonuje tłumaczenia zwykłe i przysięgłe, poświadczone przez osobę posiadającą uprawnienia, nadane przez ministerstwo Sprawiedliwości oraz respektowane przez sądy i urzędy. Pan mateusz Grynicz z izby Skarbowej w Bydgoszczy potwierdza skuteczność działania firmy: - Wysoki poziom tłumaczenia miał

są konkurencyjne ceny oraz dbałość o każdy szczegół zamówienia. RaFaŁ KWIaTKOWSKI

gENERAL MANAgER TRANSLAX

duże znaczenie dla zaproszonych przez nas gości. Dzięki Państwa zaangażowaniu wizyta przebiegła na wysokim poziomie i zakończyła się sukcesem. Dziękuję za elastyczność i terminowość w realizacji naszych uzgodnień. Jak to działa? zajrzyjmy do wnętrza Biura Tłumaczeń Translax i spójrzmy jak wygląda tam codzienna praca. Tylko 900 sekund zajmuje przygotowanie wyceny i sporządzenie oferty przez wyszkolonych pracowników. Przesłane pliki początkowo wymagają konwersji, a dzięki oprogramowaniu OCR każdy rodzaj nadesłanego pliku może zostać wyedytowany. Następnie tłumacze zajmują się tekstem, a specjaliści DTP dokonują jego składu. Po zakończeniu tego procesu teksty poddawane są korekcie, a dokument przyjmuje odpowiedni wygląd graficzny, w zależności od preferencji klienta. Dodatkowo Translax gwarantuje ochronę danych, poufność i zapewnia gwarancję wynikającą z polisy ubezpieczeniowej na kwotę miliona złotych. Tłumaczenia specjalistyczne w dziedzinie medycyny, prawa, marketingu, przemysłu, energetyki i wielu innych pozwoliły firmie na zdobycie doświadczenia i perfekcji w swym fachu. Translax oferuje tłumaczenia na wszystkie języki świata w dowolnej kombinacji językowej. jednym z ostatnich zleceń było tłumaczenie z języka indonezyjskiego na język polski w jednym z łódzkich sądów. Translax otwiera zatem polski rynek nie tylko na kraje europejskie, ale na cały świat. Gwarantujemy przekłady najwyższej jakości - nie tylko wierne, ale również uwzględniające wymogi kulturowe. Translax to nie tylko biuro tłumaczeń, ale praca wykonywana z pasją. Dodatkowym atutem firmy KUJAWSKO-POMORSKI

33

wrzesień 2015

Co o firmie translax sądzą inni klienci? - Schumacher Packaging zakład Bydgoszcz sp. z o.o. współpracuje z biurem tłumaczeń Translax od 2010 roku. Współpraca polega nie tyko na usługach tłumaczeniowych, ale także korektorskich. Współpraca opiera się na rzetelności oraz profesjonalizmie. Biuro Tłumaczeń Translax jest partnerem godnym polecenia - informuje pan Stanisław Bohr. Translax wciąż się rozwija. - jesteśmy jeszcze bliżej klienta niż do tej pory - twierdzą pracownicy. Świadczy o tym fakt, że oprócz głównej siedziby firmy w Warszawie, firma posiada również biura obsługi klienta we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Katowicach, Gdańsku, Łodzi oraz w kilku innych punktach na świecie. zespół Translax posiada niezbędne narzędzia, potrzebne do tłumaczeń technicznych i specjalistycznych, a także kompetencje, wiedzę i doświadczenie. Potwierdzają to zadowoleni klienci np.: PeSa, ministerstwo Sprawiedliwości, Bz WBK Santander, TVN, fakro, PWN, Koleje Śląskie, NBP, Black Red White, mPm i wielu innych. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej www.translax.eu.CP Pamela Zgryziewicz

Sukces firmy opiera się na zastosowaniu pierwszorzędnych narzędzi oraz współpracy z najlepszymi tłumaczami, specjalizującymi się w odrębnych dziedzinach. Wszystkie tłumaczone teksty poddawane są korekcie native speakera.

reklama 1144115BDBHa

Bariera językowa jest jedną z największych przeszkód w prowadzeniu zagranicznego biznesu. W dzisiejszych czasach istnieją firmy, które wychodzą naprzeciw tym problemom. Jedną z takich jest Translax.


Trzeba pozyskać wsparcie ludzi, którzy również mają pasję. Sam człowiek nie dałby rady, bo prowadząc własną firmę trzeba mieć końskie zdrowie i końskie nerwy. Z Piotrem Wróblewskim, właścicielem Centrum Chemii w Małej Skali rozmawia Jan Oleksy zDjęCia: JaceK smaRz

chemia Przygoda z chemią w małej skali ma swój początek na Wydziale chemii na UmK? zaczęło się 10 lat temu. Dominika Panek i Łukasz Sporny jako studenci chemii poznali się na wydziale. Wspólne zamiłowanie do wykonywania eksperymentów chemicznych zrodziło małe stowarzyszenie pasjonatów. Przypadkowo w Polsce pojawiła się nowa metoda nauczania chemii. Początkowo nikt nie wiązał z nią przyszłości. To częsty problem, gdy coś zaczyna się robić po raz pierwszy. inspiracją był amerykański zestaw małego chemika do doświadczeń, ale traktowany był z rezerwą, bo wiadomo, że chemia to laboratoria przepełnione całą masą sprzętu. Na szczęście dr aleksander Kazubski z Pracowni Dydaktyki Chemii był innego zdania i wspierał swoich studentów. Działalność jako Centrum Chemii w małej Skali rozpoczęliśmy właśnie na Wydziale Chemii umK, by głównie propagować chemię wśród uczniów, potencjalnych studentów tego kierunku. stwierdziliście, że do popularyzacji chemii wcale nie potrzebujecie wielkich laboratoriów? Proste doświadczenia można zrobić nawet w sali do religii, a odczynniki kupić po prostu w zwyczajnym markecie. Wystarczy trochę pokombinować...

w iNTeresAcH

I poszliście swoją drogą? grupa przyjaciół skrzyknęła się i doszła do wniosku, że warto taki biznes założyć? To wynikało z zamiłowania do chemii. Chcieliśmy pokazać, że chemia wcale nie musi być wyłącznie podręcznikowa, teoretyczna, a w prosty i szybki sposób można robić chemię praktyczną i uczyć przez doświadczenie. Niestety, daje się zauważyć ewidentny brak szkolenia wśród dzieci prostych umiejętności manualnych. Często nawet sześciolatki nie wiedzą, jak posługiwać się nożyczkami, a gimnazjaliści, co można robić z zapałkami. a na pytanie, skąd się bierze węgiel, odpowiadają, że z piwnicy... a mleko nie od krowy, tylko ze sklepu! Żeby tak nie było, potrzebna jest edukacja. u nas prowadzimy ją od przedszkolaka do nauczyciela. Nastawieni jesteśmy na różne grupy wiekowe, ale najwięcej gościmy grup młodzieży gimnazjalnej. ja jestem specjalistą od najmłodszych. Dzieciaki mają otwarte umysły, są ciekawe świata. czyli ma Pan duszę pedagoga? Tego nie da się nauczyć, to trzeba mieć w sobie. Ważne, by umieć znaleźć indywidualne podejście do słuchacza. Rzeczywiście trochę to przypomina szkołę. KUJAWSKO-POMORSKI

34

wrzesień 2015

czy takie podejście do słuchaczy doceniają odwiedzający Was nauczyciele? Chyba tak, bo nie prowadzimy zajęć szablonowo. Otwartość pozwala na zaplanowanie nietypowej lekcji u nas w kamienicy i w szkołach całego kraju. Spotkanie z nami może pozostać w pamięci jako: efektowny pokaz doświadczeń, ciekawe i własnoręczne eksperymentowanie, czy po prostu dotknięcie nauki. Nauczyciele nas chwalą, a dzieci obdarzają pozytywnymi komentarzami na facebooku, gdzie zamieszczamy zdjęcia z zajęć. W którym momencie opuściliście UmK i przenieśliście się do własnego locum? Kilka lat temu zmieniły się władze dziekańskie. Nowe miały inną wizję promocji wydziału i Dydaktyki Chemii. Wówczas zakiełkował pomysł, by się przenieść na swoje. Na początku wcale nie miała to być starówka, bo wiadomo, że wynajem pomieszczeń w centrum miasta to wysokie koszty. jednak lokal przy ul. Prostej nas urzekł. Przesympatyczny właściciel kamienicy dostosował ją do naszych potrzeb. minusem było jedynie drugie piętro. Grupy wchodzące po drewnianych schodach... Wraz z rozwojem działalności na Prostej było Wam za ciasno. czy to wówczas znaleźliście kamieniczkę, w której jesteście teraz?


pomysł na biznes To był czysty przypadek. zdążyliśmy na początku wakacji zrobić remont w siedzibie na Prostej, więc nie przewidywaliśmy zmiany lokalu. jednak ktoś z nas znalazł w internecie ofertę odrestaurowanej kamienicy przy Browarnej, która stała pusta. Ta lokalizacja okazała się strzałem w dziesiątkę ze względów logistycznych. Rozszerzyliśmy działalność, jednak nie zatraciliśmy priorytetów. Nadal najważniejsze są dla nas warsztaty chemiczne, prowadzone w Kamienicy alchemika. W ten sposób staliśmy się doskonałym wsparciem dla nauczycieli. Dzięki dwukrotnie większej powierzchni mogliśmy zrealizować kolejny pomysł - uruchomienie mydlarni i świeczkarni. Dzieciaki mogą wykonać własne świece albo mydło ozdobne, ale nie bylibyśmy sobą, gdyby przy okazji nie nastąpiło przekazanie pewnej wiedzy.

ucząc pod egzamin, a przecież chemia to nie tylko równania, regułki, ale także praktyka. Staramy się przekonywać, że nawet minimalna znajomość chemii pomaga w życiu. Na przykład, po co kupować drogi odkamieniacz, skoro za przysłowiową złotówkę można nabyć w sklepie kwasek cytrynowy. jego działanie przy odkamienianiu naczyń będzie równie skuteczne, a może nawet lepsze. Takiej wiedzy nie przekazuje szkoła i dlatego w Centrum Chemii w małej Skali staramy się tę lukę wypełnić. Praktyka w wielu przypadkach może rozjaśnić chemiczne wątpliwości. Oczywiście są zagadnienia, których nie da się przełożyć na życie codzienne. W pewnym sensie zastępujemy nauczycieli, którzy albo nie mają czasu, albo warunków na przeprowadzenie eksperymentów chemicznych wymaganych np. na maturze.

W tej nowej lokalizacji działacie już od czterech lat. W formie spółki? firma jest jednoosobowa, ale działamy wspólnie z zaprzyjaźnionymi, zaufanymi osobami. Oczywiście, występuje też rotacja współpracowników, bo jak się okazuje, nie każdy się do takiej pracy nadaje.

oprócz wysokiej frekwencji czyli „słupków odwiedzin”, macie także inne dowody Waszych sukcesów... Pomysł Centrum Chemii w małej Skali doceniło ORe meN, certyfikując je jako miejsce Odkrywania Talentów. Ostatnio dla nas największym wyróżnieniem było ii miejsce w Ogólnopolskim Rankingu jednostek Przyrodniczych Kształcenia Pozaformalnego, przeprowadzonym przez instytut Badań edukacyjnych. zostawiliśmy daleko w tyle duże centra nauki. innym sukcesem jest pięć najwyższych wyróżnień młodych naukowców, przyznanych przez Polskie Towarzystwo Chemiczne.

Da się wyżyć z nauki? z tego biznesu? Wyżyć się da, ale milionów się na tym nie zbije! jeszcze nie słyszałem, żeby na edukacji ktoś zbił miliony! (śmiech) mieliście wsparcie przy zakładaniu firmy? Na początku działaliśmy w ramach inkubatora Przedsiębiorczości przy Wyższej Szkole Bankowej. To była bardzo owocna współpraca. i korzystna dla obu stron. Nasze sukcesy zwiększały obroty, a oni byli dla nas przydatni, bo wspomagali nas prawnie i księgowo. Polecam współpracę z inkubatorami Przedsiębiorczości wszystkim zakładającym własne firmy. a problemów było sporo? Najgorzej szła nam księgowość, choć były także inne problemy. Nasza jednostka prowadzi edukację pozaszkolną i trudno przy zatrudnianiu pracownika określić, jaki to etat. a co do księgowości, to mieliśmy wiele śmiesznych sytuacji z rozliczaniem faktur. Nie było wiadomo, jak je objaśniać, bo dla nas odczynnikiem jest np. pasta do zębów, proszek do prania albo sól kuchenna czy folia aluminiowa. zawsze były problemy, czy kupuję to do firmy czy na cele prywatne. Wiele razy musiałem pisać wyjaśnienia, nieraz z równaniami chemicznymi (śmiech). Cóż, nie każdy jest chemikiem. To są ciemne strony prowadzenia firmy. a jasne? z naszych statystyk wynika, że występuje tendencja wzrostowa. Daje nam wiele satysfakcji sama praca, jak i to, że jest doceniana. mówiąc szczerze zyskujemy na tym, że meN w podstawach programowych zapisuje konieczność wykonywania eksperymentów na lekcji. materiał trzeba zrealizować, a niekiedy brakuje czasu na doświadczenia. Nauczyciele dwoją się i troją

z kim możecie się porównywać, kogo podglądać? Nikogo. Nie ma drugiej takiej jednostki jak nasza. Była kiedyś firma, która próbowała od nas zapożyczać autorskie pomysły, korzystać z rozwiązań powstałych w wyniku naszych długoletnich doświadczeń. jednak nasi konkurenci nie utrzymali się na rynku, bo mieli jeden podstawowy problem - nie wierzyli w to, co robią. Jaki jest sposób na osiągnięcie celu? Wiara w to, co się robi i pasja. Trzeba mieć w sobie to coś i być przekonanym, że wybraliśmy dobrą i słuszną drogę. Nie można robić niczego na odczepnego, tylko poświęcić się całkowicie, bez reszty. I być jednocześnie chemikiem, pedagogiem, menedżerem, dyrektorem... Człowiek orkiestra. Przede wszystkim trzeba mieć wsparcie ludzi, którzy również mają pasję. Sam człowiek nie dałby rady, bo prowadząc własną firmę trzeba mieć końskie zdrowie i końskie nerwy. ma Pan chwile zwątpienia? Gdybym został sam z tymi wszystkim problemami, to pewnie bym zwątpił! Całe szczęście, że łączy nas wszystkich przyjaźń, a firma jest nieduża. To nie moloch czy korporacja trudna do ogarnięcia.CP KUJAWSKO-POMORSKI

35

wrzesień 2015

Była kiedyś firma, która próbowała od nas zapożyczać autorskie pomysły, korzystać z rozwiązań powstałych w wyniku naszych długoletnich doświadczeń. Jednak nasi konkurenci nie utrzymali się na rynku, bo mieli jeden podstawowy problem - nie wierzyli w to, co robią. PiOTR WRÓBLeWSKi, CeNTRum Chemii

*Piotr Wróblewski właściciel centrum chemii w małej skali, kreatywnej prywatnej placówki edukacji pozaszkolnej, działającej od 10 lat w Toruniu. Posiada ministerialny tytuł miejsca odkrywania Talentów.


vip w podróży

ROWEREM

do wolności

Jeżeli chce się żyć wielką przygodą, to stwarza się takie okazje. opowieści Henryka Wierniewskiego* wysłuchał Jan Oleksy

J

ak patrzę, z całą skromnością, na innych ludzi, to muszę przyznać, że miałem życie niesamowite. Poznałem ludzi wyjątkowych. Teraz też jest ono wyjątkowe. Przebywam w środowisku, zwłaszcza we francji, wśród największych wolnomularzy światowych. Nie przypominam sobie rzeczy monotonnych. Tak, uciekłem z PRL-u na rowerze. młodość jest głodna ciekawości. Czasami wylatywałem do afryki bez grosza, bo wiedziałem, że tam zarobię. nie bałem się niczego Polskę opuściłem w 1957 na rowerze. Było nas sześciu... W 1955 r. dostałem się na Politechnikę Gdańską po Technikum Budowlanym w Toruniu, byłem przedsiębiorczy, nie miałem żadnych kompleksów, co jest zaletą i nieszczęściem młodych ludzi. Po roku 1956. nastąpiło ocieplenie. Nagle Polska otworzyła się we wszystkich dziedzinach. Wtedy założyłem pierwszą drużynę rugby na Politechnice azS Gdańsk. Byliśmy mistrzami Polski, co pozwoliło mi poprawić standard życiowy. Nagle moje stypendium zamiast 330 zł (dolar kosztował 150 zł) wyniosło 950 zł. Na politechnice poznałem paru ciekawych ludzi, m.in. zbigniewa jabłońskiego, wówczas studenta medycyny. To właśnie z nimi postanowiłem wyjechać z Polski. Poznałem też Cybulskiego, Chyłę i Kobielę, z którymi później mieszkałem w Paryżu. W Bydgoszczy była fabryka Romet, produkująca doskonałe rowery „zefir”. Dostaliśmy je, by robić firmie reklamę. Po różnych przygodach dotarliśmy (przez Wiedeń, gdzie witano nas jak kosmonautów) do Belgradu. 100 kilometrów dalej skończyła się szosa asfaltowa i zaczęła się wiejska droga.

Rowery były dobre, lecz hamulce szybko się wykończyły i musieliśmy zdjąć błotniki i hamować podeszwą butów. Dodam, że na tej drodze, po której dzisiaj codziennie jadą tysiące samochodów, w czasie naszej podróży jechał jeden na dzień, a w nim z reguły młody i miły Niemiec. świat bez kobiet W końcu dojechaliśmy do Grecji do Salonik. Tam poznaliśmy matkę bohatera narodowego Grecji, Polaka jerzego iwanow-Szajnowicza, który został zastrzelony przez Niemców. jej drugi syn, fotograf, namawiał mnie, bym koniecznie odwiedził górę athos, święte miejsce prawosławia, zamieszkiwane wyłącznie przez mnichów. Przekroczyłem granicę autonomicznej Republiki Góry athos i od razu zostałem zaaresztowany przez mnichów uzbrojonych w kije. Szefem wiezienia był wojak armii Piłsudskiego. Góra athos to jest państwo w państwie, jak Watykan. Trzeba mieć wizę, żeby się tam dostać. Dlatego zwołali posiedzenie ich rządu i dostałem pozwolenie na pobyt. jak już miałem wizę, to mogłem jeść

i spać we wszystkich klasztorach za darmo. a tam są najwspanialsze klasztory świata. Żyją w nich wyłącznie mężczyźni, żadna kobieta od iX wieku nie ma prawa wstępu. Nawet zwierzęta rodzaju żeńskiego nie mogą tam przebywać. Są tylko trzy miejsca na świecie, gdzie znajdują się najstarsze biblioteki, posiadające nieznane Biblii historie: św. Katarzyna na Synaju, Watykan i właśnie na górze athos w klasztorze Laura. Tam widziałem książki z iX wieku... Bibliotekarz proponował mi, bym został dłużej, ponieważ nikt nie interesował się tymi książkami. miałem 20 lat i nie myślałem, by skończyć swoje życia wśród książek. zostałem tam miesiąc, wędrując między jednym a drugim monastyrem. Z Włoch do Paryża Wróciłem do Salonik, następnie do aten, później z przygodami przepłynęliśmy statkiem na południe Włoch do modigliano i Otrante. Od razu trafiliśmy do byłych żołnierzy armii andersa. Bardzo mile nas przyjęli. Wtedy podzieliliśmy się po dwóch, bo w sześciu trudno było wędrować. Bardzo dobrze grałem w szachy. W pewnym momencie zostałem nawet mistrzem Paryża, gdy nie było w czasie wakacji najlepszych graczy. W miasteczku modiliano na końcu włoskiego obcasa istniał klub szachowy. Poszedłem grać. Wygrywałem ze wszystkimi i tym sposobem zaskarbiłem sobie sympatię graczy. Dzięki temu dostałem liściki polecające i adresy do przyjaznych domów w Neapolu, Rzymie i w wielu miasteczkach. Stukałem do drzwi, dawałem tę kartkę i drzwi się otwierały. W ten sposób dotarliśmy na północ Włoch, a stamtąd do Paryża.


zDjęCia: aRcHIWUm PRyWaTNe

W 1960 r. poznałem jednego z największych Polaków. Nazywał się Stefan Czarnecki. Był handlarzem bronią. można powiedzieć, że to był mój „ojciec chrzestny”. Dostarczał broń gen. franco, a jego najlepszy kumpel Weiss - republikanom. Wymieniali się produktami w Gdańsku. hrabia Stefan Czarnecki dorobił się w ten sposób niebywałej fortuny. Po drugiej wojnie nabył pałac Petite malmaison i park josephiny. Posiadłość napoleońską kupił w prezencie ślubnym dla swojej trzeciej żony, urodziwej Szwajcarki, marie-Louise, znanej pod pseudonimem marie-Claire Olivia. zagrała w wielu filmach, m.in. w „Czerwonej Oberży” w 1952 r. Producentem filmu był właśnie Czarnecki. architektura czy konserwacja? Poznałem go przypadkiem. hrabia był posiadaczem napoleońskich mebli, a ja już wtedy studiowałem architekturę na academie des Beaux arts. Któregoś razu zapytał mnie, czy potrafię odnawiać meble. miałem do tego smykałkę, bo ojciec był stolarzem. znalazłem obok Bastylii firmy zajmujące się renowacją mebli. Wszedłem do jednego ze starszych konserwatorów. Powiedziałem, że jestem studentem, chcę pracować za darmo, żeby tylko nauczyć się tej sztuki. Pracowałem dzień i noc. Po miesiącu miał już do mnie takie zaufanie, że chciał mi przekazać swój zakład. Nauczyłem się odnawiać meble w sposób zawodowy. On spowodował, że byłem akceptowany w środowisku konserwatorskim. i tak zacząłem odnawiać meble, tapicerkę, czyściłem srebra, klamki u hrabiego Czarneckiego. W tym czasie zarabiałem 8 tys. franków na miesiąc, czyli prawie 2 tys. dolarów, podczas gdy architekt dostawał 800 franków na miesiąc. Stałem się dość bogaty. Wtedy też poznałem Olgę, moją przyszłą żonę, która jest holenderką. zaprzyjaźniłem się z hrabią Czarneckim, opowiadał mi swoje niesamowite przeżycia. jako 16-letni chłopak brał udział w wojnie bolszewickiej jako artylerzysta. Był bez przerwy straszliwie zmęczony. mówił mi: „Budziłem się, gdy Polacy coraz szybciej strzelali, to znaczy, że zbliżali się bolszewicy”. Pod koniec wojny znalazł się w Stanach zjednoczonych. Ponieważ doskonale znał niemiecki, zwrócono się do niego, by odnalazł wszystkich inżynierów niemieckich od V1. Otrzymał wtedy mundur pułkownika amerykańskiego. To on sprowadził von Brauna do uSa. Oczywiście, że zarobił na tym trochę pieniędzy. Któregoś dnia

pewien adwokat zaprosił go na spotkanie zawodowe („a zostało mi jedynie 100 tys. dolarów” - cytuję go) z trzema starszymi panami mówiącymi po polsku. To byli Żydzi z Palestyny. zwrócili się do niego: „znamy pana jako solidnego handlarza bronią, a my jej potrzebujemy (to był 1946 rok), bo powstaje państwo izrael. ma pan do dyspozycji 5 milionów dolarów, prosimy o broń, bo nikt nam nie chce sprzedać”. Ponieważ hrabia Stefan Czarnecki wiedział, że wokół Sycylii jest zatopionych mnóstwo statków amerykańskich transportujących broń i amunicję, więc postanowił zatrudnić umierających z głodu, miejscowych mężczyzn i kobiety do wydobywania i oczyszczania tej broni. Od tej pory stał się najbardziej lubianym i podziwianym Polakiem na Sycylii. Dzięki niemu ludzie zdobyli pieniądze i mogli godnie żyć. Wydobytą broń dostarczył do Palestyny.

zamówienie na 20-30 milionów. zarobił wówczas dużo pieniędzy. Czarnecki, patriota i miłośnik sztuki, szukał i wykupował wszędzie polskie obrazy, szczególnie z XiX wieku i przekazywał je, mimo że był antykomunistą, muzeom w Polsce. Podczas studiów mieszkałem w Cite universitaire w Paryżu. Tam poznałem i zaprzyjaźniłem się z czarnoskórymi kolegami. Pochodzili głównie z bardzo dobrych rodzin afrykańskich. Gdy po latach przyleciałem pierwszy raz do abidżanu na Wybrzeżu Kości Słoniowej w 1973 roku, to idąc ulicą dzielnicy marcuri na spotkanie, nagle zobaczyłem dwóch policjantów na motorach, za nimi limuzynę... zatrzymuje się, wyskakuje z niej facet i rzuca się w moje ramiona. Okazało się, że był to minister finansów Wybrzeża Kości Słoniowej, z którym studiowałem. Później, gdy został prezydentem Wybrzeża Kości Słoniowej, stałem się jego doradcą finansowym. Nazywał się henri Konan Bédié. jak przylatywała do afryki moja żona Olga, zawsze mieszkaliśmy w jego posiadłości w Daoukro. Niestety, 10 lat temu był zamach stanu i po prostu go wyrzucono, ale po powrocie demokracji jest prezydentem partii PDCi. Do tej pory jesteśmy w kontakcie. Na Wybrzeżu Kości Słoniowej spędziłem sporo czasu. zajmowałem się budownictwem i handlem nieruchomościami. W 1968 r. po raz pierwszy poleciałem do afryki, do Konga Belgijskiego. Wtedy to już była Kinszasa. Wybrałem się tam do pracy wraz ze znajomym andré Thibault, który też był architektem z Paryża. Byliśmy zatrudnieni jako doradcy finansowi amerykańskiej firmy iOS. Wkrótce popłynęliśmy rzeką Kongo do totalnej dziury o nazwie Bumba. Tam zanocowaliśmy u „Peres Blancs” (Biali Ojcowie). Byli tam już tylko sami czarni, ponieważ wszyscy biali zostali pozabijani w czasie rewolucji. W tym miejscu doznałem największej porażki w moim życiu. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć. To właśnie tam misjonarze od ponad wieku opisywali tradycje afrykańskie. manuskrypty leżały na podłodze, a ja żadnego nie wziąłem. uważałem, że to dodatkowy uciążliwy bagaż w dżungli. Byłem totalnym idiotą, niczego nie uratowałem. Do tej pory żałuję, ponieważ miejscowi spalili manuskrypty.

Patriotyzm i sztuka hrabia powiedział wtedy: „Panowie, ja tych 5 milionów dolarów nie chcę, to jest mój podarunek dla nowego państwa izraelskiego”. i od razu dostał

strzykawką w drzewo Bumba to szczególne miejsce, w którym też miałem sporo ciekawych, niekiedy dramatycznych przygód. jadę z andré w stronę Stanleyville,

W Bydgoszczy była fabryka Romet produkująca doskonałe rowery „Zefir”. Dostaliśmy je, by robić firmie reklamę. Po różnych przygodach dotarliśmy (przez Wiedeń, gdzie witano nas jak kosmonautów) do Belgradu. heNRyK WieRNieWSKi

KUJAWSKO-POMORSKI

37

wrzesień 2015


mijamy parę farm, położonych 80-100 km jedna od drugiej. Tam, gdzie jest światło elektryczne, to wiadomo, że mieszkają biali. Tak było po rewolucji, a przed następną rewolucją. Nagle zostajemy zatrzymani przez żandarmów i przez trzech panów doktorów ubranych w stroje pamiętające jeszcze okres belgijski, czyli brudne. Pytają nas o papiery, o tzw. Carnet jaune, potwierdzający szczepienia przeciw żółtej febrze itp. „macie koloru żółtego, a u nas obowiązują teraz zielone! musimy wam zrobić nowe szczepienia!” - wykrzykiwali. Wyobrażasz to sobie w dżungli przy 35-stopniowym upale? To będzie koniec! ale dzięki Belgom, którzy lubią piwo i przekazali tę miłość do piwa także tubylcom, udało nam się obronić przed szczepieniami. zawsze mieliśmy z sobą piwo „Primus”... „Dobrze, zrobicie zastrzyki, ale najpierw wypijmy piwo” - zachęcaliśmy. Po drugim piwie już wszyscy byli wstawieni. „musimy wstrzyknąć” - mówili. „To wstrzyknijcie w drzewo” - udało mi się ich przekonać. jestem pewny, że to drzewo umarło. Opowiadam te historie ze śmiechem, ale wtedy nie było wesoło. Gorzej było w Kongo podczas rewolucji wywołanej przez ruch kierowany przez antoine'a Gizengę, polityka i dwukrotnego premiera. On zrobił w tym regionie rewolucję, mordując wszystkich białych i czarnych, którzy nosili... okulary. mój kolega andré wyleciał wcześniej, bo miał jakieś problemy rodzinne. zostałem sam i nagle rebelia. Wszyscy biali zaczęli uciekać. ja w stronę Południowego Sudanu, gdzie są plemiona chrześcijańskie. jadąc przez wioski ratowaliśmy kobiety i dzieci. Później spływałem rzeką Kongo. 1800 kilometrów. To było dość dramatyczne, gdyż ja, idiota, wziąłem ze sobą dwóch czarnoskórych funkcjonariuszy, którzy niestety nic nie potrafili. ani łowić ryb, ani przygotować noclegu w dżungli. Spaliśmy na wyspach na rzece i ciągle słychać było tam-tamy, a na rzece głos się roznosi na dziesiątki kilometrów. język tam-tamów i obsesja, czy oni mówią o nas?! Któregoś dnia uciekłem, zostawiając swoich funkcjonariuszy. musiałem myśleć wtedy o sobie i o mojej rodzinie, którą zostawiłem w Paryżu. Spływałem pirogą przez dwa miesiące w niesamowitym strachu. Teraz to wspaniała przygoda, która jest coraz piękniejsza w opowieściach po paru kieliszkach wina. szach i mat Dopłynąłem do Leopoldville, a tam już też zaczęły się zamieszki, więc uciekłem do angoli. angola była jeszcze w tym czasie portugalska. Niestety trafiłem również na rebelię, ale to nie była rebelia komunistyczna, tylko powstanie lokalne, trochę popierane przez różne ruchy zachodnie (Savimbi). Przeszedłem granicę Noqui, tam wynająłem mały samolot i dotarłem do Luandy, gdzie zamieszkałem w hotelu. Nikogo tam nie znałem. Poszedłem na miasto podziwiać kafelki azulejos, bo Luanda jest jak Lizbona. Coś wspaniałego. Tak samo zbudowana, bo to miasto portugalskie od XVi wieku, gdy Portugalczycy odkryli afrykę zachodnią. zobaczyłem, że we wszystkich miejscowych kafejkach grają w szachy. Wszędzie tłum 30-40 osób. zapropono-

wałem, że zagram z najlepszym, odwrócony tyłem do szachownicy. Nikt nie chciał wierzyć, że można grać bez patrzenia! Wygrałem! Od tego czasu żyłem w Luandzie przez trzy miesiące za nic. a w zasadzie za... szachy. rozmowa z rybami Na Wybrzeżu Kości Słoniowej jest taka rzeka, która się nazywa Comoé. Tam mieliśmy wypadek. Płynęliśmy na dmuchanym pontonie. Rzeka dość głęboka, co kawałek skały i dużo... hipopotamów. Nagle jeden z nich podniósł się pod łodzią i mój przyjaciel Vincent Bourgoin du monteil, znany adwokat paryski, siedzący z przodu wpadł do wody. Ratowałem go, gdyż hipopotam jest bardzo niebezpiecznym zwierzęciem. innym razem płynąłem sam w canoe, a za mną pirogą Baba Contant (Baba zadowolony). Pochodził ze szczepu, który żyje na rzece Niger i jako rybacy opanowali wszystkie rzeki zachodniej afryki. To plemię nazywa się Bozo. Wszyscy z tego plemienia potrafią rozmawiać z rybami. Rzeka zaczyna płynąć coraz szybciej, wodospad 20-30 metrów, canoe staje w poprzek, skaczę do wody ze strzelbą, na szczęście mam worek piechoty amerykańskiej jeszcze z Wietnamu. z kauczuku, więc nic nie zamokło. ale straciłem najważniejszą rzecz - wiosło. jak płynąć dalej? maczetą? z pomocą przyszedł Baba Contant, który od razu wiedział, w którym miejscu rzeka wyrzuca na brzeg zatopione rzeczy. Przecież umiał gadać z rybami!? Wszystko się znalazło. innym razem wraz z Galvanio, przyjacielem włoskiego pochodzenia, spływałem rzeką Comoe niedaleko od granicy Burkina faso. mając dość codziennych racji ryb, zresztą doskonałych (specjaliści nazywają je „kapitan”), postanowiliśmy wybrać się na polowanie na duże indyki afrykańskie. Trudne do ustrzelenia, ponieważ rzeka płynie w szerokim jarze i rośnie tam dużo drzew. Wyszliśmy i szukamy tych ptaków. Latają, skaczą, uciekają... Widzimy całą masę drzew połamanych i nagle słyszymy głos os. Dosłownie tysiące. Wściekłe, bo uciekały przed stadem słoni, szukających miodu. On krzyknął „uciekamy”! Dobiegliśmy do rzeki. Przesiedzieliśmy w wodzie chyba pół godziny. Nad głowami roje os. W końcu odleciały. Gdy wsiedliśmy z powrotem do łodzi i chcieliśmy płynąć dalej, to okazało się, że rzeka Comoé jest zablokowana przez 100-150 słoni. Przymusowe dwa dni postoju. Osy to było wielkie nieszczęście. KUJAWSKO-POMORSKI

38

wrzesień 2015

Jak ukradłem czołg? Byłem jedynym człowiekiem, który ukradł czołg T72. Na to przedsięwzięcie dano mi 3,8 miliona dolarów. jest to temat dla najlepszego filmu szpiegowskiego. Korea Południowa w obawie przed Koreą Północną, poszukiwała na całym świecie tego typu czołgów, by jej komandosi mogli zapoznać się z obsługą tego wspaniałego pojazdu produkowanego również w Polsce. można go było jedynie sprzedać do kraju komunistycznego! miałem kumpla, który był pułkownikiem armii francuskiej, nazywał się ignatiew, był homoseksualistą, a jego najlepszy kumpel - attaché wojskowym jemenu. To właśnie oni załatwili mi pismo, że czołg idzie na sprzedaż do adenu. Tylko w ten sposób mogłem dokonać transakcji. załatwiłem stary filipiński statek za 200 tys. dolarów, który z wielkimi problemami załadował 43,5-tonowy czołg i trochę broni w gdańskim porcie. W końcu wypłynęli i... zniknęli. Nie było żadnej wiadomości ze statku. Bali się płynąć przez Kanał Sueski, więc wybrali drogę dookoła afryki, następnie cieśniną malacca, gdzie grasowali korsarze, więc czekali na inne statki, by płynąć kolumną. Przez miesiąc nie miałem żadnej wiadomości. mówiłem Koreańczykom, by wysłali jakąś łódź podwodną, żeby pilnować statku. a im nawaliło wszystko i telekomunikacja, i radio, ale w końcu dopłynęli do portu Posan w Korei Południowej. Gdy przypłynął ten statek, to cały port był zakryty jak namiot w cyrku. Dla mnie to był ciężki miesiąc w Warszawie. Leżałem cały czas w łóżku przy telefonie. Wiele było takich historii. Nie opowiadałem jeszcze, jak byłem rozstrzeliwany w afryce przez trzy dni czy o moich peregrynacjach do Sudanu. ale o tym innym razem.CP

*Henryk Wierniewski urodzony w Toruniu w 1937 r. W 1957 r. na rowerze przez południową europę, dotarł do Francji, od 1958 studiował architekturę w szkole sztuk Pięknych w Paryżu. Pracował w Paryżu, Kongo, na Wybrzeżu Kości słoniowej (był doradcą finansowym prezydenta Henri Konan Bediego) i w Kamerunie. Przepłynął w kanoe rzekę Kongo, od stanleville do leopoldville, oraz rzeki comoe i Nzi na Wybrzeżu Kości słoniowej. mieszka w Paryżu, na południu Turcji i w Polsce, zajmuje się budownictwem i handlem międzynarodowym. W 1989 r. wstąpił do wolnomularstwa do loży „l'Union des differences”, w 1991 nadano mu stopień mistrza. Jest jednym z nielicznych Polaków, posiadających stopień wolnomularski.


686315TRTHA 1193515BDBHA


626215TRTHA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.