6 minute read

Co słychać w Serie B?

w końcowym rozrachunku, zmiana trenera. Ale zacznijmy od początku, bo na razie strasznie chaotycznie wszedłem w ten sezon, tak jakbym czerpał wzorce z ligi, którą opisuję. Sezon został zdominowany przez Benevento, przez drużynę która przy swojej pierwszej promocji do Serie A była wielką zagadką, kończącą sezon zasadniczy na piątym miejscu, mając na koncie 12 porażek.

Teraz role się trochę pozmieniały, Benevento jeszcze przez pierwszą kolejką było w gronie kandydatów do awansu, które sezon ostatecznie zakończyło z 86 punktami na koncie, wyrównując rekord wszechczasów w liczbie zdobytych punktów w ciągu jednego sezonu (z tym, że Palermo, które wspólnie z Benevento lideruje w tej tabeli, miało cztery mecze więcej do rozegrania). Benevento było w swojej lidze tym, czym Liverpool w Premier League. I to dosłownie, bo w pewnym momencie sezonu obie drużyny miały na swoim koncie tylko dwie porażki. I to jeszcze z takimi samymi wynikami - 0:4 i 0:3. Nieoczywistym piłkarzem, w którym się zakochałem, był Nicolas Viola, więc polecam zwrócić na niego szczególną uwagę, kiedy już będziecie oglądać Serie A. Idąc w dół tabeli widzimy Crotone, zespół z południa Włoch, który też lubi balansować na granicy pierwszej i drugiej ligi, więc ich awans specjalnie nie dziwi, a sezon 18/19, w którym nie byli nawet w TOP10, to chyba tylko wypadek przy pracy. No i na miejscu trzecim Spezia, która po sezonie zasadniczym miała jeszcze baraże, co jest powodem ich pauzy w pierwszej kolejce Serie A. Po niezbyt ciekawym dwumeczu finałowym w play-offach udało im się wyeliminować Frosinone, które było blisko potężnego frajerstwa, bo był taki moment w sezonie, kiedy Frosinone biło się o bezpośredni awans, a przez fatalną końcówkę sezonu (1 wygrana w 12 meczach (i to jeszcze ze Spezią)) mogli nawet nie wejść do baraży. A w TOP8 i tuż poza TOP8 tradycyjnie strasznie ciasno, więc skupię się tylko na największych zaskoczeniach. Tam na pewno warto wyróżnić czwarte Pordenone, beniaminka, który mógł napisać piękną historię, gdyby udało im się awansować, zważywszy na to, że to był ich debiutancki sezon na zapleczu. Na uwagę zasługiwał też fakt, że ich kadra meczowa to niemal sami Włosi. Ale niestety przez przeciętną grę po lockdownie musieli obejść się smakiem i jedyne co wygrali, to nieoficjalną klasyfikację najładniejszych herbów zaplecza. Zaskoczyło też wspomniane wcześniej Empoli, ale negatywnie, bo byłem pewny, że będą minimum w TOP4 tego sezonu, a tymczasem do ostatniej kolejki nie było wiadomo, czy zagrają w barażach. Ba, był nawet moment, kiedy Empoli lądowało w strefie spadkowej.

Advertisement

Idąc coraz bardziej w dół tabeli, dojeżdżamy powoli do strefy spadkowej. Na jej szarym końcu Livorno, które do przedostatniej lokaty straciło 20 punktów. I tak właściwie to Amaranti już w zeszłym sezonie mieli nóż na gardle na

kilka kolejek przed końcem, ale wtedy uratowała ich rewelacyjna końcówka kampanii ligowej i comeback w stylu… Cosenzy z tego sezonu, która kupiła mnie tym, jak w przedostatniej kolejce rozbiła na wyjeździe 5:1 Empoli. Poza Livorno z ligą pożegnały się takie kluby, jak Juve Stabia. Trapani i Perugia. Dwa pierwsze nie miały nam w tym sezonie za wiele do zaoferowania, ewentualnie losy tych drugich można było bardziej obserwować z uwagi na grających tam Polaków (Filip Piszczek i od połowy sezonu Tomasz Kupisz), ale Perugia to jednak kawał historii włoskiego futbolu i ich spa-

dek trochę boli. Zwłaszcza, że przegrali przez serię jedenastek, bo w dwumeczu play-outowym rywalizowali z Pescarą. Z tą samą Pescarą, która potrafiła rozbić Benevento 4:0. Abstrakcyjna liga.

Sezon 20/21 - Czego się spodziewać?

Typowanie Serie B to jak gra w rosyjską ruletkę, bo jest to liga na tyle nieprzewidywalna, że prawdopodobieństwo wytypowania wszystkich trzech ekip z awansem graniczy z cudem. Przyjrzyjmy się teraz wszystkim klubom, które będą brać udział w tegorocznej kampanii. Zacznijmy od trójki spadkowiczów - Lecce, Spal i Brescia. Na papierze najmocniejsi wydają się być ci pierwsi, którzy jeszcze do ostatniej kolejki ubiegłego sezonu walczyli o byt w Serie A. Dobrze spożytkowane letnie mercato, pozyskanie takich zawodników jak Massimo Coda, Luca Paganini, Liam Henderson czy, najciekawszy z polskiego punktu widzenia transfer Marcina Listkowskiego. Do tego, przede wszystkim, jako jedyni ze spadkowiczów nie pozbyli się swoich najmocniejszych punktów na boisku.

Przewidywana tabela Serie B 1 Lecce 2 Empoli 3 Frosinone 4 Reggina 5 Chievo 6 Monza 7 Brescia 8 Spal 9 Cittadella 10 Pordenone 11 Salernitana 12 Pescara 13 Vicenza 14 Ascoli 15 Pisa 16 Entella 17 Cosenza 18 Venezia 19 Cremonese 20 Reggiana

Niewiadomą może być praca Eugenio Coriniego, który zastąpił na stanowisku trenera Fabio Liveraniego. Z jednej strony dwa sezony temu wywalczył awans z Brescią, z drugiej strony każdy dobrze pamięta jak szło mu w Serie A. I to właśnie w Salentinich upatrywałbym największego kandydata do awansu.

Brescia i Spal zaczną sezon 20/21 bez swoich najlepszych zawodników. Nie trzeba chyba mówić, ile dla swoich klubów zrobili w rozgrywkach 19/20 Sandro Tonali i Andrea Petagna. Dodatkowo Brescia zrobiła na stan, kiedy wydajemy przewodnik w internecie, dwa transfery do klubu. Spal poza obowiązkowym wykupem kilku zawodników, którzy grali u nich w zeszłym sezonie również pozostało bierne na rynku transferowym, a co najważniejsze nie znaleźli zastępstwa dla Petagni, o którego odejściu wiedzieli już w zimie. Poza spadkowiczami groźni będą jak zwykle… beniaminkowie. Poważnie, w ciągu ostatnich czterech sezonów mieliśmy aż cztery przypadki, gdzie do Serie A awansował beniaminek Serie B. W tym roku upatrywałbym dwóch

Alessandr o Mallamo (Por denone)

Mar cin Listkow sk i (Lecce) Ricar do Matos (Ascoli)

Carlos Augusto (Monza)

Salv ator e Esposito (Spal) Andr ea Ghezzi (Br escia)

Michael Sv oboda (Venezia) Alessio Riccar di (Pescara)

Luca Rav anelli (Cr emonese)

Alessandr o Plizzari (Reggina)

Samuele Brindinelli (Pisa)

kandydatów - Reggina i Monza. Pierwsi przeprowadzili okienko transferowe, niczym z Football Managera, gdyż ich szeregi zasilili tacy gracze, jak Kyle Lafferty czy Jeremy Menez. O drugich chyba rozpisywać się nie muszę, bo o wspaniałym projekcie Silvio Berlusconiego powstały już dwa artykuły na portalu calciomerito. pl. Więc polecam śledzić zmagania tych dwóch drużyn.

Do pozostałych dwóch beniaminków, Vicenzy i Reggiany, podchodzę z dużym dystansem i nie oczekuję nie wiadomo jakich cudów, chociaż pamiętajmy że jeszcze kilka sezonów temu Vicenza była dosłownie o jedno zwycięstwo od awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy. No i mała uwaga, która niektórych z Was może wprowadzić w dezorientację - Reggina i Reggiana to dwa różne kluby. Tak jak wspomniałem, z reguły w tabeli Serie B na kilka kolejek przed końcem jest bardzo ciasno. Na tyle, że jedno zwycięstwo może przenieść ze strefy spadkowej do baraży, do których wchodzi aż 6 ekip. Więc poza spadkowiczami i beniaminkami, ewentualnego trzeciego kandydata do awansu upatrywałbym w klubach obytych z Serie A, typu Empoli, Frosinone czy Chievo, które każdy rok temu skazywał na pożarcie, a oni paradoksalnie wykręcili najlepszy wynik spośród spadkowiczów w sezonie zasadniczym. Zanim przejdę do jedenastki zawodników, na których warto zawiesić oko, zatrzymam się na chwilę przy Polakach, których w tym sezonie Serie B będzie aż dziewięciu (najliczniejsza obsada z zagranicy!). Tymi Polakami są Jakub Łabojko (Brescia)Szymon Żurkowski (Empoli), Patryk Dziczek (Salernitana), Tomasz Kupisz (Salernitana), Marcin Listkowski (Lecce), Bartosz Salamon (Spal), Jakub Iskra (Spal), Przemysław Szymiński (Frosinone) i Adam Chrzanowski (Pordenone). Podsumowując cały ten wywód: nigdy w Serie B nie wiadomo, czego można się spodziewać, ale sezonu z tyloma niewiadomymi i klubami-zagadkami nie pamiętam. Mimo, że otoczka pozasportowa wyjątkowo nie zachwyciła, to liczę, że zwróci się to w emocjach na boisku.

MICHAŁ KOZŁOWSKI

This article is from: