3 minute read

Na duchowym froncie Drżący liść – ks. Marek Uglorz

Next Article
Z kart historii

Z kart historii

Na duchowym froncie

ks. Marek Jerzy Uglorz

Advertisement

drżący liść

Drżysz na wietrze? Drżysz, gdy wieje energia zmian?

Wieje, bo ktoś krzyczy. Wieje, bo dali Ci wypowiedzenie. Wieje, bo mąż/żona trzasnął/-nęła drzwiami i wyleciał/-ła na zewnątrz. Czy wróci? Wieje, bo dzieci są krnąbrne.

Wieje, bo spokojny dotąd świat nawiedził wiatr historii, niosący nieobliczalne patogeny.

Wieje, a Ty drżysz z lęku, że Cię zerwie? Dotąd przytwierdzona/-ny do drzewa czujesz się na swoim miejscu. Jesteś pewna/-ien swego miejsca…

Drżysz, bo wiatr napiera… Gdy Cię zerwie, dokąd zawieje?

Drżysz, bo się boisz energii zmian. Dlaczego się boisz?

Całe życie chcesz przeżyć w jednym miejscu, w jednej formie bycia?

Poddaj się. Niech Cię zerwie i zawieje dokąd chce…

Wtedy pierwszy raz w życiu poczujesz ulgę, że od Ciebie nic nie zależy, poza jednym, żeby dać się nieść.

Znasz uczucie ulgi, całkowitego luzu, odprężenia, gdy mięśnie są całkiem wiotkie, a duszę przeszywa totalna radość istnienia? Coś podobnego do totalnego orgazmu? Ale czy znasz totalny orgazm? Potrafisz się odprężyć, puścić całkowicie, dać się ponieść? Odlecieć ku piątej galaktyce? Zapomnieć? Jeśli w fizycznym miłowaniu nie potrafisz się zapomnieć, nie potrafisz też być przytomna/-ny w codziennych obowiązkach.

Jeśli nie potrafisz zasypiać, nie potrafisz też się budzić.

Jeśli nie potrafisz zrobić wdechu, nie potrafisz też zrobić wydechu.

Jeśli nie potrafisz oddychać, nie potrafisz też uspokoić myśli.

Jeśli nie potrafisz uspokoić myśli, nie potrafisz też przestać się bać.

Drżysz, bo wszystko chcesz mieć pod kontrolą, a kto wszystko kontroluje, w końcu traci wszystko!

Poważny Smutasie, który nie wiesz, czym jest radość, zapomnij o orgazmicznym doświadczeniu lekkości bycia!

Drżysz, bo się boisz wiatru historii, który kojarzysz z ciemnością. Drżysz, bo epidemia i kwarantanna na skutek skutecznej propagandy strachu zrodziła w Tobie lęk przed ciemnością przyszłych dni i obmyślasz sposób, jak przetrwać. Wirusa chcesz mieć pod kontrolą. Skutki epidemii chcesz mieć pod kontrolą. Siebie chcesz mieć pod kontrolą. Pracę i finanse chcesz mieć pod kontrolą. Dosłownie wszystko.

Zapomniałeś o jednym, Listeczku, drżący na wietrze tak zwanej pandemii. Zapomniałeś, że światło, którym rozproszysz mroki przyszłości, jest w Tobie! Nie są nim praca i finanse ani maseczka ze szczepionką. Nie jest nim Twoja zdolność kontrolowania sytuacji, bo przecież chyba już zauważyłeś/-aś, że im mocniej kontrolujesz, tym ciemność wydaje się ciemniejsza?

Drżysz, bo niczego więcej poza kontrolowaniem nie potrafisz. Tylko tego nauczyłaś/-eś się w swoim życiu. Tylko tego nauczyli Cię rodzice, nauczyciele oraz wszyscy z Twej przeszłości. Taki masz program życia, zapisany nie tylko w głowie, ale w każdej komórce ciała zesztywniałego ze stresu i obolałego lękami.

Tymczasem teraz dzieje się cudowna katastrofa! Wypełnia się apokalipsa Miłości, Życia i Światła. Wieje wiatr, który ma Cię zerwać, abyś nauczył się żyć miłością w świetle, które jest w Tobie.

Usłysz i zobacz wreszcie! Doświadcz, że ciemności nie ma. Ona nie istnieje. Nie musisz się zabezpieczać ani walczyć z czymś, czego nie ma. Walcząc z czymś, czego nie ma, walczysz z tym, co jest tylko w Twojej wyobraźni, czyli z samym sobą. Energią strachu sam tworzysz i karmisz potwora, który Cię pochłonie. A wystarczy tylko jedno i proszę Cię, drżący Listeczku, abyś to zrobił. Wystarczy zapalić światło, żeby znikła ciemność. Nie walcz z czymś, czego nie ma, a rozbłyśnij światłem, którym jesteś.

Wiesz, dlaczego boisz się przyszłych ciemności? Ponieważ teraz Cię nie ma. Nie ma Cię, bo nie żyjesz sobą, swoją prawdziwą istotą. Żyjesz światem i w świecie zachcianek EGO, których nie chcesz stracić, więc się napinasz, kontrolujesz i boisz. Jesteś zaprzeczeniem siebie. Jesteś ciemnością.

Brakuje Ci wewnętrznej jasności tego, kim jesteś naprawdę. Nie jesteś sobą, więc nie żyjesz tym, co jest prawdziwe. Boisz się i chorujesz. Jesteś zesztywniały z lęku i napięty ciągłym kontrolowaniem wszystkiego. Tracisz życie. Umierasz, chorując w tak zwanym międzyczasie.

Drżący Listeczku, teraz zapal światło, a ciemność przyszłości w jednej chwili zniknie. Drżący Listeczku, teraz rozświetl się prawdziwym JESTEM i zacznij świecić. W jednej chwili zobaczysz wszystko w świetle, które uwolni Cię od lęku. Drżący Listeczku, nie patrz w okno i nie myśl nad tym, jak wszystko mieć po kontrolą. Popatrz w siebie i przypomnij sobie, kim jesteś. Przypomnij sobie, że jesteś Bożym obrazem.

Masz w sobie światło, a więc wszystko. Daj się zerwać, przestaniesz drżeć. Drżysz, bo nie jesteś sobą. Drżysz, bo nie pamiętasz prawdy o sobie.

Gdy dasz się zerwać, drżenie ustanie. Powróci pamięć, a życie stanie się szybowaniem na ciepłych podmuchach Bożej miłości.

This article is from: