3 minute read
Słowo od redakcji Słowa mają moc ks. Marcin Orawski
SŁOWAMAJąMOC
W lipcu 1993 roku swą działalność rozpoczęło rwandyjskie Radio Tysiąca Wzgórz. Była to nowoczesna, stworzona na wzór zachodni rozgłośnia, która szybko zyskała popularność. Niewielu wtedy dostrzegało jak niebezpieczna machina zostaje wprawiona w ruch, przyczyniając się do jednego z najstraszniejszych aktów ludobójstwa XX wieku.
Advertisement
Z całą mocą Radio wykorzystywało narzędzia propagandowe, posługując się głównie dwiema znanymi metodami: wzbudzaniem strachu oraz dehumanizacją przeciwnika. Po pierwsze, budowano „syndrom oblężonej twierdzy”, podgrzewając napięcie społeczne oraz przekonując słuchaczy, że członkowie plemienia Tutsi śmiertelnie zagrażają plemieniu Hutu. Po drugie, agresywnie demonizowano Tutsi, przedstawiając ich jako istoty pozbawione cech ludzkich, podstępne, fałszywe i niebezpieczne. Nieustannie nazywano ich „inyenzi” czyli „karaluchami”.
Słowa mają moc sprawczą. Zmanipulowani Hutu chwycili za maczety, aby „tępić karaluchy”. W ciągu stu dni brutalnie zamordowano milion Tutsi, w tym kobiety i dzieci. W oczach oprawców nie ginęli jednak ludzie, lecz robaki. Zwykłemu człowiekowi, mającemu dom, dzieci, rodzinę, niełatwo podnieść dłoń na bliźniego, ale każdy potrafi zdeptać insekta. Jeśli nas zastanawia, jak to było możliwe, że hitlerowscy zbrodniarze, dokonujący bestialstw w obozach koncentracyjnych, w domach stawali się kochającymi mężami i ojcami, spędzającymi czas z rodzinami na niedzielnych spacerach, to tu jest jedna z odpowiedzi. Słowo bywa jedną z najgroźniejszych broni, potrafi zniszczyć, wykluczyć, zabić. Jego moc jest znana od tysięcy lat. Już w Dekalogu mamy ostrzeżenie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”.
Na szczęście, słowo ma też moc pozytywną. Ma siłę, aby budować, wspierać, podnosić, dawać życie, tworzyć. Bóg już na początku istnienia oddzielił „Słowem” światło od ciemności, stwarzając świat i wszystko, co istnieje.
Czy dzisiaj, wzbogaceni wiedzą oraz doświadczeniami z przeszłości, jesteśmy wrażliwsi na słowa? Czy język, którym się posługujemy, sprzyja tworzeniu czy niszczeniu? W jaki sposób słowa, które tworzą myśl kreującą rzeczywistość, stają się źródłem społecznego wykluczenia, a w skrajnych przypadkach nazizmu czy faszyzmu? To tylko część tematów podejmowanych w bieżącym numerze Wiary i Munduru, który z radością oddajemy w Państwa ręce.
I jeszcze jedno. Na pytanie: po czym poznawano pierwszych chrześcijan? – odpowiedź jest prosta: „Po świadectwie miłości”. A po czym rozpoznawani są współcześni chrześcijanie? Życzę miłej lektury Marcin Orawski redaktor naczelny
nasze refleksje
Na szacunek nie musisz zasłużyć
Jedno z bardziej smutnych twierdzeń, które usłyszałem w swoim życiu brzmi: „Na szacunek trzeba sobie zasłużyć”. Jakże złe i błędne jest takie myślenie. Szacunek należy się bezwarunkowo, tak jak wolność, prawo do życia czy decydowania o sobie. Szacunek powinniśmy okazywać innym, a inni nam.
Szanując innych odnosimy się z dystansem do ich odmiennych opinii, z którymi niekoniecznie się zgadzamy. Potrafimy wysłuchać te osoby bez osądzania ich wyborów i podejmowanych przez nich decyzji. Bierzemy pod uwagę odmienne zapatrywania tych osób. W owej postawie poszanowania nie oczekujemy, aby druga osoba zmieniła swoje poglądy i myślała czy zachowywała się tak, jak my.
Nasz szacunek względem drugiego człowieka przejawia się w nieużywaniu swojej przewagi nad nim, w braku agresji i napaści na niego, w niestosowaniu mobbingu, ale oczywiście, nie musi to oznaczać naszej akceptacji dla jego przekonań, odmiennych od naszych. W wielu sprawach możemy mieć różne poglądy: konserwatywne, liberalne czy inne, ale nie mogą one być powodem do tego, aby aby nie szanować ludzi o odmiennych przekonaniach. Nawet, jeśli czyjś system wartości będzie całkowicie inny od mojego, nie oznacza to braku szacunku do tego człowieka. Właśnie w takich sytuacjach szacunek stanowi najlepszą podstawę do nawiązywania relacji, współpracy i dialogu.
Niestety, praktycznie niemożliwym jest wyrażenie szacunku, jeśli z góry będziemy zakładali, że zawsze i wyłącznie to my mamy rację. Trzeba wziąć pod uwagę, że też jesteśmy omylni. Niemożliwym jest okazanie szacunku, jeśli zakładamy, że jedynie nasze przekonania są poprawne. Trudno także mówić o szacunku, gdy czasem chcemy usłyszeć czyjąś radę lub opinię, ale tak naprawdę mamy już wyrobione własne zdanie na dany temat. Ponad wszystko jednak w żadnym przypadku nie możemy wykazywać agresywnego nastawienia.
Oczywiście szacunku nie będziemy utożsamiać z tolerancją. Tolerancja oznaczać będzie akceptację, co może prowadzić do rozmydlenia i porzucenia własnego systemu wartości, a w dalszej fazie tolerując wszystko i wszystkich, staniemy się bezkrytyczni. Jednak brak tolerancji nie wyklucza braku szacunku wobec innych.
ks. mjr Tomasz Wola