2 minute read

Jedynie Słowo Równi Piotr Lorek

Jedynie Słowo

Piotr Lorek

Advertisement

Równi

Żyjący w czasach Jezusa rzymski historyk, Tytus Liwiusz (59 p.n.e. – 17 n.e.), w I Księdze dzieła pt. „Od założenia Miasta” przywołuje historię Romulusa, legendarnego założyciela Rzymu (753 r. p.n.e.).

W rozdziałach 3 i 4 czytamy o Rei Sylwii i jej dziewictwie. Rea Sylwia rodzi bliźnięta i utrzymuje, że mają boskie pochodzenie: „Amuliusz (…) córkę zaś brata, Reę Sylwię, zamianował westalką i w ten sposób dając jej pozornie zaszczytne wyróżnienie, odjął nadzieję potomstwa przez dozgonne dziewictwo. (…) Gdy westalką uległszy przemocy wydała na świat bliźnięta, jako ojca potomstwa o niepewnym pochodzeniu wymieniła samego boga Marsa”.

W 15 rozdziale podsumowywane są czyny króla Romulusa. Dowiadujemy się, że „nic z nich nie było w sprzeczności z przyjętą wiarą w jego boskie pochodzenie i ubóstwienie po śmierci”. W kolejnym rozdziale czytamy o wniebowzięciu Romulusa, o oddawaniu mu boskiej czci i jego objawieniu się poprzez zstąpienie z nieba. Zacytujmy sam fragment o wniebowstąpieniu: „Nagle powstała burza z ogromnym hukiem i grzmotami i okryła króla Fot. Piotr Lorek tak gęstym obłokiem, że zgromadzeni przestali go widzieć. Od tej chwili nie było już Romulusa na świecie”.

Wiele kultur opowiada historie o wyjątkowych postaciach, opiewa ich boskie pochodzenie, cudowne zrodzenie i wreszcie pośmiertne wywyższenie w niebie. Także chrześcijańskie przesłanie mówi o wcieleniu Syna Bożego, zrodzeniu z Dziewicy, wniebowstąpieniu i niebiańskich objawieniach. Można te cudowne historie oceniać pod kątem ich prawdziwości historycznej. To ważne zadanie, bo na faktyczności przedstawianych wydarzeń opiera się przecież prawdziwość poszczególnych religii. Chciałbym jednak pójść w innym kierunku i odnieść te historie do powszechnych doświadczeń i pragnień ludzkich.

Otóż wszyscy, wcześniej czy później, orientujemy się, że pojawiamy się na świecie niedoskonali, nasze ziemskie pochodzenie czyni nas uwarunkowanymi, a my sami nie jesteśmy w stanie do końca przezwyciężyć naszych słabości. Gdyby odnieść wątki boskiego pochodzenia i dziewiczego zrodzenia osobiście do nas, można by potraktować je jako obrazy ukazujące nasze pragnienie doskonalszego życia, nasze przekonanie o tym, że nasze istnienie nie sprowadza się jedynie do pyłu ziemi, lecz ma głębsze znaczenie, ponieważ zaczyna się daleko wcześniej – w umyśle Boga Ojca.

Wniebowstąpienie także można potraktować jako obraz naszego losu i tęsknot. Na świecie widzimy tyle zła, niezasłużonych porażek, niesprawiedliwych chwil, przypadków przedwczesnej śmierci. Budzi się w nas wtedy wewnętrzna niezgoda na taki stan rzeczy. Czy wszystko kończy się ostatecznie naszym unicestwieniem? Czy ziemskie rachunki nie zostają wyrównane, a nasz potencjał niewykorzystany? Może jednak nasze istnienie przekracza doświadczenie ziemskie i poza doczesnością ma swoje zwieńczenie? Może my też dostąpimy wniebowstąpienia, które rozplącze nierozwikłane węzły doczesności? Pewnie nie ma takiego człowieka, który twardo stąpając po ziemi powiedziałby, że wszystko na niej toczy się tak, jak powinno. Nawet gdyby twierdzić, że wszystko jest ok, to i tak bagaż osobistych przeżyć wkrótce nas skutecznie przygniecie i zmieni ocenę doczesności. Doświadczenie głupoty, niesprawiedliwości, niedoskonałości i śmierci dosięgnie nas wszystkich. Tu jesteśmy równi. Równi jesteśmy także w niemożliwości ostatecznego pokonania tego doświadczenia.

W obliczu zła stajemy bezwolni, równi i połączeni ludzkim losem. Wtedy pojawia się szansa na wiarę, która przekracza nasze ziemskie pochodzenie i umieszcza go w boskim planie; szansa na wiarę, która pokonuje nasze słabości i inicjuje przyszłą doskonałość; szansa na wiarę, która tłamsi śmierć i prowadzi ku nowej rzeczywistości. Jest to wiara, której ziarna widać nie tylko w chrześcijańskim przesłaniu.

This article is from: