6 minute read

Psycholog

Next Article
Okiem cywila

Okiem cywila

Alina Lorek

Kryzys – Twoja droga przejścia

Advertisement

Kryzys to moment, w którym zostaje zachwiana równowa- ga, a dotychczasowe sposoby reagowania okazują się nie- wystarczające, aby przywrócić poprzedni stan. Konieczna jest wówczas zmiana jakościowa, stanowiąca intensywny rozwój. Póki kryzys się nie wydarza, póty powielamy to, co działa, i szukamy takich form działania, które rozwijają nas ilościowo w obrębie tego, co znamy, co daje nam poc- zucie bezpieczeństwa i stabilność.

Mamy obecnie do czynienia z kryzysem o różnych ob- liczach: społecznym, gospodarczym, politycznym, klima- tycznym, finansowym, ideologicznym, zdrowotnym, emo- cjonalnym… Niektórzy z nas muszą zmierzyć się z nim na wielu płaszczyznach, niektórzy na niewielu. Ma wy- miar bardziej osobisty lub globalny. Jeśli przekracza na- sze umiejętności radzenia sobie, wówczas staje się trau- mą, o wiele bardziej dotkliwą w skutkach, wymagającą od- rębnych form pomocy, wsparcia i interwencji.

Życzyłabym Wam i sobie, aby obecny kryzys wymusił na nas głębokie i dobre zmiany. Piszę słowo ‘wymusił’, po- nieważ ludzie jednak bywają zbyt ostrożni, by samowolnie decydować się na zmiany jakościowe, dotyczące ich nawy- ków, tradycji czy wzorców zachowań.

Póki koronawirus nie dotarł do granic Polski, większość osób próbowała funkcjonować tak, jakby nic się nie zmie- niło (na przykład gdy uznali, że i tak pojadą na narty do Włoch), odczuwając równocześnie pewne napięcie związa- ne z nadchodzącą nieuchronnie koniecznością zmian funk- cjonowania. Kolejny etap to stopniowe, choć czasem na- głe, ze względu na sytuację, dostosowywanie się do oko- liczności. Uwidocznił się on masowymi zakupami papieru toaletowego, sosu pomidorowego, makaronu czy kaszy. To był moment, w którym prepersi czuli największą satysfak- cję, a także czas, w którym chcieliśmy wierzyć, że sytu- acja jest tymczasowa, że to jakaś zmowa, spisek, i że po dwóch tygodniach dyskomfortu będzie znowu „normalnie”.

Nie jest normalnie. Poczułam to, gdy w Wielki Czwartek, o godzinie 22:30, stałam w długiej kolejce przed wejściem do jednego ze sklepów. Ale tego się jeszcze spodziewa- łam. Jednak moment, w którym radiowóz policji przejechał powoli po parkingu, wzdłuż ko- lejki, a jego pasażer w niebieskim mun- durze przyglądał się, czy przypad- kiem nie stoimy zbyt blisko siebie, uznałam za symbol przejścia mię- dzy kiedyś a potem. Uwieńcze- niem tej chwili był mój strach o to, czy mogę iść na spacer z moim synem i psem tam, gdzie nie ma ludzi, żeby nie- co odetchnąć.

Jak wszedłeś w kryzys?

Zachwycony sobą i wła- sną skutecznością? A może ostrożny i bardziej ufający

innym niż sobie? Bywa, że osoby postrzegające się dotąd jako silne, które zbudowały swoją pozycję w oparciu o kontrolę nad sobą i innymi, w obecnej sytuacji doświadczają większego stresu, ponieważ kontrola wymyka im się z rąk. Z kolei osoby, które na co dzień mierzyły się z lękiem i niepewnością, właśnie teraz potrafią się bardziej zmobilizować i skoncentrować na konkretnym sposobie przetrwania kryzysu. Nie czują się też tak bardzo osamotnione w swoim doświadczeniu, ponieważ wiele osób wokół również czuje niepokój.

Czytając materiały prasowe poświęcone obawom możnych tego świata, którzy nagle poczuli, że zasobność portfela nie ochroni ich przed koronawirusem, uznałam, że prawdopodobnie każdy z nas, w jakimś stopniu, dał się na coś nabrać. Na przykład na ogólne hasło „to mnie nie dotyczy”. To w Afryce jest głód, to w odległej Syrii jest wojna, to w Chinach przemysł zatruwa powietrze, to gdzieś topnieją lodowce. A my tutaj jesteśmy bezpieczni, wyizolowani, sterylni. Warto zatem zastanowić się, czy w kryzys nie wszedłeś zbyt skupiony na swoim własnym „świętym spokoju”?

To, jak odpowiadasz na kryzys jest w pewnym stopniu nieprzewidywalne póki się on nie wydarzy. Teraz wielu z nas zaczyna się tego dowiadywać. O ile mamy gotowość by przyznać, że uczestniczymy w kryzysie i zacząć zauważać to, że radzimy sobie z nim najróżniejszymi sposobami.

Co chcesz w kryzysie zostawić?

To być może najtrudniejsze pytanie. To tak, jakby osobę, która trudni się zbieractwem, zapytać o to, co spakuje na resztę życia do małej walizki. Zostawienie czegoś, wybór między jednym a drugim, niesie ze sobą uczucie straty i żalu. Napewno wielu z Was już musiało wybierać, chociażby pomiędzy pójściem do pracy, a opieką nad dzieckiem, między tym, co trzeba kupić, a tym, co stało się niedostępne z powodu pogorszenia się sytuacji finansowej. Jednak żywiąc nadzieję na polepszenie się sytuacji ekonomicznej i odzyskanie stabilności, możemy skupić się na tym, co jest ważne, a co jest zbędne. Zachęcam do świadomego przeglądu priorytetów. Nie pozwól by ten przegląd wydarzył się samoistnie. Pomimo zachwiania poczucia bezpieczeństwa możesz decydować o wielu sprawach, czy to w sferze konsumpcji, tworzonych relacji, sposobów ‘marnowania’ czasu, czy ilości rzeczy, które są Ci niezbędne do szczęścia.

Jak chcesz wyjść z kryzysu?

To z kolei już prostsze pytanie, ponieważ potrafimy mówić godzinami o tym, jakich byśmy chcieli zmian. Tyle, że kryzys nie czeka na zmiany „od jutra”. Jeśli nie odpowiesz sobie na to pytanie, to będzie ‘jakoś’, ale niekoniecznie lepiej.

Czego się o sobie dowiedziałeś?

Czy pozwoliłeś sobie na uznanie tego, że kryzys wydarza się w Twoim życiu, że nie jesteś wyjątkiem, którego on nie dotknie? A może budujesz w sobie przekonanie, że owszem, innym jest ciężko, ale u Ciebie jest wszystko „normalnie”?

Wiele osób dowiedziało się, że potrzebuje mniej, niż mogłoby przypuszczać. Inne osoby odkryły, czego im najbardziej brak, a co powinno, już dawno temu, znaleźć się na liście priorytetów, ale wcześniej nie było ku temu sposobności. Weryfikujemy naszą hierarchię wartości. Wielu z nas odkryło, że są silniejsi, niż sobie to wyobrażali, że potrafią zorganizować wsparcie sobie i bliskim, znaleźć rozwiązania tam, gdzie inni widzą rozpacz, i jeszFot. Alina Lorek cze pomóc innym. Są też osoby, które powoli przekonują się, że po raz kolejny reagują na stres w niezdrowy sposób (alkohol, jedzenie, bezsenność, pobudzenie), i że „coś muszą zmienić”. Inni doświadczają nasilenia dolegliwości wynikających z chorób przewlekłych, ponieważ długotrwały stres osłabia układ immunologiczny, więc sytuacja wymaga od nich szczególnego zatroszczenia się o siebie, często z pomocą bliskich.

Przeżyj swoją żałobę

Trwa medialno-masowa żałoba po dawnym świecie. Wiele postaw i przekazów zdaje się przekonywać: spróbujmy jeszcze wskrzesić ten dawny świat. Taka postawa przypomina jeden z etapów żałoby, gdy osoba doświadczająca straty, wypiera tragedię, która ją spotkała i zaczyna wierzyć, że ta osoba jednak przeżyła, że może ukartowała swoją śmierć... Bardzo szanuję osoby, które przeżywają rozpacz w ten sposób, ponieważ uznanie tego, co nieodwracalne wymusza na nas ogrom zmian, na które nie jesteśmy gotowi, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Tak może być i tym razem. Istnieje więc ryzyko, że nie wykorzystamy tej szansy na zmianę dobrego świata na świat bardzo dobry, świat ostatniej szansy, kolejny „update’owany” do wersji 20.20.

Globalne zmiany wymusi na nas przyroda, tak więc jeszcze niejedna żałoba przed nami. Możesz jednak ten czas wykorzystać na osobistą żałobę po życiu, które prowadziłeś do tej pory. To jest zupełnie w porządku, że przywykłeś do komfortu, do pełnej lodówki, do benefitów w pracy, do gadżetów usprawniających życie, do zagranicznych wakacji, do mil lotniczych nabijanych na karty lojalnościowe i dodatków pracowniczych, które przecież Ci się należały. To było ważne. To było dobre. To było. Teraz jest smutno, niepewnie, frustrująco, obco. Możesz to czuć. Możesz to pokazać.

Potem dostrzeż swoje silne strony, doceń to, dzięki czemu sobie poradziłeś i się nie poddałeś.

Jaki ma być Twój świat 20.20?

Nikt nie wie co będzie. Możesz zatem skorzystać na tej niewiedzy i zdecydować, co ze sobą zabierasz w dalszą podróż.

This article is from: