Magazine Emigrant December 2014

Page 1

69

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY

GRUDZIEŃ 2014 ISSN 1759 - 2577

www.magazynemigrant.pl

Polish Magazine in Scotland & Northern England

PORADNIK

PODRÓŻE

NAUKA I WIEDZA

Wymuszanie Danych

Prowansja

Panto

Będzie nielegalne! s.014

Z pamiętnika podróżnika s.034 Panto ze śmiechem przez świeta s.038

NA WIDELCU

Wigiline przysmaki Zbiór przepisów na udane świeta Bożego Narodzenia s.43






SPISTREŚCI

06

Od Redakcji

Spis Treści

Drodzy Państwo!

W pigułce

07

Święta Bożego Narodzenia, to czas dla nas szczególny, przede wszystkim dlatego, że mieszkając na emigracji, często tylko w tym wyjątkowym momencie spotykamy się z najbliższymi.

Informacje Informacje oraz aktualności z Szkocji i Pł. Angli

Wyspa z bliska

08

Wydarzenia

Z Perspektywy

026

Kalendarium wydarzeń Szkocja i Pł. Anglia.

010

Cały rok czekamy na te chwile spędzone z rodziną przy wigilijnym stole... Jedni zasiądą przy nim w Polsce, inni tutaj, w Szkocji, ważne aby nikt w te dni nie został sam. Dlatego zapytajcie Państwo swoich znajomych, czy mają z kim podzielić się opłatkiem, jeśli nie, zaproście do swojego stołu, aby nasza Polska tradycja, i idea świąt Bożego Narodzenia nie stała się tylko starą legendą zapisaną w omszałych księgach.

Black Friday Irracjonalny Konsument - fenomen

Druga strona lustra

012 Koń - Darek Dusza Felieton

Poradnik UK

012 Wymuszanie Danych 013 Zwolnienie z pracy Wkrótce nielagalne

016

Czy można być zwolnionym z powodu odszkodowania?

Krok w Przeszłość

016

Dla redakcji magazynu Emigrant, to również bardzo ważny moment, głównie dlatego, że w grudniu, po raz ostatni w obecnej formie

Ronni Biggs Złodziej, muzyk i celebryta

Nasze Sprawy

024 025 Tango

Chiński czajnik Niesamowita relacja z życia w Chinach

Pasja, która zmienia życie

Wywiady, Opinie

018

Rodzina.pl

Magiczny czas prezentów Dylemat - co kupić dla malucha i nie tylko

Short Press

Cenne porady, uwagi oraz rozwiązania.

Temat Numeru

026

Polskie Boże Narodzenie Najuroczyściej obchodzone święto

Okiem Reportera

026 Świąteczny kiermasz

MARKETING & REKLAMA Paulina Jaśkiewicz tel. 0792 139 3642 paulina@magazynemigrant.pl marketing@magazynemigrant.pl DZIAŁ GRAFICZNY Maciej Telega, Adam Szweda, Adrian Jaśkiewicz, Agata Ornowska design@magazynemigrant.pl

Kultura Cafe

030

Aktualności ze świata filmu, teatru, literatury, muzyki i sztuk wizualnych.

Przez szacunek do zrozumienia.

Zadbaj o cerę zimą Cera naczykowa i jej pielęgnacja

Podróże

pro Press

DRUK: .co.uk 17 Hillfoot Street, G31 2LD Glasgow ADRES REDAKCJI / DZIAŁ REKLAMY: ProPress (UK) Ltd 17 Hillfoot Street Glasgow G31 2LD tel: 07730 761022 redakcja@magazynemigrant.pl marketing@magazynemigrant.pl www.magazynemigrant.pl

Aniołowie Biali Czy aby wciąż obchodzimy Święto Narodzenia?

Nauka i wiedza

038 Panto

Ze śmiechem przez święta

Motoryzacja

040 Info Moto

Informacje z świata motoryzacji.

Demencja

Z pamiętnika podróżnika

WYDAWCA:

Wydarzenia kulturalne

Zdrowie i uroda

032 033

Tradycje

036

034 Prowansja

Christmas Market w Europie.

REDAKTOR NACZELNA Anna Bator-Skórkiewicz tel. 0773 076 1022 ania.bator@magazynemigrant.pl

022 Ciekawostki oraz wiedza

018

Grubson Wywiad z Grubsonem,Jareckim i Dj-em BRK

011

Na Widelcu

043

Wigiline przysmaki Smaczne posiłki na Boże Narodzenie

Krzyżówka

045 Krzyżówka

Rozwiąż krzyżówkę i wygraj nagrodę!

DZIENNIKARZE

Monika Nowicka Dariusz Dusza Krzysztof Kruk Aneta Kokosińska Mateusz Nowak Conor MacGuire Adam Kurp Mateusz Śmigielski Izabela Mikos

WSPÓŁPRACA Dariusz Barabasz Magdalena Urbanowska Magdalena Gajdel Natalia Bator Kornelia Kretinin

Poglądy zawarte w felietonach sa osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze są zgodne z przekonaniami Redakcji Magazynu Emigrant. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów oraz obróbki nadesłanych zdjęć. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Reprodukcja i przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy.

Nasi Partnerzy:

Konsulat Generalny Rzeczpospolitej Polskiej w Edynburgu

TO ADVERTISE CALL: 07921 39 3642 or EMAIL: marketing@magazynemigrant.pl


W PIGUŁCE

w pigułce

07

będą Państwo mogli sięgnąć po „Emigranta”.

Ale spokojnie, będziemy z Wami dalej, tyle, że pod inną nazwą, której teraz jeszcze nie zdradzę, niech pozostanie tajemnicą, aż do wydania styczniowego.

W nowym roku zaczniemy nowy rozdział naszej historii, mam nadzieję, że będziecie Państwo pisać ją razem z nami. Nowy magazyn będzie jeszcze bardziej zintegrowany ze społecznością polską mieszkającą w Szkocji i północnej Anglii. Będziemy starali się sprostać Państwa oczekiwaniom. Serdecznie dziękujemy za Waszą dotychczasową uwagę i wsparcie, i życzymy wszystkim naszym czytelnikom, zdrowych wesołych i oczywiście rodzinnych świat Bożego Narodzenia, oraz hucznego powitania Nowego Roku, a w tak zwanym międzyczasie zapraszamy do lektury magazynu Emigrant. I pamiętajcie, warto zachować na pamiątkę grudniowy numer, bo to limitowana edycja:)

Anna Bator-Skórkiewicz Redaktor Naczelna

SZKOCKA POLICJA WERBUJE POLICJANTÓW W POLSCE

Szkocka policja we współpracy z policją w Polsce werbuje funkcjonariuszy do pracy w Szkocji, ponieważ uważa, że znają oni środowisko imigrantów i lepiej radzą sobie w kontaktach z nimi - donosi szkocka telewizja STV. Zdaniem stacji jest to odzwierciedlenie faktu, że Polacy stanowią największą grupę wśród imigrantów w Szkocji, liczącą ponad 55 tys. osób (dane z cenzusu z 2011 r.). - Jest to ukłon wobec polskiej społeczności w Szkocji - powiedział konsul generalny w Edynburgu Dariusz Adler. POLICJANCI POLSKIEGO POCHODZENIA JUŻ PRACUJĄ

NICOLA STURGEON ZOSTAŁA PREMIEREM SZKOCJI Nicola Sturgeon, przywódczy ni rządzącej w Szkocji partii nacjonalistycznej SNP, została w środę, po głosowaniu w parlamencie w Edynburgu, za twierdzona na stanowisku pierwsze go ministra Szkocji. Jest pierwszą kobietą, która objęła tę funkcję. 44-letnia Sturgeon przejmuje fotel premiera autonomicznego rządu Szkocji po swoim mentorze Aleksie Salmondzie, który podał się do dymisji po wrześniowym referendum niepodległościowym w Szkocji. Decyzja parlamentu nabierze pełnej mocy, gdy zatwierdzi ją w czwartek królowa Elżbieta II. Sturgeon 14 listopada została wybrana na przywódczynię SNP; wcześniej przez dziesięć lat była wiceszefową tego ugrupowania. Na konferencji partyjnej w Perth zapowiedziała kontynuację starań o niepodległość Szkocji. 18 września w referendum Szkoci opowiedzieli się za utrzymaniem polityczno-konstytucyjnego status quo większością 55 proc. W środę Sturgeon powiedziała, że jest wciąż „głęboko rozczarowana” wynikiem tego głosowania.

Po wyborze na liderkę szkockich nacjonalistów wyraziła nadzieję, że w wyborach do brytyjskiego parlamentu w maju 2015 roku jej partia nie tylko poprawi wynik z roku 2010, gdy zdobyła 6 mandatów z przypadających na Szkocję 59, ale też wygra te wybory w Szkocji. Największą partią polityczną w Szkocji reprezentowaną w Westminsterze są obecnie laburzyści, konserwatyści mają tylko jednego posła.

- Już teraz w naszych szeregach mamy funkcjonariuszy polskiego pochodzenia, którzy tu (w Szkocji) się urodzili i wychowali, ale jesteśmy proaktywni i nawiązaliśmy kontakty z kolegami w Warszawie z myślą o tym, by polscy funkcjonariusze pracowali w Szkocji z licznymi emigrantami ekonomicznymi z Polski - powiedział cytowany przez STV zastępca komendanta szkockiej policji Iain Livingstone. - Wzrost liczby przestępstw i wykroczeń popełnianych w Szkocji przez obcokrajowców, zwłaszcza z UE, jest bardzo widoczny. W ostatnich pięciu latach co najmniej się podwoił. Mam na myśli kradzieże w sklepach, wykroczenia drogowe, przestępstwa seksualne i przemoc. Europejskie doświadczenia przydają się na lokalnym szczeblu, ponieważ każda część Szkocji doświadcza tych zjawisk - dodał. STV sugeruje, że decyzja może mieć związek z naradą na wysokim szczeblu, która ostatnio odbyła się w Edynburgu między Europejskim Urzędem Policyjnym (Europolem) a władzami szkockimi. Zacieśnienie współpracy między siłami policyjnymi w ramach UE było jednym z głównych wątków spotkania. Według konsula Adlera wiadomość o werbowaniu przez Szkocję policjantów w Polsce może wprowadzać w błąd, bo sugeruje, że dotychczas ich nie było. Tymczasem jest ich w kraju już ok. 25, wszyscy wywodzą się z najnowszej fali imigracji. POLACY NIE SPRAWIAJĄ PROBLEMÓW Adler zastrzega też, że inicjatywa, o której donosiła STV, nie ma związku z przestępczością wśród Polaków, bo takiego problemu nie ma. - To szeroko rozumiana prewencja. Szkocka policja chce dopilnować, by w razie pilnej potrzeby Polacy nie mieli barier w komunikowaniu się z nią i mogli porozumieć się w ich rodzimym języku. Tutejsza policja jest generalnie otwarta na zatrudnianie funkcjonariuszy mówiących językiem społeczności imigrantów, nie tylko z Polski, jeśli spełniają warunki zatrudnienia, które są bardzo wymagające - wyjaśnił.


WYSPA Z BLISKA

08

Grudzień /Styczeń

WYSPA

Z BLISKA

12 GRUDNIA – 20 KWIETNIA

13 – 25 GRUDNIA

Edynburg

Edynburg

99 ROZRYWKA

Game Masters

Niekoniecznie na świąteczną nutę, choć może zainspirować pod względem pomysłu na prezent pod choinkę. Muzeum Narodowe (National Museum) w Edynburgu będzie gościć 30 przedstawicieli gier komputerowych. Z możliwością tańszego biletu dla całej rodziny, maluchy z pewnością wyjdą z uśmiechem na twarzy. Wstęp: już od £ 6.50; rodzina (osoby) £23.00; rodzina (4 osoby) £ 28.00 Więcej info: www.nms.ac.uk 12 – 24 GRUDNIA

11 KULTURA

Glasgow

The Reindeer Return To Holmwood

Renifery powracają! Zaprzęg Św. Mikołaja rusza z kopyta i przybywa w zacne progi Glasgow, aby rozweselić najmłodszych, a rodzicom przypomnieć o niesamowitym uroku Świąt. Wstęp: od £ 3.00 Więcej info: www.nts.org.uk 13 – 14 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Inverurie

Christmas Through The Ages

Świąteczne zakupy, kolędy i choinka to dla nas coś naturalnego, jak natomiast celebrowano te elementy Bożego Narodzenia ponad sto lat temu? Zamek Fraser w północnej części Szkocji zaprasza na dwudniową frajdę wskrzeszania wiktoriańskich obyczajów. Z choinką w wielkim holu, przy cieple kominka zapowiada się niezapomniane doświadczenie. Wstęp: od £ 3.00 Miejsce: Castle Fraser, Sauchen, Inverurie, Grampian, AB51 7LD Więcej info: ww.visitscotland.com 13 – 22 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Renfreshire

Santa’s Grotto

W te Święta najmłodsi będą mieli okazję do bliskiego spotkania trzeciego stopnia z samym Św. Mikołajem! To nie lada gratka – on sam przywita „po mikołajowemu” (- Czy ten rok to tylko psoty i figle? – być może zapyta?) pogładzi po głowie i wręczy upragniony prezent. Po takim spotkania pozostanie pamiątka w postaci fotografii. Już nie wspominając o tym, że to wszystko odbędzie się w tzw. „grocie Św. Mikołaja”. Wstęp: £9.00 Miejsce: Castle Fraser, Sauchen, Inverurie, Grampian, AB51 7LD Więcej info: ww.visitscotland.com

11 NAUKA

Redescovering John Muir’s Botanical Legacy Wspaniała okazja dla wielbicieli flory. Kolekcja autorstwa odkrywcy szkockiego, Johna Muira pochodząca z jego wojaży do Ameryki Północnej. Dodatkowym plusem jest wstęp wolny. Urok ogrodu botanicznego w Edynburgu to atut, który z pewnością zachęci niezdecydowanych. Wstęp: bezpłatny Miejsce: Royal Botanic Garden Edinburgh John Hope Gateway, Arboretum Place, Edinburgh, EH3 5NY Więcej info: www.visitscotland.com

2014 / 2015

Wstęp: od £ 7.5; cena regularna £12.50 Więcej info: www.usherhall.co.uk 15 – 23 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Glasgow

Glasgow Christmas Market

11 KULTURA

Większość z nas już na pamięć zna wszystkie świąteczne wiktuały, lista zakupów na stół wigilijny jest niezmienna od lat. Podarki choinkowe to jednak istna zmora dla wszystkich. Targ świąteczny w Glasgow może okazać się zbawienny w krytycznych momentach tej grudniowej opresji. Przybywają bowiem handlowcy z całego świata, aby zaprezentować szeroki wachlarz ofert. Od szalików poprzez szwajcarskie sery. Wstęp: bezpłatny Więcej info: ww.visitscotland.com

Edynburg

16 GRUDNIA – 4 STYCZNIA

14 GRUDNIA

Edinburgh’s Affordable Vintage Fair – Christmas

Idealna okazja do sprawdzenia, co w trawie piszczy. Assembly Rooms w Edynburgu organizują kiermasz przedświąteczny. Warto zobaczyć, choćby dla samej, migoczącej setkami światełek bożonarodzeniowych głównej ulicy Edynburga. Wstęp: dzieci do lat 12 – bezpłatnie; wstęp dla pozostałych £ 2 Miejsce: Assembly Rooms Edinburgh 54 George Street, EH2 2LR Edinburgh, United Kingdom Więcej info: facebook / Edinburgh’s Affordable Vintage Fair - Christmas Special

99 ROZRYWKA

Leeds

The Scottish Market

Święta to nie tylko kolędy i pasterka o północy. Ten wyczekiwany okres bożonarodzeniowy w dużym stopniu upływa pod znakiem przyjemności dla podniebienia. Z tego też powodu

trzeba koniecznie wybrać się na targ świątecznych wiktuałów: od kiełbasek, przez słynne brytyjskie cup cakes, po piwo imbirowe. Cud, miód i orzeszki! Wstęp: już od £10.00 Więcej info: www.visitleeds.co.uk 16 – 20 GRUDNIA

11 KULTURA

Dundee

Emily Mouse’s Christmas Tales

Najmłodsi nie posiadają się z radości! Piosenki, rymowanki i opowiadanka to program przedstawienia w Dundee. Idealne wprowadzenie w nastrój świąteczny, jak również okazja do posłuchania przekazu językowego, którego odbiorcą jest mały słuchacz. Wstęp: bezpłatny Miejsce: Dundee Rep, Tay Square, Dundee, Tayside, DD1 1PB Więcej info: ww.visitscotland.com 17 GRUDNIA

11 KULTURA

Manchester

Abode Hotel – Michael Caines Restaurat

Manchester to miasto przemysłowe. W przeszłości centrum rewolucji industrialnej, dzisiaj natomiast centrum

Super zabawa

14 GRUDNIA

11 MUZYKA

Glasgow

Angus & Julia Stone

Coś dla fanów nastrojowych ballad w rytmie bluesa. Zespół Angus & Julia Stone to rodzeństwo rodem z Antypodów. Podczas ich tegorocznego, zimowego tournee zahaczą również o Glasgow i O2 Academy. Piękne, subtelne brzmienie w największym mieście Szkocji to okazja nie-do-przegapienia. Wstęp: £ 20.00 Więcej info: www.angusandjuliastone. com 15 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Edynburg

St George’s School Christmas Concert

Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia. A wraz z nimi, oczekiwane przez wielu występy chóru. Tym razem zaprasza prywatna szkoła średnia, St George’s School, która podejmie się organizacji w znamienitym Usher Hall.

30 grudnia – 1 stycznia

EDINBURGH’S HOGMANAY

Wyspiarze z wielkim uwielbieniem powracają do bożonarodzeniowych tradycji, jakie wykształciły się szczególnie w czasach panowania królowej Wiktorii. Ona sama, domatorka i matka gromadki dzieci z małżeństwa z księciem Albertem, wychowała się na twórczości Karola Dickensa. Pisarz wielokrotnie wykorzystywał motyw świąt w powieściach. Warto zatem przekonać się samemu, jak to wtedy wyglądało. Uliczne zespoły muzyczne oraz DJ z całego świata wypełnią ulice Ednuburga. Nie zabraknie artystów znanych z TV czy radia poczynajac od Mark Ronson, Chvrches, The Vaccines, Friendly Fires, Glasvegas, Django Django, The Coral, MYLO, Django Django, Chvrches, King Creosote, Treacherous Orchestra, Fiddler’s Bid, The Rezillos oraz The Complete Stone Roses i The Rewinder Stage, DJ Swiss i Buttercup & Pixel! Wstęp: £ 20.00 (za kilkugodzinne szaleństwo muzyki i tańca) Miejsce: centrum Edynburga Więcej info: www.edinburghcastle.gov.uk/events/tales-and-traditions-of-a-victorian-christmas.aspx


kultury i zróżnicowanych gustów. Dla każdego coś miłego, dlatego też tym bardziej można wybrać się do restauracji, która zdobyła szczyty uznania krytyki. Piękne wnętrza, wyborna kuchnia oraz wspaniała obsługa sprawią, że będziemy chcieli, aby wieczór nigdy się nie skończył. Wstęp: róźny, w zależności od potrawy Miejsce: 107 Piccadilly, M1 2DB Więcej info: www.abodemanchester. co.uk/michael-caines-dining 18 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Edynburg

And a Partridge in a pear Tree

Wielka Brytania to kraj, który z wielkim uwielbieniem...i pompą obchodzi okres bożonarodzeniowego jednoczenia się. Tym razem w niebagatelnym otoczeniu samego zamku Lauriston. Wspaniała okazja do pieczenia, dekorowania i przygotowywania świątecznych dekoracji. W cenie biletu wszystkie potrzebne materiały. Wstęp: od £20 Miejsce: Lauriston Castle, Cramond Road South, Cramond, Edinburgh, Lothian, EH4 5QD Więcej info: www.edinburghmuseums. org.uk/Venues/Lauriston-Castle 19 GRUDNIA

99 KULTURA

Wigam

Allgates Brewery

Manchester i okolice to nie tylko miejsce zakupowych szaleństw i wyjątkowo mocnego akcentu (zwanego macunian), ale to również idealne miejsce, aby zakosztować słynnego brytyjskiego piwa. Wycieczki po tej browarni są tak popularne, że trzeba rezerwować miejsca. To z pewnością dobry znak... Wstęp: £12.00 Więcej info: www.allgatesbrewery.com/ brewery 20 GRUDNIA

to wtedy wyglądało. Wstęp: bezpłatny Miejsce: Edinburgh Castle, Castlehill, Edinburgh, Lothian, EH1 2NG Więcej info: www.edinburghcastle.gov. uk/events/tales-and-traditions-of-a-victorian-christmas.aspx 20 – 24 GRUDNIA

11 KULTURA

Glasgow

Mrs Claus Christmas Party

Bez wątpienia Św. Mikołaj to postać wszystkim znana, czy jednak ktoś słyszał o pani Mikołajowej? Zabiegana, zaaferowana i z lekka zgrzana całym tym wigilijnym zamieszaniem ma jednak chwilkę, aby ugościć przybyszów. Wspaniała okazja do wzięcia udziału w grach planszowych, posłuchania opowieści i zobaczenia sekretnego pomieszczenia, w którym pani Mikołajowa trzyma prezenty. Wstęp: £10.00 Miejsce: Pollok House, 2060 Pollokshaws Road, Glasgow, Lanarkshire, G43 1AT Więcej info: www.nts.org.uk 23 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Glasgow

Glory of Christmas

Święta, Święta...i jeszcze moc świętowania przed nami! W przeddzień Wigilii filharmonia na ulicy Sauchiehall zaprasza do wieczoru pod znakiem muzycznej klasyki Bożego Narodzenia. W programie recitale tenorów przy akompaniamencie Bacha, Haydna oraz innych. Wstęp: od £18 Miejsce: The Glasgow Royal Concert Hall, 2 Sauchiehall Street, Glasgow, Lanarkshire, G2 3NY Więcej info: www.glasgowconcerthalls. com/events/glory-of-christmas 31 GRUDNIA

99 KULTURA

Stonehaven

Leeds

Stonehaven Fireball Festival

Nadchodzi po wielkim wyczekiwaniu – oto kiermasz świąteczny, a wraz z nim smakołyki, wiktuały i niekończąca się ilość grzanego piwa i wina. Trunków co nie miara, jak również kiełbasek i gofrów. Wszystko zaprawiane solidnym, niemieckim podejściem. Dlaczego? Bo sam pomysł, jak również dostępne artykuły pochodzą właśnie z Niemiec. Szykuje się wspaniała uczta dla podniebienia. Wstęp: bezpłatny Miejsce: Millennium Square, Leeds, LS2 8HD, LS2 3AD

2 STYCZNIA

99 ROZRYWKA

Christmas Market

20 – 23 GRUDNIA

99 ROZRYWKA

Edynburg

Tales and Traditions of a Victorian Christmas

Wyspiarze z wielkim uwielbieniem powracają do bożonarodzeniowych tradycji, jakie wykształciły się szczególnie w czasach panowania królowej Wiktorii. Ona sama, domatorka i matka gromadki dzieci z małżeństwa z księciem Albertem, wychowała się na twórczości Karola Dickensa. Pisarz wielokrotnie wykorzystywał motyw świąt w powieściach. Warto zatem przekonać się samemu, jak

* 5 9 0,

Zapowiada się wyjątkowe szaleństwo sylwestrowej nocy w hrabstwie Aberdeen. Aby uczcić Nowy Rok, mieszkańcy organizują marsz z pochodniami, które są podrzucane przez mistrzów fachu. Żonglerka ogniem to głęboko zakorzeniona tradycja tego miasta. Warto zobaczyć! Wstęp: bezpłatny Miejsce: Various Venues, Stonehaven, Aberdeenshire, AB39 2BU Więcej info: www.stonehavenfireballs. co.uk

99 SPORT

South Queensferry

The Loony Dook

Nie bez przyczyny całe wydarzenie nosi znamienny tytuł „Loony dook”, czyli wariackie plusknięcie. Oto 1 stycznia gromada śmiałków zanurzy się w wodach arktycznie zimnych wód w okolicach słynnego mostu Firth of Forth, aby zapoczątkować nowy 2015 rok. Tylko dla morsów. Wstęp: bezpłatny Miejsce: Newhalls Road, EH30 9TA Więcej info: www.edinburghshogmanay.org/events/the-loony-dookcom/ events/glory-of-christmas

www.transfer24.co.uk wersja mobilna: m.transfer24.co.uk *przy przelewach do 50 GBP Transfer24 działa pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego (zezw. IP5/2013)


Z PERSPEKTYWY

010

IRRACJONALNY KONSUMENT - FENOMEN

BLACK FRIDAY TEKST: CONOR MACGUIRE

Klasyczny ekonomista założy, że jesteśmy racjonalnymi agentami, którzy zimno kalkulują plusy i minusy danej sytuacji przed podjęciem decyzji. Dowodów przeciw takiemu założeniu jest wiele. Przykładem takiego irracjonalnego zachowaniu możne być zjawisko czarnego piątka.

Amerykańskie zapożyczenie Black Friday, (czyli czarny piątek) jest nieoficjalnym rozpoczęciem sezonu Bożego Narodzenia. Tak przynajmniej mówi się w Stanach. Tuż po amerykańskim Dniu Dziękczynienia, czarny piątek jest znany jako dzień wszelkich przeceń. Wiele sklepów obniża ceny na produktach RTV i AGD, można również kupić komputer lub aparat fotograficzny w okazyjnej cenie. Taka sytuacja powoduje szaleństwo wśród tysięcy konsumentów, wielu z nich wyczekuje pod drzwiami sklepu, nawet dzień przed planowanymi obniżkami, wszystko po to, aby zwiększyć swoje szanse w kolejce po upragniony telewizor. Wiadomości są pełne anegdot z każdego zakątka kraju i nie tylko, ze sklepów, w których ludzie w sposób bezpardonowy walczą o cenne produkty. W niejeden przypadku interweniowała policja z powodu niepokoju i bójek w sklepach. A dlaczego dzień wyprzedaży nazywany jest właśnie czarnym piątkiem? Podobno, nazwa ta pochodzi od stanu zbytu sklepów, w tym dniu sklepy przekraczają sprzedaż z „czerwonego”, czyli straty, do „czarnego”, czyli na plusie. Sklepy brytyjskie od paru lat biorą udział w małpowaniu swoich amerykańskich kuzynów i co za tym idzie, w zamęcie czarnego piątku. Takie widoki potwierdzają irracjonalizm zachowań konsumenta, bo przecież, kto chciałby siedzieć godzinami w zimnie, tylko po to, żeby coś kupić za niższą cenę? Podobne szaleństwo można zobaczyć pod drzwiami sklepów Apple’a, w noc przed pojawieniem się nowego modelu iphone’a. Jest to zjawisko ciekawe, choć wydaje się niedorzeczne. Producenci rozdają wysokie rabaty niczym prezenty w świątecznym duchu,a konsumenci wprost skaczą z radości, otrzymując szanse na tak intratne zakupy. W końcu wszyscy uwielbiamy przeceny i promocję. Natomiast pytanie brzmi: dlaczego sklepy oferują ceny, które czasami nawet nie pokryją kosztów produkcji? Odpowiedzi na to pytanie jest co najmniej kilka. Otóż, wiadomym jest, że w ciągu całego roku wiele sklepów ponosi straty, jedynie w okresie świąt Bożego Narodzenia jest szansa na wyrównanie, a nawet niezłe odrobienie strat poniesionych w mniej intratnych miesiącach. Czarny piątek , może więc służy

, jako katalizator do rozpoczęcia sezonu, w którym wydajemy więcej pieniędzy. Istotną rolę w całym zamieszaniu odgrywają również media, to właśnie one napędzają machinę obniżkową do granic absurdu.. Ciężko jest uniknąć całego cyrku związanego z czarnym piątkiem. W tym okresie jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w różnego rodzaju i maści mediach i ulicznych bilbordach. Pobudzają one nasz apetyty na nowe rzeczy, oraz powoduję ekscytację zbliżającymi się świętami, co z kolei wysyła sygnał do naszego mózgu, że należy wybrać się na duże zakupy, i wydać pieniądze w dużych ilościach. Kolejnego wytłumaczenia zachowań charakterystycznych dla czarnego piątku należy szukać w ekonomicznym zjawisku ‘sunk cost fallacy’, czyli ‘błąd poniesionych kosztów’. Sklepy reklamują szczególnie kuszące oferty, lecz często są te oferty ‘limitowane’, czyli jest ograniczona ilość pewnego produktu, czyli sklep może zaoferować produkt w podanej cenie tylko dla pierwszych 50 nabywców, stąd właśnie te długie kolejki noc przed otwarciem, aby zostać jednym ze szczęściarzy i kupić dany produkt w atrakcyjnej cenie. Jednak takie intratne oferty cenowe, to swoista pułapka, ponieważ Ci, którzy nastawili się na zakup konkretnego towaru, ale nie zdołali go dostać, rzadko wracają do domu z pustymi rękoma, tym sposobem sklep zapewnia sobie zbyt na wiele towarów. Oferty są tak atrakcyjne ,że działają na konsumentów niczym przynęta. Oto właśnie„błąd poniesionych kosztów”, nie kupowanie byłoby po prostu stratą czasu, lepiej coś wydać i coś mieć. Cenionym prawem handlu jest szeroko rozwinięty marketing, więc z większą lub mniejszą znajomością tematu, używają go sklepy celem przedstawienia klientowi zalet swego towaru, często nie są to informacje zgodne ze stanem faktycznym. Konsumenci z kolei często sami siebie przekonują do korzyści wynikających z zakupu danego produktu po niższej cenie, ignorując fakt, że np. jazda do centrum, lub do galerii w takim dniu, zajmuje dużo czasu więcej czasu. Oczyma wyobraźni już widzimy nowy telewizor, często zapominając, jakie są ukryte koszty takiego zakupu. Ograniczenie ilości produktów, zawężony czas, w którym można je kupić, podnosi postrzeganą wartość: bo jutro już nie będzie tej samej okazji. Albo jeszcze gorzej: ktoś inny kupi to dla siebie, zostawiając Ciebie z pustymi rękami! Autorzy książki ‘Thinking, Fast and Slow’ Khaneman i Tversky, argumentują, że ludzie na początku są ostrożni, i niechętnie podejmują ryzyko. Zmienia się to dość szybko, kiedy przekonują się do kupna chociaż jednego drobiazgu. Po czym, ta awersja staje się coraz słabsza, co świetnie wykorzystują producenci. Jeśli kupujesz np. duży, nowoczesny telewizor, to dokupienie jeszcze jakiegoś drobiazgu raczej nie ma znaczenia. Wobec tego, zadaniem sklepów jest przekonanie konsumenta do zakupu choć jednego z oferowanych produktów, a przy kolejnych wydajemy pieniądze znacznie łatwiej i bez większych zahamowań. Koniec końców, czarny piątek jest wyjątkową okazją dla sklepów, pod wieloma względami. Cały ten zamęt jest nieuniknioną częścią całości, bo gdyby tego nie było, nie byłoby tego samego poczucia potrzeby i energii, żeby pójść do sklepu i coś…cokolwiek, kupić! Podobno Szkoci nie powinni tracić rozumu w sprawach finansowych. Jednak sadząc po scenach ze w całym kraju, to nie do końca prawda, również oszaleliśmy na punkcie czarnego piątku. Ale jak moja babcia zwykła mawiać – jeśli czegoś nie potrzebujesz, to nie


RODZINA PL

011

MAGICZNY CZAS PREZENTÓW TEKST: IZABELA MIKOS

Przyznam się Państwu, że nie przepadam za kupowaniem prezentów. Zwykle mam wątpliwości, czy to, czym obdaruję bliskich będzie się rzeczywiście podobało, czy trafi na najmniej używaną półkę w domu i będzie tam zalegać w zapomnieniu. Zbliża się jednak nieubłaganie ten czas, kiedy trzeba się wysilić (i to nie tylko finansowo), ruszyć głową i uruchomić wyobraźnię. Największe pole manewru daje mi moja Młodociana. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby nie miała listy życzeń do Świętego Mikołaja, którą rzecz jasna ja „wysyłam”. To zdecydowanie ułatwia sprawę. Po „odsianiu” z owej listy cudów, niemożliwych do realizacji, pozostaje całkiem spory obszar, z którego staram się co roku wybrać ten szczególnie upragniony i wyczekany prezent. I tu pojawiają się dylematy matki, która stara się świadomie wychowywać swoje dziecko. Pozwolić na to, żeby Młodociana wpadła w aktualnie obowiązującą modę zabawkową, czy może jednak pokusić się o własne wybory, które Ona doceni „po latach”? Zobaczyć przez chwilkę ten błysk w oku i szaloną radość mojej córki w momencie rozpakowywania prezentu, który jest Jej aktualnym marzeniem (i napawać się tą chwilą), czy pozbawić tego nas obydwie na rzecz Jej umiarkowanego entuzjazmu? Jak połączyć jedno z drugim? Czy to w ogóle możliwe? Dzień, w którym piszę te słowa to urodziny mojego dziecka. Za prezentem dla Niej zaczęliśmy się rozglądać miesiąc temu. Zadanie trochę skomplikowane, bo Młodociana zażyczyła sobie...szczurki. Na szczęście szczurki (ostatecznie), bo „po drodze” miała jeszcze pomysł na żółwia, węża i chomika. Wspomnę jeszcze, że dwa lata temu w naszym domu pojawiły się dwa czarne koty (również, jako prezent urodzinowy dla córeczki). Teraz wszyscy pilnujemy, żeby koty nie uznały, że szczurki to prezent dla nich. Kochamy zwierzaki, więc nie były to szczególnie trudne decyzje. Zdecydowanie łatwiejsze, niż uleganie modzie na koszmarnie wyglądające laleczki, które na szczęście szybko znalazły swoje miejsce na mało używanej półce. Muszę przyznać, że kupowanie prezentów dla Młodocianej (mimo, że jak wspomniałam, nie jestem w tym specjalnie dobra) jest dla mnie prostsze, niż wyszukiwanie ich dla innych moich bliskich. Dzieci zawsze o czymś marzą, pragną czegoś i głośno o tym informują swoich rodziców. Ja sama jestem zwolenniczką równowagi pomiędzy spełnianiem wszystkich zachcianek, a obdarowywaniem na szczególne okazje. Daleko mi do mamy, która kupi, bo dziecko chce tu i teraz. Staram się wybierać z rozmysłem to, co kształtuje moje dziecko, co Je

miętacie Państwo gry planszowe? One nadal istnieją. Jeszcze. To może być wspaniały prezent dla dziecka, ale również dla całej rodziny. To kolejna okazja do wspólnego wypoczynku. Jeśli kiedyś graliście, to wiecie, jak potrafi wciągnąć dobra planszówka. Jeśli nie, to zachęcam do sprawdzenia. Wielokrotnie grywaliśmy w naszym domu w różne rodzaje takich gier, co jakiś czas przybywa nowa. Na bok odchodzą laptopy, ba, nawet obiad jakby mniej istotny i sprzątanie, i pranie... A może „talon na wyjście”? Ja mam spore wyrzuty sumienia, że spędzam z Młodocianą zbyt mało czasu. Sądzę, że wielu z Państwa dotyka podobny problem. Takie niestety mamy czasy. Brakuje wspólnych wycieczek, wyjazdów. Jesteśmy przemęczeni pracą i jeśli zdarza się wolny dzień, to najchętniej nie wychodzilibyśmy z domu. Taki „talon na wyjście” może zaktywować całą rodzinę, żeby gdzieś wyjechać, coś zobaczyć, pochodzić po górach, zwiedzić przepiękne zakątki Szkocji. To nie jest duży kraj, nie potrzeba wielogodzinnej jazdy, żeby znaleźć się w zupełnie innej niż ta codzienna rzeczywistości. Pomysłem na „talon na wyjście” można się pobawić, ustalając reguły, np. dziecko wybiera jedno z kilku zaproponowanych miejsc (nie muszę chyba dodawać, że nie jest to Overgate, Wellgate, Tesco czy Asda), ustala plan podróży z pomocą rodziców, pakuje swoje rzeczy, przygotowuje jadłospis... Przyznam, że czasem marzy mi się, żeby ktoś ode mnie mądrzejszy zdjął z mojej głowy obowiązek kupowania upominków i to w tak sprytny sposób, żebym sobie mogła przypisać pomysłowość i pełnię zasług. Z drugiej strony, kto lepiej od nas zna nasze pociechy, ich marzenia, potrzeby? Chyba tylko Święty Mikołaj. Zostawmy więc brodatemu dobrodziejowi przed domem koszyczek z jabłkami. Renifery zawsze się z tego cieszą, bo całą noc ciężko pracują. Każdego roku tak robimy, każdego roku zostawiają w koszyczku przemiłą kartkę z podziękowaniem za podarunek. Każdy z nas lubi być obdarowywany tym, o czym marzy. A o czym marzy, wiedzą nieliczni. Życzę Państwu, wspaniałych, zdrowych, pełnych rodzinnego ciepła i spokoju ducha świąt Bożego Narodzenia. Prezentów, które rozgrzeją i ucieszą serca wszystkich domowników, oraz dobrego i owocnego Nowego Roku.

otacza. Miliony ofert zalewają rynek, dzieci nie cieszy już prezent raz w roku. Przestaje mieć szczególne znaczenie, że w ogóle coś dostają, bo to przecież kolejny raz w tym miesiącu. Prezenty, które pojawiają się w naszym domu (te szczególne, wytęsknione), to wyjątkowe okazje, kilka razy w roku. Wydaje mi się, że warto poświęcić trochę czasu na poszpiegowanie marzeń naszych dzieci. Zakup prezentu może się stać okazją do rozwijania zainteresowań, pokazania dziecku czegoś nowego. Kupując łyżwy, wrotki, rower czy sprzęt wspinaczkowy możemy zaszczepić w naszych pociechach chęć do uprawiania sportu. A nóż-widelec za lat kilkanaście może stać się to jego/ jej drogą życiową? Tak zapewne zaczynała część największych gwiazd sportu. Może dla nas będzie to również pretekst do spędzania czasu z dzieckiem. Rodzinne pasje wzmacniają więzi, dają większe poczucie wspólnoty, zbliżają. To wartości, które trudno przecenić. Jako, że w kręgu moich zainteresowań od zawsze znajdowały się książki, to dla mnie osobiście jest to podarunek na każdą okazję. Dobra książka zaprowadzi dziecko tam, gdzie my, rodzice nie mamy dostępu, każe czytać pod kołdrą, z latarką w ręku i narażać się na niewyspanie, oraz burę od rodziców. I dobrze, tak właśnie ma być. Pomóżmy dzieciom rozwijać wyobraźnię, kupmy w imieniu brodatego Mikołaja książkę pod choinkę – dobrą książkę. Pokolenie naszych dzieci osaczone zostało przez technikę. Wydaje mi się czasem, że nie ma od tego ratunku. Oferuje leczenie: Czy któregoś z naszych dzieci nie pociągają gry - bóli kręgosłupa komputerowe? Prawda - bóli mięśni i stawów jest taka, że bez naszego - kontuzji sportowych nadzoru i kontroli mogły- masaż leczniczy i sportowy by spędzić długie godziny, - wad postawy u dzieci i młodzieży zabijając potwory w wir- uszkodzeń okołoporodowych usz tualnej rzeczywistości. Za niemowląt moich czasów( a nie było to wcale aż tak dawno), - zestaw ćwiczeń rehabilitacyjnych największą karą dla dzieci - terapia ultradźwiękowa był zakaz wychodzenia na podwórko, a teraz odMOŻLIWOŚĆ WIZYT wrotnie kara jest oderwaW DOMU PACJENTA! nie od komputera czy tabletu, na rzecz świeżego Kontakt: powietrza... Czy nie ma na tel: 07809870275 (Marcin) to lekarstwa? Hmm...Pae-mail: maser74@wp.pl

Polski fizjoterapeuta Glasgow, Edynburg, Motherwell, Hamilton


DRUGA STRONA LUSTRA

012

DRUGASTRONA

LUSTRA

DAREK DUSZA

Koń

Koń jaki jest, każdy widzi.

No, nie do końca. Na pewno w czasach, w których żył autor pierwszej polskiej powszechnej encyklopedii, zatytułowanej „Nowe Ateny”, koń był oczywistą oczywistością. Nie tylko dla Benedykta Chmielowskiego, ale też dla wszystkich mieszkańców Europy. Dla rdzennych mieszkańców Ameryki koń nie był już taki oczywisty. Byli przekonani, że koń i siedzący na nim konkwistador to jedna i ta sama istota. Samo odkrycie Ameryki dla koni okazało się sukcesem. Zdziczały i opanowały rozległe prerie. Dla Indian odkrycie Ameryki sukcesem na pewno nie było. Koń jaki jest, każdy widzi, chociaż najczęściej w telewizji lub w internecie. Jadąc przez Polskę, coraz trudniej dostrzec pasące się konie. Albo pasące się krowy. Znikają z krajobrazu, odchodzą w przeszłość. Furmankę z koniem zastąpił traktor. Mentalność woźnicy za to zupełnie się nie zmieniła. Nie tylko konie znikają z polskiego pejzażu. Jeszcze szybciej znikają ludzie. Nie wiem, czy słyszeliście że 20 procent mieszkańców Polski myśli o emigracji. Tak wynika z badań Instytutu Millward Brown. Cieszycie się, że tylu rodaków do Was dołączy? Pięć, sześć milionów? Natomiast reszta, która zostanie w kraju teoretycznie da sobie radę. Szczaw, mirabelki i oczywiście pastwiska. Pozostawione przez konie. . Ale to może nie wystarczyć! Konie wyeksportujemy tradycyjnie do Włoch, resztę rodaków tradycyjnie do Wielkiej Brytanii. Jak tak się już uda wszystko wyeksportować, to naprawdę będziemy zieloną wyspą. Dżungla, pastwiska, łąki. Jeden wielki rezerwat przyrody. Ostatnio wyeksportował się nasz pan premier, dał przykład. Rosną nam pokolenia, które już konia na żywo nie zobaczą. W ogóle mało zobaczą na żywo, bo coraz więcej dzieciaków nie radzi sobie z kontaktem z przyrodą. Nie umieją rozpalić ognisk, nie znają podstawowych gatunków roślin. Ba, mają problem z wiązaniem sznurowadeł, czytaniem mapy czy parzeniem herbaty. No, bo po co mają to umieć? Przecież wystarczy internet. Tak im się przynajmniej wydaje. A rodzice mają święty spokój. Dziecko pod kontrolą w domu, a nie gdzieś na podwórku,w lesie czy nad rzeką. Przynajmniej bachor głupich pytań nie zadaje. Sam sobie wygugla. A czy zrozumie?Zapamięta? Jak będzie wyglądał koniec świata? Uderzenie komety? Atomowa apokalipsa? Nie, brak internetu przez dwadzieścia cztery godziny. To nas zabije.

Gitarzysta, kompozytor i autor tekstów. Współzałożyciel punkowej Śmierci Klinicznej. Pisał teksty m.in. dla Dżemu. Obecnie grywa z Irkiem Dudkiem i założył własny zespół Redakcja.

Internet to koń. Trojański. To było w czasach w których nie było dronów, ani samochodów pułapek. Dlatego Grecy, oblegający Troję wymyślili konia-pułapkę. Teraz trojanów mamy miliony, w swoich komputerach. Powoli przedostają się do naszych mózgów. Jest jedno miejsce w Polsce, gdzie można konie zobaczyć. Jak zdychają ... To droga do Morskiego Oka. Droga śmierci dla wielu koni, ofiar góralskiej chciwości i sadyzmu. Zresztą nie tylko fiakrzy mają udział w tym koszmarze. Przecież ktoś do tych fasiągów wsiada, ktoś za to płaci. Dziwne, że takie rzeczy dzieją się w kraju, w którym konie cieszyły się wielką estymą. Nie tylko kasztanka Piłsudskiego. Wszystkie konie. Ułani, szwoleżerzy, husaria. Wszędzie konie, tabuny koni. A teraz co? Morskie Oko?



PORADNIK UK

014

NHS NIEZBĘDNIK MEDYCZNY TEKST: MATEUSZ NOWAK

WYMUSZANIE DANYCH BĘDZIE NIELEGALNE! TEKST: MAGDALENA URBANOWSKA - TRAINEE SOLICITOR, MACROBERTS

Wymuszanie wniosków o dostęp do danych osobowych wkrótce stanie się nielegalne. Takie wymuszanie często ma miejsce gdy ktoś chce uzyskać dostęp do danych pokazujących czy dana osoba była karana, ale nie chce skorzystać z istniejących oficjalnych sposobów dostępu do danych (takich jak the Disclosure and Barring Service and Access Northern Ireland). Artykuł 56 ustawy o ochronie danych osobowych z 1998 roku w końcu wejdzie w życie 1 grudnia tego roku. Oznacza to, że pracodawcy lub osoby trzecie wymagające od kogoś złożenia wniosku o dostęp do danych osobowych jako warunek zatrudnienia będą popełniały przestępstwo. Pracodawcy nie będą już w stanie wymagać od kandydatów do pracy, aby ci korzystali z ich poufnego i osobistego prawa jako wnioskodawcy do uzyskania szczegółów niekaralności stanowiących warunek do ich zatrudnienia. Ponadto, osoby proszące o dane osobowe nie będą mogły ich wykorzystać w celu udowodnienia niekaralności. W związku z tym, osoby starające się o pracę ochotniczą nie będą już zmuszane do korzystania z ich prawa dostępu do danych osobowych i zapoznawania pracodawcy ze szczegółami ich rejestru karnego. Biuro Komisarza Informacyjnego uważa, że wielu pracodawców starało się podważyć założenia ustawy o rehabilitacji przestępców, zmuszając potencjalnych pracowników do dostarczenia im pełnych danych dotyczących ich wykroczeń. Do tej pory osoby zapewniające pracodawcom dostęp do danych osobowych ryzykowały ujawnienie większej ilości informacji, niż w przeciwnym razie byłyby dostępne za pośrednictwem systemu ujawniania rejestrów karnych. Wejście w życie artykułu 56 ustawy o ochronie danych osobowych ma na celu zapobieganiu nadużyciom próśb o dostęp do rejestru karnego. Od dnia 1 grudnia tego roku wymaganie od kandydatów udostępnienia szczegółów rejestru karnego będzie stanowić przestępstwo. Pracodawcy stawiający kandydatom nielegalne wymogi mogą spodziewać się kary w zakresie £10.000 funtów w Szkocji, nieograniczonej grzywny w Anglii i Walii oraz Irlandii Północnej. Jeżeli nie można wykazać, że wymóg dostarczenia pełnych danych osobowych jest w interesie publicznym, lub jest wymagany przez prawo, informacje o wyrokach skazujących będzie trzeba uzyskać przez oficjalne agencje informacyjne. Dane te można zgodnie z prawem uzyskać poprzez Disclosure and Barring Service and Access Northern Ireland.

CZYM JEST DYSLEKSJA? Szacuje się, że 1 na 10 osób cierpi na dysleksję. Dysleksja najczęściej kojarzona jest z trudnościami w czytaniu i pisaniu, ale wskazują na nią również problemy z działaniem tzw. pamięci krótkotrwałej, problemy z organizacją i trudności w postępowaniu zgodnie z instrukcjami lub wskazówkami. Dysleksja jest zaburzeniem dziedzicznym i trwałym. Traktowana jest jako forma niepełnosprawności. Niezdiagnozowana może mieć niekorzystny wpływ na samoocenę, problemy z zachowaniem i postępy szkolne. Dysleksja nie oznacza niskiej inteligencji. JAK WSPIERAĆ OSOBĘ Z DYSLEKSJĄ? Przy określeniu form wsparcia osoby dyslektycznej (zarówno dziecka, jak i dorosłego), należny wziąć pod uwagę indywidualny styl uczenia się i potrzeby. Warto również zapytać daną osobę, jakie są jej sugestie. Rozwiązania sprawdzające się w pracy z osobami dyslektycznymi to, m.in.: DD używanie map myśli albo diagramów DD rozrysowanie zadań bądź instrukcji (prezentacja graficzna) DD wsparcie rówieśników w zadaniach wymagjących czytania/ pisania DD używanie kolorowych nakładek i kolorowego papieru DD wykorzystywanie urządzeń komputerowych do czytania, pisania i nagrywania informacji DYSLEKSJA U DZIECI W większości szkockich szkół, jeśli u dziecka popodejrzewa się dysleksję, stosowana jest metoda tzw. stopniowanej interwencji (ang. staged intervention) – do programu nauczaniu wprowadza się niewielkie zmiany, by sprawdzić, czy przyniosą one spodziewane efekty. Wszelkie kwestie dotyczące wsparcia dla dziecka dysklektcznego powinny być przedyskutowane z odpowiednim nauczycielem (ang. learning support teacher) i/lub dyrektorem. DYSLEKSJA U DOROSŁYCH Badanie mające na celu stwierdzenie dysleksji u osoby dorosłej jest w Szkocji płatne (jego cena to £200 - £450). Nasza organizacja, Dyslexia Scotland, posiada listę specjalistów, którzy mogą przeprowadzić takie badanie. W Internecie znaleźć można również sporo narzędzi, które, choć nie zdiagnozują jednoznacznie dysleksji, mogą posłużyć jako źródło podstawowych informacji. Osoby dorosłe z dysleksją mogą ubiegać się o tzw. uzasadnione dostosowania (ang. reasonable adjustments) w miejscu pracy tj. o zmiany, które pomogłyby im w wykonywaniu pracy. Mogą to być zmiany w sposobie wykonywania pracy lub dodatkowe urządzenia i sprzęt. Część kosztów takiego dostosowania może zostać pokryta w ramach programu Access to Work (www.accesstowork.gov.uk).


PORADNIK UK

015

SILNE STRONY DYSLEKTYKA DD Może być kreatywny i dobrze sprawdzać się w zadaniach praktycznych. DD Myślenie przestrzenne np. widzenie/myślenie w 3D, wizualizacja struktury z przedstawionego planu. DD Zdolności werbalne i łatwość nawiązywania kontaktów. DD Potrafi myśleć niekonwencjonalnie i dostrzegać pełen obraz w danej sytuacji. SŁABE STRONY DYSLEKTYKA DD Ma problem z czytaniem, robieniem notatek, zapamiętywaniem numerów, imion i dat. DD Ma problem z punktualnością, wykonywaniem zadań na czas, organizacją pracy itp. DD Ma problemy z pisownią. DD Ma problemy związane z działaniem pamięci krótkotrwałej i zadaniami sekwencyjnymi, np. z instrukcjami, wskazówkami. Każda osoba z dysleksją jest inna, ma różne atuty i słabe strony. Więcej informacji - Darmowe publikacje na temat dysleksji: www.dyslexiascotland. org.uk w zakładkach ‘About dyslexia’ i ‘Links and resources’ - CALL Scotland specjalizuje się w niedrogim/bezpłatnym oprogramowaniu komputerowym dla dyslektyków www.callscotland. org.uk - Dyslexia Scotland prowadzi grupy wsparcia dla dorosłych (Adult Network) oraz sieć oddziałów, którymi kierują wolontariusze. Więcej informacji uzyskać można na www.dyslexiascotland.org.uk, pod numerem infolinii 0844 800 8484 lub kontaktując się z nami drogą mailową: helpline@dyslexiascotland.org.uk

fotografia: www.123rf.com

www.dyslexiascotland.org.uk helpline@dyslexiascotland.org.uk 0844 800 84 84 Charity No: SCO 00951 Registered No: SC 153321 Dyslexia Scotland © 02/14

CZY MOŻNA ZOSTAĆ ZWOLNIONYM Z PRACY Z POWODU ODSZKODOWANIA. Wiele osób, które uległo wypadkowi w pracy zastanawia się czy pracodawca dowie się o roszczeniu oraz czy będą im grozić konsekwencje po rozpoczęciu sprawy odszkodowawczej, takie jak: zwolnienie, gorsze traktowanie lub nawet doprowadzenie firmy do bankructwa z powodu wypłacenia rekompensaty. W świetle prawa nie można zostać zwolnionym za złożenie roszczenia. Przede wszystkim pracodawca ma pewne obowiązki wobec swoich pracowników wynikające z ustawy Management of Health ans Safety at Work Regulations 1999. To tych obowiązków zalicza się: - podjęcie wszelkich rozsądnych kroków aby zapewnić bezpieczeństwo w pracy - przeprowadzenie szkolenia odnośnie bezpiecznego wykonywania obowiązków - oszacowanie ryzyka i upewnienie się iż procedury i sprzęt wykorzystywany w pracy są bezpieczne oraz iż ryzyko doznania obrażeń jest minimalne. Jeżeli wypadek wydarzył się z powodu niedopilnowania któregokolwiek z powyższych obowiązków, mamy pełne prawo do odszkodowania. Dodatkowo prawie każdy pracodawca musi posiadać odpowiednie ubezpieczenie aby pokryło ono koszty potencjalnej sprawy odszkodowawczej. Taki obowiązek narzuca The Employers’ Liability (Compulsory Insurance) Act 1969. Minimalna kwota ubezpieczenia to 5 milionów funtów, a odszkodowanie wypłaca ubezpieczyciel. Pracodawca musi także udostępnić kopie certyfikatu w miejscu gdzie pracownicy będą mieli do niego łatwy dostęp. Gdy rozpoczyna się sprawę odszkodowawczą prawnik wysyła korespondencje do firmy ubezpieczeniowej oraz do głównej siedziby pracodawcy. Następnie ubezpieczyciel przeprowadza własne dochodzenie odnośnie okoliczności wypadku, prosząc o kopie odpowiednich dokumentów oraz oświadczeń. W związku z tym pracodawca zawsze będzie wiedział, że pracownik stara się o rekompensatę. Również Department of Work and Pension zostanie poinformowany o roszczeniu, gdyż jakiekolwiek benefity otrzymane od państwa i będące konsekwencją wypadku muszą zostać zwrócone. W przypadku poważniejszych obrażeń pracodawca ma obowiązek zgłosić je do Health and Safety Executice w ramach the Reporting of Injuries, Diseases and Dangerous Occurrences Regulations. Gdyby jednak doszło do mało prawdopodobnej sytuacji, w której osoba skarżąca zostałaby zwolniona z powodu roszczenia lub zmuszona do odejścia poprzez nieodpowiednie traktowanie po wypadku, wówczas z bardzo dużym prawdopodobieństwem będzie ona mogła wygrać sprawę o niesprawiedliwe zwolnienie przed sądem pracy. TEKST: DARIUSZ BARABASZ KANCELARIA PRAWNA GRAHAM M RILEY & CO SOLICITORS

Zadaj pytanie naszemu Doradcy ds. ODSZKODOWAŃ: Dariusz: dariusz@magazynemigrant.pl Odpowiedzi na najciekawsze listy zostaną opublikowane na łamach magazynu (wysłanie listu do Redakcji jest równoznaczne ze zgodą na publikację). Na życzenie Czytelników listy drukujemy anonimowo.


KROK W PRZESZŁOŚĆ

016

W KWADRANS

UKRADLI PONAD

2,5 MILIONA

RONNI BIGGS - ZŁODZIEJ, MUZYK, CELEBRYTA... TEKST: KRZYSZTOF KRUK

Przed rokiem pożegnaliśmy Ronniego Biggsa. Wiadomość o jego śmierci trafiła chyba do wszystkich (nie tylko brytyjskich) serwisów informacyjnych, choć zwykle nie poświęcają one tyle uwagi zgonom złodziei. Zmarły 18 grudnia Biggs nie był jednak zwykłym złodziejem. Był uczestnikiem słynnego Great Train Robbery – wydarzenia bez precedensu w całej powojennej historii Zjednoczonego Królestwa. Poza tym, na swój sposób był celebrytą – wszak nie każdy złodziej występował w razem z Sex Pistols i Die Toten Hosen, udzielał ekskluzywnych wywiadów prasie i konsultował filmowe scenariusze o sobie samym. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie historia pewnego pociągu, który w środę 7 sierpnia 1963 roku wyjechał z Glasgow.

Celem był Londyn. Jak zresztą codziennie od 125 lat. Złożony z dwunastu wagonów pociąg „Up Special” był bowiem w gruncie rzeczy jeżdżącą pocztą. Wiózł listy, paczki, przesyłki oraz... pieniądze. Tego feralnego wieczora wiózł ich więcej niż zazwyczaj, bo wcześniej przypadało wolne dla bankowców „bank holiday” (święto bankowe), a więc gotówki nazbierało się więcej. Około godziny trzeciej w nocy, gdy pociąg wjechał na most kolejowy niedaleko Mentmore w Buckinghamshire został zatrzymany przez czerwone światło na semaforze. Tak właśnie rozpoczynał się Wielki Napad na Pociąg. Zapalenie się czerwonego sygnalizatora było sprawką gangu Bruce’a Reynoldsa. Członkowie grupy wykorzystali fakt zatrzymania pociągu, by wejść do środka, obezwładnić obsługę lokomotywy, po czym odczepić ją oraz dwa pierwsze wagony. To właśnie w nich było to, co interesowało złodziei – 120 worków z pieniędzmi. Teraz pozostawało tylko odjechać z łupem kawałek dalej, w dogodne miejsce, gdzie można było zdobycz przeładować na samochód. I w tym miejscu na scenę wkracza nasz bohater – Ronnie Biggs. To właśnie jemu szef grupy polecił znalezienie kogoś, kto będzie potrafił „przeprowadzić” lokomotywę w dogodne miejsce. Biggs znalazł odpowiedniego „kolejarza” i tak naprawdę to był jego wkład wkład w Great Train Robbery. Jak na jego późniejszą sławę – niewielki.


KROK W PRZESZŁOŚĆ

017

NAGRANIA Z SEX PISTOLS NIE BYŁY ZRESZTĄ JEDYNYM MUZYCZNYM EPIZODEM BIGGSA wadzony napad, a prócz tego żartują, że ich kraj przynajmniej w jednej dziedzinie pobił Amerykę (najwyższy dotąd łup bandycki nie przekraczał sumy miliona funtów i wpadł w ręce gangsterów w Bostonie).

WIELKA UCIECZKA

Cała operacja trwała zaledwie kwadrans. Tyle wystarczyło, aby łupem złodziei padło 2,6 miliona funtów (w przeliczenie na obecne realia byłaby to kwota 40 mln funtów). W tym czasie nikt z obsługi w pozostałej części pociągu nie zorientował się, co się dzieje. Alarm podniósł dopiero maszynista innego pociągu, który w środku nocy natrafiła na odczepiony przez rabusiów skład.

A POTEM WPADLI PRZEZ

BUTELKĘ KECZUPU

Napad postawił na nogi całą angielską policje oraz media. Wiadomość o zuchwałym rabunku obiegła cały świat, także ten znajdujący się wówczas za „żelazną kurtyną”. W Polsce informację tę na pierwszych stronach podała „partyjna” Trybuna Ludu i katolicki „Tygodnik Powszechny”. W celu namierzenia grupy Reynoldsa został stworzony specjalny zespół śledczy, złożony z najlepszych detektywów Scotland Yardu. Przełomem w śledztwie okazało się odnalezienie na położonej 30 mil od miejsca przestępstwa starej farmie toreb pocztowych i obwolut pod plikach banknotów. A co ważniejsze, na butelce keczupu oraz pozostawionej grze „Monopoly” znaleziono odciski palców. Później wypadki potoczyły się szybko. W ciągu kilku tygodni niemal wszyscy rabusie zostali zatrzymani i aresztowani, choć ze skradzionych pieniędzy odzyskano jedynie drobną część. Media podkreślały ogromne zaangażowanie zwykłych obywateli w pomoc dla policji, choć – jak nieco ironicznie komentowała w Polsce dziennikarz „Panoramy” - „Anglicy traktują sprawę trochę sportowo (złapią sprawców, czy nie?), albowiem zaimponował im świetnie przepro-

PRZEZ TRZY KONTYNENTY Większość aresztowanych członków gangu została skazana na ponad 20 lat więzienia. Za kraty – a konkretnie do Wandsworth Prison, brytyjskiego odpowiednika słynnego Alcatraz - trafił m.in. Biggs (skądinąd to właśnie ślady jego paluchów śledczy znaleźli na owej butelce keczupu). I pewnie gdyby spędził w „pudle” swój wyrok, to dziś mało kto, by o nim w ogóle pamiętał. Rzecz w tym jednak, że 34-letni złodziej ani myślał doczekać starości na więziennym wikcie – zwiał 8 lipca 1965 roku, po 15 miesiącach odsiadki, przechodząc po drabinie przez więzienny mur i wskakując do czekającego na zewnątrz dostawczego vana z meblami. I tu dopiero tak naprawdę zaczyna się legenda Biggsa. Po ucieczce z więzienia udało mu się przedostać do Brukseli, a następnie do Paryża, gdzie poddał się operacji plastycznej. W roku 1966, z nową twarzą i nowymi dokumentami, a także z żoną i dwójką synów wyjechał do Australii. Kosztowało go to sporo, ale kto bogatemu zabroni? Wszak każdy z uczestników napadu dostał ok. 150 tysięcy funtów (dziś byłoby to ok. 2,65 mln funtów). Ktoś kto wziął udział w Great Train Robbery nie może jednak liczyć na spokój. Nawet na Antypodach. Wciąż próbują namierzyć go agenci Interpolu, ale jako pierwsi dokonują tego dziennikarze. Z początkiem roku 1970 zdekonspirowany Biggs wsiada w Melbourne na statek do Ameryki Południowej, by wylądować w Rio de Janeiro. I znów historia się powtarza. Po paru latach wścibscy dziennikarze odkrywają miejsce pobytu złodzieja, w ślad za nimi zjawia się Scotland Yard, lecz... nic nie może zrobić, gdyż nowa partnerka Biggsa – Raimunda de Castro, tancerka z nocnego klubu – jest w ciąży, a brazylijskie prawo zakazuje extradycji obywatela będącego w związku z ciężarną.

NO ONE IS INNOCENTE,CZYLI

RABUŚ STAJE SIĘ ARTYSTĄ

Kolejna próba doprowadzenia Biggsa przed angielski sąd ma miejsce w roku 1981, gdy złodziej zostaje porwany przez grupę byłych brytyjskich żołnierzy. Znów jednak ma szczęście – łódź, którą poruszają się porywacze ma problemy techniczne w rejonie Barbadosu, do akcji wkracza tamtejsza straż przybrzeżna, ale że Barbados nie ma umowy o ekstradycji z Wielką Brytanią, więc Biggs... wraca do Rio. W tym czasie jest już słynnym celebrytą. Pod koniec lat 70-tych XX w. występuje gościnnie w dwóch utworach Sex Pistols: „Be-

lsen was a gas” i jakże prowokacyjnie brzmiący „No one is innocent”. Singiel z tym drugim kawałkiem wychodzi latem 1978 roku na terenie Wielkiej Brytanii. Ciekawe co czuli inspektorzy Scotland Yardu słuchając w radiu jak poszukiwany od lat kryminalista wywrzaskuje wspólnie z panczurami „Ronnie Biggs was doing time until he done a bunk / Now he says he’s seen the light and he sold his soul to punk”. Nagrania z Sex Pistols nie były zresztą jedynym muzycznym epizodem Biggsa w czasie jego pobytu na brazylijskiej ziemi. W 1991 roku zaśpiewał w dwóch utworach („Police on My Back” i „Carnival in Rio) niemieckiej formacji „Die Toten Hosen”, zaś dwa lata później pojawił się na płycie argetyńskiej kapeli punkowej „Pilsen”. Nieudane porwanie tylko przysporzyło Biggsowi popularności. Pod koniec lat 90-tych skontaktował się z nim... Lech Majewski. Polski reżyser chciał nakręcić film o przygodach brytyjskiego rabusia. Ten zgodził się i obaj panowie wspólnie siedli do pisania scenariusza. Efekt? W 1988 roku na ekrany kin trafia „Prisoner of Rio”, utrzymana w konwencji thrillera opowieść o polowaniu agentów Scotland Yardu na przebywającego w Brazylii Biggsa (w jego rolę wcielił się znany z „Poszukiwaczy zaginionej arki” Paul Freeman).

WRÓCIŁ,

BY NAPIĆ SIĘ

ANGIELSKIEGO PIWA?

W roku 1997 Wielka Brytania i Brazylia podpisały wreszcie umowę o możliwości ekstradycji. Wydawało się, że spokojne życie Biggsa w Rio rychło się skończy. Faktycznie, dwa miesiące później Brytyjczycy wysłali za ocean wniosek o wydanie 68-letniego zbiega. Niespodziewanie brazylijski Sąd Najwyższy odrzucił to żądanie, przyznając Biggsowi prawo do dożywotniego pobytu w kraju kawy. I kiedy już wszyscy pogodzili się z myślą, że rabuś – celebryta resztę życia spędzi na wolności on sam zameldował się w więzieniu. 7 maja 2001 roku Biggs wsiadł na pokład prywatnego odrzutowca (opłacił go dziennik”The Sun” w zamian za prawa do ekskluzywnej opowieści ze strony swego „klienta”) i wylądował na brytyjskiej ziemi. Dlaczego zdecydował się wrócić? Wersja romantyczna głosi, że Biggs na stare lata zapragnął jeszcze raz napić się angielskiego piwa w swoim ulubionym pubie. Patrząc bardziej realnie wydaje się jednak, że skończyły mu się po prostu pieniądze, a że opieka zdrowotna nigdzie tania nie jest, więc postanowił skorzystać z niej za darmo za kratkami. Nie spędził tam zresztą zbyt wiele czasu. Jego syn Michael szybko zaczął czynić starania o wyciągnięcie ojca z więzienia, motywując to jego złym stanem zdrowia i w końcu dopiął swego. Mimo sprzeciwu Jacka Strawa, ówczesnego ministra sprawiedliwości rządu Wielkiej Brytanii, 6 sierpnia 2009 roku – na dwa dni przed swymi 80-tymi urodzinami – Biggs znowu stał się wolnym człowiekiem. Kiepski stan zdrowia nie przeszkodził mu w odcinaniu kuponów od swego udziału w Great Train Robbery. Pod koniec 2011 roku na półki trafiła nowa, poprawiona biografia Biggsa, zaś w lipcu 2013 roku – krótko przed 50 rocznicą napadu – okolicznościowa publikacja ze wstępem Bruce’a Reynoldsa (czyli faktycznego Mózgu operacji) i właśnie Biggsa. W tym czasie Reynolds już nie żył – zmarł kilka miesięcy wcześniej. Niewiele ponad rok później swoje życie zakończył Biggs. W ostatniej drodze towarzyszyli mu motocykliści z Hells Angels. Biggsowi pewnie by się podobała ta eskorta.


WYWIADY OPINIE

018

Reporter: pytań najbardziej nie lubicie? Grubson : Dlaczego Grubson! ;) BRK: Dlaczego Grubson to raz, a dwa to „ Dlaczego Hip Hop.” Od razu widzisz kiedy ktoś jest nieprzygotowany do wywiadu i to jest najgorsze, kiedy osoba zadaje pytania odnośnie Twojej twórczości, płyt, a sama nie zapoznała się z tematem. Reporter: Jak prace nad nowym albumem? Czy myślisz że będzie on wielką niespodzianką dla Twoich słuchaczy? Grubson: Myślę, że na pewno pod jakimś względem będzie to niespodzianka, bo zrobiliśmy ją wspólnie – Bartek też będzie na tej płycie, Jarek wiadomo. Zrobiliśmy parę eksperymentów muzycznych, są też utwory nagrane z żywym bandem. Są utwory, których w życiu nie spodziewałbym się na mojej płycie, a jednak... Zresztą sami zobaczycie ;) . BRK: A płyta już w styczniu! Reporter: To nie jest Wasza pierwsza wspólna płyta. Którą z nich uważacie za najbardziej udaną? Grubson: Każda płyta na pewno coś wniosła do naszego życia. Jarecki: Każda płyta była jakimś etapem, przez który przechodziliśmy tworząc ją. BRK: Na przykład: obecnie trudno nam słuchać naszych pierwszych płyt, mimo że mamy do nich ogromny sentyment. Ludzie zawsze mówią, że pierwsze płyty lepsze, tak samo jest z filmami- druga część już nie będzie taka sama jak pierwsza.

GRUBSON - MUZYKA, TO MOJE ŻYCIE I WIELKA PASJA WYWIAD Z GRUBSONEM, JARECKIM ORAZ DJ-EM BRK PRZEPROWADZIŁA NATALIA BATOR

W listopadzie do Glasgow zawitali ze swoją muzyką Grubson z Jareckim oraz dj-em BRK. Koncert, który zagrali, to czysta energia i pozytywne wibracje. Artyści nie oszczędzali się, by rozgrzać serca publiczności. Kilometry przechodzone na scenie, litry potu i euforia płynącą z symbiozy z widzami to ich wizytówka. Podczas koncertu usłyszeliśmy przekrój najlepszych utworów z solowych płyt Grubsona, oraz z płyty „Gruby Brzuch”, powstałej we współpracy z DJem BRK. Usłyszymy również kawałki ze świeżego krążka Jareckiego&BRK „Punkt widzenia”. Dodatkowym składnikiem tej mieszanki wybuchowej był Cheeba, wokalista formacji EastWest Rockers. Artyści znaleźli chwilkę, aby porozmawiać z reporterem Emigranta o swoim życiu i muzyce jaką tworzą.

Grubson: Solowa płyta, czy płyta taka jak „Gruby Brzuch” z BRK, to też jest zupełnie coś innego. Ja autentycznie cieszę się, że te płyty powstały, bo nowa płyta Grubsona, to tak naprawdę połączenie tego wszystkiego, co było. Bartek zrobił tam większość bitów, które są naprawdę bardzo dobre. Reporter: Skąd wzięła się nazwa punkt widzenia? BRK: Nasz materiał jest bardzo rozstrzelony stylistycznie, i zawsze tak było, że jak zbieraliśmy materiały do jakieś płyty, w rezultacie mieliśmy do dyspozycji wachlarz tak różnorodnych pomysłów, czego efektem była płyta, która nie bardzo kleiła się stylistycznie, jednak dużo ludzi twierdzi, że to jest dobre. Mimo to, wiemy, że ile opinii, tyle gustów, jedni wolą płyty bardziej spójne, a inni takie jak nasze- bardziej rozstrzelone tematycznie, słuchając takiego materiału, można dostrzec wiele punktów widzenia. Jarecki: Dokładnie. To tak,że zazwyczaj na każdy temat masz parę punktów widzenia, stąd właśnie taka nazwa płyty-Punkt widzenia. Prosty temat. Reporter: Skąd taki dobór gości na płycie „Punkt Widzenia”? BRK: Gruby to wiadomo, sam się nagrał (śmiech.) ;) . To są ludzie z którymi po prostu cały czas mamy jakiś kontakt. Mamy dużo featów z ludźmi którzy nie są dla nas w żaden sposób obcy zarówno muzycznie, jak i prywatnie. Zdarza się, że dzwonimy do jakiegoś artysty tak, jak to było z Grubsonem, że nie znam gościa ale wiadomo, że trzeba tam zadzwonić. Efektem takich zabiegów jest fajna współpraca. Reporter: Od kiedy gracie z żywym bandem?


WYWIADY OPINIE

019

Grubson: Koncerty z żywym badem gramy od dwóch lat. Pół roku wcześniej zaczęliśmy próby. Miejmy nadzieje, że to dopiero początek takiej współpracy. Reporter: Czy traktujecie muzykę, jako pracę zarobkowa, czy bardziej jak zabawę? Jarecki: Jak robisz coś z pasji, to ciężko nazwać tę czynność pracą, ale faktem jest, że utrzymujemy się z tejże pasji, więc poniekąd jest to też praca. Pięknie jest mieć taką prace, w której się spełniasz, czerpiesz całkowitą przyjemność, i jeszcze zarabiasz na tym pieniądze. Reporter: Jak godzicie ciągłe trasy koncertowe i nagrania z życiem rodzinnym? Jarecki: I wtedy to już zaczyna nazywać się pracą :)! Temat się już przegryzł i wszyscy jesteśmy do tego przyzwyczajeni, nasze rodziny również. Grubson: Po pierwsze: nasi bliscy znają nas nie od wczoraj, i wiedzą na czym polega nasza praca. Nasze rodziny przeszły z nami różne etapy, i rozumieją, że mamy mniej czasu, niż należy, ale jak wiadomo: nie ilość tego czasu się liczy, ale jego jakość. BRK: Ale to jest też tak, że poznaliśmy nasze partnerki kiedy już graliśmy koncerty. Grubson: To raz, a dwa trzeba powiedzieć, że to też nie jest dla nich łatwe. Są ciężkie momenty kiedy nas nie ma, wyjeżdżamy na dwa tygodnie, na przykład w trasę po Stanach, ale kochają nas, i wiedzą że to jest nasza pasja i jest dobrze. ;) Reporter: Co najbardziej cenicie w swoich słuchaczach? Grubson: To, że są tacy zwariowani jak my. Ciesze się, że tak licznie przychodzą na koncerty, i ciesze się że tylu ich jest. Fascynuję mnie, że mają tyle pozytywnej energii. Jarecki: Nie wiem czy zauważyliście, ale podczas naszych koncertów nie ma żadnych bójek, ani niczego w tym rodzaju, i bardzo mnie to cieszy. Oczywiście zdarzają się ludzie którzy chcą się awanturować, jednak takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Reporter: Czy mieliście jakieś nietypowe sytuacje podczas koncertów? Jarecki: Taak, zdarzają się zerwane sceny.. Grubson: Zerwane sceny, mniej lub bardziej śmieszne sytuacje: na przykład ostatnio mój najdroższy przyjaciel, którego cenię, bardzo kocham, obecny tutaj Jarecki prawie wybił mi zęby mikrofonem, co dla mnie nie było fajne … Jest też dużo akcji, które często są niezauważalne przez ludzi stojących przed sceną. Ale zdarzają się też rzeczy zaskakujące. Kiedy byliśmy w Chicago, i weszliśmy na pierwszy numer, od razu zgasły światła, nagłośnienie padło, i pierwszy utwór ludzie zaczęli śpiewać z nami, to było super miłe i fajne. Jarecki: Ja kiedyś spadłem ze sceny. Kolega rozwalił na koncercie gitarę, bo mu się nie podobała, co wyglądało bardzo spektakularnie. Reporter: Co Gdyby nie muzyka, Gdzie byście teraz byli? Grubson: Ja grałbym w koszykówkę, albo byłbym motorniczym BRK: A ja budowlańcem, bo ojciec był.

Jarecki: No ja to zostałbym leśniczym... Reporter: Grubson masz prawie 800.000 fanów na Facebooku. Czy kiedy zaczynałeś, spodziewałeś się takiego rozgłosu? Grubson: Nie, W życiu! Tak samo z klipami, tak samo z „Na Szczycie”. Nie podejrzewałem nigdy, że tylu ludzi będzie, że tak powiem obserwowało moją twórczość, i strasznie jestem zadowolony, niesamowite, że tak wielu ludzi interesuje się tym co robię, to jest ta energia, dzięki której dalej tworzymy. Najbardziej zaskakujący jest fakt,że to nie są ci sami ludzie. Jeżdżąc po świecie, zauważyliśmy,że słuchają nas nie tylko Polacy, to nas powaliło, i dzięki tym ludziom możemy dalej się rozwijać, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. To jest niesamowite.

Grubson: Na koncerty przychodzą ludzie z dredami, przychodzą łysi... Przychodzi człowiek, który nie słucha rapu, ale słucha naszej twórczości. Albo ludzie, którzy w ogóle nas nie znają, przez przypadek trafiają na nasz koncert, i to co usłyszeli spodobało się. To jest fajne, że możemy zarazić tych ludzi, i dobrze to ujęłaś, i zgodzę się, jest to taki swoisty pomost, albo kładka, coś takiego. ;) Reporter: Czy uważacie się za patriotów?

Reporter: Jakiej muzyki słuchacie na co dzień?

Grubson: Oczywiście że tak! Świat jest po to, żeby go zwiedzać, ale najlepiej czuje się w domu, czyli w Polsce. Wiadomo, że nie da się wszystkich zadowolić, jednak dobrze by było, gdyby Polacy czuli się dobrze w swoim kraju, a nie byli traktowani jak roboty. Gdyby było trzeba, walczyłbym o nasz kraj. Oczywiście, najpierw broniłbym swojej rodziny.

Grubson: Przeróżnej, od jazzu po jakieś eksperymenty..

Grubson: Kiedy zamierzacie przejść na muzyczną emeryturę?

BRK: Portishead i Michaela Oldfielda... Grubson: Ja słucham ostatnio chilloutu dużo takiego Jazzowo- Hip Hopowego. Oprócz tego, jeśli tylko znajde czas, sprawdzam różne nowości . Jarecki: Grunt, żeby mieć otwartą głowę na różne style muzyczne, a nie zamykać się wyłącznie na jeden. Zawsze powtarzałem że nie ma dobrych gatunków muzycznych, są dobrzy wykonawcy. Reporter: Co sądzicie o polskim rapie. Czy Macie wykonawce, którego szczególnie cenicie? Grubson: Tak! Ja na przykład cenie takiego wykonawce jak Ten Typ Mes, i powiedziałem mu to face to face. On również będzie na nowej płycie Grubsona . Jarecki: Jest Łona, O.S.T.R, Fisz. Grubson: Mnóstwo! Jeżeli chodzi o nowych, to na przykład Kuba Knap jest dla mnie takim wykonawcom, który ma naprawdę oryginalny styl. Ciesze się że Kaliber 44 wyda płytę, bo ja się na tym wychowałem. Znam się z chłopakami, i nie mogę się doczekać ich płyty. Reporter: Czy sądzicie że wasza muzyka jest swego rodzaju pomostem pomiędzy ludźmi którzy nigdy nie słuchali rapu,a tymi którzy słuchają go na co dzień? BRK: Z pewnością. Grubson jest takim człowiekiem który łączy pokolenia. Słuchają go dzieci, ludzie starsi...

Jarecki: Nigdy! Never! Będziemy to robić do końca życia, nawet jeśli nie będziemy czerpać z tego kasy. Grubson: Miejmy nadzieje, że zdrowie nam dopisze żebyśmy byli w stanie grać długo. Reporter: Jaka jest wasza definicja słowa sukces? Jarecki: Spełniać się! Grubson: Spełniać się i być szczerym wobec swoich przyjaciół. Reporter: Czy macie jakieś marzenia związane z Waszą twórczością? Grubson: Chciałbym, żeby Jarek wydał w końcu solową płytę. Życzyłbym sobie, żebyśmy mieli możliwość dalszego rozwoju muzycznego, i żebyśmy poszerzali nasz zespół. Aby nasi fani zostali z nami na długie lata. Reporter: Czy chcielibyście na koniec przekazać coś czytelnikom Emigranta? Grubson: Oczywiście. Życzymy Wam, aby przyszedł taki czas, że będziecie mogli wrócić spokojnie do Polski, i tam godnie żyć. Nie dajcie się, i propagujcie naszą polską kulturę. A ponieważ święta za pasem, to życzymy wesołych i rodzinnych:) Reporter: Dziękuję za rozmowę i i życzę pomyślnych wiatrów na Waszej muzycznej drodze. Rozmawiała Natalia Bator


OKIEM REPORTERA

020

ŚWIĄTECZNY KIERMASZ CZYLI

CHRISTMAS MARKET W EUROPIE Świąteczne jarmarki sięgają swoimi korzeniami średniowiecza, kiedy to w okresie poprzedzającym religijne wydarzenia zaczęto organizować specjalne tragi. Tradycja jarmarków najszybciej rozwinęła się na terenie dzisiejszych Niemiec i we Francji, głównie w Alzacji iLotaryngii. Już w XIV funkcjonowały tam tzw. „Rynki Św. Mikołaja”. W kolejnych latach i wiekach tradycja przedświątecznych jarmarków rozlała się na kolejne miasta i kraje. TEKST: MONIKA NOWICKA

Już w listopadzie centrum każdego większego miasta nie tylko w Królestwie, ale w całej Europie ożywa blaskiem tysiąca światełek choinkowych. Pachnie świerkiem i sosną, stoły świątecznych kramów uginają się pod ciężarem smakowitych wiktuałów. W tle często daje się słyszeć pogłos świątecznych piosenek. Wokoło gwar rozmów i wesołych powitań. Tak oto prezentuje się słynny na Wyspach, jak również w Niemczech, Francji, czy Belgii Christmas Market. Jakie są jednak początki tej kultywowanej od stuleci, a uwielbianej przez wszystkich tradycji? Wszystko zaczęło się w mrocznych czasach średniowiecza na terenie niemieckojęzycznej części Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Już wtedy w tak obecnie magicznych miejscach jak Monachium czy Wiedeń, kiermasze uliczne były przed-bożonarodzeniową tradycją podczas 4 tygodni Adwentu. Stoły kupców oferowały same wspaniałości: prażone migdały w karmelu, figurki wykonane z suszonej śliwki, ciasto jajeczne z kandyzowanymi owocami, czy miękkie

ciasto imbirowe (zwane dosłownie chlebem imbirowym). Jeśli komuś zaschło w gardle, na pomoc ruszały wyborne trunki. Poza znanym grzańcem, serwowano również likier jajeczny i grzane piwo. Nie zapominano o najmłodszych: różne pajacyki, lalki, oraz książeczki domowej roboty czekały na spragnionych prezentów milusińskich. Obecnie kiermasze świąteczne w samych Niemczech przyciągają miliony entuzjastów, którzy nie potrafią przejść obojętnie obok bożonarodzeniowych parafernaliów. Jak jednak ten istny szał świąteczny wygląda na terenie Wielkiej Brytanii?

ŚWIĄTECZNE SZALEŃSTWO NA WYSPACH Królestwo Elżbiety II szybko łapie bakcyla. Jeśli jest okazja do świętowania, gaszenia pragnienia świątecznymi napojami, do tego możliwość zakosztowania smakołyków z grilla, Brytyjczyków nie trzeba długo


OKIEM REPORTERA

021

BRUGIE, BELGIA

namawiać. Istnym hitem sezonu jest kiermasz świąteczny w angielskiej miejscowości Lincoln, który przyciąga ok. 100 tys. odwiedzających tylko w ciągu pierwszych kilku dni. Należy on również do niekwestionowanego giganta na Wyspach, gdyż może poszczycić się ponad 300 kramami. Manchester wpadł natomiast na jeszcze inny pomysł zróżnicowania doświadczenia odwiedzających. Miasto wznosi ok. 8 punktów targów świątecznych, z których każdy charakteryzuje się innym motywem. Czyli mamy do wybory smakołyki francuskie, a na innym tylko te pochodzenia niemieckiego. Edynburg nie pozostaje w tle. Każdego roku centrum stolicy rozbłyska świąteczną magią a zapach gofrów, kiełbasek, naleśników z nutellą i masy innych pyszności niesie się po mieście. Jeśli ktoś nie zdąży zakupić pierników, lub sera prosto z Francji lub wina z Niemiec, można to nadrobić w ostatni dzień targu, czyli 24 grudnia. Wówczas ceny spadają o 90% procent. To tylko tak między nami...

„Gdzieś w ponurej okolicy leży starodawne miasto. Niczym sławny klejnot, na który zbyt często patrzono, o którym zbyt często mówiono, którym zbyt często kupczono...” Graham Greene tymi słowy opisał Brugie to miasto w północno-zachodniej Belgii ,z powodu obfitości kanałów w historycznej części miasta nazywane jest flamandzką Wenecją. Historyczne centrum Brugii znajduje się od 2000 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO. I słusznie, bowiem Brugia stanowi wyjątkowy przykład średniowiecznej zabudowy, która zachowała swoją historyczną strukturę, rozwijającą się przez stulecia, gdzie pierwotna zabudowa gotycka jest częścią tożsamości miasta. Od końca listopada, aż po pierwsze dni stycznia, centrum przepięknej zabytkowej Brugii przekształci się w jeden wielki jarmark bożonarodzeniowy, jeden z najstarszych i największych jarmarków w Belgii. Wielu twierdzi nawet, że to jedno z ciekawszych miejsc tego typu w całej Europie. Magię świat można tam chłonąć niczym dobre stare wino. Przepiękny rynek z bajkowo oświetlonymi kamienicami, w samym jego centrum świąteczne lodowisko ozdobione tysiącami lampek, tworzących oryginalną scenografię, do tego stragany i straganiki z przepysznymi wiktuałami. Nie można pominąć niezwykle kuszących „czekoladowych uliczek”, przy których znajdziemy sklepiki oferujące różnego rodzaju,

Edynburg nie pozostaje w tle. Każdego roku centrum stolicy rozbłyska świąteczną magią a zapach gofrów, kiełbasek, naleśników z nutellą i masy innych pyszności niesie się po mieście. smaku, koloru i kształtu czekolady i czekoladki. Absolutnie nie można obok nich przejść obojętnie. Trwać tu również będzie festiwal rzeźby z lodu i śniegu. Dla zmęczonych rzeźbieniem powstanie bar, oczywiście lodowy, w którym będzie można rozgrzać się grzańcem. Jeśli chcecie poczuć atmosferę świąt Bożego Narodzenia w romantycznej scenerii, zapraszamy do Burgii. Podróż nie jest ani męcząca, ani trudna. Dla tych mieszkających w UK, polecamy rejs promem My Ferry Link startującym z Dover do Calais( przy okazji można zatrzymać się w celu zakupienia słynnych francuskich serów czy win). Rejs z pewnością umili fachowa i niezwykle sympatyczna załoga promu My Ferry Link. Z Calais mamy do pokonania jedynie około 120 km, i jesteśmy w zupełnie innym, zaczarowanym świecie.


SHORT PRESS

022

CIEKAWOSTKI

INFORMACJE OPINIE TEKST: MONIKA NOWICKA

01

ACH, TEN AKCENT! - I BRYTYJSKI UŚMIECH?

02

W LIDLU JAK W POLSCE

Zęby to zmora dla większości z nas. Za dawnych czasów cukier, główny zabójca uzębienia, był dostępny w bardzo ograniczonych ilościach. Obecnie jednak cukierki, ciasteczka, czekoladki, oraz inne to największy wróg. Nawet jeśli jesteśmy świadomi szkodliwego wpływu glukozy na szkliwo, trudno odeprzeć myśli o przyjemnościach dla podniebienia. Tak też jest w przypadku Brytyjczyków. Ten naród słynący ze szkół z internatem, rodziny królewskiej oraz Szekspira, okrył się złą sławą poprzez wyjątkowo tragiczny stan uzębienia. Dla kontrastu pobratymcy zza Oceanu, czyli Amerykanie, słyną z dokładnej przeciwności,

W reakcji na list polskiego ambasadora w Londynie, sieć supermarketów Lidl przyznała, że wszyscy jej pracownicy w Wielkiej Brytanii mają pełne prawo do posługiwania się własnym językiem. Kilka dni temu brytyjska prasa donosiła o zakazie mówienia po polsku w jednym ze sklepów Lidla w Szkocji. Według doniesień w dziennikach„The Scotsman” i „Daily Mail”, kierownik sklepu w Kirkcaldy oburzył swój polski personel, zakazem rozmawiania po polsku - nie tylko z polskimi klientami, ale nawet między sobą na przerwach. W związku z tym wydarzeniem Polacy z Kirkcaldy zaczęli zbierać podpisy pod protestem. Pracownicy zapowiedzieli skargę u dyrekcji Lidla w Niemczech. Sprawą zajął się też ambasador Polski w Londynie Witold Sobków, który napisał do dyrektora brytyjskiego oddziału firmy. Jak zaznaczał, wprowadzony przez sklep zakaz to nie tylko przejaw dyskryminacji, ale i strata dla firmy, która powinna czerpać korzyści z wielojęzyczności swego personelu. List poskutkował o tyle, że Lidl odpisał ambasadorowi i wydał równocześnie oświadczenie prasowe, w którym wyraża dumę z wieloetniczności swego personelu. Oświadczenie stwierdza, że pracownicy mają prawo obsługiwać klientów w języku, który jest dla nich zrozumiały i rozmawiać prywatnie w takim języku, w jakim chcą, choć pamiętając, że inni koledzy mogą ich nie rozumieć. W oświadczeniu Lidl pisze jednak o „dezinformacji”, a w liście do ambasadora Sobkowa wręcz o „fałszywej informacji” na temat swojej polityki językowej. Nie wspomina też w ogóle o konkretnej sytuacji w Kirkcaldy.

czyli perlistych siekaczy. Łatwo krytykować, więc może przyjrzyjmy się tej sprawie nieco bliżej, tak aby dojść do sedna całego problemu. Według najnowszych badań statystycznych, Brytyjczycy zaczęli wydawać znacznie więcej na usługi dentystyczne. Pod koniec tego roku dochody z niepublicznego sektora dentystycznego sięgną blisko 2 bilionów funtów. Jeśli wziąć pod uwagę rozwój przemysł filmowego i zapotrzebowanie na Brytyjskich aktorów (ach, ten akcent!), wyspiarze sprawiają wrażenie bardzo przejętych. Już od dłuższego czasu na ekranach tv można podziwiać wyjątkowo perliste uśmiechy młodych talentów w Królestwie. Oby tak dalej i Wielka Brytania pozbędzie się łatki – poza ujmujących akcentem (tak, tak Amerykanie zawsze pozostawali pod przemożnym czarem mowy znad Tamizy) dojdzie do tego perlisty uśmiech.

03

ADOPCYJNY KOGIELMOGIEL

Jak podaje prawicowa gazeta dużego formatu, The Daily Telegraph, liczba dzieci oddawanych do adopcji uległa niepokojącemu zmniejszeniu. Taki stan rzeczy, to następstwo komentarzy sędziów, którzy przestrzegają przed pośpiesznymi adopcjami. Jest to odbierane niczym policzek w twarz reform zainicjowanych przez koalicję. Mimo obiecywanego przyspieszenia procesu adopcji, mamy do czynienia z jego znacznym spowalnianiem. Komentarze, jakie krążą na arenie rządowej głównie dotyczą konieczności umiejscowienia dzieci z problematycznych środowisk w stabilnych rodzinach, które następnie będą w stanie zapewnić najmłodszym zdrowy rozwój psycho-społeczny. Liczba pierwotnych decyzji, jakie podjęły komisje ds. adopcyjnych znacznie spadła, z 1830 do 960 tylko w pierwszej połowie ubiegłego roku. Znajduje to odzwierciedlenie w słowach przewodniczącego ds. adopcji, który wyraził swoje obawy względem pospiesznych decyzji, oraz niepotrzebnego rozbijania rodzin. Wedle prawa koalicji, adopcja powinna zostać zamknięta w okresie 6 miesięcy z uwagi na dobro dziecka. Ten adopcyjny kogiel-mogiel jeszcze trochę potrwa, gdyż obecnie rząd zajmuje się wyjaśnianiem zagmatwanej interpretacji nowego prawa.

04

OBYCZAJE

05

GŁOS KOBIET W IRLANDII

Miliony widzów na cały świecie śledzą losy bohaterów wyjątkowo popularnego serialu telewizyjnego. Ukłony, dygnięcia, zwroty typu „tak najjaśniejszy panie” zdecydowanie sugerują, że mamy do czynienia z inną epoką. Mowa o „Dowton Abbey”, który opowiada dzieje znamienitej rodziny na wielkim dworze. Poza wystawnymi posiłkami, częstymi balami oraz wzdychaniem, serial w wyjątkowo ciekawy sposób pozwala zaobserwować konwenanse, jakie panowały w Anglii w pierwszych dekadach XX wieku. Podczas gdy obecnie kontakt fizyczny między dwiema osobami to coś naturalnego, Anglia sto lat temu była skuta zasadami odpowiedniego zachowania się. To zimno emocjonalne przenikało na wskroś, gdyż opierając się choćby na samym serialu „Downton Abbey”, członkowie rodziny nie wymieniają się serdecznym powitaniem, podaniem ręki, nie ma uścisków, całusów, czy też nawet serdecznego poklepania po ramieniu. Twórcy i obecni na planie historycy mają wyjątkowo ciekawe wytłumaczenie. Otóż pamięć o chorobach zakaźnych, jakie w szybkim czasie potrafiły spustoszyć miasta sto, czy też dwieście lat temu, była cały czas żywa w ówczesnej pamięci społecznej. Kontakt fizyczny natomiast stanowił podstawę do przenoszenia chorób przy szukaniu nowych nośników. Dla wiktoriańskiej Anglii, a później szczególnie pierwszych dekad, moralność ówczesnej społeczności to nie tylko obyczaje stworzone przez sztywność dworu, to również wyjątkowo duża samoświadomość względem ciągle jeszcze niedoskonałej w tamtych czasach medycyny.

W tym małym kraju ciągle coś się dzieje. 400 lat temu miała z nim problemy sama królowa Elżbieta I. Bunt katolików, spiski, knowania, krótko mówiąc niepokój społeczno-polityczno-religijny nie dawał wszystkim spać. Kilka stuleci minęło i okazuje się, że Irlandia jest w ciągłym stanie poruszenia. W politycznych kuluarach wrze. Wiele czasu nie trzeba, aby informacje tego kalibru przedostały się do mediów, gdyż temat ten od kilku dekad nie schodzi z czołówek gazet. Rzecz dotyczy wyjątkowo kontrowersyjnego problemu, jakim jest antykoncepcja. Obecnie trudno sobie to wyobrazić, ale jeszcze w latach 70-tych środki zapobiegania ciąży były nielegalne, a za ich posiadanie można było trafić do więzienia. Obecnie nielegalne są pigułki antykoncepcyjne. W zeszłym roku przechwycono paczkę z zawartością ok. 1000 pigułek, które pochodziły z Wielkiej Brytanii i Europy. Jak należy na to wszystko patrzeć? Jedna z posłanek partii rządu irlandzkiego postuluje, aby kobiety miały prawo wyboru. Należy tutaj wziąć pod uwagę takie sytuacje, jak chociażby ciąże jako wynik gwałtu, czy też przypadki, kiedy życie matki jest zagrożone, lub gdy urodzi ona martwy płód. Co więcej, głos kobiet w całej tej debacie staje się coraz silniejszy, gdyż ich prawo do decydowania nabrało szerszego rozgłosu, kiedy lekarka hinduskiego pochodzenia zmarła w szpitalu irlandzkim, po tym jak odmówiono jej przerwania ciąży mimo, iż noszony przez nią płód był martwy. Kobiety nie poddają się i zaciekle walczą o swoje.



NASZE SPRAWY

024

TANGO PASJA, KTÓRA ZMIENIA ŻYCIE TEKST: MARIOLA PACHOLCZYK

CHIŃSKI CZAJNIK

Niesamowita, czasem wzruszająca, ale zawsze bardzo prawdziwa relacja z życia autorki w egzotycznych dla nas Chinach. TEKST: ZOFIA NIEMASZEK

Najgorszy czas. Najtrudniejszy. Czekanie na wyjazd, na samolot, na Polskę, na to, na co codzienne życie próbuje kazać nam wymazać z bieżącej pamięci, żeby trwać, żeby żyć. A przecież to tam jest prawdziwe życie, jedyne, ukochane, tu jest tylko pobyt czasowy, który rozciąga się jak guma od majtek. Ale każda guma ma swoją długość: moja trzeszczy, straszy katastrofą, straszy, że pęknie i majtki spadną, odsłaniając to co wstydliwe, nie do pokazywania. Muszę wsiąść w ten samolot do Pekinu o 20:30, odetchnąć Europą przez miesiąc, żeby wrócić i dalej żyć. Staram się, wciąż staram się zrozumieć to miejsce, ogarnąć je w smakach słodko-kwaśnych, w warzywach pływających w oleju, w ryżu z jajkiem i marchewką, w mleku sojowym, ogarnąć je tak bardzo, że aż się jeść nie chce, że myśli jak nietoperze krążą wokół razowca z chrupiącą skórką. Daję napiwek kucharzowi, który wybiera mi ryby na obiad, wierząc, że pieniądz wzruszy go do wyboru czegoś świeższego, że na chwilkę zapomni, że mam znienawidzony kolor skóry. Dokładam parę yuanów kelnerce, żeby nie rozlewała czerwonego sosu po innych daniach, żeby w trosce o swój dodatkowy zarobek doniosła mi talerz na puste muszle, których nie mam sumienia kłaść na czystym obrusie. Mam sumienie ładnego jedzenia. Lubię wtedy jeść. Nie wiem komu by dać parę yuanów, żeby kelnerzy byli cicho. W wielkiej restauracji, przy pustych stolikach siedzą jedyni goście, lao wai*, my. Kelnerzy zbici w ciasną rozkrzyczaną grupkę

nudzą się nami, daniami, które podają, małymi pieniędzmi, które zarabiają. Szukam tej historii. Ale kto by spamiętał tyle tysięcy lat wojen, podbojów. Może i to ktoś spisał, ale potem pewnie zniszczył, żeby nikt nigdy nie był pewien tego co się tu działo. Tyle podręczników uśmiercił Mao, tylu ludzi. Czasem wydaje mi się, że zostawił tych, którzy jak już umieją zapisać „rośnie w siłę” to automatycznie dodają „państwo chińskie”. Ono rośnie w dziwną siłę, rośnie w masę ludzi zabieganych, którzy powtarzają listę cudów gospodarczych Chin w rytmie nowych ćwiczeń aerobicznych, w takt muzyki chińsko-nijakiej, nowoczesnej. Szukam tej kultury w teatrze, gdzie oklaski zagłuszają pierwsze takty pieśni śpiewanej wysoko, drażniąco, ale niewątpliwie chińsko. W muzyce granej przez orkiestrę okrojoną do instrumentów tradycyjnych, których jest zbyt mało, żeby porwać, zachwycić. No więc studiuję podręczniki do nauki chińskiego, zgłębiam kolejny znak, o genezie niewiadomej, czytam kolejny tekst opiewający zdobycze nowej, chińskiej cywilizacji, walczącej z zanieczyszczeniem, zagładą ginących gatunków, rozpadającej się architektury. Nudzę się, gdy wszyscy wszystko wiedzą, gdy na większość pytań recytują z pamięci odpowiedź. Mój blok tu wygląda tak jak tam. W sklepie też dostanę ser i czasem twaróg. Jestem za wysoka, szukam za wysoko. Wrócę po miesiącu i schylę się, żeby znaleźć. C.D.N.

Każdy w swoim życiu potrzebuje czegoś, co oderwie nas od szarej codzienności, by dać upust wrażliwości, natchnieniu, marzeniom, by przenieść się choć na chwilę do innego świata. Wiele osób często zapomina o tym, żeby zrobić coś dla siebie. Życie w ciągłym biegu traci barwy ,a to powoduje wewnętrzne wypalanie. Najważniejsze jest, by odkryć swoją pasję, która wniesie kolorowe światło do otaczającej nas szarości. Jak odkryć w sobie taką pasję? Wbrew pozorom to bardzo łatwe. Wystarczy tylko zatrzymać się na chwilę, zajrzeć w głąb siebie, być szczerym z samym sobą i zadać sobie bardzo ważne pytania: Co sprawia mi ogromną przyjemność? O czym zawsze marzyłam/em? Co mnie pochłaniało, gdy byłam/ em dzieckiem? Każdy ma coś takiego, tylko czasem zapominamy co to było. Tak było też ze mną. Odkąd tylko pamiętam, uwielbiałam tańczyć. Zawdzięczam to moim kochanym rodzicom, którzy są niezwykle czarującą i wesołą parą. Wszystkie spotkania towarzyskie, rodzinne w naszym domu kończyły się zabawą i tańcami do białego rana. Dane mi było uczestniczyć w tych imprezach i tańczyć. Kiedy byłam już bardzo dorosłą osobą, jeden z przyjaciół powiedział mi, że zaczął chodzić do klubu i tańczyć tango argentyńskie. Zainteresował mnie ten temat i zadawałam mu wiele pytań dotyczących tego klubu i samego tańca. Dowiedziałam się od niego, że w każdą sobotę w Warszawie, w klubie„Złota Milonga” jest darmowa lekcja dla początkujących, a po tej lekcji milonga, czyli spotkanie taneczne dla osób, które tańczą tango. Bez zastanowienia poszłam na pierwszą lekcję i do końca zostałam na milondze. Siedziałam przy jednym ze stolików i obserwowałam tańczące pary. To było coś niesamowitego. Ta niezwykła muzyka, kobiety w pięknych, zwiewnych sukniach, eleganccy mężczyźni i te kocie ruchy. Byłam zafascynowana. Potem, kiedy rozmawiałam z jednym z moich nauczycieli o moich wrażeniach, on powiedział, że to nie ja wybrałam tango, to tango wybrało mnie. Wtedy tego nie rozumiałam, ale dziś szczerze przyznaję mu rację. Tango argentyńskie jest wyjątkowe, ponieważ jest to taniec całkowicie improwizowany. To lider nadaje ton, decyduje o tym, jak dopasować kroki i figury do muzyki w tle, a partnerka podąża tym rytmem. Bardzo ważna jest postawa w tańcu, połączenie, dysocjacja, bliskie bądź dalekie trzymanie. Ten taniec ma w sobie magię i kiedy się patrzy na tańczącą parę, widzi się nie tylko zgrabne ruchy, dopasowanie ciał, ale można poczuć, jak na tą jedną chwilę łączą się dusze partnerów. Ale tango, poprzez zawartą w nim moc seksualności, jest też niebezpieczne. Czasem łączy ze sobą pary na całe życie, a czasem rozdziela. Osoby, które zaczynają tańczyć, dopiero po około dwóch latach rozumieją,


NASZE SPRAWY

025

o co tak naprawdę chodzi w tym tańcu. I po tej magicznej dwuletniej przygodzie potrafi się już odróżnić miłość od przyjaźni, przestaje się być zazdrosnym o swojego partnera tańczącego z inną partnerką/innym partnerem, rozumie się, że wyzwolone w czasie tańca uczucia i emocje, pozostają na parkiecie, a po zakończeniu milongi wraca się do tak zwanej codzienności. Magia wygasa, aż do następnej milongi. W życiu kierujemy się zasadami i wszyscy początkujący tangueros uczą się zasad panujących w czasie spotkań tanecznych już od pierwszych lekcji. Każdy nauczyciel mówi o tym, jak tańczyć i jak się zachować w czasie milongi. Te zasady obowiązują wszędzie, w każdym miejscu na świecie, gdzie zbiera się kilka par, by zatracić się w tangu. One podnoszą komfort i ułatwiają tańczenie. Zawsze tańczy się po okręgu w stronę przeciwną do ruchów wskazówek zega-

ra. Kiedy na parkiecie jest bardzo wiele tańczących par, tzw. spacerowicze przemieszczają się po sali w czasie cortin lub w przerwach między tangami. (Cortina jest to przerwa między tandami, zwykle jest to krótki fragment utworu muzycznego innego niż tango. W czasie cortiny robi się przerwę, zmienia partnera lub czeka na kolejną tandę. Tanda, to trzy lub cztery utwory muzyczne jednego rodzaju. Zwykle na milongach tandy ułożone są według rytmu: tango, tango, milonga, tango, tango, walc. Ze względu na to, że utwory w rytmie walc i milonga są w szybkim tempie, często DJ układa tandę z trzech utworów. Tanda w rytmie tangowym zawsze składa się z czterech utworów) Lider, zanim zacznie się taniec, musi zdecydować się, czy tańczyć dany utwór na wewnętrznym czy zewnętrznym okręgu. Na wewnętrznym okręgu zwykle tańczą tancerze mniej doświadczeni, mniej wyrobieni milongowo, którym trudno utrzymać równą linię i tempo tańca z innymi parami. Na okręgu zewnętrznym tańczą pary, które czują się bardzo pewnie i umieją tańczyć bez wyprzedzania - „jedna para za drugą”, czyli tańczyć milongą. Osoby, które nie umieją płynnie tańczyć, czy tańczą w miejscu z długimi przestojami, wchodzą do środka wewnętrznego okręgu, czyli na środek sali i tam tańczą do końca utworu. Liderzy świadomie wybierają okrąg, na którym będą tańczyć i nie zmieniają go w trakcie tańca. Osoby, które włączają się do tandy w czasie drugiego lub trzeciego utworu, robią to tak, by nie zakłócać tańca innym, ustępują miejsca tym, którzy już są na parkiecie. Nikt nie wchodzi gwałtownie na parkiet i nie blokuje ruchu innym tańczącym parom, zwykle lider włączający się do tańca w czasie tandy chwyta spojrzenie partnera tej pary, przed którą chce wejść na parkiet i czeka na jego znak, że „robi miejsce na parkiecie” i wpuszcza nową parę przed siebie. To piękny i bardzo koleżeński zwyczaj wpuszczania nowych par na parkiet. W czasie bardzo tłocznych milong liderzy nie prowadzą swoich partnerek do wysokich boleo (szczególnie tylnych boleo liniowych), ponieważ takie machnięcia nogami mogą się skończyć uderzeniem innych tancerzy. Wysokie, efektowne figury zachowują na ten moment wieczoru lub na taką milongę, gdy na parkiecie jest mało tancerzy i ryzyko potrącenia drugiej osoby jest minimalne. Podobnie jest też z prędkością poruszania się po okręgu, zawsze liderzy dostosowują się do ogółu tańczących, unikają gwałtownych i „przestrzennych” ruchów oraz chodzenia do tyłu. W czasie upalnych dni lub tłocznych milong, panowie często zmieniają koszulę, by utrzymać intymność tańca, zwłaszcza w bliskim objęciu. A kiedy ktoś jest chory i może zainfekować innych, nie przychodzi na milongę. Wspaniałym zwyczajem jest proszenie do tańca. Zwykle to mężczyźni proszą do tańca, ale by uniknąć odmowy stosuje się „cabaceo”,

czyli kontakt wzrokowy z wybraną partnerką. Mężczyzna skupia swój wzrok na oczach wybranej partnerki i kiedy ona odwzajemnia to spojrzenie, on lekko skinie głową, by dać jej do zrozumienia, że prosi ją do tańca. Partnerka odpowiada tym samym i spotykają się na parkiecie, by zatracić się w tangu. Jest to też wygodne dla pań, które z jakiś względów nie mają ochoty na taniec z tym partnerem.. Często kobiety, kiedy nie mają już ochoty tańczyć, zdejmują buty do tańca i tym samym jest to wiadomość, że ona już dziś nie będzie tańczyć. Tango argentyńskie tańczy się w wielkiej kulturze bycia na parkiecie i wszyscy tangueros przyjaźnie rozmawiają między sobą, wspierają się, przekazują sobie doświadczenia, dzielą się pozytywnymi spostrzeżeniami, udzielają porad mniej doświadczonym kolegom, i są wyrozumiali wobec tych, którzy chcą się nauczyć tanga, ale nauka wolno im idzie. Ja osobiście od pierwszego dnia, kiedy pojawiłam się na mojej „dziewiczej” imprezie tangowej w Glasgow, zaobserwowałam i doświadczyłam ogromnego towarzyskiego wsparcia. Zanim wyemigrowałam z Polski, tańczyłam tango w Warszawie, ale po przybyciu do UK miałam ogromną blokadę wewnętrzną, by pójść na pierwszą milongę, czy praktykę. Moją barierą był język. W szkole i w czasie studiów uczyłam się rosyjskiego, niemieckiego, łaciny, a nieznajomość angielskiego sprawiła, że przez siedem miesięcy dusiłam w sobie moją pasję. Po siedmiu miesiącach i codziennym uczeniu się słówek, gramatyki języka angielskiego, odważyłam się napisać email do jednej z nauczycielek tanga. Opisałam jej moją sytuację i to, jak bardzo chciałabym wznowić lekcje tańca, ale nie jestem pewna, czy językowo sobie poradzę. Po kilku godzinach otrzymałam odpowiedź i zaproszenie na praktykę (praktyka to spotkanie taneczne, w czasie którego tancerze ćwiczą to, czego nauczyli się w czasie lekcji). Tego dnia nigdy nie zapomnę, ponieważ wszyscy przyjęli mnie bardzo serdecznie, a kiedy opowiedziałam im o mojej blokadzie, śmiali się i żartowali, że na milongę przychodzi się tańczyć i znajomość języka nie jest mi do tego potrzebna. Te słowa całkiem odmieniły moje spojrzenie na to, co czasem nas blokuje i to w każdej dziedzinie życia. „Tangowa” społeczność w Glasgow jest wyjątkowa. Są tam ludzie pochodzący z różnych stron świata, młodzi i starsi, bogaci i mniej zamożni, ale łączy ich wspólna pasja. Każda nowa osoba, która pojawi się na praktyce lub milondze jest gorąco witana. Wszyscy skupiają się na tej osobie, wyciągają pomocną dłoń. Zawiązują się tam niesamowite przyjaźnie, które trwają latami. Tango całkiem odmieniło moje życie, spojrzenie na ludzi i świat. Zmieniła się moja garderoba, sposób poruszania się i gesty, ale przede wszystkim magia tego tańca spowodowała, że moje myśli odrywają się od szarej codzienności, a dusza krzyczy z radości.


TEMAT NUMERU

026

POLSKIE BOŻE NARODZENIE Boże Narodzenie obok Wielkanocy jest przez Polaków najuroczyściej obchodzonym świętem. Kojarzy nam się z rodziną przy wigilijnym stole, choinką i prezentami. A dlaczego właśnie w taki sposób obchodzimy święta Bożego Narodzenia? Skąd wzięły się tradycje, które kultywujemy od tak dawna? TEKST: ANNA BATOR SKÓRKIEWICZ


TEMAT NUMERU

027

W CZAS WGILII NIE KŁÓCIĆ SIĘ I OKAZYWAĆ ŻYCZLIWOŚĆ, A KTO ZŁAMIE ZASADĘ, BĘDZIE ŻYŁ W ZŁOŚCI CAŁY ROK Otóż znany nam obrządek sięga daleko w przeszłość. Zachowały się nawet ślady obrzędów z czasów słowiańskich. Już wtedy do wieczerzy wigilijnej zasiadano z zapadnięciem zmroku, z chwilą ukazania się pierwszej gwiazdy pilnie wypatrywanej przez dzieci. Zaczynano od dzielenia się opłatkiem połączonym ze składaniem sobie życzeń. Piękny ten zwyczaj zachował się w Polsce do czasów obecnych. Dla dzieci jest to chyba najpiękniejszy wieczór w roku, w którym atmosfera baśni urzeczywistnia się na parę godzin, gdy pod pięknie ubraną choinka, w świetle kolorowych światełek znajdują prezenty o których marzyły.

NARODZINY JEZUSA W dawnych czasach narodziny dziecka nie były niczym szczególnym. Nie odnotowywano nawet narodzin dzieci z możnych rodów. Brak daty narodzin ludzi, którzy dopiero swoimi czynami stali się sławni w historii jest rzeczą nagminną. Ważniejsza była data wejścia w życie dorosłych, stąd takie święta jak słowiańskie „postrzyżyny”. Daty narodzin Jezusa nie była znana nawet pierwszym chrześcijanom. Dlatego już na początku III wieku łączono ją z dniem przesilenia zimowego, rozumianego jako śmierć i narodzenie najważniejszego boga ludzkości „Słońca”. Jest to data, która była czczona jako narodziny boga Mitry, którego wiele atrybutów nadano Jezusowi. Biblia podaje sprzeczne informacje dotyczące narodzin Jezusa. Św. Mateusz podaje, że nastąpiło to za czasów panowania Heroda Wielkiego, czyli przed 4 r.p.n.e, bo wtedy Herod zmarł. Św. Łukasz podaje, że za czasów spisu powszechnego zarządzonego przez Kwiryniusza, który został wielkorządcą w Syrii po 6 r.n.e. Przy takiej rozbieżności trudna jest do oceny nawet pora roku, nie mówiąc o dokładnej dacie. Dzień przesilenia zimowego, jako datę narodzin chrześcijanie obchodzili już dawno, bo mówią o tym komentarze do księgi Proroka Daniela, Hipolita Rzymskiego (rok. Ok 204).

WIGILIA W Polsce wieczerzę wigilijną rozpoczynało się, gdy na niebie rozbłysła pierwsza gwiazda. Czyniono tak zapewne na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej, która według Ewangelisty, św. Mateusza, ujrzeli Mędrcy, zwani tez Trzema Królami. Zwyczaj ten był i nadal jest głęboko zakorzeniony w polskiej kulturze. Tradycja urządzania wigilii przyjęła się w Polsce w wieku XVIII, a stała się powszechna w wieku XX. Przez ten czas wigilia nabrała cech czegoś świętego, sakralnego, czego się nigdzie nie spotyka. Oto najpierw gospodynie urządzały generalne sprzątanie, mycie, czyszczenie. Po czterech rogach głównej izby umieszczało się na wsi i po dworach cztery snopy zbóż: snop pszenicy, żyta, jęczmienia

i owsa, aby Boże Dziecię w Nowym Roku nie skąpiło koniecznego pokarmu dla człowieka i bydła. Stół był przykryty białym obrusem, a pod nim kładło się siano dla przypomnienia sianka, na którym spoczywało Boże Dziecię. Zwyczajem było również, że cały dzień obowiązywał post. Także wieczerza wigilijna jest posiłkiem postnym, ale nasi przodkowie potrafili uczynić z tego ograniczenia prawdziwą ucztę dla podniebienia, tak, że polski post słynął szeroko na całym świecie. W zamożnych domach szlacheckich i mieszczańskich Wigilia składała się się z dwunastu dan - tylu ilu było apostołów. Dominowały dania rybne przyrządzane na różne sposoby. Niekiedy dań rybnych było tyle, że tradycyjna liczba dwunastu potraw okazywała się niewystarczająca. Ale i na to była rada - wszystkie potrawy z ryb uważano za jedno danie! Potrawy powinny zawierać wszystkie płody rolne, aby obrodziły w następnym roku. Wskazane tez było skosztowanie wszystkich potraw, żeby nie zabrakło którejś podczas następnej wieczerzy wigilijnej. Do tradycji wigilijnej należało, aby do stołu zasiadała parzysta liczba osób. Nieparzysta zaś ilość uczestników miała wróżyć dla jednego z nich nieszczęście. Najbardziej unikano liczby 13. Feralna 13 bierze swój początek od Ostatniej Wieczerzy, kiedy to jako 13 biesiadnik przybył Judasz Iskariota. Jeżeli ilość biesiadników była nieparzysta, wówczas w bogatszych lub szlacheckich domach zapraszano do stołu kogoś ze służby, w biedniej-

Jedna z bardzo starych tradycji prasłowiańskich dotyczy ognia. Pilnowano, by nie zgasł w piecu, palono światła, żeby zmarznięte dusze zmarłych mogły się ogrzać. Do stołu zasiadano, gdy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Pilnowano jednak, by przed tym wszystkie potrawy były już na wigilijnym stole. Nikt nie mógł odejść od stołu przed końcem wieczerzy. Wierzono bowiem, że osoba, która odejdzie od stołu przed końcem kolacji, umrze przed kolejną Wigilią. Poza tym przed wieczerzą każdy z domowników musiał dokładnie się umyć, a brudną wodę wylewano poza posesją, co miało uchronić przed wrzodami. Jeśli ktoś kichnął podczas wieczerzy, to oznaczało, że przez cały rok będzie zdrowy.

szych domach jakiegoś żebraka. Do stołu zasiadano według wieku lub hierarchii. Według wieku dlatego, aby „w takiej kolejności schodzić z tego świata”, a według hierarchii dlatego, ponieważ osoba o najwyższej pozycji, najczęściej był to gospodarz, rozpoczynała wieczerzę .

WIGILIJNE PRZESĄDY Wigilia świąt Bożego Narodzenia obfituje w przesądy rzekomo posiadające niezwykłą moc, zazwyczaj mające swój początek w dawnych, lokalnych wierzeniach pogańskich. Jeszcze w XIX wieku wierzono, że podczas wieczerzy wigilijnej ujrzeć można osobę zmarłą w bieżącym roku – byleby tylko wyjść do sieni i spojrzeć do izby przez dziurkę od klucza, a ujrzy się ją siedzącą wespół z innymi. Do niedawna wierzono, że na wieczerzy wigilijnej pojawiają się dusze zmarłych. Dla takiego „przybysza z zaświatów” zostawiano nawet wolne miejsce przy stole – zwyczaj ten przypuszczalnie przetrwał do dzisiaj jako wolne miejsce pozostawione dla niespodziewanego przybysza. Przesądnie wierzono też, że nieposzanowanie świętego wieczoru może wywołać różne nieszczęścia. Do dzisiaj przestrzega się, aby w czas Wigilii nie kłócić się i okazywać sobie wzajemnie życzliwość, a kto złamie to prawo, będzie żył w złości cały rok. Przetrwał przesąd, że jeśli w wigilijny poranek pierwszym gościem w domu będzie młody chłopiec, przyniesie to szczęśliwy rok. Istnieje też zwyczaj umieszczania grosika w jednym uszku w barszczu, lub w wigilijnych pierogach – temu kto na niego trafi będzie


dopisywało szczęście w nadchodzącym roku. Wszelkie zranienia, oraz choroby w czasie świąt odbierano jako zapowiedź kłopotów ze zdrowiem. Myśliwi w dniu Wigilii tradycyjnie udają się na polowanie, a jego pomyślny wynik ma zapewnić opiekę patrona łowiectwa św. Huberta. Niektórzy pozostawiają w portfelu łuski karpia „na szczęście”.

DZIELNIE SIE OPLATKIEM Najważniejszym i najbardziej wzruszającym momentem było i jest dzielenie się poświęconym opłatkiem. Staropolskie opłatki były różnokolorowe i bardzo ozdobne. Dziś opłatki są białe i ozdobnie wytłaczane. Nazwa „opłatek” pochodzi od łacińskiego słowa „oblatum”, czyli dar ofiarny. Dawniej człowiek składał ofiary nieznanym siłom - wodzie, piorunom, wiatrom, trzęsieniom ziemi, by ustrzec się od tego wszystkiego, co mogło mu zagrażać. Praktyka pieczenia chleba przaśnego, niekwaszonego, takiego, jakiego używał Pan Jezus przy Ostatniej Wieczerzy, pochodziła z czasów biblijnych, od Mojżesza i zachowała się w Kościele do dziś, choć obecnie ten chleb ma inny wygląd, jest bielszy, cieńszy i delikatniejszy. Opłatki, jakie my dziś znamy (nebula - mgiełka) pierwsi zaczęli wypiekać zakonnicy z klasztoru benedyktyńskiego we Francji. Stamtąd zwyczaj ten rozpowszechnił się na całą Europę i wraz z chrześcijaństwem przybył także do Polski. Pięknym staropolskim zwyczajem jest zapraszanie na Wigilie ludzi samotnych - tak aby w ten wieczór nikt nie był opuszczony i smutny.

KOLĘDA Nierozłącznym elementem Świąt Bożego Narodzenia jest kolęda. Nazwa kolęda pojawiła się dawno temu. Wywodzi się ona od słowa „calendae”, tak bowiem Rzymianie nazywali początek każdego miesiąca. Owe kalendy, szczególnie styczniowe, czyli noworoczne, obchodzili bardzo radośnie, bawili się, śpiewali, składali sobie życzenia i obdarowywali prezentami. Kościół katolicki zniósł stary, pogański zwyczaj obchodzenia kalend, zachowała się jednak tradycja śpiewania pobożnych pieśni, sławiących narodziny Chrystusa, odwiedzania się w domach, kupowania świątecznych podarunków. W ten sposób do języka naszych dziadków weszło łacińskie słowo „calendae” czyli kolęda. Z biegiem czasu kolędą zwano nie tylko pieśń na Boże Narodzenie, ale także zwyczaj chodzenia po domach z życzeniami świątecznymi i noworocznymi. Trudno dziś ustalić dokładnie czas, kiedy pierwsze kolędy pojawiły się w Polsce. Prawdopodobnie mogło to być

już w XIII wieku, kiedy to przybyli do nas ojcowie franciszkanie. Oni to zaczęli urządzać po kościołach szopki, oni też pierwsi organizowali jasełka - ruchome przedstawienia scen Bożego Narodzenia. Przy takich widowiskach na pewno śpiewano też i stosowne pieśni. Najdawniejsze kolędy, które znamy, pochodzą z wieku XV, a najpopularniejsza z nich to kolęda „Anioł pasterzom mówił”. Kolędy nigdy nie poszły w zapomnienie, bo śpiewali je z ochotą wszyscy, młodzi i starzy, przekazywano je z pokolenia na pokolenie, a gdy wynaleziono druk, drukowano je i zbiory takich kolęd i pastorałek zwano „kantyczkami”. Kolejne wieki przyniosły nowe kolędy, a największy ich rozkwit datuje się na wiek XVII i XVIII. Wówczas powstały znane do dziś kolędy, jak: „Wśród nocnej ciszy”, „Lulajże Jezuniu’, „Bóg się rodzi” i inne.

CHOINKA Na wigilie Bożego Narodzenia niemal każda polska rodzina umieszcza w swoim mieszkaniu i dekoruje choinkę. Jest to jedna z najmłodszych tradycji wigilijnych. Początkowo, w tym również na ziemiach polskich, popularna była „jodłka”, czyli wierzchołek sosny, jodły lub świerku zawieszony u pułapu. Drzewko to miało chronić dom i jego mieszkańców od złych mocy. Choinka w obecnej formie przyjęła się w Polsce dopiero w XVIII w. i zwyczaj ten przeniósł się z Niemiec. Opisuje to m.in. Zygmunt Gloger w „Encyklopedii Staropolskiej”: Kościół był początkowo niechętny temu zwyczajowi, lecz szybko nadał choince chrześcijańską symbolikę „biblijnego drzewa wiadomości dobra i zła”, pod którym rozpoczęła się historia ludzkości. Choinkę wnosi się do domu w dniu, w którym wspominamy pierwszych ludzi - Adama i Ewe. Na choince nie może zabraknąć jabłek, bo właśnie te owoce były na owym biblijnym drzewie, a ponadto jabłko symbolizuje zdrowie. Wśród iglastych gałązek wijące się łańcuchy są pamiątką po wężu-kusicielu. Gwiazda na szczycie drzewka symbolizuje gwiazdę betlejemska, świeczki na gałązkach, to jak okruchy ognia, który dawniej płonął w izbie przez całą noc wigilijną, aby przychodzące na ten czas dusze przodków mogły się ogrzać. Choinki ubierano także w piernikowe figurki ludzi i zwierząt, lukrowane kolorowo, posypane makiem. Tak ustrojona choinka stała w domu zazwyczaj do dnia Trzech Króli.

PREZENTY Wigilijny zwyczaj obdarowywania się prezentami początek swój bierze jeszcze z rzymskich Saturnaliów. W późniejszych wiekach przez Kościół został nazwany Gwiazdką, gdyż prezenty wręczano, gdy na niebie zauważono pierwszą gwiazdę. Ponieważ ta częścią wieczoru wigilijnego najbardziej zainteresowane były dzieci, nic zatem dziwnego, że to one z niecierpliwością wypatrywały na niebie pierwszej gwiazdki.



KULTURACAFE

030 I

Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską Anna Lewandowska

Moda na zdrowy styl życia rozkwita, ale Anna Lewandowska w swojej książce buntuje się przeciwko użyciu słowa „moda”, pisząc: „Moda to zjawisko, które przemija. A ja marzę, żeby ludzie żyjący zdrowo stali się większością w społeczeństwie. Na stałe”. Takie życie stało się jej pasją, do takiego inspiruje i motywuje czytelników, pomagając im w dobrych codziennych wyborach żywieniowych i zachęcając do aktywności fizycznej. A wszystko to wzbogaca autorskimi przepisami i zestawami ćwiczeń, opiniami ekspertów i... pięknymi zdjęciami. Jeśli chcesz zmienić złe nawyki na dobre, być zdrowym, mieć dobre samopoczucie i cieszyć się życiem – przeczytaj tę książkę. Wydawnictwo: Burda Publishing Polska I Data premiery: 2014-10-22 I Cena: £7.59 I Gdzie kupić: www.polbooks.co.uk

Kultura Cafe ...

Informacje ze świata kultury, aktualne wydarzenia, wiadomości z wysp i nie tylko. Sprawdź co dzieje się w świecie książki, kina, teatru i inne .... Igor Sypniewski miał w życiu wszystko. Grał na wielkich stadionach, gdzie zachwycał setki tysięcy kibiców. Teraz nie ma nic. Sypniewski zmarnował swój gigantyczny talent, a teraz dopuszcza do mrocznych zakamarków swojej duszy wszystkich tych, którzy chcą zrozumieć, jak to się stało. Wembley, Old Traffor i łódzka izba wytrzeźwień. Bramka strzelona w Lidze Mistrzów i… kieliszek z kolegami na łódzkich Bałutach. Kilkaset tysięcy euro zarobku i… brak pieniędzy na chleb. „Nie pijesz – nie grasz. Pijesz – może zagrasz” – usłyszał wchodząc jako 17-latek do szatni pierwszej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego. Uznał wtedy, że ma duże szanse na karierę, bo przecież o jego talencie już wtedy zaczynały krążyć legendy, a pić zaczął w wieku 9 lat… Ta książka to podróż po pięknych europejskich stadionach, ale także próba dotarcia do skrywanych wcześniej głęboko tajemnic, podjęta przez dwóch znanych i cenionych dziennikarzy. Wydawnictwo: Buchmann Sp. z o.o. I Data premiery: 2014-10-08 I Cena: £8.95 I Gdzie kupić: www.polbooks.co.uk

Zasypany I Igor Sypniewski

Na granicy zmysłów

I

Kiersnowska Jefrosinia

„Na granicy zmysłów” to książka, po której już nigdy nie spojrzysz na świat tak samo. Spotkałem natchnionych uzdrowicieli obojga płci, mistyków, szaleńców oraz paru uroczych hochsztaplerów. Przeszywano mnie energią różnej proweniencji: kosmiczną, boską, osobistą, energią ziemi i powietrza, energią wody i ognia i dużo innych. Fenomenalnie napisany reportaż na podstawie programu „Kossakowski. Szósty zmysł”. Podróż przez Polskę, Ukrainę, Bałkany i Rosję otwiera oczy, wprawia w zdumienie i wstrząsa. Kossakowski na własnej skórze doświadcza praktyk znachorów, uzdrawiaczy, wróżów, ekstrasensów, szeptunek i bioenergoterapeutów. Jako przewodnik po świecie, w którym nie ma prostych odpowiedzi, sprawdza się doskonale. Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte I Data premiery: 2014-11-19 I Cena: £9.90 I Gdzie kupić: www.polbooks.co.uk

Boże Narodzenie przy stole I Aleksandra Płonczyńska Bardzo elegancka, prezentowa książka kucharska poświęcona kuchni bożonarodzeniowej. Autorki przedstawiają przepisy na tradycyjne potrawy wigilijne oraz potrawy na kolejne dni Świąt i opatrują je osobistymi komentarzami. Liczne oryginalne zdjęcia prezentacyjne potraw są prawdziwym atutem tej publikacji. Wydawnictwo: Buchmann Sp. z o.o. I Data premiery: 2013-11-20 I Cena: £4.60 I Gdzie kupić: www.polbooks.co.uk

Góry wolność i przygoda. Od trekkingu do alpinizmu I Don Graydon, Kurt Hanson Nowa edycja najpopularniejszego na polskim rynku wydawniczym podręcznika górskiego, nazywanego “górską biblią”. Książka ta została napisana z myślą zarówno o początkujących, jak i zaawansowanych miłośnikach turystyki pieszej i sportów górskich. Niesie całe bogactwo informacji dla wspinaczy i turystów na wszystkich poziomach zaawansowania – od nowicjusza do eksperta. Prezentuje ona połączoną wiedzę wielu ludzi gór, którzy zwiedzili większość masywów górskich świata. Wydawnictwo: Galaktyka I Data premiery: 2014-10-10 I Cena: £18.90 I Gdzie kupić: www.polbooks.co.uk


PETER PAN

I 6.12- 11.01.2015

Glasgow Spektakl barwny i efektowny Awanturnicza opowieść o przygodach dzieci w tajemniczej krainie Nibylandii to niezwykła podróż do krainy dzieciństwa. John, Michael i Wendy pewnego wieczoru, namówieni przez Piotrusia Pana, wyfruwają z domu przez okno. Wraz z niesfornym chłopcem i wróżką Dzwoneczkiem odkrywają świat Zagubionych Chłopców i prowadzą wielką batalię z piratami. Czy zatęsknią za rodzinnym domem i będą potrafili porozumieć się z mamą i tatą? „Latający”aktorzy, piosenki i przykuwające wzrok kostiumy cały czas koncentrują uwagę widza na przedstawieniu. Spektakl na miarę naszych czasów. Jest w nim szybkie tempo i energetyczny rytm. Taki teatr potrafi oczarować dzieci. Tu nie ma czasu się nudzić. Wstęp: od £9 do £29.50 Miejsce: King’s Theatre, Glasgow Więcej info: www.atgtickets.com

WICKED

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

I Fantasy / Przygodowy I reżyseria: Peter Jackson

Filmowa adaptacja książki J.R.R. Tolkiena, będącej wstępem do słynnego „Władcy Pierścieni”, to opowieść pełna niesamowitych wydarzeń i magicznych postaci. Przedstawia odwieczną walkę dobra ze złem. Po wielkim sukcesie pierwszych dwóch części trylogii – „Hobbit: Niezwykła podróż” oraz „Hobbit: Pustkowie Smauga”, nadszedł czas na film zamykający niezwykłe dzieło Petera Jacksona: „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”. Drużyna dowodzona przez Thorina Dębową Tarczę dotarła do Samotnej Góry, której skarbu strzeże potężny Smaug. Czy Bilbo i jego towarzysze pokonają smoka i odzyskają legendarny Erebor? Zdjęcia do filmu kręcono na terenie Nowej Zelandii. Jednak część scen zrealizowano w londyńskim Pinewood Studios w Wielkiej Brytanii.

OCENA:

Wielka Szóstka

I Animacja / Komedia / Akcja / Sci-Fi I reżyseria: Don Hall / Chris Williams

Walt Disney Animation Studios przedstawia „Wielką Szóstkę”. Młody geniusz robotyki, Hiro Hamada, uczy się korzystać ze swojego nieprzeciętnego umysłu. Pomaga mu w tym jego utalentowany brat Tadashi oraz ich szaleni przyjaciele: uwielbiająca adrenalinę To To Tomago, zawsze miły i uprzejmy Wasabi, maniaczka chemii Honey Lemon i fanboy Fred. Gdy dramatyczny splot wydarzeń rzuca przyjaciół w sam środek niebezpiecznej intrygi na ulicach San Fransokyo, Hiro szuka pomocy u swego najbliższego towarzysza – robota o imieniu Baymax – i transformuje grupę kumpli w ekipę zaawansowanych technicznie superbohaterów. „Wielka Szóstka” powstała w oparciu o komiks Marvela pod tym samym tytułem.

Droga krzyżowa

I Dramat I reżyseria: Dietrich Brüggemann

Czternastoletnia Maria żyje w dwóch światach. W szkole interesuje ją to co typowe nastolatki, ale w domu jej rodzina funkcjonuje według zasad Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X i tradycyjnej interpretacji katolicyzmu. Ze wszystkiego co Maria myśli i robi ma zdawać sprawę Bogu. A ponieważ Bóg jest surowym pasterzem, dziewczyna żyje w ciągłym strachu, że popełni jakieś przewinienie. Świat postrzega się tu jako pole niekończącej się bitwy między Bogiem i Szatanem. Ten drugi czai się za każdym rogiem: w sali gimnastycznej, bibliotece, a nawet w chórze parafialnym. Czy Maria, która postanowiła poświęcić się w intencji niemego braciszka, zdoła uniknąć pokus i donieść swój krzyż do samego końca?

OCENA:

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Cz.I

I Akcja / Sci-Fi I reżyseria: Francis Lawrence

Trzecia część „Igrzysk śmierci”, jednego z największych kinowych hitów ostatnich lat i nowej, wielkiej popkulturowej sagi. W filmie „Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 1” Katniss znajduje się w Dystrykcie 13, który do tej pory uznawany był za nieistniejący. Everdeen ukrywa się wraz z innymi uczestnikami, którym udało się przeżyć. W nadchodzącej części filmu „Igrzyska śmierci” Katniss czeka nowe wyzwanie. Dziewczyna będzie tytułowym Kosogłosem i stanie na czele grupy rebeliantów, którzy raz na zawsze chcą zakończyć erę dyktatury. Z pomocą prezydent Coin będzie chciała zabić Snowa i uwolnić swoich przyjaciół. Mimo początkowych oporów i niechęci Katniss stanie się symbolem walki z rządami obecnego prezydenta.

I 1.12 - 10.01.2015

OCENA:

OCENA:

dzikie serce – muzyczne świadectwo

edinburgh

DARIUSZ "MALEO" MALEJONEK W GLASGOW FOT. TOMASZ EMIGRANT

Dariusz Malejonek “ Maleo” I z wizytą w Glasgow I kompozytor, wokalista, gitarzysta Jest to opowieść o miejscu, gdzie zwierzęta mówią i walczą o swoje prawa obywatelskie, gdzie Manczkinowie starają się wejść do klasy średniej, a Blaszany Drwal pada ofiarą przemocy w rodzinie. No i jest jeszcze ta mała zielonoskóra dziewczynka o imieniu Elfaba, która wyrośnie na osławioną Złą Czarownicę z Zachodu. Wstęp: £20 - £75 Miejsce: Edinburgh Playhouse Więcej info: www.atgtickets.com

Dariusz Malejonek – kompozytor, wokalista, gitarzysta, rozpoczynał karierę od występów w zespole „Kultura”, następnie grał w zespole „Izrael” i „Moskwa”. Znany z występów w „Armii” oraz w zespole „2 Tm, 2,3”. Znany także z występów z „Arką Noego”. Współpracuje z fińskim reżyserem Miką Taurismakim tworząc muzykę do jego filmów. Grając z grupą „Houk” nagrał pięć płyt. Wspomniana grupa była wielokrotnie nominowana do nagrody Fryderyka, jest jej laureatem w 2000 r. Nagrał 20 płyt. Pod koniec listopada Dariusz Maleo Malejonek wraz z córką Olą spotkali się z Polonią w Edynburgu i Glasgow. Spotkanie miało charakter Koncertowo – Ewangelizacyjny. W bardzo luźny i przyjemny sposób, wokalista opowiadał o tym jak bardzo wiara zmieniła Jego życie. Oczywiście nie zabrakło kultowych hitów. Fragment świadectwa: „...Po nawróceniu zmienia się mentalność, zmienia się zupełnie sposób patrzenia na świat. Na Kościół nie patrzę już jak na instytucję, która chce mną manipulować, ale jak na rzeczywistość, którą Pan Bóg przygotowywał przez wieki, i robił to także dla mnie, aby było mi łatwiej. Abym mógł w tym nowym życiu, które otrzymałem, wytrzymać! Niektórzy pytają mnie, czy do tekstów jakie śpiewamy pasuje ostra muzyka, którą gramy. Mogę odpowiedzieć, że niedawno zespół Tymoteusz dostał list od Ojca Świętego, w którym dziękuje nam i błogosławi naszą pracę.” Na zakończenie spotkania odbyła się sprzedaż płyt ze specjalną dedykacją oraz zdjęcia pamiątkowe.


ZDROWIE

032

PRZEZ SZACUNEK DO ZROZUMIENIA Wielu z nas boi się diagnozy demencji. Martwimy się, że choroba spowoduje „zrzeczenie się własnej tożsamości” lub „utratę własnego ja”. Wielu z nas zastanawia się, jak w takim stanie będą nas traktować bliscy. TEKST: ARTYKUŁ SPONOSROWANY

Steven Sabat w artykule opublikowanym w „The Journal of Clinical Ethics” kwestionuje zaniżanie oczekiwań co do jakości opieki nad cierpiącymi na demencję: „Czy osobowość tego człowieka uznaje się i podtrzymuje albo zaniedbuje na podstawie założenia, że ona prawie lub wcale nie istnieje (…), czy zakładamy, że chory rzadko, jeśli w ogóle, posiada potrzebę towarzystwa, otrzymywania bodźców czy zabiegów, o co normalnie by się starał i przyjmował w czasach, kiedy zdrowie mu jeszcze dopisywało?”. Bywa, że daną sytuację oceniamy bardziej z naszego punktu widzenia niż z perspektywy pacjenta. Członkowie rodziny i personel medyczny czasem przenoszą własne uczucia na uczucia pacjenta. Życiowe sytuacje, które byłyby nie do zniesienia dla ludzi młodych i zdrowych, mogą okazać się do przyjęcia dla pacjentów starszych, o osłabionych już funkcjach. Takie podejście prowadzi do przedmiotowego traktowania pacjentów: „Chorującego na demencję nie uważa się za osobę, będącą niezależnym ośrodkiem życia. Pod pewnymi względami traktuje się go raczej jak martwą bryłę, którą trzeba zmierzyć, przemieścić, zmienić jej położenie, wypróżnić, napełnić, wyrzucić, itp.”. Pracownicy służby zdrowia i bliscy osób z demencją biorą na siebie szczególną odpowiedzialność. To obowiązek podejścia do każdego życia, zwłaszcza w tych momentach, kiedy jest ono najbardziej kruche, ze współczuciem, cierpliwością i troską. Mimo że choroba ogranicza lub zupełnie wyklucza nasze możliwości racjonalnego myślenia i wolnego wyboru,

nadal pozostajemy istotami racjonalnymi i wolnymi, podmiotami niezbywalnej ludzkiej godności. Nigdy nie przestajemy należeć do rodzaju ludzkiego. Rodzice, którym rodzi się dziecko z poważnym kalectwem lub zaburzeniami zachowania, w żadnym wypadku nie stwierdziliby, że dana wada czy problem przekształca je w inną istotę. Nie czyni to z dzieci „podludzi”, mimo że ich zachowania, podobnie jak w przypadku pacjentów w zaawansowanych stadiach demencji, wywołują frustrację i ciężko sobie z nimi radzić. Jesteśmy wezwani do wyrobienia w sobie postawy, która „nie poddaje się zniechęceniu, gdy widzi człowieka cierpiącego. Osoby z demencją stanowią dla nas szczególne wyzwanie do pięknego, a czasem i heroicznego okazywania miłości, polegającej na tym, aby w twarzy każdej osoby dostrzec zaproszenie do spotkania, do dialogu, do solidarności. Dotyczy to również słów, których używa się do określania stanu chorego, komunikacji z nim. Ważny jest pozytywny wydźwięk języka używanego przy okazji omawiania tej choroby, która tak jak wiele innych nie powinna być klasyfikowana jako coś wstydliwego,choćby dlatego ,że może dotyczyć nas wszystkich. Ale przede wszystkim, aby zwroty używane w przypadku osób z demencją nie odbierały im szacunku, nie powodowały poczucia wstydu czy zaniżonej samooceny, potrzebna jest znajomość języka pozytywnego i negatywnego, za pomocą którego określamy symptomy tej choroby, oraz zwyczajna ludzka empatia.


URODA

033

ZADBAJ O CERĘ ZIMĄ CERA NACZYNKOWA

Jesteś właścicielką cery naczynkowej? Dowiedz się jak pomóc twojej skórze w okresie jesiennozimowym! Cera naczynkowa wymaga specjalnej opieki w tym okresie, ponieważ jest jeszcze bardziej narażona na podrażnienia. Pod wpływem stale zmieniającej się temperatury naczynka mogą się rozszerzać i pękać. Właścicielki skóry naczynkowej wiedzą, że może zareagować nawet na najmniejsze podrażnienie. Poniżej znajdziecie wskazówki, które pomogą wam radzić sobie z tym problemem. TEKST: ABS

O naszej cerze powinniśmy myśleć przez okrągły rok, szczególnie w okresach wzmożonego nasłonecznienia - latem i kiedy za oknem chłód, czyli jesienią i zimą. Im prędzej zaczniemy troszczyć się o swoją skórę, tym mniej będziemy mieć z nią problemów. Jesienią i zimą na cerze z problemami zaczynają się pojawiać nieestetyczne naczynka. Efekt ten często przebija się przez kosmetyki z tzw. kolorówki i nawet dobry, kryjący podkład okazuje się za słaby. Co wtedy robić? Kiedy zbliża się jesień, a następnie zima, należy zadbać w szczególności o swoją dietę. Naczynka nie są schorzeniem, którego nie można się pozbyć. Co prawda niektórzy sądzą, że są one jednak przekazywane genetycznie. Mimo to pękające naczynka, to problem w szczególności kosmetyczny. Do swojej diety powinniśmy zatem wprowadzić dużo większą dawkę witamin, najlepiej tych pochodzących wprost z warzyw i owoców. Dodatkowo zadbajmy o suplementację. Posiadacze cer naczynkowych obowiązko-

wo muszą zażywać witaminę C. Witamina ta wpływa na uszczelnienie ścian naczynek. Dobrym sposobem jest codzienne picie soku z czarnej porzeczki lub innych soków, które zawierają witaminę C. Sięgajmy zatem jak najczęściej po kiszonki - ogórki lub kapustę oraz po czerwoną paprykę (ma ona dużo więcej witaminy C, niż cytryna!). Przy wyborze kremów do cery z problemami kierujmy się ich składem. W kosmetykach tych absolutnie nie powinno być substancji rozgrzewających i nadmiernie wysuszającego skórę alkoholu. Unikajcie zatem produktów oczyszczających, gdyż zawierają one w swym składzie zazwyczaj sporą dawkę alkoholu. Zamiast tego zaopatrzcie się w kremy z witaminą C i rutyną (nowinką są np. kosmetyki firmy Ziaja z witaminą C). Naczynka oczywiście nie znikną z dnia na dzień, więc warto dodatkowo tuszować te zmiany. Jak to zrobić? Najlepiej przy pomocy korektora. Doskonale zatuszuje nasze naczynka korektor w zielonkawym odcieniu. Uważaj-

cie jednak, aby nie był on zbyt jasny w porównaniu do waszej karnacji. Nie bez znaczenia jest też kolor waszych włosów. Odradzamy odcienie rudego, pomarańczowego, ostrego żółtego. Zamiast tego lepsze są delikatne blondy i jasne brązy - nie podkreślają tak przebarwień i naczynek jak kolory powyżej.

PEELING DO TWARZY ¬¬ Jak zrobić zimowy peeling do twarzy? Żeby pozbyć się martwego naskórka i przywrócić naszej twarzy zdrowie i blask, polecamy regularne wykonywanie specjalnie przygotowanego peelingu. Jego składniki działają złuszczająco i są bardzo delikatne dla skóry. Dobór ostatecznej listy składników zależy od rodzaju cery i efektu, jaki chcemy otrzymać. Szczegółowe informacje znajdziesz poniżej.

¬¬ Rzeczy, których potrzebujesz: proporcje na około 1 szklankę peelingu (wystarczy na 3 miesiące przy stosowaniu po 1 łyżeczce dziennie): 1/3 szklanki ekologicznej mąki ryżowej, ¼ szklanki drobno zmielonych ekologicznych płatków owsianych, 1/8 szklanki niesłodzonych wiórek kokosowych, 1 łyżka glinki kaolinowej, 1 łyżka sproszkowanych liści miodli indyjskiej, 2 łyżki drobno zmielonego rumianku, 2 łyżki drobno zmielonego nagietka, 25 kropel różanego olejku eterycznego, 10 kropel rumiankowego olejku eterycznego

PRZYGOTOWANIE: Wszystkie składniki zmiel w młynku do kawy lub za pomocą robota kuchennego. Suche składniki zmieszaj w miseczce. Dodaj olejki eteryczne, po jednej kropli naraz, za każdym razem dobrze mieszając całość.

ZASTOSOWANIE JAKO PEELING: Twarz zwilż letnią wodą. Na dłoń nabierz około 1 łyżeczkę peelingu i rozcieńcz odrobią wody. Wymieszaj całość palcem i nałóż na twarz, delikatnie masując ją przez 2-3 minuty. Dobrze spłucz.

ZASTOSOWANIE JAKO MASECZKA: Zmieszaj 1 łyżkę stołową peelingu z 3 łyżeczkami mleka, wody lub naturalnego soku owocowego. Nałóż maseczkę na oczyszczoną twarz i pozostaw na 15 minut, żeby wyschła. Po tym czasie opłucz twarz ciepłą wodą, usuwając pozostałości maseczki wilgotnym ręczniczkiem.


PODRÓŻE

034

Z PAMIĘTNIKA PODRÓŻNIKA

POWAKACYJNE IMPRESJE - POD SŁOŃCEM PROWANSJI Zima i Święta już tuż tuż. Pora bynajmniej nie letnia. Jednak wakacyjne wspomnienia spod znaku słońca pozwalają na chwilę zapomnieć o braku tych letnich dni i beztroski. Mam za sobą wyjątkowo ciekawe doświadczenia podróży rowerem po uroczych zakątkach Europy. Oto mała przygoda z pamiętnika podróżnika. TEKST: ANNA BATOR - SKÓRKIEWICZ

Pofalowany teren tego urzekającego regionu południowej Francji sugeruje bliskość pasma alpejskiego. Wąwozy. Średniowieczny styl zabudowy cały czas daje wyczekiwane schronienie przed nieubłaganym słońcem. Pola lawendowe i cykady. A wieczorami kolacje al fresco. Oto Prowansja. W tej krainie słońca chmury są wyjątkową rzadkością. Deszcz to upragnione zbawienie nie tylko dla ogrodowych kwiatów, ale przede wszystkim mieszkańców, którym lekkie ochłodzenie przynosi wyjątkową ulgę. Poza tym nikt nie narzeka. Prowansja to kraina perfum (słynne Grasse), gwiazd filmowych (ekskluzywne Cannes), rodziny królewskiej (wytworne Monaco) oraz malarza postimpresjonisty, Paula Cezanne’a, który za swą bazę obrał Aix-en-Provence. Prowansja jawi się w wielu odsłonach. Może to być klimat beztroskich plaż i kitesurfingu, albo szlaków turystycznych znaczonych rzeźbami. Poza tym świetna kuchnia francuska, gościnność prowansalczyków oraz niepowtarzalne krajobrazy. Moim celem było zdobycie tego skrawka południowej Francji. Podczas wyjątkowo krótkich wakacji odczuwałam potrzebę zmaksymalizowania czasu. Było to szaleństwo – biorąc pod uwagę temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza, górzysty teren i jedyny przewidziany środek transportu, jakim był mój rower, czułam, że porywam się z motyką na słońce. Determinacja robi swoje.

Plan zdobycia rozpoczęłam od wczucia się w rolę rodowitego Francuza. Skok na głęboką wodę. Tour de France. Determinacja. Siła walki i współzawodnictwo na wycieńczająco-morderczym poziomie. Impreza międzynarodowa, choć o zdobycie pucharu najbardziej niezmordowanego kolarza ubiegają się śmiałkowie z całego świata. Umiłowanie Francji? Pewnie tak, jak również chęć doświadczenia, z pierwszej ręki, pięknej topografii terenu Franków. Pod górkę – niemiłosierny żar z karzących niebios. Z górki – wyśmienicie orzeźwiająca bryza pozwalająca na chwilową regeneracje skonanych kończyn. Ostatecznie spędziłam na rowerze kołując po falistym terenie cały dzień. Poniżej zapis tego, w jaki sposób – w temperaturze powyżej 30 stopni Celsjusza – podbiłam Prowansję. Aby dotrzeć do obranego celu konieczna jest pobudka o świcie, tzn. 5 rano. Moi gospodarze jeszcze w błogich objęciach Orfeusza, cały dom spowity w zapachach drewnianego stropu i kamiennych murów (pamięta XIX wiek!). Cykady dopiero za kilka godzin uderzą w tony uwodzenia – jednocześnie dając znak mieszkańcom o nadchodzącym ogniu słonecznym przez resztę dnia...i wieczoru. I co tu zabrać, żeby przeżyć te kilka godzin na rowerze w piekącym, prowansalskim żarze? Woda. Zwyczajna (czytaj – nieschłodzona) butelka Perignon nie wystarczy. Wczoraj wieczorem wstawiłam do zamrażarki 4 butle, 750 ml każda. Wyciągam je. Wyśmienicie! W rękach i pod pachami trzymam 4 zgrzewy lodu. Będą chłodziły moje plecy w ciągu dnia, natomiast hojnością niskiej temperatury


PODRÓŻE

035

sprawią, że moje wnętrzności nie ugotują się od nadchodzącego żaru. Muszę teraz przejść do zabrania odpowiedniego jedzenia. Tydzień wcześniej mój rowerowy wikt stanowiły jakieś domowych wypieków bułki oraz zgrzewka Actimelu. Miało być dla dzieci, ale ja zabrałam się za niego wcześniej. Błąd. Nie dlatego, że pozbawiłam dzieci jedzenia. Błąd polegał na tym, że na prowansalskie słońce nie zabiera się tak ciężkostrawnych pokarmów. Po konsumpcji, ok. 11 rano, runęłam pod pierwszym drzewem i tam zostałam leżąc przez resztę popołudnia. Zamiast podbijać nieznane tereny, musiałam powybijać mrówki, które poczuwszy Actimel, ochoczo zaczęły się za niego zabierać. Przejeżdżający obok mnie okoliczni Francuzi chyba myśleli, że postradałam rozum od tego żaru widząc, jak waliłam butem w ziemię. Zatem powróćmy do jedzenia. O 5 rano szybka selekcja: brzoskwinie (chyba miały być na kompot), maliny (do jakiegoś ciasta) oraz pomarańcze (dla gości) plus coś do czytania i leżenia. Takim oto sposobem zostawiłam ogołoconą lodówkę i kącik czytelniczy w przytulnie chłodnej bibliotece moich gospodarzy. A co tam! Mam prawo. Wyruszam jak Guliwer w poszukiwaniu nieznanych wertepów południowej Francji.

Hmm. Ale jest pod górkę. Plecak, który ze sobą zabrałam waży około 5 kilogramów. Jest ostro pod górkę. Butelki z lodem z każdym metrem wydają się być coraz to bardziej ciężkie, wręcz zastraszająco. Nie biorę pod uwagę porzucenia bagażu. Do przejechania mam 60 kilometrów, a do domu muszę powrócić przed zmierzchem. Rower gospodarzy nie ma świateł. Jestem ugotowana. Dosłownie i w przenośni. Mimo tych groteskowych perypetii duch Tour de France nie opuszcza mnie ani na chwilę. Mogę go jedynie przechrzcić na kurde frans. Ale jestem zdeterminowana. Co jakieś 200 metrów mijają mnie inni śmiałkowie. Przy każdym minięciu pojawia się troskliwe „ca va?”. Chyba nie wyglądam imponująco. Ledwo zipię. Prawie dyszę zlana potem. Ale to jest górka o 45 stopniach nachylenia. 5 kilo na plecach. I jeszcze 45 km do przejechania. Jest wczesne popołudnie. Na horyzoncie jawi się jakiś las. Od tego żaru już nie wiem, czy to fatamorgana, czy to faktycznie wybawienie. Uff. Jest szybki zjazd ze zbawiennej górki. Znajduje drzewo pod którym, schodząc z roweru nogi jak z galarety, ociekam potem i ledwie oddycham, rzucam się wreszcie, by zażyć odpoczynku. Tak leżąc, przespałam całe popołudnie i wieczór. W następnym tygodniu postanowiłam dokonać próby kolejnego zaliczenia mini

Dom Pierre Pérignon mnich zakonu benedyktynów, któremu często przypisuje się odkrycie szampana. Słynna marka szampana – Dom Pérignon jest nazwana na jego cześć. Przypisuje się mu wypowiedź: „Chodźcie prędko, ja piję gwiazdy!”, którą miał wygłosić podczas pierwszej konsumpcji odkrytego przez siebie napoju. Jednakże cytat ten pojawił się po raz pierwszy dopiero na początku XIX w. w reklamach drukowanych przez producenta szampana Dom Pérignon Tour de France. Udało się, choć z takim samym etapem końcowym. Dotarłszy do wymarzonego jeziora o lazurowym kolorze z przepięknym kanionem Verdon, Lac de Sainte Croix, przeleżałam pod drzewem 4 godziny. Totalne wycieńczenie organizmu. To był tylko jeden dzień mojego kurde frans. Prowansja to nie tylko asfaltowe drogi, które miękną od ciepła słonecznego. Jest również kilka miast, a każde z nich to perełka. Piękno jednego z nich rozsławił Paul Cezanne. Jego postimpresjonistyczne uchwycenie światła w Aix-en-Provence sprawiło, że cały świat usłyszał o południu Francji. A tam kafejki, zadowoleni mieszkańcy, sztuka i kultura. Podczas mojego krótkiego pobytu odbywał się akurat festiwal muzyki jazzowej. To było niezapomniane lato pod znakiem słonecznych impresji Cezanne’a.


TRADYCJE

036 „ANIOŁOWIE, ANIOŁOWIE BIALI, NA COŚCIE TO TAK U ŻŁOBKA CZEKALI?” TEKST: MATEUSZ ŚMIGIELSKI

Sklepowe witryny, reklamy w mediach, zewsząd przypominają o nadejściu „magii świąt”. Jakimi symbolami próbują dotrzeć do swoich odbiorców? Święty Mikołaj, to oczywiste, pierwsze skojarzenie. Nie każdy ma świadomość, że to właśnie Coca-Cola pierwsza wyprowadziła siwego, grubszego pana w czerwonym stroju, jako symbol reklamujący firmowy specjał – gazowany napój o czarnym zabarwieniu. Teraźniejsza wszechobecność Mikołaja (lub Santa Claussa, jak kto woli) najlepiej obrazuje sukces marketingowy amerykańskiego koncernu, ale oczywiście stanowi źródło potężnych dochodów dla zdecydowanej większości firm na świecie. Przekaz jest prosty: pojawia się podobizna człowieka rozdającego prezenty, więc czas się rozejrzeć za podarunkami dla swoich bliskich. Jako, że nie każdy konsument bierze się do zakupów od razu, należy świąteczną gorączkę rozciągnąć w czasie, aby mieć pewność, że uzyska się maksymalną sprzedaż towarów. Nie należy się więc dziwić, że pierwsze choinki, mikołajowe twarze, czy renifery, zaczynają pojawiać się na ulicach, w sklepach, już na początku listopada. Tylko ok. 30% ludzi dokonuje świątecznych zakupów na ostatnią chwilę – reszta rusza z otwartymi portfelami do centrów handlowych już kilkadziesiąt dni przed Bożym Narodzeniem. A powinno być taj ja pisał W. Szekspir:

„Święta dlatego w takiej u nas cenie, Że są nieliczne w różnych dni bezliku, Jak te kosztowne, najgrubsze kamienie, Z rzadka dzielące perły w naszyjniku”, Autor powyższego sonetu z pewnością nie miał na myśli dóbr materialnych...

Z okazji zbliżających się Narodzin Jezusa Chrystusa, pulchny brodacz napije się CocaColi, kierując całą kolumną czerwonych ciężarówek, świątynie handlu zanotują 20-30 procentowe zyski w skali roku, a zewsząd dobiegnie echo piosenki „Last Christmas”. Miejsca pod choinką, jak i na stole, zostaną zapełnione promowanymi zewsząd produktami. I nasuwa się pytanie -mieć czy być? Czy, aby wciąż obchodzimy Święto Bożego Narodzenia?

Wynik zastąpienia symboli religijnych prostymi ZNAKAMI handlowymi? W 2009 roku Święta zapewniły sprzedawcom w Polsce 2 mld złotych zysku. Rok 2010 dał z kolei 584 mld dolarów przychodu w USA. W najbliższe Święta wydamy o 13% więcej pieniędzy, niż rok temu, czyli średnio 1,160 złotych. Banki, fabryki, giełdy i galerie handlowe zarabiają krocie na propagowanym zewsząd obrazie Świąt Bożego Narodzenia. Nie miałoby to racji bytu, gdyby ludzie nie zaczęli wierzyć w ten podsuwany, wyidealizowany schemat. Instytucje religijne również obserwują potężny odpływ wiernych, którzy zamienili Jezusa Chrystusa na celebrytę: znanego Pana w czerwonym kostiumie. W niedzielę tylko o. 40% wyznawców bierze udział we mszy świętej. Nowo budujące się Kościoły, powstają na wzór właśnie banków, fabryk i giełd – kilkadziesiąt lat temu ta relacja przebiegała odwrotnie. Oczywiście w tym całym zamieszaniu, gloryfikującym ludzi próżnych i bogatych, najmocniej obrywa się tym, którzy nie chcą lub nie mogą uczestniczyć w masowej grze konsumpcji. Dziennik Zachodni opublikował komentarz prof. dr hab. Grzegorza Maciejewskiego (kierownika Katedry Rynku i Konsumpcji Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach), dotyczący przekazu piętnującego mniej zamożnych: „Jak to! Własnemu dziecku nie kupisz prezentu? Co z ciebie za rodzic? Nie masz pieniędzy, mi ci pomożemy - pożyczymy” - brzmi zdaniem profesora przekaz banków i parabanków, które walczą o klientów swoich ofert pożyczkowo – kredytowych. Wyraźnie widać tutaj całkowite zatracenie idei wspólnego spędzania czasu w gronie najbliższych osób. Dobre Święta, to bogate święta, które posiadają w sobie nowe ozdoby, nowe potrawy, nowe prezenty, itd. Obchodzenie obrządku Narodzenia Pańskiego bez przepychu, nie jest obchodzeniem ich w ogóle. Oczywiście jest to szczególnie uderzające w czasie wszechobecnego bezrobocia i kryzysu gospodarczego. Pytanie brzmi, jakie konkretnie obrządki tradycyjno-religijne zostają wyparte przez propagandę mediową? Dokładnie tak, jak w przypadku dnia Św. Andrzeja, potrafią zaskoczyć swoim zapomnianym pięknem. Dla Polaków wciąż jasne są takie symbole, jak 12 wigilijnych potraw, uroczyste dzielenie się opłatkiem z bliźnimi, czy wspólne śpiewanie kolęd (niestety obecnie bardzo rzadko spotykane). Polska tradycja upada, ale wciąż jasnym jest fundamentalny przekaz rodzinnej atmosfery (mimo, że nie zawsze praktykowany). Wynika to z historii ostatnich dziesięcioleci, kiedy to rodzinne współegzystowanie stwarzało atmosferę wolności i bezpieczeństwa, przed „zewnętrznymi” zagrożeniami, które były wyraźnie odczuwalne na co dzień.


TRADYCJE

037 SZKOCKIM OBYCZAJEM - PALENIE GAŁĘZI JARZĘBINY W KOMINKU, CO MA ZNISZCZYĆ WSZELKIE ZŁE EMOCJE WZGLĘDEM KREWNYCH Poza tym, warto brać przykład z wielu polskich rodzin mieszkających na obczyźnie, ponieważ one rzeczywiście celebrują święta, nie tylko poprzez zamówionego w polskim sklepie karpia, ale przede wszystkim ciesząc się sobą nawzajem. Często pozostając z dala od najbliższych, emigranci wychodzą wręcz ze skóry, aby przy wigilijnym stole zasiadła rodzina w komplecie. To ważne o tyle, że te nasze polskie tradycje nie tylko te świąteczne, będą potem kultywować kolejne pokolenia, oczywiście należy o to zadbać już teraz. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Szkocji, gdzie dopiero odbudowuje się ta tradycja, po niemal 400-letniej cenzurze obyczajowej. Dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku można było zaobserwować powolne osłabianie tendencji wykluczających Bożonarodzeniowe obrządki. Z kolei w latach 70-tych tego samego wieku wprowadzono „Christmas Day” (lub „Yuletide”), jako dzień wolny od pracy. Do obrządków Wigilijnych, nieznanych Polakom, a obchodzonych w Stolicy Whisky, zalicza się bardzo wiele ciekawych rytuałów. Jednym z nich jest palenie gałęzi jarzębiny w kominku, co ma zniszczyć wszelkie złe emocje względem krewnych. Niegdysiejsze spalanie świątecznego pnia („Yule Log”), zastąpiono wyrabianiem ciast w jego kształcie. Ten zabieg miał ochronić domowników przed złymi duchami. Oczywiście domy i mieszkania przyozdabia się zielonymi roślinami, takimi jak: jałowiec, ostrokrzew, czy jemioła, która stanowi powszechnie znany pretekst do wymieniania pod nią całusów. Co ciekawe, zwyczaj całowania pochodzi z nielubianej przez Szkotów Anglii, co nie przeszkodziło im w żywiołowym przyjęciu go. Jak łatwi się domyślić, potrawy polewa się znaczną ilością whisky, którą popija się również bez

dodatków. Innym popularnym napojem tego czasu jest „Wassail”, czyli piwo przyprawiane na różne sposoby (np. goździkami, imbirem, gałką muszkatołową, jajkami, śmietaną…), ale zawsze łączone z jabłkami lub whisky. Do zajadania zostaje przygotowany tradycyjne chleb owsiany. Pieczyste potrawy zazwyczaj mają swoją podstawę w gęsi lub indyku, oczywiście z sosem (nierzadko zakrapianym whisky). Warzywa i pieczone ziemniaki, stanowią smaczny dodatek, tak samo jak mięsne placki, czy paszteciki. Aby tradycja zachowała swoją formę i war-

tość, należy ją kultywować. To względnie oczywiste stwierdzenie jest powszechnie znane, ale czy rozumiane? Czy jeszcze zostawiamy puste miejsce przy wigilijnym stole dla zbłąkanego wędrowca? I czy gdyby jakaś nieznajoma osoba zapukała tego wieczora do naszych drzwi, faktycznie zaprosilibyśmy ją do rodzinnego grona? Czas Świąt, to dobry moment do refleksji i odpoczynku od zmartwień. Warto podejść do nich inaczej, niż w kategorii „długiego weekendu” przyozdobionego drogimi, zbędnymi dodatkami.


NAUKA I WIEDZA

038

PANTO - ZE ŚMIECHEM PRZEZ ŚWIĘTA Pamiętacie seriale komediowe z podkładanym w tle gromkim śmiechem sugerującym widzowi, że właśnie nadszedł zabawny moment? Pamiętacie angielskie skecze, na przykład z udziałem Benego Hilla, kiedy to wystarczyło łysego po łysinie poklepać, albo na skórce banana się poślizgnąć, aby publiczność tarzała się ze śmiechu? Były takie czasy, to znaczy... nadal są, tu w Wielkiej Brytanii. Mało śmieszne? Może, ale na Wyspach, w okresie świątecznym, każdy szanujący się obywatel do teatru pójść musi, aby panto obejrzeć. TEKST: ADAM KURP

Czym zatem jest panto? Na początek pozwolę sobie przedstawić własną, subiektywną definicję. Otóż panto, to nic innego jak przedstawienie w formie musicalu, najczęściej umieszczone w baśniowej scenerii, połączone z elementami kabaretu, nawiązujące do współczesnych wydarzeń, z czynnym udziałem publiczności, czyli w skrócie: taki trochę groch z kapustą. Według mnie nie ma polskiego odpowiednika tego typu form artystycznego wyrazu. Trochę może ociera się o panto Kabaret Olgi Lipińskiej, no ale bądźmy realistami, mało kto dziś pamięta tamto absurdalne, choć wyrafinowane i inteligentne poczucie humoru. Tyle moich definicji. Czas na obiektywne podejście do tematu. Bo ja tu mogę się nabijać i ironizować, a panto bogatą, sięgającą XVI wieku, tradycję posiada. Na początek o samej nazwie. Panto, to tak naprawdę skrót od pantomime, wywodzącego się od greckiego słowa „pantomimos” składającego się z kolei z dwóch słów:„panto” i „mimos” znaczących mniej więcej: naśladujący wszystko. Pantomiomos to nic innego jak pierwsze prymitywne próby stworzenia przedstawienia teatralnego z udziałem muzyki, próby udane, bo w starożytnej Grecji ta forma rozrywki cieszyła się sporą popularnością. Kolejny termin, o którym muszę wspomnieć to „commedia dell’arte”, czyli rodzaj obwoźnego przedstawienia, popularnego we Włoszech, wystawianego na wolnym powietrzu podczas karnawału. Dlaczego tak przynudzam o tych wszystkich obco brzmiących nazwach? Bo współczesne panto czerpie garściami ze średniowiecznych tradycji. Po pierwsze, tego typu przedstawienia wystawiane były sezonowo, po drugie, ich adresatami były przeważnie niższe klasy społeczne, po trzecie, muzyka jest w nich ważnym elementem. No i właściwie przez wieki niewiele się zmieniło.

Współczesne panto przeważnie ma baśniowy charakter. Kopciuszek, Śpiąca Królewna, Alladynto najpopularniejsze wątki. Zaraz, zaraz, dorośli ludzie idą do teatru, żeby bajkę obejrzeć? No idą i świetnie się przy tym bawią. Z poczuciem humoru jest jak z gustem, każdy ma inny, ma do tego prawo i nie należy z tym faktem dyskutować. Jednym z elementów tradycyjnego panto jest zamiana strojów i ról, to znaczy, że kobiety grają role męskie, a mężczyźni żeńskie. Dla wielu ten fakt jest wystarczającym powodem, aby śmiać się do łez. Kolejną charakterystyczną cechą jest czynny udział publiczności, polegający nie tylko na gromkim śmiechu, ale i na wchodzeniu w dialogi z aktorami. Widzowie często muszą odpowiadać na pytania, mają swoją rolę do odegrania. Ale najważniejszą cechą tego typu przedstawień jest ich familijny charakter, powinny bawić zarówno dzieci jak i dorosłych. Zaryzykuję teorię, że dobre panto jest jak Shrek, dorośli śmieją się z ukrytych w dialogach podtekstów, dzieci mają frajdę śledząc perypetie niezdarnego olbrzyma i hałaśliwego osła. W dzisiejszych czasach panto coraz rzadziej miewa podwórkowy, festynowy charakter, wystawia się je z rozmachem, angażuje znanych aktorów i celebrytów. Teatry bywają za ciasne, scena zbyt mała, aby zrealizować fantazje producentów. Dlatego też świąteczne przedstawienia często przenoszą się do wielkich sal koncertowych, mogących pomieścić jednorazowo nawet kilka tysięcy ludzi. Żeby nie być gołosłownym mogę zaprosić was od 13 grudnia do Clyde Auditorium

w Glasgow na Kopciuszka z udziałem Johna Barrowmana i finalistki X - Factora z 2012 roku Melanie Masson, albo trochę skromniej do Edynburga, do King’s Theatre na Alladyna już od 29 listopada. A jeśli mieszkacie na południu Szkocji, to może warto rozważyc wycieczkę do Opera House w Manchesterze, aby na własne oczy zobaczyć Priscillę Presley w roli wiedźmy w Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach. Przygotowując się do pisania świątecznego artykułu, spędziłem sporo czasu oglądając przeróżne przedstawienia, i choć idea samego panto nie bardzo do mnie przemawia, to muszę przyznać, że natknąłem się na skecze intelektualnie niebanalne, w których źródłem wywołującym lawinę śmiechu nie było, wspomniane już wcześniej, poklepanie łysego po głowie, czy też spektakularny poślizg na skórce od banana, a wyrafinowana gra słowem, zabawa w skojarzenia, dwuznaczny, zręcznie zakamuflowany żart, który przedstawiony w formie bezpośredniej mógłby wywołać skandal. A tak, w myśl zasady: „głodnemu chleb na myśli”, niech się wstydzi, kto coś złego widzi. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zaprosić was na panto. Święta rządzą się swoimi prawami, można je lubić, albo wręcz przeciwnie, ale ucieć od nich nie sposób. Na zakończenie, trochę z przekąsem zaryzykuję tezę, że w Wielkiej Brytanii panto jest jak karp na polskim, wigilijnym stole, nie każdy go lubi, ale nie może go zabraknąć.



ARTYKUŁ SPONSOROWANY

040

PAWEL FLISAK - TRAINING SERVICES Profesjonalne kursy na ciężki sprzęt budowlany, egzaminy cscs, wózki widłowe i inne kursy ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Nasza Firma specjalizuje się w szkoleniu operatorów maszyn budowlanych. Działając od 6 lat na brytyjskim rynku jesteśmy jedyną Polską firmą zajmującą się Egzaminami Państwowymi CPCS na ciężki sprzęt budowlany w UK. Naszą kadrę zasila jedyny w UK polski egzaminator CPCS – Paweł Flisak. Robimy również kursy na ciężki sprzęt w środowisku NIEBUDOWLANYM np. złomowiska, wysypiska śmieci, itp. (LICENCJA ITSSAR). PAMIĘTAJ, że do pracy na placu budowy w UK upoważnia Cię tylko licencja CPCS. W NASZEJ OFERCIE ZNAJDZIESZ: CPCS, CSCS, ITSSAR, PASMA, PTS. Wciąż zachowujemy 100% zdawalności egzaminów CPCS, nasi kursanci nie muszą mieć wcześniejszego doświadczenia ze sprzętem budowlanym, ponieważ uczymy również nowicjuszy od podstaw. Współpracując z nami spotkasz się z miłą fachową obsługą. Zatrudniamy tylko profesjonalistów z branży z wieloletnim doświadczeniem. DUMP TRUCK (WOZIDŁO) Wozidło, czyli wywrotka ładowana od tylu to pojazd budowlany, którego zadaniem jest przewożenie różnego rodzaju materiałów z punktu A do punku B, wewnątrz placu budowy. Miejsce i rodzaj przewożonego materiału oraz wszelkie specyfikacje dotyczące transportu danego materiału leżą w gestii wykonawcy na danym placu budowy. Wykonawca musi poinstruować operatora dump trucka, operator musi się dostosować i wykonać dane przewożenie materiałów wewnątrz placu budowy, stosując się do instrukcji Supervisora. Język angielski w pracy wymagany na poziomie średnio-komunikatywnym – trzeba rozumieć polecenia Supervisora. KOPARKA GASIENNICOWA Koparki są najpopularniejszymi maszynami używanymi na placach budowy w UK. Pełnią kilka najważniejszych funkcji budowlanych: kopanie, ładowanie, równanie, podnoszenie. Operator koparki to nie tylko bardzo ciekawy i odpowiedzialny zawód, ale bardzo często funkcja dowodząca i prestiż na placu budowy. Rodzaj wykonywanej pracy przez operatora koparki zależy od tego na jakim placu budowy zostanie zatrudniony. FORKLIFT TELESCOPIC Ładowarki teleskopowe to ciężkie widlaki budowlane, pełniące głównie funkcje transportowe na placach budowy. Kiedy pracujemy z założonymi widłami ich głównym za-

daniem jest dostarczanie różnych ładunków w ciężko dostępne miejsca na wysokości lub dużej odległości. Na widły można zamontować różnego rodzaju sprzęt dzięki czemu telehandler pełni funkcje podtrzymywania stali bądź krawężników. Gdy operator zamontuje łyżkę zamiast wideł- telehandler pełni funkcje ładownicze np. ładuje ciężarówki z gruzem. WALEC (ROLLER) Walec to najpopularniejsza maszyna do kompaktowania wszelkiego rodzaju gruntów i materiałów. Walce dzielimy w związku z ich wagą i rodzajem rolek. Licencja CPCS obejmuje każdy rodzaj walca niezależnie od wielkości i rodzaju. Czy potrzebuje prawo jazdy do obsługi sprzętu? Posiadanie prawa jazdy nie jest wymagane do pracy na maszynach, ponieważ nie są one pojazdami poruszającymi się po drogach publicznych. Jeżeli maszyna ma wyjechać na drogę publiczna, lub drogi wewnątrz placu budowy są uznane jako drogi publiczne to jest wymagane prawo jazdy kat. B. Jednak sprawdzenie prawa jazdy leży w gestii głównego wykonawcy na danym placu budowy, a nie CPCS. Średnio tylko 10% placów budowy wymaga prawa jazdy kat. B wraz z karta CPCS NA POJAZD KOŁOWY. W przypadku pojazdów GASIENNICOWYCH prawo jazdy nie jest w ogóle wymagane.

PAWEŁ FLISAK CPCS TRAINING LTD DELIVERING BEST TRAINING SERVICES PIERSZA POLSKA INFOLINIA CSCS BHP’

0121 295 11 43

www.uprawnienia.co.uk




NA WIDELCU

043

Wigilijne Przysmaki ¬2 ¬ szklanki mąki ¬2 ¬ łyżki miodu ¬3/4 ¬ szklanki cukru ¬1,5 ¬ łyżeczki sody oczyszczonej ¬1/2 ¬ torebki przyprawy piernikowej ¬1 ¬ łyżka masła ¬1 ¬ średnie jajko (+ dodatkowo 1 jajko do posmarowania) ¬około ¬ 1/3 szklanki lekko ciepłego mleka Dekoracja ¬lukier ¬ z cukru pudru ¬odrobiny ¬ wody lub soku cytrynowego lub pomarańczowego ¬¬polewa z roztopionej czekolady (białej, ciemnej, mlecznej) ¬¬czerwony barwnik spożywczy do zabarwienia lukru ¬¬posypki (maczki) cukrowe - są jadalne ale niewygodne w jedzeniu ¬¬wiórki kokosowe

SKŁADNIKI:

¬1 ¬ szklanka brązowego ryżu okrągłego, krótkiego ¬1 ¬ szklanka maku ¬¬2 i 1/2 szklanki wody ¬szczypta ¬ soli morskiej ¬8 ¬ suszonych daktyli lub 1/3 szklanki rodzynek ¬2 ¬ łyżeczki naturalnego ekstraktu migdałowego lub 4 łyżki likieru Amaretto ¬4 ¬ łyżki miodu (lub klonowego) ¬¬4 suszone śliwki ¬10 ¬ łyżek płatków migdałów

WYKONANIE:

SKŁADNIKI, OKOŁO 40 SZT.

PIERNICZKI Mąkę przesiać na stolnicę, wlać rozpuszczony gorący miód i wymieszać (najlepiej nożem). Ciągle siekając, dodawać kolejno cukier, sodę, przyprawy, a gdy masa lekko przestygnie masło i jedno jajko. Dolewając stopniowo (po 1 łyżce) mleka zagniatać ręką ciasto aż będzie średnio twarde i gęste, przypominające ciasto kruche (zapewne nie wykorzystamy całego mleka, bo masa byłaby za rzadka). Dokładnie wyrabiać ręką, aż będzie gładkie, przez około 10 minut. Na posypanej mąką stolnicy rozwałkować ciasto na placek o grubości maksymalnie 1 cm. Foremkami wykrajać z ciasta pierniczki, złączyć resztki ciasta w kulkę, ponownie rozwałkować i wyciąć pierniczki. Smarować rozmąconym jajkiem i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach około 2 - 3 cm od siebie (pierniczki urosną). Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 10 - 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika pierniczki będą miękkie. Twarde pierniczki przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku przez 1-4 tygodnie. Dekorować przed podaniem, najlepiej jak już będą miękkie.

Sposób wykonania: Ryż opłukać w ciepłej wodzie, odcedzić. Włożyć do garnka, dodać zmielony w młynku do kawy* (niekoniecznie dokładnie) mak, wlać wodę i dodać szczyptę soli. Zagotować, zmniejszyć ogień, przykryć i gotować przez ok. 50 minut, do czasu aż cały płyn będzie wchłonięty. W międzyczasie można 1-2 razy zamieszać. Jeśli będzie potrzeba można odparować resztę wody. Do gorącej masy dodać rodzynki jeśli ich używamy i wymieszać. Dodać daktyle i resztę dodatków: ekstrakt migdałowy, miód, pokrojone w kosteczkę suszone śliwki oraz płatki migdałów, wymieszać i przełożyć do miski. Udekorować pokrojoną suszoną śliwką i płatkami migdałów. Można przygotować wcześniej.

WYKONANIE:

NA SŁODKO

PYSZNA KUTIA BEZ PSZENICY I CUKRU

ŚLEDZIE W PRZYPRAWACH KORZENNYCH Z CEBULKĄ SKŁADNIKI

TEKST: REDAKCJA

NIETYPOWE

¬400 ¬ g (6 sztuk) filetów śledziowych w oleju ¬2 ¬ łyżki whisky lub brandy ¬2 ¬ łyżki musztardy ¬1 ¬ łyżeczka miodu ¬2 ¬ łyżeczki soku z cytryny ¬2 ¬ łyżki sosu sojowego ¬1/2 ¬ łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu ¬3/4 ¬ szklanki (180 ml) oleju lnianego (lub innego roślinnego np. dobrego rzepakowego) ¬1 ¬ mała cebula np. cukrowa lub 2 - 3 szalotki

Śledzie wyjąć z oleju (nie będzie potrzebny), pokroić na kawałki. Wymieszać whisky z musztardą, miodem, sokiem z cytryny, sosem sojowym, pieprzem i 1/4 szklanki oleju lnianego. Odstawić. Na suchą patelnię włożyć przyprawy: listek, anyż, goździki i całe nasiona kardamonu jeśli je mamy i podgrzewać przez około minutę, aż uwolnią się aromaty. Dodać mielone przyprawy: cynamon, kolendrę, imbir, kardamon i kmin rzymski jeśli używamy. Mieszając podsmażać wszystko przez kilkanaście sekund, aż przyprawy uwolnią swoje aromaty, ale nie przypalą się. Przełożyć do zalewy i wymieszać. Śledzie układać w półmisku lub w słoiku przekładając je aromatyczną zalewą (nie mieszać śledzi z zalewą), cienko pokrojoną cebulą i polewając resztą oleju. Wstawić do lodówki pod przykryciem na około 1 - 2 dni.

ZUPA

GRZYBOWA TRADYCYJNA

SKŁADNIKI:

¬600 ¬ g grzybów (borowików i/lub podgrzybków) ¬2 ¬ łyżki masła ¬1 ¬ drobno posiekana cebula ¬5 ¬ szklanek gorącego bulionu wołowego ¬1 ¬ szklanka śmietany kremówki ¬1 ¬ łyżka soku z cytryny ¬1 ¬ łyżeczka mąki ¬sól ¬ i pieprz ¬ugotowany ¬ w osolonej wodzie makaron: łazanki lub kokardki ¬natka ¬ pietruszki

¬listek ¬ laurowy ¬2 ¬ gwiazdki anyżu ¬5 ¬ goździków ¬1 ¬ łyżeczka mielonego cynamonu ¬2 ¬ łyżeczki mielonej kolendry ¬1 ¬ łyżeczka mielonego imbiru w proszku ¬2 ¬ łyżeczki mielonego kardamonu (+ 4 całe nasiona jeśli mamy) ¬opcjonalnie ¬ - 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego

Sposób wykonania: Grzyby oczyścić, umyć i osuszyć. Pokroić na mniejsze kawałki i włożyć do większego rondla z grubym dnem. Smażyć delikatnie mieszając,

aż odparuje z nich sok. Dodać masło oraz cebulę, smażyć razem przez chwilę, aż cebula się zeszkli. Wlać bulion i gotować przez około 10 - 15 minut na małym ogniu. Ubić śmietanę z sokiem z cytryny, następnie wymieszać z mąką i przelać do garnka z zupą. Doprawić do smaku solą oraz pieprzem. Gotować jeszcze przez 5 minut na małym ogniu. Podawać z makaronem, posypać natką pietruszki.


KĄCIK MALUCHA

044

Gra: Po nitce do kłebka. Kto dotrze do celu najszybciej - wygrywa!

Znajdź 10 różnic! Kto pierwszy ten wygrywa!


KRZYŻOWKA

045

Kochani, cieszymy się że tak aktywnie uczestniczycie w konkursach. Poprawne hasło krzyżówki z listopadowego wydania to: KAMERZYSTA. Obiecane książki trafią do Pana Przemysława Ostrowskiego oraz Pani Anny. Gratulujemy zwycięzcom i dziękujemy księgarni Polbooks za ufundowanie nagród. W tym numerze do wygrania „Zasypany” Igora Sypniewskiego oraz „Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską”. Rozwiązania przesyłajcie przez stronę www.magazynemigrant.pl KRZY¯ÓWKA PANORAMICA lub na adres e-mail konkurs@emigrantmagazyn.co.uk. Iloczyn kolejnych liczb

Krystyna, aktorka Wyk³ada na KUL

Indianin z Meksyku

Imiê ¿eñskie z 18. V.

Bezimienny utwór 6

Stolica Uzbekistanu

Twórca dadaizmu

Wybieg dla koni

Jedzenie dla bobasa

3

Narty dziadka

Apogeum

Krewny w linii mêskiej

2

Unia

Zabawka ze szpulk¹

Osesek

Do wygrania książki ufundowane przez polską

Brat Lolka Z Syktywkarem

1328 Duke Street, G31 5QG Glasgow, www.polbooks.co.uk

Sza³as

Rzym

Broñ policji z piratami drogowymi

Ma³y jacht

Biokatalizator Apetyt, chêtka

Zmierzch

Szkoda moralna

7 Tenis lub boks Dawna miara roli

Potr¹cany procent przy zakupie weksla

Góry w Ameryce Po³udniowej

Stalowe wk³adki

¯ar

Rzymski bóg mi³oœci

Pobyt w wiêzieniu

Salvadore, malarz

W parze z ogniem

Prawy dop³yw Baryczy

Miêk³awka

S³uga cerkiewny

Uraza, niechêæ

Nietrwa³a cz¹stka

Twórca judo

Sojusz, koalicja

Rozgrywa derby z Atletico

1

Ukraiñski pó³wysep

Film Trzaskalskiego ... III Romanow Endre, poeta

Z odcinkami

Stolica górnej Austrii

Jego stolic¹ Maskat

Skoczny taniec

księgarnię Polbooks w Glasgow

Syberyjska bylina Ptak znad Nilu

Janusz, aktor

... kogucia

¯ona Siwy

Wyros³o z iluzjonu

Auto na z³omowisku

Hackman, aktor

Budynek na osiedlu

Zapora Film Polañskiego

Szary metal

5

Rozsypywanie nasion

M¹¿ Balladyny Wieñczy basztê

Syn Dedala

Tytu³ Mussoli -niego

4

Lewy dop³yw Renu

Op³ata za przynale¿noœæ

Rozk³ad zajêæ

Nakaz, polecenie Odparzenie cia³a

Ferreira, pi³karz portugalski

Cezary aktor

G³os lwa

Urzêdowe dokumenty

Litery z niebieskich pól ponumerowanych od 1 do 7 utworz¹ koñcowe rozwi¹zanie.

SUDOKU Wype³nij wszystkie pola diagramu w taki sposób, aby ka¿dy wiersz, ka¿da kolumna i ka¿dy kwadrat 3x3 obwiedziony grubsz¹ lini¹ zawiera³ komplet cyfr od 1 do 9. Zarówno w poszczególnych wierszach jak i kolumnach nie mog¹ powtarzaæ siê identyczne cyfry.

1

2

3

7 3 3

9 6

2 8

1 5 6 2 1 8

9

3 2

7

SWATKA

1

2

6 7

5 8

6

6

3

4

POZIOMO: 1) szermierka 5) powstaje 6) rakieta 7) kawa 8) tuczenie 9) pancerna

PIONOWO: 1) Brigitte, 2) m³ody 3) okazja 4) turecka

5

3 1

8 6 7

5

Nale¿y po³¹czyæ dwa fragmenty objaœnieñ i odgadniête wyrazy wpisaæ do diagramu. Litery z oznaczonych pól,czytane rzêdami utworz¹ rozwi¹zanie.

9 4

4

9

Dokoñczenie objaœnieñ: - sygnalizacyjna - zwierz¹t - kot - s³ynna aktorka - na piêœci - metropolia - w œcianie - rozpuszczalna - na coœ - podczas burzy

Gratulujemy serdecznie wygranej i zapraszany do udziału w kolejnych konkursach.


Biuro u Briana

 Rozliczenie Podatkowe jako TAX AGENT  Benefity  Home Office/Rezydentura  Ksiegowość  Sprawy Mieszkaniowe i Pracy EUROTRADEZONE 372 Gorgie Road Edinburgh EH11 2RQ

T: 0131 337 9377 admin@neweusupportservice.com

www.neweusupportservice.com




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.