RECENZJE
GRY
Urocze
zwierzątka, strategia turowa, mechanika oparta na prawdziwej genetyce i być może dość duża dawka incestu. O czym mowa? O grze Niche, której celem jest utrzymanie przy życiu gatunku milusich stworzonek, a zadanie to utrudnia niekoniecznie przyjazne środowisko i inne zwierzęta je zamieszkujące. ~Gray Picture Nie będę ukrywać, lubię gry o słodkich stworzonkach, a strategie turowe zajmują szczególne miejsce w moim lodowym sercu, więc Niche brzmiało jak gra w sam raz dla mnie. Czy tak się okazało? Ale na początek parę słów, o czym właściwie jest Niche. Jak już pisałam krótko we wstępie, zadaniem gracza jest nieuśmiercenie bliżej nieokreślonego gatunku zwierząt. Bliżej nieokreślonego, bo niby mają cztery łapy (choć może raczej kończyny, bo zamiast przednich mogą mieć też skrzydła), ale zarówno pyski, ogony, uszy, jak i inne części ciała mogą mieć różny wygląd, w zależności od tego, jakie geny ma dane stworzenie. DNA zwierzęcia jest bardzo ważne, ponieważ wpływa na cechy, jakie się u niego ujawniają, a to z kolei na
34
jego punkty umiejętności. A one natomiast przekładają się na to, jak dobrze podopieczni gracza radzą sobie z przeciwnościami środowiska. A otoczenie stawia przed tymi biednymi zwierzątkami (i graczem) wiele wyzwań. Po pierwsze, te istotki muszą coś jeść. Grę zaczyna się z jakąś ilością startowych jednostek jedzenia, ale ono skończy się prędzej niż później. Jest parę różnych sposobów zdobywania pożywienia. Na początku najprostsze wydaje się zbieranie jagód z krzaków. W końcu jagoda nie ucieka. Ale to też nie takie proste, ponieważ okazuje się, że nie każde zwierzątko będzie umiało zbierać owoce, musi mieć do tego np. geny warunkujące odpowiednie łapy. Do tego nie wszędzie można tak po prostu zebrać owoc z krzaczka. Biomy różnią się poziomem trudności, a w tych trudniejszych zwykłe krzaki są zastępowane trującymi. I tu gracz staje przed wyborem. Może nakazać zwierzaczkom nadal zbierać takie jagody, licząc się z dość dużymi karami do długości życia podopiecznych, zawczasu wyhodować