1 minute read
I CIEŃ
by Grafika WIT
Piotr Ilicz Pierchotin, którego zostawiliśmy dobijającego się z furią do zamkniętej na cztery spusty bramy domu Morozowej, naturalnie dostukał się w końcu. Wściekły łomot śmiertelnie przeraził Fienię, która jeszcze nie zdążyła ochłonąć z poprzedniego przestrachu. Wzburzona, nie mogąc się opędzić złym myślom, nie zmrużyła oka. Usłyszawszy stuk, pomyślała, że to wrócił Dymitr Fiodorowicz, chociaż sama widziała, jak odjeżdżał (bo nikt inny nie dobijałby się tak „zuchwale”). Pobiegła do stróża, który się już obudził i szedł do bramy, i zaczęła go błagać, aby nie otwierał. Stróż jednak zapytał, kto stuka i w jakiej sprawie. Dowiedziawszy się, że to nie Dymitr Fiodorowicz i że „w ważnej spra- wie” do Fiedosji Markowny, zdecydował się w końcu wpuścić późnego gościa. Fiedosja Markowna zaprowadziła Piotra Ilicza do kuchni. Uprosiła Piotra Ilicza, by pozwolił, że dla „pewności” będzie asystował im stróż. Piotr Ilicz wziął ją na spytki i od razu dowiedział się o najważniejszej rzeczy: że Dymitr Fiodorowicz na odchodnym zabrał mosiężny tłu-czek,wrócił zaś bez tłuczka, z zakrwawionymi rękami. „I krew jeszcze kapała, kap, kap, bez ustanku!” —opowiadała Fienia, która widocznie uroiła sobie ten straszliwy szczegół w swojej rozstrojonej wyobraźni.
Advertisement