A jednak sroka złodziejka wśród mniszków szuka błyskotki wyją syreny piorun uderzył gdzieś płonie stodoła wsłuchuję się w miasto kos treli o dwa tony mocniej im mocniej szumią opony im mocniej wyją syreny długie ręce wielkich koncernów nie sięgają na przedmieścia nie zapuszczają swoich chciwych macek między blokowiska przycupnięte w galeriach i sieciowych molochach czyhają na fantastyczne wyniki terapeutycznego renesansu pieniądza spokojnie w tym kontinuum uginającym się pod ciężarem w mojej Atlantydzie pośrodku prefabrykowanych sypialni gdzie słychać szeptem wypowiadane słowa korporacji „powinniście umrzeć zaraz po urodzeniu”
14
14