5 minute read
Sztuczna inteligencja dba o bezpieczeństwo na stacjach paliw
SZtUCZNA INtELIGENCJA
dba o bezpieczeństwo na stacjach paliw
Advertisement
MAMy NADZIEJę, ŻE JUŻ W NIEDALEKIEJ PRZySZŁOŚCI SZTUCZNA INTELIGENCJA ZADBA O BEZPIECZEńSTWO NA STACJACH PALIW. TyMCZASEM STACJE I MAGAZyNy PALIW W POLSCE Są OBIEKTAMI BARDZO BEZPIECZNyMI I W OSTATNICH LATACH BARDZO RZADKO DOCHODZI W NICH DO WyPADKóW. TO DLATEGO, ŻE NAD ICH BEZPIECZEńSTWEM CZUWA CAŁy SZTAB LUDZI, Są WDROŻONE ODPOWIEDNIE PROCEDURy ORAZ SPECJALISTyCZNE URZąDZENIA, KTóRE SZyBKO INFORMUJą O POTENCJALNyCH ZAGROŻENIACH.
WW latach 90. w wyniku zaostrzających się przepisów powstało w Polsce zapotrzebowanie na różnego rodzaju systemy, które informowałyby o wyciekach na stacjach paliw. Jedne były prostsze, inne bardziej skomplikowane, ale po latach postęp technologiczny widać gołym okiem. Wpłynęło na to wiele czynników, takich jak wejście Polski do Unii Europejskiej oraz niektóre wypadki, które pokazywały, że jakiś element na stacji nie jest prawidłowo eksploatowany lub zabezpieczony. Dwadzieścia, trzydzieści lat temu w bazach paliw przeważały skomplikowane systemy produkcji niemieckiej lub francuskiej, które kosztowały majątek. Po kilku dekadach ich niezawodność pozostawiała jednak wiele do życzenia, a obsługa stała się ekonomicznie nieuzasadniona. Naturalną konsekwencją była wymiana tych urządzeń na nowe, bardziej zaawansowane technologicznie. Urządzenia do zabezpieczenia obiektów, które magazynują materiały wybuchowe lub łatwopalne, produkowane są przez wielu producentów na całym świecie. Jeśli chodzi o zabezpieczanie wycieków i pomiar ilości produktów, to na stacjach paliw obecnie dominują głównie firmy amerykańskie, z kolei bazy paliw chronią przeważnie rozwiązania niemieckie. My, Polacy, nie mamy się jednak czego wstydzić, ponieważ wiele z tych urządzeń korzysta/współpracuje z produkowanymi przez naszą firmę czujnikami, które swoją niezawodnością i dobrą ceną zapracowały sobie na świetną opinię na rynku polskim. W obecnych czasach już nie wystarczy, że zapali się czerwona lampka z napisem „alarm”. Potrzebujemy precyzyjnej informacji o tym, co się stało i gdzie, jaki jest stopień zagrożenia i czy możemy w rejon wycieku wysłać ludzi. To właśnie może określić sztuczna inteligencja, którą obecnie tworzymy.
Sztuczna inteligencja, czyli jeden wspólny organizm
Choć wiele z zagranicznych urządzeń wykorzystywanych w Polsce korzysta z naszych czujników, chcieliśmy połączyć je w jeden duży organizm i ze sobą zintegrować. Pierwszym krokiem były skonstruowane przez nas centrale Tank Ranger, które umożliwiały integrację na poziomie hardware'u i pozwalały odmiennym urządzeniom różnych producentów „dogadywać się” między sobą. Firma 2AK wprowadziła je na rynek kilka lat temu. Chcieliśmy, aby inwestorzy, którzy modernizują swoje obiekty, nie musieli wydawać dodatkowych pieniędzy na całkowitą wymianę urządzeń, tylko na modernizację systemów już istniejących. Aby tego dokonać, przygotowaliśmy dodatkowe czujniki oraz interfejsy komunikacyjne i udało się: stare działało z nowym perfekcyjnie. Kiedy tego dokonaliśmy w kilku bazach paliw, okazało się, że mamy na tyle dużą wiedzę na temat systemów monitorujących wycieki, że postanowiliśmy przygotować do tego warstwę oprogramowania. Do współpracy zaprosiliśmy naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a sam projekt
badawczy współfinansowaliśmy z Małopolskim Centrum Przedsiębiorczości. Dzięki temu powstał system „Tank Robot –centralny system bezpieczeństwa i diagnostyki obrotu paliw płynnych”. To sztuczna inteligencja, która pozwala zarządzać bezpieczeństwem w bazach paliw i obecnie jedno z naszych największych osiągnięć. Nie jest to już zwykły automat, ale urządzenie, które ma taką ilość informacji o chronionym obiekcie, że samo wyciąga wnioski, śledząc reakcje różnych czujników. Oprogramowanie, które stworzyliśmy, uczy się bowiem wielu zdarzeń. Na podstawie różnych danych i algorytmów opracowanych przez naukowców przy wydatnej pomocy specjalisty ds. BHP w PERN SA system określa, jakie mogą być skutki jakiegoś zdarzenia. Pokazuje też, jakie powinniśmy podjąć działania i w jakiej kolejności. System jest mniej zawodny niż człowiek i w razie awarii dużo szybciej można określić, co może się wydarzyć i jak temu zapobiec. Dawniej można było powiedzieć, że hardware robi prześwietlenie, a lekarz, czyli człowiek, odczytuje wyniki i je interpretuje. Nasza nowość polega na tym, że teraz zamiast lekarza prześwietlenie, czyli zadziałanie alarmów, interpretuje sztuczna inteligencja, która rozpoznaje ogniska choroby i zagrożenia. Napisanie takiego programu przez zwykłych programistów było nie do wykonania, dlatego zrobili to naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, specjaliści od algorytmów, systemów eksperckich i sztucznej inteligencji.
W stronę ekologii
Mając doświadczenie w serwisowaniu różnych urządzeń zagranicznych producentów, postanowiliśmy stworzyć system, który zabezpieczy stacje i bazy paliw. Wyprodukowaliśmy więc czujniki, które nie tylko wykrywają obecność substancji ropopochodnych, ale pozwalają określić ich ilość w ziemi w pobliżu zbiorników, pompowni i nalewaków paliw. Za pomocą naszych czujników i sond pomiarowych możemy więc wykrywać resztki paliw i metodą biologiczną oczyścić teren skażony. Udało nam się też podczas niedawnej współpracy z naukowcami Akademii Rolniczej i Politechniki Krakowskiej opracować autorskie, unikatowe, biologiczne metody oczyszczania skażonych gruntów. Procesy te odbywają się na podstawie specjalnie przygotowanych szczepów mikroorganizmów bez naruszania istniejących lokalnych ekosystemów. Co prawda, czyszczenie ziemi naszą metodą trwa długo, ale odbywa się automatycznie i nie jest aż tak kosztowne. Stosując tradycyjne metody, należałoby wydać na takie oczyszczanie kwoty dużo większe, idące w miliony złotych.
Ile kosztuje zabezpieczenie stacji paliw?
Jest kilka elementów, które wpływają na cenę urządzeń. Po pierwsze, nie jest to wyrób masowy i idą za tym duże pieniądze. Czujników nie produkuje się w tysiącach, a badania nad ich rozwojem producent finansuje głównie z własnych funduszy. Druga trudność polega na znajomości ryzyka występującego w strefach zagrożonych wybuchem, bo te urządzenia pracują także w miejscach, gdzie produkowane są np. farby, żywice czy rozpuszczalniki. Tam zabezpieczenia są mniej rygorystyczne i zdarza się o wiele więcej groźnych zdarzeń niż na rynku petrochemicznym. Fachowców, którzy się na tym znają, nie jest zbyt wielu. A obowiązujących przepisów jest dużo. Kolejne pieniądze pochłaniają koszty certyfikacji, np. w Głównym Instytucie Górnictwa. Tam fachowcy rozbierają czujniki na elementy pierwsze, zgniatają je, poddają wybuchom itp., bo czujniki nie mają prawa stworzyć zagrożenia w strefie zagrożonej wybuchem, nawet gdyby były uszkodzone. Bardzo wiele systemów pomiarowych jest drogich ze względu na zastosowane technologie. My wykorzystaliśmy różne technologie, począwszy od optyki, spalania katalitycznego, poprzez elektrochemię, a na przewodności skończywszy. W przypadku sond pomiarowych, tak magnetostrykcyjnych, jak i laserowych, ich dokładność i pomiary możemy weryfikować za pomocą stanowiska wyposażonego w interferometr laserowy, który pokazuje wynik z dokładnością do jednej tysięcznej milimetra. Najtańszym rozwiązaniem i zabezpieczeniem stacji paliw są proste czujniki z prostą centralką. Koszt ich instalacji to 8-9 tys. zł. Wszystko zależy od wielkości stacji i liczby zbiorników. Ostatnio poszerzyliśmy nasz asortyment o możliwość opomiarowania ilości paliwa na stacji. Dodatkowo poza paliwem, możemy mierzyć ilość substancji bardzo gęstych czy lepkich (takich jak np. dodatki do paliw). Możemy więc mierzyć temperaturę w zbiornikach, ilość paliwa, pokazać ile jest w nich wody i mierzyć ilość dowolnego produktu. Tego typu systemy są dużo droższe, ponieważ do zbiorników trzeba dostosować dodatkowe sondy pomiarowe. Koszt takiego zestawu może wynieść 13-20 tys. na stację. W tej cenie mamy jednak kompletny system kontrolno-pomiarowy łącznie z rozliczaniem dostaw i czujnikami. Popyt na nasze urządzenia jest spory, ponieważ są produkowane w Polsce i nie musimy długo czekać na mikroprocesory produkowane na Dalekim Wschodzie. Czas dostawy dzięki temu jest krótszy, a dodatkowo jesteśmy tańsi i szybciej możemy wprowadzić nasze rozwiązania na rynek, proponując wsparcie techniczne i szkolenia. Nie jesteśmy liderem, jeśli chodzi o sposób myślenia o zagrożeniach, natomiast wydaje nam się, że jesteśmy jedną z niewielu firm na świecie i chyba jedyną w Europie, która wciągnęła w to sztuczną inteligencję.