3 minute read

W Muzeum Czeskich NadwozI

VySOKé MýTO TO NIEWIELKIE MIASTECZKO W CZECHACH, W KTóRyM KIEDyŚ PRODUKOWANO M.IN. SŁyNNE AUTOBUSy ŠKODA 706 RTO. ByŁy ONE TAKŻE WyTWARZANE W POLSCE I ZNAMy JE JAKO JELCZE „OGóRKI”. O HISTORII TEGO MIEJSCA I POCZąTKACH PRZEMySŁU MOTORyZACyJNEGO W CZECHOSŁOWACJI MOŻNA SIę DOWIEDZIEć W TUTEJSZyM MUZEUM CZESKICH NADWOZI.

HHistoria motoryzacji w tym mieście rozpoczęła się w 1896 r., kiedy przybył tu Josef Sodomka i założył firmę, która początkowo produkowała karoce i wozy konne. W roku 1924 za namową swojego syna przekształcił ją w fabrykę nadwozi. W tamtych czasach w Czechosłowacji istniało ok. 300 różnych firm, które zajmowały się produkcją nadwozi, ale fabryka Sodomki szybko stała się jedną z największych. W jego zakładach budowano karoserie na podwoziach dostarczanych z innych fabryk. Zazwyczaj były to kabriolety ze zdejmowanym dachem. Kto miał pieniądze, mógł zamówić u Sodomki niepowtarzalne nadwozie, a jego klientami byli ówcześni celebryci i politycy, m.in. żona drugiego prezydenta Czechosłowacji Edwarda Benesza.

Advertisement

Perły kolekcji

Dumą kolekcji jest kabriolet Aero 50 Dynamic z lat 30., który zadziwia niezwykle aerodynamicznymi kształtami. Sodomka wyprodukował ich zaledwie osiem, z czego tylko dwa dotrwały do naszych czasów. Drugi egzemplarz znajduje się w USA i niedawno został sprzedany na aukcji za blisko 350 tys. dolarów! Co ciekawe, auto ma silnik dwusuwowy (!) i – jak żartuje dyrektor muzeum – wydaje dźwięki podobne do trabanta. Silnik ma pojemność 2 litrów i moc tylko 48 KM! Auto jest ciężkie, waży prawie 1400 kg i spala aż 16-17 litrów benzyny na sto kilometrów. Mimo sporej wagi, jak dodaje dyrektor muzeum, udaje się je rozpędzić do 110-120 km/h! Aero 50 Dynamic był samochodem luksusowym i kosztował ok. 70 tys. koron. Dla porównania, stojąca obok Java Minor, najtańszy samochód w ówczesnej Czechosłowacji, kosztowała ok. 17 tys. koron i na jego kupno mogła sobie pozwolić klasa średnia. Inny ciekawy eksponat w muzeum to Škoda POS, czyli opancerzona limuzyna dla najwyższych przedstawicieli partii i rządu z początku lat 50. Wyprodukowano nieco ponad 100 egzemplarzy tego samochodu, który był użytkowany nie tylko w Czechosłowacji, ale także w zaprzyjaźnionych państwach socjalistycznych. Jeden z nich trafił do Polski. Auto miało silnik o pojemności blisko 5,2 l i mocy 120 KM. Nic więc dziwnego, że spalało ok. 29 l/100 km. Samochód sprawiał dużo problemów technicznych. Jedną z jego wad była duża masa. Wersja w pełni opancerzona ważyła aż 4,5 tony! To powodowało, że pękały opony i dochodziło do wielu wypadków. W muzealnym archiwum znajdują się dokumenty świadczące o tym, że do jednego z nich doszło także w Polsce. Limuzyna z ważnym polskim generałem wpadła do rowu, ale na szczęście nikt nie zginął. Duże problemy sprawiały też ciężkie szyby pancerne, które można było opuścić tylko o 5 cm. W środku było bardzo gorąco, więc zainstalowano klimatyzację. W tamtych czasach była ona jednak bardzo duża i zajmowała niemal cały bagażnik. Do dnia dzisiejszego przetrwało pięć czy sześć egzemplarzy tego nietypowego samochodu. Jeden z nich znajduje się w Albanii, a inny w Chinach.

Powojenna rzeczywistość

Firmie Sodomki udało się przetrwać II wojnę światową, ale w tym czasie produkowano tam głównie ciężarówki dla Wehrmachtu i sojuszników Niemiec. W 1948 r. zakłady znacjonalizowano, a syn Sodomki, który jeszcze przez jakiś czas zarządzał fabryką, wkrótce trafił do więzienia, w którym spędził trzy lata. Zaprzestano też produkcji nadwozi samochodów osobowych, skupiając się na pojazdach użytkowych. Najbardziej znaną konstrukcją były nadwozia do autobusów Škoda 706 RTO (licencję na nie sprzedano potem polskim zakładom Jelcz). Pod koniec lat 60. XX wieku rozpoczęto produkcję autobusów Karosa. Produkcja autobusów trwa tu do dziś. Obecnie w mieście znajduje się fabryka Iveco, w której wytwarza się ok. 4 tys. autobusów rocznie. Z tego powodu muzeum planuje powiększenie ekspozycji o autobusy. Zakupiono już osiem pojazdów, które niegdyś były produkowane w tym mieście. Ostatnim nabytkiem jest właśnie legendarna Škoda 706 RTO, czyli popularny „ogórek” w wersji LUX, który kosztował 4, 5 mln koron (ok. 900 tys. zł). Na razie nie wiadomo, kiedy będzie można je zobaczyć, ponieważ w muzeum nie ma już miejsca na kolejne eksponaty.

MIROSŁAW MIKULSKI

This article is from: