(ii) braku odpowiedzi na pytania kierowane do tego resortu przez teatry; (iii) niepodjęciu przez MKiDN konsultacji ze środowiskiem teatralnym; (iv) nielogiczności rozporządzeń sanitarnych i wydawaniu ich przedwcześnie albo za późno. To niedoinformowanie sprawiało, że intensywnie szukano jakichkolwiek wskazówek pomagających określić, jak działać. Szukano ich w sieci, uważnie obserwowano się nawzajem, ale też prowadzono dyskusje wewnątrzśrodowiskowe, tworzono oddolnie wykładnie przepisów, przechodzono na kolegialne zarządzenie teatrami. Wynikało stąd większe, niż na co dzień, otwarcie się instytucji teatralnych na środowisko, zintensyfikowanie branżowych kontaktów, wymiany i współpracy. Jeżeli można dopatrywać się dobrych stron pandemii, to należy je widzieć właśnie w aktualizowaniu poczucia środowiskowej przynależności, ale również w demokratyzacji funkcjonowania teatrów. Pandemia, jak każda sytuacja kryzysowa, spłaszczała hierarchie, cennym czyniła zdanie każdego, kto miał dobre pomysły na rozwiązanie problemów, z jakimi borykały się te instytucje.
ONLINE JAKO MOŻLIWOŚĆ, WYZWANIE I PROBLEM Powszechną praktyką w czasie lockdownu było przenoszenie działalności merytorycznej instytucji kultury do sieci. Jak wynika z naszych badań, taką „przeprowadzkę”, w zależności od jej formy, deklarowało od 30 do 70% instytucji teatralnych, które w czasie pandemii podjęły nowe rodzaje działań. Bycie online, jak z kolei pokazuje analiza wywiadów pogłębionych, obecne było w myśleniu kierujących instytucjami teatralnymi w trzech rodzajach ram: — online jako możliwość. W tym wypadku przeniesienie do sieci oznaczało zarówno danie możliwości zarobkowania, dokończenia
20