GP action
numer 3
semestr zimowy 2012/2013
MAGAZYN KNGP
Street art, a kreowanie przestrzeni publicznych Brudne, szare, zaniedbane ...
Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby
Wrażenia “pierwszaka”
I Amsterdam!
Dom Pasywny
idea czy przyszłość świata?
Autostopem do Gruzji !
Jak odzyskać przestrzeń powojskową? Google SketchUp - podstawy
Renderowanie w programie Kerkythea jak wykonać prosty render
01/2013
i wiele więcej!
MAGAZYN KOŁA NAUKOWEGO GOSPODARKI PRZESTRZENNEJ WYDZIAŁ MELIORACJI I INŻYNIERII ŚRODOWISKA UNIWERSYTET PRZYRODNICZY W POZNANIU www.up.poznan.pl/kngp WERSJA ONLINE !
ISSN 2084-9028
Spis
treści
STUDENCKIE ŻYCIE O Nas, dla Was 3 Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej 4 Samorząd studencki na nowy rok akademicki 6 WOKÓŁ GP Street art a kreowanie przestrzeni publicznych 8 I Amsterdam 11 Czarnogóra. Kraj zachwytu czy zacofania? 14 Autostopem do Gruzji 16 Wielka Brytania - wielkie możliwości? 22 Jan Gehl w Poznaniu 25 Dom Pasywny – idea czy przyszłość świata? 26 Wrażenia „pierwszaka” 28 Kroplą drążąc plany 30 Jak odzyskać przestrzeń powojskową? 33 PST - Poznański Szybki Tramwaj 36 Brudne, szare, zaniedbane … Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby. 38 Świadomie zaprojektowane – Łódź Design Festival 2012 40 PORADNIKI Google SketchUp - modelowanie 3D 42 Renderowanie w programie Kerkythea 44 W WOLNEJ CHWILI Na wolną chwilę 48 O redakcji 51
Wydawca Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu Wydział Melioracji i Inżynierii Środowiska Adres korespondencyjny: ul. Wojska Polskiego 28, 60-637 Poznań Adres e-mail: kngp@up.poznan.pl Strona internatowa: www.up.poznan.pl/kngp Wersja on-line magazynu na:
zacja:
wizuali
www.up.poznan.pl/kngp/gpaction stopka redakcyjna
Redaktor naczelny: Agata Bartczak
Opiekun Koła Naukowego: dr inż. Anna Zbierska
Nakład 260 egzemplarzy
Redakcja Agata Bartczak Justyna Karolczak Krzysztof Kiermasz Szymon Wittek Sebastian Woźniak
Skład i opracowanie graficzne Sebastian Woźniak
Patronat medialny dlaStudenta.pl Wieści Akademickie Urbanistyka.info
Korekta tekstów Agata Bartczak Ewa Wojciechowska Justyna Karolczak
Projekt okładki Sebastian Woźniak Fotografia na okładce Mikołaj Sobieraj Kontakt z mediami Agata Materna
Data wydania 08.01.2013r
Roman
arek
Kaczm
o
Nas,
dla
Was
od redakcji
Drodzy czytelnicy! Wspaniałe, czteromiesięczne, szalone wakacje już za nami. Z pewnością każdy z nas przeżył w tym czasie mnóstwo przygód, które dały mu energię na kolejne semestry. Nowy rok akademicki zaczął się już na dobre, a pogoda zdecydowanie przypomina o nadchodzącej zimie. Dlatego też w nowym numerze GP Action będziecie mogli przeczytać relacje z podróży, żeby jeszcze choć na chwilę przypomnieć sobie atmosferę lata. W Wasze ręce trafia już trzeci numer naszego wydziałowego magazynu. Znajdziecie w nim projekt pt.: „Kroplą drążąc plany”, zrealizowany przez nasze koło naukowe w zeszłym roku. Ponadto dowiecie się, jakie wrażenia po miesiącu mają studenci, którzy dopiero w tym roku rozpoczęli naukę na naszym wydziale, a także poznacie relację z Łódź Design Festival. Będziecie także mogli przeczytać o tym, jak wygląda rewitalizacja poznańskich podwórek, pozyskiwanie energii jądrowej oraz budowa domów pasywnych. Tradycyjnie , członkowie naszego koła napisali dla Was poradniki, które na pewno niejednokrotnie pomogły Wam przygotować bądź ukończyć zaliczeniowe projekty. Zachęcamy do lektury oraz współpracy przy tworzeniu kolejnego numeru. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na spotkanie Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej. Czekamy na Was! Serdecznie zapraszam do lektury! Agata Bartczak
warsztaty
in otk te an gr ia ac yj ne
imprezy
e l o
a i n
y e d z w ja
o Nas! dla Was! Zachęcamy studentów gospodarki przestrzennej aby przyłączyli się do naszego koła naukowego! Jest to niepowtarzalna okazja do poszerzenia swojej wiedzy poprzez praktykę, wzięcia udziału w wyjazdach i konferencjach w całej Polsce, oraz zawarcia nowych przyjaźni na długe lata!
kwy uko z s na- facebook.com/KNGPup KNGP na UP ! - www.up.poznan.pl/kngp
- kngp@up.poznan.pl
- agatbartczak@gmail.com
Fot.1. Członkowie KNGP na konferencji w Warszawie
Fot.3. Członkowie KNGP podczas spotkania
konferencje naukowe sp
Fot.2. Członkowie KNGP podczas przerwy obiadowej na konferecji
Studenckie
życie
Agata Bartczak, Joanna Mittmann, Roman Kaczmarek, gospodarka przestrzenna III oraz IV rok
Koło Naukowe
KNGP
GOSPODARKI PRZESTRZENNEJ
Fot. 1 Członkowie KNGP podczas wykładu Fot. Joanna Mittmann
I. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, pt. „Duże polskie miasta – metropolie czy prowincje na tle Europy?”, 28 – 29.03.2012 r. Motywem przewodnim konferencji był rozwój ośrodków miejskich w Polsce. Jeden z członków koła (Stanisław Świtek) przedstawił prezentację na temat wpływu procesów urbanizacyjnych, mających miejsce w przeszłości, na rozwój współczesnych miast, pt. „Rozwój miast europejskich, a polskich”. Ciekawym elementem konferencji była debata oxfordzka przeprowadzona w ramach części warsztatowej, w której czynny udział brali wszyscy członkowie koła. II. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, pt. „Miasto - współczesne problemy w zarządzaniu przestrzenią zurbanizowaną”,, 20-21.2011 r. Przedstawiono na niej teoretyczne oraz praktyczne aspekty zarządzania przestrzenią miejską. III. Ogólnopolska Konferencja Naukowa na Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim w Olsztynie, pt. „Know - how rewitalizacji - sposobem na ożywienie przestrzeni powojskowej”, 24-26.2012 r.
Dwóch przedstawicieli naszego koła (Roman Kaczmarek i Marcin Kaczmarek) wygłosiło referat na temat możliwo-
4 52
ści wykorzystania poznańskich fortyfikacji pod względem turystycznym: „Fortyfikacje poznańskie, jako niewykorzystany potencjał turystyczny,”. Elementem konferencji była również część warsztatowa, związana z wykonaniem urbanistycznego projektu rewitalizacji obiektów Koszar Dragonów w Olsztynie pt. „Opracowanie projektu koncepcyjnego zagospodarowania przestrzennego terenów powojskowych”. W drodze konkursu, zostały wyłonione najlepsze prace, a wśród zwycięzców znalazł się członek koła naukowego, Roman Kaczmarek. Niewątpliwie, sukcesem okazało się także utworzenie i wydawanie czasopisma GP Action. Magazyn wydano w wersji papierowej ( 140 egzemplarzy - pierwszy numer, 320 - drugi numer) oraz w wersji elektronicznej, dostępnej na stronie www.up.poznan.pl/kngp/gpaction. W wersji on-line pierwszy i drugi numer wyświetlono łącz-
Fot2 Drugi numer czaspisma GP Action
Miniony rok był dla nas pełen ciężkiej pracy, wyzwań, ale także dobrej zabawy. Członkowie naszego koła brali udział w konferencjach naukowych i warsztatach urbanistycznych.
nie 1638 razy. GP Action cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem ze strony studentów oraz pracowników naukowych. Nakład pierwszego numeru był zdecydowanie zbyt
GP Action #3
- Koło
naukowe gospodarki przestrzennej
-
Fot. 3 Członkowie KNGP podczas zwiedzania Palacu Nieznanego Żołnierza fot. Agata Materna
niski, a drugi numer mimo ponad dwukrotnego zwiększenia nakładu został rozprowadzony wśród zainteresowanych osób w bardzo krótkim czasie. W tworzenie magazynu GP Action zaangażowani byli wszyscy członkowie koła naukowego. W pierwszym numerze artykuły napisało 10 osób, w drugim już 25. Ponadto artykuły z drugiego numeru przed wydaniem zostały poddane recenzji pracowników naukowych Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska. Chęć współpracy i publikacji w naszym magazynie wyrazili również przedstawiciele innych uczelni prowadzących kierunek Gospodarka Przestrzenna, czego następstwem są artykuły „Nie wahaj się korzystać z wahadeł” Katarzyny Nowakowskiej z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz „Ochrona konserwatorska fortyfikacji” Anny Witkiewicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. 8 maja 2012 roku odbyła się Sesja Kół Naukowych Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, gdzie nasze koło naukowe wystawiło swoje prezentacje w dwóch kategoriach. Obie prezentacje zajęły I miejsca w swoich dziedzinach, nauki techniczne i pozostałe: „Kroplą drążąc plany. Prognoza skutków wprowadzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do zagospodarowania wód opadowych na przykładzie gminy Lu-
boń, z wykorzystaniem technologii GIS” autorstwa Romana Kaczmarek, Marcina Kaczmarek i Krzysztofa Nowackiego oraz prezentacja w sekcji nauk ekonomiczno-społecznych: „Dostałem, przeczytałem, napisałem. Magazyn studencki GP Action przykładem popularyzacji nauki i aktywizacji środowiska studenckiego, jako prezentacja magazynu GP Action”, którą przedstawili Agata Bartczak oraz Stanisław Świtek. Dwie prace zostały wystawione w sesji posterowej: „Rewitalizacja obszarów powojskowych na przykładzie Koszar Dragonów” oraz „Koncepcja zagospodarowania terenów starego koryta Warty”. W tym roku planujemy działać równie efektywnie. Pamiętając o osiągnięciach z zeszłego roku, już na początku września rozpoczęliśmy przygotowywania do nowego roku akademickiego. Harmonogram naszych prac jest napięty, pełen projektów, wyjazdów i konferencji. Wszystkich chcących do nas dołączyć zapraszamy na spotkania, które odbywają się we wtorki o godzinie 18.00 na naszym wydziale. Jeśli komuś nie pasują podane terminy, zachęcamy do kontaktowania się z nami przez facebooka: https:// www.facebook.com/KNGPup lub mailowo na adres: kngp@up.poznan.pl.
5
Fot. 4 Członkowie KNGP podczas konferencji w Warszawie Fot. Agata Materna
52
Studenckie
życie
Magdalena Byczkowska, gospodarka przestrzenna III rok
Samorząd studencki na nowy rok akademicki Z życia MIŚa
Brać studencka naszego wydziału wybrała oficjalną koszulkę w konkursie organizowanym przez Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska. Każdy miał możliwość wysłania swojej wizji nadruku i wygrania atrakcyjnej nagrody- a mianowicie: darmowego wejścia na każdą imprezę wydziałową do końca tego roku akademickiego! Było o co walczyć! Konkurs cieszył się dużym powiedzeniem. Na projekt mógł zagłosować każdy, klikając „lubię to” na facebook’owej stronie samorządu pod zdjęciem, które najbardziej mu się podobało. Zwycięski projekt jest aktualnie w fazie realizacji i już niedługo będziecie mogli zakupić oficjalną koszulkę i dumnie prezentować się w niej na uczelni i nie tylko! Koszt takiej koszulki z pewnością nie przekroczy 30 zł, więc z góry zachęcamy do zakupu. Jeśli chodzi o imprezę wydziałową, która ostatnio odbyła się w Fantasy Park to chyba nie trzeba nic komentować. Było wspaniale i ten, kto zrezygnował z udziału z pewnością ma czego żałować. Ale nie martwcie się, Samorząd już planuje kolejną, więc śledźcie uważnie fanpage’a. Póki co zapraszamy na imprezę andrzejkową, przygotowywaną przez Niku Bowlingu. Czeka Was wieczór pełen wróżb i iluzji. W okresie świątecznym zorganizowana zostanie zbiórka zabawek oraz słodkości dla dzieci z Domu Dziecka nr . Serdecznie zachęcamy do udziału w akcji już dziś.
Melioracji i Inżynierii Środowiska. Cała uroczystość miała miejsce w nowo powstałym Biocentrum Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Na obchody zostały zaproszone wszystkie władze naszej uczelni, a także Politechniki Poznańskiej, Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i innych. Można było również spotkać absolwentów naszego wydziału oraz posłuchać o ich osiągnięciach – ciekawy wykład zaprezentował były student inżynierii środowiska na naszym wydziale, Pan Jacek Młynarek z CTT Group (Kanada) o globalizacji, postępie technologicznych oraz geosyntetykach. Oczywiście nie mogło zabraknąć tam reprezentantów „Melioracji” czyli Samorządu Studenckiego. Wszystkich chcących dołączyć do nas zapraszamy do wzięcia udziału w wyborach uzupełniających, które odbędą się już w styczniu! Jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami na wydziale i akcjami organizowanymi przez nas, subskrybujcie nas pod adresem:
https://www.facebook.com/pages/ Samorząd-Studencki-Wydziału-Melioracji-i-Inżynierii-Środowiska. W razie
pytań czy sugestii możecie także skontaktować się z nami drogą mailową na adres: ss.wmiis@gmail.com .
16 listopada 2012 odbyło się 50-lecie powstania Wydziału
Fot.1. Wygrana koszulka Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska
6 52
KNGP
Fot.2. Członkowie SSWMiIŚ
GP Action #3
Wokół
gp
PLANOWANIE
Justyna Karolczak, gospodarka przestrzenna III rok
PRZESTRZENNE
na szczeblu krajowym Planowanie przestrzenne, to nic innego jak sztuka organizowania przestrzeni na potrzeby człowieka, przy jednoczesnym uwzględnieniu wszelakich powiązań i zasad. W Polsce, w zakresie planowania przestrzennego, mamy do czynienia z trój hierarchizacją, także władzy. Jest to niezwykle ważne zagadnienie, gdyż ład przestrzenny i realizacja podstawowych celów polityki przestrzennej zostanie zagwarantowana, jeśli powyższy system będzie spójny. Oznacza to, iż decyzje podejmowane na każdym ze szczebli muszą być kompatybilne z decyzjami szczebla nadrzędnego. Jednym słowem mówiąc, współpracować powinni ze sobą wszyscy. W hierarchii pionowej, planując „od ogółu do szczegółu”, a także na jednakowym poziomie władzy i kompetencji planistycznych. W ten sposób uda się uniknąć pozornego ładu przestrzennego, czy nawet chaosu. Najwyższym szczeblem, w podziale hierarchicznym, jest szczebel krajowy. To właśnie tam planowanie przestrzeni ma swój początek. W planowaniu przestrzennym na szczeblu centralnym, możemy wyróżnić pewne etapy: •Rada Ministrów opracowuje strategiczne dokumenty rządowe, które określają podstawowe cele rozwoju społeczno-gospodarczego; •Minister właściwy ds. rozwoju regionalnego (obecnie: Minister Rozwoju Regionalnego) opracowuje Koncepcję Przestrzennego Zagospodarowania Kraju (KPZK). Koncepcja ta powinna zawierać: podstawowe uwarunkowania (przyrodnicze, kulturowe, społeczne i ekonomiczne), cele strategiczne oraz kierunki polityki przestrzennego zagospodarowania kraju, narzędzia polityki przestrzennego zagospodarowania kraju, a także propozycje instrumentacji systemowej; •Rada Ministrów przyjmuje koncepcję przestrzennego zagospodarowania kraju oraz okresowe raporty o stanie zagospodarowania kraju. Przyjmując koncepcję, Rada Ministrów ustala, w jakim zakresie koncepcja ta będzie stanowiła podstawę sporządzania programów; •Prezes Rady Ministrów przedstawia Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej koncepcję przestrzennego zagospodarowania kraju oraz okresowe raporty o stanie zagospodarowania przestrzennego kraju. •Minister właściwy ds. rozwoju regionalnego prowadzi prace analityczno-studialne, koncepcyjne i programowe, dotyczące wybranych problemów lub obszarów, współpracując
przy tym z właściwymi ministrami oraz z centralnymi organami administracji rządowej; •Ministrowie i centralne organy administracji rządowej w zakresie swojej właściwości rzeczowej dokonują realizacji polityki przestrzennej państwa; •Minister właściwy ds. budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej prowadzi centralny rejestr programów rządowych; •Minister Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej odpowiedzialny jest za przygotowanie i analizowanie okresowych raportów o stanie przestrzennego zagospodarowania kraju. Wszystkie opracowania planistyczne, niezależnie od szczebla administracji na którym są tworzone, powstają na bazie dokumentów strategicznych. Na poziomie kraju dokumentem takim jest strategia rozwoju kraju, która określa cele i priorytety rozwoju oraz warunki, które ten rozwój powinny zapewnić. Na bazie strategii rozwoju kraju powstaje koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju, która wg ustawy określa: •podstawowe elementy krajowej sieci osadniczej, z wyodrębnieniem obszarów metropolitalnych; •wymagania z zakresu ochrony środowiska i zabytków, z uwzględnieniem obszarów podlegających ochronie; •rozmieszczenie infrastruktury społecznej o znaczeniu krajowym i międzynarodowym; •rozmieszczenie obiektów infrastruktury technicznej i transportowej, strategicznych zasobów wodnych i obiektów gospodarki wodnej o znaczeniu międzynarodowym i krajowym; Aktualna Koncepcja Zagospodarowania Przestrzennego Kraju przyjęta uchwałą Rady Ministrów w dniu 13 grudnia 2011 roku utworzona została na bazie Długookresowej Strategii Rozwoju Kraju i w tej samej perspektywie czasowej, czyli do 2030 roku. Ma to być osiągnięte poprzez rozbudowę infrastruktury technicznej, szczególnie sieci transportowej i telekomunikacyjnej oraz podnoszenie jakości usług publicznych. Uwagę zwrócono również na fakt przynależności Polski do Unii Europejskiej oraz potrzebę działań zmierzających do podniesienia integracji zewnętrznej państwa.
GP Action #3
7 52
Wokół
gp
Agata Bartczak, Krzysztof Kiermasz, gospodarka przestrzenna III rok Koło Naukowe GP
STREET ART a kreowanie
przestrzeni publicznych
8 52
sztuce tworzonej na ulicy artyzmu. W tym czasie wielu polskich artystów zaczęło tworzyć w Berlinie- mieście, które do dziś uznawane jest za jednej z najważniejszych ośrodków sztuki ulicznej. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak bogaty jest świat artystów ulicznych w Polsce. Przede wszystkim, w oczy rzuca się olbrzymia różnorodność technik twórczych i mnogość artystycznych indywidualności, które można spotkać w wielu różnych miejscach – polscy street artowcy wypracowali swoje style na tyle charakterystyczne, że GP Action #3
Fot. 3. Mural w wykonaniu artysty Krik’a Źródło: www.streetartutopia.com
tworzyli w przestrzeni publicznej przede wszystkim po to, żeby zwrócić uwagę mieszkańców danego terenu na pewne nurtujące ich, społeczne problemy. Fakt, że nie mówiono wówczas o tym głośno
wynikał z tego, że media nie chciały rozdmuchiwać tego typu spraw. Polska mentalność nie pozwalała dostrzec w Fot. 2 Ozdobione słupki we Francji Źródło: www.streetartutopia.com
Fot. 1 Mural na ścianie bloku w Łodzi Źródło: www.streetartutopia.com
Street art jako dziedzina sztuki ma swoje korzenie w nurtach graffiti. Samego terminu zaczęto używać, aby odróżnić sztukę uliczną od aktów wandalizmu. W ostatnim czasie street art stał się tematem bardzo popularnym na świecie. Wydawać by się mogło, że do tej pory w naszym kraju wszelkie akty sztuki ulicznej uważane były jedynie za wyraz wandalizmu i dopiero niedawno zauważono twórców tego nurtu. Street art w Polsce istniał już w lata 80 tych i był środkiem przekazu, wyrazem zarówno buntu jak i nowych nurtów światopoglądowych. Artyści
Fot. 5. Mural w Belgradzie, Serbia Źródło: www.streetartutopia.com
miejską, że może on ją ubarwić, podnieść jej wartość, sprawić, że ze zwykłej, nic nie znaczącej dzielnicy czy zaniedbanej kamienicy stworzy się miejsce, gdzie ludzie będą
chętniej przebywać. Obecnie w wielu polskich miastach różnego rodzaju instytucje i fundacje, współpracują z Urzędem Miasta prowadzi wszelkiego rodzaju działalność na rzecz uatrakcyjnienia przestrzeni publicznej. W Poznaniu od kilku lat Fot. 6. Kwiatek w wykonaniu Banksy Źródło: www.streetartutopia.com
organizowany jest Festiwal Outer Spaces. Organizatorzy zapraszają do naszego miasta artystów z różnych państw świata, którzy na wybranych ścianach w najbardziej zaniedba-
zywać swojej twarzy, nie pozwala fotografować ich podczas pracy. Na swoich stronach internetowych i w port foliach nie zamieszczają żadnych notek biograficznych na swój temat. Nie chcą bowiem być postrzegani poprzez pryzmat ukończonych szkół i tytułów naukowych. Ważne jest bowiem przede wszystkim dzieło, jego odbiór i uczucia towarzyszące odbiorcy, to czy wywoła w nim jakąś refleksję, nie zaś to, czy stworzył je profesjonalista, czy też amator, dla którego malowanie to sposób na wyrażenie siebie, swoich myśli i poglądów. Polskie społeczeństwo jeszcze do niedawna przyjmowało taką działalność za zwykłe akty wandalizmu. Władze i instytucje publiczne dopiero niedawno zdały sobie sprawę z tego, jak wiele street art może wnieść w przestrzeń
Fot. 7. Chazme w Bydgoszczy Źródło: www.streetartutopia.com
Fot. 4. Chazme w Szczecinie Źródło: www.streetartutopia.com
obecnie ich dzieła są rozpoznawalne na całym świecie, tak jak niegdyś prace Picassa czy Van Gogha. Na obecny kształt sztuki ulicznej w Polsce miało wpływ wiele czynników. Ważną cechą polskiego street artu jest to, że rozwijał się on bez jakiegokolwiek wsparcia instytucjonalnego, był całkowicie pozbawiony finansowania zewnętrznego. Bycie artystą street artu w Polsce oznaczało brak sławy, galerie ani inne instytucje artystyczne nie interesowały się tą sztuką, tak jak to miało miejsce na zachodzie np. w Berlinie czy Paryżu, Londynie i Nowym Yorku, gdzie do tej pory istnieją galerie sztuki stworzone wyłącznie po to, by wystawiać tam sztukę tworzoną w nowoczesnym, miejskim nurcie. Kolejną charakterystyczną cechą jest fakt, że artyści tego nurtu zazwyczaj pozostają anonimowi i ukrywają się pod pseudonimami. Wielu z nich nie chce nawet poka-
9
GP Action #3 52
- Street
street art- Bamski, tworzący swoje także w wielu państwach Europy, np. w Niemczech, Włoszech, Irlandii, Słowacji, Turcji i Serbii, podzielił się z nami swoją opinią na temat tego czym właściwie jest street art w przestrzeni miejskiej. Jego zdaniem główną ideą towarzyszącą przy tworzeniu pracy jest przede wszystkim chęć przekazania jakiś pozytywnych
art jako poprawa warunków życia mieszkańców
emocji odbiorcy, a przede wszystkim stworzenie czegoś, co wprowadzi trochę kolorytu w szarą miejską przestrzeń. Dobór miejsca, który uważany jest za kluczowy w street arcie czasem przypada spontanicznie, a czasem jest wynikiem starannego zaplanowanie. Wzór dobiera się do wybranego miejsca, tak, by współgrał z całą ulicą dookoła lub też poszukuje się odpowiedniej ściany do wymyślonej wcześniej pracy. Artystom najbardziej zależy na tym, by podnieść estetykę danego miejsca, podarować ludziom trochę piękna tam, gdzie się go najmniej spodziewają. Czasami wplata się też jakąś treść, która ma zmusić odbiorców do refleksji na dany temat. Powszechnie wiadomo, że ludzie obecnie nie mają czasu obcować z kulturą, a mieszkańcy zaniedbanych dzielnic cierpią na tym najbardziej. Street art to dla nich idealne rozwiązanie, by móc cieszyć się pięknem, barwami i obcować ze sztuką, bowiem każde dzieło, także to stworzone w przestrzeni miejskiej, niesie ze sobą jakąś wartość artystyczną.
„NOWOCZESNA ARCHITEKTURA TEŻ PROWOKUJE DO DZIAŁAŃ, BO JEST TAKA ZIMNA, HERMETYCZNA, ŻE CZŁOWIEK CZUJE SIĘ OBCO. W MOMENCIE, GDY POJAWIA SIĘ TAM STREET ART, POJAWIA SIĘ TAKŻE KOMUNIKACJA, AMOCJA.”
CZARNOBYL
„ŻADNE ZJAWISKO ARTYSTYCZNE NIE PODWAŻYŁO TAK SKUTECZNIE POWSZECHNEGO, MODERNISTYCZNEGO WYOBRAŻENIA O DZIELE MALARSKIM JAKO O AUTORSKIEJ KOMPOZYCJI W PROSTOKĄCIE, JAK ZROBIŁO TO GRAFFITI, PROPONUJĄC MALARSTWO WYLEWAJĄCE SIĘ NIEZBORNIE NA MURY, NAWARSTWIAJĄCE SIĘ, WYRAŻAJĄCE SWOJĄ DYNAMIKĄ SPOŁECZNE RELACJE TWÓRCÓW. W GRAFFITI POJEDYNCZA REALIZACJA PRZESTAŁA ASPITOWAĆ DO ABSOLUTU, WRĘCZ PRZECIWNIE, JEJ SENS TKWI TYLKO W RELACJE DO SZEREGU INNYCH PRAC, SZEREGU INNYCH AUTORÓW, JEJ SENS TO SUBKULTUROWA GRA.”
MASSMIX
10 52
GP Action #3
-
Fot. 9. Mural w wykonaniu artysty Czarnobyl Źródło: www. streetartutopia.com
Fot. 8. Schody w kształcie pianina - Chile Źródło: www.streetartutopia.com
nych dzielnicach miasta (jak np. Wilda czy Chwaliszewo), tworzą swoje prace, urozmaicając w ten sposób dany teren. Celem artystów z nurtu street art nie jest zarobek, czy zyskanie sławy i popularności. Jeden z polskich artystów
Wokół GP Jowita Niemczyk, gospodarka przestrzenna II rok Koło Naukowe GP
I Amsterdam
Amsterdam
architektonicznych w Amsterdamie, powołując tzw. Housing Act, czyli zbiór przepisów nakładających obowiązek polepszenia warunków mieszkalnych klasy robotniczej. W ramach tych przepisów powołano także stanowisko radcy do spraw estetycznych. Przedstawiciele Szkoły Amsterdamskiej uznawani są za najwybitniejszych architektów w historii Holandii.
MIASTO KANAŁÓW
Amsterdam jest miastem kanałów, tworzą tworzą swego rodzaju półkole i stanowią idealną symbiozę z miejską zabudową. Jest to wspaniały obszar dla turystów, którzy podczas rejsu statkiem czy nawet spaceru brzegiem kanału Fot. 2 Dom na wodzie Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Fot. 1 Źródło: www.mediafeed.pl
- miasto wolności i rozrywki, często postrzegane przez pryzmat mało restrykcyjnego prawa,
jako azyl dla homoseksualistów i wielbicieli miękkich narkotyków, jest tak naprawdę miejscem prawdziwego kultu turystycznego. Stolicę każdego roku tłumnie odwiedzają amatorzy architektury, zarówno ekspresjonistycznej jak i modernistycznej. Miasto łączy w sobie różne style i zachwyca rozwiązaniami urbanistycznymi największych znawców architektury i nie tylko. Pod wieloma względami Amsterdam jest miejscem godnym polecenia, jest miastem, w którym można się zakochać. A co tak naprawdę składa się na niezwykłość miasta? Co sprawia, że pragniemy wracać do miejsc, w których już wcześniej byliśmy? W przypadku Amsterdamu jest to właściwie wszystko, od stylu życia zaczynając, na wyglądzie miasta kończąc. Jednak niezaprzeczalnie swój szczególny charakter stolica Holandii zawdzięcza architekturze, która ma swoje początki w Szkole Amsterdamskiej.
SZKOŁA AMSTERDAMSKA
Szkoła Amsterdamska jest kolebką obecnego systemu urbanistycznego miasta, odpowiada za budownictwo mieszkalne, szkolne i wszelkie budynki użytku publicznego. Powstała w XX wieku, równolegle z architektonicznym racjonalizmem. Silnie rozwijająca się wówczas Holandia, była ośrodkiem architektury łączącej ideologię ruchu Arts&Crafts, angielskiej szkoły architektonicznej oraz ekspresjonizmu. Tak wykreowany styl nazwano z czasem art.-deco. Zarząd miasta stworzył korzystne podłoże do powstawania dzieł
mogą podziwiać takie zabytki jak Dom Anny Frank, Dom Rembrandta czy Muzeum Van Gogha. XVII –wieczny układ kanałów otaczają zewsząd ozdobne kamienice i przecinają stare mosty, co niewątpliwie zwiększa atrakcyjność Amsterdamu z punktu widzenia zwiedzającego. Jednak takie usytuowanie miasta niesie ze sobą zbyt duży potencjał, aby wykorzystać go tylko dla celów turystycznych. Poza możliwością spędzenia czasu nad wodą w gorące dni czy pływania kanałami, władze umożliwiły stworzenie domów na wodzie, z węzłem sanitarnym i pełną elektryką. Holendrzy lubią sięgać po nietypowe rozwiązania, dlatego nie mogli zadowolić się standardowymi barakami i tak narodził się pomysł stworzenia widowiskowego obiektu. Willa De Omval na rzece Amstel to luksusowy dom na wodzie. Składa się z dwóch kondygnacji, przy czym jedna z nich jest całkowicie zanurzona. Częściowo zatopione półpiętro stanowi sypialnię. Willa zawiera także salon z kominkiem, kuchnię, jadalnię i toaletę, a co najważniejsze dwa tarasy widokowe: jeden na dachu i drugi na wodzie. Architekci po
GP Action #3
11 52
SALA KONCERTOWA
Fot. 3 Sala koncertowa w Amsterdamie Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Budynek z ogromną szklaną fasadą przyciąga setki mieszkańców i turystów. Wnętrze zostało zaprojektowane tak, aby oddawać charakter i przeznaczenie miejsca. Sala
koncertowa dostarcza nie tylko doznań muzycznych, ale również artystycznych poprzez grę świateł spójną z muzyką. Liczne kawiarenki, plac zabaw czy molo są idealnym miejscem do wypoczynku i rozrywki.
jwybitniejszych architektów Szkoły Amsterdamskiej - Mi-
Fot. 5 Sala koncertowa w Amsterdamie Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
raz kolejny udowodnili, że w Amsterdamie urzeczywistniają się marzenia.
chela de Klerk doskonale obrazuje ekspresjonizm w architekturze tego miasta.
MUZEUM GOGHA
VINCENTA
VAN
Projekt holenderskiego architekta uderza swoim awangardowym stylem i pokazuje nietuzinkowość autora. Warto dodać, że modernistyczny budynek pochodzi z lat 60-tych XX wieku.
BICYCLE FLAT
Liczba samochodów w Amsterdamie jest znacznie mniejsza niż w innych europejskich metropoliach. Wysokie opłaty
Fot. 6 Muzeum Van Vicenta Gogha Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
MIESZKANIA STUDENCKIE W KONTENERACH
parkingowe i stworzenie sieci autostrad rowerowych umożliwiły skuteczne wyparcie ruchu samochodowego, dzięki czemu komunikacja w stolicy Holandii funkcjonuje dużo sprawniej niż na przykład w Warszawie. W Amsterdamie znajduje się około 600 000 jednośladów, które trzeba gdzieś zaparkować. Ten problem rozwiązuje Bicycle Flat, czyli ogromny parking dla rowerów w samym centrum miasta. Holenderscy architekci z pewnością nie próżnują, ale trudno się temu dziwić. W takim mieście mają doskonałe pole do popisu.
THE HET SCHIP
12
Osiedle mieszkalne zaprojektowane przez jednego z na-
Fot. 7 Mieszkanie studenckie w kontenerach Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Fot. 4 Parking dla rowerów w centrum miasta Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Kolejny ciekawy pomysł na wykorzystanie przestrzeni został zrealizowany specjalnie dla studentów, którzy za stosunkowo niedużą opłatą mogą wynająć kawalerkę w bard-
zo przyzwoitych warunkach. Jedynym minusem, a może plusem, jest usytuowanie na starej stoczni oddzielonej kanałem od centrum, ale w końcu od czego są promy?
GP Action #3 52
-I
ARCAM
Fot. 8 Centrum architektury ARCAM Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Siedziba organizacji, zajmującej się promocją holenderskiej
amsterdam
-
o których warto wspomnieć mimo, iż nie do końca wpisują się w innowacyjny charakter tego miasta. Jednym z takich miejsc jest z pewnością Reg Light District, czyli dzielnica legalnej prostytucji reklamującej się na żywo w oknach wystawowych. Architektonicznie nie można porównać
architektury musi być wyjątkowa i tym razem architekci nie zawiedli. Nieregularny kształt i szklana ściana osłonowa, która odbija taflę wody wywołują naprawdę imponujące wrażenie.
BORNEO SPORENBURG BRIDGES
Borneo i Sporenburg to dwie wyspy Amsterdamu, które zostały połączone trzema mostami. Stalowa konstrukcja
Fot. 9 Most łączący dwie wyspy Amsterdamu Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
Fot. 10 Muzeum sztuki filmowej w Amsteradmie Źródło: www.bryla.gazetadom.pl
tego miejsca do wyżej przedstawionych obiektów, ale nie umniejsza to niepowtarzalnego charakteru i osobliwości dzielnicy. Nie można też zapomnieć o placu Dam z pałacem królewskim i Muzeum Madame Tussaud. Miejsce związane z historią, które każdy turysta obowiązkowo musi odwiedzić, zwłaszcza, że w głębi placu znajduje się luksusowy hotel założony przez naszego rodaka. Pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej znajdujący się na placu jest miejscem spotkań młodych ludzi, więc i nas nie powinno tam zabraknąć. Amsterdam to fantastyczne miasto, które urzeka na każdym kroku. Poza fenomenalną architekturą, prezentuje liberalny styl życia, pełną swobodę i tolerancję, a także zapewnia szeroki wachlarz rozrywek w najbardziej niebywałym tego słowa znaczeniu. Amsterdam trzeba odwiedzić więcej niż jeden raz, bo to miasto wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Zakochajcie się w Amsterdamie, bo warto.
dodaje charakteru krajobrazowi i jest kolejnym dowodem potencjału, jaki drzemie w tym niesamowitym mieście.
INSTYTUT FILMOWY EYE
Futurystyczna bryła, przypominająca oko jest siedzibą muzeum sztuki filmowej, archiwum i kinem jednocześnie. Jednym z założeń powstania tej budowli było wykreowanie nowego wizerunku tworzącej się przestrzeni. Twórcy tego niebywałego dzieła mają nadzieję, że będzie ono istotnym elementem zabudowy Amsterdamu. Szanse na promocję tego miejsca są ogromne, gdyż krótko po otwarciu cieszył się ogromnym zainteresowaniem mimo niekorzystnej lokalizacji.
I Amsterdam,
kto jeszcze?
Amsterdam oprócz obiektów stworzonych z niebywałą fantazją proponuje mieszkańcom i turystom inne atrakcje,
13
GP Action #3 52
Wspomnienia
z wakacji
Justyna Karolczak, gospodarka przestrzenna II rok
Czarnogóra
Koło Naukowe GP
kraj zachwytu czy
Czarnogóra
To państwo, które wielkością powierzchni przypomina województwo lubuskie. Liczba ludności tego kraju nie przekracza 600 tys. mieszkańców. Ze względu na liczne zawirowania historyczne, na terenie Czarnogóry można spotkać wiele mniejszości narodowych. 62% ogółu stanowią Czarnogórcy, pozostali, to przede wszystkim Serbowie, Albańczycy czy Bośniacy. Podobne zróżnicowanie jest w przypadku języka, jakim posługuje się tamtejsza ludność. Bez problemu można się porozumieć nie tylko w języku czarnogórskim czy serbskim, ale także rosyjskim. Podobnie jest z wyznaniami. Występuje tam znacznie większa różnorodność niż np. w Polsce. Przewagę stanowią Prawosławni, nieco dalej plasują się wyznawcy Islamu, następnie Katolicy. Wszystkie powyższe aspekty oraz ich heterogoniczność spowodowane są przede wszystkim ruchami politycznymi, jakie miały miejsce na tych terenach na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.
Uroki Czarnogóry
Tak jak wielu docenia piękno i atrakcyjność Chorwacji, tak niewielu czasami w ogóle wie, że w jej sąsiedztwie znajduje się, w niczym nie ustępujące jej pod względem uroku państwo. W granicach Czarnogóry znajduje się linia brzeFot.2. Widok na Zatokę Kotorską nazywaną fiordem, www.mariusztravel.com
Czarnogóra jest jednym z najmłodszych krajów Europy – powstała z powodu rozłamu Serbii i Czarnogóry na dwa odrębne państwa w 2006 roku. Mimo swej atrakcyjności nadal jest regionem nieodkrytym, w którym potencjał turystyki dopiero wskakuje na właściwe tory.
zacofania?
gowa Morza Adriatyckiego o długości ponad dwustu dziewięćdziesięciu kilometrów. Co ciekawe, pas nadmorski jest bardzo wąski, a dalej ciągnie się rozległa wyżyna krasowa, nad która górują szczyty Gór Dynarskich. Czyż może być coś piękniejszego niż połączenie gór i morza? Wzdłuż czarnogórskiego wybrzeża rozciągają się liczne kurorty. Każdy z nich ma swoja historię, często nawet kilkusetletnią. Herceg Novi, Budva, Kotor Sveti Stefan – dla turystów odwiedzających Czarnogórę, nazwy te z pewnością nie są obojętne. Urok tych miasteczek stanowi nie tylko morze i góry, ale także elementy architektoniczne. Stare miasto otoczone średniowiecznymi murami miejskimi, twierdzą, krętymi uliczkami i nieregularnymi placami, wspaniałymi świątyniami. Tak najczęściej wygląda wizytówka czarnogórskich miast. Piękno i zjawiskowość tych miejsc doceniana jest nie tylko przez miejscową ludność, czy turystów. Wiele obiektów i zabytków zdobiących te miasta zostało wpisanych na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
CZARNA strona Czarnogóry
Fot.1. Kanli Kula, czyli twierdza w Herceg Novi, www.flickr.com
14 52
W Czarnogórze uwagę turystów z pewnością przykuwa nie tylko urok miejsc, które można tam zobaczyć. Nie trzeba dużo czasu, aby zauważyć przepaść dzielącą ten kraj od państw Europy zachodniej. Wydawać by się mogło, że w Czarnogórze nie istnieje takie pojęcie jak prawo autorskie. Na miejscowych bazarkach można kupić dosłownie wszyst-
GP Action #3
Polsce za takie coś grozi więzienie czy choćby grzywna. W Czarnogórze nikt nie widzi w tym nic złego. Być może jest to urok młodego państwa, które dopiero wkracza w pełnię cywilizacji. W końcu podobne historie miały miejsce także we wszystkich innych państwach Europy. Nie trzeba daleko szukać, jeszcze parę lat temu stadion X-lecia prosperował niczym galeria handlowa. Kolejnym zaskoczeniem dla zwykłego turysty może wydać się waluta tam obowiązująca. Otóż na początku nowego tysiąclecia wprowadzono do obiegu euro- pieniądz kojarzony głównie z Unią Europejską. Jednak czarnogórska waluta nie ma z nią nic wspólnego. Z powodu wysokiej hiperinflacji władze Czarnogóry postanowiły wprowadzić stabilną walutę. Proces ten nazywany jest euroizacją jednostronną, co oznacza, że kraj rezygnacje z wpływu na politykę monetarną państwa. Zabieg ten podzielają także inne kraje, które charakteryzują się małą i otwartą gospodarką, np. Andora czy Kosowo. A co jeśli strefa euro upadnie? Czarnogórcy mają w tym doświadczenie, ich poprzednią walutą była Marka Niemiecka. Cóż, przynajmniej dla przyjezdnych jest to sytuacja wygodniejsza, gdyż z dostępnością euro nie ma najmniejszych problemów.
Fot. 4. Najgłębszy kanion w Europie, www.turystyka.wp.pl
Kręte drogi, tuż przy zboczach, zazwyczaj pozbawione barier bezpieczeństwa. Ograniczenie prędkości? 60 – 70
zmuszeni są do natychmiastowego sprawdzenia sprawności swego klaksonu. Przepuszczanie ludzi na przejściach dla
Fot.5. Kotor, www.tripadvisor.com
Fot.3. Wąskie uliczki Budvy, www.zielonkowski.com
ko. Począwszy od ubrań z metkami znanych firm, przez gry komputerowe, filmy, czy muzykę. Wszystkie produkty na pierwszy rzut oka wyglądają jak te oryginalne. Działają bez zarzutu a i ich cena jest zachęcająca. Rynek podrób opanowany został do perfekcji. Najgorsze jest chyba to, że np. w
pieszych, czy czekanie na swoją kolej przy włączaniu się do ruchu na rondzie, to także absurd dla tamtejszych kierowców. Nie pozostaje nic innego jak tylko mieć oczy wokół
Fot.6. Widok na miasto Sveti Stefan, www.lonelyplanet.pl
głowy.
Czy wiesz, że? •Choć położona nad Adriatykiem Czarnogóra kojarzy się
głównie ze słońcem i plażą, to właśnie tutaj odnotowuje się największą liczbę opadów w Europie. Nad Zatoką Kotorską jest to aż ponad 5300 mm rocznie! •W Czarnogórze najdłużej w całej Europie trwała tradycja plemienna. Jeszcze do II wojny światowej podział plemienny był przestrzegany, a i dziś każdy Czarnogórzec wie dokładnie z jakiego plemienia pochodzi i stanowi to dla niego powód do dumy. •Czarnogóra jest jedynym krajem na Bałkanach, który nie poddał się Turkom. •Boka Kotorska - wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO - to jedyne miejsce w południowej Europie, które przypomina fiordy północy.
km/h. Jadąc wolniej jesteśmy narażeni na „nieuzasadnione” zdenerwowanie miejscowych kierowców, którzy wręcz GP Action #3
15 52
Wokół
gp
Agata Bartczak, gospodarka przestrzenna III rok
AUTOSTOPEM Koło Naukowe GP
DO GRUZJI
W kraju smoków, Drakuli i płatnego autostopu
Rumunia była naszym pierwszym celem. Zależało nam przede wszystkim na zwiedzeniu mrocznej Transylwanii i Zamku Drakuli oraz zobaczeniu Karpat, które w rumuńskiej części stanowią ponad 55% ich ogólnej powierzchni. Podobno podróżowanie autostopem jest tutaj bardzo popularne. Pomyśleliśmy: „To świetnie, te wszystkie stereotypy o Rumunii to z pewnością przesada, to musi być piękny kraj, w którym ludzie są życzliwi...” Wystarczyły nam niecałe trzy dni, aby przekonać się, że to
16 52
my jesteśmy w błędzie. Do Rumunii dojechaliśmy 20 lipca. Mieliśmy szczęście, ponieważ pod Budapesztem zatrzymała się dla nas para węgierskich baptystów, która jechała stamtąd prosto do stolicy Transylwanii, czyli Cluj- Napoci. W trakcie
Fot.1. Dom w miejscowości Cluj- Napoca, Rumunia fot. Agata Bartczak
Istnieją na świecie jeszcze miejsca, gdzie linia horyzontu jest całkowicie odsłonięta, góry urzekają swoim majestatycznym pięknem, a piękno przyrody powoduje, że boisz się odezwać. Trudno znaleźć gdzieś w Polsce takie miejsca, bez cywilizacji, pozbawione turystów i kartek widokowych. Wiele miejsc, z tych do niedawna uważanych za najbardziej odosobnione w Europie, dziś pojawia się na okładkach folderów biur podróży. Nam jednak w te wakacje udało się dotrzeć do cichych, zapierających dech w piersiach zakątków. Odkryliśmy ich urok w państwach, które od wielu lat są odwiedzane przez setki, a nawet tysiące turystów, także z Polski. O tym, że je zobaczyliśmy, zadecydował przede wszystkim sposób, w jaki podróżowaliśmy. 17.07. 2012 r., pobudka o 5.30. Trudno jest zerwać się z łóżka o tej porze w wakacje, zwłaszcza, że cały poprzedni wieczór zamiast postarać się choć trochę wyspać, oboje z Markiem biegaliśmy po mieszkaniu, szukając potrzebnych nam sprzętów, słuchając rad jego taty, co zrobić, żebyśmy nie zginęli i pocieszając jego mamę, że przecież wrócimy cało, że już tak podróżowaliśmy, że nic nie może nam się stać. Jej łzy i pożegnalne wiadomości od mojej rodziny, pełne troski i obaw nie psują naszego pozytywnego nastawienia. Przecież tylu ludzi podróżuje, dlaczego akurat nam tym razem miałoby się nie udać? Uda się. Musi się udać. Nie bierzemy innej opcji pod uwagę. Plan jest prosty- jedziemy autostopem z Polski przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Turcję do Gruzji, a następnie wracamy cali i zdrowi.
sześciogodzinnej jazdy, przy dźwiękach muzyki gospel, zaprzyjaźniliśmy się z naszymi kierowcami- Julią i Norbertem. Wysłuchaliśmy historii o tym, jak się poznali, obejrzeliśmy zdjęcia ich dzieci, a także dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy na temat historii węgiersko- rumuńskiej i tradycyjnych rumuńskich potraw, takich jak csorba, mici i cozonac. Z Julią i Norbertem pożegnaliśmy się około północy na stacji benzynowej przy wlocie do miasta. Wymieniliśmy się mailami, żeby pozostać w stałym kontakcie w trakcie naszej podróży. Postanowiliśmy rozłożyć namiot gdzieś w okolicy, by przenocować i rano pojechać do centrum. Nie zastanawialiśmy się zbyt długo nad odpowiednim miejscem. Dopiero rano okazało się, że nasz wybór nie był zbyt trafny.
GP Action #3
obecna bieda to nie jedyne wizytówki Rumunii. Śmiało mogę stwierdzić, że odwiedziliśmy tam jedne z bardziej urokliwych miejsc na świecie. Rumuńskie krajobrazy wynagradzały kilkugodzinne postoje na drogach, a zachód słońca nad Karpatami sprawiał, że przestawaliśmy żałować przeFot.2. nocleg w rumuńskich Karpatach fot. Agata Bartczak
Obudziły nas kroki wokół naszego namiotu, aż w końcu ktoś pociągnął za zamek od wejścia. Zaskoczeni wyszliśmy na dwór. Okazało się, że pracownicy stacji benzynowej zbierali opłaty za parking i szukali naszych pojazdów. Panowie byli nieco zmieszani, gdy jakimś cudem, łamanym rosyjskim, udało nam się wytłumaczyć, że podróżujemy autostopem i nie posiadamy własnych samochodów czy motorów. Na szczęście obyło się bez płacenia na nocleg, dostaliśmy jednak godzinę na zwinięcie namiotu i opuszczenie terenu stacji. Niestety, nie było to pierwsze zaskoczenie tego dnia. Już po kilku minutach łapania na głównej drodze, zrozumieliśmy, że „popularność” autostopu w Rumunii powinniśmy zacząć rozumieć inaczej niż do tej pory. Tak, to prawda, ten środek transportu jest tu bardzo popularny, jednak przede wszystkim jako zastępstwo dla komunikacji miejskiej i międzymiastowej. Powoduje to, że na drogach, nawet w centrach miast, stoi masa autostopowiczów, każdy z drogowskazem na inne miasto. W ten sposób poruszają się tutaj także całe rodziny. Spróbujcie sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy stojąc na drodze z Cluj- Napoci do Bran, nagle przed nami pojawiła się pięcioosobowa rodzina (tata, mama z dwójką niemowlaków na rękach i chłopiec około czteroletni) i nie zważając na nas zaczęła szukać transportu autostopem. W końcu, na środku drogi, zatrzymała się ciężarówka i zabrała całą piątkę. W dodatku, Rumuni przyjęli zwyczaj płacenia kierowcom za podwózkę. Fakt ten także sprawiał nam wiele kłopotów, zwłaszcza dlatego, że zawsze staraliśmy się podróżować bez gotówki. Udało nam się jednak ominąć panujące zasady. Gdy tylko ktoś dla nas się zatrzymywał, rozmowę zaczynaliśmy od „no money”. Ku naszemu zdziwieniu, ludzie słysząc angielski, decydowali się podwieźć nas za darmo. Transylwania okazała się być niezbyt mrocznym, ale bardzo urokliwym regionem. Pogoda dopisywała nam niesamowicie. Dzięki wysokim temperaturom i prażącemu z nieba słońcu, udało mi się nawet kilka razy odwodnić, na szczęście nie okazało się to zbyt poważne. Ale w końcu, kto by się przejmował piciem wody, gdy dookoła dzieje się tyle ciekawych rzeczy! Nie udało nam się niestety spotkać ani jednego wampira, czy wilkołaka, jednak ich towarzystwo doskonale zastępowała nam wieprzowina w sosie kawowym, przepyszne csorby warzywne oraz małe dzieci, które gdy tylko widziały nasze plecaki, podbiegały do nas mówiąc: „give me one lei”. Postanowiliśmy także zwiedzić Zamek Drakuli, jednak już w drodze do niego jeden z kierowców uprzedził nas, że sam książę Drakula spędził w tym zamku najwyżej 5 miesięcy i stanowi on wyłącznie sztuczną atrakcję turystyczną. Nasze rozczarowanie powiększyło się, gdy zobaczyliśmy sam zamek. Ceny biletów, hordy turystów i sprzedawców, którzy usiłowali zarobić na handlu pamiątkami z wizerunkiem „upiornego” zamku, czy sztuczną krwią. Na szczęście turystyczne miasteczka i wszech-
prawy przez ten wciąż nieujarzmiony kraj. Również ostatnie chwile naszego pobytu w ojczyźnie Drakuli pełne były przygód i zaskoczeń. Okazało się bowiem, że droga, którą chcemy dotrzeć do Bułgarii urywa się przed przejściem granicznym, ponieważ naturalną granicę rumuńsko- bułgarską stanowi rzeka Dunaj. Mieliśmy szczęście. Okazało się, że nie musimy przepływać wpław, by znaleźć się na drugim brzegu. Trochę niepewnie wsiedliśmy na prom, który zabrał nas na drugi brzeg- do bułgarskiego miasta Silistra. Swoja drogą, prom graniczny wyglądał bardziej jak łajba przemytników towarów o nieznanym pochodzeniu.
Tam, gdzie drugi człowiek jest ważniejszy od reszty świata
Szybko przemierzając Bułgarię, po drodze zaliczając kąpiel w ciepłym Morzu Czarnym i przeprawę przez górską „drogę ekspresową” dotarliśmy do Turcji. Państwo to, zaskoczyło nas swoją odmiennością, barwnością i gościnnością. Ilekroć spotykaliśmy kogoś na naszej drodze, okazywał on nam swoją sympatię i bardzo mocno kibicował w dalszej podróży. Wiele razy zdarzyło się, że napotkane osoby - kierowcy, przechodnie - ratowali nam życie. Pierwsza taka sytuacja przydarzyła się już na granicy bułgarsko- tureckiej. Tego dnia pech nas nie opuszczał. Znajdowaliśmy się na bardzo rzadko uczęszczanym, górskim przejściu granicznym. Nieliczne przejeżdżające samochody nie chciały się zatrzymywać, a od najbliższej miejscowości dzieliło nas ponad czterdzieści kilometrów. Nie myśleliśmy nawet o przechadzce do Kırklareli. Jedynym sensownym wyjściem było zostanie na drodze w pobliżu granicy (tam mieliśmy chociaż dostęp do sklepu i toalety) i próbowanie złapania jakiegoś transportu w głąb kraju. Spędziliśmy tam kilka godzin, w pełnym słońcu, machając na wszystko, co nas mijało, łącznie z taksówkami i autobusami, jednak mimo to, nikt nie chciał nas ze sobą zabrać. W końcu zatrzymało się dwóch Turków, którzy
GP Action #3
17 52
Fot.3. Agyir Lake, Wschodnia Turcja
jechali do Kırklareli. Po zapakowaniu rzeczy do bagażnika wsiedliśmy do samochodu, a Marek zaczął opowiadać o problemach, jakie tego dnia czekały na nas na trasie. Odpowiedź naszego kierowcy była błyskawiczna: - Jeśli chcecie jeździć po Turcji stopem to pilnuj tego, jak ona jest ubrana, inaczej wszyscy będą ją brać za prostytutkę i nikt się nie zatrzyma. Ja mam znajomych w Krakowie, więc od razu wiedziałem, że nie jesteście stąd, ale nie wszyscy myślą podobnie. Spojrzeliśmy na mój strój. Nie było w nim nic dziwnego, czy wyzywającego- bluzka z krótkim rękawem i szorty. Po paru chwilach przyszło olśnienie- przecież jesteśmy już w kraju islamskim, gdzie nogi kobiety powinny być zakryte co najmniej do kolan. Co prawda, wciąż byliśmy po europejskiej stronie Turcji, gdzie turystki mogą ubierać się dowolnie, jednak ta zasada obowiązuje przede wszystkich w kurortach, İstanbule, czy innych turystycznych miejscowościach. Nie dziwiło nas specjalnie, że ludność w mniejszych miejscowościach posiada bardziej konserwatywne poglądy, tym bardziej, że ja- niska, opalona, o ciemnych oczach i włosach- bardziej przypominałam Turczynkę niż Europejkę. Czułam się głupio, gdy wysiedliśmy w Kırklareli, ponieważ wciąż byłam w krótkich spodenkach. Żadna kobieta poza mną nie odkrywała tak mocno swojego ciała, nawet młode dziewczyny miały na sobie długie spodnie. Kiedy jednak znaleźliśmy ustronne miejsce, w którym mogłam się przebrać, moje europejskie, feministyczne poglądy wzięły górę. Zaczęłam marudzić i oburzać się, bo niby jakim prawem przy czterdziestu stopniach mam chodzić w długich spodniach?! Konserwatywne poglądy, napotkane już w tej stronie Turcji, wzbudziły we mnie mnóstwo wątpliwości, co do dalszej podróży. Wybieraliśmy się w końcu do wschodniej Turcji i jeśli już tutaj przechodzimy swoiste problemy kulturowe i językowe, to co będzie dalej?
Nasze obawy okazały się śmieszne. Z każdym kolejnym kilometrem odkrywaliśmy turecką gościnność. Nagle, z dnia na dzień, przestała istnieć jakakolwiek bariera językowa, translatory w telefonach komórkowych, rozmówki polsko- tureckie, a przede wszystkim gesty znacznie ułatwiały nam komunikację. Zaczęliśmy poznawać turecką kulturę i gościnność, czuliśmy się tam bardzo bezpiecznie. Mimo to przeżyliśmy
18 52
kilka chwil grozy pod Samsun, dokąd zabrał nas przemiły dziadek w ciężarówce, która pamiętała jeszcze czasy odtwarzaczy na kasety. Kabina kierowcy była dość ciasna, przez co nie mogłam zbyt wygodnie usiąść. Zdjęłam więc z ramienia torebkę, aby móc ułożyć się nieco wygodniej. Gdy zaszło Słońce (w czasie naszego pobytu w Turcji panował Ramazan), nasz kierowca zaprosił nas na kolacje do przydrożnej restauracji. Bez zastanowienia wybiegliśmy z samochodu, uradowani, że skosztujemy tureckich przysmaków. Posiłek był bardzo obfity, zaserwowano nam trzy rodzaje mięsa, pieczywo, sałatkę oraz wodę, herbatę i ayran do picia. Pomimo, że İsmet nie mówił zbyt biegle w żadnym ze znanych nam języków, atmosfera była wspaniała, dyskutowaliśmy wymachując rękami i śmiejąc się z naszych naiwnych obaw, że coś złego może nas spotkać. Najedzeni, w trójkę wróciliśmy do samochodu. Poukładałam poduszki na naszych rzeczach i poszłam spać, bo czekała nas długa droga. Około północy dojechaliśmy do Samsun. Wyskoczyliśmy z tira, zabraliśmy swoje rzeczy, na pożegnanie. İsmet dał nam wizytówkę ze swoim numerem z prośbą, byśmy skontaktowali się z nim, jeśli będziemy w drodze powrotnej w Ankarze. - Mała, wrzuć tę wizytówkę do tego swojego notesu, żeby się nie zgubiła- powiedział Marek. Sięgnęłam po torebkę... - Marek, Marek, nie mam jej, została w samochodzie!- wrzasnęłam, zrzuciłam z ramion plecak, usiadłam na nim i zaczęłam ryczeć.- Tam były wszystkie moje dokumenty, paszport, wiza, portfel, telefon. Wszystko! Nie mogłam się uspokoić. Płakałam tak głośno, że z okolicznych sklepów i mieszkań zaczęli wychodzić ludzie, otoczyli nas. Część z nich była pewna, że to Marek zrobił mi jakąś krzywdę i dlatego się tak strasznie darłam. Po drugiej stronie ulicy zatrąbił czerwony tir. Byłam przekonana, że nasz kierowca zawrócił, gdy zorientował się, że odjechał z moją torebką. Zostawiłam więc swój plecak na ziemi i zaczęłam biec wymachując rękami przez całą ekspresówkę, żeby go zatrzymać. Marek puścił się za mną, żeby mnie zatrzymać. W międzyczasie zadzwonił do İsmeta, ale niestety, gestów przez słuchawkę nie widać, więc jego próba dogadania się spełzła na niczym. Wróciliśmy po mój plecak i zdecydowaliśmy łapać dalej stopa, licząc na to, że może uda nam się dogonić samochód z moją torebką. Po kilku chwilach zatrzymał się Turek z rodziną. - Dokąd jedziecie? Co się stało? Widziałem Was już tam wcześniej, koło sklepów. Mogę Wam jakoś pomóc - powitał nas po angielsku. - Dlaczego ona tak płacze? - Może mógłby Pan zadzwonić do naszego przyjaciela, zostawiliśmy u niego torebkę ze wszystkimi dokumentami, a niestety, nie możemy się z nim dogadać. Niech go Pan poprosi, żeby się zatrzymał gdzieś na trasie i poczekał tam na nas. - Nie ma sprawy, dogadam się z nim, a później Was do niego zawiozę - reakcja Turka była błyskawiczna. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale wciąż nie mogłam
GP Action #3
- Autostopem
Turcja każdego dnia zachwycała nas coraz bardziej. Przyzwyczailiśmy się do śpiewów imama rozchodzących się po całym kraju i wszechobecnych flag. Stopowało nam się świetnie, zdarzały się nawet sytuacje, że samochody zatrzymywały się zanim zdążyliśmy podnieść kciuk. Czasami śmialiśmy się, że nie mamy nawet czasu rozprostować kości pomiędzy jedną podwózką a kolejną. Myśleliśmy, że w ten sposób uda nam się przejechać całą Turcję wzdłuż i wszerz, dopóki nie trafiliśmy w góry Kaçkar Dağları, czyli najwyższe pasmo Gór Pontyjskich. Utknęliśmy. W samym sercu gór, na wysokości około 2000 metrów. Ku naszemu zdziwieniu trwały tam jakieś roboty ziemne. Liczyliśmy na to, że budowa wzmoży trochę ruch, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Po kilku godzinach postoju, znudzeni, machnęliśmy jakiemuś motocykliście, żeby się zatrzymał. Łamanym Tureckim powiedzieliśmy mu dokąd i jak zmierzamy. Ten, zmartwiony, uświadomił nam, że jazda przez góry zajmuje dużo więcej czasu, więc nie ma szans, żebyśmy dojechali do Kars, (miasta, gdzie czekał na nas nasz host z CouchSurfingu) przed zmrokiem. Obiecał nam jednak pomóc i już po chwili łapał stopa za nas. Niestety, nie przyniosło to żadnych efektów. Okazało się, że to jednak nie koniec jego prób. Zrezygnowany poszedł na plac budowy porozmawiać z pracującymi tam osobami. Ku naszemu zdziwieniu, przyprowadził do nas panów inżynierów mówiących po angielsku i chcących nam pomóc. Zanim zdążyliśmy się zorientować zatrzymali oni białe BMW (?) i przekonali jego kierowcę, żeby zmienił swoją trasę podróży i zabrał nas ze sobą. Nie zdziwiło nas specjalnie, gdy okazało się, że nasz kierowca nie mówi płynnie w innym języku niż turecki. Znał on jednak wszystkie potrzebne zwroty, aby się z nami dogadać. Gdy
-
chciał nam powiedzieć, że coś mu nie przeszkadza, mówił: „no problem”, a żeby poinformować nas na jakiej znajdujemy się wysokości mówił: „everest” i na kierownicy pisał wysokość. Podróż minęła nam w bardzo miłej atmosferze, ucząc się nawzajem nowych zwrotów po turecku, polsku i angielsku, podziwiając przepiękne góry i równiny. Gdy wspięliśmy się na wysokość 2800 m n.p.m. czuliśmy się jak na dachu świata. Majestat przyrody, cisza i pierwotność tych miejsc sprawiły, że baliśmy się odezwać. W Kars spędziliśmy trzy wspaniałe dni z Halilem, zwiedzając miasto, pobliskie cudne jezioro i ruiny dawnej stolicy Albanii – Ani. Dalej czekała nas podróż do Gruzji, wyczekiwanego celu naszej podróży.
Tbilisi, Kaukaz i piraci drogowi w kraju pamięci Lecha Kaczyńskiego.
Granicę turecko-gruzińską, po nielicznych przygodach, przekroczyliśmy w miasteczku Vale. Na szczęście, trzech Turków, których udało nam się złapać jeszcze po stronie tureckiej, jechało w głąb kraju, więc zostawili nas w pierwszym większym mieście, gdzie mogliśmy zrobić zapasy na dalszą wędrówkę i ewentualnie sprawdzić kurs waluty. Zaopatrzyliśmy się więc w dwa piwa i wagon gruzińskich papierosów bez filtra, następnie zaś ruszyliśmy na wylotówkę w stronę Tbilisi z nadzieją, że pokonamy ponad 200 km do zachodu słońca. Nie udało się, więc rozbiliśmy namiot w pobliżu drogi, którą się poruszaliśmy. W nocy przeżyliśmy pierwszy deszcz od czasu wyjechania z Polski. Pech chciał, że miejsce, na którym spaliśmy po nocnej ulewie stało się wyspą, więc poranek upłynął nam na suszeniu rzeczy. Nie zraziliśmy się i szybko złapaliśmy stopa do samej stolicy Gruzji. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się tam skorzystać z gościnności lokalnych CouchSurferów, jednak nikt nie odpowiedział na nasze prośby o nocleg. Mając nadzieję, że do wieczora na pewno ktoś się odezwie, wsiedliśmy do minibusa, by jak najszybciej rozpocząć zwiedzanie miasta. Tam, spotkaliśmy Dominika- Polaka, który od pięciu lat mieszka Fot.5. Kaukaz Wysoki, Góra Kazbeg, widok na lodowiec górski fot. Agata Bartczak
Fot.4. zachód Słońca nad jeziorem we wschodniej Turcji fot. Agata Bartczak
dojść do siebie. Cały czas przed oczami miałam wycieczkę do najbliższego konsulatu bez pieniędzy, żeby zdobyć dla mnie nową wizę. A najgorsze było to, że sama wpakowałam nas w tę głupią sytuację. Wszystko skończyło się dobrze dzięki przytomności Marka i pomocy mieszkańca Samsun. Po odzyskaniu torebki wyjechaliśmy z nim kawałek za miasto, by tam znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg. Szczęśliwi, że udało nam się cało wyjść z opresji poszliśmy spać, gotowi na kolejne przygody.
do gruzji
w Gruzji. Tego dnia wracał akurat z kilkumiesięcznej wyprawy po Kaukazie i Czeczeni. Jego uwagę zwróciła oczywiście nasza rozmowa w języku polskim, z której dowiedział się, że nie do końca wiemy jak dostać się centrum. Udzielił
GP Action #3
19 52
Fot.6. automat na monety w gruzińskiej windzie fot. Agata Bartczak
Na szczęście w dół jeździ się za darmo. Kolejne nietypowe rozwiązania zaskoczyły nas w łazience - aby odkręcić wodę w kranie trzeba było najpierw przykręcić kurek do ściany, aby spłukać wodę w toalecie musieliśmy używać dzbanka. Największą niespodzianką był jednak prysznic. Żeby móc używać ciepłej wody, trzeba było wejść do wanny w gumowych klapach, odkręcić kurek, włączyć bezpiecznik i modlić się, żeby prąd nie poraził nikogo śmiertelnie. Marek jakoś sobie poradził, ja zrezygnowałam z ciepłego prysznica zaraz po tym, gdy słuchawka wypadła mi z ręki z powodu delikatnego porażenia prądem. Po przespanej na wygodnym łóżku nocy, wyruszyliśmy dalej zwiedzać Gruzję. Chcieliśmy trafić do Kazbegi, miejscowości położonej u podnóża Kaukazu. Z niemałym zaskoczeniem udało nam się tam dotrzeć dość szybko. Nasz kierowca poczęstował nas mrożoną, waniliową kawą, jednak w czasie jazdy nie był zbyt rozmowny. Dopiero, gdy zatrzymał się w miejscowości, do której jechał, ożywił się i zaprosił nas na kawę do swojego domu. Tam mogliśmy chwilę odpocząć i podziwiać majestat gór z balkonu. Nigdy wcześniej nie czuliśmy tak wyraźnie, że jesteśmy tylko niewielką częścią tego świata, jednak przede wszystkim byliśmy szczęśliwi, że świat stoi przed nami otworem. Rodziny z dziećmi, grupa studentów, kilku zapra-
20 52
wionych alpinistów i my – tak wyglądał widok ogródka piwnego w centrum Kazbegi. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jedynym, wszędzie słyszanym językiem był… polski! Nie przeszkodziło nam to w delektowaniu się lokalnym przysmakiem- chinkali i kremową lemoniadą. W Stepancmindzie (bo tak obecnie nazywa się ta miejscowość)
Fot.7. Śniadanie w trasie na naczepie TIRa
nam kilka porad i zaprowadził nas do hostelu prowadzonego przez jego znajomych, bo może, jeśli nie odezwie się nikt z CouchSurfingu, uda nam się wynegocjować jakąś niższą cenę… Niestety, hostel okazał się być dla nas za drogi. Co prawda mieliśmy trochę „luźnych” pieniędzy na nagłe wypadki, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że ten do nich nie należał. Dominik zauważył, że nie zamierzamy zostawać w hostelu i… poprosił swoją koleżankę, żeby przenocowała nas u siebie, a następnie zarekomendował kilka miejsc w Tbilisi. Znajoma Dominika okazała się być Amerykanką, która towarzyszyła mu w trakcie ostatniej podróży. Odnalezienie jej mieszkania nie było zbyt łatwe, według Keti, byliśmy jej pierwszymi gośćmi, którzy sobie z tym poradzili. Na miejscu doznaliśmy lekkiego szoku z powodu standardu jej mieszkania. Pierwsze zdziwienie dopadło nas już w windzie - aby pojechać do góry trzeba wrzucić monetę do automatu.
pierwszy raz w życiu mieliśmy okazję zobaczyć lodowiec górski i granicę wiecznego śniegu. Zachwyciliśmy się tam także wspaniałym wodospadem i pomarańczowymi skałami utworzonymi z żelaza. Wyruszając z Kazbegi nie mieliśmy złudzeń, że wracamy powoli do domu. Przepełnieni satysfakcją, radością i spełnieniem, obróciliśmy się w stronę Polski i wystawiliśmy nasze kciuki. Ku naszemu zaskoczeniu, pierwszymi osobami, które się zatrzymały byli przewodnicy Izraelskiej wycieczki (dwóch Gruzinów i Izraelczyk). Poruszali się oni po Gruzji jeepem, a za nimi podążały dwa kolejne samochody tego typu, w których znajdowali się starsi ludzie, wysłuchujący gruzińskich opowieści i legend przez CB radio. Spotkaliśmy ich dzień wcześniej w trakcie wyprawy w góry i świetnie nam się z nimi rozmawiało, dlatego perspektywa spędzenia z nimi jeszcze kilku godzin bardzo nam się podobała. Jedną z uczestniczek wyprawy była Polka, która urodziła się i wychowała w Warszawie, tam też skończyła liceum i przeżyła getto, po wojnie zaś wyjechała do Izraela. Rozmowa z nią dostarczyła nam wielu emocji. Byliśmy zaskoczeni, gdy zaśpiewała nam hymn Polski. W ten sposób doświadczyliśmy bardzo nietypowej, ale zapadającej w pamięć lekcji historii i patriotyzmu. Po tej przygodzie, kierowaliśmy się na zachód Gruzji, zahaczając po drodze o miejsce urodzenia Wujka Stalina. Kilkakrotnie ocieraliśmy się o śmierć, w aucie prowadzonym przez największego rajdowca dróg publicznych, z jakim mieliśmy przyjemność jechać (jechał średnio 140 km/h i gdyby nie szerokie pobocze to… zderzyłby się czołowo z radiowozem), a także pijąc gruziński bimber z lokalnymi marynarzami w sklepie spożywczym o 9 rano. Po tych przygodach dotarliśmy do przejścia granicznego w miejscowości Hopa, wciąż cali i zdrowi (nie wliczając skutków ubocznych bimbru, który nie był najlepszy dla naszych żołądków. Nie bez żalu opuściliśmy kraj, którego mieszkańcy
GP Action #3
- Autostopem
Powrót do domu
Fot.8. W Stambule można sprzedać wszystko, nawet powietrze fot. Agata Bartczak
Pierwszym założeniem powrotu był złapany na stopa prom na Ukrainę i dalej lądem do Polski. Pomysł ten porzuciliśmy po wypiciu samogonu z gruzińskimi marynarzami, którzy potwierdzili nasze obawy - gruzińskie porty nie są zbyt wielkie, cumują tam tylko wielkie tankowce i promy, na które trzeba rezerwować bilety dużo wcześniej, natomiast prawie niemożliwe jest znalezienie tam małych, kilkuosobowych jachtów. Nie mogliśmy sobie pozwolić na czekanie w porcie około dwóch tygodni, ponieważ Marek miał zacząć w Polsce pracę pod koniec sierpnia. Zdecydowaliśmy się więc wrócić do Turcji. Już tego samego dnia dotarliśmy do Trabzon. Jeden z kierowców podarował nam gaz pieprzowy, tłumacząc, że Turcja jest bezpieczna, ale nie wiadomo, co może się stać, skoro chcemy jeździć stopem także po Polsce. W Stambule znaleźliśmy się kolejnego dnia. Stało się tak,
jak podejrzewaliśmy - utknęliśmy na autostradzie wewnątrz miasta. Po długotrwałych próbach złapania czegoś, uratował nas pewien Turek, który słysząc dokąd zmierzamy i skąd jedziemy, ofiarował nam kasę na bilety, byśmy mogli spokojnie wyjechać za miasto. Radości nie było końca, kiedy późnym popołudniem opuściliśmy zatłoczone ulice tego urbanistycznego potwora. Noc zastała nas znów przy drodze, gdzie ponownie mogliśmy doświadczyć tureckiej gościnności. Właściciel ziemi leżącej przy trasie pozwolił nam rozbić namiot w jego ogródku, kazał swojemu psu pilnować nas przez całą noc, a rano przyniósł nam śniadanie, składające się ze świeżo upieczonego chleba i ciasta, pomidorów i melona. Z każdą chwilą coraz bardziej żałowaliśmy, że wracamy już do domu. Bułgarię przejechaliśmy w jeden dzień. Na bułgarsko-serbskiej granicy spotkaliśmy polską rodzinę wracającą z wakacji. Fakt, że zabrali nas w nocy aż do Belgradu nie przyćmił tego, że było to najgorsze spotkanie z rodakami jakiego doświadczyliśmy. Jedyną osobą, której nie przeszkadzała nasza obecność, był kierowca. To on zaprosił nas do samochodu po tym, jak zobaczył tabliczkę z napisem „Poland”. Nie przewidział niestety tego, że jego żonie i jej koleżance Ani, nie będzie odpowiadać nasza obecność. W dziewięcio-
-
osobowym busie jechało pięć osób, więc nie widzieliśmy problemu w tym, żeby zmieścić się z naszymi bagażami. Pasażerki jednak uważały inaczej. Anka twierdząc, że nie ma miejsca, by wygodnie siedzieć, położyła nogi na lodówce turystycznej. Gdy kierowca poprosił ją o podanie z niej RedBulla, bo w związku z późną porą zasypiał za kierownicą, w odpowiedzi usłyszał: - Nie mam jak Ci tego sięgnąć, tu jest za mało miejsca!widocznie Pani Ania wolała, żeby facet zasnął za kierownicą niż się trochę przesunąć. Nauczeni tym doświadczeniem postanowiliśmy nigdy więcej nie liczyć na Polaków za granicą. Na szczęście szybko zapomnieliśmy o niemiłej przygodzie w Serbii, kiedy na granicy z Węgrami, o północy przypadkiem spotkaliśmy Husnu – niezwykle uprzejmego i gościnnego Turka. Agata, owinięta w kaszmirową chustę z Turcji, a Ja, z „tureckim różańcem” w ręce, siedzieliśmy na parkingu przy stacji benzynowej i popijając gorącą herbatę, zastanawialiśmy się, gdzie rozłożyć namiot, by rano skoro świt złapać jakiegoś tira w stronę domu. Nagle słyszymy za sobą dobrze znane „Merhaba!” a następnie pytanie dokąd jedziemy. Po kilkusekundowej wymianie zdań dowiedzieliśmy się, że nasz przyjaciel Husnu jedzie prosto do Polski! Uwierzycie? Oczywiście nie zastanawialiśmy się ani chwili, kiedy zaproponował nam wspólną podróż. Zjedliśmy z nim kolację (znów te cudowne melony i turecki, słodki chleb!) Fot.9. Z Husnu po przejechaniu czesko-polskiej granicy
byli dla nas bardzo przychylni i z rozczuleniem wspominali Lecha Kaczyńskiego.
do gruzji
i zapakowaliśmy się do jego ciężarówki. W czasie długiej jazdy zaprzyjaźniliśmy się z naszym ostatnim w tej podróży kierowcą. Gdy Husnu zobaczył, że jesteśmy już dość zmęczeni, rozłożył nam łóżka u siebie w kabinie, przykrył swoją kołdrą i kocem. Kiedy o 7 rano otworzyliśmy oczy, byliśmy w Czechach niedaleko granicy z Polską. Tam zatrzymaliśmy się na śniadanie, które przygotował nam Turek. Składało się ono z tradycyjnej tureckiej herbaty, pomidorów, chleba i frytek smażonych na maszynce turystycznej. Ku naszemu zaskoczeniu, Husnu także uznawał Ramazan, więc nie zjadł z nami. Zabronił nam jednak pomagać w przygotowaniach do posiłku, a także posprzątaniu po jedzeniu. Jeszcze tego samego dnia zawitaliśmy w Opolu, u rodziny Marka, gdzie przy cudownym, ciepłym posiłku i w sympatycznej atmosferze oglądaliśmy zdjęcia i wspominaliśmy nasze przygody. Za kilka dni miał skończyć się sierpień, a my, ciesząc się powrotem do domu, nie mogliśmy uwierzyć, że to już koniec naszej wspaniałej wyprawy.
GP Action #3
21 52
Wokół
gp
Weronika Piekarska, gospodarka przestrzenna III rok Koło Naukowe GP
Wielka Brytania - wielkie możliwości?
Obecnie za granicami Polski znajduje się 2,4 mln naszych rodaków. Wiele ludzi wyjeżdża za pracą, za lepszym życiem, za tą przysłowiową „idyllą”. Czy naprawdę ją tam znajdują?
ków w tym miejscu. Prawda jest taka, że istnieją 2 strony medalu. Wiele naszych rodaków wyjeżdża tam tylko i wyłącznie po to, by jak najwięcej zarobić. Dlatego jak tylko mogą tną koszty codziennego życia- mieszkają w zatłoczonych mieszkaniach, śpią na materacach a nawet rezygnują z higieny. Wszystkie te poświęcenia mają na celu zaoszczędzenia jak największej sumy pieniędzy. Możemy usłyszeć wiele historii typu: 6 pokoi, 18 osób, dwie sypiają w kuchni, brud, w łazience i ubikacji, widoczny grzyb, po ogrodzie biegają szczury. Ale to nie zawsze tak wygląda- najczęściej zależy to od podejścia Polaków. Ci, którzy żyją tam na stałe, mają normalne warunki mieszkalne. Nie oszczędzają na wszystkim, żyją normalnie i nie ściskają się w jednym pokoju po kilka osób.
Fot.1. Źródło: www.freeisoft.pl
Hello, how are you? Powszechnie znane jest zjawisko migracji. Ludzie przemieszczają się z różnych powodów: religijnych, politycznych, turystycznych… W dzisiejszych czasach Polakom towarzyszy głównie motyw zarobkowy. Celem ich poszukiwań stają się najczęściej Anglia, Holandia czy Niemcy. Odkąd Polska weszła do UE liczba emigrantów bardzo wzrosła. Ponad 54% Polaków ma w rodzinie kogoś kto wyjechał za granicę do pracy po 1 maja 2004r. W Anglii znajduję się około 500 tys. Polaków. Jest to jedno w głównych siedlisk polskich emigrantów.
Mogłoby się wydawać, że język jest sprawą podstawową przy planowaniu takiego wyjazdu. Okazuje się, że nieko-
Jak szczury?
Fot.2. Źródło: www.m.wyborcza.biz
Dla wielu z nas Anglia wydaje się być krajem mlekiem i miodem płynącym. I takie jest też według nas życie Pola-
22 52
Fot.3. Autobus londyński Źródło: www.wiadomosci.dziennik.pl
niecznie. Wielu Polaków jedzie bez znajomości , a nawet bez jakiejkolwiek chęci do nauki angielskiego. Często z pracodawcami albo współpracownikami komunikują się na migi, albo mówią „polangiem”- niby po angielsku, ale wtrącają polskie słowa albo spolszczone angielskie wyrazy. Bywa, że czasami obcokrajowcy szybciej łapią język polski niż my angielski. W miejscu, w którym pracowałam, zwykło
GP Action #3
się mówić- aby dostać tu pracę trzeba umieć mówić albo po polsku albo po angielsku- jeden z tych języków trzeba znać. Życie w obcym kraju, gdy ma się problemy z komunikacją,
pracownik zarobi przez tydzień tyle i angielski pracownik może odłożyć z pensji. Roczny dochód takiej osoby to 13 200 funtów. Zachęcający jest także system socjalny Wielkiej Brytanii. Według Migration Watch jest on nawet jednym z głównych powodów przyjazdu migrantów. Wliczenie do pensji różnego rodzaju dodatków, tj. zasiłków na mieszkanie i dzieci, daje nam dochód 543 funtów tygodniowo- dla rodziny gdzie pracownik utrzymuje współmałżonka i dwoje dzieci. Jeżeli założymy, że Polak pracuje w ojczyźnie również za najniższą krajową i dostaje różne zasiłki może on tygodniowo otrzymać około 375 zł. Jest to o wiele mniej ,jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż w Anglii życie jest tańsze niż w Polsce.
Fot.4. Big Ben Źródło: www.hotmoney.pl
na pewno jest trudne, ale jak wiemy Polak potrafi. Oczywiście nie możemy generalizować. W Wielkiej Brytanii przebywa też mnóstwo ludzi z Polski, mówiących perfekcyjnie po angielsku. Robią tam kariery w wielkich korporacjach, jako tłumacze, bądź pracują jako nauczyciele. Jednak wielu naszych rodaków wciąć utrzymują się jako pracownicy fizyczni. Mają kwalifikacje, wielu wykształcenie wyższe, ale na tych nisko płatnych stanowiskach zatrzymuje ich brak dobrej znajomości języka.
Zarobki
Polska Anglia- angielska Polska?
Jak już wspominałam w Anglii znajduję się ok. 500 tys. Polaków. Jest to duża liczba, więc musiało się to jakiś sposób odbić na angielskim otoczeniu. Oczywistym jest, że spotkać kogoś z Polski w pracy, sklepie czy na plaży to nie problem. Wszędzie spotyka się Polaków rozmawiających przez telefon, idących ulicami… Dlatego będąc w Anglii pamiętajcie- uważajcie na to co mówicie, bo nigdy nie wiadomo czy osoba stojąca właśnie obok was nie rozumie. Popularna jest tam zabawa w „rozpoznaj Polaka”- szukanie wśród ludzi na ulicach naszych rodaków. Ludzie grający w tą grę kierują
Według brytyjskiego Migration Watch, Polacy na wyspach zarabiają czterokrotnie więcej niż w Polsce. Średnia płaca tygodniowa to 254 funty- jest to pensja, którą otrzymuje pracownik pracujący za najniższą krajową. Zaoszczędzenie choćby tylko 20% wypłaty daje nam 200 funtów miesięcznie, co pamiętajmy przy obecnym kursie funta, przekłada się na naszą walutę jako 1000zł. Żyjąc w polskich realiach,
Fot.5. Źródło: www.polscott24.com
Fot.4. Waluta Euro oraz Polski złoty Źródło: www.tvp.info.pl
zaoszczędzenie takiej kwoty wydaję się być mało prawdopodobnym- w Anglii ludzie żyjący na stosunkowo dobrym poziomie, nie licząc każdego grosza w sklepie, mogą sobie pozwolić na swobodne zakupy i jeszcze udaje im się odłożyć pieniądze. W Polsce biorąc pod uwagę kurs złotego
się konkretnymi kryteriami, tj. fryzura, ubiór, które dają nawet 80% szans prawidłowego trafienia. Z powodu tak wielu rodaków przebywających tam, czymś naturalnym jest popyt na polskie produkty. Dlatego można znaleźć wiele polskich sklepów. Prawda jest taka, że praktycznie w każdym sklepie znajdziecie chociażby półkę z naszymi produktami, począwszy od polskiego chleba, kończąc na polskim alkoholu. By dodatkowo uatrakcyjnić zakupy i ściągnąć polskich klientów, ekspedienci mogą pochwalić się znajomością podstawowych polskich zwrotów tj. „dzień dobry”, „jak się masz”, „dziękujemy za zakupy”. Istnieją także polskie angielskie gazety, z których nawet osoba nieznająca angielskiego może dowiedzieć się wszystkiego o aktualnych wydarzeniach w Anglii. Gazety te są zapełnione reklamami polskich firm przewozowych, ofertami polskich tłumaczów, polskich banków, polskiego cateringu, itp. Żyć nie umierać. Praktycznie
GP Action #3
23 52
- Wielka
każda usługa, która potrzebna jest w życiu codziennym jest nam oferowana w języku polskim, nie trzeba się, więc martwić czy pani w banku właśnie zaoferowała nam nową lokatę czy może po prostu namawia nas do przedłużenia starej. Nie wspominając już o polskich szkołach. Natomiast Polacy którzy czują się w Anglii samotni, mogą porozmawiać z kimś na portalu społecznościowym skierowanym do ludzi na emigracji na wyspach. Czy czegoś więcej do szczęścia potrzeba w obcym kraju by poczuć się tam dobrze?
Wakacje w pracy?
Obecnie wielu młodych ludzi decyduje się wyjechać na wakacje do pracy, najlepiej za granicę- szybki i duży zarobek. W tym roku oszacowano, że z kraju wyjechało około pół miliona Polaków. Saksy- potocznie tak nazywa się sezonową emigracje zarobkową- dają młodym wiele możliwości. Odwiedzają oni inny kraj, mają okazje poznać go od środka. Pomimo tego, że całe wakacje pracują i tak mają
brytania
-
wielkie możliwości?
-
może okazać się bardzo cenne. Niestety, często dzieje się tak, że ludzie nie wracają. Coraz częściej słyszymy o historiach typu: „wyjechałam na dwa miesiące, żeby zarobić, ale rzuciłam studia i jestem tu już kilka lat”. Życie tam wydaję się być prostsze, co szybko staje się wystarczającym argumentem dla młodych, by tam zostać. Przekonujące oczywiście są też pieniądze. Zdarza się, że ludzie decydują się wyjechać na rok lub dwa, żeby zarobić np. na wybudowanie własnego domu w Polsce. Ale po tych 2 latach uświadamiają sobie, że nie potrafią już wrócić do kraju, że polska rzeczywistość jest już dla nich obca i że nie satysfakcjonują ich zarobki w ojczyźnie. W ten sposób praca na saksach zamienia się w stałą emigracje.
Powroty
Najczęściej wyjeżdżają młodzi, wykształceni ludzie. Przez to u nas brakuję specjalistów, a gdy nie ma kadry naukowej, nikt nie chcę inwestować, obszar się nie rozwija i ludzie muszą wyjeżdżać za pracą. Tak tworzy się błędne koło, które jak najszybciej trzeba zatrzymać. Niestety ludzie nie wierzą, że coś może się zmienić, coraz mniej opowiada się za tym, że Polacy powinni wracać z emigracji. Natomiast politycy
Fot.6. Źródło: www.iuve.pl
okazje przywieść ciekawe wspomnienia. Nawiązują także nowe znajomości, poznają ludzi z całego świata, a co za tym Fot.8. Źródło: http://www.turystyka24h.pl/
Fot.7. Źródło: http://wiadomosci.dziennik.pl
idzie- szkolą języki. Taki wyjazd może okazać się bardzo pomocny w samorozwoju. Uczy młodych samodzielności i zaradności. Doświadczenie zdobyte na takim wyjeździe
24 52
prześcigają się w propozycjach projektów. Ludowcy chcą stworzyć „ziemię za złotówkę”- ludzie wracający z zagranicy mają dostać ziemie, ale pod warunkiem, że w ciągu 5 lat wybudują na niej dom. Brytyjsko-polska Izba Handlowa i firma Hays stworzyły razem program „Wracaj do Polski”, na który składa się strona internetowa pozwalająca dotrzeć do naszych rodaków w obcych krajach. Przedstawia ona dane dotyczące rynku pracy, możliwości uczestniczenia w szkoleniach finansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, informacje o najczęściej poszukiwanych specjalistach, wynagrodzeniach, rozliczeniach podatkowych. Patronem programu jest Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. To oczywiście tylko niektóre z przedsięwzięć dotyczących emigracji Polaków. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać na to, aż Polska będzie krajem z którego nie trzeba będzie wyjeżdżać, by dobrze żyć .
GP Action #3
Wokół
gp
Anna Wiśniewska, gospodarka przestrzenna IV rok Koło Naukowe GP
Jan Gehl w Poznaniu Jan Gehl, słynny duński architekt odwiedził 23 sierpnia br. Poznań na zaproszenie prezydenta miasta. Wziął udział w spotkaniu Poznań miasto dla ludzi, w czasie którego wygłosił wykład, odwołując się do jego wielu doświadczeń zdobytych na całym świecie. W spotkaniu wzięli udział głównie członkowie Rady Strategii Rozwoju Miasta, radni, architekci i społecznicy.
O profesorze Janie Gehlu słów kilka.
Fot.1. Profesor Jan Gehl Źródło: http://miastowruchu.pl/rady-jana-gehla-dla-poznania/
Jan Gehl słynie z propagowania filozofii humanistycznego rozwoju urbanistycznego – łączy architekturę i urbanistykę z psychologią i socjologią. Profesor skupia się na deptakach, parkach, ścieżkach rowerowych, zieleni, które mają zachę-
cać mieszkańców do przebywania w przestrzeni miejskiej. Preferuje ograniczenie ruchu samochodów i miejsc parkingowych w mieście oraz poruszanie się komunikacją zbiorową, rowerem, pieszo – Kiedy chodzisz, możesz obserwować, rozmawiać, flirtować, zatrzymać się, spotkać kogoś, a nawet spontanicznie ruszyć w tany. Chodzenie jest zdrowsze, a sprzyjanie pieszym jest tańsze od sprzyjania samochodom – zapewniał. Jest uznanym na całym świecie ekspertem projektowania przestrzeni publicznych. Kreuje je w taki sposób, by w miastach ważni byli ludzie, a nie samochody i budynki. Seria jego projektów „Poprawa miasta” była realizowana dla kilku miast Europy , Australii, Ameryki, a nawet Dalekiego Wschodu. W Seulu, dzięki Gehlowi, w centrum miasta odkopano dawne koryto rzeki w miejscu zrównanej z ziemią drogą szybkiego ruchu. Za jego namową w San Francisco w miejscu trasy szybkiego ruchu powstały bulwary, a podobne realizacje były dokonywane w Danii, czy Korei. W Kopenhadze, rodzinnym mieście profesora, wiele ulic zamieniono w deptaki, inne zwężono, a to wszystko po to, aby
zapewnić miejsce ludziom i rowerom, a parkingi zamieniono w miejskie place. Dzięki tym działaniom w ciągu dwóch dekad liczba ludzi spędzających czas w centrum wzrosła czterokrotnie.
Pobyt w Poznaniu.
Jan Gehl najpierw przespacerował się z hotelu Andersia do Starego Rynku. Z dużym zainteresowaniem obejrzał poznańskie deptaki: Wrocławską i Półwiejską, zwiedził Stary Rynek. - Usuńcie stąd bruk. Jeśli chcecie, by dobrze się tu czuli ludzie starsi i dzieci, wymieńcie go na coś bardziej przyjaznego – zasugerował architekt. Zawitał on także na Placu Wolności – tutaj spodobała mu się fontanna, głównie ze względu na jej funkcję użytkową; fontanna Wolności jest jedyną fontanną w Poznaniu, w której można się kąpać, ponieważ ma taki system oczyszczania wody jak w basenach. Profesor zobaczył także nowy dworzec PKP i odniósł się do kwestii planowanych przejść podziemnych – Rzeczywiście od tego się Fot.2. Profesor Jan Gehl na rowerze odchodzi. Kopenhaga zasypa- http://www.polskatimes.pl/tag/jan-gehlła swoje przejścia podziemne.w-poznaniu.html Podobny projekt zaczynamy realizować w Moskwie – dodał. Architekt jednak nie odniósł się do tego konkretnego przypadku, bowiem nie zna szczegółów przedsięwzięcia. Wizyta Gehla była jedynie zapoznawczą – nie chciał mówić czy mu się miasto podoba, czy nie, gdyż za mało widział. Stwierdził jedynie, że Poznań bardzo się zmienił i obecnie zmierza w tym samych kierunku, co Nowy Jork – Gdy ostatnim razem byłem w Poznaniu, widziałem tylko mój hotel i okolice targów. Tym razem spaceruję i mam wrażenie, że władze miasta pracują bardzo ciężko, by poprawić jakość życia w mieście – dodał. Wdrażanie działań naprawczych Gehla w Kopenhadze zajęło 50 lat, Melbourne 25, w Lyonie 10, a w Nowym Jorku zmieniło się wiele już w ciągu pięciu lat.. A ile czasu potrzebuje nasze miasto by stać się miastem przyjaznym dla mieszkańców? Wszystko zależy od zmiany mentalności władz, a także mieszkańców.
GP Action #3
25 52
Wokół
gp
Szymon Wittek, gospodarka przestrzenna III rok
DOM PASYWNY Koło Naukowe GP
- idea czy przyszłość świata
„Dom pasywny to nowa idea w podejściu do oszczędzania energii...”
Fot.2. wykres przedstawiający porównanie wskaźników energetycznych budynków. Źródło: www.pibp.pl
Zamiast wprowadzać dodatkowe rozwiązania w budownictwie, poprawia się parametry elementów i systemów istniejących w każdym budynku. W tego typu zabudowie zmniejszenie zapotrzebowania na
Fot.1 Źródło: www.pibp.pl
dynku może być utrzymywany bez oddzielnego aktywnego systemu ogrzewania, czy też klimatyzacji. Mówiąc prostym językiem, dom sam się ogrzewa i chłodzi – stąd nazwa „pasywny”.
ciepło jest tak duże, że mikroklimat znajdujący się w bu-
26 52
Zamiast tradycyjnego systemu grzewczego, w celu zbilansowania zapotrzebowania na ciepło dogrzewa się powietrze wentylacyjne, wykorzystuje promieniowanie słoneczne oraz odzyskuje ciepło z wentylacji (rekuperacja), a także ciepło pochodzące z wszelkich urządzeń elektryczny znajdujących się w domu i od mieszkańców. Dom pasywny ma bardzo niskie zapotrzebowanie na energię, bo w ciągu roku wynosi ono mniej niż 15 kWh/m2 . W
GP Action #3
przypadku budynków „zwykłych” budowanych obecnie zapotrzebowanie na ciepło w ciągu roku wynosi 120 kWh/m2. Całkowita energia końcowa zużywana przez dom pasywny jest zatem mniejsza o ¼ energii zużywanej przez przeciętny nowo wznoszony dom, który jest zgodny ze stosownymi krajowymi aktami normatywnymi.
Dom pasywny uznaje się za opłacalny ekonomicznie, gdy całkowite koszty (budowa, łącznie z projektem i zainstalowanym wyposażeniem, plus koszty eksploatacji przez 30 lat) nie przekraczają odpowiednich kosztów dla przeciętnego nowego domu. Obecnie koszt budowy domu pasywnego w Polsce to o 8 do 15 % (a nawet do 35%) więcej w stosunku do budowy standardowej. W Niemc-
Fot. 3. Dom pasywny w Darmstadt Źródło: http://wikipedia.pl
Fot. 5. Dom pasywny w Kaliszu Źródło: http://kalisz.naszemiasto.pl
Istotą budownictwa pasywnego jest zwiększenie zysków energetycznych i ograniczenie strat ciepła. W tym celu wszystkie przegrody zewnętrzne, czyli dach, ściany, fundamenty i podłoga, posiadają bardzo niski współczynnik przenikania ciepła. Jednym z elementów, które to zapewniają jest nieprzepuszczalna dla powietrza powłoka zewnętrzna budynku, a także kilku warstwowość ścian zewnętrznych. Z kolei system wentylacji zmniejsza straty ciepła o ok. 80%. W okresie zimowym świeże powietrze przefiltrowane przez wymiennik ciepła, jest wstępnie ogrzane, następnie dostaje się do rekuperatora, w którym zostaje podgrzane ciepłem pochodzącym z powietrza wywiewanego z budynku. Zaletą budynków pasywnych jest też to, że jedynie w okresie zimowym potrzebują wsparcia grzewczego w
Fot. 4. Dom pasywny – hala sportowa w Słomnikach Źródło: http:// wikipedia.pl
postaci systemów nawiewno-wywiewnych. W pozostałych
miesiącach roku do utrzymawania odpowiedniej temperatury służy ciepło pochodzące od mieszkańców domu i urządzeń elektrycznych typu lodówka, telewizor, pralka itp.
zech koszty dodatkowe wynoszą jedynie 3-8%. W krajach europejskich np. u naszych zachodnich sąsiadów działają programy wspierające finansowo budowę tego typu domów (program subsydiowania budownictwa pasywnego realizowanego przez niemiecki Bank Odbudowy) dzięki czemu następuje szybszy zwrot poniesionych nakładów. Pierwszy dom pasywny powstał w Niemczech w Darmstadt Kranichstein w 1991r. Pierwszym certyfikowanym tego typu budynkiem w Polsce, zbudowany zgodnie z założeniami Instytutu Domów Pasywnych w Darmstadt, jest hala sportowa w Słomnikach (woj. małopolskie) wybudowana w 2011r.
Warto nadmienić, iż w Kaliszu (woj. Wielkopolskie) wybudowano kolejny w województwie (obok Politechniki Poznańskiej) budynek pasywny przez Państwową Wyższą Szkołę Zawodową (PWSZ). Powstał on w celach szkoleniowych, a także jako pracownia z nowoczesnymi materiałami budowlanymi dla nowo powstałego tam unikatowego kierunku studiów Budownictwo Pasywne, a wszystko to dzięki zaangażowaniu dr inż. Romana Pieprzyka. Inwestycja kosztowała blisko 400 tys. złotych, z czego połowę wyłożyła na ten cel PWSZ w Kaliszu. Warto nadmienić, że kierunek ten będzie studiami zamawianymi, a więc najlepsi studenci będą otrzymywać stypendia.
Czas pokaże czy budownictwo pasywne zostanie tylko dobrą ideą, czy na dobre wpisze się w krajobraz naszego kraju. Być może, dzięki nowo otwartemu kierunkowi studiów, takie budowle będą powstawać częściej w naszej okolicy i nie tylko.
GP Action #3
Wokół
gp
Ewelina Zys, gospodarka przestrzenna I rok
WRAŻENIA
Koło Naukowe GP
“PIERWSZAKA”
Pierwsze wrażenia, czyli miesiąc za nami Przed rozpoczęciem roku akademickiego większości studentom nasuwały się pytania: jak to będzie? Jak wygląda studenckie życie? Czy uczelnia którą wybraliśmy jest tą odpowiednią? A co z kierunkiem?
w ręku zdaliśmy sobie sprawę, że to już nadszedł ten czas –czas studiów: nieprzespanych nocy przed sesją, czas im-
Dzień 1 października jest dniem, który zapoczątkował całkiem nowe życie, dniem związanym ze stresem, ale też ciekawością przed tym co dotychczas było nieznane.
Fot.2. http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,12051261,Uczelniany_Wielki_Brat-
prez, zawierania nowych znajomości. Nie ukrywam jednak, że wszyscy czekaliśmy głownie na wręczenie legitymacji, by już od początku miesiąca korzystać ze studenckich ulg. Spotkaliśmy się z wielkim zawodem, ponieważ miały być one do odbioru dopiero pod koniec tygodnia. Właśnie w tym czasie odkryliśmy pierwszy sekret naszej uczelni, a mianowicie: co kryje się na korytarzu znajdującym się na II Pietrze Coll. Max.
Fot.1. Źródło:http://www.tapeciarnia.pl/58147_rozdroze_drog.html
Już na początku września niecierpliwi studenci założyli facebookową grupę I-go roku gospodarki przestrzennej, gdzie wymieniali się swoimi obawami, wzajemnie się poznawali. Pomącą służyli koledzy ze starszych lat, którzy chętnie udzielali odpowiedzi na pytania chociażby: gdzie szukać planu? Jak go czytać? Czym dojechać na uczelnię? Takie z pozoru prozaiczne informacje, ale dla NAS – początkujących były bardzo istotne.
PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY
Spotkanie organizacyjne ze studentami I-go roku odbyło się na naszym Wydziale. To była dla nas pierwsza styczność z tym budynkiem, sprawiał całkiem inne wrażenie, zwłaszcza, gdy porównaliśmy go z Collegium Maximum, gdzie mamy większość zajęć w tym semestrze. Na spotkaniu zostały wręczone nam indeksy. Trzymając je
28 52
TAJEMNICA KULUARÓW DZIEKANATÓW
Godziny stania w kolejce prowadzącej do drzwi dziekanatu. Student w tym czasie musi wykazać się nie lada cierpliwością i spokojem, ponieważ zdarza się tak, że trzeba kilku podejść, aby sprawę w dziekanacie załatwić. - Spotkałam się z takim przypadkiem, że dyżurujący w tym czasie prodziekan zamknął mi drzwi tuż przed nosem, wprawdzie o godzinie, której miał być dziekanat już zamknięty. Nie to mnie jednak zdenerwowało, ale fakt, że stoję kilka godzin w kolejce po czym okazuje się, że tego dnia nic już nie załatwię-mówi studentka I roku GP. - Z opowieści starszych kolegów, wynika że takie kolejki nie są nowością i po prostu trzeba do tego przywyknąć.
GP Action #3
LUKI W PLANIE
Po upływie niespełna miesiąca mogłam już powiedzieć, że w ciągu całego dnia mam mnóstwo „wolnego” czasu, a to za sprawą wielogodzinnych okienek. Maja one co prawda i plusy i minusy, bo z kolei dają możliwość powrotu do mieszkań ( tym którzy mają do nich blisko), bądź załatwienia szybkich spraw na mieście, albo po prostu do nauki w tym czasie, jednak przez nie dzień strasznie się dłuży, a osoby „dojeżdżające”, wieczorami wracają do swoich domów. W pierwszym semestrze mamy stosunkowo mało zajęć: matematyka i statystyka, geografia ekonomiczna, samorząd terytorialny, ekonomia, technologia informacyjna, historia urbanistyki, wychowania fizyczne oraz zajęcia prowadzone jako moduł wiedzy społecznej i obywatelskiej, gdzie częściowo mięliśmy możliwość wyboru co do ich tematyki. Wszystkie prowadzone są przez wykładowców w inny sposób. Każdy z nas-studentów I-go roku ma swoje wybrane zajęcia, które mu się najbardziej podobają, bądź takie, na które uczęszcza się niechętnie. Na początku było ciężko przyzwyczaić się nam do form prowadzenia wykładu: ich czas od 1h do 2h, notatki prowadzone samodzielnie, szybkość przekazywania tak obszernej ilości wiedzy, ale w miarę upływu czasu coraz lepiej sobie z tym radzimy.
POZNAJMY SIĘ
Studenci UP naprawdę postarali się przywitać pierwszorocznych m.in. organizując imprezę wydziałową, czy otrzę-
siny. Imprezy te miały na celu przyjęcie nas-nowicjuszy do grona studenckiego oraz dawały szanse na zawarcie nowych znajomości i integracje ze starszymi rocznikami. Doskonała zabawa, świetna atmosfera – nie sposób opisać tego słowami, trzeba było po prostu tam być. Prawdą jest, że nadal odkrywany uczelnię i mimo, że teraz głównie narzekamy na przedmioty, obszerność materiału, okienka, sesję, której bardzo się obawiamy, a także na to, że po prostu nie damy rady, że ta cała odmiana naszego życia nas przerośnie, to tak naprawdę Uniwersytet nam się podoba. Wiemy, że jeśli dołożymy jak największych starań, będziemy wiedzieć czego chcemy, to w następnych latach każde z tych wykładanych zajęć , choć w małym stopniu będą przydatne. Mamy nadzieję, że kierunek, który sami sobie wybraliśmy, da nam szansę na ciekawą, fajną pracę w przyszłości, jeśli oczywiście skorzystamy z wielu możliwości jakie nam są dawane, czuli m. in.: -możliwość wstąpienia do Samorządu Studenckiego -możliwość wstąpienia do Niezależnego Stowarzyszenia Studentów -możliwość wstąpienia do Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej (gdzie mamy sposobność rozwijać swoje zainteresowania, liczyć na pomoc starszych kolegów z tego samego kierunku, mamy możliwość wyjazdu na konferencje i wiele wiele innych…) Wszystko co nas tu spotyka, co nas czeka, co dalej będzie z nami, zależy od nas – od decyzji, które w ciągu paru lat będziemy podejmować.
Fot.3 Studenci z I roku na Spotkaniu Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej omawiają projekt zagospodarowania terenów znajdujących się wokół wydziału fot. Paweł Rurek
29 GP Action #3
52
Wokół
gp
Marcin Kaczmarek, Roman Kaczmarek, Krzysztof Nowacki, gospodarka przestrzenna IV rok
Kroplą drążąc
Koło Naukowe GP
plany
Rys.1. Skutki przeciążenia kanalizacji deszczowej, fot. http://imageshack.us
Prognoza skutków wprowadzenia Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego w odniesieniu do zagospodarowania wód opadowych, z wykorzystaniem technologii GIS.
Urbanizacja i co dalej... Urbanizacja oraz coraz większa intensyfikacja zabudowy na terenach miejskich powodują ciągły wzrost udziału powierzchni nieprzepuszczalnych w stosunku do terenów biologicznie czynnych, które są przepuszczalne. W takiej sytuacji w znacznym stopniu zmienia się intensywność odpływu wód opadowych. Wymaga to podjęcia działań,
30 52
które mają na celu zagospodarowanie tych wód. Rolą planowania przestrzennego jest dążenie do optymalnego wykorzystania danego terenu, wyznaczanie kierunków rozwoju oraz przewidywanie skutków naszych działań. Należy przy tym uwzględnić uwarunkowania: społeczne, ekonomiczne i przyrodnicze. Niestety problem zagospodarowania wód jest bagatelizowany, mimo, że w przyrodzie coraz częściej można zaobserwować ekstremalne zjawiska atmosferyczne.
GP Action #3
Ponadto wciąż rosnąca powierzchnia terenów nieprzepuszczalnych niesie za sobą negatywne skutki i utrudnia proces odprowadzania wód. Przedstawimy przykładowe rozwiązania w zakresie zagospodarowania wód deszczowych.
Pokrycie planistyczne Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej przygotowało prognozę skutków wprowadzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do zagospodarowania wód opadowych na przykładzie gminy Luboń z wykorzystaniem technologii GIS. Dlaczego wybraliśmy gminę Luboń? Przede wszystkim dlatego, że gmina ta cechuje się bardzo duże pokryciem planistycznym (udział terenów pokrytych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego) które wynosi około 77%. Taka udział terenów z pokrytych planami daje możliwość przeprowadzenia szerokiego spektrum analiz skutków ich wprowadzenia. Dla porównania pokrycie planistyczne dla Polski wynosi około 26%, a dla Wielkopolski zaledwie 9%. Ponadto Luboń jest gminą miejską, leżącą w ścisłym sąsiedztwie miasta Poznania, cechującą się dużą intensywnością zabudowy, co pozwala na odniesienie wyników badań do obszarów innych miast.
Ryc.2. Przewidywana w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego powierzchnia terenów biologicznie czynnych (opracowanie własne).
znajdująca się na następnej stronie obrazuje przestrzenne zróżnicowanie przepuszczalności gruntów. Średnia wartość współczynnika CN dla gminy Luboń wynosi około 7075%. Z analizy wynika, że w miejscowych planach przewiduje się zbyt dużą ilość terenów uszczelnionych w stosunku do terenów biologicznie czynnych. Niesie to za sobą negatywne konsekwencje. Skutkami takiego niewłaściwego planowania jest kurczenie się zasoby wód podziemnych oraz gruntowych. W przypadku dni suchych rośliny nie mają wystarczającej ilości wody, a w przypadku gwałtownych ulew kanalizacja deszczowa nie jest w stanie odebrać wystarczającej ilości wody, która odpływając powierzchni z skrajnie uszczelnionych (drogi, chodniki, tereny zabudowane) zamienia się w ścieki deszczowe, zanieczyszczone np. związkami ropopochodnymi. Aby usprawnić system odprowadzania wód deszczowych, rozbudowuje się kanalizacje deszczową wraz z oczyszczalnią wód opadowych, niestety takie działania generują bardzo duże koszty…
Czy my jako planiści możemy temu zapobiec? Ryc.1.Pokrycie planistyczne gminy Luboń (opracowanie własne)
Prognoza GIS Do analiz wykorzystano metodę obliczania opadu efektywnego USDA-SCS opracowaną przez Służbę Ochrony Gleb (Soil Conservation Service) w USA. W tej metodzie wyznacza się wskaźnik przepuszczalności terenu - CN , który uwzględnia rodzaj gleby oraz użytkowanie terenu w zlewni. Przyjmuje on wartości od 0 do 100. Wykorzystując mapę glebowo-rolniczą oraz potencjalne przeznaczenie terenów w planach miejscowych, stworzono mapę przepuszczalności gleb. Poszczególne gatunki gleb, występujące na terenie naszego kraju przypisano do jednej z czterech grup (A, B, C, D). Dzięki technologii GIS przestrzennie nałożono na siebie wartości pochodzące z mapy glebowo-rolniczej oraz potencjalnego zagospodarowania terenu. Ten zabieg pozwolił ustalić wartość współczynnika CN (przepuszczalności) dla obszaru gminy. Mapą
Odpowiedź brzmi: tak. Należy się jednak zastanowić nad kierunkiem działań zapobiegających takiej sytuacji. Czy powinniśmy inwestować w drogie technologie czy planować uwzględniając naturalne warunki środowiskowe? Najprostszym wykorzystaniem wód opadowych na terenach zabudowanych jest ich odprowadzanie do gruntu. Wykorzystywane są do tego celu specjalne urządzenia infiltracyjne, które dzielą się na te które posiadają zdolności retencyjne (rowy chłonne, niecki chłonne, zbiorniki chłonne) i te które ich nie posiadają ( nawierzchnie nieumocnione i nawierzchnie perforowane). Istnieją jeszcze urządzenia z okresową retencją w urządzeniach podziemnych ( skrzynie i komory rozsączające, studnie chłonne, rigole). Są to rozwiązania przyjazne środowisku. Do alternatywnych rozwiązań możemy zaliczyć ażurowe pokrycie parkingów oraz coraz bardziej popularne zielone dachy. Ciekawą opcją jest indywidualne zagospodarowanie deszczówki. Do tego celu pod rynnami umieszcza się specjalne zbiorniki. Taką wodę można wykorzystać np. do mycia samochodu czy podlewania ogródka.
GP Action #3
31 52
Konwencjonalną metodą gospodarowania wodami deszczowymi jest kanalizacja deszczowa. Służy ona do odprowadzania wód opadowych i roztopowych z uszczelnionych nawierzchni. Niestety zdarza się, że sieci te nie są w stanie ich przejąć i odprowadzić. Ponadto, jest to rozwiązanie stosunkowo drogie. Szacunkowy koszt wybudowania 1m takiej kanalizacji to około 350 zł, a dochodzi jeszcze koszt eksploatacji. W trakcie okresów suchych kanalizacja deszczowa jest niewykorzystywana. Są to tylko przykłady sposobów zagospodarowania wód opadowych, których jest coraz więcej.
Wnioski Powinniśmy planować zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Powinniśmy mieć większą świadomość konsekwencji jakie niesie za sobą złe gospodarowanie wodami opadowymi. Należy zmniejszać intensywność zabudowy, wprowadzać zieleń izolacyjną i urządzoną, zredukować sieć kanalizacji deszczowej na rzecz zagospodarowania wód opadowych w miejscu opadu. Przy wyborze zagospodarowania terenu należy analizować podłoże glebowe oraz spadki terenu. Dodatkowymi działaniami mogą być ulgi dla użytkowników decydujących się na zastosowanie rozwiązań alternatywnych oraz wprowadzenie opłat za odprowadzanie wód opadowych. Wzorem do naśladowania w zakre-
32 52
Ryc.4. Przestrzenne zróżnicowanie wskaźnika przepuszczalności gruntów CN w gminie Luboń (opracowanie własne).
sie gospodarowania wodami opadowymi jest Berlin, gdzie większość tych wód jest zagospodarowana. Zagospodarowanie wód deszczowych przyniesie wiele korzyści. Odciążona zostaje kanalizacja w przypadku ulewnych dreszczów, znacznie zmniejsza się prawdopodobieństwo lokalnego podtopienia, które może powstać w przypadku przeciążenia odbiornika. Pamiętajmy, racjonalne zagospodarowanie wód opadowych, tak aby uniknąć podtopień i powodzi będzie naszym zadaniem – przyszłych planistów. Uwarunkowania przyrodnicze (w tym wody opadowe) są niezwykle ważne w planowaniu przestrzennym. Ryc.3.Planowane rozmieszczenie fukncji na podstawie miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego (opracowanie własne).
Bądźmy niekonwencjonalni!
Wokół
gp
Joanna Mittmann, gospodarka przestrzenna IV rok Koło Naukowe GP
Jak odzyskać przestrzeń ?
powojskową
?
Fot.1. Koszary Dragonów w Olsztynie, fot. Joanna Mittmann
W dniach 24-26 kwietnia 2012 roku na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie odbyła się Studencka Ogólnopolska Konferencja Naukowa i Warsztaty, pt. Know-how rewitalizacji - sposobem na ożywienie przestrzeni powojskowej. Tchnij nowe życie w Koszary Dragonów
i Roman Kaczmarek wygłosili referat przybliżający tematykę odzyskiwania obszarów powojskowych na terenie Miasta Poznania, pt. „Fortyfikacje poznańskie jako niewykorzystany potencjał turystyczny”.
zorganizowana przez Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej. W konferencji wzięło udział ok. 40 studentów uczelni z całego kraju, m.in. z Warszawy, Poznania, Katowic oraz oczywiście reprezentacja gospodarzy. Z naszego koła naukowego w konferencji wzięło udział sześć osób: Joanna Mittmann, Krzysztof Nowacki, Marcin Kaczmarek, Roman Kaczmarek oraz Katarzyna Barczykowska i Kinga Friebe. Pierwszego dnia konferencji odbyła się sesja naukowa, w której wzięli udział przedstawiciele instytucji, które objęły honorowy patronat nad konferencją, nauczyciele akademiccy, włodarze miasta, a także eksperci z dziedziny planowania przestrzennego i rewitalizacji. Drugą część sesji naukowej stanowiły wystąpienia członków kół naukowych o tematyce przestrzeni powojskowej oraz możliwości jej rewitalizacji. W dyskusji nie mogło zabraknąć oczywiście przedstawicieli naszego koła. Panowie Marcin Kaczmarek
Fot.2. Prezentacja członków KNGP, fot.Joanna Mittmann
Po zakończeniu sesji naukowej, uczestnicy zostali podzieleni na 7 grup warsztatowych, które pod przewodnictwem p. Rafała Bętkowskiego, autora książki o Koszarach Dragonów w Olsztynie, udały się na teren koszar, by dokonać inwentaryzacji przedprojektowej.
GP Action #3
33 52
Drugie miejsce przyznano zespołowi w skład, którego weszła, m.in członkini KNGP Joanna Mittmann. Projekt tego zespołu został doceniony ze względu ciekawą formę i dużą wartość merytoryczną.
Fot.3. Wizja lokalna i inwentaryzacja urbanistyczna, fot. Joanna Mittmann
Tchnij nowe życie w Koszary Dragonów! Studenci mieli za zadanie stworzyć kompleksowy projekt rewitalizacji terenu Koszar Dragonów. Musieli zmierzyć się z problematyką zmian programowo-przestrzennych mających na celu integrację obszaru z centrum miasta, zmianami komunikacji dla tego obszaru, czy też wykreowaniem przestrzeni publicznych zgodnych z oczekiwaniami mieszkańców. W ciągu dwóch dni prac projektowych studenci musieli wykonać projekt, który z zapomnianej przestrzeni stworzy „nowego serce” miasta. W zakres projektu wchodziło, m.in. wykonanie koncepcji zmian funkcjonalno-przestrzennych, przygotowanie wizualizacji przestrzeni publicznej, wizualizacji renowacji wybranego obiektu oraz merytoryczne uzasadnienie wykonanej koncepcji podczas prezentacji przed jury konkursowym składającym się z przedstawicieli Urzędu Miasta Olsztyna, Głównej Architekt Miasta, reprezentantki firmy ESRI Polska, która objęła honorowy patronat nad konferencją oraz opiekuna i pani prezes Koła Naukowego Gospodarki Przestrzennej UWM.
Konkurs urbanistyczny
Podsumowanie Konferencja zakończyła się pełnym sukcesem organizacyjnym, a my wdzięczni za nowe doświadczenia z zainteresowaniem obserwujemy, co dalej dzieje się z Koszarami Dragonów i z niecierpliwością czekamy na ich udaną rewitalizację, a także na kolejne międzyuczelniane spotkania w studenckim gronie.
Fot.3. Część warsztatowa, tworzenie projektów zagospodarowania, fot. Mateusz Drózd
Rozstrzygnięcie konkursu na najlepszy projekt1 przyniosło I miejsce dla grupy, której współautorem i prezenterem był prezes naszego Koła Naukowego Roman Kaczmarek. Jury doceniło innowacyjność projektu, pomysł, a także precyzję wykonania
Ryc.1. Schemat funkcjonalno-przestrzenny projektu który zajął II miejsce
Trzecie miejsce przypadło grupie, do której należała również studentka naszego Uniwersytetu, Katarzyna Barczykowska. Pomysł jej grupy - wykorzystanie czterech motywów wizualnych do zagospodarowania czterech dziedzińców, zachwycił jury, które deklarowało nawet jego realizację. Po zakończeniu prezentacji laureaci otrzymali gratulacje oraz cenne nagrody rzeczowe.
34 52 1
Wizualizacja zwycięskiego projektu znajduje się na następnej stronie
35
52
Ryc.1. Wizualizacja zwycięskiego projektu na zagospodarowanie i rewitalizacje koszar dragonów, wiz. Roman Kaczmarek
Wokół
gp
PST Błażej Matuszak, gospodarka przestrzenna I rok
Codziennie z „PeSTki” korzysta około 100 tys. pasażerów, którzy szybko i bezpiecznie przemieszczają się po ponad sześciokilometrowej trasie, na której rozmieszczonych jest 6 przestanków. Maksymalna prędkość rozwijana przez tramwaje to 70 km/h. Trasa ta ma niebagatelne znaczenie dla mieszkańców Poznania. Już od ponad 15 lat dowozi mieszkańców stolicy Wielkopolski z centrum na północ i z powrotem .
Koło Naukowe GP
POZNAŃSKI SZYBKI TRAMWAJ
nowych tras tramwajowych wynikają z założeń planu zagospodarowania przestrzennego z 1994 według którego tramwaj ma być podstawową jednostką komunikacji w mieście.
Już pod koniec lat dwudziestych XX wieku poznańscy planiści tworzyli pierwsze koncepcje budowy szybkiego tramwaju, który miał połączyć Winiary z Luboniem. W latach siedemdziesiątych zaczęto projektować linię premetra, ponieważ na Piątkowie i Winogradach intensywnie rozwijało się budownictwo wielorodzinne. Właściwą budowę rozpoczęto w 1982 roku, która zakładała budowę torów poza granice miasta, aż do Murowanej Gośliny. Jedynym wielkim problemem był brak funduszy na przeprowadzenie tej inwestycji. Ostatecznie Poznański Szybki Tramwaj połączył Piątkowo z centrum miasta, bo właśnie na Moście Teatralnym torowisko PST łączy się z klasyczną siecią tramwajową. W założeniach istniał również 7 przystanek Wielkopolska, lecz ostatecznie z tego założenia pozostały jedynie betonowe podpory widoczne przy skrzyżowaniu trasy PST z Al. Wielkopolską. Tramwaje na obecnej trasie regularnie kursują od 1 lutego 1997. Dzisiaj trasę obsługują regularnie 4 linie dzienne 12, 14, 15, 16 oraz linia kursująca w dni robocze 26 (aktualnie zawieszona ze względu na przebudowę Ronda Kaponiera) oraz linia nocna N21.
Przebudowa PST.
Od września 2011 realizowany jest projekt przedłużenia trasy poznańskiej „PeSTki” do Dworca Zachodniego. Komplementarnie dla tej inwestycji budowany jest łącznik, który doprowadzi tory do ul. Głogowskiej. To pozwoli odciążyć, już i tak przesilony, ciąg tramwajowy na ul. Roosvelta. Wszystkie te inwestycje związane z modernizacją i budową
36 52
Fot.1 Widok na trase PST z przystanku Aleje Solidarności fot. Mikołaj Sobieraj
Od planów do realizacji.
Dzisiejsza trasa zyska dwa nowe przystanki: Rondo Kaponiera i końcowy przystanek Dworzec Zachodni, za którym zlokalizowana będzie pętla. Szereg tych wszystkich inwestycji pozwoli zintegrować transport szynowy komunikacji miejskiej z liniami kolejowymi zbiegającymi się na Dworcu Głównym jak i z dalekobieżnym transportem autobusowym, wszystko to jest możliwe dzięki powstającemu Zintegrowanemu Centrum Komunikacji Poznań Główny. Koszt przedłużenia trasy PST waha się w okolicach 130 mln złotych, a część środków na pokrycie inwestycji pochodzi z
GP Action #3
Unii Europejskiej uzyskanych w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Przewidywane oddanie trasy przypada na styczeń 2013 roku. Istniała również szansa na rozbudowę PST w kierunku północnym, aż do kampusu uniwersyteckiego UAM na Morasku i Umultowie, Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla Moraska przewiduje rezerwację terenów pod budowę linii. Obecnie inwestycja ta została zawieszona w czasie, ponieważ władze uczelniane UAM nie mogą dojść do porozumienia z włodarzami miasta.
Znaczenie dla miasta Poznań.
Bezkolizyjna trasa Poznańskiego Szybkiego Tramwaju w znacznym stopniu ułatwia życie mieszkańcom Poznania.
Fot.2 Artystyczne graffiti na przystanku Aleje Soliarności fot. Mikołaj Sobieraj
Pasażerowie kursują tramwajami pojawiającymi się na przystankach co dwie i pół minuty, gdzie tramwaje wykonują dobowo ponad 800 kursów. Dzięki temu, że trasa PST jest z założenia budowana jako premetro, trasie towarzyszy wiele budowli inżynierskich, a same tory znajdują się w wykopie. Nad trasą znajduje się wiadukt kolejowy oraz tramwajowy, 3 kładki dla pieszych oraz 7 wiaduktów drogowych. Największą z tych wszystkich budowli jest estakada nad Bogdanką, której długość wynosi 694 metry. Wiadukty drogowe ułatwiają ruch samochodowy wzdłuż trasy. Skrzyżowania bez udziału tramwajów i naziemnych przejść dla pieszych pozwalają skrócić czas przejazdu samochodem oraz zminimalizować możliwość wystąpienia incydentów drogowych. Jeszcze większe korzyści z tak szybkiej i bezkolizyjnej trasy mogłoby odnieść miasto Poznań, gdyby przy pętli tramwajowej na Os. Sobieskiego wybudowano parking buforowy, gdzie dojeżdżający do miasta pracownicy lokalnych firm czy wykładowcy uczelni wyższych mogliby zostawiać swoje samochody na bezpiecznych parkingach. Przy nowo budowanej pętli tramwajowej za Dworcem Zachodnim zlokalizowane jest tego typu miejsce dla zmotoryzowanych. W czerwcu tego roku rozstrzygnięty został przetarg na dzierżawę siedmiu parkingów buforowych w całym Poznaniu. Dzięki temu kasę miasta rocznie zasilać będzie kwota w wysokości 1 mln złotych. Kolejną korzyścią będą pieniądze ze sprzedaży biletów miesięcznych, czego następstwem bę-
dzie zniwelowanie zatorów ulicznych w godzinach szczytu i możliwość zakupu nowego taboru do obsługi pasażerów.
Innowacyjność inwestycji.
15 lat temu otwarcie bezkolizyjnej trasy Poznańskiego Szybkiego Tramwaju trafiło na czołówki gazet, wtedy była to pierwsza i najnowocześniejsza trasa szybkiej komunikacji miejskiej w Polsce. W ślady Poznania poszła również stolica Małopolski. W Krakowie budowę tego typu komunikacji miejskiej rozpoczęto w latach 90. Uruchomienie pierwszego odcinka tej trasy przypadło na koniec 2008 roku, kolejny został uruchomiony w 2010 roku. Trasa KST ma długość 14 kilometrów, z czego ponad półtora kilometra trasy przebiega w tunelu. Krakowski system szybkich tramwajów opiera się na nowoczesnych systemach informatycznych udzielających bezwzględnego pierwszeństwa tramwajom na skrzyżowaniach. Ciekawym i korzystnym rozwiązaniem jest inteligentny system przesyłania danych o opóźnieniach między tramwajami a elektronicznymi tablicami na przystankach. Zapobiega to zniecierpliwieniu pasażerów. Podobny system znalazłby uznanie u nie jednego poznaniaka, który codziennie korzysta ze słynnej pestki. Władze Krakowa odeszły od chęci budowy metra dzięki tak dobrze rozwiniętym systemom zapewniającym szybkość i bezpieczeństwo przejazdu. KST bez przerwy jest ulepszane i wydłużane. Poznań i Kraków nie są jedynymi miastami, w których tramwaje mają stać się podstawą komunikacji miejskiej. Podobne koncepcje wcielić w życie planuje stołeczne miasto woje-
Fot.3 Pętla tramwajowa na Osiedlu Sobieskiego fot. Mikołaj Sobieraj
wództwa Zachodniopomorskiego. W Szczecinie koncepcja SST jest cały czas przygotowywana. Gotowy już jest projekt, wyliczenia i pozwolenia. Szczecińskie tramwaje mają rozwijać na trasie prędkość bliską 90 km/h jednocześnie obsługując około 14 mln pasażerów rocznie. W wielu miastach Polski komunikacja miejska opiera się na klasycznych tramwajach. Sieci tramwajowe są zwykle przestarzałe, wymagają modernizacji, a tramwaje są przepełnione, jednak mimo to jest to najwygodniejsza i najpopularniejsza forma transportu.
GP Action #3
37 52
Wokół
gp
Marta Szkaradkiewicz
SKNGP na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu
Brudne, szare, zaniedbane …
Rewitalizacja poznańskich podwórek na dwa sposoby
Dzielnice Poznania, w których dominuje stara zabudowa mieszkaniowa, od lat borykają się z problemem zaniedbanych podwórek. Przestrzenie te stopniowo ulegają degradacji oraz tracą swoje pierwotne funkcje. Coraz częściej wewnętrzne dziedzińce służą do składowania śmieci czy parkowania samochodów i nie są przyjaznym miejscem do zabaw dla dzieci czy spotkań dorosłych mieszkańców. W odpowiedzi na ten problem w roku 2012 zorganizowane zostały w Poznaniu dwie akcje: „Odmień swoje podwórko 2012” oraz „Rewitalizacja Poznańskich Podwórek”. Dlaczego jednak potrzebne są dwie akcje o tożsamych celach. Czym różnią się te dwa podejścia?
Fot.1. Plakat reklamujący akcję “Odmień swoje podwórko 2012”
Akcję „Odmień…” przeprowadziła Autorska Pracownia Architektury Krajobrazu (APAK) z pomocą Grupy TASAK, Stowarzyszenia Wędrowni Architekci oraz Pracowni TEMBO. Przedsięwzięcie to jest jednym z wielu projek-
tów przewidzianych w planie „Rewitalizacja w budowie - tworzymy zręby rewitalizacji w Polsce”, przeprowadzonego przez Miasto Poznań oraz Fundację SIC!. Inicjatywa współfinansowana jest ze środków Funduszy Europejskich w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Łączny budżet ponad rocznego programu wyniósł 973 650,00 zł. Pieniądze te przeznaczono na aktywizację mieszkańców
38 52
Poznania, szczególnie tych zamieszkujących dzielnice objęte Miejskim Programem Rewitalizacji: Jeżyce, Chwaliszewo, Śródkę, Wildę oraz Stare Miasto. Celem akcji było
Fot.2. Zielone warsztaty na Wildzie, http://www.facebook.com/Odmienswojepodworko
integrowanie Poznaniaków wokół problemu jakości przestrzeni ich miejsc zamieszkania oraz próba wspólnego zaprojektowania i przywrócenia podwórkom ich funkcji estetycznych i społecznych.
Szefem akcji była Pani Magda Garczarczyk z firmy APAK, która odpowiadała za jej organizację i przebieg. Głównym
Fot.3. Makieta i projekt podwórka, http://www.facebook.com/Odmienswojepodworko
elementem przedsięwzięcia były cztery „Zielone warsztaty”, w których mieszkańcy zespołowo pracowali nad koncepcjami zmian swoich podwórek. Każdej grupie przydzie-
GP Action #3
Fot.4. Podwórko przy ulicy Nowowiejskiego, w trakcie prac, M. Szkaradkiewicz
Drugi projekt – „Rewitalizacja…”, miał zupełnie inną genezę, finansowanie i organizację pracy. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Filip Janda, student resocjalizacji, którego praca zaliczeniowa dotyczyła problemów społecznych w przestrzeniach starej zabudowy śródmieścia. Wspólnie z Katarzyną Sulejewską - prezesem Stowarzyszenia „Lepszy Świat”, w którym działa, złożyli wniosek o dofinansowanie ze środków Wydziału Kultury i Sztuki. Ze względu na relatywnie niski budżet, wynoszący 10 000 zł, zdecydowano się zrewitalizować wybrane dwa podwórza przy ulicy
Nowowiejskiego oraz św. Marcin. Wszyscy zaangażowani działają na zasadzie wolontariatu, nieodpłatnie poświęcając swój czas. W pracach nad koncepcjami zagospodarowania uczestniczą studenci różnych uczelni i kierunków. Dominują natomiast gospodarze przestrzenni z Uniwersytetu Ekonomicznego oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Ich wiedzę uzupełniają socjologowie, architekci krajobrazu oraz inżynierowie techniczni. Celem inicjatywy jest stworzenie przestrzeni do zabaw i wypoczynku dla dzieci oraz
Fot.5. Podwórko przy ulicy św. Marcin, przed rewitalizacją, M. Szkaradkiewicz
lony został tzw. ekspert, który zazwyczaj był absolwentem kierunku architektury krajobrazu lub architektury i urbanistyki. Do współpracy zaproszono także wielu specjalistów w dziedzinie projektowania, rewitalizacji czy ogrodnictwa. Efektem wspólnego działania ekspertów i mieszkańców były ciekawe propozycje odpowiadające na prawdziwe potrzeby użytkowników problemowej przestrzeni. Następnie poddane one zostały głosowaniu, a te pomysły, które wygrały wybory w poszczególnych dzielnicach zostały zrealizowane. Warsztatom towarzyszył cykl wykładów „Zielono mi”, które miały na celu poszerzenie wiedzy o ogrodnictwie czy planowaniu zieleni.
zaangażowanie mieszkańców do wzięcia odpowiedzialności za swoje otoczenie. Na każdym podwórku przeprowadzane są najpierw wstępne wywiady kwestionariuszowe z mieszkańcami, następnie odbywają się konsultacje społeczne zaproponowanych rozwiązań. Etap związany z praktycznymi działaniami przewidziany jest na listopad bieżącego roku. Opisane projekty znacząco różnią się skalą, zaangażowaniem różnych podmiotów i instytucji oraz koncepcją działania. Akcja „Odmień swoje podwórko 2012” zakłada samoorganizację i zgłoszenie się mieszkańców wybranych dzielnic do tworzenia wspólnego schematu i realizacji przemian w ich najbliższym otoczeniu. Ponadto, warto zaznaczyć, iż akcja ta jest przede wszystkim nastawiona na promocję zieleni w mieście, dlatego dofinansowanie w znaczącym stopniu skierowane jest na zakup roślin i kwiatów. Natomiast w drugim projekcie podwórka wybrane zostały ze względu na potrzebę ich rewitalizacji oraz bliskość osób lub instytucji, które zobowiązały się do dbania o efekt zmian. Dodatkowo, organizatorzy zakładają wykorzystanie materiałów pochodzących z recyklingu, od darczyńców lub wykonanych pracą rąk własnych wolontariuszy oraz mieszkańców. Oba pomysły, choć różne, są potrzebne i wpisują się w coraz powszechniejszy trend promocji partycypacji społecznej oraz rewitalizacji zdegradowanych przestrzeni miejskich.
GP Action #3
39 52
Wokół
gp
Katarzyna Nowakowska
SKNGP na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu
Świadomie zaprojektowane -
ŁÓDZ DESING FESTIVAL 2012 Budynek tkalni przy ul. Targowej 35, część kompleksu przemysłowego braci Eitingonów w Łodzi. Architektura bardzo typowa dla początku XX wieku w Łodzi. Żelbetowa konstrukcja, obszernie przeszklona elewacja i surowe wnętrza składają się na ciekawy, industrialny charakter. Od kilku lat budynek poddawany jest rewitalizacji, ze wzędu na jego wielki potencjał i możliwości adaptacji. To w tym miejscu na dziesięć dni (18-28.10.212) skupiła się uwaga całego designerskiego środowiska Polski, jeśli nie Europy. Łódź, niegdyś miasto przemysłowe, dziś z aspiracją (zdaje się że coraz bardziej realną) do przeobrażenia się w centrum przemysłów kreatywnych, po raz kolejny (już szósty!) była gospodarzem Łódź Design Festival. Wydarzenie zorganizowało stowarzyszenie Łódź Art Center, działające od 2005 roku w przestrzeniach fabrycznych łódzkiej dzielnicy Księży Młyn. Swoją aktywność organizacja opiera na przedsięwzięciach prowadzących do utrwalenia wizerunku Łodzi jako miasta kreatywnego, przyjaznego sztuce i kulturze. Tematem przewodnim festiwalu było hasło AWARENESS (ang. świadomość), kolejne z cyklu Change! 2011, AMAZING LIVE 2010, odnoszącego się do nowego podejścia do projektowania i wzornictwa. Wcześniej świadomość projektowania, czy to przedmiotów czy przestrzeni, skupiała się na kwestiach podstawych, jak użyteczność i estetyka. Dziś pojęcie to należy rozumieć szerzej, dodając aspety świadomośi ekologicznej, społecznej, przestrzennej. Rozumieć to można poprzez sposób pozyskiwania materiałów, gospodarowania przestrzenią w sensie jej racjonalnego wykorzystania, sposób oddziaływania projektu na lokalną społeczność itp. Stanowisko to reprezentuje pogląd bardziej holistycznego podejścia do procesu projektowania, uwzgledniającego nie tylko efekt, ale również proces przygotowujący, pozyskiwanie materiałów (często poprzez wtórne wykorzystanie) oraz analizę oddziaływania na procesy i zachowania społeczne. Tak rozumiana świadomośc przez projektantów pozwala jednoczesnie na dostosowanie efektu ich pracy do potrzeb użytkowników, ochronę środowiska, lepsze wykorzystanie - dziś coraz bardziej- ograniczonej przestrzeni. Generalnie, do projektowania ze świa-
40 52
domością siebie, świata, mechanizmów społecznych oraz ograniczoności zasobów przyrody. Trzonem programu festiwalu są wystawy. Zwiedzający mieli okazję zobaczyć prace wielu polskich projektantów oraz studentów szkół artystycznych. Pojawił się też poznański akcent - wystawa pt. Every object tell the story School of Form (kierunek Wzornictwo na wydziale zamiejscowym Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu, specjalność Industrial Design. Kurator Oskar Zięta). Również łódzcy studenci z Akademii Sztuk Pięknych, Uniwersytetu i Politechniki przedstawili swoje projekty w ramach wystawy DESIGN IN. Swój projekt przedstawiło również Studenckie Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Łódzkiego SPATIUM. Wejdź w Łódź! to instalacja mająca na celu uświadomienie jej mieszkańców i przyjeżdzających o miejscach, inicjatywach, festiwalach, architekturze, przedsiębiorstwach kreatywnych. W środku przedstawiona była mapa z naniesionymi punktami wartymi odwiedzenia i film dotyczący wydarzeń kulturalnych. Ściany zewnętrzne instalacji udostepnione zostały zwiedzającym do wykreowania własnych skojarzeń z miastem. Uczestnicy festiwalu pisali za co lubią swoje miasto, w jaki sposób i co się w tu kreuje (nawiązanie do strategii zarządzania marką Łódź). Prócz wystaw festiwal bogaty jest w wykłady i debaty na tematy związane z projektowaniem przestrzeni. Niezwykle ciekawą częscią festiwalu było Forum Design&Architektura, blok pt: Koszty. Emocje. Odpowiedzialność. Jak podejmowane są dzisiaj decyzje o architekturze i przestrzeni, przygotowany przez fundację Centrum Architektury z Warszawy. O problemach w partycypacji społecznej opowiadała archiktekt i psycholog Monika Komorowska, założycielka stowarzyszenia Odblokuj, działającego na rzecz porozumienia w procesie projektowania działań w mieście. Fundacja pomaga w prowadzeniu konsultacji społecznych, gdzie celem jest wypracowanie efektywnego dialogu pomiędzy mieszkańcami, projektantami i urzędnikami. Każda z tych grup podczas konsultacji ma inne oczekiwania, potrze-
GP Action #3
bardzo ciekawa forma architektoniczna, obejmująca połączenie istniejącego budynku z nową częścią, która swoją proporcją, dopasowaniem do historycznego układu urbanistycznego, zachowaniem podobnej tonacji kolorystycznej oraz, a może przede wszystkim, poziomym podziałom elewacji bardzo poprawnie komponuje się w jedną, spójną całość. Hasło festiwalu – świadomość – tu: na temat znaczenia obiektu dla tkanki miasta i wielu innych aspektów, zaowocowała ponownym odżyciem Renomy. Prócz wystaw i wykładów w ramach festiwalu odbyły się pokazy filmów. Tematyką obejmowały szeroko pojęte projektowanie np. Helvetica – klasyk kina dotyczący grafiki, typografii itp., Urbanized mówiący o designie miast, zagospodarowywaniu przestrzeni wspólnych, ludziach którzy tę przestrzeń tworzą oraz wpływie jaki ma na użytkowników sposób i jakość owego projektowania (obydwa filmy w reżyserii Gary‘ego Hustwit’a). Odbyła się również projekcja o holenderskim architekcie Rem Koolhaas: A Kind of Architect. Koolhaas otrzymał on nagrodę Pritzkera w 2000 roku, jest znany ze swoich wizjonerskich idei i projektów (Biblioteka w Seattle, Ambasada Holandii w Berlinie, sala koncertowa Casa de Musica w Porto). Festiwal to szereg działań. Prócz wspomnainych powyżej, są to również warsztaty z designu dla dzieci Edukreacja, czytelnia Elle Decoration, czy PechaKuchaNight, czyli seria prezentacji dot. kreatywnych działań, którymi ich twórcy chcą się podzielić z innymi (zasada prezentowania to 20 slajdów w 20 minut). Niektóre wystawy, projekcje, debaty w ramach Łódź Design Festival zostały również rozproszone poza Centrum Festiwalowe do miejskich klubokawiarni (Mebloteka Yellow, Owoce i Warzywa), centrów kultury (OFF Piotrkowska, PREXER), klubów czy Muzeum Kinematografii. Pozwoliło to na odkrywanie miasta, jego zakątków, lokalnych biznesów oprartych na kreowaniu przedmiotów, wartości, idei. Na dziesięć dni Łódź kolejny raz stała się niekwestionowanym centrum designu i chyba każdy z uczestników potwierdzi, że posiada wszystkie potrzebne przymioty by to wydarzenie organizować. Połączenie lokalnych designerów, industrialnych przestrzeni, społecznego zaangażowania i łódzkiej kreatywności sprawia, że miasto świadomie (awareness!) projektuje swój wizerunek na nowo. Coraz wyraźniej widać i potwierdza to również sukces festiwalu, że jest to właściwy, kreatywny kierunek rozwoju miasta.
GP Action #3
Fot.1. Logo Łódź Design Festival 2012
by oraz wiedzę (lub jej brak), co przekłada się na sposób tworzenia wspólnej przestrzeni. Bardzo trudno jest wypracować kompromisy, zadowolić mieszkańców, nie urazić ego architektów oraz przeprowadzić wszystko terminowo, poprawnie pod względem formalnym, urzędniczym. Prelegentka zaznaczała, iż procesy w które właczyła się fundacja Odblokuj udowadniają jak skomplikowane są relacje, emocje i komunikacja między interesariuszami, przez co ciężo jest wyjść poza mikroskalę takich przedsięwzięć. Dlatego wiele jest jeszcze do zdziałania na tym polu, by w efekcie realnie współtworzyć świat który nas otacza. Kolejnym wartym uwagi wystapieniem była opowieść Ewy Rzanny na temat chińskiej architektury na przykładzie Tajpej. Okazuje się, iż panujący szacunek dla przodków i dziedzictwa architektonicznego wcale nie oznacza stałych modernizacji starzejących się budynków. Po prostu buduje się je w takiej samej, identycznej wręcz postaci od nowa. Kultem otacza się ideę, nie materię. Budownictwo mieszkaniowe natomiast wygląda tak, że na miejscu inwestycji inwestor stawia tymczasowy pawilon. Wielkością jednak odpowiada małemu centrum handlowemu i prócz biura dewelopera zlokalizowane są tam kawiarnie, restauracje, przestrzeń publiczna. Po sprzedaniu lokali, co trwa ok. kilku miesięcy pawilon ten podlega rozbiórce (która trwa około 2-3 dni!) i rozpoczyna się budowa. Ciekawym aspektem jest fakt, iż elewacje i balkony są przez mieszkańców sukcesywnie adaptowane do ich aktualnych potrzeb, np. uzyskiwanie dodatkowej powierzchni przez zabudowanie, wykorzystanie na pranie, przechowywanie przedmiotów. To niekontrolowane i powszechne zjawisko jest dodatkowo akceptowalne ze względu na wykorzysywanie go jako sposób zaciemnienia mieszkań przed słońcem i uciążliwymi temperaturami. Kultura chińska wobec architektury jest zatem odmienna, intrygująca i budząca bardzo różne odczucia w europejczykach. Polską architekturą, wziętą pod lupę w ramach festiwalu, była przebudowa domu handlowego Renoma we Wrocławiu. Historię obiektu, długotrwałych prac i negocjacji nad jego ostatecznym kształtem opowiadał odpowiedzialny za projekt archiktekt, Zbigniew Maćków. Wyzwanie, jakim była renowacja niegdyś prestiżowego budynku, przed którym stanęła jego pracownia okazało się niezwykle trudne. Charakter i sposób prowadzenia handlu na przestrzeni lat drastycznie się zmienił. Nieefektywne jest już budowanie wysokich centrów handlowych. Dziś powierzchnie tego typu ze względu na zmianę stylu robienia zakupów, lokowane są co najwyżej na 3 kondygnacjach. Podjęto więc działania dotyczące przeznaczenia pozostałych poziomów na funkcje dodatkowe takie jak food court, klub sportowy, parkingi. Decyzja o rozbudowie Renomy o znaczną część była o tyle trudna, że architekci wielkim szacunkiem dażyli pierwotny projekt Hermanna Dernburga z 1929 roku, jednocześnie wiedząc o potrzebie przekształcenia obiektu do aktualnych potrzeb klientów i rynku. W efekcie powstała
41 52
Poradniki Paweł Rurek, gospodarka przestrzenna III rok Koło Naukowe GP
Google SketchUp modelowanie Google SketchUp jest darmowym programem, który pozwala nam na tworzenie trójwymiarowych modeli. Jest to niezwykle przydatne do zwiuzalizowania rysunków, które powstały na przykład w Autocadzie. W poradniku tym postaram się przedstawić podstawowe funkcje tego programu. Google SketchUp ma bardzo wiele możliwości i pomimo tego, że na pierwszy rzut oka może wydawać się skomplikowany to tak naprawdę jest on prosty i intuicyjny w obsłudze. W swoim poradniku będę opisywał podstawowe funkcje na podstawie Google SketchUp w wersji PRO 8.
Orientacja w przestrzeni
Do zmiany widoku w programie służą te 4 przyciski
Pierwszy z nich (orbita) pozwala nam na oglądanie projektowanego modelu z dowolnej strony. Po jego wciśnięciu mamy pełną swobodę w obracaniu widokiem. Za pomocą drugiego przycisku przesuwamy całość w dowolną stronę. Trzecia opcja to dobrze znana wszystkim funkcja przybliżania natomiast czwarty przycisk pozwala nam na automatyczne ustawienie kamery w taki sposób aby widok obejmował nasz cały model. Również przy pomocy rolki w myszce możemy przybliżać lub oddalać widok natomiast po jej wciśnięciu automatycznie włącza się funkcja orbitowania.
Rysowanie
Podstawowe kształty takie jak koło, kwadrat czy też łuki możemy rysować bezpośrednio z paska narzędzi za pomocą tych przycisków
Jeżeli jednak figura, którą chcemy narysować ma bardziej skomplikowane kształty to musimy wybrać opcje opcję ołówka
dzięki, której możemy narysować dowolny kształt. Program automatycznie dociąga linie do wierzchołków i innych lin co znacząco ułatwia pracę. Aby rysunki, które póki co są tylko płaszczyznami stały się trójwymiarowym modelem należy użyć funkcji Wepchnij/Wyciągnij. W tym celu należy kliknąć w ikonkę
a następnie najechać kursorem na figurę, która przed chwilą narysowaliśmy. W momencie gdy stanie się ona zakropkowana możemy zacząć jej wyciąganie poprzez kliknięcie i przytrzymanie lewego przycisku myszy oraz jej ruchami w pożądaną stronę.
Nadawanie koloru i elementów tekstur bryłom
W celu nadania naszym bryłom koloru lub też struktury musimy kliknąć w opcję ,,Wypełnienie kolorem’’
Z okna, które nam się pojawi możemy wybrać gotowe zestawy kolorów przygotowane specjalnie dla poszczególnych materiałów co znacząco ułatwia prace. Jeżeli jednak kolor lub też skala struktury nam nie odpowiada, to zawsze możemy ją zmienić w zakładce edytuj.W programie mamy bardzo dużo kolorów, a także innych wszelkiego rodzaju tekstur do wyboru co bardzo ułatwia nam prace i uzskanie odpowiednich efektów. W przypadku dopasowania tekstur bądź innych elementów możemy w łatwy sposób manewrować skalą ustawiając ją odpowiednio do wielkości danch elementów W momencie gdy jesteśmy już zadowoleni z uzyskanego koloru, wystarczy, że klikniemy myszką na poszczególne boki figur, które nas interesują. Kolor każdego elementu trzeba zmieniać z osobna.
42 52
3D
GP Action #3
Import plików
Program umożliwia nam importowania plików w formacie *.dwg oraz w większości popularnych rozszerzeń graficznych. Dzięki temu w łatwy sposób możemy uzyskać podkłady do wizualizacji z utworzonych przez nas wcześniej dwuwymiarowych projektów. Po imporcie pliku pozostaje nam już tylko zacząć obrysowywać pożądane elementy i tworzenie trójwymiarowego modelu.
Pobieranie gotowych modeli
Google SketchUp umożliwia nam również pobieranie z sieci gotowych modeli stworzonych już wcześniej przez innych użytkowników. Również i My możemy przysłużyć się do powiększenia tej biblioteki. W celu pobrania modelu musimy kliknąć ikonę ,,dodaj nowy budynek’’
a następnie na mały domek w górnym lewym rogu. W ten sposób przejdziemy do wyszukiwarki modeli. Bardziej efektywne jest wyszukiwanie obiektów w ich anglojęzycznych nazwach gdyż korzystamy wtedy z projektów powstałych na całym świecie. W celu pobrania obiektu wystarczy kliknąć na ,,Pobierz model’’, gdy Google SketchUp zapyta nas czy załadować plik bezpośrednio do programu klikamy na ,,tak’’. W ten sposób możemy zaoszczędzić bardzo wiele czasu i nie wykonywać swojego własnego modelu od podstaw lecz powielać już istniejące.
W celu importowania plików wchodzimy w zakładkę Plik > Import. Następnie pozostaję nam wybrać typ rozszerzenia jakie nas interesuje oraz czy dany plik ma nam służyć jako podkład czy też jako struktura, którą możemy pokryć nasze bryły.
Program ma spore możliwości i pozwala na łatwe projektowanie. Jego obsługa jest jednak zupełnie inna niż typowych programach graficznych, więc przy pierwszym kontakcie wydaje się bardzo trudny, lecz z zapoznaniem się podstawowych funkcji działania tego programu może on wydawać się nam co raz bardziej zrozumiałym. Mam nadzieję, że ten poradnik choć trochę da Wam do zrozumienia jak działa Google SketchUp. Czekajcie na następne poradniki w kolejnych numerach GP ACTION!
43 GP Action #3
52
Poradniki Sebastian Woźniak, gospodarka przestrzenna III rok Koło Naukowe GP
Renderowanie
w pr o g ra mi e
Kerkythea
O CO CHODZI?
Każdy młody projektant czy architekt musi posiadać zdolności działania z renderowania modelu lub bryły, którą wcześniej wykonał. W tym poradniku chciałbym przedstawić Wam właśnie prosty opis renderowania modelu domu jednorodzinnego, który wspaniale współpracuje z programem SketchUp. Kerkythea, bo tak właśnie nazywa się ten program pomoże osiągnąć nam bardzo dobre i ładne efekty. Renderowanie najprościej mówiąc to proces, podczas którego rozpatrywane są między innymi odbicia, cienie, załamania światła, wpływ atmosfery (między innymi pogoda –mgła, deszcz), dające odbiorcy pełen komfort i bardzo dobre wyobrażenie danego elementu projektu.
SKĄD POBRAĆ? WGRAĆ?
GDZIE
Fixtures (Zip), wypakowujemy, w którym znajdujemy pliki, które trzeba przenieść w następujący sposób: • Folder Kt-Lights kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Components • Plik su2kt.rb kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Plugins • Folder su2kt kopiujemy do C:\[folder gdzie mamy zainstalowany SketchUp]\Plugins
Wszystko powinno być dobrze, gdy otworzymy program SketchUp a tam ukaże nam się dodatkowe menu z aplikacjami do programu Kerkythea, które znajduję się w górnym prawym roku programu. Tak naprawdę będziemy korzystać tylko z tych: 1.Ta ikonka powoduję, że eksportujemy nasz model do programy Kerkythea
Oczywiście musimy posiadać program Google SketchUp. Następnie musimy pobrać nasz Kekythea, więc
http://www.kerkythea. net/joomla/index.php?option=com_remos itory&Itemid=42&func=select&id=2 zjeżwchodzimy na stronę:
dżamy na dół i pobieramy wersje Kerkythea 2008 Echo for Windows – instalujemy instalujemy ją. Nie powinno przysporzyć nam to większych kłopotów. Po dokananiu instalacji chodzimy: http:// w w w. k e r k y t h e a . n e t / j o o m l a / i n d e x . php?option=com_remository&Itemid=42 &func=select&id=7 i pobieramy plugin SU2KT
2.Ta ikonka powoduję, że eksportujemy animacje 3 i 4 Te ikony powodują, że możemy wstawić światło do sceny 5 i 6 Te ikonki powodują, że możemy wgrać do modelu tekstury z Kerkythea
3.17 SketchUp Exporter (Zip) oraz SU2KT Lighting
44 52
GP Action #3
ZACZYNAMY ZABAWĘ!
Warto zauważyć, że w lewym dolnym rogu pokazują się
Rozpoczynamy przygodę, tworzymy dowolny obiekt w program SketchUp, najlepiej może to być jakiś dowolny domek, tak aby zawierał elementy odpowiednich tekstur, przykładowo dachówka, kolor ścian oraz pozostałe elementy, a także widoczne okna, różnego rodzaju przeszklenia.
nam procesy, których zadaniem jest wgrywanie naszych tekstur do programu (prędkość tego procesu zależy od intensywności naszego projektu). Często trwa to długo, jeżeli nasz projekt posiada dużo tekstur, należy się uzbroić w cierpliwość.
Ten poradnik opierać będzie się na modelu domku jednorodzinnego, który został wcześniej przygotowany na potrzeby artykułu. Wygląda on następująco:
Następnie wyskakuje nam okno, w którym mamy informacje o modelu, słońcu, cieniach, oraz czy mamy otworzyć nasz model w programie, który będzie przez nas używany.
Gdy mamy gotowy model, przygotowujemy go do eksportu do naszego programy Kerkythea, więc klikamy na ikonkę, która pozwala nam załadować go do programu. Ikonka ta została opisana na porzednim obrazku i jest ona opisana numerm 1. Po kliknięciu na nią pojawia nam się nastepujące okno:
Klikamy ‘Tak’. Nasz model jest już w programie Kerkythea, jednak widzimy go jako szkielet,czyli po prostu nie zauważamy naszych tekstur tylko same linie, więc aby to zmienić przechodzimy do View – Adjust i klikamy Solid Rendering.
Model jest już gotowy, posiada tekstury i widać go znac-
Jest to okno opcji eksportu do programu, w którym moglibyśmy zmieniać między innymi światło czy geometrie, jednak likamy OK nie zmieniając nic w wyświetlonych opcjach. Następnie zapisujemy nasz projekt.
znie lepiej więc możemy przystąpić do dalszych działań.
45 GP Action #3
52
Podstawowymi funkcjami, których będziemy używać do odpowiedniego ustawienia naszego modelu w obszarze roboczym to następujące funkcje:
gdzie: 1. Select – pozwala wybrać dany element i edytować go 2. Rotate – pozwala nam manewrować obiektem w dowolnym kierunku 3. Pan – możemy przesuwać obiekt w kierunku góra – dół, lewo – prawo 4. Roll – pozwala przesuwać obiekt w dowolnym kierunku (opcja podobna do Rotate) 5. Dolly – przybliżenie, oddalenie obiektu
Dalszym krokiem jest wybranie światła dla naszego obiektu, więc wchodzimy w Settings – Sun and Sky
Po lewej stronie w programie Kerkythea mamy menu Models czyli podgląd do wszystkich tekstur, które są wi-
gdzie mamy do wyboru lokalizacje prawie każdego miejsca na świecie, ustawienie dokładnej godziny i daty padania słońca na tę półkulę. Klikając ‘Next’ przechodzimy do okna, w którym możemy ustawić nasycenie i barwę naszego tła. Po wybraniu odpowiedniego słońca i tła klikamy ‘Finish’.
doczne na naszym modelu. Każdą z nich możemy edytować zmieniać cień, kolor, materiał, światło itd. Ważne jest to, że gdy mamy w naszym projekcie szybę lub elementy składające się ze szkła to musimy zmienić ich zastosowanie, to znaczy, żeby nasza szyba była prawdziwą szybą, a nie zwykłym niebieskim wypełnieniem nie odbijającym światła. Wtedy więc wchodzimy w naszą warstwę szkłaprzykładowo: Translucent_Glass_Gray, klikamy prawym przyciskiem myszy Apply Material – Basic Pack – Thin Glass
Krokiem końcowym jest ustawienie naszego obiektu do odpowiedniego renderowania. Wchodzimy więc w ikonke Wyświetla nam się okno:
46 52
GP Action #3
- Renderowanie
Odpowiednio:
w programie kerkythea
-
oraz w prawym dolnym rogu widzimy podglądu naszego renderu:
1. Ustawiamy rozdzielczość, oczywiście im większa tym lepsza. 2. Setting, czyli tak naprawdę podstawowa czynność w naszym programie. Jest to ustawienie programu do naszego renderowania. Możemy skorzystać aż z 25 opcji renderów. Musimy wziąć pod uwagę jak duży obszar jest renderowany oraz ile elementów się na nim znajduje. Jest to ważne, ponieważ czas trwania tego procesu zależny od skali renderowania, np. osiedle z zadrzewieniem w najlepszej skali renderowania potrafi się robić przez co najmniej 10 godzin, podczas gdy wybierzemy mniejszy zakres zrobi się w niecałe 20 minut. Aby osiągnąć najlepsze wyniki oraz w miarę dobry czas oczekiwania tak, by współpracowało to z naszym sprzętem, polecam wybrać opcję 12. PhotonMap + Caustics – Fine + AA 0.3. Jeżeli ktoś chcę uzyskać powalający efekt warto wybrać opcje 19 Metropolis Lights Transport jednak wówczas trwa to naprawdę bardzo długo. 3. Opcja, która pozwala wybrać ile warstw jest renderowanych, zazwyczaj są to 2, ale to zależy od wydajności naszego komputera.
Gdy wszystko już się zakończyło klikamy na ikonkę , dzięki której możemy przejrzeć nasz wynik oraz zapisać go na naszym komputerze. Efekt, który uzyskujemy jest zadowalający. Zależy on nie tylko od wyboru skali renderowania, a także od użytych materiałów oraz zaawansowania wykonanego modelu w programie SketchUp. Teraz pozostaje nam już tylko zamknięcie programu i cieszenie się naszą profesjonalną wizualizacją. W tym numerze przedstawiono podstawowe funkcje programu. Mam nadzieję, że przedstawione porady pomogą Wam w używaniu Kerkythea. Ten mały poradnik przyda się z pewnością jego nowym użytkownikom oraz studentom, którzy zaczynają przygodę z modelowaniem. W następnym numerze następne kroki i przygotowania modelu, czytajcie nas uważnie!
Gdy wszystko już jest ustawione i gotowe klikamy Apply. Warto zauważyć następujące czynności. Otóż w lewym górnym rogu widnieje proces, w którym możemy zauważyć jaką czynność program wykonuje aktualnie i jak wygląda to w skali procentowej.
W lewym dolnym rogu widzimy czas, w którym obiekt zostaje poddany procesowi:
Google SketchUp
Kerkythea
47 GP Action #3
52
Na
luzie
Magdalena Stefanowska, Weronika Piekarska, Szymon Wittek, Krzysztof Kiermasz, Paweł Rurek
1
Poznań miasto doznań
Podobno studia to najpiękniejszy okres w życiu. Czar życia studenckiego to oczywiście nie tylko nauka naszego wymarzonego zawodu, ale także imprezy, koncerty oraz inne spotkania towarzyskie Poznań nie bez powodu został okrzyknięty miastem studentów. Nie tylko z powodu dużej liczby żaków, ale również dzięki temu, że jako miasto oferuje nam wiele miejsc, więc i pomysłów, na kreatywne spędzenie wolnego czasu. Studenci przyjeżdżający na studia do Poznania, lub nawet mieszkający tu na stałe, nie znajdą czasu, możliwości oraz chęci do odwiedzin każdego klubu, pubu czy kawiarni, restauracji. Z pewnością nie miało by to większego sensu. Jednak są miejsca w Poznaniu, które każdy student powinien odwiedzić.
Fot.1. Logo klubu Dragon. źródło: www.muno.pl
Zastanawiając się nad imprezą w okolicach centrum bardzo zaciekawia klub/pub/restauracja „Dragon”. Znajduje się przy ulicy Zamkowej(tuż przy Starym Rynku). Dlaczego jest to ciekawe miejsce? Głównie dlatego, że Dragon łączy dobrą muzykę, smaczne jedzenie, kulturę na poziomie, oryginalny wystrój oraz przede wszystkim niepowtarzalną
atmosferę. Jednak przede wszystkim łączy ludzi, znajdzie się tu reprezentantów wielu odmiennych grup społecznych, którzy bawią się, rozmawiają ze sobą bez zbędnych oporów Praktycznie codziennie Dragon organizuje specjalne atrakcje, które zawsze zaskakują nawet stałych klientów. Jest to miejsce na rozmowę, zrelaksowanie się, wytańczenie czy po prostu na przekąskę, posiłek w ciągu dnia. Ceny być może nie są do końca studenckie, jednak umiarkowane w porównaniu do innych klubów w Poznaniu. Jeśli chodzi o miejsca, gdzie za parę groszy można usiąść porozmawiać w miłym towarzystwie, atmosferze, to z łatwością można znaleźć kilka małych pubów, kawiarni w okolicach Starego Rynku. Jednym z sympatycznych miejsc
48 52
jest na pewno Weranda Caffe przy ulicy Świętosławskiej, obok Fary Poznańskiej, gdzie po prostu można spotkać się z przyjaciółmi, czy umówić się na randkę. Jest to wręcz magiczny lokal. Głównie ze względu na wystrój wnętrz i obsługę. Serwują tam naprawdę przepyszne herbaty, z najróżniejszymi syropami, można również przekąsić tu coś słodkiego lub coś bardziej pożywnego. Najróżniejsze kawy i drinki, soki, koktajle. Miło raz na jakiś czas wybrać się do tak uroczego miejsca i na spokojnie porozmawiać. Dla wielbicieli mniej uroczych miejsc, gdzie główną rolę grają napoje alkoholowe jest pub „Piwko naprzeciwko”. Jest to lokal który znajduje się (jak z resztą sama nazwa podpowiada) naprzeciwko Poznańskiego Ratusza. Jednak dość trudno odnaleźć to miejsce, wśród zgiełku restauracji, klubów, pubów na Starym Rynku. Co nas może zadziwić w tym miejscu? Przede wszystkim cena. Za 5 zł możemy zasmakować lampki wina, lub kufla ulubionego napoju studenckiego. Lokal również serwuje typowe poznańskie zakąski. Jest to bardzo małe miejsce i zazwyczaj jest okupowane przez ogrom ludzi, więc często trudno znaleźć wolne miejsce. Jednak warto odwiedzić ten pub. Zadziwi nas nie tylko cena, ale również prosty wystrój wnętrz. Świetna lokalizacja i klimat. Miejsce godne polecenia. Warto również wybrać się w „Środę studencką” do „Buddha Bar” przy ul. Sierocy, gdzie na studentów czekają zniżki przy barze oraz darmowe wejście. Dla wszystkich aktywnych tanecznie i lubiących klimaty latino „Muchos Potatos” zaprasza na „Tajemnice salsy” w każdy poniedziałek, przy ul. Szewskiej, a dla uzdolnionych muzycznie „Jam session” w każdą środę „U Bazyla”. Na karaoke (niekoniecznie z jakimikolwiek uzdolnieniami) warto się wybrać do „Fantasy Park” w „Poznań Plaza”, przy ul. Drużbickiego 2, a na „Sport na dwóch telebimach” do „Alibi Club” na al. Niepodległości w każdy wtorek. Reasumując, w Poznaniu ciężko się nudzić, a jeśli już, to tylko na własną rękę. Warto czasami znaleźć odrobinę czasu, odpocząć od książek, lektury notatek i po prostu wyjść z domu, niekoniecznie na imprezę, ale gdziekolwiek ze znajomymi, przyjaciółmi. Przede wszystkim po to, aby nie dać się zwariować i wciągnąć w ciągłe zabieganie, brak czasu, gdyż to z pewnością dopadnie co drugiego z nas po studiach, gdy już zaczniemy pracować. Ważne jest także zawieranie nowych znajomości, bo „odludność” po prostu się nie opłaca na studiach.
GP Action #3
luzie
2
Relacja z “Wydziałówki”
Po trzech tygodniach powrotu do jakże wyczerpującego życia studenckiego, nasz kochany Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska postanowił za wszelką cenę oderwać nas od nauki i zorganizował słynną już w coraz szerszych kręgach „Wydziałówkę z misiem”. Impreza odbyła się 17 października. Tym razem miejscem zabawy dla naszego wydziału był Fantasy Park w Plazie, gdzie osobie przeciwnej płci można było zaimponować nie tylko ruchami na parkiecie, ale także zwycięstwem w kręgle czy bilard, ( co będziesz robił na imprezie? –będę grał w grę;)). I wszystkie te atrakcje cenowo dostosowane do studenckiej kieszeni. Poza tym czymże byłaby wydziałówka WMiIŚa bez naszego MIŚowego drinka. Do Plazy dotarli studenci gospodarki przestrzennej i inżynierii środowiska. Nie zabrakło też kadry akademickiej. Studenci świetnie się bawili mogąc na chwilę zapomnieć o troskach dnia powszedniego. Jeżeli chodzi o muzykę działała zasada „dla każdego coś dobrego”, można było usłyszeć starsze kawałki jak i klu-
3
bowe dźwięki. Impreza cieszyła się dobrą frekwencją na parkiecie, ale nie brakowało chętnych do spróbowania swoich sił w partyjce kręgli czy bilarda. Wydziałówka pewnie trwałaby do samego rana, gdyby nie Miś Uszatek, który po przez klubowe głośniki uświadomił nam, że czas do łóżek. Ludzie zadowoleni opuszczali Fantasy Park kierując się do swoich domów.
Fot.1. Projekt plakatu, wykonanie: Sebastian Woźniak
Na
A jeść trzeba...
„Sypana Szarlotka”
Jesień, zima to idealny czas na eksperymenty w kuchni z jabłkami. Warto wykorzystać urodzaj tego owocu, ponieważ jest tani oraz bardzo zdrowy, a podany na gorąco w cieście z kulką lodów śmietankowych, zachwyci każdego i rozgrzeje w najchłodniejszy wieczór. Potrzebujemy: • 1 szklanka mąki pszennej • 1 szklanka cukru • 1 szklanka kaszy manny • 1,5 czubatej łyżeczki proszku do pieczenia • 1,5 kg jabłek • cynamon (ilość według uznania) • ¾ kostki masła Krok po kroku: •Wymieszać razem mąkę, cukier, kaszę manną oraz proszek do pieczenia. Podzielić mieszaninę na 3 części. •Obrać jabłka, wydrążyć gniazda nasienne i zetrzeć jabłka
na tarce (najlepiej z dużymi oczkami). Podzielić starte jabłka na 2 części. •Tortownicę (d=23cm) lub blachę o podobnej powierzchni wyłożyć papierem do pieczenia lub posmarować masłem. •Wysypać na dno 1/3 wcześniej wymieszane suche składniki. •Na suchą warstwę nałożyć ½ starte jabłka. Posypać jabłka cynamonem. •Wysypać kolejną warstwę suchych składników. •Nałożyć pozostałe jabłka. Posypać cynamonem. •Wysypać ostatnią warstwę suchych składników. Rozłożyć na wierzch starte lub pokrojone masło. •Włożyć ciasto do piekarnika rozgrzanego do 180˚C i piec przez około 40-60 min (aż się zarumieni). Smacznego ! Podać najlepiej na ciepło, z kulką śmietankowych lodów lub łyżką bitej śmietany. Przepis na szarlotkę sypaną zawsze się sprawdza i nie potrzeba do jej przygotowania uzdolnień kulinarnych, a przede wszystkim dużych środków finansowych.
GP Action #3
49 52
luzie
4
Krzyżówka!
1. Faza rozwoju miasta, w którym ludność przenosi się z centrum na przedmieścia. 2. Sporządzany przez gminę określające przeznaczenie, warunki zagospodarowania i zabudowy terenu – skrót. 3. Imię Pani Dziekan 4. Wewnętrzny dziedziniec 5. Rodzaj administracji działającej w zakresie administracji państwowej, rządowej i samorządowej. 6. Pojęcie oznaczające projektowanie i kształtowanie krajobrazu wiejskiego. 7. Wydział …… i Inżynierii Środowiska. 8. Układ elementów dający wrażenie wzoru, rysunku stosowany w celach zdobniczych na tkaninach, posadzkach itd. 9. Przedmiot zajmujący się badaniem gleb.
Co mówi przewodnik z Japonii w muzeum szkła? - Toshiba
.......................
5
Kącik suchara
10. Gest, który jest symbolem zwycięstwa lub wolności. 11. Najwyższy stopień podziału terytorialnego Polski 12.Zewnętrzna powierzchnia ściany budynku wraz z wszystkimi znajdującymi się na niej elementami. 13. MPZP składa się z dwóch części: graficznej i? 14.Starożytne państwo, w którym powstały pierwsze miasta. 15. Przyrząd służący do pomiaru ilości opadu atmosferycznego. 16. Proces gromadzenia się materii organicznej w jeziorach w tempie przekraczający jej zasymilowanie. 17. Zbiór punktów będących podstawą szczegółowych pomiarów geodezyjnych. 18. Działanie mające na celu ożywienie zdegradowanych obszarów miast.
..........................................................................................................................................
Dlaczego Frodo musiał iść do Mordoru ? Bo Sam by nie doszedł.
Czemu 2 boi się 2 do drugiej? Bo 2 do drugiej to potęga!
.......................
..............................................................................................................................................................
Wchodzi blondynka do windy, a tam stoi facet i pyta się: -Na drugie ? -Wioletta.
50 52
GP Action #3
.....................................................................................
Na
Przychodzi smok na leśną polanę ze zwierzętami i pyta: - Nazwisko? - Niedźwiedź. - Smok: Wpisuję cię na moją listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cie zjem. - Nazwisko? ... - Wilk. - Smok: Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cie zjem. - Nazwisko? - Zając. - Smok: Wpisuję cię na listę. Jutro stawisz się tu na polanie i cię zjem. - Zając: A można nie przychodzić? - Smok: Można, wykreślam.
Na
zakończenie
W numerze napisali: Agata Bartczak Magdalena Byczkowska Marcin Kaczmarek Roman Kaczmarek Justyna Karolczak Krzysztof Kiermasz Agata Materna Błażej Matuszak Joanna Mittmann Jowita Niemczyk Katarzyna Nowakowska Weronika Piekarska Paweł Rurek Magdalena Stefanowska Marta Szafrańska Magdalena Szmyt
Anna Wisniewska Szymon Wittek Sebastian Woźniak Ewelina Zys
Fotografie: Paweł Rurek Weronika Piekarska Agata Materna Justyna Karolczak Mikołaj Sobieraj Podziękowania Samorząd Studencki Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska dr inż. Mariusz Sojka dr inż. Anna Zbierska Pisz z nami! Roman Kaczmarek Marcin Kaczmarek .......................................................................................................................................................................................................................................................................
POLECAMY 51 52
Patronat Medialny
Podziękowania
Samorząd Studencki wMiIŚ
magazyn koła naukowego gospodarki przestrzennej numer 3