Kurier Plus - e-wydanie 13 sierpnia 2022

Page 8

W Centrum Polsko S³owiañskim przy 176 Java Street na Greenponcie, nowe, ciekawe wydarzenia budz¹ coraz wiêksze zainteresowanie. ➭ 12 Ma³gorzaty

Greg Abbott, który rozpocz¹³ w³aœnie kampaniê o trzeci¹ kadencjê na stanowisku gubernatora, w miniony pi¹tek odprawi³ do Nowego Jorku autobus z oko³o 50 nielegalny mi imigrantami, którzy przez granicê z Mek sykiem przedostali siê do jego stanu. Akcja ta ma na celu wymuszenie zmiany zbyt liberal nej jego zdaniem polityki imigracyjnej pro wadzonej przez Joe Bidena. Autobus z Teksa su przywióz³ imigrantów na dworzec Port Authority w centrum Manhattanu. Wysiad³o z niego kilkadziesi¹t osób pochodz¹cych z Boliwii, Kolumbii, Ekwadoru i Hondurasu. Czêœci z nich przyjecha³a z dzieæmi. Cytowana przez agencjê Reutera Evelin Zapata, wolontariuszka z organizacji Gran nies Respond pomagaj¹cej imigrantom po wiedzia³a, ¿e wiêkszoœæ z osób, które trochê niespodziewanie dla samych siebie znalaz³y siê w Nowym Jorku, nie ma w tym mieœcie ¿adnych krewnych ani znajomych i nie ma œrodków do ¿ycia, Bêd¹ one kierowane do miejskich schronisk dla bezdomnych. Jedna z rodzin pochodz¹cych z Kolumbii, z dzieæmi w wieku siedmiu i 13 lat, trafi³a ju¿ do schroniska na Bronksie. Rodzice opuœcili stolicê kraju Bogotê i w nadziei na znalezie nie pracy przedostali siê nielegalnie do Sta nów Zjednoczonych. Wed³ug obojga w tej chwili jest trochê ³atwiej przekroczyæ granicê. Wczeœniej z dzieæmi by³o bardzo ciê¿ko. W USA ktoœ obieca³ im pracê i mieszkanie, ale potem wycofa³ siê z tej propozycji. Rodzina na razie nie wie co robiæ dalej. Autobus z imigrantami to pierwszy z wielu jakie do Nowego Jorku zamierza wys³aæ gu bernator Teksasu. Greg Abbott nie rzuca s³ów na wiatr. Do tej pory wys³a³ ju¿ ok. 150 auto busów z ponad 6 tys. Imigrantów do Wa szyngtonu. Gubernator komentuj¹c swoj¹ ak cjê stwierdzi³, i¿ ma nadziejê, ¿e burmistrz Nowego Jorku Eric Adams zapewni im mieszkania i opiekê miasta. „Spodziewam siê, ¿e dotrzyma swojej obietnicy i powita mi grantów z otwartymi ramionami, a dziêki te mu nasze przeci¹¿one miasta graniczne tro chê odpoczn¹” – doda³ Abbott. Teksas to nie jedyny republikañski stan, który wysy³a osoby nielegalnie przekraczaj¹ ce granicê do miast rz¹dzonych przez demo kratów. Gubernator Arizony Doug Ducey po szed³ w œlady kolegi z Teksasu i wys³a³ auto busami do Waszyngtonu oko³o tysi¹c imi grantów. Redakcja Kuriera Plus niedawno zmuszona zosta³a do zmieny adresu i mieœci siê teraz w CPS. W ubieg³y pi¹tek odby³o siê tam pierwsze spotkanie organizowane przez tygodnik i jego redaktor naczeln¹ Zofiê K³opotowsk¹. By³o to spotkanie niezwyk³e, poniewa¿ goœciem Kuriera Plus by³a Ma³gorzata Potocka, aktorka, re¿yserka, fotografka, producentka filmo wa, artystka wizualna, a od dwóch lat dyrektorka Teatru Powszechnego imienia Jana Kochanowskiego w Radomiu. W wype³nionej do ostatniego miejsca sali udostêpnionej przez Cen trum (specjalne podziêkowanie dla dyrektor Agnieszki Granatowskiej), obejrzeliœmy film dokumentalny autorstwa Potockiej – „Stra¿nik minio nego czasu” o Borysie WoŸnickim, który uratowa³ od zniszczenia unika towe zabytki polskiej i ukraiñskiej sztuki niszczonej w czasach Chrusz czowa we Lwowie, i na ca³ej Ukrainie. W zwi¹zku z zamykaniem przez komunê koœcio³ów i cerkwii, i przeznaczaniem ich na spichlerze i maga zyny cenne dzie³a sztuki by³y niszczone. Borysowi WoŸnickiemu uda³o siê utworzyæ muzeum i uratowaæ 12 000 eksponatów. Film, który Ma³ gorzata Potocka zrealizowa³a 20 lat temu, sta³ siê przeraŸliwie aktualny w dzisiejszych dniach wojny na Ukrainie. Znana z wielu filmów, m.in. „Hubala”, „Wszystko na sprzeda¿” i serialu „Matki, ¿ony, kochanki,” Ma³gorzata Potocka po projekcji dokumentu mó wi³a o historii powstania filmu, a tak¿e opowiedzia³a o sobie, o swojej pracy artystycznej, o teatrze, który prowadzi, o doktoracie, który zrobi³a niedawno w £ódzkiej Szkole Filmowej i o pasji, któr¹ jest dla niej sztuka.

Potockiej ➭ Czy mo¿na otworzyæ sprawê z powodu... – str. 5 ➭ Raport o reparacjach wojennych – str 6 ➭ Oœmiornica polska. Za garœæ dolarów – str. 8 ➭ Dooko³a sto³u. ¯abie udka – str. 15 ➭ Jak wyleczyæ siê z zakupoholizmu – str. 17 ➭ Biesiadnicy za sto³em – str. 20 PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM Ma³gorzata Potocka ma ci¹gle mnóstwo rzeczy do zrobienia. Acadia National Park. Gubernator Teksasu wysy³a do Nowego Jorku nielegalnych imigran tów w autobusach. Imigranci w autobusach Tomasz Bagnowski Hanna Kosiñska Hartowicz F OT . W ERONIKA K WIATKOWSKA

NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURIER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1457 (1757) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 13 SIERPNIA 2022

➭ 12

Pasje

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com2

www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 3 Zofia Doktorowicz-K³opotowskaki Maria Bielski, Andrzej Józef WeronikaKrzysztofCzes³awMa³gorzataD¹browski,Ka³u¿a,Karkowski,K³opotowski,Bo¿enaKonkiel,Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska Zosia ¯eleska-BobrowskiJohnTapper Zofia Doktorowicz-K³opotowskaAdamMattauszek : 176 Java PokójBrooklyn,StreetNY11222numer10 : (718) 389-3018 (718) 389-0134 : :kurier@kurierplus.comwww.kurierplus.com NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS Pogr¹¿one w ¿alu: córka Karolina Cunneely z rodzin¹, siostra Krystyna Magaj-Pitula z rodzin¹. Wiêcej informacji na stronie: www.fdds.pl

W 1533 roku œw. Tomasz Morus, uczo ny, polityk, pisarz, kanclerz, ulubienic króla Anglii Henryka VIII w swoim ¿yciu wybiera³ niejeden raz „roz³am”, o którym mówi Chrystus, aby zyskaæ pokój, który po swoim zmartwychwstaniu Jezus prze kaza³ swoim uczniom. Pewnego razu bo gata kobieta, zjawi³a siê u Morusa, który wyda³ wyrok przeciw jej przyjacielowi lordowi Arundel, Chcia³a przekupiæ To masza. Ofiarowa³a mu parê rêkawiczek, wewn¹trz których znajdowa³a siê spora suma pieniêdzy. Tomasz z podziêkowa niem przyj¹³ rêkawice, ale odmówi³ przy jêcia pieniêdzy mówi¹c: „Pani, poniewa¿ by³oby sprzeczne z dobrymi manierami odmówienie przyjêcia od kobiety nowo rocznego prezentu, st¹d jest mi niezmier nie mi³o przyj¹æ te rêkawiczki. Ale, co siê tyczy ich zawartoœci – absolutnie odma wiam”. Takie oœwiadczenie sta³o siê po wodem roz³amu, ale pozwoli³o Morusowi zachowaæ spokój sumienia. Najwiêkszy roz³am mia³ miejsce kilka lat póŸniej. W 1527 r. król Henryk VIII, legalnie o¿eniony z Katarzyn¹ Aragoñsk¹, postanowi³ poœlubiæ Annê Boleyn. Ponie wa¿ by³o to wbrew nauczaniu Chrystusa i Koœcio³a, zerwa³ wiêŸ z koœcio³em kato lickim i za³o¿y³ koœció³ anglikañski, które go ustanowi³ siê g³ow¹. W marcu 1534 r. wymusi³ na sejmie uchwalenie ustawy stwierdzaj¹cej, ¿e to, co zrobi³, by³o s³usz ne i wszyscy publicznie musieli to po twierdziæ, sk³adaj¹c pod wspomnianym dokumentem podpis. Tomasz, jako kanc lerz króla odmówi³ podpisu, bo to nie by³o zgodne z nauczaniem Chrystusa i jego su mieniem. 1 lipca 1535 roku, odby³ siê pro ces Tomasza Morusa. Zosta³ uznany win nym zdrady i skazany na œmieræ. 6 lipca dokonano egzekucji przez œciêcie, a jego g³owê wbit¹ na pal umieszczono przy Mo œcie Londyñskim. Morus wybra³ drogê roz³amu, aby zyskaæ pokój sumienia, który prowadzi do wiecznego pokoju. W 1886 r. Tomasz Morus zosta³ beaty fikowany, a w 1935 roku pod wp³ywem petycji angielskich katolików, kanonizo wany. Jan Pawe³ II w 2000 roku ustanowi³ go patronem mê¿ów stanu i polityków. Jezus u¿ywa mocnych s³ów w dzisiej szej Ewangelii: „Przyszed³em ogieñ rzu ciæ na ziemiê i jak¿e pragnê, a¿eby ju¿ za p³on¹³”. Ogieñ ma w sobie ogromn¹ moc. Mo¿e czyniæ rzeczy twardymi, jak garnki gliniane, które twardniej¹ w p³omieniach. Mo¿e czyniæ miêkkimi twarde rzeczy, jak ¿elazo wrzucone do ognia staje siê miêkie, mo¿e byæ kszta³towany wed³ug zamys³u kowala. Podgrzany kawa³ek surowego drzewa ³atwo da siê wygi¹æ. Ogieñ œwiecy, lampy, ¿arówki daje œwiat³o. Ciep³o ognia usuwa nieraz ból. Przes³anie Jezusa jest jak ogieñ, który zmienia, oczyszcza i uszlachetnia. Jezus mówi o ogniu mi³oœci, która nieraz przez roz³am prowadzi do prawdziwego poko ju. Papie¿ Franciszek powiedzia³: „Nie chodzi o to, ¿eby Jezus chcia³ dzieliæ lu dzi miêdzy sob¹, przeciwnie: Jezus jest naszym pokojem, jest naszym pojedna niem! Ale ten pokój nie jest obojêtno œci¹, Jezus nie przynosi neutralnoœci, ten pokój nie jest kompromisem za wszelk¹ cenê. Naœladowanie Jezusa wymaga wy rzeczenia siê z³a, egoizmu i wybrania dobra, prawdy, sprawiedliwoœci, rów nie¿ wtedy, kiedy to wymaga ofiary i zrezygnowania z w³asnych korzyœci. A to, owszem, dzieli; wiemy o tym, roz rywa nawet najœciœlejsze wiêzi. Ale uwaga to nie Jezus dzieli! On daje kryterium: ¿yæ dla samych siebie albo ¿yæ dla Boga i dla in nych; daæ siê obs³ugiwaæ albo s³u¿yæ; s³u chaæ w³asnego ja albo byæ pos³usznym Bo gu”. Ogieñ mi³oœci daje moc do trudnych, ale w³aœciwych wyborów. ❍

Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl

Przyszed³em ogieñ rzuciæ na ziemiê, i jak¿e pragnê, a¿eby ju¿ zap³on¹³. Chrzest mam przyj¹æ, i jakiej doznajê udrêki, a¿ siê to stanie. Czy myœlicie, ¿e przyszed³em daæ ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz roz³am. Odt¹d bowiem piêcioro bêdzie podzielo nych w jednym domu: troje przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu. Ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teœciowa przeciw synowej, a synowa przeciw teœciowej. £k 12, 49- 53

Cena „œwiêtego spokoju”

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com4

Prorok Jeremiasz ¿y³ w czasach wojen i niewiernoœci Izraela wzglêdem Boga. W roku 626 przed narodzeniem Chrystusa zosta³ pos³any do królestwa Judzkiego, które by³o skrawkiem potê¿nego niegdyœ pañstwa Salomona. Mia³ przekazaæ naro dowi, ¿e z powodu wiaro³omstwa Bóg od wróci³ siê od nich i zeœle karê, która ich dotknie przez pogañskich królów. Prorok Jeremiasz zacz¹³ upominaæ i wzywaæ do nawrócenia naród Izraelski. Lecz oni za dowoleni z grzesznego ¿ycia nie chcieli s³uchaæ proroka, ani samego Boga. W pierwszym czytaniu na dzisiejsz¹ niedzielê s³yszymy s³owa przywódców Jerozolimy, którym nie spodoba³o siê na uczanie Jeremiasza: „Niech umrze ten cz³owiek, bo naprawdê obezw³adnia on rêce ¿o³nierzy, którzy pozostali w tym mieœcie, i rêce ca³ego ludu, gdy mówi do nich podobne s³owa. Cz³owiek ten nie szuka przecie¿ pomyœlnoœci dla tego ludu, lecz nieszczêœcia”. Za zgod¹ króla posta nowiono uciszyæ proroka: „Wziêli wiêc Jeremiasza i wtr¹cili go, spuszczaj¹c na li nach, do cysterny Malkiasza, syna kró lewskiego, która siê znajdowa³a na dzie dziñcu wartowni. W cysternie zaœ nie by³o wody, lecz b³oto; zanurzy³ siê wiêc Jere miasz w b³ocie”. Dla „œwiêtego spokoju” prorok móg³ zamilczeæ, co wiêcej g³osiæ proroctwa, które by schlebia³y królowi i przywód com. Cieszy³by siê dostatnim i spokojnym ¿yciem, podobnie król i przywódcy Izra ela. Ale ten „œwiêty spokój” m¹ci³ prorok, któremu przywódcy zarzucali: „Cz³owiek ten nie szuka przecie¿ pomyœlnoœci dla te go ludu, lecz nieszczêœcia”. Gdyby jednak us³uchali g³osu Boga, który wzywa³ ich do przemiany ¿ycia uniknêliby przysz³ej tragedii jak¹ by³a niewola babiloñska. Lecz oni woleli dla „œwiêtego spokoju” uciszyæ proroka. Ten spokój nie trwa³ d³u go. Przysz³y wojska babiloñskie, zburzy³y Jerozolimê, a jej mieszkañców uprowa dzili do niewoli. Psalmista pisa³ o udrê kach wynikaj¹cych z uciszenia proroka i chwilowego spokoju: „Nad rzekami Ba bilonu, tam siedzieliœmy i p³akaliœmy, wspominaj¹c Syjon. / Na wierzbach tam tej krainy zawiesiliœmy nasze harfy; Bo tam ci, którzy nas wziêli w niewolê, ¿¹dali od nas pieœni, a nasi ciemiê¿cy – radoœci, mówi¹c: Œpiewajcie nam któr¹œ z pieœni Syjonu. / Jak¿e mo¿emy œpiewaæ pieœñ Panu na obcej ziemi? Przez pryzmat historii Jeremiasza spojrzymy na s³owa Jezusa z dzisiej szej Ewangelii: „Czy myœlicie, ¿e przyszed³em daæ ziemi pokój? Nie, po wiadam wam, lecz roz³am”. „Roz³am” jakie nios³y upomnienia Jeremiasza mia³y zapewniæ Izraelitom pokój, któ ry jest owocem zachowania bo¿ych praw i le¿y u podstaw silnego i zdro wego spo³eczeñstwa. Zapewne w wizji prorockiej Jeremiasz dostrzega³ tak¿e pokój, który daje nam Chrystus. Roz ³am, o którym mówi Jezus w dzisiej szej Ewangelii to droga do prawdziwe go pokoju, opartego na Bogu. Tego pokoju udziela Chrystus wiele razy swoim uczniom. Najwa¿niejszy jed nak przekaz pokoju mia³ miejsce po zmartwychwstaniu Jezusa. Zmar twychwsta³y staje w wieczerniku i do zalêknionych aposto³ów mówi trzy krotnie: „pokój wam”. Jezus wypowia da s³owa o pokoju po przejœciu ziem skich niepokojów. Roz³amu miêdzy Nim, a Jego ziomkami, którzy skazali Go na œmieræ. Ten roz³am by³ potrzeb ny, aby przez cierpienie, œmieræ i zmar twychwstanie przynieœæ nam prawdziwy pokój, którego nie jest w stanie zak³óciæ nawet œmieræ.

Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper

Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Krucjacie w Obronie ¯ycia Poczêtego, 13 sierpnia o 12:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy siê modliæ z transparentami o: "Zaniechanie aborcji, eutanazji, ma³¿eñstw tej samej p³ci; o powrót Ameryki do Boga". Info: brat Jan 347 938 8362

Je¿eli wypadek spowodowany pora¿e niem pr¹dem elektrycznym ma miejsce, pracownicy musz¹ koniecznie znaleŸæ prawnika specjalizuj¹cego siê w wypad kach na budowie, a dok³adniej niezbêdny jest prawnik od pora¿eñ pr¹dem. W istot nym przypadku, pracownik dozna³ obra ¿eñ podczas pracy przy systemach prze wodów przy projekcie renowacyjnym. Pracownik u¿y³ wówczas drabiny maj¹cej dwa i pó³ metra, w celu zainstalowania systemu przewodów. Trzyma³ drabinê w lewej d³oni, a jego prawa d³oñ odpo wiedzialna by³a za u¿ycie wiertarki aku mulatorowej. Pracownik sta³ wówczas na szóstym stopniu drabiny i u¿y³ wiertarki w celu na³o¿enia nakrêtki na istniej¹cy przewód.Niezauwa¿y³ on ¿adnych przewodów, ani skrzynek elektrycznych w pobli¿u miejsca pracy. Wszyscy ze znajduj¹cych siê w pobli¿u dziesiêciu pracowników u¿ywali w tym czasie narzêdzi na akumu lator. W momencie kiedy pracownik pró bowa³ na³o¿yæ nakrêtkê, umieœci³ na niej swoj¹ d³oñ, w celu z³apania równowagi. W sposób natychmiastowy zosta³ o pora ¿ony pr¹dem. PóŸniej zda³ sobie sprawê, ¿e mia³ stycznoœæ ze skrzynk¹ elektryczn¹ podKierowniknapiêciem. projektu znajdowa³ siê wówczas jakieœ 6-9 metrów od poszkodo wanego pracownika. Us³ysza³ g³oœny krzyk i odwróci³ siê w stronê pora¿onego pr¹dem pracownika. Zobaczy³ wówczas iskry, oraz spadaj¹cego z drabiny pracow nika, zaraz po doznaniu wstrz¹su elek trycznego. Pracownik upad³ najpierw oko ³o piêciu metrów do ty³u i uderzy³ g³ow¹ o betonow¹ p³ytê. Rozprawa s¹dowa Prawnik poszkodowanego pracownika, specjalizuj¹cy siê w wypadkach dotycz¹ cych pora¿eñ pr¹dem, z³o¿y³ pozew prze ciwko deweloperom oraz wykonawcom, czyli osobom pozwanym. Wraz z zezna niami wszystkich œwiadków oraz wymia nami ekspertyz, poszkodowany w wypad ku poprosi³ sêdziego o wydanie decyzji o odpowiedzialnoœci karnej. Konkretnie, pracownik stwierdzi³, ¿e nowojorskie pra wo zapewnia pracownikom budowlanym bezpieczne stanowiska pracy. Legislatura stanu Nowy Jork stworzy³a listê zasad bezpieczeñstwa, nazywan¹ ko deksem przemys³owym. Kodeks przemy s³owy zawiera zarówno ogólne zasady bezpieczeñstwa, jak i szczegó³owe zasady bezpieczeñstwa dla wszystkich rodzajów pracy budowlanej, od prac podnoszenio wych pocz¹wszy, odnosz¹c siê równie¿ do prac rozbiórkowych, a koñcz¹c na wy konywaniu robót elektrycznych. W mo mencie kiedy deweloperzy, czy wyko nawcy naruszaj¹ powy¿sze zasady, maj¹ wówczas do czynienia z odpowiedzialno œci¹Pracownikkarn¹. stwierdzi³, ¿e zosta³ pora¿o ny pr¹dem w wyniku z³amania zasad bez pieczeñstwa przez pozwane w procesie osoby. Przede wszystkim owe zasady mó wi¹, ¿e pracownicy powinni byæ w sposób prawid³owy ostrzegani przed skrzynkami elektrycznymi pod napiêciem. Alterna tywnie, pr¹d elektryczny znajduj¹cy siê w skrzynkach powinien byæ wy³¹czony. Poszkodowany pracownik stwierdzi³, ¿e deweloper oraz wykonawca nie spe³ni³ ¿adnej z powy¿ej wymienionych czynno œci. Odpowiednio, zosta³ przez nich naru szony kodeks przemys³owy, i to w³aœnie naruszenie by³o powodem jego wypadku. Pozwani poprosili sêdziego o umorze nie opisywanej sprawy, bowiem uwa¿ali, ¿e poszkodowany pracownik powinien by³ wiedzieæ, które przewody s¹ pod na piêciem, poniewa¿ znak wyjœcia by³ za œwiecony. Dodatkowo, hydraulik po œwiadczy³, ¿e elektryk powiedzia³ mu, ¿e przewody na suficie s¹ pod napiêciem. Kto jest winny? Sêdzia opowiedzia³ siê za wersj¹ po szkodowanego pracownika, jednak¿e po zwani apelowali. S¹d apelacyjny równie¿ uzna³, ¿e w wyniku zaniedbañ pozwanej strony, pracownik zosta³ pora¿ony pr¹ dem, zatem pozwani musz¹ ponieœæ odpo wiedzialnoœæ karn¹. Sprawa zakoñczy³a siê rozpraw¹ s¹dow¹ wy³¹cznie dotycz¹c¹ poniesionychNiebezpieczeñstwaszkód. elektryczne s¹ jed nymi z najbardziej niebezpiecznych za gro¿eñ na placach budowy, dlatego w ta kich sytuacjach osob¹ niezbêdn¹ jest prawnik od pora¿eñ pr¹dem. Pora¿enie pr¹dem na placach budowy mo¿e mieæ miejsce w wyniku niebezpiecznych wa runków pracy, zaniedbañ ze strony dewe loperów, czy wykonawców, lub w wyniku wadliwego sprzêtu. Oprócz zagro¿eñ zwi¹zanych z pora¿eniem pr¹dem, szok doznany przez pracowników mo¿e spo wodowaæ, ¿e upuszcz¹ oni trzymane przez siebie przedmioty, i tym sposobem mog¹ spowoduj¹ ryzyko utraty zdrowia lub ¿ycia innych pracowników. Szok mo ¿e równie¿ spowodowaæ upadek pracow ników z drabin, czy rusztowañ. Wypadki dotycz¹ce pora¿eñ pr¹dem elektrycznym s¹ powa¿ne. Je¿eli uleg³eœ wypadkowi w wyniku pora¿enia pr¹dem, koniecz nie zatrudnij prawnika, którego pomo c¹ otrzymasz nale¿ne odszkodowanie. ❍

, lub

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wy padku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapra szamy do bezp³atnej konsultacji pod nu merem telefonu 212-514-5100, emalio wo pod adresem swp@plattalaw.com w czasie osobistego spotkania w na szej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ pytania bezpoœrednio na stronie in ternetowej (www.plattalaw.com u¿y waj¹c emaila dziœ zastanawiam czego chcia³bym nam ¿yczyæ? Mo¿e po prostu ¿yczê nam byœmy przestali siê baæ ró¿norodnoœci dŸwiêków. Nie zawsze bêdzie to piêkna symfonia, ale zawsze te dŸwiêki do czegoœ nas zmu szaj¹…, budz¹ nas…, ciesz¹..., irytuj¹..., daj¹ otuchê... Mam nadziejê, ¿e lubisz dŸwiêk nadchodz¹cych przyjació³, z którymi wypijesz dobr¹ kawê, albo mo¿e lubisz dŸwiêk g³osu kogoœ bliskiego kto odchodzi... A co powiesz na dŸwiêk s³ów ewangelii, która podpowiada nam, ¿e jest nadzieja, ¿e jest Bóg, ¿e jesteœ Ty, ¿e bêdzie dobrze… ... tylko nie zamykaj uszu na to, co wa¿ne, na to, co mówi nam Niebo gdy pada deszcz by szczêœliwie zmyæ z nas kurz ma³ostkowoœci, wiecznego planowania spraw, które nie od nas zale¿¹ i nad którymi i tak nie mamy kontroli… Poetka Anna Kamieñsk¹ podpowiada nam piêkn¹ modlitwê: Bo¿e weŸ tê bolesn¹ g³owê w swoje rêce tak niebo trzyma w d³oniach ziemiê... Bêdzie dobrze. Nie daj siê k³opotom. Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku! ❍

)

Takie wypadki maj¹ miejsce, pomimo tego, ¿e pewne przepisy oraz regulacje zosta³y wprowadzone w celu ochrony pracowników przed niebezpieczeñstwami zwi¹zanymi z pora¿eniem pr¹dem. Zda rza siê równie¿ i tak, ¿e takie wypadki maj¹ miejsce tylko i wy³¹cznie z powodu zaniedbañ. Wypadek pora¿eniemspowodowanypr¹demelektrycznym

5www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

lub czatu, który jest do stêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bê dziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. PORADY W ZAKRESIE: NIERUCHOMOŒCIPRAHEALPOWERNURSINGHOMETRUSTSTESTAMENTYCAREMEDICAIDHOMEMEDICAIDOFATTORNEYTHCAREPROXYWOSPADKOWE 122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. Chcê ci powiedzieæ... Ojciec Pawe³ Bielecki ¯yczenia Tak siê

nam

Czy mo¿na otworzyæ sprawê z powodu pora¿enia pr¹dem?

Pose³ zaznaczy³: „Zaprezentujemy te wszystkie straty, które byliœmy w stanie oszacowaæ, skalkulowaæ i postaramy siê podaæ ich wycenê. W pañstwie polskim, w okresie komunistycznym, jak te¿ póŸ niej, od 89. roku, podejmowanych by³o wiele prób, natomiast wszystkie by³y nie skuteczne. Trzeba zadaæ sobie pytanie, dlaczego by³y nieskuteczne, dlaczego ta praca jest tak trudna i nie zakoñczy³a siê sukcesem? Nasza zakoñczy siê sukce sem. 1 wrzeœnia podamy nasze kalkulacje strat wojennych Rzeczpospolitej i tego, co potencjalnie mo¿emy domagaæ siê od pañstwa niemieckiego”. Pose³ PiS zastrzeg³, ¿e chodzi o szacun ki i kalkulacje. doda³, ¿e „nie ma ju¿ tej Rzeczpospolitej, która by³a w 1939 r., dla tego ¿e zmieni³y siê granice, i raptem tyl ko 53 proc. terytorium obecnej Rzeczpo spolitej to terytorium, które wchodzi³o w obszar dawnej Rzeczpospolitej. Musi my pamiêtaæ, ¿e Rzeczpospolita by³a przedmiotem ataku i Rosji, i Niemiec, ale tak¿e dochodzi³o do rzezi na Wo³yniu wiêc to by³ ca³y cykl ró¿nych zdarzeñ, których praprzyczyn¹ by³ atak 1 wrzeœnia Niemiec na Polskê.” Pytany o wysokoœæ ustalonej kwoty od par³, ¿e „s¹ to kwoty znaczne, one wielo krotnie przekraczaj¹ nasz bud¿et pañ stwa”. Oblicza siê, ¿e same zniszczenia w Warszawie mo¿na oszacowaæ na 380 miliardówMularczykeuro.oœwiadczy³ równie¿: „My œlê, ¿e najwiêksz¹ strat¹ by³a strata kapita ³u ludzkiego. To miliony osób pomordo wanych, zarówno przez Niemców, jak i Rosjê, ale te¿ miliony, które musia³y uciekaæ z Polski, zosta³y na emigracji, to wielka strata; setki tysiêcy, które zosta³y inwalidami, setki tysiêcy, nawet miliony, które pracowa³y jako pracownicy przymu sowi w Niemczech”. Parlamentarzysta oceni³, ¿e „to by³a potworna trauma dla ca³ego spo³eczeñstwa, dla ca³ej populacji. Doœæ powiedzieæ, ¿e przed wojn¹ Polska liczy³a 35 milionów populacji, po wojnie tylko 24. To oznacza, ¿e prawie 1/3 lud noœci po prostu zniknê³a z naszych ziem”. Pod koniec lipca Jaros³aw Kaczyñski spotka³ siê z przebywaj¹cym w Warsza wie szefem CDU Friedrichem Merzem. Jednym z g³ównych tematów by³a kwestia niemieckich reparacji wojennych. Pytany o przebieg rozmowy lider PiS-u stwierdzi³: „Pan Merz jest wyrobionym politykiem i jak s¹dzê na jego umiejêtnoœæ prowadzenia rozmowy wp³ywa jego za wód, w którym odnosi³ wielkie sukcesy, czyli zawód adwokata. Je¿eli chodzi o re paracje, to stwierdzi³, ¿e w tej chwili ¿a den rz¹d niemiecki siê na to nie zgodzi. Ja odpowiedzia³em, ¿e historia jest dyna miczna i my tê sprawê bêdziemy stawiali, bo to jest sprawa maj¹ca wymiar material ny, a tak¿e wymiar godnoœciowy. Niby dlaczego nam mieliby nie zap³aciæ, skoro zap³acili 70-ciu pañstwom”. Kaczyñski podkreœli³ jednoczeœnie, ¿e sprawa reparacji bêdzie stawiana na wszyst kich mo¿liwych forach i doda³: „Oczywi œcie sprawa rz¹du niemieckiego na razie jest, wydaje siê, jasna, ale czy nie bêdzie z czasem ewoluowa³a – zobaczymy”. Dzia³ania szefa PiS negatywnie oceni³ by³y minister spraw zagranicznych Rado s³aw Sikorski. Polityk oœwiadczy³: „Ka czyñski szczuje na Niemców. Stwarza obietnicê, ¿e s¹ szanse na reparacje wo jenne. Nie ma i nie bêdzie, ale oczywiœcie to psuje stosunki polsko niemieckie. Jeœli traktowaæ to powa¿nie, to trzeba zapytaæ, dlaczego przez siedem lat Kaczyñski nie z³o¿y³ noty oficjalnej rz¹dowi Niemiec z ¿¹daniem reparacji”.* W wyniku agresji nazistowskich Nie miec, znaczna czêœæ Polski uleg³a ogrom nemu zniszczeniu. Zniszczone zosta³o 62 procent przemys³u, 85 procent infrastruk tury, ¿ycie w czasie wojny straci³o co naj mniej szeœæ milionów polskich obywateli (prawie 17 procent liczby mieszkañców RP w roku 1938). 23 sierpnia 1953 r. rz¹d Polskiej Rze czypospolitej Ludowej og³osi³, ¿e jedno stronnie zrzeknie siê prawa do reparacji wojennych od NRD z dniem 1 stycznia 1954 r., z wyj¹tkiem reparacji za nazi stowski ucisk i okrucieñstwa. Niemcy Wschodnie musia³y z kolei zaakceptowaæ granicê na Odrze i Nysie £u¿yckiej, co spowodowa³o przekazanie Polsce oko³o 1/4 terytorium Niemiec w granicach z 1937 r. Natomiast Niemcy Zachodnie wyp³aca³y zadoœæuczynienie za szkody wyrz¹dzone w Polsce jedynie osobom po chodzenia ¿ydowskiego. Po upadku rz¹dów komunistycznych, w roku 1992 rz¹dy Polski i Niemiec utwo rzy³y Fundacjê Pojednania, która wyp³aci ³a indywidualnym osobom narodowoœci polskiej 4,7 miliarda z³otych. Czêœæ ekspertów prawa miêdzynarodo wego kwestionuje prawo Polski do repa racji od Niemiec. Istnieje równie¿ pogl¹d, ¿e deklaracja rz¹du PRL z 1953 r. zrzeka j¹ca siê odszkodowania od Niemiec Wschodnich jest nielegalna, poniewa¿ zo sta³a og³oszona pod naciskiem Zwi¹zku Sowieckiego. * Informacje publikowane w liberalno le wicowych mediach sugeruj¹, ¿e jedn¹ z najwiêkszych grup oskar¿onych o mole stowanie seksualne nieletnich stanowi¹ duchowni. Rzeczywistoœæ wygl¹da ca³ kiemTygodnikinaczej.„Idziemy” poda³ ostatnio, ¿e zgodnie z danymi Ministerstwa Sprawie dliwoœci, w polskich wiêzieniach 1756 osób odbywa aktualnie wyroki za prze stêpstwa zwi¹zane z seksualnym molesto waniem osoby ma³oletniej. Wœród nich jest zaledwie czterech duchownych.

* Jaros³aw Kaczyñski udzieli³ kilka dni temu wywiadu tygodnikowi „Wsieci”. Prezes PiS skrytykowa³ podejœcie Unii Europejskiej, okreœlaj¹c dalsz¹ blokadê œrodków z KPO jako grê. By³y premier zaznaczy³: „Nie mo¿e byæ tak – i nie bê dzie – ¿e Unia wobec nas nie uznaje trak tatów, porozumieñ, umów. Nawet wyro ków TSUE, który jasno stwierdzi³, ¿e w przypadku sêdziów powo³anie przez prezydenta zamyka temat, nawet jeœli ktoœ ma jakieœ Kaczyñskiw¹tpliwoœci.”doda³,¿ezmiana linii bêdzie oznacza³a zmiany w rz¹dzie, ale „nie bê dzie zmiany premiera czy rz¹du, to w tej chwili z wielu wzglêdów jest niemo¿liwe. Ale wnioski musimy wyci¹gn¹æ. Ustêp stwa nic nie da³y, choæ poszliœmy daleko, wed³ug mnie ryzykownie daleko.” Na s³owa prezesa PiS zareagowa³ Do nald Tusk, który w mediach spo³ecznoœcio wych oœwiadczy³: „Kaczyñski wyci¹ga nas w³aœnie z Unii. Konsekwentnie i z uporem maniaka. Wszyscy zwolennicy Unii musz¹ to wreszcie zrozumieæ. S³owa PiS o arma tach i ogniu zaporowym przeciw Brukseli brzmi¹ groteskowo, ale, wierzcie mi, tu ju¿ nie ma siê z czego œmiaæ”. Plotki o wyjœciu Polski z Unii (polexit) kr¹¿¹ od wielu lat. Za polexitem wypo wiada siê jedynie Konfederacja, która ma w sejmie jedynie 11 pos³ów. Rz¹d Zjed noczonej Prawicy wielokrotnie deklaro wa³, ¿e jest za pozostaniem w Unii Euro pejskiej. Z badañ opinii publicznej wyni ka, ¿e oko³o 2/3 spo³eczeñstwa opowiada siê za pozostaniem w Unii. Polexit by³by mo¿liwy tylko wtedy, gdyby wiêkszoœæ g³osuj¹cych w referendum obywateli RP wypowiadzia³a siê za wyjœciem z UE. A to, jak na razie, jest niemo¿liwe. ❍ o reparacjach wojennych

Widziane z Providence Kazimierz Wierzbicki

Pose³ Arkadiusz Mularczyk

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com6

Tydzieñ na kolanie

Poniedzia³ek Jak co roku, wraca. Wspomnienie o Rze zi Woli „Znów1944.ostro¿nie wysuwam g³owê z bramy ulica kompletnie pusta, jednak, gdy siê odwracam, widzê z przera¿eniem, ¿e z bramy drugiego podwórza wychodzi jakiœ szkop. Jeszcze mnie nie widzi, ale ju¿ jest za póŸno na rejteradê. Momental nie decydujê siê wyjœæ mu naprzeciw. To jest najlepszy sposób zasugerowania Niemcowi, ¿e siê nie bojê, czyli ¿e je stem w porz¹dku, mam prawo tu przeby waæ (…) Niemiec, koœcisty drab, ju¿ mnie zauwa¿y³, ale nie okazuje wrogoœci, przeciwnie, szczerzy w uœmiechu stercz¹ ce zêby. Jest jeszcze przed barykad¹, podczas gdy ja do niej dochodzê. Mo¿e siê jakoœ uda? Mo¿e mnie nie zatrzyma? Esesman spogl¹da na p³omienie unosz¹ce siê nad barykad¹ i rzuca w moj¹ stronê: Schönes OdpowiadamFeuer?potwierdzeniem i uœmie chem: – Jawohl, schönes Feuer! – Ogieñ jest rzeczywiœcie doœæ efektowny, nie przeczê. Grunt to wzajemne porozumie nie i jednomyœlna ocena zjawisk – myœlê z ironi¹. Min¹wszy Niemca i barykadê, ogl¹dam siê jednak, czy nie stanie i nie strzeli mi czasem w plecy. Mój wzrok pada na przeciwn¹ stronê p³on¹cej œcia ny, widzê to, na co przed chwil¹ patrzy³ tamten, mówi¹c, ¿e piêkny ogieñ. Na p³o n¹cych bierwionach i klocach le¿¹ dzie si¹tki, a mo¿e setki cia³. To p³on¹ ludzkie zw³oki. Ogieñ z tego paliwa tak uradowa³ wzrok esesmana. Ja powiedzia³am z uœmiechem: „Tak, piêkny ogieñ” na widok p³on¹cych zw³ok pomordowanych. Jednym szarpniêciem odwracam g³owê i sztywno, automatycz nie wchodzê w bramê drugiego podwór ka. Nagle znalaz³am siê na jasno oœwie tlonej wolnej przestrzeni, a przede mn¹, na pokrytym traw¹ ma³ym wzniesieniu, Jeremi Zaborowski

Raport

Informacje te przecz¹ medialnej tezie, sformu³owanej w oparciu o raport Pañ stwowej Komisji do spraw Pedofili, ¿e duchowieñstwo jest drugim po rodzinie œrodowiskiem dopuszczaj¹cym siê seksu alnego wykorzystywania dzieci. Opublikowany w ubieg³ym tygodniu raport Pañstwowej Komisji ds. Pedofilii zawiera informacjê, ¿e w odniesieniu do relacji miêdzy pokrzywdzonym a wskaza nym sprawc¹, oko³o 38 proc. spraw doty czy³o œrodowiska rodzinnego lub domo wego. Przestêpstwa pedofilii w rodzinach dokonuj¹ najczêœciej ojcowie, bracia, ku zyni i inni krewni. Warto dodaæ, ¿e du¿a liczba przypadków molestowania w rodzi nach nigdy nie wychodzi na jaw. Dzieci wstydz¹ siê mówiæ o „tych sprawach”, jak równie¿ nie chc¹ oskar¿aæ rodziców lub rodzeñstwa.Wœródsprawców niespokrewnionych znalaz³o siê 57 spraw dotycz¹cych du chownych, s¹siadów (19), partnerów ro dzica (17), nauczycieli/wychowawców/ opiekunów (9 spraw), trenerów sporto wych (6), znajomych rodziny (6) oraz le karzy (2 sprawy). W oparciu o te dane du¿a czêœæ me diów wyci¹gnê³a wniosek i rozpowszech ni³a tezê, ¿e to duchowieñstwo jest dru gim po rodzinie œrodowiskiem, gdzie do konywane s¹ przestêpstwa zwi¹zane z seksualnym wykorzystywaniem osób ma³oletnich. Teza ta jest ca³kowicie bez podstawna, gdy¿ Pañstwowa Komisja do spraw Pedofilii w swym raporcie informo wa³a nie o skali zjawiska wykorzystywa nia seksualnego ma³oletnich z podzia³em na poszczególne grupy sprawców, lecz wy³¹cznie o sprawach, które zosta³y do niej zg³oszone.

Arkadiusz Mularczyk, który w Sejmie sta³ na czele Parlamentarnego Zespo³u do spraw Oszacowania Wysokoœci Od szkodowañ Nale¿nych Polsce od Nie miec za Szkody Wyrz¹dzone w trak cie II Wojny Œwiatowej, oœwiadczy³, ¿e 1 wrzeœnia og³oszony zostanie ra port o polskich stratach wojennych.

Tamara de £empicka

Kartki

Prezydent Ukrainy Wo³odymyr Ze³enski

W Polsce ju¿ po ¿ni wach. Zbo¿owe baloty czekaj¹ na przewiezienie do stodó³. Tradycyjnych stogów nigdzie nie widzia ³em. Kukurydza jeszcze dojrzewa. Pogoda sprzyja. Latoœ obrodzi³o. Wszyst kiego jest pod dostatkiem. Rolnicy sobie nie krzyw duj¹. Pola ju¿ nie s¹ takie w¹skie jak kiedyœ. Koni ani furmanek ju¿ od daw na nie widaæ w pejza¿ach. W wiejskich obejœciach, obok wielofunkcyjnych kombajnów, nierzadko stoj¹ dwa oso bowe samochody. Jeden ¿ony, drugi mê¿a. Bywa, ¿e i ich doros³e dzieci, te¿ maj¹ swoje pojazdy. Nie bez ko zery samochód marki BMW nazywany jest bryk¹ m³o dzie¿y wiejskiej. Na miejscu dawnych chat, krytych strzechami lub pap¹, wybudowano nowe domy. Nie rzadko wypasione, jak to siê teraz modnie mówi. Nieste ty brzydkie na ogó³ i wzajemnie do siebie niepasuj¹ce. Mo¿na wrêcz œmia³o powiedzieæ, i¿ jednorodzinna ar chitektura szpeci Polskê we wszystkich jej rejonach. Za nikaj¹ ró¿nice w poziomie ¿ycia na prowincji i w du ¿ych centrach. Lokalne w³adze dbaj¹, ¿eby w gminach by³o schludnie nie tylko przy koœcio³ach i plebaniach. Coraz wiêcej powstaje lokalnych dróg i chodników dla pieszych, a tak¿e boisk i placów zabaw dla dzieci. By wa, ¿e chodnikiem mo¿na przejœæ do s¹siedniej wsi, al bo dojœæ do lasu. Soczysta zieleñ zakrywa szpetotê ró¿ nych komórek i przybudówek. Miejscow¹ gwar¹ mówi¹ ju¿ tylko najstarsi. Mowa nowego wiejskiego narybku jest równie uboga i wulgarna jak jêzyk ich miejskich ró wieœników. Tego problemu nie widz¹ ani rodzinne do my, ani szko³y, ani koœció³. Media tak¿e nie. W wulga ryzmach dziewczyny id¹ o lepsze z ch³opakami. I na wsi, i w mieœcie. W Lublinie zagl¹dam w przesz³oœæ. Chodzê starymi ulicami, którymi chodzili rodzice mojej mamy, ona sa ma, jej dwie starsze siostry oraz brat. Wchodzê w ró¿ne zakamarki zapamiêtane z dzieciñstwa i z opowiadañ ro dzinnych. Szczêœliwie osta³y siê kamienice, w których dziadkowie kolejno mieszkali przed pierwsz¹ i przed drug¹ wojn¹, a tak¿e podczas tych¿e wojen. Jedne s¹ eleganckie, zadbane od frontu i od podwórka, inne zaœ popadaj¹ w ruinê. To popadanie obserwujê i fotografujê od wielu ju¿ lat. Miasto cierpliwie czeka a¿ siê te domy zawal¹ i wtedy powstan¹ na ich miejscu nowe budowle. Niektóre zabytkowe kamieniczki na Starówce wykupili cudzoziemcy i traktuj¹ je jako lokatê kapita³u. Rodzin na legenda g³osi, ¿e tutaj, przy ulicy Grodzkiej, gdzie jest teraz modny irlandzki pub „U Szewca”, mieœci³ siê przed wojn¹ warsztat szewski i salon obuwniczy prowa dzony przez mojego dziadka Juliana. Ponoæ by³y w nim buty, które nazywano dzie³ami sztuki. Jeden z lubel skich recenzentów nazywa³ je rzeŸbami. Iw rzeczy sa mej buty, które dziadek projektowa³ m.in. dla mojej ma my, budzi³y podziw wielu pañ a po latach tak¿e moich kole¿anek. Po jej œmierci trafi³y nawet na scenê i ozda bia³y nogi kilku znanych aktorek. Równie piêkne buty dziadek projektowa³ tak¿e dla panów. Widywa³em je m.in. na stopach mojego ojca i brata mamy. Na tej¿e Starówce s¹ zabytkowe kamieniczki zabite od lat deska mi i p³ytami paŸdzierzowymi. W niektórych oknach widniej¹ zdjêcia osób, które – jak domniemujê – w nich niegdyœ mieszka³y, g³ównie Starszych Braci w Wierze. Przejmuj¹cy to widok. W pobli¿u, w dolinie tu¿ za Zam kiem odbijaj¹ siê w Bystrzycy zdjêcia mieszkañców dawnej dzielnicy ¿ydowskiej, któr¹ Niemcy zrównali z ziemi¹ w 1943 roku. S¹ to fotografie portretowe, gru powe i sytuacyjne oraz zdjêcia ró¿nych fragmentów miasta. Uwieczniony jest na nich œwiat, którego ju¿ dawno nie ma. Szko³a podstawowa przy Miedzianej, w której uczy³a siê moja mama sta³a siê ju¿ niemal ruin¹. Mieszkaj¹ w niej teraz menele i tzw. element. Wokó³ walaj¹ siê œmiecie i butelki po alkoholu. Dookolne chaszcze s¹ pu bliczn¹ toalet¹. Natomiast pobliska Szko³a Handlowa im. Vetterów, któr¹ mama ukoñczy³a w 1937 roku jest piêknie odnowiona i promieniuje swym blaskiem na ca ³¹ okolicê, nie wy³¹czaj¹c zabytkowych budynków Poli techniki. Wielki blask bije te¿ od Katedry œwiêtych Ja nów i koœcio³a Dominikanów. Tu¿ obok nich lub za ni mi s¹ obskurne budynki z podwórkami, na które lepiej nie wchodziæ. Na jednym z nich jest wymowny napis „Tylko Bóg mo¿e nas s¹dziæ”. Odcinek Krakowskiego Przedmieœcia od Bramy Kra kowskiej do placu Litewskiego zosta³ zamkniêty dla ru chu i przekszta³cony w szeroki deptak z wieloma ka wiarniami, piwiarniami, restauracjami i eleganckimi sklepami. Przechadzaj¹ siê po nim tabuny turystów. I to nie tylko z Europy. Podobnie jest na wspomnianej ulicy Grodzkiej ci¹gn¹cej siê od Bramy Krakowskiej do Zam ku Królewskiego. Na niej jest jednak wiêcej kontrastów. Odnowione kamieniczki s¹siaduj¹ z zabytkami zabitymi dechami. Dos³ownie! S³u¿ê zdjêciami, gdyby ktoœ nie wierzy³.W¿yciu kulturalnym Lublina niezwyk³ym wydarze niem sta³a siê wystawa „Tamara £empicka. Kobieta w podró¿y” zorganizowana na Zamku przez Muzeum Narodowe. Cieszy siê tak wielkim zainteresowaniem, ¿e otwarta jest a¿ czternaœcie godzin dziennie! Ostatni zwiedzaj¹cy wychodz¹ o pó³nocy. A jest ich tylu, ¿e trzeba ustawiaæ siê w kolejce do ka¿dego obrazu tej wielce oryginalnej artystki. Obrazu znanego i nieznane go, albowiem na wystawie prezentowane s¹ tak¿e prace nie znajduj¹ce siê wczeœniej na ró¿nych pokazach. S¹ wœród nich dzie³a tak œwietne, jak dwa „Portrety ucho dŸców”, „M³odzieniec z ksi¹¿k¹”, „Czytaj¹ca dziewczy na”, portret „Matki prze³o¿onej” i tak nietypowe dla £empickiej, jak „Wenecja w deszczu”, czy wykonany o³ówkiem „Portret dziewczyny”. Najwiêksz¹ uwagê przyci¹gaj¹ oczywiœcie obrazy najczêœciej reproduko wane, których bohaterkami s¹ wielce atrakcyjne model ki ujête w sposób charakterystyczny tylko dla £empic kiej. Zainteresowanie budzi te¿ niedokoñczony portret jej mê¿a Tadeusza. Oprócz dzie³ samej artystki mo¿ na podziwiaæ meble i przedmioty w stylu art deco, któ rymi siê otacza³a oraz jej stroje, torebki i bi¿uteriê. Foto gramy pokazuj¹ wnêtrza, w których mieszka³a w ró¿ nych miastach. Na jednym z nich widnieje ona sama, jak¿e inna od znanych podobizn. Ca³a wystawa jest bar dzo ciekaw¹ opowieœci¹ o ¿yciu tej fascynuj¹cej i jak¿e ekscentrycznej kobiety. ❍ z przemijania Andrzej Józef D¹browski sta³ czarny kozio³ i patrzy³ na mnie swo imi dziwnymi oczyma. Diabe³! Ukaza³ mi siê diabe³! Nogi nios¹ mnie przed siebie, wychodzê na ty³y fabryki. Chcê jak naj prêdzej wróciæ do szpitala, szukam tylne go przejœcia, nie mam odwagi siê cofn¹æ. Tamtêdy nie wrócê” (Anna Danuta S³a wiñska, „Prze¿y³am to. Wola 1944”). Wtorek W poniedzia³ek odby³o siê… przeszu kanie posiad³oœci Donalda Trumpa na Florydzie. By³ego prezydenta nie by³o na miejscu, poniewa¿ spêdza lato w swoim klubie golfowym w Bedminster w New Jersey i by³ wtedy w Nowym Jorku. Wiêc zwali³o siê 30 uzbrojonych po zêby agen tów FBI i wynios³o dziesiêæ pude³. Co w œrodku? Nie wiemy na razie i pewnie siê szybko nie dowiemy. Ponoæ przeszu kanie mia³o zwi¹zek ze œledztwem w sprawie dokumentów, w tym opatrzo nych klauzul¹ „œciœle tajne”, które Trump zabra³ ze sob¹ do swej posiad³oœci na Flo rydzie. Jeszcze w lutym br.. Archiwa Na rodowe poinformowa³y, ¿e Trump zwró ci³ 15 pude³ z dokumentami. Ale to rzecz bez precedensu – najazd agentów federal nych na biuro by³ego prezydenta USA. „Nasz naród ¿yje w mrocznych czasach, mój piêkny dom, Mar-a-Lago w Palm Be ach na Florydzie, zosta³ najechany, jest oblê¿ony i okupowany przez licznych agentów FBI. Nic takiego nigdy wcze œniej nie spotka³o prezydenta Stanów Zjednoczonych” – podkreœli³ w swym oœwiadczeniu Trump. „W³amali siê nawet do mojego sejfu!” – doda³ by³y prezydent. „Bezprawie, przeœladowanie politycz ne i polowanie na czarownice musi zostaæ ujawnione i powstrzymane (...) Nadal bê dê walczy³ dla dobra wielkiego amery kañskiego narodu!” – zapowiedzia³ Do nald Trump. Ogieñ rozpalony, zwolenni cy Trumpa nie daruj¹ takich numerów, jakby nie mo¿na tego za³atwiæ miêdzy pracownikami… Wtorek wieczór Có¿ za piêkne zdjêcia! Zestrachani ro syjscy turyœci na pla¿ach pó³wyspu Krym filmuj¹cy wielkie grzyby po wybuchach. Zdjêcia samych eksplozji na rosyjskim lotnisku wojskowym w miejscowoœci No wofedoriwka na okupowanym przez Ro sjan od 2014 r. terenie. Zdjêcia korków niedaleko mostu ponad Cieœnin¹ Ker czeñsk¹, t³ocz¹cych siê rosyjskich samo chodów, próbuj¹cych zwiaæ z pó³wyspu do Mateczki Rassiji. A có¿ to siê sta³o? Oto na ruskie lotni sko na Krymie spad³o coœ wystrzelonego przez Ukraiñców. Rosjanie przyznali, tak, p³onie, ale to wszystko z powodu „nie ostro¿nego obchodzenia siê z ogniem”, jeden ranny i tyle. Ale na zdjêciach widaæ wyraŸnie: przynajmniej jeden zniszczony wojskowy samolot, masê popalonego sprzêtu, p³on¹ce magazyny z amunicj¹ i pasNowofedoriwkastartowy. znajduje siê w rejonie miasta Saki, na zachodnim brzegu Kry mu. Od pozycji ukraiñskich na linii frontu w obwodzie chersoñskim dzieli j¹ oko³o 200 km w linii prostej. Odleg³oœæ w linii prostej od Odessy to 269 kilometrów. Wed³ug co najmniej dwóch Ÿróde³, to by ³y ukraiñskie przeciwokrêtowe rakiety Neptun, które maj¹ l¹dow¹ wersjê o za siêgu do 280 km. Prezydent Ukrainy Wo³odymyr Ze³en ski we wtorek wieczorem w swoim cy klicznym wyst¹pieniu w mediach spo ³ecznoœciowych przypomnia³, ¿e od zajê cia Krymu zaczê³a siê rosyjska wojna z Ukrain¹ i tam te¿ musi siê zakoñczyæ. Prezydent powiedzia³, ¿e wierzy w odzy skanie pó³wyspu przez Ukrainê i zakoñ czenie jego wieloletnich cierpieñ pod ro syjskim butem: „represji, katastrofy eko logicznej, beznadziei gospodarczej, woj ny”. Miejmy nadziejê, ¿e zadanie – choæ piekielnie trudne – zostanie wykonane, a Putin zostanie tym ostatecznie upoko rzony. ❍

7www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

W³adys³aw

8 Oœmiornica

KURIER PLUS 13 SIERPNIA

W bramce „Legii Warszawa” sta³ fe nomenalny W³adys³aw Grotyñski, uwa¿a ny za talent wszechczasów. Kibice uwiel biali go i nadali mu przydomek: „Œruba”. „Œruba” nie ba³ siê niczego i rzuca³ siê na pi³kê ryzykuj¹c kopniêcie w g³owê lub in n¹, groŸn¹ kontuzjê. Jego przydomek wcale nie sugerowa³ sprawnoœci fizycz nej, a raczej szaleñstwo jakie rozgrywa³o siê w jego g³owie. Pi³karze mówili, ¿e „Œruba” rzuca³ siê tam, gdzie inni pi³karze bali siê wstawiæ nogê. Do tego Grotyñski by³ przystojny jak aktor filmowy. Wie dzia³ o tym i u¿ywa³ ¿ycia. Ubiera³ siê tyl ko w markowe, drogie ubrania, a po War szawie jeŸdzi³ sportowym Fordem „Mu stangiem”. W 1970 r., „Mustang” w so cjalistycznej Polsce traktowany by³ jak Ferrari”. Wzbudza³ zainteresowanie i za zdroœæ. Grotyñski do Warszawy trafi³ w 1964 r. z zespo³u „Mazur Karczew”. B³yskawicznie sta³ siê filarem warszaw skiej dru¿yny ustanawiaj¹c niepobity do dziœ rekord – 762 minuty bez utraty bram ki. Dziœ, najbardziej rozpoznawalnym pol skim bramkarzem w historii futbolu jest Jan Tomaszewski, ale w 1970 r. nikt go nie bra³ pod uwagê. Gwiazda W³adys³awa Grotyñskiego b³yszcza³a pe³nym bla skiem.Drugim filarem warszawskiej dru¿yny by³ Janusz ¯mijewski, ofensywnie graj¹cy pomocnik, który swoj¹ technik¹ nie ustê powa³ najlepszym pi³karzom œwiata w swo ich czasach. W gazetach pisano o nim „polski Pele”, ale kibice nazywali go od nazwiska: „¯mija”. Doskonale kontrolo wal pi³kê w grze, œwietnie dryblowa³ i strzela³ wiele bramek. W „Legii Warsza wa” gra³ od 17-go roku ¿ycia, gdy trafi³ tam z OKS Otwock. Warszawski klub da³ za niego komplet koszulek dla zespo³u i kilkanaœcie par butów. By³ prawdziwym gwiazdorem i podobnie jak Grotyñski lu bi³ nocne ¿ycie. W nocnych zabawach to warzyszy³a mu czêsto inna legenda pi³ki Kazimierz Deyna, którego nazywano „KsiêciemPierwszynocy”.mecz z Feyenoordem odby³ siê w Warszawie. By³ niezwykle zacie k³y, ale zakoñczy³ siê remisem 0:0. O wszystkim mia³ zdecydowaæ rewan¿ w Rotterdamie, ale tak pi³karze jak i kibi ce byli dobrej myœli. Warszawska dru¿y na mimo, ¿e by³a „czarnym koniem” roz grywek nie mia³a kompleksów i nie raz udowodni³a, ¿e potrafi wygraæ mecz na obcym stadionie. 15 kwietnia, 1970 r. za wodnicy Legii szybko zmie rzali w stronê podstawione go dla nich samolotu, któ rym mieli polecieæ do Ho landii. Na Okêciu ¿egnali ich pe³ni nadziei kibice, a ich oczy zwrócone by³y g³ownie na Grotyñskiego i ¯mijewskie go. To tych dwóch doskona³ych pi³karzy nieoczekiwanie otoczy³a grupa polskich celników. Po chwili poproszono ich do oddzielnego pokoju na rewizjê oso bist¹. Przy obu zawodnikach celnicy zna leŸli w sumie 2500 dolarów. Socjalistycz ne prawo zakazywa³o wywozu dewiz i by³o to przestêpstwo karane wiêzieniem! Wieœæ o z³apaniu na przemycie waluty dwóch czo³owych pi³karzy klubu wojsko wego „Legia”, natychmiast trafi³a do pre zesa klubu, genera³a Zygmunta Huszczy. Uruchomi³ on swoje wp³ywy i nakazano wypuszczenie zawodników. Sprawa prze mytu zosta³a od³o¿ona na czas ich powró tu z Holandii. Jednak ani „Œruba” ani „¯mija” nie byli w stanie myœlec o ni czym innym, tylko o tym, co ich czeka, gdy wróc¹ do Warszawy. Na boisku byli ju¿ tylko swoimi w³asnymi cieniami i mecz skoñczy³ siê klêsk¹ 0:2. Koledzy w klubie wiedzieli o ca³ym zajœciu i nie mieli do nich pretensji o to, ¿e zagrali s³a by mecz. Ka¿dy z polskich sportowców, uprawiaj¹cych swoj¹ dyscyplinê na œwia towym poziomie, dorabia³ sobie niewiel kim przemytem do krajów jakie odwie dza³. W³adze przymyka³y na to oko. Gro tyñski i ¯mijewski wpadli przez to, ¿e ku pili dolary od cinkciarzy, którzy okazali siê byæ agentami SB. Dziœ 2500 dolarów nie wydaje siê du¿¹ sum¹, ale mieszkanie w Warszawie mo¿ na by³o kupiæ wtedy za piêæ tysiêcy dola rów! Sportowcy przemycali ze sob¹ kryszta³y, kawior, wódkê albo walutê. Za wodnicy „Legii Warszawa”, klubu uzna wanego wówczas za jeden z najbogat szych w Polsce, dostawali 2800 z³otych pensji, 1200 z³otych na do¿ywianie i 600 z³otych za wygrany mecz. Dolar na czar nym rynku kosztowa³ wtedy sto z³otych.

By³y to grosze w porównaniu z tym, co zarabiali pi³karze Górnika Zabrze, których pensje by³y dwa razy wy¿sze, bo mieli górnicze etaty, a za ka¿dy wygrany mecz dostawali piêæ tysiêcy z³otych premii. Po powrocie do kraju obaj pi³karze trafili natychmiast na salê s¹dow¹. Zostali nie tylko wyrzuceni z klubu, ale tak¿e po zbawieni stopni woskowych, jakie posia dali ze wzglêdu na grê w zespole, któremu patronowa³a polska armia. Okaza³o siê, ¿e ca³y proces s¹dowy ma o wiele wiêkszy zasiêg i oskar¿onych o przemyt zosta³o piêædziesiêciu innych zawodników, którzy kontraband¹ dorabiali do pensji. Kiedy pi³karze „Legii” wygrali swój wyjazdowy mecz w Stambule, Grotyñski, ¯mijewski i Feliks Niedzió³ka, z³o¿yli siê wspólnie na kilogram z³ota, który z zy skiem sprzedali w Polsce. ¯mijewski ku pi³ za to dolary, które zamierza³ zdepono waæ na koncie w banku w Berlinie Za chodnim. W s¹dzie zezna³, ¿e zbiera³ na „Wo³gê”, a pieni¹dze mia³ w odpowied nim momencie wwieŸæ z powrotem do Polski i zadeklarowaæ je jako wygrana w kasynie. By³ to powszechnie stosowany proceder, bo w tamtych czasach nie by³o mo¿liwoœci sprawdzenia czy pieni¹dze rzeczywiœcie pochodz¹ z hazardu. Pod czas rozprawy s¹dowej wielu zawodni ków widz¹c, ¿e to nie przelewki i próbu j¹c rozpaczliwie ratowaæ swoj¹ karierê obci¹¿a³o zeznaniami kolegów. Byli wœród nich tak¿e tacy, którzy byli donosi cielami SB. ¯mijewski od S³u¿by Bezpie czeñstwa otrzyma³ tak¹ ofertê, ale j¹ wy 2022 www.kurierplus.com polska Chris Miekina Za garœæ dolarów

Janusz ¯mijewski w Legii Warszawa gra³ od 17-go roku ¿ycia. W gazetach pisano o nim „polski Pele”, ale kibice nazywali go od nazwiska: „¯mija”. Grotyñski „Œruba” po Warszawie jeŸdzi³ sportowym Fordem „Mustangiem”

Wiosn¹ 1970 r. sto³eczny klub pi³karski „Legia Warszawa” stan¹³ przed ogromn¹ szans¹. W rozgrywkach europejskich mi strzów krajowych, pi³karze Legii najpierw rozgromili rumuñski UT Arad, potem na szpikowany gwiazdami francuski Saint Etienne i w æwiercfinale turecki Galata saray. Aby dotrzeæ do fina³u nale¿a³o po konaæ utytu³owany, holenderski zespó³ Feyenoord Rotterdam, ale warszawska dru¿yna czu³a siê pewnie. Polska pi³ka no¿na wchodzi³a w swoj¹ najwspanialsz¹ fazê, której efektem kilka lat póŸniej by³ legendarny zespó³ pod wodz¹ Kazimierza Górskiego.

9www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 œmia³. Nigdy mu tego nie zapomniano i do zarzutów doszed³ tak¿e ten, ¿e utalen towany pi³karz wywozi³ dolary, bo chcia³ uciec z kraju. W obliczu s¹du ¯mijewski wyrazi³ tak przekonywaj¹c¹ skruchê, ¿e by³ jedy nym z 50 pi³karzy, któremu nie odebrano stopnia – sier¿anta – jaki posiada³. Dosta³ tylko rok wiêzienia, a w poczet odsiadki zaliczono mu osiem miesiêcy w areszcie na Rakowieckiej. Musia³ tak¿e zap³aciæ 15 tysiêcy z³otych grzywny. Po wyjœciu z wiêzienia nie mia³ z czego ¿yæ. W³adze „Legii” doceniaj¹c to, co zrobil w prze sz³oœci dla zespo³u, zatrudni³y w klubie je go ¿onê. Ca³y czas trenowa³ wierz¹c, ¿e wróci do zespo³u. Graniczy³o to z cudem, ale taki cud siê zdarzy³. Kiedy rok póŸniej „Legia” gra³a w pucharach z groŸnym, belgijskim Standardem Liege, trener Ed mund Zientara, wstawi³ siê za ¯mijew skim w wojskowych w³adzach klubu. Ge nera³owie siê zgodzili i „¯mija” wybieg³ na boisko. To z jego podania pad³a pierw sza bramka dla „Legii”, a drug¹ zdoby³ ju¿ osobiœcie. Jego kariera by³a jednak skoñczona. Z „Legii” przeszed³ najpierw do „Ruchu Chorzów”, a potem, w 1978 r. wyjecha³ do Kanady, gdzie gra³ „Toronto Falcons” i „Polonii Toronto”. W Kanadzie nie czu³ siê jednak dobrze i w 1985 r wró ci³ do Polski. Jego by³y klubowy kolega, Henryk Apostel, by³ trenerem m³odzie¿o wej reprezentacji Polski i chcia³ zatrudniæ ¯mijewskiego jako asystenta, ale partyjny beton z PZPN siê nie zgodzi³. Nie chciano aby kryminalista mia³ coœ wspólnego z polsk¹ m³odzie¿¹. Do tego ¯mijewski mia³ k³opoty z hazardem i alkoholem. Przepi³ i przegra³ wszystkie pieni¹dze ja kie przywióz³ z Kanady i z pustymi kie szeniami wróci³ do Toronto, gdzie miesz ka do dziœ. Od ponad 25 lat nie pije alko holua od dziesiêciu nie zasiad³ przy kar cianym stoliku. Uwa¿a siê za szczêœliwe go emeryta i pogodzi³ siê z tym, ¿e nie przeszed³ do historii jaki „polski Pele”. Mniej szczêœcia mia³ W³adys³aw Gro tyñski. Dosta³ najwy¿szy wyrok do odsie dzenia – bo a¿ cztery lata – za to, ¿e mili cja nie by³a w stanie skonfiskowaæ jego „Mustanga”, którego przezornie zostawi³ na parkingu amerykañskiej ambasady w Warszawie. Zwolniono, go jednak po dwóch latach na ¿¹danie Edwarda Gierka, który kibicowa³ „Zag³êbiu Sosnowiec”. „Zag³êbie by³o zagro¿one spadkiem do drugiej ligi i Gierek, ¿eby ratowaæ swój ukochany klub sprowadzi³ tam Jacka Gmocha, który zasugerowa³, aby w bram ce zespo³u stan¹³ „Œruba”. Grotyñski spe³ni³ pok³adane w nim na dzieje, „Zag³êbie” zosta³o w Ekstraklasie, a on sam zacz¹³ ¿yæ tak jak poprzednio, spêdzaj¹c wolny czas na nocnym ¿yciu i podejrzanych interesach z pó³œwiatkiem. Sta³ siê idolem kibiców, ale kiedy zacz¹³ romansowaæ z siatkarkami „P³omienia So snowiec” podziêkowano mu za wspó³pra cê. „Legia” nie chcia³a nawet s³yszeæ aby znów gra³ w zespole i Grotyñski wróci³ sk¹d przyszed³ – do „Mazura Karczew”. Ostatni mecz w tym klubie rozegra³ w 1979 r. i przyjecha³ do Warszawy szu kaæ szczêœcia. Odcina³ kupony od dawnej s³awy i zawsze rozpozna³ go któryœ z daw nych kibiców stawiaj¹c mu wódkê. Wpad³ w alkoholizm i ca³y swój czas spêdza³ na ³aweczce przed „Okr¹glakiem”, klubem nale¿¹cym do olimpijczyka, W³adys³awa Komara. Za setkê wódki stawa³ pomiêdzy dwoma koszami na œmieci i ³apa³ kopniêt¹ w jego kierunku puszkê po piwie. 28 czerwca 2002 r. jego serce nie wy trzyma³o. Zmar³ na ³aweczce przed „Okr¹glakiem”. Mia³ wówczas 57 lat i nikt ju¿ dziœ nie pamiêta, ¿e zapowiada³ siê na najlepszego bramkarza w historii polskiego futbolu. ❍

Analizuj¹c historiê walk podczas Po wstania Warszawskiego, nie sposób obojêtnie przejœæ obok wybuchu nie mieckiego pojazdu na Starym Mie œcie, który zabi³ setki warszawiaków. Zdarzenie to by³o jedn¹ z najwiêk szych tragedii Powstania. Przez kilkanaœcie sekund od eksplozji panowa³a cisza, podczas której chmura dymu przes³oni³a ul. Kiliñskiego. Kiedy z góry spad³ powyginany eksplozj¹ wrak Borgwarda i ostatnie ludzkie szcz¹tki, do piero wtedy w niebo uderzy³ krzyk przera ¿enia ocala³ych i jêki rannych. Ca³a ulica us³ana by³a zw³okami, fragmentami ludz kich strzêpów i mazi¹ krwawego b³ota. Si³a wybuchu by³a tak wielka, ¿e niektóre szcz¹tki cia³ wt³oczy³a w pobliskie kamie nice tworz¹c makabryczne p³askorzeŸby z koñczyn i Spróbujmyg³ów.odtworzyæ wydarzenia tam tego sierpniowego dnia. By³a to s³oneczna niedziela. Niemcy nie przejawiali du¿ej aktywnoœci. Powstañcz¹ barykadê na ul. Podwale obsadzali ¿o³nierze z kompanii harcerskiej batalionu Gustaw z Narodowej Organizacji Wojskowej. Z prawej strony Podwala, na Reducie dowodzi³ pchor. „Ogrodziñski” Lech Pecho. Po lewej stro nie dowództwo pe³ni³ pchr. „Krakowski” Tadeusz I³³akowicz, dowódca 3 plutonu kompanii Harcerskiej. Przed po³udniem pod barykadê podjecha³y od strony Placu Zamkowego dwa niemieckie pojazdy pan cerne. Wiêkszy pojazd – dzia³o pancerne StuG 40 odda³o jeden strza³ stronê po wstañczych stanowisk i przepuœci³o drugi, mniejszy pojazd. By³ on wygl¹dem ze wnêtrznym zbli¿ony do tankietki – poru sza³ siê na g¹sienicach i nie mia³ wie¿ycz ki ani uzbrojenia. Dziœ wiemy, ¿e pod pol sk¹ barykadê nie podjecha³ czo³g, tylko ciê¿ki transporter ³adunków wybucho wych Borgward B IV. Ale wówczas dla ¿o³nierzy Powstania by³a to broñ zupe³nie nieznana, któr¹ Niemcy œci¹gnêli do War szawy trzy dni wczeœniej. Jork Nr 287 13 sierpnia 2022 sierpnia 1944 r. Czarna niedziela Powstania Warszawskiego

Nowy

Wypalony i zniszczony kad³ub niemieckiego Borgwarda B IV który wybuch³ 13 sierpnia 1944 r. Przeszukiwanie gruzów i ratowanie przysypanych w budynku przy ul. Kiliñskiego 3 zniszczonego w wy niku eksplozji niemieckiego nosiciela ³adunków wybuchowych Zniszczone kamienice przy Podwalu (nr. 32, 34 i 36), ujêcie od ul. Kiliñskiego, po wybuchu niemieckie go nosiciela ³adunków wybuchowych 13 sierpnia 1944 r.Miejsce zdobycia oraz trasa przejazdu zdobycznego Borgwarda IV (rys. Piotr Wawrzkiewicz)

13

Transporter podjecha³ pod powstañcze stanowiska, wykona³ kilka nieporadnych manewrów i zatrzyma³ siê tu¿ pod sam¹ barykad¹. Dopiero wtedy zareagowali Po lacy, obrzucaj¹c wrogi pojazd butelkami z benzyn¹. W tym samym czasie z akcji wycofa³ siê niemiecki StuG 40. Kiedy na pancerzu Borgwarda pojawi³y siê p³omie nie, wyskoczy³ z niego kierowca i nie ostrzelany przez nikogo zdo³a³ uciec. Któ ryœ z powstañców krzykn¹³, by ugasiæ s³a by ogieñ i po kilku minutach p³omienie zosta³y zd³awione. Dopiero wtedy do ¿o³ nierzy batalionu Gustaw dotar³a konkluzja, ¿e w³aœnie zdobyli nieprzyjacielski czo³g! Chocia¿ z wie¿y zegarowej zrujnowa nego zamku strzela³ niemiecki cekaem, powstañcy przeprowadzili pierwsze oglê dziny zdobytego pojazdu. Kiedy na miej scu zdarzenia pojawi³ siê dowódca kompa nii ppor. Wojciech Pszczó³kowski „Kost ka”, rozkaza³ wykonaæ jeszcze jedno roz poznanie niemieckiego transportera. Po wstañcy, którzy byli w œrodku stwierdzili, ¿e pojazd nie posiada uzbrojenia, s³u¿y prawdopodobnie do przewozu amunicji oraz ¿e znajduje siê w nim radiostacja. Defilada Meldunki o zdobyciu czo³gu dotar³y do dowódcy batalionu kpt. Ludwika Gawry cha „Gustawa” oraz dowódcy odcinka mjr. Stanis³awa B³aszczaka „Roga”. Kpt. „Gustaw” chyba przeczuwa³ mo¿liwoœæ podstêpu poniewa¿ nakaza³ pozostawienie zdobyczy na miejscu, a nawet wycofa³ ob sadê barykady kilkadziesi¹t metrów w g³¹b stanowisk. Natomiast mjr „Róg” prawdopodobnie od razu uwierzy³ w wiel ki sukces swoich ¿o³nierzy i wystosowa³ meldunek do dowódcy obrony Starówki p³k Karola Ziemskiego „Wachnowskie go”: „W godzinach popo³udniowych ma³y czo³g rozpoznawczy w rejonie barykady Podwale zatrzyma³em. (...) Wieczorem czêœciowo rozbiorê barykadê i wprowa dzê czo³g. Czo³g jest na chodzie”. Oko³o godz. 16 na Podwalu zjawi³o siê kilku powstañców, oddelegowanych przez mjr. „Roga” do uruchomienia pojazdu i wprowadzenia go na zajêty przez po wstañców teren. Wed³ug jednej wersji, ¿o³nierze nale¿eli do Dywizjonu Pancer nego „M³ot”. Wed³ug innej, powstañcy ci byli z kompanii motorowej „Orlêta” Zgru powania „Gozdawa”. Uda³o siê im uru chomiæ transporter i wykonaæ kilka ma newrów. ¯o³nierze z baonu Gustaw roze brali barykadê, a pojazd wjecha³ na pol skie Stare Miasto. Praktycznie od pocz¹t ku przejazd zdobytego Borgwarda prze kszta³ci³ siê w radosn¹ manifestacjê. Kilka osób siedzia³o na pancerzu, a powstañcy i cywile szli za nim coraz wiêksz¹ groma d¹. Pojazd wjecha³ na Rynek Starego Miasta, pod kwaterê mjr. „Roga”, który wyszed³ pogratulowaæ powstañcom zdo byczy. T³um wokó³ pojazdu gêstnia³. Kie dy transporter ruszy³ w dalszy objazd, kroczy³o za nim ju¿ kilkaset ludzi. Zdoby cie pancernego pojazdu sta³o siê wielkim œwiêtem tej czêœci Starówki, manifestacj¹ radoœci i zwyciêsk¹ defilad¹. Dalszy prze jazd ulicami: Nowomiejsk¹, Podwale i Ki liñskiego poprzedza³ powstaniec z bia³o czerwon¹ flag¹, a pragnienie zobaczenia polskiego „czo³gu” przyci¹ga³o powstañ ców, cywilów i najm³odszych. Janusz Wa³kuski, wówczas 10-letni ch³opak wspomina³: „To, co zobaczyli œmy, wprawi³o nas w os³upienie! Na beto nowym podeœcie pod murem obronnym sta³ czo³g z bia³o – czerwon¹ flag¹! (...) Z trudem przeciskaliœmy siê przez zwarty kr¹g ludzi, aby go obejrzeæ z bliska, doty kaæ, g³adziæ jego ch³odny pancerz... Nasz czo³g! (...). Nas interesowa³o g³ównie jak na niego wejœæ! Antkowi, który by³ starszy i wiêkszy ode mnie, uda ³o siê wdrapaæ na górê – mnie niestety nie! Silnik ju¿ zawarcza³, wyrzucaj¹c z siebie k³êby spalin – czo³g mia³ za chwi lê ruszyæ, a ja w ¿aden sposób nie mo g³em siê na nim zaczepiæ! Wreszcie noga moja znalaz³a na czymœ oparcie, rêk¹ chwyci³em krawêdŸ pancerza, za drug¹ uj¹³ mnie pan Józio, który mieszka³ w s¹ siedniej piwnicy i jecha³em! Jecha³em na czo³gu! Radoœæ moja nie trwa³a jednak d³ugo. Przy zwrocie z Podwala w Kiliñ skiego, obsunê³a mi siê noga, zawis³em na rêkach i mimo rozpaczliwej walki o utrzy manie siê na czo³gu – odpad³em!” Godzina 18:05 Zdobyty Borgward skrêci³ w ul. Kiliñ skiego, ale zaraz zatrzyma³a go niewielka barykada. Od razu powstañcy zabrali siê do jej czêœciowej rozbiórki, aby zrobiæ przejazd dla transportera. W tym miejscu zebra³ siê naprawdê wielki t³um ludzi. Czêœæ ju¿ wczeœniej s³ucha³a tutaj radia i muzyki puszczanej z p³yt. Kwateruj¹cy w pobliskich kamienicach ¿o³nierze po wychodzili zobaczyæ zdobycz lub wygl¹ dali z balkonów i okien. Z ul. Podwale podszed³ dodatkowo kondukt ¿a³obny id¹ cy za trumn¹, mimowolnie powiêkszaj¹c zgromadzenie.By³okilkaminut po 18, kiedy transpor ter spróbowa³ pokonaæ pomniejszon¹ ba rykadê. To w³aœnie wtedy z jego przodu odpad³a wielka skrzynia w kszta³cie trape zu i zsunê³a siê przed pojazd. Prawdopo dobnie kierowca zmieniaj¹c biegi nie opatrznie poci¹gn¹³ za dŸwigniê zwalnia j¹c¹ skrzyniê z ³adunkiem wybuchowym. Kilku mê¿czyzn próbowa³o podnieœæ ciê ¿ar i z powrotem umieœciæ go na pance rzu, s¹dz¹c, ¿e skrzynia stanowi integraln¹ czêœæ „czo³gu”. I wtedy nast¹pi³ wybuch, straszna eks plozja – b³ysk jaskrawego ognia wraz z potwornym wstrz¹sem akustycznym i podmuchem o niespotykanej sile. W jed nej chwili zmieni³a siê sceneria ulicy. Zniknêli zgromadzeni najbli¿ej powstañcy i cywile. Nie by³o ju¿ m³odych ch³opców siedz¹cych na pancerzu, powstañca z bia ³o czerwon¹ flag¹ i matek z dzieæmi. Uli ca Kiliñskiego i Podwale zmieni³a siê w morze bezkszta³tnej masy cia³, kad³u bów bez g³ów i koñczyn, ludzkich szcz¹t ków. Si³a wybuchu by³a tak wielka, ¿e fragmenty ludzkich cia³ i rozbryzgi krwi pokry³y frontony kamienic do wysokoœci trzeciego piêtra. Kilka budynków by³o zniszczonych, a w bramie przy ul. Kiliñ skiego 3 wybuch³ po¿ar od zgromadzo nych tam butelek z benzyn¹. Wypalony i powyginany kad³ub Borgwarda zosta³ odrzucony o kilkadziesi¹t metrów, a szcz¹t ki cia³ znajdowano póŸniej nawet w odle g³oœci kilkuset metrów od miejsca eksplo zji. Rannych znoszono do szpitali po wstañczych na Kiliñskiego, na D³ugiej nu mer 7 i na Podwalu, a specjalne posterun ki wstrzymywa³y cywilów próbuj¹cych szukaæ poœród ofiar swoich bliskich. Po wybuchu Tylko relacje œwiadków mog¹ oddaæ okropnoœæ tego zdarzenia. Jednym z nich by³ dowódca Armii Krajowej gen. Tade usz Komorowski „Bór”. W pobli¿u miej sca wybuchu mieœci³ siê sztab Komendy G³ównej AK. „W samo po³udnie zwabi³ mnie do okna dobiegaj¹cy z ulicy odg³os jad¹cego opancerzonego wozu amunicyjnego, któ remu towarzyszy³a g³oœna wrzawa. By³ to niemiecki wóz z zatkniêt¹ na przedzie fla g¹. Jego za³ogê stanowi³o kilku ¿o³nierzy polskich. Kierowca przejecha³ sprawnie przez barykadê wœród okrzyków t³umu kobiet i dzieci, zawróci³ i stan¹³ w po przek jezdni u skraju chodnika. W tej sa mej chwili oœlepi³ mnie b³ysk i s³up ognia, spowity zwa³ami dymu i kurzu. Jednocze œnie nast¹pi³ huk potê¿nego wybuchu pisa³ gen. Komorowski w ksi¹¿ce „Ar mia Podziemna”. Dym i kurz opada³y z wolna, ods³aniaj¹c straszliwe skutki wy buchu. Po ¿o³nierzach, którzy stanowili za³ogê wozu, nie pozosta³ ¿aden œlad. (…) Trupy ludzkie wyrzuci³o na dachy pobli skich domów. G³owy, rêce, nogi – po odrywane, le¿a³y w ka³u¿ach krwi wœród rumowisk powsta³ych ze zwalonych œcian dwu naro¿nych kamienic”. Janusz Wa³kuski: „Nie by³o nic widaæ... Kurz i dym... Przewróci³em siê na czymœ œliskim – to by³y strzêpy ludzkich cia³... (...) Zmasakrowane, porozrywane cia³a uk³ada no, gdzie tylko by³ kawa³ek wolnego miej sca... Wszêdzie s³ychaæ by³o p³acz i krzy ki... Wszystko wokó³ zbryzgane krwaw¹ mazi¹... Rumowisko osuniêtych œcian, po wyginane, rozrzucone ¿elastwo czo³gu...” Ppor. Wojciech Pszczó³kowski „Kost ka”: „Ca³a ulica w pyle, gdzieniegdzie za cz¹tki po¿aru, szcz¹tki ludzkie le¿¹ce na ca³ej d³ugoœci Kiliñskiego od Podwala do D³ugiej lub przyklejone do œcian domów. (...) Si³a wybuchu by³a tak znaczna, ¿e wy rzuca³a ludzi z balkonów na bruk i tym na le¿y t³umaczyæ tak znaczne straty. Aby za pobiec epidemii, domy i ca³a ulica by³y w pierwszej fazie akcji ratunkowej czysz czone z ludzkich szcz¹tków drewnianymi szuflami do zbierania œniegu w czasie za mieci.”Harcmistrz Witold Sawicki „Andrzej”: „Nagle serce œcisnê³o mi siê ciê¿kim prze czuciem. Pod murem domu na chodniku le¿a³y czarne berety. Jeden, drugi, pi¹ty liczy³em. By³y to berety ch³opców z plutonu ³¹czników. Ich w³aœciciele zni kli. Dos³ownie. Bez œladu. Zbiera³em te ¿a³osne szcz¹tki po naszych dzieciakach. Nie czu³em nic.” Janina Gruszczyñska Jasiak „Janka”, „Porzêdzka”: „Powietrze by³o kompletnie szare – tyle by³o w nim py³u – i by³ straszny odór spalonej krwi, spalonego cia³a z troty lem. (...) Jezdnia by³a zas³ana ludzkimi szcz¹tkami, mazi¹ – krwi¹ zmieszan¹ z po pio³em. Koœci le¿a³y wypreparowane jak w laboratorium. Na przyk³ad koœci krêgo s³upa, widzia³am poszczególne krêgi. Na œcianach by³y przylepione mózgi, kawa³y miêsa. Potem przybiegli ch³opcy z ³opatami i wykopali do³y. (...) £opatami zgarniano miêso do kub³ów i tam wrzucano.” Podsumowanie Niemo¿liwoœci¹ by³o dok³adne policze nie ofiar wybuchu niemieckiego transpor tera. Historyk Robert Bielecki okreœli³ liczbê polskich strat na oko³o 300 zabi tych, przy czym ustali³ imiona i nazwiska lub tylko pseudonimy 210 osób. I to jest chyba najbardziej prawdopodobna skala ofiar „czarnej niedzieli” 13 sierpnia. Ran nych lub kontuzjowanych nale¿a³oby sza cowaæ na tyle samo lub wiêcej. £ukasz Mieszkowski w swojej ksi¹¿ce „Tajemnicza rana. Mit czo³gu pu³apki w powstaniu warszawskim” wyjaœnia, ¿e tragedii mo¿na by³o unikn¹æ, gdyby po wstañcy zachowali zdrowy rozs¹dek i nie dali siê ponieœæ fali entuzjazmu z powodu zdobycia nowej broni, a tak¿e zrezygno wali z triumfalnego oprowadzania swej zdobyczy po ulicach. Zaraz po katastrofie w powstañczej Warszawie panowa³o przekonanie, ¿e Niemcy celowo podrzucili Polakom czo³g nafaszerowany materia³ami wybuchowy mi. Wed³ug ówczesnych warszawiaków by³ to taki rodzaj „Konia Trojañskiego”, który po wprowadzeniu za barykady mia³ zniszczyæ jak najwiêcej ludzkich istnieñ. Po analizie wszystkich wydarzeñ tamtej fatalnej niedzieli, mo¿na odrzuciæ tezê o „czo³gu pu³apce”. I choæ podczas Po wstania Warszawskiego Niemcy z preme dytacj¹ wymordowali dziesi¹tki tysiêcy Polaków, w tym przypadku najprawdopo dobniej chodzi³o im o wysadzenie baryka dy. Ogieñ na pancerzu wyp³oszy³ kierow cê, który nie zrzuci³ skrzyni z ³adunkiem i nie wycofa³ transportera. Spanikowany Niemiec uciekaj¹c z p³on¹cego pojazdu nie uruchomi³ równie¿ zapalnika czaso wego. Nie zadzia³a³ te¿ detonator radiowy mog¹cy wysadziæ pojazd na odleg³oœæ. Wybuch Borgwarda na Starówce wi¹za³ siê z kilkoma bezmyœlnymi decyzjami po wstañców i splotem szeregu nieprzewi dzianych przypadków. Niestety, wydarze nie to kosztowa³o ¿ycie zbyt wielu ofiar. ZDJ. WIKIPEDIA Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org

Ciê¿ki transporter ³adunków (Schewerer Ladungstrager Borgward) Borgward B IV w Muzeum Broni Pan cernej w Munster – Deutsches Panzermuseum

Miejsce pamiêci przy ul. Kiliñskiego. Kamieñ zosta³ umieszczony w latach 50, napis umieszczony na tablicy: „Miejsce uœwiêcone krwi¹ 500 powstañców i mieszkañców Starówki poleg³ych 13.08.1944 od eksplozji czo³gu z podstêpnie za³o¿onym przez wroga materia³em wybuchowym”. Podana liczba ofiar jest zawy¿ona, podany powód wybuchu jest b³êdny. W pierwszej po³owie lat 70. obok ustawiono drugi, mniejszy kamieñ z tablic¹ z br¹zu z napisem: „Pamiêci ¿o³nierzy powstania warszawskiego i osób cywilnych poleg³ych w tym miejscu 13 sierpnia 1944 r. od wybuchu czo³gu niemieckiego”

ZDJÊCIA: ZOSIA ZELESKA-BOBROWSKI my jednak ubiegaæ siê o wsparcie ze stro ny w³adz federalnych” – doda³ Levy. Sprawê skomentowa³a tak¿e rzeczniczka Bia³ego Domu Karine Jean Pierre, nazywa j¹c akcjê gubernatora Abbotta „haniebn¹.” Zwróci³a ona równie¿ uwagê, ¿e wysy³anie autobusów z imigrantami obci¹¿a kieszeñ podatników w tym stanie. Wed³ug lokalne go oddzia³u telewizji NBC od kwietnia Teksas wyda³ ju¿ na to 1,6 mln dolarów. Burmistrz miasta Waszyngton Muriel Bowser pod koniec lipca mia³a zwróciæ siê do Bidena o wys³anie wojska, które mia³o by pomagaæ przy przyjmowaniu autobusów z nielegalnymi. „Nasze mo¿liwoœci s¹ bar dzo ograniczone. Organizacje charytatyw ne, które pomagaj¹ imigrantom, s¹ przeci¹ ¿one i niedofinansowane” – stwierdzi³a w liœcie do prezydenta Bowser. Reuters po daje, ¿e pani burmistrz nie doczekawszy siê odpowiedzi zwróci³a siê o pomoc Gwardii Narodowej. Proœbie tej odmówiæ mia³ z ko lei sekretarz obrony Lloyd Austin. Muriel Bowser ma jednak zamiar walczyæ nadal. Wed³ug niej rz¹d federalny musi pomóc w rozwi¹zaniu problemu, który nazwa³a: „narastaj¹cym kryzysem humanitarnym.” 1 w autobusach Pasje Ma³gorzaty Potockiej

O tym jaki ma byæ radomski teatr i jakie spektakle planuje Potocka, a tak¿e o Mie dzynarodowym Festiwalu Gombrowi czowskim, który odbêdzie siê tam w paŸ dzierniku, i o innych projektach – w tym o serialu NETFLIX, w którym zagra³a g³ówn¹ rolê, a który bêdzie mo¿na obejrzeæ ju¿ jesieni¹ – dowiedziecie siê Pañstwo w najbli¿szym czasie z wywiadu, który przeprowadzê specjalnie dla Kuriera Plus.

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com12

Od czasu prezydentury Joe Bidena s³u¿by imigracyjne zatrzymuj¹ rekordowe iloœci nielegalnych. Wielu z nich przekra cza³o granicê ju¿ kilkakrotnie. Czêœci z tych osób, tak samo jak za Donalda Trumpa i wielu innych prezydentów, od sy³ana jest z powrotem. Czeœæ jednak zo staje. Ostatnio na odsy³anie wszystkich nie pozwalaj¹ przepisy zwi¹zane z epidemi¹ koronawirusa, wprowadzone za nowej ad ministracji. Biden po dojœciu do w³adzy z³agodzi³ nieco politykê Trumpa, polegaj¹ c¹ m.in. na roz³¹czaniu dzieci i rodziców. Du¿a czêœæ proponowanych przez niego zmian utknê³a jednak w s¹dach. Burmistrz Nowego Jorku w ostatnich tygodniach krytykowa³ politykê wysy³a nia autobusami nielegalnych do Waszyng tonu mówi¹c, ¿e niektórzy z nich trafiaj¹ ostatecznie do Nowego Jorku, powoduj¹c przeci¹¿enie miejskiego systemu schro nisk. Rzecznik prasowy Adamsa, Fabien Levy, komentuj¹c pierwszy autobus wy s³any do NYC stwierdzi³, ¿e gubernator Teksasu „u¿ywa ludzi jak pionków w swojej politycznej grze. To odra¿aj¹ca i ¿enuj¹ca plama na wizerunku Teksasu” powiedzia³ Levy. Wed³ug niego Nowy Jork bêdzie nadal z otwartymi ramionami wita³ osoby staraj¹ce siê o azyl. „Bêdzie Ma³gorzata jest kobiet¹, która wierzy w siebie i zna swoj¹ wartoœæ. By³y lata ca³e, kiedy by³o jej bardzo cie¿ko, cierpia³a na depresjê. Po rozwo dzie i utracie partnera, Grzegorza Cichow skiego, zosta³a sama z dwójk¹ dzieci, a ciê¿ka depresja wraca³a i odchodzi³a. Ale aktorka nie podda³a siê. Wiedzia³a, ¿e ma skoñczone studia w szkole, do której prawie nie mo¿na siê dostaæ, i ma swoj¹ pasjê. „Mój ojciec za wsze mi powtarza³: jeœli bêdziesz mia³a swoje pasje, ¿adne zakrêty ¿yciowe nie bêd¹ ci straszne” powiedzia³a w jednym z wywiadów.Dziœ,patrz¹c w przesz³oœæ Ma³gorzata uwa¿a, ze pomog³y jej przetrwaæ córki, Matylda i Weronika. Dwa lata temu, tu¿ przed pandemi¹, obroni³a pracê doktorsk¹ w Szkole Filmo wej w £odzi i w tym samym czasie wy gra³a konkurs na dyrektora Teatru Po wszechnego w Radomiu. Teatr pod jej kierownictwem ma juz na swoim koncie kilka ciekawych przedsta wieñ, na które przyje¿d¿aj¹ widzowie z „samej” Warszawy! Zespó³ teatru w czasie pandemii praco wa³ online iw tym czasie przygotowa³ dwa nowe spektakle. Wœród najnowszych przedstawieñ jest „Tartuffe czyli Œwiêto szek” Moliera, która to farsa okazuje siê byæ nadal aktualna, a przedstawienie za powiada siê niezwykle ciekawie, wysta wiane w super nowoczesnej formie. Jako dyrektor teatru Ma³gorzata Potoc ka postawi³a sobie za cel stworzenie miej sca, które bêdzie odpowiedzi¹ na potrzeby wszystkich mieszkañców miasta. Na de skach pojawia siê œwiatowa klasyka, wspó³czesne dzie³a oraz tytu³y dla dzieci. „Teatr to jest sztuka, która nigdy siê nie skoñczy i nie zestarzeje. Kontakt cz³owie ka z drugim cz³owiekiem to jest coœ uni kalnego. Pandemia pokaza³a, jak wszyscy cierpieliœmy, nie mog¹c tego prze¿ywaæ” podsumowa³a.DoktoratwSzkole Filmowej zrobi³a na wydziale operatorskim, na którym nie stu diowa³a (studiowa³a re¿yseriê i na wy dziale aktorskim), ale ca³e ¿ycie zajmuje siê fotografi¹. „To by³ czas, w którym nie czu³am siê pewna siebie i pomyœla³am, ¿e muszê sobie coœ udowodniæ” (…) „Po jego obronie kilkudziesiêciu profe sorów seniorów podnios³o siê z miejsc i zaczê³o klaskaæ. A ja, dojrza³a kobieta, sta³am przed nimi i p³aka³am” Artystka uwa¿a, ¿e kobiety powinny byæ silne, inwestowaæ w siebie, w swoje pasje, ¿eby byæ przygotowanym na ¿ycio we niespodzianki i przetrwaæ ¿yciowe bu rze. „Oparcie” na partnerze, nie daje szan sy na wyjœcie z ¿yciowych katastrof, a ko biety, które nie inwestuj¹ w siebie, wyka zuj¹ wed³ug niej – brak wy obraŸni. Wielkim naszym „b³êdem kobiet” jest to, ¿e opieramy siê na mê¿czyznach. Ten filar jest nietrwa³y. Sprawdza siê jedynie w sytuacji, kiedy ludzie siê ko chaj¹, s¹ ze sob¹ i dla siebie. Inaczej œwiat siê wali, kiedy partner odchodzi, bo w po jedynkê nie wiemy kim jesteœmy. Znam Ma³gosiê, od wielu lat i muszê powiedzieæ, ¿e w moim przekonaniu jej niezwyk³a zaradnoœæ, pracowitoœæ, ener gia i uœmiech nigdy jej nie opuszcza³y, na wet w najtrudniejszych chwilach. Dzisiaj Ma³gorzata Potocka uwa¿a, ¿e ¿ycie da³o jej kolejn¹ szansê. Prywatnie jest kochan¹, szczêœliw¹ babci¹, pojawi³y siê no we projekty i propozycje filmowe, teatralne, a tak¿e wystawy jej prac fotograficznych. Ma³gosia Potocka mówi w jednym z wywiadów:„Jesteœmytwórcze tylko musimy sobie na to pozwoliæ. Teraz œwiat jest bardzo dla kobiet. Nie mo¿na mówiæ, ¿e kobiecie siênie uda, czy kobieta nie mo¿e. Jak chce, to mo¿e! Moja kole¿anka, amery kañska producentka filmowa powiedzia³a mi kiedyœ: jak skoñczysz 40 lat odkryjesz œwiat kobiet. Nigdy nie mia³am kole¿a nek, jedynie z Ewk¹ Sa³ack¹ by³yœmy przyjació³kami. Kiedy przekroczy³am ma giczn¹ czterdziestkê, rzeczywiœcie odkry ³am wokó³ siebie kobiety. W tym wieku siê jednoczymy. œmieliœmy siê kiedyœ, ¿e w Ameryce s¹ kluby dla kobiet, gimna styka dla kobiet, pisma kobiece, kino kobiece. To dzia³a jak profesjonal ne wsparcie. W Polsce dopiero to odkrywamy. Z zapartym tchem œledzimy brukowce. Ta wymy œlona przez amerykañskich psy chologów terapia spo³eczna przekroczy³a oczywiœcie ju¿ dawno dobry smak (…)” Ma³gorzata Potocka siê nie zatrzy muje. Zdoby³a posadê dyrektora teatru, obroni³a doktorat, gra, fotografuje oraz, jak niemal ka¿da babcia, zachwyca siê wnukami. Wci¹¿ ma mnóstwo rzeczy do zrobienia, a chêci do dzia³ania ka¿dy móg³by jej pozazdroœciæ.

By³o t³umnie i przyjaŸnie. Na zdjêciu w kó³ku Ma³gosia z Józefem Hrabczakiem. Z Hann¹ Hartowicz, autork¹ artyku³u. Z córk¹ Weronik¹, Micha³em Hochmanem i jego ¿on¹. Z Krystyn¹ Dur¹ i Jurkiem Œwi¹tkowskim. Przed Centrum Polsko S³owiañskim gdzie mieœci siê teraz redakcja Kuriera. 1

Imigranci

* Ogromne – na oko dziesiêciolitrowe s³oje, w których niebawem znajd¹ siê ogórki, odziedziczyliœmy po lokatorze s¹ siedniego budynku. Musia³ handlowaæ marihuan¹, bo silny zapach zio³a utrzymy wa³ siê nawet po kilkukrotnym wyparze niu szk³a. Interes pad³, gdy stan Nowy Jork zalegalizowa³ cannabis. Teraz dile rzy to ju¿ nie komiwoja¿erowie marzeñ, ale zwykli sprzedawcy. Pakuj¹ susz w ele ganckie, pró¿niowo zamykane kartoniki z etykietkami, na których wydrukowano nazwy konopnych szczepów: White Wi dow (Bia³a Wdowa), Silver Haze (Srebrna Mg³a) albo Wedding Cake (Tort Wesel ny). Jesteœmy czêstymi klientami, bo p³a cimy zielon¹ walut¹ s¹siadowi (temu od ogródka!), który podczas naszych licznych nieobecnoœci przychodzi karmiæ koty. Dziêki! To moja ulubiona roœlina wy krzykn¹³ uradowany, gdy po raz pierwszy otrzyma³ kulkê suszu. Odt¹d honorarium ustalamy przeliczaj¹c roboczogodziny na gramy. A wieczorami otwieramy szeroko okna. ¯eby wpuœciæ trochê zapachu. Za czarowanego ogrodu. ❍ Stany wewnêtrzne Weronika Kwiatkowska

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Sezon ogórkowy

Powroty z raju

Rozmawia³em w Warszawie z fajnym m³odym cz³owiekiem. 22-latek po kilku latach spêdzonych w Szkocji wróci³ do Polski. Decyzji nie ¿a³uje. Jeszcze niedawno bardzo bym mu siê dziwi³. Pewnie nie wyrazi³bym g³oœno swojej opinii – to inni ludzie szczerze (czytaj: bezczelnie) pytaj¹ mnie, dlacze go tak w³aœciwie wyjecha³em ze Stanów. A dziwi³bym siê, gdy¿ by³o dla mnie oczywiste, ¿e mieszkaæ na Zachodzie jest przyjemniej i lepiej, ni¿ w Polsce. Jednak on wola³ byæ w Polsce. I nie tylko on. Te¿ w barach, pozna³em dwu dziestoparolatka, który od 14 roku ¿ycia mieszka³ w Danii i zamieszka³ teraz w Polsce. I jeszcze innego, który urodzi³ siê w Szwecji. Teraz jest warszawiakiem. Oczywiœcie, takich historii nie jest wiele – inaczej nie zwróci³bym na nie uwagi – niemniej, zdarzaj¹ siê. Mo¿e dlatego tak trudno mi siê pogo dziæ z takimi powrotami pod pr¹d, ¿e na le¿ê do pokolenia, które nie mia³o w¹tpli woœci, gdzie wola³oby mieszkaæ. No mo ¿e byli jacyœ wyj¹tkowi patrioci (albo ¿y ciowe niezgu³y), którzy woleli ¿ycie bez wolnoœci, towarów w sklepach i radoœci, ale w swoim kraju. Wiêkszoœæ uwa¿a³a za naturalne, ¿e jak ktoœ ma szansê: do stanie paszport, zaproszenie, powinien je chaæ i nie wracaæ. Niektórzy przecie¿ uciekali z PRL-uw brawurowy sposób. Poniewa¿ wyemigrowa³em do USA jeszcze za komuny, wszystko w Ameryce by³o dla mnie lepsze. Owszem, têskni³em do rodziny i przyjació³ i zauwa¿a³em kil ka niedobrych elementów ¿ycia w Sta nach, niemniej, ¿e tam wolê byæ, by³o czymœ oczywistym. Tam by³a wszak wol noœæ, pieni¹dze, szanse, kolory, œwiat³o. By³ to po prostu szok cywilizacyjny. Po trzydziestu latach w Polsce (któr¹, zdaniem niektórych, rz¹dz¹cy doprowa dzili do ruiny i rozkradli), przepaœæ miê dzy stopniem rozwoju Zachodu i Polski jest du¿o mniejsza. Ma³o tego: poniewa¿ zaczêliœmy póŸniej, wiele rzeczy mamy nowszych: autobusy, terminale kart kre dytowych w sklepach, autostrady. Nie które rzeczy w Ameryce wydaj¹ siê teraz Polakom wrêcz zacofane: autobusy z ni towanej blachy, sklepiki przyjmuj¹ce tyl ko gotówkê, domy z drewna. Pamiêtam mój szok, gdy po raz pierw szy pojecha³em do Londynu i Pary¿a, ja kie tam wszystko wydawa³o siê nowo czesne, b³yszcz¹ce i pachn¹ce. Gdy, ju¿ po powrocie do Polski w 2016, zacz¹³em lataæ po miastach europejskich, zauwa¿a ³em ich wzglêdne zaniedbanie: stare, wy magaj¹ce remontu budynki, wszechobec ne graffiti. Oczywiœcie, te miasta mia³y urok: by³y stare, zabytkowe, piêknie za budowane, czego siê nie da powiedzieæ o zniszczonych przez wojnê i komunê polskich miejscowoœciach. Niemniej, to w Wilanowie widzê pachn¹ce nowoœci¹ bia³e apartamentowce i równiutkie chod niki wy³o¿one kostk¹ bauma. W Pary¿u widzia³em zaœ œmieci, a w Mediolanie ko³o dworca wiele ruder. O amerykañ skich miastach ju¿ nie wspomnê, ale wia LatusJan domo, ¿e zawsze panowa³ w nich uroczy ba³agan i kontrasty. Gdy czytam o m³odzie¿y z polskich miasteczek, która z braku perspektyw wynosi siê do du¿ych miast, a potem za granicê, wyobra¿am sobie warunki, w ja kich dorastali w swojej wiosce. Dom mu rowany, z ciep³¹ wod¹ w wykaflowanej ³azience, lodówka zapchana wêdlinami i serem, komplet mebli w pokojach, in ternet, jakiœ u¿ywany samochód na obej œciu. Brak perspektyw, nuda i smutek owszem, ale nie nêdza. Wspomniany ch³opak mieszka³ w Dun dee, uroczym lecz niedu¿ym mieœcie w pó³nocnej Szkocji. Chowany w pol skim imigranckim domu, zapewne skaza ny by³ na robotnicze towarzystwo na osiedlu, mo¿e okazjonalne piwo w pubie z– podœmiewaj¹cymi siê z niego – Szko tami. Czu³ siê obco – i te¿ nie widzia³ dla siebie perspektyw. Bo nie ka¿dy trafi³, jak Wy i ja, do Nowego Jorku i nawet, jak nie osi¹gn¹³ tam wiele, cieszy³ siê barwnym ¿yciem w pêpku œwiata. Polscy imigranci na ogó³ trafiali do New Britain i CT, Passaic, NJ, a nie na Manhattan; do w³aœnie Dundee, Newcastle i Birmingham a nie Holland Park w Londynie; do miasteczka w Bre tanii a nie do IV dzielnicy Pary¿a. Pracu j¹ tam jako kierowcy TIR ów, mechani cy, pielêgniarki. Tylko nieliczni s¹ wybit nymi specjalistami od finansów czy kom puterów – ale ci nie zawsze emigruj¹, bo w Polsce mog¹ zarobiæ podobnie. Kiedyœ, powtarzam, na Zachodzie by ³o lepiej pod ka¿dym wzglêdem. Dziœ przeciêtny polski emigrant na Zachodzie przygl¹da siê swojej taniej wiêc niezbyt bezpiecznej dzielnicy Goeteborga, z nie ufnoœci¹ spoziera na muzu³manów i Mu rzynów, t³umi wewnêtrzny sprzeciw mi jaj¹c gejów. Zwykle mówi s³abo w lokal nym jêzyku, a niemal zawsze – z akcen tem. Tak wiêc, do koñca nie jest szczêœli wy. Bo to te¿ nasza polska cecha: na emigracji jesteœmy beksami. Mazgaimy siê, têsknimy i czujemy obco, a wobec spo³eczeñstwa, które nas przyjê³o, odczu wamy na przemian wy¿szoœæ i ni¿szoœæ. M³odzi Polacy du¿o i chêtnie je¿d¿¹, maj¹ wiêc wiele okazji przyjrzenia siê zagranicy, zanim zdecyduj¹ siê tam osi¹œæ. Wielu po prostu nie jest stworzo nych do emigracji, a poniewa¿ wiele rze czy na œwiecie: towary, marki, potrawy, rozrywki, jest dziœ podobnych, czêsto wol¹ ju¿ pozostaæ, jeœli nie w swojej wio sce, to na przyk³ad w Warszawie. Ostatnie siedem lat w Polsce spowodo wa³y jednak, moim zdaniem, kolejne ró¿ nice miêdzy Zachodem a naszym krajem. W Polsce albo siê nienawidzi rz¹dz¹cych i nie mo¿e znieœæ dusznej i pe³nej niena wiœci atmosfery ¿ycia publicznego – albo siê wspiera rz¹dz¹cych – i nienawidzi ra zem z nimi. Kogo? Resztê spo³eczeñstwa, która oœmieli³aby siê myœleæ inaczej. Trudno wiêc poprzestaæ na prywatnym ¿yciu, zajmowaæ siê wy³¹cznie prac¹, ¿y ciem towarzyskim, rodzin¹, swoimi pa sjami.M³odzi Polacy nie s¹ ju¿ zachwyceni niemieckimi poci¹gami i amerykañskim jedzeniem, ale podoba im siê, ¿e na Za chodzie mog¹ ¿yæ, jak chc¹, poza polity k¹, i ¿e ich kariera, przyjaŸnie i samopo czucie nie bêd¹ zale¿a³o od tego, po któ rej stan¹ stronie barykady. Ciekaw jestem, co o tym uwa¿aj¹ ci m³odzi, którzy do Polski z Zachodu wró cili. Mo¿e tej wojny polsko polskiej nie zauwa¿aj¹? A mo¿e im ona, niestety, od powiada?

Wydawa³oby siê, ¿e nie ma nic ³atwiej szego. S³oik. Ogórki. Przyprawy. Zalaæ wod¹ z odpowiedni¹ iloœci¹ soli. I goto we. Ale pierwsza próba zakoñczy³a siê fiaskiem. Zamiast chrupkoœci i wyraŸne go, czosnkowo chrzanowego aromatu, warzywa przypomina³y opite wod¹ g¹bki do mycia naczyñ. I podobnie smakowa³y. To kwestia ogórków zawyrokowa³ K., i wyruszy³ na poszukiwanie zdrowych okazów roœlin jednorocznych z rodziny dyniowatych. Nie musia³ iœæ daleko. Serb skie ma³¿eñstwo, które prowadzi niewiel ki sklepik za rogiem, w sezonie sprzedaje „ogórki z farmy”, czyli – jeœli wierzyæ energicznym zapewnieniom – od lokal nych producentów. Niestety, w ofercie nie posiadaj¹ kopru i œwie¿ego chrzanu, ale wiemy, gdzie go szukaæ. U W³ocha. Jak co roku o tej porze, wychodz¹c naprzeciw potrzebom klienteli z europejsk¹ prowe niencj¹, Valentino zapewnia ingrediencje konieczne do rozmaitych przetworów owocowo warzywnych. W kolejce usta wiaj¹ siê t³umy, a po zawartoœci koszy ków mo¿na rozpoznaæ, czy w s³oikach znajdzie siê niebawem ba³kañski ajvar (lekko pikantna pasta przyrz¹dzana z pa pryki s³odkiej, bak³a¿anów, czosnku oraz octu), czy polskie ma³osolne. Najlepiej by³oby zaprawiaæ w³asno rêcznie wyhodowane okazy. Ale do tego potrzebny dom z ogrodem. Albo chocia¿ kawa³ek yardu. Ten, na który wychodz¹ okna naszego mieszkania, uprawia wnuk Jerrego i Mary, w³aœcicieli kamienicy. Oboje starzy, zniedo³ê¿niali, rzadko od wiedzaj¹ w³oœci po³o¿one na drugim koñ cu dzielnicy. Ale, szczêœliwie, pa³eczkê przejêli synowie jedynej córki i zgodnie z wytycznymi babci – uprawiaj¹ grz¹dki. Z prawej: ogromne liœcie cukinii, dalej rzêdy pomidorów pn¹cych siê dziarsko po metalowych tyczkach, nastêpnie, przypo minaj¹ca namiot, konstrukcja zbudowana dla ogórków i wreszcie krzaki jasno zielo nej, delikatnej papryki. A wszystko okolo ne szlaczkiem sa³aty i doprawione kolo rem werbeny i rudbekii posadzonych pod pó³nocn¹ œcian¹. Okno po lewej stronie salonu wychodzi na coœ w rodzaju w¹skiego korytarza, któ rego œciany tworzy elewacja budynku i nowo postawiony p³ot s¹siada. Kilka lat temu zaanektowaliœmy tê niewielk¹ prze strzeñ: pomalowaliœmy deski, powiesili œmy skrzynki na kwiaty i zio³a, ustawili œmy doniczki. I udajemy, ¿e mamy kawa ³ek w³asnego ogródka. Na pó³kê, miêdzy begoni¹, hortensj¹ i niecierpkiem, wsko czy³ kot i mrucz¹c z zadowolenia, usn¹³. Ohydn¹, betonow¹ pod³ogê przykry³am jutowym chodnikiem, roz³o¿y³am drew niany le¿ak i postanowi³am zabawiæ siê w wakacje pod grusz¹. Ale w pozycji ho ryzontalnej nie wytrzymujê zbyt d³ugo. W dzieñ jest za gor¹co. Wieczorami gry z¹ komary. Nie mogê skupiæ siê na lektu rze ksi¹¿ki, bo k¹tem oka obserwujê wê drówki mrówek. Z okna s¹siada dobiega (zbyt) g³oœna muzyka. I jedyne, o czym mogê myœleæ, to ¿e chcia³abym znaleŸæ siê nad oceanem. Na pustej pla¿y. Od strony zatoki. Zanurzyæ siê w czyst¹ toñ. Po³o¿yæ na plecach. I pozwoliæ, by woda ko³ysa³a. Jak najlepsza piastunka. To po równanie Sándora Márai’a, wêgierskiego pisarza, który przez wiele lat mieszka³ na wschodnim wybrze¿u Stanów Zjednoczo nych i opiewa³ piêkno pla¿ Long Island. A potem, kiedy straci³ syna, ¿onê i zdro wie, kupi³ broñ i waln¹³ sobie w ³eb. Mia³ 88 lat. Nie mogê przestaæ o tym my œleæ.

13www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com14 8 sierpnia w wieku 73 lat zmar ³a Olivia Newton John, woka listka i aktorka, której naj wiêksza popularnoœæ przy pad³a na lata 70. i 80. Wszy scy pamiêtamy kultow¹ scenê z musicalu „Grease” i zadziorn¹ Sandy, która u boku Johna Travolty wy œpiewa³a i wytañczy³a s³ynny przebój „You're the One That I Want”. Piosenka b³yskawicznie sta³a siê jednym z najwa¿niejszych przebojów epoki, a rola ponêtnego wam pa w obcis³ym, czarnym stroju – ikon¹ kina tamtego czasu. Aktorka i piosenkar ka zdoby³a cztery nagrody Grammy i ³¹cznie sprzeda³a 100 milionów p³yt. Bliscy i przyjaciele wspominaj¹ gwiazdê: „Najdro¿sza Olivio, uczyni³aœ nasze ¿ycie lepszym. Twój wp³yw by³ niewia rygodny. Bardzo ciê kocham” – napisa³ w po¿egnaniu John Travolta. „Do zoba czenia na koñcu drogi, gdzie znowu bê dziemy razem. Twój – od pierwszego momentu, kiedy ciê ujrza³em i na zawsze Danny i John” – podpisa³ aktor. Olivia Newton John urodzi³a siê w 1948 roku. By³a najm³odsza z trójki ro dzeñstwa. Gdy mia³a piêæ lat, rodzina przenios³a siê z Wielkiej Brytanii do Au stralii, gdzie ojciec – profesor literatury niemieckiej – przyj¹³ posadê na Uniwer sytecie. Po latach okaza³o siê, ¿e pod czas II wojny œwiatowej, Brinley New ton John by³ oficerem wywiadu. Nato miast dziadek od strony matki, Max Born, to znany fizyk i laureat Nagrody Nobla. Olivia marzy³a, by studiowaæ wetery nariê. Ale ju¿ w liceum zaczê³a odnosiæ pierwsze sukcesy w konkursach wokal nych. W wieku 16 lat wygra³a telewizyj ny talent show, w którym nagrod¹ by³a wycieczka do Londynu. Podczas pobytu w stolicy nagra³a swój pierwszy singel „'Til You Say You'll Be Mine”,. Piêæ lat póŸniej ukaza³ siê jej debiutancki album solowy.„Prze³omem by³ rok 1973, w którym „Let Me Be There” przebi³a siê na listy przebojów i przynios³a jej Grammy. Ko lejne utwory i wyró¿nienia wzmacnia³y jej pozycjê wokalistki country, chocia¿ nie wszystkim podoba³o siê, ¿e Australij ka o popowych korzeniach wkracza na terytorium tego gatunku. Zawi¹zano na wet specjalne stowarzyszenie, które mia ³o pomóc wykluczyæ Newton John ze œwiata muzyki country. Sama Olivia wy zna³a po latach, ¿e nie by³a œwiadoma tych dzia³añ i wymierzonej w ni¹ krytyki. Tak samo jak tego, ¿e wspar³y j¹ wów czas Dolly Parton i Loretta Lynn, za co by³a im wdziêczna” – czytamy. I choæ prasa zajmuj¹ca siê muzyk¹ rockow¹ kry tykowa³a brak autentycznoœci i zbyt „wy polerowany” wizerunek Olivii, to trzeba uznaæ, ¿e lata 70. by³y pasmem sukce sów. Artystka wypuszcza³a na rynek ko lejne przeboje i zdobywa³a kolejne nagro dy (w tym drug¹ statuetkê Grammy i Or der Imperium Brytyjskiego za zas³ugi w muzyce i filmie). Z koñcem dekady nadesz³a rola ¿ycia, której Olivia Newton John nie przyjê³a od razu. Widzia³a bowiem trudnoœæ w tym, ¿e dobiegaj¹ca trzydziestki gwiaz da mia³a siê wcieliæ w rolê 17-latki. „By ³am bardzo œwiadoma swoich ograni czeñ” – wspomina³a w wywiadach. Ale w koñcu zdecydowa³a siê postawiæ wszystko na jedn¹ kartê. Tak wspomina pracê na planie: „Wszystko zwi¹zane z tworzeniem filmu by³o zabawne, ale je œli mia³abym wybraæ ulubiony moment, to by³a to transformacja z tego, co nazy wam Sandy 1 do Sandy 2. Dosta³am mo¿liwoœæ zagrania innej postaci i nosze nia innych ubrañ, a kiedy za³o¿y³am ten obcis³y czarny strój, aby zaœpiewaæ 'You're the One That I Want', dosta³am zupe³nie inn¹ reakcjê od ch³opaków na planie” – wspomina³a Newton John w 2017 roku. Co ciekawe, za rolê w „Grease” wynegocjowa³a wynagrodzenie równe te mu, które skasowa³ towarzysz¹cy jej na ekranie John Travolta, i dodatkowo pro cent od dochodu, który przyniesie film. Niebywa³y sukces musicalu i chemia po miêdzy Newton John i Travolt¹ sprawi³y, ¿e „Summer Nights” i „You're the One That I Want” sta³y siê przebojami wszechczasów i uczyni³ z artystki osobê bardzoPierwszymzamo¿n¹.mê¿em i ojcem jedynego dziecka Newton John by³ aktor Matt Lat tanzi. Para pozna³a siê na planie filmu „Xanad”, pobra³a w 1984 roku i rozwie d³a dziewiêæ lat póŸniej. Patrick McDer mott, operator filmowy, z którym aktorka spotyka³a siê z przerwami przez kolej nych dziewiêæ lat, zagin¹³ w 2005 roku podczas wêdkowania u wybrze¿y Kali fornii. W 2008 roku Olivia wysz³a za m¹¿ za Johna Easterlinga, za³o¿yciela firmy Amazon Herb Co. Jak w ostatnim po¿egnaniu napisa³ m¹¿ aktorki – dla wielu Newton John by ³a równie¿ „symbolem zwyciêstwa i na dziei” w walce z rakiem. Na pocz¹tku lat 90. u piosenkarki zdiagnozowano nowo twór piersi. Wówczas uda³o jej siê wyle czyæ, ale choroba powróci³a w 2017 roku, daj¹c przerzuty do krêgos³upa. Gwiazda by³a zaanga¿owana w dzia³anie centrum badañ nad rakiem w Melbourne, które w czêœci pomog³a ufundowaæ. I wspiera³a prace nad wykorzystaniem roœlin w lecze niu nowotworów. Potworne bóle pleców towarzysz¹ce nawrotowi choroby, ³ago dzi³a m.in. medyczn¹ marihuan¹. Aktorka zmar³a na swoim ranczu w Ka lifornii, w otoczeniu rodziny i przyjació³. * „Cudowne lata” to jeden z tych seriali, które pokocha³a publicznoœæ na ca³ym œwiecie. Dla urodzonych w latach 90. Po laków przygody Kevina Arnolda, Paula Pfeiffer i piêknej Winnie Cooper do dzi siaj pozostaj¹ wspomnieniem niewin nych, dzieciêcych lat. Odtwórc¹ g³ównej roli by³ – wtedy kilkunastoletni Fred Savage, zawadiac ko uœmiechniêty ch³opiec, który wydawa³ siê kwintesencj¹ prawoœci i przyzwoito œci. Dlatego tak trudno uwierzyæ w ostat nie doniesienia prasowe na temat tego, co dzia³o siê na planie nowej wersji telewi zyjnego46-letnihitu.Savage, który by³ producen tem wykonawczym i re¿yserem rema ke'u „Cudownych lat” dla stacji ABC, zosta³ oskar¿ony o molestowanie seksu alne przez szeœæ cz³onkiñ ekipy serialu. „W lutym tego roku grupa kobiet wy s³a³a skargê do Disneya, który jest w³a œcicielem telewizyjnej stacji, a nastêpnie rozmawia³a z dyrektorem HR, który za wiesi³ Savage'a i wszcz¹³ œledztwo”- czy tamy. „Oskar¿enia pojawi³y siê w mo mencie, w którym trwa³a d³u¿sza przerwa w zdjêciach. Prace nad serialem ponow nie ruszy³y na pocz¹tku maja. Wówczas okaza³o siê, ¿e Fred Savage zosta³ pozba wiony swoich funkcji i wykluczony z re amke'u „Cudownych lat”.” Po kilku tygodniach Fred Savage prze rwa³ milczenie. W wywiadzie dla „The Post” powiedzia³: „Odk¹d skoñczy ³em szeœæ lat, pracowa³em na setkach pla nów z tysi¹cami ludzi i zawsze stara³em siê przyczyniaæ do tworzenia integracyj nego, bezpiecznego i wspieraj¹cego œro dowiska pracy. To druzgoc¹ce, gdy do wiadujê siê, ¿e s¹ wspó³pracownicy, któ rzy uwa¿aj¹, ¿e nie uda³o mi siê osi¹gn¹æ tych celów” – napisa³. „Chocia¿ zg³aszane s¹ pewne incydenty, które absolutnie nie mia³y i nie mog³y mieæ miejsca, to ka¿da osoba, która czuje siê zraniona lub ura¿o na moimi dzia³aniami, to i tak o jedn¹ oso bê za du¿o. Bêdê pracowa³, aby zmieniæ ka¿de zachowanie, które negatywnie wp³ynê³o na kogokolwiek, poniewa¿ nic na tym œwiecie nie jest dla mnie wa¿niej sze ni¿ bycie wspieraj¹cym wspó³pracow nikiem, przyjacielem, mê¿em oraz ojcem i osob¹” – oœwiadczy³ Savage. W mediach pojawi³a siê te¿ informa cja, ¿e okolicznoœci usuniêcia re¿ysera i producenta wykonawczego „nie s¹ ja sne”. W odpowiedzi osoby oskar¿aj¹ce przedstawi³y prasie przyk³ady niew³aœci wego zachowania. Wed³ug nich Savage jedn¹ z kobiet „próbowa³ ca³owaæ i ob macywa³ w toalecie”, a tak¿e „manipulo wa³ osobami, aby uzyskaæ nad nimi kon trolê i Dodajmy,wykorzystaæ”.¿eakcja nowej wersji „Cu downych lat”, podobnie jak orygina³, bê dzie siê rozgrywaæ na prze³omie lat 60. i 70. ubieg³ego wieku. Z t¹ ró¿nic¹, ¿e bohaterami remake'u zosta³a afroamery kañska rodzina mieszkaj¹ca z Alabamie. ❍ GRUBE RYBY I PLOTKI Weronika Kwiatkowska Kadr z musicalu „Grease“ - Sandy (Olivia Newton-John) i Danny (John Travolta) „Cudowne lata” „wczoraj” i dziœ. Fred Savage, odtwórca g³ównej roli w serialu lat 90. oraz producent i re¿yser remake'u zosta³ oskar¿ony o molestowanie seksualne przez szeœæ cz³onkiñ ekipy nowego serialu.

Dooko³a sto³u Adam Ma³osolny ¯abie

¯abie udka na stole… Tak, tak… Zda je sobie sprawê, ¿e macie Pañstwo mie szane uczucia, bo ka¿dy z pewnoœci¹ s³y sza³, ¿e we Francji jadaj¹ taki przysmak, ale ma³o kto odwa¿y³ siê go spróbowaæ. Mimo kilku okazji aby sprawdziæ jak smakuje taki specja³ z ulg¹ wybiera³em grubo krojony salceson. ¯aba u niektó rych ludzi wywo³uje lekki dreszcz obrzy dzenia mimo, ¿e jest sympatycznym p³a zem. Nale¿ê do tej grupy i ¿aby na sumie niu nie mam. Chocia¿ ksi¹¿ê z bajki siê skusi³ i poca³owa³ ¿abê. W zamian mia³ to co mia³… (bo w to: „¿e ¿yli d³ugo i szczê œliwie ma³o kto wierzy”). ¯abie udka jakie trafiaj¹ na sto³y, to tylne nogi niektórych gatunków ¿ab. Po ich odciêciu usuwa siê z nich skórê i…, mo¿na je wykorzystaæ w dowolny sposób: ugotowaæ razem z warzywami w gulaszu, usma¿yæ na patelni, wrzuciæ na grilla, mo¿na obtoczyæ w m¹ce i tartej bu³ce, a potem usma¿yæ w g³êbokim t³uszczu. Takie ¿abie udko wygl¹da wówczas i smakuje podobnie jak skrzyde³ka kur czaka z lekkim akcentem sugeruj¹cym frutti di ¯abiemare.miêso jest te¿ znakomitym Ÿró d³em protein i mikroelementów. Jedyny t³uszcz jaki siê w nim znajduje to mas³o na którym najczêœciej sma¿y siê udka, ob ficie posypuj¹c je estragonem i siekanym czosnkiem. ¯abie miêso nie ma zdecydo wanego i silnego smaku, dlatego wa¿n¹ rolê odgrywaj¹ mocne przyprawy i sosy. ¯aby to p³azy, które ¿yj¹ w œrodowi sku wilgotnym, najczêœciej w stawie lub wiêkszym oczku wodnym. Ich skóra to niezwyk³y cud natury, bo jest w stanie ab sorbowaæ tlen z wody. ¯aba kojarzy siê z ¿abimi skokami, bo posiada parê tyl nych, bardzo silnych nóg. Dziêki temu jest w stanie nie tylko szybko dopaœæ swo j¹ ofiarê, ale równie szybko uciec przed tymi, którzy na ni¹ poluj¹. Miêœnie na jej tylnych nogach to tak naprawdê jedyna, miêsista czêœæ ¿aby, dlatego na stó³ trafia j¹ jedynie ¿abie udka. Udka stanowi¹ za zwyczaj 30 procent ca³ej wagi ¿aby! Na œwiecie ¿yje oko³o siedem tysiêcy gatunków ¿ab, ale tylko kilka z nich ro œnie do rozmiarów pozwalaj¹cych na uzy skanie z nich ¿abich udek. Wiele z tych ¿ab ma skórê, która wydziela toksyny, dziêki czemu broni¹ siê przed drapie¿ni kami i amatorami ¿abich udek. Ze wzglê du na popularnoœæ ¿abich udek próbuje siê je hodowaæ, ale jest to niezwykle trudne zadanie, dlatego wiêkszoœæ z nich pozy skuje siê wprost z natury, bo s¹ po prostu tañsze. Podczas zbierania ¿ab, pojedyncza osoba jest w stanie zebraæ a¿ trzy tysi¹ce niu, w Fellsmere na Florydzie odbywa siê festiwal ¿abich udek. Organizowany jest on nieprzerwanie od 32 lat i œrednio bierze w nim udzia³ 80 tysiêcy uczestników, któ rzy zjadaj¹ ponad trzy tony ¿abich udek! We Francji podobny festiwal ma miejsce w lipcu w okolicach miasta Anger, gdzie serwuje siê w tym czasie udka z 80 tysiêcy ¿ab. Ciekawe jest to, ¿e w obu przypad kach tak na Florydzie jak i we Francji, fe stiwale ¿abich udek wymyœlono po to, aby sta³y siê atrakcj¹ turystyczn¹ dla hedoni stów i jak siê okazuje, organizatorzy mieli racje, bo apetyt ludzki nie zna granic. W okolicy miasteczka Vittel we wschod niej Francji hoduje siê ¿aby w celach kon sumpcyjnych i za³o¿ono tam nawet organi zacjê o niepokoj¹cej nazwie – Braterstwo Smakoszy ¯abich £ydek. Szef tej organi zacji mawia, ¿e „¯aby s¹ jak kobiety. Tyl ko ich ³ydki s¹ smakowite”. Organizowa ny przez to „braterstwo” doroczny festiwal gromadzi 20 tysiêcy chêtnych i zjada siê tam siedem ton tego przysmaku. Mo¿ na tam nawet zjeœæ pizzê z ¿abim miêsem, a na deser ¿abie udka w czekoladzie. Wszystko to sprawia, ¿e co naj mniej jedna trzecia ca³ej, œwiatowej popu lacji ¿ab stanê³a na progu wyginiêcia. Ludzki apetyt na ¿abie udka nie jest jedy nym powodem. ¯aby s¹ niezwykle czu³e na zanieczyszczenie naturalnego œrodowi ska i s¹ traktowane jak kanarek w kopalni. Ich wymieranie lub drastyczne zmniejsze nie populacji to informacja, ¿e coœ w œro dowisku naturalnym, w jakim ¿yjemy jest nie tak. Powodów mo¿e byæ bardzo wiele. Melioracja bagien, pestycydy, które zabi jaj¹ owady, nawozy sztuczne, zmiany po la elektromagnetycznego na które ¿aby s¹ bardzo czu³e i wiele innych. ¯aby ¿yj¹ na naszej planecie d³u¿ej ni¿ ludzkoœæ. Najstarsze znalezione œlady ¿ab pochodz¹ sprzed 250 milionów lat! Pierwszymi ludŸmi, którzy odkryli, ¿e ¿a bie udka s¹ dobre do jedzenia nie byli by najmniej Francuzi, a mieszkañcy dzisiej szej Wielkiej Brytanii, którzy ¿yli w oko licy Stonehenge. Na masowa skalê jako pierwsi jedli ¿abie udka mieszkañcy Chin. Je siê je tam do tej pory, podobnie jak w innych krajach obejmuj¹cych teren In dochin. W Mezoameryce ¿aby jedli Azte cy. W Europie wiêksze iloœci ¿abich udek je siê dopiero od XII wieku. W œrednio wiecznej, francuskiej kronice zapisano, ¿e kiedy w³adze koœcielne ustanowi³y suro we posty, zabraniaj¹ce spo¿ywanie miêsa, zakonnicy w klasztorach jedli w te dni ¿a bie udka, które w ówczesnym rozumieniu gastronomii – miêsem nie by³y. Za zakon nikami pod¹¿y³a reszta Francuzów i dlate go dziœ ¿abie udka kojarz¹ siê z Francj¹ a Francuzów pogardliwie nazywa siê „¯a bojadami”. Kiedy Francuzi zasiedlili ame rykañsk¹ Luizjanê natychmiast zaintere sowali siê lokaln¹ populacj¹ ¿ab i wpro wadzili je do kuchni Cajun i kreolskiej. Po II Wojnie Œwiatowej zapotrzebowa nie we Francji na ¿abie udka wzros³o tak gwa³townie, ¿e sprowadzano je z Rumu nii. W wyniku tego rumuñskie ¿aby kom pletnie zniknê³y z krajobrazu tego kraju. Po tym wszystkim ktoœ wreszcie poszed³ po rozum do g³owy i zakazano rabunko wego pozyskiwania ¿ab z ich naturalnego œrodowiska. Podczas wyrywkowych kon troli ¿abich udek badane jest DNA p³azów i okazuje siê, ¿e wiele z nich nie jest w³a œciwym gatunkiem ¿ab lub pochodzi z in nego miejsca ni¿ zapewnia³ o tym impor ter. To sprawia, ¿e regulacje dotycz¹ce pozyskiwania i sprzeda¿y ¿abich udek s¹ coraz ostrzejsze w nadziei uratowania ¿a biejWpopulacji.Polsce¿abie udka nigdy nie sta³y siê popularne. Co prawda jada³a je elita, pragn¹ca naœladowaæ styl francuski, ale dla typowego Polaka ¿abie udka by³y wrêcz obrzydliwe. Globalna kuchnia sprawi³a, ¿e mo¿na je dziœ dostaæ w su permarketach i trafiaj¹ one na polskie sto ³y. Wszystkie ¿abie udka pochodz¹ z im portu co oznacza, ¿e polska ¿aba mo¿e spaæ spokojnie, bo jest pod ca³kowit¹ ochron¹. Czy ¿aby jako gatunek maj¹ szanse przetrwaæ nieumiarkowany apetyt cz³owieka? To zale¿y od ka¿dego z nas. W popularnym przedstawieniu kukie³ko wym „Muppett Show”, prowadz¹cej wy stêpy ¿abie Kermit zaproponowano przedstawicielstwo sieci restauracji sprze daj¹cej fast food robiony z ¿abich udek. W tej nieco makabrycznej scenie Kermit mia³ powiedzieæ: „To co widzê, to milio ny ¿ab poruszaj¹cych siê o maleñkich ku lach”. I jest to dodatkowy powód aby nie jeœæ ¿abich udek. ❍ tych p³azów w ci¹gu jednej nocy pracy. Jest to oko³o 60 kg ¿ab. To sprawia szereg powa¿nych problemów, bo apetyt na ¿a bie udka mo¿e w powa¿ny sposób zmniej szyæ populacje ¿ab w konkretnym œrodo wisku naturalnym. Najbardziej po¿¹danym gatunkiem ¿ab, z których pozyskuje siê udka to ame rykañska ¿aba rycz¹ca lub europejska ¿a ba trawna. ¯aba rycz¹ca, ¿yj¹ca w USA jest wiêksza od tej z Europy. Wy³apywa nie ¿ab wprost ze œrodowiska naturalnego jest w dzisiejszych czasach drobiazgowo regulowane. Podobnie jak w przypadku ryb znaczenie ma wielkoœæ z³apanej ¿aby, bo nie mo¿e byæ ona zbyt ma³a. Obecnie w USA nie mo¿na z³apaæ w ci¹gu jednego dnia wiêcej ni¿ dwanaœcie ¿ab dziennie, i to pod warunkiem, ¿e w tym czasie nie s¹ one chronione ze wzglêdu na sezon go dowy. Z tego powodu ¿abie udka sprowa dza siê do USA g³ównie z Azji i s¹ one ju¿ pozbawione skóry i zamro¿one. Nie ma wiêc sposobu aby ustaliæ z jakiego ga tunku ¿ab one pochodz¹. Jeœli kraj ekspor tuj¹cy ¿abie udka nie ma œcis³ych regula cji w kwestii pozyskiwania ¿ab, to mo¿na mieæ pewnoœæ, ¿e czêœæ takich udek nie bêdzie pochodziæ z ¿ab jadalnych. Importowane ¿abie udka podawano podczas obiadu inauguruj¹cego rz¹dy pre zydenta Richarda Nixona i wielu jego go œci siê nimi zatru³o. Smakoszem ¿abich udek by³ prezydent Grover Cleveland i by ³y one dla niego ulubionym jedzeniem. ¯a bie udka na kontynencie amerykañskim zjada siê przede wszystkim w Luizjanie, a tak¿e we francuskiej Kanadzie. Wed³ug oficjalnych danych ka¿dego roku na ¿abie udka zabija siê oko³o 400 milionów ¿ab! Agencje ochrony przyrody zwi¹zane z ONZ uwa¿aj¹, ¿e ka¿dego ro ku w celach spo¿ywczych zabija siê co najmniej miliard tych sympatycznych p³a zów. W samej Francji na ten cel poœwiêca siê 160 milionów ¿ab rocznie. Najwiêk szym eksporterem ¿ab na œwiecie jest In donezja, sk¹d pochodzi 80 proc. ca³ego europejskiego zaopatrzenia w ¿abie udka. USA jest drugim po Francji konsumentem ¿ab na œwiecie i importuje 2280 ton ¿a bich udek rocznie i jest to 20 proc. œwiato wego spo¿ycia. Amerykanie tak zasmako wali w tym ¿abim specjale, ¿e prawdopo dobnie od tego roku w USA spo¿ywa siê ich wiêcej ni¿ we Francji i Belgii razem wziêtych! 29 lutego w USA obchodzi siê Naro dowy Dzieñ ¯abich Udek co – na szczê œcie dla ¿ab, wypada raz na cztery lata, w rok przestêpny. Za to co roku w stycz udka Prezydent Obama je ¿abie udka

15www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

Sklep w Singapurze

Lato nagich dziewcz¹t St. Fleszarowa - Muskat KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com16

XXX Zobaczycie, jaka bêdzie heca! – po wiedzia³ Kamyk. – Im to nie mo¿e siê po dobaæ.Dlaczego? – spyta³a Ulka groŸnie. Wci¹¿ musia³a siê k³óciæ o opinie arty styczne, które Kamyk wyg³asza³ o któ rymkolwiek z jej ojców. Siedzieli we czwórkê wokó³ rzeŸby, któr¹ za chwilê mieli ogl¹daæ ojcowie miasta. Grzegorz pojecha³ po nich samo chodem, a oni pe³nili honory domu w pra cowni, wysprz¹tanej na ten dzieñ jak Wersal. Bo to nie jest to, co sobie wyobra¿ali. Nikt nie zapyta³, co Bieñ ma zamiar wy rzeŸbiæ, a teraz bêdzie heca. Jeœli ci pano wie s¹ konserwatywni w swoich pogl¹ dach na sztukê, prawdopodobnie chêtnie widzieliby jakieœ popiersie. Jeœli sk³aniaj¹ siê ku nowoczesnoœci, woleliby coœ w sty lu rzeŸb Widzia³emMoorea.reprodukcje jego rzeŸb wkomponowanych w zieleñ parków... –A dla mnie to jest urocze! – przerwa ³a mu Be. Bardzo nie chcia³a tego dnia k³óciæ siê z Kamykiem, ale nie mog³a przyznaæ mu racji. – To jest urocze! –powtórzy³a. – Zobaczycie, jak to siê lu dziomCó¿spodoba!znowu? – Kamyk zerkn¹³ na ni¹ z ukosa. Nie rozmawiali ze sob¹, ka¿de zdanie, które adresowali do siebie, skiero wane by³o w pró¿niê. – Sztuka nie jest od tego, ¿eby podobaæ siê ludziom. Nie wiedzia³a, czy z niej kpi, czy mówi powa¿nie. Bardzo nie chcia³a ju¿ siê z nim k³óciæ. Odpali³a Kanadyjczyka, dziwnie nie mia³a ochoty na rozpoczyna nie nowego romansu. Zaduma³a siê. – Nie wiadomo czy Kamyk skoñczy³ ju¿ z t¹ babk¹, z któr¹ go widzia³a dwukrotnie w Grand Hotelu? Mo¿e naprawdê coœ go do niej ci¹gnê³o, a mo¿e tylko chcia³ zro biæ jej na z³oœæ – g³upio zachowa³a siê z tymAleKanadyjczykiem.onaznowuchcia³a zrobiæ na z³oœæ Bieniowi, a on tego nawet nie zauwa¿y³. Nie chce ¿adnej z nich, a ¿eni siê z matk¹ Ulki. Ukrad³a dla niego psa! Cz³owiek osiwieje, a nigdy nie bêdzie wiedzia³, o co w³aœciwie chodzi mê¿czyznom. Artysta nie mo¿e pozwoliæ, aby by³ w pe³ni zrozumiany – dowodzi³ dalej Ka myk, choæ w³aœciwie nikt go nie s³ucha³. Ulka odwróci³a siê od niego, obra¿ona. Marek usi³owa³ zajrzeæ jej w oczy. A Be zajêta by³a swoimi myœlami. – Tylko wte dy, kiedy nie jest w pe³ni zrozumiany, mo¿e osi¹gn¹æ powszechny podziw. A podziw rodzi geniuszy. Nigdy na od wrót.Westchn¹³, sam nie wiedzia³, po co to mówi. Zerkn¹³ ku Be – ona i tak nie by³a w stanie tego zrozumieæ. Z Roso³owsk¹ mo¿na by³o chocia¿ o czymœ pomówiæ. Ale w gruncie rzeczy by³a w³aœnie przez to mêcz¹ca. Zawsze mia³a minê, ¿e wie wszystko lepiej od niego. Ciekawe, czy skoñczy³a jakieœ studia? On ostatecznie mia³ tê Wy¿sz¹ Szko³ê Teatraln¹ za sob¹, a nigdy nie da³ jej tego odczuæ. Powiedzia³by jejto wprost, gdyby nie Warszawa, któr¹ mu obiecywa³a. Ale czy w³aœciwie warto by³o pchaæ siê do Warszawy? Gdzie bêdzie mieszka³? Nie mia³ ochoty tu³aæ siê gdzieœ po k¹tach, a siostry w Krakowie nikt tak ³atwo nie zast¹pi.Przelewa siê! – krzyknê³a Ulka, zry waj¹c siê z miejsca. W umywalni studzono pod kranem wino na przyjêcie goœci. Marek pod¹¿y³ za ni¹. Be odwróci³a siê lekko ku Kamykowi. Znowu mia³a na sobie sukniê w¹sk¹ jak futera³, bez ramion, na pewniaka trzyma j¹c¹ siê na biuœcie. Na g³owie ko³ysa³ siê przy ka¿dym ruchu chiñski s³omkowy ka pelusz, przytrzymany szerok¹ wst¹¿k¹ przeci¹gniêt¹ od ronda pod brodê. Kamyk udawa³ wci¹¿, ¿e jej nie widzi. Wsta³ i ogl¹da³ rzeŸbê. Usi¹dŸ przy mnie – odezwa³a siê Be. Stan¹³, ale nie odwraca³ g³owy: No, chodŸ¿e! – powtórzy³a. Po co? Masz za ma³o Kanadyjczyka? IdŸ do diab³a z Kanadyjczykiem! Nie rozumiesz siê na ¿artach? £adny ¿art! Afiszujesz siê z facetem wiem, ¿e u ciebie te sprawy szybko po stêpuj¹Zerwa³anaprzód.siêiprzyskoczy³a do niego. Oczywiœcie masz prawo nie wierzyæ, ale po Kanadyjczyku mogê iœæ do spowie dzi. Dwa razy za wczeœnie zaofiarowa³am siê mê¿czyŸnie. Raz tam komuœ – posmut nia³a – i nie skorzysta³. A drugi raz tobie. Mam nauczkê na ca³e ¿ycie. Kamyk zaczerwieni³ siê gwa³townie. Co masz mi do zarzucenia? Przecie¿ ty pierwsza przygrucha³aœ sobie tego ca dillaca.Ach, przestañ ju¿ o tym mówiæ. Chcia³am zrobiæ na z³oœæ Bieniowi. Bieniowi?No!–Bewestchnê³a. – Widzisz, jaka by³am g³upia! A ty naturalnie skorzysta³eœ z okazji i musia³eœ zaraz z³apaæ za jakieœ cia³o.Daj¿e spokój! – Kamyk machn¹³ rê k¹. – Ona ma mi zrobiæ anga¿ do teatru w Warszawie.Berozeœmia³a siê. Ona?Ona. Co myœlisz? Ma tam jakieœ sto sunki.Bewci¹¿ siê œmia³a. Ona ma stosunki? To ja ci powiem, jakie ja mam stosunki. Wiesz, kim jest mójKamykojciec?prze³kn¹³œlinê.Kim?Mójojciecmanajelegantszy zak³ad szewski na Nowym Œwiecie. A wiesz ko mu robi buty? – nachyli³a mu siê do ucha. Kamyk zbarania³. Ona ojca bardzo ceni, mówi do nie go: mój drogi panie Benedykcie! Nie myœl, ojciec jej robi³ buty wtedy, kiedy jeszcze by³a pann¹. To ma swoje znacze nie! Ojciec zawsze powtarza, ¿e robi buty tylko dla piêknych nóg, wcale nie dba o to, do kogo nogi nale¿¹. Ona siê wtedy œmieje. Ojciec jej nigdy jeszcze o nic nie prosi³. Co to dla niej znaczy zadzwoniæ do jakiegoœ dyrektora teatru?... Ba! – rzek³ Kamyk w rozmarzeniu. Wiesz co? – zawo³a³a Be. – JedŸmy jutro do Warszawy. Stary wróci³ ju¿ z W³och. Na pewno bêdzie w œwietnym humorze.Kamyk zak³opota³ siê, niewiele mia³ ju¿ pieniêdzy.Gdziebêdê mieszka³? –W naszej cha³upie na Bielanach. U nas zawsze ktoœ mieszka. Stary drañ, bo drañ, ale ma dobre serce. – Spojrza³a na niego. – Tylko nie myœl, ¿e siê bêdziesz musia³ zaraz ¿eniæ. Wprost przeciwnie, wcale na to nie lecê. Wolê przyjemnoœæ bez obowi¹zków. No wiêc co? Poci¹g ma my o W³aœciwieósmej. wszystko ju¿ postanowi³a i nie by³o siê nad czym namyœlaæ. Kamyk skin¹³ g³ow¹ i uœmiechn¹³ siê z ulg¹. Czy nie mia³ szczêœcia – po tacie kowalu? Czy nie mia³ szczêœcia po ma mie, któr¹ kowal uwiód³? Dziewczy na mia³a nie tylko g³owê na karku, ale ta g³owa, kark i reszta, by³y anatomi¹ w naj przedniejszym gatunku i sto go³ych babek nie podnieca³o tak, jak jedna Be w przy ciasnejPo³o¿y³sukience.d³oñna jej plecach i przyci¹ gn¹³ do siebie. No widzisz, ty oœle! – szepnê³a. C.D.N. nagich dziewcz¹t odc. 51 Stanis³awa Fleszarowa-MuskatPowieœæ w odcinkach

L ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿y ciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragnio ny kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu na tchnienia i modeli do swoich prac. Oto czony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹ cych okolicznoœciach...

Lato

Ulka spa³a zwiniêta w k³êbek na jakimœ gipsowym kad³ubie. Pod g³owê pod³o¿y³a sobie drugi fragment o niedwuznacznie wypuk³ym kszta³cie. By³a pomiêta, zaku rzona i pobielona gipsem. Gdy wszed³, zerwa³a siê na równe nogi. Pan jest... pan jest... – zawo³a³a w bezsilnejZwierzê!z³oœci.–dokoñczy³ Grzegorz, sta wiaj¹c na skrzynce przed ni¹ deseczkê z jedzeniem. – Bardzo szczêœliwe zwierzê chcia³em ci powiedzieæ! Zobacz, co ci przynios³em. Musisz zaraz napiæ siê her baty, wla³em do niej trochê koniaku, na pewnoNiechzmarz³aœ.topana nic nie obchodzi! – za wo³a³a. – Niech pan to sobie zaraz zabie rze, a jak nie, to kopnê to i rozwalê! Nie kopniesz i nie rozwalisz, bo to jest tak¿e i moje œniadanie. Bêdziemy jeœæ i rozmawiaæ. Bo widzisz, muszê ci coœ powiedzieæ.Rozciera³a odciœniête na ciele fragmen ty rzeŸby.Grzegorz nala³ w kubek herbaty i po da³ jej.Muszê ci powiedzieæ coœ wa¿nego: zostanêUnios³aojcem!kubek do ust, ale odstawi³a go natychmiast.Comipan tu za g³upstwa opowiada?! krzyknê³a.Toniejest wcale takie g³upie – two im ojcem! Chcia³em ciê w³aœnie prosiæ o rêkê twojej matki. Ulka przysiad³a na skrzynce i patrzy³a na niego Podsun¹³oniemia³a.jejbu³kê z kie³bas¹. Jedz! I wypij herbatê, zanim wysty gnie. Matka by mi nie wybaczy³a, gdybyœ siê zaziêbi³a.Wiêctojednak ona wczoraj tu by³a. Ona. Szuka³a ciê. –I wtedy pan postanowi³... wtedy pan zdecydowa³ siê... z ni¹ o¿eniæ? O, nie! To by³o bardzo dawno – od powiedzia³ Grzegorz w zadumie. – Wte dy, kiedy po raz pierwszy zapragn¹³em kochaæOddycha³akobietê.ciê¿ko. Ugryz³a kawa³ek bu³ki, ale nie prze³knê³a go. Pomyœla³a, ¿e studebaker nie wymknie siê jednak jej z rêki. Grzegorz na pewno zgodzi siê, ¿e by nauczy³a siê prowadziæ. A gdzie bêd¹ mieszkaæ? Mo¿e w Warszawie? Wypij herbatê! – powtórzy³ Grze gorz. Przyjê³a kubek i usi³owa³a siê uœmiech n¹æ. Wypad³o to blado. Chodzi o to, ¿ebyœ nie zrobi³a matce awantury. Ona jest w gruncie rzeczy o wiele m³odsza od ciebie. Ja to od dawna wiem – burknê³a. Nie potrzebuje mi pan tego mówiæ. Ona siê bardzo ciebie boi. Musisz mieæ przed ni¹ minê, ¿e siê trochê cie szysz.Przecie¿ ja naprawdê siê trochê cie szê – powiedzia³a cicho. Grzegorz pochyli³ siê i poca³owa³ j¹ w ma³y nosek. By³ zimny jak u GwoŸdzia. Wypij herbatê! – powtórzy³. Pi³a pos³usznie i przegryza³a bu³k¹. Na gle coœ siê jej przypomnia³o. Czy pan powiedzia³ matce, ¿e mnie pan tuTak.zamkn¹³?Poco?–krzyknê³a. – Po co pan to zrobi³?Musia³em jej powiedzieæ prawdê. Od dziœ wszyscy mówimy prawdê. Nie bój siê, ona nie bêdzie z tob¹ mówiæ na ten te mat.Jest pan Najpewniejszy.pewny? I mo¿esz mi mówiæ Grzegorz.Od³o¿y³aSzrama?bu³kêi poda³a mu rêkê. Sztama!Wobectego jedz i idziemy nad mo rze. Chcesz siê Powinnamwyk¹paæ?–wskaza³a na œlady gipsu na rêkach i nogach. – Ale nie mam w czym. Dam ci moje p³ywki, mam dwie pary. Wiesz, co myœlê? Jak dostanê zaliczkê na pewien pomnik, kupiê tobie i Markowi ro wery.Rowery?Tak.Chcê, ¿ebyœ zrobi³a z nim piêk n¹ wycieczkê, zanim lato siê skoñczy. –Z Markiem? – zaduma³a siê. W³aœnie z Zobaczymy,nim.czy on zechce. On na pewno zechce. Uœmiechnê³a siê i milcza³a przez chwi lê. Znowu ugryz³a kawa³ek bu³ki i jad³a j¹ w zamyœleniu.–Agdziebêdziemy mieszkaæ? – zapy ta³a.–O tym nie rozmawia³em jeszcze z mam¹. Nie wiem, mo¿e ja przeniosê siê tutaj. GwóŸdŸ zrobi³ siê taki marynista. Spojrzeli na psa i rozeœmiali siê razem. GwóŸdŸ sta³ przy drzwiach i dopomina³ siêGrzegorzwyjœcia. skoczy³ na górê po p³ywki i za chwilê by³ z powrotem. Wziêli z sob¹ resztê bu³ek i keksy. Ulka zdjê³a buciki i boso pobieg³a za GwoŸdziem alejk¹ parku. Grzegorz z uœmiechem patrzy³ na ni¹. Jak ³atwo by³o uczyniæ j¹ znowu dziec kiem.

Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski).

Czy wybierasz siê do centrum handlo wego za ka¿dym razem gdy nie dopisuje ci nastrój? Masz pe³ne szafy, ale zawsze wracasz z niepotrzebnymi zakupami? Mo ¿e jesteœ zakupoholikiem – osob¹ czuj¹c¹ przymus kupowania. Czy jesteœ zakupoholikiem? Tak naprawdê nie chodzi tu o iloœæ wy dawanych pieniêdzy, bo dla ka¿dej osoby limit miesiêcznych wydatków jest ró¿ny. Chodzi o zachowanie podczas robienia zakupów, wp³yw endorfin na twoje samo poczucie oraz to, co dzieje siê z nowymi nabytkami. Je¿eli generuj¹ d³ugi, a le¿¹ nierozpakowane w torbach, albo s¹ ukry wane przed rodzin¹, to powinieneœ (po winnaœ) wzi¹æ siê w garœæ. Nie jesteœ sam ze swoim problemem. American Journal of Psychiatry podaje, ¿e jeden na 20 Amerykanów ma sk³onnoœci do kompulsywnych zakupów. Je¿eli zali czasz siê do nich, oto kilka sugestii, które mog¹ ci pomóc. ZnajdŸ inne zainteresowania Dlaczego po zakoñczeniu trudnego projektu, czy rozwi¹zaniu trudnego zada nia czujemy euforiê, a biegacz po ukoñ czeniu maratonu jest gotowy, by przeno siæ góry? Odpowiadaj¹ za to endorfiny, nazywane hormonami szczêœcia. Sprawia j¹, ¿e czujemy siê przyjemnie, jesteœmy podekscytowani, na³adowani pozytywn¹ energi¹ i mamy dobry humor. Dla zaku poholika zakupy s¹ ekscytuj¹cym zajê ciem, które powoduje uwolnienie endorfin i krótkotrwa³¹ euforiê, która niestety szyb ko mija, a pozostaj¹ szmatki w przepe³ nionych szafach i dziura w bud¿ecie. ZnajdŸ inne zajêcie, które da ci przy jemnoœæ. Im wiêcej w³oŸysz wysi³ku, tym wiêksze bêdzie twoje zadowolenie. PójdŸ z dzieæmi na wycieczkê, wdrapiecie siê na strom¹ górê, a na szczycie poczujecie du ¿¹ satysfakcjê. Uprawiaj ogródek, poma gaj innym, ucz siê czegoœ nowego, pro wadŸ aktywny tryb ¿ycia, a zostaniesz na grodzony „hormonami szczêœcia” i poczu jesz siê dobrze bez wyrzucania pieniêdzy i zagracania domu. Nie traktuj zakupów jak rozrywkê Nie jedŸ do centrum handlowego, tylko dlatego, ¿e jest zimno albo gor¹co i nie masz gdzie pójœæ. Nie marnuj wolnego czasu na sprawdzaniu ofert na Amazon. com czy eBay. Usuñ zakupowe aplikacje ze swojego telefonu. ZnajdŸ alternatywê spacer, pla¿ê, wyjazd z dzieæmi za mia sto, dobr¹ ksi¹¿kê. Nie jedŸ do supermarketu tylko po jed n¹ rzecz, bo wyjedziesz z baga¿nikiem pe³nym ¿ywnoœci. Postaraj siê obyæ bez tego produktu, albo poproœ o za³atwienie sprawunku innego cz³onka rodziny. Do brze planuj i rób zakupy raz w tygodniu, w czym pomo¿e ci artyku³ pt. „Tydzieñ bez zakupów”. To wystarczy. Im mniej masz okazji do wydawania pieniêdzy tym lepiej. Stwórz bud¿et Zamiast traktowaæ pieni¹dze, jak prze p³ywaj¹c¹ przez palce wodê, przejmij nad nimi kontrolê. Ustal bud¿et w po szczególnych kategoriach (¿ywnoœæ, odzie¿, transport, rozrywki, wakacje itp.). Zdecyduj, ile procent zarobków chcesz oszczêdzaæ i jak inwestowaæ. Specjaliœci radz¹ odk³adaæ na przysz³oœæ co najmniej 10 procent zarobków i loko waæ w fundusze powiernicze (mutual funds). Za³ó¿ sobie program automatycz nego oszczêdzania i spraw, by ustalo na kwota by³a przez komputer przelewa nana twoje inwestycyjne konto. Wgl¹d do swego konta mo¿esz mieæ przez komputer albo smartfon. Przyjrzyj siê aplikacji Mint. Mo¿esz j¹ zainstalowaæ na swojej m¹drej komórce albo na kom puterze, pod³¹czyæ swoje rachunki banko we, inwestycyjne, karty kredytowe i stwo rzyæ jedno „centrum zawiadowania” swo imi finansami. Zamknij karty kredytowe i p³atnicze Osoba pragn¹ca wyleczyæ siê z zakupo holizmu powinna zamkn¹æ konta kredyto we i pos³ugiwaæ siê tylko gotówk¹, która nak³ada na wydatki naturalne limity. War to te¿ wyzbyæ siê kart p³atniczych, by nie mieæ dostêpu do ca³ej zawartoœci konta bankowego.Zposiadanej karty kredytowej mo¿na zrezygnowaæ w ka¿dej chwili, pod warun kiem, ¿e sp³aci siê ca³oœæ zad³u¿enia. Za dzwoñ do wystawcy i spytaj o procedurê. Bank ma obowi¹zek poinformowaæ biura kredytowe o zamkniêciu karty. W rapor cie kredytowym powinna pojawiæ siê ad notacja „Konto zamkniête na ¿yczenie klienta”. SprawdŸ swój raport kredytowy. Je¿eli karta figuruje ci¹gle jako otwarta, z³ó¿ reklamacjê w banku. Obni¿ limit kredytowy na karcie Posuniêciem mniej drastycznym od zli kwidowania kart kredytowych jest obni¿e nie limitu. W tym celu trzeba pos³aæ do wystawcy karty (sklepu, banku) pisemn¹ dyspozycjê i podaæ dane personalne, nu mer konta i ¿¹dany limit kredytu. Za dzwoñ pod numer podany w miesiêcz nych raportach i spytaj o szczegó³y. Tylko w³aœciciel karty mo¿e ubiegaæ siê o jej zamkniêcie czy ograniczenie kre dytu. Pamiêtaæ te¿ warto, ¿e zamkniêcie karty (szczególnie starej) i obni¿enie limi tu kredytu mo¿e spowodowaæ obni¿enie punktacji kredytowej. Mailowe powiadomienia Ka¿demu przydadz¹ siê mailowe po wiadomienia (alerty), s³ane przez wystaw cê karty kredytowej czy p³atniczej za ka¿ dym razem, gdy jest ona u¿yta. Us³uga ta szczególnie przyda siê osobie, która chce ograniczyæ zakupy. Œwiadomoœæ, ¿e m¹¿ otrzyma maila albo SMS-a natychmiast gdy ¿ona kupi nowy ciuch, mo¿e ostudziæ zapêdy niejednej strojnisi. Mo¿na te¿ wybraæ otrzymanie powia domieñ za ka¿dym razem, gdy saldo na karcie kredytowej przekroczy wyzna czony pu³ap. Powiadomienia uruchamia siê samodzielnie przez komputer.

El¿bieta

Jak wyleczyæ siê z zakupoholizmu

17www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

Zablokuj swój kredyt Je¿eli powy¿sze porady nie dzia³aj¹, pora na bardziej drastyczne kroki. Niejedna osoba rozumie swoj¹ przypa d³oœæ, stara siê j¹ kontrolowaæ. Odk³ada karty kredytowe, ale w sklepach jest ³atwo kredyt uzyskaæ. Personel jest gotowy wy daæ sklepow¹ kartê kredytow¹ od rêki i nawet daæ znaczny upust na pierwszy za kup. Potrzebny jest tylko dowód to¿samo œci i znoœna historia kredytowa. A¿eby za pobiec otwieraniu nowych kart czy linii kredytu w sklepach, warto zablokowaæ swoj¹ kartotekê kredytow¹. Definicja: Credit freeze polega na za blokowaniu dostêpu do kredytowej karto teki tak, ¿e nikt nie ma do niej dostêpu. Ka¿da firma po¿yczkowa (bank, sklep), która bêdzie próbowa³a sprawdziæ historiê klienta, dowie siê, ¿e ta osoba nie zgadza siê na zaci¹gniêcie zobowi¹zania. To po zwala broniæ siê przed z³odziejami to¿sa moœci, a tak¿e przed samym sob¹. Aby za³o¿yæ blokadê historii kredyto wej, trzeba skontaktowaæ siê z ka¿dym z biur kredytowych: ➦ Equifax, www.equifax.com/personal/credit1-800-685-1111 report services/credit freeze ➦ Experian, 1-888-397-3742 Experian Security www.experian.com/freeze/center.htmlFreeze ➦ TransUnion, www.transunion.com/credit1-800-909-8872freezeItak,gdywprzyp³ywies³aboœci dasz siê namówiæ np. w sklepie T. J. Max na now¹ kartê kredytow¹, to T. J. Max nie bêdzie w stanie zweryfikowaæ twojej punktacji kredytowej (gdy¿ dostêp do niej bêdzie zablokowany), wiêc sklepowej karty kredytowej nie wyda. W ten sposób ochronisz siê przed w³asn¹ s³aboœci¹. Zostañ minimalist¹ Amerykanie od urodzenia uczeni s¹ konsumpcji, a zakupy traktuj¹ jak ulubio n¹ formê rozrywki, co i nam siê udziela. Konsumpcjonizm napêdza gospodarkê, ale rezultatem jest dom pe³en gratów, a czasami refleksja – po co nam to wszystko. Odpowiedzi¹ na rozbuchany konsumpcyjny styl ¿ycia jest filozofia minimalistyczna.Minimaliœcirezygnuj¹ z gromadzenia przedmiotów, konsumpcji i robienia zbêd nych zakupów. Uwa¿aj¹, ¿e maj¹ wszyst ko, co potrzeba, a je¿eli nie, to ³atwo mo g¹ nabyæ czego brakuje, bo w zachodnich krajach dostêp do dóbr jest ³atwy. Skupia j¹ siê na idei posiadania mniej, czerpania zadowolenia i korzyœci z tego co ju¿ siê posiada, robienia tego, co daje prawdziwe szczêœcie. W sieci znajdziesz wiele do brych artyku³ów i ksi¹¿ek na temat mini malizmu. Podsumowanie Uzale¿nienie od zakupów jest powo dem konfliktów rodzinnych, a czêsto tak ¿e powa¿nych problemów finansowych. Osoba, która dokonuje impulsywnych, niepotrzebnych zakupów, ma do dyspozy cji wiele narzêdzi, które pomog¹ jej utrzy maæ odpowiedni¹ dyscyplinê. Najskutecz niejsza metoda, to przemyœleæ swoje war toœci, chodziæ do sklepów jak najrzadziej i nie kupowaæ niepotrzebnie w sieci. ❍ Baumgartner radzi El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce, Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com

Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie: www.PoradnikSukces.com

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com18 ANIA TRAVEL AGENCY ✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. ● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● ● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Anna-Pol Travel 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT ✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia windywidualnepodatkoweibiznesowe,tymsamochodówciê¿arowych Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412 ● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE ● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS ● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY ● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION ● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu Zatrudniê mê¿czyznê, part time. Od poniedzia³ku do pi¹tku, w godz. 9:30 - 14:30. JP2 Senior Center. Text or call at 917-648-9485.

19www.kurierplus.com KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022

Medicodellapeste, czyli Doktor Zaraza

❍ Prawo maski…

W tej masce nie ma przenoœni. W swo jej istocie jest dos³ownoœci¹. Tak ubierali siê weneccy medycy w czasach wielkiej zarazy d¿umy w XVI wieku. Medico della peste, czyli Doktor Zaraza Ca³¹ postaæ spowija³a od stóp do g³ów woskowana ciemna materia. Twarz szczel nie zas³ania³a bia³a maska o wydatnym, wyd³u¿onym nosie przypominaj¹cym dziób jakiegoœ dziwnego ptaka. W rêku ro dzaj pa³eczki, któr¹ medyk dotyka³ cho rych. Ta postaæ od wieków œrednich prze ra¿a³a wenecjan, bo kiedy napotykano j¹ w akcji oznacza³o to, ¿e miasto kolejny raz ulega „morowemu powietrzu”; ¿e znowu pojawi³a siê zaraza. W 1575 roku Wenecja, stolica Najjaœniej szej Republiki, liczy³a prawie 170 tysiêcy mieszkañców. Jedna z wielkich europej skich metropolii epoki Renesansu. W ci¹ gu dwóch lat ludnoœæ zmniejszy³a siê o po³owê.Wenecja ¿y³a dziêki aktywnoœci han dlowej, sta³ej wymianie, przep³ywowi lu dzi i towarów ze wszystkich stron œwiata. D¿uma nie przysz³a nagle. Doskonale rozwiniêta sieæ weneckich szpiegów do nosi³a o wypadkach plagi, o jej endemicz nym rozprzestrzenianiu siê. Donosi³a w³a dzom, nie ludnoœci. Bogata kupiecka ary stokracja zd¹¿y³a ukryæ siê w swoich ma j¹tkach pod miastem. Pozostali w nim ci, którzy nie mieli dok¹d siê udaæ. Ci, którzy potrzebowali pracy. Ci, których potrzebo wali mo¿ni, aby ruch w lagunie nie usta³ zupe³nie, aby dalej p³ynê³y pieni¹dze. Wenecja wprowadzi³a, po doœwiadcze niach wielkiej zarazy XIV wieku i okreso wo nawiedzaj¹cych miasto mniejszych pla gach, nowoczesny na owe czasy, system zabezpieczaj¹cy je przed œmierteln¹ zaraz¹. Wzorem innych wielkich oœrodków miejskich stosowano kwarantannê dla stat ków zawijaj¹cych do portu. Czterdzieœci (quaranta) dni odizolowania, kiedy nikt nie móg³ na pok³ad wejœæ, ani z niego zejœæ. Patrzono z nabrze¿y, jak na galeonach po woli wymiera³a za³oga. Pamiêtano zbyt do brze wielki pomór XIV wieku, kiedy wygi nê³a jedna trzecia ludnoœci Europy. Zakazano zgromadzeñ: i tych w koœcie le, gdzie przestano odprawiaæ msze, jak i tych na ulicach, gdzie t³um gromadzi³ siê wokó³ szarlatanów, hochsztaplerów i in nych naci¹gaczy, proponuj¹cych cudowne kuracje.Wydalono z miasta prostytutki, ¿ebra ków. W³aœciciele gospód mieli nie przyj mowaæ na nocleg nikogo, kto wygl¹da³ na „³ajdaka” i kwaterowaæ zbyt wielu osób w jednym pomieszczeniu. Do portu nie móg³ wp³yn¹æ nikt, kto nie by³by w stanie przedstawiæ zaœwiad czenia, ¿e przybywa z regionu niedotkniê tego plag¹, i ¿e jest zdrowy. To by³y pierwsze paszporty sanitarne, honorowane przez weneckie w³adze. Sys tem dzia³a³ w tej czêœci Europy, niezwy kle ukrwionej handlowo, ale dzia³a³ tylko na pewnym Kontrolowanieszczeblu.drogi l¹dowej nastrê cza³o wiêcej problemów. Bowiem Wene cji nigdy nie otacza³y mury ograniczaj¹ce przep³yw ludzi i dóbr. Ustawiano rodzaj patroli, kontroli, ale rzecz jasna nie by³ to system szczelny. Niemniej na tyle na ile to by³o mo¿liwe miasto zamkniêto. Po miesi¹cach zmagania z zaraz¹ zade cydowano o jeszcze jednym, drastycznym dla wenecjan ograniczeniu: odwo³ano kar nawa³ – rzecz nies³ychana i powtórzona dopiero w 2021 roku! Na wodach laguny zaleg³a pe³na trwogi cisza. Widaæ by³o tylko ³odzie przewo¿¹ce chorych do lazaretu oddalonego od miasta, a utworzonego w 1423 roku, po okrutnych doœwiadczeniach poprzednich plag. Wie dziano ju¿ wtedy, ¿e chorych trzeba jak najszybciej izolowaæ. Nie wiedziano, ¿e d¿umê przenosz¹ szczury, a w³aœciwie pch³y. A jeszcze precyzyjniej bakteria yer sinia pestis, z któr¹ ¿yj¹ w zgodzie… Gdyby lockdown wprowadzono wczeœniej… No có¿, Rada Dziesiêciu, rz¹d Repu bliki, waha³a siê. Lockdown to niebezpie czeñstwo dla handlu. Zwlekano z wielu powodów, przede wszystkim chodzi³o o zachowanie jak najd³u¿ej przep³ywu towarów. O to by gdzie indziej nie blo kowano dóbr pochodz¹cych czy przep³y waj¹cych przez Wenecjê. To wyrachowanie znanych z przedsiêbiorczoœci, ale i chciwoœci, i zach³annoœci kupieckiej Wenecjan, które znalaz³o ironiczne prze³o¿enie w jednej z g³ównych postaci commedia dellarte – Pantaleone, sprawi³o, ¿e bardzo rozs¹dne œrodki podjêto zbyt póŸno. D¿uma pad³a pomorem na miasto. Dusi³a je przez dwa lata. Medycy XVI wieku wiedzieli, ¿e musz¹ siê od „morowego powietrza” izolowaæ. St¹d powsta³ strój, który dla wspó³czesnych wygl¹da³ trochê jak dla nas kombinezony zak³adane przez lekarzy na pocz¹tku naszej pandemii XXI wieku. Skojarzenie by³o wtedy i teraz to samo. Przera¿enie! I wtedy i teraz nie wiedzieli œmy co nas czeka. Nie mieliœmy pojêcia o zarazie, pomorze, pladze jaka nas do tknê³a…Tenciemny ubiór medyków sprzed wieków wywo³ywa³ strach, ale by³, przy znajmy to, pe³en inwencji. Izolowa³ medi co della peste. Otwory na oczy przykry wa³ rodzaj okularów. To wszystko zwieñ czone wielkim czarnym kapeluszem. Od dycha³ biedny wciœniêty w ten strój me dyk przez szpary wzd³u¿ d³ugiego nosa, co jeszcze bardziej upodobnia³o go do ptasiego, zakrzywionego ku do³owi dzio bu. W ten dziób upychano zio³a, które mia³y chroniæ przed morowym powie trzem. G³ównie lawendê, goŸdziki, miêtê, ja³owiec. Czasem wk³adano g¹bkê nas¹ czon¹ octem lub kamfor¹. Sk¹d ten pomys³? Sk¹d strój Doktora Zarazy? Bazowa³ na dostêpnej wtedy wiedzy i by³ w pojêciu epoki jedynym sposobem, ¿eby unikn¹æ choroby, której przebieg by³ szybki, okrutny i koñczy³ siê œmierci¹ w mêkach. Na przekonaniu, ¿e patogene za d¿umy czy cholery to „miazmaty”, z³e powietrze, opary wydobywaj¹ce siê z zie mi i zara¿aj¹ce ludzi. St¹d okadzanie do mów i palenie zió³ powszechnie stosowa ne jako metoda odstraszania pomoru. Medycy, uzbrojeni w d³ugie, ciê¿kie p³aszcze, które nie przepuszcza³y powie trza, ptasie maski wype³nione zio³ami, a tak¿e w cienkie pa³eczki, rodzaj ró¿d¿ki, nie mieli zbyt wielu mo¿liwoœci pomocy cierpi¹cym na d¿umê. G³ównie puszczali krew, przyk³adali pijawki na powiêkszone i bolesne wêz³y ch³onne, które s¹ charak terystycznym objawem d¿umy dymieni czej. Wiele wiêcej zrobiæ nie mogli. Dlaczego wobec tego Doktor Zaraza znalaz³ siê wœród popularnych przez wieki postaci weneckiego karnawa³u? W czasach, gdy zarazy, pomory powra ca³y i podporz¹dkowywa³y sobie miasto, wyludnia³y je, mia³ ten przera¿aj¹cy dla wspó³czesnych skojarzeniem strój przypo minaæ, ¿e œmieræ jest zawsze blisko. W ostatki grupy przebranych za Doktora Zarazê chodzi³y po placach i ulicach, by sygnalizowaæ obywatelom, ¿e o pó³nocy, kiedy zabij¹ koœcielne dzwony, czas wró ciæ do ¿ycia sprzed zapustów. Ale by³ te¿ inny aspekt. Aspekt „od straszania” zarazy, przyjêcie tej maski, ubioru za ucieleœnienie zarazy po to, ¿eby pokonaæ w sobie strach przed ni¹. Strój Doktora Zarazy jest dalej noszony w czasie weneckiego karnawa³u. Teraz bardziej popularny z powodu pandemii. Jest jednym z ulubionych ko stiumów wyznawców kultury steampunk Przypuszczam, ¿e karnawa³ jako tradycja utrzyma siê przez wiele wieków. Z pewno œci¹ w innym kontekœcie ni¿ w XVI wieku, i innym ni¿ nam wspó³czesny. Czy kiedyœ, kiedyœ, w innej galaktyce, nie bêdzie wœród masek stroju naszych lekarzy, pielêgniarek, tych, którzy ratowali nas w cza sie najgorszych czasów naszej pandemii? Mo¿e bêd¹ przypomnieniem tego co na sza planeta przesz³a gdzieœ kiedyœ w odda lonym XXI wieku. Mo¿e Doktor Korona wirus stanie siê bohaterem seriali i gier w których ludzkoœæ pokonuje zarazê. Cosplay któregoœ tam wieku…

Doktor Zaraza. Archiwum autorki. Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.comDoktor Zaraza upiekszony. Archiwum Autorki Giovanni Grevembroch Medico della peste XVIII w.

Biesiadnicy za sto³em Dla cia³a i dla ducha

Norman Rockwell РWolnoϾ od niedostatku

KURIER PLUS 13 SIERPNIA 2022 www.kurierplus.com20

Georges Croegaert – Prywatne dogadzanie sobie

Na sto³ach bywa³o ró¿nie – raz biednie (o tym nastêpnym razem), raz dostatnio, co nie znaczy – bogato. Martwe natury z za³o¿enia bezludne, tylko sugerowa³y obecnoœæ biesiadników i ich (postulowa ny) gust. A co na rzeczywistych sto³ach? Nie tylko co?, ale i jak? Na pocz¹tek zatrzymajmy siê na krótko nad obrazem niezwykle popularnego swe go czasu akademika, Georgesa Croegaerta. (1848-1923). Belg z urodzenia, wiêkszoœæ lat kariery malarskiej spêdzi³ w Pary¿u. Najbardziej by³ znany z portretów, zw³asz cza piêknych kobiet w wytwornych wnê trzach, ale te¿ du¿ym wziêciem cieszy³a siê jego tematyka „kardynalska”. S¹ to urocze, bardzo realistyczne obrazy przed stawiaj¹ce wysokich dostojników Koœcio ³a katolickiego zajêtych jakimiœ ma³ymi, przyziemnymi sprawami. Delikatny hu mor tych przedstawieñ nies³usznie niektó rzy odczytywali jako krytykê hierarchii koœcielnej. Croegaert uzyskiwa³ ów efekt raczej dobrotliwego ¿artu przez zestawie nie na p³ótnie dwóch jakby przeciwnych porz¹dków: oficjalnie dostojnych, zgo³a majestatycznych osób, pryncypialnych i srogich, zaœ prywatnie – zwyk³ych ludzi, niekoniecznie przestrzegaj¹cych suro wych nauk, które g³osz¹. Na jego „Prywatnym dogadzaniu sobie” widzimy takiego w³aœnie kardyna³a w pur purze kontentuj¹cego siê przysmakami sto³u. Na poczesnym miejscu ostrygi, któ rymi w³aœnie, skrapianymi lekko cytryn¹, siê raczy. Jak czytelnicy byæ mo¿e pamiê taj¹, w XIX wieku ostrygi straci³y ju¿ ów dawny aluzyjny sens. Sta³y siê i do dziœ (wraz z kawiorem) s¹ po prostu drogim ar tyku³em, symbolem luksusu spo¿ywczego. Stó³ kardyna³a wygl¹da trochê jak jed na z dawnych holenderskich martwych natur: bia³e wino w karafce, obok paryska bu³ka (bagietka). Po drugiej stronie w wy sokiej salaterce owoce – winogrona bia³e i ciemne oraz brzoskwinie, a obok kieli szek wina. Gdzie¿ wiêc ewangeliczna pro stota, skromnoœæ i ubóstwo? Poza tym, jak z poprzedniego „odcinka” wynika – w je dzeniu nie tylko idzie o ¿ywnoœæ, ale rów nie wa¿na jest kultura spo¿ycia; nie tylko co?, ale i jak? Sztuka podania potraw – wy tworna zastawa sto³owa, wykwintne ser wowanie dañ, elegancja kompozycji ca³o œci zaostrza apetyt. Obiad œwi¹teczny w czasie wojny Zastawiony stó³ znajdziemy tak¿e na obrazie/plakacie amerykañskiego rysow nika, Normana Rockwella, pt. „Wolnoœæ od niedostatku”. Do dziêkczynnego obia du zasiada ponad dziesiêæ osób. Wszyscy uradowani, witaj¹ wkroczenie poczesnego dania tego œwiêta – wspaniale upieczonego, wielkiego indyka. Przygotowane ju¿ talerze i sztuæce, przyprawy (pieprz i sól), woda w szklankach. Jakiœ rodzaj galaretki, chyba ¿urawinowej do indyka; warzywo, chyba seler, coœ w salaterce pod pokrywk¹ i owo ce winogrona, pieczone jab³ka… Wspó³czesny obiad dziêkczynienia sk³ada siê z wiêkszej liczby przysmaków, tote¿ mo¿emy powiedzieæ, i¿ Rockwell przedstawi³ raczej skromn¹ biesiadê. Trzeba jednak pamiêtaæ o kontekœcie tego obrazu. On bowiem (ów kontekst) ujawni nam prawdziwy sens tego obrazu i funk cjê jedzenia na nim. Dzie³o powsta³o w 1943 r. jako ok³adka do popularnego pi sma „Saturday Evening Post”, a nastêp nie, wydrukowane jako plakat, sprzedano w ponad dziesiêciu milionach egzemplarzy w ramach sprzeda¿y obligacji wojennych; podawane liczby ró¿ni¹ siê – od 25 mln (do koñca XX wieku) – po 4-6 mln sztuk tylko w ostatnich dwóch latach wojny. Norman Rockwell, najs³ynniejszy i naj popularniejszy rysownik/ilustrator w dzie jach USA, zobrazowa³ w tym dziele, jak nale¿y rozumieæ, a wiêc i wyobraziæ so bie, koncepcjê prezydenta Roosevelta, który w orêdziu o stanie pañstwa mówi³ wczeœniej o „czterech wolnoœciach”, jako celu do urzeczywistnienia po zakoñczeniu wojny. A wiêc o wolnoœci s³owa i wolno œci wyznania; wolnoœci od niedostatku i wolnoœci od strachu. Dwie wolnoœci „do” i dwie – „od”. Zasady te wesz³y na stêpnie do projektu za³o¿ycielskiego Or ganizacji Narodów Zjednoczonych. Nie stety, jeszcze do dziœ tego programu mini mum nie zrealizowano na œwiecie. Owe cztery wolnoœci niekoniecznie s¹ wspó³ czeœnie marzeniem milionów ludzi – ame rykañski idea³ nie wszystkim odpowiada, choæ chyba najmniej kontrowersyjna wy daje siê byæ w³aœnie wolnoœæ od niedostat ku. Natomiast w czasie wojny plakat Roc kwella móg³ siê wydawaæ w Europie piêk n¹ iluzj¹ przysz³oœci. Zaœ w g³oduj¹cej Pol sce, gdyby ktoœ móg³ dzie³o Rockwella zo baczyæ jako wizerunek amerykañskiej rze czywistoœci, uzna³by zabajkê myœl o zisz czeniu siê tej wizji w kraju, gdzie o ¿adnej z owych wolnoœci nie by³o mowy. Ilustracjê Rockwella (wszystkie cztery, ale bêdê mówi³ tylko o „Wolnoœci od nie dostatku”) rozplakatowano w 1943 roku i nastêpnych latach w ca³ej Ameryce – na pocztach i dworcach kolejowych, w szko ³ach i w wielu innych miejscach. By³ jed nym z dzie³ tego popularnego rysownika zachêcaj¹cych Amerykanów do kupowania „cegie³ek” na sfinansowanie wojny. Zebra no dobrze ponad sto milionów dolarów, co w tamtych czasach by³o sum¹ ogromn¹. Oczywiœcie, Amerykanie codziennie indyka nie jedli, ale nawet przy wojen nych ograniczeniach jedzenia nie brako wa³o. Ów plakat ich wiêc nie dziwi³, po niewa¿ jego wymowa wydawa³a siê oczy wista: jedzenia po prostu jest pod dostat kiem. Amerykañska rzeczywistoœæ winna byæ codziennoœci¹ wszystkich ludzi – po dobnie jak i inne „wolnoœci”, o których mówi³ prezydent Roosevelt, a jego s³owa zobrazowa³ Rockwell. Propagandowy rysunek Krytycy ju¿ wtedy zarzucali Rockwel lowi lukrowanie obrazu œwiata; w wielu rejonach Stanów Zjednoczonych ludzie dotychczas chodz¹ g³odni. Idylla amery kañska nie tylko mija siê z prawd¹, ale na domiar z³ego zosta³a przez rysownika przedstawiona w kiczowatej, artystycznie z³ej formie – grymasili esteci i malkonten ci. Jednak w „Wolnoœci od niedostatku” nie chodzi³o przecie¿ o dzie³o sztuki, ale o skutecznoœæ propagandow¹, o si³ê per swazji. A tê, trzeba przyznaæ, artysta osi¹ gn¹³ doskonale – prostymi œrodkami, eks ponuj¹c ów stó³ i rumianego, okaza³ego indyka gotowego do spo¿ycia oraz zado wolonych biesiadników. Mog¹ nieco dzi wiæ ich wychylone g³owy, ale artysta swoim zwyczajem wpierw starannie re¿y serowa³ scenê, robi³ zdjêcie i malowa³ z fotografii. Ów plakat naœladuje momen taln¹ sytuacjê zarejestrowan¹ przy stole. ❍

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.