7 minute read

Uniwersytet Kardyna³a Wyszyñskiego w Warszawie

www.kurierplus.com KURIER PLUS 15 PAÌDZIERNIKA 2022 13

Stany wewnêtrzne

Advertisement

Weronika Kwiatkowska

Niewyobra¿alne

„Najpierw odkrywacie, ¿e gwiazdy Hollywoodu s¹ od was m³odsze. Potem wychodzi na jaw, ¿e skoczkowie narciarscy nie pamiêtaj¹ sprawy Oleksego. Pi³karz, urodzony w roku waszego œlubu, przechodzi na emeryturê i wyje¿d¿a do Chin. Gwiazda muzyki zostaje symbolem minionej epoki akurat wtedy, gdy wam udaje siê zapamiêtaæ jej nazwisko (zreszt¹ wy³¹cznie po to, ¿eby go u¿ywaæ jako synonimu ostatecznego upadku popkultury). Starzejecie siê i odkrywacie, ¿e m³odzi ludzie te¿ s¹ w ró¿nym wieku. Maj¹ ju¿ w³asnych starych. Jak na z³oœæ, starzej¹ siê akurat ci m³odzi, do których zd¹¿yliœcie trochê przywykn¹æ. M³odzi dorobili siê te¿ wspomnieñ. Toc z ¹ ³ z y p o k l u b a c h , k t ó r e z a m k n i ê t o (dwa lata temu). Wpadaj¹ w samoroztk l i w i e n i e n a d c y f r o w y m i z d j ê c i a m i z przedszkolnych jase³ek. (Utrzymanymi w normalnej kolorystyce i bez daty wypalonej w rogu). Komentuj¹ swoje dawne stroje, g³upie fryzury, ozdoby i przypinki. Nawet nostalgii nam nie zostawiaj¹”.*

To dzieje siê niepostrze¿enie. Kiedy po raz pierwszy wypowiadam frazê: ta dzisiejsza m³odzie¿ nieironicznie, jeszcze nie zdajê sobie sprawy. Owszem, zauwa¿am, ¿e zak³adaj¹c konto w internetowym sklepie coraz d³u¿ej muszê ruszaæ korbk¹, by znaleŸæ rok urodzenia, a wysy³aj¹c formularz zg³oszeniowy wpadam ju¿ w inny przedzia³ wiekowy, ale to zaledwie b³yski œwiadomoœci, mgnienia, po których wracam do myœlenia o sobie w kategoriach: dziewczyna, ewentualnie – m³oda kobieta. Na pewno nie pani w œrednim wieku. Choæ, gdyby siê zastanowiæ, to zak³adaj¹c najbardziej optymistyczny scenariusz – po³owê ¿ycia ju¿ dawno mam za sob¹! Pocieszaj¹ slogany: czterdziestka to nowa trzydziestka. I fakt nieposiadania dzieci. A tym samym brak koniecznoœci wchodzenia w rolê mentorki. Moszczenia siê w pozycji tej, która ma swoje lata. Coœ prze¿y³a. Coœ wie.

Ja niczego nie wiem. A na pewno nie wiêcej, ni¿ dekadê temu. Albo dwie. Nie mam siwych w³osów (geny!). Ani zmarszczek. Mo¿e poza jedn¹, na czole. Od permanentnego mru¿enia oczu celem wyostrzenia obrazu. Lub – jak twierdzi znajoma – ekspresji twarzy wyra¿aj¹cej g³êboki sceptycyzm. Œlady erozji, jeœli wystêpuj¹, s¹ nieznaczne. W sklepach monopolowych ci¹gle pytaj¹ mnie o dowód. Noszê czapki w kolorze jadowitego ró¿u. I buty (Dr. Martens), w których chodzi³am w liceum. Ani razu nie pomyœla³am, ¿e czegoœ mi (z racji wieku) nie wypada. I w towarzystwie te¿ zwykle jestem najm³odsza.

Jednak zdarzaj¹ siê momenty kolizji z tzw. rzeczywistoœci¹. Brutalne, bezwzglêdne chwile przebudzenia. Kiedy na przyk³ad okazuje siê, ¿e polska gwiazda amerykañskiego show, 14-letnia wokalistka, nie wie kim by³ Marek Grechuta. I czy ¿yje. Bratanica, która jeszcze niedawno biega³a po naszym nowojorskim mieszkaniu z „fuf¹” miêdzy nogami i k³ad³a siê do ³ó¿ka z Elmo, zdaje maturê. O serialu, którego akcja toczy siê w 1997 roku, recenzenci pisz¹: kostiumowy. Jeszcze nie zd¹¿yliœmy dobrze za³apaæ, o co chodzi z Tik-Tokiem, ju¿ sta³ siê passé. Uwielbiamy kawa³ek Fisha „Ok Boomer”, bo identyfikujemy siê z jego treœci¹. U¿ywamy s³owa „boomer” oraz „passé”. Nie znamy po³owy gwiazd graj¹cych na Openerze. Nadal jemy miêso. (Ja ograniczam do minimum, ale jednak.) Uczymy siê nowych s³ów: cis-p³ciowy, niebinarny, gender-fluid. Ale ci¹gle ich Ÿle u¿ywamy. Nie chodzimy na imprezy, tylko na kolacje do znajomych. Siadamy wtedy przy sto³ach i rozmawiamy o wysokoœci przysz³ych emerytur. Oraz koñcu œwiata. Sto³y s¹ nakryte obrusami. Gospodarze serwuj¹ piêæ rodzajów przystawek. Danie g³ówne. I wykwintne desery. Po jedzeniu okupujemy fotele i sofy. Nikt nie œpiewa. Nikt nie tañczy. Nikt nie rzyga w ubikacji. Za to wszyscy ziewaj¹, bo ju¿ dziesi¹ta. PóŸno.

*

Kiedy po raz pierwszy koñczy siê dzieciñstwo? Kiedy uœwiadamiamy sobie, ¿e na coœ jest ju¿ za póŸno – pisze Wicha. A doros³oœæ? Dla wielu zaczyna siê w momencie utraty; gdy odchodz¹ rodzice. Wtedy okazuje siê, ¿e wszystko, co wczeœniej, to jedynie wprawki, æwiczenia. Zostajemy sami. I musimy sobie jakoœ radziæ. Ze œwiadomoœci¹, ¿e jesteœmy nastêpni w kolejce. A to, co niewyobra¿alne, zdarzy siê.

Na pewno.

❍ * Marcin Wicha, Nic drobniej nie bêdzie,

Karakter 2022.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Co by by³o, gdyby…

Jan Latus

Co by by³o, gdybym nigdy nie wyjecha³ z Polski? Jak by wygl¹da³o moje ¿ycie: uczuciowe, rodzinne, zawodowe, finansowe? Zdrowie i samopoczucie? Lepiej, gorzej? Na pewno inaczej. A mo¿e niewiele inaczej?

Czasem zadajê sobie to pytanie, zw³aszcza teraz, po powrocie do kraju. Nie jestem odosobniony w takich w¹tpliwoœciach – w mniejszym lub wiêkszym stopniu, maj¹ je wszyscy imigranci.

Towarzyszy temu inne pytanie, którym zwykle katuj¹ nas ludzie w Polsce: Czy ¿a³ujesz, ¿e wyjecha³eœ do Ameryki? Na to drugie pytanie zawsze odpowiadam, ¿e nie, nigdy tej decyzji nie ¿a³owa³em i dobrze wspominam swoje ¿ycie w Stanach. Zajmijmy siê wiêc tylko pytaniem pierwszym.

Nigdy nie bêdziemy w stanie policzyæ i zmierzyæ, komu lepiej siê powiod³o z powodu swoich decyzji ¿yciowych. Przecie¿ zwykle wyje¿d¿aliœmy z Polski w czasach smuty: biedy, braku szans, politycznego zaduchu. Ale przecie¿ po 1989 roku ten kraj zacz¹³ siê zmieniaæ. Inaczej siê ¿y³o w 1983 roku i dekadê póŸniej. Jeœli ktoœ wyjecha³ ju¿ po komunie, na przyk³ad w 1993 roku, zwykle nie by³ pod takim wra¿eniem Ameryki, jak uciekinier z komuny. Z kolei wczeœniejszy uciekinier mia³ dziesiêæ lat, ¿eby siê Stanów nauczyæ, zdobyæ papiery, nabyæ nowe umiejêtnoœci, a nawet trochê dorobiæ.

W scenariuszu idealnym powinniœmy mieæ braci, i to bliŸniaków jednojajowych. Jeden zosta³by w Warszawie, drugi pojecha³by do Nowego Jorku. Ale przecie¿ i takie porównanie by³oby nie fair. Bo mo¿e ten pierwszy bliŸniak mia³by od w³adz mieszkanie, a nawet dom na ¯oliborzu. Ten drugi od w³adz amerykañskich niczego nigdy nie dosta³ – musia³ wynajmowaæ pokój, potem mieszkanie, a wreszcie kupiæ na kredyt dom. Poza tym, jak porównywaæ kariery i zarobki? Pierwszy braciszek jako pisarz czy aktor cieszy³by siê w Polsce presti¿em i niez³ym poziomem ¿ycia. Drugi musia³by w USA zmieniæ zawód.

Gdyby obaj byli prawnikami, lekarzami, in¿ynierami, to ten drugi, co prawda po drodze przez mêkê nostryfikacji, sta¿y, rezydentur, a czasem drugich studiów, na d³u¿sz¹ metê osi¹gn¹³by lepszy poziom ¿ycia.

A jak porównaæ brata i siostrê, albo rodzeñstwo z du¿¹ ró¿nic¹ wieku, ró¿nymi talentami i podejœciem do ¿ycia? Porównaæ siê nie da, tym bardziej nie mo¿emy stawiaæ siê obok rodziców i dziadków, bo ich doœwiadczenia: miêdzywojnia, wojny, stalinizmu, by³y absolutnie inne, ni¿ nasze.

W ogóle z porównaniami jest problem: pañstw – które szybciej siê rozwinê³o, a które zosta³o w tyle; artystów – kto zrobi³ prawdziw¹ karierê. Chyba tylko sportowców da siê jakoœ porównaæ i sklasyfikowaæ, ale ju¿ gdy konfrontujemy ich z czempionami z przesz³oœci, trudno wydaæ werdykt.

U mnie jest proœciej, bo nie mam rodzeñstwa w Polsce – jedyna siostra mieszka w Stanach. Tak wiêc mogê tylko zadawaæ sobie pytania retoryczne: jakim by³bym cz³owiekiem, gdybym jednak nie dosta³ po dwóch latach odmów paszportu i by³ tu jeszcze w 1989 roku, a potem mo¿e ju¿ na zawsze?

Najokrutniejszym weryfikatorem naszych osi¹gniêæ s¹ spotkania klasowe, dlatego wielu z nas ma co do nich mieszane uczucia. Z definicji spotykaj¹ siê bowiem rówieœnicy i to maj¹cy w przybli¿eniu taki sam start, na przyk³ad maturê z tego samego liceum. Na spotkaniach dowiadujemy siê, ¿e ktoœ przepracowa³ ca³e ¿ycie w bibliotece miejskiej, a ktoœ inny zosta³ wielkim deweloperem. Najwiêksza piêknoœæ w klasie strasznie siê rozty³a, straci³a pewnoœæ siebie i sex-appeal, a jej niepozorna kole¿anka sta³a siê asertywn¹ kobiet¹ biznesu. Na takich spotkaniach pojawiaj¹ siê te¿, a jak¿e, absolwenci mieszkaj¹cy za granic¹. I te¿ s¹ porównywani z miejscowymi: czy wygl¹daj¹ ³adniej, m³odziej, czy przygaœli czy przeciwnie: promieniuj¹ zachodni¹ radoœci¹ ¿ycia i luzem.

Czasem spotykam tu znajomego z podwórka, uczelni, pracy. I jakoœ w ogóle nie porównujê. Mimo, ¿e zestarzeli siê i zmienili, tak jak ja, od razu rozpoznajê ich cechy charakterystyczne: timbre g³osu, mimikê, œmiech, wyraz oczu, kszta³t nosa. W Polsce niewielu jest nêdzarzy, tak wiêc ci moi dawni znajomi maj¹ na sobie fajne marynarki, sportowe buty (wiadomo, europejskie zami³owanie do elegancji); przyjechali porz¹dnymi samochodami.

By³em ostatnio w Poznaniu na rocznicowym przyjêciu kuzynki, mojej rówieœnicy. Wielu goœci to byli jej koledzy ze szko³y i studiów, tak wiêc i moi rówieœnicy. Rozmawiaj¹c z nimi, nie mia³em poczucia, jak podczas wizyt w Polsce 30 lat temu, ¿e jesteœmy z innych planet. Oni biedni – ja ju¿ trochê zarabiaj¹cy; oni prowincjonalni – ja otrzaskany; oni przygaszeni – ja wiecznie m³odzieñczy; tak wtedy to odbiera³em. Ale teraz siê wyrówna³o, bo biegn¹ce lata, jak jakieœ wielkie ¿elazko, wyrówna³y ró¿nice, zniwelowa³y podzia³y. Ci ludzie byli ubrani mniej wiêcej tak jak ja i mówili w podobny sposób. Nie by³o barier mentalnoœci, jêzyka, a nawet pogl¹dów politycznych. I wœród nich by³y ró¿nice w klasie posiadanych mieszkañ, samochodów i zegarków (najbiedniejszy by³y profesor muzykologii, najbogatszy w³aœciciel 500-osobowej firmy), ale mia³em poczucie, ¿e w sumie wyl¹dowaliœmy u schy³ku ¿ycia podobnie. Oni czasem mieli wiêksze mieszkania, ale moje mia³o widok na Manhattan. Ja lata³em na Karaiby i Florydê, oni na pamiêæ znaj¹ Hiszpaniê i W³ochy.

Czy gdybym nie wyjecha³ z Polski, by³bym tym przebojowym biznesmenem czy niezaradnym muzykologiem? Ale przecie¿ i ten muzykolog by³ ostatnio na wycieczce w Stanach; nawet on.

Konkluduj¹c dzisiejsze rekolekcje: nie ¿a³ujê, ¿e kiedyœ wyemigrowa³em, gdy¿ le¿a³o to w mojej naturze, takie mia³em marzenia i aspiracje. Inni, bez takich potrzeb, pewnie nie ¿a³uj¹, ¿e prze¿yli ¿ycie w Polsce. Oni jeszcze odchowali tu dzieci i wnuki, ja oczywiœcie nie. Teraz jednak spotykamy siê, samotni w swoich domach, emeryci i rówieœnicy, i bagatelizujemy fakt, ¿e mieliœmy podobno tak zupe³nie odmienne ¿ycia.

This article is from: