Zagrożenia związane z używaniem marihuany i syntetycznych kannabinoidów
oraz współistnienia innych zaburzeń i skierowanie na psychoterapię indywidualną, grupową lub rodzinną) czy udziałem w wyspecjalizowanych programach pomocy psychologicznej. Większość młodych osób sięgających po marihuanę w okresie adolescencji nie jest
od niej uzależniona. Często jednak ujawnienie faktu używania marihuany skutkuje tendencją (ze strony specjalistów) do stawiania szybkiej diagnozy, co wywoduje u młodej osoby poczucie niezrozumienia, utrudnia nawiązanie kontaktu i wywołuje silny opór.
•
DOM: JAK ROZMAWIAĆ Z NASTOLATKIEM O MARIHUANIE? Moje dziecko próbowało narkotyków! Co z tego, że to tylko marihuana? To już koniec, teraz już będzie tylko gorzej. Szarpani emocjami i przerażeni projekcjami nie potrafimy właściwie ocenić tego, co się dzieje. Banałem jest twierdzenie, że rozmowy z nastolatkiem o marihuanie nie należą do najłatwiejszych. Z tego powodu część rodziców odwleka je lub zostawia ten temat tzw. profesjonalistom (nauczycielom, pedagogom, psychologom). Inni myślą magicznie, że akurat ich dziecka to nie dotyczy. Jeszcze inni, nie chcąc wywoływać wilka z lasu pomijają temat i liczą, że to wystarczy, ażeby oddalić ryzyko. Koniec z takim myśleniem! To, że nie porozmawiamy z naszymi dziećmi o narkotykach nie znaczy, że tematu nie ma. Marihuana kwitnie w rozmowach z rówieśnikami, w filmach, mediach społecznościowych, a czasami na długiej przerwie, za salą
gimnastyczną pojawia się coś więcej niż tylko teoretyczne rozważania. PRZYGOTOWANI? W budowaniu właściwej prozdrowotnej postawy dziecka – otwarta i pełna zrozumienia rozmowa zawierająca kluczowe elementy edukacyjne – jest najważniejsza. Nie powinna mieć ona miejsca dopiero po tym, jak już coś się wydarzy. Należy zaplanować ją z wyprzedzeniem biorąc pod uwagę etap rozwoju biologicznego i społecznego dziecka. I nie powinna to być jedna, jedyna rozmowa, a raczej cykl rozmów z nastolatkami o trudnych tematach. Mamy obawy: a to że dziecko jest za małe i nie jest jeszcze przygotowane, a to – że jest już za duże. Na ogół to sami nie jesteśmy przygotowani do takiej rozmowy i stąd odwlekamy ją w nieskończoność. Czasem brak pewności siebie tłumaczymy obawami, że rozbudzimy w dziecku niezdrową ciekawość. Lepiej jednak to zrobić niż wykręcać się szlachetnymi pobudkami. I niech rozmowa będzie wspólnym poszukiwaniem odpowiedzi, a nie od35