2 minute read
MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik
Literacka Japonia w polskiej świadomości zaistniała głównie w perspektywie Harukiego Murakamiego, którego każda kolejna książka przyciągała rzesze czytelników. Od tego czasu jednak się trochę zmieniło i aktualnie mamy istny boom na literaturę japońską. Swoje zasługi ma w tym warszawskie Wydawnictwo Tajfuny z Karoliną Bednarz – japonistką i reporterką – na czele, które przybliża nam literaturę Kraju Kwitnącej Wiśni w pełnym spektrum swej różnorodności. W dodatku Tajfuny przywiązują ogromną wagę nie tylko do treści, ale też samego wyglądu książek i każda ich publikacja jest niczym małe dzieło sztuki.
Kyūsaku Yumeno Piekło w butelkach
Advertisement
Wydawnictwo Tajfuny
Na Piekło w butelkach Kyūsaku Yumeno składają się trzy opowiadania, w tym jedno tytułowe i jedno będące szaleńczym kalejdoskopem krótkich form będących opisami snów i też jak sny znikających z pamięci po krótkiej chwili. Ale w tym zestawieniu najciekawiej jednak jawi się opowiadanie zatytułowane Piekło wariata. Autor tutaj eksploatuje przede wszystkim relację czytelnik-narrator, oparte trochę na założeniu, które wytrawni koneserzy kryminałów mogą znać dzięki Aghacie Cristie, a mianowicie „nie ufaj narratorowi, bo ten nie zawsze mówi prawdę”. Yumeno podkręca dodatkowo sytuację, umieszczając narratora/ bohatera w szpitalu psychiatrycznym i wodzi nas za nos, snując historię człowieka o wielu tożsamościach, któremu zagraża Dziennikarz mogący ujawnić jego sekrety. Ale tak naprawdę trudno określić, kto jest kim w tej opowieści, kto jest czyim sobowtórem, co bohater przeżył, a co jest kreacją jego wyobraźni. Autor co chwilę gubi tropy, odwraca perspektywę, żongluje wydarzeniami tak, że momentami trudno za tym szaleńczym tempem nadążyć, a jeszcze trudniej się w tej historii odnaleźć. Yumeno nie ma litości dla czytelnika i nie daje prostych odpowiedzi, rozrzuca tylko skromne podpowiedzi, ale już to jak je odczytamy pozostawia nam.
I choć w tematach można przebierać, to tym razem udamy się w mroczniejsze rejony Japonii, tropem zbrodni popełnionych i tych jeszcze potencjalnych. Dla wszystkich znudzonych już skandynawskimi kryminałami i przytłoczonych tymi z lokalnego podwórka polecam małą odskocznię, która będzie odświeżająca niczym wiatr ze wschodu.
tekst i zdjęcia: Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek
Ryū Murakami Piercing
Wydawnictwo Tajfuny
Nazwisko autora może zmylić, ale to nie jest ten Murakami, o którym mowa jest we wstępie. Ryū Murakami polskiemu czytelnikowi nie był znany przede wszystkim z powodu braku tłumaczeń jego książek. I tutaj pojawia się Piercing, po którego przeczytaniu ma się tylko ochotę na kolejne książki tego autora.
Masayki Kawashima wiedzie stabilne życie u boku żony i córki, odnosi sukcesy w pracy jako grafik i wszystko zdawałoby się zupełnie nudne, gdyby nie jedna myśl, natrętna i przerażająca. Co się stanie, jeśli któregoś dnia straci panowanie nad sobą i dźgnie szpikulcem do lodu swoje dziecko?
Ta właśnie myśl daje początek historii, w której przez systemowe planowanie morderstwa przechodzimy do skrzyżowania się dróg dwójki osób, z których każda ma w głowie inny scenariusz wydarzeń, które mają nastąpić. To spotkanie jest dla czytelnika jak start wagonika rollercoastera i za każdym razem, jak już nam się wydaje, że o! teraz na pewno wydarzy się to i to, to autor tak skręca z fabułą, że w pewnym momencie już nie ma co sobie zawracać głowy zastanawianiem się, co będzie dalej i trzeba dać się ponieść historii. A ta z kolei momentami wręcz mrożąca krew w żyłach często ociera się o absurd, a nawet pewien komizm sytuacyjny, który jest na tyle wyważony, że powieść jednak ani na chwilę nie traci swojej powagi.