Medium
Nr 4/2012 dwumiesięcznik
e-magazyn rozwoju osobistego
Bądź niegrzeczną dziewczynką
Staw światu czoło
Wakacje z prosperitą
Emocjonalna Joga
Jak radzic sobie ze stresem?
Festiwal Kultury Tybetańskiej
Co robić, by nie cierpieć z powodu urlopowych sporów?
Spotkanie z Yungdrung Bon
Malowane sercem
Magia Vedic Art
Na dzień dobry...
W wakacyjnym nastroju, w środku lata, piszemy dla Was o emocjach. Temat powszedni, a jednocześnie ogromnie ważny. Często bywa bolesnym problemem, który dotyka każdego niemal człowieka. Szczerze powiedziawszy, nie spotkałam dotąd osoby, która nie podlegałaby emocjom. Natomiast znam wiele takich ludzi, którzy świetnie sobie z nimi radzą. Nie tłumią, nie wypierają, lecz umieją mądrze je uwolnić. W języku trenerów rozwoju mówimy o zarządzaniu emocjami. Żal, gniew, smutek, zazdrość nie tylko psują nam humor i odbierają chęć beztroskiej zabawy na plaży czy w cieniu drzew nad jeziorem. Nie uzdrawiane prowadzą do wielu chorób mniejszych lub większych. Psychosomatyka wyraźnie pokazuje zależność pomiędzy negatywnymi emocjami, a różnymi dolegliwościami, nękającymi człowieka. Na pewnym etapie rozwoju stajemy się bardziej zdystansowani do życia. Akceptujemy różne niedogodności i spokojnie godzimy się na to, że inni ludzie nie spełniają naszych oczekiwań. To stan wewnętrznego pokoju, który pozwala czuć sie naprawde szczęsliwym człowiekiem. Im więcej w nas tego stanu, tym nasze życie staje sie piękniejsze. Wolność od negatywnych emocji rodzi się z akceptacji i tolerancji, a te z kolei z pozytywnego myślenia i postrzegania świata przez różowe okulary. Jedną z ciekawszych filozofii, która pozwala nam wyciszyć emocje i nabrać dystansu poprzez uwolnienie od przywiązań jest buddyzm. W tym numerze piszemy o jego prapoczatkach, o pierwotnej formie nazywanej Bon. Poczytajcie proszę, ile dobrej energii niesie w sobie dla każdego.
str. 1
Ponadto, jak zawsze, proponujemy Wam przeróżne metody, które pomagają w poznawaniu i uzdrawianiu siebie. Na uwagę zasługuje zarówno wielobarwne Vedic Art, jak i zupełnie nowa w naszym kraju metoda Uzdrawiania Rekonektywnego. Do poczytania szczególnie polecam opowieść Ady o jej spotkaniu z regresingiem. Oto zupelnie niezwykłe spojrzenie na to, co było być może w innych wcieleniach. Każdy z nas może stanąć na miejscu autorki i doświadczyć podobnych doznań. Magia to, czy niezbadana dotąd rzeczywistość? - na to pytanie musimy sami sobie odpowiedzieć. Jak zwykle polecam wszystkim zabawne przygody kota Petroniusza, opowieści o drzewach, szczyptę anielskich tematów, poznawanie sekretów szczęsliwego związku, a najmłodszym bajeczkę o wrażliwym żółwiku. Wierzę, że nie tylko w deszczowy wieczór, ale i w słoneczny, upalny dzień, nasi przemili Czytelnicy bedą nam towarzyszyć, czytając Medium w cieniu plażowego parasola.
Medium
W numerze Psychologicznie Psychologicznie
Bajecznie
Psychosomatyka ............................... 3
Bajka o wrażliwym żółwiu .................35
Emocje i uczucia ................................8
Wakacje z prosperitą ........................ 38
Emocjonalna Joga ............................. 5 Bądź niegrzeczną dziewczynką .........10 Sekret szczęśliwego związku Pielęgnowanie miłości ....................... 13
Trauma i stres .................................... 15 Szkolny Matrix ................................... 18
Naturalnie Dar Natury ......................................... 21 Magia Drzew Dąb .................................................... 23
Prosperująco Enegetyka dawania ..........................
Praktycznie
Moje spotkanie z Vedic Art ............... 41 Malowane sercem ............................ 42 Mudry cz 2. .......................................45 Radzimy sobie ze stresem cz. 1 .......48 Światło Reiki w moim życiu .............. 50 Refleksje o Reiki Nauczyciele ...................................... 52
Magicznie Astrologia Karma w horoskopie ........................ 54 Terapia Rekonektywna ..................... 56
Uniwersalnie Metamedycyna ................................. 59
Duchowo
Anielsko ..............................................25 Przygoda z regresingiem ...,,,,,,,,........ 26 Ludzie, którzy nas inspirują Chongtrul Rinpoche ..............,,........... 31
Naszym przeznaczeniem są gwiazdy ............................................ 62 Perskim Okiem ................................. 66 Recenzje .......................................... 69
Festiwal Kultury Tybetańskiej............. 33
str. 2
Medium
Psychologicznie Bogusława M. Andrzejewska - trener rozwoju osobistego, publicystka, konsultant NAO, nauczyciel reiki, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl
Psychosomatyka
Negatywnych emocji doświadcza każdy z nas. Tak jesteśmy skonstruowani. Można jednak i chyba warto spróbować poradzić sobie z tym tematem. Wbrew wszystkiemu emocje nie muszą nami rządzić i nie musimy wcale im podlegać. Możemy sprawnie nimi zarządzać i uwalniać je bez szkody dla siebie. Najważniejsze to uświadomić sobie, że są czymś naturalnym i mamy do nich pełne prawo. Nie są niczym złym. Nie można czuć się winnym, że w wyniku jakiegoś wydarzenia odczuwamy gniew czy żal. Nie ma znaczenia, jak długo już pracujemy nad własnym rozwojem. Mądrość z tego rozwoju wynikająca, to właśnie umiejętność radzenia sobie z tym, co czujemy i nie poddawanie się temu, czego nie chcemy doświadczać. Możemy świadomie odczuwać te emocje bez wyrzutów sumienia i równie świadomie zastosować jakąś metodę, aby je rozładować lub uwolnić. Pełen agresji gniew sam w sobie jest tylko nadmiarem energii. Daje nam siłę, aby wytrzepać dywan, przestawić meble, zbudować dom. Można go wykorzystać do wykonania tego, co trudne i wymaga wysiłku. Można też dzięki niemu przyjrzeć się sobie i zadać sobie pytanie, jaki aspekt wewnątrz nas wymaga uzdrowienia. Aby radzić sobie z emocjami i umieć się od nich uwolnić, należy pamiętać, że nie są częścią nas. Przychodzą z zewnątrz i w każdej chwili można je odłączyć. Można je zdjąć z siebie i wyrzucić. Czasem, kiedy patrzę na rozgniewanych i krzyczących ludzi, mam wrażenie, że czują się bezbronni i zachowują tak, jakby musieli się złościć. Mówią: „nic nie poradzę, jestem zły!”. To
str. 3
nie jest prawdą. Oni jedynie czują złość. Kiedy to sobie uświadomimy, łatwiej nam będzie pożegnać się z tym, czego odczuwać nie chcemy. Nie powinniśmy tłumić emocji, ponieważ stłumione mogą zamanifestować się w naszym ciele jako choroba. Psychosomatyka – reprezentowana przez Louisę L. Hay – wyraźnie wskazuje, że u podstaw każdej fizycznej dolegliwości leżą różnego rodzaju kompleksy i urazy, smutek, gniew, żal… To kolejny powód, dla którego nie warto tkwić w tych przykrych stanach.
Poniżej przedstawiam kilka najpopularniejszych schorzeń wraz z emocjonalna przyczyną. Warto sprawdzić, jak to działa według naszego doświadczenia i przypadków naszych znajomych. ALERGIA – bycie uczulonym na kogoś z bliskiego otoczenia. ASTMA – to efekt bycia „przyduszonym” nadmierną opieką, która sprawia, że nie można swobodniej odetchnąć. Często łączy się to z nadwrażliwością i braniem na siebie winy za wszystko. CIŚNIENIE KRWI – ZA NISKIE – brak miłości w dzieciństwie i poczucie bezsensowności istnienia, które do niczego dobrego nie prowadzi, brak pomysłu na życie. CIŚNIENIE KRWI – ZA WYSOKIE – silne emocje, które ciągną się w nieskończoność nie załatwione. Dużo gniewu. Przypomnijmy sobie powiedzenie: „to mi podniosło ciśnienie”. CUKRZYCA – brak „słodyczy” w życiu, życie smutne, gorzkie, niespełnione. Niezrealizowane marzenia i potrzeba kontrolowania otoczenia. DALEKOWZROCZNOŚĆ – obawa przed teraźniejszością. Taki człowiek interesuje się tym, co może być w przyszłości, lubi filmy i opowiadania fantastyczne. Nie lubi przeszłości i chwili obecnej. GARDŁO – CHOROBY – niemożność wyrażenia siebie, trudności w ekspresji, bądź odmawianie sobie swobodnego wyrażania tego, co się czuje. To także zablokowanie twórczości i niechęć do swobodnego przeżywania życia. Żyje się bardziej dla innych niż dla siebie. Kaszel lub inna reakcja w gardle jest negatywną odpowiedzią na propozycje zmiany swojego życia. GŁOWA – BÓLE – obwinianie siebie za to, ze nie jest się wystarczająco dobrym. To niskie
Medium
Psychologicznie Psychosomatyka
poczucie własnej wartości lub krytyka kogoś z otoczenia, która powoduje, że ma się poczucie winy. GRYPA – zagubienie psychiczne i lęk. Najczęściej jest następstwem stresu. Pokazuje też, że wierzymy w powszechne przekonania o tym, co powinno być, co zazwyczaj. Przede wszystkim w to, że „każdy raz do roku musi się przeziębić”. GUZY, NOWOTWORY – rozdrapywanie i pielęgnowanie starych przykrych doświadczeń emocjonalnych. To narośla, które obudowują w ciele urazy, podobnie jak ostryga obudowuje perłą skaleczenie delikatnego wnętrza. NERKI – odczucia na poziomie małego dziecka, któremu nic się nie udaje i nic nie potrafi, nieudacznictwo, zagubienie, rozczarowanie. OSKRZELA – ZAPALENIE – „zapalne” otoczenie, ciągłe kłótnie, stresy, awantury. Niemożność pogodzenia się z napięciem panującym wśród najbliższych. REUMATYZM – brak miłości i chroniczna zgorzkniałość, tak charakterystyczna dla osób starszych, zranionych przez życie, nie oczekujących już niczego dobrego. To także poczucie bycia czyjąś ofiarą. SERCE – CHOROBY – brak radości, ciężka praca, wysiłek przekraczający nasze możliwości, lęk, że się nie sprosta. Także długotrwałe kłopoty emocjonalne, czyli tzw. stresy. TARCZYCA – CHOROBY – charakterystyczne dla osób, które nigdy nie mogą robić tego, czego pragną, zawsze dając pierwszeństwo innym. Rodzi to poczucie rozżalenia i niesprawiedliwości. USZY – CHOROBY – niechęć słuchania tego, co wydaje nam się przykre lub niesłuszne. Pojawia się w domach, gdzie jest dużo kłótni, wyzwisk, niepotrzebnego krzyku. WĄTROBA – CHOROBY – gniew, wściekłość. Mówimy często „żółć mnie zalewa”. Ponadto krytyka siebie i wynajdywanie sobie wad. Zrzędzenie, marudzenie, pesymizm. ZATOKI – CHOROBY – gniew na kogoś z bliskiego otoczenia. Uczucie bycie w niekorzystnym dla siebie i nieprzyjaznym gronie ludzi. ZAPARCIE – skąpstwo, nieumiejętność oddania tego, co moje. Dotyczy to także upartego trzymania się przebrzmiałych poglądów oraz przekonań związanych z przeszłością. Upór. ŻOŁĄDEK – CHOROBY – nieumiejętność zaakceptowania nowości, lęk przed zmianą, lęk
str. 4
przed obcymi, kłopoty w relacjach z innymi ludźmi. Wrzody pojawiają się, gdy wytwarzane jest napięcie związane z chęcią przypodobania się, pokazania, ze jesteśmy najlepsi. ŻYLAKI – sygnalizują trwanie w znienawidzonej sytuacji, z której nie widać wyjścia. Rodzi to zniechęcenie, uczucie nadmiernego wysiłku i zmęczenia.
U podstaw każdej negatywnej emocji leży lęk. To on sprowadza do naszego życia trudne doświadczenia oraz wiele chorób. Lęk jest bodaj najgorszym wrogiem człowieka, bo podstępnie ściąga to, czego się tak bardzo boimy... Drugim wielkim wrogiem jest zapiekły żal do kogoś lub do siebie. Kurs Cudów mówi: „Wszystkie schorzenia mają swoje źródło w nieumiejętności wybaczenia” oraz „Ilekroć jesteśmy chorzy, powinniśmy rozejrzeć się dookoła i poszukać osoby, której trzeba wybaczyć.” Jeśli nie umiemy wybaczyć komuś innemu, to znaczy, ze tak naprawdę uważamy siebie za ofiarę cudzych ataków, za ofiarę, której celem życia jest cierpieć. Zakładamy niesprawiedliwość świata, w którym to my płacimy za wszystko. To kod przyciągający do nas problemy ze zdrowiem, związkami, pracą, pieniędzmi. Poczucie winy i niechęć wybaczenia sobie natomiast sprawia, ze ściągamy na siebie karę za to, co zrobiliśmy. Skoro sami uważamy siebie za kogoś bardzo złego i niegodnego, to siłą naszych przekonań stale będziemy wymierzać sobie sprawiedliwość. Pamiętajmy, aby nie kłaść się spać, kiedy jesteśmy pełni trudnych emocji, ponieważ wtedy wejdą one w podświadomość, skąd prosta droga do manifestacji przez choroby w ciele. Najpierw należy podnieść energię i poprzez jedną z wielu dostępnych metod uwolnić się od niechcianej emocji. Na koniec jeszcze jedna przydatna informacja. Kiedy jesteśmy w negatywnych emocjach, nie działają żadne afirmacje. Nie ma sensu pracować z kreowaniem czegokolwiek, kiedy jesteśmy pełni złości czy żalu. Naturalnie nie można również w ten sposób sobie pomóc. Lepiej poprawić sobie nastrój zabiegiem Reiki lub posłuchaniem ulubionej muzyki, a dopiero potem, kiedy będziemy już w normalnym nastroju, rozpocząć pracę z afirmacją. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Konrad Górak – Terapeuta, Międzynarodowy Ekspert w dziedzinie EFT i Meta Medycyny, Trauma Expert, Twórca Emocjonalnej Jogi http://stress-expert.com
Emocjonalna Joga Emocjonalna Joga to rewolucyjny system pracy z ciałem i umysłem podświadomym, pozwalający na eliminowanie nagromadzonego w Tobie stresu, napięć, negatywnych emocji i wszystkichskutków traum przebytych w życiu. Głównym zadaniem Emocjonalnej Jogi jest przywrócenie ci Twoich naturalnych, wrodzonych umiejętności samoregulacji układu nerwowego i eliminowania napięcia. Twój organizm został tak zaprojektowany, aby radzić sobie w każdej sytuacji. Jednak w procesie socjalizacji jesteśmy oduczani tych naturalnych reakcji. Dzikie zwierzęta od razu po przeżyciu traumy, stresującej sytuacji rozładowują napięcie w określony sposób, ich ciała mimowolnie wyrzucają z siebie cały negatywny ładunek emocjonalny. Emocjonalna Joga powstała dzięki szerokiej analizie zachowań świata dzikich zwierząt. Na podstawie tych obserwacji powstał system, pozwalający na przywrócenie tych naturalnych reakcji człowiekowi, dzięki czemu może on sam wpływać na swój stan psychofizyczny, eliminując tym samym stres, napięcie i negatywne emocje
str. 5
zgromadzone w całym ciele. Ćwiczenia aktywizują naturalny mechanizm drżenia, który powoduje rozluźnienie mięśni. Redukcja napięcia w mięśniach redukuje stres skupiony w kręgosłupie, szyi, ramionach i miednicy. Gdy napięcie zostaje zredukowane w danym miejscu w ciele, mózg rejestruje mniejsząilość sygnałów bólu, produkując przy tym hormony odpowiedzialne za regenerację. To rewolucyjny system, redukujący stres i napięcie w ciele w krótszym czasie niż jakakolwiek inna praktyka. To unikalny system, prosty w nauce, którego jednym z założeń jest ćwiczenie aktywizujące mimowolne drżenia mięśni płynące z autonomicznego układu nerwowego. W ten sposób uczymy organizm na nowo naturalnych reakcji występujących powszechnie w przyrodzie u dzikich zwierząt. W Emocjonalnej Jodze osoba praktykująca nie używa jedynie świadomej kontroli procesów w swoim ciele i mózgu, jak ma to miejsce w innych technikach relaksacji powszechnie dostępnych.
Medium
Psychologicznie Emocjonalna Joga
Emocjonalna Joga pozwala dotrzeć do podświadomych części mózgu, aktywizując tym samym proces pozbywania się całego ładunku emocjonalnego z ciała. W tym czasie osoba praktykująca może rozmawiać z innymi osobami, słuchać muzyki, oglądać telewizję, jednocześnie pozwalając mimowolnym drżeniom na wykonanie całej potrzebnej pracy. Stres, zaburzenia lękowe i trauma to powszechne zjawiska w życiu wielu osób. Stresu doświadczamy codziennie, czy to w domu, czy w pracy. Towarzyszy nam niemalże wszędzie. Ciało reaguje na podwyższony poziom stresu przykurczami mięśniowymi, których zadaniem jest zmobilizować nasze ciało do pokonania danej sytuacji stresującej. Rzadko kto potrafi rozpoznać te pierwsze objawy, organizmu magazynującego stres, dopóki nie pojawi się ból, dyskomfort lub ewentualnie choroba. Dzięki praktyce Emocjonalnej Jogi pozbywasz się stresu zgromadzonego wciele na poziomie świadomym i podświadomym, coś czego nie zapewni ci żadna inna technika relaksacyjna. Bez względu na to czy zmagasz się z „normalnym” stresem, czy takim w postaci chronicznego zmęczenia i choroby, Emocjonalna Joga pozwoli ci pozbyć się całego ładunku stresu i negatywnych emocji z organizmu. Pełną żywotność osiągamy, gdy możemy pracować, uczyć się, bawić się i odpoczywać bez udziału stresu i jego katastrofalnych efektów. Gdy twoje ciało gromadzi go zbyt wiele i nie usuwasz go na bieżąco, twoja energia i żywotność spada. Emocjonalna Joga może być używana jako narzędzie terapeutyczne ze względu na to, że pomaga zlikwidować symptomy, które mogą być bardzo ciężkie do zredukowania klasycznymi sposobami. Mogą wydawać się zbyt intensywne i stanowić poważny problem. Proces użycia Emocjonalnej Jogi w kontekście terapeutycznym jest możliwy ze względu na fakt, że wyposaża on terapeutę w narzędzie pracy z ciałem, jako jednym z kluczowych kanałów pozbywania się napięcia nerwowego i stresu. Wszystko to bez potrzeby posiadania ogromnej wiedzy w dziedzinie psychologii. Ćwiczenia, joga i inne formy pracy z ciałem prowadzą do redukcji napięcia mięśniowego,poprawiają ukrwienie, zwiększają siłę, świadomość ciała i jego ruchomość. Jednak wiele napięć i skurczy mięśni jest głęboko zakorzenionych
str. 6
w naszym ciele, zwykle są to procesy dziejące się bez naszej świadomości powstałe pod wpływem emocjonalnej dysocjacji. Emocjonalna Joga prowadzi do uwolnienia tych wszystkich podświadomych zaburzeń w ciele, eliminując wszelkie efekty dysocjacji powstałe w wyniku traumatycznych przeżyć i codziennego stresu. Tak głęboka praca i uwolnienie głęboko zakorzenionych emocji prowadzi do zwiększenia świadomości własnego ciała i odkrycia samoleczniczego potencjału Twojego organizmu. Dla wielu osób te doświadczenia są związane z wejściem w sferę duchowości, ze zwiększonym poczuciem współzależności i przynależności do świata i ludzi. Emocjonalna Joga jest zaprojektowana tak, aby wydobyć głęboko zakorzenione emocje, które są przechowywane w ciele, a następnie cały ładunek emocjonalny jest usuwany. Emocjonalna Joga daje Ci sposób komunikowania się z Twoim ciałem, dzięki czemu Twój organizm jest na nowo wyposażony w język do wyrażania siebie. Tradycyjne systemy diagnostyczne i terapeutyczne skupiają się na analizie aspektów psychologicznych. Nawet tak skuteczne systemy jak EFT mają swoje ograniczenia. Te ograniczenia wynikają z faktu, że klienci w interpretacji swojego problemu analizują swoje doświadczenia emocjonalne za pomocą mózgu. Taka analiza nie jest kompletna ponieważ pomija aspekt podświadomy. A podświadomość to nie tylko pewna część mózgu, to również ciało, zapisujące każdą informację w komórkach. Emocjonalna Joga działa na każdym z poziomów, dlatego też jej zastosowanie jest niezwykle szerokie. Emocjonalna Joga może wymagać od Ciebie poświęcenia pewnego czasu na początku, jak każdy nowy system, którego naukę dopiero rozpoczynasz. Jest on tak opracowany, aby sprawiał jak najmniejsze trudności w przyswojeniu i był prosty i zrozumiały w codziennym użytkowaniu. Tak jak wszystko - wymaga praktyki. Tak jak z jazdą na rowerze, gdy zaczynasz, skupiasz się na tym by nie upaść. Jednak już po dwóch tygodniach swobodnie utrzymujesz równowagę, skręcasz i jeździsz tam gdzie chcesz. Praktyka czyni mistrza, ale już pierwsze zajęcia mogą prowadzić do głębokiej pracy i usunięcia dużego ładunku emocjonalnego. Gdy już opanujesz system Emocjonalnej Jogi, wystarczy Ci 20 minut dziennie na prakty-
Medium
Psychologicznie Emocjonalna Joga
kowanie. Wiele osób jednak wydłuża czas sesji ze względu na świetne samopoczucie w trakcie ćwiczeń. Im dłuższy czas sesji tym więcej napięcia się pozbywasz. Jednak z czasem jednej sesji nie można przesadzać, ponieważ cały proces przeciągnięty do ponad godziny może być męczący dla organizmu. Minimalna częstotliwość praktykowania systemu to 1-2 razy w tygodniu. To ilość dająca warancję osiągnięcia bardzo dobrych efektów. Emocjonalna Joga prowadzi do wyeliminowania całego napięcia, stresu i ładunku emocjonalnego, związanego z różnymi traumami. Cały proces dzieje się na poziomie podświadomym a drogą usuwania napięcia jest ciało. Jednak w trakcie takiej sesji, szczególnie w przypadku silnych traum, może dojść do chwilowego pojawienia się silnych emocji związanych z traumą usuwaną w danym momencie. Dla przykładu, jeśli zostałaś napadnięta kilka lat temu, w trakcie
sesji Emocjonalnej Jogi może na kilka sekund pojawić się u Ciebie lęk związany z tamtą sytuacją. Jest to chwilowa, naturalna reakcja, która jest związana z wyrzucaniem i usuwaniem negatywnego wpływu jaki dana sytuacja miała na Ciebie. To ostatni raz kiedy czujesz tą emocję w kontekście danej sytuacji. To, jak zareagujesz, jest sprawą indywidualną, możesz doświadczać emocji w trakcie ćwiczeń, ale nie jest to regułą. Bez względu na to co czujesz podczas sesji, głównym założeniem jest pozwolić swojemu organizmowi na pracę i samoregulację. Twój organizm wie co robi, a Ty poddając się temu procesowi przywracasz sobie naturalne umiejętności procesowania stresu i napięcia nerwowego. Konrad Górak http://stress-expert.com
Skontaktuj się z nami: Polska Akademia EFT i Emocjonalnej Jogi EFT/Health Coaching/Biodecoding of Illness Tel: 44 773 168 1779 E-mail: akademiaeft@o2.pl www.stress-expert.com
str. 7
Medium
Krzysztof Matusiak Trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl
Od wielu, wielu lat obserwuję siebie i innych ludzi, zastanawiając się co powoduje, iż tyle nieszczęść i smutku, niewiary w siebie pojawia się w życiu. Jest wiele przyczyn, jednak zauważam, że to głównie ego i emocje dają się nam we znaki i stają się przyczyną. I jeszcze jedna sprawa – znaczenie słów. To pierwotne, o którym wspominają „święte księgi”: na początku było Słowo. I ono miało jedno znaczenie i energię. Potem człowiek zaczął komplikować świat, więc nadał nowe znaczenia słowom. Powstał chaos informacyjny i komunikacyjny. A ego miało się coraz lepiej, kwitnie przecież w chaosie informacyjnym. Filozofowie skutecznie skomplikowali nasz świat, przydając mu tyle znaczeń, ilu ich było. Każdy postrzegał po swojemu i po swojemu nazywał. Potem przyszły czasy nauki i jeszcze większej komplikacji. I człowiek zaczął zapominać ,czym jest miłość, tolerancja, dobroć, szacunek itd. Ale największą zmianę uczyniono w nazywaniu uczuć, odczuć, emocji. To już domena psychologii. Piękne słowo współodczuwanie
str. 8
Emocje a uczucia
zastąpiono wyrazem empatia, przydając mu znaczenia bycia kimś, kim być nie można, czyli inna osobą. Współodczuwanie – możliwość rozumienia czyichś emocji na podstawie własnych doświadczeń – stało się de mode. Miłość ma tysiące, o ile nie miliony znaczeń, wynikających z ego. Fakt, każdy z nas jest inny, ma swoją drogę, swoją karmę i swoją wolę. I tego nie można umniejszać. Ale Słowo miało zawsze jedno znaczenie, a człowiek dla usprawiedliwienia swoich, nie do końca dobrych intencji i uczynków, nadawał mu kolejne. Rozmywał to znaczenie, tworzył szarości w świecie tęczy i kolorów. I zaczął utożsamiać uczucia z emocjami, stosować ich definicje zamiennie. I nagle miłość nie może żyć bez emocji, czyli rodzaju uczucia. Podczas, gdy emocja to emocja. Nie ma w niej uczucia, jest euforia lub depresja. Lęk, brak poczucia własnej wartości lub pożądanie – ludzi, ich woli, ich wolności, więc i miłości. I emocje przejęły rolę uczuć takich jak miłość, dobroć, radość, szczęście, przyjaźń – lubienie, szacunek dla in-
Medium
Psychologicznie Emocje a uczucia
dla innych istot. I uczucia spokoju, które zniknęło z powodu emocji. Gdzie są emocje, nie ma spokoju, nie ma dystansu i świadomego spojrzenia na otaczający nas świat i ludzi. Teraz wydaje się, iż euforia to uczucie radości, a rozpacz to uczucie smutku lub bólu. Kiedy Budda osiągnął oświecenie i stał się istotą przebudzoną? Gdy pozbył się emocji. Wtedy jego świadomość osiągnęła stan największego z uczuć obok miłości – spokoju. Czego ludzie szukają i wzywają najczęściej poza miłością? Spokoju. Poczucia lub uczucia spokoju. A przez to wołają, często cicho – chcę szczęścia, które jest pochodną spokoju. Czy gdziekolwiek można zauważyć u Jezusa – nie mówię tu o nadinterpretacji Pisma Św. – jakichkolwiek oznaki emocji? Spokój i miłość, miłość i spokój. Jezus znał pierwotne znaczenie słów. Nie było w nim chaosu. I to chciał przekazać ludziom, zaszczepić w nich. Ze świadomością niemożności łamania ich woli. Jego przypowieści i opowieści były jednoznaczne, proste, celne. Nie atakowały nikogo bezpośrednio. Ale trafiały do serc. Bez emocji. Ze spokojem i miłością. I rosły w sercach wielu, dopóki władzy nad jego słowami nie przejęła instytucja kościelna. I przekręciła ich wymowę, wtłaczając w swoją interpretację emocje. Negację. Żaden z wielkich myślicieli i przewodników nie karmił się emocjami, a był pełen uczuć. Lao Tze, Konfucjusz, Sokrates, Gandhi, Matka Teresa z Kalkuty. W ich słowach nie było nawoływania do walki, ale do pozbycia się emocji. Nikt z nich nie walczył o pokój, ale go pielęgnował w sobie. Pokój to miłość, uczucie najwyższe z możliwych. Walka to emocja, chęć zwycięstwa. Negacja. Więc tworzy kolejne negacje, kolejne konflikty. I żyjemy w świecie konfliktów wynikających z emocji. Spotykam wielu ludzi, dobrych wewnątrz siebie, jednak stale karmiących się emocjami. Wręcz utożsamiających je z uczuciami, traktujących je jako niezbędna składową tychże. Warunek sine qua non. Tu chciałbym przytoczyć pewną opowieść plemienia Indian Cherokee, mówiącą o uczuciach i emocjach:
str. 9
Pewien stary Indianin Cherokee nauczał swoje wnuki. Powiedział im tak: – Wewnątrz mnie odbywa się walka. To straszna walka. Walczą dwa wilki: jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę i poczucie wyższości. Drugi to radość, zadowolenie, zgoda, pokój, miłość, nadzieja, akceptacja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, życzliwość, współczucie i wiara. Taka sama walka odbywa się wewnątrz was i każdej innej osoby. Dzieci myślały o tym przez chwilę, po czym jedno z nich zapytało: – Dziadku, a który wilk wygra? – Ten, którego nakarmisz – odpowiedział stary Indianin.
Piękna przypowieść, w której znakomicie oddzielone są uczucia – drugi wilk, od emocji – pierwszy wilk. I najczęściej karmimy pierwszego, ponieważ wydaje nam się, że to emocje są solą życia, drogą do wolności, Absolutu, połączenia z Najwyższą Energią. Więc fałszywą dumę, poczucie wyższości i euforię nazywamy miłością, żal i smutek nazywamy współczuciem, strach nazywamy depresją , a kłamstwa nazywamy własną prawdą. Mógłbym przytoczyć więcej przykładów, jak bardzo emocje nie są uczuciami i jak bardzo są z nimi mylone lub utożsamiane. Nie do mnie jednak należy przekonywanie kogokolwiek do zmiany punktu widzenia i zrozumienia znaczenia – pierwotnego – słów. Jak zaznaczyłem na początku to moje doświadczenia i czucie lub odczuwanie tego o czym powyżej. Miło, gdy ktoś popatrzy na to refleksyjnie, spokojnie i z dystansem. Bez emocji. Pozdrawiam serdecznie i życzę wolności w miłości oraz miłości w wolności. Krzysztof Matusiak http://doradztwoartex.pl
Medium
Krzysztof Jankowski – psycholog, coach i mentor harmonii życia http://akademiaharmoniizycia.pl
Bądź niegrzeczną dziewczynką Oczywiście dali go sobie sami mężczyźni, a kobiety im na to pozwoliły. Podczas gdy mężTy też masz swoje Ego. czyźni są śmiałymi graczami, wykorzystującymi Naucz się je uzewnętrzniać! wszystkie swoje możliwości, zbyt wiele kobiet swe ciężko zdobyte atuty chowa, jak skąpiec Wiesz, że jesteś lepsza od niego w pracy. Odwa- w pończosze. lasz kawał dobrej roboty i oczekujesz pochwały, Co by się stało, gdyby więcej kobiet przystąlecz nadaremnie. On pracuje dużo gorzej, ale nie piło do ryzykanckiej gry i bez skrupułów wypuprzeszkadza mu to być przekonanym, że jest ściło się na szersze wody? wspaniały. Opowiada o tym wszystkim naokoło i zbiera pochwały. A także otrzymuje podwyżkę. Kto powiedział, że zuchwała Wszystko dzięki temu męskiemu ego. dziewczyna to coś złego? Ostatnio modne stało się demonizowanie męskiego ego. Upatruje się w nim źródła wszelWiększość z was wyrastała słysząc nieustankiego zła na ziemi: agresji, zachłanności, spadku dolara, efektu cieplarnianego. Albo też wykpiwa nie: „Grzeczne dziewczynki nie…, nie wyróżniają się je, iż jest tak wrażliwe, że do przetrwania ko- się, nie podnoszą głosu, nie protestują, nie kłócą nieczne mu są kłamstwa: „Kochanie, było cudow- się z mężczyznami, nie obstają przy swoim.” Krótko mówiąc, zachowują się, jakby w ogóle nie”, „Masz, jak zawsze, rację”. Podejrzewam jednak, że za tym oskarżaniem były pozbawione własnego ego. Czy jednak nie zdarzyło się wam, że pomimo lub ośmieszaniem męskiego ego kryje się przede wszystkim zawiść. Jeśli się bowiem nad tym starań nie spełniłyście oczekiwań, jakie wiązano dobrze zastanowić, męskie ego jest bardzo uży- z grzeczną dziewczynką? Na pewno tak! Inaczej życie byłoby zbyt nudne. Zrozumiałe teczne. To jest to, co pozwala mężczyźnie powiedzieć: „Jasne, mogę się tym zająć”, nawet jeśli jest, że chce się spełniać oczekiwania otoczenia. Ale jeśli bycie grzeczną dziewczynką oznacza ninigdy przedtem tego nie robił. Bez wahania, bez fałszywej skromności, nie jakość i nieobecność, to trzeba o tym zapomnieć. unikając ryzyka. Dobrze rozwinięte męskie ego Jeśli oznacza uleganie komuś tylko dlatego, że jest przyzwyczajone do korzystania z nadarzają- ma inne cechy płciowe – nie masz na to ochoty. cych się okazji: daje poczucie pewności, uzasad- Jeśli ma oznaczać bierność zamiast aktywności nionej lub nie, że świat stoi przed tobą otworem, – to właśnie z tym skończyłaś. Na początku może być trudno odrzucić przya ty jesteś gotów brać się z życiem za bary. Zadufany w sobie ryzykant? Może. Niemniej to nie- jęte ogólnie standardy zachowań. Zostałyście tak zbity fakt, że męskie ego działa skutecznie. dobrze wyszkolone, że trudno jest wyrwać się z tych ram. Mężczyzn od wczesnego dzieciństwa U mężczyzn. A co się stało z kobiecym ego? Dlaczego nie uczy się agresji lub – użyjmy ładniejszego słowa używa się określenia „kobiece ego”? Kto dał – asertywności. Są przyzwyczajeni do podrapanych kolan, krwawiących nosów i nadszarpniętej mężczyznom monopol na ego?
str. 10
Medium
Psychologicznie Bądź niegrzeczną dziewczynką
dumy, ale także do reagowania ciosem na cios. Dziewczyny natomiast nie są wdrożone do udziału w brutalnym zamęcie tego świata. Dlatego pierwszych kilka razy, kiedy będziecie się sprawdzać w roli dziewczynki, która nie chce być grzeczna, serce wam mocniej zabije, krew uderzy do głowy i będziecie się w popłochu zastanawiać, po jakie licho to robicie? Czy ja naprawdę muszę się kłócić w tej sprawie? Czy nie lepiej byłoby zostawić to komuś innemu? Jeszcze pora wycofać się na bezpieczne pozycje. Ale potem wydarzy się coś innego. Gdy już zbierzecie się na odwagę i wypowiecie swoje zdanie publicznie, chociaż wszystko w was będzie krzyczało: „siadaj, bądź cicho!”, doznacie przede wszystkim ogromnej ulgi. Nagle poczujecie się większe, wyższe. Zapragniecie dalej mówić. Kiedy już wyjdziecie, posiniaczone lecz zwycięskie, z waszej pierwszej potyczki ze światem, bycie niegrzeczną dziewczynką okaże się łatwiejsze. Stanie się dobrym nawykiem. Będzie wam sprawiać przyjemność, że was słuchają, że jesteście pełnoprawnymi uczestniczkami wydarzeń, że stawiacie światu czoło, zamiast się wycofywać i rezygnować z walki. Jest to tylko kwestia praktyki. I zadziwiające, ale daje to ogromną frajdę.
str. 11
Oczywiście, nie zawsze pójdzie tak gładko. Czasami wyjdziecie z walki triumfujące i przepełnione dumą. Innym razem – posiniaczone i załamane. Nieważne.
Bez względu na konsekwencje, nie wolno wam rezygnować z własnego ego.
Mówimy dużo o sprawności fizycznej, ale odwagę musicie wzmacniać, tak jak mięśnie grzbietu, charakter ujędrniać, jak mięśnie brzucha. Po prostu to zróbcie. Żądajcie, egzekwujcie swoje prawo do bycia tak śmiałą, tak skandaliczną i właśnie egoistyczną, jak mężczyźni. Zapomnijcie o męskim ego. Mówmy po prostu o ego w znaczeniu godności własnej i siły kształtowania otaczającego nas świata. A mężczyźni będą musieli zgodzić się na nowy układ: ty ucierasz nosa mojemu ego, ja utrę nosa twojemu.
Krzysztof Jankowski http://akademiaharmoniizycia.pl
Medium
Proponujemy DARMOWY PRZEWODNIK, dotyczący strategii realizacji celów. Informuje, jak zwielokrotnić skuteczność realizacji celów wykorzystując najnowszą wiedzę z zakresu funkcjonowania Twojego mózgu oraz sprawdzoną technikę coachingu. Do pobrania ze strony - http://www.strategiarealizacjicelow.pl/SRCLP1.html Zapraszamy!
str. 12
Medium
Bogusława M. Andrzejewska
Sekret szczęśliwego związku Pielęgnowanie miłości O miłości możemy mówić wtedy, kiedy cieszy nas bliskość określonego człowieka, czujemy się przy nim swobodnie, bezpiecznie, przyjemnie i wesoło. Ponadto z łatwością pozwalamy sobie przy nim na hojność emocjonalną, mówiąc bez obaw o swoich trudnych przeżyciach oraz angażując się w doznania tej osoby. Dobry i pełen wartościowych uczuć związek buduje nas pozytywnie, sprawia, że dzięki partnerowi czujemy się lepsi, piękniejsi, mądrzejsi, bardziej wartościowi, a także atrakcyjni i pożądani. Pociąg seksualny dopełnia całości intymnego związku. Jednak sam w sobie, nie podbudowany wzajemnym szacunkiem, poczuciem bezpieczeństwa, otwartością i odprężeniem emocjonalnym, nie świadczy o niczym. Istnieje bowiem samo pożądanie bez miłości. To czysta „chemia”, która po krótkim czasie znika. A bywa, że wyparowuje po jednorazowym zbliżeniu. Kwiatki, które nie są podlewane usychają, a miłość nie podsycana wygasa. Nic nie dzieje się samo. Jeśli nie dokładamy starań, to również więź uczuciowa nie przetrwa. Dlatego warto
str. 13
w swoim związku dbać o bliskość. Robimy to na wielu poziomach: fizycznym emocjonalnym, duchowym i innych. Pozornie najprościej kochać na płaszczyźnie seksualnej, jednak wiele rozpadających się związków wskazuje, że nie potrafimy o to właściwie zadbać. Im dłużej jesteśmy razem, tym bardziej trzeba się starać o fizyczną atrakcyjność. Wprowadzać nowe sposoby sztuki miłosnej, dbać o potrzeby partnera/partnerki w równym stopniu jak o własne, zaskakiwać ukochanego/ ukochaną, by poczuli się, jak w pierwszych tygodniach trwania związku. Pamiętajmy przy tym, o tak prostych metodach, jak codzienne całowanie partnera w usta. Niby zupełny drobiazg, a wiąże nas ze sobą wyjątkowo mocno. Budowanie i utrwalanie bliskości odbywa się na tysiące sposobów: tańce, wycieczki, uprawianie sportów, imprezy, spacery, kino, gotowanie… Ważne, by robić to razem. Oczywiście, można mieć swoje zainteresowania, których partner nie podziela i zostawić także jemu trochę przestrzeni na jego pasje, ale wówczas trzeba o tym przynajmniej rozmawiać i ze zrozumieniem odmienności
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
swoich światów, dzielić się sukcesami. Rozmowa jest podstawą związku, choć taki ze stażem docenia również wspólne milczenie. Warto jednak umieć prowadzić dyskusję z partnerem na rozmaite tematy: zainteresowań, książek, sztuki, znajomych, wydarzeń, polityki, światopoglądu. Intelektualna więź jest ogromnie silna. Niemal tak samo, jak bliskość emocjonalna, która polega głównie na tym, że wspieramy partnera wtedy, kiedy jest mu ciężko i zmaga się z jakimś problemem. Nie zawsze znajdziemy rozwiązanie, a czasem po prostu go nie ma, jednak zawsze możemy okazać, że jesteśmy obok, wspieramy i współczujemy. Podkreślę przy tym, że zrozumienie partnera jest niejednokrotnie o wiele ważniejsze niż poklepanie po plecach czy przytulenie. Prawdziwa miłość polega na bezwarunkowej akceptacji. Oznacza to okazanie pełnego rozumienia intencji i pobudek działania, nawet wtedy, kiedy partner robi coś, czego nie popieramy. Możemy skrytykować postępek, ale nie człowieka. Partner powinien wiedzieć, że niezależnie od wszystkiego, kochamy go takim, jaki jest, również ze słabościami. Także wtedy, kiedy dokonuje złych wyborów. „Nie popierany postępek” to pojęcie dosyć szerokie. Zawiera zarówno rozrzucanie brudnych skarpet czy bałagan w zlewie, jak naiwność, gubienie pieniędzy, a nawet kradzież lub oszustwo. Jednak każdy we własnym zakresie i własnym sumieniu ocenia, na ile chce i może coś zaakceptować u drugiej osoby.
str. 14
Na zakończenie pragnę zwrócić uwagę, że wsparcie emocjonalne to także systematyczne okazywanie pełnej akceptacji, która wyraża się w potwierdzaniu atrakcyjności partnera. Powinniśmy odpowiednio często powtarzać ukochanej osobie, że jest dla nas piękna i ważna, że cenimy ją za konkretne rzeczy, że bardzo lubimy jak coś określonego robi. Jeśli Adam po kilku latach związku przestanie mówić Ewie, że jest ładna, to ona zacznie szukać kogoś, od kogo to usłyszy i trudno ją za to winić. Ewa jak każda kobieta potrzebuje słyszeć, że właśnie dla niego, Adama, jest atrakcyjna. Można to wyrazić w dowolnej formie: masz cudownie gładką skórę, lubię twoje włosy, podobają mi się twoje oczy, kocham twój głos, świetnie wyglądasz… Związek to nie poświęcanie się dla dobra dzieci, teściowej, rodziny czy jakichś religijnych poglądów. Związek to sposób na dzielenie się szczęściem z drugą osobą. To też sposób na wspólne ciekawe i twórcze życie. Zasługujemy na szczęście i miłość oraz otrzymywanie wsparcia. Jeśli Adam przestaje Ewie okazywać, że jest atrakcyjną kobietą, to Ewa powinna coś zmienić: wprost domagać się tego, zadbać o siebie, wprowadzić do związku coś nowego, czym zafrapuje i zainteresuje Adama. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Konrad Górak Trauma i stres Czy widzieliście kiedykolwiek jak dzikie zwierzę rozładowuje napięcie po przeżyciu traumatycznej sytuacji? NIE? Czy kiedykolwiek mieliście reakcję układu nerwowego w postaci dygotania i drgawek całego ciała? Część z Was na pewno. Byliście wtedy w sytuacji, w której organizm posługuje się naturalnym procesem eliminowania ładunku emocjonalnego. Niestety ten objaw jest bardzo często tłumiony poprzez nas samych albo osoby z zewnątrz, mówiące nam: "postaraj się uspokoić". Owijamy się kocem, staramy się rozgrzać. Wszystko co robimy w takiej sytuacji jest wbrew naturalnym mechanizmom. To samo tyczy się brania leku uspokajającego lub czegoś "mocniejszego". To blokowanie naturalnego "oczyszczenia". Nawet gdyby taka reakcja nie była powstrzymywana, to i tak jest za mało intensywna. Dlaczego? Ponieważ w procesie socjalizacji nasze naturalne zdolności do usuwania ładunku emocjonalnego są stłumione, po prostu się ich oduczamy. Przykładem sytuacji, w której tracimy naturalne umiejętności, jest np. powiedzenie przez mamę "nie płacz", "przestań się złościć", "opanuj się", "jak nie przestaniesz płakać dostaniesz w tyłek". Jesteśmy nałogowo oduczani naturalnych reakcji. Wróćmy jednak do dzikich zwierząt, które posiadają te naturalne umiejętności. W momencie, gdy traumatyczna, zagrażająca ich życiu sytuacja kończy się, natychmiast przechodzą w fazę regeneracji i wyeliminowania napięcia, które powstało w ich organizmach. Napięcie nie jest tylko aspektem psychologicznym, jest ono namacalnym zaburzeniem w przewodzeniu elektrycznym organizmu. To trochę tak, jakby w określonym miejscu całej sieci neuronowej i komórkowej całego organizmu dochodziło do zwarcia. Dzikie zwierzę, aby "wyrzucić" z siebie cały ten zgromadzony stres, pada na ziemię, ulega czemuś przypominającemu atak padaczki, całe ciało ulega
str. 15
silnym drgawkom i spazmom. Trwa to kilkadziesiąt sekund i zakończone jest głębokim oddechem. Zwierzę podnosi się i kontynuuje swoją normalną egzystencję. Jego umysł i ciało są odciążone, wydarzenie to nie będzie miało żadnego wpływu na dalsze życie zwierzęcia. A teraz wyobraźcie sobie, że przeżyliście traumę w swoim życiu, niezwykle silną jeśli chodzi o ładunek emocjonalny, a co za tym idzie, duże zaburzenie w przewodzeniu elektrycznym układu nerwowego. Wyobraźcie sobie, jaki efekt może mieć nie usunięcie ładunku emocjonalnego z tej jednej sytuacji. Ok., a teraz uświadomcie sobie ile takich traumatycznych sytuacji było w Waszym życiu. Kilka? Kilkanaście? Kilkadziesiąt?
Trauma niestety nie jest widziana jako proces służący większemu dobru.
Dlatego też niezwykle ważne jest zrozumienie i zmiana postrzegania traumatycznych doświadczeń. Trauma jest powszechnym zjawiskiem w naszym świecie, szczególnie u ludzi. Rozważmy fakt, że nasze życie rozpoczyna się od traumy. Przychodzimy na świat w bolesnym procesie porodu – procesu w którym nasze ciało jest ściskane i zmienia kształt tak, abyśmy mogli wyjść przez wąski kanał rodny. Jest nam ciasno z każdej strony, silne skurcze macicy wypychają nas, gdy pojawiają się problemy z prześlizgnięciem się, zostajemy zapoznani z metalowymi instrumentami służącymi do wyciągania noworodków w przypadku zaklinowania. Każde z nas wie, że proces przyjścia na świat nie jest doświadczeniem przyjemnym. Wyjście na zewnątrz w blasku świateł, które pojawiają sie w naszym życiu pierwszy raz, jest
Medium
Psychologicznie
Trauma i stres
chłodnym powietrzem, oślepiającym światłem i hałasami silniejszymi niż do tej pory, postaciami, których nie znamy, jest drastyczną zmianą otoczenia z ciemnego, przyjemnie ciepłego, spokojnego miejsca na miejsce pozbawione tych wszystkich „udogodnień”. Nie dziwne jest to, że swój debiut w tak nieprzyjaznym dla małego organizmu świecie zaczynamy od krzyku i płaczu.
Socjalizacja – nauka tłumienia w sobie.
Nasza podróż do niezależności i dorosłości nie jest jedynie fizycznie traumatyczna, również emocjonalnie. W rzeczywistości nasza kultura wyposaża nas w pewnego rodzaju psychoemocjonalną traumę – rodzaj traumy spowodowanej warunkowaniem społecznym. Sytuacje, zagrażające naszej integralności, takie jak odrzucenie, wstyd, lęk przed porażką, negatywne osądy innych osób sprawiają że zaczynamy na nie reagować różnego rodzaju objawami fizycznymi. Nasze ciała przejmują kontrolę i dążą do poddania się lub wycofania z sytuacji. Pierwsza naturalna reakcja to spuszczenie głowy – typowa pozycja ciała w przypadku doświadczania fizycznej traumy – zamykanie się w kokon. Kiedy jesteśmy młodzi, trauma często towarzyszy najszczęśliwszym momentom w naszych życiach. Dla przykładu gdy bawimy się z innymi dziećmi, jest zawsze ktoś kto chce się bawić nasza zabawką. Dochodzi do konfliktów, nasza zabawa przeradza się w łzy, złość i traumę, a my zostajemy odciągnięci od grupy dzieci przez opiekuna, rodzica – zostajemy zastraszeni gniewem opiekuna, jego krzykiem, a bardzo często przemocą fizyczną w postaci zwykłego klapsa w pupę. To wydarzenie, nic nie znaczące z punktu widzenia dorosłych, ma ogromny wpływ na młody umysł i ciało dziecka. Gdy jesteśmy starsi zaczyna się szkoła. Kolejny etap, gdzie nasza osoba jest ciągle wystawiona na działanie traumatycznych wydarzeń. Bardzo możliwe, że na tym etapie staniemy się obiektem wyśmiewania się przez inne dzieci. Niewielu z nas przeszło cały etap szkoły bez bycia obiektem drwin, wyszydzania, psychicznego terroru. Naszymi naturalnymi wrogami byli niektórzy nauczyciele i dzieci. Tego typu powtarzające się zdarzenia mogą być silnie traumatyczne i zosta-
str. 16
wiają swój ślad na lata lub na całe życie i rzutują na wszystkie nasze działania w dorosłym funkjonowaniu. Masz problemy z fobią społeczną? Myślisz że dlaczego Twój organizm chroni Cię różnego rodzaju objawami? Czy już wiesz dlaczego? Nie od dziś wiadomo, że dzieci mogą być dla siebie okrutne. Dla dziecka, które jest obiektem takiego okrucieństwa jego codzienne doświadczenia są niezwykle traumatyczne. Okres nastoletni wiąże się z szukaniem swoich zainteresowań i swojej drogi. Gdy Twój zamysł nie spotka się z uznaniem ze strony większości grupy zostaniesz wystawiony na ostracyzm. Trauma, stres, strach i lęk towarzyszą ludziom od urodzenia, a szkoła jest miejscem, gdzie dochodzi do ogromnej ilości tego typu sytuacji, wytwarzających negatywne emocje i stany. Duża część dzieci żyje w ciągłym stresie. Jedyne co mogą zrobić, to stłumić to wszystko w sobie. Bo przecież i tak ich nikt nie zrozumie. Źródłem traumy są także nasze osobiste przeżycia, bez udziału krytyki osób z zewnątrz. Gdy uprawiasz ukochany sport, a Twoją radość kończy paskudna kontuzja kolana, doświadczasz traumy. Gdy Twoje nastoletnie lata są naznaczone wstydliwym trądzikiem, bolesnymi miesiączkami, łamanym co chwilę sercem, za każdym razem może się to wiązać z traumą, ogromnym stresem, ciągłym napięciem i lękami.
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
Stres i życie rodzinne.
Jako dorośli, stajemy twarzą w twarz ze stresem i lękami, pochodzącymi z innego źródła. W pracy zmagamy się ze współpracownikami i szefem, który potrafi „umilić” nam życie. Współpracownicy zdradzają nas. Często firma sobie nie radzi, zmienia swój profil, redukuje etaty i zostajemy bez pracy. Tworząc rodzinę, rozpoczynamy nowy etap w swoim życiu. Doświadczamy traumy z zupełnie innego punktu widzenia – poprzez nasze dzieci, które chcemy bronić i ochraniać, aby nie cierpiały i nie doświadczały stresu. W pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jest to niemożliwe, żeby odgrodzić je zupełnie od traumatycznych doświadczeń. Czy to nie traumatyczne przeżycie, gdy okazuje się, że jesteśmy bezradni wobec naszych dzieci i zapewnienia im pełnej ochrony i bezpieczeństwa? Często twoje największe marzenia zderzają się z rzeczywistością, w której musisz odłożyć swoje plany i poświęcić się wychowaniu dziecka. Wiele matek mówi, że wraz z urodzeniem dziecka ulatniały się ich marzenia o karierze, o zdobyciu odpowiedniego doświadczenia i wiedzy. Tego typu konflikty są podstawą powstania stresu, lęku, traumy emocjonalnej. Próba pogodzenia obowiązków, zwiazanych z pracą, z tymi związanymi ze szkołą,prowadzi do wielu napięć, lęków, niepokoju, czasem panicznego strachu o przyszłość. W środowisku
str. 17
pracy jesteśmy pozbawieni obcowania z naszymi dziećmi, co więcej jesteśmy wystawieni na ciągłe gierki mentalne ze strony innych współpracowników i kadry zarządzającej. Ludzie potrafią zamienić miejsce pracy w prawdziwe piekło – miejsce ciągłego stresu, pogoni i lęku o jutro. Ponad 40% ludzi mówi o swojej pracy jako o ekstremalnie stresującej, wymieniają swoje miejsce pracy, jako główne źródło stresu w ich życiu. Każda z osób przynajmniej raz płakała z bezsilności i stresu związanego z pracą. Około 19% rzuciło swoją pracę, a 30% krzyczało na swoich współpracowników z powodu silnego stresu. Oczywiście nikt nie jest odporny na traumę, ale zdajmy sobie sprawę, że objawy służą określonemu, wyższemu celowi i że nie musimy żyć z jej efektami przez kolejne lata po przejściu naturalnie tego procesu. Zrozumienie tego zjawiska, jakim jest trauma i objawy z nią związane, pozwoli Ci przerwać twoje cierpienie związane z opieraniem się temu naturalnemu procesowi. Trauma, a szczególnie reakcja następująca po niej, jest niezbędnym działaniem organizmu, którego celem jest wyrzucenie efektu traumy z układu nerwowego. Ten proces jest czymś oczywistym w świecie dzikich zwierząt. My jako ludzie musimy na nowo nauczyć się pozwalania swojemu organizmowi na pozbywanie się napięcia w sposób naturalny. Konrad Górak http//stress-expert.com
Medium
Rozwój osobisty oczami nastolatka
Zuzanna Kaczyńska
Szkolny Matrix Zaczęły się wakacje, powinnam starać się zapomnieć o szkole. Od września przechodzę na edukację domową i nigdy więcej nie napiszę żadnej klasówki. Od czasu podjęcia tej decyzji słyszę pytania: dlaczego przechodzę na edukację domową? Co skłoniło mnie do ,,porzucenia” szkoły? Czy nie będzie mi brakowało znajomych? Jak sobie dam radę i jak zdobędę oceny, skoro nie będę pisała sprawdzianów? Otóż nie, nie będzie mi brakowało znajomych, bo szkoła to nie całe życie i mam też przyjaciół poza nią, a z tymi ze szkoły mogę i zamierzam utrzymywać kontakt. Oceny zdobędę, zaliczając egzaminy końcoworoczne z samej podstawy programowej, więc myślę i mam nadzieję, że świetnie sobie poradzę. Do przejścia na edukację domową skłonił mnie głównie sposób oceniania ucznia i to, że rozmiar dekoltu i jakość ściąg są głównym kryterium oceniania. Pisząc egzaminy, jako jedyna osoba ze szkoły, będę miała przynajmniej pewność, że to moja wiedza zostanie oceniona. Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni manipulacji i oszukiwania. Już w szkole podstawowej zawsze rację i lepsze oceny miały dzieci rodziców bardziej udzielających się, często bogatszych, mających więcej czasu i chęci na utrzymywanie towarzyskich kontaktów z nauczycielami. Niezrozumiałe dla mnie było wtedy wartościowanie, kto jest lepszy, kto gorszy, kogo
str. 18
lubić, a kogo nie, z kim się bawić, a z kim nie, co narzucali nauczyciele. Później, gdy dzieci trochę dorosły, rodzice zaczęli odchodzić w cień i dzieci musiały nauczyć się radzić sobie same, więc zaczęły ,,podlizywać się”. Ocena, jaką stawia nauczyciel, zawsze w mniejszym, czy większym stopniu jest jego subiektywną opinią.
Każdy człowiek lubi, kiedy zwraca się uwagę na jego pracę.
Kiedy jest się zainteresowanym tym, co dana osoba robi i docenia się to. Dlatego uczniowie, którzy są bardziej aktywni na lekcji, odpowiadają na pytania (często odpowiedzi czytają z podręcznika/zeszytu), podchodzą po lekcji i proszą o wyjaśnienie (nawet jeśli wszystko rozumieją), rozmawiają z nauczycielem, mają wyższe oceny niż osoba, która siedzi na lekcji cicho, nie odzywa się i nie prosi o wytłumaczenie, bo sama wszystko rozumie i nie odczuwa potrzeby zajmowania pedagogowi dodatkowego czasu. Nawet jeśli tacy uczniowie napiszą na sprawdzianie tyle samo, to często uczeń aktywny ma lepszą ocenę niż jego kolega czy koleżanka. Jeszcze później, gdy dzieci dorosły i stwierdziły, że nie chce im się uczyć, zaczęły wynajdować coraz to nowsze sposoby ściągania. Zaczynało się od ręcznie napisanych karteczek
Medium
Psychologicznie Szkolny Matrix
ze wzorami na matematykę, schowanymi w kieszeni i nieśmiało wyciąganymi, żeby zerknąć i się wspomóc. Później karteczki zaczęły też pojawiać się na kolejnych przedmiotach, czasem ktoś odważniejszy schował podręcznik lub zeszyt pod ławką. W pewnym momencie jednak ręcznie pisane ściągi przestały wystarczać, bo jednak pismo bywa rozległe, więc uczniowie ściągi zaczęli drukować. W momencie, gdy zaczęły byc robione na komputerze, zaczęto je rozsyłać do wszystkich uczniów, bo po co ma się więcej osób męczyć, jak można je hurtowo wydrukować. Przedtem, gdy uczeń tworzył taką ściągę, to jednak trochę informacji zapamiętał, a teraz ściąga to podstawa, rzecz, bez której nie można się obyć. Takie karteczki znajdują się zazwyczaj w dekoltach, ewentualnie podręcznikach, które nauczyciele pozwalają wziąć, jako podkładkę pod sprawdzian. Istnieją również telefony, gdzie znajdują się zdjęcia ściąg i internet. Sprawdziany są zazwyczaj skonstruowane w sposób, który bardzo ułatwia korzystanie z materiałów, bo żeby odpowiedzieć na pytania, wystarczy posiadać podręcznik lub zeszyt. Rzadko zdarzają się zadania, w których trzeba pomyśleć i nie da się ściągnąć odpowiedzi, ale uczniowie tego typu poleceń zazwyczaj bardzo nie lubią. Po takim sprawdzianie nauczyciel, rodzice i uczniowie są zachwyceni, jakie wspaniałe oceny są wystawiane. Pedagog dochodzi do wniosku, że zrobił zbyt łatwy sprawdzian i kolejny jest trudniejszy. Wtedy osoby, które uczą się, nie ściągają, przestają sobie dawać radę i często też zaczynają ściągać, bo przecież skoro osoba, która się uczy dostaje słabe oceny, a uczeń ściągający bardzo dobre, to wychodzi na to, ze uczenie się jest nieopłacalne i bezsensowne.
str. 19
Nauczyciele zazwyczaj nie podejrzewają o takie oszustwa dziewczyn, szczególnie tych na lekcji aktywnych, więc one to wykorzystują, brną do przodu na opinii i zazwyczaj nie są brane do odpowiedzi ustnej.
Nauczyciele i rodzice, ja jako uczennica apeluję do Was!
W szkole nastały czasy, gdy manipulacja i oszustwa mają znaczenie, a prawdziwa wiedza zniknęła. Kto, jak nie Wy, ma dać dobry przykład i pokazać prawidłowe wartości? Spójrzcie, czego Wy uczycie kolejne, pokolenia, które są naszą przyszłością. Jak to możliwe, że dziewczyna, która naprawdę dużo się uczy, posiada ogromną wiedzę, niemalże na każdy temat, ma wyniki w nauce gorsze, niż inna uczennica, która ściąga i „podlizuje się”, a w głowie ma pustkę? Dlaczego ktoś ma dostawać naprawdę wysokie stypendium za kłamstwa, tym samym zabierając szansę ludziom uczciwym, którzy naprawdę zasłużyli, żeby dostać takie stypendium, nagrodę i świadectwo z czerwonym paskiem? Zapytacie, dlaczego piszę o ściągach, kiedy miałam pisać o emocjach? Otóż dlatego, że życie młodego człowieka przez kilkanaście lat stanowi szkoła. To ona ma wychowywać, uczyć i przekazywać wartości, które nie zawsze wynosimy z domu.
Mam wyjątkowe szczęście, że urodziłam się i wychowałam w domu, w którym uczciwość, własne zdanie i indywidualność są wysoko cenione.
Medium
Psychologicznie Szkolny Matrix
Nauczyciele, Rodzice, Dorośli!
Od małego opowiadacie nam o wartościach, takich jak uczciwość, honor, szacunek. Ilu z Was faktycznie szanuje dzieci i młodzież, liczy się z naszym zdaniem, z naszymi potrzebami, a nie traktuje nas, jak przedłużenie własnego ego? To, co faktycznie nam wpajacie i czego najlepszym przykładem jest polski system szkolnictwa, to sztuka manipulacji, lawirowania, oszustwa, lizusostwa, prześlizgiwania się i dążenia po trupach do celu. Byliście wychowani tak samo. Nazywaliście to dyscypliną, tymczasem prawdziwa dyscyplina istnieje wewnątrz każdego z nas i nigdzie indziej. Automatycznie powtarzacie wzorce, które Wam wpajano, chociaż się przeciw nim buntowaliście, nas skazujecie na taki sam los. Odnajdźcie siebie, dajcie nam szansę. Przebudźmy się, bo tylko to jest szansą dla naszego wspólnego świata, żeby nasze dzieci i wnuki miały NORMALNE życi,e w zgodzie z samymi sobą i wszechświatem. Zburzmy ten chory Matrix, w którym żyjemy obecnie i przestańmy produkować rzeszę zaprogramowanych robotów, którym skradziono tożsamość. Proces erozji skał zawsze zaczyna się od jednej kropli albo podmuchu wiatru. Każdy z nas jest doskonały taki, jaki jest, każdy ma indywidualny zestaw cech i talentów, które tępi wychowanie.
str. 20
System szkolnictwa wyznaczył wąski przedział, w którym wszyscy mamy się zmieścić. Jeśli ktoś nie dorasta do kreski, to jest na siłę do niej wyciągany albo wyrzucany poza margines. Jeśli ktoś wyrasta ponad kreskę, jest na siłę przycinany. Szkoła niszczy. „Tradycyjne wychowanie” niszczy. Wytłumacz mi, drogi Nauczycielu, Rodzicu, Dorosły, po co mi w życiu funkcje trygonometryczne, wzory Vite’a, daty Wojen Napoleońskich albo rozkładanie zdań „na atomy”? Dlaczego nie uczycie nas, jak żyć? Dlaczego od dziecka zabijacie w nas poczucie własnej wartości stwierdzeniami, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, a szanować mamy każdego, kto jest starszy, a nauczyciel zawsze ma rację? Dlaczego zaczynacie budowę od dachu, a nie dajecie fundamentów? Jestem dumna, że urodziłam się i wychowałam w domu, w którym indywidualność, własne zdanie i marzenia są w cenie i ani ja, ani nikt z mojego rodzeństwa nigdy nie był traktowany jak przedłużenie ego i maszynka do realizowania czyichś niespełnionych ambicji. Niestety większość moich rówieśników takiego szczęścia nie ma. Zuzanna Kaczyńska
Medium
Naturalnie Magdalena Kaczyńska – naturoterapeutka, trener rozwoju osobistego, nauczyciel i praktyk Usui Reiki oraz Isis Reiki
http://zielonapozytywka.com
Dar Natury Pod średniej wielkości dębem, raczej młodym, a na pewno nie starym, gdzieś na skraju lasu, który ciągle cieszył się wolnością, nie tknięty piłą ani siekierą, leżał sobie kamień. Średniej wielkości, jak wszystko, co tworzyło ten las, popielaty z różowymi żyłkami i pionowym pęknięciem, pamiątką z przeszłości. Leżał wtulony w ziemię, między korzeniami dębu, jak kotek tulący się do kochanego człowieka, jak człowiek tulący się do ukochanego kwiatu. Leżal i śnił swoje popielatoróżowe sny. W jednym odróżniał się od lasu, którego część stanowił. Był prastary, jak sama Matka Ziemia, jak wszyscy jego kamienni bracia i siostry. Pamiętał dinozaury, a nawet to, co było, zanim nastała ich era na ziemi. Pamiętał niejedną wojnę i niejedną radość. Pamiętał czas, kiedy pierwsze dziwne, owłosione stworzenie zeszło z drzewa i próbowało chodzić na dwóch łapach, zadziwiając tym świat czworonożnych stworzeń. Spał i śnił o czasach, w których ziemia była zielonym rajem pełnym stworzeń, jakie dzisiaj znalazłyby miejsce na kartach baśni, o czasach jakie nastąpily później, kiedy wszystko skute bylo lodem przez wiele, wiele lat, a życie niemal zamarło. Wspominał dziewczęce wróżby z płatków kwiatów, jakich był świadkiem, walki wojów , wilgotny, aksamitny pyszczek pasącej się tuż obok sarny. Śnił o żołędziu, który kiedyś upadł tuż obok niego, upuszczony przez przelatującego i czymś nagle spłoszonego ptaka. Z tego niewielkiego, cudem ocalałego przed nienasyconym apetytem
str. 21
dzików nasionka, wyrosło potężne drzewo, które korzeniami otulało nasz kamień, okrywając go zieloną, miękką kołderką z mchu. Pewnego dnia, całkiem niedawno, przez las szła bardzo smutna, przygnębiona kobieta. Zmęczona życiem ciężko ciągnęła nogi jedną za drugą, a jej plecy wygięte w łuk sprawiały wrażenie, że dźwiga ciężki, choć niewidzialny wór. W duszy szeptała z rozpaczą błagania o zdjęcie jej z pleców tego zbędnego balastu, pytała o sens swojej drogi, sens cierpienia, zadawała rozpaczliwe pytania o drogę do źródełka szczęścia i spokoju, przy którym znalazłaby ukojenie. Kobieta o pięknym imieniu Anna nie była stara, jak mogłoby się wydawać. Była całkiem młoda, podobnie jak las, przez który wędrowała, ale lata trudnych doświadczeń wyczerpały ją, przygniotły i sprawiły, że czuła się stara jak sama Matka Ziemia i podobnie jak ona wyczerpana, zanieczyszczona i zmęczona. W pewnej chwili zwróciła pełne smutku oczy na koronę dębu, pod którym leżał nasz kamienny bohater i zadała ciche, pełne błagania pytanie. – Dębowy Bracie czy zechcesz mnie przytulić, podzielić się ze mną częścią swojej siły i witalności, której tak bardzo mi brakuje? Nie mogę dać ci nic w zamian, moje ręce są puste, a kieszenie pełne zbędnego bagażu, którego nie mogę się pozbyć, choć wiem, że niepotrzebnie mnie obciąża. Czy mimo wszystko, zechcesz mnie przytulić? Jedyne, co mogę dać w zamian to miłość, wdzięczność i szacunek.
Medium
Naturalnie Dar Natury
Wtedy, mimo że pogoda była bezwietrzna, drzewo zaszumiało, jakby wyciągając konary w zapraszającym geście. Zmęczona Anna z wdzięcznością osunęła się wzdłuż pnia, zamknęła oczy i pogrążyła w ciszy, chłonąc świeżą zieleń wiosennego, dębowego tchnienia. Po dłuższej chwili otworzyła oczy i spod półprzymkniętych powiek obserwowała z wdzięcznością i ulgą otoczenie. Z miłością patrzyła na maleńkie mrówki zabiegane w swoich pilnych sprawach, podziwiając ich skupienie i organizację. Z wdzięcznością spoglądała na ćmę, drzemiącą na suchym liściu i czekającą nadejścia nocy. Pełna zachwytu dojrzała wiewiórkę, drzewną tancerkę uwijającą się wśród gałęzi, z rozbawieniem obserwowała kolorowe sójki, krzykliwe tak, jak ich sukienki. W pewnej chwili dostrzegła coś w pobliżu. "Coś" było popielate, niezbyt duże i wyglądało na pierwszy rzut oka, jak rzeźba z masy papierowej. Nie pasowało do otoczenia w kolorach beżu i brązu. Swoją popielato-różową barwą wydawało się jaskrawe i jakby całkiem z innego świata, jak kolorowa papuga w szarej, metalowej klatce. Po pewnym czasie, kiedy energia dębu napełniła ją na tyle, że bez większego wysiłku mogła wstać, podniosła się i podeszła kilka kroków zaintrygowana popielatym cudem. Dopiero, kiedy znalazła się blisko, zauważyła, że to kawałek skały. Z jednej strony okrągły, gładki, z drugiej szorstki, chropowaty, lekko wilgotny od ziemi, w której tkwił nie wiadomo od jak dawna. Anna z nabożną czcią wyciągnęła dłoń i dotknęła kamienia. Czuła jak ją woła, przyzywa, prosi, żeby go podniosła. Nie wiedząc sama dlaczego czuje trzepotanie w sercu, pełne ekscytacji drżenie, delikatnie uniosła kamień. Natychmiast poczuła potrzebę, żeby przytulić go jak dziecko do serca. Tak zrobiła i poczuła jak zalewa ją fala ciepła i spokoju. Niemal fizycznie odczuwała wir wyciągający zmęczenie, smutek, frustrację i zastępujący je pewnością, miłością i szczęściem, którego tak bardzo poszukiwała. Siedziała, tuląc kamień, bez poczucia czasu. Nie wiedziała, czy minęły minuty, czy godziny, kiedy wreszcie otworzyła oczy, podniosła się i ruszyła w dalszą drogę. Cały czas tuliła do serca
str. 22
pastelowy kawałek skały, prastarą cząstkę Matki Ziemi, niosąc ją z macierzyńską czułością młodej kobiety, chroniącej niemowlę. Po pewnym czasie znów przystanęła, prosząc napotkaną brzozę o otulenie. Kiedy przycupnęła pod brzozową siostrą, zalała ją fala obrazów, odczuć, opowieści lasu, Natury i samej Gai o tym, co w życiu najważniejsze, o tym co istotne, o drodze do spokoju i szczęścia i o tym, że ich źródełko nosi w sobie każdy z nas, a ciągle błądzimy poszukując ich na zewnątrz. W czasie tego leśnego misterium Anna pojęła najgłębszą Prawdę. Dar Natury to nie tylko to, co można zjeść, z czego można wyprodukować przedmioty, jakich nauczyliśmy się używać i bez których trudno wyobrazić sobie życie współczesnego człowieka. To nie tylko korzyść materialna. Czasem zwykły kamień, szyszka, czy kwiat okazują się przepełnione mocą, która w danej chwili nas uleczy. Idąc przez nieskażone ludzką działalnością tereny, pochyl się z szacunkiem przed zaaferowaną mrówką, przytul do drzewa, które Cię przyzywa, odnosząc się do niego tak, jak do innego człowieka, pytając o zgodę. Pogłaszcz kamień , poczuj moc naszej wspólnej Matki. Choć na chwilę zapomnij o pracy, rodzinnych problemach, finansach i innych aspektach życia w kolonii robotów, którą sami, jako ludzkość, sobie stworzyliśmy. Wróć do korzeni, przypomnij sobie, że jesteś Dzieckiem Natury tak samo, jak wszystko inne, co ją tworzy i poświęć chwilkę na zastanowienie się, dlaczego większość zwierząt i roślin unika terenów ogarniętych cywilizacją. Zobaczysz, jak powstaje w Tobie zmiana. Zmiana, która nieuchronnie zaowocuje przewartościowaniem i przetasowaniem dotychczasowych hierarchii. Anna wyszła z lasu i wróciła do życia odmieniona. Bardziej szczęśliwa, pełna zachwytu i pokory. Mądra mądrością, którą zawsze nosiła w sobie i nie pamiętała o niej. Teraz pracuje nad swoim życiem, bo wie, że przeznaczona jest do szczęścia i dobrych doświadczeń. Tak samo jak Ty. Magdalena Kaczyńska
Medium
Magia Drzew
Dąb
Nazywany królem wszystkich drzew posiada wiele odmian, z których najczęściej możemy spotkać dąb szypułkowy, bezszypułkowy i czerwony. Ten ostatni posiada charakterystyczne ostro zakończone liście, które w okresie jesiennym przybierają purpurową barwę. W zależności od odmiany sięga od 30 do 50 metrów wysokości. Dąb jest uosobieniem sił witalnych i niezwykłej mocy. Przytulenie się do jego pnia aktywizuje siły życiowe, dodaje energii, korzystnie wzmacnia psychikę. W przypadku rekonwalescencji przyspiesza powrót do zdrowia. Jest niezastąpiony w tym okresie, kiedy z jakichś przyczyn jesteś zniechęcony i przemęczony, kiedy nadmiar obowiązków lub długotrwała praca osłabiły twój organizm i pozbawiły chęci do życia. Zdaniem bioterapeutów wystarczy poprzytulać się do jego mocnego pnia zaledwie przez kilka minut dziennie, aby po tygodniu odczuć znaczącą poprawę i przypływ nowych sił. Dąb poprawia nie tylko fizyczną kondycję, ale sprawia także, że myśli staja się jaśniejsze i bardziej konkretne. O wiele
str. 23
łatwiej jest się skoncentrować na dowolnym problemie. Dąb ogólnie wzmacnia cały organizm, dając siłę i energię. Uaktywnia krążenie krwi i limfy, ponadto wzmacnia włosy i działa kojąco na różne bóle. Doskonale oczyszcza skórę z alergicznych wysypek i zmian trądzikowych. Przez niemal wszystkie ludy czczony był jako święte drzewo i traktowany w szczególny sposób. W cieniu dębów odbywały się magiczne rytuały, w dębowych gajach odprawiano pogańskie nabożeństwa, a na okazach rosnących przy drogach zawieszano kapliczki. W dziuplach lub pniach tych właśnie drzew zamieszkiwali pustelnicy, gdyż bardzo często wyrastały one w miejscach mocy. Dąb uznaje się dzisiaj za magnetyczną ostoję lasu. Podobno dębowe żołędzie umieszczone w oknie chronią przed piorunami, a zasadzenie żołędzia w czasie wiosennego nowiu zapewnia pełny portfel. Bogusława M. Andrzejewska fragm. ebooka MAGIA DRZEW
Medium
Duchowo
Magdalena Kaczyńska
Anielsko
Kroczysz drogą życia, starając się stawiać kroki jak najlepiej. Początkowo niepewnie, jak dziecko, które uczy się chodzić. Z czasem coraz pewniej, pozwalasz sobie nawet podbiec miejscami. Przecież znasz tę drogę doskonale, to Twoja droga. I nagle ... potykasz się o kamień i boleśnie ranisz stopę albo zaplątujesz w korzenie i padasz tłukąc sobie żebra. Podnosisz się, może zaklniesz pod nosem i idziesz dalej. Po wielu upadkach i wielu ranach zaczynasz iść coraz wolniej. Często ze spuszczoną głową, ciężko stawiając kroki, jak automat. Raz – dwa. Raz – dwa. Złorzeczysz, ile to jeszcze ma trwać, dokąd Cię zaprowadzi ta droga. Czasem ktoś Ci towarzyszy, czasem zostaje z tyłu, a Ty szarpiesz go na siłę, ciągniesz, chcesz koniecznie, żeby zrównał tempo z Twoim. Albo przeciwnie, starasz się dogonić tego, kto idzie znacznie szybciej, przeżywasz frustrację, złość, żal, że nie poczekał. Czujesz samotność. Taką ogromną, przytłaczającą samotność. Spójrz. Cały czas masz towarzyszy. Podają Ci pomocną dłoń, kiedy upadniesz, opatrują Twoje stopy, kiedy czujesz, że nie masz siły iść dalej. Tulą, kiedy samotność dusi Cię jak szara szmata, owijająca się wokół gardła. Kiedy próbujesz gonić za tym, kto odbiega, pokazują Ci, że to nie ma sensu, że przecież tuż obok rośnie polana pięknych kwiatów, na których aż roi się od motyli. Zachęcają, żeby usiąść, odpocząć, skąpać się w zachwycie. Kiedy wpadniesz w bagno i tkwisz w nim po szyję, miotając się nerwowo i zapadając coraz głębiej, pokazują Ci rosnącą na brzegu stokrotkę. Spójrz, jaka jest śliczna i delikatna. Jak na jej drobnych płatkach perlą się kropelki rosy. Popatrz tylko, przecież to maleństwo rośnie na brzegu bagna, z którego tak bardzo chcesz sie wyrwać. Czerpie z niego wszystko co jest potrzebne do życia i zamienia te składniki w piękno i kwintesencję delikatności.
str. 25
Bądź stokrotką. Pozwól swoim Towarzyszom się prowadzić. Nie oganiaj sie nerwowo, nie odpychaj pomocnej dłoni i nie wahaj sie prosić o pomoc w każdej chwili, w której tylko czujesz taką potrzebę. Nie zapominaj o wdzięczności. Ma wielką moc. Czy wiesz kim są Twoi współtowarzysze, którzy z taką miłością się Tobą opiekują? To Aniołowie. Istnieją po to, żeby pomagać, oświetlać drogę, wskazywać rozwiązania i otaczać miłością. To cel i sens ich egzystencji. Ty też możesz być Aniołem. Czasem drobny gest, zaoferowanie pomocy albo wystawienie miski z wodą dla zwierząt w upał może uratować czyjeś życie. Niekoniecznie ludzkie, bo każde życie, niezależnie od formy, ma taką samą wartość. ilustracja: Tina Wieczorek
Medium
Adriana Sylwia Jończy - doradca życiowy, numerolog, konsultantka i entuzjastka Kart Aniołow, pracuje z Aniołami.
Przygoda z regresingiem pały, a lały się słone łzy, wszystko mnie piekło. Moja koleżanka z naprzeciwka Aneta odczuwała to samo. W pewnym momencie jej twarz zaczęła się zniekształcać i zobaczyłam w niej pierwsze Piątek pazury, a potem obraz, jakby została wyssana Zaczynamy zajęcia, uczymy się innego po- z ciała, była jak mumia. Wiedziałam - to test, strzegania, zrozumienia i funkcjonowania na- muszę go przetrwać i przetrwałam, zadając sobie szych ciał. Na warsztatach jest 12 osób. Od pytanie kim była Aneta? Naraz widzę ją jako młosamego początku Grzegorz uczy nas skupienia, dego mężczyznę idącego pod górkę w krótkich mimo różnych dźwięków dochodzących z ze- spodenkach. Jest wesoły, ale i przygłupi, rzuca wnątrz. Zbliża się wieczór i pierwsze jakże ważne kamieniami. Naraz wszystko znikło, gdyż Aneta ćwiczenie. Dobieramy się w pary i siadamy wy- nie mogła opanować bólu i zaczęła mrugać prostowani na krzesłach naprzeciwko siebie. oczami, tym samym zrywając kontakt. Było to Nasze zadanie polega na wzajemnym wpatrywa- niesamowite doświadczenie. Za to ona mnie winiu się w punkt trzeciego oka - jest to miejsce po- działa jako przywódcę wojska, szykującego ludzi między brwiami, a w zasadzie około 1 cm do bitwy w XVI wieku. powyżej nich. Grzesiek informuje nas, że po kilku minutach oczy nie wytrzymają i zaczną łzawić, Sobota. ale nam nie wolno się poruszyć ani mrugnąć (my Siedzimy w półkolu, każdy z nas ma za zapo prostu nie używamy oczu, stąd ten piekący danie po kolei opowiedziećł taką historię ze ból), pod żadnym pozorem nie możemy się pod- swego życia, która wywołała bardzo silne emorapać, gdy słone łzy będą lały się po policzku. Po cje. Opowieść miała trwać 5 minut. Kiedy jedna prostu bezruch. Grzegorz dalej tłumaczy, że osoba opowiada, pozostali członkowie grupy słutwarz osoby z naprzeciwka zaczniemy postrze- chają jej opowieści, skupiając się na tym, kim gać jako kliszę filmową, z której zaczną wyłaniać była w poprzednim wcieleniu. Byłam przerażona się poczwary, trupy, drapieżcy, ale mamy to prze- i przekonana, że nie zobaczę zupełnie nic. Potrwać i uświadomić sobie, że to jest dla nas test cieszał mnie jedynie fakt, że Grzegorz mówił, iż i próba odkrycia informacji, później ten obraz łatwiej będzie osobom, które stosują wizualizazniknie i zobaczymy tę osobę w jakiejś inkarna- cję. cji. Jako pierwsza zaczyna koleżanka Zosia. Zaczęło się i praktycznie sprawdziło Kompletnie nie mogę się skupić, by jej słuchać. wszystko, o czym wcześniej mówili Grzegorz Natomiast bardzo dokładnie i mimo woli obserz Asią. Już po chwili z moich oczu nawet nie ka- wuję jej ruchy na krześle, jak tupie nogą, jak próRegresing Hipnotyczny - warsztaty u Grzegorza i Joasi Halkiew 6-8 styczeń 2012
str. 26
Medium
Duchowo Przygoda z regresingiem
buje ją chować i nagle pojawia się obraz: "widzę jej nogi przywiązane do drzewa, a potem ją całą". Obraz znika i już ponownie słyszę jak opowiada: „zaczął sie poród...” Koniec.... Byłam zdumiona, gdy każdy po kolei opowiadał, co widział. Najbardziej zaskoczyła mnie Asia, bo widziała Zosię, jako osobę uciekającą z lasu z poranionymi nogami, a ja widziałam ją przywiązaną do drzewa, choć nic oprócz tego nie zobaczyłam... Swoją opowieść zaczęła następna osoba, a ja zamknęłam oczy i powiedziałam sobie: „chcę zobaczyć, kim ona była w czasach rzymskich”… Dostałam odpowiedź w kilku obrazach, potem zobaczyłam ją w innym wcieleniu... Z każdą opowiadaną historią mój umysł dawał mi coraz bardziej wyraźne i coraz bogatsze przeżycia.... Tak prześledziłam opowieści jedenastu osób, które widziałam pierwszy raz na oczy, ludzi, o których dowiedziałam się tak wiele... Potem nastąpiła moja kolej i zaczęłam opowiadać – w zasadzie bardzo szybko, bo już dawno zostawiłam za sobą przeszłość. Teraz osoby z mojej grupy zaczynają mówić, w jakich sytuacjach mnie widzieli, jakie obrazy im sie ukazały. Czasem są to wizje dziwne, czasem przerażające, ale ja wiem, że prawdziwe. – Więzienie - jestem egzekutorem, przesłuchuję ludzi i decyduję, jaki rodzaj tortur mają przejść, nie lubię swojej pracy. Poza więzieniem czuje się samotna, a w moich OCZACH widać smutek. – Czasy cesarstwa rzymskiego – jadę na koniu, jako wysłannik cesarza, z ważną misją, od której zależą losy cesarstwa. Jestem odważnym i silnym mężczyzną, którego potrafią zdradzić tylko OCZY, w nich bowiem miesza się strach z odwagą i samotnością. – Czasy greckie – słynny i przepiękny aktor rapsodyczny, który zachwyca wszystkich, występując bez maski, doskonały w każdym calu – obojętny na wdzięki kobiet . – Młoda Cyganka o pięknych i błyszczących OCZACH, która zostaje porwana w celach zaślubin – szczęśliwa. – Mężczyzna skazany na śmierć poprzez ścięcie na gilotynie. – Kobieta skazana na śmierć poprzez ścięcie (kat) za szarlataństwo. – Kobieta bardzo waleczna, ale i kobieca, której OCZY mają niesamowity wdzięk i blask. – Mała dziewczynka, posiadająca dar (słyszy
str. 27
głosy i rozmawia z duchami) ma smutne OCZY, bo ludzie jej nie akceptują, a tym samym ona staje się coraz bardziej samotna w realnym świecie. – Żołnierz, czasy rzymskie, wysłany z misją – zamarzł, ale przed samą śmiercią doznał olśnienia. – Cyganka, której OCZY nigdy nie powiedzą prawdy, gdyż zawsze będą skrywać tajemnice, wróży. – Górnik w kopalni soli odpowiedzialny za wydobycie – bardzo silny mężczyzna, który pracuje w ciężkich warunkach i wszystkie niepowodzenia mocno przeżywa, ma odważne i dzielne OCZY. – Bizancjum, miasto na wzgórzu – jako kapłanka prowadzę pielgrzymkę modlitewną, w moich OCZACH jest mnóstwo miłości, a ludzie mi ufają. – Czasy II wojny światowej, jestem pilotem Spitfire’a, który oberwał od Niemca. Spadam w dół, lecz nie ginę. Jestem ciężko ranny w nogę, już nie mogę brać udziału w wojnie, z czym nie mogę się pogodzić, a w moich OCZACH panuje smutek – umieram samotnie. – Obłok podróżujący przez wymiary po kolorach tęczy (dusza) – Matowe niebieskie szkło – z drugiej strony koliberek, który dziobie, nie mogąc się dostać do środka. (obraz strachu) – Przywódca wojsk husarskich, polskich wojsk, odważny, waleczny o łagodnych i dzielnych OCZACH – Przełom XIX i XX w – młoda dziewczyna o rudych włosach i bardzo dziwnych OCZACH, niezrównoważona emocjonalnie, ale szczęśliwa, której świat zewnętrzny nie potrafi zrozumieć ani docenić
Medium
Duchowo Przygoda z regresingiem
– Szamanka na wyspach polinezyjskich – Skandynawia. Wiking, który całe życie poświęcił walce. – Młoda szlachcianka, dbająca tylko o samą siebie, egoistyczna i zarozumiała. To tylko tyle, albo aż tyle. OCZY i WALECZNOŚĆ – cóż przecież całe moje obecne życie to walka, a oczy - zawsze uważałam, że mówią wszystko i są zwierciadłem duszy...
Kolejne ćwiczenie. Jest ciemno, siedzimy w półkolu, a pośrodku na stoliku stoi zapalona świeczka. Mamy wpatrywać się w jej płomień przez około 10 minut, co jak wiadomo spowoduje łzawienie. Grzegorz po tym czasie każe zamknąć nam oczy, skupić się na oddechu, ale patrzeć w punkt trzeciego oka. Mówi też, że do każdego z nas podejdzie. Nasmarował mi ten punkt olejkiem, którego zapachu nie zapomnę do końca życia. Potem zaczął coś mówić, a moja głowa zaczęła latać w różne strony, w prawo, lewo, w dół, górę. Wiedziałam, co się dzieje, miałam świadomość, jednak chciałam tak pozostać, by zrozumieć. Byłam bardzo daleko, a mój umysł był swobodny i lekki. Nagle usłyszałam głos Grzegorza: „Taki mały bonus dla was, usłyszycie gong i zobaczycie siebie w dniu 90-tych urodzin.” Zobaczyłam siebie w dużym pokoju, jako staruszkę w okularach, siedzącą w na dużym fotelu. Padło pytanie: – Jesteś w swoim domu? Głowa mocno w dół – tak. – Jak wygląda twój dom? Rozejrzyj się dookoła, wsłuchaj się w dźwięki. Wstałam z fotela, wolno o lasce ruszyłam do drzwi. Mój pokój miał dużo światła i przeszklone drzwi od sufitu aż po podłogę, coś jak drzwi balkonowe tyle, że złożone z kwadratów tak, jakby szyba była podzielona. Podeszłam do okna, zobaczyłam ogród, a za nim ciągnący się las. Wsłuchałam się i usłyszałam szum wody. Wiedziałam, że to gdzieś blisko mojego domu. Szybka myśl w Bielsku są góry i słyszę odpowiedź: „Ty nie mieszkasz w Bielsku, góry pozostawiłaś dawno temu”. Nagle słyszę głos Grzegorza: „Zobacz jak wygląda Twoja kuchnia”, idę więc do kuchni – „A teraz idź do pokoju gdzie czekają na ciebie goście.” Otwieram drzwi, a tam są moi bliscy. Nagle głos Grzegorza: „Czy jest twój mąż lub
str. 28
żona?” Czuję bliskość osoby, ale jej nie widzę. Jest więcej dzieci niż myślałam. I znowu Grzegorz pyta: „Co byś chciała zmienić?” Ja już wiem, jeszcze więcej dzieci i jeszcze więcej radości. „A teraz jesteś tu i teraz, lecz zawsze możesz wrócić, by coś zmienić.” Nie spałam do trzeciej nad ranem, nie mogąc uwierzyć, że takie obrazy są w mojej głowie. Były to bardzo silne przeżycia, ale jakże fascynujące. Niedziela dzień ostatni Ponieważ bolą mnie plecy, leżę na wznak na materacu i słucham. Asia żona Grzegorza wprowadza nas w stan medytacji, by wejść w hipnozę i regresję wiekową. Przeżywam w kolejności moje ostatnie urodziny, potem, co robię mając 21 lat, potem pierwszy dzień szkoły podstawowej i słyszę: – Wyobraź sobie, jak twoja mama prowadzi cię za rękę do szkoły. – Jaka mama?! Idę z koleżanką – mama nie ma czasu dla mnie... i blokada. Asia mówi: „Wyobraź sobie święta, prezenty, pierwszą zabawkę”. A ja nie widzę nic – nie chcę tam wracać ani nic wspominać. Chwilę później: „Wyobraź sobie zimę”. Olśnienie, widzę jak jadę na sankach z górki na ulicy Bukowej – jestem cała zziębnięta, więc rzucam sanki i idę do babci mojej siostry (ja i siostra mamy różnych ojców), a babcia każe mi usiąść koło pieca i robi kakao, by zaraz potem opowiadać swoje bajeczne i piękne historie o Matce Boskiej. „Pamiętaj Adrianko Matka Boska istnieje.” Do dziś to pamiętam. Potem widzę obraz: mam 14 lat, babcia umiera, ale ja jestem spokojna, bo miesiąc wcześniej powiedziała mi, że umrze, gdyż wzywa ją Matka i tym samym nie może być na moim bierzmowaniu (stąd moje imię przy bierzmowaniu – Helena, właśnie po niej). Czuję bardzo silne emocje, a łzy same zaczynają płynąć. Jestem przepełniona miłością, smutkiem, ale zarazem spokojem. Mija chwila i słyszę: „Teraz jesteś w łonie matki i masz się narodzić, co czujesz i widzisz?” Ha, jestem i ledwo się tam mieszczę, ale za nic nie chcę wyjść, woda ma wszystkie kolory tęczy i jest mi dobrze (matka rodziła mnie 27 godzin). Potem głos: „Zobacz się zaraz po narodzinach.” Nie zobaczyłam nic, ostatnie co pamiętam, to że nie chcę nigdzie wychodzić. Głos Asi: „Jesteś tu i teraz, więc powoli otwórz oczy.”
Medium
Duchowo Przygoda z regresingiem
Kolejny stan hipnozy inkarnacyjnej – proszę, abym przeniosła się tam, gdzie miałam szczęśliwe życie. Asia powoli wprowadza nas coraz głębiej, naraz mówi: „Masz 5 lat, gdzie jesteś?” Mam 5 lat, jestem chłopczykiem o pięknych oczach, leżę sobie pod jabłonią, jest lato, czerwone jabłka na dywanie trawy, a ja oglądam chmurki, bujając w obłokach i widząc w nich wszystko, od ludzi po kształty, napisy i figury. Asia: Który jest rok? Patrzę – 1795. – Co widzisz? Jak wyglądają Twoi rodzice? Hm… rozglądam się i w drzwiach domu widzę kobietę w czepku na głowie i długiej jasnej sukni, dalej w kołysce śpi moja maleńka siostra. Mama woła do mnie „marzycielu”, chociaż mam na imię Tom. Pytam gdzie tata. – Przecież jest pastorem, więc gdzie może być mój mały głuptasie? Asia: Mija 5 lat, co robisz? A ja z moją siostrą turlam się z górki, robiąc z tego niezłą zabawę i wołając: moja Irlandio, moja Irlandio, więc już wiem, że urodziłem się i mieszkam w Irlandii, a mój dom jest na wzgórzu w pięknym ogrodzie, a raczej sadzie. Moja mama jest piękną kobietą, szczupłą o łagodnym usposobieniu i spokojnych oczach (po tych oczach wiem, że to był mój tata), taty pastora nie zobaczyłam. Asia: Mija kolejne 10 lat, co robisz, gdzie jesteś? Mam 20 lat. Studiuję filozofię na Sorbonie (stąd tyle znanych mi miejsc w Paryżu ), jestem bardzo zakochany w kobiecie o pięknych niebieskich oczach, która łagodzi moją tęsknotę za Irlandią, jest moją miłością i nie musi nic mówić,
str. 29
bym mógł zobaczyć to w jej oczach. Też mówi do mnie „marzycielu”. Mijają lata, nasze dzieci rosną, jest ich troje (dwie dziewczynki i chłopiec). Jestem bardzo szczęśliwy, gdyż spełniły się moje marzenia. Asia: Za 5 minut umrzesz, gdzie jesteś, co czujesz? Leże na łóżku, moja żona trzyma mnie za rękę, w jej oczach widzę smutek i ból, we mnie natomiast jest spokój. Asia: Umierasz, co czujesz i widzisz? Unoszę się powoli i delikatnie, jestem obłokiem, przechodzi przeze mnie całe życie, wszystkie chwile jak na filmie. Czuję lekkość i błogość i tylko martwi mnie jej smutek. Unoszę sie wyżej i wyżej, widzę kulę ziemską, inne planety, a ja jestem dalej i wyżej, wchodzę w jasność, nie widzę nikogo, lecz słyszę i posługuję się telepatią – jest mi błogo. Asia: Jakie przesłanie masz na następne wcielenie? Mam napisać książkę. Asia: Jesteś tu i teraz, ale nie opuszczaj stanu hipnozy, pomyśl o osobie, która jest ci szczególnie bliska. Pomyślałam o mojej przyjaciółce Gosi. Asia: Usłyszysz gong, kim jesteście dla siebie i co robicie? Mamy po około 10 lat, kręcone blond włosy do ramion, a w nich czerwone kokardki. Jesteśmy bliźniaczkami i bawimy się w ogrodach Schoenbruńskich. Bardzo sie kochamy, słyszę jak mówi do mnie: Pamiętaj o miłości. Nagle podchodzi do mnie moja matka (zła) i zabiera mnie.
Medium
Duchowo Przygoda z regresingiem
Kopię i wrzeszczę, a moja siostra powtarza: – Pamiętaj o naszej miłości. Ją zabiera ojciec, jest grzeczna i posłuszna, ja jej przeciwieństwem (teraz wiem skąd jest taka więź między nami i dlaczego jest mi bliższa, niż moja rodzona siostra – bardzo wiele mi to dało). Asia: Po gongu powróć do tu i teraz, ale pozostań w stanie hipnozy. Przypomnij sobie to wcielenie, które najbardziej odbija sie na twoim obecnym życiu. Gdzie jesteś? Jestem rozbitkiem, mężczyzną na pięknej bezludnej wyspie. Otacza mnie piękna przyroda, z którą łączy mnie szczególna więź. Widzę kolorowe ptaki, dużo zwierząt, jednak jestem samotna. Asia: Przypomnij sobie najsmutniejszy moment w tym wcieleniu. Jestem taka smutna i samotna, że nie mogę tego znieść i chcę zakończyć swoje życie, wieszam linę na drzewie. Asia: I najbardziej radosną chwilę tego wcielenia. Widzę jak statek (zresztą galeon) zabiera mnie na pokład, jestem szczęśliwy. Asia: Teraz wyobraź sobie, że w tym wcieleniu przychodzi do ciebie Anioł z przesłaniem na obecne twoje życie. Co widzisz? Widzę pięknego dużego Anioła o złotych promieniach, który mi mówi: "musisz nauczyć się przyjmować miłość, gdyż tylko wtedy będziesz mogła dać jej jeszcze więcej niż dajesz''. Asia: Wróć do tu i teraz i powoli otwórz oczy. Jako jedyna osoba w grupie miałam taką his-
str. 30
torię, kompletną, w całości. Wszyscy słuchali mnie ze zdziwieniem. Po prostu zaufałam Asi i poddałam się temu wszystkiemu. Natomiast koleżanka Suzi przeczytała mi z tali kart anielskich przesłanie Anioła o złotych promieniach – szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że jest taki Anioł, ba nawet tego, że jest tyle aniołów. Ot, cała historia z pominięciem kilku szczegółów. Podczas wyjazdu koleżanka powiedziała: – Wyciągnij jeszcze jedną kartę anielską na miesiąc styczeń. Wyciągnęłam: ANIOŁ TROSKI PEŁNEJ MIŁOŚCI.
I JAK TU NIE WIERZYĆ W ANIOŁY LUB BOSKĄ MOC? Tak zaczęła się moja wielka i jakże piękna przygoda. Po powrocie do domu kupiłam talię kart anielskich i zaczęłam pracę z tymi subtelnymi istotami, a moje życie zmieniło się o 180 stopni. Jestem szczęśliwa i z dnia na dzień coraz bardziej rozkwitam. Adriana Sylwia Jończy
Medium
Ludzie, którzy nas inspirują...
Chongtrul Rinpoche
Pewnego dnia, na początku sierpnia 1967 roku, w rodzinie tybetańskich uchodźców osiadłych w Indiach, przyszedł na świat chłopiec. Był drugim z sześciorga potomków swoich rodziców, ale jego losy znacząco miały odbiec od tego, co uważamy za zwyczajne. Przez pierwsze dwa lata malec żył tak, jak jego rówieśnicy. Po tym czasie został odkryty przez opata klasztoru Yungdrung Ling, jako inkarnacja Lamy, który w poprzednim wcieleniu był blisko związany z opatami jego klasztoru, oraz klasztoru Menri. Chłopiec otrzymał dziecięce imię Namgyal Wangdhu i jako osoba niezwykle ważna dla przetrwania i przekazu starożytnej Tradycji Bon, przez kolejne pięć lat swojego życia, mieszkając z rodziną, był podopiecznym klasztoru, pilnie obserwowanym przez mnichów. Po ukończeniu siedmiu lat mały Namgyal Wangdhu przeniósł się do klasztoru, gdzie rozpoczął naukę, między innymi czytania i pisania.
str. 31
Już jako dziecięciolatek został wyznaczony na opiekuna Domu Strażników i przez kolejne dwa lata wykonywał inwokacje Strażników Bon. Kiedy Namgyal Wangdhu ukończył trzynaście lat, Jego Świątobliwość przekazał mu, że jest kolejnym wcieleniem jednego z jego nauczycieli z Tybetu, Togden Wonpo Sherab Tenpai Gyaltsena. W wieku czternastu lat Chongtul rozpoczął naukę w Szkole Dialektyki Bon w klasztorze Menri, gdzie rozpoczął naukę Sutry, Tantry, Dzogczen, czyli systemu nauk, prowadzących do oświecenia, a także literatury, poezji, architektury, konstrukcji stup, czyli budowli sakralnych, pełniących funkcję relikwiarzy, oraz mandali. Uczył sie też podstaw medycyny tybetańskiej i wielu innych przedmiotów, które miały być mu niezbędne do wypełnienia misji życiowej i kultywowania Tradycji Bon oraz pokazania jej reszcie świata.
Medium
Duchowo Ludzie, którzy nas inspirują
Tam też otrzymał wszystkie niezbędne inicjacje i nauki od Mistrzów. Jako szesnastoletni chłopak Chongtul został powołany na wysokie stanowisko Przewodniczącego Praktyk Modlitewnych. Piastował je przez kolejne sześć lat. W wieku dwudziestu trzech lat otrzymał najwyższy tybetanski tytuł edukacyjny Geshe ( doktor nauk). W roku 1994 w klasztorze Menri odbyła sie wielka uroczystość, w czasie której Chongtul został intronizowany i otrzymał , z rąk Jego Świątobliwości, obecne imię.
malców Bon, sierot i dzieci z rodzin, których nie stać na ich utrzymanie. Od dziecięciu lat podróżuje po Europie i Ameryce Północnej nauczając Tradycji Bon, dzięki czemu, nie ruszając sie z Polski możemy spotkać tego niezwykłego człowieka, chłonąć jego wiedzę i aurę spokoju, jaką emanuje, a także poznać choć część starożytnej Tradycji Bon, z której wyrósł tak popularny w naszym kraju Buddyzm.
Aura niezwykłego spokoju, wyciszenia i ogromnej miłości, jaką emanuje Chongtul RinChongtul Rinpoche wielokrotnie próbował od- poche, a także jego radość, która najwyraźniej wiedzić rodzimy tybetański klasztor Kyong Tsang, przejawia się w kontaktach z dziećmi, sprawiają, w którym przebywał w poprzednim wcieleniu, nie- że spotkanie z nim nikogo nie pozostawia obojętstety władze chińskie odmawiały wydania mu nym, a niektórym całkowicie przewartościowuje wizy. Trudna sytuacja polityczna Tybetu sprawiła, życie. I niech tak pozostanie. że dopiero w roku 1996 odbył tę podróż. W czaMagdalena Kaczyńska sie jej trwania odwiedził 23 klasztory, w tym swój rodzimy z poprzedniego wcielenia. Aktualnie Chongtul Rinpoche naucza w Szkole Dialektyki, pełni funkcję prezesa fundacji Dzieci Bon, która ma pod opieką kilkuset
str. 32
Medium
Magdalena Kaczyńska
Festiwal Kultury Tybetańskiej Pewnego spokojnego, czerwcowego dnia wędrowałam sobie po ścieżkach internetu i w pewnej chwili natknęłam sie na ogłoszenie o Festiwalu Tybetańskim w Warszawie. Ponieważ bliskie mi to klimaty, bez chwili wahania, zupełnie spontanicznie podjęłam decyzję, że muszę tam być. Z uwagi na to, że dowiedziałam się o Festiwalu na dwa dni przed jego zakończeniem, do Warszawy mam spory kawałek, a w domu mnóstwo obowiązków, których nei moge zostawić na dłużej, postanowiłam, że wpadnę na pokaz tańców i wrócę do domu. Nie mogłam przepuścić okazji zdoycia tak neizwykłych doświadczeń i spotkanie się bezpośrednio z ciągle malo znaną w Polsce Tradycją Bon, która według przekazów liczy sobie około 18 000 lat i z której wyrósł Buddyzm. Następnego dnia od rana w gotowości, zebrałam rodzinę i ruszyliśmyw podróż do Warszawy. Nie bez trudu odnaleźliśmy miejsce, w którym odbywał się Festiwal. Okazało sie, że pokaz tańców został przesunięty o półtorej godziny i musimy poczekać. Obejrzeliśmy zatem wystawę, porozmawialiśmy z przesympatycznymi organizatorami, kupiliśmy płyty z cudow-
str. 33
nymi pieśniami Tradycji Bon śpiewanymi przez Chongtul Rinpoche Chcę tu napomknąć, że zawsze bardzo bliska była mi tradycja buddyjska, natomiast nigdy nie miałam potrzeby przynależności do niej, ani żadnego innego systemu, z jakim się zetknęłam i choć wiele osób słysząc, że jestem wegetarianką, regularnie medytuję, nie piję alkoholu, kawy i szanuję każdą istotę na Ziemi jak równą sobie, natychmiast woła odkrywczo "buddystka!", to nigdy buddystką sensu scricte nie byłam. Raczej "samotną wilczycą", kręcącą sie blisko stada, ale bardzo ceniącą sobie swobodę i pomimo wielkiej sympatii i poczucia bliskości, nie chcącą legalizowac tego związku. Troszkę jak młody narzeczony, który wprawdzie kocha, jest blisko, życie bez wybranki wydaje mu się neimożliwe, ale do ożenku mu niespieszno. Podobnie o Bon czytałam z zainteresowaniem, jako tradycji prebuddyjskiej, z której wyrósł Buddyzm, traktując to jako ciekawostkę i wkładając do ulubionej szkatułki na skarby, wraz z innymi bliskimi mi bardzo filozofiami i tradycjami zgodnymi z melodią mojej duszy.
Medium
Duchowo Festiwal Kultury Tybetańskiej
Po półtoragoidzinnym oczekiwaniu rozpoczął się pokaz tańców rytualnych w wykonaniu mnichów Tradycji Yungdrung Bon, z klasztoru Menri. Kazdy z tańców jest błogosławieństwem, mającym zapewnić oczyszczenie i pomyślność, danym przez Matkę Wszystkich Istnień. Energia tańca była niezwykła, nieprawdopodobnie silna, wyczuwalna wyraźnie w całym systemie energetycznym ciała. Mogę śmiało stwierdzić, że nigdy dotąd nie odczułam tak silnie i wyraźnie niczego, pomimo, że pracuję z energią od dawna i przyjęłam przeróżne inicjacje. Energia dosłownie wbijała w fotel, budziła cały orkan silnych emocji, oczyszczała tak mocno, że trudno to wręcz opisać. Nawet moje nadaktywne i nadwrażliwe, dziewięcioletnie córki siedziały jak zaczarowane, z otwartymi buziami i szczęściem w oczach, ani drgnąc przez cały czas trwania pokazu, zafascynowane zarówno barwnymi szatami tańczących i grających mnichów, jak samą wzniosłą atmosferą. To było cudowne, magiczne wręcz doświadczenie, dotknięcie potężnej, a zarazem łagodnej, czystej i pełnej miłości Siły. Po pokazie zostaliśmy zaproszeni na wieczór, na kolejny pokaz tańców. Wtedy miał być obecny także Lama Chongtul Rinpoche. Pomimo wcześniejszych planów szybkiego powrotu do domu czułam, że muszę tam wrócić, wchłonąć każdą kropelkę wrażeń i energii, jaką mogliśmy otrzymać. Krótki telefon do przyjaciół z prośbą o zajęcie się inwentarzem i załatwione! Zostajemy do wieczora. Czułam tak wielką wewnetrzną radość, wzruszenie i oczekiwanie. Emocje daleko wykraczały poza zwykłe zainteresowanie, czy nawet fascy-
str. 34
nację kulturą tak odległą od tej, w której wyrosłam. Przywykłam słuchać swojego wnętrza i wiedziałam, że właśnie otworzyły sie przede mną drzwi, do których wcześniej nawet nie próbowałam pukać, choć zawsze ciągnęło mnie do tego, co, jak sądziłam, kryje się za nimi. Teraz nie tylko sie otworzyły, ale stanęłam na ich progu i to, co zobaczyłam, poruszyło we mnie najczulsze struny, wywołało wielkie wzruszenie, radość, szczęście, poczucie bycia we właściwym czasie i miejscu, a także cudowny spokój i ciepło, poczucie bezpieczeństwa. Po kilku godzinach wróciliśmy do Warszawskiej Szkoły Filmowej na kolejny pokaz. Przeżywałam wtedy tak silne emocje i wzruszenie, że dzisiaj, choć minęło niewiele czasu, trudno przypomnieć mi sobie szczegóły. Wiem, że było to niezwykłe doświadczenie i że zmieniło drogę moją, dało do rąk pęk kluczy, które mogę wykorzystać lub nie. Barwny wir energii i szat tańczących mnichów, niezwykła aura spokoju, czystości i miłości, jaką promieniują zarówno Lama, mnisi, jak i organizatorzy imprezy sprawiają, że do dzisiaj pływam w niej ja i reszta mojej rodziny, Czekam z nadzieją i radością na kolejne spotkanie planowane za pół roku. Tymczasem moje córeczki tęsknią za swoim ukochanym Lamą, pilnie uczą się pisać swoje imiona po tybetańsku, bo takie dostały zlecenie i opowiadają wszystkim, że to była przygoda ich życia. A wieczorami czasem uronią łezkę z tęsknoty i wcale nie za obiecaną przez Lamę czekoladą... I niech to będzie najlepszą rekomendacją... Magdalena Kaczyńska
Medium
Bajecznie
Magdalena Kaczyńska
Bajka o wrażliwym żółwiu
łem na świat jako żółty żółw i otrzymałem imię Żywokost, ponieważ nad naszym gniazdem rosła spora kępa tych roślin. Już chwilkę po wykluciu z jaja, kiedy tylko wyjrzałem przez dziurkę w skorupce, dojrzałem kwiat żywokostu i... aż westchnąłem z zachwytu. Jego fioletowe kwiatki kołysały sie na wietrze, niczym dzwoneczki elfów, a na kosmatych liściach perliły się srebrzyste kuleczki rosy. Co jakiś czas któraś z nich osuwała się na ziemię, potrącając kwiat, który wydawał dźwięk, jak kryształowy dzwoneczek. Zapatrzony na to cudo, zapomniałem o wszystkim... nawet o tym, że powinienem pracować nad upartą skorupką jaja, w którym siedziaOd urodzenia byłem inny. Moja mama Żół- łem, a z którego wystawiłem jedynie głowę. wica Żaneta zdumiała się , kiedy złożyła jaja, bo Dookoła mnie moi bracia i siostry mozolnie ławśród białych kulek jedna była żółta. Popatrzyła mali swoje skorupki, a potem zmęczeni, wychona nią, posmutniała, a potem machnęłą łapką dzili z gniazda, żeby wygrzewać się na plamie myśląc, że jajo jest zepsute i nic się z niego nie słońca złocącej trawę i wzmacniać swoje, mięwykluje. Jednak postanowiła troskliwie okryć je ciutkie jeszcze pancerzyki. ziemią i dać mu szansę. Dzięki temu przyszedŻółw Żywokost wiódł sobie żółwie życie, jak umiał najlepiej. Niczym nie wyróżniałby się spośród swych sióstr i braci żółwi, gdyby nie to, że był bardzo, ale to bardzo wrażliwy. Mało tego! Żywokost był także... marzycielem i to nie byle jakim! Marzył o żółtej trawie, jeziorach żurku, z których mógłby popijać poranną porcję pożywienia i w której mógłby się wylegiwać, żując żelki, których był wielkim amatorem, zagryzając je rzodkiewką. Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli pozwolimy Żywokostowi samemu opowiedziec o sobie, prawda? Usiądź wygodnie i posłuchaj...
str. 35
Medium
Bajecznie Bajka o wrażliwym żółwiu
Kiedy już niemal wszystkie żółwiątka wykluły się, a słoneczne promienie zmiękkły i przygasły, otrząsnąłem sie z zachwytu i postanowiłem wyjść z jaja i ruszyć w świat, w poszukiwaniu kolejnych cudów. Ciężka to byłą praca ... moje małe ciałko było zmęczone, a skorupka jaja wydawała się twarda jak kamień. Jednak nie poddawałem się, a żeby odwrócić uwagę od wysiłku, skupiłem się na pięknym żywokoście. Na początku było mi trudno wykluwać się i nie myśleć o tym, jak bolą mnie łapki i pyszczek od rozbijania skorupki, ale po pewnym czasie już cała moja uwaga skierowana była na piękną roślinkę, podczas gdy ciało wykonywało swoją pracę. Nie wiem ile czasu zajęło mi wykluwanie się, ale kiedy wreszcie znalazłem sie poza jajem, pierwsze, niepewne kroki skierowałem do roślinki, która tak mi pomogła. Teraz mogłem ją nie tylko oglądać, ale i powąchać i dotknąć! To było cudowne doświadczenie. Moja nagroda za wysiłek! Po dłuższym czasie, kiedy nacieszyłem się moim żywokostem, poczułem głód. W pobliżu
str. 36
rosła kępa pachnącej, soczystej koniczyny, więc zjadłem swój pierwszy posiłek, czując głęboką wdzięczność dla roślinki, która mnie karmi. W pewnej chwili na jednym z różowych, puchatych kwiatów mojego obiadu, przysiadła niezwykła istota. Miała długie, silne, lśniące ciało w kolorze nieba, wielkie oczy i cudowne skrzydła jak płatki czystego kryształu. I znów zatrzymałem się w czystym zachwycie ... po dłuższej chwili wyjąkałem – Jaka jesteś piękna... Kim jesteś? – Jestem ważką – odpowiedziała piękna istota i uśmiechnęła się do mnie ciepło. – Mam na imię Petronela. A kim ty jesteś, żółty stworku? – spytała. – Jestem żółw Żywokost – odpowiedziałem grzecznie – i bardzo chcę być taki piękny jak ty, ale cóż... – westchnąłem i spojrzałem smutno na swoje grube łapki i pomarszczoną skórę. Ważka Petronela roześmiała się. Śmiała się tak bardzo, że prawie spadła z koniczyny, na której siedziała. Śmiała się tak, że aż łzy płynęły z jej wielkich oczu.
Medium
Bajecznie Bajka o wrażliwym żółwiu
Poczułem się urażony, bo przecież nie powiedziałem nic zabawnego. Kiedy Petronela wreszcie przestała się śmiać, otarła oczy łapką i wykrztusiła – Ojej... ojejejejejej... ależ się uśmiałam, aż mnie brzuch boli! Żółwiku, jesteś żółwiem i bądź z tego dumny! Zawołała i odleciała, zostawiając mnie samego w kępie koniczyny, pełnego zdumienia i trochę urażonego. – Jak to mam być dumny?! – zawołałem za odlatującą Petronelą, ale ona tylko pokiwała skrzydłami i zniknęła gdzieś w powietrzu. Popatrzyłem jeszcze raz na swoje grube łapki, na pomarszczoną skórę, a nawet wykręciłem głowę, żeby obejrzeć pancerz. Widziałem dokładnie to, co widziałem, czyli całkiem porządnego żółwika, z pięknie żółtym pancerzem. Byłem zadowolony z siebie, ale żeby od razu dumny?!
W tej samej chwili zacząłem się śmiać. Śmiałem sie tak bardzo, aż traciłem oddech, rozbolał mnie brzuch, a z oczu płynęły łzy. Ze śmiechu nie mogłem wykrztusić słowa, turlałem się na grzbiecie, choć widziałem kątem załzawionego oka, że żuczek czuje się urażony. Po dłuższej chwili, kiedy udało mi sie złapać oddech, spytałem: – Jak ci na imię, mały przyjacielu? – Beniamin! Odparł dziarsko i z wyraźną dumą mój nowy znajomy, po czym westchnął i przejrzał się, wyraźnie zasmucony, w kropelce rosy. – Jestem taki mały, mam takie cienkie łąpki. A widzisz – zawołał, najwyraźniej odzyskując wigor – jesteśmy tego samego koloru i obaj mamy pancerzyki! Ale ja chce być taki jak ty... – Tak, widzę – uśmiechnąłem się serdecznie do malca. – Jesteś ślicznym, małym klejnocikiem. Wyglądasz w tej trawie jak bryłka złota. I bądź dumny z tego, kim jesteś, nie pragnij być żółZ głową pełną myśli ruszyłem w wędrówkę wiem, skoro jesteś takim cudownym żuczkiem. bez celu, a może w poszukwianiu celu? Nie Uśmiechnąłem się ciepło do Beniamina i ruwiem, jak długo szedłem, po drodze oglądając szyłem w dalszą drogę... drzewa, słońce, kwiaty, od czasu do czasu odpoczywając w miękkiej trawie lub mchu. Na tym kończy się opowieść wrażliwego żółPo pewnym czasie, kiedy akurat posilałem wia Żywokosta. Być może jeszcze kiedyś trafi do się nad brzegiem strumyka, usłyszałem jakiś nas, żeby opowiedzieć o kolejnych przygodach, słaby głosik przebijający się przez ptasie trele. a może przyjdzie któreś z jego przyjaciół? Wytężyłem słuch, starając się ustalić źródło Nie wiem tego. Natomiast z całą pewnością dźwięku i... nagle zobaczyłem właściciela głosu. wiem, że jesteś cudem samym w sobie i że masz Tuż, tuż przede mną stał maleńki żuczek zapat- w tym świecie swoje miejsce. Bardzo ważne rzony we mnie, podskakujący z ekscytacji i coś miejsce, z którego rozsiewasz dobro, światło i miszybciutko paplający swoim cichutkim, cieniutkim łość i że nawet, jeżeli nie widzisz w sobie nic nadgłosikiem. zwyczajnego, widzą to w Tobie inni. I pozwól nam – Cóż tam, mały przyjacielu? – spytałem, po- na ten zachwyt, proszę. chylając się nad okruszkiem. – Mów wolniej, prosze, bo nie mogę cię zrozumieć – poprosiłem. Magdalena Kaczyńska – Jesteś taki piękny! Jesteś taki duży i silny! ilustracje: Tina Wieczorek Chcę być taki jak ty! – wykrzykiwał rozgorączkowany żuczek. – Zobacz, też mam pancerzyk i silne nóżki, ale jestem taki maleńki i słaby!
str. 37
Prosperująco Bogusława M. Andrzejewska
Wakacje z prosperitą
Dręczące nas emocje najczęściej próbujemy rozwiązać w oparciu o psychologię. Tymczasem w tej dziedzinie wiedzy często nie znajdziemy skutecznej pomocy. Pomoże natomiast praca z energią oraz wzorcami w podświadomości, czyli to, co nazywam dla ułatwienia zasadami prosperity. Oto przykład. Ewa i Adam są na wakacjach. Dla Ewy to okazja do poszukania bliskości, do czułych spacerów po plaży, przytulania, rozbudzania namiętności. W domu trudno o to, ponieważ oboje pracują do późna i są zbyt zmęczeni, by bawić się w okazywanie miłości. Jednak Adam jedzie na wczasy, aby najeść się, wyspać i zabawić. Różnice płci są nie do przeskoczenia, jeśli w grę wchodzą priorytety. Już w pierwszych dniach dochodzi między małżonkami do kłótni, ponieważ ona marzy o czułym spacerze po plaży, a on chce iść do znajomych na grilla przy piwie. Ewa zwraca się do psychologa z pytaniem, jak uniknąć takich sytuacji i sprawić, by wakacje we dwoje były cudownym przeżyciem. Psycholog bez wahania wytyka Ewie, że to jej problem, a nie egoizm męża, ponieważ to ona ma oczekiwania. Zapewne zdaniem psychologa oczekiwań mieć nie powinna… Pada zalecenie przeprowadzenia szczerej rozmowy z mężem i poszukania kompromisu. Cała ta historia rozbawiła mnie do łez, ponieważ jako wieloletnia mężatka, która całkiem dobrze dogaduje się z mężem, wiem, jak entuzjastycznie mężowie traktują wszelkie rozmowy o związku. Tam czeka grill i piwo, a ona chce ględzić o jakichś potrzebach? To przerasta męskie rozumienie i zazwyczaj prowadzi do eskalacji konfliktu. W skali 1-100 porada psychologa osiąga zawrotną skuteczność 1 punktu. Świadomośc prosperująca nie szuka pomocy w psychologicznej poradni, ponieważ prosperita traktuje temat odmiennie.
str. 38
Trudne sytuacje pomagają wyłapać niekorzystne wzorce, które są prawdziwą przyczyną problemu.
To prawda, że wszystko jest w nas i możemy zmienić tylko siebie, a nie męża czy żonę, ale zmieniając siebie, możemy uwolnić się od cierpienia. Prosperita nie wyklucza prawa do oczekiwań. Jeśli nie lubię grilla z piwem, to powinnam znaleźć sobie na ten czas inne zajęcie i rzeczywiście zbudować z mężem jakiś kompromis: „ty idziesz sobie dzisiaj na grilla, a jutro idziemy razem do kina”. Jeśli jednak mąż chce grillować codziennie, to warto pomyśleć o zmianie męża. Każdy z nas ma prawo do szacunku i uwagi. Każdy z nas ma prawo do szczęścia. Nie zbudujemy go z kimś, kto jest egoistą i myśli tylko o sobie. Nie zbudujemy go, podporządkowując się komuś i spełniając jego zachcianki, kosztem własnych pragnień. Zatem skorzystajmy z zasad prosperity i zmieńmy męża lub żonę. I tu niespodzianka, bo zmiany nie dokonujemy, wystawiając dotychczasowemu partnerowi walizek za drzwi. Nie udajemy się też do agencji matrymonialnej. Dokonujemy wielkiej volty, zmieniając swoje negatywne wzorce, które tkwią w podświadomości. W tym konkretnym przykładzie, Ewa zamiast drażnić męża rozmowami, może zadać sobie pytanie: czego pragnę? Odpowiedź może brzmieć: okazywania miłości, bliskości, wspólnie spędzanego wolnego czasu. To jest informacja, jaki wzorzec powinna budować. Może oczywiście stosować różne metody, ale najłatwiej pokazać to na przykładzie afirmacji. Dla naszej Ewy będzie to wyglądało tak:
Medium
Prosperująco Wakacje z prosperitą
Cieszę się bliskością ukochanego partnera. Radośnie spędzam wolny czas z ukochanym mężem. Czuję się kochana i szanowana. Czuję się ważna i kochana przez partnera.
Przypominam, że kompromis nie polega na rezygnacji, tylko na spotkaniu w pół drogi. Jeśli Adam pójdzie z Ewą na romantyczny spacer po plaży, to i ona odnajdzie jakąś przyjemność w spotkaniu przy grillu. Kochający i czuły mąż nawet w takiej scenerii nabiera uroku. Pamiętajmy, że ważnym filarem związku jest równowaga miedzy dawaniem i braniem. Ewa ma Ważnym elementem pracy nad sobą jest lik- prawo domagać się uwagi i spaceru po plaży, ale widacja negatywnego wzorca. Skoro Adam, nie też powinna w skupieniu wysłuchać, co sprawia bacząc na potrzeby żony biegnie na piwo, to na- przyjemność mężowi i postarać się zrobić coś mileży zadać sobie pytanie, jakiego wzorca staje się łego dla niego. Metody pracy z podświadomością, polegalustrem i co Ewie pokazuje. Zazwyczaj jest to niskie poczucie własnej wartości. Praca z podno- jące na przekodowaniu wzorców faktycznie zmieszeniem samooceny może przybierać różne niają nasze życie. W tym konkretnym przypadku formy. Ważne jest, aby rozwinąć w sobie nastę- zmieni się Adam. Będzie bardziej uważny i zechce sprawiać Ewie przyjemność. Ale dopiero pujące przekonanie: Zasługuję na miłość, szacunek wówczas, kiedy jej wewnętrzny wzorzec da mu na to przyzwolenie. Kiedy Ewa uwierzy w to, że i uwagę. ma prawo do szczęścia, do miłości, do oczekiZasługuję na to, by okazywano mi mi- wań. Lojalnie uprzedzam, że intensywna praca łość. (szczególnie z afirmacjami) przynosi efekty Zasługuję na to, by spędzać czas spo- i zmiany na lepsze. Czasem Adam może nawet zmienić się w Piotra. Ale to już zupełnie inna hissób, który sprawia mi przyjemność. Zasługuję na uwagę partnera i na to, toria…
by spędzał ze mną tyle czasu, ile pragnę.
Podniesienie samooceny i wpojenie przekonania, że mamy prawo mieć to, czego pragniemy powoduje, że zachowanie partnera i jego stosunek do nas zmienia się. Dopiero wtedy można prowadzić rozmowy i wyjaśniać, co jest dla nas ważne. Wtedy można negocjować i tworzyć kompromisy.
str. 39
Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Siedzę przed lustrem i planuję dobę, Z regału ściągam i przymierzam maski, Jedna radosna, druga - jam nad grobem, Trzecia z sukcesem, potrzebne oklaski!
Czwarta miłosna, może ktoś się skusi? Noc spędzi ze mną, razem zje śniadanie, Piątą - mą własną, serce mierzyć kusi, Lecz rozum wierny sercu znowu kłamie. Jej nie założę, bo odkryją słabość, Wilki dokoła, moi znów krytycy, Że za nią kroczy tylko moja miłość, Jasno wybita w oczach mych matrycy.
Jej nie założę aby nie bolało, By serce wierne nie dostało razu, A masek mało, co dzień nowych mało, By dopasować życie do obrazu. KM, 20.12.2010r.
Praktycznie
Irena Michalik
Moje spotkanie z Vedic Art Vedic Art jest starożytną, liczącą 5000 lat wiedzą, która ma swoje źródło w Wedach. Podstawy tej mądrości zostały przekazane w latach 80-tych przez znanego jogina Maharishi Mahesh Yogi szwedzkiemu malarzowi Curtowi Kallmanowi, aby przystosował ją do potrzeb zachodniej cywilizacji. Tak powstała metoda spontanicznego malowania oparta na 17 zasadach, będąca procesem kreacji, poprzez który można wyrazić swoją własną indywidualność. Moja przygoda z Vedic Art rozpoczęła się w słoneczny majowy weekend, wśród zieleni trawy, bukszpanów i drzew owocowych. Razem z grupą współtowarzyszy, zainteresowanych wprowadzeniem zmian do swojego życia, wzięłam udział w warsztatach prowadzonych przez Adrianę Karimę. W cudownej atmosferze wzajemnego zaufania i poczucia bezpieczeństwa, siedzieliśmy przy sztalugach, mając pełne życzliwości i serdeczności wsparcie Adriany. Przy pomocy farb, kolorowych brokatów, pędzli, gąbek, piórek, piasku i materiałów, jakie podsunęła wyobraźnia, podróżowaliśmy na płótnie od przeszłości poprzez teraźniejszość do przyszłości. W naszej wędrówce napotykaliśmy radość, szczęście i entuzjazm, powodujące uśmiech na ustach, a także smutki, głęboko ukryte obawy i zwątpienia często wyciskające łzy z oczu. Zadziwienie budził fakt, że nasza przewodniczka nie uczyła nas techniki malowania. Nie przekazywała jakichś specjalnych umiejętności, tylko jakby pokonując jakieś niewidzialne bariery, kierowała nas coraz bardziej w głąb naszego serca, pozwalając na zupełną dowolność w procesie tworzenia. Aby wyjść na spotkanie naszej duszy, pozbawieni oczekiwań i wymagań, rozpoczęliśmy od kreślenia z zamkniętymi oczami linii na płótnie. Te pociągnięcia pędzla spowodowały, że zupełnie spontanicznie, w połączeniu z naszą intuicją, ręka sama zaczęła malować światy, do których do tej pory nie mieliśmy dostępu. Powstające
str. 41
formy eksplodowały tysiącem barw, zadziwiały kształtami, emanowały niesamowitym wręcz pięknem. W trakcie malowania następowało powolne rozpuszczanie istniejących w nas ograniczeń. Coraz bardziej poddając się wewnętrznemu przewodnictwu, zyskując większą wiarę w siebie i swoje możliwości, tworzyliśmy dzieła przechodząc duchową transformację. Z radością zaobserwowałam, że wraz z pojawiającymi się kolejnymi obrazami zaczęłam doświadczać ogromnej akceptacji i wiary w siebie, odkrywać swój potencjał i niepowtarzalność. Odczułam, że mogę iść zgodnie ze swoim własnym rytmem życia, że nie muszę odwzorowywać tego, co robią inni, a także dostosowywać się do oczekiwań innych. Mogę robić to, czego pragnę i tworzyć swoją własną przestrzeń. Za sprawą ruchów pędzla, poczułam kontakt ze swoim wnętrzem, z którego płynęły informacje, że to ja jestem twórcą posiadającym moc sprawczą i ponoszę odpowiedzialność za moją kreację, zarówno tworząc obrazy, jak i swoje życie. Proces ten, chociaż przebiegający niezwykle łagodnie, był wyjątkowo silny, miałam wrażenie, że dotarłam do nieznanego mi dotąd miejsca mocy, które znajdowało się ukryte głęboko we mnie. Pomimo tego, że minął już prawie miesiąc od tych wyjątkowych warsztatów, ciągle czuję niepowtarzalne doznania, z jakimi się zetknęłam. Wszystko, co przeżyłam w ciągu tych czterech dni, wydaje się wyjątkowe. Przepiękny plener, a także wspaniali towarzysze, tworzący niezapomniany klimat naszego spotkania. Szczególnym darem była Adriana, która potrafiła nas w tak serdeczny i czasami zabawny sposób wprowadzić w atmosferę radości tworzenia, otwarcia na swobodę wyrażania siebie oraz pokonywania własnych ograniczeń. Bogatsi o nowe doświadczenia, wewnętrznie rozświetleni, pełni radości i optymizmu, wraz ze swoimi wyjątkowymi płótnami, ruszyliśmy ku nowej, jakże już teraz odmiennej przyszłości.
Medium
Adriana Karima
- Malarka, Nauczycielka Vedic Art Uzdrowiciel rekonektywny Koloroterapeutka Aura Soma http://koloryduszy.pl http://reconnection.com.pl
Malowane sercem Vedic Art to nowa metoda rozwoju świadomości, budzenia kreatywności i pasji życia poprzez malowanie intuicyjne. To metoda dla wszystkich tych, którzy nigdy nie malowali, jak i tych, którzy uczyli się malowania. Vedic Art to sztuka życia, w której liczy się akt kreacji, polegający na wyrażaniu własnych odczuć. To wiedza o prawach natury i wszechświata. Vedic Art to droga do osiągnięcia wyższej świadomości poprzez tworzenie, które nie wymaga żadnych zdolności ani znajomości technik malarskich, a rezultat żadnej oceny czy uznania. To proces, poprzez który można wyrazić własną indywidualność bez jakichkolwiek oczekiwań i wymagań. By najlepiej oddać ideę Vedic Art, zacytuję Curta Källmana, twórcę metody VedicArt: "Vedic
str. 42
Art nie naucza malowania. Nie! Vedic Art przypomina, jak malować. Vedic Art pamięta, jak sztuka może być tworzona. Od samego początku, kiedy poznajemy siedemnaście zasad Vedic Art, zaczynamy odtwarzać sobie również całą historię stworzenia, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Vedic Art zawiera w sobie mapę nawigacyjną. Użyj kompasu, który znajduje się w Twoim umyśle, znajdź drogę do miejsca pokoju w Twoim sercu. Wtedy, kiedy zanurzysz pędzel w świetle, przestrzeni i błogości – namalujesz wieczność. Kiedy wnikniesz w swoje dzieło – w Twoim wewnętrznym dialogu – odnajdziesz szyfr, ujawniający, jak żyć i jak dzieło może otworzyć drzwi do nieba na ziemi."
Praktycznie Malowane sercem
dzialność za swoje dzieło, stajemy się twórcami swojego życia, a nie ofiarami. Uczymy się nie Skąd się wzięło Vedic Art? uzależniać od oceny innych, przychodzi też akMetoda ma swoje źródło w Wedach. Zapi- ceptacja nas takimi, jakimi jesteśmy. Poprzez malowanie budzimy naszą moc twosane są tam uniwersalne prawdy o wszechświerzenia, a odzyskując ją stajemy się kreatywni cie, o potencjale człowieka i jego istocie. To starożytna, licząca 5000 lat wiedza, pomagająca w każdej dziedzinie życia. Wedy mówią, że każdy człowiek ma w sobie w prosty i naturalny sposób przebudzić wewnętrzną siłę kreacji, drzemiącą we wnętrzu każ- całą potrzebną mu wiedzę, niczego nie musi się dego człowieka. Przez stulecia dostępna była uczyć, ale jedynie przypomnieć sobie to, co zajedynie joginom i ludziom biegłym w sanskrycie. pomniał w procesie reinkarnacyjnym. Wedy poMistrz Maharishi Mahesh Yogi zapragnął, by magają nam odnaleźć drogę do tej zapomnianej mądrość Wed była znana ludziom zachodu. Wie- wiedzy ukrytej w nas samych, a dostępnej jedydział, że prawda ta może ich wyzwolić i sprawić, nie naszemu wyższemu ja. Spróbuj!!! by żyli szczęśliwie. Szukał metody, jak ją przekaNie musisz umieć malować, znać technik mazać. W latach 80 znalazł właściwą osobę, szwedzkiego malarza Curta Källmana, któremu larskich, po prostu bierzesz farby i spontanicznie przekazał mądrość wedyjską wraz z 17 zasa- wybierasz kolory, układasz je w kształty, dajesz dami. A ten opracował metodę malarską, dzięki im formę, strukturę... I dzieje się.... Od tej pory której możemy poznać prawdę o sobie samym będziesz chciał być bliżej i bliżej siebie. Takie jest i odkryć nasz twórczy potencjał. Same zasady Twoje przeznaczenie. A Vedic Art stanie się nie są nigdzie spisane. By je zrozumieć, trzeba Twoją sztuką życia. doświadczyć każdą z nich podczas malowania. Warsztaty odbywają się w dwóch stopniach. Jeśli by je teraz wymienić, wydałyby się pustymi słowami, mimo, że za nimi kryje się wielka mąd- I stopień, podstawowy, jak i II stopień, zaawansowany, trwają po 4 dni. Po wzięciu udziału rość. w dwóch stopniach VedicArt, można uczestniczyć w warsztatach dających uprawnienia nauCo malujemy? czania. Warsztaty odbywają się w cyklu weekendowym lub 4 dni pod rząd. Podczas warsztatów Vedic Art wyrażamy to, co jest w nas, w naszym sercu, malujemy nasze Adriana Karima życie, to, co kochamy, czego pragniemy, czego http://koloryduszy.pl się boimy lub chcemy, by odeszło. Inspiracją jest jedynie nasze wnętrze, a nie to, co widzimy. To jak malujemy i zachowujemy się podczas malowania pokazuje nam, jak tworzymy swoje życie. Malując możemy praktykować nowy sposób zachowania, przekraczać ograniczenia, np. wziąć wielkie płótno i poczuć jak to jest marzyć i działać na wielką skalę. Smutki możemy zamalować radością, a ta rzeczywiście pojawia się w naszym życiu. Uczymy się zmian, poprzez przemalowywanie obrazów. A przede wszystkim uczymy się słuchać swojej intuicji, z czasem puszczamy kontrolę i ufamy każdemu spontanicznemu ruchowi naszej ręki, który lekko, bez wysiłku prowadzi do powstania wspaniałego dzieła. Zakończenie procesu tworzenia ma wielkie znaczenie. Bierzemy odpowie-
str. 43
Plenery: Karkonosze, Zachełmie, 25-31.08 Warszawa, 15-16.09, 29-30.09 Indie, Ajurweda z VA, 4-20.10
zajęcia prowadzi Adriana Karima 791 930 350, adriana@koloryduszy.pl www.koloryduszy.pl
str. 44
Magdalena Kaczyńska
Mudry cz. 2
Mudra kontroli
Nadmiar kontroli wywołuje lęk. Mudra kontroli przypomina, że we wszystkim należy zachowac umiar, przywołuje zdrowy rozsądek, ale przypomina też, że zbyt ścisła kontrola nieuchronnie powoduje lęk i bunt. Nie daj się opanowac zmartwieniom. Każdy człowiek przeżywa trudne chwile, w których opadają go troski, ale tylko wtedy, kiedy nie pozwalasz przejąć im kontroli nad sobą, możesz naprawdę kierowac własnym życiem. Jeżeli przeżywasz gorsze dni, nie myśl o , jak o wieczności, ale o chwili osłabienia. Wyobrażaj sobie swoją wymarzoną przyszłośc i potraktuj problemy, jako kolejne schody wiodące do upragnionego celu. Nawet, jeżeli ogarnia Cię zmęczenie, możesz przysiąść na chwilę na którymś ze stopni, a kiedy nabierzesz sił, kontynuować wędrówkę. Jeżeli sytuacja Cię przerasta, po prostu oddają ją w ręce Siły Wyższej i pozwól się nieść na rękach, dopóki nie poczujesz, że możesz stanąć na własnych nogach. Na planie fizycznym mudra kontroli wspomaga pracę śledziony i trzustki. Afirmacja: Ufam i wiem, że zawsze w końcu zwycięża dobro.
str. 45
Medium
Praktycznie Mudry
Mudra Rozsądku
Spokojnie przyjrzyj się sytuacji, przemyśl ją lub przemedytuj. Nie pozwól ogarnąć się panice. Znajdź spokojne miejsce, w którym nikt nie będzie Ci przeszkadzał i spokojny czas. Wyobraź sobie aktualną sytuację jako nieznany przedmiot. Obejrzyj ją dokładnie z każdej strony, z różnych perspektyw. Kiedy poznasz jej ogólne kształty, zacznij rozkładać ją na kawałki, analizując każdy element. Po wszystkim złóż ją z powrotem w takim kształcie, jaki uważasz za najbardziej odpowiedni dla Ciebie. Twoje życie jest pejzażem. Wejdź na najwyższy jego punkt i rozejrzyj się dookoła. Co widzisz? Co przyciąga Twoją szczególną uwagę? Teraz możesz poprawiać i naprawiać wszystko, co Twoim zdaniem wymaga korekty. Nie ma znaczenia czas ani odległość geograficzna. Wszędzie możesz posłać promienie światła i z każdego miejsca uprzątnąć to, co w nim niepotrzebne i zawadzające. Afirmacja: Moje pozytywne myśli są początkiem konstruktywnego działania, prowadzącego do życia przepełnionego radością, spełnieniem i szczęściem.
str. 46
Medium
Praktycznie Mudry
Mudra Energii i Mocy
Czas działać! Poranki bywają trudne, szczególnie po weekendach i urlopach. Kiedy wstaniesz rano z łóżka, przeciągnij się i wykonaj kilka głebokich odddechów, najlepiej przy otwartym oknie. Energicznie potrzyj o siebie dłonie i zaklaszcz wesoło i energicznie.
Spleć palce obu rąk i obróć dłonie tak, żeby ich wnętrza były odwrócone od Ciebie. Zgodnie z rytmem oddechu wyciągnij ręce kilka razy w przód i w tył, w górę i w dół, a potem przyłóż je do czoła, żeby dodac sobie energii. Jeżeli jesteś w nienajlepszym nastroju, połóż je z tyłu głowy. Potrzymaj tak przez chwilę, weź kilka głębokich wdechów, energicznie strzepnij dłonie i zacznij żyć! Afirmacja: Jestem w świetnym humorze i tryskam energią!
Serdecznie zapraszam do ćwiczeń i życzę zdrowia, spokoju i pogody ducha!
Magdalena Kaczyńska zdjęcia: Zuzanna Kaczyńska
str. 47
Medium
Krzysztof Jankowski Radzimy sobie ze stresem część 1 Za dużo pracy, za mało czasu, zbyt wiele obowiązków. Weź głęboki oddech i NIE pozwól, żeby stres przejął nad tobą kontrolę.
Każdy dzień życia tętni nieprzerwanym męczącym wewnętrznym monologiem. Zadręcza nas nieustannym przepływ myśli i wyobrażeń budzących emocje, absorbujących umysł, utrzymujących w napięciu. Raz niosą promień nadziei, raz dreszcz lęku lub falę gniewu. Buddyści nazywają ten wewnętrzny młynek papanca albo „małpim rozumem”. Taki stan świadomości jest nie tylko bezsensowny, lecz takie skutecznie pozbawia nas radości życia. Tymczasem specjaliści twierdzą, że wyciszenie tego wewnętrznego zgiełku jest możliwe – filozofowie Wschodu wiedzieli to od wieków. Sztuka polega na nauczeniu się koncentracji. Kiedy umysł jest skoncentrowany i zajmuje się tylko chwilą obecną, zamiast rozważać wydarzenia przeszłe albo obawiać się o przyszłość, dzieje się coś niezwykłego – stres ustępuje. Pogłębia się odprężenie. Stosunki z ludźmi przestają być powierzchowne. Praca staje się satysfakcjonująca. Ból egzystencjalny słabnie. Doświadczenia życiowe stają się bogatsze. Obecnie, kiedy doktorzy duszy i ciała mówią o skupieniu, nie mają na myśli koncentracji na
str. 48
podobieństwo wiązki lasera ani obsesyjnej determinacji, jaką celebruje nasza kultura zachodnia. Zaleca się pewne lekkie ukierunkowanie, stan zarazem czujności i odprężenia, który łączy otwartość umysłu z koncentracją. Jak żongler, który potrafi utrzymać w ruchu sześć piłeczek synchronizując wznoszenie i opadanie każdej z nich, umysł powinien być wrażliwy na zmieniające się niuanse każdego momentu życia. Większość ludzi pojmuje koncentrację podobnie jak nastawianie ostrości w aparacie fotograficznym. Tymczasem potrzebna nam jest zdolność radzenia sobie z różnorodnymi obrazami jednocześnie. Jeden z wypróbowanych sposobów zdobycia umiejętności lepszej koncentracji to świadoma medytacja polegająca na siedzeniu nieruchomo i chłodnej obserwacji powstających myśli, uczuć i doznań. („Swędzi mnie nos. Czy nauczyciel mnie lubi? Muszę pamiętać, żeby dzisiaj zapłacić czynsz”). Medytujący opierają się pokusie dalszego rozważania tych myśli, pozwalając im przepływać przez świadomość jak chmury płynące po niebie. Po jakimś czasie sklepienie świadomości nieco się przejaśnia i zaczynamy zauważać proces myślenia zamiast po prostu myśleć. Ukierunkowanie umysłu pozwala zapanować nad „małpim rozumem”. Kiedy się tego nauczymy, stres wyraźnie się zmniejsza.
Medium
Praktycznie Radzimy sobie ze stresem
Gdy zaczynamy się koncentrować i postrzegać swoje myśli i uczucia jako wytwory własnego umysłu, zaczynamy rozumieć, jak działa nasza świadomość. Możemy podejmować decyzje czy zatrzymywać się przy negatywnych myślach i racjonalnie podchodzić do złożonych emocji, takich jak żal czy zazdrość. Dzięki temu szybko zmniejszamy poziom napięcia w naszym życiu. Magda przez lata borykała się z problemem relacji ze swoją siostrą, Anką. Anka zazdrości Magdzie tego, jak ułożyło się jej życie, poczynając od lepszych stosunków z matką aż po ciekawszą pracę. Kiedy Magda kupuje sobie nowy płaszcz, Anka sprawdza metkę. Jeżeli wspomni o książce, którą czytała, siostra wyraża się dyskwalifikująco o autorze. Magda z przerażeniem myślała o rodzinnych spotkaniach do czasu, kiedy zaczęła medytować. Teraz potrafi dostrzec moment, gdy budzi się w niej gniew w odpowiedzi na uszczypliwe uwagi Anki. Magda rozumie, że ma prawo do gniewu, lecz zdaje sobie też sprawę, że podjęcie wyzwania działa destruktywnie. Bierze poprawkę na samotność i depresję Anki, a także na własne rozgoryczenie z powodu niedobrych stosunków z siostrą. Od kiedy świadomość Magdy stała się bardziej uporządkowana, spotkania rodzinne nie napełniają jej już lękiem. Anka także zdaje się być pogodniejsza. W końcu trudno nienawidzić kogoś, kto otwiera dla nas serce. Udowodniono naukowo, że medytacja jest niezwykle pomocna przy leczeniu osób, u których pojawiają się ataki paniki i niepokoju, a także ludzi cierpiących na chroniczne bóle.
str. 49
Od nas tylko zależy, w jaki sposób rozwiniemy naszą koncentrację.
Nie musimy siedzieć na zwiniętej poduszce i obserwować przepływu własnych myśli. Można pogłębić koncentrację za pomocą ćwiczeń umysłu, obserwując chmury albo zajmując się swoimi ulubionymi czynnościami i koncentrując na nich myśli. Jeden z łatwych sposobów wyostrzenia koncentracji polega po prostu na liczeniu własnych myśli. Siadamy ze stoperem ustawionym na jedną minutę. Każdą nową myśl liczymy, ale nie zajmujemy się jej treścią. Kiedy umysł zaczyna błądzić, przywołujemy go z powrotem do liczenia myśli. Wyobrażamy sobie, że obserwujemy ptaki i tylko chcemy zanotować, jaką ich liczbę dostrzegliśmy. To ćwiczenie pomaga traktować własne myśli jak odrębne obiekty, a nie jak element naszej osoby. Inną metodą jest obserwacja chmur, płomieni albo fal rozbijających się o brzeg. Nie należy próbować rozumieć tego, co widzimy, ani doszukiwać się żadnych prawidłowości. Ograniczajmy się do patrzenia. Kiedy pojawiają się myśli, zauważajmy je tylko. (c.d.n.) Krzysztof Jankowski http://akademiaharmoniizycia.pl
Medium
Adriana Sylwia Jończy
Światło Reiki w moim życiu Było Boże Narodzenie 2011. Siedziałam na kanapie i rozmyślałam, patrząc na moje aniołki oraz mrugające światełka na choince, gdy nagle poczułam Magię Świąt i zaczęłam w komputerze szukać artykułów, dotyczących różnych ezoterycznych warsztatów. W pewnej chwili (nawet nie wiem jak to się stało, ale wiem, że nie ma przypadków) natknęłam się na stronę Bogusi Andrzejewskiej http://www.prosperita.edu.pl/. Zaczęłam wgłębiać się w każdy temat, jakże magiczny i cudowny. Było tam tyle różnych wspaniałości, że aż do Nowego Roku byłam pochłonięta czytaniem strony, wciąż okrywając jej magię. To była chwila, jeden moment, gdy przeczytałam o REIKI i dech mi zaparło... Bogusia pisała z takim sercem o REIKI, że poczułam, że i mnie dotknęła ta miłość… Nie wiedziałam wtedy jeszcze, jak to zrobię, ale wiedziałam już, że chcę poznać tę cudowną istotę, która stworzyła coś, co raduje serca innych.
str. 50
Napisałam do niej maila ze słowami: „ dziękuję za stworzenie tak cudownej strony” – odpisała, a ja już byłam pewna, że jest tylko kwestią czasu, gdy poznam tę cudowną osobę i poddam się inicjacji REIKI. Nadszedł mój magiczny dzień, 12 maja 2012, gdy razem z moją przyjaciółką Gosią wybrałyśmy się z Bielska-Białej do Wrocławia na inicjację REIKI… Droga przebiegała spokojnie i mimo deszczu w naszych sercach panowała radość. Dotarłyśmy na miejsce, a drzwi otworzyła nam jakże cudowna i radosna Bogusia. Otwartymi ramionami przyjęła nas do siebie, a ja poczułam, że jestem we właśwym miejscu. Zaczęłyśmy od magicznych opowieści – słuchałam skupiona, przepełniona wdzięcznością, że mogę tam być. Bogusia opowiadała z taką miłością, iż każde słowo głęboko zapadało w pamięci. Zaczęła od historii Reiki, wygłębiając nas w jej tajemnice z każdą minutą upływającego czasu.
Praktycznie Światło Reiki w moim życiu
Nadszedł w końcu ten przecudowny moment, gdy poczułam, jak powietrze nad moją głową robi się ciężkie, a mnie otacza spokój, błogość i miłość - nie da się tego opisać słowami, bo żadne słowa nie są w stanie oddać tych jakże cudownych i magicznych przeżyć. Były to cztery inicjacje, a każda następna była piękniejsza od poprzedniej (to tak, jakby niebiosa otwierały się przede mną). Od tego dnia wszystko się zmianiło i wciąż się zmienia - odkryłam swoje prawdziwe ja i jakże piekne uczucie miłości – miłości, której do tej pory nie znałam. Wszystko, co mnie otacza, nabrało barw i kolorów tęczy. Widzę otaczający mnie świat oczami miłości – dostrzegam rzeczy, których wcześniej nawet nie zauważałam. Czuję się tak, jakbym dotknęła czarodziejskiej różdżki lub oglądała wszystko przez różowe okulary. Jeśli człowiek odkryje prawdziwą miłość w sobie, to zacznie ją wdzidzieć w każdej istocie świata. Niebo stanie się bardziej niebieskie, a trawa bardziej zielona – po prostu wszystko się
str. 51
zmienia na zewnatrz i w środku Ciebie. Miłość, którą odkryłam dzięki REIKI. pozwala mi dzielić się nią z innymi ludźmi i wszystkimi istotami świata, co daje mi niezwykłą radość. Cieszę się z życia i każdej jego chwili. Dziękuję za to, że mogę doświadczać tego uczucia. Życie z REIKI stało się dla mnie łatwiejsze i prostsze, bo miłość jest najsilniejszym i najczystszym uczuciem. jakie człowiek może dać lub otrzymać, a wystarczy. by tylko odkrył je w sobie. A gdy nawet dosięgają mnie problemy, z REIKI jestem w stanie szybciej je pokonać. Korzystam z REIKI każdego dnia, z miłości, z której każdy z nas może korzystać. Już czekam niecierpliwie kiedy będę mogła uzyskać II stopień REIKI, aby móc dalej podążać tą ścieżką duchowego rozwoju. Jest to niesamowicie pociągająca perspektywa. Adriana Sylwia Jończy
Refleksje o Reiki
Bogusława M. Andrzejewska
Nauczyciele W maju tego roku minęło 20 lat odkąd pracuję z Reiki. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, jednak przez większość tych 20 lat zabiegi robiłam codziennie. Skłaniała mnie do tego wyjątkowa życiowa sytuacja. Cokolwiek by nie mówić, ufam swojemu doświadczeniu, ponieważ przez tak długi czas mogłam dotknąć tej cudownej energii z każdej strony. Dając oczywiście prawo innym osobom do odmiennego spojrzenia na temat, chcę się podzielić kilkoma refleksjami. Kiedy wiele lat temu zaczynałam pracę z Reiki, mistrzów w Polsce było zaledwie trzech. Nie istniał problem „niewłaściwego” nauczyciela. Powtarzaliśmy sobie: „Reiki sama się broni i sama prowadzi.” Wierzę w to i dzisiaj, że każdy z nas ma swoją ścieżkę, którą wybrała jego dusza. Nie ma zatem złych wyborów i złych doświadczeń – wszystko, czego dotykamy jest nam do czegoś potrzebne. Jako uczennica Jana Peterko, miałam wielki przywilej uczestniczenia, w roli gościa, w wielu seminariach, prowadzonych na najwyższym po-
str. 52
ziomie. Nauczyciele skupieni w Alliance Reiki ogromnie pilnują czystości przekazu. Jakość tej wiedzy i tych doświadczeń jest nie do przecenienia. Mam też zaszczyt przyjaźnić się z Andrzejem Bednarzem, autorem najlepszej na polskim rynku książki o Reiki. Wiele godzin spędziliśmy na wzajemnym dzieleniu się spostrzeżeniami i odkryciami. Dalecy byliśmy od wnoszenia Reiki na ołtarze, ale też umieliśmy docenić jej Moc i siłę, która rozciąga się daleko poza fizyczne uzdrawianie. Z pewnym zdziwieniem dowiedziałam się od znajomej osoby, że w dzisiejszym tyglu przeróżnych linii, znajdują się ludzie, którzy pod pozorem nauczania Reiki, wykonują coś zupełnie innego, po czym adepci źle się czują i wcale nie dysponują umiejętnością przekazywania energii…. Myślę, ze nikt nie ponosi winy za to zjawisko. Jeśli kupujemy złoto na targu, zawsze może się zdarzyć, że dostaniemy tombak… Jedyne co możemy i co warto zrobić, to wzajemnie polecać sobie tych sprawdzonych dobrych nauczycieli.
Praktycznie Refleksje o Reiki
Kto to jest dobry nauczyciel? Warto, aby zainteresowani Reiki wiedzieli, że inicjuje nas energia Reiki. Nie ma znaczenia ilość gestów i znaków stosowanych w rytuale. Tak, jak wiemy, że w różnych liniach wprowadzenie w pierwszy stopień może odbyć się zarówno przez jedną, jak i przez cztery lub czternaście inicjacji. W tej kwestii nie ma dobrego i złego mistrza. Tak, jak nie ma złej czy dobrej inicjacji. Jeśli ktoś próbuje cię przekonać, że zostałeś źle zainicjowany, to jest to zwykły oszust i naciągacz, który próbuje złapać klienta. Od ciebie zależy, czy dasz się nabrać, czy docenisz to, co już posiadasz. Chociaż od 20 lat pracuję w jednym systemie Usui Reiki, nie krytykuję innych linii. Spotkałam adeptów odmiennych systemów, którzy pięknie pracują z energią, są skuteczni. Moje doświadczenie wskazuje, że Reiki jest jedna, niezależnie od systemu. A ponieważ – jak wspomniałam – to Reiki inicjuje, nieważne z jakiej linii masz nauczyciela. Inicjacja zawsze będzie właściwa, jeśli tylko nauczyciel rzeczywiście robi Reiki, a nie np. czary-mary z mleka. Warto jednak starannie wybrać sobie mistrza – nie tyle przez wzgląd na posiadana przez niego wiedzę czy system. Szukaj po prostu dobrego człowieka. Przekonałam się, że tak, jak mnie uczono, w czasie inicjacji każdy nauczyciel daje uczniowi cząstkę siebie. Jeśli trafisz do zrzędliwego mruka lub krytykującej wszystko świadomości ubóstwa, to jakaś część ciebie stanie się niemiła, smutna i ponura. Jeśli natomiast zainicjuje cię pogodna i życzliwa ludziom osoba, miłość w tobie rozwinie się i rozświetli cię na wszystkich poziomach. Tu jest zamknięta tajemnica, dlaczego niektórzy po inicjacji w Reiki zakochują się z życiu i ludziach, zaczynają widzieć nowe barwy i światła, stają się ogromnie szczęśliwi, a inni mówią: „to całe Reiki to nic takiego”. Odkąd mam Reiki, doceniam jej zdolność rozświetlania życia, sprawiania, że staję się bardziej szczęśliwa i spokojniejsza, jak tylko uruchomię przepływ. Zauważam również te wszystkie zjawiska u moich uczniów, którzy cenią sobie piękno Reiki. A jednak widzę również innych adeptów tej pięknej sztuki, inicjowanych przez nieznane mi osoby, którzy nadal są smutni i nieszczęśliwi. Dzisiaj już wiem dlaczego. Reiki to wrota do duchowości. Warto jednak wiedzieć, że duchowość to nie ogrom wiedzy ezoterycznej, to nie umiejętność wróżenia z run
str. 53
czy robienia egzorcyzmów. Duchowość to dobro i radość. Duchowym jest człowiek, który jest zawsze pogodny, który lubi i akceptuje każdego, który z życzliwością pochyla się nad innymi, nie znając słowa złośliwości. To poziom dobra i życzliwości do innej czującej istoty jest miernikiem rozwoju. Dobro znajdziesz czasem u kogoś, kto jest totalnym analfabetą i nie ma pojęcia o Hunie czy Tarocie. Kiedy jednak z nim porozmawiasz, okaże się, że widzi Anioły i Elfy, że kocha cały świat i z radością pochyla się nad zwykłą biedronką. Dobry nauczyciel Reiki jest przede wszystkim nauczycielem duchowym! Oznacza to, że stale pracuje nad własnym rozwojem wewnętrznym, aby przekazywać ludziom dobro, siłę i Światło. Nawet jeśli jest skromną osobą, to musi liczyć się z tym, że dla uczniów jest autorytetem, że będą go pytać, słuchać i traktować czasem jak wyrocznię. Dobry Mistrz rozumie, że wszyscy jesteśmy Jednością. Nie próbuje zatem wywyższać się nad innych ani uzależniać od siebie uczniów. Spełnia swoją funkcję z szacunkiem dla każdej czującej istoty. Przede wszystkim jednak nie wyraża się pogardliwie o innych nauczycielach czy innych liniach przekazu w Reiki. Powtarzanie kwestii: „tylko nasza linia jest dobra” trąci fałszem i bufonadą. Wszystkie linie przekazu są słuszne i robione według nich inicjacje są pełnowartościowe. Dobrym nauczycielem jest ten, który wierzy w swoich uczniów i daje im prawo do bycia lepszymi od siebie. Z własnego doświadczenia podpowiadam taką obserwację. Posiadam wielu uczniów, którzy stali się o wiele lepsi ode mnie. Są oni dla mnie źródłem ogromnej dumy. Z radością ich polecam, bo moim zdaniem to właśnie oni świadczą najlepiej o mojej wielkości. A mówiąc mniej patetycznie: o tym, że jestem po prostu dobrym nauczycielem. Umiałam zaszczepić w nich pasję i dałam podstawy, na których zbudowali swoje umiejętności. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Magicznie
Astrologia Bogusława M. Andrzejewska
Karma w horoskopie Astrologia sama w sobie jest w pewnym sensie nauką o karmie, ponieważ horoskop urodzeniowy nie jest niczym innym, jak mapą osobowości człowieka w momencie urodzenia. Pokazuje wypadkową kolejnych wcieleń duszy na drodze jej rozwoju. Na dobrą sprawę każdą planetę i każdy aspekt w horoskopie możemy rozpatrywać pod kątem karmy. Przyjęto jednak pewne wyznaczniki, które określają, kiedy dany punkt w horoskopie jest karmiczny. To znaczy, kiedy określa, że właściciel horoskopu jest zdeterminowany do przepracowania konkretnej sprawy, będącej jego długiem karmicznym przyniesionym z poprzedniego wcielenia. Podstawowymi punktami wyznaczającym nasze karmiczne zadania są węzły księżycowe. Węzeł północny (wstępujący, wschodzący, jowiszowy, głowa smoka) pokazuje cel i sens, który należy zrealizować w tym życiu, korzystając z doświadczeń węzła południowego. To jest to, do czego dążymy, czego musimy się nauczyć. Aspekty planet do tego punktu pokazują, jakie energie mogą mieć konstruktywny wpływ na nasz rozwój. Domifikacja władcy pokaże dodatkowy obszar życia, na którym należy zastosować nauki pobierane w związku z tym węzłem. Węzeł południowy (zstępujący, zachodzący, saturniczny, ogon smoka) pokazuje doświadczenie, siły i słabości przyniesione z poprzednich wcieleń. Jest to poziom, na którym czujemy się bezpiecznie i którego energie wydają się natu-
str. 54
ralne, swojskie. Energie planet aspektujących ten punkt są łatwe do wyrażenia. Domifikacja władcy pokazuje dodatkowy obszar życia, na którym koncentrowaliśmy się w przeszłości, a obecnie stanowi swoisty azyl. Koniunkcje planet do tego węzła pokazują, że właściciel horoskopu będzie przyciągał karmę, która ma za zadanie nauczyć nas lekcji związanej z tematem tej planety. To, czy tą lekcję pomyślnie przerobimy, zależy tylko od nas. Istnieje tu tendencja do popadania w negatywne cechy związane z tym znakiem, ponieważ złe wzorce zachowań zostały wypracowane w przeszłym życiu. Niestety każdy aspekt do tego węzła wzmacnia jego wpływ i pojawia się niebezpieczeństwo, że przez całe życie nie wyrwiemy się ze starych przyzwyczajeń i nie przerobimy lekcji związanej z węzłem północnym. Ostatnie wcielenie jest charakteryzowane przez XII dom. Znak, w jakim znajduje się wierzchołek tego domu oraz leżące w tym sektorze planety, pokazują nasze cechy charakteru i pracę. I dom pokazuje fizyczne ograniczenia i typ ciała, jakie wybrała sobie dusza, aby zdobyć nowe doświadczenia. Ascendent pokazuje człowieka takim, jakim chciałby być odbierany przez innych. Ukształtowaną w poprzednim wcieleniu osobowość pokazuje natomiast znak, w którym obecnie znajduje się Księżyc. Dlatego tez Księżyc i jego znak reprezentują nasze emocje w obecnym życiu, emocje będące wypadkową poprzednich osobistych doświadczeń uczuciowych.
Medium
Magicznie Karma w horoskopie
Kolejnym istotnym wyznacznikiem karmicznym jest tzw. „anareta”, czyli planeta położona w ostatnim stopniu danego znaku. Pokazuje problem, z którym człowiek boryka się tak długo, dopóki nie zrozumie karmicznej lekcji. Na ogół pokazuje negatywny wzorzec przyniesiony z przeszłości. Aspekty harmonijne pokazują „dobrą karmę”. Pokazują rzeczy, których się nauczyliśmy, które są naszymi pozytywnymi doświadczeniami. Będą nam pomagać w realizacji naszych zadań. Aspekty napięte (zwłaszcza do węzłów, ale nie tylko) to tematy, z którymi musimy się zmierzyć w tym życiu. Będą one przyciągały trudną karmę, bolesne doświadczenia tak długo, aż lekcja zostanie odrobiona. Niemniej za aspekty karmiczne astrologowie uważają: nonagon (40 stopni), binonagon (80 stopni), sektagon (100 stopni) oraz septyl (51,4 stopnia) i pochodne septyla. Planety, które tworzą te aspekty wyznaczają kategorie, które należy w tym wcieleniu zmienić na lepsze. Jednym z bardzo istotnych punktów w astrologii karmicznej jest tzw. „Czarny Księżyc”, czyli apogeum orbity Księżyca. Narusza on funkcję realizacji człowieka. Miejsce, w którym leży, zawsze będzie trudnym miejscem. W psychologii C. G. Junga odpowiada mu „cień”. Często jest to wrodzone poczucie winy, które może rozwinąć sumienie lub całkiem zniszczyć osobowość. W horoskopie mężczyzny będą to też tzw. „fatalne kobiety”.
str. 55
Osoby, których planeta tworzy koniunkcję z naszym Czarnym Księżycem jest karmicznie ściśle z nami związana. Niestety związki te należą do tych trudnych, wymagających przepracowania. Z tymi osobami możemy łatwo wchodzić w konflikt, sprawiać im ból. Stworzenie przyjaznej cieplej relacji wymaga od nas (a także od tej drugiej osoby) niemałego wysiłku. Jest to jedna z najtrudniejszych i zarazem najbardziej rozwijających lekcji dla duszy. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Adriana Karima Terapia Rekonektywna Historia dr Erica Pearla
Dr Eric Pearl pracował jako uznany chiropata przez 15 lat, kiedy nagle jego pacjenci zaczęli mu opowiadać o fenomenalnych odczuciach cielesnych, doznawanych podczas wykonywanych przez niego zabiegów. Dostrzegali obecność osób trzecich w pokoju, widzieli świetliste istoty, doświadczali błogostanu i wszechogarniającej radości. Następowały też natychmiastowe uzdrowienia, znaczna poprawa w ciężkich przypadkach i długotrwałych schorzeniach. Występowało uzdrowienie z raka, chorób związanych z AIDS, artrozy, chronicznego zmęczenia i wielu, wielu innych. W tym artykule dowiecie się, co tak zaskoczyło lekarzy i pracowników służby zdrowia. Odkryjecie powód, dlaczego szpitale i uniwersytety na całym świecie inwestują czas i pieniądze w próby wyjaśnienia takiego „tajemniczego” leczenia oraz sposób, w jaki możecie także wy tę wyjątkową zdolność opanować. Każdy bowiem może aktywizować i wykorzystywać nowe częstotliwości lecznicze, by osiągnąć poziom leczenia, którego, jak dotąd, nie udało się komukolwiek w tej dziedzinie osiągnąć! Od 7 lat dr Eric Pearl kształci osobiście w różnych krajach świata tych, którzy chcą nieść te wibracje i rozprzestrzeniać je dla dobra wszystkich istot i Matki Ziemi. Dr Eric Pearl, kształcąc wszystkich osobiście, jest pewny, że energia Reconnection pozostaje wolna od zanieczyszczeń, a ci, którzy stają się jej przekazicielami, uzyskali dokładnie te same informacje związane ze sposobem przekazu. Dr Pearl wykształcił już ok 70 tysięcy uzdrowicieli rekonektywnych w 68 krajach.
str. 56
W tym roku, w listopadzie, po raz pierwszy w Polsce, będzie możliwość skorzystania z seminarium uzdrawiania rekonektywnego, prowadzonego przez Erica Pearla.
Co to jest uzdrawianie rekonektywne?
Dzięki częstotliwości, na której opiera się UZDRAWIANIE REKONEKTYWNE - Reconnective Healing®, mają miejsce spektakularne uzdrowienia fizyczne, na poziomie mentalnym, emocjonalnym i duchowym. To metoda wykraczająca poza dotychczas znane metody uzdrawiania energetycznego, bioenergoterapii. To uzdrawiająca wibracja, której nie było dotąd na Ziemi. Badają ją od wielu lat naukowcy, zafascynowani jej fenomenem. Lekarze zachodzą w głowę, jak możliwe były uzdrowienie chorób, na które ich pacjenci cierpieli od lat.
Medium
Magicznie Terapia Rekonektywna Jak to działa?
Podczas jednej do trzech 30-40 minutowych sesji dochodzi do uzdrowień wszelkiego rodzaju dolegliwości, od usunięcia bólu, po wyleczenie raka, AIDS, przywrócenie równowagi mentalnej, duchowej, cielesnej. W procesie uzdrawiania bardzo ważna jest świadomość, że procesem tym kieruje nie uzdrowiciel, czy pacjent, a Wyższa Inteligencja. Uzdrowiciel jest kanałem dla wibracji, która doskonale wie, co jest dla każdego najlepsze. To praca poza ego. Skuteczność Reconnective Healing jest absolutnie niezależna od tego, czy się w nie wierzy czy nie. Reconnective Healing zawsze wpływa pozytywnie na osobę poddającą się sesji. Nie ma jednak żadnych gwarancji, że Reconnective Healing da dokładnie taki rezultat, jakiego pacjent oczekuje. Zawsze następuje uzdrowienie, które objawia się w formie najbardziej potrzebnej danej osobie na dany moment. Reconnective Healing® nie polega na przekazywaniu energii. Pomaga ono w dopasowaniu i synchronizacji poziomu wibracji ciała klienta z wibracją energii, światła i informacji Uniwersum. Ta właśnie ta synchronizacja powoduje, że możliwe staje się dokonanie transformacji, stworzenie równowagi w każdej komórce ciała, a co za tym idzie - ich uzdrowienie. Dr Eric Pearl, światowej sławy uzdrowiciel, ojciec „Reconnection”, mówi „Jeśli masz szczęście, to uzdrowienie nastąpi zgodnie z Twoimi oczekiwaniami, ale jeśli rzeczywiście jesteś szczęściarzem to Twoje uleczenie objawi się w formie, o której Ci się nawet nie śniło, w formie, którą Uniwersum zamyśliło dla Ciebie.” Ważne jest więc, by przystąpić do sesji bez oczekiwań.
cze innym razem następuje uwolnienie od traumy, strachu, agresji lub innych negatywnych emocji. Każdy sam decyduje o tym, jakie zmiany do siebie dopuścić oraz jak intensywnie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, zmiany te będą odczuwane. Sukces uzdrowienia może pokazać się nawet po jednej sesji, szczególnie u dzieci. W niektórych przypadkach mogą być konieczne dodatkowe sesje, jednak często nie ma potrzeby, aby przeprowadzać Reconnective Healing regularnie, przez dłuższy okres czasu. Chyba, że chodzi o osoby bardzo schorowane lub już starsze, z wieloma dolegliwościami. Na ogół jednak wystarcza jedna do trzech sesji. Klient sam decyduje, czy ma potrzebę, aby raz jeszcze poddać się leczeniu. Energia wprowadzona do organizmu jeszcze przez dwa tygodnie pracuje w każdej komórce ciała, trzeba dać jej czas na spełnienie swoich leczniczych zadań. Ogólnie proces Reconnective Healing można nazwać podwyższeniem częstotliwości wibracji organizmu na wszystkich jego poziomach.
Jak wygląda sesja?
Podczas sesji w gabinecie pacjent leży na stole do masażu i ma zamknięte oczy. W otoczeniu nie ma żadnych dodatkowych bodźców dźwiękowych, czy zapachowych. Te mogą się natomiast pojawić samoczynnie w wyniku przepływu wibracji. Podczas sesji uzdrowiciel nie dotyka paDr Eric Pearl wychodzi z założenia, że uzdrowienie ma miejsce na płaszczyźnie indywidualnie cjenta. Skupia się jedynie na odbieraniu energii, dopasowanej do każdego klienta. Nieraz są to dla której jest kanałem i pozwala, by sama szła zmiany widoczne natychmiast na zewnątrz, fi- tam, gdzie tego najbardziej potrzebuje dana zycznie, innym razem poprawa następuje po osoba. Wykonuje ruchy rękoma, zmienia pewnym czasie, stopniowo, poprzez zmianę miejsce, idzie gdzie "woła energia". Najczęściej wzorców zachowania w życiu codziennym. Jesz- tam, gdzie trzyma ręce, jest dużo reakcji w ciele. Po sesji rozmawia się o odczuciach.
str. 57
Medium
Magicznie Terapia Rekonektywna
Uzdrawianie rekonektywne daje też wspaniałe efekty na odległość. Pacjenci mają takie same odczucia jak podczas wizyty w gabinecie, a i skuteczność jest taka sama. Ta energia nie zna bowiem czasu i przestrzeni. Uzdrawianie nie kończy się w momencie zakończenia sesji, właściwie wszystko dopiero się zaczyna. Energia będzie teraz krążyć w ciele i wszystkich komórkach, więc jeśli ktoś ma jakieś odczucia jeszcze po zabiegu, wszystko jest w porządku.
Odczucia podczas sesji
Każdy pacjent ma inne odczucia podczas sesji, może to być np. intensywne mruganie oczu, ciepło, zimno, falowanie, unoszenie, mrowienie, poczucie rozprzestrzeniania się, ucisk, przepływ energii, bujanie, czucie nieopisanych zapachów czy widzenie bajecznych kolorów, czucie obecności istot świetlistych, aniołów, opiekunów, słyszenie przekazów. Bardzo często pacjenci mają wizje, które dają im zrozumienie
źródła ich problemów, są wskazówkami, co mają dalej robić. Często samoczynnie porusza się ciało, ruszają się palce, pojawiają się tiki. Można mieć suchość w gardle. Zdarza się również, że nic się nie czuje. Nie umniejsza to jednak samemu procesowi uzdrawiania, które ma miejsce zawsze. Brak doświadczenia jest również doświadczeniem i lekcją. Może też pojawić się ból w miejscach, które były do tej pory chore, ale oznacza to jedynie, że właśnie tam działa energia i następuje uwolnienie. Czasem po zabiegach, w ramach procesu powracania do równowagi, osoby chorują. Wówczas rownież jest wszystko w porządku. Choroba jest ważną częścią procesu, niezbędnym odpoczynkiem, regeneracją, oczyszczeniem, czasem na przemyślenia, by mogło nadejść nowe. Adriana Karima http://reconnection.com.pl
Adriana Karima wykonuje zabiegi Reconnective Healing i Reconnection regularnie w Warszawie oraz na odległość z dowolnego miejsca. Sesje robi również w następujących miastach: Warszawa, regularnie Szczecin – 15-17.08 Lubowo k. Gniezna – 17-20.08 Jelenia Góra – 20-31.08 Kraków – 4-7.09 Wrocław – 24-27.09 By doświadczyć pełni procesu uzdrawiania zaleca się 3 sesje. Podłączenie nie robi się na odległość, jedynie na miejscu, w dwóch sesjach, dzień po dniu. Wcześniej należy zrobić od 1 do 3 sesji uzdrawiania. Sesja trwa do 40 minut.
str. 58
Adriana Karima – Reconnective Healing Practitioner, 791 930 350, adriana@koloryduszy.pl www.reconnection.com.pl
Medium
Uniwersalnie Konrad Górak
Meta Medycyna
Jeśli kiedykolwiek czytałeś książki Deepaka Chopry i Louise Hay, jesteś świadomy nierozerwalności umysłu i ciała w kontekście zdrowia i wpływu emocji na zachorowanie. Meta Medycyna wyposaża nas w naukowe zrozumienie tego, w jaki sposób i dlaczego powstają choroby. Wyjaśnia, w jaki sposób trauma lub szok emocjonalny, nazywany potocznie SEE (Significant Emotional Event) zawsze prowadzi do zmian organicznych. SEE jest sytuacją, doświadczeniem, które musi spełniać pewne wymogi aby zapoczątkować chorobę. Takie wydarzenie musi być przede wszystkim ogromnym zaskoczeniem, pełnym dramatyczności, powodującym duży stres emocjonalny: sytuacją, w której nie mamy żadnej strategii na przeciwdziałanie. Charakter takich wydarzeń jest bardzo indywidualny w kontekście danej jednostki: to może być zwykła kłótnia, otrzymanie złych wiadomości (np. wieści o czyjejś śmierci, dowiedzenie się o ciężkiej chorobie, itp.) lub sytuacja zagrażająca życiu (np. udział w wypadku samochodowym). W momencie SEE (znaczące wydarzenie emocjonalne) dochodzi do zmiany na każdym z poziomów ludzkiej egzystencji: na poziomie psychiki, układu nerwowego, organów, mózgu, a także dochodzi do przeobrażenia naszych interakcji na poziomie socjalnym z otoczeniem (rodzina, przyjaciele, znajomi, współpracownicy, klienci, itd.) Dzięki Meta Medycynie jesteśmy w stanie namierzyć dokładną emocję odczuwaną w momencie SEE, a także określić który z organów zareaguje procesem chorobowym. Ta wiedza pozwala na zrozumienie przyczyny i procesu, jakiemu ulega organizm podczas choroby i etapu zdrowienia. Odnalezienie emocji odczuwanej w momencie SEE pozwala na jej uwolnienie z pomocą odpowiednich technik, co
str. 59
sprawia, że organizm zaczyna się regenerować i uzdrawiać. Każda część mózgu odpowiada za pracę i funkcjonowanie danego organu, a wpływ SEE na mozg i cały organizm można bardzo łatwo zaobserwować, wykonując tomografię komputerową głowy.
To, który organ zareaguje, jest podyktowane rodzajem konfliktu emocjonalnego, jakiego doświadczyła dana osoba.
Dla przykładu, naskórek (górna warstwa skory) jest dotknięta procesem chorobowym w przypadku konfliktu, który nazywamy utratą kontaktu. Konflikt strachu przed śmiercią rozpoczyna proces chorobowy w pęcherzykach płucnych. Przykłady można mnożyć w nieskończoność, w każdym przypadku siłą napędową procesu chorobowego są emocje, związane z danym przeżyciem emocjonalnym. Niewiele osób o tym wie, ale w latach 70 jeden z doktorów medycyny w Europie dokonał odkrycia, które pozwoliło na wstępne ustalenie zależności pomiędzy występowaniem choroby a stanem emocjonalnym osoby dotkniętej danym schorzeniem. Traumatyczne wydarzenia z jego życia sprawiły, że zaczął sobie zadawać pytanie o rzeczywiste przyczyny powstawania chorób. Jego ciekawość była tym większa, że zauważył zależność pomiędzy śmiercią syna a diagnozą raka jądra, którą otrzymał w niedługim czasie po prze-
Uniwersalnie Meta Medycyna
Przykład 1: Rak piersi: Wyobraź sobie matkę, spacerującą z dzieckiem chodnikiem wzdłuż drogi. Dziecko bawi się piłką, po chwili ją upuszcza, a piłka toczy się w kierunku drogi. Dziecko instynktownie reaguje w tej sytuacji i podąża za piłką. Teraz wyobraź sobie nadjeżdżający pojazd, który uderza w dziecko. W jaki sposób zareaguje matka dziecka? Ta sytuacja jest dla matki nagła, zaskakująca, dramatyczna, izolująca, a także pozostawia kobietę bez jakiejkolwiek strategii przeciwdziałania. Jest już za późno na reakcję. Kobieta automatycznie przechodzi w stan nazywany reakcją walki-ucieczki-znieruchomienia. Jeśli główną emocją, towarzyszącą tej sytuacji, była silna troska o przetrwanie dziecka, w piersi kobiety dojdzie do rozrostu gruczołu piersiowego lewej lub prawej piersi (w zależności od tego, która strona ciała jest dominująca, nowotwór pojawia się tylko w jednej z piersi). Ten niezrozumiały przyrost tkanki gruczołu piersiowego jest powszechnie diagnozowany przez lekarzy jako rak piersi. Dlaczego zatem się pojawia? Jest to automatyczny, instynktowny program przetrwania, pozwalający kobiecie na produkcję mleka dla dziecka, które musi wrócić do zdrowia. Jest to typowa biologiczna reakcja organizmu, która ma swój wyższy cel – przetrwanie dziecka. Przykład 2: Choroby nerek: Kolejnym przykładem jest zespół nerczycowy, na który choruje Zmiana paradygmatu – duża liczba dzieci, a także dorośli. Jeden z prosymptomy mają swoje pagatorów Meta Medycyny podzielił się swoimi doświadczeniami, jako że sam przechodził tę biologiczne znaczenie chorobę. Kiedy miał 2,5 roku, jego rodzice zgubili go w Edynburgu podczas zakupów. Kiedy dwie Nawet jeśli oswoimy się już z myślą, że godziny później go odnaleźli był cały czerwonopewne emocje przyczyniają się do rozwoju probordowy, krzyczał i nie dało się go uspokoić. Docesu chorobowego, pozostaje nadal pytanie o to, świadczył szoku biologicznego, nazywanego które dokładnie emocje uruchamiają reakcje konfliktem opuszczenia-izolacji-zagrożenia egw danych organach. Przyjrzyjmy się dwóm przyzystencji. Ten konflikt emocjonalny zapoczątkokładom. wał w jego organizmie chorobę zwaną potocznie życiu rodzinnej tragedii. W swoich poszukiwaniach poszedł o krok dalej – przeprowadził wywiad z każdą z kobiet, znajdujących się na oddziale ginekologicznym (różnego rodzaju problemy z jajnikami) w jednym z niemieckich szpitali. Odkrył, że każda z nich, tuż przed chorobą, doświadczyła tej samej, dramatycznej sytuacji, szoku emocjonalnego określanego mianem „głębokiej straty”. Co więcej, u każdej z pacjentek tomograf mózgu wskazywał zmiany w regionie mózgu odpowiedzialnym za jajniki. Od tamtego czasu podobnym badaniom poddało się ponad 40 tys. osób, których historie potwierdziły zależność pomiędzy dramatycznymi przeżyciami emocjonalnymi a zachorowalnością na różnego rodzaju choroby.że każda z nich tuż przed chorobą doświadczyła tej samej, dramatycznej sytuacji, szoku emocjonalnego określanego mianem „głębokiej straty”. Co więcej, u każdej z pacjentek tomograf mózgu wskazywał zmiany w regionie mózgu odpowiedzialnym za jajniki. Od tamtego czasu podobnym badaniom poddało się ponad 40 tys. Osób, których historie potwierdziły zależność pomiędzy dramatycznymi przeżyciami emocjonalnymi a zachorowalnością na różnego rodzaju choroby.
str. 60
Uniwersalnie Meta Medycyna
zespołem nerczycowym. W procesie chorobowym dochodzi do powiększenia i wzrostu komórek wewnątrz nefronu, co prowadzi do zamknięcia światła nefronu, czego następstwem jest zatrzymywanie wody w organizmie. Dlaczego tak się dzieje? Obecna teoria ewolucji daje nam prostą odpowiedź wskazując na fakt iż człowiek współczesny pochodzi z terenów środkowej Afryki. W tamtym środowisku, jeśli małe dziecko było pozostawione samo na dłuższy okres, mogłoby umrzeć z odwodnienia. Mechanizm, wstrzymujący wodę w organizmie, ratował życie. Dlatego też ta „choroba” z ewolucyjnego punktu widzenia jest logiczną, biologicznie podyktowaną strategią organizmu na przetrwanie. Co ciekawe choroba dotyka głównie dzieci w przedziale wiekowym od roku do 4 lat.
Z punktu widzenia Meta Medycyny reakcje naszego organizmu są logicznymi, pełnymi znaczenia, biologicznymi reakcjami mającymi na celu przetrwanie jednostki.
Ludzki organizm nie popełnia błędów, a wszystko to, co w naturze, jest przemyślane i klarowne. To efekt ewolucji. Każda choroba, bez względu na jej charakter, podlega tym zasadom.
str. 61
Nieważne czy jest to zwykłe przeziębienie, egzema, cukrzyca czy nowotwór – każda z chorób ma swoje biologiczne znaczenie i cel. Meta Medycyna dostarcza nam precyzyjnych odpowiedzi na wszelkie pytania, dotyczące zdrowia. Jako terapeuci, znając przyczynę powstania choroby, a także znaczenie jej wystąpienia w kontekście danej sytuacji, możemy zrobić dużo więcej niż tylko uzdrawiać symptomy. Asystujemy w procesie samoleczenia, umożliwiamy zrozumienie organizmu i różnego rodzaju symptomów, pokazujemy w jaki sposób dokonać uzdrowienia na każdym z poziomów – na poziomie ciała, umysłu, duszy i naszego funkcjonowania w środowisku socjalnym. Pracujemy z symptomami, nie przeciwko nim. Gdy koncepcja choroby upada na Twoich oczach, zaczynasz rozumieć dlaczego Twój organizm posługuje się pewnym procesem. Powraca wiara w wyleczenie, przychodzi motywacja do dalszego działania. Chcę Ci jednak powiedzieć, że w tym przypadku nie potrzebujesz wiary. Potrzebujesz zrozumienia reakcji Twojego organizmu. Gdy to pojmujesz, żadna choroba nie jest dla Ciebie zagrożeniem, co więcej, staje się dobrą okazją do wzrostu świadomości i dalszej ewolucji. Konrad Górak http://stress-expert.com
Jakub Qba Niegowski publicysta, redaktor naczelny kilku serwisów poświęconych rozwojowi osobistemu, duchowości oraz parapsychologii. http//jakubniegowski.pl
Naszym przeznaczeniem są gwiazdy norakich wierzeń. Obserwowano wpływ ruchu słońca oraz księżyca na zmiany klimatu i pór roku. Po pewnym czasie zaczęto zwracać uwagę na mniejsze obiekty, dostrzegalne gołym okiem planety naszego układu słonecznego oraz gwiazdy. Prawdopodobnie nawet człowiek pierwotny zdawał sobie w jakimś stopniu sprawę, że jest częścią o wiele większej całości. Z czasem ludzkość ewoluowała w stronę bardziej zorganizowanych społeczeństw i tego co dziś nazywamy cywilizacją. Najstarsza znana (oficjalnie) człowiekowi cywilizacja ludzka to starożytny Sumer, którego bytowanie sięga ponad 5000 lat wstecz. Wierzenia Sumerów oparte były o zaskakująco rozwiniętą, jak na tamten okres czasu, astronomię. Ich bogowie pochodzili z przestrzeni wśród gwiazd i tam też zajmowali się swoimi boskimi sprawami, od czasu do czasu, schodząc wśród ludzi, by przekazywać im wiedzę o tym, jak żyć. Ludzkość nieomal od Cywilizacja Sumerów do dziś pozostaje jedną z największych zagadek znanej nam historii początku swojego istnienia z uwagi na precyzję i szczegółowość, z jaką Suspoglądała w gwiazdy. merowie mówią w swoich mitach i opowieściach o wydarzeniach astronomicznych. Religia i astronomia szły w cywilizacji SumeNasi pra, pra przodkowie, kiedy nie posiadali jeszcze intelektu, pozwalającego im na rozwój ryjskiej ramię w ramię, wzajemnie się dopełniamatematyki i astronomii, obserwowali po prostu jąc. Sumerowie wierzyli, że życiem na Ziemi ruchy i fazy dwóch największych ciał niebieskich kierują wyższe siły, pochodzące gdzieś z przena nieboskłonie: słońca oraz księżyca. Już wtedy strzeni kosmicznej. Współczesna nauka dopiero wędrówka tych dwój ciał po niebie budziła ich za- zaczyna odkrywać, jak wiele w tym przekonaniu ciekawienie i z czasem stawała się podstawą róż- naszych przodków było prawdy. Parę dni temu Bały Dom wydał oświadczenie w sprawie istot pozaziemskich. Administracja Baracka Obamy stwierdziła, że rząd Stanów Zjednoczonych nie posiada żadnej wiedzy na temat istnienia inteligentnego życia poza naszą Ziemią i że dowodów na coś takiego po prostu nie ma. Pomijając fakt, iż jestem mocno przekonany, że rządy w tej sprawie kłamią nam w żywe oczy, nasunęła mi się bardzo interesująca i budująca zarazem myśl. Przyjmijmy na chwilę, że to prawda. Ludzkość, jak do tej pory, nie natrafiła na żadne dowody inteligentnego życia poza Ziemią. Nie posiadamy oficjalnych ani żadnych nieoficjalnych kontaktów z przedstawicielami cywilizacji pozaziemskich. Przyjmijmy na potrzeby tego artykułu i toku naszych dociekań, że jesteśmy pozostawieni samym sobie tu na Ziemi.
str. 62
Medium
Uniwersalnie Naszym przeznaczeniem są gwiazdy
Wróćmy jednak do ludzkiej fascynacji przestrzenią kosmiczną. Egipscy faraonowie, choć tak bardzo sami chcieli być ucieleśnieniem bogów na ziemi, nadal nie zapominali o świecie ponad ich głowami. Większość Egipskich budowli i kompleksów świątynnych zbudowana została w oparciu o precyzyjne obliczenia i odwzorowanie astronomicznego rozmieszczenia ciał niebieskich. Dokładność tego rozplanowania do dziś wprawa w zdumienie wielu badaczy, którzy zastanawiają się, jak prymitywne kultury mogły posiadać tak szczegółową i wnikliwą wiedzę w tej dziedzinie. Człowiek od zarania dziejów interesuje się życiem wśród gwiazd i stara się wychodzić mu na spotkanie. Okazuje się, że jednym z naszych najsilniej zakodowanych wewnętrznie dążeń, jako gatunku, jest droga ku gwiazdom.
wtedy jednak znajdowali się ludzie, którzy poświęcali swoje życie poszukiwaniom naszego miejsca we wszechświecie i często ryzykując własne życie, czynili kolejny krok, by na powrót skorygować nasz kurs ku gwiazdom. Postacie takie jak Galileusz czy Kopernik to osoby, które zrobiły milowe kroki, zaliczane na konto całej naszej ludzkiej cywilizacji w tej niezwykłej podróży. Widzimy zatem, jak silnym nurtem owe poszukiwania są z punktu widzenia ludzkości jako całokształtu. Nawet w czasach największej kontroli i doktryn – to dążenie trwało i krok za krokiem prowadziło nas w kierunku gwiazd.
Nie tylko mitologia, i nauka, ale i literatura fantastyczna ukazuje nam siłę tego dążenia. Niezwykła popularność sag, osadzonych w przestrzeni kosmicznej, których bohaterowie wędrują za pomocą swych gwiezdnych okrętów, poznając W każdym pokoleniu rodzą się nowe światy i cywilizacje, podziwiając cuda wszechświata, to przejaw tego wewnętrznego osoby, które sukcesywnie, krok pragnienia ludzkiej duszy. W istocie, bardzo wiele odkryć naukowych po kroku, prowadzą ludzkość i wynalazków, powstało w oparciu o inspiracje w tym kierunku. płynące z fantastyki. Na przykład komórki, bez których większość ludzi dziś nie rusza się Nasza tęsknota i marzenia o podróżach z domu, to pomysł, który podsunął twórcy pierwwśród gwiazd zdają się być jednym z najsilniej- szego telefonu bezprzewodowego serial Star szych motorów napędowych naszej cywilizacji Trek i tamtejsze trajkodery. A to tylko jeden z barjako całości, choć pozornie w niektórych okre- dziej przyziemnych pomysłów, które wykorzyssach czasu nasza uwaga jest skierowana na tano. Kosmiczne bazy księżycowe, czy też Marsjańskie osiedla, to również pomysły pierwoinne, bardziej przyziemne sprawy. Jednak nawet w najczarniejszych czasach tnie opisywane przez twórców fantastyki – dziś dla wolnej myśli, nauki i ludzkiego dążenia ku zaś będące obiektem poważnych planów ludzkiej gwiazdom – ludzkość nadal uporczywie podążała ekspansji w kosmos. Ludzka myśl sięga jednak znacznie dalej. Już w tym właśnie kierunku. Mam tu na myśli okres średniowiecza, który jak żaden inny był dla nas teraz pracuje się nad urządzeniami do teleportaupadkiem faktycznej nauki i wolności myślenia, cji. Na razie udało się teleportować tylko malutką na rzecz doktryn religijnych i dyktowania tego, co cząstkę, ale kto wie – idea już zaistniała, a jej reawygodne było z punktu widzenia religii, niezależ- lizacja może okazać się tylko kwestią czasu nie od naukowych odkryć i obserwacji. Nawet i postępu nauki.
AlternatywneMedia.pl - samodoskonalenie, inspiracja, motywacja i szersze spojrzenie na świat. W serwisie znajdziesz wiele wspaniałych filmów i profesjonalnych materiałów szkoleniowych, oraz forum dedykowane ludziom poszukującym samodoskonalenia i poszerzania horyzontów na drodze swojego rozwoju osobistego.
str. 63
Medium
Uniwersalnie Naszym przeznaczeniem są gwiazdy
Dziś mamy początek pozaziemskich lotów komercyjnych. Już nie tylko państwa w celach badawczych, ale i prywatne firmy pracują nad możliwościami pozaziemskich podróży. Turystyka kosmiczna już ruszyła, a pierwsi turyści na orbicie okołoziemskiej mieli okazję, dla czystej przyjemności, cieszyć się widokiem i doświadczeniem przebywania poza powierzchnią naszej planety. A to dopiero początek. Kiedy Henry Ford powiedział, że zamierza uczynić samochód środkiem powszechnego transportu, na który będzie stać każdą przeciętną rodzinę - też większości ludzi nie mieściło się to w głowie.
Nie jest więc pytaniem, czy ludzkość kiedyś zdolna będzie podróżować wśród gwiazd. Pytanie brzmi tylko: kiedy.
Do póki bowiem będziemy istnieli jako cywilizacja – dopóty będziemy dążyć ku gwiazdom, aż w końcu ten cel osiągniemy i stanie się to dla nas tak oczywiste, jak dziś podróżowanie samolotem. Na koniec tego artykułu wyobraźmy sobie na chwilę, że z czasem ludzkość osiągnęła zdolność długodystansowych podróży międzygwiezdnych i stała się zdolna kolonizować nowe planety.
Wyobraźmy sobie, że jedna z takich kolonii z jakiegoś powodu zostałaby z czasem porzucona, być może tylko pozostawiona samej sobie na jakiś czas w wyniku jakichś burzliwych wydarzeń. Jej mieszkańcy zaczęli by normalnie żyć, zajmując się swoimi sprawami, aż ich własne pochodzenie stałoby się tylko mitem, w który nie każdy z nich z pewnością dawałby wiarę. Jednak jestem pewien, że ta nowa kolebka ludzkości, tak jak my od wieków, z niewytłumaczalną tęsknotą i nadzieją spoglądałaby w gwiazdy i z czasem tak jak my, dążyłaby do ponownego zajęcia swego miejsca wśród nich. Takie zakodowane głęboko wspomnienie, ukryte być może w genach, być może w duszy, być może na jakimiś mocno podświadomym poziomie, wydaje mi się jedynym logicznym wytłumaczeniem pragnienia, które przez tysiąclecia towarzyszy nam i motywuje by spoglądać ku gwiazdom tak, jak spogląda się na dawno utracony dom. A więc wrócimy tam. Odzyskamy swoje miejsce wśród gwiazd. Nieważne, ile czasu nam to zajmie. Tak się stanie, gdyż w głębi duszy jesteśmy dziećmi gwiazd i są one naszym domem. Jakub "Qba" Niegowski www.jakubniegowski.pl
http://jakubniegowski.pl
http://portal-duchowy.pl
str. 64
http://warsztaty.portal-duchowy.pl
Medium
Chcemy polecić Wam nowy, wyróżniający się portal, poświęcony Rozwojowi Duchowemu i Transformacji Świadomości, zachodzącej obecnie na Ziemi Jest to taki Duchowy Facebook. Można wrzucać na swój profil linki, filmy i wszystko to, co chcemy polecić znajomym, a także poznawać ludzi o podobnych zainteresowaniach. Artykuły są dobre i wyważone, koncentrują się na rozwoju duchowym oraz praktycznych informacjach, pomagających nam na ścieżce osobistego wrastania. Z pewnością znajdziecie tam jeszcze wiele innych wartych uwagi rzeczy. Serdecznie zapraszam i polecam. Warto się zarejestrować gdyż dzięki temu zyskacie dostęp do wszystkich opcji serwisu.
http://www.Ezoteria.pl
Polecam ciekawe horoskopy indywidualne. Horoskop Anielski zawiera cenne sugestie, dotyczące życia, pracy, związków, miłości - wszystko oparte na podpowiedzi Aniołów. Horoskop Karmiczny opisuje program duszy na aktualne wcielenie oraz przedstawia zdolności i możliwości właściciela horoskopu. http://prosperita.edu.pl Zapraszam! str. 65
Medium
Magdalena Kaczyńska
Perskim okiem
Petroniusz i refleksje
Przy wspólnym mieszkaniu i przebywaniu ze sobą, nie sposób pozostać całkowicie obojętnym i choć nie zapominam o swojej pozycji, jednak Po ostatnich moich naukowych badaniach na czuję, że zaczyna się we mnie budzić coś na temat życia dzikich Dwunogów, postanowiłem kształt sympatii do moich podwładnych. Szczeudać się na zasłużony wypoczynek. Dopilnowa- gólnie samiczki, bo to ona najcześciej podaje mi łem, żeby moi podopieczni spakowali wszystko, smakołyki, a jej łapki są miękkie niemal jak moje. Wybaczcie tę małą dygresję, już wracam do co mi niezbędne w podróży, czyli zapas wykwintnych przysmaków, komplet szczotek do pielęg- meritum mojej opowieści. nacji mojej absolutnie cudownej szaty, wygodne Po spakowaniu niezbędnego mi wyposażełoże oraz urządzenia do rozrywki w różnych rodzajach. nia oraz kilku zapasowych skór dla Dwunogów, Z uwagi na moje powszechnie znane dobre wsiadłem do lektyki i zostałem zaniesiony do jeźserce i wielką łaskawość, pozwoliłem Dwunogom dzidełka z okrągłymi nogami, którym zwykłem pona towarzyszenie mi w podróży. Pominę tutaj dróżować. Wkrótce po usadowieniu w nim mało istotny szczegół, że te stworzenia, choć uciąłem sobie drzemkę, jak mam to w zwyczaju, mało rozwinięte i uciążliwe, jednak mają swoje żeby skrócić czas podróży. Nie ma w tym nic dziwnego. Moje Dwunogi zalety. Główne z nich to automatyczna zdolność napełniania miseczki frykasami oraz siedzenia są znakomicie wyszkolone. Nie żałuję czasu, w jednej pozycji przez dłuższy czas, żebym mógł który na to poświęciłem, bo teraz mogę spokojnie wypocząc na odpowiednio miękkich kolanach. wieść żywot Aryskotkraty, nie martwiąc się o nic. W nagrodę pozwalam im na pieszczenie mego Wszystkie moje potrzeby są zaspokajane natycharystokratycznego futra. Widzicie jakim jestem miast, a nawet zanim zdążą zaistnieć! Przynajmniej tak mi się wydawało .... łaskawym właścicielem?
str. 66
Medium
Uniwersalnie Perskim okiem
Kiedy jeździdełko przestało warczeć i trząść się, jak zły pies, wiedziałem, że dotarliśmy na miejsce podróży. Spokojnie otworzyłem jedno oko tak, żeby drugie nadal mogło odpoczywać. Z pewnym zainteresowaniem zlustrowałem okolicę. Wyglądała dość przyjemnie, mój wypoczynek zapowiadał się obiecująco. Odpowiednia ilość zieleni, drzew postawionych dla mojej wygody, żebym mógł ćwiczyć wspinaczkę i ostrzyć moje eleganckie pazurki, nieco świeżej trawy i kwiatów dla uperfumowania futra i sporo ptaków, żebym miał na czym ćwiczyć kondycję. Nieźle, pomyślałam i czując zadowolone mruczenie narastające mi w gardle, uprzejmie pozwoliłem zanieść się do przeznaczonego mi apartamentu. Po postawieniu lektyki i otwarciu kratki zabezpieczającej, żebym przypadkiem nie wypadł, gdyby któremuś z pokracznych Dwunogów się potknęło (kto to wymyślił, żeby chodzić na dwóch łapach?! Po to nam Natura dała cztery, żebyśmy ich używali!), wyszedłem, przeciągając się z niebywałym wdziękiem i gracją i rozpocząłęm zwiedzanie apartamentu. Dałem wyraźny znak, że oczekuję natychmiastowego położenia mojej sofy, na której zwykłem odpoczywać oraz podania posiłku i świeżej wody. Bezrozumny Dwunóg wymaga dyscyplinowania piorunującym spojrzeniem, inaczej nie domyśliłby się od razu, że w pierwszej kolejności należy zaspokoić potrzeby Władcy.
str. 67
Po zaspokojeniu głodu i pragnienia, zażądałem towarzyszenia mi w spacerze po okolicznych włościach. Oczywiście musiałem założyć specjalną uprząż, do której przypiąłem Dwunożycę, bo inaczej mogłaby zabłądzić i zgubić się, a pozbawiona futra, zębów i pazurów, w dodatku poruszając się na dwóch patykowatych nogach, byłaby skazana na rychłą i nieuchronną zagładę. Prawdopodobnie szybko zostałaby pożarta przez wiewiórki, których obecność wywęszyłem natychmiast po opuszczeniu progów pałacu. Swoją drogą ... zastanawia mnie, dlaczego Dwunogi debatują cały czas nad przyczyną wyginięcia dinozaurów? Przecież wiadomo, że wiele z nich poruszało się na dwóch nogach, a ponieważ to tak bardzo sprzeczne z naturą, wyginęły. Pozostałe wyginęły dla towarzystawa, bo co miały robić, kiedy nie było się już z kogo śmiać? To proste i oczywiste dla każdego Kota. Kiedy zwiedzałem pałacową posiadłość, obejmując ją w posiadanie w tradycyjny sposób, czyli znacząc granice terytorium, nagle przeżyłem prawdziwy szok. Z przeciwka szła do mnie w towarzystwie Dwunoga prowadzonego na lince... naga kobieta! Miała wielkie oczy i uszy, jej delikatna skóra lekko marszczyła się na czole, a wąsy wydawały się wyjątkowo duże przy drobnej twarzyczce. Stanąłem jak wryty. Zacząłem węszyć. Pachniała jak Kot. Nie wyglądała jak Kot.
Medium
Uniwersalnie Perskim okiem
Powoli przysuwałem się bliżej, aż znalazłem się naprzeciwko niej tak, że mogliśmy dotknąć się nosami. Jej różowa skóra w szare plamki wydawała się tak inna od mojej pięknej szaty. Nawet po upokarzającym strzyżeniu nie byłem tak nagi jak Ona! Ze zdumieniem zauważyłem, że na grzbiecie nosi coś podobnego do zapasowych skór Dwunogów, tylko mniejsze. Zdumiony i zażenowany stałem jak wryty nieelegancko wybałuszając, moje i tak wielkie (i piękne, rzecz jasna) oczy. Węszyłem. Ona także węszyła.
Nagle, w jednej chwili, jak grom z jasnego nieba spadła na nas miłość. Złapała oboje za gardło i ścisnęła tak, że z mojego wydarł się wielki, miłosny krzyk, często słyszany wczesną wiosną, wśród nieskrępowanych łazęgów prowadzących piwniczne życie. Nie mogłem go opanować. Szalejące emocje wydarły ze mnie odwieczny śpiew. Śpiewałem, śpiewała moja dusza, moje serce i śpiewała Ona. Czułem, że to TA, JEDYNA! Pragnąłem natychmiast skonsumować nasz związek, mieć kocięta, dużo kociąt, całe masy kociąt, które zaleją ziemię! Widziałem tęsknotę w Jej oczach i wiedziałem, że pragnie tego samego. Nagle sen się skończył. Ocknąłem się przyciskany przez Dwunożycę, która nieeleganckim
str. 68
truchtem biegła w stronę apartamentu, bez najmniejszego szacunku targając mnie w przednich łapach tak, że moje powiewały bezradnie. Zostałem, wyobraźcie sobie, zamknięty w apartamencie! Żywcem zamurowany, z dala od mojej Miłości! Próbowałem bawić się w ulubioną zabawę Dwunogów, w zamknij – otwórz, stojąc pod drzwiami balkonu, próbowałem przecisnąć się przez oczka siatki w oknach, próbowałem wydostać się przez dziurkę w umywalce, bezskutecznie. I ciągle w uszach dźwięczy mi zew Ukochanej, która śpiewa gdzieś z oddali, zamknięta w swojej wieży. Śpiewam wraz z nią, całym sercem, duszą, całą miłość mą wyrażając. Dowiedziałem się właśnie z charczenia Dwunogów, że wyrzucono ich z pałacu i musimy jechać z powrotem do domu. Wiedziałem, że kiedy na chwilę spuszczę z oka te bezmyślne stworzenia, zaraz coś narozrabiają. Jednak wyjazd jest szansą na ucieczkę i odnalezienie Najdroższej. Już szykuję zęby i pazury do piłowania krat. Życzcie mi powodzenia.
Wasz Petroniusz Zawilec
Recenzje Jeanne Ruland "W świecie Duchów Natury". Podręcznik + 56 kolorowych kart (Ilustracje - Iris Merlino) Wyd. KOS Katowice 2011
Oto kolejne po „Świetlistej Sile Aniołów” znakomite dzieło dwóch niezwykłych kobiet: Jeanne Ruland i Iris Merlino. Wielobarwne karty odsłaniają przed nami bajkowe światy duchowych istot: elfów, krasnoludów, undyn, trolli, dewów oraz wielu innych, o których często nawet nie słyszeliśmy. Delikatna kreska, świetliste kolory pozwalają przez chwile poczuć się, jak w magicznym lesie pełnym cudownych postaci. Wystarczy przytulić się do drzewa, przymknąć oczy i usłyszymy śpiew duszka natury, który opiekuje się naszą ulubioną brzozą… W komplecie z kartami znajdziemy obszerną książkę, która szczegółowo opisuje przeróżne subtelne manifestacje, pojawiające się wśród gajów , łąk i jezior. Każda karta, a zatem i każda postać, jest przedstawiona klarownie, w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że nasza dziecięca wiara w bajkowe postacie była zawsze całkowicie uzasadniona. Potem następuje opis znaczenia danej karty, a na koniec pojawia się propozycja rytuału do wykonania. Podobnie,
str. 69
jak w wersji z Aniołami, tak i tutaj możemy poprzez różne medytacje, ćwiczenia i modlitwy sięgnąć do głębi naszego jestestwa, aby dotknąć drzemiącej w nas magii Natury. Autorka pokazuje, jak oczyścić swoją przestrzeń, jak pracować z kamieniami szlachetnymi, jak uzdrawiać siebie i Ziemię, a nawet jak zaklinać pogodę, dzięki komitywie z duchami burzy – Boreaszami. Opisane ćwiczenia pomagają poczuć w sobie siłę, odnaleźć wenę oraz rozwijać rozmaite zdolności. Jest to zatem nie tylko przewodnik po Duchach Natury, ale również podręcznik podnoszenia jakości swojego życia. Polecam tę lekturę wszystkim miłośnikom drzew, lasów i wód. Wszystkim, którzy kochają otaczająca nas przyrodę. Dzięki tym kartom i książce odsłoni się przed Wami tajemnica dostępna dotąd tylko małym dzieciom oraz mądrym wiedźmom i zielarkom. Bogusława M. Andrzejewska
Medium
Polecamy! str. 70
Zapraszamy do pobierania oraz czytania pierwszego, drugiego i trzeciego numeru MEDIUM. Pismo można pobrać z portalu Wydaje.pl lub zamówić, wysyłając email na adres: medium@velveth.webd.pl
Jesteśmy na Facebooku! facebook.com/pismo.medium
str. 71
Medium
Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego http//velveth.webd.pl/medium
Redaktor Naczelna: Bogusława Andrzejewska
Zastępca Redaktor Naczelnej: Magdalena Kaczyńska Sekretarz Redakcji: Monika Sieniawska
Zespół redakcyjny: Adriana Jończy Jakub Niegowski Krzysztof Jankowski Krzysztof Matusiak Tina Wieczorek Zuzanna Kaczyńska
Współpracują: Adriana Karima, Irena Michalik, Konrad Górak, Robert Soulowicz Skład i łamanie: Bogusława Andrzejewska
Zdjęcia: Bogusława Andrzejewska, Magdalena Kaczyńska, Zuzanna Kaczyńska zasoby http://morguefile.com Kontakt z redakcją: medium@velveth.webd.pl
Wydanie własne - za pośrednictwem portalu WYDAJE.PL Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.
Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium
str. 72