Medium nr 25

Page 1

Medium

Nr 1/2017 (nr 25)

e-magazyn rozwoju osobistego

Świadomość bogactwa

W poszukiwaniu tęczy

Kolorowy Wszechświat

Śmierć w Tarocie

Pokochać to, co jest nie-do-pokochania


str. 1

zdjęcie: Tomasz Wiśniewski


Na dzień dobry

Przygotowując kolejny numer Medium, wybrałam jako temat przewodni Piękno. Bardzo przystawał do budzącej się przyrody, śpiewu ptaków za oknem i całego wiosennego klimatu. Te wszystkie pachnące kwiaty, delikatne, zielone pączki rozwijających się listków – to takie oczywiste w swojej urodzie. Zachłystuję się tym co roku i nigdy mi się to nie znudzi. Tymczasem moją uwagę przyciągnęła wyjątkowa opowieść Karoliny o tym, jak odnajduje piękno i miłość w tym, co wydaje się wyjątkowo trudne, a niektórym może nawet okropne. Poruszył mnie ten tekst ogromnie. A kiedy westchnęłam, wycierając załzawione ze wzruszenia oczy: „jakież to piękne”, uświadomiłam sobie, że nie sztuką jest zachwycać się rozkwitającym na wiosnę kwiatem czy kolorowym obrazkiem. Sztuką jest dostrzec piękno w tym, co przynosi ból, pozwalając nam wzrastać w miłości i akceptacji. Prawdziwe piękno, jak każda inna pozytywna jakość, rodzi się w nas niezależnie od urody zewnętrznych okoliczności. Polecam wszystkim, przeczytajcie proszę „Pokochać to, co jest nie-do-pokochania”. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawił się następny artykuł na temat przejścia w inny wymiar, a potem okazało się, że kolejny z całej serii odcinek opowieści o tarocie także dotyczy śmierci. „W poszukiwaniu tęczy” uczy nas, jak godzić się z odejściem bliskiej osoby i jak żyć po tej ogromnej stracie. Wierzę, że przyniesie ukojenie i zrozumienie nam wszystkim, bo każdy z nas kiedyś rozstał się z kimś na zawsze.

Żegnając się z zimą, dotykamy w tym numerze bardziej rozstań i tego, co minęło, niż cudu rozkwitającej przyrody. Ale to właśnie pożegnań musimy się nauczyć, bo zwykle są o wiele trudniejsze niż powitania. Ale jest w Medium też i piękno w całej okazałości. Kosmiczne piękno. W tym numerze zapraszamy do podziwiania cudownych zdjęć wszechświata zrobionych przez znakomitego fotografa Tomasza Wiśniewskiego. I chociaż z przyczyn technicznych Medium nie jest w stanie udźwignąć dobrej rozdzielczości, to i tak mamy zaszczyt zaprosić Was na blog internetowy, który okaże się prawdziwą ucztą dla oka i duszy. I cieszymy się z tego, że to właśnie my pokazujemy naszym Czytelnikom, gdzie w sieci można znaleźć coś, co z zachwytu zapiera dech. Dla chwil zanurzenia w pięknie warto żyć. I warto odmierzać dni podziwem, uznaniem i zauważaniem wokół siebie harmonii. Prawdziwie pozytywne myślenie to dostrzeganie z radością garstki krokusów nieśmiało przebijających się przez pierwsze listki trawy. Ale to także dostrzeganie tęczy tam, gdzie inni widzą tylko chmury. Samych tęczowych dni Kochani Czytelnicy.

str. 2


Czasu pełnego miłości, rodzinnego ciepła oraz bogactwa duchowego i materialnego życzy Redakcja Medium

str. 3


Spis treści Inspiracje Kolorowy Wszechświat ......................31 Moje Vedic Art ....................................37 Duchowy biznes ................................ 39

Ezoterycznie Magia na co dzień ............................. 41 Runa Eihwaz ..................................... 45 Śmierć w Tarocie ............................... 49

Temat numeru

Refleksje o Reiki Śmierć i Reiki .................................... 51

Obok miłości ...................................... 5 Słów kilka o pięknie ............................7

Hologramy przeszłości (wywiad z jasnowidzem B. Zalewską) ............. 55

Piękno 3D .......................................... 9

Dla ciała

Pozytywnie

Magiczna kuchnia Małgosi ................ 57

Magia Księżycowej Wyspy ................ 11

Witamina C ........................................61

Świadomość Bogactwa ..................... 15 W dodze do pełnej harmonii .............. 19

Literacko Prawda i wybaczenie .......................63

Psychologicznie

Krótka bajka o pięknie ....................... 65

Pokochać nie-do-pokochania .............21

Bractwo Dusz .................................... 67

W poszukiwaniu tęczy ....................... 23

Wtul mnie w siebie cz. 4. .................. 75

Sekret szczęśliwego związku Prostota ............................................. 25

Ku więcej ........................................... 27

str. 4


Temat numeru Bogusława M. Andrzejewska trener rozwoju osobistego, publicystka, nauczyciel Reiki, konsultant NAO, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl

Obok miłości

Każdy człowiek potrafi zdefiniować bogactwo jako odpowiednią ilość pieniędzy czy dóbr materialnych. Czasem dodajemy do tego także ogólne wyobrażenie obfitości przeróżnych jakości. Dla mnie największym bogactwem jest piękno, którego możemy doświadczać, ponieważ to właśnie ono sprawia nam najwięcej radości. Bez wątpienia najważniejszą jakością w naszym rozwoju jest i będzie miłość bezwarunkowa. Stale powtarzam, że to właśnie miłość uzdrawia nasze ciała i dusze. Jednak piękno jest splecione z miłością nierozerwalnie i w każdym aspekcie. I chociaż kiedy wypowiemy te dwa różne przecież słowa, to każdy pomyśli o dwóch różnych zjawiskach, jednak w rzeczywistości my tylko nie zauważamy niezwykłej spójności piękna, dobra i miłości. Uważam, że każda miłość jest piękna. Na tym ona polega, by wznosić naszą wibrację najwyżej jak to możliwe. Wliczam w to także miłość romantyczną, która przecież nas uwzniośla, inspiruje do artystycznej twórczości i po prostu uszczęśliwia. Każde takie uczucie pozwala nam doświadczyć pełni i dotknąć najlepszych dla nas wibracji. Być może właśnie po to istnieje na Ziemi kochanie, aby pokazać człowiekowi jego prawdziwą boską naturę. I dodam tylko, że nie jest dla mnie miłością zaborcza chęć pożądania kogoś na własność, zaobrączkowania się i zabezpieczenia ekonomicznego swojego przychówku. Miłość to miłość, nie ma w niej zakulisowych interesów

i potrzeb. I tylko o tym tutaj mówimy. To, co kocham, jest dla mnie zawsze piękne. Czasem patrzę po prostu przez różowe okulary, ponieważ uczucia mogą zmienić optykę. Nie dostrzegam tego, co widzi ktoś inny – widzę tylko cudowne strony swojego ukochanego medalu. Dostrzegam w tym harmonię, ład, atrakcyjność, ciepło… i wszystko to, co dla mnie szczególnie bliskie i ważne. I chociaż mogłabym różnie definiować kolejne jakości, w gruncie rzeczy zawsze sprowadzam to do jednego: „podoba mi się, jest piękne”. Tak działa miłość. A celowo piszę o przedmiotach czy miejscach, ponieważ możemy kochać również rzeczy i zjawiska, a nie tylko ludzi. To ważne. Kiedy uświadomimy sobie moc naszego serca, wówczas nie musimy szukać kogoś do kochania – możemy obdarzać tą mocą Wszystko Co Jest. Piękno znajduje swoje miejsce tuż obok miłości, ponieważ z pomocą zachwytu potrafi błyskawicznie podnieść naszą duchową częstotliwość na wyżyny.

Wiele razy mówiłam w uniesieniu, że kocham ten widok, to miejsce czy ten przedmiot. Stale też powtarzam, że kocham pisanie albo pływanie. Od zachwytu i błogości płynnie przechodzę do odczuwania miłości, wiedząc, że kiedy nazywam swoje uczucia, wzmacniam je i utrwalam. Wszystko, na czym skupiamy swoje myśli i emocje – zasilamy i urzeczywistniamy.

str. 5


Temat numeru Obok miłości

Dlatego z taką łatwością zamieniamy lubienie na kochanie, a jeśli coś nam się podoba, równie prosto udaje nam się ogarnąć to miłością. To dobrze. Ponieważ – jak pisałam wielokrotnie – miłość uzdrawia. Czasem może to się wydać egzaltacją, kiedy na proste rzeczy i zjawiska reagujemy okrzykiem zachwytu i wyznaniem uczuć. Oczywiście i tak bywa, że spotykamy się z przesadą. Jednak łatwo rozpoznać różnice. Nadmierna i nieprawdziwa ekspresja gaśnie równie szybko, jak się pojawiła. Widok nadal ten sam, okoliczności podobne, a osoba już znudzona i zniechęcona, bo w gruncie rzeczy przejawiała tylko swoje pobudzone emocje. Miłość jest czymś innym. Czymś stałym i wzmacniającym. Jeśli kocham morze i nadmorskie widoki, to zawsze, wszędzie i nieustająco. Czasem mogę być zmęczona i nie mieć sił na spacer brzegiem oceanu, ale nadal jest to dla mnie coś cudownego, na co będę reagować westchnieniem zachwytu. I za każdym razem, kiedy będzie mi dane tego doświadczyć, będę reagować tak samo.

Umiejętność dostrzegania piękna i intensywnego reagowania zależy od indywidualnej wrażliwości. Z doświadczenia wiem, że ludzie rozmaicie reagują. Bywa, że tylko pokiwają z uznaniem głową nad ładnym widokiem, który u mnie wyciska łzy zachwytu i wzruszenia. Jesteśmy różni, stąd i reakcje nie są identyczne. Myślę też, że wrażliwym osobom łatwiej rozwijać w sobie miłość poprzez piękno. I to właśnie ci najbardziej wrażliwi posiadają artystyczne zdolności, dzięki którym tworzą niepowtarzalne dzieła sztuki, dzieląc się z innymi wewnętrznym bogactwem. Cena za to też bywa wysoka, bo osoby wrażliwe na piękno, silniej przeżywają wszystko, czego doświadczają. Mogą być mniej odporne na stres, podatne na załamanie, delikatne. Łatwo je zranić, ponieważ takie osoby chodzą z sercem otwartym na oścież. Tym sercem chłoną piękno i dzięki pięknu wzrastają. Jeśli trafią w miejsce, w którym piękna jest mniej niż trudności, wówczas zostaje w nich zachwiana harmonia i życie bywa szczególnym wyzwaniem. Jest na to metoda. Po to między innymi istTa cecha piękna wydaje mi się najważniejsza nieje pozytywne myślenie, aby nauczyć się do– stałość i wzmocnienie energetyczne. strzegać piękno niemal wszędzie, a tym samym Piękny widok, na który reagujemy dawać sobie więcej wzmacniającej energii. Proświadomie i mocno, powoduje znaczny sperita to sposób na przechylenie tej wagi wzrost energii. Podobnie jak odczuwanie w stronę dobra i radości. To zaspokojenie pomiłości. trzeby serca, nasycenie wrażliwości z jednoczesnym budowaniem dystansu do tego, co zasad Dlatego, pomimo zupełnie różnych definicji, harmonii nie spełnia. Ścieżka Serca bywa wymadla mnie to splecione ze sobą jakości. Wzrost gająca, ale równocześnie jest niesamowicie energii jest wskaźnikiem takiej cechy, która pro- piękna i daje nam mnóstwo szczęścia. Wystarczy wadzi nas do wewnętrznego rozwoju, ale przede zadbać o tę równowagę i nie pozwalać, by ludzie wszystkim zbliża nas do naszej prawdziwej istoty. i zdarzenia rozbieżne z oczekiwaniami nas raniły. Zapewne nie wszystko, co sprawia nam przyjemność, musi być dla nas korzystne, bo przecież Najprościej nie oczekiwać. Jeszcze prościej czasem czerpiemy rozkosz z tego, co szkodzi naakceptować Wszystko Co Jest. Wówczas szej duszy lub ciału – to jasne. Jednak wszystko, możemy pełnymi garściami chłonąć piękno co podnosi nam energię jest dla nas dobre i poi odczuwać przede wszystkim błogość kazuje właściwy wybór. W tym miejscu powtórzę, i spełnienie. że to, co jest piękne, dobre i pełne miłości – jest zawsze dla nas korzystne. I chyba to dla każdego oczywiste.

str. 6


Krzysztof Matusiak

trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk Reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl

Słów kilka o pięknie Kiedy myślę o pięknie, to stale wraca zasłyszane gdzieś w przestrzeni zdanie: Wszystko jest pięknem. Aby je ujrzeć, to kwestia umiejętności i świadomości patrzenia. System narzucony nam przez tzw. cywilizację wskazuje na to co piękne – kanony piękna oraz na to co brzydkie – wszystko, co nie jest kanonem piękna. A Stworzenie jako takie nie może nie być piękne. W stworzeniu wszystko jest idealnie piękne, jedynie nasze oczy zapomniały to dostrzegać i widzieć. Dlatego tworzymy kanony piękna, określamy co pięknym jest, a co nie. By nie widzieć. Patrzymy jedynie na to co przed oczami, ale nie widzimy. To nasza tragedia. I kolejny element pychy związanej z naszym ego i chęcią bycia lepszym od Stworzenia. Trudno nam się wyzwolić z tego schematu, który nakazuje nam nie widzieć prawdziwego piękna, a jedynie jego cielesne namiastki, narzucone przez tzw. opiniotwórców. Zdecydowanie ciało ludzkie jest cudem natury i z racji tego jest piękne. Nawet, gdy tego nie widzimy. Jednak Stworzenie obejmuje wszystko co zostało wykreowane i przywołane do życia we wszechświecie. Dobrze, że umiemy się jeszcze zachwycać obrazami Drogi Mlecznej, ukrytych w świecie natury liczb Fibbonaciego, biciem

serca, majestatem gór czy morza. To właśnie jest piękno niezmienne i nie objęte kanonami. Stworzenie nie potrzebuje kanonów, tworzy z miłości, więc nie może wykreować niczego co nie jest pięknem samym w sobie. To tak proste. I porównywalne jedynie z tym co człowiek tworzy z miłością i z miłości. Takie kreowanie przez człowieka jest także tchnieniem Stworzenia. Bo Stworzenie nie uzurpuje sobie prawa do tego, by być jedynym Stwórcą i Kreatorem. Dlatego stworzyło ludzi i inne istoty, w wielu światach, które mają cząstkę Stworzenia – duszę i same mogą kreować. Jednak większość tego co tworzą ludzie i inne istoty nie pochodzi z miłości, a z chciwości, przez co nie zawiera w sobie piękna. Jest jedynie czymś odtwórczym. Dlatego ludzie tworzą kanony, by ukryć to co pięknem nie jest, pod jego pozorem. I oceniają. Wbijają w poczucie winy. Zabijają nawzajem sobie dusze. I oddzielają od Stworzenia. Życzę więc wszystkim, by widzieli piękno Stworzenia i tego co tworzone z miłością i w miłości. Bez pychy, chciwości, potrzeby wielkości. I ta medytacja uzdrowi coraz więcej zbolałych dusz, pozwalając im powrócić do Źródła i zapomnieć od oddzieleniu z nim.

str. 7


str. 8


Beata Łukasiewicz dziennikarka, blogerka, podróżniczka i doradca wizerunku, właścicielka firmy konsultingowej. http://zabawnaliteraturka.blog.pl/

Piękno 3D Kiedy redaktor naczelna poprosiła mnie o tekst na temat piękna do tego numeru Medium, w pierwszej chwili chciałam złapać klawiaturę i napisać o mojej pracy doradcy kosmetycznego. Pięknem bowiem zajmuję na co dzień – pokazuję kobietom, jak mogą prostymi zabiegami pielęgnacyjnymi zadbać o swój wygląd każdego dnia, by do twarzy w lustrze móc powiedzieć: ojej, ależ jesteś piękna! Chciałam więc przede wszystkim napisać o mojej pracy, która polega na spotkaniach z kobietami i „przymierzaniu” im kosmetyków, dopasowanych do potrzeb skóry. Często wtedy obserwuję niezwykłą przemianę. Czasem wystarczy dobrze nawilżyć skórę, dobrać podkład, położyć troszkę tuszu na rzęsy i różu na policzki – i z pozoru ze „zwyczajnej” do tej pory twarzy patrzą na mnie piękne, ogromne oczy okolone firankami rzęs, widzę kształtny nosek, pełne wargi, błyszczące kolorem pomadki, zniewalający uśmiech pewnej swej urody kobiety. Czasem panie nie mogą wręcz rozstać się z lusterkiem, tak im się nowy „look” podoba. Te spektakularne często metamorfozy, których dokonują panie samodzielnie na

moich warsztatach, i to za pomocą dwóch tubek z kremem i jednorazowych szczoteczek do nakładania tuszu – sprawiają, że uwielbiam swoją pracę. Traktuję jak misję to, że mogę pokazywać kobietom, jak łatwo o doskonałe samopoczucie, pewność siebie, samoakceptację. W każdej spotkanej kobiecie, nawet jeśli na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, ja widzę piękno – diament, który wystarczy tylko lekko oszlifować, by olśnił blaskiem całe swoje otoczenie. Uwierzcie mi: nie ma brzydkich kobiet. Są tylko takie, które z jakichś powodów nie rozwinęły swoich motylich skrzydeł!

Ale to jest tylko jeden wymiar piękna – estetyczny. To pojęcie współcześnie jest bardzo spłaszczone, dotyczy bowiem powierzchowności, tego co na zewnątrz. Nie zawsze tak było. W czasach starożytnych, w Grecji, stulecia przed naszą erą istniał wzorzec idealnego człowieka, który zawierał się w dwóch słowach – kalos kai agathos (piękny i dobry). Dla starożytnych Greków te pojęcia były nierozerwalnie ze sobą złączone - kalokagatia.

str. 9


Temat numeru Piękno 3D

Kalokagatia oznaczała, że w wychowywaniu ludzi przestrzegano, by dbać o ich rozwój zarówno fizyczny jak i umysłowy. Dlatego w gimnazjonach tyle samo czasu poświęcano na filozoficzne dysputy, ile na ćwiczenia fizyczne, rzeźbiące ciało do idealnych proporcji, oraz na zabiegi higieniczne w łaźniach, podczas których znów dyskutowano, czytano poezję, snuto naukowe hipotezy. Dla Greków kalokagatia była połączeniem wymiaru estetycznego i etycznego. Człowiek piękny fizycznie był kimś szlachetnym z założenia: musiał niejako postępować etycznie, być dobrym w wymiarze moralnym, pełnym cnót. Jego zadaniem na całe życie był ciągły rozwój. Zatem wiedza, doświadczenie, intelekt, talent, mądre postępowanie, etyczne działanie – to piękno w drugim wymiarze (2D), umysłowym. Pewnie już się domyślacie, dlaczego tytuł mojego felietonu, to „Piękno w 3D”? Tak, bo kiedy dodamy jeszcze do

tego zestawu piękno duszy, mamy trójwymiarowy obraz: z pięknych myśli rodzą się bowiem piękne uczucia, a z miłości rodzą się dobre i piękne postępki. Podkreślę tu jednak rolę dobrych, pięknych myśli, które determinują nasze postawy, nastawienie, poglądy i działania. Nie będzie dobrych uczynków, gdy w naszej głowie będą się snuć brzydkie myśli. Od tego trzeba zacząć – myśleć dobrze o sobie, pokochać siebie, potem dzielić się miłością ze swoim ciałem i całym światem. Zrozumieć, że jesteśmy tym, o czym myślimy. Myśl to potęga: wpływa na nasze ciało fizyczne, na to, co nas spotyka, więc ten obieg piękna w 3D jest jak najbardziej realny. Myślisz pięknie – wyglądasz pięknie, doświadczasz piękna, dzielisz się nim, otrzymujesz jeszcze więcej piękna i dobra. Jeśli któryś wymiar piękna teraz u Ciebie „kuleje” nie martw się, zawsze możesz zacząć nad nim pracować. Od dziś, od teraz, bo na rozwój nigdy nie jest za późno!

str. 10


Pozytywnie Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu. Autorka serii książek "Bractwo Dusz" http://grazynaadamska.pl/

Magia Księżycowej Wyspy Lanzarote to jedna z Wysp Kanaryjskich, która swoją niepowtarzalną energią przyciąga ludzi z całego świata. Ma bardzo silną wibrację wszystkich czterech żywiołów i dzięki temu możesz na niej doświadczyć naprawdę głębokich wewnętrznych procesów. Znajdziesz tutaj silną ziemię, powstałą po wybuchach wulkanicznych. Rdzenni Kanaryjczycy wspominają swoich przodków, którzy z niepokojem słuchając odgłosów Matki Ziemi wiedzieli dokładnie, kiedy nastąpi erupcja wulkanu. Gdy gorąca lawa wydobywająca się z ziemi wlewała się do wód oceanu doprowadzała do wrzenia. Wybrzeże parowało tworząc gęstą mgłę, a zasklepiające się skały syczały. Dzisiejsze klify pokazują potęgę Ziemi i Oceanu.

str. 11


Pozytywnie Magia Księżycowej Wyspy Wyspa otoczona jest wodą, która cudownie rezonuje z tamtejszą energią. Na wyspie znajdziesz magiczne jezioro Charco de los Clicos, które znajduje się na środku plaży. Jest to nic innego, jak przepiękna laguna, w której żyje mnóstwo alg, dzięki którym woda ma intensywnie zielony kolor.

Z kolei w grotach Jameos del Aqua znajduje się zbiornik, w którym możesz zobaczyć gwiaździste niebo na ziemi. Na dnie zbiornika żyją białe kraby, albinosy, które odbijając się w ciemnościach tworzą zapierający w piersiach widok, jakby chodziło się po niebie. str. 12


Pozytywnie Magia Księżycowej Wyspy

Dalej żywioł ognia, czyli Park Narodowy Timanfaya - Góry Ognia, składające się z wygasłych wulkanów. Jednak ich powierzchnia nadal jest gorąca. W 1993 UNESCO uznało teren parku za rezerwat biosfery

I na koniec żywioł powietrza. Wyspa Lanzarote, obok Fuerteventura, jest najwietrzniejszą wyspą Hiszpańską. Wiatr nie ma jak „zatrzymać” się na wnętrzu wyspy, czy górach, więc stale lekko „przewiewa” Lanzarote, stąd uczucie słonecznego, ale niezbyt upalnego miejsca.

str. 13


Pozytywnie Magia Księżycowej Wyspy

Jeśli pragniesz doświadczyć energii czterech żywiołów… Przejść mocny wibracyjnie rytuał w świetle pełni księżyca… Poczuć niezwykłą moc wulkanicznej wyspy…

Szczegóły warsztatów znajdziesz w linku: http://grazynaadamska.pl/swiadomosc-bogactwalanzarote

str. 14


Bogusława M. Andrzejewska

Świadomość Bogactwa Inna nazwa to świadomość prosperująca i oznacza szczęśliwego człowieka, który kształtuje swoje życie zgodnie z własnymi oczekiwaniami. Jest to osoba, która zna i stosuje Prawo Przyciągania, umie rozpoznawać i uzdrawiać wzorce tkwiące w podświadomości, jest optymistą, a pozytywne myślenie to jej prawdziwa natura. Z łatwością wybacza, tworzy dobre relacje z innymi, jest dobrym, kochającym i kochanym partnerem. Umie zarówno dawać z hojnością, jak i przyjmować z wdzięcznością. Jeśli coś zaczyna, to cierpliwie i z uśmiechem doprowadza to do końca. Głęboko oddycha, kocha naturę, umie podnieść sobie energię, jeśli trzeba. Z zaciekawieniem rozwiązuje różne problemy, widząc w nich przygodę, która tylko potwierdza wysokie poczucie wartości. Jest

twórcza i dąży do samospełnienia. Każdego dnia pracuje nad swoim rozwojem, a duchowość i połączenie z Najwyższym Źródłem jest dla niej tak oczywiste i naturalne, jak oddychanie. Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi cechami jest też umiejętność zarabiania czy przyciągania pieniędzy. Oczywiście. To też kawałek energetyki. Natomiast z cała pewnością świadomość prosperująca nie skupia się tylko na finansach. Nasze życie składa się z twórczości, miłości, pracy, zdrowia, związków, przyjaźni, rodziny. Każdy z nas czerpie radość i siłę z tych wszystkich obszarów życia. Nikt nie byłby szczęśliwy, gdyby miał mnóstwo pieniędzy i tylko pieniędzy. Widać to wyraźnie na przykładzie wielu bogatych i nieszczęśliwych osób, które mając finansowe bogactwo, odbierają sobie życie.

str. 15


Pozytywnie Świadomość Bogactwa

skutecznie przyciągać do siebie pieniądze. Wszechświat jest lustrem. Odzwierciedla, a nie tworzy. Tylko człowiek ma moc tworzenia. Jeśli zbuduje w sobie bogactwo, także finansowe, wówczas wszechświat odtworzy to w rzeczywistości i nasypie mu pod stopy mnóstwo pieniędzy. Tak to działa. Dlatego osoba, która czuje się biedna, zawsze biedna pozostaje. Nawet jeśli wygra lub zarobi, natychmiast zostaje okradziona lub w inny sposób traci to, czego w sobie nie Czasem mówię, że pieniądze nie są ani czuje i nie ma. złe ani dobre. Są tym samym czym wszystko inne w naszej rzeczywistości: drzewa, O pieniądzach warto wiedzieć jeszcze chmury, szklanka mleka, palce u rąk, oku- jedno: są częścią wszechświata i materią, lary, nóż do obierania warzyw. I jak każdy taką samą jak nasze ciało. Jesteśmy na tej przedmiot pozwalają, abyśmy je zabarwiali planecie, aby rozwijać się w materii i pozgodnie z tym, co czujemy. Możemy je ko- przez rozumienie jej. Dlatego błędem jest zachać lub nienawidzić. Możemy wykorzystać kładanie, że duchowość odcina się od je do pomagania potrzebującemu lub do materii i zaspokaja garstką ryżu. zniszczenia czy nawet zabicia drugiej osoby. Fizyka kwantowa dzisiaj bardzo wyraźnie Nie zmieniają nas, nie maja takiej siły, ponieważ wolna wola jest największą mocą pokazuje to wszystko, co jest wewnątrz doczłowieka na tej planecie. Mają natomiast wolnego atomu. Na przykład atomu metalu, z którego zrobiono monetę pięciozłotową. dar odsłaniania naszej prawdziwej twarzy. Przestrzeń pomiędzy jądrem atomu, a elekZgodnie z Prawem Przyciągania najpierw tronami śmigającymi po swoich orbitach wytrzeba mieć w sobie szczęście i poczucie pełnia duch. To ta sama energia, którą bycia bogatym, a dopiero potem możemy wykorzystujemy robiąc Dwupunkt albo Reiki. Świadomości ubóstwa opisywać tutaj nie będę. Brakuje jej tego wszystkiego, co czyni człowieka szczęśliwym. Powiem tylko, że czasem fizycznie taka osoba ma dość dużo pieniędzy, ale cierpi emocjonalnie. Chcę zatem bardzo wyraźnie podkreślić, że to nie pieniądze dają nam szczęście, tylko właśnie umiejętność rozwijania w sobie potrzebnych jakości. Tych jakości, które tworzą świadomość bogactwa.

str. 16


Pozytywnie Świadomość Bogactwa

Człowiek w swojej pysze i potrzebie kontroli ocenia rzeczy jako złe lub dobre. Wymyślił więc, że ciało jest częściowo Ok, ale częściowo nie, bo posiadamy takie narządy, których nikomu nie wolno pokazać. Możemy je odsłaniać jedynie w toalecie. Potem wymyślił też, że pieniądze są nieładne i nie wypada ich pragnąć. Zdaniem większości ludzi zarówno pieniądze, jak i np. pośladki są negatywne i wstydliwe. Tak rozumuje świadomość ubóstwa. Ocenia. Segreguje. Odrzuca. Tymczasem Najwyższe Źródło stworzyło wszystko i wszystko przenika, wibruje w każdej części naszego ciała i w każdej monecie. Świadomość Bogactwa z miłością otwiera się na wszystko, czego doświadcza i co istnieje. Kocha wszystkie komórki swojego ciała we wszystkich jego częściach, kocha każdego robaczka i każdy banknot. Przecież bogactwo, miłość, przyjaźń, zdrowie, radość to bardzo dobre jakości. Nawet same słowa mają wysoką wibrację. Tego wszystkiego zawsze sobie życzymy i wiemy doskonale, że to wszystko składa się na szczęście. Można więc kochać bogactwo i nic w tym niewłaściwego, a takie kochanie tworzy i przyciąga

do naszego życia to, czego pragniemy. O tak, świadomość prosperująca potrafi kochać pieniądze. Och! Określenie „kochać pieniądze” jest w naszej kulturze takie straszne! Tak nielubiane! Kojarzy się wyłącznie z lichwiarzami i materialistami. Tymczasem zapewniam wszystkich, że każdy sknerus i materialista to świadomość ubóstwa wypełniona lękiem przed brakiem. Żyjemy w stereotypach i powtarzamy bezmyślnie zdania stworzone w lęku, w braku, w goryczy i zawiści… A słowa nasycone emocjami maja moc stwarzania światów. Temat jest bardzo szeroki. Dlatego stale prowadzę szkolenia z prosperity, stale też dopisuję coś na swojej stronie. A ponieważ doświadczyłam w życiu braku, dzielę się też bezpłatnie – poprzez swoją witrynę i poprzez Medium. Cała prosperita w skrócie jest też dostępna za symboliczne 35 zł w postaci płyty z wykładem. Od czasu do czasu chcę jednak zrobić coś więcej, coś w mocniejszej energii. Dlatego przyjęłam zaproszenie, by zrobić szkolenie na pięknej i bardzo mocnej energetycznie wyspie Lanzarote.

str. 17


Pozytywnie Świadomość Bogactwa

Pomyślmy przez chwilę i wyobraźmy sobie… Miękki piasek pod stopami, szelest wiatru w palmowych liściach nad głową, a przed nami ocean. Ocean Mocy i możliwości. Dookoła piękna i błogo otulająca energia Prosperity…

Jeśli ktoś chciałby dołączyć do nas i dowiedzieć się więcej – zapraszam na wspólną wyprawę. Jeśli to nie jest dla kogoś właściwy czas, może uda się innym razem. Przestrzegam jedynie przed myślą, że: „chciałbym, ale to za drogo”. To nawykowy wzorzec wypływający ze świadomości ubóstwa. To też wzmacnianie blokady, która wiernie nam będzie towarzyszyć tak długo, dopóki nie zrozumiemy, że niczemu dobremu nie służy i nie pozwolimy jej pęknąć. Jeśli jesteśmy gotowi i czegoś pragniemy, wystarczy wyrazić swoje marzenie i powierzyć siebie i to pragnienie Boskiemu Porządkowi. Zawsze dostajemy to, co dla nas dobre, jeśli tylko wyrazimy wolę. Stwierdzenie: „to za drogie” nie jest wyrażeniem woli, tylko

negatywną oceną, która blokuje dostęp do dobra. Wszystko przychodzi do nas we właściwym czasie. Doświadczyłam tego wielokrotnie. Na swoje pierwsze szkolenie z prosperity pożyczyłam pieniądze. Miałam wtedy duże kłopoty finansowe, a mój przyjaciel, który organizował kurs z mądrą duchową nauczycielką powiedział mi: „to dla ciebie, tego właśnie potrzebujesz”. To była jedna z najlepszych i najcenniejszych inwestycji. Drugą było szkolenie Reiki, na które pieniądze po prostu dostałam w prezencie od brata. Te dwie piękne energie prowadzą mnie przez całe życie, czyniąc spełnioną i szczęśliwą. Nie wyobrażam sobie, gdzie bym była dzisiaj, gdybym wtedy nie pożyczyła na udział w szkoleniu. I nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Ale ponieważ doświadczyłam sama, nauczyłam się dokonywania takich wyborów, które prowadzą mnie do pogodnego i spełnionego życia. A tutaj opowiadam o tym, co stało się prawdziwą cząstką mojej rzeczywistości.

Szczegóły warsztatów znajdziesz w linku: http://grazynaadamska.pl/swiadomosc-bogactwalanzarote

str. 18


Grażyna A. Adamska

W drodze do pełnej harmonii Od dłuższego czasu obserwuję pewna tendencje wśród ludzi poszukujących metod, które odmienią ich życie. W okresie, gdy prym wiódł sławny „Sekret”, królowała wizualizacja i programowanie umysłu świadomego na realizację swoich marzeń. Większość z nas rzuciła się na głęboką wodę wizualizując swoje najskrytsze marzenia, pragnąc szybkich efektów. Gdy po jakimś czasie okazywało się, że to nie do końca działa, następowało zniechęcenie i albo całkowita rezygnacja z dalszych prób, albo poszukiwanie innych rozwiązań. Po pewnym czasie przyszedł wielki bum na pracę z podświadomością i czas na metody kwantowe. Tym razem osoby żądne zmian zaczęły uwalniać stare programy, schematy i wzorce z podświadomości, co dla jednych było zrzuceniem ciężkich kajdan, dla innych traumatycznym starciem z przeszłością, a jeszcze dla kolejnych nie zawsze miłą konfrontacją z samym sobą. I w tym przypadku pojawiła się pewna ulga, spokój, zmiana wewnętrzna, jednak niektórych tematów nie dało się przeskoczyć, bo nie odzwierciedlały się w świecie materialnym. I ponownie pojawił się pewien dysonans. Co w takim razie jest nie tak?

Kluczem do pełnej zmiany na każdej płaszczyźnie jest równoległa praca na wszystkich poziomach – świadomości, podświadomości i ducha.

Jeśli pracujesz tylko z umysłem świadomym to utkniesz, bo podświadomość nie pozwoli Tobie wierzyć w coś, co może być dla Ciebie zagrożeniem. Przykładowo, jeśli masz zakotwiczone memy społeczne (a uwierz mi, że każdy jakieś ma) np. bogaci to oszuści, pieniądze są brudne, miłość to cierpienie, to podświadomość nie dopuści Ciebie do pieniędzy ani miłości, bo zadba o to, abyś nie został „skrzywdzony”. Przecież nie możesz być oszustem, ani dotykać czegoś, co jest brudne lub cierpieć. Jeśli skupisz się tylko na podświadomości, to dla kontrastu umysł świadomy, nie dostając nowych wytycznych do działania, zacznie sabotować Twoje wewnętrzne zmiany.Gdy uwolnisz się od niekorzystnych przekonań i jednocześnie nie pokażesz, jak poruszać się w nowych okolicznościach, umysł wróci do starych schematów. Weźmy dla przykładu Twoją sferę finansową. Jeśli pracując w temacie bogactwa, nie zaczniesz budować nowych nawyków takich, jak np. kontrolowanie finansowe, mądre oszczędzanie, inwestowanie w siebie i w życie; jeśli nie nadasz nowego kierunku dla umysłu świadomego, to cała Twoja praca z podświadomością, prędzej czy później, legnie w gruzach. Dlatego kluczem do jakiejkolwiek przemiany jest zbudowanie pełnej równowagi. Jednoczesna praca umysłu świadomego i podświadomości, a do tego otwarcie się na harmonię płynącą z Twojej Duszy, to jedyna właściwa droga ku zmianom w Twoim życiu.

str. 19


Prosta zasada zabawy z Matrycą Energetyczną to „wpadnij, umieść intencję, odpuść”. Wpadnij w pole serca. Umieść intencję: wybierz jakiekolwiek dwa punkty, które przyciągają Twoja uwagę. Odpuść i usuń się z drogi, tak by pole potencjału kosmicznej świadomości mogło się przez Ciebie wyrazić. To także oznacza odpuszczenie wszelkich oczekiwań co do rezultatu.

Nie ma właściwego i niewłaściwego sposobu wykonywania Dwupunktu, także przyjmuj, że za każdym razem wykonujesz go prawidłowo. Jeśli: * czujesz, że źle wykonujesz Dwupunkt, * nie wiesz, co to znaczy być w polu serca, * masz problem ze sformułowaniem intencji, * nie wiesz jak odpuścić oczekiwany rezultat, * nie zauważasz zmiany po sesji, * chcesz wiedzieć więcej o Dwupunkcie, to ten ebook jest dla Ciebie!

str. 20


Psychologicznie Karolina Kowalska

Elfik. Wrażliwa, magiczna empatka. Praktyk Reiki.

Pokochać to, co jest nie-do-pokochania Podchodzę ostrożnie, okrążam ten temat, bo się wydarzało. I przechodzenie przez synchrojest delikatny. Bo sprawia, że całkiem po- niczności… 10-te urodziny mojej Córki –odwiedzam ją na ważni i dojrzali dorośli, wybiegają z płaczem, kolonii i tego samego wieczora dociera alarmujak napisał dziś Bartek. jąca wiadomość od rodziców Chłopca, że lekarze mówią, iż to może być Koniec. Wsiadam w sażyciu w Rok temu w czerwcu po raz pierwszy towarzyszyłam przy umieraniu Dziecka. 6 ty- mochód i jadę. Chłopiec wita mnie najpiękniejgodni. Niemal codziennie. I była to najbardziej szym uśmiechem i niemal widzę, jak siada na wartościowa „praca”, jaką wykonywałam w moim łóżku… Nie, to nie jest ‘ten dzień’. Dziękuję za życiu. Najpiękniejsze spotkanie, wspólna podróż kolejny Jego dzień, dziękuję za urodziny mojej i rozstanie. Rozstanie bez pożegnania, bo „mia- Córki, za spokojną drogę powrotną w deszczu… łam przyjechać jutro”. Ten Chłopiec do dziś przySierpniowy chłodny poranek, samochód zachodzi w moich snach więc nasza wspólna podróż trwa, tylko zmieniła wymiar. Wiem, że jest pakowany sprzętem na wakacje nad morzem, romu Dobrze, cokolwiek to znaczy. Dziękuję za to wery, deska, koce, książki, ruszam – pierwszy Spotkanie, dziękuję, że mogłam go poznać i być, przystanek: kwiaciarnia – kupuję biały bukiet, zatak jak potrafiłam najbardziej prawdziwie, na tam- mieniam kilka zdań z panią, która milknie gdy słyszy, że jadę na pogrzeb… Dziecka. Dobrze ten moment. Reakcje wielu osób były identyczne: „Jak da- znana trasa, a raczej jej połowa, nie dojeżdżam jesz sobie radę??? To musi być strasznie cięż- do Łodzi, Miasto Rodzinne Chłopca jest w połokie!” – słyszałam to jak przez mgłę. Jak to ciężkie, wie drogi, skręcam, jestem. Tłum ludzi, wieje, kiedy w tym tyle piękna jest…. Jakie „dawanie pada, ludzie płaczą i mdleją, pogrzeb zamienia rady”? Po prostu wsiadam w samochód i jadę i się w cichą czarno-białą manifestację, mam wrajestem. Żadnego „odcinania się”, ale i żadnego żenie, że miasto ucichło, ktoś naprawdę zatrzywklejania się w Jego Opowieść, towarzyszenie… mał Czas, Ruch i Dźwięki. Pogrzeb, przytulam po I wielka wdzięczność, przyjmowanie każdego kolei tych, którym jest najtrudniej. I dalej rozmadnia jako daru i doświadczanie Wszystkiego, co wiam z Nim. Rozmawiam i czuję Spokój. Z tego

str. 21


Psychologicznie Pokochać to, co jest nie-do-pokochania

Miejsca mogę nie poddać się łzom i rozpaczy. Lekko choć z mocą utrzymuję ten stan, parę osób potrzebuje czyjejś obecności-bez-łez, przytomnej, współczującej, ale nie rozpadającej się. Wsiadam w samochód, zabieram Go nad morze, obiecałam przecież. W strugach deszczu wieczorem docieram na miejsce, gdzie w ramiona wpada mi moje Żywe Stęsknione Dziecko. Zastanawiam się, jak jej powiedzieć, że Chłopiec odszedł stąd, niepotrzebnie tyle myślę, bo drugiego dnia Córka mówi do mnie sama: „Mamo, ja wiem, że On umarł, czułam to tego dnia, jak do mnie jechałaś, wiedziałam, że coś się stało, inaczej nie byłabyś tak późno”. I już. Dzieci są niesamowite…

Parę dni wakacji. I myśl: tylko tak chcę ‚pracować’. Wszystko co wcześniej w życiu robiłam miało mnie doprowadzić w to miejsce. W miejsce, w którym Wszystko sprowadza się do bycia prawdziwą i działania: pogłaszcz, przytul, opowiedz, posłuchaj, biegnij po pielęgniarkę, porozmawiaj z lekarzem czy księdzem, wyegzekwuj, podaj picie, zasłoń okno, pomasuj stópki, ręce, słuchaj i rozmawiaj, bądź, bądź sobą z całą dostępną świadomością. Dotrzymuj obietnic: gdy mówisz, że będziesz jutro, to bądź.

liczności pozwalają. W przepięknym Miejscu, pełnym miłości, tulenia i chęci zrekompensowania Maluszkom trudnych doświadczeń, obok zapachu niemowląt, zapachu niemowlęcych oliwek i proszku do prania, wyświetlają się koszmarne filmy. Każde Dziecko to inna opowieść. Potrzymaj na rękach, przytul, pogłaszcz, a „opowie” Ci swoją. Podziękuj. Bądź, bądź prawdziwa, bądź sobą. Nie da się być nie-poruszoną, a mimo to można tam Być. Nie pomożesz rozpadając się. Pomóż najpierw sobie. Ukochaj odrzucenie i traumy, Pokochaj matkę-co-nie-chce-dziecka, tak jak pokochałaś matkę-co-nie-chce-oddaćdziecka, a potem wróć, jeśli nadal będziesz tego chciał/a. Pokochaj to, co jest Nie-do-pokochania

*** W końcu jest Otwock, prawie-dom, prawieWarszawa, pomieszanie Piekła z Niebem. Wymieszane opowieści, wymieszane zapachy: miłość i troska obcych ludzi z zapachem lęku, braku sensu, poczuciem bycia odrzuconą, niechcianą, nie-dość-jakąśtam Maleńką ludzką Istotą. Kto to jest mama? Ta co nosiła 9 miesięcy pod zamkniętym z przerażenia sercem…. Czy taktóra-kiedyś-może-przyjdzie? A jeśli nie przyjdzie? Uda się nabrać sił i wiary z miłości tych Cioć wszystkich, co tulą i kochają? A co jeśli NIKT *** NIGDY po mnie nie przyjdzie i będą umierać „niA potem jest miejsce, w którym najczulszą czyje” takie…. Wycie od podłóg po sufit. Słyszę, opieką otoczone są porzucone dzieci. Znowu że stąd „ludzie wybiegają z płaczem”. Myślę Łódź. Tam śmierć, tu Początek Życia. Tam uko- sobie „Witaj w Domu”. chane Dziecko otoczone najbliższymi do końca, Nie daj się. Nie osądzaj. Pokochaj. Bądź. tu porzucenie na „dzień dobry”. Znów przyjeż- Działaj. Gdy powiesz, że będziesz jutro, to bądź. dżam i jestem, na ile mogę, na ile czas i inne oko-

str. 22


Katarzyna Zamiar terapeutka d/s uzależnień, bajkoterapeutka, doradca dietetyczny, pasjonatka rozwoju osobistego.

W poszukiwaniu tęczy Kiedyś pewna kobieta straciła osiemnastoletniego syna. Wyszedł z domu jak zwykle, pełen radości, zadowolenia i szczęścia. Dwa dni wcześniej, kiedy dzieliła się z nim opłatkiem, nie miała pojęcia, że to ostatni raz. Nigdy więcej nie wrócił…. (W tym momencie skup się na rodzaju swoich myśli i zobacz, czy Twoje myśli są smutne i pełne współczucia w związku z tym co właśnie przeczytałeś/aś).

Kobieta była pełna rozżalenia, że wraz ze śmiercią jej syna nie zatrzymał się czas, nie zatrzymał się świat. Wszystko dookoła było takie, jak zawsze. Ludzie się uśmiechali, dzieci się bawiły, wszyscy mieli mnóstwo spraw do załatwienia. Nawet słońce świeciło niezmiennie. Tylko w jej świecie zatrzymał się czas, jakby następny dzień miał w ogóle nie nadejść. Tylko w jej świecie brakowało jednej ukochanej i najdroższej osoby. Kiedy kładła się spać, wszystko było dobrze, zasnęła szczęśliwa, bez trosk. Obudziwszy się w zupełnie innej rzeczywistości, przez miesiące poszukiwała sensu tej lekcji. Pewnej nocy syn odwiedził ją we śnie. Zadowolony i szczęśliwy, jak zwykle. Wyjaśniał, że to czas

dał im siebie i że należy się cieszyć z tej chwili bycia razem. – Żadna chwila nie jest zwykła, zawsze coś się dzieje – mówił. – W danym momencie, poprzez myśli, nadałaś wydarzeniom szczególne znaczenie i stwierdziłaś, że to była wyjątkowa chwila, która zmieniła twoją rzeczywistość. Tymczasem zmieniła się tylko twoja reakcja emocjonalna na chwilę, która trwa. Powiedział też , że może się radować bądź rozpaczać. Może się zamartwiać lub być szczęśliwa. Może zrobić wszystko co chce z daną chwilą, może zrobić wszystko co chce z przeszłością, ale Tu i Teraz nic się nie wydarzyło. Mowił, że całe zdarzenie jest już przeszłością. Twierdził, że zmieniło się jej myślenie, które ma wpływ na postrzeganie rzeczywistości, wywołane brakiem związanym z jego nieobecnością w materii. Brakiem kontroli i władzy. Niemoc i bezradność, to jedno z odczuć, które uświadamia, że niczego nie mamy na własność, że wszystko mamy na chwilę. Powiedział jej, że ludzie, gdy nie dostają tego czego chcą, cierpią, a nawet jak to dostaną, to też cierpią, bo nie mogą tego zatrzymać na zawsze. Nie potrafią cieszyć się tym co mają Teraz.

str. 23


Pozytywnie W poszukiwaniu tęczy

Mamo – powiedział patrząc jej prosto w oczy – zrezygnuj z kontroli, której nigdy nie będziesz miała i zaakceptuj fakt, że nie miałaś wpływu na to, co się stało. Tuląc ją mocno do siebie, wyszeptał: Twój umysł, to tylko narząd, reagujący na wszystko. Wypełnił ci głowę milionami chaotycznych myśli, z których żadna nie określa ani ciebie, ani twojej rzeczywistości. Sądząc, że jesteś swoimi myślami, sprowadzasz na siebie smutek. Wyrzuć wszystko co zbędne i nie myśl więcej, niż wiesz. Umysł to nie to samo co mądrość, a śmierć, to tylko przejście. Podobnie jak narodziny. Śmierć sama w sobie nie jest smutna, to nasze myśli o niej są takie. Masz tylko to, co jest Teraz, nic więcej, więc jeśli Dziś nie będziesz szczęśliwa, to nie będziesz szczęśliwa także w przyszłości. Kobieta ocknęła się i z szeroko otwartymi oczami uświadomiła sobie swój sen. Wiedziała, że przeszłość jest jej dana po to, by mogła zrobić z niej użytek, by móc budować dla siebie lepszą przyszłość. Sposób, w jaki myśli o przeszłości ma ogromny wpływ na jej postrzeganie rzeczywistości, na tworzenie swojej przyszłości. Zrozumiała, że przeszłość to nie tylko wspomnienia z odległych lat i wczoraj. Przeszłość, to także miniona chwila. Do tej pory jej obecność w Teraz była mylnie osadzona w przeszłości, w tym co było przed chwilą, w trwającym dniu. Tymczasem

Teraz, to tylko ta chwila, to tylko ten moment. Doświadczenie „straty” bliskiej osoby jest bardzo bolesne i niezrozumiałe dla kogoś, kto tego nie przeżył. Jednak ona wiedziała, że wyciągnięcie z tegoż przeżycia nauki jest nieocenione w swej wartości. To dlatego nie zatrzymał się świat, to dlatego nikt nie zareagował na tę chwilę. To dlatego nadal świeciło słońce. Trwając w tej zadumie, nie tęskniła… cieszyła się ze spotkania. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Oddychając głęboko, chłonęła cały świat, chłonęła całe życie. Była szczęśliwa w swej wędrówce, świadoma faktu, że nigdy nic nie jest takie samo. Życie to jedna wielka tajemnica, na której rozwikłanie szkoda czasu i energii. Spojrzawszy daleko przed siebie, dostrzegła piękną, różnokolorową tęczę. Jakby Wszechświat przyglądał się jej w szerokim uśmiechu. Jej serce odwzajemniło ten uśmiech i wchłonęło całą tęczę do siebie. Od tej chwili już nigdy nic nie było takie samo. (Przyjrzyj się swoim myślom Teraz, drogi Czytelniku. Dostrzegasz różnicę ? Czy jesteś tak smutny i pełen współczucia jak na początku tego artykułu? Tak tworzymy swoje myśli, tak powstaje nasza rzeczywistość. Widzisz albo smutek i cierpienie, albo miłość i szczęście ).

str. 24


Bogusława M. Andrzejewska Sekret szczęśliwego związku Prostota

Pisząc o sposobach na dobry związek podkreślałam między innymi znaczenie poczucia własnej wartości, komunikacji czy przytulania. Myślę, że do tego zestawu warto dodać coś wyjątkowo prostego i oczywistego, a mianowicie radość życia. Z mojego doświadczenia wynika, że szczęśliwy związek to taka relacja, w której oboje cieszymy się każdą chwilą, szukając pozytywnych aspektów w naszej bliskości. Często problemy w związku zaczynają się od oczekiwań.

Oczywiście tych niespełnionych. Wygląda to tak, że traktujemy partnera jako kogoś, kto ma do wykonania określone zadania. Nie mówię tu o oczywistym podziale obowiązków i wymianie dawania i brania, ale o tym, że kiedy miną pierwsze uniesienia, zaczynamy skupiać się na brudnych naczyniach, bałaganie czy potrzebie zrobienia zakupów, zamiast na uczuciach. To ten czas, kiedy rozpadają się nasze marzenia wyrosłe na wspólnym radosnym spędzaniu wieczorów i na przyjemnościach. Odkąd mieszkamy

razem coraz rzadziej zajmujemy się zabawą i radością, a coraz częściej traktujemy siebie nawzajem zadaniowo. Każdy ma coś do odrobienia. Taka specyficzna dorosłość i odpowiedzialność… która niestety bywa pułapką dla uczuć. Podstawą dobrego związku jest celebracja chwili.

Miłość to delikatna i piękna roślina, która najlepiej czuje się w ciepłym i radosnym klimacie. Ludzie, którzy spędzają razem czas na przyjemnościach są do siebie nastawieni bardziej pozytywnie, niż ci, którzy pracują w pocie czoła – każdy osobno. Nie odkrywam tu Ameryki. Czasem warto wtulić się w siebie i pooglądać razem filmy, głaszcząc się wzajemnie lub pójść się zabawić, a sprzątanie zrobić potem wspólnie i szybko. I chociaż każdy z nas woli spędzać czas w czystym mieszkaniu, a piętrzące się w zlewie stosy naczyń bywają denerwujące, warto znaleźć złoty środek i czasem odpuścić sprzątanie na rzecz przytulania. Czasem. Chodzi o to, by nie odmawiać stale partnerowi, tłumacząc:

str. 25


Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku

„mam jeszcze tyle do zrobienia”. I dodam, że w takiej sytuacji mądry mąż odpowiada: „zostaw, pomogę ci i zrobimy to później razem, a teraz pooglądajmy razem film”. Tak to powinno działać. W dobrych związkach wiele rzeczy robi się wspólnie i jest to wspaniałe. Druga rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to przenoszenie emocji. Często wracamy do domu rozdrażnieni i zmęczeni sytuacją w pracy, po czym bezmyślnie wyładowujemy złość na ukochanej osobie. To standard – ponieważ nie można powiedzieć do słuchu szefowi, zaciskamy zęby i miło się uśmiechamy, a całą frustrację przynosimy do domu i zrzucamy na partnera. A po co? Przecież partner to ktoś, kto powinien nas ukoić, bo taką właśnie moc posiada. Przyznaję, że jeśli zdarza mi się trudny dzień, to natychmiast mówię mężowi o tym, aby nie myślał, że to on jest przyczyną mojego rozdrażnienia. I zawsze wtedy proszę, aby mnie przytulił. Odkryłam już dawno temu, że kiedy zanurzę się w ramionach ukochanego, to już po chwili wszystkie negatywne emocje topnieją jak wosk… Jaki to prosty i przyjemny sposób na dobre samopoczucie. Warto uświadomić sobie, że pełen miłości dotyk może wiele uzdrowić, nie ma więc sensu z tego rezygnować na rzecz wyplucia z siebie nagromadzonej frustracji. Jeśli jednak ta frustracja domaga się ujścia,

można po prostu wziąć poduszkę i walić w nią tak dugo, aż opadniemy z sił. A potem spokojnie wtulić się w partnera albo wypić z nim w zgodzie herbatę – co kto woli. W związku warto cieszyć się każdą chwilą.

Wymaga to od nas otwartości na radość i umiejętność odczuwania dystansu do drobiazgów bez znaczenia. Jak we wszystkich obszarach życia, tak i tutaj kierujemy się pozytywnym myśleniem. Po przełożeniu tej mądrej zasady na codzienność, odnajdziemy prawdziwe zadowolenie w swojej relacji. Co to oznacza? Na przykład nie przejmowanie się rzuconymi niedbale brudnymi skarpetkami. O wiele łatwiej i zdrowiej je podnieść i spokojnie włożyć do kosza na pranie, niż robić awanturę. I nie chodzi tu tylko o wygodą, ale także o zasadę pilnowania własnych myśli. Jeśli z powodu jednej pary skarpetek wejdę w paskudne emocje, podniosę głos, a może nawet pokłócę się z mężem, to stworzę kawałek negatywnej rzeczywistości. Spadnie mi energia i przez najbliższe godziny będę przyciągała kolejne niemiłe wydarzenia. Po co, skoro można te nieszczęsne skarpety podnieść bez tracenia energii. Czasem sami wyszukujemy powody, aby się czepiać. Wracamy zmęczone, obładowane siatkami pełnymi zakupów, a tu partner leży wygodnie i ogląda telewizję.

str. 26


Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku

dobrze, a my tak się musimy męczyć. Stąd krok do awantury. Warto wyhamować i wziąć głęboki oddech. Pomyśleć: „przecież go kocham, a on nie leży na złość mnie, wystarczy to inaczej zorganizować”. I następnym razem wysłać partnera do sklepu, by dźwigał ciężary. Czasem wystarczy nauczyć się prosić o pomoc i konsekwentnie się jej domagać. Bardzo często cierpimy na własne życzenie, bo chcemy wszystko robić same, bo nie umiemy komunikować swoich potrzeb. Równowaga w dawaniu i braniu jest w związku ogromnie ważna.

samej siebie. Prosta i często niestety stosowana, chociaż jak sądzę raczej nieświadomie. Ciągłe narzekanie na partnera jest bardziej nawykiem przejętym od innych kobiet, nierzadko od własnej matki, która też nie umiała inaczej postępować. A wcale nie musimy przestać kochać kogoś tylko dlatego, że rozrzuca skarpety i wyleguje się przed telewizorem. A niech tam rozrzuca. A niech sobie leży. Obserwując moich klientów, zauważam, że w każdym człowieku można znaleźć zarówno dobre strony, jak i te złe. To my w danym momencie decydujemy, co wyWarto we wszystkich trudnych sytuacjach bieramy i na czym będziemy ogniskować starać się pilnować pozytywnego myślenia. uwagę – na pozytywach czy negatywach. Tylko nie uświadamiamy sobie przy tym, że Generalnie trzeba pamiętać o tym, że dokonując wyboru, wybieramy także miłość nasz partner to ktoś, kogo kochamy i dla i czerpanie szczęścia w ramionach ukochakogo chcemy jak najlepiej, a nie worek tre- nej osoby lub niechęć, która konsekwentnie ningowy, na którym możemy wyżyć się za narasta, prowadząc nieuchronnie do drawszystkie życiowe niepowodzenia. Kiedy pat- matu zdrady czy rozstania. rzymy na męża czy żonę, myślmy o tym, za co kochamy tę osobę, dlaczego jest nam Podnosząc poczucie wartości bliska i co nas w nim czy niej urzekło. To minimalizujemy ilość sporów w związku. trzeba powtarzać jak afirmację – to uzdrawia uczucia. I działa rzecz jasna w obie strony. Im A jeśli już się pojawiają, możemy próbobardziej dbam o kochanie siebie i kochanie wać obracać konflikt w żart lub szukać partnera, tym więcej miłości przyciągam dobrych aspektów sprawy. Bardzo pomaga z jego strony. umiejętność wyłapywania wzorców, którymi Ma to też ogromne znaczenie dla takie doświadczenie przyciągamy. Nic nie związku, jeśli potrafimy doceniać partnera. dzieje się bez przyczyny i nawet jeśli partner Pisałam już o tym, że nie ma ideałów. Nasz nam coś zarzuca i atakuje nas bez powodu, ukochany też ma mnóstwo różnych słabości. to u podstaw leży jakiś nasz kompleks, który Ale przecież jest nasz, jest kochany. Być w ten sposób wychodzi na światło dzienne, może jest ojcem naszych dzieci. Być może domagając się uzdrowienia. Świadoma z czułością całuje nas przed snem w czoło. praca z podnoszeniem własnej wartości Być może stara się zapewnić nam jak najwię- działa niemal od ręki. Można rozwiązać procej pieniędzy. Myślenie o tym, co dobre i za blem i pogodzić się nawet w ciągu godziny. co kochamy partnera – wzmacnia nasze Na koniec jeszcze jedna sugestia, która uczucie i więź między nami, a przez to spra- polega na tym, by skupiać się na tym, czego wia, że odnajdujemy przyjemność we wza- pragniemy. Im częściej myślimy o tym, co jemnej bliskości i spędzaniu czasu razem. ważne i dobre, tym szybciej to przyciągJeśli natomiast będziemy analizować niemy do swojego życia. Zasada znana z inwszystkie wady tego człowieka i w kółko nych obszarów prosperity działa także mamrotać pod nosem, jaki jest bezna- w relacjach. Zamiast martwić się, że coś nie dziejny, to bardzo szybko zabijemy własne jest dokładnie tak, jak byśmy chcieli, lepiej uczucia. Jak potem cieszyć się ze związku, marzyć i zasilać energią myśli to, czego naw którym wygasła miłość i dominuje nie- prawdę chcemy doświadczyć. chęć? To prosta droga do unieszczęśliwienia

str. 27


str. 28


Bogusława M. Andrzejewska

Ku więcej... Kolorowe świece migoczą ustawione rzędem na kamiennym parapecie. W miękkiej ciszy przepływają wspomnienia – te wyraźne i te zatarte. Dziesiątki lat ludzkich losów przeplatają się ze sobą w układach dłoni, zaciśniętych gniewnie szczękach, łzach spływających cicho po policzkach i spojrzeniach pełnych oczekiwania. Spragnione miłości dziecko kładzie głowę na kolanach matki. Syn z pokorą klęka przed ojcem. Babcia ze wsparciem dotyka ramion swojej córki. Nad skomplikowanymi, pełnymi trudnych uczuć sytuacjami dźwięczy cichy głos Kasi: Tak długo na ciebie czekałam… Już dość… Pozwalam ci być sobą… Dłużej tego nie uniosę… Ten głos wyciąga nas na powierzchnię emocji, jak koło ratunkowe w spienionej kipieli. Kiedy bezradnie stajemy, bo zatrzymuje nas niebotyczna ściana niezrozumiałych uczuć, Kasia z prostotą podpowiada oczywiste słowa. Kiedy łzy dławią w gardle, jej głos pozwala jednym wyciagnięciem ręki skruszyć mury lęku i rozbić skorupy zastygłej od pokoleń nienawiści. Dotyka naszej duszy, rozpalając w niej nadzieję na lepsze. Przynosi uwolnienie. Poza wszelkimi oczekiwaniami, których mieć tutaj nie warto, to jedno pojawia się zawsze: zmiana na lepsze. Wspólnie z Kasią przemierzamy długą drogę do minionych wieków. Z lękiem otwieramy wielki poczerniały ze starości kufer i drżącymi ze wzruszenia dłońmi wyciągamy z niego różne skarby. Układamy je u swoich stóp i oglądamy ze zdzi-

wieniem rzeczy, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Odkrywamy, że te wszystkie zaskakujące jakości są nasze. Że łapczywie je gromadziliśmy przez wiele lat swojego życia. Zanurzeni w swojej czasoprzestrzeni nie słyszymy, że za oknem z natarczywym buczeniem uszkodzonego tłumika przejeżdża stary samochód. Gdzieś niedaleko głośno ujada pies. Na gałęzi drzewa rozśpiewał się ptak, witając wychodzące zza chmur słońce. Nieśmiało brzęczy zapomniana komórka, odłożona niedbale na stół. Zanim wrócimy do tu i teraz, poprzez łzy wzruszenia i pełne pokory pochylenie głowy przed linią przodków wzrastamy do uzdrowienia. Budzimy w sobie siłę i moc, by umieć samodzielnie podążać „ku więcej”… Tak wygląda widziany moimi oczami warsztat Ustawień systemowych, który po mistrzowsku prowadzi Katarzyna Hanna Palicka. Warsztaty tego typu odbywają się w Polsce i za granicą od lat. Dzięki ich terapeutycznej mocy ludzie uzdrawiają swoje życie i relacje. Prowadzą je różni nauczyciele, a metoda zdążyła już obrosnąć mitami i dorobić się specjalistycznej literatury. Dlaczego wybrałam Kasię? Bo rezonuje ze mną. Bo czuje więcej. Bo rozumie. Bo kiedy bierze mnie za rękę, nie boję się cofnąć po własnych śladach i skonfrontować z bólem minionych pokoleń. Bo potrafi przełamać mój lęk i pokazać, ile dobra czeka mnie po jego drugiej stronie. Bo kiedy wracam po wszystkim do domu, to w moich bliskich widzę wyłącznie ciepłe światło. Warto tego cudu doświadczyć.

str. 29


Psychologicznie Ku więcej...

Warto też doświadczyć ustawień. We wszystkich kulturach świata przodkowie stanowili ważne ogniwo łączące nas z ponadczasową mądrością. Ludzie od wieków czerpali z tego źródła wsparcie, które pozwalało im bezpiecznie przeżyć trudne momenty. Linia rodu to coś więcej niż broszka po babci i zakurzone zdjęcie w kolorach sepii. To wzory przeżytych traum, które nadal nas bolą, chociaż nie możemy ich pamiętać. Wzory, które uczą nas radzenia sobie z życiem we wszystkich jego barwach. To także potężna wspierająca siła, dzięki której przetrwały tysiące istnień przed nami. Matka i ojciec to dwa podstawowe klucze do naszego życia. Stosunek do rodziców wyznacza jakość istnienia, które może być spełnione, udane, pełne miłości w dobrym związku, ale także trudne, smutne, samotne i pełne goryczy. To, jak patrzymy na mamę i tatę, to co do nich czujemy, kreśli wydarzenia emocjonalne w pozostałych relacjach, jakich doświadczamy. Rodzice to ludzie – tacy, jak my. Żyją tak, jak umieją najlepiej i tak, jak zostali wychowani przez swoich. Podświadomie przekazują nam swój ból i gniew, ale też swoje zdolności, umiejętności i wewnętrzne piękno. Są kolejnym kółeczkiem w całym łańcuchu pokoleń, powielając to, czego nauczyli się od tych, którzy szli przed nimi. Właśnie dlatego gniew i żal w stosunku do tych, którzy powołali nas na świat jest absurdalny. To jak gniewać się na chmurę, że pada z niej deszcz, kiedy zaplanowaliśmy wycieczkę. Nie da nam to nic, oprócz utraty energii. Prawdziwa dojrzałość, to pełne zaakceptowanie człowieczeństwa swoich rodziców i danie im z miłością prawa do wszystkich słabości. Taka postawa otwiera

drzwi do prawdziwej akceptacji siebie i pokochania każdej swojej cząsteczki. A w każdej żyją oni – mama i tato… Kochając ich bezwarunkowo i pochylając się z wdzięcznością nad tym, co dobre i z wybaczeniem nad tym, co trudne – uczymy się kochać i wybaczać sobie, własnym dzieciom, mężowi, żonie, przyjaciołom. Akceptacja minionych wydarzeń to też zrozumienie, że rodzice szukali swojej drogi tu na Ziemi w taki sam sposób, jak my to robimy dzisiaj. Stawiali niespieszne kroki i cofali je z lękiem lub biegli na oślep pełni wiary w to, że podążają najlepszym szlakiem. Nieśli na ramionach swój bagaż wypełniony tym, co dostali od swoich przodków. Kochali i nienawidzili, tęsknili i witali, tracili bezpowrotnie i odzyskiwali. Dlaczego czasem chcemy widzieć w nich wyłącznie idealne maszyny, które zobowiązane są dać nam wraz z życiem doskonały pakiet bogactwa, zdrowia i mądrości? Ustawienia systemowe pomagają odnaleźć człowieczeństwo zarówno w sobie, jak i w rodzicach i w dziadkach. Pozwalają zrozumieć i wybaczyć, wyjść poza żal i gniew. Uwolnić to wszystko, co nam nie służy. Otwierają nas na wszystkie skarby przyniesione przez cała linię naszego rodu. W ciszy i wzruszeniu oglądamy przeszłość. Wolni od pretensji. Wolni od nienawiści. Wolni od gniotącego poczucia niesprawiedliwości. Pogodzeni z życiem i zwróceni ku więcej…

str. 30

(Relacja napisana po warsztatach ustawień systemowych wg metody Berta Hellingera prowadzonych przez Katarzynę Hannę Palicką we Wrocławiu).


Inspiracje Tomasz Wiśniewski

fotograf, pasjonat samolotów i astrofotografii, praktyk Reiki http://www.astroloty.eu zdjęcia: Tomasz Wiśniewski

Kolorowy Wszechświat Patrząc na rozgwieżdżone nocne niebo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że nad nami rozciąga się tak naprawdę morze kolorów i kształtów. Jak to? Tam? W tej bezkresnej czerni? No może i coś tam jest… Jakieś galaktyki i mgławice, ale to przecież trzeba być naukowcem albo pracować w NASA żeby te cuda oglądać! Otóż nie trzeba :-) Już mały, amatorski teleskop pozwala dojrzeć wspaniałe obiekty, które znajdują się nad naszymi głowami. Co prawda nie będą jeszcze kolorowe, tylko przybiorą postać szarej mgiełki, ale i tak możemy się zachwycać wspaniałymi kształtami spiralnych galaktyk albo olbrzymich chmur gazów pozostałych po wybuchach supernowych. Ludzkie oko jest niestety za słabe, żeby wychwycić kolory Wszechświata, ale na całe szczęście możemy je zobaczyć dzięki astrofotografii. Jeszcze jakiś czas temu nawet nie marzyłem, że kiedyś będę mógł sam robić zdjęcia Kosmosu. Życie tak się potoczyło, że udało mi się zgromadzić w ciągu dwóch lat odpowiedni sprzęt i poznać wspaniałych ludzi, dzięki którym mogłem rozpocząć swoją własną przygodę z astrofotografią. Moje początki to zwykły, cyfrowy aparat fotograficzny i równie zwykły obiektyw założony na specjalny, napędzany silnikami montaż, który po-

zwala kompensować ruch obrotowy Ziemi. Wbrew pozorom nie jest to tak bardzo skomplikowane, a prosty montaż to koszt kilkuset złotych. Po zrobieniu pierwszych zdjęć już wiedziałem, że chcę więcej! Po jakimś czasie zdobyłem w pełni skomputeryzowany teleskop i specjalną, bardzo czułą kamerę, co pozwoliło mi dostrzegać jeszcze więcej na nocnym niebie. Jedyne co się nie zmieniło, to potrzeba ciemnego nieba, a o to dziś niestety najtrudniej…

Od listopada do marca na nocnym niebie króluje mój ulubiony gwiazdozbiór – Orion. Bardzo łatwo zobaczyć jego charakterystyczny kształt klepsydry na niebie z pasem złożonym z trzech jasnych gwiazd. Wygląda całkiem zwyczajnie, ale kiedy zaczniemy go fotografować, pokaże nam całe swoje kolorowe piękno. Oto Wielka Mgławica w Orionie czyli M42. Jest to najjaśniejsza mgławica na niebie, którą poza miastem można dostrzec nawet gołym okiem. Ogromna chmura gazu i pyłu znajdująca się 1345 lat świetlnych od Ziemi. Istny wehikuł czasu, czyż nie? Przecież widzimy obraz mgławicy sprzed prawie 1,5 tysiąca lat! Obecnie może wyglądać zupełnie inaczej, ba! niektóre gwiazdy mogą już nie istnieć! (pierwsze zdjęcie na następnej stronie)

str. 31


Inspiracje Kolorowy Wszechświat

W pasie Oriona możemy dostrzec przepiękny kompleks mgławic – Płomień i Koński Łeb. Co za piękności! I te kolory… Czerwień to gaz, którego jest najwięcej, czyli wodór. Sam Koński Łeb, to tzw. mgławica ciemna, czyli gęsty obłok pyłu podświetlany od tyłu przez zjonizowany wodór.

str. 32


Inspiracje Kolorowy Wszechświat

Kolejne miłe dla oka obszary świecącego wodoru, to Mgławica Rozeta oraz Serce i Dusza. Aby sfotografować te mgławice bardzo przydatny jest specjalny filtr, dzięki któremu kamera „zobaczy” tylko obłok gazu.

str. 33


Inspiracje Kolorowy Wszechświat

Lato, to czas Drogi Mlecznej i jeszcze większej ilości kolorowych mgławic. Na przykład Twarz i Miotła Wiedźmy czyli Pętla Łabędzia – obszar, który stworzył potężny wybuch supernowej ok. 10.000 lat temu. To niesamowite, ale fala uderzeniowa po wybuchu cały czas pędzi z prędkością 170 km/s i będzie pędzić jeszcze przez tysiące lat.

str. 34


Inspiracje Kolorowy Wszechświat

Zupełnie innymi obiektami są galaktyki. W maleńkim wycinku nieba może być ich tysiące, a w każdej z nich miliardy gwiazd i układów planetarnych. Czy istnieje tam życie? Jestem przekonany, że tak! Im dłużej przyglądam się Wszechświatowi, tym moje przekonanie staje się silniejsze.

str. 35


Inspiracje Kolorowy Wszechświat

Czy kiedyś mi się to znudzi? Wątpię, przy ogromie i pięknie otaczającego nas nieba, astrofotografia to zajęcie do końca życia. Zapraszam na mój blog: www.astroloty.eu

(Od red. My również zachęcamy do odwiedzenia strony autora, aby przedstawione w Medium zdjęcia kosmosu obejrzeć w całej okazałości.)

str. 36


Katarzyna Hojan-Sitkowska Hipnoterapeutka, nauczycielka i praktyk Reiki, nauczycielka Vedic Art. Osoba czyszcząca kody świadomości i nieświadomości, linie rodzinne i tłumacz karm. https://www.facebook.com/purityofenergy https://www.facebook.com/nauczyciel.vedicart

Moje Vedic Art Obraz w sypialni Zdjęcie tej pary trafiło w moje ręce ze słowam: – Proszę, namaluj obraz dla moich Dziadków. Osoba, która prosiła wiedziała, że nie maluję motylków i jelonków (nie, żebym miała coś przeciwko takiemu malowaniu!) Spojrzałam mu głęboko w oczy. Chce bym na 46 rocznicę ślubu Dziadków namalowała vedicowy obraz. Odważne posunięcie. Ale cóż... Uwielbiam wyzwania, a prośba była czystą intencją. Rozsiadłam się wygodnie, wiedząc, że obraz czasem przychodzi w mgnieniu oka, a czasem każe na siebie czekać. To on dyktuje warunki. Popatrzyłam w oczy ludziom ze zdjęcia i otworzyłam swoje Pole odczuwania. Pozwoliłam sobie poczuć te dwie osoby. Widziałam i czułam ich pierwszy raz. Najpierw pojawił się On. Silna, męska energia. Mężczyzna noszący na rękach, troszczący się i wspierający. Zawibrował oczekując uwagi. Poczułam, że z Nim się nie dyskutuje. To "nosiciel wiedzy", Dusza, która w swoim rodzie uczy, czasem bez słów. Rozjaśnił się niebieskościami. Po chwili delikatnym drżeniem powiek pojawiła mi się Ona. Tak subtelna, eteryczna... lśniąca! Niczym motyl. Istota silna

delikatnością, darząca miłością i z otwartym sercem. W różowościach zajaśniała uśmiechając się do mnie. Och, jakie wzruszenie mnie ogarnęło! Siedziałam na podłodze i płakałam z radości, że "poznałam" te Dusze. I wśród łez zaczęły się pojawiać obrazy z Ich życia. Narodziny dzieci – szczęście, wzruszenie, miłość. Jego skrywane łzy, gdy patrzył na kruche istotki, owoce ich miłości. Wspólne troski – gdy wspierali się słowem, gestem, byciem obok. Rozmowy przed zaśnięciem. Chwile ciszy, przed burzą... a może zamiast burzy. Obraz do namalowania pojawia się mi w sercu. Robi sobie miejsce i rozkłada się delikatnie, by po chwili "zmusić" mnie do ruchu, do działania. W tym miejscu nie mogę przerwać pracy, bo zniknie, uleci porwany przez czas. Zatem wyciągnęłam dłoń i spośród farb pojawiły się dokładnie te, które miały się pojawić. Malując vedic, nie zastanawiasz się – płyniesz z tym, co przepływa przez Ciebie. Jesteś rzeką, jej nurtem i liściem unoszącym się na falach. Kolory mieszały się między sobą. Na płótnie tworzyły się kształty. Działo się między uderzeniami palców, a farba tańczyła dopełniając chwilę.

str. 37


Inspiracje Moje Vedic Art

Wirowała energia, wirowały barwy. W rytmie serca stawał czas, by przyśpieszyć, by zwolnić. Życie codzienne stawało się najważniejszymi chwilami. Rozbrzmiewał śmiech, szum morza, słowa wypowiadane z rozwagą. Piękno. Obraz namalował się. Odłożyłam go w ciemności, by nie analizować obrazów/pocztówek, które dostawałam z uchwyconą grą barw. Rankiem zachwycił mnie sobą, a ja płakałam z wdzięczności. Miałam ogromne szczęście być przy obdarowywaniu. Widziałam zdziwienie

w oczach i zaskoczenie w Jej sercu. Opowiedziałam o obrazie, o intencji daru. I dostałam najpiękniejszy dar dla siebie: – Kasiu, powiesimy go w najważniejszym miejscu w domu. W sypialni. Takie właśnie chwile dodają mi wiatru pod skrzydła.

str. 38

Zapraszam na warsztat, w czasie którego nauczę Cię, jak to działa.


Katarzyna Zamiar

Duchowy biznes Poznałam kiedyś Duszę, która prowadziła własny biznes i zatrudniała pracowników, w ściśle określonych sektorach.

i Public relations. Firma w takich kryzysowych sytuacjach dużo wysiłku wkładała w zarządzanie zasobami ludzkimi, dzięki czemu szybciej i łatwiej stabilizowała się relacja z kontrahentem. Firma Firma nazywała się: „Company Ja”. „Company Ja” miała wiele problemów, ale angaStruktura firmy wyglądała następująco: żując w konkretną sytuację odpowiednie działy, Prezes: Świadomość doskonale radziła sobie z rozwiązywaniem poZ-ca prezesa: Myśl wstałych i zwykle przejściowych kryzysów. Dzięki Dział BHP: Zdrowie otwartości na innowacyjność, firma rokowała barDział Zdobywania funduszy i dóbr: Bogac- dzo dobrze. Traktowanie głównego kontrahenta two jako partnera, jest kluczowe w rozwoju firmy. Dział Zarządzania majątkiem przedsiębior- Każdy dział i pracownik jest częścią składową firstwa: Dostatek mowej struktury, która nie mogłaby należycie Dział Zarządzania zasobami ludzkimi: Moty- funkcjonować, bez jakiegokolwiek działu. wacja. Prezes Świadomość wie o tym doskonale, Doradztwo personalne: Wiara i Koncentracja dlatego często wraz ze swoim zastępcą, zwołuje Dział Logistyka- Public Relations- Atmosfera posiedzenia z pracownikami, odpowiedzialnymi w pracy: Miłość za poszczególne działy. Przebieg tych posiedzeń Dział-Zarządzanie sukcesem- Szczęściem- jest ściśle określony. Zawsze na początku konfeZadowoleniem: Odczucia rencji czy eventu, zabiera głos Dostatek, potem Dział-Zarządzanie- Planowanie- Pomysło- panie Energia i Natura. Tematem przewodnim wość- Pozyskiwanie: Ambicja zajmuje się Wiara z Koncentracją. Działy tychże Dział-Realizowanie projektów- Tworzenie: pracowników odgrywają bardzo istotną rolę we Działanie wszystkich przedsięwzięciach firmy, proponowaDział-Ochrony: Pamięć oraz Poczucie włas- nych przez dział, któremu przewodniczy pan Amnej wartości bicja. Zaraz potem do głosu dochodzi pan Dział-Księgowości: Energia oraz Natura Działanie, silnie współpracujące z działem, które Głównym kontrahentem z którym od czasu reprezentuje pani Miłość. powstania „Company Ja”, współpracowała firma, Nad prawidłowym przebiegiem konferencyjbył „Mózg”. Współpraca ta ogólnie przebiegała nych obrad, czuwa pani Pamięć oraz pan Poczubez problemowo, jednak czasem pojawiały się cie własnej wartości. Krótko o opinię jest także konflikty i problemy wywołane urazami, stresem proszony pan Zdrowie, z działu odpowiedzialoraz przeżyciami w przeszłości. W takich sytua- nego za bezpieczeństwo i higienę pracy. Na kocjach bardzo dużą rolę odgrywał tu dział logistyki niec obrad, podsumowując wszystkie opinie,

str. 39


Inspiracje Duchowy biznes

postulaty i uwagi uczestników poszczególnych działów, wypowiadają się pan Bogactwo i pani Odczucia, jednocześnie przyglądając się danym aspektom z różnych perspektyw. Z-ca prezesa pan Myśl, nadzorujący prawidłowy przebieg konferencyjnych obrad, jest odpowiedzialny za wszechobecny pozytywizm i optymizm na Sali oraz jej logiczny i spójny przebieg. Celem tych spotkań jest przede wszystkim wymiana poglądów, analiza problemów firmy i rozwiązania podjęte przez poszczególne działy. Dusza nie ingerowała w działania firmy, nie oceniała i nie sugerowała niczego. Czasem wspierała firmę „ Comapany Ja” głosem Intuicji, który dla samego zainteresowanego nie zawsze był słyszalny. Rozwój firmy miał ogromny wpływ na rozwój Duszy, dlatego ta starała się w jak najbardziej z możliwych sposobów, dotrzeć do Prezesa firmy. Ten oczywiście wiedział kto stworzył firmowy biznes, dzięki któremu wszystkim dobrze się żyło, ale nie zawsze był otwarty na słuchanie założyciela, co czasami przysparzało firmie problemów i mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji z którymi musiały sobie poradzić poszczególne działy. Kontakt Duszy z Prezesem firmy jest nieodzowny, zważywszy na fakt iż pochodzą z różnych wymiarów. Wymiana informacji może znacznie wpłynąć na rozwój firmy i samego zainteresowanego założyciela biznesu. Najpotężniejszy bowiem wpływ ma to, czego nie widać. Dusza doskonale wie jak tworzyć sytuacje, które będą rozwojowe dla Prezesów, wie jakie podsuwać

szkolenia, by wzmocnić i poszerzyć owy rozwój. Jako założyciel owego biznesu, doskonale orientuje się w słabościach i mocnych stronach firmy. Wie jak pokierować działaniami pracowników zatrudnionych w różnych gałęziach firmowej struktury oraz jakich kontrahentów „podesłać”, żeby postępował rozwój. Nie wszystkie Dusze decydują się na biznes, ale te które się tego podejmują, robią to tylko w porozumieniu z Prezesem, który decyduje się na to stanowisko z całą odpowiedzialnością za firmę w szeroko rozumianym pojęciu. Dusza zaopatrza wówczas Prezesa w niezbędne narzędzia, pomagające i wspierające go w jego firmowych przedsięwzięciach. Aby nie doszło do upadłości firmy, niezwykle ważny jest ciągły nadzór nad zastępcą prezesa. To on ma bezpośredni i stały kontakt z pracownikami poszczególnych działów. Jego negatywny wpływ i bezmyślne funkcjonowanie, mogłoby wyrządzić ogromne szkody w firmie. Dlatego też nie może on funkcjonować samodzielnie, a tylko pod nadzorem Prezesa firmy. Tak zbudowany biznes może przynieść tylko same korzyści w firmie, a także znacząco wpłynąć na rozwój założyciela. Kiedy przyjrzałam się bliżej Duchowemu biznesowi, stwierdziłam, że znam więcej Dusz będących założycielami firm. Znam takie firmy i uważam, iż niektóre korporacje są naprawdę całkiem pokaźne. Nie stanowią konkurencji, ale są świetnymi partnerami biznesowymi.

str. 40


Rozwój duchowy Ewa Lenart pasjonatka i nauczyciel rozwoju osobistego, miłośniczka Reiki, Run, Tarota, Vedic Art. http://czaroferek.blogspot.pl

Magia na co dzień Magia, czary, nieziemskie moce, czy najnowsze odkrycia naukowe. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że materia jest zagęszczoną energią i podlega prawom fizyki kwantowej, a ta dla naszych umysłów przyzwyczajonych do myślenia w kategoriach newtonowskich bardziej przypomina magiczne działania niż „szkiełko i oko”. Coraz częściej widzimy w mediach historie, które nie zgadzają się z dotychczasowym sposobem myślenia. – Pokonała raka oglądając komedie. Lekarze nie mogli w to uwierzyć. – Stracił pracę na etacie, którego nienawidził, myślał, że to katastrofa, że nie utrzyma rodziny, ale zajął się swoim hobby, na które od dawna nie miał czasu i okazało się wszyscy chcą kupić robione przez niego drewniane meble. Teraz robi to, co lubi i ma więcej pieniędzy niż wcześniej. A dodatkowo czas dla rodziny, którego do tej pory brakowało. – Przestała usilnie szukać partnera. Zaczęła sobie sprawiać drobne przyjemności, kupować kwiaty i prezenty. Poczuła się się dobrze sama ze sobą i nagle wspaniały mężczyzna pojawił się u jej boku. Co łączy wszystkie te i wiele podobnych przypadków?

Otóż, wszystkie te osoby zajęły się tym, co sprawiało im przyjemność. Często ludzie pytają mnie jak dokładnie wykonać np. oczyszczanie siebie, domu, jedzenia. Jak przykładam ręce podczas zabiegu Reiki, co dokładnie robię i myślę przy dwupunkcie, kodach uzdrawiania itd. Z każdego z tych pytań wyłania się strach przed zrobieniem czegoś „nie tak jak trzeba”. Natomiast skuteczność każdej z tych metod nie polega na dokładnym wykonaniu rytuału. Czy osoba lecząca raka oglądając komedie, wykonywała jakikolwiek rytuał? Oczywiście, że nie. Całą skuteczność wynika z pozytywnej energii, która przy tym powstaje. Nie neguję tutaj żadnej z wyżej wymienionych metod. Każda z nich jest inna, każdy z nas jest inny i każdy musi dopasować do siebie metodę działania. Tą, która wytworzy najwięcej pozytywnej energii. Co więcej, nie trzeba się skazywać na jedną „słuszną metodę” i pomijać wszystkie inne. Najważniejsze jest to, co w danej chwili najbardziej mi odpowiada. Jeśli dzisiaj chcę podziałać dwupunktem, to właśnie to robię, jeśli w danej sytuacji wolę użyć Reiki, to też dobrze. Co więcej, często łączę te metody i nie

str. 41


Rozwój duchowy Magia na co dzień

zastanawiam się, którą właściwie w tej chwili wykorzystuję. Często wygląda to tak, że np. włączam przepływ Reiki, a potem robię kody lub dwupunkt. Wszystko skupia się na tym, co w danej chwili sprawi mi największą przyjemność. Jeśli np. w trakcie Reiki, czuję potrzebę przełożenia rąk w inne miejsce, a jest to niezgodne z podstawowym zabiegiem, to robię to, co czuję. Często jest tak, że zaczynam zabieg standardowo, a kończę tam, gdzie mnie energia poprowadzi. Jeśli pojawiają się jakieś myśli lub obrazy, to podążam za nimi, rozglądam się i robię to, co mogę zrobić w danej sytuacji. Często wykorzystuję wyobraźnię, spalam rzeczy w fioletowym płomieniu, proszę anioły o wsparcie i obserwuję jak działają i uzdrawiają, napełniam przedmioty lub ludzi światłem prosto ze Źródła lub uziemiam wytwarzając korzenie, które łączą się z Matką Ziemią. Im więcej wyobraźni i radości przy tym, co się robi, tym większa skuteczność działań. Wszystkiemu we Wszechświecie możemy nadać taką wartość, jaką chcemy. Mamy przed sobą butelkę zwykłej wody, zamieńmy ją w cudowny lek, który zawiera wszystkie witaminy i mikroelementy, które są nam potrzebne w dniu dzisiejszym. Bierzemy prysznic, niech woda umyje nie tylko nasze ciało, ale również spłucze wszystkie rzeczy, które nam już nie służą. Przy odrobinie wprawy i zaufania w to, co się robi, zobaczymy jak spływająca woda robi się coraz czystsza, a wraz z nią krystalicznej czystości nabiera nasze ciało.

Co więcej, działając z energią możemy również cofnąć wydarzenia, które były nie po naszej myśli. Np. powiedzieliśmy w złości coś, czego teraz żałujemy. Jeśli nic z tym nie zrobimy, energia jaka się przy tym wytworzyła wróci do nas w postaci nieprzyjemnych konsekwencji. Natomiast jeśli „złapiemy” takie wydarzenie i unicestwimy w sposób jaki nam najbardziej odpowiada np. spalimy w kwantowym ogniu, oddamy do wnętrza Ziemi z prośbą, aby posłużyło za nawóz dla pięknych kwiatów itd., a równocześnie wybaczamy sobie, że się tak zachowaliśmy i już nie będziemy wracać do tego wydarzenia, to energia zostanie przetransformowana na pozytywną. We Wszechświecie nie ma przeszłości i przyszłości, jest tylko teraz, więc nie ma znaczenia jak dawno było to, co chcemy cofnąć. Jeśli dziś zrozumieliśmy, że dziesięć lat temu coś zrobiliśmy nie tak, to oczyśćmy to dziś.

Czy trzeba mieć jakąś ogromną wiedzę, aby móc kierować przepływem energii dla swojego dobra? Wcale nie. Tak naprawdę wystarczy odrobina wyobraźni i wiara w to, co się robi. Bardzo podoba mi się sformułowanie Anny Mikulskiej (specjalistki od operacji fantomowych): „Proszę, to dostaję” i nie zastanawiam się nad tym dlaczego to dostaję, czy na to zasługuję i jak to się właściwie dzieje. Materia podlega energii i jeśli zmienimy energię, to materia musi się dostosować bez względu na to jak „niemożliwe” się to wydaje.

str. 42


Rozwój duchowy Magia na co dzień

Wystarczy przestrzegać zaledwie kilku podstawowych praw działających we Wszechświecie.

Pierwszym i dla mnie chyba najważniejszym jest: prawo wolnej woli. Znaczy to dokładnie tyle, że pod żadnym pozorem nie wolno nam sterować działaniami innych. Jeśli np. chcemy do naszego życia sprowadzić wymarzonego partnera, to nie możemy przyciągać konkretnej osoby, tylko osobę taką jak ta. Ponieważ konkretna osoba może nie chcieć być z nami i przyciągając ją na siłę możemy unieszczęśliwić ją i siebie również. Nie uzdrawiamy też nikogo bez jego zgody, niezależnie od tego, jak dobre nam się to dla niego wydaje. Nie znamy planu duszy, nie wiemy jakie doświadczenia dana osoba musi zebrać i co tak naprawdę w ostatecznym rezultacie jest dla niego dobre. Natomiast jeśli ktoś zwraca się do nas z prośbą o pomoc, to pomagamy nie zastanawiając się nad tym, czy on zasługuje lub czy możemy mu pomóc. Po prostu robimy co do nas należy, a reszta niech się dzieje. Zawsze wykorzystujemy pozytywne stwierdzenia, bez użycia słowa „nie”.

Nasz umysł działa w taki sposób, że nie słyszy słowa „nie”. Dlatego musimy pamiętać, aby tak formułować nasze intencje, by były twierdzące. Jeśli będziemy mówić „nie choruję”, nasz umysł usłyszy „choruję”. Jeśli powiemy „jestem zdrowy” lub „zdrowieję” to tak się stanie.

Nigdy nie życzymy nikomu niczego złego. Pamiętajmy, że energia zawsze do nas wraca. Niezależnie czy wysyłamy energię pozytywną, czy negatywną, zawsze zbierzemy to, co zasiejemy. Nawet jeśli ktoś zrobił jakieś świństwo nam lub komukolwiek innemu, jeśli „mu się należy nauczka”, nigdy i pod żadnym pozorem nie życzymy mu nic złego. Życzymy mu wszystkiego, co dla niego najlepsze lub nie życzymy mu nic, jeśli nie jesteśmy w stanie życzyć mu dobrze. Życząc mu tego, co dla niego najlepsze, tak naprawdę pomagamy mu stać się lepszym człowiekiem i być może sprawimy, że zrozumie swój błąd i nie postąpi już w taki negatywny sposób. Pamiętajmy, że życzenie komuś tego, co najlepsze to nie życzenie, aby nadal udawało mu się np. oszukiwać, bo oszukiwanie nie jest dobre nie tylko dla oszukiwanego, ale dla oszukującego również, choć chwilowo może się wydawać, że oszukujący na tym zyskuje.

str. 43


Rozwój duchowy Magia na co dzień

Prawa działające we wszechświecie pięknie opisuje 7 zasad huny:

1. Ike – świat jest taki, jak myślisz, że jest. Jeśli zmienisz swoje myśli, to zmieni się otaczający cię świat. 2. Kala – nie ma żadnych ograniczeń, ograniczenia są tylko w Twoim umyśle. We Wszechświecie wszystko jest możliwe pod warunkiem, że na to pozwolimy. 3. Makia – energia podąża za uwagą. To, na czym się skupiamy nabiera mocy i manifestuje się w naszym życiu. Nie ma znaczenia, czy jest to pozytywne, czy negatywne. Nie ma zatem sensu rozpamiętywać porażek, czy nieprzyjemnych wydarzeń, a warto w każdej sytuacji widzieć pozytywne strony. 4. Manawa – teraz jest czasem mocy. Rozpamiętując przeszłość lub wybiegając myślami w przyszłość tracisz to co najcenniejsze – chwilę obecną. Chwila obecna jest jedynym czasem kiedy możesz działać. To co zrobisz właśnie teraz będzie wpływało na całą resztę Twojego życia. 5. Aloha – miłość, czyli bycie szczęśliwym w tu i teraz. To, czy czujemy się szczęśliwi, to nie zasługa zewnętrznych wydarzeń. Tak naprawdę to my wybieramy, czy chcemy być szczęśliwi, niezależnie od okoliczności i innych osób. Jeśli wy-

bierzemy współdziałanie serca i umysłu w radości to nie będzie dla nas rzeczy niemożliwych. To stan o ogromnych możliwościach przyciągania i manifestacji tego, co dla nas najlepsze. 6. Mana – cała moc pochodzi z wnętrza. Nie potrzebujemy czekać na sprzyjające okoliczności, nie potrzebujemy specjalnych umiejętności i lat praktyki, aby móc wpływać na rzeczywistość. Tak naprawdę w każdej chwili i każdych okolicznościach mamy w sobie wszystko czego potrzebujemy. 7. Pono – rezultat jest miarą prawdy. Twoje życie odzwierciedla twoje przekonania. Twoje metody działania są skuteczne, jeśli przynoszą oczekiwane rezultaty. Jeśli czujesz, że twoja metoda przynosi pozytywne skutki, to trzymaj się jej, nawet jeśli inni się z Tobą nie zgadzają. Stosując się do tych zasad, dodając do tego szczyptę wyobraźni, radości i spontaniczności możemy sobie stworzyć całą gamę nawyków i codziennych działań „magicznych”, które pozwolą nam kreować rzeczywistość, w której będzie nam się żyło lekko, szczęśliwie i bez problemu będziemy przyciągać to, co dla nas najlepsze, a okoliczności będą nam sprzyjały.

str. 44


Małgorzata Kołakowska runistka, nauczyciel Reiki http://mannaz.pl

Runa Eihwaz

Trzynasta runa starszego futharku.

Iwaz będzie przypominać, aby nie wpadać w życiu w skrajności. Najlepszy jest "złoty śroRuna związana z równowagą emocjonalną. dek". Równowaga emocjonalna jest tym złotym środkiem. Jeśli musimy podjąć ważną decyzję, Jej nazwa oznacza cis. a nie możemy się skoncentrować, uspokoimy się Cis dawniej uważano za drzewo święte, ota- przy pomocy runy Iwaz. czano opieką i czcią. Z jego gałęzi wykonywano Runa ta jest opiekunką ludzi nadpobudliłuki - przynoszące życie łowcom, a śmierć zwiewych, przydatna jest dla lekarzy psychiatrów rzynie. Mogły służyć do ochrony osad przed dzikimi plemionami lub w razie konieczności do i psychologów, a także dla duchownych – ludzi, ataku. Wyciąg z soku tego drzewa był silną tru- którzy mogą spełniać rolę lekarzy dusz. Pełni też cizną używaną do zatruwania strzał, ale służył rolę bramy do świata marzeń. Nie zamykajmy się również jako lekarstwo, odpowiednio rozcień- tylko w codzienności, otwórzmy drzwi marzeniom. czony.

str. 45


Rozwรณj duchowy Runa Eihwaz

str. 46


Rozwój duchowy Runa Eihwaz

Runa dla urodzonych między 07. a 21. 06. Takie osoby nie panikują w czasie, gdy dzieją się trudne sytuacje, potrafią sobie z nimi poradzić, a to z powodu wewnętrznej równowagi. Cenią wyzwania, jakie niesie życie, gdyż uważają je za stopnie rozwoju. Nawet, jeśli wymagają one bardzo dużego wysiłku, energia do ich przejścia zawsze się znajdzie. Należy uważać na zbyt wybujałe ambicje, bo one mogą sprawić, że jednak nie przejdziesz doświadczenia... Jednak przy zdrowych założeniach spokojnie rozwiążesz problem, gdyż masz odpowiedni zasób determinacji i siły. Możesz być oparciem dla innych i nie jest to problem, gdyż lubisz dawać. Masz wsparcie "klanu" - swoich przodków. Pasjonują cię rzeczy i sprawy, których nie daje się wyjaśnić naukowo. Wszystko, co tajemnicze, nadprzyrodzone jest dla ciebie niezwykle pociągające. Doskonale umiesz słuchać podpowiedzi swojej intuicji, bo wiesz, że są one najbardziej korzystne. Słusznie zachowujesz tę wiedzę, wynikającą z intuicji, dla siebie, nie dzielisz się z nią szeroko. Jako partnera szukasz osoby, która zrozumie twoje pasje i upodobania; która będzie powściągliwa i gotowa do współpracy.

Igdrasil, germańskie drzewo życia, jest kręgosłupem świata, Iwaz pełni rolę kręgosłupa człowieka. Łączy świat bogów i ludzi, można ją przyrównać do kolumny, podstawą mocno zakopanej w ziemi, a górą sięgającej nieba. Jest runą wtajemniczenia, pomaga w psychoanalizie. Poprowadzi przez zakamarki podświadomości i przez wyciągnięcie dawnych lęków na światło dzienne pomoże je uleczyć – co znów ukazuje jej dwoistość: połączenie światła i cienia. Iwaz jest też pomocna przy wszelkiego rodzaju poszukiwaniach, czy to zagubionego klucza lub drogi do domu, czy sensu życia lub drogi rozwoju. Żywioł – ziemia Głoska – E Kolor – ciemnoniebieski

Energetyka terapeutyczna – w przypadkach ucieczki przed dominacją osób bliskich lub tych, od których jesteś zależny. W przypadkach przemocy domowej oraz depresji. Przy poszukiwaniu równowagi życiowej. Eihwaz jest też pomocna przy rekonwalescencji po poważnych operacjach lub wypadkach komunikacyjnych Talizman – Eihwaz pomaga mocno się zakorzenić, stąpać mocno po ziemi. Pomaga też wspierać się siłami przyrody oraz doświadczeniem i mądrością przodków. Pozwala uśmierzyć lęk przed śmiercią. Pomaga zwiększyć wewnętrzną Moc.

Remedium Feng Shui – Działa w rejonie wschodnim, odpowiedzialnym za relacje rodzinne, a także północno-wschodnim, który jest związany z samokształceniem. Elementy – Isa, Laukaz.

Inna nazwa: Iwaz, Eiwaz

Interpretacja rozkładu – Eihwaz zawsze oznacza równowagę, zrównoważenie przeciwieństw. Z Durisaz oznaczać będzie konieczność uspokojenia gwałtownej osoby; z Kenaz wskaże na konieczność spokoju przy rozmowie kwalifikacyjnej; Z Gebo uświadomi wymóg zrównoważenia potrzeb i oczekiwań między partnerami oraz równowagę dawania i brania w związku; z Isą – konieczność wyrównania działania i nie-działania; z Algiz podpowie, jak zniwelować strach przed niebezpieczeństwem własną odwagą, bez uciekania się do amuletów; z Sowilo pozwoli cieszyć się zwycięstwem, ale przestrzeże przed pychą; z Tiwaz da wyraźnie do zrozumienia, że "do przodu po trupach" nie jest dobrą metodą, lepsza jest równowaga, jak zawsze; z Ingwaz pokaże korzyści z równowagi między marzeniami a działaniem.

str. 47


Polecamy doskonały podręcznik. Zawiera dużo praktycznych ćwiczeń. http://prosperita.edu.pl

***

Dostępny na http://ebookpoint.pl

Nowa płyta z wykładami Prosperity dla zaawansowanych http://prosperita.edu.pl str. 48


Draxus

Śmierć w Tarocie symbolizuje głęboką zmianę zachodzącą czy to w człowieku, czy też w jego otoczeniu. Karta śmierci jest najbardziej radykalną, ale często w pozytywnym znaczeniu kartą zmian, mówiącą o tym, że stare odchodzi i czas na coś nowego. Oczywiście w układach Tarota karta Śmierci może występować w pozycji normalnej lub odwróconej i to jest zazwyczaj różnica pomiędzy znaczeniem pozytywnym a negatywnym, ale i tutaj nie jest to takie oczywiste jak wielu często uważa. Karta w pozytywnym aspekcie mówić nam będzie o zachodzącej zmianie, na którą człowiek jest prawdopodobnie gotowy lub/i która przyniesie mu korzyść. Karta śmierci pojawia się często jako znak uwolnienia się od czegoś co długo nam ciążyło i teraz nareszcie pojawia się wolność oraz nowa czysta karta w życiu. W tej pozycji karta śmierci może być wręcz zwiastunem sukcesu, Karta Śmierci o ile o gruntowną zmianę nam chodziło i zwiasKarta Śmierci bynajmniej nie jest przeciwień- tować może nowe życie, nowy etap, gruntowny stwem życia, czy radości, idąc dalej tropem po- postęp objawiający się zamknięciem pewnego zornych skojarzeń. W rzeczywistości karta ta rozdziału i rozpoczęciem nowego. Jedną z najbardziej niezrozumianych i budzących często strach kart Tarocie jest karta Śmierci. To ona w dużej mierze odpowiedzialna jest – a raczej budowany wokół niej stereotyp – za wizerunek Tarota jako narzędzia budzącego grozę, zdolnego wieszczyć najczarniejsze wizje. Stereotyp ten podsycany często przez filmy z dreszczykiem, w których z takiego czy innego powodu pojawiają się mistyczne karty Tarota i jakże by inaczej, często w kulminacyjnej scenie pełnego napięcia kładzenia kart pojawia się karta Śmierci przedstawiająca najczęściej kościotrupa, czy też podobnie wyobrażoną kostuchę. Tymczasem znacznie karty Śmierci bywa jednym z najbardziej pozytywnych wyników w Tarocie, a samą kartę można by w talii wymienić i nadać jej zupełnie inną nazwę. Jaką? O Tym za chwilę.

str. 49


Rozwój duchowy Śmierć w Tarocie

Naturalnie karta ta może pojawić się w odwróconej pozycji czyli pozycji pozornie negatywnej. Piszę pozornie, gdyż jestem zwolennikiem konstruktywnej interpretacji kart, a pozytywne, konstruktywne wnioski można wyciągnąć w zasadzie z każdej informacji jaką nam karty niosą i jest to kwestia tego na czym skupimy swój umysł i co uznamy za informację kluczową. Dlatego też ja w swojej pracy z kartami Tarota dokonuję takich interpretacji, które mają pomóc i podbudować osobę zwracającą się do mnie po radę. Karta śmierci w pozycji odwróconej może co prawda ostrzegać nas przed zmianą, na którą człowiek nie czuje się gotowy, ale zależnie od kontekstu jaki daje nam reszta kart w układzie możemy go przygotować nieco na tę zmianę i tym samym zmienić jego los na lepsze. Tak, gdyż dla mnie Tarot to nie wieszczenie przyszłości, a możliwości i doradzanie jak podejść do nich w najbardziej konstruktywny i komfortowy sposób. Zauważyć można, iż sami jasnowidze dzielą się na tych, którym zdawać by się mogło naturalnie przychodzą wizje apokaliptycznej i mroczne, a innym wizje pozytywne i pełne nadziei. Czy jedni się mylą a drudzy mają rację? Nie, zapewne jedni i drudzy mają rację, sęk w tym, iż rzeczywistość można interpretować na rożne sposoby i zależnie od naszego do niej podejścia zmienia się nasz jej odbiór, a przez to doświadczenie. Innymi słowy zależnie od podejścia wizjonera i jego interpretacji, te same pozornie zdarzenia mogą prowadzić do zupełnie innych doświadczeń. Karta śmierci może prowadzić do nowych możliwości, a zmiana może być zdarzeniem powitanym z radością, zamiast ze strachem, zależnie od naszego podejścia. Moim zdaniem zadaniem Tarocisty jest uzmysłowić to osobie pytającej i na-

kierować jej umysł na pozytywne konstruktywne rozwiązania.

Wygląd karty i jej nazwa

Na początku wspomniałem, iż karta śmierci w Tarocie często przedstawia kostuchę, jakiś szkielet etc. Oczywiście na szczęście nie zawsze jest to prawdą gdyż do tej pory powstało tak wiele rożnych graficznych interpretacji talii kart Tarota, iż możemy wybierać wśród bardziej światłych lub mrocznych czy też klasycznych, zależnie od preferencji ich wersji. Grafika ta więc bywa – co mnie bardzo cieszy – zastępowana rożnymi innymi obrazami od mistycznych nawiązań biblijnych po nowoczesne i bardziej abstrakcyjne wizualizacje. Mimo wszystko karta wciąż nazywa się Śmierć i tu zaproponowałbym jej inne nazewnictwo. Mogłaby się nazywać na przykład Odrodzenie, albo Nowe Życie, Przemiana, Transformacja, etc. Do wyboru do koloru. Karcie tej bowiem dużo bliżej w faktycznym znaczeniu do Nowego Życia, niż do jakiejś entropii.

Karta Nowego Życia

Podsumowując, mam nadzieję, iż uzmysłowiłem Wam jak karta niezwykle pozytywna, zwiastująca uwolnienie od starego i szansę na nowe lepsze możliwości bywa błędnie postrzegana i co więcej przyczynia się to do samej obawy w powszechnej świadomości przez samym Tarotem jako narzędziem, które może wieszczyć mrok. Tymczasem przy głębszym zrozumieniu znaczenia kart Tarota możemy dostrzec nadzieję i przysłowiowe światło nawet w tej wyjątkowej karcie.

str. 50


Refleksje o Reiki Bogusława M. Andrzejewska

Śmierć i Reiki Krążą opinie, że nie można robić zabiegów Reiki umierającym, ponieważ energia "Ki" zakotwicza nas w życiu i zatrzymuje w materii, co rzekomo ma utrudniać odejście osobie, która przechodzi na drugą stronę. Temat to o tyle kontrowersyjny, że tak naprawdę nikt z nas nie wie na pewno, jak wygląda śmierć i co jest po drugiej stronie... Od dwudziestu kilku lat pracuję z metodą Reiki. I praktykuję. To, o czym tutaj systematycznie piszę, mocno wychodzi poza teoretyczne analizy słów. Nie tylko uczę, jak pracować z Reiki dla umierających, ale sama tego doświadczyłam. Kilka razy. O tym właśnie chcę Wam opowiedzieć. Jakkolwiek trudne to i bolesne dla mnie wspomnienia, zdecydowałam podzielić się tym wszystkim, co widzę i czuję. Głównie po to, aby praktycy i miłośnicy Reiki mogli przeciwstawić to rozmaitym teoriom i w pełni korzystać z dobrodziejstwa tej pięknej energii. Najważniejsza informacja to, że nie tylko możemy robić Reiki dla umierających, ale nawet powinniśmy. Mnie przekazano takie właśnie nauki już dawno temu. Jeden

z pierwszych polskich mistrzów Reiki bardzo wyraźnie mówił o tym na seminarium, kiedy w naszym kraju oprócz niego nauczało może dwóch tylko nauczycieli. Mam do niego pełne zaufanie, ponieważ w tej akurat linii ogromnie przestrzega się czystości przekazu. Nie ma tam eksperymentów i nowinek. Wszystko przekazuje się tak, jak nauczał Mikao Usui. O Reiki dla umierających pisze także w swoich książkach Paula Horan – duży autorytet w dziedzinie Reiki. Autorka wielu książek na temat Reiki i rozwoju duchowego. Na język polski została przetłumaczona tylko jedna z nich, bodaj najpiękniejsze znane mi opracowanie o energii: "Siła Reiki". W oryginale można przeczytać pozostałe tytuły. O korzystnym oddziaływaniu Reiki dla odchodzących pisał także mój przyjaciel Andrzej Bednarz w książce "Życie z... Reiki". Ta lektura jest niekwestionowanym podręcznikiem dla wszystkich adeptów tej pięknej sztuki. Znajdziemy na ten temat informacje także w innych opracowaniach.

str. 51


Rozwój duchowy Refleksje o Reiki

Na początku mojej drogi w pracy z energią próbowałam traktować Reiki jak narzędzie, które muszę precyzyjnie opanować, bo inaczej coś mogę zrobić nie tak. Kupiłam sobie nawet Atlas Anatomii, by wiedzieć, gdzie przykładać ręce i uczyłam się przebiegu meridianów. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że Reiki jest energią inteligentną, która nie potrzebuje moich instrukcji. Ponieważ żyjemy w świecie wolnej woli, potrzebuje mojego przyzwolenia i otwarcia. Resztę robi sama. Dzisiaj w moim odczuciu najskuteczniejszą intencją jest: "Reiki, zrób wszystko, co najlepsze..." Co ważne: Reiki nigdy nie czyni krzywdy. Nie szkodzi. Nie można zabiegiem zrobić czegoś niedobrego, bo to niemożliwe. Twierdzenie, jakobym zatrzymywała umierającego, zadając mu niepotrzebne cierpienie jest równie bezzasadne, jak przekonanie, że Reiki ożywia i powiększa komórki rakowe. Tak się nie dzieje, ponieważ Reiki jest przedłużeniem Najwyższego Źródła i zawsze wybiera Najwyższe Dobro. Myślenie, że ta energia może zaszkodzić jest podobna do wiary w to, że jeśli niewłaściwie się pomodlę, to Bóg mi da po głowie zamiast pomóc, co oznaczałoby, że Stwórca niewłaściwie pokierowany, nie wie, co ma robić. Reiki jest kwintesencją nie tylko fizycznego uzdrowienia, ale przede wszystkim ponadczasowej wiedzy i mądrości, do której nawet nie mamy dostępu. Wskazuje na to także sam proces uzdrawiania

energią. Wbrew pozorom nie działa ona zawsze i wszędzie jak magiczny eliksir, lecz wymaga od chorego zmiany myślenia i oglądu świata, czyli zgodnie z psychosomatyką, skłania do uzdrawiania wnętrza, a dopiero w drugiej kolejności pomaga naprawić chore ciało. Adepci drugiego stopnia bardzo często robią zabiegi na sytuację, prosząc o najlepsze rozwiązanie i nie określając, co by to miało być, co oznacza, że ufają tej boskiej inteligencji zawartej w Reiki. Reiki działa na wszystkich poziomach i – według mojego doświadczenia – na poziomie duchowym pracuje szerzej i o wiele intensywniej niż obserwujemy to na płaszczyźnie naszej fizyczności. Zatem z pełnym zaufaniem powierzyłabym tej energii swoją duszę w moich ostatnich chwilach. Tyle teoria. A praktyka? Kilka lat temu umierał mój teść. Razem z córkami na zmianę robiłyśmy mu Reiki, w intencji ulgi i tego, co dla niego najlepsze. Przykładając dłonie, nie wiedziałyśmy tak naprawdę, czy umrze za miesiąc, za kilka dni czy może całkiem wyzdrowieje. Odszedł pod naszymi rękami, ponieważ jego dusza taki moment sobie wybrała. Odszedł spokojnie, bez oznak cierpienia. Chwilę potem cały pokój szpitalny roziskrzył się od obecności Aniołów. Najbliższej nocy mój teść przyszedł do mnie i podziękował mi za pomoc w przejściu na drugą stronę.

str. 52


Rozwój duchowy Refleksje o Reiki

Dwa lata temu zmarł mój tato. Umierał świadomie. Przez cały dzień. Przychodziłam do niego i siedziałam przy nim, nie wiedząc, ile dni mu zostało i czy umrze, czy wyzdrowieje. To zawsze wybór duszy, nie nasz. Rozmawiałam z nim, okrywałam kołdrą, poiłam wodą i przykładałam ręce, na krótkie piętnastominutowe sesje Reiki, w intencji, by było jak najlepiej, by nie cierpiał. Za którymś razem zatrzymał moje ręce na dłużej i poprosił bardzo wyraźnie, abym mu pomagała, robiąc Reiki, ponieważ czuje, że to ułatwia mu odejście. Do samego końca robiłam mu Reiki i poprosiłam znajomych, aby wsparli nas na odległość. To ważne dla wszystkich, którzy uważają, że nie należy robić Reiki umierającym. Mój umierający tato – powtórzę raz jeszcze – poprosił, aby mu pomagać energią. Za życia podchodził do tego sceptycznie i właściwie nie robiłam mu zabiegów, bo ich nie chciał. Umierając, poczuł, że to jest dobre i niesie mu pomoc. Na koniec ostatnia historia, chociaż znam ich o wiele więcej. Tato mojej przyjaciółki chorował na raka. Nie chciał Reiki, ponieważ bał się i nie życzył sobie tego. Uszanowaliśmy jego wolę i nie robiliśmy mu zabiegów. Po śmierci przyszedł we śnie do swojej kuzynki, adeptki drugiego stopnia Reiki i w otoczce przejmujących scen poprosił o przeprowadzenie do Światła. Ta pani, jak

tylko się obudziła, natychmiast zrobiła zabieg dla duszy, wykorzystując drugi stopień. Pojęcie "przeprowadzania duszy" jest dla nas reikowców czymś zupełnie powszednim. Przez kilka lat pracowałam u boku mistrza, który miał taki wgląd i widział dusze po śmierci. Nauczył nas także, jak z pomocą energii Reiki na poziomie drugiego stopnia, przeprowadzić na wyższy poziom egzystencji te dusze, które zatrzymały się przy ziemi, nie umiejąc przejść wyżej. Wówczas sama jeszcze nie czułam i nie widziałam, polegałam na zaufaniu do nauczyciela i kilku innych osób, które "widziały" więcej ode mnie. Dopiero z czasem rozwinęłam w sobie dodatkowy zmysł. Niemniej jednak sam proces przeprowadzania za pomocą Reiki jest dla mnie oczywisty. Reiki jest Światłem z Najwyższego Źródła i tworzy świetlistą ścieżkę, widoczną dla każdej duszy. Moje doświadczenie wskazuje, że umierający w Reiki przechodzą od razu do Światła, nie zawieszają się w fizyczności.

Właśnie dlatego nie tylko można, ale wręcz trzeba robić Reiki przechodzącym na drugą stronę, a także duszom osób zmarłych, jeśli czujemy, że jest taka potrzeba. Reiki jest przede wszystkim Światłem Miłości, a Miłość możemy wysyłać w przyszłość, w przeszłość i w inne wymiary. Nigdy nie skrzywdzimy tym ani siebie, ani innych.

str. 53


Polecamy podręcznik do Nieinwazyjnej Analizy Osobowości. Opowiada o interpretacji naszego wyglądu. Jest dostępny na http://ebookpoint.pl

str. 54


Hologramy przeszłości Z jasnowidzem Barbarą Zalewską rozmawia red. Katarzyna Zamiar Co tak naprawdę widzi jasnowidz? Może Pani opisać czytelnikom jak wyglądają Pani wizje? Obrazy, które widzę są realistyczne, czuję smaki, zapachy, widzę kolory, słyszę dźwięki, ale czasami są to tylko symbole. Czy Pani zdaniem, interpretacja wizji jest pewnego rodzaju zapisem programu w podświadomości? Nie interpretuję tego co widzę ale mówię o tym co widzę, korzystam z kodu symboli, który u każdego jest indywidualny. Na czym polega specyfika Pani pracy? Może to brzmi bardzo naukowo, ale w swojej pracy posługuję się prawami fizyki kwantowej. Jest to bardzo ciekawe, jaki związek ma fizyka z jasnowidzeniem, proszę nam więcej na ten temat powiedzieć. Wszystko co istnieje we wszechświecie ma swoją częstotliwość. Jako jasnowidz mam możliwość zajrzeć do hologramów przeszłości, umiem

bardzo precyzyjnie trafić w punkt, który jest formą obrazu sytuacji i przekształcić go w polu częstotliwości pozbawiając go ładunku emocjonalnego. Wydarzenia z naszego życia, które są pozbawione emocji nie maja znaczenia, one tylko są. Emocje na wysokich wibracjach mogą wpłynąć pozytywnie lub negatywnie na jakość naszego życia. Kiedy pojawiła się u Pani ta umiejętność? Jasnowidzem jest się od urodzenia, dar jasnowidzenia uaktywnia się wtedy kiedy jesteśmy na to gotowi. Czy to oznacza, że już jako dziecko dostrzegała Pani u siebie te zdolności ? Od najmłodszych lat widziałam siebie inaczej, byłam zdystansowana do wielu spraw, bardziej obserwowałam niż uczestniczyłam, nazywałam to nieśmiałością. Dzięki temu mogłam widzieć wszystko szerzej niż ktoś, kto jest w centrum zdarzenia. Sukcesywnie przez wiele lat odkrywałam w sobie coraz większy wachlarz możliwości.

str. 55


Rozwój duchowy Hologramy przeszłości

Czy to jest kwestia doświadczenia, intuicji, a może czegoś innego? Stając się medium wczuwam się w każde zdarzenie które odczytuję w ramach terapii. To są lata moich doświadczeń i pracy nad sobą. Czy każdy może wyćwiczyć u siebie zdolność jasnowidzenia? Prawdziwe jasnowidzenie jest darem. Czy przepowiada Pani przyszłość bądź liczby w totolotka? W naszym polu wibracyjnym zapisana jest nasz ścieżka duchowa, ale to zależy od naszej wolnej woli jaką drogę wybierzemy. Kiedy pytam ludzi na co wydaliby pieniądze najczęściej słyszę że na potrzeby innych. Gdyby każdy troszczył się o siebie, a nie wg swoich „widzimisie” decydował o potrzebach innych, byłoby więcej szczęścia i miłości. Czy zdarza się czasem, że wizje jakie Pani widzi są przerażające? Tak, szczególnie kiedy szukam osób nieżyjących. Czy możemy dzięki Pani zaspokoić swoją ciekawość i sprawdzić np. czy partner nas okłamuje, zdradza? Może Pani wejść w cudzą przestrzeń i sprawdzić ograniczający program tej osoby? Nigdy nie pracuję dla zaspokojenia ciekawości, bo to rozwija tylko ego. Kieruję się etyką zawodową, a jeśli chodzi o zdrady to zawsze odsyłam do bezpośrednich rozmów miedzy partnerami. Nie oceniam i nie krytykuję, dopiero po odczytaniu programu można dowiedzieć się jakie są pobudki działania każdego z nas. Proszę nam opowiedzieć, jak wygląda ściąganie programów z podświadomości, które u tak wielu ludzi objawiają się w ciele w postaci choroby lub powodują inne problemy. Cofam się w czasie, w którym nie ma czasu i w tańcu transowym oczyszczam ładunek emocjonalny który powstał w tej przestrzeni. Po zmianie energii stary program nie jest kontynuowany a więc mamy szanse na wyzdrowienie i pozbycie się problemów. Jak rozpoznać, że powinniśmy oczyścić się z takich podświadomych programów? Jeżeli nie spełniają się nasze marzenia albo zaczynamy chorować, to w naszej aurze są za-

burzenia, które powinniśmy skorygować. Czy można oczyścić swoje pole energetyczne i ściągnąć różnego rodzaju blokujące nas programy i myśli przez telefon? Tak, można! Odległość nie ma tu znaczenia. Czy praca z negatywnymi energiami ma na Panią wpływ? Czy zmienia się u Pani w odczuwalny sposób kondycja pola energetycznego np. w postaci kontuzji, choroby bądź złego humoru? Moje zdrowie nie cierpi z powody klientów, z każdego zdarzenie wyciągam pozytywne wnioski i to jest baza mojego dobrego samopoczucie, radości. Jestem osobą szczęśliwą i spełnioną. Nie trzymam w swojej głowie kartoteki przypadków klientów, po każdej kolejnej sesji uwalniam swój umysł, aby móc pracować nad kolejnym przypadkiem. Jeśli zachodzi potrzeba przypomnienia sobie o czymś, to cofam się w czasie. Wiem, że pomogła Pani już bardzo wielu dorosłym ludziom, dzieciom i …. zwierzętom. Skąd u zwierząt negatywne programy w podświadomości? Zwierzęta odbierają informacje z pola człowieka i zbierają negatywne programy na siebie aby go uchronić. Mają też swoje własne traumy. Jakie najmniejsze zwierzątko udało się Pani uratować? Pracowałam z pszczołami. Z jakim najdziwniejszym pytaniem się do Pani zgłoszono? Było ich trochę, ale najbardziej zapamiętałam pytanie zadane o pierwszej w nocy : „Dlaczego mój pies szczekał na trzy wrony?” Moja odpowiedź brzmiała: „Niech pani stanie na skraju lasu, zacznie głośno klaskać i liczyć wrony…” Nie było tu żadnego podstępu, pies szczekał, bo wrony fruwały! Nie do wszystkich spraw trzeba się przywiązywać dosłownie, taka nauka z tego doświadczenia płynie Dziękuję Pani bardzo za wywiad i życzę wielu sukcesów, które w dużej mierze będą naszymi sukcesami.

str. 56

Kontakt z Barbarą Zalewską: Tel. (+48) 516-054-014 (+48) 504-193-705

http://www.barbarazalewska.pl/


Dla ciała

Małgorzata Kołakowska

Surówka z marchewki i brokuła Składniki: - 3 spore marchewki - 2 jabłka - 3 większe różyczki brokuła - majonez - jogurt grecki - sól, pieprz

Przygotowanie: Różyczki brokuła ugotować na półmiękko (10 minut od wrzucenia ich na wrzątek). Wystudzić. Marchewki i jabłka zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Z brokuła ściąć ostrym nożem tylko wierzchnie kuleczki, wrzucić do sałatki. Dodać sól i pieprz do smaku. Delikatnie wymieszać.

str. 57


Dla ciała Magiczna kuchnia Małgosi Składniki: ok. 6 dużych placków

Placki ziemniaczane z pieczarkami

2 duże ziemniaki 1 mała cebulka 2 średniej wielkości pieczarki 1 jajko mniej więcej 2 płaskie łyżki maki pszennej sól, pieprz do smaku olej do smażenia Przygotowanie:

Obieram cebulkę i ziemniaki, dokładnie myję pieczarki. Cebulę siekam drobniutko i przekładam do miski; ziemniaki i pieczarki ścieram na tarce o grubych oczkach. Łączę wszystko i dokładnie mieszam. Dodaję jajko, mąkę, oraz sól i pieprz do smaku. Mieszam, by powstało ciasto, wykładam 6 porcji na patelnię z rozgrzanym olejem - smażę na średnim ogniu po kilka minut z każdej strony. Placki smażą się trochę wolniej, niż tradycyjne ze względu na zawartość wody w pieczarkach (ogień nie może by zbyt słaby, by placki nie zaczęły się ''dusić"). Usmażone placki powinny być lekko chrupiące. [Tekst i zdjęcie z bloga: sio-smutki]

str. 58


Dla ciała Magiczna kuchnia Małgosi

Sałatka tęczowa

Składniki sałata rzymska x 2 pomidorki koktajlowe, garść 2 marchewki 1/2 żółtej papryki ogórek zielony cebula czerwona Sos:

Przygotowanie:

3 limonki (+ opcjonalnie łyżeczka octu winnego) 1 łyżka miodu 2 łyżeczki musztardy Dijon 2 łyżki oliwy z oliwek czosnek (ja daję z młynka, ale można i zmiażdżone ząbki, ilość do smaku) sól, pieprz

Sałatę pokroić w większe kawałki, wrzucić do miski. Na tym układać rządkami pokrojone w kostkę: pomidorki, marchew, paprykę, ogórek, cebulę. Przygotować sos: wymieszać składniki, polać sałatkę Wstawić do lodówki na 1/2 godziny.

str. 59


Polecamy !

http://trismegista.pl. http://pismolasombra.pl.

str. 60


Beata Łukasiewicz Witamina C(udowna) dla skóry W marcu przybywa wiosna, a wraz z nią wszystkie wspaniałości Natury oraz… tak zwane wiosenne przesilenie. Organizm pragnie włączyć się do karuzeli życia, która zaczyna się teraz szybko kręcić, ale jakiś taki słaby jest, bez energii, nie może… Co się dzieje? To nie choroba, to tak zwany potocznie „przednówek” lub wiosenne przesilenie. Także astrologiczne zjawisko marcowe zwane jest podobnie, ale rozpatrzymy je tutaj z punktu widzenia naszej fizyczności i jej niemocy… Dnie są coraz dłuższe, dociera do nas dużo więcej cennej energii słonecznej, wzrasta temperatura powietrza. Przestawiamy czas z zimowego na letni, co wpływa na zmianę rytmu dobowego organizmu. Tak więc rozleniwiony zimą ustrój musi przystosować się do nowych warunków, co wymusza na nim zmiany fizjologiczne. Podwyższa się tempo metabolizmu oraz poziom hormonów wpływających na nastrój, zwiększa się częstość oddechu i tętno. Inaczej zaczyna pracować układ trawienny, immunologiczny i nerwowy. Dostrzegamy też zmiany w wyglądzie skóry i przydatków, i to niekorzystne ra-

czej – cera jest teraz poszarzała, odwodniona, szorstka, a włosy słabe, pozbawione życia i blasku. Te wszystkie zmiany przychodzą nagle, wraz z wiosną, dlatego większość z nas potrzebuje czasu, aby się przystosować do nowych warunków. Taki proces adaptacji trwa zwykle aż kilka tygodni. Jak możemy sobie pomóc? Przede wszystkim dietą bogatą w warzywa i owoce, bo chodzi o dostarczenie organizmowi mikro- i makroelementów oraz białka. Szczególnie cudowna w ten trudny czas jest witamina C, zwana power-witaminą! Poprawia ona przyswajanie żelaza z pożywienia, a więc ma wpływ na dotlenienie organizmu i poprawę działania wszystkich narządów wewnętrznych. Podwyższa tolerancję na stres, uczestniczy w produkcji hormonów. Poprawia wytrzymałość fizyczną, a także umysłową poprzez wzmocnienie koncentracji. Chroni skórę przed działaniem słońca i starzeniem się. Ponieważ bierze udział w wytwarzaniu kolagenu, znajdującego się w kościach, rogówce oka, zębach, ścięgnach, mięśniach, stawach, skórze i naczyniach krwionośnych – wpływa na urodę skóry.

str. 61


Dla ciała Witamina C(udowna) dla skóry

To kolagen naprawia uszkodzenia (rany, otarcia, siniaki), także innych tkanek. Niedobór kolagenu łatwo uwidacznia się na twarzy – suchą, skłonną do zmarszczek cerą. Jego brak szpeci też ciało cellulitem, objawia się kiepską kondycją paznokci i włosów. Witamina C pomaga więc zachować urodę i młodość. Warto zatem, poza dietą, zwrócić też uwagę na stosowanie kosmetyków, zawierających witaminę C. Mają one silne właściwości przeciwstarzeniowe, regenerujące, wzmacniające, ale także rozjaśniające i rozświetlające skórę. Szczególnym, regenerującym skórę kosmetykiem jest Odżywcze serum+C Mary Kay. Ten skutecznie działający kosmetyk stosuje się jako silną kurację 2 razy w roku: wczesną wiosną i po lecie, jesienią. Efekty są spektakularne dla skóry twarzy, szyi i dekoltu, gdyż natychmiast poprawia się jej nawilżenie. Serum regeneruje ją i wygładza zmarszczki. Działa uspokajająco na skórę uczuloną, wrażliwą, podrażnioną, zaczerwienioną i swędzącą, gdyż hamuje uwalnianie histaminy. Działa też przeciwzapalnie, to ważne. Witamina C po raz pierwszy wyizolowana została z owoców papryki (stało się to w 1928 roku). Obecnie znanych jest wiele innych, jeszcze bogatszych źródeł tej witaminy. W Odżywczym serum+C Mary Kay kwas askorbinowy pochodzi z tak egzotycznych, mało znanych owoców, jak zielona śliwka kakadu (Australia) i owoc Camu-Camu (dżungla amazońska). Jest tu też witamina C pozyskana z aceroli (wiśnia z Barbados), granatu i czarnej porzeczki. Oprócz tych skład-

ników serum zawiera polifenole, ekstrakt z arganii (coś więcej niż olejek arganowy) oraz syntetyczne peptydy – generatory kwasu hialuronowego. Noblista w dziedzinie chemii, Linus Pauling uważał, że moglibyśmy żyć o 20 lat dłużej, jeśli ograniczymy spożycie węglowodanów, dostarczymy organizmowi odpowiedniej ilości mikroelementów i witamin, z których najważniejsza dla organizmu jest, jego zdaniem, witamina C! Ja ze swej strony dorzucę, że dzięki tej cudownej witaminie będziesz 20 lat dłużej wyglądała… młodziej. Jestem tego pewna! Jeśli więc Twoja twarz jest szorstka, swędząca, ma „liszaje” i zaczerwienienia, wygląda niezdrowo i nieładnie – zadzwoń do mnie. Umów się na bezpłatne warsztaty pielęgnacyjne, opowiesz mi wtedy, co sprawia problemy Twojej urodzie, przymierzysz codzienną pielęgnację i Odżywcze serum+C i wtedy zdecydujesz, czy chcesz taką cudowną kurację zastosować. Jej miesięczny koszt to cena jednej wizyty u kosmetyczki czy dermatologa. W dodatku masz gwarancję 100% satysfakcji na produkty zakupione u konsultantki (nigdy nie kupuj w Internecie), a więc zwracam pieniądze, jeśli używany przez Ciebie kosmetyk przestanie Cię zadowalać. Zapraszam do kontaktu, pracuję we Wrocławiu i w okolicach, ale możliwe jest także umówienie się ze mną w innym mieście. Beata Łukasiewicz, Twój Doradca Piękna, tel. 601 73 21 46

str. 62


Literacko Hanna Kocińska

medium, twórczyni magicznej biżuterii http://kocurratuj.blogspot.de

Prawda i wybaczenie Czarodziejka siedziała wygodnie w fotelu pozawijana w koce i otulona poduchami. Zapieckowy dbał o nią zdaje się nieco przesadnie, ale....... wybaczała mu to i chętnie dawała się rozpieszczać. W końcu po to był jej potrzebny mężczyzna w domu. żeby rozpieszczał. Przytulał. Ogrzewał. Był. Nawet najsilniejsza kobieta tego potrzebuje. Bycia kochaną. Bo kochać samego siebie, to czasem za mało. Tak sobie myślała czarodziejka, drapiąc za uchem czarno-białą kotkę przyniesioną z działek przez Zapieckowego. "Skłębuszkowała się" – popatrzył Zapieckowy czule na dziewczynę w fotelu, "znaczy... dobrze jest". Powędrował otworzyć zielone drzwi, gdyż właśnie ktoś zamierzał do nich zapukać. "Koci instynkt zawsze się przydaje. Mru." I otworzył drzwi, za którymi do pukania przymierzała się MagicznaLalkarka. – Cześć Kocie. Ja do lalki. – Przywitała się nieco tylko zdziwiona, że otwarto jej zanim zapukała. W końcu to magiczny dom magicznych stworzeń, a i sama była magiczna. – A o tam siedzą. Znaczy, tego... lalka leży, jakby... rozpadła się – poinformował Kot uprzejmie, usunąwszy się z drogi. MagicznaLalkarka usiadła na zielonej kanapie obok poukładanych tam troskliwie członków lalki. – No tak... za dużo emocji, negatywnych

emocji... każdy by się rozpadł, nie tylko krucha lalka – mruczała niby do siebie, niby do czarodziejki. – Naprawisz?? – zapytała czarodziejka znad szydełkowej robótki. – Naprawię. Choć to wymaga nieco czasu. I serca. – No, ty akurat masz, co potrzeba – uśmiechnęła się czarodziejka. – Mam i opowieść adekwatną dla ciebie - MagicznaLalkarka zaczęła wyciągać z plecaka przybory potrzebne do naprawy lalki, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem ktoś zdążył przed Kotem. – Sorry, byłem w kuchni – krzyczał Kot, sunąc do drzwi i ocierając z twarzy ślady bigosu. "Wyżerał" uśmiechnęła się do swoich myśli czarodziejka. Lubiła to jego gotowanie i podjadanie, i śpiewy w kuchni (na melodię "jingle bells") i w ogóle lubiła... Za drzwiami stał mężczyzna. – Pan do kota?? – zapytał Zapieckowy. – PO kota – odparł przybyły zdecydowanie. – Nie, nie, nie, nie, czy DO, czy PO, to zdecyduje kot i czarodziejka. To co? Wchodzisz gościu? – dość obcesowo zachęcił Zapieckowy nowego gościa do wejścia. Czarodziejka czując wahanie gościa

str. 63


Literacko Prawda i Wybaczenie

wskazała mu kanapę, a MagicznaLalkarka przysunęła do siebie części lalki, by nieznajomy mógł usiąść. – Szukałem cię tak długo... – wyciągnął rękę do kotki. – Przecież cię kocham... Martwiłem się... – Chwila, chwila, szanowny – wtrącił się Zapieckowy - prawdziwy mężczyzna – MĘŻCZYZNA, nie facecik powiadam!!! – zagrzmiał, aż czarodziejka i kotka skuliły się w fotelu. – Przepraszam was – i pogłaskał obie, jakoś tak jednocześnie. – Otóż – zwrócił się do gościa - prawdziwy mężczyzna tak nie robi. Nie zostawia się ot tak kobiety, bo coś tam, bo się skończyło. Tobie się skończyło, a jej? Pytałeś ją jak się z tym czuje? Słuchałeś, gdy mówiła, że cię kocha? Gdy prosiła, żebyś wrócił? Dał wam szansę? Bo tobie źle? A jej? I TERAZ MÓWISZ ŻE JĄ KOCHASZ??!!??!! Jak kurrwa kochasz??!! – Bardzo mi przykro.. Wstyd... Żałuję... – dukał wystraszony gość. Zapieckowy i jako kot, i jako mężczyzna był naprawdę duży. Wściekły robił się jeszcze większy. Srebrne zimne oczy miotały gromy, a głos grzmiał w całym domku, aż się szklana góra trzęsła. – Kocie... – szepnęła czarodziejka czując, że wie już co pomoże tej parze – czy możesz nam przynieść coś do jedzenia? I kawa zdaje się "wyparowała" z dzbanka. Mrucząc bardzo brzydkie wyrazy KotZapieckowy poszedł do kuchni. MagicznaLalkarka sączyła resztkę kawy z filiżanki. – Mocne wejście – podsumowała występ Kota. – Raczej wyjście – sapnęła czarodziejka, gdy huk ogłosił zamknięcie drzwi kuchennych za Zapieckowym. – Wiem, co wam pomoże – zwróciła się do gościa wciśniętego w kanapę. – Radykalne wybaczenie. – Ja... Ja wybaczyłem.. jej... nie chcia-

łem do tego doprowadzić... nie chciałem, żeby tak się stało... nie byłem sobą... zrobię wszystko... strasznie mi przykro... wstyd, że ją do tego doprowadziłem... mam... mam... mam TO – z kieszeni kurtki wyjął obrączkę pasującą do tej, którą sam nosił na serdecznym palcu i wysunął w kierunku kociej łapki. – Za te, co pogubiliśmy... – Nie – przerwała mu czarodziejka, wpatrzona srebrnymi oczami w jego ego, serce i Duszę – nie usprawiedliwiasz. WYBACZASZ. I nie jej. Ona tobie zresztą dawno wybaczyła. Nie na darmo zamieniła się w kota. Koty są mądre, a ona tę kocią mądrość w sobie miała. Wiedzę przedwieczną. Wybaczyła tobie dawno. Siłą wiedzy, mądrości ,miłości. Teraz musisz wybaczyć SOBIE. Sobie samemu. Bez tego nie zbudujesz w swoim życiu NIC. Ani sam, ani z nią, ani z nikim innym. Nigdy. Rozumiesz? – zapytała. – Chyba... chyba tak... chyba rozumiem... – szeptał gość wpatrzony w bladą twarz i pałające oczy. – Więc dopóki nie będziesz absolutnie pewien, że rozumiesz i wiesz co zrobić, będziesz kotem! – Ledwie dostrzegalnym ruchem dłoni rzuciła czar zmieniający. – Miauk – nowy czarny kot siedział zdziwiony na kanapie obok MagicznejLalkarki. – No paczaj, jaki ty ładny, ty... – ta pomiziała go za uchem. Czarno-biała EverythingSweet podeszła do kocura i liznęła go delikatnie w policzek. Kocurek przytulił się do jej mordki i tak sobie siedziały coś cicho szepcząc po kociemu. – SPIEPRZAJDZIADU!!! – dobiegło z kuchni potężne zaklęcie i świst ścierki. – Babcia – wyjaśniła MagicznejLalkarce czarodziejka. – Babcia gotuje bigos, a Zapieckowy próbuje... ciekawe ile ZOSTAŁO – zachichotała czarodziejka wracając do szydełkowania niemowlęcej czapeczki i włączając "żeby coś grało".

str. 64


ilustracje: Tina Wieczorek

Krzysztof Matusiak

Bajka o pięknie Miłosz wrócił do domu po doglądaniu swoich barci w lesie, rozmowach ze zwierzęcymi przyjaciółmi, sprawdzaniu czy natura ma się dobrze w pobliżu jego siedliska. Jak zawsze po takiej podróży czuł się bardzo dobrze, wypełniony energią natury, znów zauroczony jej pięknem. Przywitał się ciepło z Bogumiłą, która wyszła mu na spotkanie z uśmiechem. Opowiedzieli sobie wszystko co działo się w czasie jego nieobecności oczami i przytulili się. – Gdzie nasi synowie? – zapytał Miłosz. –- Udali się do grodu księcia, by poznać świat – odparła Bogumiła.

– A kiedy zamierzają wrócić? – zapytał znów. – Najpewniej jutro – dodała Bogumiła. Miłosz skinął głową i poszedł do łaźni zaznać kąpieli. Następnego dnia Miłosz zajął się sprawami gospodarczymi i spokojnie czekał na powrót synów. Wrócili późnym wieczorem, zmęczeni, ale zadowoleni. Miłosz nie dopytywał się o to co zobaczyli i czego zaznali, lecz pozwolił im udać się na spoczynek. Chciał porozmawiać z nimi następnego dnia po wieczerzy.

str. 65


Literacko Bajka o pięknie

Od rana w gospodarstwie było wiele rzeczy do zrobienia, więc domownicy nie rozmawiali na temat podróży synów do grodu. Jednak gdy zjedli i usiedli, by odpocząć, Miłosz zapytał: – I co sądzicie synowie o grodzie i tym co widzieliście? Obaj synowie spojrzeli na siebie, nie wiedząc jak zacząć i o czym mówić, ponieważ znali swojego ojca, który cenił naturę, piękno Stworzenia, a daleki był od chwalenia tak zwanej cywilizacji, bogacenia się wodzów i książąt kosztem poddanych oraz był przeciwnikiem wojen. – No, cóż widzieliście? – zachęcił ich ojciec. Starszy Bogusław się ośmielił i powiedział: – Ojcze, widzieliśmy potężny gród, z wielkimi wałami, w którym ludzie czują się bezpiecznie pod opieką księcia. To zachwycające co ludzie potrafią zbudować własnymi rękami. Widzieliśmy licznych wojów, którzy mogą bronić wałów, gdy ktoś nastąpi na gród. Książę jest potężny i bogaty. Ma władzę i dba o ludzi, swoich poddanych. Wszystko w grodzie jest wielkie i piękne. Bogactwa w nim zgromadzone również. Złoto, kamienie szlachetne, monety. Czemu nie mieszkamy w grodzie? Miłosz chwilę podumał zanim odpowiedział: – Synowie, to co wprawiło was w zachwyt jest niestabilne i chwiejne. Zbudowane na ludzkiej chciwości, nie ma w sobie piękna, które chcecie widzieć. Jeśli książę nie bałby się utraty tego co

posiadł kosztem innych ludzi, nie musiałby budować wałów. My ich nie mamy, bo nie boimy się i żyjemy w zgodzie z naturą oraz ludźmi. Nikomu niczego nie zabraliśmy, więc nie mamy potrzeby, by się bać. Ze strachu o utratę tego co się zagarnęło człowiek jest w stanie zbudować o wiele wyższe mury. I to nie jest piękne. Błyskotki, monety, złoto, mogą błyszczeć, jednak wzbudzają chciwość, więc nie mogą lśnić pięknym blaskiem. Rozumiem wasz zachwyt tamtym światem, bo jest kuszący. Jednak nie ma w nim piękna takiego jak w naszym. Sam podróżowałem po świecie i zachwycałem się nim jak wy. Aż zrozumiałem, że w tym świecie chciwości, walki, ochrony zgromadzonych dóbr nie ma piękna. Ono jest w rosie na źdźble trawy, w tęczy lśniącej po deszczu, w zmurszałych, umierających resztkach padłych drzew. Tam jest zawarte piękno Stworzenia, naturalny bieg rzeczy. Piękno działania Wszechrzeczy. Nie ma tam chciwości, potrzeby walki i niszczenia. Jest odwieczny krąg narodzin i umierania, które przeradza się w życie. Naturalny obieg energii natury. Kiedyś to zrozumiecie, gdy zaczniecie patrzeć sercem i widzieć spoza zamkniętych dzisiaj powiek. Synowie siedzieli wsłuchani w słowa ojca i mimo tego, że niewiele z nich rozumieli, czuli energię która z nich płynęła. Energię życia i jego piękna. Zaduma trwała długo tego wieczora.

str. 66


Grażyna A. Adamska

Bractwo Dusz księga druga

Kolejne dni mijały na obmyślaniu planu uwolnienia rodziny Pana Wu. A że wszyscy starali się zachowywać normalnie, Arthur postanowił urządzić imprezę urodzinową Marckowi. Steven nie zgodził się na nikogo spoza wyspy, więc była to bardzo skromna zabawa, ale za to przy głośnej muzyce. – Chodź, zatańczymy – wyciągała Marcka Grace. Chłopak trochę się ociągał, ale poszedł. Gdy Lidia i Maya zobaczyły, jak się rusza, zaraz obskoczyły go dookoła. Marck się lekko uśmiechał i tańczył w środku, a David, Arthur i Peter obserwowali bawiących się. – Niezły jest – zauważył Arthur. Potem do tańczących dołączył Timon, który podobnie jak Marck, miał bardzo dobre wyczucie rytmu. Porwał do zabawy Mayę, która tak jak Grace, uwielbiała tańczyć. Michael zaproponował grę w karty. Tony tymczasem wolał dołączyć do tańczących. Grający co jakiś czas spoglądali w stronę dziewczyn, jednak głównie skupiali się na kolejnym rozdaniu. Dziewczyny za to były zachwycone tańcem chłopaków i nie odstępowały ich na krok. Nagle muzyka zaczęła zwalniać i utworzyły się trzy pary. Dziewczyny spojrzały na grających w karty chłopaków, czekając na jakąkolwiek reakcję, ale ci tak byli zajęci grą, że nie zauważyli zmiany tempa muzyki. Grace przytuliła się delikatnie do Marcka. Zaczęli się kołysać. Co jakiś czas Marck obracał dziewczyną, co jej się bardzo podobało. W pewnym momencie przechylił ją w tył i powoli podniósł. Spojrzeli na siebie

poważnie i poczuli mocniejsze bicie serca. Chwilę patrzyli sobie w oczy, głęboko oddychając, aż skończyła się muzyka i Marck grzecznie podziękował dziewczynie. Podszedł do grających, dziękując za imprezę, pożegnał się i pobiegł do swojego pokoju. Zatrzasnął za sobą drzwi. Wskoczył szybko pod prysznic i mocząc zimną wodą głowę, powiedział do siebie: – Co ty robisz, durniu! – Oparł się rękami o ścianę kabiny, zimna woda spływała mu po karku. Tymczasem chłopcy grający w karty dokończyli partię i też zaczęli się zbierać do swoich pokoi. Grace siedziała na łóżku, czekając, aż David się wykąpie i wpatrywała się w swój pierścionek, który dostała w dniu Inicjacji. Czuła, że coś jest nie tak po tańcu z Marckiem. Miała wrażenie, jakby miłość do Davida uchodziła z niej. Zaczynała sobie przypominać każdą chwilę spędzoną z Marckiem, od momentu, gdy się pierwszy raz zobaczyli, aż do ostatniego tańca. Z zamyślenia wyrwał ją David, wskakując do łóżka. – O czym tak myślisz? – zapytał wesoło. – A tak jakoś – odparła zmieszana, po czym szybko położyła się obok chłopaka. David przysunął się do niej i dał jej buziaka, potem zaczął delikatnie całować jej szyję. – Hej – przerwała mu Grace, odsuwając się powoli. – Jestem zmęczona – dodała niepewnie. David popatrzył zaskoczony, a Grace wyjaśniła: – Siedziałeś na tyłku i grałeś w karty, a ja tańczyłam

str. 67


Literacko Bractwo Dusz

ponad godzinę, poza tym jutro trzeba wstać do szkoły. – I odwróciła się tyłem, kładąc wygodnie głowę na poduszce. David pocałował ją w plecy. – Przepraszam – szepnął. – Następnym razem będziemy tańczyli razem, obiecuję. – Dziewczyna zerknęła na chłopaka, uśmiechnęła się uroczo i pocałowała Davida w policzek. – Trzymam za słowo – ponownie ułożyła się wygodnie. Chłopak wtulając się w Grace, szybko zasnął. Tymczasem ona cały czas miała w myślach Marcka. Pamiętając o tym, że jest jej Strażnikiem Duszy, zaprosiła go do swojego snu. – Nie powinienem tutaj być, skoro tobie nic nie grozi – usłyszała głos za plecami, gdy stała wpatrzona w morze, na brzegu piaszczystej plaży, w cieniu ogromnej palmy. – To dlaczego przyszedłeś? – zapytała, odwracając się z uśmiechem. Marck też się uśmiechnął. – Gdzie jesteśmy? – dodał po chwili chłopak, rozglądając się dookoła. – Na plaży – odparła przekornie Grace, spoglądając w wesołe oczy chłopaka. Ten parsknął śmiechem. Gdy oboje się trochę uspokoili, dziewczyna zapytała: – Jak to możliwe, że jesteś w moim śnie? – Bo jesteśmy połączeni? – opowiedział pytaniem na pytanie chłopak. Grace patrzyła jeszcze przez chwilę w oczy Marcka, po czym odwracając głowę w stronę morza, poprosiła: – Wytłumacz mi jeszcze raz, na czym polega Energia Miłości między nami. – Chłopak spoważniał. Grace to zauważyła. – Skoro nic ci nie grozi, powinienem już wracać – stwierdził Marck i chciał odejść, ale dziewczyna zagrodziła mu drogę. Stanęli blisko siebie, patrząc sobie prosto w oczy. – To jest tak jak miłość pomiędzy rodzeństwem? – zapytała poważnie Grace. Marck, nie przestając patrzeć jej w oczy, próbował uniknąć odpowiedzi. – Muszę iść – ominął dziewczynę i ruszył. Grace chwyciła go za rękę i zatrzymała. Marck próbował wyślizgnąć się z jej dłoni. – Grace, proszę. – Ta ponownie stanęła przed nim. – Wyjaśnij mi, dlaczego czuję do ciebie pożądanie? – szepnęła. Chłopak zmieszał się. – Nie możesz tego do mnie czuć – odpowiedział, starając się unikać jej wzroku. Grace wyczuła, że chłopak próbuje walczyć ze sobą.

Przysunęła się do niego i delikatnie dotknęła ręką jego policzka. Marck zaczął szybciej oddychać. Oboje czuli coraz szybsze bicie swoich serc. Grace zbliżyła swoje usta do ust Marcka i musnęła je. Oboje poczuli jak od stóp do głów przeszywa ich gorący płomień. Chłopak ujął delikatnie twarz dziewczyny i namiętnie pocałował. Grace wplotła ręce we włosy Marcka i przylgnęła do niego jeszcze bliżej. W tym momencie chłopak szybko wycofał się. – Przepraszam, nie możemy – powiedział, szybko oddychając i zniknął. Grace obudziła się i usiadła na łóżku. Dotknęła swoich ust, oddychała głęboko, próbowała pozbierać myśli. Zerknęła na Davida, który smacznie spał. Wstała, obejrzała się jeszcze na chłopaka, po czym popatrzyła na pierścionek. Poczuła strach. Dotknęła go i przekręciła wokół palca. Odetchnęła głęboko i zdejmując pierścionek, położyła go na szafce. Starając się nie robić hałasu, wyszła z pokoju. Stanęła pod drzwiami Marcka. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Dotknęła delikatnie klamki i nadusiła. Drzwi uchyliły się. Weszła powoli do pokoju. Marck popatrzył na nią poważnie – Nie możesz tutaj być – szepnął, zaprzeczając głową. Grace powoli zamknęła drzwi za sobą, nie przestając patrzeć na chłopaka, który siedział na łóżku. – Grace, to był błąd, proszę, wyjdź – próbował powstrzymać ją Marck, choć pragnął z całego serca, aby dziewczyna została. Grace rozebrała się i powoli ruszyła w stronę chłopaka. Ten zaczął coraz szybciej oddychać. Chwilę patrzyli na siebie, po czym Marck chwycił Grace i przyciągając ją do siebie, delikatnie położył na łóżko. Opuszkami palców zdjął jej czarny kosmyk włosów z twarzy. Dziewczyna poczuła dreszczyk, uśmiechnęła się. Marck jeszcze chwilę patrzył jej w oczy, po czym zbliżając się do ust, pocałował. Grace nigdy wcześniej nie czuła takiego pożądania i namiętności. Nigdy wcześniej nie pragnęła nikogo tak bardzo, jak w tej chwili Marcka. Poddała się całkowicie temu uczuciu. W tym czasie pierścionek leżący na szafce rozbłysnął, po czym całkowicie stracił blask.Zaczynało się robić widno, gdy Grace i Marck leżeli wtuleni w siebie. Chłopak bawił się włosami dziewczyny, a ta wpatrywała się w jego oczy. – Co teraz będzie? – szepnęła.

str. 68


Literacko Bractwo Dusz

– Nic – odpowiedział poważnie Marck. Grace poczuła niepokój. – To nie powinno się wydarzyć – dodał chłopak, po czym podniósł się i pocałował dziewczynę. – Ty będziesz z Davidem, a ja dalej będę twoim Strażnikiem – wyjaśnił. – Nie możemy dopuścić do kłótni. Musimy trzymać się razem, inaczej nie uda się pokonać Stevena. – Popatrzył w oczy Grace, ta przytaknęła smutno. – Pójdę już – powiedziała po chwili i ubrała się. Wstając z łóżka, odwróciła się do chłopaka. – Kocham cię. – Marck popatrzył troskliwie na dziewczynę, po czym przysunął się do niej i pocałował ją z taką namiętnością, jakby to miał być ich ostatni pocałunek w życiu. Potem, opierając się swoim czołem o czoło Grace, z lekkim uśmiechem odpowiedział: – Ja też ciebie kocham. Grace wróciła do swojego pokoju. Wślizgnęła się cichutko do łóżka i z powrotem włożyła pierścionek na palec. Nie zauważyła zmian, jakie w nim zaszły. Czuła za to, że jej serce raduje się na samą myśl o Marcku. Mimo że nie mogą być razem, wiedziała, że on zawsze będzie w pobliżu i to sprawiało, że czuła się szczęśliwa.

rzyła smutno na odchodzącego chłopaka. Zdążyła jeszcze chwycić go za rękę i zapytać: – Wrócisz jeszcze do nas? – I promiennie się uśmiechnęła. Arthur i David zerknęli wesoło na dziewczynę. Marck także się uśmiechnął i delikatnie wysuwając swoją dłoń, odparł: – Może jutro. – Po czym ruszył. Przy wyjściu spojrzał ukradkiem na Grace, która siedziała naburmuszona i poważniejąc, wyszedł ze stołówki. Tymczasem Arthur i David parsknęli śmiechem. – Ktoś ma wielbicielkę – powiedział ten pierwszy. – Marck chyba jest bardzo nieśmiały – zauważył wesoło drugi i obaj zaczęli się śmiać. Maya, siedząc obok Timona, który zajadał się chipsami, zapytała: – Gdzie nauczyłeś się tak dobrze tańczyć? – Chłopak popatrzył na nią. – Od mistrza – odparł, nie przestając patrzeć jej głęboko w oczy. – Od mistrza? – spytała zaciekawiona. Timon się uśmiechnął: – A ty gdzie nauczyłaś się tak dobrze tańczyć? – zapytał chłopak, gryząc kolejny kęs. Przez kilka kolejnych dni Marck i Timon nie – Też od mistrza – wyjaśniła i uśmiechnęła pojawiali się w szkole, szukali sposobu na uwol- się. Oboje chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym nienie się spod władzy Stevena i jego ludzi. Maya zreflektowała się, że Peter obserwuje ich W domu wszyscy starali się nie wzbudzać ża- rozmowę i przytuliła się do swojego chłopaka. dnych podejrzeń. Pan Wu nie pojawiał się na wy- Timon wziął kolejnego chipsa i zamyślił się, baspie od czasu akcji. Bał się o swoją rodzinę, którą wiąc się kluczykami do motoru. ukrywał. Młody Weng chodził do szkoły obok liWieczorem Maya, Lidia i Grace przygotowyceum. Czasami spotykał się z Peterem i przekazy- wały kolację. Peter wertował przy stole Księgę wał mu informacje od starego Chińczyka. Bractwa, licząc, że znajdzie tam odpowiedzi na Pewnego dnia w porze lunchu, gdy dziew- problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Arthur, czyny jak zawsze siedziały w towarzystwie chłop- Tony i Timon oglądali w salonie telewizję, a Miców z drużyny koszykarskiej, do stołówki zawitali chael, Marck i David czyścili skutery i motoMarck z Timonem. Grace ucieszyła się na ich rówkę. Steven dwa dni wcześniej wyjechał i nie widok, podobnie pozostali. Strażnicy dosiedli się dawał znaku życia. Nagle do kuchni wbiegł wedo stolika. Marck zerknął na Davida, który czekał soło Weng. na wieści od przyjaciela, a ten tylko potwierdził – Co tam? – dziewczyny popatrzyły na niego głową, że jest ok, po czym zwrócił się do Miki, zdenerwowane. która zasypała go pytaniami o jego życie pry– Nie powinieneś tutaj być – powiedziała watne. Grace starała się nie zwracać uwagi na Lidia. – A jeśli wróci Steven? – Rozejrzała się, czy prowokacyjne zachowanie dziewczyny, ale czuła, przypadkiem nikt nie nadpływa. jak rośnie w niej zazdrość. Marck unikał wzroku – Spoko – odpowiedział młody chłopak. – Grace, a gdy wyczuł jej emocje, szybko zareago- Steven traktuje mnie jak gówniarza, który niczego wał. nie wie i na niczym się nie zna. – Uśmiechnął się – Muszę iść do nauczycielki od matmy – po- i przysiadł się do Petera. – Czego szukasz? – zawiedział i pożegnał się z wszystkimi. Mika popat- pytał zaczytanego chłopaka.

str. 69


Literacko Bractwo Dusz

– Przeglądam starą Księgę Bractwa. – Znam ją na pamięć – odpowiedział Chińczyk, przegryzając marchewkę, którą wcześniej wziął z talerza Petera. Maya, Lidia i Grace spojrzały na niego zaskoczone. – O Strażnikach też wiem wszystko – dodał wesoło. Dziewczyny dosiadły się do stołu. – Wiecie, że Bratnie Dusze mogą się zwoływać do snów? – zauważył nagle Peter, wskazując na jedną z linijek w księdze. Grace wstała wyłączyć gotującą się wodę. – Jak to zwoływać? – zapytała Lidia. – Dwie połówki jednej Duszy mogą odwiedzać się w snach – wyjaśnił z uśmiechem Peter, zerkając na Mayę, która popatrzyła na chłopaka figlarnie. – Tak jak David wszedł do głowy Grace – wyjaśniła Lidia. Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie. – To nie dotyczy was, tylko Bratnich Dusz – wtrącił Weng. Dziewczyny spojrzały zaskoczone na młodego chłopaka. – Jak to nie dotyczy nas? – zapytała Maya. – Przecież mamy w sobie Bratnie Dusze Bogów... – Tak, wiem – przerwał jej Weng. – Ale to dotyczy Bratnich Dusz, a nie Bratnich Dusz Bogów – wytłumaczył. Grace oparła się o stół i zamyśliła, a Weng mówił dalej. – A to, że David wszedł do snu Grace, to dlatego, że posiada Energię Ducha – dodał. – Ale Marck… – zaczęła Lidia. Grace spojrzała przerażona na przyjaciółkę. – Przecież wszedł do snów Miki – dokończyła dziewczyna. Grace poczuła ulgę. – Marck będzie Wielkim Mistrzem, ma wiele możliwości – wyjaśnił Weng. Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie. – A do waszych snów mogą zawsze wejść wasi Strażnicy Duszy – dodał na koniec i odgryzł kolejny kawałek marchewki. – Z racji tego, że są naszymi Strażnikami, tak? – upewniała się Lidia. Chińczyk popatrzył zdziwiony na dziewczyny. – Nie – odpowiedział. – Z racji tego, że są waszymi Bratnimi Duszami – powiedział. Lidia spojrzała poważnie na Mayę, potem na Grace, a te na nią. – Jak to są naszymi Bratnimi Duszami? – zapytała zaskoczona Maya. – To Peter jest moją... – Peter, a raczej Hector, jest Bratnią Duszą Andromachy, ale Bratnią Duszą Mai jest Michael

– wtrącił Weng. – Mamy dwie Dusze? – przeraziła się Lidia. Młody Chińczyk dalej nie rozumiał reakcji dziewczyn. – Nikt wam nie powiedział, że oprócz Duszy Gai, Afrodyty i Andromachy macie też swoje Dusze? – zapytał chłopak. Dziewczyny zaprzeczyły, próbując uporządkować myśli. Peter z wrażenia wyprostował się na krześle.

str. 70


Literacko Bractwo Dusz

– To znaczy, że mam aktywne dwie Dusze? – zapytała nagle Grace. – No nie – uśmiechnął się Weng. – Jesteś z Davidem, więc aktywna jest Dusza Gai. – Lidia spojrzała na Grace, a ta, jeszcze bardziej zaskoczona, zadała kolejne pytanie: – Jakby nie była aktywna Dusza Gai, to… – To byłaby aktywna Dusza Grace i byłabyś z Marckiem – wyjaśnił spokojnie chłopak. Pozostali zrobili wielkie oczy. – Zaraz, zaraz, zaraz – wtrąciła po chwili dziewczyna. – Czegoś tutaj nie rozumiem – zaczęła. – No, Marck jest twoim Strażnikiem Duszy, tak? – przerwał jej Chińczyk. Grace potwierdziła. – Czyli jest Bratnią Duszą Grace, tak zostali dobrani Strażnicy w waszym przypadku – wytłumaczył Weng, spoglądając kolejno na Mayę i Lidię. – Chcesz powiedzieć, że Tony i Michael to nasze Bratnie Dusze? – podsumowała z niepokojem na twarzy Lidia. Weng przytaknął. Dziewczyny dalej nie mogły uwierzyć w to, co usłyszały. – Tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego są tutaj z wami – zamyślił się młody chłopak. Pozostali popatrzyli na niego pytająco, czekając na wyjaśnienia. Weng zorientował się i szybko dodał: – Bo Strażnik Duszy powinien być w ukryciu, żeby nie dopuścić do aktywacji Bratniej Duszy. – Co mogłoby się wtedy stać? – zapytała zaniepokojona Maya. – No, Dusze Uranosa, Aresa i Hectora mogłyby się ulotnić – uśmiechnął się nieśmiało. – I chłopcy umarliby? – zapytała przerażona Lidia. – Nie – uspokoił dziewczyny Weng. – Tylko przerwałoby się połączenie miedzy Energią Ziemi i Kosmosu, a chłopcy byliby po prostu sobą – wytłumaczył. – Mówiłeś, że w naszym przypadku tak to zostało dobrane. Dlaczego? – zapytała Grace – Babcia mówiła, że Starszyzna chciała, aby dziewczyny były szczęśliwe, bez względu na to, czy uda się połączyć Bratnie Dusze Bogów – odparł Chińczyk. – Ale przez to oni cierpią – wtrąciła zatroskana Lidia. – Muszą patrzeć na to, że... – załamał jej się głos. – Że my jesteśmy z dziewczynami, które oni kochają, a do tego muszą robić wszystko, abyście były z nami szczęśliwe – dopowiedział poważnie

Peter, patrząc na zaniepokojone Lidię, Mayę i Grace. – W jaki sposób strażnik może aktywować Bratnią Duszę? – zapytała nagle Grace. Pozostali spojrzeli na nią zaskoczeni. – Grace, co ty mówisz? – wtrąciła cicho Lidia. – Jak? – powtórzyła głośniej dziewczyna, patrząc poważnie na Wenga. Ten wystraszył się jej miny i odpowiedział: – Poprzez przekazanie Energii lub gdy przebywają często ze sobą, jeśli się przyjaźnią, zbliżą się do siebie, robiąc coś razem… – zaczął wymieniać Chińczyk. – Tańcząc? – przerwała mu drżącym głosem Grace. Lidia i Maya spojrzały na nią przerażone. – Grace, co ty? – wtrąciła z niepokojem Maya, a Grace patrzyła w oczy młodemu chłopakowi, czekając na odpowiedź. – Też – szepnął zmieszany Weng. Grace wybiegła z kuchni. Lidia, Maya i Peter ruszyli za nią. Wchodząc do salonu, Grace natknęła się na Marcka i Michaela, którzy właśnie wracali z plaży. Podbiegła do Marcka. – Dlaczego nic nie powiedziałeś o Bratnich Duszach? – Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. – Co? – spojrzał zdezorientowany w stronę kuchni, gdzie stali poważni Maya, Lidia, Peter i Weng ze spuszczoną głową. Arthur i Timon odwrócili się na fotelach w stronę zamieszania, a Tony wstał powoli z krzesła. – Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś moją Bratnią Duszą? – powtórzyła zdenerwowana Grace. Arthur spojrzał poważnie na Petera, ten na niego. – Dlaczego nie powiedzieliście prawdy? – mówiła dalej dziewczyna, zerkając na Michaela i Tony’ego. Ci dwaj popatrzyli w stronę Mai i Lidii, po czym spuścili wzrok na ziemię. – Nie pozwoliłem im – odpowiedział spokojnie Marck. Grace popatrzyła w oczy chłopakowi. – Aktywowałeś we mnie Duszę Grace – szepnęła. Marck patrzył na nią poważnie, ale nie odzywał się. Lidia podniosła dłoń do ust, Peter oparł się zrezygnowany o futrynę, a Maya była przerażona. W tym czasie w drzwiach pojawił się Steven. – Brawo, brawo! – Wszyscy spojrzeli w jego stronę, a ten, klaszcząc, z ironicznym uśmiechem na twarzy, dodał: – Właśnie przerwałeś połączenie Energii Ziemi i Kosmosu – popatrzył wściekły na Marcka.

str. 71


Literacko Bractwo Dusz

Grace nie odwróciła się w stronę Stevena, zapatrzyła się w t-shirt chłopaka. Weng cicho się wycofał do kuchni, skąd ulotnił się niezauważony. – Zastanawiałem się, dlaczego Max zgadza się na takie ryzyko, żebyś był tak blisko Grace, ale on był przecież przyjacielem twojej matki, wiedział, że uczucia pomiędzy Bratnimi Duszami są silniejsze od tego, co łączy Gaję i Uranosa – mówił mężczyzna, podchodząc wolno do syna. – I pomimo tych pseudopotężnych pierścieni i tak zawsze wygra miłość Bratnich Dusz – cedził ze złością przez zęby. Wszyscy, oprócz Grace, patrzyli na Stevena z pogardą i wściekłością. – A teraz – parsknął szyderczym śmiechem – gdy jest Grace, która kocha Marcka, zamiast Gai, która powinna szaleć za Uranosem, oboje umrzecie. – Zaczął się głośno śmiać. Dziewczyna zerwała się i wybiegła z domu. – Lepiej sobie nie mogłem tego zaplanować – dalej się śmiał. Marck się zamachnął i chciał uderzyć Stevena, ale powstrzymał go Timon. Mężczyzna w sekundę spoważniał. – Połącz ich z powrotem, bo inaczej będziesz odpowiedzialny za śmierć całej wioski – dodał, po czym ruszył do swojego pokoju. – Przecież zależy panu na ich śmierci, a nie na utrzymaniu Energii Ziemi i Kosmosu? – zapytała wściekła Maya. – Ja marzę tylko o jego śmierci – Steven wskazał palcem na Marcka. Ten czuł, jak rozsadza go nienawiść. – Ale moi zleceniodawcy chcą Energii, aby przejąć władzę nad światem ludzi – dodał, spoglądając z pogardą na Mayę. – Macie zrobić wszystko, żeby znowu było połączenie, czy to jasne? – rozkazał, patrząc po kolei na wszystkich. Chłopcy kipieli z wściekłości. Steven zamknął się w pokoju. – Zabiję go, przysięgam – szepnął Arthur. Wszyscy popatrzyli na wściekłego chłopaka. Nagle Marck odczuł, że coś się stało. – Grace! – krzyknął przerażony i wybiegł z domu. Pozostali ruszyli za nim, ale zobaczyli tylko, jak chłopak wskakuje do wody. Podbiegli na koniec pomostu. Po chwili spod wody wyłonili się David i Marck, trzymający nieprzytomną dziewczynę. David szybko wyskoczył na pomost i przy pomocy Timona i Arthura wyciągnęli Grace. – Ona krwawi – zauważyła przerażona Lidia. Marck delikatnie położył głowę dziewczyny na swoich kolanach i dotknął rany z tyłu głowy. – Co się stało? – zapytała wystraszona Maya.

– Nie wiem – zaczął tłumaczyć David. – Wpadła na mnie i za coś zaczęła przepraszać – mówił, patrząc cały czas na nieprzytomną dziewczynę. – Nie rozumiałem jej. Potem pobiegła w stronę skuterów i poślizgnęła się. Zanim do niej podbiegłem, zdążyła wpaść do wody. Zobaczyłem krew i wskoczyłem za nią – mówił szybko chłopak. – A po chwili Marck już ją wyławiał – dokończył zaniepokojony. – No, malutka, nie poddawaj się – szeptał Marck, próbując dotrzeć do rany we włosach Grace. Po chwili, spoglądając na pozostałych, powiedział: – Ona potrzebuje waszej Energii. – To znaczy? – zapytał Peter. – Musicie się połączyć i przekazać jej jak najwięcej Energii Życia. Ja ją wyleczę, a ty – zwrócił się do Davida – musisz wejść do snu i nie pozwolić jej się poddać, rozumiesz? – Chłopak potwierdził. Piątka przyjaciół połączyła swoje Energie i dotykając głowy Grace, zaczęli przekazywać jej Energię Życia. Tony i Michael obserwowali z boku, jak biała smuga światła wychodzi z dłoni przyjaciół i trafia prosto do serca dziewczyny. Marck skupił się na leczeniu rany głowy Grace, a David wszedł do jej snu. – Hej, kochanie – szepnął troskliwie do siedzącej na polanie dziewczyny. Byli w tym samym miejscu, gdzie David zabrał Grace w noc po pierwszym pocałunku. – Co tutaj robisz? – Dziewczyna wpatrywała się w dal. Chłopak podszedł do niej spokojnie i usiadł obok. – Co się stało, Grace? – zapytał. Ta, z oczami pełnymi łez, odpowiedziała: – Zdradziłam cię. – David zmieszał się, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. – Nie rozumiem… – Kochałam się z Marckiem – odpowiedziała, szlochając, Grace. Chłopak poczuł ból w sercu. Popatrzył przed siebie. – Przepraszam, to... – próbowała się tłumaczyć. – Jak? Kiedy? – przerwał jej zdenerwowany David. – On jest moją Bratnią Duszą – wyjaśniła łamiącym się głosem dziewczyna. – Jak to Bratnią Duszą? – powtórzył chłopak. – Ja jestem twoją… – Marck jest Bratnią Duszą Grace, a Uranos Gai – tłumaczyła Grace. David popatrzył zaskoczony. – Masz w sobie dwie Dusze? – zapytał po chwili namysłu. Dziewczyna potwierdziła, po

str. 72


Literacko Bractwo Dusz

czym dodała: – I teraz jest tam Grace, która kocha Marcka. – Znów wybuchnęła płaczem. David ponownie poczuł ból w sercu, spuścił wzrok na swoje dłonie. – Nie mogę tam wrócić – szlochała dziewczyna. David spojrzał na nią z niepokojem. – Jeśli tam wrócę, Steven zabije Marcka – wyjaśniła i płakała dalej. – Grace, musisz ze mną wrócić, proszę – powiedział chłopak, przytulając płaczącą dziewczynę. – Tak bardzo go kocham – szepnęła. – Tak bardzo – powtórzyła, leżąc na ramieniu Davida. Ten patrzył przed siebie, czując jednocześnie troskę i smutek. – Marck! – usłyszał nagle chłopak i spojrzał w stronę Tony’ego i Michaela, którzy wskazali na dziewczyny. – One za szybko tracą Energię – wyjaśnił ten pierwszy. – Pomóżcie im – zezwolił Marck i Strażnicy, przykładając dłonie do głów Lidii i Mai, zaczęli im przekazywać Energię. Timon obserwował wszystkich, czuwając nad tym, czy ktoś nie traci zbyt dużo swojej Energii. – David, pośpiesz się – szepnął Marck, z niepokojem spoglądając na nieprzytomną Grace. – Musimy wracać – powtórzył David, gdy dziewczyna trochę się uspokoiła. – On chce, żebyście się pozabijali – szepnęła po chwili Grace. – Kto? Steven? – zapytał zdziwiony chłopak. – Powiedział, że Dusza Uranosa, zanim opuści twoje ciało, zemści się na mnie i na Marcku – załamał jej się głos. – Że nas zabijesz – dodała i ponownie się rozpłakała. – Grace, nie jestem wściekły na Ciebie ani na Marcka – odpowiedział spokojnie David, dziwiąc się, że nie czuje nawet złości. Grace spojrzała na niego zapłakana. Ten się lekko uśmiechnął. – Lubię Marcka, nie raz uratował ci życie – popatrzył z troską na dziewczynę. – Choć przyznam, że były momenty, kiedy byłem gotowy go zabić – wtrącił poważnie. Grace słuchała z uwagą. – Ale teraz mamy ważniejsze problemy na głowie niż wymierzanie kary za to, kto kogo i z kim zdradził – wyjaśnił, po czym odetchnął głęboko. Dziewczyna położyła głowę na ramieniu chłopaka. Ten pogładził delikatnie jej włosy. – Dlaczego Steven tak nienawidzi Marcka? – David spoważniał.

– Nie wiem – odparł. – Ale na pewno nie dam mu tej satysfakcji i nie znienawidzę ani ciebie, ani Marcka – dodał pewnie. Grace wtuliła się w chłopaka. – Ale teraz już chodźmy – zaproponował i wstając, podał rękę dziewczynie. Ta się szybko podniosła i chwytając pewnie dłoń Davida, powiedziała: – Chodźmy. David się ocknął. – No, wreszcie – odetchnął Timon, widząc słabnących już chłopaków. Wszyscy przerwali połączenie. Dziewczyny opadły zemdlone na Strażników. Arthur i Peter zanieśli je do domu. Za nimi ruszyli Tony i Michael. David wniósł dalej nieprzytomną Grace. Na pomoście zostali Marck i Timon. – Wszystko ok? – zapytał ten drugi, patrząc na poważną minę przyjaciela. Marck potwierdził. – Co teraz zrobimy? – chciał wiedzieć Strażnik. – Musimy ich stąd wywieźć – szepnął Marck, po czym usiadł na pomoście. Timon wrócił do domu, aby zobaczyć, jak się czują pozostali. Tymczasem do pomostu podpłynął łódką Weng. – To jest od wujka – podał chłopakowi kartkę i czym prędzej zniknął z pola widzenia. Marck przeczytał wiadomość i uśmiechnął się do siebie. Potem podarł wiadomość i spalił ją w dłoni. „Bractwo Dusz, Księga 2” www.bractwodusz.com Autor: Grażyna A. Adamska Praktyk Synchronizacji Duszy, Ciała i Umysłu autor serii książek dla młodzieży pt. Bractwo Dusz www.grazynaadamska.pl www.iquantumschool.pl Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Milewska, Marzena Wiśniewska

str. 73


Do nabycia - http://www.amazon.com str. 74


Katarzyna Hojan - Sitkowska

Wtul mnie w siebie cz. 4 Czas stanął w miejscu, nie wiem na jak długo. Gładził mnie po głowie, przesuwając pasma moich króciutkich włosów między palcami. Znalazł na karku moje magiczne miejsce radości i muskał widząc błogość na mojej twarzy. Jakie ma cudowne dłonie! Tak duże, że jedną obejmował całą moją głowę. Mocne, męskie spracowane i z odciskami od narzędzi, ale tak nimi mnie dotykał, że nie skaleczył. Całował mnie po policzkach, trzymając moją twarz w dłoniach. – Masz piękne oczy – wyszeptał. – Powiedz mi co się dzieje, wytłumacz mi to – nie wiem dlaczego oczekiwał ode mnie odpowiedzi na to pytanie. Wiedziałam tyle co on. Ale widać myślał, że więcej. Odsunęłam od siebie cudowną błogość ciała, jaką mi dawał swoją atencją i skupiłam się na tym, co czuję. Ja, w swoim sercu. Nawet w chwilach, gdy wciskał mnie w siebie, że bliżej już nie mogliśmy być, nie czułam przy tym podniecenia seksualnego! Czułam się zespolona. Wiem, brzmi to irracjonalnie, ale tak właśnie było. Kontakty z mężczyznami to często gra, tu tego nie było. On jest męski, ogromnie. Wysoki, postawny, silny... I nagle przyszło do mnie wyjaśnienie!

Nasze Dusze się spotkały. Nie o ciała tu chodzi w tym co się dzieje, a o Dusze. Nie wiem co mamy sobie dać w tej niefizyczności, ale zdecydowanie nie chodzi tu o cielesność. Czułam to jak zespolenie dwóch Dusz w JEDNOŚĆ. Jak DOKONANIE. Sądzę, że normalnie takie rzeczy dzieją się na innych planach – w miejscu, gdzie Dusze ze sobą obcują, a nie na Ziemi. Coś jednak takiego się zadziało, że te dwie Dusze miały to właśnie tu przeżyć. Coś mamy razem doświadczyć, coś czego oboje dziś nie rozumiemy. Że to co się tu i teraz dzieje jest niezwykle ważne i zmieni nasze życia. Że nie ma znaczenia, czy przeżyjemy to w tym życiu, czy w następnych, coś jest do zrobienia. A widać teraz otworzyły się dla nas jakieś drzwi. Tak czułam wówczas i to mu powiedziałam. Rozluźniłam nasze ciała, złapałam go za rękę i przyśpieszyłam kroku. Viola stała przy samochodzie. Basi już nie było. Uniosłam się wysoko na palcach i pocałowałem go w policzek. Wtuliłam się w jego ciepło i bezpieczeństwo. Pożegnanie. Wsiadłam do samochodu. Przytrzymał drzwi z mojej strony, chcąc mnie zatrzymać. Wiedziałam, że MUSZĘ stamtąd odjechać. I że to koniec.

str. 75


Literacko Wtul mnie w siebie cz. 4

Viola odpaliła silnik, zapinałyśmy pasy, a On... On oparł się o tylną szybę i krzyknął, że kocha, że czeka, że spokojnej drogi. Siedziałam skulona, z oczu kapały mi strumienie gorących łez i cała drżałam. Nie pamiętam naszej drogi do domu. Była tylko cisza w sercu. Poczucie spokoju.

Poniedziałek. To był mój najważniejszy biznesowo dzień. Powinnam dokończyć ofertę i przedstawić ją klientowi. A ja nie potrafiłam zliczyć na kalkulatorze kolumny 19 cyfr. Za każdym razem wychodził mi inny wynik. W głowie pustka. Zadzwonił. Szeptał, że tęskni, że to coś niezwykłego się działo... ale Małgosia jakoś tak się do niego zbliżyła. Że z Basią już nie jest od ponad miesiąca, że tylko mu pomagała przy imprezie. Że rozstał się z nią, bo jest młoda i zasługuje na mężczyznę, który da jej dzieci. A on nie chce. Że przecież bliskość i dotyk mogą być takie bezpłciowe, a jedynie energetyczne... Nie chcę słuchać jego strachu. Kończę rozmowę, mówiąc, że tu nie chodzi o ciała, a o Dusze.

Zadzwoniła do mnie Małgosia. Opowiedziała, że cieszy się, że się poznałyśmy. Ale że była zła, bo chciała opowiedzieć mu o księżycu, a on był ze mną. Że ona jest bardzo zaangażowana w niego.

Nie powiedziała wprost, że mam zniknąć z jego świata, ale dokładnie to sczytałam. Ona nie wie, że mam ten dar. Prosi mnie, żebym wytłumaczyłam Mu co się zadziało, bo on tego nie rozumie i cierpi przez to.

str. 76


Literacko Wtul mnie w siebie cz. 4

Odłożyłam słuchawkę i... Wtorek. polały się łzy. Emocje opadają z ciała. Zaczynam myśleć Ciśnienie ostatnich dni całkowicie ze mnie i mogę się skupić na pracy. Moje ciało tęskni za bliskością z Nim. Boli zeszło. Oczyściłam to tymi łzami. Wiem, że nie chcę brać udziału w gierkach. mnie. Całe. Czuję je jak nie moje. Jadę nad Brdę, rytuał oczyszczenia. CuDusza... lśni! downy dar od natury. Wycieram zmarznięte ciało ręcznikiem Dzwonię do Niego. Opowiadam jeszcze raz i czuję, że drzwi są zamknięte. spokojnie o połączeniu Dusz. Opowiadam, że sądzę, że to nasza karma. Miesiąc po pełni. Że ona i tak się dopełni... w tym lub w jakimś Każdego dnia dziękuję wszechświatowi za to przyszłym życiu. Tłumaczę, że nie szukam z nim związku. Że doświadczenie. Dzięki niemu wiem jak wygląda miłość. Że nie mam swoje, dobre życie. Że nie chcę mieć dzieci, że nie wiję gniazda, bo je mam. I że życzę mu o cielesność chodzi. Nie o owijanie się wokół mężczyzny, a o świadomość własnej siły i mocy. szczęścia. Widzę, że mój dostęp do WIEDZY się zwiękCzuję, że jego emocje są związane, zamrożone. Ale nie skupiam się na tym. Chcę powie- szył. Wyższy level. Czyszczę karmy. Jak zawsze przyszło samo. dzieć i zamknąć te drzwi. Dotykam palcem i kasuję. Nie pamiętam jego oczu, twarzy. I dobrze mi Środa. z tym. Dzwoni Małgosia. Że On powiedział, że chce mieć z nią dzieci. Mam w sobie błogosławioną ciszę spełnienia. Że ma nadzieję, że ich nie skrzywdzę. Że życzy mi dobrze. To wszystko. Powiedziałam tylko, że tam gdzie chodzi ... na teraz. o wyższe, niższe jest tylko tłem.

str. 77


Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego https://mediumblog.wordpress.com/

Redaktor Naczelna: Bogusława M. Andrzejewska

Zastępca Redaktor Naczelnej: Małgorzata Kołakowska Zespół redakcyjny: Grażyna A. Adamska Katarzyna Hojan-Sitkowska Katarzyna Zamiar Krzysztof Matusiak Tina Wieczorek

Współpracują: Agnieszka Zdrzałek, Aneta Śladowska, Beata Łukasiewicz, Ewa Lenart, Hanna Kocińska, Jakub Qba Niegowski, Monika Wiśniewska, Tomasz Wiśniewski Skład i łamanie: Bogusława M. Andrzejewska

Zdjęcia, ilustracje i grafiki: Bogusława M. Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów Okładka: Bogusława M. Andrzejewska

Wydanie własne. Udostępnianie: strona – https://mediumblog.wordpress.com/ Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.

Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium

str. 78


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.