Medium nr 22

Page 1

Medium

Nr 4 (22) 2015 dwumiesięcznik

Czy pieniądz zmienia człowieka?

e-magazyn rozwoju osobistego

Ciągłe bycie w szczęściu... Pies i kot

Wewnętrzne Dziecko

O Duszy z Miłością


Po kilku miesiącach ciszy jesteśmy znowu z Wami, witając Was w nowym numerze magazynu. Czytelnicy zmuszeni byli uzbroić się w cierpliwość, bo od ostatniego wydania minęło sporo czasu. Tym razem nie tylko dlatego, że redaktorów rozleniwiło lato i piękna, ciepła jesień. Medium potrzebowało odpoczynku także z powodów technicznych. Portal elektronicznej księgarni, na którym umieszczaliśmy kolejne numery, przestał istnieć. To tylko zmiana, która inspiruje do działania. Mnie zainspirowała do stworzenia nowego bloga dla magazynu i poszukiwania jeszcze innych form dzielenia się wiedzą. Jestem wyraźnym przykładem, że zmiany są dobre i nie warto się ich obawiać. Zawsze przynoszą jakieś nowości. Nawet jesienią, kiedy wydawać by się mogło, że cały świat układa się do snu pod kołderką opadłych liści. A u mnie mnóstwo pozytywnej energii i pomysłów. Od Nowego Roku Medium będzie kwartalnikiem, co pomoże staranniej przygotować dla Was materiały. Pomiędzy wydaniami głównymi, pojawią się numery specjalne, które mam nadzieję, sprawią Czytelnikom dużo radości. A cierpliwość... Kto jej dzisiaj nie potrzebuje? Chyba każdy musi się tego nauczyć, ponieważ w wielu życiowych sytuacjach trzeba się z nią mierzyć. W tym numerze redaktorzy Medium przyglądają się cierpliwości z różnych stron i zastanawiają, czy coś ona człowiekowi daje i co? Bez wątpienia ma ona wiele twarzy...

str. 1

Szczególnie polecam artykuł o Psie i kocie, bo moim zdaniem to właśnie nasze domowe zwierzęta uczą nas najwięcej (często także cierpliwości) i do tego z niepowtarzalnym wdziękiem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o czymkolwiek piszę, materializuje się… Jakby wybierane tematy zmieniały moją rzeczywistość. Decyzja, by pisać o cierpliwości sprawiła, że doświadczyłam jej w przygotowywaniu Medium. Tak dzieje się wszędzie... I pewnie jest w tym kropelka prawdy, skoro cały świat ulega zmianie, a nowe wibracje dotykają ludzi coraz bardziej intensywnie. Czuję je bardzo wyraźnie w sobie i dookoła. Moc myśli niech stanie się zatem przedmiotem szczególnego zainteresowania. Warto zwracać uwagę na każde wypowiadane słowo. Nawet to, które pada w emocjach. Nie można pozwalać sobie na to, by kląć co chwilę, szczególnie publicznie. Dla własnego dobra i dla dobra świata. Tak, jak pilnuje się, by w pobliżu pachniały kwiaty, tak warto dbać o to, by otaczała nas energia miłości, dobra i sympatii. To nasz świat. To nasze życie. My je budujemy i chronimy. Dbajmy o jakość rzeczywistości najlepiej, jak potrafimy.

Medium


Pozwól sprawom przybrać ich naturalny bieg .................................... 3 Cierpliwość i cierpienie ...................... 5 Cierpliwość i oczekiwania .................. 7 Cierpliwość i akceptacja .................... 9 Żyć wśród ludzi .................................. 11

Sekret szczęśliwego związku Szacunek ........................................... 15

Tantra .................................................16 Wewnętrzne Dziecko ......................... 17 Ciągłe bycie w szczęściu ................... 21 Marzenia ............................................ 25 Czy pieniądz zmienia czlowieka? ...... 27 Jakie pyszne! ..................................... 29 Magiczna kuchnia Małgosi ..................30 Pies i Kot ............................................33

Dąb Bolesław .....................................36 Dlaczego Dwupunkt nie działa?..........37

Kolorowe Motyle ................................ 41

Moje Vedic Art ....................................45

Medium

O Duszy z miłością ............................47 Rozpostarłam skrzydła ...................... 48 Refleksje o Reiki Bezpieczeństwo ................................ 49 Ich Dwoje ...........................................51 Runa Naudiz.......................................55

Tarot: osobista perspektywa ............ 59 Bajka o bogatym człowieku ............... 61

Bractwo Dusz .................................... 63

Wielka niedźwiedzica ........................ 70 Recenzja ........................................... 71

str. 2


Katarzyna Zamiar terapeutka d/s uzależnień, bajkoterapeutka, doradca dietetyczny, pasjonatka rozwoju osobistego.

Pozwól sprawom przybrac ich naturalny bieg – Co tu się dzieje? Dlaczego nic z tym nie zrobisz ? – zapytał mąż. Kobieta spoglądając mu prosto w oczy, odrzekła: – Zmęczona już jestem kochany mój, ciągłym spędzaniem czasu na ocenianiu, rozróżnianiu pewnych rzeczy, a pozbywaniu się innych. Czasem coś tracimy, czasem coś zyskamy. Dawno zrozumiałam, że nie muszę mieć tego, co chcę, natychmiast. – Co ty wygadujesz?! – wrzasnął poirytowany mąż – straciłaś taką dobrą pracę – kontynuował – świetnie płatną. Ja nie dam rady utrzymać wszystkiego sam! Powinnaś iść do prezesa i jeszcze raz z nim porozmawiać! Zrobić cokolwiek, żeby teraz nie stracić tej pracy! Nie możesz tak spokojnie siedzieć i czekać na nie wiadomo co! – Mogę i czekam, i nie jest to wcale nie wiadomo co, ponieważ ufam, że wszystko ułoży się we właściwym czasie z korzyścią dla mnie. – Chora kobieta! Ty i te twoje teorie! – ponow-

str. 3

nie wrzasnął mąż w bezsilności, machając ręką i trzaskając drzwiami za sobą. Kobieta westchnęła ciężko. Daleka była od zdenerwowania męża. Miała wewnętrzny spokój o jutro, przekonana, że spotka ją coś zdecydowanie lepszego od tego, co straciła. Tymczasem jej mąż ani tego nie rozumiał, ani tego nie przyjmował. Był bardzo zniecierpliwiony i przepełniony obawami. Fakt, że sytuacja nie była łatwa. Kobieta straciła dobrze płatną pracę w czasie spłacania kredytu, ponadto bieżących wydatków także nie było mało. Kobieta rozważyła dokładnie, co może zrobić w tej sytuacji i postanowiła cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń. Wiedziała, że narzekanie i zniecierpliwienie wywoła niepotrzebne blokady oraz przysłoni nowe możliwości. Była przekonana, że przygnębienie, zamartwianie się spowoduje rozdrażnienie i wywoła u niej dodatkowo niską samoocenę spowodowaną oczekiwaniem błyskawicznych efektów, które są równoznaczne z jej niską wydajnością i mało skutecznym działaniem.

Medium


Temat numeru Pozwól sprawom przybrać ich naturalny bieg

Była też świadoma lekcji jaka do niej przyszła: wypracowanie cierpliwego przeżycia powstałej sytuacji oraz uważniejszego działania każdego dnia. Obserwowała miotającego się męża, który oczekiwał natychmiastowego rozwiązania. Codziennie narzekał, że nie wystarczy pieniędzy, że będzie musiał więcej pracować, że ten kraj jest chory, a szef okazał się bydlakiem, wręczając jego żonie wypowiedzenie. Jego ogromnie niespokojny umysł, przepełniony obsesyjnie negatywnymi myślami, nie pozwalał dostrzec żadnych nowych możliwości i rozwiązań, dla kobiety zaś była to podwójnie trudna sytuacja. Coraz częściej wychodziła z domu, by całymi godzinami w samotności, całą sobą chłonąć świat takim, jaki jest. Fotografowała intuicyjnie otaczające ją piękno, a czasami zrobione zdjęcia wysyłała do gazet i różnych redakcji. Wygrała nawet cztery konkursy fotograficzne. Pewnego dnia zupełnie nieoczekiwanie dostała propozycję pracy w dużym i znanym wydawnictwie redakcyjnym. Proponowali gażę dwa razy większą od poprzedniej. Radość kobiety była przeogromna, zważywszy na fakt, że chcieli płacić jej niemałe pieniądze za to, co kochała robić najbardziej. Teraz dopiero dostrzegła, że dzięki wypowiedzeniu z pracy odkryła w sobie wspaniały talent. Dziś

Medium

jest cenionym i dobrze zarabiającym fotografem. Czuje się naprawdę spełniona i wartościowa. Mąż kobiety zrozumiał, że nauczenie się cierpliwości wobec siebie i rzeczywistości, jest bardzo ważnym elementem rozwoju duchowego oraz pomocą w realizacji własnych pragnień. Mężczyzna nie miał pojęcia, że jego żona pasjonowała się chwytaniem pięknych momentów w obiektywie i zawsze marzyła o tym, by zostać fotografem. Zrozumiał także, że pojawiający się warunek ciała jak i umysłu jest tylko warunkiem i odchodzi tak samo, jak się pojawił. Wiedział już, że trzeba pozwolić odejść rzeczom, wydarzeniom, sytuacjom oraz ludziom. Dostrzegł w żonie jej uwolnienie od nieustającej walki, sporu oraz niespokojnego umysłu, z którym on sam nie mógł sobie poradzić. Olśnienie pokazało, że wszystko przyszło do nich we właściwym czasie. Bez oceniania i trzymania wszystkiego na siłę żyje się lżej, zwłaszcza wtedy, kiedy się tego nie lubi i nie podoba nam się to, w czym tkwimy. Od tego doświadczenia życie męża było zdecydowanie spokojniejsze i wyzwolone od tarć, narzekania, buntu, zamętu i własnego pomieszania. Teraz mąż kobiety codziennie praktykuje cierpliwość.

str. 4


Krzysztof Matusiak

trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk Reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl

Cierpliwość i cierpienie Aby móc powiedzieć cokolwiek o tym co cierpliwość niesie ze sobą nam ludziom i jak wpływa na nasze działanie i naszą wiarę w życie i siebie, trzeba najpierw dobrze zaznajomić się z sensem tego pojęcia. Odkąd pamiętam raziło mnie słowo cierpliwość, lecz długo nie umiałem zrozumieć, skąd to odczucie się bierze? Kiedyś, jakiegoś dnia, poczułem odpowiedź, moją własną oczywiście, ale z tego też powodu bliską mi. Zawsze duże znaczenie widziałem w energii słów, oraz ich przekazie. Dlatego słowo cierpliwość mroziło mnie, a moje wnętrze ponaglało mnie do poszukiwania odpowiedzi: o co w tym chodzi? I wtedy zobaczyłem, słowo to bierze swój rdzeń – początek od słowa cierpieć. Od rdzenia – cierp. I dla mnie osobiście stało się oczywiste, że współcześnie milion-kroć powtarzane słowo: „cierpliwość”, sprowadza ludzi do poziomu cierpienia i jakiegoś rodzaju męki. Zwrot: „bądź cierpliwy” powoduje, że ludzie odczuwają w swoim wnętrzu, w swej podświadomości energię mówiącą im: „a teraz czas na cierpienie, bolesne

str. 5

oczekiwanie zmiany, brak spokoju w oczekiwaniu na najlepsze rozwiązanie”. I co wtedy dzieje się z ich życiem? Pojawia się potrzeba cierpienia.

Bądź cierpliwy!

Jakże piękne hasło, biorące swój początek w programowaniu języka przez religie, by związać ludzi z negatywnymi energiami, takimi jak: cierpienie, męka, poświęcenie, smutek, nienawiść, zawiść itd. I ludzie to kupili. Ot tak, po prostu. I wydaje im się, że poprzez cierpienie stają się lepsi. A tak nie jest. Lepsi stają się poprzez ból duszy, poprzez niezgodę duszy na to, co wyprawia z nimi ego. Nie przez cierpienie. Ktoś kiedyś mądrze to widział i o tym opowiedział: jeśli cierpisz z powodu miłości, to oznacza, że to nie jest miłość… Stwórca nigdy by nie pozwolił na cierpienie z powodu swego daru… jakże oczywiste i zapomniane przez nas w dzisiejszych czasach.

Medium


Temat numeru Cierpliwość i cierpienie Cierpliwość a spokój.

Gdy cierpię, nie osiągam spokoju, ani wiary w to, że wszystko jest po coś. Po prostu cierpię i w tym nieszczęśliwym trwaniu ego nie ma chwili na refleksję: po co to wszystko? Człowiek w tym stanie jest opętany smutkiem, nieszczęściem oddzielony od Stwórcy. Przeżywa wewnętrzną degrengoladę. Cierpienie prowadzi do jeszcze głębszej depresji, głębszego smutku i większych wątpliwości w to, że Stwórca dał nam miłość jako narzędzie do powrotu do siebie i braku cierpień, nieszczęść, rozdarcia i oddzielenia. W cierpieniu nie ma miłości. Jest przejmujące nieszczęście, niezrozumienie miłości, wewnętrzna zapaść i kierowanie się widzimisię ego. W ego jest ból, lęk, rozdzielenie, zatracenie i wątpliwości. W miłości tego nie ma. Ktoś pewnie powoła się na religijne przekazy cierpienia Jezusa w imię odkupienia ludzi. Czy Jezus cierpiał czy odczuwał ból fizyczny? Czy był wrogiem tych, którzy mu ten ból zadawali? Nie, w obu kwestiach. Powiedział: „Panie/ Stwórco, wybacz im bo nie wiedzą co czynią”. Rozumiał więc, że ludzie w swej ślepocie duchowej zrobią wszystko dla pieniędzy, aby nakarmić swe ego, by wkraść się

Medium

w łaski rządzących tym światem, nawet jeśli ktoś mówi im o prawdzie miłości i współczucia. A potem z życia Jezusa uczyniono przykład cierpienia i odkupienia, aby usprawiedliwić wszelkie „grzechy” tych, którzy stworzyli religię chrześcijańską i dalej nakazywali innym cierpieć, w imię swego wywyższenia ponad bliźnich. Miliony ofiar z ludzi i miliony złotych cielców dla tych, którzy dzierżą władzę. I to jest cierpienie i ból. Jezus ludzi umiłował jak i Stwórca, i nigdy nie zgodził się na to, by ktokolwiek cierpiał i umierał w imię czegokolwiek i dla kogokolwiek. Bo to jest sprzeczne z miłością. Całe cierpienie jest z tym sprzeczne. Bierze się z ego, nie z duszy. Dlatego dusza – jako cząstka Stwórcy – nie bierze niczego do siebie, nie cierpi, nie ma potrzeby wybaczania, bo wybacza zanim cos się wydarzy. Rozumie słabość i żądzę władzy ego i inne jego żądze. W duszy nie ma miejsca na cierpienie, a jedynie na spokój i oczekiwanie realizacji zamierzeń duszy na dane wcielenie. Aż sama dusza nie pojmie, że uwikłała się w koło wcielania po to, by uwolnić się z niego i więcej się nie wcielać, by nie przeżywać dylematu pod tytułem: per aspera ad astra – przez ciernie ( cierpienie ) do gwiazd…

str. 6


Ewa Lenart – nauczyciel prosperity i rozwoju osobistego, miłośniczka Reiki, Run, Tarota, Vedic Art.

Cierpliwość i oczekiwania

Brak cierpliwości to znak naszych czasów. Wszystko chcielibyśmy mieć już teraz, natychmiast. Jak osiągniemy..., dostaniemy..., zdobędziemy coś, to będziemy szczęśliwi. Oczywiście szczęśliwi chcemy być już teraz, więc natychmiast chcemy otrzymać przedmiot naszego pożądania. Na rynku istnieje mnóstwo publikacji, które prezentują nam różne metody spełniania marzeń, przyciągania upragnionego partnera, domu, pracy czy innych niezbędnych nam do szczęścia rzeczy. Większość obiecuje nam prawie natychmiastowe efekty. Wystarczy zmienić sposób myślenia i już. Wszystko staje się proste i osiągamy to, o czym marzyliśmy i co miało nam przynieść szczęście. Tutaj pojawiają się niestety pewne pułapki. Czasem udaje się przyciągnąć obiekt naszego pożądania, a czasem nie. Czasem musimy czekać krótką chwilę, a czasem trwa to latami. Czy w tym wypadku cierpliwość i ciągłe tłumienie naszych tęsknot będzie dla nas dobre? Czy to właśnie o to chodzi?

liśmy, oznacza to, że metody nie działają? Czy może z nami jest coś nie tak? I tutaj właśnie pojawiają się kolejne tematy do przemyślenia. Czy rzeczywiście to, czego tak pragniemy, jest nam potrzebne i czy da nam szczęście. Ileż to razy okazało się, że pożądana rzecz nie spełnia naszych oczekiwań, a prawdziwe szczęście mieliśmy dużo wcześniej w zasięgu ręki, tylko nie chcieliśmy go zauważyć. Ile razy mówimy, że dobrze jednak się stało, że nie otrzymaliśmy tego, co chcieliśmy, bo przegapilibyśmy coś o wiele lepszego. W tym wypadku, uważam, że zamiast cierpliwości w dążeniu do osiągnięcia konkretnego celu, lepsza będzie wiara i zaufanie w Siłę Wyższą (niezależnie czy chcemy ją nazwać Bogiem, Wszechświatem, Źródłem, Światłością itd.). Nasze ograniczone zmysły pozwalają nam dostrzec jedynie mały fragment rzeczywistości, dlatego nasze wybory również są ograniczone. Natomiast Wszechświat widzi i wie wszystko, dlatego to on zna najlepsze rozwiązanie. On zawsze chce nas zaprowadzić do szczęścia najCzęsto również się zdarza, że osiągniemy to, krótszą i najlepszą drogą, ale to my właśnie czego tak bardzo pragnęliśmy ale to również nie naszymi oczekiwaniami i brakiem zaufania przedaje nam szczęścia i znów poszukujemy następ- szkadzamy mu w tym. Tu właśnie cierpliwość w nego obiektu, który tym razem już na pewno da dążeniu do konkretnego, ale niekoniecznie nam zadowolenie. O co tutaj chodzi? Przecież dobrego dla nas celu, uniemożliwia Wszechświabyliśmy cierpliwi, powinno to zostać nagrodzone. towi dostarczenie nam czegoś, co dałoby nam Czy jeśli nie otrzymamy tego, co sobie wymarzy- prawdziwe szczęście.

str. 7

Medium


Temat numeru Cierpliwość i oczekiwania

Tu rodzi się następne pytanie. Skąd mam wiedzieć, co Wszechświat chce mi dostarczyć, co powinnam robić, a czego nie robić, do czego dążyć, a co odpuścić? Myślę, że każdy z nas, jeśli tylko znajdzie czas na wsłuchanie się w siebie, jest w stanie znaleźć te odpowiedzi we własnym sercu. Do tego, w czym Wszechświat chce nas wspomóc, będzie się rwało nasze serce i dusza. Co więcej, jeśli zaczniemy realizować właściwy cel, to wszystko będzie się dobrze układać, a nawet jeśli pojawią się jakieś przeszkody, to jeśli nie zachwieje się nasza wiara w pomoc Siły Wyższej, one również zostaną rozwiązane w bardzo łatwy sposób. Jeśli zaufamy Wszechświatowi całkowicie, to będziemy wiedzieli nie tylko, że przyciągnie do naszego życia właściwe rzeczy, zdarzenia, osoby ale również dostarczy je w najlepszym dla nas czasie. Jednak trzeba pamiętać, że Wszechświat nie lubi stagnacji, opieszałości i lenistwa. Nie można leżeć i czekać aż nam wszystko spadnie z nieba tuż przed nosem, bo się po prostu nie doczekamy. Wszechświat lubi aktywność, kreatywność i ruch. Jeśli coś robimy, stwarzamy mu okazję na dostarczenie nam tego, co dla nas najlepsze. Aby mieć pewność, że faktycznie otrzymamy najwyższą jakość, wszystko co robimy, róbmy najlepiej, jak potrafimy. Włóżmy w każdą czynność 100% siebie, włóżmy w każdą chwilę 100% siebie. Wtedy kiedy zagłębimy się całkowicie w „tu i teraz”, zniknie niecierpliwość, ponieważ każda chwila dostarczy nam tylu wrażeń, że zwyczajnie braknie czasu na skupianie się na przyszłości. Obserwując dokładnie każdą chwilę naszego życia zauważymy, że już teraz mamy mnóstwo powodów do radości: mamy zdrowie, dom, rodzinę, przyjaciół. I nawet jeśli czegoś nam brakuje to mamy mnóstwo innych rzeczy, za które możemy być wdzięczni. Może w domu przydałby się remont, ale nie kapie nam na głowę. Może auto nie jest najnowszej generacji, ale wiezie nas do celu. Może mamy nie najlepszą sytuację finansową, ale za to mamy przyjaciół, na których możemy liczyć. Zawsze w każdej chwili można znaleźć coś dobrego. Każda chwila dostarcza nam również sposobności, aby coś dobrego zrobić. Nawet jeśli to będzie zupełnie zwyczajna czynność, możemy w nią włożyć całe serce. Zwykły posiłek ugotowany z miłością i podany z uśmiechem zamienia się w ucztę, sprzątanie

Medium

domu z radością napełnia go dobrą energią i sprawia, że wszyscy czują się w nim dobrze. W każdej chwili możemy żyć z miłością i radością w sercu, a to jest właśnie to szczęście, którego nie zapewnią nam żadne zdobycze. Ponadto jeśli na każde wydarzenie w naszym życiu będziemy patrzeć jak na możliwość rozwoju, na cenną naukę, z której czerpiemy korzyści, to już nie będziemy z niecierpliwością oczekiwać na jakąś nieokreśloną przyszłość, w której będziemy szczęśliwi, ponieważ zdamy sobie sprawę, że szczęście tak naprawdę jest w nas i to tylko my decydujemy o tym, czy jesteśmy szczęśliwi. Czasem mówimy też, że potrzebujemy cierpliwości, aby z kimś wytrzymać. W powszechnym rozumieniu cierpliwość będzie tutaj oznaczała zaciskanie zębów, duszenie w sobie wybuchu złości lub udawanie że nie ma negatywnych emocji. Tutaj również uważam, że tak pojęta cierpliwość nie tylko nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale jest szkodliwa. Tłumiąc emocje powodujemy narastanie konfliktu, gromadzenie negatywnej energii, a często nawet problemy zdrowotne. Kiedy zdamy sobie sprawę, że świat zewnętrzny jest odbiciem nas samych i to, co tak bardzo nas denerwuje u innych, jest tak naprawdę naszym problemem, nie będziemy już potrzebować cierpliwości. Myśląc w ten sposób o osobie, która wywołuje w nas negatywne emocje, zobaczymy nauczyciela, który pojawił się w naszym życiu, aby nas czegoś nauczyć. Z wdzięcznością i otwartym sercem podziękujemy danej osobie za cenną lekcję, którą nam przekazał i jeśli zrozumiemy, dlaczego dana osoba tak na nas wpływa, lekcja przestanie być potrzebna i po pewnym czasie okaże się, że problem przestał istnieć. Dlatego uważam, że zamiast cierpliwości lepiej patrzeć na świat z miłością, wiarą i wdzięcznością, a wtedy lekcje cierpliwości nie będą potrzebne. Zaczynając pisać ten artykuł, chciałam go zakończyć stwierdzeniem, że jedyna cierpliwość jaka jest potrzebna, to cierpliwość do pracy nad własnym rozwojem, ale doszłam do wniosku, że tutaj również nie trzeba cierpliwości, ponieważ jeśli ktoś raz połknął bakcyla pracy nad sobą, to staje się to pasją, stylem i radością życia, a wtedy nie ma potrzeby ćwiczenia cierpliwości.

str. 8


Bogusława M. Andrzejewska trener rozwoju osobistego, publicystka, nauczyciel Reiki, konsultant NAO, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl

Cierpliwość i akceptacja

Chciałam napisać o sztuce cierpliwości, bo uważam, że to niezwykle ważna lekcja, której doświadcza wielu spośród nas. Jednak dostrzegam, że często zastępuje je akceptacja. W gruncie rzeczy to chyba to samo, choć znaczenie jest tu o wiele szersze. Osoba, która umie zaakceptować otaczającą ją rzeczywistość, potrafi też cierpliwie czekać na to, co dla niej ważne. Sztuka czekania należy do kręgu lekcji związanych z umiejętnością spokojnego przyjmowania wszystkiego, co przynosi los. Nie ukrywam, że długo uczyłam się cierpliwości. Moj Saturn w horoskopie bardzo wyraźnie pokazuje, że tej lekcji nigdzie wcześniej mi nie pokazano i dopiero w tym wcieleniu mam jej doświadczyć całą sobą. Doświadczyłam. Poznałam. Na poziomie każdej komórki. Do bólu i cierpienia – zgodnie z nazwą. Dramat się skończył, kiedy nauczyłam się akceptacji. Wbrew pozorom to wcale nie jest trudne. To tylko zmiana programu. Spojrzenie z innego poziomu. W przypadku oczekiwania wystarczy przestać obsesyjnie myśleć o tym, czego tak niecierpliwie wypatrujemy, przestępując z nóżki na nóżkę. Świat jest taki piękny i tak bardzo fascynujący! Otacza nas takie bogactwo doznań! Za każdym razem, kiedy czekam na coś, co się spóźnia, przyjmuję, że oto dostałam w darze dodatkowy czas na wykorzystanie według upodobania. To prawdziwa magia, która sprawia, że

str. 9

zamiast się martwić, jestem dodatkowo szczęśliwa. Znakomitym przykładem może być przygoda, jaka spotkała mnie w Trójmieście, kiedy po trzech dniach szkolenia, spieszyłam się na pociąg do domu i okazało się, że nie ma wolnych miejsc, wszystkie bilety sprzedano. Następny pociąg, na który mogłam się załapać odjeżdżał dopiero za 8 godzin... Tyle czekania! Bardzo szybko zorganizowałam sobie czas: oddałam bagaż do przechowalni i ruszyłam na zwiedzanie gdańskiej Starówki. Przyznaję, że gdyby nie ten dar od losu w postaci wyprzedanych biletów, do dzisiaj nie trafiłabym w to piękne miejsce. Przeżyłam niezapomniane chwile, zobaczyłam niezwykłe rzeczy i w pewien sposób nie skupiałam się w ogóle na czekaniu. Ten czas nie był czekaniem, lecz doświadczaniem. Niektórzy ludzie w ogóle nie lubią podróżować, bo uważają, że to wielka strata czasu. Natomiast inni czytają w pociągach książki, grają na laptopach w gry lub kończą projekty. Traktują podróż jak naturalną sytuację. To właśnie cierpliwa akceptacja. Każdy czas jest nam dany po to, by go wykorzystać. Człowiek szczęśliwy nie czuje upływu czasu i nie ma świadomości straty. Można patrzeć bezczynnie w okno lub medytować spoglądając na mijane drzewa i budynki. Lenistwo też jest nam potrzebne, choćby po to by odpocząć lub zrównoważyć twórcze siły.

Medium


Temat numeru Cierpliwość i akceptacja

Świat gra z nami w grę pod tytułem: „Bez względu na okoliczności, nie trać wiary i dobrego humoru”. Oznacza to przede wszystkim, by świadomie nie tworzyć negatywnych poglądów. Kontrolowanie własnych myśli wymaga od nas pogodnego usposobienia i traktowania różnych doświadczeń z przymrużeniem oka. To też kwestia naszego świadomego wyboru, bo jak już wiemy, powtarzające się sposoby reagowania, wytwarzają w mózgu nowe ścieżki neuronowe. Oznacza to, że jeśli zdecydujemy, by brać życie lekko, to po pewnym czasie śmiech i podejście z dystansem do rozmaitych spraw staje się po prostu nawykiem. Sztuka cierpliwości przynosi prawdziwe ukojenie. Pozwala na spokojne przyjmowanie różnych losowych wydarzeń. Uwalnia od niechcianych emocji. Jest pięknem samym w sobie, ponieważ tworzy w naszej duszy harmonię. Jest to naturalna odpowiedź w dyskusji z Wszechświatem. Rzeczywistość jest zawsze pełna harmonii, tylko nasza reakcja na nią bywa sterowana przez nasze rozbrykane ego. To my stawiamy opór temu, co się dzieje, gniewając się, denerwując i narzekając. Im więcej w nas negatywnych emocji, tym mniej harmonii. Dopiero, kiedy w pełni przyjmiemy to, co się wydarza, wchodzimy na tę sama falę, na której nadaje Najwyższe Źródło. Akceptacja jest odmianą miłości. Aby jej doświadczyć, trzeba uświadomić sobie, że często rozdrażnienie, złość lub niepokój biorą się z roszczeniowego podejścia do życia. Czasy mamy przebogate. Mnóstwo doznań atakuje nas z każdej strony. Internet i video pozwalają nam zobaczyć inne światy, w których ludzie mają jeszcze więcej i doświadczają jeszcze wspanialszej rozkoszy. Chcemy tego wszystkiego. Pragniemy więcej i więcej, nie zastanawia-

Medium

jąc się nawet nad tym, co jest prawdziwym sensem życia. Dążymy do nowych przyjemności, zanim ochłoniemy po poprzednich, wpędzając sami siebie w niepokój, niecierpliwość, niezadowolenie, czasem nawet zazdrość o to, że ktoś ma coś... Jakże często brakuje nam tolerancji, która nie jest niczym więcej, jak spokojnym akceptowaniem drugiej osoby, z cała gamą jej różnych działań. Daje to prawo ludziom do tego, by byli dokładnie tacy, jacy chcą. Nie lubimy dawać tego prawa. Oczekujemy. Pożądamy. Narzucamy. Chcemy, by inni postępowali tak, jak nam się podoba. Co jest tylko fikcją rzecz jasna, bo gdyby dany człowiek zrobił to, co – jak nam się wydaje – powinien zrobić, chcielibyśmy czegoś zupełnie innego. W naszych szufladkach i naszej krytyce sensem jest potrzeba oceny, dowartościowania siebie i zarządzania rzeczywistością. Warto na to zwrócić uwagę, bo osądzanie innych odbiera nam spokój. Często cierpimy z powodu czyjegoś zachowania. A w istocie cierpimy wyłącznie z powodu naszych negatywnych myśli o tej osobie... Aby odnaleźć swój dobrostan, warto zacząć od akceptacji drugiego człowieka takim, jakim jest. Bez oceniania i krytykowania. Pierwsze, co wówczas zauważymy to fakt, że świat jest pełen dobrych ludzi. Dobrze jest żyć w takim świecie! Szczęście jest tam, gdzie my jesteśmy i dokładnie w tym, co już mamy, czym i kim jesteśmy. Jest nam ono dane od urodzenia i na zawsze. Aby go dotknąć, trzeba jednak całkiem wyłączyć niecierpliwe oczekiwanie na cokolwiek. Szczęście wyrasta bowiem z akceptacji TU i TERAZ. Bez rozpaczliwego pożądania rzeczy, pieniędzy, miłości, władzy czy doceniania przez innych. Akceptacja jest bezwarunkową miłością chwili obecnej i aktualnego stanu – jakikolwiek by on nie był. Jest totalną zgodą na wszystko, co jest.

str. 10


Bogusława M. Andrzejewska

Żyć wśród ludzi Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Żyjemy w społeczeństwie, przeglądając się w oczach innych i określając samych siebie poprzez pryzmat budowanych relacji. To właśnie relacje są jednym z najważniejszych czynników naszego rozwoju, ponieważ określają emocje, inteligencję i umiejętności interpersonalne. Każdy, kogo spotykamy na swojej drodze, zostawia w nas trwały ślad, nawet jeśli jest to całkiem przelotny kontakt. Pisząc o relacjach, wspomniałam o tym, jak ludzkie postawy pomagają nam odkryć w sobie wzorce wymagające uzdrowienia. Tym razem chciałabym zwrócić uwagę na trochę inny aspekt – na Prawo Przyciągania obecne wszędzie, także w tym, co łączy i dzieli różnych ludzi. Zazwyczaj przejawia się ono w ten sposób, że manifestuje się przed nami to, na czym skupiamy myśli. Jeśli w innych ludziach widzimy głównie dobro, to są oni dla nas co najmniej uprzejmi. Jeśli wiecznie innych krytykujemy, to nie bądźmy zdziwieni, że spotykamy na swojej drodze osoby niemiłe i konfliktowe. Dostrzeganie w ludziach ich wewnętrznego piękna ma i tę zaletę, że rozwija w nas to, co podziwiamy. Zgodnie z zasadą, która mówi o tym, że zasilamy to, na czym skupiamy uwagę, działa to w obrębie naszych cech osobistych. Kiedy w dobrych emocjach myślimy o kimś, że jest inteligentny, mądry, życzliwy, interesujący, błyskotliwy – to w nas wzrastają takie właśnie cechy. Łatwo się domyślić, jaki proces uruchamiamy, kiedy ze złością oceniamy kogoś jako debila czy idiotę…

str. 11

Nasze spojrzenie na innych bywa subiektywne – to jasne. Ale można się postarać, by ów subiektywizm wypływał z naszych najlepszych wartości. Kiedy jesteśmy w przepływie, kiedy łączymy się z Najwyższym Źródłem, wówczas patrzymy na siebie i innych oczami naszego Wyższego Ja – lub jak kto woli z poziomu czystej świadomości, spoza ego – poprzez pryzmat bezwarunkowej miłości. Dlatego też osoby, które systematycznie medytują lub praktykują tę miłość, umieją bez problemu zobaczyć w drugim człowieku prawdziwe Światło. To bardzo pomaga. Sami też powinniśmy być niezależni od opinii innych. Właśnie dlatego, że kiedy ktoś nas krytycznie ocenia czy poniża, najczęściej sam jest bardzo daleko od Źródła. Jest w dysharmonii, a więc sam potrzebuje pomocy. Wiele osób zna tę zasadę i spontanicznie reaguje na atak słowami: „mówisz o sobie”. Tak jest w istocie. W emocjach wyrażamy najczęściej własny ból i kiedy kogoś rugamy to właśnie po to, by odwrócić uwagę od swojego cierpienia. Szczera krytyka, która przecież czasem jest potrzebna, zostaje wyrażona na zupełnie innej energii. Mówimy wówczas z sympatią: „lubię cię (kocham), ale wolę, kiedy robisz to inaczej, a ta opcja mi się nie podoba”. Człowiek, który nie przenosi swoich problemów na innego, podkreśla swoją akceptację dla takiej osoby, a skupia się na przedmiocie, czynności, sposobie załatwienia czegoś. To nie powoduje konfliktów, jest tylko spokojną dyskusją o danej sytuacji.

Medium


Relacje Żyć wśród ludzi

Prawdę mówiąc nie warto uzależniać się od żadnej oceny – ani dobrej ani złej. Żyjemy tu dla siebie, a nie po to, by innych zadowalać. Najważniejsze jest szukanie własnej unikalnej drogi i samorealizacja. Dobrze jest, kiedy działamy w harmonii z własnym sercem. Inni ludzie powinni szukać swojego szczęścia w sobie, a nie w nas. Dostrojenie do Najwyższego Źródła jest dostępne dla wszystkich, nie tylko dla wybranych. Każdy ma wszystko wewnątrz siebie, nie jesteśmy niezbędni dla nikogo. Każdy ma też swój własny program. Nawet wtedy, kiedy staramy się komuś nieść pomoc, trzeba to robić w oparciu o nasze najlepsze aspekty i zgodnie z zasadami, o których tu mówimy. To oznacza, że podając rękę komuś, należy widzieć w nim Światło, moc i wartość. Pomagajmy z radością i entuzjazmem, że oto możemy twórczo wzbogacić czyjeś doświadczenie. Kiedy kierujemy się litością, samą myślą zaniżamy tej osobie energię. Kiedy wrzucając grosz żebrakowi do kapelusza, myślimy o tym, jakiż to nędzny i biedny człowiek, nasze myśli zasilają jego stan. Dlatego każdy gest wsparcia powinien wypływać z miłości bezwarunkowej, a nie z pozycji przewagi nad kimś. Podobnie współczucie, polegające na ubolewaniu nad czyimś nieszczęściem, nie pomaga energetycznie. Lepiej jest pomyśleć, że ten człowiek jest mądry, silny i doskonale sobie poradzi. To działa. Doświadczam tego, kiedy zamiast się zamartwiać trudnymi sprawami, na które nie mam wpływu – ufam mocy Najwyższego Źródła. W każdym drzemie cząstka boskości – nazywana Wyższym Ja, Indywidualną Mocą, Wewnętrznym Źródłem. Odwołuję się do tej mocy i powtarzam spokojnie: „on/ona da sobie radę, przecież jest częścią Źródła”. To lepsze niż lito-

Medium

wanie się nad kimś i obawianie, że dojdzie do dramatu. I wtedy właśnie Wszechświat udowadnia mi, że mam rację i ta osoba pokonuje wszystkie przeszkody. Życie jest piękne. Najtrudniej nam poradzić sobie z akceptacją negatywnego zachowania innych. Czasem to rzeczy tak oczywiste, że nie podlegają żadnej dyskusji – np. przemoc wszelkiego rodzaju. Warto sobie uświadomić, że takie doświadczenie jest nam potrzebne, skoro się pojawia. Jeśli dotyka nas, to głównie po to, byśmy uzdrowili w sobie błędny wzorzec. Ale pozwala też określić nam Kim w Istocie Jesteśmy. Gdybyśmy żyli w raju, nie byłoby mowy o rozwoju, bo nie byłoby żadnego wyboru. Ciemna strona istnieje po to, by dawać nam prawo podejmowania decyzji. Najprostszym przykładem może być surowy ojciec, który bezlitośnie leje swoje dzieci pasem za najdrobniejsze przewinienie. Wierzy, że w ten sposób wychowuje je na porządnych ludzi. Takie dziecko, gdy dorasta może podjąć decyzję, że będzie tak samo postępować wobec swoich potomków. Ale może też obiecać sobie, że nigdy nie podniesie na nikogo ręki, bo jest to skrajnie złe. Może wychowywać swoje dzieci w miłości. Może założyć stowarzyszenie przeciwko przemocy lub współorganizować międzynarodowy ruch na rzecz pokoju. Może stać się psychologiem lub duchowym nauczycielem. Możliwości ma tysiące, lecz za każdym razem punktem wyjścia będzie trauma płynąca z bycia bitym w dzieciństwie. Domniemywam, że bez tej traumy strefa komfortu poprowadziłaby takie osoby do spędzenia nudnego życia na działkowym grillowaniu. To z najtrudniejszych doświadczeń często wyrastają najpiękniejsi ludzie, bo mocny szlif wydobywa z diamentu najwspanialszy blask.

str. 12


Relacje Żyć wśród ludzi

Pamiętajmy o tym, że spokojna akceptacja drugiego człowieka z jego odmiennością poglądów i świadomością ubóstwa jest oparta na rozumieniu jego zagubienia i oderwania od wewnętrznej harmonii i nie ma nic wspólnego z popieraniem negatywnego zachowania czy jakichś destrukcyjnych poglądów. W takim momencie nie potępiamy nikogo, nie użalamy się nad nikim, tylko skupiamy na połączeniu z Najwyższym Źródłem. Według duchowych nauczycieli spotkanie człowieka, który niewłaściwie postępuje jest dla nas pytaniem: "Kim w Istocie Jesteś". Odpowiedź znajduje się we wnętrzu naszych serc i odkrywamy ją, jeśli tylko pozwolimy sobie wejść w tę przestrzeń i zanurzyć w bezwarunkowej miłości. Jest to też automatyczne budowanie energetycznej przeciwwagi dla niewłaściwych uczynków czy słów, które padają ze strony takiej osoby. Warto tutaj podkreślić, że szczęście nosimy w sobie. Możemy być więc całkowicie niezależni od zewnętrznych czynników. W tym także od ludzkich zachowań i cudzej akceptacji. Nie można być uwarunkowanym od czegoś na zewnątrz nas. Jeśli nie będziemy umieli być zado-

str. 13

woleni bez słodkich pochwał i wyrazów podziwu dla nas, to będziemy także emocjonalnie reagować na negatywną ocenę innych. A nie musimy. Wystarczy sobie uświadomić, że dobre słowa płyną do nas od ludzi harmonijnych, którzy jak lustra odbijają naszą więź z Najwyższym Źródłem. Natomiast atakowani jesteśmy przez takie osoby, które nie mają kontaktu ze swoją wewnętrzną boskością, są nieszczęśliwi i zagubieni. W relacjach z nimi dostrajamy się do bezwarunkowej miłości wewnątrz nas. Co absolutnie nie oznacza nadstawiania drugiego policzka, a jedynie spokój i umiejętność odszukania swoich najwyższych wartości. Często powtarzam, że droga do materialnego spełnienia jest zależna od umiejętności poczucia tego spełnienia w sobie. Kiedy ktoś ma poczucie bogactwa, zdrowia i bycia kochanym, to przyciąga to wszystko do siebie. Podobnie z ludźmi: wierząc w ich dobro, przyciągamy do swojego życia miłe i serdeczne osoby. Krytykując wszystkich dookoła – otwieramy się na najazd agresorów i stałe konflikty. To takie proste. Można mieć nad tym kontrolę. Ilustracja: Tina Wieczorek

Medium


Polecamy doskonały podręcznik. Zawiera dużo praktycznych ćwiczeń. http://prosperita.edu.pl

***

Dostępny na http://ebookpoint.pl

Nowa płyta z wykładami Prosperity dla zaawansowanych http://prosperita.edu.pl Medium

str. 14


Tomasz Sobolewski

pomoc psychologiczna http://tomaszsobolewski.pl

Sekret szczęśliwego związku Szacunek Szacunek nie oznacza podporządkowania się drugiej osobie ani zachowania wobec niej dystansu. Nie wynika też z naszej obawy czy lęku. Szacunek oznacza spojrzenie na drugą osobę taką jaką jest; z respektem dla jej tożsamości. W związku miłosnym szacunek oznacza spojrzenie na siebie oczami drugiego, które ułatwia drogę ku świadomości. Szanować partnera to respektować jego wybory i jego czas kiedy kontynuuje swoją drogę z nami. Szanować oznacza: - nie chcieć panować nad drugim człowiekiem - nie wykorzystywać go do swoich celów - nie sądzić, że się wie, co dla drugiej bliskiej osoby jest najlepsze

Poprzez miłość i szacunek akceptujemy drugą osobę taką jaka jest. Jeśli naprawdę kochamy nie dopuszczamy do siebie myśli, że ktoś drugi musi zasłużyć na naszą miłość, musi być nas godny aby nas uszczęśliwić. Szacunek określa naszą odpowiedzialność za drogę jaką wspólnie przemierzamy.

str. 15

Nie pozwala on brać władzy nad drugą osobą. To przez szacunek mówimy czasem drugiej osobie „nie”, przez lojalność dla naszej drogi i poszanowania prawdy. To dla szacunku wobec naszej świadomości, do której związek zmierza, nie stajemy się ulegli wobec drugiej osoby.

Nierzadko tak jest, że osoby są ze sobą, aby wzajemnie się wykorzystywać lub nad kimś panować. Wtedy czują się bezpiecznie. Ten brak świadomości nie pozwala na autentyczną, bliską relację i często prowadzi do rozpadu związku. Szacunek też jest mylony z równouprawnieniem. Równouprawnienia domagamy się w problemach społecznych, prawnych czy ekonomicznych. W związku miłosnym szacunek podkreśla różnice. Równouprawnienie płci może oznaczać brak szacunku dla partnera. Poprzez szacunek i miłość dążymy w związku do osiągnięcia naszej świadomości, pogłębienia naszej relacji, stajemy się z każdym dniem dla siebie kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym.

Medium


Anita Katarzyna Wesner

Tantra

Prawdziwa relacja Autentyczność związku Bycie razem czy osobno... obok siebie Głęboka intymna relacja z samym sobą Bez otwartego serca nie ma niczego... Miłość do siebie samego – do siebie samej jest najgłębszym rodzajem miłości intymnej, jakiej może doświadczyć człowiek na płaszczyźnie ziemskiej ( materii ), na płaszczyźnie odczuć – na głębokim poziomie uświadomienia. Jest to niczym innym jak Uniesieniem Ducha. Od tego się wszystko zaczyna, od tego bierze swój początek i swój koniec wszystko... od owego pierwowzoru świętości w sobie. Potem dopiero może zaistnieć Prawdziwa – Głęboka relacja nie okraszona niczym innym, jak tylko czystym namaszczeniem Ducha. Nie ma od tego „ucieczki”, nie ma udawania, nie ma powierzchowności... niczego nie ma poza tym; poza czasem, poza autentyczną przestrzenią relacji… jeno czysty BYT, istniejący w dwóch ciałach... w jedności – w oddaniu siebie nawzajem sobie. Bycie Jednością – to jest tantra.

Medium

str. 16


Bogusława M. Andrzejewska

Wewnętrzne Dziecko Według Analizy Transakcyjnej Erica Berna każdy z nas dzieli się na trzy główne podosobowości: Rodzica, Dorosłego i Dziecka. Podosobowość Dziecka jest zbiorem doświadczeń pochodzących z naszego dzieciństwa, w których zawarte są nasze podstawowe potrzeby, pragnienia, intuicyjne myślenie oraz kreatywność. Stamtąd wywodzą się nasze emocje, odczucia i energia. Tak naprawdę mamy w sobie wiele takich „dzieci” w różnym wieku, ze wszystkich okresów swojego dzieciństwa – od wewnętrznego niemowlęcia aż do wieku dojrzewania. Jest dziecko przystosowane, które posłusznie wykonuje wszystkie polecenia. Jest dziecko magiczne, które widzi elfy unoszące się nad listkiem paproci. Jest dziecko rozbawione, które nuci pod nosem piosenki i śmieje się przy każdej okazji. Jest i dziecko

str. 17

zbuntowane, kapryśne, tupiące nóżkami. Dlaczego w ogóle wracamy do tych symbolicznych postaci, które mamy gdzieś w środku? Otóż ta część, nazywana wewnętrznym dzieckiem, odpowiada przede wszystkim za naszą wrażliwość. Jeśli jest prawidłowo zintegrowana, daje nam otwartość emocjonalną i umiejętność mądrego zarządzania tym wszystkim, co czujemy. Jeśli w dzieciństwie przeżyliśmy wiele trudnych i bolesnych doświadczeń, to pewna część naszego dziecka mogła zastygnąć w takim bólu, nie pozwalając nam na to, byśmy normalnie funkcjonowali. Będzie wypływała na powierzchnię naszych uczuć w najmniej oczekiwanym momencie. Wówczas możemy wpadać w histerię bez powodu, złościć się, kaprysić, dokuczać innym, a potem ze zdziwieniem pytać samych siebie: a co mi odbiło, że się tak irracjonalnie zachowuję?

Medium


Relacje Wewnętrzne Dziecko

Wewnętrzne dziecko odpowiada także za twórczość. To małe dzieci widzą w gałęziach drzewa pięknie urządzone pokoje, w których mogą przyjmować gości, a ze starego kartonu i dziurawego garnka zrobią pojazd księżycowy. To dzieci malują, rysują, tańczą i wymyślają niesamowite historie. Mogą być kim chcą – od wesołego kota, przez żuczka do księżniczki, pirata i astronauty. Nie potrzebują do tego zupełnie niczego, poza kawałkiem przestrzeni. Jeśli wewnętrzne dziecko jest zintegrowane z nami, jesteśmy kopalnią wspaniałych pomysłów i dzień bywa za krótki, by wszystko zrealizować. Ale jeśli ta mała cząstka w nas zastygła w cierpieniu, wówczas zablokuje nas także w tej sferze. Oznacza to brak kreatywności, bierność i poczucie bezsensu. Kolejną ważną dziedziną związaną z wewnętrznym dzieckiem jest radość. To właśnie dzieci umieją się cudownie bawić i cieszyć bezwarunkowo, dlatego szczęśliwe dzieciństwo tworzy optymistów i osoby pozytywnie myślące. Jak ważne to w prospericie nie muszę przypominać. Wiemy wszyscy doskonale, że punktem wyjścia jest dla nas pogodne spojrzenia na świat i ludzi. Jeśli jednak to maleństwo, które nosimy w środku, płacze i cierpi, bo tylko ból zapamiętało, wówczas blokuje rozwijanie prosperującej świadomości. Jesteśmy smutni, ponurzy i skłonni do depresji.

kuje nasz rozwój, ale także zabiera nam energię. Zapewne każdy też się domyśli, że wewnętrzne dziecko w dorosłym człowieku odpowiada za relacje z jego własnymi pociechami. Jeśli jest ładnie zintegrowane, to umiemy rozmawiać z dziećmi, bawić się z nimi, tłumaczyć zamiast karać. Dzieci przepięknie reagują na energię w dorosłym człowieku i wtapiają się w nią. Są tak doskonałym lusterkiem, że można je prosić o współpracę, kiedy naprawdę zależy nam na własnym wzrastaniu. Jeśli mama jest radosna, to i dziecko się cieszy. Jeśli rodzic jest zdenerwowany i spięty, to dziecko marudzi, dokucza, stawia opór i bywa nawet nieznośne. To prosta metoda wychowawcza dla wszystkich – chcemy mieć grzeczne i uśmiechnięte dzieci? Rozwińmy świadomość prosperującą i miejmy w sobie (nie tylko na twarzy, ale w sercu) radosny uśmiech i spokój wewnętrzny. Dziecko wtopi się w ten spokój, radość i poczucie bezpieczeństwa i koło nas pojawi się kreatywny, wrażliwy i milusi aniołek. Obserwuję często mojego wnuka, który w mojej obecności staje się rozświetlony i wyciszony, a przede wszystkim pogodny, niesamowicie twórczy i kochający. Rozumiemy się tak doskonale, że nie musimy sobie nic tłumaczyć. Rozmawiamy dla przyjemności. Czuję się z nim Jednością tak bardzo, jak z nikim innym. To taka magia, bo w obecnoWarto także dodać, że to dziecko w nas ści innych dorosłych ten chłopczyk staje się może obdarzyć nas odwagą. Kiedy uświa- rozbrykany, a czasem nawet nieznośny i madomimy sobie z jaką ogromną, nieskrępo- rudny … całkiem jak nie to dziecko. Zdarzyło waną niczym ciekawością maluchy się kiedyś, że dotarł do mnie nieszczęśliwy eksplorują świat, nie obawiając się niczego, i spłakany z powodu jakiegoś dziecięcego zrozumiemy, jak bardzo niewinność pomaga dramatu. Nie musiałam robić nic, nie usponam w przezwyciężaniu strachu. Niestety, kajałam, nie tłumaczyłam – po prostu jeśli wewnętrzne dziecko zostanie boleśnie byłam, zachowując swoją energię na wysozranione, będzie reagować lękiem na zbliża- kim poziomie i już po chwili mój wnuczek wyjące się doświadczenia. A lęk nie tylko blo- ciszył się i zaczął z radością bawić.

Medium

str. 18


Relacje Wewnętrzne Dziecko

Wracając do tej małej, bezbronnej cząstki, którą mamy w sobie, łatwo się domyślić, że jeśli jest zraniona i nieszczęśliwa, to nie będziemy umieli dogadać się z własnymi dziećmi. Wewnętrzne dziecko przekłada się na nasze relacje i czasem widać wyraźnie, jak dorosły zachowuje się dziecinnie, kiedy krzyczy, tupie nogami i szarpie za rękaw swojego potomka. Bywa, że przez chwilę w dziecku jest więcej dojrzałości i spokoju niż w takim rodzicu… Zatoczyliśmy w ten sposób krąg i wróciliśmy do tematu emocji, które kształtuje nasza wewnętrzna mała cząstka. Jeśli ktoś nie umie nimi zarządzać, to będzie właśnie wykrzykiwał nad maluchem i trącał go bezsilnie, nie umiejąc sobie poradzić z tymi wszystkimi odczuciami, które go zalewają wielka falą. A w tej fali często są zablokowane wspomnienia własnego dzieciństwa, kiedy to ktoś nas szarpał i obdzielał klapsami, bo nie umiał sobie poradzić z własnymi emocjami. Taki niekończący się łańcuch, biegnący przez całe pokolenia. Jeśli karcę dziecko, to znaczy, że ja też byłam karcona przez matkę, a ona przez swoją, a tamta przez swoją. Czasem trzeba się zatrzymać i powiedzieć: „dość”. Nie tędy droga! Tylko miłością można cokolwiek uzdrowić, a nie klapsem. Dlatego właśnie pracujemy z wewnętrznym dzieckiem, aby je zintegrować i wziąć odpowiedzialność za swoje odczucia, swoją twórczość i komunikację. To bardzo ważne i wiele osób dopiero wtedy, kiedy uzdrowi te kwestie może normalnie funkcjonować. Jednak zwracam uwagę na jedną niesłychanie ważną sprawę: przechodzimy proces we-

str. 19

wnętrznego dziecka najlepiej w obecności doświadczonego psychologa. Tyle razy, ile zaleci. Podkreślam, że wewnętrzne dziecko jest tylko podosobowością (niektórzy używają określenia odosobowość), a nie odrębną od nas istotą. Kiedy je odnajdziemy, utulimy, pokochamy i zintegrujemy się z nim, stajemy się pełnym dorosłym człowiekiem. Zdarza się, że nie panujemy nad sobą, urządzamy awanturę i winą obarczamy wewnętrzne dziecko, po czym zamiast wziąć się w garść i przeprosić, zwijamy się z misiem na kanapie i szlochamy w poduszkę. Tymczasem pełna integracja sprawia, że wewnętrzne dziecko daje nam swoją siłę, energię, wrażliwość, zdolności, roztapiając się w nas niemal bez granic. Śmieje się naszymi ustami, maluje naszymi rękami i czerpie szczęście przez nas. Bo to my sami. W istocie wewnętrzne dziecko nigdy nie jest czymś osobnym. Jest integralną częścią nas i nie wolno nadmiernie zajmować się tym pojęciem, by nie dopuścić do ponownego rozszczepienia. Każda przesada nam szkodzi, a nie pomaga. Jednak ostateczny głos ma w tej sprawie psycholog, ponieważ jesteśmy różni. Inaczej przebiega uzdrowienie u przeciętnej osoby, której potrzeby bliskości i ważności nie były w dzieciństwie zaspokajane, a inaczej u kogoś, kto był bity, katowany lub molestowany. Ja zwracam tylko uwagę, aby nie nadużywać tematu do zrzucania z siebie odpowiedzialności oraz do ciągłego tkwienia w stanie rozbicia. Integracja prawidłowo przeprowadzona działa cuda, nawet wtedy, gdy przechodzimy przez nią tylko raz.

Medium


Wyobraź sobie układ partnerski, w którym całkowita uwaga skupiona jest na Tobie, na tym, czego chcesz w życiu i na tym w jaki sposób osiągać zaplanowane cele. Coaching indywidualny jest, jak posiadanie prywatnego pilota podczas podróży, jaką jest Twoje życie, kogoś, kto pomaga Ci odnaleźć drogę i podążać nią. Coaching osobisty jest skierowany do osób, które są gotowe, by przeprowadzić ważne zmiany w swoim życiu.

Czy potrzebujesz osobistego coacha? Jeśli już wiesz, kim jesteś naprawdę, określ swój cel. Postaraj się odkryć swoje pasje. W tym momencie możesz potrzebować pomocy coacha. Jeśli jesteś na drodze ku wykorzystaniu swoich pasji i dzięki nim zarobieniu pieniędzy, najprawdopodobniej coach nie jest Ci potrzebny. Jeśli zmagasz się z odkładaniem na później lub brakiem odpowiedzialności, jesteś zdezorientowany i nie wiesz, co zrobić z własnym życiem, sięgnij po pomoc coacha. http://www.coachingskype.com.pl/

Medium

str. 20


Katarzyna Hojan-Sitkowska kochająca życie nauczycielka Vedic Art nauczycielka Reiki http://nauczycielvedicart.blogspot.com

Ciągłe bycie w szczęściu Droga K.

Po nocnej rozmowie z Tobą, gdy wykrzykiwałaś mi swoje prawa do drugiego człowieka i wszystkie oczekiwania względem niego, chciałam puścić to jako nie moją lekcję. Jednak podsumowałaś rankiem naszą rozmowę jednym zdaniem: „Dla mnie Kasiu, ciągłe bycie w szczęściu jest po prostu nieprawdą”. I drgnęła struna w mojej Duszy. Zaczęłam analizować moje życie. Sporo czasu już tu jestem, doświadczyłam wielu osób, wiele dni. Dały mi te doświadczenia siłę na dziś, między innymi po to, by odpowiedzieć Ci, jak to jest z tym szczęściem. Nie walczę. Nie walczę o związek, mężczyznę.

Nie oznacza to, że nie doświadczyłam zdrady, bólu rozstania czy samotnego wychostr. 21

wywania dziecka. Te tematy były w moim życiu bardzo istotne. Ale nie walczyłam o mężczyznę, bo wiedziałam, że jeśli chce odejść, to odejdzie. Jeśli nie na zawsze do innej kobiety, to ucieknie w pracę, alkoholizm, hazard lub chorobę. Tego nie chciałam. Nie chciałam zamykać tego mężczyzny w więzieniu mojego strachu, że odejdzie. Zaczęłam od siebie – posłuchałam, co ten mężczyzna do mnie mówi. Odłożyłam na bok gniew na niego i wsłuchałam się w sens słów. I wszystkie one były dla mnie wskazówkami do pracy nad sobą. Rozpoczęłam tę pracę miesiąc po rozwodzie, a 2 lata po rozstaniu i pracuję nad tym już ponad 22 lata. Wiem, że jeśli jest coś, o co musiałabym walczyć, nie jest to dla mnie. Nie mówię nikomu, jaki ma być i co powinien. Nie da się zmusić nikogo do bycia dobrym ojcem czy mężem. Moja Babcia zawsze mówiła – możesz przyprowadzić konia do wodopoju, ale nie zmusisz go, by się napił. To jeden aspekt tego tematu – nic na siłę.

Medium


Pozytywne Ciągłe bycie w szczęściu

Wiedziałam, że moje oczekiwania nie zawsze idą w parze z tym, co chce mi dać drugi człowiek. Jako młoda osoba miałam w sobie film – on i ona czule obejmują się, tuląc w ramionach dzieci. To był mój film, ale nie jego. Nie ma siły na świecie, by zmusić kogoś, by w nim grał. Zrozumiałam to po rozstaniu i od tego czasu pracuję z tym tematem w różnych aspektach mojego życia.

Kolejny aspekt – co to znaczy być dobrym ojcem? To kolejny film, który sobie odtwarzamy, a życie i czas go weryfikuje. Dziś dla mnie „dobry ojciec” to taki, który chce z własnej woli mieć twórczy i rozwojowy kontakt z dzieckiem. Bo nie chodzi o ilość wspólnie spędzonego czasu, a o jakość tej relacji. Tego nie da się stworzyć na siłę. Nie chciałam zamykać tego mężczyzny w klatce moich ciągłych oczekiwań względem niego. Ale też nie pozwoliłam zamknąć siebie. Jeśli przestajesz mieć oczekiwania w jakimś temacie, znika napięcie, a zaczyna się proces twórczy wypełniony miłością. Zatem: nie mam oczekiwań. Zapytasz: jak to robię? Spokojem. Tylko spokojem mogę zmienić siebie i dać drugiej osobie szansę na zmianę. Tylko będąc w spokoju, mogę zobaczyć coś z perspektywy i zdążyć wprowadzić zmianę. Bowiem zmiana jest jedyną stałą w świecie. Dziś jestem już inną osobą, niż byłam wczoraj. Jeśli komórki mojego ciała bezustannie się zmieniają i odnawiają, dostosowując do nowej rzeczywistości, dlaczego nie może tego robić psychika? Może! I robi to! Warto mieć tego świadomość i zauważać to – to jest rozwój! A jak z tym ciągłym poczuciem szczęścia? Zauważyłam, że mogę zmienić swoje my-

Medium

ślenie, swoje uczucia, jeśli postępuję spokojnie i łagodnie względem siebie. Zatem, co się stanie, jeśli wejdę stopień wyżej i pokocham siebie? Świat się nie zawalił!

Pokochanie siebie zajęło mi więcej czasu. Pojawiło się jakieś dwa lata temu. Zaczęło się od dania wolności Synowi. Wydawało mi się, że wychowuję go jako niezależnego człowieka. Cały czas świadomie prowadziłam go tak, by mój strach go w niczym nie ograniczał. By samodzielnie dokonywał wyborów i był uczciwy względem siebie i innych. Ale gdy wyjechał na studia do innego miasta, pojawił się we mnie strach, że zostaję bez niego.

I teraz podam Ci moją receptę na spokój.

1. pojawił się strach przed byciem bez Syna. 2. spojrzałam na niego, zadając sobie pytanie czego on tak naprawdę dotyczy, 3. odpowiedziałam sobie – „stracę nad nim kontrolę” 4. pogłaskałam siebie po głowie z miłością, mając świadomość, że tak naprawdę sama sobie ten strach nakręciłam. Nigdy nie miałam 100% kontroli nad Synem. Mój Syn jest niezależną ode mnie jednostką – nie mam kontroli nad jego myślami, uczuciami, emocjami. 5. poboksowałam się z sobą chwilkę (trochę dla zasady ;) rozczulając się nad sobą i płacząc do poduszki. 6. puściłam strach, bo czego się bać, jeśli tego nie ma? 7. pozwoliłam sobie żyć spokojnie, ufając że tam gdzie jest, jest bezpieczny. Zajęło mi to 2 tygodnie. str. 22


Pozytywne Ciągłe bycie w szczęściu

Czy przez ten czas chodziłam smutna, przy- spięcia na wszystkich możliwych poziomach. gnębiona? Nie! Bo wiedziałam, że jeśli Bywa, że jestem wystawiana na próbę. Ale wpadnę w studnię smutku, to dam tym uczu- każdą kolejną przechodzę swobodnie. ciom moją energię i one wzrosną. Będzie mi ciężko się wydostać z tej studni i stracę siłę na Kiedy zaczęłam być szczęśliwa? Tak barszamotaninę. dzo obrzydliwie szczęśliwa, że to Cię irytuje... Gdy pierwszy raz dałam sobie przyzwoleTak sobie radzę ze wszystkimi „proble- nie na to, by dać sobie i drugiej osobie wolmami” – kredytem, zusem i innymi zobowią- ność. zaniami, które co miesiąc trzeba płacić. Wówczas tak tego nie widziałam – bałam Ludźmi, którzy przelewają na mnie swoje pro- się o to jak poradzę sobie sama z dzieckiem blemy i frustracje w trakcie terapii. (a jednak, oboje w zdrowiu i szczęściu żyjemy). Kiedyś bym napisała jeszcze o niespodzie- Byłam sfrustrowana, że mój film się nie spełnił wanych sytuacjach – ale odkąd wiem, że i zostałam odrzucona. I byłam pewna, że wszystko co zrobię, przynosi wymierny efekt, słońce nie wzejdzie. to uważniej i świadomie żyję i już niewiele rzeWzeszło. I wschodzi już od ponad 20 lat :) A ja teraz maluję każdego dnia obraz moczy dzieje się niespodziewanie. jego życia. Jestem szczęśliwa, bo jestem Mój dzień powszedni to: wolna i daję wolność. • uśmiech na dzień dobry do siebie Wydaje mi się, że tego się nie da nauczyć i osoby, która budzi się obok w jeden dzień. Choć życzę Ci, by Tobie się • posiłek jedzony z taką osobą, z którą udało. chcę go dzielić w spokoju, radości i przy Ale spróbuj małymi kroczkami – dla siebie dobrej rozmowie. samej i tych wszystkich ludzi, którzy mają dość • praca, w której się realizuję słuchania o Twoim złym losie, życiu w bagnie • zajęcia dodatkowe, które dodają mi i próbach manipulowana emocjami. To Ty decydujesz co jest Twoją prawdą. skrzydeł • ludzie, którzy mnie wzmacniają i napeł- Szczęście też może nią być. niają spokojem, uśmiechem i radością (mam takich obok, bo ja taka jestem względem nich) Z miłością Katarzyna • Nie ocenianie – siebie i nikogo. To rodzi

str. 23

Medium


Medium

nauczyciel.vedicart@gmail.com str. 24


Bogusława M. Andrzejewska

Marzenia Marzenia są nam potrzebne jak powietrze do oddychania. Pozwalają nam zapomnieć o codziennych troskach i odprężyć się, jak przy dobrym filmie. Zazwyczaj jest to szczególnie wartościowy film, ponieważ opowiada dokładnie o tym, czego pragniemy i co z całą pewnością bardzo nam się podoba. Myślę wręcz, że to wyjątkowo udany sposób na spędzenie wolnej chwili lub zakończenie pracowitego dnia. Jeśli ktoś mówi nam, że to marnowanie czasu i zabawa dla dzieci, to jest w błędzie. Nasz organizm potrzebuje marzeń, aby prawidłowo funkcjonować. Są one doładowaniem wewnętrznego zbiornika, dzięki

str. 25

któremu możemy sprawnie funkcjonować. Przeciwdziałają też nawet wypaleniu zawodowemu, ponieważ pozwalają nam przenosić sie w czasie i przestrzeni oraz odzyskiwać sens życia. Kiedy oglądamy wymarzone obrazy i sytuacje, w naturalny sposób podnosimy sobie nastrój, wprowadzając się w stan odprężenia i pogodne emocje. Myślę, że każda metoda, która poprawia nam humor i przywraca radość życia jest bardzo wartościowa wyłącznie dlatego, że przywołuje dobre myśli i podnosi nam energię. Można zatem nazywać marzenia zabawą dla dzieci, bo także zabawa daje nam wiele korzyści.

Medium


Pozytywne Marzenia

Jednak ich rola nie kończy się na odprężeniu i przyjemności. Marzenia rozwijają naszą wyobraźnię, ucząc kreatywności, która jak wiemy, potrzebna jest w każdej sferze działania. Uczą też szukania rozwiązań najbardziej skomplikowanych problemów. Ludzie, którzy potrafią marzyć mają wyższy iloraz inteligencji i sprawniej znajdują sposoby na wyjście z trudnej sytuacji. Są też siłą mobilizującą nas do zmian. Pozwalają wyjść ze strefy komfortu, abyśmy znaleźli swój osobisty sukces i spełnienie. Ludzie, którzy nie chcą marzyć, tkwią w kołowrotku tych samych miejsc i wydarzeń. Bywają smutni i zniechęceni. Są często popychani trudnymi doświadczeniami - w ten sposób dusza próbuje zmienić stagnację i bezruch w działanie i poznawanie nowego. Marzenia dają nam tę odwagę, której tak bardzo potrzebujemy, by otworzyć się na zmiany. To jedna z najcenniejszych zalet swobodnego marzycielstwa - pomaga nam określać nasze cele i ustalić, co naprawdę liczy się w naszym życiu. Kiedy marzymy, odkrywamy siebie i swoje priorytety. Tutaj pragnę zwrócić uwagę, że nie warto żyć cudzymi marzeniami, bo to skazuje nas na gorycz niespełnienia i poczucie przegranej. Największy sukces, który nie jest uwieńczeniem naszej własnej drogi, ma przykry smak. Wiele sławnych i bogatych osób cierpi między innymi z tego powodu, że podążają cudzą ścieżką. Nie wystarczy być popularnym i bogatym, aby być szczęśliwym. Trzeba jeszcze umieć słuchać pieśni własnego serca i realizować swoje największe pragnienia. Kiedy umiemy marzyć, stawiamy siebie w wyobraźni w różnych sytuacjach i odczuwamy prawdziwe emocje. To one są najlepszym drogowskazem, który prowadzi nas do samospełnienia. Marzenia pomagają nam uniknąć ślepych uliczek, w które prowadzi nas często niskie poczucie wartości i potrzeba zaimponowania komuś lub chęć udowodnienia czegoś innym. W marzeniach mamy odwagę być sobą i robić dokładnie to, czego naprawdę pragniemy. Trzeba tylko zaufać sobie i dać się prowadzić swojemu sercu.

Medium

A teraz najważniejsza informacja: marzenia są tym, co naukowo nazywamy wizualizacją. To potężne narzędzie kreowania pomyślności i uruchamiania Prawa Przyciągania. Wszystkie skuteczne metody zawierają w sobie ten element: tworzenie wizji tego, czego pragniemy. Oczywiście każda technika jest wzbogacona różnymi elementami, które mają za zadanie zwiększyć jej skuteczność. Często wprowadzamy umysł w stan wyciszenia, np. w stan alfa, w którym każde wyobrażenie działa silniej niż w czasie codziennej aktywności. Jednak zwykłe marzenia także mają siłę kreowania rzeczywistości. Wielu nauczycieli podkreśla, że obraz jest bardziej efektywny, ponieważ szybciej trafia do podświadomości, która daje nam energię do realizacji. Ponadto jest bardziej oczywisty. Zanim słowami opiszemy wymarzony samochód, możemy wyświetlić jego obraz i zobaczyć siebie z rękami na kierownicy. Kiedy chcemy przyciągnąć wymarzonego partnera, również o wiele łatwiej jest poczuć w sobie szczęście i zobaczyć sytuację, kiedy ktoś kochany i ciepły trzyma nas w ramionach, niż wypisać wszystkie konieczne cechy człowieka, jakie chcielibyśmy znaleźć u przyszłego męża czy żony. Pamiętajmy przy tym, że w marzeniach pojawiają się najlepsze emocje, które zasilają nasze wizje. Nie ograniczają się one jedynie do obrazu. Ich działanie jest więc bardzo skuteczne. Marzenia się spełniają, to oczywiste, a te spełnione dają nam radość i zadowolenie. Sprawiają, że wierzymy w pozytywną stronę życia i zaczynamy funkcjonować w zupełnie innej optyce. Tej właściwej, która przyciąga do nas kolejne cudowne zdarzenia. Czasem musimy poczekać, bo dopiero jak odchowamy dzieci i mamy chwilę dla siebie odnajdujemy w sobie moc i chęć realizacji. To zapewne jest zależne od tego, co jest przedmiotem naszych marzeń. Jednak nie istnieje tu żaden limit wiekowy. Marzyć można z radością całe życie, ciesząc się każdą stworzoną wizją.

str. 26


Monika Wilma Wiśniewska masażystka i terapeutka, konsultantka ajurwedy, entuzjastka szkoleń, tańca orientalnego, fizyki kwantowej i Vedic Art.

http://www.oshin.pl/

Czy pieniądz zmienia człowieka?

Od dziecka słyszymy mnóstwo negatywnych stwierdzeń na temat pieniądza i ludzi bogatych. Każdy z nas słyszał choć jedno z powiedzeń: „ Pieniądze szczęścia nie dają” „ Pieniądze nie są najważniejsze” „ Bogaci to oszuści” „ Pieniądze zmieniają ludzi” „ Wielkie pieniądze to wielkie kłopoty” „ Bogactwo to stres” „ Na biednego nie trafiło” „ Pieniądze śmierdzą” „ Jak będziesz bogaty to cię okradną”

Niestety, to, co zapisuje się w naszej podświadomości poprzez 'kodowanie' ma ogromny wpływ na naszą zamożność. Zauważyłam, że ci wszyscy, którzy nie wyparli tych stwierdzeń ze swojej głowy-są biedni albo chociaż przeciętni, na pewno nie bogaci i bogaci nigdy nie będą. Czy poszlibyście do lekarza, o którym wam powiedziano, że nie potrafi leczyć albo, że truje ludzi ? No właśnie... O bogactwie tylko marzymy, bo „pomarzyć można”. A ja chcę was przekonać, że

str. 27

pieniądze nie zmieniają ludzi i są najważniejsze! Jeżeli mi się uda – napiszcie ;) Przedtem proszę was o ułożenie w odpowiedniej kolejności – wg hierarchii ważności, od najbardziej do najmniej ważnego – poniższych pojęć. W kratki wpiszcie liczby, ktore odzwierciedlą wybraną przez was kolejność. Jedynka powinna znaleźć się przy tym, co waszym zdaniem jest najważniejsze.

Medium


Pozytywne Czy pieniądz zmienia człowieka?

U osób, które rekrutowałam, zazwyczaj wędrowały na ostatnie bądź przedostatnie. Hm... Zapytałam wtedy, czy te osoby mogłyby pracować jako wolontariusze? Bo skoro pieniądze nie są tak ważne, to po co szuka się pracy? Dla miłości, wolności, przyjaźni? Wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa dyskusja. Wyobraź sobie, że twoja mama, siostra, żona, tato, brat czy mąż śmiertelnie zachorują. Jedynym ratunkiem jest kosztowna operacja. Czy wówczas powiecie, że pieniądze nie są najważniejsze? Ważniejsza jest rodzina –oczywiście! Ale nie będzie jej bez pieniędzy – nikt nie przeprowadzi leczenia za darmo! Wyobraź sobie, że nie masz pieniędzy na zapłatę czynszu... Nie masz pieniędzy na kupno pożywienia, chleba.... Nie masz możliwości wyznania miłości ukochanemu, bo nie masz telefonu, nie masz pieniędzy na bilet, nie masz internetu.... Wyobraź sobie, że nie możesz pójść do szkoły, na studia, uczyć się języka, bo wszystko to kosztuje! Nie zostaniesz lekarzem ani psychologiem, nikomu nie pomożesz ... Czy nadal uważasz, że pieniądze nie są najważniejsze? Może tak – w kosmosie, ale nie na ziemi, P.S. Na którym miejscu wpisałeś/wpisałaś na której nie ma nic za darmo (i to jedyne wolność. Z pewnością jest to bardzo ważne prawdziwe powiedzenie). Wszystko zależy od tego, jak wykorzystasz (jeśli nie najważniejsze). pieniądze. Można mieć pistolet, by strzelać w 10-tkę na strzelnicy, a można też nim zabijać – wszystko zależy od intencji. Dlatego też wierzę (i wiem), że pieniądze nie zmieniają ludzi – ukazują tylko to, jacy są naprawdę. Ktoś hojny, dobry, mając pieniądze będzie jeszcze bardziej hojny, założy fundację, będzie pomagał ludziom, będzie spełniał marzenia swoje i innych. Natomiast ktoś chciwy i chytry stanie się jeszcze bardziej chytry i zarozumiały, mając pieniądze. Jaka teraz będzie kolejność powyższego testu ? Życzę wam wszystkiego, o czym marzycie – i w tym wszystkim obfitości. My, kobiety wiemy, że 'pieniądze szczęścia nie dają, a dopiero zakupy.

Medium

str. 28


Katarzyna Sołtysik

specjalistka terapii naturalnych, praktyk Reiki, propagatorka dobrego wegańskiego jedzenia

TARTA Z TOFU BEZ PIECZENIA Spód: - 1 i ½ filizanki (lub kubka, szklanki – ważne, aby wszystkie składniki były odmierzane tą samą miarą) orzechów (fajnie wychodzi z laskowych i włoskich), - ¾ filiżanki płatków owsianych - 15 szt. daktyli

gotowany wcześniej spód i ponownie schować do zamrażarki na ok. 30 min. Ułożyć na wierzchu umyte i pokrojone wcześniej owoce. Deserek gotowy, smacznego!

Orzechy i daktyle należy namoczyć na noc. Wszystkie składniki łączymy ze sobą w robocie kuchennym, czy też ręcznym blenderem lub w wyciskarce do soków, aby uzyskać jednolitą zwartą masę. Całość wykładamy w foremce do tarty i wstawiamy do zamrażarki na czas przygotowania nadzienia. Nadzienie: - 1 i ½ filiżanki tofu (miękkiego), - ½ łyżeczki ekstraktu wanilii, - ¼ filiżanki syropu klonowego, - sok z jednej cytryny, - 1 i ½ filiżanki owoców na wierzch – truskawki czy też jagody będą idealne,

Tofu odsączyć z zalewy, pokroić na kawałki i wrzucić do miski. Dodać pozostałe składniki i zblendować na gładką masę. Wyłożyć na przy-

str. 29

Medium


Kurki w sosie własnym ze śmietaną

Małgorzata Kołakowska

sól, pieprz 10 ml śmietany 18% (można naturalnie dodać bardziej tłustą, wg gustu)

Kurki to bardzo smaczny grzybek i wiele osób Wykonanie: go lubi. Najbardziej popularne są duszone Kurki umyć, większe pokroić na małe kawałki. w śmietanie, ale ile kucharek, tyle sposobów ich Cebulę pokroić w piórka, dodać do grzybów. przygotowania. Ja duszę je tak: Dodać sól, pieprz i masło. Zalać wodą i dusić przez 15 min od zagotowania. Zgasić gaz i gdy Składniki: potrawa przestanie wrzeć, dolać śmietanę i za500 g kurek mieszać. Podawać z ziemniakami lub pieczydwie średnie cebule wem. 1 płaska łyżeczka masła

Medium

str. 30


Natura Magiczna kuchnia Małgosi

Skrzydełka pikantne z nutą brzoskwiniową

Skladniki: 16 skrzydełek marynata: pół szklanki dżemu brzoskwiniowego - takiego z kawałkami owoców w środku 2 łyżki musztardy miodowej dwie łyżki sosu sojowego pół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu [najlepiej kolorowego] pół łyżeczki ostrej czerwonej papryki pół łyżeczki słodkiej papryki pół łyżeczki soli (solę mało, jeśli ktoś lubi więcej, można dodać całą łyżeczkę)

Robi się je prosto i szybko - należy tylko pamiętać, że trzeba przygotować je co najmniej na 3-4 godziny przed podaniem - dopiero po takim czasie smak marynaty przejdzie na mięso. Marynatę przygotowuję poprzez wymieszanie jej wszystkich składników. Skrzydełka myję i odcinam niejadalne końcówki. Suszę je dokładnie i wrzucam do marynaty. Mieszam z marynatą przez chwilę, by wszystkie się nią dokładnie pokryły. Tak przygotowane skrzydełka wkładam do lodówki - im dłużej tam są, tym lepiej (ale bez przesady - kilka godzin wystarczy). Następnie piekę skrzydełka w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni do momentu, kiedy będą brązowe i lekko chrupiące. W czasie pieczenia skrzydełka obracam ze dwa razy, tak by się upiekły równomiernie. Podawać można z towarzystwie sałaty z sosem vinegrette i bagietką. Bardzo smaczne danie i nieco inne niż zwykle przez połączenie ze słodyczą brzoskwiń.

str. 31

Medium


Natura Magiczna kuchnia Małgosi Składniki: - sałata - pomidory - cebula czerwona - papryka żółta - papryka zielona - papryka czerwona - ogórek surowy - oraz do przybrania: - morelka - natka pietruszki

Sałatka warstwowa na przyjęcie

Wykonanie: Na dużym talerzu układamy: 1 warstwę porwanych liści sałaty; 2 warstwy pomidorów pokrojonych w plasterki; 2 warstwy cebuli czerwonej, po 1 warstwie papryki żółtej, zielonej i czerwonej; kilka plasterków ogórka. Na to znów listek sałaty, tym razem już mały, jako dekoracja i na to pokrojona morelka; na sam wierzch listki natki. Każdą warstwę lekko solimy i pieprzymy (poza dekoracją). Smacznego!

Medium

str. 32


Iwona Mazurek - autorka nowatorskiej metody Kolorowe Motyle®, arteterapeutka, malarka i nauczycielka sztuki nowej ery: Mandala Vision i Vedic Art. http://kolorowe-motyle.com

Iwona Mazurek Kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Mam dla nich też wiele szacunku i uważam, że są naszymi wielkimi nauczycielami. To zwierzęta pierwsze były na Ziemi zanim pojawili się ludzie i mają niezwykle rozwiniętą inteligencję emocjonalną. Do mojej rodziny od 11 lat należy Fortunka – cudowna sunia o wielkim sercu. Fortunka dba przede wszystkim o mój rytm dnia, wyprowadza mnie na spacery i pilnuje pór posiłków. Mam wolny zawód i jestem twórcą, gdy pracuję zapominam o potrzebach ciała i przerwach na odpoczynek. Wtedy moja

str. 33

Pies i Kot przyjaciółka przypomina mi, żebym zjadła i wyszła na świeże powietrze. Codzienne spacery po łąkach przynoszą mi wiele impulsów twórczych, nie mówiąc już o dobroczynnym działaniu natury, powietrza i przytulania się do drzew. To dzięki tym spacerom łąka przemówiła do mnie ziołami i motylami, co przełożyło się bezpośrednio na powstanie mojej autorskiej metody Kolorowe Motyle®. Fortunka uczy mnie też jak ważna jest radość i zabawa. Codziennie chociaż kilkanaście minut musimy bawić się w rzucanie piłki, patyka lub zabawki. Poza tym jest niespożyta

Medium


Natura Pies i kot

Medium

str. 34


Natura Pies i kot

w dopominaniu się o swoje potrzeby. To nauczyło mnie, aby w życiu konsekwentnie dążyć do celu i nie poddawać się. Zawsze jest pogodna i w pełni uczestniczy w chwili obecnej, nie istnieje dla niej nic, tylko TA chwila. Dzięki temu nauczyłam się być uważna. Zawsze gotowa do pogłaskania, przytulenia, pocieszenia i czułości. Ma wrażliwe serce pełne bezwarunkowej miłości, ale też potrafi bronić swojego terytorium. To ona nauczyła mnie, że mam prawo do własnych granic i że czasami w życiu trzeba warknąć, „szczeknąć”, a nawet „ugryźć”, gdy ktoś narusza moją przestrzeń i że nie należy każdego wpuszczać do domu, bo dom to takie nasze spokojne miejsce, do którego mogą wejść tylko przyjaciele. Jej wierność i oddanie przełożyły się na moją wierność samej sobie i zaufanie do swoich instynktów. Kto by mnie tego wszystkiego mógł lepiej nauczyć, niż Fortunka? Zawsze, gdy wracam do domu radośnie merda ogonem, nawet jeśli wychodzę tylko na chwilę. W lipcu 2012 roku do naszej rodziny dołączyła Vera – przepiękna kotka o niezależnym charakterze i cudownym miękkim futerku. Jej imię pochodzi od słowa Wiara, ale też oznacza Prawdę. Z maleństwa wyrosła na niezwykłą szamankę – uzdrowicielkę i wojowniczkę. Ma niebywale szlachetny

str. 35

charakter, potrafi walczyć o swoje, ale też dba o członków rodziny. To właśnie dzięki niej uzdrowiłam swoje największe zranienie i to ona dba o czystość energii w naszym domu. Gdy jest jakieś zaburzenie, potrafi to pokazać. Przestrzega zasad panujących w rodzinie i potrafi przywołać do porządku pozostałych członków rodziny, gdy ich nie szanują. Prychnie, wystawi pazury lub w pyszczku przeniesie jakąś rzecz z jednego miejsca w drugie. Jest niezwykle kulturalna, taktowna i czysta. Nauczyła mnie delikatności dla samej siebie, potrafi swoim mruczeniem ułożyć mnie do snu, lecząc moje ciało i czuję jej miłość w każdym geście i spojrzeniu. Ma niezwykłe poczucie humoru i uwielbia się bawić. Co rano ćwiczymy stretching, razem rozciągamy ciało i wygrzewamy w promieniach słońca. Zawsze pokazuje mi Prawdę i spojrzenie na sprawy pod innym kątem. Odkrywamy razem tajemnice mieszkania, ale też i duszy. Ma w sobie pewne dostojeństwo i naturalną godność. Fortunka i Vera stanowią niezwykły duet. Uważam, że to zwierzęta nas przygarniają i jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, że obydwie zechciały nami się zająć. Należą do rodziny i są jej pełnoprawnymi członkami, liczymy się z ich zdaniem i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

Medium


Adriana Sylwia Jończy - doradca życiowy, numerolog, konsultantka i entuzjastka Kart Aniołów, pracuje z Aniołami.

Dąb Bolesław Pewnego czerwcowego dnia, podczas pobytu z moim partnerem w Kołobrzegu, postanowiłam udać się na kolejną wycieczkę rowerową, aby odnaleźć Dąb Bolesław, gdyż dowiedziałam się o jego istnieniu, przeglądając trasy rowerowe. Podjęłam decyzję, że go odnajdę i spędzę miłe chwile, medytując przy nim. Do tego dnia wszystko podczas naszego pobytu robiłam z moim partnerem. Tym razem było jednak inaczej. Powiedział: „jedź, a ja zostanę”. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Zabrałam butelkę wody, mapę rowerową i ruszyłam w poszukiwaniu dębu. Jadąc zgodnie z trasą, dojechałam do rozwidlenia, gdzie po prostu szlak rowerowy się skończył. Zasmuciłam się, zsiadłam z roweru i pomyślałam: „przecież ja muszę go znaleźć”. Zapytałam przechodzącą kobietę o drogę, a ona z uśmiechem powiedziała, jak mam jechać, ale dodała, że później będę musiała pytać, bo droga przez stare lotnisko jest zamknięta, a jadąc dookoła trudno tam trafić. Postanowiłam jechać dalej, prosząc Anioły o wsparcie i opiekę. Kolejny mój przystanek i prośba o pomoc: bardzo miły chłopak powiedział – „jakiś 1 km prosto w las i będzie dąb”. Byłam bardzo szczęśliwa, że już prawie jestem u celu, pomimo zmęczenia i upału, który mocno dawał mi się we znaki. Przejechałam kolejne 500 metrów i droga się skończyła. Tymczasem dębu jak nie było, tak nie było… Na rozwidleniu dróg intuicyjnie skręciłam w prawo i jechałam dalej, prosząc wciąż o opiekę Anioły oraz słysząc dudniące słowa mojego partnera, który często powtarza, że trzeba mieć cele i je osiągać. Ja miałam cel: chciałam odnaleźć

Medium

ten dąb! Jednak czułam się coraz bardziej słaba i zmęczona. Dojechałam do kolejnej krzyżówki dróg, zsiadłam z roweru i postanowiłam odpocząć, czytając tablicę leśną z napisem: "radio budzik ". Usiadłam na trawie i zamknęłam oczy, modląc się i prosząc o pomoc Anioły. Po jakiejś chwili, nie wiadomo skąd, pojawił się traktor wiozący drewno. Wiedziałam już, że Anioły cały czas mnie wspierają i są przy mnie. Z traktora zsiadł staruszek i powiedział, że dąb, którego szukam, jest w głębi lasu i rowerem tam nie dojadę. Obiecał jednak, że mi pokaże, w którym momencie mam zjechać z drogi, by wejść w gąszcz i odszukać niezwykłe drzewo. Pojechałam za traktorem, dziękując Aniołom za pomoc i wsparcie. W pewnym momencie traktor znowu się zatrzymał, a staruszek pokazał kierunek: „to tutaj, idź jakieś 100 metrów i zobaczysz ten dąb”. Dróżka była wąska, wiodła wśród brzóz. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegłam na którejś z nich znak niebieskiego szlaku. Obróciłam się, chcąc podziękować za wskazanie drogi, ale ani staruszka, ani traktora już nie było. Jakby rozpłynęli się w powietrzu... Spokojnie dotarłam do dębu, a tam z radości popłynęły mi łzy. Osiągnęłam swój cel. Medytacja i przytulanie się do tego pięknego drzewa dały mi siłę i odwagę do powrotnej podróży. Zrobiłam tego dnia około 100 km na rowerze, ale co najważniejsze, nie poddałam się, bo miałam wsparcie w Aniołach. Życzę wszystkim, aby wyznaczali sobie choćby małe cele, prosili o pomoc Anioły i razem z nimi je osiągali.

str. 36


Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu. Autorka serii książek "Bractwo Dusz" http://grazynaadamska.pl/

Dlaczego Dwupunkt nie działa? W swojej pracy praktyka zaobserwowałam pewne niejasności, przez które wiele osób wpada w pułapkę niezrozumienia działania Dwupunktu, czy też podobnych metod kwantowych. Postaram się przybliżyć kilka z nich i wyjaśnić wątpliwości. Czytając o cudownej mocy Dwupunktu, o uzdrowieniach z “nieuleczalnych” chorób, o wyjątkowych zmianach w relacjach, o nagłym i nieoczekiwanym przypływie gotówki, wielu osobom wydaje się, że jest to metoda, która wyzwoli ich z wszelkich problemów i niczym magiczna różdżka zmieni ich życie w bajkę, w ciągu jednej chwili. Uważają, że po jednej sesji znikną ich problemy ze zdrowiem, z relacjami rodzinnymi, z brakiem finansów. Myślą, że Pole Matrycy wszystko za nich załatwi, a oni mogą dalej żyć tak, jak do tej pory. Otóż nic bardziej mylnego. Prawdą jest, że działanie Dwupunktu ma nieograniczoną moc i działa cuda, pod warunkiem, że my jesteśmy na nie otwarci i gotowi. A o tym już decydują zapisane w naszej podświadomości wzorce i schematy, w których tkwimy od początku naszego życia. Dlatego, jeśli nie zauważasz “namacalnej” zmiany po sesji Dwupunktu, zwróć proszę uwagę na kilka podstawowych rzeczy.

str. 37

Przede wszystkim zapytaj siebie, co rozumiesz pod pojęciem “odpuścić”. Jest to bowiem kluczowe po wykonanej zmianie w Polu Matrycy, aby odpuścić i żyć w świadomości, że powstały nowe połączenia neuronowe, a podświadomość działa według nowych programów. Jednak “odpuścić” nie oznacza “nie-działać”. Doskonale wyjaśnia to Siranus Sven von Staden w swojej książce “Energia Kwantowa” "U wielu klientów po pewnym czasie powraca zaburzenie lub niezadowolenie. Na początku zadawałem sobie pytanie, gdzie tkwi problem i czy może sama metoda nie jest dość dobra. Kiedy jednak pytałem tych ludzi, czy regularnie wykonywali ćwiczenia, słyszałem nieśmiałe zaprzeczenie wraz z całą masą powodów, dla których nie ćwiczyli. Albo po ćwiczeniach nie wzięli swojego życia aktywnie w ręce, lecz działali tak jak wcześniej. W tym miejscu powstaje błędne koło: jeśli chcemy przemiany lub uzdrowienia, ale nic w tym celu nie robimy, wszystkie wysiłki idą na marne. Jeżeli natomiast widzimy te ćwiczenia jako naszą szansę i stajemy się aktywni, zaczynamy kierować własnym życiem jako twórcy, którymi jesteśmy, wtedy nasze życie zmienia się w sposób trwały."

Medium


Metody Dlaczego Dwupunkt nie działa?

“Odpuścić” oznacza uwolnić się od oczekiwań, że nastąpią zmiany, które samemu sobie wymyśliłeś czy narzuciłeś. To nie ma nic wspólnego z nie-działaniem. Jeśli dokonała się zmiana, musisz działać według nowego programu zakodowanego w polu informacyjnym, inaczej doprowadzisz do samo-sabotażu.

Kolejną istotną sprawą jest fakt, że Twoja podświadomość “trzyma się” danych przekonań, bo czerpiesz z nich “korzyści”. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że podświadomość jest neutralna. Oznacza to, że zakodowane informacje nie są podzielone na “dobre” i “złe”. Podświadomość gromadzi je we wspólne zbiory pod względem podobnych emocji, związanych z daną sytuacją. Pamiętaj też, że zawsze działa dla Twojego dobra. Wyszukuje "korzyści" z danego stanu i trzyma się ich bardzo mocno. Dlatego, jeśli nie zauważasz zmian w temacie, z którym pracujesz, warto przyjrzeć się temu, co daje Tobie właśnie to doświadczenie. Zobacz jak może to wyglądać w przypadku choroby:

Vianna: Nad czym chciałbyś popracować? Klient: Chcę wyzdrowieć. Mam dość choroby. Chcę, żeby rak zniknął. V: Dlaczego chorujesz? K. Nie wiem. Po prostu chcę wyzdrowieć. V: Ale gdybyś wiedział, dlaczego zachorowałeś, jaka byłaby odpowiedź? K: Nie wiem! V: Jaka była najlepsza rzecz, która przytrafiła ci się od momentu, w którym zachorowałeś? K. Nic dobrego z tego nie wynikło. Tylko cierpienie. V: Ale gdyby wynikło z tego coś dobrego, co to by było?

Medium

K: No poprawiły się stosunki między członkami rodziny. Matka do mnie dzwoni i mogłem porozmawiać z ojcem. Wcześniej nie rozmawiałem z nim przez 15 lat. Przypuszczam, że można powiedzieć, że poprawiły się nasze stosunki. To jest najlepsza rzecz, która przytrafiła mi się od momentu, w którym zachorowałem. V: Czy gdybyś wyzdrowiał, twoje stosunki z rodzicami wciąż byłyby równie dobre? K: No nie, jestem pewien, że wszystko byłoby po staremu. V: Tak więc tak naprawdę, choroba ci służy. K: Nie... no może tak, przynajmniej jeśli chodzi o stosunki z moimi rodzicami. (...) V: A jaka najgorsza rzecz stanie się , jeśli wyzdrowiejesz? K: Będę musiał wrócić do pracy, a jestem bezrobotny. Nie mam pieniędzy i nie mogę o siebie zadbać. Teraz dostaję zadatek. (fragment z Vianna Stibal "Theta Healing dla zaawansowanych")

Bardzo często w podświadomości są zakodowane programy, przekonania i szereg wzorców, które blokują doświadczanie zmian. Twoja podświadomość może nie znać niektórych pojęć tj. uzdrowienie, cuda, działanie, natychmiastowe uzdrawianie. Możesz mieć zakodowane, że tylko lekarz jest w stanie Ciebie wyleczyć. Dlatego też, nigdy samodzielnie nie podejmuj decyzji o rezygnacji z leczenia metodami tradycyjnymi na rzecz metod niekonwencjonalnych. Lekarz sam zadecyduje o przerwaniu leczenia, gdy zauważy, że następuje poprawa.

str. 38


Metody Dlaczego Dwupunkt nie działa?

Aby sprawdzić, które przekonania ograniczają zmiany w Twoim życiu, wykonaj prosty test ciała/test mięśniowy (instrukcję jak wykonać test ciała/mięśniowy znajdziesz na stronie: www.kwantowecentrumprzemiany.com) dla następujących stwierdzeń:

* Wiem, co oznacza działanie. * Wiem, że można działać. * Wiem, co to znaczy być natychmiastowo uzdrowionym. * Wiem, co to znaczy uzdrowić siebie. * Wiem, co to oznacza doświadczyć cudu uzdrowienia na sobie. * Wiem, że jest możliwe natychmiastowe uzdrowienie. * Jestem szczęśliwy. * Jestem zdrowy. * Jestem silny. * Lubię samego siebie. * Wszystko jest w porządku. * Rozumiem jakie to odczucie uzdrawiać siebie. * Wierzę w samego siebie. * Wierzę w cuda. * Doświadczam cudów w swoim życiu. * Uzdrowić mnie może tylko lekarz/doktor/chirurg.

Pragnę Ci również zwrócić uwagę, że rolą każdego praktyka metod kwantowych jest bycie obserwatorem zmian w Polu Matrycy, a to, co zaczyna się dziać w Twoim życiu i czy to dostrzegasz, czy też nie, zależy już wyłącznie od Ciebie, od Twojej otwartości na zmiany oraz od tego, czy jesteś gotowy przejąć całkowitą odpowiedzialność za to, co dzieje się w Twoim życiu.

Jeśli podchodzisz do sesji z przekonaniem, że i tak nic się nie zmieni, że to i tak nie podziała, to masz rację, dokładnie tak będzie. Twoja podświadomość o to doskonale zadba.

Jeśli od początku czujesz opór i podchodzisz z ironią do tego typu metod, to sobie odpuść "testowanie". Dopóki Twój umysł będzie ukierunkowany na dostrzeganie tylko braków, tylko tego, co nie-działa, dopóty nie zauważysz żadnych zmian w swoim życiu. W momencie, gdy odpuszczasz ego i "wiem lepiej", dopiero wtedy jesteś w stanie doświadczać cudów.

Każda metoda kwantowa jest genialna w swoim działaniu, ale nie każdy jest otwarty i gotowy na odpuszczenie oczekiwań, kontroli czy też oporu, aby te zmiany dostrzec czy też ich doświadczać. Najważniejsze są wewnętrzne głębokie pragnienia i determinacja w działaniu do Dodaj też stwierdzenia, które same nasuwają przejęcia całkowitej odpowiedzialności za swoje się Tobie do głowy, a będziesz wiedzieć ,co sa- życie. botuje Twoje uwolnienie się od starych wzorców.

str. 39

Medium


Polecamy podręcznik do Nieinwazyjnej Analizy Osobowości. Opowiada o interpretacji naszego wyglądu. Jest dostępny na http://ebookpoint.pl

Medium

str. 40


Kaja Łuczak

Kolorowe Motyle – wysłannicy Aniołów

Nasze życie ma wiele wymiarów. Jesteśmy połączeni kilkoma nićmi istnienia. Każdy z nas podąża inną drogą. Ma do wykonania swój własny cel. Mamy pozostawić na świecie cudowny znak, ślad tego, kim byliśmy tu, na tej ziemi. Aby móc bezpieczniej i ciekawiej przejść naszą ścieżką, mamy do wykorzystania mnóstwo narzędzi. Narzędzi, dzięki którym lepiej poznajemy siebie. Swoje istnienie. Przeszłość, ale i również przyszłość. Możemy słuchać i uczyć się, bądź wątpić i śmiać, że cuda, które przytrafiają się nam tu na ziemi, nie mają nic wspólnego z magią. Przecież magia istniała od wieków. Nasze życie może być albo magiczne i ciekawe, albo szare i smutne. Ja wybieram tą pierwszą wersję. Wybieram magiczną stronę życia. Metoda Kolorowe Motyle® twórczyni Iwony Mazurek jest taką niewidzialną nicią łączącą nas z magią i z naszym przeznaczeniem. Dzięki jej technice, którą autorka klarowała i umacniała przez lata, dzięki dogłębnej analizie naszego portretu, wnętrza, duszy, poznajemy niewidzialne gołym okiem pokłady szarych energii, które zakłócają nasz spokój i nas ograniczają. Energii wyczerpujących nas zarówno fizycznie, jak i duchowo. Zaś dzięki właściwościom kolorów, ich głębokiej tajemnej wiedzy, dostępnej dziś pra-

str. 41

wie każdemu, możemy poznać nasze pozytywne aspekty osobowości i wprowadzić do życia światło. Kolor jest jak dźwięk. Pojawia się w wybranych przestrzeniach, aby dać albo zabrać. Kolorem niczym słowem możemy opisać chwilę, nastrój, emocje. Bowiem światło rodzi kolory. Każdy z nas jest niczym pryzmat, przez który przebijają się blaski i cienie. Każde z nich ubiera się we właściwą sobie barwę. Cała gama tych wibracji otacza nas wszędzie. Kolor jest przekaźnikiem naszych nastrojów. Kolorami malujemy nasze domy, ciała, miejsca. Kolory możemy albo lubić albo nie. Jedne dominują, a innych nie chcemy stosować. W metodzie Kolorowe Motyle® Iwony Mazurek kolory są wyznacznikiem. Motyl zaś jest symbolem uzdrawiania, przekaźnikiem, który łączy nas z niewiadomą. Kolorowe Motyle to istoty odnajdujące naszą osamotnioną duszę. Dzięki nim odszukujemy tą dawno zagubioną lub przerwaną nić, która łączy nas z naszym sacrum. Motyle stają się niewidzialną dłonią, która pozwala nam postawić diagnozę. Zobaczyć problem w wysokowibracyjnej przestrzeni. Pozwala nam poznać symbolikę głęboko skrywaną przez człowieka. Bo przecież ludzie od zawsze porozumiewali się symbolami.

Medium


Metody Kolorowe Motyle®

Symbole otaczają nas wszędzie. Metoda ta łączy barwę, symbol i głębię duszy, aby wyklarować spójną całość i pomóc w odnalezieniu własnej wewnętrznej potęgi. Każdy z nas jest mistrzem własnego życia. My jako nauczyciele mamy za zadanie pomagać ludziom w odnajdywaniu ich diamentów. Dzięki tej metodzie możemy: poznać potencjał jednostki, stworzyć totem dla firmy, aby chronił bądź motywował, odnajdywać trudne zakamarki relacji partnerskich, odpowiadać na pytania, które wymagają głębszej analizy, transformować oraz uzdrawiać swoje życie. Tu symbolem jest motyl. Motyl będący wysłannikiem Aniołów. Motyl którego siłą jest siła mi-

łości. On przekazuje nam wiedzę, którą my przekazujemy Wam. Warto zaufać niewidzialnym siłom, bo w końcu na samym początku było światło. Dziś przekazy intuicyjne, gdy słuchamy naszej duszy, stają się tym światłem i uzdrawianiem miłością – bo wszystko żyje i rodzi się siłą miłości. Przekaz w tej Metodzie Uzdrawiania jest sumą światła i miłości zebraną podczas seansu. Suma ta staje się drogowskazem pozwalającym zrobić krok naprzód w stronę słońca. Więcej informacji o metodzie Kolorowe Motyle® i jej autorce Iwonie Mazurek na stronie: www.kolorowe-motyle.com

"Kolorowe Motyle® to obrazy wyłaniające się z duchowych przestrzeni. Są

one czyste, żywe, świetliste, promieniujące i wibrujące. Jeszcze wiele miesięcy po wydarzeniu działają w zadziwiający sposób na podświadomość osoby, dla której są tworzone. Kolorowe Motyle® przynoszą na swoich skrzydłach zakodowane przekazy i odpowiedzi. Są nośnikiem informacji, które przekazuje nam nasza dusza przemawiając formą i kształtem motyla oraz energią i wzorem kolorów na jego skrzydłach. Obrazy powstają poza świadomością, są wolne od działania naszego ego i nie można w żaden sposób wpłynąć na wybór kolorów czy jakość obrazu. Są najczystszym przekazem duszy, dlatego tak mocno działają swoją energią i są uznawane za nowatorskie." Iwona Mazurek

Medium

str. 42


Metody Kolorowe Motyle® KAJA ŁUCZAK o sobie: Nazywam sie Kaja Łuczak. Jestem instruktorem metody Kolorowe Motyle® i absolwentką Akademii Sztuk Kreatywnych. Dzięki mojej mistrzyni Iwonie Mazurek poznałam narzędzia do pracy życia. Mam do wykonania misje. Niedawno wyruszyłam za pierwszym drogowskazem. Resztę pozostawiam przeznaczeniu. Taniec, którego uczę łączy w sobie fizyczność i emocje. Kolorowe Motyle pozwoliły mi ujrzeć więcej wymiarów życia. Zapraszam do poznania własnych dróg. Warto wyruszyć w tą podróż. Niech Miłość uzdrawia. Wiersz Kai „Kolorowe Motyle – cud życia”

najpierw jest światło kuliste pęczniejące magią białe światło potem jest błysk czerwień z pomarańczem wysyłają impuls światu z żółci wyłania się kokon mocy uwikłanie nici prawdy zieleń otwiera skrzydła magii pulsując niebieskim świtem łomocze skrzydłami indygo wzbijając się coraz wyżej do tęczy fioletu spełnienia z magenty powstaje inspiracja cały wachlarz pragnień podświadomych drgań życia w ostatnim tchnieniu marzenia słodki zapach różowego snu wędruje ku aniołom tworząc jednobarwną przestrzeń dla spełnienia.. i wtedy powstaje cud życia... str. 43

Medium


Metody Kolorowe Motyle速

Medium

str. 44


Katarzyna Hojan Sitkowska

Moje Vedic Art Dziś inaczej opowiem Wam o Vedic Art. – Ciiiicho! – syknął przez zęby. Uśmiechnął się jednocześnie tak, jakbym miała zobaczyć ten uśmiech w ciemnościach. Zamilkłam. Cóż miałam mówić siedząc w szafie? Chwileczkę! Jak ja się w tej szafie znalazłam? Między jedwabnymi bluzeczkami, mając u stóp... kartony z pantoflami. Usilnie próbowałam sobie przypomnieć, nic jednak nie pojawiało mi się w głowie. Co za różnica, jak się znalazłam. Ważne jest, by się wydostać. Ale jak? Strach narastał we mnie, obezwładniał rozum i ciało. Strach jest jak tabletka z cyjankiem. Jeśli pozwolę sobie ją przegryźć, to nie będzie już odwrotu. Ale nie poddawałam się. Przesuwałam palcami po drzwiach, szukając jakiegoś wyjścia. Chaotycznie i nerwowo, bo strach siedział mi na plecach. Nie ma wyjścia. Nagle zobaczyłam promyk słońca wpadający do wnętrza przez... dziurkę od klucza! Przesunęłam się do tego światła i juuuuż prawie zerknęłam przez dziurkę, gdy nagle uświadomiłam sobie, że za drzwiami może być jeszcze większy Strach! Nerwowe oddechy, płytkie i duszące... Przyłożyłam czoło do drzwi z zamkniętymi oczami. Chwilkę potrwało zanim odważyłam się otworzyć oko i zerknąć. Obraz świata na zewnątrz oglądany przez dziurkę od klucza:

str. 45

- niczym przez pryzmat widać to co normalnie poukładane na półkach – emocje, strachy, radości. - mogę obserwować, nie wchodząc w proces, wszak oddzielają mnie bezpiecznie drzwi. - widzę fragmentami, daje mi to szansę na przyjrzenie się konkretnym miejscom i przeanalizowanie ich. - oglądanie świata przez dziurkę od klucza pozwala mi świadomie podjąć decyzję, by otworzyć drzwi - wyjść ze strefy nerwowego komfortu, odetchnąć pełną piersią i wprowadzić zmiany w całości obrazu. Tak właśnie robię. Jestem wolna. Doceniam ciszę szafy i obserwację fragmentów, jednocześnie cieszę się z całego obrazu i świadomości zmian jakich mogę dokonać. W trakcie warsztatu Vedic Art siedzimy w swoich szafach. Powoli podejmujemy decyzje, by z nich wyjść. A oglądanie świata/obrazów przez dziurkę to jedna z zasad Vedic Art. Uczymy się w trakcie niej świadomych wyborów. Bowiem, gdy opanujemy podejmowanie decyzji na obrazie, to łatwiej nam z nimi w życiu. To jest magia Vedic Art. Na pozór nic nie znaczące maziania na płótnie zmieniają nasze podejście do życia.

Medium


Metody Moje Vedic Art

obraz Katarzyny Hojan-Sitkowskiej

Medium

str. 46


Tomasz Sobolewski

O Duszy z Miłością Miłość – jak twierdził Platon – to rodzaj boskiego szaleństwa. Miłość jest miernikiem naszego związku partnerskiego. Współcześnie do miłości podchodzimy jak do czegoś, co możemy kontrolować; zastanawiamy się, czym jest miłość i jak skutecznie możemy kochać. Miłości stawiamy wygórowane żądania, oczekiwania i dziwimy się, że borykamy się z wieloma problemami w związku miłosnym. Chcemy, by miłość wyrwała nas z pustki naszego istnienia i wyleczyła wszystkie nasze rany. Kiedy po raz kolejny rozpada nam się związek, przyrzekamy sobie nie powtórzyć nigdy tego samego błędu. Ale miłość za każdym razem, kiedy kochamy na nowo, uczy nas czegoś nowego. Zapominamy, że miłość jest wieczna i trwała. Ma moc odradzania się. Może na miłość warto spojrzeć jako na dzieje ludzkich związków i spostrzegać ją jako doświadczenie naszej duszy? Bo miłość zawsze odrywa nas od ziemi i powoduje wzrost naszej świadomości. W miłości wznosimy ukochanego/ukochaną na szczyty boskości naszej wyobraźni. Chcemy folgować nieziemskim potrzebom i apetytom. Nie dostrzegamy wtedy wad ukochanego. Może miłość nie jest na miarę tego świata? I nasza dusza poprzez miłość chce nasycić swój głód. Miłość chcemy traktować kierując się ziemskim rozsądkiem, a tymczasem miłość

str. 47

ma w sobie już coś wiecznego. To miłość uwalnia nas z pragmatycznego logicznego postępowania, trzeźwego życia. Miłość to nasze drzwi do boskości, droga do niebios. To wymiar duchowy. Aby doświadczyć tego musimy się zgodzić, że miłość nie jest pojęciem romantycznym. Miłość w związku miłosnym ma swoje „cienie”. Często tracimy wiarę i nadzieję, myślami jesteśmy przy rozstaniu. Ulegamy nierealistycznym ideałom i wymaganiom. Gdy doświadczamy naszych niepowodzeń, wtedy poznajemy pełny wymiar miłości. Jedną z najsilniejszych potrzeb naszych, to bycie w związku. To dusza potrzebuje intymności, bogactwa naszych osobowości i unikalności. Dusza również potrzebuje więzi – z innymi ludźmi, przyrodą, społeczeństwem i poprzez miłość to wyraża. Potrzebuje wspólnoty. Poprzez te więzi dusza nie musi domagać się swego. Miłość więc to nie tylko sprawa relacji międzyludzkich, ale również duszy. Dusza mieszka w czasie – jest obecna w naszym życiu – mieszka też w wieczności – to jej boski wymiar. I gdy jej część zanurzona w życiu doprowadza nas do rozpaczy, pomyślmy wtedy o jej wieczności. Pamiętajmy również o tym – co podkreślał włoski filozof Marsilio Ficino – ”jedynym strażnikiem życia jest miłość, trzeba jednak samemu kochać, by być kochanym”

Medium


Anita Katarzyna Wesner

Rozpostarłam skrzydła Czasami bywają takie chwile w życiu, że ma się wszystkiego dość... Czasami życie nas po prostu w jakimś momencie przerasta. W sumie to dobre doświadczenie, a jednak czujemy pewnego rodzaju dyskomfort w sobie samych, jakby nam czegoś brakowało, jakbyśmy szukali ''dziury w całym'' sobie. Tylko ciągle wzdychamy, by uwolnić się z owego koszmarnego napięcia i jest to dobre samo w sobie. Nie zawsze wszystko jest od razu takie oczywiste i jasne, czasem trzeba się lekko zagubić w tym całym ''koszmarnym odczuciu'', by odnaleźć Siebie Samego. A tak, właśnie tak. Konfrontacja z samym sobą bywa czasami bolesna, ale uwalnia całe pokłady nagromadzone w nas od wielu lat. Pozwala się odnowić w sensie ciała i ducha. By sprostać owemu zadaniu, należy się sobą zaopiekować, by poczuć w sobie Moc. Wsłuchanie się w sobie znany ton jest zbawienne. Nadaje nowy sens wszystkiemu, co ważne i mniej ważne. Wszystkiemu co sprawia nam radość, wszystkiemu, co uwzniośla. Prawda jest ożywcza, niczym woda zasilająca ziemię suchą i spękaną od braku owej wilgoci. Roślina, gdy nie ma dostatecznej ilości wody, usycha i tak też usycha nasze serce, gdy nie ma w nim najmniejszego choćby śladu miłości. Serce, nasze główne centrum sprawcze – nasze centrum dowodzenia. Ożywa ono, gdy wlewamy weń miłość, jako ożywczy płyn, zasilający zarówno ciało jak i ducha. Rozchodzi się wtedy po całym Naszym Istnieniu. Zatem do dzieła – uwalniamy wszelkie napięcia. Leję miód na swoją własną Duszę i nie tylko swoją.

Medium

Jesteśmy Doskonali w Swym własnym Istnieniu dokładnie tacy, jacy Jesteśmy. Nie ma na świecie drugiej takiej Istności jak My Sami. Taka jest prawda . O Ukochana Moja Istności, wiesz, że Kocham Cię Najbardziej na świecie. Jesteś – byłaś – będziesz zawsze, w każdym momencie życia, doskonałym urzeczywistnieniem Siebie jako Boga w Swej Kreacji. Boskości Ma Najpiękniejsza, Jesteś Czystym Przejawieniem Czułości – Prawdy – Niewinności, wszystkiego naraz. Pomagać innym jest Cudownym Doświadczeniem. Pomagać sobie samemu – sobie samej – jest nie lada wyzwaniem. Trzeba się zmierzyć ze sobą, ze swoim cieniem, a nie zawsze jest to miłe i przyjemne. Czasem bywa bardzo trudne. Jednak mimo trudności, warto zadać sobie ten wysiłek, ponieważ Prawda bywa odkrywcza, bywa pomocna – transformuje. Muzyka niech wspiera ów proces. Tylko niech się takowa objawi. Jest… Odczuwam zmęczenie ciała fizycznego, więc pewnie zaraz się położę, by zasnąć, a potem na nowo obudzić się do życia. O tak! Dysonans w ciele bywa trudny i niekomfortowy. Ale jakże zbawienny. Cisza ...zapada cisza. Jest kojąca, daje swego rodzaju otulenie… Jakikolwiek dźwięk nie jest w stanie zaspokoić mnie na tyle, bym poczuła się w tym komfortowo Jakikolwiek ruch nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, by nie myśleć – jeno odczuwać całą powierzchnią swego ciała fizycznego, to co jest, co się wydarza… Dobranoc…

str. 48


Refleksje o Reiki Bogusława M. Andrzejewska

Bezpieczeństwo Ten artykuł powtórzy wiele z tego, o czym już pisałam. Jednak jest taka potrzeba, ponieważ pewne tematy i pytania stale wracają. Być może niektórym osobom trudno uwierzyć, że Reiki jest cudowną i bezpieczną energią, bo przyzwyczaili się do dualistycznego pojmowania świata i uważają, że wszędzie i we wszystkim musi być coś szkodliwego. No cóż – moim zdaniem energia Reiki płynie z Najwyższego Źródła i jako taka nie może nikomu zaszkodzić ani w ogóle nieść w sobie niczego złego. Z energią Reiki pracuję od prawie 25 lat. Za jej największą zaletę uważam prostotę. Klarowność, która nie wymaga żadnej skomplikowanej wiedzy, prowadzi nas w sposób niesłychanie oczywisty. W żaden sposób nie można zrobić Reiki źle. Można przyłożyć dłonie niezgodnie z opisami pozycji, oczywiście. I co z tego? Inaczej położone ręce nie sprawią, że Reiki zaszkodzi. Po prostu nie znajdą się na punktach akupunkturowych. Pozycje dłoni w Reiki są starannie dopracowane pod kątem chińskiej medycyny i dopasowane do meridianów. Punkty akupunkturowe, to takie miejsca, w których energia szybciej dociera do celu. Jednak możemy zrobić Reiki jedynie miejscowo – na jakiejś części ciała, gdzie tych punktów nikt nie ustalił – i też sobie popłynie. Jakkolwiek położymy ręce, nic złego nie zrobimy.

str. 49

Energia podąża za myślą. To podstawa pracy z Reiki. Jeśli zatem przykładam dłonie, wierzę, że Reiki przyniesie przyjmującemu zabieg tylko pozytywne efekty. Jeśli sama przyjmuję – otwieram się na dobro płynące w Reiki. Proste. A co się stanie, jeśli ktoś pomyśli sobie, że Reiki to coś złego i może mu zaszkodzić? Taka myśl wytworzy blokadę, która może objawić się nawet bólem. Dlatego jedna z ważnych zasad, to pytanie o zgodę na zabieg. Dotyczy to również przekazywania energii na odległość, co jest możliwe po drugim stopniu. Jeśli jednak jesteś „reikowcem” , czyli sam przekazujesz innym Reiki i korzystasz z jej dobrodziejstwa, to oznacza, że ufasz tej energii i nie wytworzysz w sobie takiej blokady. Zasadniczo spontanicznie otworzysz się na tę energię, jeśli tylko ktoś prześle ją w Twoim kierunku. Otworzysz się z korzyścią dla siebie. Inaczej być nie może. Reiki to Dobro, Miłość i Światło. Jeśli ktoś powiada, że razem z przesyłaną energią można wysłać Ci coś złego, jakieś byty czy inne rzeczy – to jest to bzdura. Reiki sama w sobie jest czysta, a gości na sobie nie wozi. To Reiki jest dla nas narzędziem, które wykorzystujemy do ochrony, a nawet do oczyszczania. Jaki miałoby to sens, gdyby Reiki „woziła” na sobie negatywne energetycznie byty.

Medium


Rozwój duchowy Refleksje o Reiki

Jednak pamiętaj, że energia idzie za myślą. Każda energia, także energia klątwy, słów, życzeń. Jeśli ktoś myśli o Tobie negatywnie i złorzeczy Tobie, a Ty otwierasz się na tę osobę i jej energie to niewykluczone, że dotknie Cię efekt takich wibracji. Ktoś, kto ma Reiki także powinien się zabezpieczać przed takim doświadczeniem, pamiętając jednocześnie, że to nie z Reiki płynie taka energia, lecz z życzeniami tamtej negatywnie myślącej osoby. Niestety wśród tych, którzy pracują z Reiki są też biedni ludzie, którzy noszą w sobie mnóstwo negatywnych emocji do całego świata. Otwieraj się zatem na Reiki, a nie na myśli i życzenia innych ludzi. Jak to zrobić? Myślą. Pomyśl o tym, czego pragniesz i na co wyrażasz zgodę. Te same zasady dotyczą „oczyszczania”. Oczyszczamy się po każdym skoku energetycznym – nie tylko przy Reiki. Wystarczy pójść na kurs, na którym są rozwnięci nauczyciele. Wystarczy porządnie pomedytować. Och, wystarczy pójść na imieniny i przez parę godzin siedzieć obok osoby o wysokich wibracjach…. I już proces oczyszczania ruszy, bo łyknęliśmy energię. Nie warto zatem bać się Reiki, bo… „oczyszcza”. Nie można tez przypisywać działaniu Reiki każdego spadku energetycznego i mówić, ze to efekt oczyszczania. To słowo moim zdaniem jest totalnie nadużywane. Oczywiście ma sens, bo ten proces jest częścią naszego rozwoju, natomiast moim zdaniem nie jest przypisany tylko do Reiki. Nie można nim straszyć siebie i innych. Czego się boimy, to przyciągamy. A ja jestem żywym przykładem dobrego dzialania mocy słów. Mój nauczyciel Reiki nigdy mnie nie straszył energią, lecz zapewniał, że Reiki będzie mnie wspierać i chronić. Nigdy się nie oczyszczałam po zabiegach w taki sposób, by można tym straszyć dzieci. Jeśli gorzej się czuję, to nie pytam, czy to oczyszczający efekt wcześniejszego reikowania, tylko od razu przykładam sobie dłonie i robię zabieg. Zawsze pomaga. Im bardziej się „oczyszczam”, tym więcej zabiegów robię i dzięki temu czuje się znacznie lepiej. Uciekanie przed Reiki, bo „będzie oczyszczanie”, jest jak uciekanie przed lekarzem, który ma w dłoni kojące lekarstwo, które uśmierzy ból. Energia idzie za myślą. Jeśli wierzysz, że po zabiegu będziesz się „strasznie” oczyszczać, to tak będzie. Jeśli wierzysz, że po przekazie, bę-

Medium

dziesz połamany i do niczego – będziesz. Twój umysł ma potężną moc, a Reiki go zasila. Jednak to Ty decydujesz, na co przeznaczysz energię. Proponuję w czasie zabiegu pomyśleć o tym, że będziesz zdrowy, szczęśliwy i bogaty. Zobaczysz, co się stanie… Po inicjacji potrzebujemy umownych 21 dni, aby nasz organizm przyzwyczaił się do pracy z energią. To szczególny czas, w którym należy codziennie robić zabiegi sobie i innym, poznawać to, co „mówią” dłonie, oswajać się i doświadczać. Nie należy niczego się bać, lecz z ciekawością dziecka słuchać siebie, swojego ciała, swojego serca i wszechświata. Niektórzy mówią, że w czasie tych dni nie wolno robić zabiegów innym osobom, bo będąc w procesie oczyszczania „sypiemy na innych swoimi brudami”. Nic bardziej głupiego! Jak pisałam wyżej, oczyszczamy się przez całe życie. Oznacza to, że rzadko kiedy moglibyśmy innym osobom przykładać ręce. Reiki tak nie działa, nie przekazuje naszych „brudów” innym osobom. To tylko my sami możemy to zrobić poprzez brak umiejętności zarządzania emocjami. Jednym z najczęściej spotykanych problemów przy oczyszczaniu jest rozdrażnienie. Ktoś, kto nad tym nie panuje, pokrzykuje i warczy na innych. Reiki łagodzi także te stany, więc im bardziej przykre oczyszczanie, tym więcej Reiki zalecam. Przykładanie rąk innym – zaraz po inicjacji – pomaga nauczyć się pracy z energią. Na innych osobach lepiej czujemy energię niż na sobie. To jasne. Powtórzę: nikomu nie zaszkodzimy – nie ma takiej opcji! Nigdy nikomu nie zaszkodzimy, robiąc Reiki. W czasie tych 21 dni wyjątkowo ważne jest, aby pić dużo niegazowanej wody, która pomaga w gospodarowaniu energią. Ale możemy jeść wszystko, na co mamy ochotę i apetyt. Nie każdy po zainicjowaniu przejdzie od razu na wegetarianizm, a wegetarianin i tak ma swój jadłospis, którego powinien przestrzegać. Dajmy sobie prawo być po Reiki sobą tak samo, jak byliśmy sobą przed inicjacją. Jeśli z czegoś powinniśmy zrezygnować, energia nas od tego odrzuci. Najważniejsze, to zaufać sobie i energii. Uwierzyć, że niesie w sobie tylko Dobro, że jest Światłem miłości, dzięki któremu, może w naszym życiu być już tylko lepiej i lepiej, i lepiej... Myśl kreuje rzeczywistość. Dbajmy o nasze właściwe myślenie, także przy Reiki.

str. 50


Elen Elijah uzdrowiciel duszy, nauczyciel duchowy, doradca życiowy, trener rozwoju osobistego, regreserka, w swojej pracy często korzysta z channelingu http://epokaserca.pl

Ich Dwoje Było ich dwoje, ona i on. Patrzyli na siebie i żal się w sercach budził oraz tęsknota za zjednoczeniem, za stworzeniem pełni. Szli, tysiące lat mijało i jako dwoje szli, badając wciąż tęsknotę swoją i w niej stwarzali ciągłe pragnienie dopełnienia. Czasami udawało się im, już, już… dosięgnąć tego stanu, a wówczas, wydarzało się coś, co przerywało tę złudną sielankę. Śmierć, która ich rozdzielała nie była jednak przyczyną bólu ponownej samotności, lecz stanowiła dzwon przypomnienia, że w nich, w każdym z osobna, nie odnaleźli tego, po co zeszli, jako dwoje. Ci i tak szczęście mieli, ale i ból większy rozstania niż ci, którzy nigdy nie spotkali swojej, jak w tym śmiesznym świecie nazywali – połówki. Szli, więc dwoje, z których miliony powstały, jakby pączkowali w swej kobiecości i męskości. Z jednego dwoje, a z dwojga miliony, szli i zabawa trwała, wciąż zadania sobie wyznaczali, wciąż poznawać chcieli zależności, tworząc ból, zagrożenie, zdrady, odrzucenie, niezasługiwanie na miłość, starzenie, formy ciała, porównywanie, rozmiary, przemoc, agresję, zabór, własność, znieważenie, ograniczenie, lekceważenie, lęk. Tworzył to umysł, widząc, tylko widząc miarę świata tego, stwarzał ogień, w którym żądza lub niemożność rolę grały, stwarzając ciągłą iluzję związku. Bawili się ...i cierpieli. W pogoni za dopełnieniem łzy lali i tęsknota rozdzierała ich

str. 51

serca. Wciąż w bólu, w ckliwej tęsknocie, która, gdy dano im dotknąć drugiego, zamieniała się w piekło i iluzję związku. Ja muszę tak żyć, ja muszę to wypełnić, ja mam zobowiązanie, ja się boję, znów mnie krzywdzi, żyć bez niej nie mogę, dlaczego on mi to robi, znajdę sobie młodszą, wezmę bogatszego… umysł, umysł, umysł i tak trwają, tańcząc taniec śmierci, zapomnieli, kim są i dlaczego. I dzień nastał sądu, tak myśleli i bali się, lecz nie był to dzień ostatni. Anioł Miłosierdzia ukazał im się jak Anioł Stróż, troszczący się o dwoje i rzekł: – Po cóż szukacie, skoro w sobie macie wszystko dzieci moje, tu cisza jest i pełnia. Nie zgodził się mężczyzna – umysł świata tego, nie zgodziła kobieta, choć w sercu drżenie poczuła. – Służyć chcę mężczyźnie memu i opiekować się nim – wyznała. – To takie wzniosłe móc życie poświęcić innym. – Chcę jej, kobiety, bo cóż życie bez seksu warte i troski, próbowałem w samotności żyć, lecz nijakie to życie, choć starałem się, próbowałem wiele, Boga odnaleźć, wiele kobiet posiadać, bawić się życiem, lecz w sercu pojawiała się w chwilach samotność i niezrozumiane dążenie do posiadania tej jednej.

Medium


Duchowość Ich Dwoje

– A ja – pośpiesznie dodała kobieta – tak bardzo żyć chcę dla niego, być jego, rodzić dzieci jego i należeć do kogoś, choć i złość mnie bierze często na niego, na jego głupotę, nieumiejętność miłości, brak czułości i słabość. – Nie jesteś lepsza – odparł szybko mężczyzna – chcesz kochać, lecz nie potrafisz, chcesz dawać, lecz nie umiesz, mówisz za wiele, żądasz wciąż czegoś, marudzisz, zapatrzona w swój wygląd zapominasz o mnie, o tym, co naprawdę połączyć by nas mogło i złości mnie to. Nie słyszysz, gdy mówię, słuchasz tylko tego, co sama wypowiadasz, a ja jak głuchy i ślepy nie wiem, dokąd iść. Trwało to dłuższą chwilę, aż Anioł Miłosierdzia przerwał monologi umysłu starego i serca starego, bo wciąż trwali w starym programie życia. – Jak długo chcecie w tym być – zapytał ich Anioł, lecz nie zrozumiali pytania. – Jak długo w bitwie trwać – umysł mężczyzna i serce kobieta? Zdziwili się: – My w bitwie? Przecież chcemy być ze sobą i stworzyć jedno, z dwóch połówek jedno. – Dość już mam gonienia za sercem – powiedział umysł, mężczyzna. – A ja, dość niezrozumienia mnie serca przez umysł – odrzekła kobieta – serce, będąc nadal w grze pozorów świata. I trwali by tak wieczność, bo żadne zbudzić się nie chciało, gdyby nie nastał dobry czas na Ziemi, gdzie czas Czasów zaserwował nowe. Ujrzeli OBRAZ – ona i on, w obliczu Anioła Miłosierdzia, ujrzeli obraz nowego. Zatrwożyli się, przerazili, pierwsze, co przyszło im w odczuwaniu to śmierć, śmierć poczuli i zapaść głęboką. – Nie, nie może to być, nie może, nie, nie – nie mogli zrozumieć, pojąć, zaakceptować, przyjąć. Długo trwało nim wgląd, który dostali, przeniknął ich nowym programem. Od tej chwili nie szukali już niczego, każde z nich stało się pełnią.

mądrość swą poczuła i zrozumienie – nie musi już dla nikogo życia poświęcać, nie musi dla kogoś żyć, nie musi szukać w zewnętrznym świecie mądrości umysłu, bo nagle zdała sobie sprawę, że właśnie za tym dążyła, szukała mądrości i w niej skryć chciała się, jako miłość. Gotowa dać całą siebie, ba, życie nawet lub oczy wydrapać, bo i to się zdarzało, a wszystko dlatego, gdyż nie uznawała swej mądrości. Patrzył na to wszystko on. Z początku z lekceważeniem, bo za mądrego się miał, lecz gdy czas na niego przyszedł, mina zrzedła mu, gdyż poczuł swoją pustkę i ciągłą gonitwę za sercem. Jak mógł uznawać się za mądrego – pomyślał, skoro nie zauważył, że i on serce posiada i za niczym biec nie musi, a seks, jakże mu się w chwili tej, śmiesznym zdał. Jak mogłem mądrością swą nad świat wynosić się, nad innych, nad kobietę i dzieci, skoro nie spostrzegłem, że serce mam, a seks zabawą jest w przyciąganie i trwa tak długo, aż jedność znajdzie każde z nas. I ulgę poczuł on – umysł, o jakąż ulgę. I stanęli oboje nadzy – ona w mądrości i miłości nie musiała już niczego udowadniać, dla nikogo żyć, niczego szukać, przed niczym się chronić. – Eureka – zakrzyknęła – Nic nie muszę. Kocham, Kocham – skakała radosna w swej nowo poznanej wolności. Czuła jak rozpiera ją miłość, jak płomień miłości przenika jej ciało i rozpala życie, świat, istnienie. Nagle poczuła, czym miłość jest do siebie – wolnością, gdzie nic nie trzeba, gdzie nigdzie nie pędzi wewnętrzna potrzeba. – Kocham Cię Boże – zawołała i ciepło przytuliła mężczyznę.

Byłem tam, widziałem, ciekawi jesteście, co się wydarzyło? Każde z nich spojrzało na siebie. Ona na siebie tylko i on tylko na siebie. Najpierw ona, gdyż bliżej stała Anioła, zobaczyła, że choć sercem jest, toć i umysł ma. Zdziwiła się, lecz przyjęła i nagle

Medium

str. 52


Duchowość Ich Dwoje

Zdziwiła się, bo to co poczuła w tej chwili, było niezwykłe – kochała, lecz nie było tutaj już lęku, smutku, zależności. Kochała, lecz jakże była to inna miłość, kochała SIEBIE, zrozumiała różnicę, kochała teraz siebie i to dało jej wolność, dało jej odczucie pełni i wdzięczność. Nie mogła nasycić się tą miłością, mężczyzna nie był już jej potrzebny do szczęścia, gdyż wszystko miała w sobie: całą Miłość wszechświata, pełnię, zjednoczenie. Lecz, poczuła to teraz wyraźnie, dopiero teraz wie, czym jest miłość i z radością podzieli się nią z nim, dla wspólnej zabawy, wspólnej radości, dla tworzenia nowego, wspaniałego świata. Ekscytowało ją to – Nowe. I lęku ni innej zależności w niej już nie było. Ponieważ stała się miłością, nie musiała skupiać uwagi na sobie i stała się jak słońce, promieniujące blaskiem najjaśniejszym. On patrzył i podziw w nim się tworzył. Jak pięknie wyglądała! Jasność tylko widział, blask i nic więcej nie mało znaczenia – ciało, wiek, strój, umiejętności, to co było starym programem, zniknęło dla niego, gdyż stawał się jak ona jednością. I spojrzał na siebie i ujrzał swe serce, które dzięki jej przemianie, stało się świetliste i czyste, gorejące, niczym krzew objawiony Mojżeszowi,

str. 53

wieczną miłością. I poczuł jak zmienia się, dobrze mu w tym było i spokój czuł. Kochać, to takie proste – pomyślał i spojrzał na kobietę. Nie czuł pożądania, lecz czułość i chęć obdarowania jej tym, co teraz odczuł. Przepełniała go radość, dziwne uczucie miłości, w której zniknęła znana mu seksualność, poczuł….. wolność i wdzięczność za uwolnienie się z tego. Na miejsce tamtego pojawiła się nieznana mu wcześniej światłość, która lekko i radośnie płynęła w nim. Poczuł, zrozumiał, on – mężczyzna, kim jest, zrozumiał, że był jak dziecko domagające się zabawek, używające przemocy, tupiące nogami, krzyczące lub zapijające swą słabość. Śmiał się, bo zobaczył w sobie całość starego programu i wzruszenie poczuł z wolności, która pojawiła się w nim. – Kochać, jak pięknie jest kochać siebie, jak wspaniale serce poczuć w sobie, jak …cudnie – zdziwił się jeszcze przez chwilkę, że słów tak egzaltowanych używa i zaśmiał zaraz. – Teraz mogę, jestem przecież miłością, sercem i mądrością umysłu. A skoro mądrością jestem, zaopiekuję się teraz kobietą i jeśli zechce, służył jej będą miłością, którą poznałem i opieką, bo mężczyzną się stałem.

Medium


Duchowość Ich Dwoje

Dobrze się poczuł, siła w nim urosła i zrozumiał, co znaczy być mężczyzną. Nie żądać od świata niczego, nie wywyższać się ponad innych, nie oglądać za kobiecymi wdziękami, lecz służbę pełnić – świadczyć swoją boskość mądrością miłującą, prawością, oddaniem. Poczuł siłę, nigdy nie czuł się mężczyzną tak, jak teraz. Charyzma – to słowo przyszło mu do głowy, wziął je i zwrócił się do kobiety: – Czy zechcesz panią mą zostać? To dziwne, kiedyś nie powiedziałby słów takich, on panem chciał zostać, zawsze. A co będzie, jeśli – umysł stary przez chwilkę jeszcze powrócił – jeśli ona zawładnie mną? I tu kobieta się odezwała, mądrość przecież już odnalazła i jako serce mądrości pełne, rzekła: – Tak, wielbić będę Boga w nas, światłość naszą, a teraz i ja proszę, abyś zechciał panem moim zostać Boże. Dziwnie się poczuł mężczyzna. On Bogiem… Nie miał już w sobie pychy ni próżności, więc tylko ciepło serca poczuł i wdzięczność za tę kobietę, która w ten niezwykły sposób, w swej głębokiej mądrości, rozwiała jego maleńki lęk. Zrozumiał więcej – dzięki jej mądrości, zrozumiał więcej.

Medium

Ona dla niego panią, a on dla niej panem, lecz nie o fizyczność tu chodzi, a o boskość ich obojga. I zbliżyli się do siebie. Ich miłości nie było końca, jak dwie spirale łączyli się w wiecznym tańcu, bo gdy poznali tajemnicę, przestali być dwojgiem, stali się jednym, każde z nich w swej osobności. On serce odnalazł i stał się miłującym umysłem, a ona mądrość umysłu i stała się mądrością serca i kiedy stali się jednym – co uczynili? Połączyli to, co nigdy nie było rozdzielone, stając się coraz głębiej jednością miłowania Boga w sobie. Nie ma końca ich miłości, bo to nie miłość znana ze starego świata, lecz Bóg w całej swej istności powrócił do siebie, miłującego siebie samego. Powrócił do natury źródła, które w dwóch siłach działa żeńskiej i męskiej, lecz nie kobietą i nie mężczyzną są oni. Fragment książki "TAŃCZĄC ŻYCIE".

str. 54


Małgorzata Kołakowska runistka, nauczyciel Reiki http://mannaz.pl

Runa Naudiz

Dziesiąta runa starszego futharku.

Naudiz zwraca uwagę na to, aby nie trwać w stanie niepewności i strapienia, tylko podjąć jaJej rysunek, to dwa kawałki drewna pocie- kąkolwiek decyzję, która pozwoli wyjść z impasu. rane w celu rozniecenia ognia. Jeśli coś ma się zdarzyć, nie wystarczy o tym myśleć. Trzeba się zdecydować i zrobić pierwszy Wielu użytkowników kart lub kamieni runicz- krok. A potem być konsekwentnym w działaniu. Runa Naudiz będzie wspierać cię, aby podejnych obawia się tej runy. Niepotrzebnie. Owszem, wskazuje na trudne sytuacje, ale prze- mowane decyzje były przemyślane i trafne. Docież one są nieodłączną częścią życia; nigdy nie pilnuje, by konsekwentnie podążać drogą, którą jest tak, że doświadczamy tylko dobrych wyda- się wybrało. Wtedy pojawi się sposób rozwiązarzeń. Wskazując je, zapala jednocześnie świa- nia trudności i wyjdziesz z najtrudniejszych sytełko nadziei i uświadamia, że z każdej trudnej tuacji. Jeżeli czujesz się przyciśnięty do ściany, sytuacji jest wyjście. Trzeba tylko porzucić roz- wydaje się, że nie ma już żadnego wyjścia – Nauterki, brak zdecydowania w podejmowaniu de- diz pomoże wziąć los w swoje ręce i zmienić tak cyzji. niekorzystny układ. Nie ma potrzeby trwać w cierpieniu.

str. 55

Medium


Ezoteryka Runa Naudiz

Medium

str. 56


Ezoteryka Runa Naudiz

Runa osób urodzonych między 24 lipca a 08 sierpnia. Mają one wrodzoną umiejętność rozpoznawania powinności i nie ulegają kaprysom, zachciankom. Mało jest osób spod innych symboli runicznych, które mają tak rozwiniętą dyscyplinę wewnętrzną. Zdają sobie sprawę z faktu, że życie ma obie strony: jasną i ciemną. Najlepszy sposób na życie - złoty środek - odnajdują w działaniu. Nie poddają się złości. W chwilach stresu lub trudności nie zamykają się w cierpieniu, tylko natychmiast szukają wyjścia z impasu. I co ciekawe - znajdują je. Przeciwności tylko wzmacniają ich silną wolę. Wewnętrzne przekonanie, że zmiany przyniosą rozwiązanie i dobry rezultat pozwala przezwyciężyć zniechęcenie i stres, a w konsekwencji umocni się kontrola nad życiem. Do wad tych osób można zaliczyć występującą czasem skłonność, aby narzucać innym swój punkt widzenia i uważać, że wiedzą lepiej, jakie postępowanie będzie dla innych dobre. Naudiz wspomoże wszystkich niezdecydowanych, zastygłych w marazmie, aby ruszyć z miejsca. Odsunie rozterki dnia codziennego. Rozbudzi opór wobec wszystkiego, co staje nam na drodze rozwoju duchowego. Żywioł – powietrze Głoska – N Kolor – czarny

Energetyka terapeutyczna – Runa Naudiz stosowana jest w przypadkach stresu, depresji oraz chorób psychicznych. Na wszelkie choroby somatyczne, których przyczyna tkwi w psychice

str. 57

również można oddziaływać runą Naudiz.

Talizman – dla osób, które zmagają się z trudnościami życiowymi - dla polepszenia koncentracji i skupienia się na sposobach wyjścia z impasu. Pomoże przezwyciężyć depresję oraz przyniesie ulgę w cierpieniu. Również dla osób, które chcą zerwać z jakimkolwiek nałogiem! Może być także inspiracją dla osób, które idą drogą duchowego rozwoju, aby przeszkody, które napotykają, traktowały jako doświadczenia i lekcje. Na ich podstawie niech wyciągną korzystne wnioski. Remedium Feng Shui Działa w rejonie północno-wschodnim, który odpowiada za zdobywanie wiedzy. Elementy – Isa, częściowo Ansuz i Iwaz. Inna nazwa: Nauthiz, Nyd.

Interpretacja rozkładu – Jak już wspomniałam, nie należy się przerażać obecnością tej runy w rozkładzie. Wskazuje ona na trudny moment w "tu i teraz", lecz przy uważnym przyjrzeniu się kartom sąsiadującym, możemy znaleźć rozwiązanie problemu. Gdy towarzyszą jej runy Raido i Tiwaz, rozwiązaniem będzie zmiana miejsca zamieszkania lub zmiana pracy. Gdy sąsiadują z nią Gebo i Wunjo, pomocy trzeba poszukać wśród bliskich i życzliwych osób. Gdy obok są Isa i Iwaz, trzeba przeczekać trudny czas, a potem nie wahać się, tylko konsekwentnie rozważyć za i przeciw, a potem ruszyć z miejsca i podjąć konkretne działania.

Medium


Medium

str. 58


Draxus

Tarot: osobista perspektywa Tarot fascynuje i budzi zaciekawienie od dawna. Rozpoczynając nową serię artykułów, poświęconą tej jakże ciekawej dziedzinie, przyświecały mi dwa cele. Po pierwsze: stworzyć meritum możliwie jak najbardziej pomocne, gdyż głównym celem stawiania kart Tarota jest w moich oczach pomaganie ludziom. Drugim zaś składnikiem tej serii, będzie zweryfikowanie i wyjaśnienie pewnych mitów, nadal panujących wokół tego, jakże ciekawego tematu. Mając na uwadze powyższe, zadałem sobie pytanie o początek tej serii. Co takiego trzeba i warto powiedzieć o Tarocie już na samym wstępie, aby umożliwić czytelnikowi wejście i głębsze poczucie, czym Tarot jest i dlaczego wielu tarocistów i tarocistek reprezentuje często tak różne podejście filozoficzne do Tarota i różne zasady, dotyczące ich własnej etykiety działania i pracy z kartami. I co najważniejsze – jak czytelnik i osoba zainteresowana Tarotem może skorzystać na tej wiedzy. Tarot jako dziedzina intuicyjna i osobista

Tarot to dziedzina niezwykle intuicyjna i już z samej swojej natury – bardzo osobista. Tarocista układając karty, korzysta ze swojego doświadczenia i wyczucia, które podpowiada mu jak uzyskane wyniki interpretować. Same karty składają się bowiem przecież z zestawu symboli, ale to tarocista odszukuje ich związek z osobą, dla której układa karty. Same symbole interpretować można na wiele różnych sposobów – możliwości są tak różne jak różne są

str. 59

nasze własne życia i osobowości. Owe wyniki biorą się więc nie tyle z samych kart – te są tylko interfejsem ułatwiającym tarociście kontakt z nadświadomością czy podświadomością (zależnie od sytuacji i osobistych przekonań). Jednak na to, co ktoś jest zdolny odczytywać i co odczytuje dzięki kartom Tarota, składa się przede wszystkim osobiste doświadczenie osoby, zdolność do określonego pojmowania i odbierania świata. W rzeczywistości prawidłowe używanie Tarota, to przede wszystkim używanie tak zwanego Jasnowidzenia, czyli zdolności wglądu za pomocą poszerzonej świadomości. Świadomość jak pryzmat inaczej potrafi rozszczepiać światło informacji zależnie od tego, pod jakim kątem patrzymy – czyli różnić się może zależnie od osoby tarocisty, czy jasnowidza (te pojęcia w zasadzie możemy stosować tu zamiennie).

Tarot a osobiste doświadczenie i przekonania Ta osobista perspektywa, która umożliwia nam wgląd, nierozerwalnie jest związana z osobistym doświadczaniem i przekonaniami. Pamiętać należy, że tarocista czy jasnowidz obojętnie jak wolimy sobie nazywać taką osobę – to wciąż człowiek posiadający osobistą, określoną perspektywę, preferencje i przekonania. Ma to o tyle duże znaczenie, że związanie jest nie tylko z samym odbiorem informacji przez jasnowidza i tym jak widzi dane sprawy, ale również w kolejnym kroku wpływa także na to, jak owe informacje przekazuje.

Medium


Ezoteryka Tarot: osobista perspektywa

Żeby nieco praktyczniej przedstawić Wam sytuację, posłużmy się tutaj przykładem: Jasnowidz A, pod wpływem własnego doświadczenia życiowego, wali prosto z mostu i mówi na przykład: "nadchodzi katastrofa", czy na przykład: "wkrótce stracisz pracę". Jego sposób mówienia i decyzja o sposobie przekazywania informacji podyktowana jego własnym życiowym doświadczeniem i przekonaniami może sprawić, że skupi się na tych, a nie innych aspektach Twojego życia i przyszłości i poda je tak, a nie inaczej. Jasnowidz B natomiast, mówiąc o tych samych sprawach, może powiedzieć: „nadchodzi sytuacja, która nagle sprawi, że odkryjesz to i to, co przyniesie zmianę", "pojawi się przed tobą otwarta możliwość zmiany sytuacji takiej i takiej". Niby te same tematy i sytuacje ale widziane z zupełnie różnych perspektyw i różnoe interpretowane. Oczywiście w obu przypadkach to prawdam ale pamiętać należy, że to jak się sytuacja potoczym zależeć będzie od tegom jak osobam dla której układamy kartym zareaguje i jak wykorzysta te informacje. Piszę o tym dlatego, żeby już na wstępie uzmysłowić Ci Drogi Czytelniku czy Czytelniczko, iż choć sam w dalszej części serii o Tarocie przedstawiać będę dość stanowcze oceny tego, co uważam za etyczne i właściwe, a co kompletnie mi się nie podoba, to jednak pomimo tej stanowczości, podkreślić należy, że każdy z nas swoje oceny i interpretacje opiera na własnym doświadczeniu i etapie rozwoju duchowego. A ta tarociści i jasnowidzowie, wbrew obiegowej opinii, wciąż nie należą do grona istot doskonałych, pozbawionych własnych przekonań, które wpływają na ich ocenę. Różne perspektywy i sposoby działania są

Medium

też bardzo cenne. Dzięki nim, różni ludzie poszukujący konsultacji u tarocisty mogą wybierać i trafić na kogoś, kto odpowiada ich własnemu postrzeganiu świata i etapowi rozwoju osobistego, na który są gotowi. Tarot jest dla Ciebie

Oprócz jasnowidza, równie ważna jest osoba, która przychodzi po radę. Tu również osobista perspektywa wpływa na to, na ile umiemy i chcemy skorzystać z otrzymanych informacji. Zawsze też podkreślam, że moja interpretacja układu to jedno, ale równie ważne jest też to, co Ty czujesz, jako osoba, dla której układ przygotowałem. Tu również osobista perspektywa decyduje o efekcie końcowym, czyli tym, na ile dane informacje pomogą. Jeśli chcemy i jesteśmy otwarci, to każda informacja może zostać pozytywne zinterpretowana i okazać się bardzo pomocna. Czasem nawet nie musimy nic robić, Tarot jest przede wszystkim po to, by nam coś uzmysłowić, zwrócić naszą uwagę. Dzięki nowo nabytej perspektywie jesteśmy w stanie bardziej przygotowani wejść w nowe sytuacje i lepiej sobie w nich radzimy. W kolejnych częściach cyklu będę mówił znacznie więcej o etyce układania kart Tarota oraz rodzajach pytań i odpowiedzi, jakie mogą się pojawiać. Pamiętajcie więc, że osobista perspektywa tarocisty jak i Twoja własna jest zawsze obecna i stanowi wartościową część tego równania. Powiedziawszy to, pozwolę sobie w kolejnych częściach na przedstawienie Ci mojej własnej osobistej perspektywy i podejścia do układania kart Tarota. tarot@tarot-draxus.pl

str. 60


Elen Ellijah

Bajka o bogatym człowieku Był raz pewien starzec bardzo zadowolony ze swego życia. Wiele zarobił pieniędzy, majątek w ziemi też miał i synów wielu, no ...i kobiet, trochę, nazwijmy to – poznał. Czuł się syty, doglądał swojego i dawało mu to poczucie spełnionego życia. I czas przyszedł odejścia. Dusza z ciała wychodzi i przed tronem Boga staje /niech tak będzie w opowieści/. Odszedł spokojnie, gdyż spełnienie czuł i dobrze wypełnione życie. I pyta Bóg duszę bogacza: – Zadowolony jesteś, widzę? – Oj tak, życie przednie, spełnione, bardzo rad jestem z niego. I tu mogłaby opowieść się skończyć, gdyby nie to, że nie przez wszystkich zrozumiana być może. Opowiadam więc dalej. W świecie starym, Bóg zapytałby starca: – A cóż ze sobą wziąłeś, nic, po cóż więc czas na gromadzenie trawiłeś, a nie na modlitwę?

dawałem, szanowali mnie tak, jak ja ich i pracę, którą wykonywali. Majątek mnożyłem, gdyż Ciebie wziąłem za Przewodnika i Tobie się oddałem. To Ty myśli podsyłałeś, jaką decyzję podjąć. Pamiętałem dobrze fragment z Genesis, w którym o tym wspomniałeś i trzymałem się tego. Tylko wówczas, gdy mężczyzna Boga weźmie do serca swego, plon w życiu zbierze. Tak się stało i dziękuję Ci za tę wiedzę i prowadzenie. Ludzi mogłem wielu zatrudnić, z biedy wyszli, stali się szczęśliwymi, o rodziny troszczyli się i dzieci w miłości do Ciebie chowali, bo muszę Ci rzec, że i tego ich nauczyłem, kochałem ich jak swych synów. Gdy patrzę za siebie, cóż....trudno mi nawet wdzięczność wyrazić Tobie, za tyle dobra i łask, to dzięki Tobie tylu uszczęśliwić mogłem, nie moja, lecz Twoja Boże, to zasługa. Bóg spojrzał na starca, otworzył szeroko ramiona, przytulił i rzekł: – Dumny z Ciebie jestem synu, o więcej poLecz ta opowieść inna będzie. dobnych Tobie proszę, pięknie dar życia wykoPyta Bóg: rzystałeś. Czy chcesz zostać ze mną, czy też – Czy dobrze zarządzałeś życiem? zejść, aby dalej nieść dobro na Ziemi? – Tak, starałem się, o żony dbałem, wiele mi– Zostanę, ale nie na długo, bo choć zmęłości mi dały i ja im też, opiekowałem się każdą czony mocno nie jestem, chcę plan ułożyć i przez nich i w sercu je mam, jak i one mnie, w przy- myśleć, co mógłbym tym pięknym duszom na jaźni głębokiej żyliśmy, gdy jedna odchodziła do Ziemi w darze od Ciebie dać jeszcze. Ciebie, drugą pod dach przyjmowałem, bo wiele I to koniec opowieści. w okolicy samotnych i biednych ich było, a ja mia– Puenta, jaka spytasz? Prosta. łem się czym dzielić. Żyj całym sobą, twórz i pomnażaj, innych Synowie, mądrości i troski o swe rodziny nau- tego ucz, a wszystko niech Bóg prowadzi. czeni i o ziemię, bo o tę szczególnie dbałem – Powodzenia – rzekł Duch. i synów uczyłem, że Ziemia to nasza matka. I biedaków zatrudniałem, choć jałmużny nie Fragment książki "TAŃCZĄC ŻYCIE".

str. 61

Medium


Polecamy !

http://trismegista.pl. http://pismolasombra.pl.

Medium

str. 62


Grażyna A. Adamska

Bractwo Dusz Dwa dni później Maya i Peter z samego rana wbiegli zdenerwowani do domu cioci Beatrice. – Co się stało? – zapytała staruszka, każąc im usiąść. – W nocy była pełnia – mówiła, głośno dysząc Maya, a ciocia i Grace przytaknęły głową. – Katherina zawarła jakiś układ z Lucyferem o przejęcie Energii Duszy Odyna! – dokończył Peter. – Że co? – zapytała przerażona ciocia Beatrice, opadając bezwładnie na krzesło. – Jak to, układ z Lucyferem? – zapytała Grace, nie bardzo orientując się w temacie. Ciocia Beatrice wytłumaczyła: – Według starej legendy Lucyfer na początku istnienia Świata zapałał miłością i pożądaniem do pewnej ziemskiej kobiety. Został jednak strącony do Otchłani, przez co nie mógł wyjść do niej, na ziemię. Anioły Światłości, widząc jego tęsknotę, zdecydowały się poprosić Boga, by Lucyfer mógł się związać z kobietą, którą kochał. Po wielu namowach Anioły zdołały Go przekonać. Jednak decyzja Boga była taka, że Upadły Anioł może wychodzić na Ziemię raz na sto lat. W ten sposób Lucyfer został upokorzony, ponieważ po stu latach spędzonych w Otchłani, gdy wreszcie wolno mu było wyjść na Ziemię, owa kobieta już dawno zakończyła życie. Jak legenda głosi, raz na sto lat Lucyfer błąka się po Ziemi, tęskni, szukając tej, która już dawno odeszła.

str. 63

– A co to ma do przejęcia Energii Duszy Odyna? – dopytywała się Grace, pozostali patrzyli zaciekawieni. – Tylko siła wyższa może zmusić Duszę do oddania Energii, tą siłą wyższą może być Anioł, nawet Upadły – odpowiedziała ciocia. – Bractwo nie domyśliło się, że ona może coś takiego zrobić? – spytał nagle Peter. – Myśleliśmy, że chce wykorzystać Dianę. Diana jest słaba, bez problemu udałoby się zniszczyć Kamień Mocy i Drzewo Życia, zanim przejęłaby Energię. – A teraz? Co się teraz zmieniło? – dopytywała się Maya. – Teraz Energię przejmie Katherina, a przy pomocy Lucyfera... – pokręciła przecząco głową Beatrice, nie kończąc zdania. – Ale co obiecała mu w zamian? – spytała Grace. – Duszę jego ukochanej? – dopytał Peter i popatrzył ze zmartwioną miną na dziewczyny. W szkole Grace pojawiła się wcześniej niż zwykle. Zobaczyła Marcka wchodzącego do sali. Weszła tam zaraz za nim i krzyknęła wściekle, popychając go na ścianę: – Okłamałeś mnie! Chłopak odbił się od ściany jak piłka, a ona stanęła przed nim i wściekłym głosem dodała: – Powiedziałeś, że chcecie zniszczyć Kamień

Medium


Literatura Bractwo Dusz

Mocy i Drzewo Życia, a tymczasem Katherina zawarła układ z Lucyferem i ten zmusi Duszę Odyna, aby przekazał jej Energię! Marck chwycił Grace za ramiona: – Uspokój się! - Szarpnął dziewczynę i nie puszczając dodał: – Musiała to zrobić, bo zniszczyć Kamień Mocy i Drzewo Życia mogą tylko osoby połączone z nim więzami krwi. Puścił Grace, a ta, nie dając za wygraną, drążyła: – Przecież była jego żoną! – Nigdy nie połączyli się żadną Energią. Według Prawa Bractwa nie byli małżeństwem, nie łączą ich żadne więzy krwi! – odpowiedział chłopak. – Jak to, nie byli połączeni? Mają przecież córkę, Dianę! Chłopak się chwilę zawahał. – Diana nie jest córką Odyna – wyjaśnił po chwili. Grace spojrzała zdezorientowana na chłopaka. – Jak to, nie jest córką Odyna? – Oni tylko raz ze sobą – wytłumaczył ciszej Mark. – Podobno był chory i nie mógł... Grace odwróciła się tyłem do Marcka, zastanowiła się, po czym powiedziała: – Nie był chory. – Co? – zapytał Marck, bo nie dosłyszał. – Odyn nie był na nic chory – powtórzyła głośniej. Odwracając się do chłopaka, wyjaśniła: – Ja jestem jego wnuczką. Marck zrobił zaskoczoną minę, po czym usiadł w ławce. – Katherina o tym nie wie – dodał po chwili, jakby coś analizował. – Albo wie i chce przejąć Energię – odparła ze złością dziewczyna. – Po co miałaby to robić? – zapytał zdziwiony Marck. – Żeby być silniejszą od nas? I zniszczyć Bractwo? – wytłumaczyła dobitnie Grace. – Co? – zaśmiał się chłopak. – Nikt wam nie powiedział, że połączeni Inicjacją macie całkowitą władzę nad Energiami? – dodał swobodnie. – Każdy z was ma swoją Energię – odbiła piłeczkę Grace. – Chyba po to stworzyliście Krąg, aby z nami walczyć? – dodała. Marck dalej patrzył na nią z uśmiechem, po czym wstał i podchodząc do niej, odpowiedział: – Krąg powstał, żeby zniszczyć Energię Duszy

Medium

Odyna, a nie was. – Czyli z przyciąganiem się Energii to też bujda? – zapytała stanowczo dziewczyna. Chłopak spoważniał. Stanął przed nią i odparł: – To jest efekt uboczny, z którym to my musimy się mierzyć, bo wy jesteście po Inicjacji Pięciu Energii i po Planetarnych Ślubach. – Planetarnych Ślubach? – zdziwiła się Grace. Chłopak chwycił prawą rękę dziewczyny i wskazał na pierścionek. – W tym jest moc, której żadna Energia nie jest w stanie pokonać – dodał i puścił jej rękę, odwracając się w stronę swojej ławki. – Skąd o tym wiesz? – zapytała zdziwiona dziewczyna, ale nie uzyskała już odpowiedzi, bo właśnie do sali zaczęli schodzić się uczniowie i Marck zmienił wyraz twarzy na poważny i wzgardliwy.

W ostatni weekend października Arthur zorganizował urodziny Peterowi. Tradycyjnie, w domku na plaży, w towarzystwie całej szkoły. Był tort i życzenia. Lidia pojawiła się na imprezie tylko na chwilę. – Poczekaj – podbiegł do niej Arthur, zatrzymując ją w drzwiach wyjściowych. – Nie wychodź – powiedział prosząco. Lidia spojrzała na niego i poważnie odpowiedziała: – Nie mam ochoty na zabawę. Chłopak dotknął delikatnie jej policzka. Lidia przymknęła oczy, czuła, jak gromadzą się w nich łzy. – Proszę – szepnął Arthur, zbliżając się, aby ją pocałować. Jednak dziewczyna odsunęła się i nie patrząc na niego, wyszła szybko z domu. Chłopak uderzył pięścią w futrynę ze złości i zrezygnowania. – Wszystko ok? – zapytała obserwująca całą sytuację Grace. Chłopak odwrócił się do niej smutny. – Nie wiem, co robić – powiedział. – Daj jej czas – odpowiedziała poważnie, ale z troską w głosie dziewczyna. – Bez niej to nie ma sensu – dodał ze łzami w oczach. Grace podeszła i przytuliła chłopaka. – A myślałam, że taki z ciebie twardziel – powiedziała cicho. Chłopak zaśmiał się i odsunął od dziewczyny.

str. 64


Literatura Bractwo Dusz

– I dalej masz tak myśleć – puszczając do Grace oko, poszedł w kierunku konsoli. Grace napotkała wzrok Marcka, który przyglądał się całej sytuacji z daleka. Uśmiechnął się do niej szyderczo i zniknął, gdy zabrzmiała szybsza muzyka. Grace dołączyła na parkiecie do Mai, Petera i Davida. Przetańczyli kilka kawałków. Dziewczyna cały czas czuła wzrok Marcka na plecach. Potem chłopcy się ulotnili, a Grace i Maya dalej szalały. W końcu muzyka zaczęła zwalniać. Grace rozejrzała się za Davidem, gdy poczuła, że ktoś ją ciągnie za rękę, i wpadła w objęcia Marcka. – Zatańczymy? – zapytał. Grace trochę zdezorientowana spojrzała na Davida, który przyglądał się całej sytuacji, stojąc przy stanowisku DJa, ale nie ruszył się z miejsca. Marck też spojrzał na chłopaka. – Co, nie pozwoli ci? – szepnął do ucha, patrząc pytająco. – Dobrze – odpowiedziała szybko Grace. – Zatańczmy – dodała, spoglądając mu w oczy, i objęła go. Marck zrobił zadowoloną minę i przysunął do niej. Muzyka była wolna, chłopak miał bardzo dobre wyczucie rytmu, kołysali się. Grace co jakiś czas spoglądała na Davida, który stał razem z Arthurem i Peterem. Przyjaciele wyglądali jak wojownicy gotowi w każdej chwili do ataku. Diana też obserwowała całą sytuację. Raz jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Davida. Wtedy popatrzyła pogardliwie na niego, jednocześnie czując swój triumf. Muzyka dobiegła końca. Marck odsunął się od Grace, ta nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Pocałował ją w rękę i podziękował, po czym odszedł, zerkając jeszcze raz z szyderczym uśmiechem na Davida. David zdążył już podejść do dziewczyny i obejmując ją od strony pleców, zapytał: – Wszystko ok? Dziewczyna ocknęła się i potwierdziła głową. Potem przytuliła się do Davida i podczas kolejnych wolnych utworów tańczyli już tylko we dwoje. Grace w objęciach swojego chłopaka szybko zapomniała o tańcu z Marckiem. Poza tym, czarnowłosy chłopak już do końca imprezy nie pokazał się. – Jak to jest tańczyć z niedoszłym mordercą? – zapytała Diana, gdy spotkała Grace i Davida przy stole z napojami.

str. 65

Para spojrzała na siebie zmieszana. – To on przeprowadzał Rytuał Przejęcia Twojej Duszy –powiedziała wrednie Diana – i prawie mu się udało was zabić. – Śmiejąc się, odeszła. Grace spojrzała na Davida. – Myślisz, że Diana mówi prawdę? David, zły na siebie, że dopuścił do tego, aby Grace się narażała, odparł: – Po co miałaby kłamać? Przybliżając się do dziewczyny, dodał: – Jakby chciała zemsty na mnie albo na tobie, to zachowałaby to w tajemnicy. – Wziął napoje i ruszył w stronę konsoli, by opowiedzieć o wszystkim reszcie. Grace, idąc za nim, czuła wzrastającą złość, że przeczucia ją tak zawiodły.

10 listopada był bardzo nerwowym dniem. Mimo tego, że poprzedniego dnia cała szóstka ćwiczyła na wyspie pana Wu pod jego okiem, napięcie było duże. Poza tym Lidia, mimo pogodzenia z Arthurem, dalej potrzebowała czasu na pozbieranie się. Wszyscy czuli, że nie stanowią tak silnego połączenia Energii, jakie jest potrzebne do zniszczenia Runicznego Kamienia Serca i Drzewa Życia. Byli pewni, że każde słowo Marcka było kłamstwem i że Krąg Katheriny na ogromną przewagę nad nimi. Mieli wprawdzie Drzewo Życia Odyna, a Katherina tylko gałązkę, ale nawet, gdy paląc Drzewo, na chwilę osłabią jego Duszę, to gałązka wystarczy kobiecie do przejęcia jego Energii.

Medium


Literatura Bractwo Dusz

Wieczorem Krąg Czarnej Magii spotkał się pod jedynym drzewem na plaży, potężnym bukiem. Ognisko paliło się pośrodku, naokoło były wypisane znaki zaklęć i poszczególnych Energii, przy których stali kolejno Marck, Tamara, Timon, Diana i Nina. Katherina stała blisko ogniska i odprawiała Rytuał, dokładnie od momentu, gdy rozpoczęła się pełnia. – Nie pozwolimy ci na to! – krzyknął David, a za nim stanęli murem pozostali. Katherina spojrzała zdziwiona. Także Marck zaskoczony patrzył na Grace, pytając o co chodzi. Ta patrzyła na niego wściekła. – Nie możesz nic zrobić, David – odkrzyknęła kobieta i kontynuowała wymawianie zaklęcia.

W tym momencie ognisko zaczęło rosnąć, wszyscy zrobili krok do tył. Arthur i Peter próbowali zalać ogień wodą z morza, ale Nina przy pomocy Tamary odepchnęły fale. Potem Lidia i Maya stworzyły trąbę powietrzną, ale Mark i Timon powstrzymali je ogromną salwą ognia. Grace próbowała uspokoić ogień, ale w tym momencie pojawiła się Dusza Odyna. Dziewczyna odskoczyła. Zobaczyła te same przerażające oczy, które się do niej zaczęły zbliżać. David i Marck zasłonili Grace. A Katherina zawołała Duszę, rozkazując jej oddać swoją Energię. Marck, stojąc plecami przed chłopakiem i dziewczyną, zapytał: – Co wy wyprawiacie? – Okłamałeś mnie! – odpowiedziała wściekła Grace. – Co? – zapytał Marck, odwracając się przez ramię. – To ty prowadziłeś Rytuał Przejęcia Mojej Duszy. Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale David odrzucił go siłą powietrza. Marck wylądował pod drzewem. W tym czasie Dusza Odyna krzyknęła. Był to tak potężny wrzask, że wszystkich odrzuciło. Grace spojrzała na wyspę pana Wu. W tym właśnie momencie stary Chińczyk podpalił Drzewo Życia Odyna. Po chwili pojawiła się czarna poświata nad ogniskiem i Dusza usłyszała, że musi oddać swoją Energię Katherinie. Wszyscy usłyszeli krzyk „Nieeee!!! i potężny wybuch, który powalił kobietę na plecy. W międzyczasie wszyscy zaczęli walczyć ze sobą. Grace i Marck zerwali się w stronę Katheriny, aby odebrać jej Runiczny Kamień Serca

Medium

i Gałązkę z Drzewa Życia. Marcka zatrzymał David potężnym uderzeniem wody. Chłopaka zamroczyło. Grace podbiegła do leżącej kobiety i próbowała wyrwać jej przedmioty z ręki.– Muszę przejąć tę Energię – szepnęła kobieta. Była wyczerpana, a Grace wściekła wyrywała jej z ręki przedmioty. – Muszę ją zniszczyć. – Grace nagle spojrzała na Katherinę zaskoczona. – Co? – szepnęła. Kobieta resztką sił odpowiedziała: – Muszę zniszczyć tę Energię, bo ona zniszczy was. Grace złagodniała. – Jak to? – zapytała. – Nie chcesz mieć władzy nad Energią Duszy Odyna? Kobieta lekko się podniosła i szepnęła dziewczynie do ucha: – Odyn jest zły, chce abyście przejęli jego Energię i go ożywili, a potem będzie miał nad wami władzę. Władzę nad wszystkimi Energiami, władzę nad Ziemią i Kosmosem. Grace zaczęła gorączkowo przypominać sobie słowa babci Violet i łączyć fakty.

...to, co wydaje się złe, nie zawsze takie jest, a to, co dobre, może okazać się niebezpieczne...

– Babcia pisała o Odynie! – powiedziała do siebie. – Nie tylko on przychodził do mnie we śnie, była tam też babcia, ona się go bała, dlatego czułam strach. To był jej strach przed nim! – Muszę przejąć jego Energię! – usłyszała jeszcze Grace. – Tylko tak można go pokonać! – po czym kobieta wydała ostatnie tchnienie i jej Dusza poleciała w czarną poświatę. Nagle wszystko się uspokoiło, ustała walka. Dziewczyna myślała gorączkowo, spoglądając raz na Marcka, raz na Davida. Oczy Odyna zwróciły się na Grace. – Witaj wnuczko – powiedział nagle, przybierając łagodniejszy ton głosu Odyn. Nina, Tamara, Timon i Diana spojrzeli zaskoczeni. – Jesteś tutaj – wyczuć można było zadowolenie – odnalazłaś Runiczny Kamień Serca i Drzewo Życia – powiedział. Grace patrzyła na niego poważnie. – Przejmij teraz moją Energię, chcę ci ją dać! – dodał. Grace spojrzała na Davida, potem na Arthura, Petera, Lidię i Mayę, którzy ostrzegali ją głową, na końcu zwróciła wzrok w stronę Marcka, który patrzył poważnie, nie domyślając się, co zamierza zrobić dziewczyna.

str. 66


Literatura Bractwo Dusz

Grace wstała z ziemi i zwróciła się do Duszy Odyna: – Mam swoją Energię, po co mi jeszcze twoja? – Ognisko zaiskrzyło groźnie. – Będziesz miała władzę absolutną nad wszystkimi Energiami – odpowiedział zachęcająco Odyn, a pozostali patrzyli z przerażeniem, nie ruszając się z miejsc. – Władzę absolutną? – zastanowiła się Grace, spoglądając na Kamień i Gałązkę. – W ten sam sposób przekonałeś babcię Violet, żeby tobie pomogła? – zapytała dziewczyna. Dusza Odyna spojrzała uważnie na Grace. – Pomogła? – roześmiał się Odyn. – Twoja babcia była słaba, kochała tylko tego głupca Changa, musiałem ją zastraszyć – dodał, zbliżając się do twarzy dziewczyny. Arthur, Peter, David i Marck odruchowo wyrwali się w obronie, ale cała czwórka została przez Duszę Odyna brutalnie odepchnięta. – Ale z tobą to co innego – kontynuował starzec. – Masz w sobie potężną moc. – Uśmiechnął się. – Popatrz tylko – powiedział, wskazując na Davida i Marcka – ci kochają cię tak głęboko, że są w stanie oddać za ciebie życie – Grace patrzyła poważnie w oczy Duszy – a tamci są gotowi się dla ciebie poświęcić. – Dusza zaczęła krążyć wokół dziewczyny. – Możesz mieć ich wszystkich na każde zawołanie – Odyn próbował połechtać jej ego. – Masz Duszę Gai, najpotężniejszej bogini na tym świecie, możesz mieć wszystko – mówił. – Wystarczy, że przejmiesz moją Energię. – Dobrze – powiedziała Grace, a pozostali zaprotestowali. – Grace, nie! Co ty robisz! – Próbowali wstać, ale Odyn ich przytrzymywał. Po czym powiedział: – Podejdź do ognia. – Grace, idąc powoli, spojrzała na Marcka, ten patrzył uważnie. Stając przy ognisku, spojrzała na Duszę Odyna i zaczęła bawić się gałązką z Drzewa Życia. Potem spojrzała na pierścionek od Davida i zamyśliła się chwilę. – Wiesz co, dziadku – powiedziała, gdy przygotowywał się do oddania swojej Energii – właściwie to wystarczy mi to, że kocham Davida. – Dusza odwróciła się szybko, a Grace w tym samym momencie wrzuciła do ognia gałązkę, która w mgnieniu oka spłonęła. Odyn krzyknął i odrzucił Grace od ognia, potem zamierzył się i chciał pchnąć w nią kulą

str. 67

ognia, ale przejął ją Marck i skierował w bok, osłaniając dziewczynę. Kula przeleciała przez Duszę i potężny buk się zapalił. Marck uklęknął z bólu. Grace szybko się do niego przysunęła. – Nic ci nie jest? – Zniszczcie Kamień – powiedział Marck, trzymając się za serce. Osłabiony Duch Odyna resztką sił próbował stworzyć ogromną falę wody, która zaczęła napierać na wszystkich, ale Arthur i Peter, przy pomocy Tamary i Lidii, stworzyli ogromny mur z ziemi i wody. Grace rzuciła Kamień w górę, krzycząc: – Ogień – pojawiła się czerwona smuga wyłaniająca się z jej serca. Potem dołączyła Maya: – Powietrze. Lidia: – Ziemia. David: – Duch. Arthur: – Woda. Na końcu, puszczając obronny mur, dołączył Peter: – Woda. Kamień rozprysnął się i wszystko ucichło.

Medium


Literatura Bractwo Dusz

Marck padł na ziemię. Grace podbiegła do niego, położyła jego głowę na kolanach. – Wyleczę cię – powiedziała i chciała przyłożyć ręce do rany. – Nie – chwytając jej rękę, wskazał na palący się buk. – To twoje Drzewo Życia? – zapytała, a chłopak przytaknął. Grace spojrzała na Arthura, który zrozumiał i zalał wodą drzewo. Pozostali stali nad nimi smutni. – Za późno – szepnął Marck. Grace popłynęły łzy po policzkach. – Przepraszam, że... – powiedziała, szlochając dziewczyna. Chłopak zamknął jej usta ręką i wycierając łzy z jej policzków, resztką sił nakazał: – Weź resztę mojej Energii. – Dziewczyna pokręciła przecząco głową. – Weź! – powiedział dobitniej chłopak. Grace dotknęła jego serca i poczuła przepływ energii. Marck uśmiechnął się lekko i wymamrotał: – Miło było ciebie poznać.– A potem umarł.

Diana, Nina, Tamara i Timon pozbierali się. Ta pierwsza, stając przy Grace, powiedziała: – Nigdy ci nie wybaczę tego, że zabiłaś moją matkę! Grace spojrzała na Dianę smutna, a David krzyknął do niej wściekły: – Wynoś się stąd! – Cała czwórka odwróciła się i odeszli. „Bractwo Dusz, Księga 1” www.bractwodusz.com Autor: Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu, autorka serii książek dla młodzieży pt. Bractwo Dusz, malarka Vedic Art http://grazynaadamska.pl www.kwantowecentrumprzemiany.com http://www.bractwodusz.pl/

Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta MiGrace przytuliła jego głowę i się rozpłakała. lewska, Marzena Wiśniewska Reszta patrzyła smutno. Lidii i Mai też popłynęły łzy. David usiadł obok dziewczyny, objął ją ramieniem, ta oparła się o niego.

Medium

str. 68


Do nabycia - http://www.amazon.com str. 69

Medium


Katarzyna Zamiar

Wielka Niedźwiedzica

Tyle różnych wydarzeń ma miejsce w naszym życiu i wszystko to dzieje się dla nas. Kiedyś na jednym ze spotkań gabinetowych pewna samotna kobieta wyciągnęła trzy karty. Mówiły one, że znajdzie ona mężczyznę swych marzeń, takiego jakiego szuka i sobie wyobraża. Mężczyzna ten będzie z daleka i żeby go spotkać, będzie musiała do niego pojechać. Mężczyzna ten będzie stateczny, opiekuńczy, troskliwy i silny jak niedźwiedź. Dlaczego właśnie niedźwiedź? Zamyśliła się kobieta, ale właśnie tak skojarzył się ten człowiek interpretującej karty osobie.

Minęło cztery miesiące, gdy doszło do magicznego spotkania. Mężczyzna przyjechał z bardzo daleka, ale kobieta musiała do niego pojechać za miasto, bowiem tam właśnie pracował. Przypadkiem (wydawałoby się) kobieta tylko raz w tygodniu pracowała w jego pomieszczeniu. Często rozmawiali i odkrywali dużo wspólnych tematów i zainteresowań. Zaczęli się spotykać, z czasem zamieszkali razem. Mężczyzna jak się okazało, idealnie pasował do wyobrażenia kobiety i spełniał jej oczekiwania i marzenia. Mieli wrażenie, że znają się od zawsze, że to na siebie czekali tyle czasu. Pewnego weekendu wyjechali w góry i zamieszkali na poddaszu bloku. Co wieczór ukochany zabierał ją na kolację w magiczne, przytulne miejsce z kominkiem. Zadbał, by stolik przy kominku był tylko dla nich. Przystrojony w świeczniki w kształcie serca i drewienko na rogu stołu, informujące o rezerwacji.

Medium

Jednego wieczoru, gdy wracali z restauracji, podziwiali piękne, gwieździste niebo. Mężczyzna objaśniał gwiazdozbiory i szczególną uwagę zwrócił na wyraźnie widoczny układ gwiazd, prezentujący wielką niedźwiedzicę. Powiedział, że ze wszystkich gwiazdozbiorów, właśnie ten lubi najbardziej, bowiem w płd. Afryce, gdzie zamieszkał jako dziecko z rodzicami, nie ma wielkiej niedźwiedzicy. Ten gwiazdozbiór jest tylko w Polsce. W tym momencie kobiecie przypomniały się wszystkie słowa interpretującej karty kobiety – człowiek z bardzo daleka, stateczny i silny jak niedźwiedź. To dlatego niedźwiedź. Zrozumiała istotę tego skojarzenia. Kochali się między gwiazdami, a potem długo wpatrywali w wielką niedźwiedzicę zaglądającą im przez okno na poddaszu. Połączeni z wszechświatem w energetycznym uścisku, przepełnionym bezgraniczną miłością oraz świadomością siebie, zasnęli. Następnego dnia kobieta obudziwszy się, uświadomiła sobie pokrywające się z kartami fakty. Czuła całą sobą, że bezsprzecznie o to chodziło w przesłaniu. Nic nie było przypadkowe i wszystko wcześniej zostało stworzone. Było magiczne, cudowne i nieprawdopodobnie boskie. Czuli to samo, rozumieli się bez słów i wiedzieli, że są jednością. Fantastyczne uczucie, być przekonanym, że to co się czuje, jest właśnie takie, jakie powinno być. Odkrywali w sobie siebie i byli świadomi całej otulającej ich magii i miłości.

str. 70


Recenzja

Paweł Sołtysik

trener rozwoju osobistego, nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych i życia w zgodzie z naturą http://slowa-madrosci.pl

Babtist de Pape

„Siła serca”

Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o. 2015

str. 71

Medium


Niedawno będąc w księgarni, zauważyłem książkę, która mocno mnie przyciągnęła: “Siła Serca”. Zaciekawiony wymownym tytułem i krótkim opisem z tyłu publikacji, postanowiłem ją przeczytać. Okazało się, że powstała ona trochę nietypowo. Autor książki Babtist de Pape, kiedy skończył studia prawnicze czuł, że to nie jest to, co chciałby robić w swoim życiu. Zaczął pytać się swojego serca, co może zrobić dla całego Życia - dla ludzi i świata. Po jakimś czasie dostał silny impuls i wskazówkę, żeby napisać książkę i nakręcić film o duchowym sercu, o wewnętrznej intuicji, która prowadzi ludzi otwartych na jej głos. W tym celu odbył wiele podróży po całym świecie rozmawiając z najwybitniejszymi pisarzami i nauczycielami duchowymi na świecie. W ten sposób zebrał mnóstwo materiałów, które posłużyły do napisania książki „Siła Serca”, jak również do nakręcenia filmu o takim samym tytule. Aby lepiej uporządkować cenną wiedzę, autor podzielił książkę na trzy części: drogi prowadzące do serca, moce wewnętrzne i serce w świecie. Każda z części składa się z kilku rozdziałów, które dokładniej opisują dany temat. Na początku książki autor opisuje między innymi, czym jest nasze duchowe serce i jak możemy się z nim połączyć. “Możemy połączyć się z sercem, kiedy trwamy w ciszy. Na co dzień żyjemy w hałasie i jesteśmy wciąż tak zajęci, że brakuje nam czasu, przestrzeni, ciszy dla serca. Dlatego ludzie medytują albo się modlą – ponieważ potrzebują miejsca, chwili, żeby móc wysłuchać serca.” Następnie podaje informacje i techniki jak zwiększać naszą wewnętrzną moc, używając do tego naszego serca.

Medium

“Autentyczna moc to doświadczenie radości, poczucia sensu, spełnienia, bycia we właściwym miejscu we właściwym czasie. To świadomość, że twoje życie ma cel, a to, co robisz, kieruje cię do tego celu. To zespolenie osobowości z duszą, harmonią i ze współdziałaniem, wspólnota i szacunek dla życia.” W ostatniej części wyjaśnia między innymi jak polegając na sile serca tworzyć obfitość we wszystkich dziedzinach życia. “Dobrze możesz robić tylko to, co kochasz. Nie czyń pieniędzy swoim celem. Rób raczej to, co lubisz robić, i rób tak dobrze, żeby ludzie nie mogli się nadziwić.”

Każdy rozdział w książce kończy się rozważaniami, będącymi najczęściej krótkimi ćwiczeniami, czy pytaniami do kontemplacji. Ćwiczenia te pozwalają, poprzez własną pracę, na lepsze poznawanie i rozumienie sygnałów własnego duchowego serca. Jest to bardzo ważne, ponieważ dobry kontakt z własną intuicją – własnym sercem jest podstawą do szczęśliwego, pełnego radości i spełnienia życia. Jeżeli ten kontakt jest przerwany i żyjemy na poziomie tylko ego-umysłu to niestety nawet, jeżeli posiadamy wiele zewnętrznych bogactw, nie będziemy tak naprawdę szczęśliwi. Podsumowując, oprócz bardzo dobrze przekazanej i poukładanej wiedzy o sile naszego serca, książkę tą czyta się bardzo przyjemnie i lekko. Jest ładnie wydana i oprawiona, co zwiększa jej atuty. Co więcej, zawiera wiele pięknych cytatów, do których chętnie się wraca. (Książka jest dostępna także w wersji elektronicznej i mobilnej)

str. 72


Medium poleca szkołę!

str. 73

Medium


Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego https://mediumblog.wordpress.com/

Redaktor Naczelna: Bogusława M. Andrzejewska

Zastępca Redaktor Naczelnej: Monika Sieniawska Zespół redakcyjny: Grażyna A. Adamska Katarzyna Hojan-Sitkowska Katarzyna Sołtysik Katarzyna Zamiar Krzysztof Matusiak Paweł Sołtysik Tina Wieczorek

Współpracują: Aneta Śladowska, Anita Wesner, Elen Elijah, Jakub Qba Niegowski, Krzysztof Jankowski, Małgorzata Kołakowska, Monika Wilma Wiśniewska, Tomasz Sobolewski. Skład i łamanie: Bogusława M. Andrzejewska

Zdjęcia, ilustracje i grafiki: Bogusława M. Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów Okładka: Bogusława M. Andrzejewska

Wydanie własne. Udostępnianie: strona – https://mediumblog.wordpress.com/ Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.

Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium

Medium

str. 74


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.