Medium
e-magazyn rozwoju osobistego
Nr 1 (23) 2016 Kwartalnik
Kolory twojej aury Mamą być
Moc dobroci
Wtul mnie w siebie cz.2
Na drodze do samoświadomości
Wracamy do Was Kochani Czytelnicy z nową energią i ciekawymi tematami. Tym razem chcemy opowiedzieć Wam o dobroci. To wielka moc, która daje nam siłę. Czy nadal jest modna? Czy warto być dobrym? Jak się tego nauczyć? Szukając odpowiedzi na te pytania, piszemy też o macierzyństwie i domu rodzinnym, bo niedawno obchodziliśmy piękne święto: Dzień Matki. I właśnie matka kojarzy nam się najmocniej z dobrocią i miłością. Temat dobra dotyka wszystkich aspektów naszego istnienia, bo bez dobroci nie ma ani przyjaźni, ani współpracy, ani zdrowia. Wszędzie tam, gdzie wchodzimy w relację z drugim człowiekiem, może pojawić się sytuacja, w której będziemy zmuszeni pochylić się z troską nad inną osobą i udzielić jej wsparcia. Może się to zdarzyć każdego dnia, o każdej porze. Zastanówmy się wspólnie przez chwilę, czy umiemy spontanicznie pomagać innym? Zauważyłam, że mnóstwo energii niosą w sobie nasze słowa. Często tak wiele zależy od tego, co mówimy do drugiego człowieka. Komunikacja bywa esencją każdego związku. Słowa mogą ranić, ale mogą też uzdrawiać, wspierać i rozjaśniać świat. Te dobre są jak latarnia, która oświetla ciemność, sprawiając, że znika samotność i lęk, a w ich miejsce pojawia się nadzieja i poczucie bezpieczeństwa. Doświadczyłam
str. 1
tego wielokrotnie i wierzę, że dar mówienia z serca jest potężną mocą daną człowiekowi. Nie tylko dźwięki, ale także kolory zmieniają nasze życie i uzdrawiają nasze dusze. W najnowszym numerze gorąco polecamy ciekawą metodę rozwoju osobistego, która polega na malowaniu aury. Wbrew pozorom, to nie tylko tworzenie ciekawego portretu, ale cały intensywny i transformujący proces. O jego szczegółach można przeczytać w artykule pt. „Kolory twojej aury”. Zachęcamy też do inspirujących tekstów pt. Buty i Diament. Wierzymy, że poruszą one Wasze serca i zachęcą do refleksji. Ponadto jak zazwyczaj proponujemy naszym Czytelnikom bajki, kulinarne przepisy, opowieści o Vedic Art, Reiki i Tarocie. Niezmiennie polecamy też kolejny fragment pięknej książki naszej redakcyjnej koleżanki o Bractwie Dusz. Mamy nadzieję, że z przyjemnością usiądziecie do lektury i odnajdziecie w niej coś cennego dla siebie.
Medium
Moc dobroci ...................................... 3
Magia Kobiecych Kręgów ..................33
Czym jest dobroć? ..............................7
Moje Vedic Art ....................................39
Słów parę........................................... 5 Wewnętrzna integracja ..................... 9
Być Mamą ..........................................11
Kolory Twojej aury ............................. 35
Dom ................................................... 13
Przekazy Archanioła Michała ........... 41
Wtul mnie w siebie cz. 2 .................... 17
Na drodze do samoświadomości ...... 45
Sekret szczęśliwego związku Samotność .........................................15
Diament ............................................. 19 Siła słów ............................................ 21 List do przyjaciela ............................. 23
Magiczna kuchnia Małgosi ................ 25 Kryształowe miejsce Mocy ................ 29
Refleksje o Reiki Chociażby dziś nie martw się ............ 43
Runa Isa ............................................ 47
Tarot: Co wiemy o przyszłości?.......... 51 Bajka o trzech pałacach .................... 53
.
SunnyBoy i białe róże ....................... 57 Bajka o sarnie ....................................59
Bractwo Dusz .................................... 61 Buty ................................................... 71
Medium
Recenzja ........................................... 73
str. 2
Bogusława M. Andrzejewska trener rozwoju osobistego, publicystka, nauczyciel Reiki, konsultant NAO, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl
Moc Dobroci Dobroć rodzi się w naszym wnętrzu. Jest częścią nas, tą jak najbardziej naturalną, która pojawia się spontanicznie, kiedy wyłączymy myśli i działamy odruchowo. Warto o tym pamiętać, szczególnie wtedy, kiedy mamy sobie tak dużo do zarzucenia, oceniając samych siebie bardzo surowo. Każdy z nas jest dobry. Ta jakość mieszka w naszym sercu, wystarczy otworzyć do niej drzwi. Uświadomienie sobie własnego piękna, doskonałości i niewinności pozwala otworzyć się na własną moc i zbudować program życia oparty na życzliwości i serdeczności. Nieprzypadkowo użyłam tu słowa „program”. Jesteśmy tak skonstruowani, że podążamy za stereotypowymi określeniami, bezwolnie się im podporządkowując. Człowiek nazywany „złym” szybko wchodzi w schemat działania, który tę nazwę potwierdza. A osoba, która usłyszy, że jest wartościowym i dobrym człowiekiem, chce realizować działania, które udowodnią jej wewnętrzne piękno. Bycie dobrym człowiekiem nie jest wcale skomplikowanym wysiłkiem. Wystarczy być prawdziwym sobą i działać spontanicznie. Można także słuchać głosu swojego serca i podążać za tym, co nam w duszy gra. Zawsze będą to dźwięki oparte na czynieniu rzeczy właściwych i szlachetnych.
str. 3
Dobroć jest w gruncie rzeczy odczuwaniem bezwarunkowej miłości do siebie, do życia, do innych ludzi, do zjawisk. Człowiek, który kocha, jest szczęśliwy. Rzeczą drugorzędną w tym cudownym odczuwaniu jest to, co jadł na śniadanie, gdzie pojedzie na wakacje lub ile pieniędzy ma na koncie. Kiedy umiemy kochać prawdziwie, wszystkie inne rzeczy są bez większego znaczenia. Dlatego właśnie duchowi nauczyciele tak często powtarzają, że wszystko mamy w sobie. Dobroć też. Szczęście również. Kochanie bezwarunkowe stwarza rzeczy, miejsca i stany, których pragniemy. Prawdę mówiąc niektóre inne emocje też mają taką magiczną siłę, na przykład lęk, który potrafi przyciągnąć do nas to, czego się obawiamy. Pozostając jednak przy pozytywnej stronie Mocy, warto podkreślić, że miłość bezwarunkowa ma największą chyba siłę kreacji. Całe Prawo Przyciągania opiera się na tej mocy. Początkowo mówiono (i pisano) wyłącznie o skupianiu myśli na wybranym celu. Później zachęcano nas do wprowadzania dobrych emocji, które miały przyspieszyć materializację. By wreszcie odkryć, że kochanie ma w sobie wystarczająco dużo siły do stwarzania nowych rzeczywistości.
Medium
Temat numeru Moc dobroci
Człowiek, który kocha siebie, nie ma wrogów. Śpi spokojnie, bo nikt go nie zaatakuje, nie oczerni, nie skrzywdzi, nie obrazi. Tak to działa – jest to najprostsza recepta na dobre relacje z innymi. Każdy człowiek, którego spotykamy jest naszym lustrem. Jeśli nosimy w sobie tylko miłość – bez wątpliwości – w oczach drugiej osoby odbije się tylko to piękne uczucie. Jest to też uproszczona recepta na dobry związek intymny, który często dla wielu z nas jest bardzo ważny, byśmy odczuwali zadowolenie z życia. Dostrzeganie w ludziach ich wewnętrznego piękna ma i tę zaletę, że rozwija w nas to, co podziwiamy. Zgodnie z zasadą, która mówi o tym, że zasilamy to, na czym skupiamy uwagę, działa to w obrębie naszych cech osobistych. Kiedy w dobrych emocjach myślimy o kimś, że jest inteligentny, mądry, życzliwy, interesujący, błyskotliwy – to w nas wzrastają takie właśnie cechy. Nasze spojrzenie na innych bywa subiektywne – to jasne. Ale można się postarać, by ów subiektywizm wypływał z naszych najlepszych wartości. Kiedy jesteśmy w przepływie, kiedy łączymy się z Najwyższym Źródłem, wówczas patrzymy na siebie i innych oczami naszego Wyższego Ja – lub jak kto woli z poziomu czystej świadomości, spoza ego – poprzez pryzmat bezwarunkowej miłości. Dlatego też osoby, które systematycznie medytują lub praktykują tę miłość, umieją bez problemu zobaczyć w drugim
Medium
człowieku prawdziwe Światło. To bardzo pomaga być dobrym dla drugiego człowieka. Kiedy staramy się komuś nieść pomoc, trzeba to robić w oparciu o nasze najlepsze aspekty i zgodnie z zasadami, o których tu mówimy. To oznacza, że podając rękę komuś, należy widzieć w nim Światło, moc i wartość. Pomagajmy z radością i entuzjazmem, że oto możemy twórczo wzbogacić czyjeś doświadczenie. Kiedy kierujemy się litością, samą myślą zaniżamy tej osobie energię. Kiedy wrzucając grosz żebrakowi do kapelusza, myślimy o tym, jakiż to nędzny i biedny człowiek, nasze myśli zasilają jego stan. Dlatego każdy gest wsparcia powinien wypływać z miłości bezwarunkowej, a nie z pozycji przewagi nad kimś. Podobnie współczucie, polegające na ubolewaniu nad czyimś nieszczęściem, nie pomaga energetycznie. Lepiej jest pomyśleć, że ten człowiek jest mądry, silny i doskonale sobie poradzi. To działa. Doświadczam tego, kiedy zamiast się zamartwiać trudnymi sprawami, na które nie mam wpływu – ufam mocy Najwyższego Źródła. W każdym drzemie cząstka boskości – nazywana Wyższym Ja, Indywidualną Mocą, Wewnętrznym Źródłem. Odwołuję się do tej mocy i powtarzam spokojnie: „on/ona da sobie radę, przecież jest częścią Źródła”. To lepsze niż litowanie się nad kimś i obawianie, że dojdzie do dramatu. I wtedy właśnie Wszechświat udowadnia mi, że mam rację i ta osoba pokonuje wszystkie przeszkody. Życie jest piękne.
str. 4
Krzysztof Matusiak
trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk Reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl
Słów kilka o dobroci Dzisiaj kilka słów o dobroci, o życiu kierującym się zasadami serca, a więc poszanowaniu wolności swojej i innych, akceptacji życia jako takiego, a jednocześnie wspieraniu tych, którzy sobie z nim nie radzą. Czyli działaniu z dobrocią na rzecz innych istot, materii ożywionej i nieożywionej. Czym w moim rozumieniu jest dobroć? Przez wiele czasu miałem z tym pewien problem. Wiązał się on z kwestią – wolna wola i karma. Każdy z nas przychodzi tutaj, na ziemię, by odpracować jakąś część karmy. Lub całą, o ile ma tyle energii i chęci. Każdy z nas ma wolną wolę decydowania o tym, jak będzie postępował, żył, jak się zachowywał w stosunku do innych. Ale jednocześnie winien mieć świadomość, że ta wolna wola i nasze działania z niej wynikające niosą pewne konsekwencje dla nas samych i naszego życia. Jeśli decydujemy się czynić coś przeciw sobie czy innym, to konsekwencją tego jest reakcja na-
str. 5
szego organizmu czy duszy, a świat zewnętrzny „odpłaca” nam także negatywnymi zdarzeniami. Akcja – reakcja. Przyczyna – skutek. Zawsze w równowadze. Ta sama energia przyciąga tę samą. W tym miejscu zwykle przychodziło mi się zmierzyć z pewnym postrzeganiem roli wolnej woli i jej konsekwencji. Jeśli ktoś wybiera jakiś sposób działania, który prowadzi go do negatywnych rezultatów, to jest jego wybór i nie należy się w żaden sposób w ten wybór angażować. To oddanie drugiej osobie wolności. Czy to się podoba, czy też nie. Więc konsekwencją tego jest tzw. niedziałanie. W żaden sposób. Jednakże z drugiej strony człowiek ma serce i czasem działa według jego wskazań. A te popychają do pomagania innym, do tego by wspierać czy ratować inne istoty. I tu staje się przed dylematem. Wolna wola czy impulsy serca?
Medium
Temat numeru Słów kilka o dobroci
Ten swoisty konflikt rozwiązałem w jedyny możliwy dla mnie sposób. Warto kierować się dobrocią, czy szlachetnością czynów, gdy tego wymaga od nas serce i sytuacja. I nie piszę tutaj o rzucaniu się na gniazdo karabinów maszynowych w czasie wojny. I nie o tym, by dać się ukrzyżować. Mówię raczej o ochronie słabszych, o wsparciu dla nich, o pokazaniu alternatywnego świata, w którym poprzez poczucie własnej wartości można zmienić swe uwarunkowania i tzw. nędzny los. Dobrocią jest, gdy ktoś pracuje na rzecz dzieci z dzielnic, które są określane jako patologiczne. Dobrocią jest uratowanie zwierząt z ubojni, czy z rąk okrutnych właścicieli. Dobrocią jest zrozumienie dla drogi innego człowieka i pozostawienie mu jej wyboru. Dobrocią wreszcie jest usunięcie z drogi leżącego konaru czy kamienia, aby ktoś kolejny nie doznał z ich powodu uszczerbku. Ale dobrocią nie jest tzw. dobroczynność. Zgadzam się tu z De Mello, który widział dobroczynność jako oświeconą intencję czynienia sobie dobrze. Bo to i splendor, i pierwsze strony
Medium
gazet, i telewizja, no i na koniec odpis od podatku. Jak mawiał Jezus w sprawie dobroci – niechaj nie wie lewica co czyni prawica. Jeśli czynisz coś dobrego w stosunku do innych, to niechaj to będzie tajemnica. Zrobiłeś i cicho sza o tym. Usuń kamień czy konar z czyjejś drogi, lecz niech ta osoba o tym nie wie. Serce wyczulone na takie czynienie zrobi to wcześniej, niż ktoś się zorientuje. I wtedy ego nie potrzebuje poczucia wdzięczności od nikogo. Pięknie o tym, czym jest serce i dobroć, mówi pewien mnich w filmie „Królestwo niebieskie” do rycerza Baliana: jedyne czego Bóg od Ciebie chce, jest tu (wskazuje głowę) i tu (wskazuje serce). To Twoje codzienne czyny powiedzą, czy jesteś dobry czy też nie. Twoim zadaniem jest chronić słabszych i pokrzywdzonych. W tym świecie to jest zadanie. Jednak wciąż bez potrzeby rewanżu ze strony tychże osób. Czyń dobroć, czyń szlachetnie, czyń… w świecie w którym się walczy o pokój, z terroryzmem, z chorobami… warto czynić, a nie walczyć… więc – czyń dobroć i szlachetność…
str. 6
Aneta Śladowska
trener rozwoju osobistego, nauczyciel Reiki, rebirther, numerolog http://wierzewsiebie.com
Czym jest dobroć? Czym jest dobroć? Wsparciem duchowym w trudnej chwili, dobrym słowem. Czasem nawet słowo krytyki może być dobrocią, jeżeli zostanie powiedziane z miłością, aby osoba postępująca niewłaściwie, zmieniła kierunek. Dobroć, to może być też wsparcie materialne, czy pomoc fizyczna. Prawdziwa, płynąca z serca dobroć, to ta, która nie żąda niczego w zamian, jest w pełni bezinteresowna. Jeżeli człowiek jest w pełni altruistyczny i działa zgodnie z własną wolą, wtedy z radością daje siebie w dobroci. Daje dobroć, bo samo dawanie jest dla niego satysfakcjonujące. Nie jest jednak przywiązany do dobroci, nie narzuca jej, tylko odpowiada na nią. Człowiek będący dobrocią czuje w swoim sercu, kiedy odpowiedzieć i udzielić wsparcia, miłości, dobrego słowa. Człowiek kierujący się dobrocią wie również, kiedy powiedzieć: NIE, odmówić tego, czego chcą od niego inni, bo po prostu czuje w swoim sercu, że nie służy to nikomu. Często dobroć kojarzona jest z naiwnością. Dobry człowiek może zostać wykorzystany przez
str. 7
innych. Rozważmy jednak, dlaczego ludzie bywają tak dobrzy dla innych, że aż naiwni. Wielu ludzi myśli, że jeśli będą spełniać dobre uczynki wobec innych, to tym samym osiągną raj po śmierci albo że jest to jedyna droga, żeby zjednać sobie przyjaciół, lub też coś w rodzaju dobroci wymiennej: jeżeli dziś pomogę innym, to gdy ja będę w tarapatach, to i mnie pomogą. Nie jest to złe rozumowanie, pod warunkiem, że człowiek tak myślący nie nadużywa siebie. Czyli pomaga innym z radością we własnym sercu. Myśli pomagając: „warto pomagać innym, bo być może ja kiedyś będę potrzebować pomocy, ale wiem, że niekoniecznie od tej samej osoby, której teraz pomagam. Wiem, że Wszechświat znajdzie drogę, aby mi pomóc. Dziękuję za to!”. Co do przyjaciół, to można powiedzieć: “pomogę mojemu przyjacielowi , bo w tej chwili chcę tego, ale wiem, że prawdziwi przyjaciele są nimi dlatego, że mnie kochają i czują się świetnie w moim towarzystwie, z moją wzajemnością i dlatego nawet jeśli dostanę odmowę lub sam odmówię, to będę ich ciągle kochać i szanować.
Medium
Temat numeru Czym jest dobroć?
W sytuacji natomiast, kiedy religijny umysł pomyśli o raju po śmierci, dzięki czynieniu dobra, ale czuje, że to w jakiś sposób jest narzucone, to można wtedy użyć takiej afirmacji: “nie wiem czy dzięki moim dobrym uczynkom następne życie będzie lepsze, czy też po śmierci moja dobroć przyczyni się do łaski raju, ale wiem, że czyniąc to, co czuję, że jest dobre, służę szczęściu mojemu i innych. Teraz czuję się lepiej, a tym samym czuję raj tu i teraz. Aczkolwiek wiem, że raj zależy od tego, jak ja się czuje z tym co robię, dlatego jeżeli czuję się z tym źle, to zawsze mam prawo odmówić, bo wiem, że Bóg kocha mnie mimo wszystko.” Osoba dobra, to osoba kochająca. Okazuje swoją dobroć z pełną, bezinteresowną miłością. Jednym zdaniem, czuje się ona dobrze ze swoją dobrocią. Jeżeli robi to np. po to, żeby zyskać miłość innych, jest to w pełni interesowne działanie. Nie robi tego z serca, ale z lęku, że jeżeli nie sprosta wymaganiom innych wobec niej, to ludzie nie będą jej kochać, szanować, lubić. Taki człowiek jest pełen obaw, pełen strachu, dlatego pewnie jednego dnia przyciągnie do siebie taką sytuację, że ludzie, dla których tyle dobrego zrobił, odwrócą się od niego. Ten człowiek wtedy będzie wył do księżyca lub obrazka świętego na ścianie: “dlaczego mi to robią, przecież byłem taki dobry!” I to jest wtedy dobroć dla tego człowieka. Przyjaciele, którzy zostawili go teraz samego, zrobili dla niego niesamowicie dobrą rzecz. Pomogli mu dostrzec siebie. W tej całej sytuacji negatywnie pojętej dobroci, człowiek ten robił wszystko dla innych. Widział i kochał (a raczej uważał, że kocha) tylko innych, a jego samego tam nie było. Trud poszedł na marne, cała dobroć wylądowała w koszu. Sytuacja opuszczenia, niedocenienia jego dobroci zmusza go do przeanalizowania sytuacji. Zastanowienia się nad sobą i własnym postępowaniem. Pojawi się prawdopodobnie czas buntu, czas lekcji asertywności, żeby przestać czuć się źle ze swoją chęcią czynienia dobra innym. Czas przełamywania starych przekonań na temat tego, że dobrym trzeba być tylko dla innych, mimo tego, co czujemy, a następnie czas wchodzenia we własne uczucia, dostrzega-
Medium
nia siebie w całym tym procesie. To jest moim zdaniem prawdziwa dobroć, kiedy możemy drugiego człowieka naprowadzić na drogę widzenia siebie, zauważania że Jest. Że w swym istnieniu jest tak samo cenny i wartościowy, jak inni, jak ci wszyscy, którym chciałby pomóc. Otwiera się ten człowiek na własną intuicję, wie kiedy danej osobie okazać pomoc, dobroć, miłość, a kiedy czuje, że tamten drugi człowiek może sobie z daną sprawą sam poradzić. Przez myślenie, że osoba sobie poradzi, a my jesteśmy tu zbędni, wzmacniamy tę osobę duchowo, czujemy jej siłę. Czujemy z serca, że naprawdę ta osoba ma tyle siły, że my nie musimy się w to angażować. Czasem też dobrocią okazują się rzeczy przykre, słowo krytyki, ale wypowiedziane z miłością i troską, z głębokiego przeczucia, że słowa te pomogą tej osobie zejść z niewłaściwej drogi. Bywa, że zruganie kogoś może obudzić w nim uczucia i może ten człowiek po raz pierwszy usłyszy, że jego serce bije, że jest żywy, że jest ważny, tak samo jak inni. To są tzw. okresy przebudzenia. Dlatego w zależności od świadomości danego człowieka dobroć może być stosowana różnorodnie. Moim zdaniem nie ma jednego określenia dobroci. Liczy się czysta intencja, wyczucie sytuacji, miłość, która każe nam czasem kogoś skarcić, aby ta osoba przejrzała na oczy i zauważyła swoją role w tym wszystkim. Dobrocią może być surowe wychowywanie dziecka przez rodziców, chociaż doceni je dopiero, kiedy dorośnie. Dobroć może być wtedy, kiedy mimo upadków i siniaków tata wspiera i każe za każdym razem wsiadać na rower, dobrocią może być ograniczanie słodyczy mimo, że dziecko płacze i krzyczy. Dobrocią zawsze jest mówienie drugiemu człowiekowi jak bardzo jest ważny i kochany przez Wszechświat. Dobrocią jest przypominanie komuś, że istnieje, bo jest potrzebny, że świat go kocha, bez względu na to, co sam o sobie myśli. Dobrocią jest nasza wiara w drugą osobę. Uczynki też są ważne, ale nic nie zastąpi dobroci i mądrości zwykłego ludzkiego serca.
str. 8
Monika Wilma Wiśniewska masażystka i terapeutka, konsultantka ajurwedy, entuzjastka szkoleń, tańca orientalnego, fizyki kwantowej i Vedic Art.
http://www.oshin.pl/
Wewnętrzna integracja, czyli akceptacja „Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.”
J.W. Goethe
Dopiero niedawno to naprawdę pojęłam.
Moja filozoficzna część duszy raduje się, mogąc wyrazić się poprzez słowa, a ciało układa się wygodnie w fotelu i przyjmuje „otwartą pozycję”. Laptop na kolanach emanuje przyjemnym ciepłem, niepotrzebny koc. Dobro i zło, to jak noc i dzień, głód i sytość, zdrowie i choroba – jest dwiema stronami tego samego wszechświata, w którym jesteśmy, a który jest w nas. Niczego nowego tu nie odkrywam, to już było od początku świata: Równowaga. Ale to nie to samo co harmonia. Równowaga jest pierwsza, dopiero po niej może wyłonić się przyjemne ciepło harmonii. Czuje je wówczas całe twoje ciało, świat wydaje się być w niesamowitej równowadze, kiedy pogodzimy się z tym, jaki on jest. Jak powiedział Mahatma
str. 9
Gandhi: „ Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru”. Wszystko zależy od naszych ograniczeń, wyuczonych postaw, zachowań, które często blokują możliwość prawdziwego odczuwania świata, życia, zabierają wolność słowa. W dzisiejszych czasach bycie dobrym jest (niestety) mało atrakcyjne. Człowiek dobry postrzegany jest często jako naiwny, słaby. A wiecie dlaczego? Ostatnio się o tym przekonałam osobiście... Bycie wyłącznie dobrym, radosnym, uczynnym, spokojnym – to jedno z zachowań ucieczkowych przed tym, by nie czuć (podobnie jak przesadna duchowość, uczuciowość, ścisła dieta lub brak jakichkolwiek zasad). W naszej pamięci komórkowej zapisanych jest tysiące wzorów na to, jak nie chcę się czuć (bo nie wypada, bo boli, bo nie mogę....itd). Wiąże się to często z zatrzymaniem naturalnego rytmu oddechu lub spłycania go do minimum. Zagłuszamy się głośną muzyką, znieczulamy alkoholem lub nadmiernie uprawianym sportem.
Medium
Temat numeru Wewnętrzna integracja, czyli akceptacja
Jedną z przyczyn ucieczki od czucia i strachu przed wzięciem pełnego oddechu i odpowiedzialności za swoje życie jest okres porodu. Więcej o tym przeczytacie w książce „Wewnętrzne przebudzenie” Colina P. Sissona. Niestety, wszelkie zachowania ucieczkowe oddalają nas od przyjęcia odrzuconego kawałka naszej duszy, który będzie napierał tak długo, aż zrozumiemy, że jesteśmy wszystkim, tym dobrym i tym złym. Nie potrzebujemy tego manifestować, wystarczy, że mamy to przyjęte – wówczas cały strach znika! To jest doprawdy niesamowite. Wewnętrzna Integracja jest podstawą do poczucia szczęścia i wolności. Pozwól sobie czuć i wyrażać gniew, strach, niezadowolenie. Nie przyznajesz się, że możesz być taki jak inni, nie mogłabyś/mógłbyś źle się wyrażać o najbliższych, w których oczy patrzysz i mówisz „kocham cię”. Nie przyznasz się zapewne, iż złorzeczyłeś komuś, oszukałeś, skłamałeś, wykorzystałeś? A jaki jesteś dla siebie? Tylko dobry? Wkładasz do ust tylko i wyłącznie zdrowe jedzenie, słuchasz odprężającej muzyki, kochasz i szanu-
Medium
jesz naturę, dbasz o zdrowie fizyczne i psychiczne, robisz to, co kochasz, żyjesz pasją, wyznajesz sobie miłość, traktujesz się z godnością i szacunkiem? Pomyśl co najbardziej motywuje cię do działania, do życia... czy nie to wszystko, co ciebie wkurza, czego nie lubisz? Kiedy to zrozumiesz, staniesz się wolny... Ale nic na siłę. Na wszystko przychodzi odpowiedni czas. I każde doświadczenie jest zawsze kolejnym stopniem dla twojego rozwoju. A może ty wcale nie chcesz się rozwijać? Może wolisz zostać w swoim świecie iluzji, w którym czujesz się najbezpieczniej? Wystarczy, że przestaniesz oceniać. Jeżeli wyrazisz gotowość, otworzą się przed tobą zupełnie nowe drzwi. Gdy już będziesz szedł na szczyt, pogódź się jednak z tym, że droga tam, to droga pod górkę... Życzę powodzenia ! Zapraszam na indywidualne sesje, na których pracujemy z głową i z ciałem - nie powinno się tego rozdzielać! onaoshin@gmail.com
str. 10
Bogusława M. Andrzejewska
Być Mamą Wiele rzeczy i wiele spraw w moim życiu zaliczam do pięknych i udanych, ale bez wątpienia najwięcej szczęścia przyniosły mi moje córki. To moje dwie najlepsze przyjaciółki. Rzadko o nich piszę, bo nie ma we mnie potrzeby manifestowania czegokolwiek. Są i to mi wystarczy. Bywają jednak chwile refleksji, kiedy myślę o tym, by podzielić się z innymi tym, co w macierzyństwie uważam za najważniejsze. Kiedy moje dziewczynki były malutkie, zadawałam sobie pytanie, czego mam ich nauczyć: sprytu? Silnego rozpychania się łokciami? Zarabiania wielkich pieniędzy? Przebojowości? Czy łagodności i dobroci, które dzisiaj są nazywane często naiwnością? Postawiłam na ten ostatni aspekt, ponieważ to także moja prawdziwa natura. Pomyślałam, że chcę, aby były podobne do mnie. Wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie byłoby im łatwiej, gdyby po prostu były bogate i mogły sobie wszystko kupić. Dzisiaj nie żałuję swojej decyzji. To nie bogactwo daje szczęście i nie sława. To dobroć i czyste serce. Wiem też, że z łagodnością i serdecznością znajdziemy dom wszędzie, a każdy kogo spotkamy, nakarmi nas i da nam schronienie, udzieli pomocy. Przyznaję, jestem z moich córek bardzo dumna, chociaż nie są ani sławne, ani bogate, nie mają też naukowych tytułów, ponieważ nigdy nie zmuszałam ich do nauki. Powtarzałam, że przede wszystkim maja być szczęśliwe, a uczą się tylko dla siebie. Nie zależało mi na tym, by przynosiły piątki. Akceptowałam każdą ocenę, bo ważniejsze było, by odnalazły swoje pasje. Obie dostały w prezencie od natury dużą urodę i wy-
str. 11
soki iloraz inteligencji. Resztę musiały wypracować sobie samodzielnie i w taki sposób, w jaki zdecydowały same. Nauczyłam je w ten sposób doceniania i poszanowania wolności. Życie osobiste przynosi im to samo, co innym ludziom: wielkie uczucia, ale i duże rozczarowania. Szczęśliwe zdarzenia i dramaty. Jednak w krytycznych sytuacjach kierują się wielkim, kochającym sercem. Nie muszę obawiać się, że kogokolwiek skrzywdzą. Rozumieją siłę bezwarunkowej miłości, pracują nad wewnętrznym rozwojem, interesują się duchowością, robią ludziom Reiki, troszczą się o zwierzęta – szczególnie te najbiedniejsze, bezdomne. I to jest moja inwestycja, tego je uczyłam. Uważam i dzisiaj, że te wszystkie elementy to największy kapitał człowieka. Mając to wszystko można być naprawdę szczęśliwym. Rodzina jest częścią naszego życia, jest ważna. Dla niektórych osób bywa priorytetem. Ja także kocham swoje córki i raz na rok zamieszczam zdjęcie z nimi. Może zamieszczałabym częściej, ale są dorosłe i szanuję ich prywatność. Natomiast nie widzę potrzeby pisania na osi facebooka, że kocham swoje dzieci. To tak, jakbym informowała znajomych, że oddycham albo że mam dwie nogi. Nie ma na świecie nic bardziej pewnego niż moja matczyna miłość. Oczywiście, że kocham swoje córki i mówię to przede wszystkim do nich. To one powinny słyszeć każdego dnia, że są dla mnie ważne i że są kochane. Nauczyłam je tego i teraz same się domagają, aby przytulać je kilka razy dziennie i mówić im o uczuciach. Nie przeszkadza żadnej z nas fakt, że obie
Medium
Relacje Być Mamą
dawno przekroczyły trzydziestkę. Pilnuję, aby mój mąż, który jest mniej wylewny, także powtarzał obu naszym córkom, że je kocha, docenia i że są dla niego ważne. To najlepsza inwestycja – umacnianie dzieci w poczuciu bycia kochanymi. Dzięki temu uczą się samoakceptacji. Życie dla siebie nie wyklucza kochania dzieci, bo im bardziej obdarzamy miłością siebie, tym więcej prawdziwego uczucia możemy dać innym. Szczęśliwa w miłości i spełniona kobieta przekaże swoim dzieciom więcej inspiracji i mocy, niż smutna, rozgoryczona matka, która podświadomie oczekuje, że jej pociechy za nią przeżyją to wszystko, czego ona nie umiała w życiu wypracować. Narzucanie dzieciom swoich marzeń prowadzi w ślepą uliczkę, nie tylko dlatego, że nie przychodzimy na świat po to, by realizować cudze ścieżki, lecz własne. Głównie dlatego, że dzieci od nas czerpią swoje wzorce. To od nas uczą się być spełnionymi. Przypomnę też przy okazji, że wychowując dzieci, nie wolno się dla nich poświęcać. Poświęcanie się tym się różni od prawdziwej troski i opieki, że zostawia w nas rozpaczliwe oczekiwanie na wdzięczność osoby, dla której się poświęcamy. Poświęcanie się jest rezygnacją z należnego nam odpoczynku, z ważnych dla nas spraw, z przyjemności, swoich zainteresowań – jest praktycznie wyrzeczeniem się siebie. Poświęcanie się – wbrew semantycznym skojarzeniom – nie ma nic wspólnego ze świętością, lecz zmierza ku oszukańczemu kontraktowi, który bywa niestety dotrzymywany tylko przez jedną stronę. Kontrakt ten brzmi: zrezygnuję z ważnych dla siebie spraw, dla Ciebie – sprzedam Ci własny czas, własny rozwój, własną przyjem-
Medium
ność, w zamian za wdzięczność dozgonną, za rewanżowanie mi się tym samym, za przestrzeganie moich zasad, za ciągłe stawianie warunków i rozkazywanie, co masz robić. Kontrakt z założenia jest nieuczciwy, albowiem wie o nim tylko osoba, która się poświęca. Dlatego to, co naprawdę ważne w macierzyństwie, to być szczęśliwą osobą. Nie poświęcającą się cierpiętnicą, która wiecznie wypomina, ile to zrobiła dla potomstwa, lecz zadowoloną, pogodną i pozytywną osobą. Kimś, kto potrafi dostrzegać piękno wokół siebie, śmiać się z drobiazgów, widzieć szklankę zawsze pełną. Kimś kto szanuje siebie i innych, spontanicznie pochyla się nad ludźmi potrzebującymi pomocy i każdemu wybaczy. Kimś, kto wierzy w siebie, nie poddaje się zwątpieniu i dostrzega dobro w sobie i w drugim człowieku. A wreszcie kimś, kto cieszy się obecnością swojego dziecka i kocha je takim, jakie ono jest, kto szanuje i docenia potomka, nie wymagając od niego określonych ocen, dyplomów, czy osiągnięć. Wiele razy pisałam o bezwarunkowej miłości. Już sama nazwa wskazuje, że to kochanie bez oczekiwań. Tak właśnie kochają wszystkie matki. Warto jednak do tego dodać też autentyczną akceptację. Dziecko nie przychodzi na świat po to, by rodzice mogli się nim chwalić sąsiadom i nie po to, by realizowało ich niespełnione marzenia. Dzieci rodzą się po to, by kochać je z całego serca, bez oczekiwań, oddając w ten sposób piękną energię uczucia, jakim kochała nas nasza matka. Miłość bezwarunkowa jest najpiękniejszą energią, która uzdrawia, wzmacnia i stwarza nowe światy. Macierzyństwo to szczególny stan, który ułatwia nam zrozumienie tej pięknej mocy.
str. 12
Katarzyna Zamiar terapeutka d/s uzależnień, bajkoterapeutka, doradca dietetyczny, pasjonatka rozwoju osobistego.
Dom Dziewczynka szła zupełnie pustą, oświetloną latarniami ulicą. Przepełniona lękiem i brakiem ufności do świata dorosłych, kroczyła przed siebie, zaglądając w okna domów. Przystawała czasem przy niektórych zastanawiając się, jacy ludzie tam mieszkają, jak żyją i czy są szczęśliwi. Myślała, że na pewno byli szczęśliwi, bo przecież mieli dom. Nie mogło być inaczej komuś, kto ma swój dom, swoją rodzinę… Była pewna, że nikomu na niej nie zależało, nikt się nią nie interesował. Gdyby nagle zniknęła, tylko Dom Dziecka by jej szukał, bo nie byłoby jednego dziecka na stanie. Zatrzymała się przy oknie, gdzie było bardzo dobrze widać cały pokój. Stała tak patrząc na krzątającą się w pomieszczeniu kobietę. W rogu stała żywa, pięknie przystrojona choinka, a przy niej chłopczyk podglądający prezenty. Na długim stole było dużo pysznie wyglądających potraw, cały stół wyglądał bogato i wyjątkowo apetycznie. Jakby go przynieśli z jakieś najdroższej restauracji. Przyglądała się w skupieniu, które pozwalało pobyć jej przez chwilę w tym mieszkaniu, wśród tego przepychu. Czuła zapach choinki, potraw, pieczonego ciasta, a w tle słyszała ciepły i bardzo miły głos kobiety. Z cudownego rozmarzenia wyrwało ją zimno, które zmroziło jej stopy. Gdyby nie zmarzła, stała by tak pewnie do rana. Przypomniała sobie jak marzyła o domu, rodzinie, która się o siebie troszczy i takich pięknych świętach…
str. 13
Ocknąwszy się kobieta popatrzyła na zegarek, uświadamiając sobie natychmiast, że straciła poczucie czasu. Przecież dzieci czekają na nią w domu. Dźwigając trzy, pełne ciężkich jak diabli zakupów siatki, pośpiesznie ruszyła w stronę domu. Była najszczęśliwszą mamą na świecie. Miała sześcioro dzieci, które tworzyły jej cudowny świat. Świat, o którym zawsze marzyła, kochała całą sobą i dzięki niemu miała w sobie tyle siły, że niejedna osoba zastanawiała się, jak ona to robi i skąd czerpie tyle energii. Uwielbiała uczucie, że ktoś na nią czeka, że ma rodzinę i upragniony dom. Dzieci były dla niej wszystkim. Czuła się spełniona, kochana. Była najbogatszą osobą na świecie, miała wszystko czego było jej trzeba. I choć innym wydawało się zupełnie inaczej, ona przepełniona miłością dzieci, czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie.
Wiedziała, że nie zrozumie tego nikt, kto tego nie przeżył. Braki są po to, by kształtować nasze wartości. Tak powstają priorytety. Dziś wie, że te wszystkie wspomnienia pomogły jej stworzyć świat, którego pragnęła. Przeszłość właśnie do tego jest potrzebna, dlatego jej nie zapominamy. Pomaga nam wyznaczyć kierunek i realizować pragnienia. Skąd wiedzielibyśmy co chcemy, a czego nie? Swój świat tworzymy sami, dlatego kobieta z taką wdzięcznością wspominała dziewczynkę zaglądającą ludziom w okna.
Medium
CZAS
Kocimi oczami czas patrzy na mnie Jakby szukał potwierdzenia Własnej siły w mojej duszy Wierzy że zdoła mnie przekonać Wypełnić wiarą w istnienie I nienazwaną kolejność rzeczy Zielonym światłem spływa w niebyt Kiedy tylko zamykam oczy W ciepłej modlitwie do ciszy Oczyszczona rozmarzona Przewracam kartki wspomnień Siedząc na kwitnącej wiśni Uśmiechem dziecka wypędzam Wszystkie lęki przed jutrem Bo wiem że było już wczoraj Szarotka
Medium
str. 14
Tomasz Sobolewski
pomoc psychologiczna http://tomaszsobolewski.pl
Sekret szczęśliwego związku Samotność w związku
Samotność można przeżywać bardzo różnie… Potrafi być zaprzeczeniem sensu naszego życia i tego, w co wierzymy. Od stanu samotności staramy się uciec, ponieważ kojarzy się nam z pustką, nicością i bólem… Szukamy sobie zajęcia, aby nie myśleć i nie czuć… Czasami popadamy w przesadę i zagłuszamy swoją samotność alkoholem, narkotykami, przypadkowym seksem… Uczucie to jest wywołane brakiem bądź stratą czegoś lub kogoś ważnego z punktu widzenia danej osoby. Czujemy się samotni nie tylko z powodu braku odpowiedniego partnera, ale również będąc w związku z inną osobą … Szczególnie w związku potrzebujemy być zrozumiani, przyjęci przez drugą osobę. Każdy z nas bez względu na wiek pragnie mieć swoje miejsce w sercu najbliższej osoby…
str. 15
Myślę, że na to, jak w chwili obecnej przeżywamy swoją samotność, jak sobie z nią radzimy, mają wpływ nasze doświadczenia z przeszłości – to, czy jako dzieci byliśmy poddani ciągłej kontroli, pozbawieni naszej autonomii, zdominowani przez dorosłych… Takie sytuacje mogły wywołać w nas odruch obronny polegający na wystrzeganiu się bliskich relacji, ponieważ gdy tylko w nich jesteśmy, mamy uczucie, że się dusimy. Często wydaje się nam, że gdy znajdziemy już partnera życiowego, nasza samotność zniknie. Jednak życie pokazuje nam coś innego, bo okazuje się, że partner, z którym wiązaliśmy nadzieję na wspólne bycie i życie, nie ma dla nas czasu, nie umie nas wysłuchać i nie okazuje nam uczuć ani nie jest czuły... My też nie potrafimy wyrazić swo-
Medium
Relacje Sekret szczęśliwego związku
ich potrzeb i uczuć. Brak autentycznej, bliskiej relacji potęguje naszą samotność… Im bardziej jesteśmy samotni, tym bardziej tracimy zaufanie do siebie i innych, tym bardziej nie umiemy komunikować się z drugą osobą i tracimy zdolność do okazywania emocji, potrzeb i uczuć. Bronimy się przed tym, obwiniając innych…. Czasami krąg poczucia samotności tak się rozwija (również w nas), że zamykamy się we własnym świecie, co może prowadzić do obniżenia nastroju lub/i depresji.
relacje rodzinne mogą się przekładać na jakość dzisiejszych związków z moim partnerem i innymi ludźmi? – bowiem część naszego „ja” zawsze tkwi w dziecięcych uczuciach i schematach postępowania; – akceptować swoje uczucia i potrzeby oraz uczyć się rozmawiać o nich z najbliższą osobą; – jeśli to konieczne, szukać wsparcia i pomocy u specjalistów, terapeutów czy psychologów. A przede wszystkim trzeba dzielić się tym, co w nas najcenniejsze: swoim uśmiechem, Jak sobie radzić z samotnością, z bra- swoją czułością, miłością, wiedzą i akceptakiem autentycznej, żywej relacji, brakiem cją… porozumienia z najbliższą nam osobą? Oczywiście bywa również tak, że czasami Należy: – spojrzeć w „tył” i odpowiedzieć sobie na potrzebujemy samotności. Dobrze, gdy wypytania: Czy moje dotychczasowe relacje nika ona z naszego wyboru, a nie pojawia się z innymi były satysfakcjonujące? Czy moje wbrew naszej woli…
Medium
str. 16
Katarzyna Hojan-Sitkowska kochająca życie nauczycielka Vedic Art nauczycielka Reiki http://nauczycielvedicart.blogspot.com
Wtul mnie w siebie cz.2 Wyszłyśmy z Wioletką z jego domostwa. Chciałam wziąć głęboki oddech i obudzić się – nie mogłam. Chciałam usiąść na ziemi i oczyścić się. Tak! To rewelacyjny pomysł! Chwilkę zastanawiałyśmy się z Małgosią, czy iść nad jezioro, czy do lasu. Jezioro było za daleko, więc wybrałyśmy spacer do lasu. Szłyśmy wąską ścieżką wśród pól. Niosłam ciszę. Delikatnie, by jej nie upuścić. By słowa nie zabrzmiały rozbijając ją. Wdrapałyśmy się na wzgórek. Wśród drzew rozsypane charakterystyczne kamienie, próbujące utrzymać krąg. Klapnęłam na mech i... posypały się słowa. Wszystkie, które kłębiły się w mojej głowie! Że ja się tak nie zachowuję! Że to nie mój głos mówił! Że nie wiem dlaczego, po co i jak! Że mi się takie rzeczy nie zdarzają... rozsypał się worek moich strachów i ograniczeń. Wioletka leżała z głową opartą na kamieniu i spokojnie powiedziała: – Idź w to! Właśnie dlatego, że takie rzeczy się nie zdarzają, idź w to! Może to jest to, na co czekasz? Wielka zmiana.
str. 17
I na dopełnienie: – Kopnę Cię, jak z tego zrezygnujesz! Nie wiem co sobie wówczas myślałam. W jakich kategoriach układałam to zdarzenie. Nie pamiętam. Wymyśliłam jednak, że oczyszczę to, by wiedzieć, że moje intencje są czyste. Nazbierałam słomek, splotłam je w miotełkę i odpaliłam. Dym krążył wokół, dawał wytchnienie. Zapach traw i ziół czyścił mi głowę. Poczułam się prawie sobą, jeszcze tylko trochę szumiało mi, ale może to drzewa. Siedziałyśmy patrząc na Słońce szykujące się do zejścia z Nieba. Ociężałe całym dniem pracy kulało się powolutku między dwa wzgórza. Dopiero teraz dotarło do mnie jak tu jest pięknie! Las pachnący ciepłą żywicą. Przed nami zielona łąka otoczona kępkami krzewów czeremchy. Nad nią dwa wzgórza, między które właśnie chce zejść Słońce. Po drugiej stronie drogi suche kukurydze wygrywają pieśń szykując się do zbiorów. Wszystko w ciepłym świetle... Zadzwoniłam do Niego. Zapytałam o kurhany, które miały być opodal.
Medium
Relacje Wtul mnie w siebie cz.2
Czułam się już sobą, bez dzikich emocji. Wróciłam na swoje miejsce. Dobrze. – Miejsce kurhanów zna tylko pan Staszek, ale zapraszam was na herbatę, gdy będziecie wracały. Wioleta krzyknęła, że: – Tak, z chęcią! Ja wolałam wsiąść do samochodu i wrócić do cywilizacji. Bałam się, że te wszystkie emocje wrócą. Przeczuwałam? Szłyśmy z Wioletą z powrotem tą wąską piaszczystą dróżką wśród pól. Dróżką, jakich w Polsce wiele. Jeszcze próbowałyśmy logicznie to ogarnąć, ale nie szło. Im bliżej gospodarstwa, tym w moim sercu ogień się wzniecał. Krok za krokiem ktoś podnosił ciśnienie. Na szczycie wzgórza serce łomotało mi jak lis we wnyku. Chciałam uciec i jednocześnie biec tam. Spojrzałam w dół. Stał tam! Stał na podwórzu, patrząc prosto na ścieżkę. Wypatrywał nas. – Jak to się skończy, skoro tak się zaczęło? Szybka myśl. Podniosłam lewą dłoń i wysłałam mu Światło. Niech oczyści Go i jego intencje. Odwzajemnił gest i poczułam znów tę siłę w sobie. Nie wiem, jak to się stało. Ale nagle oprzy-
Medium
tomniałam, bo poczułam na sobie spojrzenie Basi. Stała na ganku domu i pytała o herbatę. Jaką herbatę? O co jej chodzi? Dlaczego Małgosia siedzi na progu pracowni ze łzami w oczach? Co tu się dzieje? Co tu się dzieje!?
Stanęłam przed nim taka, jaka jestem. Otworzył ramiona i przygarnął mnie do siebie. Gładził mnie po włosach. Nasze oddechy zrównały się, choć były szybsze od sekundy. Okulary mi zaparowały, a on zdjął mi je i spojrzał w oczy. Spokojnie, głęboko, jakby szukając wytłumaczenia tego, co czuje. Łzy. Łzy popłynęły mi same. Gorące i szczęśliwe. Scałowywał mi łzy szczęścia. – Wtul mnie w siebie - wyszeptały moje usta. Dopełniło się – poczułam tę świadomość w sobie. A on jeszcze mocniej zacisnął ramiona. Przytrzymywałam się jego ramion dłońmi zaplecionymi na jego plecach. Całe szczęście, bo w głowie szumiało i kołysało. Nie było w tym nic seksualnego. Była rozkosz... spotkania duszy. Nie wiem jak długo to trwało. Otrzeźwiło nas pytanie Basi o herbatę...
str. 18
Katarzyna Zamiar
Diament W krainie bezgranicznej miłości panowało poruszenie. Przybył nowy kandydat zdecydowany zamieszkać w świecie, gdzie nienawiść, zazdrość, manipulacja i wszelka niezgoda, nie ma miejsca. W krainie, gdzie panuje miłość i zrozumienie. Gdzie nikt nikogo nie ocenia ani nie krytykuje. Jedyne miejsce na ziemi, gdzie z wdzięcznością oraz szacunkiem każdy emanuje miłość do siebie i otaczającego świata. Rzec można Eden, w którym wszystko oddycha cudowną, tęczową energią Wszechświata. Tu ludzie wiedzą, że wysyłany jad i trucizna niszczy ich samych, tworząc świat wokół nich. Wiedzą też, że słowo ma siłę sprawczą, dlatego wypowiadają się bardzo ładnie oraz przemyślanie. Mieszkańcy tej krainy są świadomi siebie oraz tego kim są. Kandydat, który zdecydował się wejść do tej społeczności musiał nade wszystko pokochać siebie. Wymagało to ogromnego wysiłku, bowiem każdy miał wpojone błędne przekonania dotyczące własnej osoby. Niektórym zajmowało to sporo czasu, ale w efekcie każdy w końcu odnajdywał w sobie miłość, którą miał od zawsze. Raz odnaleziona w sobie mistr. 19
łość nigdy nie ginęła, a sposób widzenia siebie nie wracał do starych schematów myślenia o sobie. Następowało zupełne przeprogramowanie przyswojonych w dzieciństwie nieprawdziwych przekonań związanych z własną osobą i otaczającym światem. Kandydat przypominał nieoszlifowany diament, który z natury ma w sobie właściwe dla siebie cudowne diamentowe piękno, ale nieświadomy swojej wartości i wspaniałości jakie posiada, myśli przekonany, że jest zwykłym kamieniem. Każda nowo przybyła osoba miała swojego opiekuna czuwającego nad odkrywaniem w sobie miłości. Kandydat musiał wpierw pojąć, że ta miłość do samego siebie przekłada się na wszystkie aspekty świata w którym żyje. Musiał przekonać się, że tak naprawdę niemożliwym jest skrzywdzenie kogokolwiek, kochając siebie. Musiał wiedzieć, że po „oszlifowaniu” nie będzie już tą sama osobą, a jego obecność w tej krainie nie była przypadkowa. Musiał być gotowy na tę lekcję, na przyjęcie miłości, która drzemała w nim od lat i cudowną istotę, którą chciał się stać przybywając do krainy bezgranicznej miłości.
Medium
Pozytywne Diament
Dziesięć reguł, które musiał zapamiętać każdy nowo przybyły, otwierały drzwi do samego siebie. To siebie musiał odnaleźć każdy „Diament”, by w pełnym człowieczeństwie móc świadomie żyć wśród ludzi przez siebie wybranych.
A oto 10 żelaznych reguł: • Zawsze z czułością o sobie myśleć; • Mówić o sobie dobrze i z pełnym zrozumieniem; • Nigdy o sobie nie zapominać i siebie nie pomijać; • Zawsze być dla siebie wyrozumiałym; • Przy każdej okazji w myślach się pochwalić i wyrazić dla siebie uznanie; • Codziennie z pełną świadomością zrobić coś tylko dla siebie; • Każdego ranka spoglądając w lustro, przywitać się ze sobą i powiedzieć sobie: KOCHAM; • Dbać o siebie w wyjątkowy i świadomy sposób; • Bezgranicznie sobie ufać; • Przyjmować każdy dzień z wdzięcznością, pamiętając o duchowych opiekunach.
Medium
Nie uwierzycie jakie to dla niektórych kandydatów było trudne (spróbujcie sami). Ci, którzy opanowali jednak sztukę myślenia o sobie w piękny sposób, składali wobec całej społeczności przysięgę. Brzmiała ona następująco: „Ja (imię kandydata) jako cudowna, wyjątkowa oraz niepowtarzalna istota we Wszechświecie, przybyłem, by dzielić się tym co mam w sobie najpiękniejsze. Wiem, że moja obecność w świecie materialnym nie jest bez znaczenia, dlatego świadomie pielęgnuję bezgraniczną miłość w sobie, pamiętając, iż jestem Jednością ze wszystkim co mnie otacza. Zawsze mam komu powiedzieć Kocham, bowiem On to Ja. Ślubuję więc sobie miłość, wierność oraz, że nie zwątpię nigdy w swoją siłę i moc. Pamiętam o swoich opiekunach duchowych, którzy są przy mnie i wspierają mnie na mojej ścieżce rozwoju. Mam w sobie całe bogactwo jakiego mi trzeba i z miłością dziękuję za to. Kocham Was całym sercem”. Po złożeniu przysięgi, w pełni świadomy siebie „Diament” był brany w objęcia przez każdą osobę nowej społeczności, do której został przyjęty. Tuląc się, istoty te wymieniały cudowną energie miłości, by dotykiem przypieczętować świadomość Jedności, jaką byli.
str. 20
Bogusława M. Andrzejewska
Siła słów Tym razem nie o afirmacji, lecz o naszym codziennym posługiwaniu się mową. Warto wiedzieć, że słowa są silnym nośnikiem energii, nawet wtedy, gdy o tym nie chcemy pamiętać. Napisano setki książek o pozytywnym myśleniu, a na portalach internetowych moi znajomi wklejają setki motywacyjnych obrazków z pięknymi zdaniami o miłości, radości i dobrej energii. Wydawałoby się, że każdy o tym doskonale wie i świadomie tworzy piękno wokół siebie. Tymczasem rzeczywistość zaskakuje bardziej niż byśmy chcieli. Szczególnie wtedy, kiedy słyszymy, co ludzie mówią i piszą, jakich słów używają nawet ci, którzy chcą uczyć innych rozwoju. Każdy z nas jest bogiem i boginią. Każdy z nas tworzy swój własny świat. Nie zawsze jest on idealny, bo przecież życie to poligon doświadczalny, na którym omijając różne wyboje i pokonując skomplikowane zakręty, zmagamy się z własnymi emocjami. Nie jest przy tym ważne, na ile nam się udaje, a na ile wpadamy ciągle w te same dołki i pułapki. Ważne, że mamy świadomość na
str. 21
czym polega rozwój i wytrwale podnosimy się, otrzepując z kurzu i podążamy w stronę Światła. Ważne, że kierujemy się Dobrem i pięknem. Jednak trzeba świadomie trzymać kierunek.
Jeśli mamy tworzyć Nową Erę na bazie miłości, to nie możemy lekceważyć tego, co robimy i – uwaga! – tego, co mówimy. Słowa są cudownym materiałem, z którego możemy układać najpiękniejsze wzory miłości, serdeczności i mądrości. Jest to niezwykle łatwy proces tworzenia wspaniałej energii. Powszechnie dostępny, nie limitowany i niezwykle skuteczny. Jedno dobre słowo może zmienić komuś życie na lepsze. Wsparcie, dodanie otuchy, błogosławieństwo – to proste i efektywne narzędzia, które czynią świat wspaniałym miejscem. Spróbujmy swoim językiem wyrażać głównie Dobro i Piękno. Róbmy to też dla siebie – dla własnego zdrowia i samopoczucia. Miłe i pozytywne słowa podnoszą nam energię, dodają sił, wzmacniają i zgodnie z Prawem Przyciągania kreują dobrobyt.
Medium
Pozytywne Siła słów
Każdy jest we właściwym miejscu i czasie. Każdy jest na odpowiednim miejscu swojej ziemskiej wędrówki. Dlatego pan spod budki z piwem i jogin, a także każdy inny człowiek jest tylko i aż – światłem zamkniętym w fizyczności. Światłem, które zeszło tu na Ziemię, by nauczyć się odróżniać swoją prawdziwą naturę od ciemności. Nie zawsze się to tak po prostu udaje. Miotamy się, cierpimy i czasem wymykamy się temu Światłu, które lśni w nas, wpadamy w mrok bólu czy złości. Ale to nie oznacza, że mamy naiwnie przyklaskiwać ciemności. Trzeba mieć świadomość, że należy z tego mroku się wydostać. Wulgarne słowa atakują przede wszystkim nas samych. Jeśli ktoś myśli, że przez przeklinanie rozładowuje tylko swoje emocje i pomaga sobie w ten sposób, to jest w wielkim błędzie. "Badania pokazują, że słowa o negatywnym zabarwieniu i agresywne zachowania nie osłabiają w nas agresji, ale przeciwnie – wzmacniają ją. Ponadto, dając sobie takie prawo raz, drugi, trzeci i kolejny, tworzymy – w sytuacji emocji, które najczęściej nazywamy gniewem lub złością – nawyk agresywnych zachowań. A może się potem zdarzyć, że nawet bez tej emocji nasze zachowania będą bardziej agresywne, a sposób mówienia atakujący, osądzający, nawet wulgarny" (Iwona Majewska-Opiełka).
Prawdziwy rozwój to rozumienie, że najważniejsze jest Dobro – wobec siebie, innych, wobec świata, wobec wszystkich dookoła. Równie ważne jest Piękno – do którego nie zaliczają się słowa o niskiej energii. Równie ważna jest miłość bezwarunkowa – która nigdy do nikogo nie powie nic wulgarnego, choćby cierpiała na poziomie każdej swojej komóreczki. Można sobie popłakać i potupać we własnym domu. Można walić pięścią w poduszkę, ile dusza pragnie i potrzebuje. Można krzyczeć do bólu gardła w tunelu pod przejeżdżającym pociągiem – jak Liza Minelli w Kabarecie. Ale rozwój du-
Medium
chowy jest tylko tam, gdzie najważniejszym prawem jest: „nie krzywdzić”. Każdy z nas stara się otaczać pięknem. Kupujemy obrazy, stawiamy na stole kwiaty, korzystamy z perfum i esencji zapachowych do kominka. Dostrzeżmy zatem dysharmonię pomiędzy tym, czym dekorujemy ściany, a wulgarnymi słowami, które są uderzeniową dawką niskiej, ciemnej energii. Nauczmy się ją zauważać i zacznijmy gryźć się w język. Słowa są nośnikiem energii – są naprawdę. Dlatego szanujmy siebie i swoje otoczenie. Wypowiadajmy słowa głęboko przemyślane. Szukajmy jak najpiękniejszych wyrażeń. A w trudnych i bolesnych emocjach, jeśli chcemy sobie zakląć, niech te przekleństwa nie uderzają w innych. Rzućmy nimi w ścianę lub jeszcze lepiej w podłogę. Warto nauczyć się opowiadać po określonej stronie. Po jednej jest Światło, miłość, szacunek, starannie dobrane słowa i błogosławieństwa. Po drugiej jest ciemność, brud, wulgarny język i hipokryzja. Rozwój polega na wybieraniu zjawisk, które są z nami harmonijne i odrzucaniu tych, z którymi nam nie po drodze. Duchowość polega na określaniu Kim W Istocie Jestem.
Każdy dzień zaczynam od błogosławieństwa. Nie na pokaz, lecz świadomie. Bo sprawia mi to ogromną radość. Bo wyrażanie miłości rozwija najpiękniejsze uczucia w moim sercu. Bo każde błogosławieństwo dla innej osoby działa na mnie jak najlepszy balsam. Tak to czuję, więc dla własnej przyjemności pławię się w dobrych słowach i wysokiej energii. Każdego dnia życzę wszystkim tego, co dobre i piękne. Chcę, abyście byli szczęśliwi i mam w tym swój wielki interes. Im więcej szczęśliwych ludzi, tym przecież lepszy świat. Człowiek szczęśliwy nikogo nie skrzywdzi. Dobre słowa są jak pachnące kwiaty – rozrzucone wokół sprawiają, że otacza nas piękno. W tym chcę żyć, wśród szczęśliwych, zdrowych i roześmianych ludzi.
str. 22
Krosno 31-07-2015 List do przyjaciela. Wszechświecie! Jesteś moim Wszechświatem, moim najlepszym przyjacielem i sprzymierzeńcem. Tak, tak właśnie jest, pod warunkiem, że Ci na to pozwalam, gdy jestem w zgodzie sama ze sobą i chcę korzystać z Twojej pomocy i wskazówek. Bo to, że Ty zawsze dobrze mi życzysz i chcesz dla mnie jak najlepiej, jest dla mnie oczywiste. Pytanie brzmi: czy Ja zawsze dobrze sobie życzę? Było już kilka punktów zwrotnych w moim życiu, kiedy byłam pewna, że jestem w zupełnej zgodzie ze sobą, że pozbyłam się wszystkich blokad i „trupów w szafie”, lecz czas szybko zweryfikował te moje wyobrażenia. Lekcja życia trwa i okazuje się, że jest jeszcze sporo do zaliczenia. Jednego jestem pewna, ale to na 100% pewna, nie na zasadzie wiary czy „pobożnych życzeń”, ja to wiem, że Ty zawsze jesteś po mojej stronie i pomagasz mi. Dlatego proszę Cię o pomoc. Proszę i jednocześnie otwieram się na tę pomoc bez obaw i gotowych rozwiązań. Zdaję się całkowicie na Ciebie z wiarą i ufnością, bo bezgranicznie Ci wierzę. Sam doskonale wiesz, co sobie naściągałam, cóż chciałam, to mam. Jeszcze raz proszę Cię mój drogi przyjacielu, pomóż mi! W 100% otwieram się na tę pomoc i obiecuję, że nie będę przeszkadzać. Twoja Sabina
str. 23
(Tekst: Sabina Urbanek)
Medium
Polecamy doskonały podręcznik. Zawiera dużo praktycznych ćwiczeń. http://prosperita.edu.pl
***
Dostępny na http://ebookpoint.pl
Nowa płyta z wykładami Prosperity dla zaawansowanych http://prosperita.edu.pl Medium
str. 24
Kolorowa surówka jarzynowa Składniki: mix sałat 1 opakowanie pomidorki koktajlowe spora garść duża żółta papryka sól, pieprz do smaku zioła do sałatek do smaku oliwa z oliwek 2 łyżki
str. 25
Małgorzata Kołakowska
Wykonanie: Mix sałat przełożyć do miski. Pomidorki koktajlowe pokroić na ćwiartki, paprykę w niewielkie kawałki; dodać do sałat. Doprawić solą, pieprzem i ziołami. Polać oliwą i delikatnie wymieszać. Po godzinie "przegryzania się" smaków w lodówce surówka gotowa. Tu nie ma, ale czasem dodaję jeszcze 1-2 mandarynki, krojąc każdą cząstkę na 3.
Medium
Natura Magiczna kuchnia Małgosi
Bigos warzywny z piekarnika
Skladniki: biała kapusta mała 1 szt. seler 1/2 szt. marchew 3 szt. cebula 2 szt. papryka czerwona 2 szt. czosnek 2-3 ząbki (lub kilka - kilkanaście obrotów młynka z suszonym czosnkiem) koncentrat pomidorowy ok. 180g oliwa kilka łyżek woda 1/2 litra
Przyprawy: curry 1 czubata łyżka słodka mielona papryka 1 łyżka suszona bazylia 1 łyżeczka majeranek 1 łyżeczka ziele angielskie (4) liść laurowy (4) sól, pieprz
Przygotowanie:
Do dużej miski wlewamy kilka łyżek oliwy i dodajemy wszystkie przyprawy oprócz pieprzu. Wrzucamy rozgniecione ząbki czosnku (lub kręcimy młynkiem z suszonym czosnkiem), solimy i wszystko dokładnie mieszamy. Warzywa myjemy, obieramy, kroimy na małe części. Do miski z przyprawami wrzucamy pokrojoną kapustę, mieszamy, dodajemy resztę warzyw i wszystko dokładnie łączymy. Tak przygotowane warzywa przekładamy z miski do naczynia żaroodpornego. Zalewamy wodą, przykrywamy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w temperaturze 230℃ ok. 2 godziny. Po dwóch godzinach naczynie wyjmujemy, dodajemy koncentrat pomidorowy, doprawiamy pieprzem, wszystko ostrożnie i dokładnie mieszamy. Wkładamy z powrotem do piekarnika na ok. 40 minut, po tym czasie bigos jest gotowy.
Medium
str. 26
Natura Magiczna kuchnia Małgosi
Bakłażany i cukinia w lekkim sosie pomidorowym - pyszne i niskokaloryczne
Składniki: 2 bakłażany 3 cukinie 2 białe cebule (najlepiej cukrowe) 3 ząbki czosnku (lub mniej, zależy jak lubisz) 2 łyżki oleju
3. Cukinie i bakłażany obierz. Pokrój je na kostkę o boku około 2 cm. Obraną cebulę pokrój na cienkie piórka. 4. Warzywa przełóż na blachę, posyp czosnkiem (pokrojonym drobno lub suszonym z młynka), lekko posól, spryskaj łyżką oleju. Wstaw do gorącego piekarnika. Po 15 minutach sos: wyjmij, odstaw na 5 minut, by wytworzony sok odparował. Wymieszaj, wstaw ponownie do go4 czubate łyżki koncentratu pomidorowego rącego piekarnika na 15 minut, lub do momentu, 5 dag rodzynek (około 1/2 szklanki) kiedy zaczną się lekko przypalać na brzegach 2 szklanki bulionu warzywnego wtedy je wyjmij i odstaw na bok. 2 łyżki oleju 5. Jak czosnek trochę przestygnie, wyciśnij 1 łyżka cukru 1 łyżka słodkiej wędzonej papryki (możesz go z łupinek i jeśli będzie jeszcze twardy, drobno zastąpić zwykłą słodką papryką) go posiekaj. 6. Przygotuj sos: w dużym rondlu rozgrzej 2 1 łyżeczka mielonej kolendry łyżki oleju, dodaj koncentrat pomidorowy i cały 1 łyżeczka suszonego oregano czas mieszając, smaż przez minutę. Wlej bulion, 1 łyżeczka suszonej bazylii 1/2 łyżeczki chilli w proszku (lub mniej lub dodaj rodzynki oraz upieczony czosnek. 7. Do sosu dodaj upieczone warzywa oraz więcej, w zależności od Twoich upodobań; u przyprawy - wędzoną paprykę, kolendrę, chilli, mnie to 5 obrotów młynka z chilli) oregano, bazylię i cynamon. Wymieszaj, gotuj na 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu średnim ogniu pod przykryciem (bo sos lubi pryssól kać) 5-7 minut, aż smaki się połączą - przyda się świeżo zmielony pieprz też, jak kilka razy całość wymieszasz :) 8. Danie jest gotowe, kiedy warzywa będą do podania: całkiem miękkie - bo takie tutaj mają być :) naturalny gęsty jogurtu (dałam grecki) 9. Podawaj je udekorowane sporym kleksem natka pietruszki lub listki bazylii jogurtu, posypane natką pietruszki. Najlepiej te Przygotowanie: warzywa smakują z ryżem ugotowanym na sypko 1. Piekarnik rozgrzej do 220 stopni. w kolorze żółtym - bo gotowanym z dodatkiem 2. Dużą blachę wysmaruj łyżką oleju. przyprawy curry.
str. 27
Medium
Medium
str. 28
Bogusława Andrzejewska
Kryształowe miejsce Mocy O Kraskowie pisaliśmy już w Medium, w jednym z wcześniejszych numerów. To mała znana miejscowość w pobliżu Sobótki, w województwie dolnośląskim. Z tego magicznego miejsca rozciąga się widok na odległą o 10 kilometrów Ślężę, tajemniczą górę, na którą wędrują rzesze pielgrzymów poszukujących miejsc mocy. Co ciekawe, w Kraskowie energia jest dużo wyraźniej odczuwalna i zdecydowanie silniejsza. Jednak ludzie nawykowo kierują się w stronę słynnego wierzchołka, nie zdając sobie sprawy z tego, że w pobliżu znajduje się prawdziwy energetyczny skarb.
str. 29
Kiedy wspólnie zastanawialiśmy się nad tym fenomenem, zauważyliśmy, że do Kraskowa trafiają tylko ludzie, którzy rzeczywiście pięknie czują energię. To przede wszystkim osoby, które szanują naturę i umieją korzystać z jej siły, nie niszcząc jej darów. Odkryliśmy też, że piękny kryształ z Kraskowa w magiczny sposób broni się przed najazdem turystów i ciekawskich osób, które mogłyby zniszczyć okalającą go przyrodę. Jest to miejsce, które zaprasza wyłącznie ludzi gotowych na kontakt z silną energią i świadome doświadczanie niezwykłości, a nie ciekawskich i aroganckich tusystów.
Medium
Natura Kryształowe miejsce Mocy
Medium
str. 30
Natura Kryształowe miejsce Mocy
Cechą charakterystyczną tego rejonu jest duża ilość bardzo silnych duchów natury, które w sprzyjających okolicznościach pozwalają się zobaczyć nawet gołym okiem. W moim odczuciu to strażnicy lasu i samego kryształu. Przyjaźni lub neutralni wobec osób o dobrych zamiarach. Jak wiemy duchy natury potrafią być bardzo dokuczliwe i uparte wówczas, kiedy czują zagrożenie. Miejsce to jest zatem mocno chronione. Niegdyś znajdowała się tam kopalnia kwarcu i kiedy zwiedzaliśmy ten rejon parę lat temu, szukaliśmy na mapie kopalni. Po latach wróciliśmy tam ponownie, aby zobaczyć, jak zmienił się „nasz Krasków”. I najważniejszą różnicą jest to, że nie ma już kopalni. Jest za to Kryształowe Centrum Uzdrawiania. To piękna odmiana, która pokazuje, że ludzie odnajdują drogę do magicznego kryształu, a jego siła dociera do naszych umysłów, pozwalając nam czerpać z jego ciekawej mocy. Przypomnę, że kryształ ten jest wielkości sporej góry, a jego świetlista energia ma charakter żeński. Pewnie to ma duże znaczenie w czasach podnoszenia wibracji Ziemi. Kryształ ma wiele ciekawych cech, które najlepiej rozpoznać samemu. Przebywanie w jego pobliżu owocuje interesującymi doświadczeniami, z których na szczególną uwagę zasługuje możliwość odczuwania lub nawet zobaczenia połączenia z innymi wymiarami. Wrażliwe osoby wyraźnie wyczuwaja portale, w ktorych mozna dostrzec połączenie z Atlantydą, czy Egiptem. Bardzo cennym darem dla nas ludzi jest także woda. Właściciel centrum, Pan Ryszard Walczak, przygotował kilka źródlanych ujęć,
str. 31
z których można zaczerpnąć kryształowego płynu, w którym migoczą świetliste drobinki. Być może lodowaty i nieco piaszczysty smak nie należy do najsmaczniejszych, ale zapewniam: dostarcza absolutnie niepowtarzalnych wrażeń. Wypicie ziarenek kryształu służy nie tylko naszemu zdrowiu – wspiera także energetycznie, a ponadto można przeżyć swoiste katharsis. Wszystko zależy od naszej indywidualnej gotowości i poziomu pracy nad sobą. Dodam jeszcze, że nikt nie prowadzi tam handlu, właściciel częstuje wodą każdego chętnego. To od nas zależy, czym i jak się odwdzięczymy, wspierając to miejsce i ludzi, którzy o nie dbają. To rzadki i piękny przykład bezinteresownego działania, szczególnie cenny w czasach powszechnej komercji. Dolina wokół kryształu jest wspaniałym miejscem na wszelkiego rodzaju imprezy ezoteryczne, seminaria, inicjacje Reiki, a także na medytacje. Na środku zbudowano ciekawą kopułę, która intensyfikuje odczuwanie energii. W pobliżu znajduje się sadzawka w ksztalcie serca, w której w ciepłe dni można skorzystać z uzdrawiającej, kryształowej kąpieli. Właściciel przygotował też zadaszenie, pod którym nawet w czasie deszczu można się doskonale bawić i pracować. W niezwykłym ośmiokątnym budynku, który powstał wokół jednego ze źródeł, medytacje czy szkolenia mogą okazać się niepowtarzalnym doświadczeniem. Aczkolwiek warto dodać, że wokół kryształu jest mnóstwo magicznych miejsc o silnej Mocy, które zapraszają do cichej kontemplacji. Warto spędzić tu trochę czasu z duchami natury, siłą kryształu, a także z innymi niezwykłymi energiami.
Medium
Natura Kryształowe miejsce Mocy
Medium
str. 32
Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu. Autorka serii książek "Bractwo Dusz" http://grazynaadamska.pl/
Magia Kobiecych Kręgów Wiosna jest chyba najpiękniejszą porą roku, kiedy to obserwujemy, jak za oknem pojawiają się pierwsze promienie słoneczne, słyszymy śpiew ptaków, czujemy zapach świeżych kwiatów, dni stają się dłuższe. Także My, Kobiety, zaczynamy rozsiewać dookoła siebie piękno, magię i czar. Zrzucamy stare zimowe ubrania i pełne wdzięku budzimy się do życia. Podkreślam ~ My, Kobiety, ~ ponieważ największą moc mamy wspólnie budując wspierające i inspirujące Kobiece Kręgi. W naszej polskiej tradycji tworzenie Kobiecych Kręgów nie jest obce. Kiedyś nasze prababcie często zbierały się razem, by porozmawiać, pośmiać się, wesprzeć dobrym słowem. Powstawały tzw. kółka gospodyń domowych, gdzie szydełkowały, robiły ozdoby świąteczne, piekły, gotowały. Czuły, że wzajemne kobiece wsparcie jest szalenie potrzebne i ważne. Warto tę tradycję dalej kultywować, gdyż ma niesamowitą wartość emocjonalną w rozwoju kobiecości. Przede wszystkim wpływa pozytywnie na budowanie relacji z samym sobą. Do Kobiecego Kręgu, każda z kobiet wnosi swoją energię, inność w postrzeganiu świata, doświadczenia i wiedzę. Już sama idea kręgu wprowadza wyjątkowość. Tutaj wszyscy znajdują się w jednakowej odległości od środka, są tak samo ważni, mają te
str. 33
same prawa i wspólną równą odpowiedzialność za to, co w kręgu się dzieje. Nie ma tu hierarchii i prowadzących. Krąg swoim kształtem przypomina galaktyki, obrazuje budowę Wszechświata, cykle na Ziemi, poszczególne etapy życia człowieka. Wszystkie elementy świata, żywioły, istoty żywe i duchowe zespolone są ze sobą w odwiecznym kręgu współzależności. Krąg jest niczym Słońce wspierając promieniami swojej energii; jest niczym Woda, dostarczając przepływ informacji; jest niczym Powietrze docierające do każdego zakamarka, oczyszczające z toksycznych myśli i w końcu, jest niczym Ziemia, dając moc wszystkiemu, co wzrasta na każdym poziomie. Magia kręgu to pomost pomiędzy Tobą a Twoją mocą. Tworząc Kobiece Kręgi, kobiety dzielą się swoimi talentami, wspierając wzajemnie przez swoją obecność, tworząc bezpieczne miejsce, gdzie mogą cieszyć się z własnych osiągnięć, jednocześnie wspierać się w bolączkach. Wzajemnie się inspirują, odkrywają piękno i moc kobiecości. Warto wrócić do tradycji i praktykować spotkania w kręgach, aby odkrywać na nowo swoją wewnętrzną moc, ponieważ kobiety są dla siebie nawzajem jak magiczne lustra, zarówno w działaniach, jak i słowach czy gestach.
Medium
Medium
str. 34
Iwona Mazurek - autorka nowatorskiej metody Kolorowe Motyle®, arteterapeutka, malarka i nauczycielka sztuki nowej ery: Mandala Vision i Vedic Art. http://kolorowe-motyle.com
Kolory Twojej Aury Aura – subtelny kod energetyczny utworzony z indywidualnej konfiguracji barw. Każdy z nas rodzi się otulony swoim osobistym kolorem. W ten sposób komunikuje się z otaczającym światem. Przychodzimy na Ziemię jako promień Światła, które przechodząc przez materialny pryzmat naszych ciał, rozszczepia się na kolory tęczy. Tworzą one unikatowe połączenia i kompozycje promieniując na zewnątrz nas i układają się w kokon energii przybierający kształt jaja. I to jest właśnie nasza Aura – promieniujące kolorami, świetliste pole energii. Aura każdego człowieka jest inna, wyjątkowa i niepowtarzalna. Jest niczym piękny żywy obraz, który malujemy swoimi uczuciami, myślami, energiami i talentami. Jesteśmy wielowymiarowymi dziełami sztuki, które tworzymy przez całe nasze życie. Na wygląd naszej aury ma wpływ także DNA otrzymane od przodków. Jest ono zbudowane z chromosomów i tworzy tęczowy zapis naszego życia. W chromosomach zawarta jest informacja o wibracji barw każdej Duszy
str. 35
i dominujących kolorach „tęczowego ciała” (z greckiego: chroma – kolor; soma – ciało). Od dziecka widziałam te niezwykłe kolory, otaczające każdą żywą istotę (bo również zwierzęta, rośliny, minerały mają swoją aurę). Bałam się, że jest ze mną coś nie w porządku, ponieważ nikt inny tego nie widział, a moja mama zabroniła mi o tym wspominać komukolwiek. Jednak nie umiałam się pozbyć tego widzenia, ale nauczyłam się żyć z nim i towarzyszyło mi ono w życiu, tak jakby trochę obok. Marzyłam, że kiedyś, te wszystkie pięknie wibrujące kolory zobaczą też inni i nasz świat stanie się pełen niezwykłych barw. Niestety nic z tego nie wychodziło, a ja byłam coraz bardziej smutna i zamykałam się w sobie. Kochałam ten wibrujący, kolorowy świat, ale w końcu poddałam się i żyłam życiem, które przygotowali dla mnie rodzice.
Medium
Metody Kolory Twojej Aury
Medium
str. 36
Metody Kolory Twojej Aury
Po wielu, wielu latach i bolesnych doświadczeniach, przebudziłam się do życia w przestrzeni Światła. Otworzyły się przestrzenie mojej duszy i ten piękny, wibrujący świat kolorów i barw na stałe zagościł w moim życiu. Zaczęłam doświadczać świadomie energii kolorów, badać je, eksperymentować i bawić się nimi. Otworzyłam się na rysowanie i malowanie. Najpierw nieśmiało, po cichu, dla siebie… potem dla przyjaciół, rodziny i znajomych. A teraz rysuję dla każdego, kto poczuje w swoim sercu, że jest gotowy poznać siebie na nowo i spojrzeć kolorami na swoje życie. Sesja Portretowania Aury to czas, podczas którego następuje oczyszczanie pola życia, uaktywnienie duchowych kanałów twórczych, harmonizowanie pracy czakr i udrożnianie meridianów – tak aby energia (prana) mogła swobodnie płynąć przez ciało. Gdy aura jest uszkodzona następuje jej uleczenie (na ile jest to na dany moment możliwe). Gdy rysuję, ale także w czasie po sesji, następują niezwykłe uzdrowienia, uwolnienia negatywnych wzorców, regresje do odległych wcieleń, zdjęcie blokad energetycznych, otwarcie nowych przestrzeni duszy oraz przepracowanie uwikłań rodowych. Jednak najcudowniejsze jest to, że otwierają się ludzkie Serca i przepiękna energia Miłości zaczyna wypełniać życie osób, które uczestniczą w sesjach. Moje rysunki pokazują główny kolor aury, połączenie jakie mamy z duchowymi przestrzeniami, przewodników duchowych i opiekuńcze istoty, osobiste anioły i/lub zwierzęta mocy, czasami stan zdrowia, stopień przepracowania karmy, a zakodowane symbole umieszczone w aurze przekazują wiedzę o tym, co mamy w życiu robić, jakie mamy predyspozycje itd. Technicznie rysunki są jakie są. Dobrze jest na nie patrzeć oczami duszy i sercem. Nigdy nie uczyłam się rysunku i nie zamierzam tego robić. Mój Przewodnik Duchowy wytłumaczył mi, że starając się rysować „technicznie” włączam umysł, oceniam i energia przestaje płynąć. Przy Portretowaniu Aur wyciszam umysł, pracuję sercem, pozwalam, aby to energia rysowała – jestem tylko narzędziem. Gdy zaczynam oceniać, mój Przewodnik,
str. 37
który podaje mi kredki, mówi do mnie „Nie myśl – rysuj!” A więc rysuję… Zaakceptowałam już to, że moje prace są doskonałe w swej nie-doskonałości i pozwoliłam, aby stało się to moim znakiem rozpoznawczym Te sesje dają mi i klientom wiele radości. Kocham każdy przejaw twórczości płynący z duszy, bo takie prace mają energię i promieniują – czuć w nich serce autora, które jest połączone z Sercem Wszechświata. Dlaczego Portrety Aury działają? Ponieważ rysowane są Światłem, bowiem kolory ta tak naprawdę wibracje światła o różnej częstotliwości. Są językiem, którym światło do nas przemawia poszerzając naszą świadomość i aktywując nasz potencjał. Serdecznie zapraszam na sesje Portretowania Aury. Aby wykonać taki portret najlepiej, jeśli mogę spotkać się z osobą, której aurę rysuję. Ale możliwe jest też wykonanie takiej sesji na odległość poprzez Skype lub narysowanie portretu ze zdjęcia (ten wariant sprawdza się najlepiej, gdy chcemy podarować komuś jego portret w prezencie). Rysuję portrety indywidualne i partnerskie – małżeństw, narzeczonych, związków, przyjaciół czy wspólników. Tel.: 501 193 990 e-mail: kolory-motyli@gmail.com
Medium
Metody Kolory Twojej Aury
Kolory mojej aury
Zaciekawiona i zainspirowana przez obrazy innych osób, poddałam się procesowi malowania aury. Ponieważ to proces. Głęboki. Cudowny. Transformujący. Wbrew pozorom nie jest to rysowanie obrazka, lecz silny zabieg energetyczny. Pracuję z energią każdego dnia, jestem oswojona z jej działaniem, a pomimo tego praca Iwonki wycisnęła z moich oczu łzy. Energia płynęła bardzo silnie, była wyraźnie wyczuwalna. Czułam się otulona miłością, ciepłem i dobrem. Czułam się bezpieczna. W czasie tworzenia portretu wykonywałam swoją ulubioną Medytację Miłującej Dobroci i byłam osadzona w bardzo wysokich i czystych wibracjach, które mnie uzdrawiały. To, co robiła Iwonka, było spójne z najlepszymi uczuciami bezwarunkowej miłości. W pewnym momencie po prostu poczułam, że chcę wyjść z tego stanu. Jak się okazało, proces w tym momencie został zakończony. Bogusława M. Andrzejewska
Medium
str. 38
Katarzyna Hojan Sitkowska
Moje Vedic Art Leżałam na plaży otulona bezpieczeństwem. Wtopiłam oddech w rytm Bałtyku i pozwoliłam, by fale dotykające brzegu ustanowiły drżenie mojego ciała. Powoli stopiłam się z Naturą. Odpoczywałam obserwując tą cząsteczkę wszechświata, którą jestem. Leżałam oddychając, a przed chwilą biegałam na wilgotnym piasku puszczając latawca. Zasnęłam w tym błogostanie. Schnący piasek osypywał się z moich stóp budząc i łaskocząc. Przypomniałam sobie sen, jak często był o malowaniu... kolorowe obrazy przewijały slajdy snu. Już we śnie malowałam i teraz musiałam to kontynuować w rzeczywistości. Ale jak, skoro nie miałam farb? To było spontaniczne posłanie od świata, bym odpoczęła od wszystkiego... myślenia, działania, podejmowania decyzji i ludzi. Takie, wiecie – masz 5 minut na spakowanie się :) Jeszcze chwilkę leżałam, dziękując za cudowne słońce tworzące na błękitach nieba i morza srebność. Przyjmowałam ten widok w duszę, układając go do szufladki – „zapamiętać na zawsze”. Ale w mojej głowie już rodził się plan! Przecież zasady vedic art jednoznacznie mówią o kolorze i fakturze! Więc właściwie mam do dyspozycji największe i najpiękniejsze płótno świata! Jak więc nie skorzystać z takiej wspaniałości?! Uklęknęłam na piasku, zeszłam do punktu ciszy, wygaszając umysł i pozwoliłam by vedic art zawładnęło moim ciałem i podświadomością. I zadział się mój prywatny cud. Delikatnie przesuwałam palcami po piasku. Miejscami był wilgotny i bardzo
str. 39
gładki. Zimny. Naturalne formy – górki i zagłępienia były niczym ciało. Akceptując je, posuwałam się dalej naciskając opuszkami palców. Piasek delikatnie sprężynował, oddając ruch. Dłoń samoistnie przyśpieszała i zwalniała, niczym w tańcu. Cudownie! I nagle natrafiłam na ogrzany słońcem piasek. Jego faktura rezonowała z drżeniem mojej dłoni wywołanej emocjami. Najpiękniejsza "farba" z jaką miałam do czynienia! Gładziłam ją subtelnie niczym ciało ukochanego człowieka. Czułam w ciele, jak drobinki przesypują się między palcami. Otulają moją dłoń ciepłem i tworzą na obrazie nowe przestrzenie. Wypełniałam je miłością. Nie wiem jak długo malowałam w ten sposób. Wiem tylko, że gdy skończyłam całe moje jestestwo było szczęśliwością. I opadłam na ziemię robiąc anioła rękoma :) Nie o obraz chodzi w moim opowiadaniu, ale o to, by pokazać Wam, że tylko my jesteśmy dla siebie ograniczeniem. A vedic art jest niezwykłym narzędziem kreatywnego życia, otwierającym drzwi do nieograniczonych pokładów piękna, jakie mamy w sobie. Uczy nas postrzegać drobiazgi w nieskończoności i pokazuje nieskończoność ważniejszą niż detale. I choć ten artykuł miał być o warsztatach, które prowadzę, to doświadczanie wspaniałości malowania na najpiękniejszym płótnie świata wygrało – musiałam się z Wami tym podzielić. A na warsztaty zapraszam do mojej pracowni w Bydgoszczy albo zaproście mnie do swojego świata. Katarzyna – 606 21 56 59
Medium
Metody Moje Vedic Art
Medium
str. 40
Paweł Sołtysik
trener rozwoju osobistego, nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych i życia w zgodzie z naturą http://slowa-madrosci.pl
Przekazy Archanioła Michała Wspaniałe wsparcie na naszej drodze duchowego wzrastania Obecnie coraz więcej osób dostaje przekazy czannelingowe od Archanioła Michała. Niektóre z nich są pełne ciepła i miłości oraz wspaniałych wskazówek, inne trochę mniej. Wszystko zależy od osoby, która otrzymuje przekaz, ponieważ zawsze jest on filtrowany poprzez jej poziom świadomości. Jeżeli osoba czanelująca posiada wysoką świadomość, wówczas przekaz będzie bardziej czysty - mniej zniekształcony poprzez ludzkie ego, a więc bliższy wibracjom bezwarunkowej miłości. Dlatego zawsze starajmy się dokonać rozróżnienia poprzez nasze serce, czy przekazywane informacje rezonują – współgrają z nami, czy też nie. Mimo różnorodności przekazów od Archanioła Michała (AM), które można znaleźć w Internecie, większość z nich cechuje energia miłości, ochrony, boskiej woli i mocy, które są atrybutami tego potężnego Archanioła. Taką właśnie energię możemy odczuć czytając między innymi przekazy otrzymywane przez Ronnę Herman, które chciałem
str. 41
tutaj szerzej opisać. Już od ponad 20. lat Ronna otrzymuje wskazówki i informacje od AM, którymi dzieli się na swojej stronie www.ronnastar.com. Jej przekazy przetłumaczone zostały na kilkanaście języków i jest ich już obecnie ogromna ilość (w języku polskim możemy znaleźć je również na stronie www.aamichal.blogspot.co.uk). Dodatkowo wydała już pięć książek zawierających te przekazy. Archanioł Michał w swoich przesłaniach daje wiele wskazówek, w jaki sposób możemy zwiększać naszą świadomość. Na bieżąco daje również informacje o globalnych między-wymiarowych zmianach w procesie podnoszenia energii i skokach poziomu świadomości ludzi. Poszerza wiedzę na temat procesów zachodzących w naszym ciele fizycznym i energetycznym podczas zwiększania naszej wibracji – naszego wewnętrznego światła. Podaje informacje na temat hierarchii światła, jej zadaniach i rolach na różnych poziomach bytu. W przekazach możemy
Medium
Rozwój duchowy Przekazy Archanioła Michała
znaleźć również wiele praktycznych ćwiczeń i technik, które mogą nam pomóc w naszym duchowym rozwoju. Szczególny nacisk kieruje na techniki oddechowe, które mają duży wpływ na ilość boskiego światła, jaką możemy przyjąć. Zachęca również do stworzenia i używania osobistej piramidy światła, jak również odwiedzania światowej piramidy, w której możemy łatwiej połączyć się z naszą duchową rodziną i ze Stwórcą. Podaje również wiele ciekawych wizualizacji, afirmacji i dekretów do codziennej pracy. Jednym z moich ulubionych dekretów jest: „Odzyskuję swoje boskie prawa przysługujące mi z racji narodzenia oraz połączenie z moją Wyższą Jaźnią i duchową rodziną. Proszę również o zestrojenie z mistrzami i istotami Światła, tak abym mógł się z nimi komunikować, ponieważ chcę uzyskać dostęp do przekazów kosmicznej mądrości i prawdy, które mogę przyswoić i przekazać dalej. Tu i teraz odzyskuję moje panowanie nad sobą, a także odpowiednie cechy, dary oraz atrybuty mojej boskiej Jaźni. Pragnę być żywym uosobionym przykładem miłości, harmonii, obfitości i radości. Jestem Boską Miłością, Jestem Boskim Światłem, Jestem Boską Wolą i jestem Boską Mądrością w działaniu. NIECH TAK SIĘ STANIE! I TAK JUŻ JEST! JAM JEST TYM, KIM JAM JEST!” To i wiele innych ciekawych rzeczy możemy znaleźć w tych przesłaniach. Dlatego myślę, że przekazy channelingowe Archanioła Michała, a w szczególności te przekazywane przez Ronnę Herman są naprawdę warte uwagi. Pamiętajmy jednak, że samo czytanie nawet najlepszych przekazów nie zmieni naszego życia. Aby dokonać realnych zmian w naszym życiu i w świadomości musimy zawartą w przesłaniach wiedzę i mądrość zacząć stosować w naszym codziennym życiu. Dodatkowo praktykowanie podanych wielu technik i ćwiczeń może znacznie przyspieszyć nasz proces duchowego rozwoju. Jak zawsze pamiętajmy, żeby dokonać rozróżnienia w naszych sercach, czy dane praktyki będą, na daną chwilę, dla nas najlepsze.
Medium
str. 42
Refleksje o Reiki Bogusława M. Andrzejewska
Chociażby dziś nie martw się W takiej właśnie formie usłyszałam po raz pierwszy jedną z pięciu zasad Reiki od mojego nauczyciela. Zafascynował mnie ten zwrot, ponieważ cudownie oddaje ideę mądrego życia. Życia w miłości bezwarunkowej i pozytywnej energii. Co prawda współcześni badacze historii twierdzą, że zasady Reiki podane przez Mikao Usui są w istocie regułami wymyślonymi przez jednego z japońskich cesarzy, ale nie ma to żadnego znaczenia. Rzecz bowiem nie w autorstwie, a w treści. Chociażby dziś… Ta forma pozwala nam zatrzymać się w chwili obecnej. To najważniejszy moment, o największej mocy. Tu i Teraz. Tylko w tej chwili jesteśmy władni zarządzać swoim życiem i świadomie je kształtować. W teraźniejszości kryje się potencjał, który nakreśli nasze jutro. Jeśli umiemy mądrze przeżyć dany nam obecny czas, stworzymy świadomie szczęśliwe życie, pełne najpiękniejszych możliwości. Wielu z nas mar-
str. 43
twi się przyszłością, oszczędzając i zabezpieczając dzień jutrzejszy na tysiąc sposobów. O wiele łatwiej skupić się na tym, czego doświadczamy właśnie dziś, wierząc tym samym, że pozytywne zdarzenia wyrastają z naszego optymistycznego podejścia. Chociażby dziś… Możemy to powtarzać każdego dnia. W ten sposób afirmujemy codziennie spełnione życie. Jeśli powiem, że dzisiaj jestem szczęśliwa, to powtarzając to jutro i pojutrze, uczynię te dni równie pogodne i pomyślne. Bo każdy dzień staje się dzisiaj. To określenie ma o wiele większą moc niż „zawsze”. Nie ma w nim presji, jest natomiast przyzwolenie, by tylko dzisiaj… Chociażby dziś… To symbol medytacji uważności, skupienia na tym, co właśnie robię. To jedna z najbardziej popularnych buddyjskich praktyk. Buddyści za podstawę rozwoju mocy umysłu uważają bycie w chwili, która właśnie się dzieje. I w tym, co robimy. Jeśli zmywamy naczynia – zmywajmy,
Medium
Rozwój duchowy Refleksje o Reiki
bądźmy strumieniem wody, która opłukuje talerz i gąbką, która pociera sztućce. Nie rozmyślajmy o tym, co mamy jeszcze do zrobienia ani o tym, co powiedziała koleżanka. Jeśli grabimy liście – bądźmy w tej czynności, w szmerze liści, w trawie pochylającej się pod naszymi stopami, w regularnym ruchu ramion. Nie planujmy kolejnego projektu. Nie wspominajmy plotek. Umiejętność uważnego bycia w Tu i Teraz otwiera nas na światło Wyższej Jaźni. W ten sposób docieramy do prawdziwego źródła naszej mocy. Większość z nas żyje przeszłością, wspominając i przeżywając na nowo minione chwile. Jeśli były dobre, mogą dać nam siłę i nadzieję. Jeśli natomiast wiążą się z cierpieniem, zabierają nam energię. Nie warto jej tracić na to, co bezpowrotnie minęło. Nie możemy zmienić tego, co już się wydarzyło, bo żadne myśli nie odwrócą biegu czasu. Nie ma na to skutecznej metody. Możemy natomiast zaakceptować przeszłość i wybaczyć sobie, a także innym, każde trudne doświadczenie. Tylko w tym celu można odwracać się za siebie – by odpuścić i zamknąć drzwi. Liczy się dzisiaj. Wyciąganie wniosków z minionego czasu ma służyć chwili obecnej, a nie ponownemu przeżywaniu tego, co było kiedyś. Samo martwienie się jest już dzisiaj czymś niemodnym i niepraktycznym. Każdy, kto przeczytał Sekret i wie o Prawie Przyciągania, rozumie doskonale, że smutki i troski przyciągają negatywne wydarzenia. To na czym
Medium
skupiamy myśli, kreujemy w swojej rzeczywistości. Martwienie się jakąś trudną sprawą czy brakiem wzmacnia problem lub deficyt. W teorii jest to zrozumiałe dla każdego. W praktyce bywa nieco trudniej, bo nawykowo rozmyślamy o wszystkim, co jest dla nas wyzwaniem. I nawykowo uruchamiamy wyobraźnię, by zobaczyć wszystkie niekorzystne opcje. A potem obawiamy się, czy uda się ominąć różne życiowe pułapki, czyli zamartwiamy się. Reiki uzdrawia nasze ciało, myśli i emocje. Pod warunkiem jednak, że pozwolimy tej pięknej energii działać w naszym polu energetycznym. Nic nie zrobimy tu na siłę, ponieważ Reiki szanuje wolną wolę człowieka. Jeśli ktoś ustawicznie się zamartwia, utrudnia komórkom swojego ciała zdrowienie, a w życiu wzmacnia problemy i braki. Reiki pomoże, ale wymaga, by otworzyć jej drzwi. Takim otwarciem jest właśnie pozytywne myślenie, radość i optymizm. To jakości harmonijne z tą piękną energią. Im więcej w nas dobrych, pogodnych myśli, tym silniej i skuteczniej działa Reiki. Buddyści powiadają, że jeśli można coś zmienić na lepsze, to należy to zmienić. A jeśli nie można, to należy to zaakceptować, a w żadnym przypadku nie warto się martwić, bo to nic nie pomoże. To tylko niepotrzebna strata energii. Akceptacja jest natomiast wejściem w harmonię wszechświata. A zatem chociażby dziś nie martwmy się niczym.
str. 44
Tomasz Sobolewski
Na drodze do samoświadomości Na drodze do samoświadomości powinniśmy starać się nabrać dystansu do spraw wobec tego świata: sukcesu, pieniędzy czy seksu. Jest to skomplikowany proces, bo to co widzimy na zewnątrz jest już w głębi nas. O ile pieniądze służą nam do wymiany dóbr, to znaczenie, jakie im przypisujemy może być negatywne. Powinniśmy zatem zmieniać swoją wewnętrzną przestrzeń, a nie świat wokół nas. I nie jest to łatwe. Każdy z nas jest niepowtarzalną jednostką ze swoją historią pochodzenia; wynikającą z sytuacji rodzinnej, ze swoją tożsamością, z ciemną czasami stroną naszej osobowości. Świadomość rodzi się wtedy, kiedy chcemy poznać nasze myśli, uczucia i zachowania, które przed sobą nierzadko ukrywamy. Każdy z nas doświadcza bólu, cierpienia, strachu i niepewności. Te nieszczęścia i trudności na drodze naszego życia pomagają nam poznać czym jest autentyczność i jaka prawda kryje się w nas samych. Bo prawdę poznajemy wtedy, gdy poznamy fałsz. Trzeba poznać pozory, aby dotrzeć do autentyczności. Przeżywanie naszego życia powinno prowadzić nas do osiągnięcia świadomości i do poznania tego, co to znaczy kochać naprawdę. Świadomość to odkrywanie swojej prawdziwej tożsamości, która nie utożsamia się z tym wszystkim co jest poza nami. Zazwyczaj mamy zdanie na swój temat takie, jakie mają inni, z którymi się utożsamiamy.
str. 45
Potrzebą naszej duszy jest ciągły rozwój, poznawanie i akceptowanie siebie. Potrzebą naszej duszy jest wzrastająca w nas świadomość, miłość bezwarunkowa do siebie i do otaczającego nas świata. Potrzebą naszej duszy jest obudzenie tej siły, która drzemie w nas samych, która nas popycha do rozpoczęcia wędrówki ku naszej świadomości i miłości. Chcemy zagłębić się w swoim wnętrzu, poznać siebie i dotrzeć do własnych źródeł. Wędrówka ku naszemu autentycznemu „Ja”, naszej świadomości, to też nazywanie cierpienia po imieniu, szukanie przyczyn tego, co nas spotyka – szukanie przyczyn w nas samych. Znajdowanie przyczyn w nas samych zbliża nas do naszej jaźni, zbliża nas do prawdziwej miłości. Droga do świadomości może nie mieć końca. Bo czy można do końca poznać własne „ja” i swoją jaźń? Krokiem kolejnym, który zbliża nas do poznania siebie i swojej świadomości jest dystans do tego, co się myśli. Do swoich myśli. Nieidentyfikowanie się w sposób całkowity z tym, co się myśli uwalnia nas i zwiększa naszą świadomość. Aby dojść do końca potrzeba jeszcze wiary. To wiara pozwala nam na ten gest odwagi, aby porzucić własny subiektywizm i poczuć głębię istnienia. Porzucenie swojej tożsamości, którą z takim trudem odnaleźliśmy, pozwala wejść w coś absolutnie nieskończonego i wiecznego; w wymiar ludzkiej duszy i Miłości.
Medium
Polecamy !
http://trismegista.pl. http://pismolasombra.pl.
Medium
str. 46
Małgorzata Kołakowska runistka, nauczyciel Reiki http://mannaz.pl
Runa Isa
Jedenasta runa starszego futharku.
oni wytrwale dążyć do celu, planując, przygotowując. W obliczu trudnych sytuacji nie uciekają, Związana jest z ukryciem, przeczekaniem. lecz stawiają im czoło, analizując i rozwiązując Jej nazwa oznacza lód. Rysunek tej runy, to sym- je. Umieją poczekać w pogotowiu na odpowiedbolicznie przedstawiony kryształ. nią okazję i w sprzyjających okolicznościach „zeRunę Isa można przyrównać do lodu skuwa- rwać owoc”. Trudno zdobyć ich zaufanie, ale gdy jącego rzekę na czas zimy. Popatrz jak pod nim się to uda, lody topnieją i emocje płyną, jak uwolw zwolnionym rytmie życie toczy się dalej. Woda niona spod okowów zimy rzeka. czeka tylko na wiosnę, kumuluje energię i gdy lód Nie są to gaduły, odzywają się wtedy, gdy jest stopnieje, ruszy znów z impetem, szumem i plu- coś istotnego do powiedzenia. I wówczas pewnie skiem uwalniając się z okowów. bronią swojego zdania. Zwłaszcza, gdy rzecz dotyczy sytuacji, w której mają duże doświadczenie Isa jest runą osób urodzonych między 08.07. oraz mogą czerpać z mądrości przodków. Cenią a 23.07., obdarzonych pogodą ducha i cierpliwo- piękno w klasycznej postaci. Lubią ceremoniały ścią, lubiących skupienie i rozmyślania. Potrafią i święta, szanują prawdziwych przyjaciół.
str. 47
Medium
Ezoteryka Runa Isa
Medium
str. 48
Ezoteryka Runa Isa
Najlepszym partnerem dla ludzi spod znaku Isy będą osoby spokojne, emocjonalne opoki, ponieważ w cieple uczuć rozkwitają emocje dość gwałtowne. Koniecznie powinny to być osoby inteligentne.
Runa ta przypomina patologicznym zazdrośnikom, że uczucie jest jak sól. Potrawa z odrobiną soli smakuje wyśmienicie; jednak nie wrzucajmy całej solniczki w układ partnerski, bo wówczas wspólne życie stanie się niestrawne. Ostrzega też, gdy stajemy się zbyt egoistyczni, skoncentrowani na sobie. Energia Isy jest odwrotna do energii innych run. Stosuje się ją w celu powstrzymania wydarzeń, zwolnienia biegu życia. Pomoże osobom chaotycznym, impulsywnym, podziała wyciszająco. Czasami nie mamy wpływu na niektóre sytuacje i wówczas nerwy tylko nam szkodzą. Isa wyciszy te emocje. Żywioł – woda Głoska – I Kolor – czarny
Energetyka terapeutyczna – stanowi ucieczkę dla osób żyjących pod dominacją innych oraz w sytuacjach przemocy domowej. Jest uspokojeniem dla ludzi nadpobudliwych, chaotycznych, znerwicowanych. Talizman – Pomoże się podnieść i skoncentrować na sposobach wyjścia z trudnych sytuacji;
str. 49
da czas na przemyślenia i skonstruowanie planu odnowy.
Remedium Feng Shui – Działa w rejonie wschodnim, który odpowiada za zdrowie; nie tylko fizyczne, również stany psychiczne.
Elementy – Prawie wszystkie runy mają w sobie element Isy. Wyjątkami są tylko Kenaz, Gebo, Jera, Sowilo, Ingwaz i Odala, pozostałe runy zawierają cząstkę Isy. Inna nazwa: Eisaz.
Interpretacja rozkładu – Runa Isa w rozkładzie opowiada o konieczności przyhamowania, zastanowienia się, zrobienia dobrej kalkulacji przed skokiem w przód. Nie warto działać pochopnie, zawsze lepiej przemyśleć dobrze swoje plany, obejrzeć wszystkie za i przeciw, i dopiero podjąć decyzję.
W połączeniu z Gebo proponuje dobrze się przyjrzeć ewentualnemu partnerowi, zwłaszcza, gdy gdzieś w pobliżu występuje Durisaz. W sąsiedztwie Kenaz sugeruje przemyślenie, czy zaproponowana praca rzeczywiście będzie tą najlepszą, czy może lepiej poczekać na coś innego. Jeśli już tę pracę masz, prawdopodobnie trzeba wyciszyć jakiś konflikt, nie działać pod wpływem emocji. Przy pytaniu o przyszłość Isa podpowiada przeczekanie, wyciszenie i oczekiwanie na szanse, które przyniesie życie lub podpowiedzą życzliwi ludzie.
Medium
Medium
str. 50
Draxus
Tarot: co wiemy o przyszłości? Jako że Tarot często w potocznym rozumieniu kojarzony jest z przepowiadaniem przyszłości, warto abyśmy się przyjrzeli temu zagadnieniu i zadali sobie pytanie: czy przyszłość jest ustalona, czy też jest to błędne rozumowanie, a Tarot ma znacznie większe i lepsze zastosowanie niż samo przepowiadanie przyszłości?
Tarot o człowieku
Podstawowym zadaniem Tarota, oczywiście według mojego podejścia do jego zagadnień, jest dostarczanie wiedzy o człowieku i pomoc w zrozumieniu własnej sytuacji, własnego życia etc. Człowiek rzecz jasna swoją przyszłość tworzy nie z powietrza, a poprzez swoje bycie tym kim jest i określone postępowanie – zarówno to świadome jak i bardzo często to nieuświadomione. Tu wkracza Tarot, aby te aspekty nieuświadomionego wpływu rozświetlić i przenieść do zbioru świadomości, aby wyjaśnić osobie przyczyny różnych zaistniałych sytuacji w jej życiu. Znając siebie poznajemy swoje możliwości, a pełniej poznając swoje możliwości i tendencje, zaczynamy bardziej świadomie budować swoją przyszłość.
Tarot a tworzenie przyszłości
Często myśli się o przyszłości zadając sobie pytanie: czy jest ustalona? Jak bardzo? A może wszystko jest dziełem przypadku? Jak zwykle
str. 51
prawda leży gdzieś pośrodku. Tarot pokazuje nam bardzo często za pomocą układu, jak jedne rzeczy wynikają z drugich. Kiedy przygotowuję analizę widzę, że określone działania w przeszłości, przyczyniły się do teraźniejszości, a z tego jest określona tendencja do tworzonej przyszłości. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że gdybyśmy posiadali absolutnie całą wiedzę o ruchu i działaniu każdej cząstki we wszechświecie, każdym obiekcie etc., to wówczas moglibyśmy przewidywać całą przyszłość, gdyż wiedzielibyśmy co, jaki efekt i kiedy wywoła. Czy tak jest naprawdę, tego ludzkość raczej prędko nie sprawdzi, gdyż nie ma na świecie komputera zdolnego pomieścić taką ilość danych. Prawdą jest jednak, że im więcej wiemy o sobie, tym bardziej świadomie możemy tworzyć swoją przyszłość i świadomie decydować jakie ścieżki chcemy obrać.
ści
Tarot niezdeterminowanej przyszło-
Przyszłość nie jest stała. Przyszłość może być ustalona na chwilę obecną, ale ani przez chwilę nie jest stała. Chcę to podkreślić. Przyszłość jest możliwa, a im więcej wiemy o sobie i o otaczającym nas świecie, im bardziej świadomi jesteśmy siebie, tym większą posiadamy zdolność korygowania własnej przyszłości, własnego kursu. Gdyby Tarot miał mówić o tym, co będzie na pewno i niezmiennie, to wówczas szczerze nie widziałbym potrzeby, ani nie miałbym chęci po
Medium
Ezoteryka Tarot: co wiemy o przyszłości?
niego sięgać. Na co nam bowiem wiedza o tym, co i tak na pewno będzie? Znacznie przydatniejsza jest wiedza o tym, co być może i rada płynąca z Tarota pomagająca nam przyszłość kształtować.
Tarot a manipulacja
W tym miejscu nie sposób pominąć kwestii manipulacji ze strony niektórych ludzi zajmujących się Tarotem i twierdzących, że przepowiadają pewną przyszłość. Ujmijmy to w ten sposób: nawet jeśli ktoś jest zdolny do stwierdzenia z całą pewnością dokładnych zdarzeń, które mają nastąpić, to ostatnią odpowiedzialną rzeczą jest podawać w ten sposób informacje, odbierając ludziom poczucie wolności wyboru i możliwości podejmowania decyzji o sobie samym i swojej przyszłości. Co więcej, jeśli ktoś podaje Wam w ten sposób negatywne informacje i mówi np., że ciężko zachorujecie, umrze Wam bliska osoba i tego typu bzdury, bo inaczej tego nazwać nie mogę, to jest to wręcz równoznaczne moim zdaniem z rzucaniem na Was klątwy. Dlaczego? Dlatego, że jeśli z zaufaniem osoba udaje się do tarocisty, to w naturalny sposób poprzez to zaufanie i otwartość na to, co ma usłyszeć, ma tendencję do skupienia umysłu na uzyskanej informacji. Stąd jest już bardzo bliska droga do tworzenia samospełniającej się przepowiedni zwłaszcza, jeśli ktoś usłyszy coś bardzo drastycznego i się tym oczywiście przejmie, gdyż przejęcie się czymś oznacza podświadome przyjęcie do wiadomości i uznanie czegoś za fakt dokonany. Oczywiście niektórym pozbawionym etyki wróżbitom i wróżbitkom jest to jak najbardziej na rękę, bo potem mogą powiedzieć, jakie to mają wyniki i „a nie mówiłam?”. Sęk w tym, że sami pośrednio przyczynili się do zaistniałej sytuacji.
Tarot to dziedzina, w której potrzeba dużo odpowiedzialnego podejścia podczas udzielania informacji. Tarocista musi pamiętać, jaka jest osoba, która do niego przychodzi i zdawać sobie sprawę, czy dana informacja pomoże, czy raczej zaszkodzi. W głowie mi się nie mieszczą wszelkiego rodzaju wróżbici, którzy łatwo chlapią bzdury, którymi potem się ktoś przejmuje i zamiast tworzyć lepszą przyszłość, to ma kolejny
Medium
powód do zmartwienia, czyli efektywnie pogarsza się jego stan życiowy.
Tarot Tu i Teraz
Tarot mówi nam o sytuacji tu i teraz. Na tym powinniśmy się skupić i o tym pamiętać. Tarot mówi nam oczywiście jakie są tendencje na przyszłość, ale mówi nam to po pierwsze i najważniejsze – w oparciu o dokładnie tę chwilę, w której się znajdujemy przychodząc z pytaniem. Oznacza to, że samo usłyszenie dobrej rady może wystarczyć, by zmienić bieg kształtowania naszej przyszłości na lepsze tory, a sama wiedza może sprawić, że przyszłość będziemy od tej pory lepiej budować. Druga kwestia jest taka, iż Tarot, przynajmniej tak jak ja przeprowadzam jego sesję, mówi człowiekowi o tych aspektach życia, o których usłyszenie ma mu pomóc. Intencja tarocisty jest tu oczywiście również kluczowa, tak jak i intencja osoby, która po radę przychodzi. Ja skupiam się na tym, co może pomóc osobie i ją podbudować, gdyż moją intencją jest pomaganie ludziom i do każdej sesji Tarota siadając wyrażam taką intencję w komunikacji z Wyższą Jaźnią, skupiam się na tym, aby uzyskane wyniki temu celowi właśnie się przysłużyły. Oznacza to, że jedna i ta sama osoba może u różnych tarocistów uzyskać rożne odpowiedzi, gdyż każdy może uznać za ważne inne aspekty życia (plus w różnych odstępach czasu wraz ze zmieniającą się rzeczywistością możemy oczywiście uzyskać różne wyniki) i inaczej je interpretować zależnie od światopoglądu i intencji, co wiąże się z tym, co przedstawiłem w poprzednim artykule, pisząc o Tarocie jako o dziedzinie bardzo osobistej. Tak czy inaczej jesteśmy tu i teraz. Wyraziwszy intencję uzyskania podpowiedzi jak sobie lepiej radzić w życiu, temu właśnie Tarot może się przysłużyć i pomóc nam zrozumieć siebie. Tu i teraz. A dzięki temu tworzyć będziemy lepszą przyszłość.
http://galeriatarota.pl tarot@galeriatarota.pl
str. 52
Bogusława M. Andrzejewska
Bajka o trzech pałacach Dawno temu, za górami i lasami żył pewien bogaty król, który miał trzech synów. Wszyscy trzej byli silni, mądrzy i odważni. Każdy z nich mógł być wspaniałym następcą tronu. Król pragnął, aby to najlepszy z nich władał królestwem po jego śmierci, dlatego też chciał sprawdzić, który jest najmądrzejszy i najlepiej potrafi zarządzać państwem. Któregoś dnia wezwał ich przed swoje oblicze i powiedział: – Synowie moi. Jutro każdy z was dostanie worek złota. Wyruszycie w trzy strony świata, aby znaleźć najlepsze miejsce i wybudować najpiękniejszy pałac. Macie na to jeden rok czasu. Ten z was, który najlepiej spełni swoje zadanie, przejmie po mnie królestwo. Następnego dnia książęta wyruszyli, każdy w inną stronę, by spełnić powierzone im zadanie.
ilustracje: Tina Wieczorek
Okolica obfitowała w zwierzynę, barcie były pełne miodu, sady owoców, a ziemia hojnie rodziła. Książę zaczął handlować i mądrze obracać pieniędzmi. Dzięki wiedzy zdobytej w królewskiej szkole, w ciągu pół roku pomnożył swój worek złota pięciokrotnie, a wówczas w pobliżu dostatnich wsi i miasteczek wybudował duży, piękny pałac z wieloma ozdobnymi wieżyczkami i pięknym ogrodem.
Trzeci z synów, Mik, wędrował przez świat, od morza do gór i z powrotem. W każdym mieście rozdawał swoje złoto potrzebującym, kupował ludziom jedzenie, lekarstwa, opłacał dzieciom naukę w szkole. Rozmawiał z ludźmi, pytał o ich potrzeby i marzenia. Wspierał dobrą radą, pocieszał i pomagał rozwiązywać problemy. Dzięki wiedzy zdobytej w królewskiej szkole mógł podpowiedzieć niejedno, zarówno rzemieślniPierwszy z synów, Raf, wędrował tak długo, kom, jak i nauczycielom, uzdrowicielom i rolniaż zawędrował nad morze. Na skalnym cyplu, w kom. Zyskał także szacunek ludzi zamożnych, niedostępnym miejscu wybudował surowy, ale którzy pozwolili się przekonać do pomagania bezpieczny zamek. Dzięki wiedzy zdobytej w kró- biedniejszym, zakładając schroniska, łaźnie i jadlewskiej szkole umiał go wspaniale ufortyfikować. łodajnie dla ubogich. Dotrzeć do niego można było tylko stromą ścieżką. Z trzech stron chroniły go morskie fale, Minął rok. Jeden po drugim wracali trzej syrozbijające się o nagie skały. Worek złota nie wy- nowie króla. Stanęli przed jego obliczem, pokłostarczył na to, by go dostatnio wyposażyć, ale nili się i zameldowali wykonanie powierzonego im książę stwierdził, że może mieszkać w skrom- zadania. nych ścianach, ważne, by dom był niezdobyty dla Król przywitawszy ich, rzekł: wroga. – Pojadę po kolei z każdym z was do jego pałacu i zobaczę, który jest najlepszy. Drugi z synów, Jan, wędrował przez piękne Najpierw odwiedzili skalną warownię Rafa. lasy, aż zawędrował w żyzne doliny, które prze- Chłodno w niej było i surowo. Ścian nie ozdabiały cinała wijąca się rzeka. Ludzie tu byli zamożni. kobierce, a podłogę przykrywało jedynie sitowie.
str. 53
Medium
Bajki Bajka o trzech pałacach
strzyżony ogród. W środku panował prawdziwy przepych – złocone meble, puszyste dywany, kolorowe zasłony, piękne obrazy na ścianach. – U mnie ojcze będziesz spał na puchowym posłaniu i jadł ze złotego talerza. Mój dom jest najpiękniejszym pałacem, jaki widziałeś. Mam w nim prawie pięćdziesiąt pokoi. Możesz wybrać sobie sypialnię Król pokiwał głową i pogładził siwą brodę. – Masz piękny pałac synu, piękniejszy i większy od mojego. Masz w nim dużo miejsca, by gościć przyjaciół. – Ja nie mam przyjaciół ojcze, ale mam wielu Kiedy przybyli do pałacu Jana, król z zachwy- dobrych pracowników i poddanych. Za pieniądze tem podziwiał misterne wieżyczki i pięknie przy- zrobią dla mnie wszystko.
– Ojcze, nie patrz na to, że mój dom jest skromny. Wejdź ze mną na wieżę, a zobaczysz, jaki jest niedostępny dla wrogów. W tej twierdzy można się bronić i rok cały, jeśli zgromadzi się wystarczająca ilość zapasów jedzenia. Król pokiwał głową i pogładził siwą brodę. – Twój zamek jest rzeczywiście niezdobyty dla wrogów, synu. A czy jest dostępny dla przyjaciół? – Ja nie mam przyjaciół, ojcze. Nie można nikomu wierzyć. Lepiej się bronić przed wrogami i być gotowym na wszystko.
Medium
str. 54
Bajki Bajka o trzech pałacach
str. 55
Medium
Bajki Bajka o trzech pałacach
Kiedy przyszła kolej na Mika, ten zaprowadził ojca do małego miasteczka. Król z ciekawością rozglądał się, szukając potężnej budowli, ale nic takiego nie zobaczył. Zmarszczył brwi i zapytał: – Gdzie będziemy nocować? Gdzie twój pałac? Na to syn zatoczył ręką krąg dookoła: – Wszędzie – odparł – gdzie tylko zechcesz. Kiedy tylko mieszkańcy rozpoznali Mika, z radością zgromadzili się wokół niego witając go i pozdrawiając. Każdy z nich zapraszał Mika do siebie w gościnę. Wówczas książę zwrócił się do ojca: – U kogo chcesz zjeść kolację i przenocować? Wybieraj. W każdym domu są dla nas otwarte drzwi, ciepłe łóżko i dobre jedzenie. Król pokiwał głową i pogładził siwą brodę. – Pięknie synu. Rzec można, że masz pałac w każdym z tych domów. Masz w tym mieście samych przyjaciół. – Nie tylko w tym mieście. Możemy jutro pojechać dalej.
Medium
Tak tez zrobili i z samego rana wyruszyli w podróż do kolejnego miasta, potem do kolejnego. W każdym z nich powtórzyła się ta sama sytuacja – wszędzie witano Mika serdecznie i zapraszano na obfitą kolację, na którą schodzili się niemal wszyscy mieszkańcy, a każdy przynosił w darze coś pysznego do jedzenia albo jakiś drobny prezent. Spotkania z Mikiem wypełnione były serdecznością i wyrazami wdzięczności. Król gładził siwą brodę i ze wzruszeniem słuchał opowieści o tym, jak jego syn uratował komuś życie, nakarmił głodnego, pomógł uzdrowić chorego, naprawił zerwane sieci, pojednał zwaśnionych, opłacił naukę w szkole…. Zobaczył, że w sercu każdego z tysięcy ludzi Mik ma wybudowany swój pałac. Na mocnym fundamencie dobra i życzliwości. Dokądkolwiek by się jego syn nie udał, od gór po brzegi morza, wszędzie miał jakiś dom. Piękny dom z szeroko otwartymi drzwiami i przyjaznymi ludźmi. Król już wiedział, że to właśnie Mik jest najmądrzejszym i najlepszym następcą tronu.
str. 56
Hanna Kocińska
medium, twórczyni magicznej biżuterii http://kocurratuj.blogspot.de
SunnyBoy i białe róże – Wieszczysz śmierć kruku? – SunnyBoy z niepokojem przyglądał się wielkiemu ptakowi siedzącemu na płocie ogrodu pełnego białych róż. – Skąd. Pilnuję cię tylko – odparł kruk. – Zniknę gdy oddasz jej wszystkie róże. – Ale one się mnożą! – Nie. To ty je mnożysz. Zaprzestań. SunnyBoy z westchnieniem ściął różę i oddał krukowi, a ten odleciał bez pożegnania. – Chciałbym być choćby tym ptaszyskiem, byle być bliżej niej... – pomyślał chłopak. – Tylko jak zostawić róże?
– Czy mógłbyś nie zrzucać na mnie tych róż?! - krzyknęła czarodziejka, gdy dość kolczasty kwiat spadł na jej głowę. – Ciesz się, że nic innego nie spuszczam odparował kruk. – Ależ ta jest brzydka i kolczasta. On już naprawdę nie ma gustu ostatnio – marudziło ptaszysko.
str. 57
– Wiesz co? On ma ich coraz więcej – powiedział do czarodziejki, poprawiając pióra czarne jak włosy młodego Araba. – Nadmiar róż kojarzy mi się z haremem, a do haremu trzeba mieć mocny łeb. – Mocniejszy niż do polskiej wódki - roześmiała się czarodziejka. – No. A ty do haremu pasujesz, jak zdrowaśka w meczecie. – Rację masz kruku. – To daj mi truskawkę! - zażądał kruk. – Są jeszcze zielone. – To zrób ją czerwoną. Od czego jesteś czarodziejką? Ty sama masz harem – ciągnął kruk, spoglądając w dół, gdzie u stóp szklanej góry tłoczyła się grupka "ciężko zakochanych". Niedbale wycelował i wypuścił z dzioba truskawkę. Pacła równo w głowę Borka. – Już kwitnie? Już kwitnie? – krzyknął wyrwany z paprociowych snów Borko.
Medium
Bajki SunnyBoy i białe roże
– Leć po jakąś wodę życia albo co, Paskudzie... – czarodziejka rzuciła truskawką w tarzającego się ze śmiechu kruka. – Wódy ci przyniosę, idiotko – poprawił pióra z godnością i odleciał. Po drodze znów coś spuścił na męski harem u stóp szklanej góry. "Fuckin' shit!" dobiegło uszu czarodziejki. – Co zrobisz z haremem?? – zapytała Smok odrywając się na chwilę od puzzli, które układała już od roku. Pracowicie składała rozbite serce lalki, żeby MagicznaLalkarka mogła je umieścić w naprawionym ciele. – Jakiś turniej się zorganizuje. Przynajmniej dostarczą nam rozrywki. Ogłosi się "niech wygra najlepszy" czy "renta ksienżniczki dla najlepszego" i jakoś to będzie. – Dobry pomysł - sapnęła Smok, drapiąc się po nosie. – A SunnyBoy i jego róże?? – Będzie ścinał je dla mnie. Po jednej codziennie. Aż którejś zrobi mu się żal i ją sobie zostawi. I straci mnie. – Czy on wie, że chce ciebie, a nie róży? – Smok coraz intensywniej drapała się po nosie.
Medium
– Tak, ale z różą jest łatwiej, niż z czarodziejką. Nie wiem, czy wybierze trudniejszą drogę. Ja mogę mu ją tylko wskazać. Nie zdecyduję za niego, nie pójdę za niego. To jego wybór. Jego serca albo... – A PSIK!!! – znienacka kichnęła Smok wprost w poukładane puzzle. – ...i cały nasz misterny plan w... – Trzaśnięcie drzwi zagłuszyło ostatnie słowo Smok. – Może warto od razu kleić? – zapytała DobraMoc, zdejmując wiosenny płaszczyk.
Koty spały. Smok od nowa układała puzzle. W kociołku bulgotała maseczka przeciwzmarszczkowa, a magiczne olejki szemrały w buteleczkach. Czarny kruk karmił białego jednorożca szypułkami od niedojrzałych truskawek. Błogosławiony spokój – pomyślała czarodziejka, odpalając czerwonego marlborka i mp3. [w roli śpiącego kota: Antoni Zapchleniusz Spadałko]
str. 58
Krzysztof Matusiak Bajka o sarnie Miłosz z dwoma synami wybrał się do puszczy, aby sprawdzić wszystkie barcie i dziuple z miodem. Potrzebował na to co najmniej dwóch dni, ale z uwagi na to, iż wędrował z synami, wiedział, że będą potrzebować nawet trzy, aby wszystko sprawdzić. Synowie byli jeszcze bardzo młodzi, jeden miał dwanaście, a drugi jedenaście lat. Co prawda nad wiek wyrośnięci, fizycznie sprawni i znający puszczę, to jednak jeszcze za młodzi na to, by podołać forsownemu marszowi. Poza tym nie było takiej potrzeby, by się spieszyć. Miłosz lubił przebywać z synami, a oni z nim. Wiele już się od niego nauczyli odnośnie życia, zachowania w puszczy i poza nią, wartości, którym hołdował Miłosz. Wyprawa zapowiadała się spokojnie i radośnie, ponieważ wszyscy cieszyli się na wspólny czas. Bogumiła pożegnała ich i wyekwipowała na drogę. Wzięli ze sobą niezbędne narzędzia oraz trochę jedzenia. Nic poza tym. Posłania zrobią sobie sami w puszczy, a i jedzenia jest w niej w bród. Miłosz przez wyruszeniem powiedział jedynie kilka zdań: – Synowie, to wasza pierwsza taka wyprawa ze mną, więc warto byście wiedzieli, co jest ważne w jej ramach. Po pierwsze – trzymacie się mnie i nie oddalacie; po drugie – zachowujecie się cicho i nie przeszkadzacie zwierzynie, bo to ona jest u siebie; po trzecie – jecie tyle, ile wam potrzeba, tego co znajdziecie w puszczy, nic ponadto. Nie wolno marnotrawić darów natury. Chłopcy skinęli głowami i powiedzieli: – Dobrze ojcze. Wyruszyli. Było wcześnie rano, więc rosa zmoczyła im łapcie, a wilgoć poranka dawał się
str. 59
lekko we znaki. Do pierwszego wyznaczonego miejsca dotarli, gdy słońce stało wysoko na niebie. Barcie były w dobrym stanie, zawierały sporo miodu i wosku. Zjedli odrobinę wiedząc, że zabiorą część w drodze powrotnej, aby się od razu niepotrzebnie nie obciążać. W czasie wędrówki chłonęli zapachy i odgłosy puszczy. Było ciepło i spokojnie. W pewnym jednak momencie usłyszeli ciche skomlenie jakiegoś zwierzęcia. Udali się w tamtym kierunku. Znaleźli się na polance, gdzie chwilę wcześniej zakończyło się polowanie kilku wilków na sarny. Wilki, sądząc ze śladów, zabiły i zabrały ze sobą jedną sarnę, a jedną zostawiły, słysząc zbliżających się ludzi. Sarna ta jeszcze żyła, miała poszarpany bok i poranioną jedną z tylnych kończyn. Miłosz błyskawicznie zareagował, polecił synom, by znaleźli duże liście oraz wskazane zioła. Sam rozpalił ogień, wyciągnął garnek i nalał do niego wody. Gdy synowie przynieśli liście i zioła, wziął je od nich, liście odłożył na bok, a zioła wrzucił do wody. Gdy się gotowały, oczyścił wodą rany sarny, przyłożył liście i ułożył zwierzę wygodnie. Synowie przyglądali się wszystkiemu w milczeniu i z ciekawością. Po jakimś czasie zioła się zagotowały, więc Miłosz zdjął garnek z ognia, odczekał aż napar się wychłodzi i posmarował nim rany sarny, a kilkanaście kropli wlał jej do gardła. – Trzeba uchronić sarnę od gorączki i zakażenia krwi – powiedział do synów, gdy patrzyli pytająco na ojca. – Ta mieszanka ziół ma właśnie takie właściwości – dodał Miłosz. Sarna po opatrzeniu usnęła wycieńczona ranami i lękiem.
Medium
Bajki Bajka o sarnie
Miłosz powiedział do synów: – Tutaj przenocujemy, więc trzeba przygotować posłania. Sarna potrzebuje odpoczynku. Jutro zabierzemy ją do pobliskiej osady smolarzy, aby się nią zajęli. My nie mamy możliwości nieść jej kolejne dwa dni, a pozostawiona sama sobie, zostanie zabita lub umrze od ran. Więc teraz szukamy odpowiednich gałęzi, aby postawić szałas oraz jak największych liści na pokrycie dachu. Jeden z was pójdzie ze mną do puszczy, a jeden zostanie tutaj, przy sarence. Starszy z synów, Bożywoj, zaoferował się zostać. Młodszy, Gniewko, poszedł z ojcem. Gdy przygotowali posłania w szałasie, Miłosz wyciągnął jedzenie, aby się posilić wraz z synami. Po posiłku Miłosz zaczął mówić do synów: – Synowie moi, dzisiaj mieliście możliwość uczestniczyć w czynieniu dobra, w odruchu dobroci serca. Nie zostawiliśmy poranionej sarenki na pastwę drapieżników, lecz zajęliśmy się nią i całkiem możliwe, że ona przeżyje. Jest to dla was ważna lekcja, którą warto zapamiętać na całe życie. To czynienie dobra, dobroć wynikająca ze szlachetności serca. Spotkają was w życiu różne sytuacje, raz będziecie na wozie, innym razem pod nim. Zapamiętajcie jednak, że w każdej sytuacji możecie spotkać kogoś, komu należy okazać serce i go wspomóc. Nie chodzi o robienie czegokolwiek dla innych na siłę, wbrew ich woli. I to dzisiejsze zdarzenie pokazuje wam synowie moi, kiedy warto zadziałać zgodnie z tym, co mówi serce. Sarenka była poraniona i pozostawiona samej sobie. My jej pomogliśmy. Wyraziła wdzięczność wzrokiem i ciepłem swego języka, gdy nim lizała moje dłonie, które jej pomogły. Tak postępują zwierzęta. Niezależnie od tego, czy jest roślinożerne czy drapieżne, gdy mu się pomaga, to okazuje wdzięcz-
Medium
ność za szlachetny czyn. Człowiek, który pomaga w ten sposób nie oczekuje wdzięczności od zwierzątka, a ono ją okazuje instynktownie. Czuje, że jesteśmy jednym i co robimy im, to samo robimy sobie. Jednak zobaczycie w życiu, podczas swej wędrówki wiele przykładów, gdy wasza pomoc spowoduje nienawiść u tych, którym pomogliście. Nienawiść spowodowaną tym, że macie serce i umiecie je okazać. Ci, którzy nienawidzą, boją się okazywać serce. Tak zostali wychowani. Nie czyni ich to złymi ludźmi, jedynie ich reakcja i czyny są złe. Jednak nie oznacza to, że nie można im pomóc. Trzeba, bo oni najbardziej tej pomocy potrzebują. I taka pomoc, nawet gdy napotka na ich złość, czy nienawiść, pozostanie szlachetną pomocą wynikającą z dobroci serca, ponieważ nie oczekiwaliście niczego od osoby, której pomagacie. To także zapamiętajcie. Szlachetność i czystość intencji wypływająca z serca naprawia świat, w którym dzieje się tyle niedobrych rzeczy. Widziałem wiele tego typu zdarzeń i reakcji w swoim życiu. Jednak czyniąc dobroć, wynikającą z czystej intencji serca, zawsze byłem chroniony przez bogów od złych zdarzeń. Aczkolwiek nie od złych zamiarów i języków ludzkich. To dwie sprzeczne sprawy. Ta lekcja, niech wam powie, że zawsze należy słuchać tego, co podpowiada wam serce, bo ono zna zarówno waszą drogę, jak i to czego macie w jej trakcie dokonać. Pozostańcie przy szlachetnych działaniach i dobroci serca. Synowie wysłuchali tego co im powiedział ojciec i słowa te zapadły głęboko w ich serca. Spędzili noc w puszczy, a rankiem oddali sarenkę w ręce smolarzy, którzy się nią serdecznie zajęli. Po kolejnych dwóch dniach wrócili do domu.
str. 60
Grażyna A. Adamska
Bractwo Dusz księga druga
Grace pomagała staremu Chińczykowi w szykowaniu pokoi dla jego rodziny. Lidia z Mayą powlekały pościel, a Arthur, Peter i David przygotowywali motorówkę i skutery, którymi mieli przywieźć gości. – Dziadku – zagadnęła czarnowłosa dziewczyna ubrana w ciemnoniebieski podkoszulek i krótkie dżinsowe spodenki. Mężczyzna popatrzył w jej stronę. – Czy stracę władzę nad swoją Energią, gdy wykorzystam ją do zabicia kogoś w obronie własnej? – spojrzała uważnie na staruszka. – Grace – uśmiechnął się Pan Wu i usiadł wygodnie w fotelu. – Wasza Energia ma służyć ratowaniu życia, a nie odbieraniu go – zauważył. – Wiem – westchnęła głęboko. Na jej twarzy rysował się niepokój, usiadła obok staruszka. – Ale gdy jutro coś pójdzie nie tak... – Wszystko będzie dobrze – uspokajał dziewczynę Chińczyk. – Wiesz, jak ważne jest pozytywne nastawienie i wiara we własne siły – wyjaśnił. – Poza tym macie Marcka, on was poprowadzi – dodał i zabrał się za porządkowanie szafki. – Gdzie znajduje się Wyspa Uzdrowicieli? – zapytała Grace, ścierając kurze z regału. Mężczyzna podszedł do dziewczyny i na jednej z półek, gdzie zalegała jeszcze szara warstwa kurzu, narysował pentagram. – Wiesz, co to jest, prawda? – Grace potwierdziła. – Wiesz, dlaczego Bractwu patronuje
str. 61
Wenus? – popatrzył na dziewczynę. – Bo to planeta miłości, a Bractwo Dusz kieruje się miłością – wyjaśniła. Staruszek się uśmiechnął. – To też – odparł. – Jednak najciekawsze jest to, że planeta Wenus obiega Słońce w ciągu 225 ziemskich dni. Obieg ten cechuje się niezwykłą harmonią i cyklicznością. Patrząc na punkty na ekliptyce, w których Wenus jest w górnej koniunkcji ze Słońcem, widzimy sześcioetapowy, zamknięty cykl. Po połączeniu punktów koniunkcji powstaje właśnie figura pentagramu. – Grace słuchała uważnie. – Pentagram ma 5 strategicznych punktów – wyjaśniał spokojnie i dokładnie. – Są nimi Energia Ducha, Energia Powietrza, Energia Ognia, Energia Wody i Energia Ziemi. Popatrzyli na siebie. – Ale to dotyczy Bractwa Dusz, a nie... – próbowała wtrącić się dziewczyna. – Energia Ducha i planeta Wenus patronują Bractwu – przerwał jej Chang Wu. Grace popatrzyła zdziwiona, gdy mężczyzna na szczycie pentagramu zaznaczył znak planety Wenus, znak Ducha i napisał Bractwo. – Po prawej stronie mamy Plemię Mantis – kontynuował staruszek. – To Wojowniczki, które żyją na małej wysepce otoczonej wodospadami. – Grace słuchała z zaciekawieniem. – Patronuje im Energia Wody i Saturn, planeta przeznaczenia – opowiadał Chińczyk, dorysowując kolejne znaki. – Dalej jest Wyspa Cieni, na której znajduje się ogromny
Medium
Literatura Bractwo Dusz
zamek, nazywany przez miejscowych Zamkiem Cieni. Stąd też nazwa wyspy – wtrącił. – Tam mają swoją siedzibę Strażnicy Ziemi. – Oboje uśmiechnęli się do siebie. – Ich Energią jest Ogień, a planetą Jowisz. Potem mamy Wyspę Uzdrowicieli. – Im patronuje Energia Ziemi – dodała Grace, a Pan Wu przytaknął. – I planeta Neptun, która w astrologii oznacza, że wszystko jest możliwe – wyjaśnił wesoło. – Stamtąd pochodzisz? – zapytała dziewczyna. – Tak – odpowiedział. – Tam się urodziłem. – Czy Uzdrowiciele mają władzę nad Energią Ziemi? – dopytywała jeszcze. – Podobnie jak Strażnikom, Energię wyznaczają im Runiczne Kamienie Życia, ale oni nie korzystają z ich Energii, mają tylko Energię Uzdrawiania – wyjaśnił. – A ostatnie ramię pentagramu? – dociekała Grace. – To Mnisi, którzy mają swoją siedzibę na Pustyni – odparł staruszek. – Im patronuje Merkury, planeta magii – dodał szeptem. – I te pięć krain tworzy pentagram. – Ale jest jeszcze Energia Metalu, Energia Drzewa – wtrąciła dziewczyna. Pan Wu zaczął się śmiać. – Tak, są – powiedział pewnie. – Energia Metalu to Plemię Clypeus, zamieszkujące Pustynię. Patronuje im Uran, który ma władzę nad Energią. Jest to metaliczna planeta – wytłumaczył. – A Energia Drzewa to Plemię Saltus i planeta Mars – dokończył z uśmiechem. – W jakich stosunkach żyjemy z tymi plemionami? – dopytywała jeszcze Grace. Chińczyk spoważniał. – Od czasów, gdy Odyn przejął władzę, kontakty z Lasami i Pustynią są bardzo napięte – odpowiedział, wzdychając smutno. – Powiedziałbym nawet, że wystarczy jeden zły ruch i rozpęta się wojna. – Dziewczyna popatrzyła niespokojnie. – Podobnie sytuacja ma się z Wojowniczkami – dodał i zabrał się ponownie za układanie rzeczy. – Zakon jest neutralny, a Uzdrowiciele trzymali się zawsze z boku – dokończył już po chwili. – Teraz wszystko się zmieni – powiedziała stanowczo Grace. Staruszek obejrzał się. – Jestem pewna, że się zmieni – dodała z uśmiechem i jednym szybkim ruchem starła rysunek.
Medium
Następnego dnia z samego rana wszyscy byli gotowi do odebrania czwórki gości z ustalonego miejsca. Steven ostrzegł ich jeszcze, że mogą być śledzeni, więc mają zachować szczególną ostrożność. – Widzisz ich? – zapytał przez mikroport Arthur, obserwując przez lornetkę Marcka, siedzącego na motorze wyścigowym w czarnym stroju motocyklisty i kasku na głowie. – Nadjeżdża autobus – wtrąciła Maya, która ubrana w czarną piankę pływacką stała przy brzegu, szykując skuter do wypłynięcia. Grace i David czekali w motorówce. Peter na motorze, ubrany podobnie jak Marck, obstawiał drugą stronę ulicy. Artur i Lidia siedzieli na swoich skuterach niedaleko brzegu. – Widzę ich – powiedział wszystkim po chwili Marck. – Ruszam – dodał i podjeżdżając do młodej Chinki z pięcioletnią dziewczynką, ciemnowłosej dziewczyny o indiańskiej urodzie i średniego wzrostu szatyna, Chińczyka, wręczył im kartkę ze wskazówkami, dokąd mają się udać, po czym odjechał wzdłuż brzegu. Peter obserwował przybyłych gości idących w kierunku czekającej na nich motorówki. – Szybciej, szybciej – szeptał Arthur. – Maya, oni mają ogon! – krzyknął po chwili i Marck razem z Peterem zajechali drogę nadjeżdżającej ciężarówce, z której wychylił się mężczyzna z bronią skierowaną w małą dziewczynkę. Cała czwórka przyśpieszyła i jedno po drugim wskakiwali do motorówki. Grace odpaliła silnik i gdy wszyscy byli już na pokładzie, szybko ruszyła. Maya dołączyła do nich na skuterze, a Marck i Peter na motorach pędzili wzdłuż brzegu. – Macie towarzystwo – powiedział Peter do Davida. Ten pobiegł na tył motorówki, wskoczył na skuter i razem z Arthurem popłynęli zająć się nieproszonymi gośćmi. Grace przyśpieszyła. Nagle usłyszeli wystrzał. W kierunku motorówki leciał pocisk. – Grace, unik w prawo! – krzyknął Marck. Dziewczyna wykonała polecenie. Motorówką zarzuciło, ale nikomu nic się nie stało. W tym czasie Arthur i David stworzyli ogromną wirującą falę i zepchnęli atakujących daleko w morze, ci jednak jeszcze zdążyli wystrzelić kolejny pocisk, który uderzył bardzo blisko silnika motorówki uciekających. Odrzut był tak duży, że za burtę wypadła pięcioletnia dziewczynka. Matka małej Chinki za-
str. 62
Literatura Bractwo Dusz
częła krzyczeć. Młody Chińczyk wskoczył do wody, a Grace zaczęła krążyć wokoło i czekać, aż się wynurzą. Do motorówki podpłynęła Lidia i Maya, a Peter z brzegu, wykorzystując Energię Wody, podniósł dziewczynkę niczym syrenę na fali i oddał kobiecie. Chinka i dziewczyna o indiańskiej urodzie patrzyły z niedowierzaniem. Potem dziewczyny pomogły młodemu Chińczykowi wydostać się z wody i wszyscy ruszyli w stronę wyspy Pana Wu. – Wujku! – młoda kobieta rzuciła się Chińczykowi na szyję. Staruszek odwzajemnił uścisk. Potem przywitał się z małą dziewczynką, młodą dziewczyną i dzielnym młodym Chińczykiem. Mężczyzna podziękował pozostałym za pomoc, a ci odpłynęli na wyspę Bractwa. Od czasu zniszczenia Energii Duszy Odyna wyspa ta stała się domem dla siódemki przyjaciół. Mieszkał tam także Steven, czuwając nad bezpieczeństwem młodzieży i ucząc wszystkiego, co powinni wiedzieć o swoich Energiach. Codziennie też ćwiczyli pod okiem starego Chińczyka. – Witajcie – powiedział wesoło Chang Wu, cumując łódkę. Arthur pomógł mężczyźnie wejść na pomost, a pozostali rozsiedli się wygodnie na leżakach. – Dzisiaj porozmawiamy o waszych Energiach Żywiołów – rozpoczął lekcję staruszek. – Myślałem, że wiemy już o nich wszystko – wtrącił Arthur. – Ja też tak sądziłem – odpowiedział Chang Wu. Młodzi popatrzyli zaskoczeni. – Ale Grace… – zapanował buntowniczy szum i wszyscy popatrzyli na dziewczynę złośliwie, a ta zrobiła niewinną minę – …o czymś mi przypomniała – dokończył Chińczyk, gdy towarzystwo się uspokoiło. – Więc czego jeszcze nie wiemy o swoich Energiach? – zapytał Arthur, zerkając spod oka na Grace. Ta pokazała język chłopakowi, po czym z uśmiechem spojrzała na staruszka. Arthur pogroził figlarnie palcem w jej stronę i oparł się wygodnie na leżaku, oczekując długiego wywodu w wykonaniu Pana Wu. – Wiecie doskonale, że Żywioły traktowane z uwagą i szacunkiem zawsze będą was wspierać i zasilać Energią – tłumaczył, a wszyscy słuchali z uwagą. – To potężna moc i potężna opieka, ale – popatrzył poważnie na wszystkich – zawsze
str. 63
mamy dwa bieguny, tak jak i w tym przypadku Energie Żywiołów mają swoją jasną i ciemną stronę. – To znaczy? – wtrąciła Lidia. – Ogień może inspirować do działania, obdarzać energią optymizmu, odwagą i wiarą we własne możliwości – zaczął Marck. – To ekspresja i radość – popatrzył na Grace, a ta na niego. – Jednak może być też niszczący jak pożar, przynosić agresję, despotyzm i folgowanie żądzom – powiedział i zwrócił się w stronę Chińczyka, który potwierdził. – Ale Bractwu patronuje planeta miłości – zauważyła Grace. – Więc ciemne strony Energii chyba raczej się nie ujawnią – dodała złośliwie, spoglądając na czarnowłosego chłopaka. Ten chciał coś powiedzieć, ale odezwał się Pan Wu: – Wenus to nie tylko patronka miłości, ładu i zgody. – Para popatrzyła na mężczyznę. – To także bogini niezgody, chaosu i nieporządku – wytłumaczył. – Więc możemy stać się źli? – zapytał David. Staruszek zamyślił się chwilę, po czym odpowiedział: – To, czym kierujecie się, korzystając z Energii waszych Żywiołów, już teraz mówi o tym, po której stronie bieguna stoicie – wyjaśnił, spoglądając po kolei na wszystkich. – Myślałam zawsze, że Energia Ziemi jest neutralna – wtrąciła Lidia. – Ziemia to stabilność, siła, spokój i poczucie godności – uśmiechnął się Chińczyk. – Ziemia planuje, liczy i porządkuje. – Lidia zerknęła na Arthura, który uśmiechnął się pod nosem. – Jednak to także fanatyzm, ograniczenia i nadmierny konserwatyzm. – Zaraz, zaraz, zaraz – przerwała Maya. – Przecież Lidia, owszem, była wściekła na Arthura o sprawę z Niną, ale nie wykazywała żadnej z wymienionych cech – zauważyła. Pozostali potwierdzili. – Wtedy Energia jakby oddaliła się od niej – odpowiedział Marck. Wszyscy spojrzeli na chłopaka. – A brak Ziemi to podejmowanie pochopnych decyzji, strach i samotność – wyjaśnił. Grace i Maya zerknęły na przyjaciółkę. – Chciałaś oddać pierścionek i zamknęłaś się sama w domu – zauważyła ta pierwsza. Lidia popatrzyła poważna na Arthura, a ten na nią. Po chwili uśmiechnęli się do siebie.
Medium
Literatura Bractwo Dusz
– Ale już nie oddam – szepnęła i pocałowała chłopaka w policzek. Pozostali spojrzeli wesoło na parę. – A co się dzieje, gdy Ogień się oddala? – zapytała Grace. Chang wskazał na Marcka, a ten odparł: – Jego brak to smutek, żal, zniechęcenie, stagnacja i wyobcowanie. – Powiedziałeś to tak, jakbyś znał to z własnego doświadczenia – zauważył David. Marck zmieszał się i zerknął na Grace, ta przyglądała się mu uważnie. – Marck swoje przeszedł w życiu, ale to nie jest czas na to, aby wam o tym opowiadać – wtrącił Chińczyk. Chłopak z ulgą na twarzy podziękował staruszkowi. – To teraz o mnie – powiedział entuzjastycznie Arthur. – Energia Wody wyraża głębokie uczucia, intuicję, harmonię, czułość i opiekuńczość – mówił Pan Wu, a Arthur z szerokim uśmiechem na twarzy prostował się coraz bardziej na leżaku. Pozostali patrzyli wesoło na przyjaciela. – Uczy poddania się i akceptowania zmian, natomiast jej ciemny biegun to przede wszystkim bierność i lenistwo, nadwrażliwość i przesada emocjonalna. – Ciemna strona pasuje jak ulał – zauważyła
Medium
złośliwie Maya, patrząc na Arthura. Chłopak zerknął na nią złowieszczo. – No, leniwy jesteś bardzo – wtrąciła poważnie Lidia, a ten popatrzył na nią błagalnie. – Powinnaś mnie chwalić – szepnął prosząco, a dziewczyna spojrzała pobłażliwie na chłopaka. – A co, gdy brakuje Wody? – zapytał Peter. – Kiedy jej brakuje, człowiek nie umie odprężyć się i zrelaksować, nie umie okazywać i przeżywać głębokich uczuć. Jest jak pustynia, oparty wyłącznie na reakcjach na zewnętrzne doznania. Staje się obojętny i chłodny – wyjaśnił Chińczyk. – A Powietrze? – chciała wiedzieć Maya. – Wzmaga zdolność koncentracji i umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Obdarza niezależnością, poczuciem wolności i łatwością nawiązywania kontaktów. Z Powietrza biorą się genialne wizje i pomysły niekonwencjonalnych rozwiązań. To także tworzenie w myśli obrazów, zarówno dotyczących wspomnień, jak i wybiegających w przyszłość. – Dziewczyna uśmiechnęła się. – Brak tego żywiołu powoduje bezradność, poczucie osamotnienia i niemożność znalezienia w swoim życiu celu – mówił dalej mężczyzna. – Za to jego ciemny biegun to nieodpowiedzialność, łamanie obietnic i bujanie w obłokach – dokończył.
str. 64
Literatura Bractwo Dusz
– A dla ciebie mam zadanie – zapowiedział Pan Wu. Chłopak popatrzył zniechęcony. – Sam spróbuj określić jasne i ciemne strony Energii Ducha oraz to, co się dzieje, gdy tej Energii brakuje – powiedział i żegnając się, odpłynął na swoją wyspę. Młodzi zabrali się za przygotowywanie do zajęć szkolnych. Mimo że ostatnio udawało im się nie uczestniczyć w lekcjach, to zaległości, niestety, musieli nadrobić.
Następnego dnia lekcje rozpoczynali wcześnie rano. – Długo jeszcze będziesz udawać, że jesteś na mnie zła? – zapytał z uśmiechem Marck, zaczepiając Grace wchodzącą do sali lekcyjnej. – Udawać?! – zapytała zaskoczona. Marck patrząc na nią i zadziornie się uśmiechając, wyprzedził ją i wszedł do klasy, siadając na swoim miejscu. Grace ruszyła za nim. – Jesteś najbardziej aroganckim, bezczelnym i kłamliwym draniem, jakiego znam – powiedziała wściekła, patrząc mu prosto w oczy. Ten, nie przestając się uśmiechać, przysunął swoją twarz do jej twarzy i szepnął: – Też ciebie bardzo lubię. – Po czym oparł się o krzesło i spojrzał na Petera i Mayę. Ci popatrzyli na chłopaka wesoło. – Uch… – westchnęła ze złością dziewczyna i spojrzała na śmiejących się przyjaciół. – A wam co tak wesoło? – Oboje w sekundę spoważnieli i usiedli prosto w ławkach. Po paru minutach do sali weszła Mika, siostra Dominica, która obudziła się z dwumiesięcznej śpiączki po wrześniowej pełni oraz unicestwieniu planu Odyna i śmierci Katheriny. Wszyscy podbiegli do niej przywitać się. Mika, siadając w ławce, zauważyła Marcka. Uśmiechnęła się do niego: – Ja ciebie znam. – I przyskoczyła do niego, rzucając się chłopakowi na szyję. – Dziękuję, Marck, bardzo dziękuję – powtarzała. Cała klasa patrzyła ze zdumieniem. Marck zerknął na Grace, a ta na niego. Mika odwróciła się do wszystkich. – Gdyby nie Marck, umarłabym. – Maya i Grace spojrzały zaskoczone na siebie. – Jak byłam w śpiączce, codziennie przychodził do moich snów i rozmawialiśmy. To było niesamowite – opowiadała zafascynowana. – Dzięki niemu nie poddałam się – przytuliła się, jeszcze raz dziękując.
str. 65
– Dobrze, koniec tych czułości, zaczynamy lekcję – przerwała wchodząca do klasy nauczycielka i wskazała uczniom ich miejsca. – Jednak jest bohaterem – szepnęła Maya, odwracając się do siedzącej za nią Grace. Ta ukradkiem popatrzyła na Marcka, który siedział zamyślony.
Marck, przechodząc obok szatni sportowej w drodze na lunch, wpadł na Dominica. Ten, jak tylko zobaczył chłopaka, zamachnął się i wymierzył mu cios w twarz. Marcka odrzuciło pod ścianę. Kapitan drużyny koszykarskiej rzucił się do bójki. David i Arthur szybko powstrzymali obu chłopaków. Dominic patrzył wściekle na Marcka. Do szatni wbiegły Mika, Maya i Grace. – Dlaczego jeszcze tu jesteś?! – krzyknął Dominic. – Dlaczego nie wyniosłeś się jak reszta?! – Marck wycierał krew z nosa, a David i Arthur próbowali wytłumaczyć kolegę. – On nam pomógł – mówił wysoki blondyn. Dominic wyrwał się z rąk Davida. – Przez niego moja siostra była w śpiączce i... – On mi pomógł! – wtrąciła się Mika. – Co? – zapytali równocześnie David, Arthur i Dominic. – To dzięki niemu miałam siły, aby przetrwać w tamtym głuchym i ciemnym miejscu – wyjaśniła spokojnie. – To dzięki niemu żyję – dodała, spoglądając z wdzięcznością na Marcka. David i Arthur patrzyli zaskoczeni, a Mika opowiadała szczegóły. Dominic wysłuchał siostry uważnie. Gdy ta skończyła, odetchnął głęboko i dalej poważny, choć już spokojny, powiedział: – Chyba jestem ci winien przeprosiny. – Wyciągnął rękę do Marcka. Ten odwzajemnił gest. Potem uczniowie ruszyli w stronę stołówki. W szatni pozostali tylko Grace, David i Marck. – Pokaż – zaproponowała dziewczyna, dotykając twarzy chłopaka i chcąc ją uleczyć. – Daj spokój – odparł poważnie Marck, nie pozwalając się dotknąć. – Poradzę sobie sam – dodał. David zerknął na Grace, a ta na niego. Krótkowłosy blondyn wzruszył bezradnie ramionami. W tym czasie Marck wyleczył sobie krwawiący nos. – Zasłużyłeś sobie na to – szepnęła złośliwie dziewczyna i poszła na lunch. Za nią ruszył David i na końcu Marck. – Może się dosiądziesz do nas? – zaproponował Dominic, widząc wchodzącego czarnowło-
Medium
Literatura Bractwo Dusz
sego chłopaka, ubranego w ciemny t-shirt i bojówki. Ten rozejrzał się po pozostałych, którzy się uśmiechali, a najszerzej Mika, wskazując mu wolne krzesło obok siebie. – Czemu nie? – mruknął do siebie i usiadł we wskazanym miejscu. – Mówiłam, że jest bohaterem – szepnęła Lidia do Grace i Davida. Oboje się uśmiechnęli, a czarnowłosa dziewczyna zerknęła na Marcka. Ale ten był zajęty rozmową z Miką, która zauroczona swoim wybawcą, nie potrafiła oderwać od niego oczu.
Tego wieczoru chłopcy urządzali wyścigi na skuterach. Steven nie lubił tego typu zabaw i większość czasu spędzał w swoim pokoju, studiując Księgę Bractwa. Gdy wyścig wygrał David i chłopcy wychodzili z wody, podpłynęła motorówka z Panem Wu i jego rodziną na pokładzie. Dziewczyny wstały z leżaków, a chłopcy pomogli przycumować motorówkę do brzegu i zaprosili gości na taras. – Witajcie – powiedział od wejścia staruszek. Pozostali się uśmiechnęli. – Chciałem wam kogoś przedstawić – po czym wskazał na kobietę z pięcioletnią dziewczynką. – To jest moja siostrzenica Mia i jej córeczka Rumi. – Wszyscy się uśmiechnęli, a stojący najbliżej Arthur nachylił się do dziewczynki i podał jej rękę. – Cześć Rumi, jestem Arthur. – Mała uśmiechnęła się i zawstydzona przytuliła do matki. – To jest syn mojego kuzyna, Weng – powiedział Pan Wu, wskazując na wyglądającego na 13 lat Chińczyka. – To jest znajoma Wenga, India – zawiesił na chwilę głos. – A to są osoby, które was do mnie przywiozły – po czym przedstawił młodzież. – Czy jesteś tatusiem syrenki Ariel? – zapytała nagle Arthura mała dziewczynka. Ten zakłopotany spojrzał na pozostałych i uśmiechając się, spytał: – Dlaczego tak myślisz? – Bo najpierw kazałeś takiej dużej fali wywrócić motorówkę złych ludzi, a potem, jak wpadłam do wody, to zrobiłeś coś rączkami i woda mnie podniosła i oddała mamusi – uśmiechnęła się Rumi. Wszyscy popatrzyli serdecznie na dziewczynkę, a Arthur kucnął obok małej. – Nie jestem tatusiem syrenki, ale umiem na-
Medium
mówić wodę, żeby robiła to, co chcę. – Dziewczynka otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. – I znam trzy piękne syreny – dodał, wskazując na dziewczyny, a te popatrzyły wesoło. – Wow – westchnęła uradowana Rumi. – A to, że woda ciebie podniosła, to zasługa tamtego króla morza – powiedział Arthur, wskazując na Petera. – Jesteś królem morza? – zapytała zafascynowana jeszcze bardziej dziewczynka. Pozostali wybuchnęli śmiechem, a Maya sprostowała: – Królem może nie, ale na pewno płynie w nim królewska krew. – I pocałowała swojego chłopaka. – Chcieliśmy wam podziękować – powiedziała Mia. – Uciekamy z rodzinnej wioski od dwóch tygodni i gdyby nie wy, pewnie nie udałoby się – dokończyła ze łzami w oczach. – Nie ma problemu – odparł Arthur i zaprosił gości do salonu. Dziewczyny przygotowały jedzenie, a Mia opowiadała, co ich spotkało.
– Jakieś pół roku temu do naszej wioski przyjechał mężczyzna, który podawał się za naukowca – starała się mówić spokojnie, choć głos jej drżał. – Gdzieś dowiedział się, że posiadamy Energię Uzdrawiania i chciał sprawdzić, czy to prawda – odetchnęła głęboko. Pozostali słuchali z należytą uwagą. – Początkowo nasz Nauczyciel, czyli osoba, która odpowiada za wioskę, był sceptyczny i nie chciał, abyśmy z tym naukowcem rozmawiali, ale po dwóch dniach dał się przekonać do przeprowadzenia badań – spojrzała na córkę, która bawiła się lalką, siedząc nieopodal na fotelu. – Naukowiec obiecał nam, że zaraz po tym badaniu opuści wioskę i już nigdy do nas nie powróci – powiedziała i głos jej się załamał. Lidia podała szklankę wody kobiecie, a Grace chwyciła jej dłoń. Mia nabrała powietrza i kontynuowała: – Tymczasem już następnego dnia do wioski zaczęli się zjeżdżać kolejni naukowcy i w ciągu jednego popołudnia nasza wioska została ogrodzona, a my dostaliśmy zakaz jej opuszczania. – Zauważyłaś, kto im przewodzi? – wtrącił Marck. – Myślę, że ten naukowiec, który przybył jako pierwszy – odparła niepewnie. – A czy ktoś was pilnował? – spytał chłopak. – Tak – odpowiedział młody Chińczyk. – Są cztery bramy do wioski: południowa, północna,
str. 66
Literatura Bractwo Dusz
wschodnia i zachodnia i przy każdej stoją wartownicy – wyjaśnił Weng. – Jak wyglądały te badania? – zapytał David, spoglądając na Mię. – Wprowadzali różnego rodzaju choroby do naszego organizmu i sprawdzali, w jakim czasie się uleczymy – odpowiedziała. Wszyscy popatrzyli zaniepokojeni po sobie. – Najgorsze, że eksperymentowali na wszystkich, a wiadomo, że Energia jest najsilniejsza u młodych, a najsłabsza u dzieci i starców – załamał jej się głos. Grace popatrzyła przerażona na Davida. – Ile osób umarło? – spytał poważnie Marck. Pozostali popatrzyli zaskoczeni na chłopaka. – Wszyscy, u których Energia ledwie wegetowała, czyli osoby po 50 roku życia i do czasu naszego wyjazdu troje dzieci – odpowiedział smutno Weng. – Dzięki Wengowi – wtrąciła po chwili Mia, a wszyscy spojrzeli na młodego chłopaka – udało nam się uciec. – Kobieta patrzyła na Chińczyka z ogromną wdzięcznością. – Mój mąż niestety został złapany – dodała ze łzami w oczach – i dlatego zaczęli nas ścigać – wyjaśniła. – Ty też mieszkałeś na wyspie? – zagadnął Wenga Peter. – Nie – odpowiedział. – Ja mieszkałem niedaleko Indii. – Wskazał na dziewczynę. – Stąd się znamy. – Oboje uśmiechnęli się do siebie. – A o wujku Changu wiem od babci. – Zerknął na starszego mężczyznę. – Zanim umarła, mówiła mi, że w razie kłopotów tutaj zawsze znajdę pomoc – wyjaśnił. – Posiadacie Energię Uzdrawiania? – zapytała Lidia. – Tak – odpowiedziała kobieta. – Ja i Rumi jesteśmy uzdrowicielkami – wyjaśniła, po czym popatrzyła na córkę z uśmiechem. – Choć Rumi na razie potrafi uzdrowić tylko bardzo małe zwierzątka. – Wszyscy spojrzeli na małą dziewczynkę z czułością. – Grace też potrafi uzdrawiać – wtrącił Peter. – I Marck – dodała Maya. Wszyscy zerknęli na chłopaka. – Dla nas z kolei wasza moc panowania nad wodą jest zaskoczeniem – odpowiedziała niepewnie Mia, zwracając się do Arthura i Petera. – Właściwie to tylko ja i Peter mamy takie możliwości – odpowiedział ten pierwszy. – Maya ma Energię Powietrza, Lidia – Ziemi, Grace i Marck – Ognia, a David – Ducha – wyjaśnił
str. 67
chłopak, wskazując po kolei wszystkich. Kobieta była zdumiona. – Słyszałam o tym, że Starszyzna Bractwa posiada taką moc – zaczęła Mia – ale Nauczyciel nam powiedział, że wraz ze śmiercią Senseja i przez to, że nie pozostawił po sobie potomstwa... – Przecież była Diana – przerwała zaskoczona Grace. – Diana nie była jego córką – wyjaśniła kobieta. – Skąd to wiesz? – wtrącił poważnie Marck. – Od Nauczyciela – zmieszała się Mia. – Ale nie wiem, skąd on miał te informacje – dodała szybko. – Może Odynowi zależało na tym, żeby nikt nie wiedział o nas – zauważył Peter. – I przyszło mu to bardzo łatwo, skoro żaden z naszych rodziców nie posiadał Energii Żywiołu – orzekła Maya. Pozostali potwierdzili. – Ale dlaczego miałby to ukrywać? – zdziwiła się Mia. – Przecież zawsze było wiadomo, że członkowie Bractwa posiadają władzę nad Energiami Pięciu Żywiołów – zauważyła. – Ale nie wiedzą, że mamy w sobie też Dusze Bogów Greckich – wyjaśnił Arthur. Cała czwórka otworzyła usta ze zdziwienia. – Jesteście tymi cudownymi dziećmi – wtrącił po chwili Weng. Pozostali spojrzeli na niego. – Coś w tym stylu – odparł David trochę zakłopotany, a młody Chińczyk szybko dodał: – To wy zasilacie Energię Ziemi i Kosmosu, tak? – Pozostali potwierdzili, a Weng z fascynacją w głosie dalej pytał: – A Ty pewnie jesteś Strażnikiem? – Wskazał na Marcka, a ten się uśmiechnął. – Skąd to wiesz? – spytała zaskoczona Lidia. – Moja babcia bardzo dużo opowiadała mi o Bractwie Dusz i jego Strażnikach – wytłumaczył Chińczyk. – Mówiła, że Strażnicy to niewidzialni bohaterowie, szkoleni do ochrony najważniejszych członków Bractwa – wszyscy spojrzeli na poważnego Marcka, potem na Grace. – Że jest ich niewielu, ale posiadają Energię Żywiołów, a niektórzy mają przydzielane specjalne zadania. – Odetchnął głęboko, po czym dodał rozmarzony: – Też będę kiedyś Strażnikiem – i zerknął na czarnowłosego chłopaka, który patrzył na niego z półuśmiechem. – Skoro jest ich niewielu, to ty masz ogromne szczęście – wtrącił Arthur, spoglądając na Wenga.
Medium
Literatura Bractwo Dusz
– Bo u nas jest ich aż dwóch. – Młody Chińczyk aż wyprostował się na krześle. – Drugi siedzi na górze i od kilku dni nie wyściubia nosa z książek – wskazał zamknięte drzwi na piętrze. Chłopak uśmiechnął się szeroko, a pozostali razem z nim. – Jak możemy wam jeszcze pomóc? – zapytał po chwili David. Mia, Weng i India popatrzyli na Changa, a ten już całkiem poważnie odpowiedział: – Trzeba uwolnić całą wioskę. – Młodzi przytaknęli staruszkowi. – I sprowadzić mieszkańców do mnie na wyspę – dodał. – To może być niebezpieczne – zauważył Marck. Wszyscy spojrzeli po sobie. – Zgadza się, ale nie mam do kogo zwrócić się o pomoc – wyjaśnił Pan Wu. Grace z uśmiechem popatrzyła na Davida, a ten na nią. – Na nas zawsze może pan liczyć – odparł chłopak, a Arthur, opierając się wygodnie o krzesło, dodał, wzdychając dumnie: – W końcu spełnię się jako Ares. – Pozostali wybuchnęli śmiechem, a stary Chang tylko pokręcił głową. Pod wieczór, gdy udało się ustalić wstępny plan odbicia ludzi z wioski, każdy zajął się swoimi obowiązkami. Maya i Lidia sprzątały, Peter nadrabiał zaległości ze szkoły, Arthur i David grzebali w silnikach motocykli, a Marck wyładowywał skutery na brzeg, bo w nocy miał być przypływ. Grace po odrobieniu lekcji chciała zajrzeć do dziewczyn, ale zauważyła czarnowłosego chłopaka i wyszła na taras. Siadając na pomoście, zapytała: – Jak zostałeś Strażnikiem? Marck, cumując ostatni skuter, odparł: – Poprzez dziedziczenie. Steven jest moim ojcem. – Grace popatrzyła zaskoczona, a Marck uśmiechnął się, widząc jej zdziwienie. – A gdzie jest twoja mama? – Marck spoważniał i spuszczając wzrok, odpowiedział: – Umarła przy narodzinach. – Dziewczynie zrobiło się przykro. – Podobno bardzo się przyjaźniła z twoją babcią – dodał po chwili chłopak, zerkając na Grace już z lekkim uśmiechem. Grace odwzajemniła się tym samym. Zapadła chwila ciszy, oboje patrzyli przed siebie. – Weng powiedział, że jest was niewielu – zaczęła, spoglądając na Marcka. – Czy wszyscy są Strażnikami Duszy?
Medium
Chłopak uśmiechnął się szeroko. – Nie – zaprzeczył. – W tej chwili jest piętnastu Strażników Ziemi, którzy są specjalnie wyszkoleni, aby was chronić – wyjaśnił. – Strażników Ziemi? – zapytała. – Tak się nazywacie? – Marck potwierdził, po czym znowu zapanowała chwila ciszy. Chłopak zwijał linę, a Grace była zapatrzona daleko w morze. – Marck – zagadnęła nagle. Chłopak spojrzał na nią. – Czy ta Energia Miłości... – zaczęła nieśmiało Grace, a Marck słuchał uważnie – …to jest tak jak ja i David? – zapytała szeptem. – Nie – odparł poważnie chłopak, a Grace odetchnęła z ulgą. – To dobrze – uśmiechnęła się, a Marck obserwował jej reakcję. – Czyli raczej tak jak brat z siostrą? – dodała z nadzieją. Chłopak uśmiechnął się lekko i chciał coś odpowiedzieć, ale Grace rzuciła się mu na szyję. – Zawsze marzyłam o rodzeństwie – podskoczyła wesoło. – Cieszę się, że to ty jesteś moim bratem – powiedziała i z uśmiechem na twarzy ruszyła w stronę domu. Po kilku krokach odwróciła się. – Wracasz ze mną? – zapytała. – Muszę to dokończyć – odparł Marck, wskazując na skutery, po czym, gdy dziewczyna zniknęła mu z oczu, usiadł na pomoście, odetchnął głęboko i ze smutkiem w oczach szepnął do siebie: – Tak, Grace, niech będzie jak brat i siostra. – Spojrzał daleko w morze i zamyślił się.
„Bractwo Dusz, Księga 2” www.bractwodusz.com Autor: Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu, autorka serii książek dla młodzieży pt. Bractwo Dusz, malarka Vedic Art www.grazynaadamska.pl www.kwanowecentrumprzemiany.c om Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Milewska, Marzena Wiśniewska str. 68
Do nabycia - http://www.amazon.com str. 69
Medium
Premiera w Lipcu 2016:)
Cztery równoległe wszechświaty... Cztery niedokończone historie... Cztery wojownicze dziewczyny... Jeden wspólny wróg. Tym razem akcja „Bractwa Dusz” rozgrywa się na czterech różnych płaszczyznach rzeczywistości. Bohaterowie mierzą się z własnymi emocjami, próbują odzyskać równowagę i zamknąć międzywymiarowy tunel. Azi balansuje pomiędzy dwoma wszechświatami, w których toczą się wojny. Brak kontroli nad podróżami równoległymi powoduje, że dziewczyna gubi się we własnej osobowości. Nina cofa się do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, i próbuje zmienić przeznaczenie, wypowiadając wojnę Baltazarowi. Tamara brutalnie zabija Davida i miota się między uczuciem do Roba i do Martina. Tymczasem Lexi zostaje porwana przez nieznanego mężczyznę i znika z życia Alexandra.
Medium
str. 70
Katarzyna Zamiar „Martwiłem się kiedyś, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem człowieka bez nóg”
Kiedyś sprzedawałam ludziom buty. Niby nic, a jednak. Pomyślałam sobie wtedy, że moim marzeniem byłoby, żeby te buty, które kupują u mnie ludzie, zaprowadziły wszystkich tam, gdzie chcą dojść. Życzyłam im z całego serca, by doszli w tych butach ode mnie tam, dokąd zmierzają. Problem, jaki dostrzegłam w tych ludziach, był taki, że tak naprawdę oni w ogóle nie wiedzieli dokąd zmierzają. Nie mieli celu i nie wiedzieli, czy idą właściwą drogą. Jestem pewna, że wiele osób idzie nie swoją drogą, dlatego czują się zagubieni. Jeszcze więcej osób nie wie, dokąd prowadzi droga, którą zmierzają.
Myślałam: ja im sprzedaję buty, ale to oni muszą wybrać drogę. Ja im w tym momencie daję kierunkowskaz w postaci butów, jakie wybiorą na ten spacer. To ważne, by dostrzegać
str. 71
Buty
rzeczy, które znajdują się na drodze, a w niewygodnych butach to trudne. W butach, które same niosą, łatwiej dostrzec, co się chce osiągnąć, a cel odsłoni wszystkie kierunkowskazy. Ludzie nie mogą przecież kroczyć całe życie niczym bose dziecko we mgle. Mając dobre buty, nie będą rozczarowywać się za każdym następnym niepowodzeniem, bo będą wiedzieli, że na tym właśnie polega zbieranie doświadczeń. Mając obrany cel i czując się świetnie w nowych butach, będą na sto procent przekonani, że to ich i tylko ich droga. Kiedyś zastanawiałam się, gdzie bym poszła i co bym zrobiła, gdyby został mi miesiąc życia. Zastanowiłam się też nad tym gdyby mi został tydzień życia, a potem godzina. To były moje kierunkowskazy. Ja daję buty, pomyślałam, a wy idźcie i wybierzcie drogę, którą pójdziecie. Możecie wybierać, decydować i żyć najlepiej jak chcecie, pod warunkiem, że wiecie czego chcecie, co jest dla was ważne i wartościowe.
Medium
Inspiracje Buty
Jestem pewna, że każdy, komu zostałaby godzina życia, nie pragnąłby góry pieniędzy. Wiem, że odpowiadając na te pytania uzyskacie odpowiedź czego pragniecie. Nikt prócz was samych nie zadba o to, byście byli szczęśliwi, choćby z tego względu, że nikt, prócz was, nie ma pojęcia czym jest dla was szczęście. Sami wiecie najlepiej co was uszczęśliwia. W jakich relacjach, sytuacji i otoczeniu czujecie się najlepiej. Jakie buty są dla was najwygodniejsze. Jakie okoliczności sobie stworzycie, w takich będziecie się rozwijali, bądź nie. Wy decydujecie o wszystkim co was w życiu spotyka. Każdy ma w życiu to, na co się godzi. Tylko wy odpowiadacie za swoje życie i tylko wy cieszycie się nim lub nie. Tylko od was zależy, jakie życie będziecie wiedli i czy będziecie szczęśliwi. Od was zależy ile kamieni z przeszłości rozrzucicie sobie na drodze. Kamienie, które są bez wartości i bez znaczenia mogą być tylko wyznacznikiem tego, co omijać, ciężaru, którego nie chcesz. Więc ich nie zbierajcie i nie rozrzucajcie
Medium
po drodze. Te kamienie. to wasze negatywne myśli. Warto pamiętać, że to, co się stało, wydarzyło kiedyś, nie ma dziś najmniejszego znaczenia. Buty czasem się niszczą. Kupujesz nowe buty i idziesz dalej w drogę. W wygodnych, nowych butach, które nie będą męczyć waszych nóg i pokonają trudniejsze odcinki waszej życiowej drogi. Idźcie i nie zawracajcie sobie głowy fasonem butów i tym, czy dobrze w nich wyglądacie. Właściwa droga, to nie myślenie o tym. Właściwa droga, to uczucie wygody, zadowolenia z życiowego spaceru (na spacerze nie biegniemy) i wdzięczność za wszystko, co nas spotyka. Radowanie się chwilą obecną i samym faktem, że możecie być Tu i Teraz. Uświadomienie sobie tego pozwoli wam dostrzec wspaniałych ludzi na waszej drodze, cudowne bogactwo tejże drogi i otaczające was piękno. I zapewniam was, że czasem wystarczy wyrzucić stare buty i założyć nowe.
str. 72
Recenzja
Rhonda Byrne
Magia
Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o. 2015
str. 73
Medium
Inspiracje Recenzja
To kolejna doskonała książka Rhondy Byrne. Po cudownej Sile, która opowiada o mocy miłości bezwarunkowej przyszła kolej na Magię, którą jest w istocie potęga wdzięczności. Być może nie powinnam zdradzać tej tajemnicy, aby pozwolić każdemu Czytelnikowi osobiście odkryć, co jest treścią tej inspirującej lektury, ale mam nadzieję, że tą recenzją nie zepsuje nikomu zabawy. Książka napisana jest lekko, świetnie, czyta się ją z przyjemnością. Co ważne – podobnie jak Siła, zawiera mnóstwo dobrej energii. Przyznaję, że szczególnie cenię sobie takie właśnie pozycje do czytania, które powodują podniesienie naszych wibracji. Warto takie rarytasy mieć w domu na półce, aby w trudnych chwilach móc do nich sięgnąć i poprawić sobie nastrój. Temat ogromnie ważny. Wdzięczność uzdrawia nasze uczucia, ponieważ działa jak balsam na nasze serce. Pozwala nam poczuć się lekko i radośnie. Jest to oczyszczające doświadczenie, które zasila nas dawką dodatkowej energii. Specjaliści twierdzą, że kiedy je odczuwamy, wówczas wchodzimy w tzw. „przepływ”, a to z kolei daje nam duże możliwości, które można wykorzystać w dowolnej sferze naszego życia.
Medium
Odczuwanie wdzięczności to proces, który nie kończy się z chwilą wyrażenia podziękowania. Zasilenie samego siebie takim uczuciem powoduje pozytywną reakcję na poziomie serca, które wysyła do naszej świadomości miłość. A miłość uzdrawia ciało. Jak najlepszy lekarz nasyci każdą komórkę tym, czego ona najbardziej potrzebuje. Rozświetli cała nasze ciało, prowadząc do dobrego samopoczucia. Wdzięczność pomaga tworzyć równowagę pomiędzy dawaniem i braniem. Uruchamia naturalny przepływ uczuć i otwiera ludzkie serca. Kiedy ktoś okazuje nam serdeczność i troskę, możemy mu mniej lub bardziej wylewnie podziękować i od razu wszystkim robi się miło. Jeśli to nam ktoś dziękuje, czujemy się docenieni, a to przecież w związku ogromnie ważne. Tak ważne, że czasami nie oczekujemy niczego więcej – podziękowania wystarczą. Równowaga zostaje zachowana. Książka zawiera sporo praktycznych ćwiczeń, dzieki którym nauczymy się odczuwać w sobie wdzięcznośc i zobaczymy, jak w istocie zmienia ona nasze życie na lepsze. Bogusława M. Andrzejewska
str. 74
Polecamy podręcznik do Nieinwazyjnej Analizy Osobowości. Opowiada o interpretacji naszego wyglądu. Jest dostępny na http://ebookpoint.pl
str. 75
Medium
Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego https://mediumblog.wordpress.com/
Redaktor Naczelna: Bogusława M. Andrzejewska
Zastępca Redaktor Naczelnej: Małgorzata Kołakowska Zespół redakcyjny: Grażyna A. Adamska Katarzyna Hojan-Sitkowska Katarzyna Sołtysik Katarzyna Zamiar Krzysztof Matusiak Monika Sieniawska Paweł Sołtysik Tina Wieczorek
Współpracują: Aneta Śladowska, Anita Wesner, Ewa Lenart, Hanna Kocińska, Jakub Qba Niegowski, Monika Wilma Wiśniewska, Tomasz Sobolewski. Skład i łamanie: Bogusława M. Andrzejewska
Zdjęcia, ilustracje i grafiki: Bogusława M. Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów Okładka: Bogusława M. Andrzejewska
Wydanie własne. Udostępnianie: strona – https://mediumblog.wordpress.com/ Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.
Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium
Medium
str. 76