Medium
Nr 1 (19) 2015 dwumiesięcznik
Noteviddia Widząca w nocy
Reiki i Anioły
Współpraca czy konflikt?
Tolerancja
Z definicji czy z serca?
e-magazyn rozwoju osobistego
Cedrowe Wzgórza Szczypta magii na co dzień
Klucze do szczęścia Gdzie ich szukać?
Na dzień dobry...
W oczekiwaniu na wiosnę przyglądam się ludziom i zastanawiam, czemu na świecie pojawia się tak dużo konfliktów. Czasem powody są zupełnie błahe. Wystarczy być innym, mówić obcym językiem, wierzyć w jakiegoś swojego boga, ubierać się odmiennie od reszty świata albo mieć nieco ekstrawagancką fryzurę. Odmienność budzi w nas lęk, a czasem na tym lęku wyrasta wrogość. Szukając odpowiedzi, a może nawet recepty na pokój, myślę o tolerancji. To z definicji umiejętność wyrażenia zgody na istnienie czegoś, do czego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Czego nie chcemy zaakceptować, ale pozwalamy, by odnalazło swoje miejsce w naszej rzeczywistości. W gruncie rzeczy dużo się mówi o tolerancji, a chyba rzadko praktykuje. Z ogromnym zapałem chcemy nawracać ludzi na nasz sposób myślenia. Dzieje się tak nawet w zupełnie drobnych codziennych sprawach, jakby kwestia przeforsowania własnej racji stanowiła o naszym życiu. Istnieje piękna przypowieść. Uczeń zwraca się do Mistrza z pytaniem: – Mistrzu, czy mogę coś zrobić, aby skończyły się wojny i na świecie zapanował pokój? – Tak, możesz – odpowiada Mistrz. – Przestań trzaskać drzwiami. Ta mądra odpowiedź pokazuje, że wszystko zaczyna się na najniższym i zarazem najważniejszym poziomie – w naszych sercach. To nasze emocje, którymi warto umieć zarządzać, to
str. 1
nasze rozsądne zachowania i życzliwe słowa mogą stać się klejnotem, z którego rodzi się cisza. Pokój zaczyna się tam, gdzie w szacunku dla drugiej osoby, umiemy z delikatnością używać klamki. Zgoda i akceptacja wyrasta jak piękny kwiat na tolerancji, która może być pierwszym krokiem do bezwarunkowej miłości wszystkiego, co żyje. W najnowszym numerze przedstawiamy różne spojrzenia na to, czym jest i może być tolerancja. Zachęcamy do własnych przemyśleń i sprawdzenia, czy jest nam ta jakość do czegoś potrzebna, czy też nie. Pokazujemy też Klucze do szczęścia, zwracamy uwagę na Branie odpowiedzialności za swoje życie, uczymy Akceptacji poprzez sztuke grafologii i przypominamy, że Wszystko jest darem. W dobrym życiu pomoże Przebaczenie, sztuka Reiki oraz szczypta magii zaczerpnięta z zasobów Cedrowych Wzgórz. A może Runy, Vedic Art lub Integracja Oddechem? Na koniec dnia polecamy Bajki, które łagodzą obyczaje oraz dobrą, uzdrawiającą lekturę.
Medium
W numerze Psychologicznie Psychologicznie
Spojrzeć oczami innej osoby ............. 3 Słów kilka o tolerancji .........................5 Nietolerancja i miłość .........................7
Przebaczenie ..................................... 11
Sekret szczęśliwego związku Matka czy kochanka? ........................ 13 Ona jest piękna, ale mi nie wierzy ..... 17
Naturalnie Jakie pyszne! ..................................... 21 Koloroterapia cz.3 ..............................23
Duchowo Dostęp do osobistego Źródła .............25 Wszystko jest darem ..........................27 Ludzie, którzy nas inspirują Daniel Goleman ................................. 29 Refleksje o Reiki Reiki i Anioły ...................................... 31
Bajecznie Noteviddia ......................................... 35 Bajka o tolerancji ............................... 39
Prosperująco Biorę odpowiedzialnośc za swoje myśli.................................................. 43
Klucze do szczęścia .......................... 45
Praktycznie Sekrety zdrowia Hunzów ...................49 Integracja oddechem .........................51 Moje Vedic Art .................................. 55
Magicznie Runa Gebo ....................................... 59 Cedrowe Wzgórza .............................63
Literacko Bractwo Dusz .................................... 67
Uniwersalnie Podsłuchane na spacerze ................. 73
Akceptacja okiem grafologa .............. 75 Recenzja ........................................... 79
Medium
str. 2
Psychologicznie Bogusława M. Andrzejewska trener rozwoju osobistego, publicystka, nauczyciel Reiki, konsultant NAO, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl
Spojrzeć oczami innej osoby Tolerancja to dla mnie umiejętność spojrzenia na sytuację oczami innej osoby, a szczególnie takiej osoby, której ogląd świata znacznie różni się od mojego. To świadomość różnic pomiędzy ludźmi i dawanie sobie wzajemnie prawa do własnych decyzji. To zakreślanie własnej przestrzeni w taki sposób, by nie krzywdzić innych i tworzyć wzajemnie harmonijne współistnienie. To wreszcie szacunek dla tego, co odmienne i niekoniecznie zgodne z moimi oczekiwaniami. Każdy doskonale zna definicję tego słowa i wydawałoby się, że to najprostszy temat pod słońcem. Tymczasem bycie tolerancyjnym okazuje się trudniejsze niż myślimy. Rozsądek podpowiada, że każdy ma prawo funkcjonować tak, jak chce, o ile nikomu nie czyni krzywdy. Nawykowe reakcje popychają nas w stronę nawracania, krytykowania, wyśmiewania i pogardy. Potykamy się na drobiazgach i w tych właśnie drobiazgach tkwi największa pułapka nieumiejętności zaakceptowania odmienności. Wystarczy odrobina inteligencji, aby umieć spokojnie potraktować fakt, że ktoś znajomy jest innego wyznania. Mieszanka ciekawości i zdziwienia zastępuje niechęć i z prawdziwym zainteresowaniem poznajemy inne spojrzenie na świat. Obserwuję często, jak katolicy dyskutują z buddystami, nie po to, by kogokolwiek nawracać, ale by poznać inny światopogląd. Ludzie zaczynają rozumieć, że wszystkie ścieżki prowadzą do tego samego celu. Możemy spokojnie akceptować inne tradycje czy inną kulturę, zachowując
str. 3
własny unikalny ogląd świata całkowicie nienaruszony. Tylko fanatycy religijni stawiają wszystko na głowie, jednak nie chcę tu pisać o patologii, lecz o naszej naturalnej codzienności.
W tej właśnie codzienności zaczyna czasem brakować dystansu do świata. Oto banalna historyjka. Ewa i Adam pracują w tej samej firmie. Ewa jest punktualna, odpowiedzialna i pracowita. Adam, inteligentny i kreatywny, ale roztrzepany, wiecznie się spóźnia. Kiedy po raz kolejny wpada zdyszany do biura 20 minut po czasie, Ewa złośliwie mu dogaduje. – Jak zwykle spóźniony! Korona z głowy by ci spadła, gdybyś chociaż raz był na czas. Jesteś okropny! Nie wiem, jak twoja żona z tobą wytrzymuje. Ja bym takiego zachowania nie tolerowała. Ewa cierpi z powodu trudnych emocji, a tolerować owszem potrafi, ale uzasadnione zachowania i tylko w wielkiej sprawie: – Dlaczego mam tolerować niedbalstwo i lenistwo? Jeśli ja mogę wstać wcześniej, by zdążyć na czas, to Adam też może się wysilić.
Otóż Ewa racji nie ma. Osoby, które zawsze się spóźniają, noszą w sobie wzorzec, który wymaga rozsądnej terapii. Nie wystarczy wstać wcześniej. Matryca podświadomości działa niezawodnie i postawi Adamowi na drodze tyle przeszkód, że nawet jeśli wyjdzie z domu pół godziny wcześniej niż zwykle i tak się spóźni. Nie wystarczą zatem same szczere chęci.
Medium
Psychologicznie Spojrzeć oczami innej osoby
Oczywiście Adam może popracować nad zmianą wzorca i zacząć przychodzić punktualnie, ale przyczyną awantury nie jest jego spóźnienie. W tym samym biurze pracuje Anna. Widzi wbiegającego po czasie Adama i tylko się uśmiecha. Jej to wcale nie przeszkadza. Anna jest tolerancyjna. Mówi: – Widać inaczej nie potrafi. Biedny Adaś, stale w pośpiechu...
porządni i uczciwi, to nasz sposób życia, bycia, a nawet nasz śmiech czy głos może być dla innych nieładny i nieciekawy. Wówczas to inni tolerują naszą obecność. Myślę, że tego typu spojrzenie na sytuację pomaga w zrozumieniu, czym naprawdę jest tolerancja.
Bardzo charakterystycznym przykładem może tu być też palenie papierosów. Palacze są najbardziej tępieni przez takie osoby, które wcześniej same paliły i udało im się pokonać nałóg. Nie mają litości dla palacza, rzucając mu na głowę koronny argument: ja paliłam i rzuciłam, to Ty też palić nie musisz. Tymczasem osoby nigdy niepalące, choć unikają dymu, umieją być bardziej tolerancyjne, jakby rozumiejąc, że osobie uzależnionej jest dość trudno wstrzymać się od przyswojenia codziennej porcji nikotyny. Takich przykładów znajdziemy oczywiście więcej. Zawsze są to drobiazgi, pozornie niewarte wzmianki, a jednak mogące doprowadzić niektóre osoby do prawdziwej furii. Podpowiem, że w takim przypadku bardzo pomaga podniesienie poczucia wartości. Wysoka samoocena sprawia, że negatywne emocje znikają jak ręką odjął. Osoba, która kocha siebie i jest zadowolona z własnych osiągnięć, nie porównuje się ze spóźnialskim kolegą. Nie traci też energii na ocenianie go w jakikolwiek sposób. A jeśli kiedyś rzuciła palenie, to jest z siebie dumna, bo zrobiła to dla siebie, dla własnego dobra, a nie dla chwały. Na innych palaczy patrzy ze współczuciem, bo wie, co przeżywają i jest jej ich żal. Na złość i potępienie miejsca tu nie ma.
Dlaczego Ewa nie potrafi w ten sposób spojrzeć na kolegę? Powodów może być wiele. Poczynając od trudnego dzieciństwa, kiedy to karcono ją za całkiem drobne przewinienia, przez poczucie winy lub niskie poczucie wartości i próbę odwrócenia uwagi od siebie, a na zwykłej zazdrości kończąc. Zazdrość owa bierze się z postrzegania swojego działania jako lepszego, a jednak niedocenianego. Bo Ewa codziennie jest przed czasem i wszyscy traktują to normalnie, nikt jej za to brawa nie bije. A Adam się spóźnia i jest traktowany tak samo przyjaźnie – to przecież niesprawiedliwe. Często nie umiemy być tolerancyjni właśnie wtedy, kiedy sami czujemy sie niedoceniani i niekochani. Tak bardzo staramy się być w porządku, pracujemy ciężko, wstajemy wcześnie, rezygnujemy z przyjemności, by tylko zasłużyć na pochwałę i... nie dostajemy jej. Stawia się nas w jednym rzędzie z leniwymi spóźnialskimi. Jak w wielu podobnych przypadkach projektujemy nasze rozczarowanie na tych, którzy mniej się starają od nas. Ustalamy tez moralne prawa i zasady: to jest złe, a to dobre. Tak należy, tak nie wolno. I z góry zakładamy, że proponowane przez nas warunki są sprawiedliwie, bo to przeTolerancja to piękna cecha. Pozwala nam cież oczywiste – spóźnianie się jest złe! To my patrzeć na drugiego człowieka oczami pełjesteśmy tymi dobrymi. nymi akceptacji. Sprawia, że całym sobą odczuwamy fakt bycia Jednością w Wielości. A co by było, gdyby odwrócić sytuację i zało- Jest to też rzadki dar rozumienia, że to co żyć Klub Tylko Dla Spóźnialskich z wielkim napi- inne, nie musi być złe. Jest to też zdecydowasem: Punktualnym wstęp wzbroniony? Jak nie krok w stronę odejścia od dualizmu. Kiedy byśmy sie poczuli, ze świadomością, że nasze nie wartościujemy, nie musimy się zastanacechy czy działanie, czy nawyki dyskryminują wiać, czy coś jest dobre czy niedobre. Nie nas w oczach innych ludzi i jesteśmy przez nich musimy kombinować czy wolno nam to tolepostrzegani jak gorszy gatunek? To tylko meta- rować, czy należy tępić. Akceptujemy, skoro fora, ale potępiając innych pamiętajmy, że my też zaistniało. Po prostu jest. Jak deszcz. Jak każdego dnia oczekujemy akceptacji i chcemy słońce. Jak tęcza w deszczu. czasem, by ktoś przymknął oko na nasze słabości. Nawet, jeśli uważamy, że jesteśmy bardzo
Medium
str. 4
Krzysztof Matusiak
trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk Reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl
Słów kilka o tolerancji O tolerancji mówi się i pisze bardzo często. Bycie tolerancyjnym jest modne, podobnie jak bycie empatycznym. I paradoksalnie staje się powodem negatywnych kwestii przetaczających się przed naszymi oczami. W swej tolerancji zamykamy oczy i serca na to, iż dziennie umiera ogromna liczba ludzi z głodu, w wojnach i różnych zatargach. W niej pozwalamy politykom, by robili, co im się żywnie podoba, już całkiem bez jakiegokolwiek wstydu czy grama honoru. Podążanie za tą modą staje się wygodnym wytłumaczeniem i usprawiedliwieniem wszystkiego, co dzieje się na Ziemi, oczywiście negatywnego – nienawiści, zachłanności, żądzy władzy, chciwości. W moim pojmowaniu stan ten jest z jednej
str. 5
strony podyktowany „modą” na bycie tolerancyjnym, a z drugiej nierozumieniem znaczenia tego słowa. Często tolerancję mylimy z akceptacją. Akceptacja to takie rozumienie zdarzeń, w którym nie ma miejsca na ich ocenę, gdyż rozumiemy w nich wyższy „porządek”. Coś, na co nie mamy wpływu, co wynika ze zrozumienia wolnej woli każdego, kto czyni cokolwiek w swoim życiu. Ale także to, że Stwórca doświadcza przez te czyny, działania, postępowanie samego siebie. Na każdym poziomie i w każdej energii. I to jest właściwe i zrozumiałe. Tolerancja to nasza odpowiedź na przedwieczną moralność i wewnętrzną etykę Jaźni.
Medium
Psychologicznie Słów kilka o tolerancji
Jak to rozumiem? Po prostu. W sobie mamy duszę – Jaźń, która pamięta wszystko od początku Stworzenia. Pamięta tzw. raj. I bezwarunkową miłość, szlachetność, dobroć, radość, spokój oraz szczęście. I to chce tolerować. O ile jest się z Jaźnią za pan brat oraz słucha się duszy. Jednak w dzisiejszym świecie toleruje się odwrotność tych uczuć. Toleruje się negatywną energię i takież działania grup chciwych i zachłannych na wszystko, a zwłaszcza na władzę. I to, co za nią idzie – pieniądze, splendor, sławę, wywyższenie. I jest to tragedią dzisiejszego świata i ludzi. Staliśmy się niewolnikami, posusznymi pracownikami korporacji, urzędów, banków, policji czy wojska. W naszych zachowaniach coraz mniej szlachetności i dobroci, a coraz więcej chciwości i chęci rządzenia. W rodzinach podobnie. I to wszystko tolerujemy. Żyjemy ślepi na prawdę i podpowiedzi duszy.
Oczywiście są miejsca, w których ludzie próbują to zmienić, młodzi chcą większej wolności, dostępu do pracy, do większego spokoju. Jednak przeciw nim występują ich bliscy ubrani w mundury, wysyłani przez tych, którzy zagarnęli cała władzę. I społeczeństwo jako takie toleruje to, wierząc, że to jest „demokratyczne”. Sama demokracja jest wrogiem wolności ludzkiej, bo jak logicznie udowodnić, że 51% społeczeństwa może decydować, co ma robić, jak żyć pozostałe 49%? Nie ma takiego wyjaśnienia dla tych, którzy rozumieją wolność. To już jest zachowanie nieto-
Medium
lerancyjne. W czym te 51% jest lepsze od pozostałych 49%? Więc zbudowaliśmy społeczeństwa i systemy oparte na braku tolerancji. Dlatego używamy tego słowa, jako usprawiedliwienia i w celu lepszego samopoczucia. Jesteśmy tolerancyjni dla swoich, dla tych, którzy zachowują się tak, jak tego chcemy, a już nie tolerujemy inności. Tolerujemy i „kochamy” pieski i kotki, jednak z zapałem zjadamy świnki, kurki i krówki, bo…? W swych sferach szarości używamy wielu słów wytrychów, a jednym z nich jest właśnie tolerancja. Rozszerza nam się z każdym dniem obszar tolerancji, ponieważ coraz więcej negatywnych rzeczy dzieje się na Ziemi, więc aby całkiem nie zamknąć na życie oczu, uczymy się je tolerować. Takie wewnętrzne rozgrzeszenie. Według moich obserwacji, zachowanie takie zamyka ludzi na odwagę bycia sobą i dawanie głosu tam, gdzie dzieje się coś negatywnego.
Oczywiście jest wielu ludzi na Ziemi, którzy mają odwagę i nie tolerują wszelkiej negacji i głośno o tym mówią, a wręcz występują przeciw systemowi. Jednak wszyscy wiemy, jak jest ich niewielu. Wierzę jednak, że szeregi takich ludzi będą rosły i kiedyś poza akceptacją, zrozumiemy że tolerancja odnosi się do tego co dobre, a nie toleruje się tego, co odbiera innym istotom wolność, prawo decydowania o swoim życiu i do radości z tego życia.
str. 6
Andrzej Milewski – dziennikarz, trener języka angielskiego, propagator rozwoju osobistego i pozytywnego myślenia
Nietolerancja i miłość Każdy, na swój sposób rozumie słowo tolerancja, gdyż każdy ma inną definicję i granicę tolerancji. Dla wyższej jakości życia warto wziąć pod uwagę, przeanalizować słowo-klucz, jego źródłosłów pochodzi z łacińskich słów tolerare, tolerantia i w tłumaczeniu oznacza znosić, wytrzymywać, przecierpieć, mieć cierpliwą wytrwałość. Gdzie jest tolerancja? Jak można poznać tą damę? Na pewno znaleźć ją można w książkach. Ponieważ jest to pojęcie psychologiczne, więc warto wejść na drogę już wcześniej przetartą i przewędrować słownik w poszukiwaniu znaczenia słowa tolerancja. „Mały Słownik Psychologiczny”, przedstawia definicję terminu następująco:
podważenia poglądu średniowiecza, jakim jest uniwersalizm. Uniwersalizm to pogląd papieży i hierarchów, że centrum Państwa Kościelnego, Europy, świata, kosmosu znajduje się w pewnym punkcie, na placu przed Bazyliką św. Piotra, wówczas w Rzymie, teraz w Watykanie, i wszyscy, i wszystko łącznie ze słońcem miało krążyć wokół tego punktu. W średniowieczu około 90% społeczeństw państw katolickich, w tym również Polskie społeczeństwo należało do religii, którą uważano za jedyną słuszną. Jednak były jednostki, które uważały inaczej, czyli, że centrum świata stanowi człowiek, jego wolność i potrzeby, jedną z nich była potrzeba poszanowania, tak zaczynają się protesty ludzi otwartych przeciw myśleniu średniowiecznemu. Natomiast, zwolennicy uniwersalizmu odpierają protest i wyruszają na wojnę z tymi co myślą inaczej niż oni, i ich prześladują, mordują, gwałcą, przelewają krew, tworzą też, na przykład nowe oddziały w postaci zakonu Jezuitów.
„Tolerancja – postawa w stosunku do zachowania lub poglądów itp. innych ludzi, wyrażająca się w tym, że wprawdzie samemu nie pochwala się danego zachowania, nie akceptuje danych poglądów, ale przyznaje się innym ludziom prawo takiego właśnie zachowania, czy też prawo wyznawania takich właśnie poglądów i nie usiłuje się ich zmieNastępny wiek to kolejny okres wojen nić ani wpływać na ich zmianę.” (J.Ekel, między zwolennikami papieża, a ludźmi toJ.Jaroszyński, J.Ostaszewska, 1965). lerancyjnymi. Uniwersalizm zaczęli podważać w sferach emocjonalnej, intelektualnej, Definicja ta jest punktem wyjścia, duchowej, materialnej tacy bohaterzy jak ścieżką po której będę wędrował. Już wiemy Gutenberg, Bruno, Luter, Kalwin, Kolumb, coś więcej. Ale wciąż za mało. Idę dalej drogą Machavelli, da Vinci, a nade wszystko tolerancji, prowadzi mnie ona, tolerancja. Erazm z Rotterdamu, dla którego tolerancja Spotykam tam kraje, które już mają w sobie była jednym z czterech najważniejszych poposzanowanie, pluralizm, demokrację, kapi- stulatów życia, dały one fundament współtalizm. Rozpoczęły one swoją historię, od czesnemu humanizmowi w krajach
str. 7
Medium
Psychologicznie Nietolerancja i miłość
tolerancyjnych. Rodzą się kolejne nowe jednostki, które walczą o prawo innych do inności, są to: Pascal, Descartes, Spinoza, Leibniz. Rozpoczyna się Wiek Rozumu, ludzie zaczynają używać coraz bardziej rozumu. Społeczeństwa widzą, że myślenie jest czymś więcej niż zabobon, że jest to wartość najważniejsza i konieczna do tolerancji. Powstają: „Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego”, „Traktat o Zasadach Poznania Ludzkiego”, „ Traktat o naturze ludzkiej”, , „O duchu Praw”, „ „Człowiek maszyna”, „Krytyka czystego Rozumu”, „ „Badania na naturą i przyczynami bogactwa narodów”. A przede wszystkim: „Traktat o Tolerancji” Woltera, we Francji, dzieło obnażające nadużycia kościoła, papież umieszcza dzieło na Indeksie Książek Zakazanych. Warto wspomnieć też Lock'a i jego "List o tolerancji". Poszanowanie przyczynia się też do powstania pierwszej encyklopedii, którą palili zwolennicy uniwersalizmu. W następnym wieku powstają dzieła takie jak: „Fenomenologia Ducha”, „ Kurs filozofii Pozytywnej”. Nadchodzi era wynalazków i powstania przemysłu. Nazwiska, które nadal sieją ziarna tolerancji i przyczyniają się to szukania wolności: Hegel, Hume, Rousseau, Berkeley, Monteskiusz, i inni. Krew wolno myślących, wybitnych jednostek przyczyniła się do powstania państw współczesnych, nowoczesnych, tolerancyjnych, gdzie na przykład w Niemczech znajduje się obecnie 40% katolików i 40% ewangelików. To tyle jeśli chodzi o tolerancję, teraz czas na jej siostrę. A co działo się w Polsce przez pięć stuleci? U nas sytuacja była odwrotna.
Medium
Aby zrozumieć tolerancję bardziej, może kontrast nam pomoże w podroży. Idę, nagle, stop. Przed nami rozwidlenie dróg. W prawo odbija jedna droga, na kierunkowskazie jest napisane: Nietolerancja – postawa w stosunku do bliźniego i jego zachowania, poglądów, ubioru, innych ludzi, wyrażająca się w tym, że głośno lub cicho obwieszcza inność i odbiera drugiej osobie prawo takiego jak ono chce zachowania, poglądów, ubioru, i za wszelką cenę usiłuje się ją zmienić, wpływać, nawracać. Ścieżka ta prowadzi do krainy, gdzie panuje siostra Tolerancji, Nietolerancja. Tam żyje brak szacunku, ciemnota, głupota, dyktatura, pretensje, gniew, zniewolenie. Widzę tam brak nadziei, brak wiary, brak miłości, brak Boga. W tamtej krainie, wieki XVI i XVII to dominacja jednej z grup szlacheckich Sarmatów, którzy uważają, że prawdziwy Polak to katolik Sarmata, a innym należy się „czapa” szabelką. Obecny jest tam brak sprzeciwu przeciw średniowiecznym prawom. Brak wojen na tle religijnym uważają za coś dobrego, tylko ci, którzy popierają uniwersalizm. Następuje umocnienie się jedynej słusznej religii, między innymi poprzez sprowadzenie Jezuitów. Nietolerancja i tak zwana wolność szlachecka, czyli totalny bałagan, niedbalstwo, nieodpowiedzialność wraz z rosnącą siłą sąsiadów doprowadzają w XVIII wieku do rozbiorów I RP. Kolejny wiek to bujanie w obłokach romantyzmu, szukanie ratunku w uniwersalizmie i przelewanie na daremno krwi w powstaniach, która była bez wpływu na niepodległość.
str. 8
Psychologicznie Nietolerancja i miłość
Rok 1918 to koniec wojen między naszymi zaborcami, którzy podpisali pakt pokojowy i zaczęli żyć w zgodzie, świat obchodzi ten rok jako rok zakończenia I wojny światowej, Polacy nazywają odzyskaniem niepodległości. Później było tylko gorzej... Nietolerancja pozwala uważać bliźniego za innego ode mnie i przez to określić go negatywnie jako dziwnego, śmiesznego. Nietolerancja pozwala mi kpić, drwić, szydzić, wyśmiać inny niż mój sposób ubierania, myślenia, zachowania. Słowa typowe w tej mrocznej krainie to: nie możesz, nie powinieneś, powinieneś, nie musisz, musisz. Jeśli jesteś tolerancyjny, to uważaj, bo jesteś dla nietolerancyjnych dziwakiem i Sarmatahater czyli prawdziwy Polak może dać Ci w „czapę” swoim negatywizmem, tylko za to że jesteś inny niż on. Tak, pożegnałem Nietolerancję, siostrę Tolerancji.
Odwróciłem głowę w lewą stronę gdzie odbijała druga droga, i zobaczyłem to zjawisko, zobaczyłem ją na drodze. Stała pewnie, patrzyła mi prosto w oczy, lekko uśmiechała się. Ona jest nadzieją, skromną patrzącą w przyszłość nadzieją, wiarą żywą, cichą, spokojną z Bogiem. Ma w sobie wdzięczność, piękno, humor, miłosierdzie, sprawiedliwość, współczucie. Jest współczująca, szczodra, ona dba, jest pełna życia, odważna, otwarta, ciekawa, mądra, pozytywna, szczęśliwa, uczciwa, wspierająca, jest jednością, wolna. Ona ma zapał, entuzjazm i dyscyplinę. A nade wszystko to co większe od tolerancji, ma miłość, bo ona sama jest miłością, kochającą bez żadnych warunków. Stoję jak zaczarowany i patrzę jej prosto w oczy, daje mi prawdę, wszystko co mam, a jednak bronię się przed nią, jakaś siła trzyma mnie na dystans z nią. Patrzę na nią. Otwieram serce, umysł, ducha, ciało. Zbliża się do mnie. Czuję się dziwnie. Jest blisko. Bardzo blisko. Lęk mnie opuszcza. Jestem otwarty. Jestem szczęśliwy. Ja będę z Tobą od teraz na zawsze. Kocham Cię, bo z Tobą jestem sobą w niebie. Zacząłem płakać ze szczęścia.
str. 9
Medium
Medium poleca piękne miejsce na warsztaty, szkolenia i odpoczynek
Gospodarstwo położone jest w malowniczej miejscowości Kombornia na terenie Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego. Teren gospodarstwa sprzyja wypoczynkowi w ciszy i spokoju na łonie natury. Okolica zachęca do wycieczek pieszych, rowerowych, nordic walking. Okoliczne lasy oferują bogactwo jagód i grzybów. Maria Rokosz Kombornia 388 38-420 Korczyna kom. 609 995 009 e-mail: rokmar53@gmail.com
Rokoszówka http://rokoszowa.pl
Medium
str. 10
Tomasz Sobolewski
pomoc psychologiczna http://tomaszsobolewski.pl
Przebaczenie Pewnych decyzji nie da się już cofnąć, a niektóre zadane krzywdy są nieodwracalne. Każdy z nas nosi w sobie coś, co ukrywa przed innymi. Wtedy pojawia się przed nami pojęcie przebaczenia, które potrafi być zarówno ulotne, jak i natarczywe. Są ludzie, których już nigdy nie spotkamy, a mimo to dręczą nas ich zachowania.
Niektórzy wierzą, że człowiek ma obowiązek być „dobrym” – nadstawiać drugi policzek, przebaczać i zapominać. Inni dążą do wyrównania rachunków, do zemsty na osobie, która zadała im ból. Twoja gotowość do wybaczenia może zależeć od doznanych ran, od rozmiarów cierpienia, Twojej konstrukcji osobowości, czy też gotowości na wybaczenie zadanych krzywd. Przebaczenie staje się trudne, gdy osoba skrzywdzona chce, aby sprawca poniósł karę i szuka zadośćuczynienia. Przebaczenie jest dla ludzi kategorią trudną do zniesienia. Z jednej strony wolimy nie mieć nic do czynienia z przebaczaniem – aby oprawca poniósł zasłużoną karę, z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że przeba-
str. 11
czenie ma dużą wartość ewolucyjną. Przebaczenie ma wpływ: – na jakość i trwałość związku z najbliższymi – na samopoczucie osoby skrzywdzonej – na charakter przyszłych relacji i związków z innymi osobami
Wszyscy mamy potrzebę radzenia sobie z gniewem i frustracją. W przypadku osoby skrzywdzonej często jest to roztrząsanie w myślach i uczuciach minionych sytuacji, które nie dają żadnej satysfakcji. Przebaczenie staje się trudne, wręcz niemożliwe, gdy jesteśmy nieustępliwi. Niektórzy ludzie nie nabyli postaw uległości i hojności, które są konieczne przy przebaczeniu. Być może wpływ surowego wychowania, wczesnodziecięce doświadczenia, dom rodzinny bez miłości, uczynił ich niezdolnych do wybaczania. Niezdolność do wybaczania może być spowodowana tym, że osoba zraniona może być zdezorientowana pomiędzy nieustannie zachodzącymi zależnościami pomiędzy usuwaniem szkód a karmieniem nimi swoich uczuć.
Medium
Psychologicznie Przebaczenie
Takie narcystyczne rozmyślanie o swojej prawości i cnocie uniemożliwia zrozumienie aby wybaczyć osobie raniącej i sobie. Zamiast tego, skupia ona całą uwagę na tym, w jaki sposób krzywdziciel powinien być ukarany. Przebaczenie może stać się trudne, gdy dwie osoby mieszkają razem w jednym domu, mieście, na tej samej planecie. Osoba, która Cię krzywdziła bardzo skutecznie przywiązuje się do Ciebie, a Ty do niej. Może ona świadomie lub bezwiednie przypominać Ci o zadanych ranach, rozpalając przy tym Twoje poczucie winy. Więź między osobą skrzywdzoną a krzywdzicielem jest bardzo toksyczna; pośród wzajemnego zadawania sobie ciosów, miłością a nienawiścią, poczuciem winy a zadośćuczynieniem, fascynacją i zobowiązaniem, żalem i zazdrością. Taka więź może wypalić osobę zranioną ze wszystkich życiowych sił. By zbudować dystans trzeba odpowiednio pokierować swoimi uczuciami i we właściwy sposób skierować uwagę. W życiu codziennym wciąż dokonujemy wyborów. Zadawanie ran, jak i doznawanie krzywd, jest nieuchronne. Bywa, że ranią nas własne działania. Konsekwencje, koszty i kompromisy – rozważamy je lub ignorujemy.
Medium
Zaspakajając własne potrzeby ryzykujemy zranienie innych. Dając upust swoim irracjonalnym wewnętrznym konfliktom i lękom również krzywdzimy innych. Wielu nie potrafi wybaczyć sobie tego, co zrobili innym. Tkwią w akcie nieustannej pokuty i obwiniania się. Surowe i nadopiekuńcze superego nie pozwala wybaczyć sobie i znać prawdziwej wolności. W całym tym zamieszaniu związanym z przebaczaniem chodzi o właściwą opiekę nad samym sobą. Nasze osobiste żale i krzywdy są jak ołowiany kaftan. Dopóki się ich nie pozbędziemy, będą nam ciążyć, zabierając przy tym powietrze, ściskać serce i uniemożliwiać radość życia. Są zaraźliwym spustoszeniem duszy. Przebaczając, dbamy o siebie samych. Decyzja o przebaczaniu, to wybranie tego, na czym chcemy koncentrować się w naszym życiu. Skupienie się na życiu, podjęcie strategicznych decyzji w celu otrząśnięcia się z bólu i nadaniu życiu nowej dynamiki, pozwala wykorzystać wspaniałe okazje, które stawia przed nami otaczający świat. (Na podstawie książki: Francis Macnab – „Głód miłości. Jak kochać i być kochanym”)
str. 12
Krzysztof Jankowski – psycholog, coach i mentor harmonii życia http://akademiaharmoniizycia.pl
Sekret szczęśliwego związku Matka czy kochanka? Zapytaj swojego partnera, co go w tobie pociąga. Wyobraź sobie, jak byś zareagowała, gdyby odpowiedział z rozczuleniem: „Tak bardzo przypominasz mi moją matkę”. Jak byś się czuła, gdybyś wiedziała, że mężczyzna, który leży w łóżku obok ciebie, traktuje cię raczej jako substytut swojej matki? Czy wyśmiałabyś go? A może opuściła? A może wreszcie utuliłabyś go i zapewniła, że wszystko jest w porządku? Czy twój partner często pożycza od ciebie pieniądze? Czy często się spóźnia? Czy nie robi nic, aby się rozwijać zawodowo, czekając, aż ktoś inny zrobi to za niego? Jeśli tak, musisz podjąć decyzję. Albo zrezygnuj z tego związku natychmiast albo cała twoja przyszłość będzie skupiona wokół niego. Jeśli bardziej zależy ci na związku z dorosłym mężczyzną, a nie z dużym chłopcem, sprawdź najpierw, jakie są jego stosunki z matką. Ludzie całe życie dążą do rozwiązania problemów z przeszłości, z którymi nie potrafili sobie poradzić. To dlatego często pociągają
str.13
ich takie osoby, z którymi podświadomie wiążą nadzieję na rozwiązanie starych problemów.
Prawda jest taka, że bardzo wielu mężczyzn oczekuje od swoich partnerek opieki macierzyńskiej. Związanie się z takim mężczyzną będzie wymagało zaspokajania każdej jego życiowej zachcianki, dotyczącej zarówno sfer fizycznych, jak psychicznych i finansowych. Niektóre kobiety dają sobie z tym radę doskonale. Kobiety, żyjące w dwudziestym pierwszym wieku, nie zawsze szybko decydują się na urodzenie dziecka, ale wcale nie znaczy to, że nie wiedzą, jak pełnić rolę matki. Instynktownie przelewają miłość macierzyńską na swojego partnera. Pomysł, że mężczyzna chce poślubić kobietę, która miałaby w jego pojęciu zastąpić matkę, nie jest wcale taki bezsensowny. Wszyscy ludzie dążą do sytuacji, które są dla nich znajome oraz do związków, które są odbiciem ich związków z dzieciństwa.
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
Wielu psychologów wyraża pogląd, że wszyscy mężczyźni potrzebują nieco matczynej opieki. Potrzebują tego do zaspokojenia swojej próżności. Chcą być zawsze podziwiani. Gdy nie otrzymują tego, czego oczekują, zaczyna się problem. Oczywiście każdy w tym, czy innym momencie swego życia potrzebuje odrobiny uwagi ze strony innych. Ale dlaczego akurat mężczyźni oczekują tego bardziej niż kobiety? Może po prostu lubią, gdy kobieta robi wszystko za nich. Ale wynikać to może z tęsknoty za niespełnionym dzieciństwem, na przykład z braku odpowiedniej opieki na skutek rozwodu rodziców. Może wreszcie w wyniku niesprzyjających warunków – np. alkoholizm rodziców – byli zmuszeni do przedwczesnego wejścia w dorosłe życie. Istnieje także prawdopodobieństwo, że mężczyzna w dzieciństwie był zbytnio hamowany przez rodziców w okazywaniu uczuć i teraz dąży do wyegzekwowania należącej mu się porcji czułości lub po prostu w dzieciństwie był odrzucony przez matkę i oczekuje od partnerki, aby zrekompensowała mu niedostatek matczynej miłości.
Badający tę problematykę psychologowie opracowali klasyczny model rodziny, w której stosunki mogą spowodować, że wychowywany w niej chłopiec będzie już w przyszłości, jako dojrzały mężczyzna, poszukiwał związków z matkującymi mu partnerkami. Jeśli chłopiec miał nadopiekuńczą matkę i ojca o silnej osobowości, w przyszłości będzie oczekiwał takich samych stosunków we własnej rodzinie. Mężczyzna, oczekujący od partnerki matczynej opiekuńczości, jest zwykle nieza-
Medium
radny życiowo i nieodpowiedzialny finansowo. Nie jest kimś, na kim można całkowicie polegać. Można za to prawie na pewno się spodziewać, że przeważnie nie będzie dotrzymywał dawanych obietnic, często zapomni o tym, o co go prosiłaś, a podjęcie trudnych decyzji będzie odsuwał w nieskończoność. Będzie mu brakowało motywacji, a w sytuacji konfliktowej będzie całkowicie bezradny. Należy również uważać na mężczyzn, którzy przeszli bezpośrednio spod opiekuńczych skrzydeł swoich matek do związków partnerskich. Jeśli twój partner nigdy nie dbał sam o siebie, może to oznaczać, że faktycznie nie jest do tego zdolny. Oczywiście niektórym kobietom odpowiada tego rodzaju związek. Zwłaszcza tym, które są przez naturę obdarzone instynktem macierzyńskim. Związek takiej kobiety z mężczyzną, który wymaga opieki, nie wydaje się być problematyczny. Naukowcy ostrzegają jednak, że kobiety, mające silnie rozwinięty instynkt macierzyński, mogą być skazane wyłącznie na związki z wyjątkowo niezaradnymi mężczyznami. Problem polega na tym, że życie w takim związku może być ponad ich siły. A mężczyźni, wykazujący dużą potrzebę miłości macierzyńskiej, nie są w stanie zmienić swojego postępowania. Kobieta nie może przewidzieć, jaki stosunek będzie miał do niej jej partner, zanim zaangażuje się w związek z nim. Mężczyźni, szukający w swej partnerce matki, nie zachowują się bowiem w jakiś szczególny sposób, zwłaszcza jeśli zależy im na tej, a nie innej kobiecie. Swoje oczekiwania manifestują dopiero wtedy, gdy ich związek jest już umocniony.
str. 14
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
Ogólna zasada jest następująca: jeśli bardziej zależy ci na związku z dorosłym mężczyzną, a nie z dużym chłopcem, sprawdź najpierw, jakie są jego stosunki z matką. Kiedy ją odwiedzacie, zaobserwuj, czy twój partner zachowuje się tak, jakby nigdy nie opuścił domu rodzinnego, czy stać go na dojrzały, raczej przyjacielski niż uzależniony stosunek do matki. Na szczęście w naszym społeczeństwie większość mężczyzn zachowuje się dojrzale (no, może prawie dojrzale), więc można liczyć na to, że wasze związki będą poprawne.
Jeśli jednak, czytając ten artykuł, jesteś przekonana, że właśnie twojej sytuacji partnerskiej on dotyczy, pamiętaj, że takie sądy wydajemy zwykle dość pochopnie. Gdy w związku dwojga ludzi pojawiają się jakieś problemy, istnieje wielka pokusa, aby całą winą obarczyć tę drugą stronę, w tym wypadku mężczyznę. Kobiety umacniają się więc w przekonaniu, że każdy mężczyzna dąży do układu, w którym kobieta stanowić ma dla niego namiastkę matki, a takich mężczyzn z pewnością powinny się wystrzegać. Czy jednak taka sytuacja może długo trwać? Związek między dwojgiem ludzi budują oni sami i powinni przyjąć jednakową odpowiedzialność za jego powodzenie. Jeśli zatem wyczuwasz, że pojawiają się pewne problemy, powinnaś zadać sobie pytanie, w jaki sposób ty możesz je rozwiązać, ale również – jak powinniście poradzić sobie z nimi oboje. Problem nie tkwi w tym, że mężczyzna lubi mieć poukładane życie, lecz w sposobie, w jaki partnerzy potrafią sobie poradzić z nierozwiązanym i często nawet nieuświadomionym problemem, który dotyczy ich dwojga. Ma on korzenie w ich dzieciństwie, w relacjach, jakie mieli w przeszłości z rodzicami, a szczególnie z matkami.
str. 15
Jeśli mężczyzna dąży do tego, aby w związku z kobietą odtworzyć stosunki łączące go z matką lub stara się odnaleźć w partnerce matkę, której nigdy nie miał, może go spotkać wielkie rozczarowanie. Będzie bowiem szukał ideału, któremu nie każda kobieta, będzie mogła sprostać, nawet wykazując maksimum dobrej woli. Problem najczęściej pojawia się, gdy rodzi się dziecko i kobieta przekazuje jemu całą miłość matczyną, którą dotychczas obdarzała swego partnera. Mężczyzna, dotąd traktowany jak rozpieszczony jedynak, może poczuć się odrzucony. Zamiast służyć wsparciem żonie i młodej matce, zaczyna podświadomie rywalizować o względy partnerki z własnym potomkiem. Kobieta jest zwykle w tej sytuacji zagubiona – nie rozumie, dlaczego jej partner nie może się po prostu przystosować do nowej sytuacji. Warto wówczas zdobyć się na szczerą rozmowę i wyjaśnienie sobie oczekiwań, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Szczerość może pomóc rozwiązać niełatwy problem.
Zdrowy związek między dwojgiem ludzi wymaga wzajemnej akceptacji i podziwu, ale również umiejętności radzenia sobie z napięciem, spowodowanym nieporozumieniami, ambiwalentnymi uczuciami, wątpliwościami, czy wreszcie odmiennymi aspiracjami. Powinien być to związek, w którym intymność i bezpieczeństwo mogą współistnieć z poczuciem niezależności. Jeśli brakuje choćby jednego z tych elementów, trudno mówić o udanym związku. Mężczyzna uzależniony od swej matki powinien starać się unikać porównywania każdej kobiety do jej wizerunku. Nie oznacza to, że muszą zrywać kontakt ze swymi matkami, ale że powinni swe ścisłe relacje z nią zachować jako wspomnienie z przeszłości. Tylko wtedy mogą utworzyć zdrowy, wolny od uzależnień i dojrzały związek z partnerką.
Medium
Zapraszamy do pobierania oraz czytania wczesniejszych numerów MEDIUM. Pismo można pobrać z portalu Wydaje.pl lub zamówić, wysyłając email na adres: medium@velveth.webd.pl Jesteśmy na Facebooku! facebook.com/pismo.medium
Medium
str. 16
Aneta Śladowska
trener rozwoju osobistego, nauczyciel Reiki, rebirther, numerolog http://wierzewsiebie.com
Ona jest piękna, ale mi nie wierzy... Każda kobieta pragnie komplementów, choć czaA wiecie, co w tym najbardziej zaskakuje? sem nie potrafi się do tego przyznać, nawet przed Mężczyźni tych fałdek wcale nie widzą, tak jak insamą sobą. W rezultacie mężczyzna nie wie, jak nych rzeczy, dopóki im o tym nie powiecie. Mężdo takiej kobiety dotrzeć. Przedstawię tutaj kilka czyzna mówi komplement, oczekując jego rzeczy, na które mężczyzna powinien zwrócić przyjęcia, a dostaje w zamian zaprzeczenie jego uwagę w zachowaniu kobiety, kiedy mówi jej racji. Nic dziwnego, że powoli przestaje was komkomplementy oraz co powinna zrobić kobieta, plementować. A wtedy, po upływie pewnego kiedy komplement otrzymuje. czasu bycia razem, szanowne panie, złościcie się, snujecie teorie spiskowe, odgrywacie sceny Mężczyzna i kobieta, decydując się na zazdrości. Oto kilka przykładów: wspólne życie, powinni je sobie umilać, zarówno – Co, już mnie nie kochasz? miłymi słowami, jak i czynami. Życie w atmosfe– Masz pewnie młodszą i ładniejszą… rze werbalnej adoracji i akceptacji może przero– Co, już Ci się nie podobam? dzić się w przyjemny, pełen radości i miłości A biedny facet nie wie, o co chodzi. związek. Dlatego wzajemne komplementy są Jak rozumuje mężczyzna? ważne w tworzeniu idealnego związku. Proces ten przebiega w bardzo prosty spoDlaczego mężczyźni z czasem przestają sób. Prześledźmy go: komplementować kobiety? – Kochanie, ale jesteś piękna. – mówi mężMoje drogie panie, wiem że uwielbiacie, kiedy czyzna. mężczyźni zasypują Was komplementami. Jed– Żartujesz sobie. Przytyłam 5 kilo, a Ty mi nak często odpowiadacie na komplementy w mówisz, że jestem piękna? – odpowiada kobieta. sposób negatywny. Oto kilka przykładów: W mózgu mężczyzny zachodzi wtedy mate– No co ty? Ja dobrze wyglądam? Wygrze- matyczny tok myślowy: bałam tę starą sukienkę z dna szafy. Komplement = rozpętanie wojny, czyli – Chyba żartujesz. Może fryzura ładna, ale konkludując im mniej komplementów, tym wyglądam okropnie. więcej spokoju. Jak mówię jej, że jest piękna, to – Ja jestem zgrabna? Popatrz, tu fałdka, tam ona kojarzy to z nadwyżką kilogramów, zatem, fałdka. jak jej nie będę mówić, to lepiej dla niej, bo nie – Nie rozśmieszaj mnie… myśli o swojej nadwadze, a i lepiej dla mnie, bo nie muszę tego słuchać.
str. 17
Medium
Psychologicznie Ona jest piękna, ale mi nie wierzy
Kobieta myśli, że drogą „fałszywej skromności” (mówiąc inaczej „nieumiejętnością przyjmowania”) zainspiruje mężczyznę do dalszych komplementów.
Przykładowy proces myślenia kobiety: Jak mężczyzna mi powie „Jesteś piękna.”, to ja, gdy mu odpowiem: „No co ty? Znowu przytyłam 5 kilo, a Ty mi mówisz, że jestem piękna?”, to mężczyzna będzie mówił mi jeszcze więcej komplementów. Przykład: – Kochanie, ale jesteś piękna. – mówi mężczyzna. – No co ty? Znowu przytyłam 5 kilko a ty mówisz ze jestem piękna? Ona wtedy oczekuje: – Kochanie jesteś piękna i szczupła. Doprawdy nie wiem, o jakich kilogramach mówisz. kontynuuje mężczyzna. – Chyba wzrok Ci się pogarsza. Zobacz. – odpowiada i pokazuje. – Ależ kochanie jesteś dla mnie najpiękniejsza… – on na to. I tak można w kółko. No, ale jak już powiedzieliśmy, narzekanie w postaci odrzucenia komplementu działa w zupełnie innym kierunku niż kobieta się spodziewa.
Co kobieta powinna zrobić, kiedy mężczyzna ją komplementuje?
Medium
Wystarczy przyjąć komplement, mówiąc „dziękuję”. To magiczne słowo sprawia, że mężczyzna czuje się szczęśliwy, bo: 1. Zgodziłaś się z tym, co powiedział. 2. Przyjęłaś komplement, czyli zgodziłaś się z tym, że jesteś piękna, wysyłając tę informację w kosmos, co dodatkowo wzmocniło Twoją energię witalną.
Odważnym kobietom podpowiem, że jeżeli dodacie do słowa „dziękuję” małe co nieco, podkreślając tu rolę mężczyzny, będzie on wniebowzięty, np. „Dziękuję. Tak, jestem piękna, a w Twojej obecności staję się jeszcze piękniejsza”. Uwierzcie mi, mężczyźni lubią pewne siebie kobiety. Na takie słowa on odfrunie. Nawet jeśli nic Ci nie odpowie, to będzie widać, jaki jest szczęśliwy. Wtedy poczuje się ważny dla Ciebie, bo nie tylko przyjęłaś, ale i dałaś komplement jemu. Mężczyźni również lubią komplementy. Samo przyjęcie przez Ciebie komplementu, kiedy mówisz „dziękuję”, to dla mężczyzny wielki prezent. To tak jak danie czegoś w zamian. Przyjmując komplement dajesz mu satysfakcję, a on myśli „Wow, trafiłem, spodobało się jej”. Naucz się przyjmować, mówiąc dziękuję i nie bój się dawać komplementów również mężczyznom – nie ma w tym nic złego.
str. 18
Psychologicznie Ona jest piękna, ale mi nie wierzy
kolwiek się z niej śmiano, np. w szkole, itp. Trzeba niestety takiej kobiecie zrobić małą sesję psychologiczną. Apeluję do kobiet, szczególnie tych upartych. Pomyśl, co sprawia Ci trudność w przyjmowaniu komplementów? Przecież on jest z Tobą, troszczy się o Ciebie. Gdybyś mu się nie podobała to nie chciałby być z Tobą. Naprawdę mu się podobasz, a w jego oczach jesteś najpiękniejsza na świecie. Kiedy zaczniesz mu pokazywać to, czego w sobie nie lubisz, on zacznie dostrzegać A co zrobić, jeśli zdarzają się bardzo uparte Twoje wady, a wtedy bardzo prawdopodobne, że na przyjmowanie komplementów kobiety? pojawią się konflikty w Waszym związku, a być Sprowadzenie upartej kobiety na drogę ra- może Cię zostawi. Nie jest to jego wina. Ty spradosnego przyjmowania komplementów może być wiłaś, że on w Tobie te negatywne rzeczy zobadla mężczyzny dużym wyzwaniem. czył. Uparta kobieta myśli swoje, nawet jeśli nie ma racji. Dlatego krytykuje wszystko, cokolwiek Dla Pań i Panów: usłyszy na swój temat, szczególnie, jeśli to jest - Dziękuj za każdy komplement. miłe (przypominam że kobieta pragnie zapewnie- Zostaw skromność na boku. Kiedy ktoś nia jej o jej pięknie, dlatego zaprzecza temu, co Ci powie że jesteś piękna/piękny mówisz, bo chce więcej zapewnień). Oto kilka i mądra/mądry, powiedz „Dziękuję, taka/taki przykładów jak do takiej kobiety mówić: właśnie jestem. Miło mi że to zauważyłeś/za– Kochanie, czy Ty myślisz, że gdybyś nie uważyłaś”. była piękna, to ja bym się z Tobą (umówił/oże- Mów o sobie pozytywnie. Wyrażaj się tak nił/dzielił życie/zamieszkał)? również o innych. – Kochanie, czy Ty myślisz, że kochałbym - Mów komplementy partnerowi, a także się z Tobą, gdyby Twoje ciało mi się nie podo- innym ludziom. W ten sposób skupisz się bało? Masz piękne ciało, a ja lubię patrzeć na tylko na tym, co pozytywne i zaczniesz winie i je dotykać. dzieć piękno w sobie i innych. – Kochanie, jesteś piękna i cokolwiek teraz chcesz powiedzieć, przemyśl to. Jesteś Jeśli ciągle masz z tym problem to proponuję piękna, nie rań mnie już dłużej swoim nega- ćwiczenie. Każdego razu, kiedy przeglądasz sie tywnym myśleniem. w lustrze, mów sobie komplementy w pierwszej, drugiej i trzeciej osobie. Przykład: „Ale ja (twoje W sytuacji, gdy kobieta jest wyjątkowo imię) jestem piękna/przystojny. Ty (twoje imię) uparta, można powiedzieć: masz takie ładne/seksowne oczy, gładką – Dość już tego! Mówię że jesteś piękna, cerę/twarz Jamesa Bonda. Ale ona/on (twoje to jesteś. Jeśli próbujesz przekonać mnie, że imię) ma piękny biust/niezłą klatę”. Mów to tak jest inaczej, to Ci się nie uda. W końcu znam często, aż w to uwierzysz. A kiedy w to uwierzysz, się na tym, co piękne. ludzie też zaczną zauważać Twój urok. Jeżeli Kobieta, odmawiając komplementu, musia- ktoś nie mówi Ci komplementów lub je odrzułaby zaprzeczyć temu, że jest on znawcą piękna, casz, to tylko dlatego, że sama/sam nie wierzysz a to mężczyznę mogłoby urazić. Kiedy jednak za- we własne piękno. przeczyłaby i temu, to warto zapytać, dlaczego Komplementowana kobieta kwitnie jak róża, tak myśli o sobie, kto jej to powiedział, czy kiedy- komplementowany mężczyzna różę tę podlewa. Im częściej mężczyźni są komplementowani, tym więcej robią dla Ciebie, z większym zapałem i bez przymusu. Mów mężczyźnie, że jest wspaniały, że robi świetną robotę, że nikt nie zrobiłby tego lepiej od niego. Nawet, jeśli będzie to zwykła wymiana uszczelki, czy przybicie gwoździa. Dzięki temu on będzie rwał się do pracy i kochał Cię jeszcze bardziej, a Ty nauczysz się widzieć pozytywne cechy w swoim partnerze, dzięki czemu wyda Ci się jeszcze bardziej atrakcyjny.
str. 19
Medium
Polecamy podręcznik do Nieinwazyjnej Analizy Osobowości. Opowiada o interpretacji naszego wyglądu. Jest dostępny na http://wydaje.pl
Medium
str. 20
Naturalnie
Katarzyna Sołtysik
specjalistka terapii naturalnych, praktyk Reiki, propagatorka dobrego wegańskiego jedzenia
Omlet ze szpinakiem i pieczarkami. Przepis ten pochodzi z bardzo inspirującej książki Katarzyny Jankowskiej „Mama alergika gotuje”. Pierwszy raz w życiu kupiłam mąkę z ciecierzycy i po użyciu jej do tego omletu, zagościła w mojej kuchni na stałe. Mąka ta, to po prostu zastępnik smaku jajek. Omlet z użyciem mąki z ciecierzycy jest bardzo pożywnym i sycącym daniem. Wspaniale się go smaży na patelni do naleśników. Polecam! Składniki (na dwa duże omlety): - 130 g mąki z ciecierzycy - 100 ml mleka roślinnego lub wody - 1 łyżeczka proszku do pieczenia - przyprawy: sól, czarnuszka mielona, pieprz cayenne, sproszkowany czosnek - 3 łyżki siemienia lnianego +100 ml wody - 150 g świeżego szpinaku, umytego - kilka pieczarek umytych i obranych - mała cebulka
str. 21
Na początek zmielone siemię zalewamy wrzącą wodą. Na patelni podsmażamy cebulkę, pieczarki. Dorzucamy kawałki umytego szpinaku, doprawiamy i smażymy wszystko razem aż szpinak będzie miękki. W dużej misce mieszamy mąkę z ciecierzycy z mlekiem. Dodajemy siemię lniane, pieczarki ze szpinakiem i wszystko dokładnie mieszamy. Rozgrzewamy na patelni ok. 2 łyżek oleju kokosowego, wlewamy połowę masy rozkładając ją równomiernie na powierzchni patelni i smażymy pod przykrywką na średnim ogniu ok. 3-4 min. Gdy brzegi będą złociste przekładamy placek na drugą stronę i bez przykrywania smażymy ok. 1 minuty. Smacznego!
Medium
Naturalnie Jakie pyszne!
Ciasto migdałowo-daktylowe Coś na słodko i na szybko? Proszę bardzo! Kruchy migdałowy spód i „polewa” z daktyli i masła orzechowego. Bardzo ciekawe połączenie. Składniki na kruchy spód (blaszka o wym.: 19x19 cm) - 200 g mielonych migdałów - 4 łyżki oleju kokosowego (w formie stałej) - 2 łyżki słodzidła (np. miód, syrop z agavy czy tez syrop klonowy) - 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego - ¼ łyżezki sody oczyszczonej
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Wszystkie składniki mieszamy rękoma. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i wygniatamy na nią ciasto. Pieczemy 10 min (aż będzie lekko zarumienione).
Polewa z daktyli: - 1 szkl. daktyli (ekologicznych, bez dodatków) - ok. ½ szkl. masła z orzechów ziemnych - 3 łyżki oleju kokosowego (w formie stałej) - 2-3 łyżki wody
Daktyle moczymy przez kilka godzin (min. 3h) i odsączamy je z wody na sicie. Wszystkie składniki umieszczamy w misce i blendujemy na gładką masę. Wykładamy na wystygnięte ciasto i wkładamy do lodówki na ok. 30 min. Smacznego!
Medium
str. 22
Katarzyna Zamiar terapeutka d/s uzależnień, bajkoterapeutka, doradca dietetyczny, pasjonatka rozwoju osobistego.
Koloroterapia cz.3 BARWY Z PUNKTU WIDZENIA BHP
strzegawczość, pewność działania, przyczynia się do utrzymania porządku i czystości, chroni Na wydajność pracy ma znaczny wpływ wła- wzrok pracownika przed przedwczesnym osłaściwe oświetlenie stanowiska pracy i odpo- bieniem. wiednia kolorystyka otoczenia. Oświetlenie Duży wpływ na psychikę pracującego, może być bezpośrednie, pośrednie lub mieszane, może również być ogólne i indywidualne a w konsekwencji i na wyniki jego pracy ma ko(miejscowe) lub tylko indywidualne na poszcze- lorystyka otoczenia — pomieszczeń, urządzeń gólnych stanowiskach pracy. Oświetlenie otocze- i narzędzi. Odpowiednia kolorystyka (prawidłowy nia powinno odpowiadać zarówno określonym dobór barw) stwarza przyjemne wrażenia wzrowymaganiom wyznaczonym przez cechy fizjolo- kowe i poprawia samopoczucie oraz spostrzegiczne narządu wzroku, jak i charakterowi wyko- gawczość. Stwierdzono wielokrotnie, że nywanej pracy. Dawać ono powinno optymalną pomalowanie ścian na kolor jasnozielony, niebiewidoczność w wymaganym polu widzenia, nie ski lub szary, sufitu — na kolor biały lub lekko krerzucać odblasku i cienia oraz umożliwiać widze- mowy, podłóg — na kolor jasnoszary lub nie w barwach naturalnych. Oświetlenie indywi- jasnobrązowy, a maszyn i urządzeń na kolor perdualne powinno zapewnić dokładną widoczność łowo-szary lub jasnobłękitny jest najkorzystniejobrabianych przedmiotów, a stopień jasności po- sze. Dążąc do ograniczenia liczby wypadków winien być dostosowany do rodzaju wykonywa- przy pracy maluje się niektóre części maszyn na nej pracy, do jej potrzeb. Oświetlenie mieszane kolor czerwony i żółty. Niemniej ważny jest też jest oświetleniem najodpowiedniejszym. Dobre właściwy dobór kolorów z uwagi na estetykę oświetlenie pobudza do pracy, zwiększa spo- wnętrza.
str. 23
Medium
Naturalnie Koloroterapia cz. 3
WCHŁANIANIE BARW
Słów kilka o sposobie wchłaniania barw przez nasz organizm. Najlepiej rozwiniętym ze wszystkich ludzkich zmysłów jest zmysł wzroku. Opracowuje on około 83 % wszystkich wrażeń zmysłowych. My jednak potrzebujemy jedynie około 25 % światła wdającego się przez oczy, aby widzieć. Większość energii świetlnej służy innym celom, które nie zostały jeszcze wyczerpująco zbadane. Barwy oddziałują na nasz nastrój i samopoczucie, jak również na wiele innych funkcji naszego ciała. Gdziekolwiek i kiedykolwiek natrafimy na kolory, reagujemy na nie, świadomie, bądź nieświadomie. To znaczy, że ciało, umysł i dusza, odpowiadają trzem barwom podstawowym tj. czerwonej, żółtej i niebieskiej, tak jak pierwiastki: tlen, węgiel i wodór. Barwa jest wszechobecna. W medycynie komplementarnej znanym faktem jest, że barwa w różny sposób może przeniknąć do ciała i przejawiać swoje działanie przez: oczy, pożywienie (np. owoce, sałatki, warzywa), skórę (przez ubranie, oświetlenie, kąpiele w wannie). Według najnowszych badań skóra jest wstanie wchłonąć światło kolorowe, jego drgania i przekazać je dalej do wnętrza ciała. Przy tym istnieją punkty i fragmenty skóry szczególnie wrażliwe. Należą do nich również tzw. punkty akupunktury. Podobno pewnemu zespołowi rosyjskiemu udało się dowieść po wielu latach pracy, że w ciele istnieją tory przewodzenia światła, które dokładnie odpowiadają przebiegowi południków w tradycyjnej medycynie chińskiej. Według tego światło jest rzeczywiście
Medium
w stanie przenieść w głąb ciała energię, informację i harmonizować niezgodności energetyczne. Dzięki procesom niespecyficznym, zachodzącym w skórze, światło może pobudzać własne siły odpornościowe i regeneracyjne ciała, osłabiając niektóre objawy chorobowe, ewentualnie zapobiegać ich przyczynom. Dobra wiadomość jest taka, że kolorami możemy leczyć się sami poprzez odpowiednie dobranie właściwego koloru ścian w naszych pomieszczeniach, w których przebywamy i ćwiczenie patrzenia na barwy, skupiając się jednocześnie nad ich odczuwaniem.
Moc barw jest częścią naturalnej energii wszechświata. Otaczające nas kolory to widmo naturalnej energii, pochodzącej od Słońca i wpływające na reakcje z naszą własną energią. Barwy już dawno temu udowodniły swoją terapeutyczną skuteczność. Kuracja kolorami może wspierać i wzmacniać efekty innych terapii. Niezastąpiona jest przy leczeniu problemów emocjonalnych i braku równowagi psychicznej, przejawiającej się nerwowością i rozdrażnieniem. Bardzo nerwowe i nadpobudliwe osoby często niedomagają z powodu braku energii, a nie – jak się często uważa – jej nadmiaru. To właśnie brak energii sprawia, że są one niespokojne i obarczone niskim progiem pobudliwości. Osoby te, nieświadome przyczyny oraz istoty własnego stanu, wybierają kolor niebieski jako kolor leczniczy przyjmując, że organizm potrzebuje właśnie wyciszenia. Rezultatem takiego postępowania jest duże rozczarowanie pacjenta, ponieważ jego nerwowość zamiast ustępować, nasila się.
str. 24
Duchowo
Jakub Qba Niegowski publicysta, redaktor naczelny kilku serwisów poświęconych rozwojowi osobistemu, duchowości oraz parapsychologii. http//jakubniegowski.pl
Dostęp do Osobistego Źródła z dwóch rzeczy – która poskutkuje u was lepiej to zależy od waszej indywidualnej konstrukcji psychicznej oraz energetycznej: – albo koncentrujecie się na czakrze serca (umiejscowionej na środku klatki piersiowej), – albo poprzez czakrę korony (umiejscowioną na czubku głowy) próbujecie skoncentroIdeowo przypomina to trochę teleportację. wać się na tym co jest ponad nią i w ten sposób Wędrując naszymi drogami zaszliśmy w ja- dotrzeć do Osobistego Źródła. kieś miejsce, które nam się nie podoba, chcemy Tutaj nieco wyjaśnień, które mogą pomoc wrócić na właściwy tor – wszystko co musimy zrobić to wejrzeć w siebie, odszukać nasze Oso- wam w waszej praktyce: Ja czakry serca używam bardziej do kontaktu biste Źródło i dosłownie przeskakujemy do naszego właściwego, prawdziwego Ja i już możemy ze swoim Osobistym Źródłem (rdzeniem), ponownie wkroczyć na właściwą drogę, bogatsi a czakry korony do kontaktu ze Źródłem wszechrzeczy, czyli tym głównym i ostatecznym. o dotychczasowe doświadczenia. Z jednego do drugiego można się przeOczywiście, jeżeli na danej drodze się „ubłociliśmy” i umęczyliśmy, chwilę nam może zająć mieszczać, ale łatwiej jest od razu skoncentropowrót do formy. Ale o niebo łatwiej wracać do wać się na tym, co jest naszym celem. To, że dla mnie działa właśnie taki podział formy, wróciwszy do swojego prawdziwego Ja i korzystając z mocy Osobistego Źródła, niż nie znaczy, że u Was będzie tak samo. Jednak dwa kluczowe punkty dla kontaktu robić to samo błądząc po omacku w mrocznym ze Źródłem (czy to Osobistym, czy Boskim, lesie własnego zagubienia. Każdy może znaleźć swój własny sposób na zresztą na pewnym poziomie stapiają się one w jedno) to właśnie czakra serca oraz korony, docieranie do swojego Osobistego Źródła. Aby to uczynić najlepiej spróbować jednej wiec do nich w tym działaniu zawężamy swoje
Człowiek dysponuje niesamowitą mocą, która pozwala mu niemal natychmiast powrócić na właściwą drogę, bez konieczności mozolnego wracania po swoich śladach przez tyle samo czasu, co zajęło mu dojście w dane miejsce.
str. 25
Medium
Duchowo Dostęp do Osobistego Źródła
Co ciekawe, dotrzeć do swojego prawdziwego Ja i Mocy stamtąd płynącej, można przez czakrę serca nawet wtedy, kiedy jest ona w bardzo kiepskim stanie (tzn., kiedy przepełnia nas smutek, wycierpieliśmy dużo, czujemy się osamotnieni, czy jest ona ogólnie poblokowana etc.). Co więcej, o ile w wyniku pewnych działań możemy tymczasowo doświadczyć odcięcia od Źródła z poziomu czakry korony, o tyle nikt nie jest w stanie całkowicie odciąć nas od naszego Osobistego Źródła. Powtarzam. Co by się nie działo i jakie siły by nie wyrządziły komuś krzywdy, ma on możliwość sięgnąć do swojego prawdziwego Ja, do Osobistego Źródła i stapiając się na powrót z tym prawdziwym Ja, ma on o wiele większe możliwości regeneracji i realizowania swojej właściwej drogi rozwoju.
Możesz to postrzegać jako swoją pierwotną przyczynę.
W tym ćwiczeniu nie jest ważna sama wizualizacja, a przede wszystkim silna intencja dotarcia do swojego Osobistego Źródła. Jeśli to wam się uda, nie będziecie mieli wątpliwości, czy to jest to, czego szukacie. Oczywiście pod warunkiem, ze zaufacie sobie i nie będziecie siebie ciągle negować.
Ćwiczenie praktyczne: Skoncentruj się na swoim punkcie dostępu do Osobistego Źródła. Odrzuć wszystko to, co czujesz jako sztuczne lub szkodliwe dla siebie, wywołujące negatywne odczucia, etc. Wejdź swoją świadomością w siebie w poszukiwaniu tego, co leży u twoich podstaw, co czyni cię Prawdziwym Tobą. Jeżeli jesteś aktualnie zagubiony życiowo, spróbuj wrócić pamięcią lub, chociaż odczuciami do stanu swojego życia, gdy było w nim dobrze, gdy czułeś, że się realizujesz. Co Ci wtedy przyświecało, jaki cele, jakie ideały? W co wtedy wierzyłeś? Jeżeli nie pamiętasz kiedy było dobrze, spróbuj wrócić do momentu w którym mimo trudności czułeś, że się realizujesz przynajmniej częściowo i posuwasz do przodu ku większej samorealizacji. Teraz spróbuj dotrzeć jeszcze głębiej, do pierwiastka w głębi siebie, który jest esencją tego wszystkiego, tej części Ciebie, z której wynikasz.
Medium
str. 26
Gwiezdne Wrota Odrodzenie to powrót kultowego serwisu poświęconego rozwojowi duchowemu, parapsychologii oraz szeroko pojętej ezoteryce. Gwiezdne Wrota istniały od 1997 roku i były pierwszym tak dużym portalem rozwojowym w Polsce. W ramach reaktywacji Czytelnik znajdzie zarówno mnóstwo świetnych tekstów archiwalnych, jak również zupełnie nowe artykuły. Serdecznie zapraszamy – http://gwodrodzenie.pl
str. 27
Medium
Katarzyna Zamiar
Wszystko jest darem
Kiedyś, wcale nie tak dawno temu, żyłam w niematerialnym świecie. Wszystko dookoła było nieograniczone, nieskończone i przepełnione niewyobrażalną dla ziemskich istnień miłością. Nic nie było zagadką ani tajemnicą. Wszystko było oczywiste i obdarzone wiedzą. Porozumienie było tak jasne, że nie rodziły się żadne wątpliwości. Nie istniały pytania. Kiedy pomyślałam o jakimś miejscu, od razu się tam pojawiałam. Było to dla mnie tak naturalne, jak oddychanie na Ziemi. Jestem przekonana, że „Ja”, to część Wszechświata. Pamiętam jak w „tym stanie” chciałam porozumieć się z córką i natrafiłam na coś w rodzaju pleksi. Byłam zaskoczona, że mnie nie słyszy skoro jestem tuż obok. Dokładnie pamiętam, jak się czułam i jestem ogromnie wdzięczna za możliwość pamiętania tego boskiego stanu, znajdując się w materialnym bycie.
chwila z każdym z Was była dla mnie wspaniałym darem. Darem, który podobnie jak życie w świecie niematerialnym, jest nie do opisania i objęcia umysłem. Jako „pojazd” mojego cudownego świetlistego istnienia, znam nieograniczoną moc i mam świadomość ziemskich ograniczeń.
Często żałuję, ze nie potrafię pokochać tak, jak wówczas, kiedy nie byłam w materii. Nie potrafię zaufać cudownemu światłu we mnie i poddać się przeżyciom i doświadczeniom ludzkim. Zdarza się, iż stawiam opór, a wszystko i tak się wydarza, dostarczając lekcji po którą przybyłam. Taką lekcją była dla mnie bezradność, której doświadczyłam. Uważam, że to jasny przekaz, odnoszący się do materialnych możliwości. Fascynuje mnie i uświadamia istotę bezruchu. Ten bezruch to cisza i spokój, nauka pokory, a często także oświecenie. Nie przybyłam „Tu” znikąd i po nic. Każdy z nas gromadzi to, po co zdecydował się narodzić w materii, przepełniony bezgraniczną miłością i radością .
Przyszłam do Was, bo tak wybrałam. Pragnęłam z Wami spędzić tę krótką chwilę, jaką jest życie. Dać możliwość innym niematerialnym istnieniom wcielenia się, doświadczania życia wraz ze mną i blisko mnie. Wiem, że to Wasz wybór Warto w tym miejscu przypomnieć sobie i z całego serca dziękuję Wam za to, że zechcie- i pamiętać kim jesteśmy naprawdę, liście być i żyć w pobliżu mojego materialnego z czym przychodzimy?, życia. Przybyliście, żeby być „Tutaj” ze mną i aby co po sobie zostawimy? później się ze mną znów spotkać, „Tam”. Cieszę i z czym odejdziemy?. się, że mogłam niektórych z Was przywitać „Tu”, Wszystko jest chwilowym darem Kochani nieograniczoną radością i miłością w ziemskim moi. pojęciu-matczyną. I choć nie Wszyscy wybraJestem szczęśliwa, że mogę „Tutaj” liśmy sobie „równy” czas przebywania w materii, z Wami być!
Medium
str. 28
Ludzie, którzy nas inspirują...
Daniel Goleman
Daniel Goleman (ur. 7 marca 1946 w Stockton w stanie Kalifornia) – amerykański psycholog i publicysta naukowy żydowskiego pochodzenia. Autor bestelleru pt. Inteligencja emocjonalna. Wieloletni współpracownik The New York Times. Wykładowca akademicki. Absolwent Uniwersytetu Harwarda. Dwukrotnie nominowany do nagrody literackiej Pulitzera. Mnie zainspirował swoją znakomitą książką o emocjonalnej inteligencji. Emocje, ich podłoże oraz skutki interesują mnie od dawna, ponieważ wydają się mieć ogromny wpływ na rozwój prosperującej świadomości oraz ogólnie na jakość naszego życia. Praca nad emocjami zawiera między innymi umiejętność panowania nad negatywnymi odczuciami i świadome wybieranie pozytywnego myślenia. Czy trzeba czegoś lepszego? Badania Golemana położyły podwaliny pod poważne zajęcie się tą tematyką i określiły str. 29
współczynnik EQ. Goleman udowadnia, że możemy zapanować nad naszymi emocjami, ale wymaga to nabycia pewnych umiejętności. Zarządzanie własnymi emocjami jest ogromnie ważne, ponieważ warunkuje pełne wykorzystanie naszego potencjału, w tym także intelektu. Okazuje się, że nawet wysoki iloraz inteligencji nie jest gwarantem odniesienia życiowego sukcesu, jeśli jego właściciel nie radzi sobie ze swoimi emocjami. Współczynnik EQ jest wyznacznikiem prawdziwego samospełnienia, ponieważ opiera się na relacjach interpersonalnych i na empatii. Wychodzi więc daleko poza mechaniczne IQ. Bestseller Golemana został uznany za jeden z najlepszych podręczników samodoskonalenia, ponieważ skupił się na tym, co dla człowieka najtrudniejsze: na rozumieniu własnych i cudzych emocji.
Medium
Medium
str.30
Refleksje o Reiki Bogusława M. Andrzejewska
Reiki i Anioły Niedawno jedna z moich uczennic zapytała mnie, czy można pracować jednocześnie z Reiki i Aniołami, ponieważ gdzieś wyczytała, że te dwie energie nie są ze sobą harmonijne. To kolejny mit, który chciałabym tutaj wyjaśnić. Przepełnia mnie przy tym ogromne zdziwienie, skąd ludzie czerpią takie absurdalne teorie, jakby zupełnie nie mieli pojęcia, czym jest energia Reiki. Wierzyć się nie chce, że te osoby, które czują się gotowe, by pisać o Reiki, tak niewiele wiedzą o działaniu tej pięknej energii. Mój wspaniały nauczyciel, pierwszy polski Mistrz Reiki Jan Peterko, powtarzał często, że „Reiki jest wszystkim i Reiki nie jest wszystkim”. Ta cudowna metafora jest podstawą do rozumienia prawdziwej istoty Reiki. Ta energia jest wszędzie i wszystko wypełnia, wszystko zasila. Sama nazwa oznacza metodę, dzięki której pobieramy więcej energii KI, niż pobiera jej zwykły człowiek, zwierzę, roślina. Nie ulega jednak wątpliwości, że czerpie sobie tę energię każdy – także ksiądz, który z wyżyn ambony krzyczy, że Reiki pochodzi od piekielnych mocy, co jest jednym z największych paradoksów naszego wieku.
str. 31
Pobieranie energii KI można w wielkim uproszczeniu porównać do płytkiego oddychania. Praktykę Reiki do głębokiego przeponowego oddechu, który dostarcza nam o wiele więcej tlenu. Zadajmy sobie zatem pytanie, czy jeśli oddycham płytko, to praca z Aniołami, Tai Chi, medytacją, modlitwą, wiarą w Boga czy czymkolwiek innym jest dobra? Zakładam, że wszyscy tu przytaknęli. Dlaczego zatem głęboki oddech ma automatycznie sprawiać, że wszystko, co wymieniłam, przestaje być harmonijne? Cokolwiek robi człowiek, który nie zna Reiki, może także robić osoba zainicjowana. Silniejszy przepływ Reiki nie zmienia nas w ten sposób, że przestajemy harmonizować z Wszechświatem i różnymi jego aspektami. Wręcz przeciwnie. Uczono mnie, że Reiki wzmacnia i zabarwia miłością wszystko cokolwiek robię. Wypraktykowałam to wielokrotnie. Dzisiaj robię Reiki na każdy horoskop i każdy portret numerologiczny, zanim zacznę analizę. Przed każdą praktyką medytacyjną wchodzę w przepływ Reiki. Nawet kiedy gotuję obiad, robię Reiki na wszystkie jego składniki. Mogłabym tu wymieniać pół
Medium
Duchowo Refleksje o Reiki
dnia, na co robię Reiki. Ale łatwiej chyba bę- niem ogromnie ważne, aby metodę rozbudzie, jeśli powiem, że w moim życiu nie ist- dowaną innymi technikami i znakami nazynieje taka rzecz, taki temat, na który nigdy wać inaczej i dzięki temu odróżnić od nie robiłam Reiki. Nie ma takich spraw, po- podstawowej metody Usui Reiki. Każdy z nas nieważ nawet moje komputery są już oswo- ma prawo wyboru, z jaką linią czy techniką jone z energią, którą działam na nie, kiedy Reiki chce pracować. odmawiają posłuszeństwa. Dlaczego zatem Tu jednak nie chcę opowiadać o takich nie łączyć Reiki z medytacją z Aniołami? To mieszanych metodach, w których na bazie także robię od lat z pozytywnym skutkiem. Reiki stworzono coś nowego. Ja sama praNie wierzcie zatem osobom, które próbują cuję wyłącznie w systemie Usui Reiki i mózakreślić ograniczenia dla Reiki. One nie ist- wimy tu o codziennej pracy w tym własnie nieją. Reiki jest dobra na wszystko. systemie oraz o korzystaniu z tej energii w różnych sytuacjach. Możemy ją łączyć dokładBardzo istotną kwestią jest fakt, że sama nie ze wszystkim, co robimy. Łączyć, nie metoda Usui Reiki jest w pełni kompletna. oznacza tworzyć nowego systemu i mieszać Stosując się do zasad przekazu w linii: Usui – zasad pracy. Łączyć, oznacza dla mnie: Hayashi – Takata – Furumoto nie potrzebu- wejść w przepływ Reiki zgodnie z zasadami jemy niczego więcej ponad to, czego nau- Reiki Usui, a następnie zrobić medytację czyliśmy się na seminarium. Oznacza to, że z Aniołami lub wykonać masaż czy skomponie ma potrzeby wzbogacania tej metody nować muzykę. pracą z Aniołami czy czymkolwiek innym. Wielu terapeutów osiąga piękne efekty, Metoda jest idealna taka, jaka jest. kiedy układają na ciele klienta kamienie szlaJak wiemy powstało dużo różnych od- chetne, rozpylają zapachy, włączają relamian Reiki, w których pracuje się z różnymi ksującą muzykę i tak robią zabieg Reiki. symbolami, Aniołami, tradycjami, ale też Mamy tu cztery odrębne metody złączone noszą one charakterystyczne dla siebie w całość: litoterapia, aromaterapia, muzykonazwy: Raku Kei Reiki, Usui Tybetańskie, Ka- terapia i Reiki. A przecież można, trzymając runa Reiki, Jo Reiki, Blue Star Reiki, Golden dłonie na ciele przyjmującego, dodać jeszAge Reiki, Anielskie Reiki… To jest moim zda- cze modlitwę do Aniołów. Takie sposoby
Medium
str. 32
Duchowo Refleksje o Reiki
Moim największym zaskoczeniem było od wielu lat zdają pomyślnie egzamin. Dlaczego nie korzystać z pozytywnych doświad- odkrycie, że Reiki potrafi współegzystować czeń innych ludzi? Powtórzę dla jasności, że nawet ze „złem”. Niektórzy nauczyciele Reiki nie tworzymy tu nowej metody pracy z Reiki bawią się „czarną magią”, krzywdząc in– zabieg wykonujemy dokładnie wg zasad, nych. Są też tacy reikowcy, którzy nieświadonie dodajemy żadnych innych znaków. Jed- mie zabrnęli w ciemne energie i pracują dla nak równolegle korzystamy z muzyki, aroma- nich. Reiki przed tym niestety nie obroni – to terapii, minerałów i mocy modlitwy. ludzie dokonują wyboru, mają przecież wolną wolę. Jednak przepływając przez te Moim zdaniem, jedną z największych osoby, uzdrawia ich tak, jak tylko może. Najzalet Reiki jest jej spójność i harmonia ze częściej prowokując oczyszczanie, stawiając Wszystkim Co Jest. Nie ma znaczenia, czy jest im na drodze mądrych ludzi, podpowiadato medytacja, gimnastyka, jazda na rowe- jąc, co mają zrobić. Rzadko kiedy subtelne rze, czy praca z Aniołami, z elementalami, działanie Reiki spełni rolę egzorcyzmu. Jedz minerałami, z kolorami. Warto pamiętać, że nak chcę tu tylko pokazać, że Światło nie boi Reiki jest harmonijna ze wszystkim, co poja- się ciemności. Światło w formie Reiki wpływa wia się na Ziemi. Dotąd nie spotkałam sytua- w sam jej środek i ją rozświetla. Tym bardziej cji, w której Reiki nie byłaby spójna absurdalne wydaje się wymyślanie rzeczy, tez czymkolwiek. I jest to dla mnie całkiem zro- matów i miejsc, które mogłyby być nieharzumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Reiki monijne z tą piękną energią. jest wszystkim i we wszystkim. Zainteresowanych tematem i niedowiarków odsyłam do książki mojego nieżyjącego już przyjaciela Andrzeja Bednarza pt. „Życie z Reiki”, który przepięknie opisał pracę z energią. Polecam także książki Diany Cooper i Doreen Virtue – jasnowidzące specjalistki od angelologii, które kontaktują się z Aniołami i bezpośrednio od nich przekazują wiedzę miedzy innymi na temat Reiki. Poczytajcie, co mówią inni. Nie musicie wierzyć mi i moim doświadczeniom, w których Aniołowie i Archaniołowie z radością towarzyszą mi przy każdej inicjacji. Nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że zostały zaproszone i chcą. Anioły bardzo lubią Reiki. Dlaczego lubią – o tym napiszę innym razem. Są sytuacje, kiedy ktoś nie chce Reiki lub boi się jej. Nie robimy nigdy zabiegów na siłę i wbrew woli danej osoby. To jednak nie zmienia faktu, że ta osoba, nie wiedząc o tym, pobiera cały czas energię KI. Ponieważ energia płynie za myślą, to jakakolwiek niechęć do Reiki, płynąca z ignorancji, może wytworzyć bolesną blokadę. Ta sama osoba przyjmie z błogością energię, kiedy tylko straci przytomność i w miejsce niemądrego „ego” kontrolę przejmie Wyższe Ja człowieka, które wie i rozumie, czym jest Reiki.
str. 33
Medium
Medium
str. 34
Bajecznie
Katarzyna Zamiar
Noteviddia
Ilustracje: Tina Wieczorek
Wędrowała samotnie przez Mroczny Las Ciemności, zmagając się z różnymi przeciwnościami natury. Nie wiedziała, jak się tam znalazła, ale usilnie szukała innego świata dla siebie. Była przekonana, że piękna kraina, o której słyszała, istniała naprawdę. Czasem w Mrocznym Lesie Ciemności spotykała ludzi przybywających stamtąd i widziała ich szczęście, radość oraz miłość. Szalenie jej to imponowało, fascynowało ją i po-
str. 35
ciągało. Wyobrażała sobie, że żyje w Krainie Obfitości ze wszystkimi ukochanymi osobami. Mroczny Las Ciemności stał się jej domem, a w sercu nosiła zupełnie inny świat. Czasem nawet miała odczucie, że nie pasuje zupełnie do otaczających ją istot. Nie rozumiała, dlaczego niektóre z nich ją atakują bez powodu. Wędrując przez Mroczny Las Ciemności raz znajdowała polanę, a raz ledwo przedzierała się
Medium
Bajecznie Noteviddia
przez gęsto porośnięte krzaki i zarośla. Tuliła się do drzew i rozmawiała z nimi. To była przyjaźń od dzieciństwa. Natomiast kiedy zapadał zmrok, cichutkim krokiem, nie wiadomo skąd, pojawiali się pan Strach i pan Przerażenie. Wyobraźnia wówczas brała górę nad rzeczywistością, deformując cały otaczający ją świat. Wszystko w tej deformacji wydało się jej przerażające i straszne. Biegła wtedy przed siebie w panice, nie zastawiając się dokąd. Kiedy się w końcu zatrzymała, trudno jej było się odnaleźć i odszukać drogę powrotną. Zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie uciekać, gubić się i wracać. Analizując wszystkie lata przeżyte w Mrocznym Lesie Ciemności, doszła do wniosku, że pan Strach i pan Przerażenie nigdy jej nie skrzywdzili. Byli obecni i nic poza tym. Zdecydowała, że przyjrzy się z bliska tym dwóm tajemniczym panom. Jeszcze tej samej nocy zaczaiła się w krzakach i obserwowała mężczyzn. Serce z przerażenia waliło, jak młotem, ale nie zrezygnowała. Przyglądała się siedzącym tuż obok niej panom, którzy wcale nie byli tacy straszni. Schowana w zupełnym bezruchu Noteviddia była czujna, skupiona i zalękniona. Tymczasem panowie Strach i Przerażenie siedząc poważnie w skupieniu, gdybali, przewidując przyszłość w najczarniejszym scenariuszu. Robili to tak naturalnie, że można było przypuszczać, iż jest to ich ulubiony rodzaj zabawy. Nic oczywiście z tego, o czym owi panowie mówili, nigdy się nie wydarzało, ale ich rozmowy niósł delikatny wietrzyk „siejąc” strach i przerażający niepokój wsłuchującym się w ich słowa. Obserwując ich z pewnej odległości Noteviddia, wraz z upływającym czasem, czuła opuszczające ją napięcie, paraliż i strach,
Medium
a obserwowani panowie zaczynali się oddalać. Nagle jeden z nich spojrzał w jej stronę i pozdrowił ją machając ręką, drugi zaś tym samym gestem przywoływał ją do siebie. Znów w jednej chwili narastał strach i przerażenie. Przez głowę przebiegło sto myśli i zapanował mętlik. Nie wiedziała co robić, chciała uciekać, wycofać się z zamierzonego celu. Stała sparaliżowana, a mężczyźni ponownie znaleźli się tuż obok niej i już we dwóch zapraszali ją machając rękami. Trzęsąc się cała, nie wiadomo dlaczego, szła wolniutkim krokiem w ich kierunku. Trzymała się jednej myśli: – Chcę wiedzieć, po co do mnie przybywają? – Nie jesteśmy po to, by cię straszyć i przerażać – jakby czytał w jej myślach, zaczął wyjaśniać pan Strach, widząc z jakim przerażeniem się do nich zbliża. – Przybywamy po to – ciągnął – by rozbudzić twoją czujność, wyostrzyć zmysły i zmotywować do działania. Chcemy sprowokować twój umysł do szukania nowych, różnych możliwości i rozwiązań, abyś uniknęła ewentualnych trudności na drodze do osiągania celu, sukcesu, szczęścia. To ty sama wyolbrzymiasz nasze działania, dopowiadasz treść i widzisz wszystko w takich nienaturalnych rozmiarach. Nie jesteśmy źli, chcemy ci pomagać. Stała w ciemności i słuchała z niedowierzaniem, nie była już ani przerażona, ani przestraszona, tylko serce jeszcze biło szybciej niż zwykle. Myślała: Jak mogłam się tak bardzo ich bać? Dlaczego przez tyle lat przed nimi uciekałam? Panowie grzecznie się pożegnali i odeszli.
str. 36
Bajecznie Noteviddia
Kiedy się obudziła świeciło słońce, a w oddali słyszała radosny ciepły śmiech. Otworzyła oczy zaciekawiona i kompletnie zaskoczona tym co ujrzała. Po łące, na której leżała otulona promykami słońca, biegali pełni radości ludzie. Wszyscy się do siebie serdecznie uśmiechali, mówili sobie miłe rzeczy, przytulali się do siebie bez powodu i byli dla siebie tak niesamowicie uprzejmi, że miała wrażenie, iż znalazła się na zupełnie obcej planecie. Siedziała w zdumieniu, przyglądając się różnobarwnym roślinom, niebywale kolorowym motylom fruwającym z kwiatka na kwiatek i ludziom tak nieziemsko ludzkim. Fascynacji tym widokiem nie byłoby końca, gdyby nie podszedł uśmiechnięty chłopiec. Przyglądając się jej uważnie, przywitał się: – Witam cię moja kochana i stwierdził: – Ty jesteś z Mrocznego Lasu Ciemności… Dobrze, że się pojawiłaś. I pobiegł, przeskakując z nogi na nogę.
Chciała zapytać, gdzie jest, ale nie było to konieczne, bowiem wewnętrznie była przekonana o swojej właściwej obecności w tym miejscu. Wstała i podeszła do młodej pięknej dziewczyny, która z oddali obdarzyła ją promiennym uśmiechem. Przywitała się i zapytała : – Co to za kraina? – Witam cię moja kochana – odpowiedziała dziewczyna – to Kraina Obfitości, zamieszkują ją ziemskie Anioły – ponownie rozpromieniła się w szerokim uśmiechu i dodała: – Tu nie brakuje nikomu niczego. Nie ma tu biedy ani chorób. Wszyscy są zdrowi, szczęśliwi i obdarzają siebie i innych nieograniczoną miłością. W Krainie Obfitości normalnym jest, że lu-
str. 37
dzie są właśnie tacy dla siebie. Nie znają nienawiści, zazdrości ani strachu. Wiem skąd przybyłaś i rozumiem twoje zdziwienie, bo wszyscy pochodzimy z Mrocznego Lasu Ciemności. Ty widzisz w nocy, pokonałaś swoje bezpodstawne obawy i dlatego jesteś teraz tu z nami. Inni, razem z twoimi najbliższymi, nadal biegają po Mrocznym Lesie Ciemności uciekając przed panem Strachem i panem Przerażenie. Niektórzy umierają tam, nie mając w ogóle pojęcia, że tuż obok nich jest cudowny świat pełen miłości, dobrych ludzi i szczęścia. Są też tacy, którzy uważają nas za głupców, kiedy mówimy im o Krainie Obfitości lub o tym, że ich obdarzamy miłością i Anielskim światłem. Nie rozumieją, że jeśli tylko zechcą, mogą wyjść z Mrocznego Lasu Ciemności bez przeszkód i obaw, wyzbywając się jedynie paraliżującego strachu w sobie, który swoją tylko obecnością wzbudzają w nich panowie Strach i Przerażenie.
Patrzyła na mówiącą medytacyjnym głosem dziewczynę i w jednej chwili zrozumiała, że wszystkie negatywne myśli, wyobrażenia i emocje wyolbrzymiała sobie sama. Nie wyrządzili jej krzywdy ani pan Strach, ani pan Przerażenie. Wręcz przeciwnie, pomagali jej. W Krainie Obfitości nie ma czego się bać. Nie ma powodów do zmartwień. Wszystko dzieje się we właściwym dla każdego czasie i znajduje się w najlepszym porządku. Noteviddia może mieć wszystko, czego zapragnie, a jej życie na zawsze wypełniła miłość i Anielskie Światło. Nadal świetnie widziała w nocy i poznała pana Spokój i pana Równowagę.
Medium
Bajecznie Noteviddia
Medium
str. 38
Krzysztof Matusiak
Bajka o tolerancji Ilustracje: Tina Wieczorek
Miłosz wstał z łóżka i przeciągnął się energicznie, lecz cicho, by nie budzić Bogumiły. Widząc blade oświetlenie w alkowie zrozumiał, że świta. Wstał, by umyć się i odziać. Później wyszedł przed dom. Wziął kilka głębokich oddechów, chłód wilgotnego powietrza orzeźwił jego płuca i jego samego. Spojrzał w kierunku puszczy. Budziła się do życia. Tak jak i on. W skupieniu obserwował drzewa kołysane wiatrem, ptaki krążące nad nimi w powiewach wietrzyka. „Wszystko jest takie doskonałe i naturalne” – po-
str. 39
myślał. – „No nic, trzeba zjeść śniadanie i wziąć się do swoich zadań” – powiedział do siebie cicho i wszedł z powrotem do domu. Bogumiła krzątała się już w kuchni i rozpaliła ogień w piecu. Było ciepło i przyjemnie. Miłosz przytulił Bogumiłę i ucałował jej oczy, które śmiały się do niego. Usiedli do śniadania. Jedli w milczeniu rozkoszując się smakiem podpłomyków, oraz warzyw i owoców. Źródlana woda z miodem pobudzała do życia. Po skończonym posiłku usiedli oboje i zaczęli rozmawiać.
Medium
Bajecznie Bajka o tolerancji
– Kochana, wyruszam dziś do grodu kupić trochę różnych narzędzi – powiedział Miłosz – Wiem Miłoszu – odrzekła Bogumiła – Nie potrzebujesz aby czegoś? – zapytał Miłosz – Nie, wszystko mam – odpowiedziała Bogumiła – Nie będzie mnie kilka dni, chcę odwiedzić w drodze nasze barcie oraz znajomych – dopowiedział Miłosz – Oczywiście, jak zawsze ze spokojem będę wyczekiwać Twego powrotu, a w tym czasie zajmę się dziećmi i gospodarstwem – odrzekła Bogumiła Miłosz spakował niezbędne do podróży rzeczy, przytulił Bogumiłę i wyruszył w drogę. Najpierw zamierzał sprawdzić co dzieje się w barciach, które były głównym źródłem dochodu rodziny, a miód środkiem wymiany na inne towary. Miłosz kochał puszczę, z każdym przejawem jej życia. Czuł się z nią zintegrowany, współistotny. Puszcza i natura nauczyły go akceptacji życia, w każdej formie. Widział dookoła codziennie cud narodzin i śmierci, wiosny i zimy, przychodzenia i odchodzenia. Im bardziej zagłębiał się w puszczę, tym mocniej przypominał sobie zdarzenia ze swego życia związane z decyzją życia w bliskości natury, a nie w gwarnym i wielkim grodzie stołecznym. Okres jego życia, gdy był wojem, minął na wielu trudnych doświadczeniach, które pozwoliły mu zrozumieć co jest ważne, dobre, pozytywne i szlachetne. Zrozumiał, że w świecie ludzi, w gwarze miasta czy grodu, trudno odnaleźć spokój duszy. Stawał przed wieloma wyborami, które były w jawnej niezgodzie z jego duszą, walczył, napadał na innych ludzi na rozkaz księcia, karmił swą duszę zawiścią, nienawiścią, brakiem akceptacji i tolerancji. I pewnego dnia przestał służyć innym ludziom, i wrócił do swej ziemi i puszczy. Przypomniał sobie okoliczności, które sprowadziły go z powrotem do domu. Był na wyprawie w służbie księcia i jak pozostali wojowie walczył o bogactwa dla swego władcy, zabijając, paląc, niszcząc. Miał przebłyski świadomości, że czyni źle, jednak nie na tyle mocne, by zaprzestać tego co czynił. Pewnego dnia wyszedł z obozu na polowanie i wędrował po puszczy, by znaleźć tropy zwierząt. Znał puszczę, więc liczył na to, że szybko odkryje tropy i wróci z polowania z sukcesem.
Medium
Szedł raźno przez puszczę, w gęstym poszyciu runa leśnego i krzewów różnych gatunków. Dookoła panowała cisza przerywana świergotaniem i trelami ptaków. Nie słyszał głosów żadnej zwierzyny. Wchodził coraz głębiej w bór i zaczynał się irytować na siebie, że poszedł sam. A co, gdy trafi na wroga? – pytał się w myślach sam siebie. Jednak nie chciał wracać z polowania z pustymi rękami, ponieważ pycha wynikająca z jego sławy myśliwego, nie chciała być wystawiona na pośmiewisko. W pewnej chwili wszedł na polankę pośród drzew i poczuł jakieś niebezpieczeństwo. Przeczucie nie myliło go, bo po chwili zza drzew wyleciała strzała, przecięła z lekkim szumem powietrze i ugodziła go w pierś. Miłosz stracił przytomność, więc nawet nie słyszał kroków i głosów tych, którzy wyszli zza drzew. Byli to wojowie, których napadł wraz ze swoim księciem. Przyjrzeli się – jak myśleli zwłokom Miłosza – jeden z nich kopnął go kilka razy, zanim wyciągnął strzałę z jego piersi. Krew buchnęła z wielką siłą, na co jeden z wojów powiedział: – Jeszcze dycha, ale umrze niedługo z upływu krwi, dobry strzał. Wojowie poszli, a Miłosz, który na chwilę odzyskał przytomność i słyszał słowa woja, zapadł znowu w czarną czeluść.
Miłosz z trudem otworzył oczy i spod przymkniętych powiek oglądał to co było przed jego oczami. Leżał na jakimś łożu, w pomieszczeniu lekko oświetlonym jednym łuczywem umieszczonym w ścianie naprzeciw jego oczu. Panował półmrok, nozdrza wiercił miły zapach różnych ziół. Ledwie przypomniał sobie co się z nim stało na polanie. Podziękował Stwórcy cichutko za to, że żyje i dalej rozglądał się po pomieszczeniu. Nie czuł bólu w piersi, którą raniła strzała. Jedynie lekkie swędzenie. Czuł w sobie niewiele sił, więc leżał spokojnie i delikatnie poruszał palcami dłoni i stóp. Działało. „A więc wszystko jest dobrze – pomyślał – będę mógł chodzić”. Ta myśl wyraźnie go ucieszyła i orzeźwiła. Powoli wsparł się na łokciach, by zobaczyć więcej. Jednak w przytłumionym świetle łuczywa nie ujrzał zbyt wiele. Kilka drewnianych mebli. Zapadł znowu w sen. Gdy się obudził ujrzał, że przez pęcherze w oknach wpada więcej światła. Lekko skrzywił głowę i ujrzał wielkie i mądre ( tak to poczuł )
str. 40
Bajecznie Bajka o tolerancji
oczy, które należały do siwowłosej kobiety. Ta lekko się uśmiechała, także oczami. – O, obudziłeś się chłopcze – powiedziała. – Gdzie jestem? – cichutko zapytał Miłosz. – A jesteś w mojej chacie, w puszczy chłopcze – odpowiedziała kobieta i podała mu kubek z wodą, którą Miłosz łapczywie łykał, gdyż gardło miał wyschnięte i obolałe. – Znalazłam Cię na polanie, całego we krwi, więc moi synowie przynieśli cię tutaj i zaczęłam cię kurować – kontynuowała kobieta ciepłym, lecz mocnym głosem. – Strzała o mały włos ominęła serce i płuca – dodała. – A kim pani jest? – zapytał Miłosz – Jestem starą kobietą, która od zawsze mieszka w tej puszczy – odpowiedziała z uśmiechem kobieta. Teraz leż, zaraz przyniosę ci napar zdrowotny – dodała. Miłosz leżał i czekał na to, co się wydarzy. Kobieta przyniosła jakiś płyn, który smakował i cierpko, i słodko, i przyniósł mu ukojenie. – Jesteś młody i zdrowy, więc rana goi się szybko, niedługo będziesz mógł wstać – powiedziała kobieta z uśmiechem. – A jak pani się zwie? – zapytał Miłosz. – Ja? Zwą mnie tutaj Miłosławą – odpowie-
str. 41
działa i zapytała: a tobie jak na imię chłopcze? – Mnie zwą Miłosz – odpowiedział. – Dobrze Miłoszu, wypiłeś napar, teraz czas na sen, który – jak wiadomo – daje najwięcej zdrowia, śpij więc, a jutro porozmawiamy. Dobranoc – powiedziała Miłosława i wyszła z pomieszczenia. Miłosz obudził się po wielu godzinach, czując w sobie więcej sił i chęć wstania z łoża. Próbował się podnieść i usiąść, ale jeszcze mu się to nie udało. Przyszła Miłosława z jakąś zupą i zaczęła go karmić. Miłosz jadł i czuł jak wracają mu siły. Gdy zjadł zawartość ostatniej łyżki zapytał Miłosławę: – A czemu mnie uratowałaś, skoro napadłem wraz z moimi ziomkami na wasze ziemie? – No cóż Miłoszu, nie mnie osądzać sprawy tego świata, ja jedynie służę pomocą potrzebującym, a to co prowadzi ciebie niechaj pozostanie twoje, to twoje życie i twoje wybory – powiedziała Miłosława.
Miłosz nie bardzo zrozumiał słowa kobiety, jednak zapadły w niego i po jej wyjściu zaczął je analizować. Kobieta nie uważała go za wroga, nie chciała zemsty. Jej synowie zapewne również skoro go tutaj przynieśli. O co tutaj chodzi? – pytał siebie. Czuł potrzebę dłuższej rozmowy z Miłosławą. Okazja nadarzyła się kilka dni później, gdy wyszedł sam z pomieszczenia i usiadł na ławce przed chatą, by grzać się w słońcu. Miłosława krzątała się przy chacie, a to w ogródku, a to w zielniku, a on ją obserwował. Widział z jakim szacunkiem i miłością dotyka roślin, jak do nich leciutko nuci jakąś melodię. Przypomniał sobie swoją babkę, która podobnie postępowała i uczyła tego Miłosza. Jednak on zapomniał jej nauki, ponieważ chciał iść w świat i stać się kimś ważnym.
Medium
Bajecznie Bajka o tolerancji
Po jakimś czasie Miłosława przyszła z kubkiem jakiegoś naparu i misą pożywnej zupy, aby napoić i nakarmić Miłosza. Ten zjadł spokojnie zupę, wypił napar i podziękował. – Miłosławo, żyjesz inaczej, niż ja, który stałem się mieszkańcem grodu – powiedział. Jak ci się żyje z dala od ludzi, z dala od miast i ich bogactw? – dodał. Miłosława spojrzała na niego swoimi ciepłymi oczami i powiedziała: – Widzisz Miłoszu, żyję tak, jak żyli nasi praprzodkowie, w zgodzie z naturą oraz innymi ludźmi. Akceptuję świat, który mnie otacza, cieszę się nim i nie oceniam, a wręcz doceniam mądrość natury i wszechświata, i przed nimi się kłaniam. Podobnie jak ty, kiedyś wyruszyłam do miast, aby poznać inny świat. Spędziłam na wędrówce wiele lat, ucząc się kilku ważnych, życiowych mądrości. Opowiem ci o nich, a zwłaszcza o dwóch najważniejszych. Nauczyłam się, że najważniejsze w życiu jest to, by akceptować to, co się dzieje dookoła, bo tak czyni Stwórca, oraz by umieć odróżniać, to co jest bliskie naszej duszy i to tolerować, a jednocześnie nie służyć temu co jest jej obce i tego nie tolerować. Ale nie tolerować oznacza tak naprawdę: nie uczestniczyć. Jeśli coś jest przeciw wolności drugiego człowieka, czy jakiejkolwiek istoty, to nie należy tego żadną miarą wspierać. W grodach i miastach jest mnóstwo żądzy władzy, bogactwa, chciwości. W wielu osadach również. Gdy przebywałam tam, to swoją energią wspierałam, to co się dzieje, ponieważ w tym uczestniczyłam. Tolerowałam to. Zamknęłam oczy i duszę na wiele zła, w którym uczestniczyłam. Jednak każdego wieczoru przed snem moja dusza przypominała mi, że źle czynię. Jako żona bogatego kupca miałam służbę do wszystkiego, liczyłam kosztowności, które dawał mi małżonek i cieszyłam się, że jest ich coraz więcej, a ja mogę się nimi obwieszać, jak jakaś lalka. Karmiłam swoją pychę w ten sposób, lecz tolerowałam to, bo nie znałam innego sposobu. Jednak noce były dla mnie trudne. Jakiś głos wewnątrz pytał mnie: „Miłosławo, czy potrzebne są ci te bogactwa w takiej ilości? Czy inni mają ci rzeczywiście służyć, skoro masz ręce, nogi i głowę?” A najstraszniejsze pytanie brzmiało: „w czym jesteś lepsza od innych ludzi, którzy ci służą, na których twój małżonek się bogaci?”
Medium
Pytania stawały się coraz głośniejsze i bardziej natarczywe. To co wcześniej mnie tak cieszyło, stawało mi się obce. Zaczęłam tęsknić do świata moich lat dziecinnych. Prostej chaty w puszczy, prostego życia w zgodzie z naturą, wszelkiej prostoty i pomocy innym. Na szczęście mój małżonek w tym samym czasie przeżywał podobne sprawy i gdy porozmawialiśmy o tym, zgodził się, by oddać część majątku potrzebującym, a za resztę kupić ziemię i las, oraz zbudować chatę w tym miejscu gdzie teraz jesteśmy. Oboje odżyliśmy tutaj, nauczyliśmy się z powrotem szacunku dla innych, radości z tego, że możemy kogoś wesprzeć, pomóc zwyczajnie. A najważniejsze było to, że odeszliśmy od tego co tolerowaliśmy czując, że to jest złe, nie nasze, nie pochodzi z potrzeb duszy i więcej tego nie chcieliśmy tolerować. Widzisz Miłoszu, tolerancja to wybór, jedynie twój, tego na co wyrażasz zgodę, oraz tego, na co jej nie wyrażasz. Jeśli na coś nie wyrażasz zgody, powiedz to jasno, ale nie walcz z tym. Walka to wsparcie negatywnej sprawy kolejną negatywną energią. Powiedz o tym, że nie tolerujesz czegoś w ludzkich zachowaniach i świecie, i zostaw to. Twoja odwaga powiedzenia tego zapoczątkuje pozytywne zmiany, w tym głównie ciebie samego. I pamiętaj, że brak potrzeby walki wynika z akceptacji wolności i prawa wyboru każdego innego człowieka. Stwórca dał ludziom wolną wole i to zaakceptował, więc nie do ciebie należy zmiana tego stanu. Ty odpowiadasz za swoje życie i jedynie swoje. Proś wszechświat, by stawiał na twej drodze ludzi podobnych tobie i wspieraj wszystkich innych. To da ci poczucie radości, spełnienia i miłości.
Miłosława skończyła i uśmiechnęła się promiennie. Miłosz podziękował i rozpłakał się. Miłosława przytuliła go i pogłaskała po włosach. Miłosz poczuł się bezpiecznie i zrozumiał, że zawsze znał to, o czym mówiła mu Miłosława, jednak bał się tych prawd. Teraz postanowił żyć tak, jak czuł. Przytulił Miłosławę, otarł łzy i uśmiechnął się promiennie. Niewiele dni później doszedł do sił, podziękował za troskę, opiekę i uratowanie życia, a najbardziej za otrzymaną mądrość. Dzięki niej porzucił iluzję życia w grodzie, wojaczkę, osiadł na swojej ziemi, został bartnikiem i … żył tak jak Miłosława.
str. 42
Prosperująco
Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu. Autorka serii książek "Bractwo Dusz" http://www.spiraladuszy.com
Biorę odpowiedzialność za moje życie. Obojętnie czy jesteś na początku swojej drogi rozwoju czy też już masz za sobą osobiste sukcesy, ciągła wiedza, jaką zdobywasz jest dla Ciebie ogromnym skarbem. Cały czas się zmieniasz i wciąż odkrywasz siebie na nowo. Już nie jesteś tą samą osobą, którą byłeś rok, miesiąc, a nawet tydzień temu. Nic nie jest stałe, wszystko jest w ciągłym ruchu, zmienia się, wibruje. To, skąd czerpiesz nauki i w jaki sposób z nich korzystasz i czy w ogóle z nich korzystasz, to jest Twoja decyzja, Twój wewnętrzny wybór. Gdy w jakikolwiek sposób inwestujesz w siebie, czy to biorąc udział w warsztatach, szkoleniach czy też indywidualnych sesjach, PAMIĘTAJ o kilku ważnych rzeczach. UCZ swoją podświadomość, że wydając pieniądze robisz to dla siebie, że podążasz właśnie tą drogą, aby siebie udoskonalać. Nie inwestuj w siebie, w swój rozwój, z nastawieniem, że KTOŚ wykona całą pracę za Ciebie, że KTOŚ uzdrowi Twoje problemy, że KTOŚ naprawi Twoje życie. To jest ILUZJA! To są OCZEKIWANIA! To jest UCIECZKA od ODPOWIEDZIALNOŚCI za samego siebie i za swoje życie! Takie podejście do niczego nie prowadzi i niczego nie zmieni w Twoim życiu.
str. 43
Korzystaj z porad jak z drogowskazów. Przyjmij, że osoby, które pojawiły się w Twoim życiu w rolach nauczycieli, dają Tobie wskazówki, jaką drogą możesz, ale nie musisz, podążać. Otrzymujesz nowe informacje, które nadają kierunek, którędy iść. To jaką decyzję podejmiesz, czy wybierzesz jedną z dróg, czy nie wykonasz żadnego ruchu, zależy wyłącznie od Ciebie. Masz wolną wolę. Pamiętaj, że bez względu co zdecydujesz, to TWÓJ WYBÓR. Przejmując całkowitą odpowiedzialność za swoje decyzje wiesz, że konsekwencje tych wyborów także ponosisz samodzielnie. To czy zajdą jakiekolwiek zmiany w Twoim życiu jest zależne wyłącznie od Ciebie i Twojego działania bądź nie-działania. Nauczyciele, których spotykasz podczas swojej życiowej drogi, nie są odpowiedzialni za to, co dzieje się w Twoim życiu. Oni tylko dają Tobie wskazówki. To od Twojej wewnętrznej i zewnętrznej gotowości zależy na ile pozwolisz sobie na doświadczenie zmiany. OTWÓRZ SIĘ na nowe doznania. STAŃ SIĘ OBSERWATOREM swojego życia i tego, co dzieje się dookoła. Zauważaj nawet najdrobniejsze zmiany i DOCENIAJ SIEBIE za to, co już osiągnąłeś. Zobaczysz jak szybko odnajdziesz spokój i równowagę wewnętrzną w swoim życiu.
Medium
Polecamy !
http://trismegista.pl. http://pismolasombra.pl.
Medium
str. 44
Bożena Wojciechowska terapeutka, specjalistka psychosomatyki, doradca życiowy, nauczyciel reiki, astropsycholog
Klucze do szczęścia Szczęście to jest sprawa wewnętrzna. Jak jesteś szczęśliwa, to nie dlatego, że KTOŚ ci to szczęście przynosi na talerzu, (Wiele osób tak sobie wyobraża szczęście) ale masz je w sobie. Możesz natomiast od kogoś dostać klucze – wiedzę, sposoby, naukę. Tylko sama możesz dać sobie szczęście i jedne z tych kluczy są do twego wnętrza, inne do sposobów, jakie pomogą ci do tego własnego wnętrza wejść. Ten ktoś, kto jest przy tobie, jeśli będzie widział cię szczęśliwą mimo waszego (lepszego czy gorszego) układu, to albo zrozumie, że sam odpowiada za swój nastrój i zacznie się zmieniać albo pozostanie w swojej zamkniętej skorupie nieszczęśliwości. Na siłę nikogo nie uszczęśliwisz. Często słyszysz od kogoś, kto mógłby zauważyć w swoich własnych słowach mądrość, "tak bywa, sama jesteś sobie winna". I ten ktoś też sam sobie jest winien swojego stanu. O właśnie: Te słowa dotyczą jego własnego poczucia szczęścia. Nasze szczęście tworzą nasze własne myśli i emocje. Człowiek powinien całkowicie pozbyć się emocji. Emocji – w odróżnieniu od uczuć, kiedy uczucia uznajemy za te pozytywne i twórcze, a emocje za negatywne i toksyczne. Bo czymże jest produkcja negatywnych
str. 45
Medium
Prosperująco Klucze do szczęścia
myśli i emocji? Tylko karaniem siebie. Kara, jaka nas od strony emocji spotyka, jest ogromna – czyni nas nieszczęśliwymi. Szukać szczęścia należy więc tylko wewnątrz. Tylko sama możesz dać sobie szczęście, nikt z zewnątrz dla ciebie tego nie uczyni. Masz najlepszy przykład dookoła w ludziach bezskutecznie szukających radości na zewnątrz i czekających na to, aby ktoś im tę radość dał, a oni może łaskawie ją przyjmą, a może udadzą tylko, że przyjmują ten prezent, by po cichu szybko go wyrzucić do kubła. Żeby być szczęśliwym, trzeba tego chcieć, większość ludzi, jak widać, nie chce. Kluczem nr 1 do tego, by być wewnętrznie szczęśliwą, jest dopatrywanie się we wszystkim pozytywnych stron, szukanie piękna wokół – nawet na wysypisku śmieci.
Kluczem nr 2 do szczęścia jest pilnowanie swoich myśli. Świadomość myślenia jest trudna, ale ćwicząc się w obserwowaniu myśli dojść można do "przytomności" umysłu.
Kluczem nr 3 do szczęścia jest posiadanie własnego zdania na każdy temat. Nie pozwalanie na wmawianie sobie niczego i sprawdzanie wszystkich teorii na sobie. Nie znaczy to, że trzeba być człowiekiem niezmiennym i zamkniętym na nowości, znaczy tylko, że należy nie pozwolić sobie zakodować negatywów, jakie chce nam wmówić Masowy Umysł (społeczeństwo, re-
Medium
klamy, propaganda, szkoły a także bliskie nam osoby! itd)
Kluczem nr 4 do szczęścia jest umiejętność wyciszania się i wchodzenia w stan alfa, czyli całkowity relaks. Robimy to wydłużając (w nieskończoność) przerwy pomiędzy słowami, jakie pojawiają się w naszej głowie. Wszystko w nas samoistnie odpoczywa, z wyjątkiem naszego umysłu. On nie umie odpocząć, tworząc 100 000 i więcej myśli na dobę. Trzeba go nauczyć. Naucz się odpoczywać od myśli.
Kluczem nr 5 jest znalezienie sobie hobby, zajęcia, które stałoby się naszą pasją. Może być ich więcej. Realizowanie naszych pasji nawet wtedy, kiedy inni nas krytykują i próbują nam ukraść nasz czas. (Nie muszę pisać że pasja ta nie może być krzywdząca dla innych, prawda?) Klucz nr 6 mówi nam: Jeśli uważasz, że w życiu MUSISZ się poświęcić dla kogoś, to zauważ, że ty to też KTOŚ. WIĘC POŚWIĘĆ SIĘ DLA SIEBIE! Bo nie jest istotne, że ktoś koło ciebie CHCE CIERPIEĆ. Może twój mąż, siostra, przyjaciółka chce cierpieć - ma z tego tytułu korzyści i wymusza je na tobie. Kiedy zauważy, że ciebie to nie rusza, że ty przestałaś dbać o jego/jej szczęście, to będzie musiał/a albo się zmienić albo odejść, albo przestać tobą manipulować, co już wystarczy, by wasze relacje się zmieniły na korzyść dla obu stron.
str. 46
Prosperująco Klucze do szczęścia
To MASOWY UMYSŁ wmówił nam, że szczęście jest tylko w "stadle". Nieprawda. Nikt i nic z zewnątrz nie jest ci potrzebne do bycia szczęśliwą. Wszystko tkwi w twoich myślach i postrzeganiu świata. Zacznij myśleć WYŁĄCZNIE O SOBIE, stań się niezmiernie szczęśliwa, śmiej się, tańcz, śpiewaj (nawet baranim głosem!), a wszyscy wokół ciebie też będą szczęśliwi. Bo takie szczęście jest zaraźliwe. Z kim wolisz przebywać częściej, z człowiekiem wesołym, radosnym, zachwycającym się wszystkim dokoła, czy ze smutasem wiecznie niezadowolonym? No widzisz. Szczęście przyciąga ludzi, jest zaraźliwe więc otocz się ludźmi szczęśliwymi. Kluczem nr 7 jest dbanie o własne zdrowie. Ile masz kluczy w pęku? Może więcej niż 7, więc poszukaj jeszcze innych kluczy, które ciebie SAMĄ uszczęśliwią WEWNĘTRZNIE, NIEZALEŻNIE OD INNYCH LUDZI I OKOLICZNOŚCI.
Wewnątrz nas jest jednak nasz ukryty sabotażysta. Doradza nam: nic nie rob, to niebezpieczne! Zastanów się nad własnymi oporami przed tą zmianą - nauczono cię, że kobieta ma "strzec ogniska domowego", ZADOWALAJĄC MĘŻCZYZNĘ. Nawet jeśli tak świadomie nie uważasz, to w podświadomości my, kobiety wszystkie, mamy wgraną taką płytę. Mamy poczucie winy, że mąż jest niezadowolony, może nieszczęśliwy. Jednak z własnego doświadczenia już wiesz, że nic nie sprawi na dłuższą metę, by stał się nagle szczęśliwy. Może odczuwać przyjemność z twojego zachowania, ale przyjemność to jeszcze nie szczęście! Tymczasem ważna jesteś tylko TY! Już wiesz czemu – bo jak ty będziesz tryskać szczęściem i radością, stale, również w domu - to inni się zarażą tym stanem. Czy to nie proste? Zostaw wszystkich i zajmij się sobą, a w ten sposób uszczęśliwisz wielu – tych, którzy chcą...
Polecamy bardzo przydatny podręcznik, pełen praktycznych ćwiczeń dostępny na http://wydaje.pl str. 47
Medium
Medium
str. 48
Praktycznie
Krzysztof Jankowski
Sekrety zdrowia Hunzów Nie ma chyba na świecie ludzi równie niezwykłych, co mieszkańcy plemienia Hunza. Dla całego świata stali się wręcz żywą legendą z uwagi na długość życia, niespotykaną tężyznę fizyczną, radość istnienia czy harmonię, jaka panuje tam między jednym człowiekiem a drugim. Plemię zamieszkuje niewielkie królestwo wysoko w Himalajach. Ludzie żyją tam w zdrowiu nawet 120 lat, są wolni od popularnych w Europie dolegliwości. Kobiety po siedemdziesiątce wyglądają jak po czterdziestce, mężczyźni w wieku 80 lat rąbią drzewa i pracują w polu. Taki idylliczny świat nie mógł zostać niezauważony. I tak, 70 lat temu dolinę Hunzów odkrył angielski lekarz, dr Robert McCarrison. Dokonywał wtedy badań nad stanem zdrowia Azjatów. Pod lupę szczególnie szły te choroby, których przyczyna wydawała się leżeć w sposobie odżywiania. Dokonywał więc analizy porównawczej diety stosowanej u różnych ludów azjatyckich, m.in. u Sikhów — ludzi silnych, wytrzymałych, bardzo dobrze rozwiniętych fizycznie. Jednak ani Sikhowie, ani żaden inny z badanych przez niego ludów nie równał się z Hunzami. Ich niezwykła kondycja fizyczna i psychiczna, niespotykany gdzie indziej stan zdrowia, harmonijne współżycie oraz szlachetność postaw moralnych tak zafrapowały McCarrisona, że spędził w ich krainie siedem lat. Podjął wtedy serię eksperymentów, aby sprawdzić różnicę między schorowanym Zachodem, a wybitnie zdrowym plemieniem z Himalajów.
str. 49
Odkrył mnóstwo sekretów charakteryzujących Hunzów. Te oto dały się szczególnie zauważyć: 1. W ich jadłospisie nie było ani rafinowanego cukru, ani białej mąki, słynnych dwóch „białych trucizn”, tak popularnych w Europie i Ameryce. 2. Hunzowie nie korzystają ze środków transportu, całe życie wszędzie chodzą pieszo. Ciągły ruch i aktywność fizyczna zapewnia im siłę w mięśniach i wysokie natlenienie na poziomie komórkowym, które jest prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem warunkującym wolność od chorób. 3. W diecie dominowało roślinne pożywienie. Nieskażone i czyste — takie, jak stworzyła je Matka Natura. Owoce, warzywa i pestki stanowią podstawę odżywiania. Szczególnie popularne są morele, których pestki zawierają więcej różnorodnych karetonoidów niż jakikolwiek inny pokarm. Karetonoidy, swoją drogą, to antyutleniacze, które zapobiegają chorobom serca, obniżają zły cholesterol i chronią przed rozwojem nowotworów. Hunzowie jedzą owoce i warzywa właściwie takie, jakie dziś Ty i ja mamy pod ręką. Różnica jednak polega na tym, że Hunzowie . . . zrywają lub zbierają je własną ręką, prosto z krzaka, drzewa, ziemi. A Ty i ja? . . . Oczywiste jest, że zanim do Twojego czy mojego „spożywczaka” trafi jabłuszko, wcześniej musi zostać spryskane, aby podczas transportu nie uległo zbyt szybkiemu rozkładowi.
Medium
Wyobraź sobie układ partnerski, w którym całkowita uwaga skupiona jest na Tobie, na tym, czego chcesz w życiu i na tym w jaki sposób osiągać zaplanowane cele. Coaching indywidualny jest, jak posiadanie prywatnego pilota podczas podróży, jaką jest Twoje życie, kogoś, kto pomaga Ci odnaleźć drogę i podążać nią. Coaching osobisty jest skierowany do osób, które są gotowe, by przeprowadzić ważne zmiany w swoim życiu.
Czy potrzebujesz osobistego coacha? Jeśli już wiesz, kim jesteś naprawdę, określ swój cel. Postaraj się odkryć swoje pasje. W tym momencie możesz potrzebować pomocy coacha. Jeśli jesteś na drodze ku wykorzystaniu swoich pasji i dzięki nim zarobieniu pieniędzy, najprawdopodobniej coach nie jest Ci potrzebny. Jeśli zmagasz się z odkładaniem na później lub brakiem odpowiedzialności, jesteś zdezorientowany i nie wiesz, co zrobić z własnym życiem, sięgnij po pomoc coacha. http://www.coachingskype.com.pl/
Medium
str. 50
Bożena Wojciechowska
Integracja oddechem Słowa nie uczą. Nasza prawdziwa wiedza pochodzi z własnych doświadczeń. Dopóki będziemy niestrudzonymi zbieraczami doświadczeń i wyciągniętych z nich nauk, nasze życie wypełniać będzie pełnia uczuć, satysfakcji i radości. Jesteśmy Miłością, a żyjemy po to, by wyrażać to, kim naprawdę jesteśmy. („Kalendarz Hicksów”)
Czynnikiem integrującym (harmonizującym) jest oddech. Bóg stworzył człowieka i TCHNĄŁ w niego życie – bez oddechu nie możemy żyć. Oddech jest tym, co sprawia, że poszczególne elementy ciała, psychiki i nasze działania współpracują ze sobą, tworząc nasz dobrostan. Jednak sam oddech nie przyniesie nam pożądanych skutków - zharmonizowania naIntegracja oddechem to usuwanie blo- szego wnętrza - w trakcie ćwiczeń pokad i wprowadzanie harmonii. trzebna jest też odpowiednio skupiona Integracja to uczynienie całości z od- świadomość. dzielonych części. Jest to całkowite psychofizyczne uzdrowienie. Oddzielając cząstki naszego wnętrza za Oddzielone części są tymi obszarami pomocą tłumienia emocji, wycofujemy świażycia - zdrowia, stanu psychicznego oraz domość z obszaru przyczyn lęku, a tłumiąc działania - w których ciągle coś nam nie wy- kolejne emocje blokujemy dostęp ożywczej chodzi i dlatego sprawiają nam ból. Ból rodzi energii do danej części ciała fizycznego. By lęk, a lęk tłumimy, powodując kolejne od- doszło do stłumienia emocji psychicznych, dzielanie cząstek nas samych. Tkanki nie na poziomie ciała fizycznego częściowo otrzymują potrzebnej im dawki energii, co wstrzymujemy oddech reagując, jak w sytuasprawia, że czujemy się słabsi. Czując sła- cji zagrożenia, decydując się na atak lub bość, czy to fizyczną czy psychiczną, choru- ucieczkę. Spłycając lub zatrzymując odjemy, a nasze działania nie przynoszą dech mamy wrażenie, że pozbywamy się lęoczekiwanego skutku. Oddzielenie zaburza kowych emocji, tymczasem je upychamy wewnętrzną harmonię i sprawia, że narządy głębiej, spychając w nieświadomość, a nasz fizycznego ciała nie współpracują odpo- organizm dostarcza krew do tych obszarów wiednio, hamując lub pobudzając się wza- ciała, które są odpowiedzialne za reakcję jemnie, skutkiem czego część jest atak–ucieczka, zubożając za to inne. Przy wyłączona, a inna część działa nadmiernie. tym lękowe emocje wcale nie znikają, zapiMoże to objawiać się zatrzymaniem, zmniej- sują się na matrycy podświadomości, aby szeniem (lub zwiększeniem) produkcji niektó- przypomnieć się nam w kolejnej, podobnej rych hormonów, może niekontrolowanym sytuacji, którą, dzięki temu przypomnieniu, wzrostem komórek (nowotwory), zaburze- oceniamy jako traumatyczną. niami pracy układu odpornościowego, a także zaburzeniami funkcjonowania psychiki
str. 51
Medium
Praktycznie Integracja oddechem
Etapy integracji za pomocą oddechu : 1. Oddech łączony. 2. Świadomość ciała. 3. Świadomość i akceptacja odczuwanych myśli i emocji. 4. Relaks. 5. Zrozumienie iż cokolwiek się dzieje, dzieje się dobrze. Integracja.
Przykład : Jednej z osób, ćwiczących ten etap integracji, przypomniało się, jak dawno temu w restauracji podano jej zupę z pływającym w niej żywym karaluchem! Osobą tą wstrząsnął spazm, zaczęła płakać, tak, jakby kiedyś dawno uznała się skrzywdzoną takim potraktowaniem Wydawałoby się - zdarzenie nie powinno wywoływać aż tak wielkiej traumy, by reagować na jego wspomnienie aż tak mocno, ale zapewne było ono wierzchołkiem góry lodowej, pod którym kryła się cała masa wspomnień o podobnej wymowie. Pod tym wierzchołkiem mogło się kryć poczucie lekceważenia, pogardy, braku szacunku, wyszydzania przez innych, zanotowane w podświadomości omawianej osoby. Krył się tam nieuleczony ból, lęki i brak wiary w siebie. Stłumienie spowodowało odcięcie pewnych obszarów od dostaw energii i powietrza i teraz, pod wpływem intensywnego oddechu, przykre wspomnienie wydobyło się na powierzchnię.
1. Oddech łączony polega na SWOBODNYM ,ciągłym głębokim oddychaniu, bez robienia przerw miedzy wdechem i wydechem (oraz bez przerw między wydechem a wdechem). Dobrze jest skupić się na oddechach licząc: 1,2,3,4,5 – wdech , 1,2,3,4,5,6….10 – wydech. Wydech zawsze powinien być mniej więcej dwa razy dłuższy niż wdech. Oddychamy nosem. Aby zapobiec hiperwentylacji (jej objawy to zawroty głowy, brak tchu i wrażenie paniki), przez pierwsze kilka dni ćwiczymy oddechy zaczynając od 10 i codziennie dodając jeden lub kilka więcej, w zależności od samopoczucia. Sesja oddechowa nie powinna trwać dłużej niż 30 minut. W wypadku podobnych odczuć jak opiW drugim tygodniu ćwiczeń już jesteśmy sane, należy zaakceptować swoją reakcję, odporni na hiperwentylację i możemy za- będąc równocześnie w pełni świadomą cząć właściwe ćwiczenia. obecnej chwili. Dalsze głębokie oddychanie powoduje odżywienie obszaru odpowie2. Świadomość ciała. dzialnego za stłumienie w psychice oraz Podczas oddechu, nadal licząc, sta- w ciele fizycznym i integrację czyli uzdrowieramy się skupić na wrażeniach odczuwa- nie i fizyczne i emocjonalne. nych w fizycznym ciele. Możemy czuć mrowienie, ciepło w jednych, zimno w innych obszarach lub doznawać innych odczuć, jak lekkość czy lekkie ugniatanie – z reguły są one słabe i raczej przyjemne. 3. Świadomość i akceptacja odczuwanych myśli i emocji Kiedy już skupianie się na odczuciach fizycznych nie będzie nam sprawiać problemów włączamy kolejny element obserwację myśli i emocji, jakie pojawiają się pod postacią obrazów, słów i uczuć. W trakcie tej części ćwiczenia możliwe jest przypomnienie sobie jakiegoś dawno zapomnianego przeżycia, które nas w jakiś sposób kiedyś poruszyło.
Medium
str. 52
Praktycznie Integracja oddechem
4. Relaks. Podczas sesji oddechowej, kiedy oddychanie i świadomość emocji aktywuje stłumienia, właśnie relaks i umiejętność odpuszczenia emocji oraz pozwolenie sobie na odprężenie powoduje uzdrowienie. „Odpuszczenie” oznacza poddanie się własnej mocy uzdrawiającej. Wprowadzenie do swego wnętrza spokoju i wewnętrznej ufności, wraz z głębokim oddechem, odniesie najlepszy skutek uzdrawiający. Ciało człowieka zaprojektowane jest na samo-uzdrawianie. Tymczasem to nasze negatywne myśli i emocje blokują uzdrowicielskie zdolności, wprawiając w ruch cały mechanizm blokad, tam i zapór. Brak lub nadmiar wytwarzania hormonów jest spowodowany przez uszkodzenia w systemie procesów chemicznych, ale te uszkodzenia spowodowane są przez blokady utworzone stłumieniami emocjonalnymi. Życie każdej jednostki jest unikalne. Nie ma dwóch identycznie reagujących osób. Każde przeżycie ocenione jako negatywne „dokłada” cegiełkę do tamy, a każde pozytywnie odebrane wydarzenie rozpuszcza te cegiełki. Miejsce odkładania się blokady zależy od wrażliwości danej osoby, od umiejętności przeżywania emocji . Niektórzy twierdzą, że wyrażanie negatywnych emocji jest sposobem na ich likwidację. W istocie „wyrażając” emocje nie tylko się ich nie pozbywamy ale też tworzymy następne. Osoba, mająca w sobie wiele złości, wyrzucając tę złość na otoczenie, nie tylko nie oczyści się trwale z nagromadzonej wrogości, ale ja wzmacnia, tworząc wzór nawyku wybuchania gniewem. Z pewnością usunie ciśnienie na powierzchni, ale nie
str. 53
osiągnie długotrwałego efektu, przeciwnie, zyskując sobie nowych wrogów utwierdzi się w przekonaniu o swojej krzywdzie idącej z zewnątrz.
5. Integracja – harmonizacja, uzdrowienie. Nie ma potrzeby dążenia do integracji. Podczas procesu oddychania, według powyżej podanych punktów, zachodzi ona samoistnie. Uzdrawianie jest skutkiem „puszczenia” negatywnych traumatycznych wspomnień, przyzwolenia na oczyszczenie pamięci podświadomej i zaakceptowanie nowego stanu. To nieakceptowanie swojej sytuacji oraz niechęć w wypróbowywaniu nieakceptowanych przez ogół społeczeństwa sposobów pokonywania trudności jest największą przeszkodą w osiągnięciu uzdrowienia. Mają tu znaczenie kody jakie wprowadzono nam do umysłu typu TO SIĘ NIE DA , nie uda się – wszyscy tak mówią, więc nie warto próbować.
Jednak warto i bezpiecznie jest spróbować. Warto jest ćwiczyć systematycznie przez co najmniej 30 dni. Trzydzieści dni to niewiele, jak na usunięcie blokad, zważywszy, że tworzyliśmy je od wielu lat bo, jak wykazały ostatnie badania, od pierwszych tygodni życia płodowego. Ćwiczenia oddychania są naprawdę bardzo proste i bezpieczne. Są one o wiele mniej zabierające wysiłku niż utrzymywanie blokad . Utrzymywanie stłumień to dla organizmu bardzo ciężka praca połączona z wielkimi ubytkami energii. Nie zawsze jesteśmy świadomi jaki to jest wysiłek dla naszego ciała, jednak nasze dolegliwości wymiernie nam to ukazują.
Medium
Ta książka jest dla Ciebie, jeśli przeczytałeś już mnóstwo książek, oglądnąłeś mnóstwo filmów, które opisują jak działa prawo przyciągania, wszechświat, energia kwantowa i przekonują o tym, że marzenia mogą się spełniać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a mimo wszystko... – masz problemy z przyciągnięciem najdrobniejszej rzeczy. – masz już dość swojej kiepsko płatnej pracy, której w dodatku nienawidzisz – jesteś zmęczony nieustannym zamartwianiem się, jak zapłacić wszystkie rachunki w terminie. – Twoje zdrowie bez przerwy szwankuje i wciąż czujesz się słabo – zamiast żyć w cudownym związku, w którym jesteś kochany i doceniany, wciąż trafiasz na nieodpowiednich partnerów czy partnerki. I pomimo całej wiedzy, którą już posiadasz, masz wrażenie, że to co jest opisywane w książkach i filmach, nie działa w Twojej rzeczywistości. Nie będę w niej przekonywać, że prawo przyciągania działa. Istnieje obszerna literatura na ten temat. Celem tej książki jest pokazanie, jak teoretyczną wiedzę przełożyć na praktykę. Proponuję tutaj 28 dniowy trening, który później można samemu kontynuować oraz modyfikować do własnych potrzeb. Mój trening pozwoli Ci wprowadzić w życie teorię, o której dotąd czytałeś. Ta książka nie tylko pozwoli Ci urzeczywistnić jakieś marzenie. Ta książka sprawi, że spełnianie marzeń stanie się Twoim stylem życia.
Książka ukaże się już wkrótce – więcej informacji pod adresem: http://czaroferek.blogspot.com/
Medium
str. 54
Katarzyna Hojan-Sitkowska kochająca życie nauczycielka Vedic Art nauczycielka Reiki http://nauczycielvedicart.blogspot.com http://motyleduszy.blogspot.com
Moje Vedic Art Pytania
magająca... Bywa, że to na niej kursanci płaczą, bo dotykają pierwszy raz w życiu swoich Kursanci zadają mi wiele pytań jeszcze uczuć. Bywa tak... Dlatego jestem cały czas przed warsztatami. Zebrałam je i odpowiem, obok, by wesprzeć i pomóc przejść. może kogoś jeszcze nurtują. • Malujesz w intencji i czy modlisz się malując czy unikasz myśli? - Czy przygotowujesz się jakoś do maloDziękuję Ci za to pytanie! Zdecydowanie wania (medytacja, muzyka, kadzidła itd.) ? Zasadą Vedi Art jest całkowita cisza. Tak rozgraniczam malowanie w czyjejś intencji, w dźwiękach, słowach, myślach, jak i dozna- a Vedic Art. Vedic Art jest naszym osobistym proceniach. Nie wskazane zatem są wszelkie kasem. Wymalowujemy to co jest ważne dla nadzidełka, olejki i pachnące świece. Stan malowania z podświadomości jest szego wnętrza. To, czego do końca sobie nie stanem krystalicznej czystości świadomości uświadamiamy. Często zdarza się, ze gdy pokazujemy osoby. Każda muzyka czy zapach niesie ze sobą energię i przekaz twórcy, czy dar- nasze obrazy innym, one rezonują w nich czyńcy. A tutaj istotne jest, by wszystko było i dzieje się magia vedic... Pan Krzysztof, mężczyzna z krwi i kości energią malującego. Ważne są znaki, które przychodzą i wymalowują się na obrazie. Do potrafił stać przed jednym z moich obrazów i płakać, „widząc w nim” swoją relację tego potrzeba ciszy i czystości. Zdarza się, że na początku może może z mamą. Dlatego ciągle powtarzam, że być z tym kłopot. Jesteśmy przyzwyczajeniu w vedic art autorem jest malarz i każdy oglądo bodźców z zewnątrz – radio, dzwonki te- dający. Zresztą, tak się powinno doświadlefonów, rozmowy wokół, dostęp do zapa- czać każdy przejaw sztuki – z głębi czystego chów. Wszystko to odciąga nas od naszego serca. Malowanie w intencji jest natomiast świawewnętrznego głosu. domym przeniesieniem swojej energii do tej Vedic daje nam rozwiązanie na ten kłopot już w pierwszej zasadzie. Ona to bowiem osoby, dostrzeżenie jej doznań, aury, douczy nas zejścia w swój punkt ciszy, w swoją świadczanie drugiej osoby. Wówczas w zależgłębię. Pierwsza zasada tak prosta, a tak wy- ności od intencji jaką mamy możemy przelać tą nową energię na płótno.
str. 55
Medium
Praktycznie Moje Vedic Art
Medium
str. 56
Praktycznie Moje Vedic Art Pojawiła się we mnie możliwość malowania dla kogoś, "czytania" jego potrzeb, zmieniania tego, co wymaga zmiany. Gdy obdarowany medytuje z obrazem, ma go w swoim zasięgu, zmiana utrwala się. A po czasie zostaje na stałe. Nie jest to jednak Vedic Art, choć jego zasady pięknie się komponują na obrazach-przekazach. Zwrócę też uwagę na fakt, że nie każda rozlana na płótnie farba jest obrazem Vedic Art. Wbrew pozorom tu nie ma miejsca na przypadkowość. Każdy sygnał, który wypływa z naszej podświadomości jest znakiem, nie może więc być przypadkową plamą. Jeśli nią jest, to znaczy, że nie wyciszyliśmy umysłu, nie zeszliśmy to punktu ciszy, nie pozwoliliśmy z jakiś powodów naszej podświadomości dojść do głosu. To widać i czuć na obrazach. Bywa, że na obrazie jest namalowana jedna kropka, a w globalnym odbiorze jest to wołanie o pomoc. • Co to znaczy, że malując przepracowujesz coś i skąd wiesz, że proces się zakończył? Najprościej... Energia podąża za świadomością. Jeśli pracujemy w głębokiej Ciszy, nasze doświadczenia układają się zgodnie z zasadami Vedic Art. Równowaga, balans... cóż więcej trzeba, by "rozwiązać problem"? Tylko poddać się instynktowi i podświadomości, która wyciąga nam na płótno gotowe rozwiązania. Tu nie ma miejsca na chaos, pośpiech i otwieranie oczu, by dobrać odpowiedni kolor farby :)) Tu jest głęboki stan ciszy. Dla mnie to medytacja w ruchu. Coś najpiękniejszego co mam zaszczyt doświadczać. Tak więc wewnętrznie czujesz kiedy proces się kończy. To nie zawsze jest przy jednym podejściu do obrazu. Bywa, że przemalowujemy go wielokrotnie, tyle ile razy zmienia się nasze "spojrzenie" na temat, na którym pracujemy. Do tego trzeba
str. 57
odwagi przed samym sobą. A to trudne....ale nie niemożliwe. Uczę tego z miłością, bo wiem ile mi to na początku sprawiało kłopotu. • I czym właściwie jest vedic art. Wbrew pozorom Vedic Art jest jasno określony przez jego twórcę Kurta i w taki sam sposób prowadzony teraz przez jego syna, Johannesa Källmana. Zasad jest określona ilość. Tekst zdań-kluczy jest ujednolicony. Sposób prowadzenia warsztatów tożsamy dla wszystkich. Dzięki temu, że spotkałam cudownych ludzi na mojej drodze wiem też, że każda zasada Vedicowa ma odbicie i harmonizuje z odkryciami świata nauki o funkcjonowaniu mózgu. Każda! Tak więc mój zachwyt i atencja dla światłości Kurta rośnie z każdym namalowanym obrazem - miał lśnienie i dostęp do wspaniałej wiedzy. Nie jest jednak tak, że Vedic Art jest "cudowne, krystaliczne", takie czy śmakie. Vedic Art jest cudem samym w sobie, ale te wszystkie przymiotniki to tylko chwyty marketingowe. A tu trzeba spokoju i miłości. Każdy uczeń dostaje dokładnie takiego nauczyciela na jakiego jest gotowy i taki sposób przekazania wiedzy (lub jej nie otrzymania) jaki jest dla niego najlepszy. Ja jestem wymagającym nauczycielem. Uświadomiłam sobie to niedawno i dlatego podziękowałam wszystkim moim Uczniom za ich miłość do siebie, szacunek do mnie... bo widzę jak cudownie się rozwijają mimo tego, że ja nie wszystko podaję na tacy. Że uczę poszukiwania... wiedzy, siebie w sobie. To jest szkoła dla osób pozbawionych konformizmu. Moi uczniowie wiedzą co oznacza "hmmm" Trafiają do mnie wspaniałe osoby pełne chęci zmiany, determinacji i samoświadome. Jestem ogromną szczęściarą! Z całego serca Wam kochani dziekuję i otulam Was Światłem.
Medium
Vedic Art Katarzyna HojanSitkowska
"Vedic Art nie naucza malowania. -Nie! - Vedic Art przypomina jak malować. Vedic Art pamięta jak sztuka może być tworzona. Od samego początku, kiedy poznajemy siedemnaście zasad Vedic Art, zaczynamy odtwarzać sobie również całą historię stworzenia, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Vedic Art zawiera w sobie mapę nawigacyjną. Użyj kompasu, który znajduje się w Twoim umyśle i znajdź drogę do miejsca pokoju w Twoim sercu. Wtedy, kiedy zanurzysz pędzel w świetle, przestrzeni i błogości - namalujesz wieczność. Kiedy wnikniesz w swoje dzieło – w Twoim wewnętrznym dialogu – odnajdziesz szyfr, ujawniający, jak żyć i jak dzieło może otworzyć drzwi do nieba na ziemi." - Curt Kallman
Warsztaty dedykowane są osobom, które: pragną wznieść się ponad własne ograniczenia, czują się wewnętrznie wypalene i poszukują inspiracji do pracy, zgubiły perspektywę w życiu. poszukują ścieżki rozwoju osobowości, chcą zrozumieć siebie, swoje emocje, uczucia, chcą odzyskać spontaniczność myślenia i radość tworzenia, nigdy nie malowały i twierdzą, że nie potrafią malować, malują i chcą poznać nowe metody ekspresji poszukują spokoju i ciszy
Zapraszam na warsztaty w dowolnym miejscu w kraju i co drugi weekend w pracowni
Visit us
ON Medium
+48 606215659 Grunwaldzka 183 Bydgoszcz
www.facebook.com/nauczyciel.vedicart nauczyciel.vedicart@gmail.com
str. 58
Magicznie
Małgorzata Kołakowska runistka, nauczyciel Reiki http://mannaz.pl
Runa Gebo Siódma runa starszego futharku.
Runa związana z równowagą. Tłumaczenie jej nazwy oznacza "dar". Motto pasujące do tej runy: "Mając obdarzaj. Obdarzając otrzymasz. Byś zawsze był kochany. Byś zawsze kochał".
dzie pomagać w rozwoju. Można nią wspierać pierwsze, nieśmiałe uczucia, aby były najpiękniejszym wspomnieniem przez całe życie. Może być użyta w związkach, które przeżywają kryzys, jako harmonizujące remedium, wspierając miłość, przyjaźń, partnerstwo. Zawieszenie jej przy łóżeczku dziecka przyniesie mu dar kochania i bycia kochanym w życiu.
Potocznie nazywana runą miłości. Wspiera harmonijne związki; pomoże w przyciągnięciu osób, które mogą stać się partnerem-przyjacieRównowaga, o której mówi runa Gebo, to lem; taka osoba będzie cię dobrze rozumieć i bę- równowaga w dawaniu i braniu we wszystkich
str. 59
Medium
Magicznie Runa Gebo
Gebo jest opiekunką osób wykorzystywanych przejawach życia. Bądźmy sami w równowadze, wtedy nasze związki z innymi też będą harmo- przez innych. Pomoże ustrzec się przed osobami nijne. Dobrze rozumiejąc siebie można przeka- zainteresowanymi wyłącznie braniem, ale także zać dar Gebo ludziom spotykanym na swojej wskaże w jakich sytuacjach życiowych ta cecha drodze. Z jej pomocą przestaniemy się wstydzić przejawia się i w nas. To stanie się wskazówką prośby o pomoc w razie konieczności, a także jak postępować. Wyjaśnieniem jest przesłanie będziemy mieli odwagę jej udzielać. Pamiętajmy, runy Gebo: Miłość do wszystkich istot żyjących. że wszystko co czynimy, wraca do nas trzykrotnie pomnożone! Tak więc czyniąc dobro, otrzymamy Żywioł – ogień je kiedyś od kogoś. Wystrzegajmy się czynienia Głoska – G zła, pamiętając o tej zasadzie. Kolor – błękitny
Znaczenie Gebo wiąże się także z szeroko Energetyka terapeutyczna – problemy pojmowaną wymianą. Nie tylko przedmiotów, ale z całą sferą seksu, zarówno w zakresie fizycztakże wiedzy i emocji. W skali kosmicznej, to jed- nym (choroby okolic genitalnych), jak i psycholoność wszystkiego - ludzi, zwierząt, roślin, mine- gicznym (trudności w nawiązywaniu kontaktów, rałów. Brak tej jedności przyniósłby poczucie problemy z erekcją lub ejakulacją, oziębłość płciowa itp.) bardzo wielkiej samotności...
Opiekunka ludzi urodzonych między 9. a 23. września. Ludzie urodzeni w tym czasie są niezwykle szczodrzy, gościnni, łatwo akceptujący inne osoby. Dla bliskich niezwykle serdeczni, ceniący sobie ich obecność i pomyślność. Łatwo nawiązują kontakty towarzyskie i podtrzymują je chętnie. Nie oceniają innych ludzi pod kątem przydatności – jeśli kogoś lubią, to spontanicznie. Osoby przebywające w otoczeniu ludzi urodzonych pod symbolem runy Gebo czują się bezpieczni i dowartościowani. Miłość jest niezwykle istotna dla "Gebowców", wręcz tęsknią za kimś, z kim nawiążą całkowitą wspólnotę dusz. Mają zaufanie do partnera, ale wymagają od niego wierności, sami też postępując w ten sposób. Przy uważnym spojrzeniu na rysunek runy Gebo można zauważyć, że składa się ona z czterech run Kenaz. Opiera ona swą energetykę na czterech podstawowych żywiołach, aby działać na wszystkich poziomach życia. Z jej pomocą osiągniemy jedność – z Bogiem, sobą i innymi ludźmi; wyrównamy stany emocjonalne zachwiane przez wszechobecny stres. Pamiętajmy też o naturze. Rabunkowa gospodarka sprowadza na nas coraz groźniejsze skutki. Postępujmy świadomie: biorąc od natury, należałoby coś dać w zamian...
Medium
Talizman – dla osób samotnych, które poszukują partnera; dla zakochanych, aby związek rozwijał się harmonijnie; dla przyjaźni, aby była serdeczna i trwała; dla harmonijnych i spokojnych kontaktów w pracy. Remedium Feng Shui W rejonie południowo-zachodnim, odpowiedzialnym za miłość, szczęście i partnerstwo. Elementy – Kenaz, Mannaz, Dagaz
Inna nazwa: Gebu
Interpretacja rozkładu Runa Gebo obecna w jakimkolwiek rozkładzie dotyczącym sfery uczuciowej jest bardzo dobrym prognostykiem. Przewiduje dobry związek, oparty na zasadzie partnerstwa, we wzajemnym poszanowaniu i z płomiennym uczuciem. W towarzystwie Fehu zapewnia o satysfakcjonującym poziomie finansowym przyszłej rodziny; w towarzystwie Raido przewiduje wspaniałą podróż poślubną lub częste podróże u boku partnera; w towarzystwie Kenaz podejrzewa romans w pracy. Tylko, gdy towarzyszy jej Durisaz należałoby się zastanowić, czy wybór jest na pewno dobry...
str. 60
Magicznie Runa Gebo
str.61
Medium
Medium
str. 62
Adrian i Gabriel
Cedrowe Wzgórza to pracownia ezoteryczna, w której wszystkie produkty to autorskie pomysły, kompozycje i receptury. Wszystko, co robimy, tworzymy samodzielnie – począwszy od koncepcji, aż po produkt finalny. Kupując w naszym magicznym sklepie, ludzie mają pewność, że nie dostaną maszynowo odlanej świecy, czy innego przedmiotu z taśmy produkcyjnej. Stawiamy na oryginalność i unikatowość produktów. Wierzymy, że oprócz swoich magicznych właściwości, naszym Klientom zależy również na rzetelnym wykonaniu i jakości. Cedrowe Wzgórza tworzone są przez dwie osoby – Gabriela, wiccanina i Adriana, asatryjczyka. Na zderzeniu dwóch silnych osobowości powstała właśnie cedrowa pracownia. Jest jeszcze oczywiście Kota...tak, tak „Kota” to imię… Kota jest zawsze przy nas i nadzoruje produkcję każdej rzeczy. Skąd wziął się pomysł na Cedrowe Wzgórza? Obydwoje wychowani byliśmy w szacunku do Natury i cyklów, jakie nią rządzą. Magia od zawsze była w naszym życiu, lecz często codzienność zmuszała do tego, by zajmować się zupełnie czymś innym. Wiedza, nauka i doświadczenie, zdobywane przez lata, narastało, chcąc znaleźć gdzieś swoje ujście. Około dwa lata temu, podczas wiosennego spotkania z przyjaciółmi, narodziła się idea Cedrowych Wzgórz. Poszliśmy za ciosem. Uznaliśmy, że nadszedł ten czas, by swoją pasję, życie i wiarę przekuć w sposób na życie. Obydwoje jesteśmy plastykami z wykształcenia (Gabriel również ukończył studia psychotroniczne), więc manualne prace nie stanowiły dla nas większego wyzwania. Po-
str. 63
łączyliśmy więc swoją wiedzę z zakresu ezoteryki ze zdolnościami plastycznymi i stworzyliśmy pierwszą serię magicznych świec, olejków, kadzideł i magicznych soli. Wszystko oparte o autorskie przepisy, znajomość ziół, kolorów i ich sposobu oddziaływania. Okazało się, że nasze produkty bardzo szybko zdobyły grono stałych odbiorców. Z czasem, nauczeni doświadczeniem, zaczęliśmy modyfikować i zmieniać pewne elementy. Nieustannie dążymy do perfekcji, bo Cedrowe Wzgórza to nasze dziecko, a swoje dziecko pielęgnuje się cały czas!
Medium
Magicznie Cedrowe Wzgórza
Ideą, przyświecającą nam w pracy, jest chęć pomocy innym w ich problemach i odnalezieniu własnej drogi. Cedrowe Wzgórza to także próba uczenia ludzi, że magia jest w nas i towarzyszy nam ona każdego dnia. Podczas tworzenia swoich produktów, opieramy się na różnych systemach wierzeń, zgłębiając każdy z nich i wyciągając to, co najcenniejsze. W naszym asortymencie operujemy magią świec, kadzideł i olei magicznych, magią symboli, butelkami czarownic i wieloma innymi. Opieramy się mocno na pogaństwie i wierzeniach ludowych. Chcemy odgrzebać to, co zostało zapomniane i nauczyć ludzi, że ta wiedza ma zastosowanie również dziś. Inspirujemy się również Kabałą (cała linia produktów archanielskich, pieczęci i zapomnianych symboli) oraz innymi wierzeniami spoza naszego kontynentu. Wszystko po to, by spełnić oczekiwania jak największej grupy odbiorców, a przy okazji pogłębić wiedzę i mieć z tego dużo radości i satysfakcji. Naszymi Klientami są ludzie z różnych stron świata, na różnych stanowiskach. Każdego z nich traktujemy indywidualnie, trochę nawet jak przyjaciela, któremu chcemy pomóc. Razem
Medium
z nim szukamy odpowiedniego rozwiązania i wyjścia z różnych sytuacji. Oczywiście zdarzają się osoby które nie chcą wchodzić w żadną inną relację poza „kupuję – płacę – dostaję”, ale takich ludzi zdecydowanie jest mniej. Najmilsze i najbardziej motywujące dla nas jest to, kiedy otrzymujemy telefony lub maile od ludzi, którzy opowiadają o zmianach i zaskakujących „zbiegach okoliczności” po użyciu produktów. Zmiany następują wtedy, gdy jesteśmy na nie gotowi. Taki pozytywny odzew powoduje, że nabieramy więcej siły i energii do dalszej pracy. Dzięki temu wiemy, że to, co robimy, ma sens. Bardzo szybko okazało się, że najwięcej Klientów jest z polecenia. Kiedy zdarzy nam się połączyć pewne fakty, okazuje się, że ludzie, którzy gromadzą się wokół Cedrowych Wzgórz, zaczynają już budować magiczną społeczność. To było nasze marzenie, by nie stworzyć kolejnego sklepu ezoterycznego (w którym człowiek jest tylko Klientem), a ciepłe miejsce do którego ludzie będą z chęcią powracać, nie tylko po to, by coś kupić, ale by porozmawiać, wymienić się doświadczeniem i spostrzeżeniami. Najważniejszy jest człowiek.
str. 64
Magicznie Cedrowe Wzgórza
Bardzo istotną informacją dla naszych odbiorców jest to, że wszystkie produkty są ręcznie wykonane i robione tak naprawdę tylko przez dwie osoby. Dzięki temu mamy kontrolę nad tym, co wychodzi do Klienta i pewność, że jest tak, jak być powinno. Ważną informacją jest również to, że nie korzystamy z produktów zwierzęcych – kości, skóry. Jedynym elementem pochodzenia zwierzęcego z jakim mieliśmy do czynienia w naszej pracowni, to pióra i wosk pszczeli. Natomiast w przypadku drewna i ziół (które w większości sami zbieramy w różnych regionach Polski), nasze zbiory zawsze odbywają się w sposób nieinwazyjny dla danej populacji. Mamy świadomość tego, że nie możemy zebrać wszystkiego, skoro za rok chcemy znów tam wrócić. Drewno zbierane ze ściółki leśnej lub rytualnie pozyskane od drzew (pilnując, by jak najmniej uszkodzić dany okaz). Wszystko w zgodzie z Naturą, cyklami Księżyca i porami roku. Oprócz produktów dostępnych w ciągłej sprzedaży, oferujemy również szereg możliwości indywidualnych zamówień. Mamy również produkty w bardzo krótkich seriach. Pojawiają się i znikają, a ich zdobycie to wyjątkowa okazja dla wszystkich, którzy na bieżąco pilnują nowości w naszym sklepie. Podczas pracy (dobieranie produktów, składników i dopasowywanie zamówienia do indywidualnych potrzeb) korzystamy również z Tarota, Run i wahadeł. Wszystko po to, by jak najlepiej skomponować zamówienie dla tych, którzy sami nie potrafią tego zrobić, a którzy potrzebują pomocy.
str. 65
Cedrowe Wzgórza to sposób na życie, pasja, chęć dzielenia się wiedzą i pomocy innym. To magia jaka otacza nas każdego dnia. Cedrowe Wzgórza – magiczne narzędzia, które odmienią Twoje życie!
zdjęcia autorów
Medium
Magicznie Cedrowe Wzg贸rza
Medium
str. 66
Literacko
Grażyna A. Adamska
Bractwo Dusz „Odyn, Odyn, Odyn”- słyszała we śnie Grace. Znowu znajdowała w ciemnej piwnicy, stała za jakimś ogromnym cieniem, czuła strach. W plecy uderzały ją gałęzie wiązu. Pchały ją do przodu. Ręce się jej trzęsły. Nagle cień zaczął się odwracać, zobaczyła straszne oczy zbliżające się do jej twarzy. Chciała zacząć krzyczeć, gdy nagle poczuła, że ktoś ją obejmuje i usłyszała głos Davida. – Jestem tutaj – szepnął uspokajająco. Oczy spojrzały na twarz chłopaka i zniknęły, pozostawiając opadające płatki fioletowych kwiatków. – Fiołki – powiedziała Grace, rozpoznając rośliny. I podskoczyła na łóżku, budząc się. Za nią podniósł się David. Dziewczyna oddychała ciężko i spoglądając na chłopaka, spytała: – Skąd wiedziałeś? – Zaczęłaś się rzucać na łóżku – odpowiedział. – Rozpoznałeś te oczy? David zaprzeczył. – Ale mamy kolejny trop – dodał. – Fiołki – potwierdziła dziewczyna. Położyła się, przytulając mocno do Davida. – Chyba się ciebie wystraszył – powiedziała, gdy trochę się uspokoiła. – Ciekawe, że sen powtarza się, gdy jesteśmy na wyspie. Tak jakby Dusza była z nią powiązana – zastanawiał się głośno chłopak. – Fiolek po angielsku to Violet, imię mojej babci – powiedziała po chwili Grace.
str. 67
– Myślisz, że ich coś łączyło? – zapytał David. Grace się podniosła i patrząc poważnie na chłopaka, odpowiedziała: – Zanim przyjechaliście na wyspę Pana Wu, opowiedział mi on krótką historię swojej wielkiej miłości. Opowiadał, że razem z najlepszym przyjacielem kochali jedną i tę samą kobietę. Potem coś się wydarzyło i on zerwał znajomość i przyjaźń. Poza tym, ciocia Beatrice mówiła, że babcia bardzo się przyjaźniła z Panem Wu i cierpiała, gdy ten zamknął się na swojej wyspie. Powiedziała też, że myślała, że Chang jest moim dziadkiem, bo tylko poprzez więzy krwi można przekazać Energię Uzdrawiania. – Myślała? To znaczy, że Chińczyk nie jest twoim dziadkiem? – wtrącił David. – Powiedziała, że na pewno nie, ale jeśli to ona była jego wielką miłością, a tym przyjacielem był... – zawiesiła głos, a chłopak dokończył: – Odyn. - Po czym stwierdził: – Czyli twoim dziadkiem jest ojciec Diany. – Grace spojrzała na niego z nieciekawą miną, a ten dorzucił jeszcze: – To wyjaśniałoby, dlaczego masz te sny i dlaczego do ciebie się zwróciła jego Dusza. – Chodź – powiedziała Grace – pojedziemy przepytać ciocię i mamę. – Co? – wykrzywił się David. – Jest piąta rano. – Po czym przysunął się do dziewczyny i szepnął: – To nasza noc poślubna. – Grace się uśmiechnęła. – Dobrze – wsunęła się z powrotem w objęcia Davida – ale o siódmej wstajemy i popłyniemy do miasta, ok? – poprosiła. David spojrzał na dziew-
Medium
Literacko Bractwo Dusz
czynę z błagalną miną, bo nie podobał mu się pomysł wstawania o tak wczesnej porze, i rzucił się plecami na łóżko. Grace położyła się obok i spoglądając na pierścionek, spytała: – Skąd wziąłeś wiśniowy agat? David spojrzał na nią zaskoczony, że wie, co to za kamień, i odpowiedział: – To pierścionek zaręczynowy mojej mamy. Grace podniosła się szybko i spojrzała na niego poważnie. – Twojej mamy? – Tak – odpowiedział – to pamiątka rodzinna, babcia mi go dała kilka dni temu. Powiedziała, że na pewno przyniesie nam szczęście – dodał. Grace pocałowała Davida. Nagle usłyszeli szum na korytarzu. – Chyba ktoś jeszcze się obudził – powiedziała Grace, odsuwając się od Davida i wstając z łóżka, mimo jego oporów, narzuciła na siebie dres. – Idę coś zjeść – powiedziała, a David patrzył na nią zrezygnowanym wzrokiem. Posłała mu buziaka przy wyjściu i zbiegła po schodach. Maya i Peter penetrowali lodówkę w kuchni. Grace opowiedziała im o śnie i o wnioskach, do jakich doszli z Davidem. Para patrzyła na nią zaskoczona. – Jeśli to prawda, to Diana jest twoją ciotką – powiedziała z niewyraźną miną Maya. – Mnie też się to nie podoba – odpowiedziała Grace. Do kuchni wszedł Arthur. – Ludzie, o tej porze się śpi! – powiedział, przeciągając się. – O ósmej mamy lekcje – wtrącił Peter, po czym skrótowo opowiedzieli mu sen Grace. – He! – podsumował Arthur – Skurczybyk umie włazić do snów? – Uśmiechnął się chłopak, myśląc o Davidzie. I krzyknął do niego, uchylając drzwi od kuchni: – Wejdź do mojego snu, na pewno jest dużo przyjemniejszy niż sen Grace. Wszyscy popatrzyli wesoło, a Maya szepnęła z politowaniem: – Temu to tylko jedno w głowie. – Arthur puścił do niej oko. – Uważaj, bo skorzystam z zaproszenia – usłyszeli nagle dobiegający z góry głos Davida.
Medium
Arthur zawadiacko spojrzał na Grace, potakując głową na znak, że umówił się z kumplem. Peter, przerywając zabawę słowną, powiedział do dziewczyny: – Jeśli to, co mówisz, okaże się prawdą, to podpytaj ciocię, czy twoja babcia nie miała jakiegoś tajemniczego schowka na strychu. – Spojrzał na Mayę i dodał: – Ja właśnie w takim miejscu znalazłem Księgę Bractwa mojej babci. Oboje spojrzeli na Grace. Ta pokiwała twierdząco głową i pobiegła się szykować do powrotu do miasta. Wchodząc do domu, Grace miała jeszcze godzinę czasu przed szkołą. Wbiegła do kuchni, gdzie zazwyczaj o tej porze można było spotkać ciocię, i zagadnęła: – Ciociu, znowu miałam ten sen. Ciocia spojrzała na nią zaciekawiona. W tym samym czasie weszła do kuchni mama. We trójkę usiadły do stołu, a Grace opowiedziała wszystko dokładnie, nie pomijając swoich wniosków. Kobiety słuchały uważnie, a ciocia, bardzo skupiona, analizowała każde słowo. – Chcesz przez to powiedzieć, że Odyn był moim ojcem? – zapytała zdziwiona Anna. Grace spojrzała na nią i wzruszyła ramionami. – Połączyłam tylko niektóre fakty – odpowiedziała i obie spojrzały na ciocię. Ta siedziała zamyślona. – Ciociu? – przerwała jej Grace. – To może być prawda – odpowiedziała, spoglądając raz na jedną, raz na drugą kobietę. Grace i jej matka zrobiły zaskoczone miny, a staruszka kontynuowała: – Odyn zawsze dbał o Violet, łączyła ich jakaś niezrozumiała dla mnie wcześniej więź. Zawsze mnie to dziwiło, ale tłumaczyłam sobie to tym, że był naszym Senseiem, a ona samotną matką, więc potrzebowała męskiego wsparcia. W normalnym świecie samotna kobieta, do tego z dzieckiem, ma pod górkę, ale w Bractwie zawsze wszystko jest wspólne. Stąd nikt nie przywiązywał głębszej wagi do tego, jak duża jest pomoc Odyna. Wszyscy go szanowali właśnie za to, że potrafił się nami wszystkimi tak zajmować. – Zgadza się – wtrąciła nagle matka Grace. – Pamiętam, że zawsze mogłam iść do niego ze swoimi problemami i nigdy nie odmawiał pomocy. Rzeczywiście, traktował mnie jak córkę.
str. 68
Literacko Bractwo Dusz
Ale on traktował wszystkie dzieci jak własne – dodała. Ciocia Beatrice przytaknęła głową, a po chwili zastanowienia powiedziała: – Jedna rzecz zawsze nie dawała mi spokoju... – Spojrzała na Grace i Annę, a te na nią. – Dzień przed narodzinami Diany. – To też dzień jego śmierci, tak? – wtrąciła dziewczyna, a obie kobiety pokiwały głowami. Staruszka kontynuowała: – Przyszedł do Violet i długo rozmawiali, zamknięci w jej pokoju. Zastanawiałam się, co mogło być tak ważnego, że Odyn przyszedł do niej przed śmiercią, zamiast spędzić ostatnie godziny z żoną... – Dał jej wtedy Runiczny Kamień Serca – wtrąciła nagle Grace, zaskoczona, że wpadła na ten pomysł. Kobiety spojrzały na nią, a ciocia potwierdziła. – Też tak myślę. - Po czym dodała: – Violet wyszła wtedy zapłakana, ale starała się to ukryć przede mną. Jeśli łączyła ich miłość, o której mówisz, to była jedyną osobą, której mógł wtedy zaufać. – Czyli, że poświęcili swoją miłość dla dobra Bractwa – podsumowała Grace. – I tak i nie – wtrąciła ciotka. – W końcu mieli Annę – powiedziała, uśmiechając się serdecznie do kobiety, gładząc ją po policzku. – No i wiedzieli, że urodzisz się ty – dodała, spoglądając na Grace. Ta również poczuła radość i zapytała z ciekawością: – Ciociu, czy teraz to ty jesteś Senseiem Bractwa? Staruszka spojrzała na Grace, potem na Annę i obie z dumą na dziewczynę. – Od wczoraj już nie – odpowiedziała kobieta. Grace spojrzała na nią zdziwiona. – Teraz jest nim David – dodała staruszka, a dziewczyna zrobiła duże oczy. Po chwili namysłu dziewczyna jeszcze zapytała: – Czy wiecie może, gdzie babcia mogła schować kamień Odyna? – kobiety spojrzały na siebie i zaprzeczyły, a Grace sugerowała: – Na strychu? W piwnicy? W jakimś tajemniczym schowku? Obie nie miały pojęcia. – No, trudno – westchnęła dziewczyna i pobiegła szykować się do szkoły. Arthur, odkładając książki do swojej szafki, wy-
str. 69
czuł nadchodzącą Ninę, która stanęła obok niego i oparła się prowokująco o ścianę. Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów. – Czego chcesz? – zapytał, dopychając zeszyty w szafce. – Może nauczysz mnie pływać na skuterze? – spytała, seksownie się do niego przysuwając. – Co!? – zawołał Arthur, spoglądając na nią z ironią. – Nie wyszło ci z Peterem, to przyssałaś się do mnie? Dziewczyna, nie reagując na ton chłopaka, przysunęła się i szepnęła mu do ucha: – Peter to dziecko, ja szukam mężczyzny. – Jasne – odpowiedział z politowaniem Arthur, zamknął szafkę i biorąc plecak, poszedł w stronę Davida, który obserwował całą scenę. Do dziewczyny podeszła Diana. Nina, patrząc za odchodzącym chłopakiem, powiedziała: – Niedługo będzie mój. – Obie się uśmiechnęły i poszły w przeciwnym kierunku. – Czego chciała? – zapytał z poważną miną David, gdy przyjaciel podszedł do niego.
Medium
Literacko Bractwo Dusz
– Nie udało jej się z Peterem – odpowiedział bez entuzjazmu Arthur i wymijając kolegę, wyszedł ze szkoły. David, dołączając do niego, po chwili spytał: – Dasz sobie radę? Ten spojrzał na kolegę i odpowiedział: – Daj spokój, to kaszalot! – Obaj parsknęli śmiechem i udali się w stronę swoich pojazdów. – Twoja imprezka urodzinowa będzie u mnie! – krzyknął Arthur, wsiadając do auta. David, ładując się na motor, spojrzał zniechęcony na kolegę. Ten, nie dopuszczając go do słowa, powiedział: – Daj spokój, stary! Dawno nie było imprezy, a to świetna okazja. Poza tym, lubię patrzeć, jak Grace wymachuje tyłeczkiem – dodał zaczepnie i z piskiem opon odjechał. David popatrzył na niego z szyderczą miną i zdążył jeszcze krzyknąć groźnym głosem: – Uważaj, stary! – Arthur zatrąbił i zniknął za zakrętem. Wieczorem, przed imprezą Grace przyszła do Davida nieco wcześniej. Chciała mu dać prezent bez świadków. Weszła do pokoju, gdy ten zakładał koszulę. Spojrzał na nią i uśmiechając się szeroko, podszedł i dał jej buzi. Grace ubrana była w wiśniową mini sukienkę z długim rękawkiem, lekko rozkloszowaną i, tradycyjnie, kozaczki do kolan na koturnie w kolorze sukienki. Uczesana była w koka, a pocieniowane włosy spływały jej po policzkach. Wyglądała ślicznie. – Mam dla ciebie dwa prezenty – powiedziała. David spojrzał na nią z zaciekawieniem. – Ten jest ode mnie. – Wskazała na niedużą, kwadratową torebkę, pięknie udekorowaną wstążeczką, i podała ją Davidowi. Chłopak zajrzał do środka i powoli wyciagnął zawartość, po czym zrobił bardzo zaskoczoną minę. – Skąd to masz? – zapytał, patrząc na unikatową płytę swojego ulubionego zespołu z autografami jego członków. Grace odpowiedziała tajemniczo: – Mam swoje kontakty. – David przysunął się do niej i dał jej namiętnego buziaka. A ten jest od Pana Wu – przerwała mu dziewczyna i podała małe pudełeczko. David otworzył je i zobaczył mały brelok do kluczy w kształcie motoru, wykonany z Bursztynu. – To Bursztyn, likwiduje działanie złych zaklęć. Pan Wu woli dmuchać na zimne – powie-
Medium
działa Grace, uśmiechając się. David spojrzał na nią uważnie. – Idziemy? – zapytała po chwili ciszy Grace. David odetchnął głęboko. – Idziemy – powiedział, biorąc Grace za rękę. Wychodząc, zatrzasnął za sobą drzwi. Arthur uwielbiał organizawać niezapomniane imprezy, więc i ta nie mogła pozostać bez rozgłosu. Jak zawsze, była cała szkoła. Gdy David i Grace się pojawili, Arthur zapowiedział chłopaka przez mikrofon i wszyscy zaśpiewali mu „Sto lat”. David zdążył tylko pokazać Arthurowi gest zabójcy. Potem wniesiony został ogromny tort i DJ zaprosił wszystkich na parkiet. Wszyscy szaleli w takt muzyki. Było dużo śmiechu i wygłupów. – Ludziska, zaczynamy zwalniać. – Arthur puścił wolną muzykę i dodał: – Specjalnie dla mojego najlepszego brata, który w końcu spotkał w życiu swoją Bratnią Duszę – wskazał na Grace i Davida. Para wesoło popatrzyła na przyjaciela, potem do siebie. Pozostali goście wiwatowali. Grace i David pocałowali się i przytulili w tańcu. Dołączyła do nich cała reszta gości. Arthur stał przy konsoli i obserwował salę, aż trafił na wpatrującą się w niego Ninę. Popatrzyli sobie w oczy. Nina oblizała prowokująco czubek butelki z wodą, którą popijała, ale Arthur zrobił tylko wściekłą minę i nie reagując więcej na zachowanie dziewczyny, zajął się kompletowaniem kolejnych płyt. Nad ranem Arthur zamknął drzwi za ostatnimi gośćmi. Potem przepłynął raz basen na tarasie i chciał iść do kuchni, gdy wtem natknął się na stojącą przed nim Ninę. Chwilę się zawahał, po czym wziął ręcznik i wycierając się, zapytał: – Jak tu wlazłaś? Dziewczyna, próbując dotknąć jego torsu, odparła: – Daj spokój – przysunęła się do niego – też czujesz to przyciąganie? Arthur przysunął się do niej i spoglądając jej głęboko w oczy, powiedział szeptem, ale stanowczo: – Spadaj stąd. – I poszedł otworzyć jej drzwi. Dziewczyna, ociągając się, ruszyła powoli za nim. Stając w drzwiach, spojrzała na niego. – Nie wygrasz ze swoją Energią – powiedziała i wyszła.
str. 70
Literacko Bractwo Dusz
Arthur zatrzasnął za nią drzwi i poszedł na lana łzami, szlochając. Arthur odetchnął głębiej piętro wziąć prysznic. Nina wychodząc, zauwa- i powoli przytulając ją, szepnął: – Kocham tylko ciebie. żyła Lidię, która szła do chłopaka. Przebiegła od Dziewczyna przylgnęła do niego mocno i postrony tarasu do domu Arthura, szybko zdjęła sukienkę i wskoczyła do basenu. Gdy usłyszała za- woli zaczęła się uspokajać. mykające się drzwi, wyszła z wody i owijając się ręcznikiem, weszła do salonu. – Arthur! – krzyknęła Lidia, wchodząc. – Przyniosłam ci klucze od auta, zostawiłeś u mnie, a jutro rano jedziemy do szkoły! – po czym spoj„Bractwo Dusz, Księga 1” rzała przed siebie i stanęła jak zamurowna. www.bractwodusz.com Wtedy pojawił się na schodach Arthur w ręczAutor: Grażyna A. Adamska niku, wyszedł właśnie spod prysznica. Lidia spojCertyfikowany Praktyk Theta Healing, rzała na niego ze łzami w oczach. Ten zdziwony Soul Body Fusion i Dwupunktu, zszedł kilka schodków i zobaczył w salonie Ninę. autorka serii książek dla młodzieży pt. – Lidia! – krzyknął, gdy ta wybiegała z domu. Wrócił szybko do pokoju, ubrał się w pośpiechu Bractwo Dusz, i zbiegł po schodach. Nina właśnie zapinała sumalarka Vedic Art kienkę i stała w drzwiach. www.spiraladusz.com Spojrzał na nią wściekły. www.blogbractwodusz.blogspot.com – Miałaś stąd spadać! – Dziewczyna się szyderczo uśmiechnęła. Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Mi– Myślałam, że macie do siebie choć odrobinę zaufania – powiedziała po chwili. lewska, Marzena Wiśniewska Arthur chwycił ją za szyję, przydusił mocno do Książkę można nabyć w księgarni Radściany, tak że dziewczyna nie mogła złapać oddewan – www.radwan.pl chu, i odpowiedział: – Jeśli jeszcze raz zobaczę cię krecącą się tutaj... – zawiesił głos, spoglądając z obrzydzeniem – to cię zabiję. – Po czym puścił Ninę i zatrzaskując drzwi, pobiegł w stronę domu Lidii. – Lidia! – krzyknął, wbiegając po schodach pod jej pokój. – Odejdź! – usłyszał w odpowiedzi od szlochającej dziewczyny. – Nic nie zaszło! Nie wiem, co ona robiła w salonie! – tłumaczył się chłopak. Rodziców Lidii nie było. Jak co roku o tej porze, byli na wyprawie po krajach skandynawskich. – Stała tam naga! – krzyczała zdenerwowana dziewczyna, dławiącym głosem. – Ty też byłeś tylko w ręczniku! – dodała. – Brałem prysznic! Nie wiedziałem, że tam jest! – krzyknął Arthur. Opierając głowę o drzwi do jej pokoju, dodał ciszej: – Lidia, proszę, kocham cię. Oni zrobią wszystko, żebyśmy się kłócili, jesteśmy wtedy słabsi. Usłyszał, jak Lidia przekręca klucz w zamku. Odsunął głowę. Lidia otworzyła drzwi. Stała za-
str. 71
Medium
Do nabycia - http://www.amazon.com
Medium
str. 72
Uniwersalnie
Aneta Śladowska
Podsłuchane na spacerze – Cześć! Dawno się nie widziałyśmy! – Cześć! Tak wiem, prawie z domu nie wychodziłam. Chandra mnie dopadła. Pozmieniało się u mnie. Łukasz mnie zostawił, nie mogę zapomnieć. Bardzo tęsknię za nim i jest mi smutno. Pięć lat razem! Jak on mógł mi to zrobić i to w taki sposób... Hm... no mniejsza z tym. Widzę, że Ty z pieskiem na spacerze! – Dobrze powiedziałaś „z pieskiem na spacerze”, bo tak naprawdę to wcale nie on ze mną:) Tylko dzięki Tigerowi wychodzę co najmniej dwa razy z domu na dłuższe lub krótsze spacery, dzięki czemu jeszcze nie obrosłam w tłuszcz. Można powiedzieć, że to on mnie wyprowadza na spacer, a nie ja jego. – Ha ha.. – No właśnie, dlatego ja jestem z pieskiem na spacerze. Wyobraź sobie: siódma rano, deszcz, zimno, wieje, a ten skomle przy moim łóżku, że też mu się zachciało! Musiałam się szybko ubrać i na spacer. Nie za długi spacer, ale krótki to z nim nigdy nie jest, bo on musi popsikać
str. 73
każdy krzaczek i trochę się wybiegać. Oczywiście trzeba przejść się do parku nawet o siódmej rano:) czy ulewa czy mróz - to nie mam wymówki. On tu rządzi. – Ale tak, jak mówisz – masz trochę sportu. – No tak i to jest pozytywna strona posiadania psa. Może jeszcze ogrzać nogi zamiast termoforu... Ale wracając do twojej sytuacji to może czas wybaczyć byłemu. – Wybaczyć jakoś nie mogę. Ale zaczęłam interesować się buddyzmem. Buddyzm bardzo jest mi na rękę w obecnej sytuacji. Wiesz, mówi o istnieniu cierpienia i jak z niego wyjść. – Ha ha, a wiesz, że Budda to też był niezły drań. – No co ty! – Mówiąc „właściwie” to z Buddy był kawal łobuza! – Jak możesz tak mówić ! – Jasne, że mogę, przecież on porzucił żonę i nowonarodzone dziecko. Po prostu zwiał! – No wiem, ale...
Medium
Uniwersalnie Podsłuchane na spacerze
– Może Budda był jak twój eks. Teraz. Co nie znaczy, że eks się oświeci. – Wiem, że Budda tak postąpił, ale to inne czasy... – Nie tłumacz go. Jego żona z pewnością nie była zachwycona. Zresztą, jak wrócił po sześciu latach, to na pytanie żony i ojca, „dlaczego ich zostawił?”, odpowiedział, że „miał wtedy inny poziom świadomości”. Jeżeli Twój eks też teraz przechodzi ten proces, to jak świadomość mu wzrośnie, to przynajmniej Cię przeprosi. – Może rzeczywiście tak jest, że mijające wieki aż tak bardzo nie różnią się od siebie, a ludzie pozostają tacy sami. – Myślę, że pod względem uczuć i emocji wcale się od siebie nie różnimy – Z tego wynika, że z czasem, jako społeczeństwo, niewiele się nauczyliśmy. Ale jako jednostki to pewnie tak. – Może tak miało być, żebyś czegoś o sobie się nauczyła? – Ale czego? – No może właśnie wybaczania. Albo doceniania tego, co miałaś, bo z tego co pamiętam, to zawsze wyliczałaś więcej jego wad niż zalet. – Oj tam, oj tam, może mówiłam, ale naprawdę dobrze o nim myślałam. – Poczekaj, niech no Ci przypomnę... – No dobrze może rzeczywiście go nie doceniałam. – Myślę, że nawet na pewno! Może, jeśli zaczniesz zauważać również zalety w ludziach, którymi się otaczasz, a w przyszłości w mężczyźnie, który pewnie pojawi się w Twoim życiu wcześniej czy później, to Wasza relacja będzie przebiegała znacznie lepiej i nie będzie podobnych rozczarowań. – Może i masz racje . – Jeszcze przyszło mi do głowy, że jak Cię znam, to surowo oceniasz siebie. Nie potrafisz nawet na pochwałę czy komplement odpowiedzieć „dziękuję”, tylko szukasz wymówki. – Jakoś tego nie wychwyciłam.. – Wiem, że samemu czasem trudniej coś w sobie zauważyć, dlatego teraz ja Ci to mówię! – Dziękuję. – Proszę, zawsze do usług, z chęcią pomogę Ci w podniesieniu samooceny i lepszego nastawienia do otaczającego świata i ludzi, jeżeli oczywiście chcesz tego?
Medium
– Jasne, że tak, chyba po to się spotkałyśmy, bo już naprawdę nie wiedziałam, co robić. – To może zaczniemy od lubienia siebie, tak szczerze to myślę, że i mnie się to przyda, może zrobimy jakieś ćwiczenia? – Wchodzę w to, tylko jakie? – Wiem, będziemy mówić sobie same dobre rzeczy, kiedy się spotkamy. Komplementować się i zgadzać na to, mówiąc „dziękuję”, a każda prywatnie będzie obserwować związane z tym emocje. Powiedzmy tak ze trzy dni, a potem możemy porozmawiać o tych emocjach. – A nie lepiej rozmawiać o tym na bieżąco? – Wole raczej tak po dwóch trzech dniach, dlatego żeby przyzwyczaić się do nowego „stanu rzeczy”, oswoić z nowym sposobem widzenia siebie. – A ja mam pomysł, żeby później dołożyć jeszcze to w odniesieniu do reszty ludzi i świata – Co masz na myśli? – Żeby tylko pozytywnie mówić z innymi o ludziach i realiach, a jak ktoś będzie chciał wciągnąć którąś z nas w relacjonowanie wiadomości telewizyjnych, to po prostu zamilknąć i obserwować, co dzieje się w środku z emocjami, jak narastają, jak się tworzą. – I broń Boże nie uciekać! – Tak, broń Boże nie uciekać, tylko odważnie się z tym uporać i zaakceptować. – To tak trochę po buddyjsku... – Ha ha, masz racje:) – Ok, fajnie że możemy tak wspaniale spędzać czas. – Ja też się cieszę! – A mówiłam Ci, że masz cudowny uśmiech? – Dziękuję, miło mi. A Ty jesteś fantastyczną przyjaciółką i masz świetnego psa – Dziękuję. Niebo jest dzisiaj takie spokojne, chodźmy się przejść po parku, pies sobie pobiega, a my posiedzimy na trawniku i posłuchamy ptaków. – Świetny pomysł! Albo pobiegamy z Tigerem! – Pewnie to i to... Na spacery warto chodzić. Można się dużo z nich nauczyć. Choćby słuchać: głosu wiatru czy deszczu, śpiewu ptaka lub tego co między-słowami zawarte między-ludzkimi. Leniwym polecam sprawienie sobie psa.
str. 74
Tina Wieczorek pedagog, grafolog, grafik http://www.tinawieczorek.com/ http://blog.tinawieczorek.com
Akceptacja okiem grafologa Oczekiwanie wiosny wypełnia nasze umysły refleksją, zadajemy sobie pytania: – Jak żyć? Szukamy gotowych recept i zapewne jest ich tyle, ile ludzi na świecie. Ja podzielę się receptą grafologiczną. Wiedza zawarta w piśmie o autorze rękopisu, niekiedy odkrywa cała nagą prawdę o nim. Chociażby dlatego, że pismo jest testem projekcyjnym, a więc obnaża nasze podświadome lęki i doświadczenia życiowe, Projektujemy je na papier. Stawiając litery, nie mamy o tym na poziomie świadomym bladego pojęcia. Lecz nie tylko wtedy tak się dzieje, gdy piszemy. Podobny proces ma miejsce, kiedy malujemy, rysujemy i we wszystkich wytworach ludzkiej ekspresji. Stan naszego ducha widać w doborze stroju, który wybieramy na co dzień. W trakcie lepszego dnia, gdy przepełnia nas radość i euforia, wybieramy jasne, żywe i świetliste kolory, a odwrotnie będzie, kiedy czujemy nostalgię, chandrę i przygnębienie. Nasze wewnętrzne nastawienie widoczne jest w naszym domu, wyborach drogi życiowej i doborze przyjaciół. Pocieszający jest fakt, że gdy wreszcie zdobywamy świadomość tego co nieuświadomione, a następnie godzimy się z tym, to stajemy się gotowi na zmiany. Na razie to ciągle jest jeszcze połowa drogi, bo w tym miejscu zaczynamy szukać narzędzi do wprowadzenia zmian. Dla jednej osoby będzie to kurs asertywności, dla innej ustawienie Berta Hellingera, coaching, psychoterapia, a dla jeszcze innych zaangażowanie się w pomoc osobom o podobnych problemach.
str. 75
Będą i tacy, którzy nie wejdą na drogę popularnie zwaną „rozwojem osobistym”, a też osiągną oczekiwany rezultat i znajdą swoją receptę na życie np. szyjąc patchworki, czy organizując podróże w ciekawe zakątki świata. Najistotniejszym wydaje się jednak być punkt zwrotny zwany Akceptacją … To od tego punktu, mając świadomość swojego stanu posiadania, zaczynamy zmiany. Albo zmieniamy to, co w nas działa przeciwko nam, albo staramy się to wykorzystać jako atut.. I tu moim zdaniem z niezwykłą pomocą przychodzi analiza grafologiczna. Pomaga poukładać na półki nasze doświadczenia, lęki i mocne strony. Pomaga zaakceptować dobrodziejstwo „inwentarza” i daje narzędzie do zmian jakim jest grafoterapia.
W zasadzie śmiało można powiedzieć, że wszystko jest wytworem ludzkiej myśli. „Nihil est in intellectu quin prius fuerit in sensu” – jak onegdaj rzekł Arystoteles. Nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach. Doświadczamy życia i włączając naszą wyobraźnię przekształcamy zdobyte treści w następne doświadczenia.
Z punktu widzenia neurologii coraz więcej wiemy i słyszymy o niezwykłych możliwościach umysłu, jednak nadal jest on dla pojedynczego człowieka wielką zagadką. Układ nerwowy, który jest zbudowany z neuronów i komórek glejowych nie podlega regeneracji. Aczkolwiek zaczyna ta teza być poddawana wątpliwościom.
Medium
Uniwersalnie Akceptacja okiem grafologa
Nie wyklucza się, że sprawność komórek glejowych ma silny związek z hipokampem, w którym mieszczą się nasze wspomnienia, a nowe drogi przewodzenia, które pod wpływem serotoniny i dopaminy potrzebują wzmocnienia, by proces odradzania był skuteczny, są podporządkowane naszym myślom. Zaobserwowano, że procesowi odradzania sprzyjają zmiany myślenia. Im więcej zmian, tym żywsze reakcje i silniejsze pobudzanie chemii mózgu, czyli nasza ekspresja twórcza, ruchowa i umysłowa bardzo temu sprzyja. Sprzyjają także zmiany nawyków, nawet tak drobnych, jak codzienna droga powrotu do domu, uprawianie sportu, bo dzięki wysiłkowi fizycznemu podnosimy poziomy endorfin i poprawia się nam humor. We wszelkie zmiany włączamy nowe procesy poznawcze, a nasz umysł się aktywizuje. Powstawaniu nowych szlaków przewodzenia sprzyjają np. afirmacje. Pomaga w tym grafoterapia i wszelkie ćwiczenia utrwalające.
Jak korzystać z grafologii, by osiągnąć stan Akceptacji?
Cóż, najlepiej zacząć od takiej cechy, którą jest umiejętność „nie oceniania”. Bo tak naprawdę „nic nie jest ani dobre, ani złe, tylko po prostu sobie jest”. Z oceną łączy się w dużym stopniu pismo arkadowe i są narody, który w nauce pisania preferują to wiązanie.
pismo arkadowe
Mamy różne szkoły pisania i warto wspomWiedząc o tym, możemy to wykorzystać, by nieć chociażby o wygasłym już oficjalnie gotyku, znaleźć swoją receptę. Proces grafologiczny wy- stosowanym jako naukę pisania w Niemczech gląda tak... Otóż grafolog najpierw analizuje przed II wojną światową. pismo autora rękopisu. Klucz grafologiczny służący do odczytu pisma jest w zasadzie dość łatwy i teoretyczny stopień odczytu nie jest bardzo skomplikowany. Istnieje kilka podstawowych łączeń, nachyleń, szerokości i wysokości pisma. Zupełnie inną sprawą jest interpretacja pisma. Tu zdecydowanie potrzebny jest warsztat i doświadczenie. Dochodzi też indywidualny „aspekt ludzki” samego grafologa. On może interpretować pismo poprzez pryzmat własnych projekcji, gotyk narażony na to zjawisko jak, np. lekarz, psycholog lub inny terapeuta. Inaczej pismo zinterpreSzkoły pisania demaskują system wychotuje grafolog optymista, inaczej zinterpretuje wawczy, który też jest bardzo zindywidualizografolog pesymista. wany, ale tak jak kultura jest charakterystyczna Dobrym rozwiązaniem jest możliwość kon- dla narodu, grupy etnicznej, tak i system wychotaktu grafologa tylko z próbką pisma bez bezpo- wawczy też nosi te znamiona. średniego kontaktu z autorem rękopisu. To Świadomość tego faktu pozwala na I etap akzapewnia maksymalny obiektywizm. ceptacji. Warto tą wiedzę przyjmować jako inforPismo ludzkie jest tak zindywidualizowane, mację, nie jako ocenę. Mamy określoną jak indywidualna jest jednostka ludzka. Trudno mentalność, bo urodziliśmy się w określonej szezebrać próby badawcze , które dałyby jedno- rokości geograficznej. Czy ona jest dobra, czy znaczne wyniki. Stąd nauka podważa często jest zła? W jednej sytuacji będzie dobra, w druwartość diagnostyczną grafologii, co nie znaczy, giej zła. że z niej nie korzysta – chociażby taki dział nauki By jednak mieć świadomość cech, należy je jak kryminologia. A fakt ten mówi tylko o tym, że nazwać po imieniu… „sukces jest miarą prawdy”.
Medium
str. 76
Uniwersalnie Akceptacja okiem grafologa
Nie ma idealnego systemu wychowawczego, ale to on kształtuje naszą psyche w najbardziej podatnym na ten fakt momencie, gdyż jest to okres od pierwszego roku życia do lat 10. Definicja mówi o czynnikach genetycznych, wychowaniu, grupie społecznej i czynnikach geograficznych rozumianych jako cecha klimatyczna. Inne nawyki spędzania dnia będzie miał Fin czy Norweg, niż Hiszpan lub Grek. Jeden może być odbierany jako osoba depresyjna i zamkniętą w swoim domu-czyli introwertyczna. A tak naprawdę będzie miał kłopot z odśnieżeniem drzwi do domu. Drugi jako leniwa, gdyż pół dnia spędza na sjeście ze względu na wysokie temperatury, w których nic nie da się zrobić. Tryb spędzania dnia wchodzi w nawyk i jest rezultatem wychowania w rodzinie, w grupie etnicznej, narodzie i klimacie. Nawyki są drugą naturą człowieka, ale nie są wyrocznią. Zmiany nastąpić mogą zawsze, choć nie będą łatwe. Trudno zmienić 30 lat określonych nawyków w 30 minut. To wymaga nowych ćwiczeń utrwalających.Taką możliwość daje grafoterapia na poziomie umysłu. Dobrze jednak wspomagać ją również innymi czynami i zachowaniami w realnym życiu. Asortyment narzędzi jest też w obecnie różnorodny. Analizując próbki pisma, często piszę do autora rękopisu o tym co widzę w piśmie, starając się najbardziej obiektywnie cechy doprecyzować. Spotykam się z oburzeniem, względnie atakiem, wyparciem. Natomiast dane słowo tylko dlatego ma charakter pejoratywny, że kiedyś taki charakter temu słowu nadano poprzez ocenę. Tak naprawdę służy uściśleniu zjawiska, z jakim mamy doczynienia i chwała mu za to. W piśmie widać wszelkie niuanse. Bywa, że występuje zbiór grafizmów mówiący o „skąpstwie”, ale podobny zestaw może mówić już o „oszczędności”. Najczęściej jest to ten sam grafizm, tylko w różnej konfiguracji. Można więc wykorzystać znajomość zestawu swoich cech, by skąpstwo przekuć w oszczędność.
str. 77
Przykład: Tylko bardzo teoretycznie podobna do siebie girlando-arkada mówi jednak o różnych cechach autora rękopisu, choć cechą wiodącą tego łączenia u wszystkich, będzie zainteresowanie wiedzą, lekki dystans do osób nieznanych i serdeczność, pieszczotliwość w stosunku do najbliższych. Natomiast pozornie podobne załączone próbki pisma, mówią o zupełnie innych osobach. W próbce pierwszej widzimy osobę uporządkowaną o zdrowym poczuciu własnej wartości i dużej harmonii wewnętrznej. Może ona mieć potrzebę zewnętrznego pozytywnego odbioru, co będzie się objawiało w nieco próżny sposób. Jednak linie pisma są obłe, ciastowate i pozbawione ostrości. To z pewnością plusy, jednak ta sama cecha może sprawiać, że niektórych ludzi taka osobowość może nużyć.
girlando-arkada próbka 1
Następna dość podobna arkado-girlanda to osoba z tzw. „jajami” ostra, witalna, nie przebierająca w środkach wyrazu. Bardzo inteligentna, więc można się spodziewać ostrej puenty w rozmowie z nią. Posiada też dużą ekspresję ciała, a więc i ruchliwość jej jest większa. Z pewnością intelekt jest mocną stroną autora tego rękopisu, ale nie chciałabym nawinąć się na jego cięty język.
girlando-arkada próbka 2
Medium
Uniwersalnie Akceptacja okiem grafologa
I mamy też próbkę pogodnej duchowej „nastolatki”. Jest to osoba o najbardziej zbliżonym piśmie do pisma szkolnego. Z pewnością jest osobą czytelną w piśmie i mowie, o uzdolnieniach dydaktycznych. Potrafi mówić w jasny, klarowny sposób o sprawach trudnych. Jej ekspansywność pozwala wyciągnąć rękę po niezmierzone przestrzenie, ale i wejść innym na ich teren bezwiednie i bez pardonu.
girlando-arkada próbka 3
Jak widzimy w tych trzech próbkach, głównym wiązaniem jest tu arkada i girlanda, a cechy charakteru dość różne.
Akceptacja poprzez analizę grafologiczną polega na uświadomieniu sobie głównego faktu: ta sama cecha może być zaletą i może być wadą. Wszystko zależy od sytuacji i zarządzania nią przez autora rękopisu. Na ogół dzieje się to chaotycznie, w sposób nieuświadomiony. Najczęściej wypieramy nasze cechy. Szczególnie to, co nam się nie podoba lub to, co społecznie jest nieakceptowane.
Uporządkowanie pisma da wewnętrzny spokój, ale odbierze żar twórczy. Stąd nie wszystko warto zmieniać, likwidować. Najlepiej właśnie zaakceptować, by później świadomie zadecydować co z tą cechą zrobić. Może wyeliminować, jeśli wyjątkowo dokucza? A może okiełznać różnymi metodami? Zamiast „drzeć szaty” może lepiej je uszyć i spożytkować ten niepokój twórczy w twórczy sposób ? W zrobieniu takiego ”porządku” właśnie pomaga grafolog. Oczywiście są inne metody i inni terapeuci. Plusem grafologii jest szybka diagnoza, widoczna w piśmie. Grafoterapia często jest wstępem do innych metod, które rozwijają naszą świadomość i dają narzędzia do zmian. One nie nastąpią bez akceptacji obecnego zestawu cech. Akceptacja bywa trudna, ale nie jest niemożliwa i jest początkiem drogi we właściwym kierunku. Takiej cudownej metamorfozy życzę wszystkim Czytelnikom.
Spójrzmy na taki przykład. Próbka zaprezentowana poniżej ilustruje portret osoby niespokojnej, która odczuwa wewnętrzne naprężenie psychiczne. Może odczuwać ciągły niepokój, zwąc to nerwowością w najdelikatniejszej formie. Może odczuwać słomiany zapał, huśtawki nastrojów itp. itd. Jednak to właśnie ta różnorodność emocji targających autorem jest jego napędem twórczym. To pismo człowieka o artystycznej duszy i potrzebie tworzenia nowych idei, nowych nurtów, ale i dosłownie – nowych obrazów, nowych utworów, układów tanecznych.
Medium
str. 78
Recenzje
Paweł Sołtysik
trener rozwoju osobistego, nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych i życia w zgodzie z naturą http://slowa-madrosci.pl
Dr Frank Kinslow
„Sekret Natychmiastowego Uzdrawienia” P&G EDITORS 2013
str. 79
Medium
Uniwersalnie Recenzja
Obecnie coraz bardziej popularna staje się metoda uzdrawiania zwana dwupunktem, którą w podobnym czasie, niezależnie od siebie stworzyli Frank Kinslow i Richart Bartlett. Spośród kilku książek, jakie zostały przez nich napisane chciałbym szczególnie polecić książkę Franka Kinslowa „Sekret Natychmiastowego Uzdrowienia”, która świetnie opisuje sposób wykonania i zasady działania metody dwupunktowej.
W książce używana jest nazwa Synchronizacja Kwantowa dla tej metody, jednak potocznie przyjęło się mówić dwupunkt. Kinslow zaznacza, że jest to prosta, aczkolwiek potężna metoda uzdrawiania i poszerzania świadomości. Polega na pełnym skupieniu uwagi na dwóch punktach jednocześnie – na przykład na dłoniach. Dzięki temu nasz umysł zaczyna się wyciszać. Po krótkim czasie pełnego odczuwania dwóch punktów, potok naszych myśli zatrzymuje się, wówczas możemy odczuć eufouczucie, które jest wyższym, czystym uczuciem, wychodzącym z głębi naszego serca. Kiedy takie uczucie się pojawi, zaczynamy obserwować je – być w nim. Stworzy to triangulację, czyli skupienie na dwóch punktach i dodatkowo na naszym wyższym uczuciu. W tym momencie możemy podać naszą intencję, która może dotyczyć uzdrowienia fizycznego, emocjonalnego, czy na przykład w obszarze finansów. Następnie przez kilka do kilkunastu minut utrzymujemy w świadomości naszą triangulację. Możemy odczuć przepływ energii, głębszy oddech, rozluźnienie mięśni, czy nawet zobaczyć napływające jasne światło. Czysta świadomość robi swoją pracę, napełniając nas i uzdrawianą osobę energią życia – energią miłości. Starajmy się nie oczekiwać wyniku, uzdrowienie przyjdzie w najlepszej możliwej formie. Czysta świadomość dokładnie wie, gdzie i jak ma działać oraz jak się przejawiać. Czasem uzdrowienie może przyjść natychmiast, a czasem trzeba będzie poczekać na efekty, powtarzając kilka razy sesję dwupunktu. I to wszystko, to takie proste, a jakże potężne narzędzie. Kiedy potrafimy wyciszyć umysł i wejść w przestrzeń serca, mogą wydarzyć się cuda. Pomocny jest również fakt, że możemy tę metodę zastosować również
Medium
na odległość, wyobrażając sobie uzdrawianą osobę i wykonywaną przez nas triangulację.
Aby ułatwić poprawne zrobienie dwupunktu, Frank Kinslow podaje w swojej książce kilka praktycznych ćwiczeń. Jedno z nich polega na zauważaniu przerw pomiędzy myślami, co pomoże wyciszyć nasz umysł. Ćwiczenie polega na zadawaniu pytań, takich jak: “Skąd przyjdzie moja następna myśl?”, “Jakiego koloru będzie moja następna myśl?”. Dzięki temu możemy być bardziej świadomym końca i początku następnej myśli, co pozwoli zaobserwować i odczuć przerwę pomiędzy nimi. Możemy wówczas doznać na moment pustki, przejwiajacej się, jako błogi stan naszego umysłu.
Innym podanym przez Kinslowa ćwiczeniem jest odczuwanie swojego ciała. Ćwiczenie polega na skupieniu się po kolei na poszczególnych częściach naszego ciała - od stóp, aż po głowę. Następnie odczuwaniu całego ciała jednocześnie i stopniowym poszerzaniu świadomości siebie, aż do granic Wszechświata. To potężne ćwiczenie pomaga nam zrozumieć i odczuć, że jesteśmy jednością ze wszystkim, co istnieje. Ostatnie ćwiczenie podane przez Kinslowa, które chcę tu przytoczyć, polega na skupieniu się na pozytywnych uczuciach. Wybieramy pozytywne uczucie, które przyciaga nas najbardziej w danej chwili i w pełni skupiamy się na nim. Po jakimś czasie może się ono nasilić albo przyjść inne. Pozwólmy na to i bądźmy jedynie cichym obserwatorem. Ćwiczenie to pozwala na łatwiejsze wejście w przestrzeń serca i odczuwanie eufouczucia.
Podsumowując, książka ta, oprócz wiedzy na temat dwupunktu, dostarcza nam również wiele prostych, praktycznych narzędzi do pracy nad sobą. Systematyczna praktyka może pomoc nam poszerzyć naszą świadomość i zdolności uzdrawiania. Myślę, że ogromną zaletą metody dwupunktu jest jej prostota, łatwość i krótki czas wykonania. Możemy praktycznie w dowolnym miejscu i czasie skorzystać z tej metody, co w obecnie zabieganym świecie jest bezcenne.
str. 80
Medium poleca szkołę!
str. 81
Medium
Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego http//velveth.webd.pl/medium
Redaktor Naczelna: Bogusława Andrzejewska
Zastępca Redaktor Naczelnej: Monika Sieniawska Zespół redakcyjny: Aneta Śladowska Grażyna A. Adamska Jakub Niegowski Katarzyna Sołtysik Katarzyna Zamiar Krzysztof Matusiak Paweł Sołtysik Tina Wieczorek
Współpracują: Andrzej Milewski, Beata Ślusarek, Elen Elijah, Iwona Mazurek, Katarzyna Hojan-Sitkowska, Krzysztof Jankowski, Małgorzata Kołakowska, Tomasz Sobolewski. Skład i łamanie: Bogusława Andrzejewska
Zdjęcia, ilustracje i grafiki: Bogusława Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów, zasoby morguefile.com Kontakt z redakcją: medium@velveth.webd.pl
Wydanie własne – za pośrednictwem portalu WYDAJE.PL Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.
Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium
Medium
str. 82