Medium
Nr 5 (17) 2014 dwumiesięcznik
Jesienne pływanie
e-magazyn rozwoju osobistego
Lęk przed bliskością
Praktyka uważności
Jak rozmawiać z innymi?
Uzdrawianie relacji
Soul Body Fusion Magia połączenia
Sztuka mądrej komunikacji
Energia sukcesu Jak spełniać swoje pragnienia?
Na dzień dobry...
Jesień okazała się w tym roku wyjątkowo łaskawa. Obsypuje nas złotem liści, obfitością owoców, a cudownym ciepłem słońca tworzy złudzenie lata. Kilka dni temu byłam na spacerze w parku i z zaskoczeniem zauważyłam, że wokół mnie jest więcej zieleni niż tak charakterystycznych dla tej pory roku brązów i czerwieni. Temperatura również bliższa była dniom sierpnia niż października. Chodząc boso po nagrzanej słońcem trawie, myślałam o tym, jak łatwo dostrzegać wokół piękno, jeśli tylko nasz wewnętrzny kompas jest ustawiony na to, co dobre. W tym numerze, podobnie jak w poprzednich, namawiać będziemy do pozytywnego myślenia i szukania w życiu prostych i pełnych uroku cudów. Nie tylko natury, ale także tych, płynących z serca pełnego życzliwości. W każdym momencie istnienia to my i tylko my dokonujemy wyboru, czy chcemy dostrzegać dobro, czy wolimy się skupiać na błędach i słabościach innych ludzi, piętnując je z wytrwałością godną lepszej sprawy. Piszemy też o bliskości, która łączy nas ze sobą, zabarwiając nasze życie miłością. Bo bez bliskości trudno mówić o prawdziwym uczuciu. A jesteśmy tu na Ziemi po to, by kochać i tę bliskość umieć odnaleźć. Ten temat niech zastąpi opowieści o przemijaniu, które pojawią się wkrótce jako zapowiedź zbliżającego się Święta Zmarłych. Kiedy zapalać będziemy świece na grobach, nasze emocje określi właśnie poczucie bliskości wobec tych, którzy odeszli. Bardziej niż fi-
str. 1
lozofia przemijania. Proponuję, by zapalając każdy płomyk, skupić się intensywnie na tym, jak bardzo kochamy tego, dla kogo go zapalamy. Miłość jest ponadczasowa i ponadwymiarowa. Dociera także w zaświaty. Nie ma lepszego daru niż pełna miłości myśl, rozświetlona ogniem świecy. Bliskość towarzyszy nam w codziennym życiu. Często to ona właśnie powoduje, że znajdujemy w sobie siły, by walczyć, pracować, mobilizować się do działania. Polecamy naszym Czytelnikom wywiad z Żanetą Kowalską, prezesem fundacji Ponad Wszystko. Dowiecie się z niego, ile pasji rodzi się z miłości do dzieci. Zachęcamy wszystkich do przeczytania o mocy Soul Body Fusion oraz o tym, jak cudowne może być jesienne pływanie w rzece. Stali Czytelnicy znajdą tu jak zwykle nową bajkę, opowieść o runach i o reiki, smakowite przepisy i recenzję dobrej książki, którą szczególnie polecamy. Życzymy Wam miłej lektury.
Medium
W numerze Psychologicznie Psychologicznie
Słowa ................................................. 3 O bliskości ......................................... 5 Jak rozmawiać z bliskimi? ................. 7 Lęk przed bliskością .......................... 9
Sekret szczęśliwego związku Kochając zołzę ...................................11
Naturalnie
Jakie pyszne! ..................................... 15 Jak dobrać terapię naturalną dla siebie? ............................................... 17 Koloroterapia cz.1 ..............................19
Duchowo Światło jest silniejsze ......................... 21 Narodziny .......................................... 23 Dualizm ............................................. 25 Ludzie, którzy nas inspirują Marianne Williamson ......................... 27 Refleksje o Reiki Reiki dla dzieci ...................................29
Bajecznie
Bajka o bliskości ................................31
Prosperująco Energia sukcesu ................................33 Rozwój osobisty i pozytywne myśli ....35 Jak usłyszeć swój wewnetrzny głos? 39
Praktycznie
Soul Body Fusion............................... 43 Metoda Shumana .............................. 45 Moje Vedic Art .................................. 49 Widzenie aury – wyjątkowa zdolność czy norma? 53
Magicznie
Runa Raido ....................................... 55 O rozwoju PSI ................................... 59
Literacko Bractwo Dusz .................................... 63
Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko” .............. 71 Wypatrując znaków ........................... 75
Medium
Recenzja ........................................... 77
str. 2
Psychologicznie Aneta Śladowska
trener rozwoju osobistego, nauczyciel Reiki, rebirther, numerolog http://wierzewsiebie.com
Słowa Słowa, słowa, słowa... Te wypowiedziane i te pomyślane tylko. Na początku było słowo. Słowo budujące, słowo świadome, dojrzałe, oparte na głębokim zrozumieniu, wyrosłe z miłości. Słowa uświadomione. Są też słowa rujnujące, niszczące, upośledzające czyjeś całe życie nieraz. Słowa błędy. Dlatego teraz zwracam uwagę na słowa błędy, które pojawiają się w moim umyśle, zanim jeszcze je wypowiem, aby je zmienić na słowa dojrzałe. Jesli okaże się, że byłam zbyt słaba i słowa błędy padły już z ust moich, to wtedy przepraszam, wtedy tłumaczę sobie i tym, których życie mogłam zniszczyć, że się pomyliłam, że byłam taka niedojrzała, zagniewana, jak małe dziecko, ktore nie dostało zabawki. Właśnie teraz przepraszam wszystkich i siebie za krzywdy słowem wyrządzone. Właśnie teraz przepraszam wszystkich i siebie za krzywdy słowem wyrządzone. Własnie teraz przepraszam wszystkich i siebie za krzywdy słowem wyrządzone. Dziękuję. Zaczynam mój dzisiejszy dzień od słów miłosci. Tworzę swoje piękne i radosne życie, a przy okazji każdy na tym korzysta.
– Ty nic nie potrafisz, jesteś do niczego... Słowa w głowie bombardowały z każdej strony, odwzorowując moje nieszczęśliwe – wtedy – życie. Świat jest zły, wszystko idzie nie tak. Szczęście nie istnieje. Bóg wcale o mnie nie dba – wierzyłam w to, ale trochę później...
Przeczytałam gdzieś, że każdy tworzy swoje życie, że można być szczęśliwym, jesli tylko się chce i to wcale nie zależy od tego, kim się jest, jakim się jest, ani co się robi. Jakoś nie mogłam w to uwierzyć, ale zaciekawiło mnie to na tyle, że za kilka tygodni: – Jestem wspaniała, cenna i wartościowa, kocham siebie i wiem, że Bóg mnie kocha, a cały świat jest po mojej stronie – powtarzałam sobie cały czas, nie wierząc w to, ale czując w tym jakiś sens. Wiedziałam już, że to, co myślę o sobie i to, co inni mi mówią o świecie, to nie musi być prawda. Zaczęłam wątpić w swoje dotychczasowe programy. Moja świadomość już zaakceptowała, że nie musi wcale tak być, jak mowią inni, że to może być pomyłka. Nazwałam je słowa błędy. Słowa błędy atakowały najczęściej, kiedy najbardziej byłam zajęta, np pracą w ogrodzie albo zmywaniem naczyń. Wślizgiwały się niepostrzeżenie, tak, jakby bały się, że zostaną wykryte i zniszczone. Bały się śmierci. Okres mojej niedojrzałosci w dużej mierze Rozumiem je, ale to nie takiego życia, jak te spędziłam na słuchaniu niedojrzałych słów od in- słowa mi mówiły – chciałam. nych, a potem w mojej głowie:
str. 3
Medium
Psychologicznie Słowa
Chciałam mieć spokojne i szczęśliwe życie. Chciałam mieć kochającego mężczyznę przy boku i cokolwiek zapragnę dobrego – otrzymywać to! Dlatego słowa błędy wychwytywałam wtedy, analizowałam, przemieniałam na słowa świadomie kreujące moje życie, które nazwałam: słowa uświadomione, bo uświadomiłam sobie po drodze to, co nieuświadomione we mnie było. Bolesne to czasami i takie oporne to uświadamianie. Coś się w środku tak broniło i wolało przyjąć mnie głupią i brzydką, niż mnie piękną i mądrą. Jakoś tak nie mogło to coś w środku zaakceptować mnie wpaniałej i kochanej. Ale po pewnym czasie... W lesie usiadłam na trawie oparta o drzewo. Cisza, której wcześniej się bałam, tak jakoś łagodnie do mnie teraz przemowiła. Listek machał do mnie, szukając mojej uwagi. Z całej korony, oblepionej zielonymi, drobnymi płatkami, tylko ten jeden się poruszał. Inne były dość bierne lub bardzo delikatnie, ledwo zauważalnie drgały. Ten jeden, jedyny energicznie z prawa na lewo sprawnie i rytmicznie się poruszał, tak jakby machał mi na przywitanie. Pomachałam mu zatem. Musiał zauważyć, bo przestał się ruszać. Przyleciała osa, siadając mi na ręce. Pierwsza myśl, że mnie ugryzie, wleciała w moją głowę, ale juz ją wychwyciłam i uświadomiłam, że nie musi tak być. "Zobaczmy, kto ma rację" – powiedziałam. Czekałam, co zrobi, trzymając rękę w tej samej pozycji. Ona pochodziła trochę, widziałam nawet, jak lizała mi skórę, swoim cienkim, czarnym języczkiem. „Pewnie chce jej się pić” – słowa w głowie się odezwały. „Pewnie tak” – potwierdziłam. Wypiła trochę potu z mojej skóry i odleciała. Nie zrobiła mi żadnej krzywdy. Cieszę się, że dałam jej szansę na to, aby pokazała mi swoją miłość, zamiast ją przeganiać – widząc w niej najgorszego wroga. Świat jest bezpieczny – powiedziały mi oświecone słowa. Myślę sobie, że gdyby teraz przyleciał ich cały rój, to zachowałabym się tak samo spokojnie. Ufając, że natura jest po mojej stronie, że może w tej chwili po prostu chce jej się pić i chce skorzystać z wilgoci mojej skóry. Nie dałam jej powodu, żeby się na mnie zezłościła i ugryzła mnie.
Medium
Teraz już w słowa włączyły się obrazy. Wyobraźnia moja, jak już rój os przeleciał obok, totalnie mnie ignorując, zobaczyła stado wielkich, dzikich swiń. Przechodziły obok, a ja się nie bałam, tylko siedziałam w podziwie, bo do tej pory jeszcze nie widziałam nawet jednej dzikiej świni wolno biegającej po lesie, a tu ich tyle na raz! Trwałam w fascynacji. Stado przechodziło obok, szukając czegoś pod sciółką. Nagle jeden wielki samiec stanął, popatrzył na mnie. Podszedl bliżej, lokując swój ciemny, owłosiony pysk na wysokości mojej twarzy. Widzę głębokie, okrągłe oczy wpatrzone w moje. Uruchomiły się nozdrza, którymi zaczął wąchać moją twarz i włosy, poczułam nawet muśnięcie jego twardego włosia na moim policzku, a za chwilę odszedł. Widocznie nie wyczuł zagrożenia. Bo go nie było. Byłam spokojna. Pełna fascynacji i radości. Nie chciałam go skrzywdzić, ponieważ nie życzyłam mu źle, ponieważ nie uciekałam, ani nie marzyłam, żeby pojawił się ktoś ze strzelbą, stający w mojej obronie. Dalam mu wolność obwąchania mnie, tak, jak wąchałby drzewo, a on, czując się bezpiecznie, po prostu poszedł dalej. Świat jest bezpieczny i tak naprawdę to nic i nikt nie chce mi nic zrobić. Krzywdy, jakiekolwiek działy się i dzieją, wynikają z poczucia zagrożenia. To strach przed życiem pęta nogi, a nie życie. Strach przed śmiercią, przed bólem, przed wyśmianiem... Tak samo boi się i krzywdzi, jak te słowa błędy – boją się unicestwienia i krzywdzą. Ale one nie zostaną skrzywdzone, tylko uświadomione. Nawet jeśli przyjdzie moment, że zamienią się w ciszę, to pozostanę ciszą. Świat to Bóg, a Bóg to świat. Miłość to Bóg. Miłość nie krzywdzi. To my sami się krzywdzimy przez nieprawdziwe wyobrażenie o świecie, o sobie. Zmieńmy to i otwórzmy się na miłość. Wiem, że świat Cię kocha, każdy człowiek Cię kocha! A jeśli w jakikolwiek sposób Cię skrzywdził lub Ty jego, to tylko dlatego, że oboje byliście w błędzie. Miłość wyrwie Cię z błędu, jak chluśnięcie kubłem lodowatej wody wyrywa z uśpienia albo jak delikatny promień słońca obudzi Cię swoim światłem we właściwym momencie.
str. 4
Krzysztof Matusiak
trener rozwoju osobistego i biznesowego, praktyk Reiki, terapeuta http://doradztwoartex.pl
Bliskość Przez długie lata poszukiwałem odpowiedzi na nurtujące pytanie: skoro miłość jest stanem i zawsze jest taka sama (do wszystkich istot, a nie tylko do wybranych osób), to co odróżnia stopnie miłości? Próbowałem ogarnąć to rozumem, umysłem, myślą. Czułem jakiś fałsz w tym, że mówi się, iż kogoś kocha się bardziej czy mocniej, a kogoś nie tak bardzo, a innych wręcz wcale. Żyłem w zdziwieniu, że rodzice czy dziadkowie wybierają sobie dziecko czy wnuka bardziej wartego miłości od innych. Był w tym fałsz i przeinaczanie istoty miłości. Czułem, iż miłość to stan, w którym się nie wybiera, on jest i trwa bez żadnych warunków. Jest czystą akceptacją wszystkich i wszystkiego. Jednak wokół widziałem inne pojmowanie miłości. Wciąż wracało pytanie: czemu? Co odróżnia miłość w naszym trzecim wymiarze? I odpowiedź nie nadchodziła. A że mam niską
str. 5
tolerancję na wszelkie odgórne nakazy i dogmaty, autorytety i guru, poszukiwałem w swoich życiowych doświadczeniach i pytałem swej Jaźni. Odpowiedź przychodzi wtedy, gdy człowiek jest gotów, więc i ja czekałem, budując w sobie gotowość. Kierunek wskazał mi De Mello w swym „Przebudzeniu”, pisząc o tym, czym miłość nie jest. To był początek olśnienia. Zobaczyłem, iż w naszym ziemskim świecie, słowo miłość jest źle lub w ogóle nie rozumiane. Słowem tym nazywa się zafascynowanie, zakochanie, pożądanie, potrzebę posiadania kogoś, programowanie na bycie niewolnikiem itd. Pięknie brzmi i jest nośne, jednak to, co za nim stoi, nie jest prawdziwe. Jednak co odróżnia tzw. miłość w naszym wymiarze od innych jej stopni? Poczułem pewnego dnia odpowiedź - brzmiała ona: bliskość.
Medium
Psychologicznie Bliskość
Bliskość to tak naprawdę rodzaj ufności i pozwolenie sobie na dopuszczenie innych osób do swego wnętrza. Bliskość jest różna. Mamę łączy z dzieckiem inny rodzaj bliskości niż kochanka z kochanką, przyjaciela z przyjacielem oraz znajomego ze znajomym. Bliskość może się zmieniać, znajomi zostają przyjaciółmi, kochankowie zaczynają się nienawidzić, wróg może stać się bliski wrogowi. Bliskość jest zmienna, płynna, jak wszystko we Wszechświecie. Jedyny stały stan to miłość. Miłość to wolność wyboru i akceptacja. Bliskość to ufność i zgoda na bycie sobą mniej lub bardziej, na odkrywanie się, na pokazywanie prawdziwego siebie. Miłość prawdziwa nie może być nigdy zdeptana, zniszczona czy wykorzystana. Bliskość tak. To właśnie bliskość i jej ufność bywa wykorzystywana i deptana. Aczkolwiek i bliskość jest rzadkością w naszym wymiarze. Ilu z nas pozwoliło sobie, po różnych doświadczeniach z dzieciństwa, na całkowitą bliskość i ufność w stosunku do innych? Pierwsza bliskość matki i niemowlęcia po narodzinach jest święta. To ta pierwotna bliskość dusz. Potem najczęściej dziecko zostaje oduczone bliskości poprzez różne uwarunkowania. Zostaje odepchnięte i traci rozumienie prawdziwej bliskości. Niemowlę wie i czuje, że ze strony tej, która nosiła go w swoim łonie, nie grozi nic i z
Medium
pełną ufnością tuli się do jej piersi. Lecz każdy dzień najczęściej przynosi oddalenie. Niemowlę tuli swe ciałko i duszę do kreatorki, która pomogła mu ujrzeć świat, tak, jak jego dusza zawsze tuli się do Źródła, z pełną ufnością. Lecz o ile Źródło zawsze oddaje tę samą ufną bliskość, to większość matek już nie. I ojców również. I nie można ich winić za to, ponieważ sami doświadczyli tego samego w momencie swych narodzin. I zakodowali to w swej pamięci komórkowej i trwają w oddzieleniu. I kończy się miłość bezwarunkowa i kończy się bezwarunkowa bliskość. Pojawiają się maski, negatywne zapisy w pamięci komórkowej. Lecz wewnątrz każda dusza chce wrócić do tej pierwszej chwili narodzin, gdy znała tylko miłość i bliskość bezwarunkową. Czasem otwiera się przed innymi, jednak najczęściej jest nierozumiana i źle odczuwana w swej intencji. Bliskość staje się wtedy bolesna i daleka. Coś wewnątrz każe milczeć i nie poddawać się bliskości, ponieważ czuje, że nie znajdzie prawdziwego zrozumienia i bliskości, którą zna. I tak czekamy jej i uciekamy od niej. Paradoks życia w trzecim wymiarze. Wierzę jednak, że kiedyś bliskość połączy obcych sobie ludzi, tak, jak łączą się ich Jaźnie i dusze poza Ziemią. Niech tak się dzieje…
str. 6
Krzysztof Jankowski – psycholog, coach i mentor harmonii życia http://akademiaharmoniizycia.pl
Jak rozmawiać z bliskimi? Często borykamy się z problemem – jak powiedzieć o czymś ważnym. Zazwyczaj bierzemy oddech, otwieramy usta i … mówimy! Niestety większość z nas nie mówi o problemach, łudząc się, że druga osoba potrafi czytać w myślach. Kiedy czujemy się zranieni, naturalne jest, że przyjmujemy postawę obronną i obwiniamy inną osobę. Niestety taka postawa jedynie pogarsza sytuację, ponieważ kierujemy pretensje w stronę osoby, nie zaś problemu. Często zachowujemy się tak w stosunku do osób, które są nam najbliższe – naszych partnerów i dzieci. Jak rozmawiać z innymi, kiedy czujemy się zranieni, tak, żeby nie obrażać osoby i nie powodować starcia? Czy możesz przekazać swoje uczucia bez naskakiwania na drugą osobę? Pamiętasz, jak mama mówiła Ci, że jest jedno magiczne słowo? Cóż, jest ich więcej… 1. Czuję 2. Ty 3. Kiedy 4. Ja Znasz je skądś? Kiedy zmienisz kolejność, utworzą zdanie, które uspokoi najbardziej zdenerwowaną osobę i ukoi najbardziej zaniepokojoną. „Kiedy ty… ja czuję…” Widzisz różnicę? A między tymi zdaniami: „Nie liczysz się z nikim. Wkurza mnie to!”
str. 7
i… „Kiedy nie dzwonisz, żeby poinformować, że spóźnisz się, czuję się tak, jakbyś nie troszczył się o mnie.” Jest ogromna różnica pomiędzy oceną kogoś i czyjegoś zachowania. Jeśli kierujesz swoje uwagi ku osobie, a nie zachowaniu, ten ktoś przyjmuje pozycję obronną i próbuje usprawiedliwić się. Jeśli mówimy o tym, co osoba zrobiła, nie oceniamy jej, ani nie potępiamy. Mówimy jedynie o jednorazowej sytuacji, która nam się nie spodobała. Nie akceptujesz zachowania, nie zaś osoby. Warto również wziąć odpowiedzialność za własne uczucia i powiedzieć: „Czuję…” raczej niż: „ Sprawiasz, że…” Na przykład: Zamiast: „Jesteś głupi i wkurza mnie to”! – „Kiedy nie masz dla mnie czasu, czuję się…”
Lepiej zabrzmi: „Kiedy nie odpowiadasz na moje smsy, czuję, że nie liczysz się ze mną.” Niż: „Jesteś tak samolubny, że aż źle mi się od tego robi.” Rozumiesz na czym polega różnica? Pamiętaj również o tym, co kryje się pod zachowaniem. Zranione uczucia.
Teraz masz już gotową receptę – wyjdź naprzeciw, powiedz o swoich uczuciach w sposób przekonujący i ciesz się wspaniałymi relacjami!
Medium
Wyobraź sobie układ partnerski, w którym całkowita uwaga skupiona jest na Tobie, na tym, czego chcesz w życiu i na tym w jaki sposób osiągać zaplanowane cele. Coaching indywidualny jest, jak posiadanie prywatnego pilota podczas podróży, jaką jest Twoje życie, kogoś, kto pomaga Ci odnaleźć drogę i podążać nią. Coaching osobisty jest skierowany do osób, które są gotowe, by przeprowadzić ważne zmiany w swoim życiu.
Czy potrzebujesz osobistego coacha? Jeśli już wiesz, kim jesteś naprawdę, określ swój cel. Postaraj się odkryć swoje pasje. W tym momencie możesz potrzebować pomocy coacha. Jeśli jesteś na drodze ku wykorzystaniu swoich pasji i dzięki nim zarobieniu pieniędzy, najprawdopodobniej coach nie jest Ci potrzebny. Jeśli zmagasz się z odkładaniem na później lub brakiem odpowiedzialności, jesteś zdezorientowany i nie wiesz, co zrobić z własnym życiem, sięgnij po pomoc coacha. http://www.coachingskype.com.pl/
Medium
str. 8
Tomasz Sobolewski
pomoc psychologiczna http://tomaszsobolewski.pl
Lęk przed bliskością Co z tym lękiem? Lęk jest najbardziej wszechobecny z negatywnych stanów emocjonalnych. Cechuje się nieprzyjemnym napięciem, nerwowym wręcz oczekiwaniem na niejasne, zagrażające zdarzenie. Nadmierny lęk prowadzi do zaburzeń psychicznych m.in. takich jak zaburzenia obsesyjno–kompulsyjne, agorafobia (lęk przed znalezieniem się w miejscu publicznym), fobie społeczne….
nalne w rodzinach dysfunkcyjnych, np. z problemem alkoholowym (Dorosłe Dzieci Alkoholików) lub w rodzinach nadopiekuńczych, gdzie rodzic nadmiernie kontrolował nasze poczynania, tak dokładnie, że nie było miejsca na intymność… Tam, gdzie brakowało nam poczucia bezpieczeństwa, intymności, bliskości, zaufania, miłości, zrozumienia i poczucia przynależności.
Późniejsze traumatyczne doświadczenie (np. doświadczenie przemocy w związku) może rówSkąd ten lęk? nież przyczynić się do przekonania, połączonego Umiejętności radzenia sobie z lękiem i prze- z doświadczeniem, że gdy zaangażujemy się żywania stanów lękowych uczymy się już jako emocjonalnie będziemy odrzucani, ranieni, ocedzieci. Jesteśmy „wyczuleni’ na bliskość poprzez niani i nieakceptowani… Stąd też lęk, że gdy zwiążemy się z kimś, nasze wczesnodziecięce doświadczenia, szczególnie gdy nie dbano o nasze potrzeby emocjo- utracimy kontrolę nad swoim życiem…
str. 9
Medium
Psychologicznie Lęk przed bliskością
Czego boimy się w bliskiej relacji?
1. Utraty własnego „Ja” – to, że nie możemy siebie pokazać takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, tłumimy naszą osobowość przed lękiem, że partner nas nie zaakceptuje, nie pokocha; 2. Lęk przed porzuceniem; zazwyczaj prowadzi do zaspakajania wszystkich potrzeb drugiej osoby i przyczynia się często do nieangażowania się emocjonalnie w związek; 3. Lęk przed konfliktem; wiara w to, że związek przetrwa wtedy, gdy nie ma w nim żadnych konfliktów, nieporozumień; 4. Obawa przed wrażliwością: to lęk, że jak się będzie otwartym na drugą osobę, utraci się kontrolę nad własnym życiem; 5. Lęk przed zdemaskowaniem; związany jest z niską samooceną, obawa, że gdy partner zorientuje się, że niewiele znaczymy, to nas opuści, zostawi 6. Przekonanie, że partner powinien instynktownie spełniać nasze oczekiwania, abyśmy mogli się czuć kochani, potrzebni… Jak sobie radzić z lękiem przed bliskością?
samooceną. Doceń siebie. W Tobie również jest coś pięknego i niepowtarzalnego.
Bez otwarcia się na drugą osobę nie jest możliwe zbudowanie autentycznego związku, prawdziwej, intymnej więzi. Otwórz się na drugą osobę. Nie obwiniaj się za niepowodzenia, również związane z Twoimi poprzednimi związkami. To normalne, że ludzie się rozstają, Być może nie doświadczyłeś radości bycia razem, bo nie spotkałeś odpowiedniej osoby.
Nie bój się zaufać ponownie. Zaufanie to cenny skarb, którym obdarujesz najbliższą osobę. Wymaga czasu, bo buduje się je powoli i na różnych doświadczeniach.
Konflikty są nieodłączną częścią każdego związku. Należycie rozwiązane przyczyniają się do pogłębienia waszej relacji i poczucia wyjątkowości bycia razem.
Mów o potrzebach, pragnieniach i uczuciach. Tylko wtedy mają szansę zaistnieć w waszym związku. Komunikowanie o swoich Zdrowy, autentyczny związek z bliską nam obawach, lękach czy niepokojach może zapobiec osobą pozwala nam w pełni być sobą. To właśnie konfliktom w związku, bo bliska osoba może się poprzez związek poznajesz siebie, a Twój partner nie domyślić tego, czego sam nie powiesz. wspiera i wzmacnia się w Twoim rozwoju – zdrowy związek nie stłumi Twego „Ja” Korzystaj ze wsparcia innych, nie bój się czerpać z pomocy innych. Kiedy masz poczuAby czuć się bezpiecznie, ustal granice cie, że nie radzisz sobie korzystaj z pomocy tew związku tak, aby czuć się ze sobą bezpiecz- rapeutów, psychologów. Nazwanie głośnio nie. Kochająca osoba na pewno to zaakceptuje swoich lęków powoduje to, że często stają się one dużo mniejsze i dają siłę do radzenia sobie Nie wtykaj sobie ciągle wad. Popracuj nad z nimi.
Medium
str. 10
Bogusława M. Andrzejewska trener rozwoju osobistego, publicystka, nauczyciel Reiki, konsultant NAO, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl
Sekret szczęśliwego związku Kochając zołzę
Dwie kobiety siedzą przy kawie i rozmawiają. Jedna z nich zadaje refleksyjne pytanie: – Ciekawa jestem, co można zrobić, żeby mężczyzna był naprawdę szczęśliwy? Druga bez wahania odpowiada: – A kogo to obchodzi?
Uwielbiam ten żart, przyznaję, zupełnie bez złośliwości. Dbam o swojego męża i widzę po nim, że jest szczęśliwy. Jednak doceniam humor kobiety niezależnej, która rozumie, że jej celem tu na Ziemi nie jest uszczęśliwianie kogokolwiek innego poza sobą samą. My same powinnyśmy być dla siebie na pierwszym miejscu. Tymczasem biologia skłania nas do zajmowania się wszystkimi dookoła z takim przejęciem, że na odrobinę zadbania o siebie często brakuje czasu. To nie jest artykuł feministyczny. Dla mężczyzn równie ważne jest, aby dbali o siebie
str.11
i własne szczęście. Oni także są tu na Ziemi po to, by rozwijać w sobie miłość i radość, a w tym miłość do samych siebie. I równie często mają z tym problem. Jednak w przeciwieństwie do kobiet nie mają w sobie pędu, by zadowalać wszystkich dookoła. W pewien sposób jest im łatwiej znaleźć czas dla siebie i postawić swoje sprawy na pierwszym miejscu. Większość z nas zna doskonałą książkę Sherry Argov "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?". Nie muszę zatem wyjaśniać, że „zołza” to nie wredna baba, która złośliwie dokucza partnerowi, tylko kobieta silna i niezależna. Taka, która ma wysokie poczucie własnej wartości i umie być asertywna, która rozwija swoje pasje i czuje się spełniona, która nie jest bluszczem owijającym się emocjonalnie wokół partnera, lecz samodzielną, atrakcyjną osobą. To świetnie się sprawdza w związkach. Stąd zaczerpnęłam tytuł artykułu, lecz nie będę pisać o książce, tylko o własnych doświadczeniach.
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
Wielokrotnie podkreślam, że punktem wyjścia do szczęśliwej relacji jest wysokie poczucie własnej wartości. Dotyczy to obu płci. Bez tego, nigdy nie poczujemy się kochane czy kochani. Po pierwsze dlatego, że to nasza własna miłość i akceptacja dla siebie odbija się jak w lustrze w oczach partnera. Jeśli jej nie ma, to zamiast uczucia dostajemy lekceważenie, niechęć i znudzenie, a czasem nawet pogardę i przemoc. Po drugie tylko człowiek, który kocha sam siebie, potrafi naprawdę kochać drugiego. W byciu zołzą jest jednak coś więcej niż tylko wysoka samoocena. To kobieta nieco zadziorna i z tak zwanym „pazurkiem”. Dynamiczna, pomysłowa, odważna. Jest atrakcyjna dla partnera przez szczyptę nieprzewidywalności. Mężczyźni lubią zdobywać i chcą być czasem zaskakiwani. Wyzwanie i odrobina adrenaliny potrafi zmysłowo nakręcić związek. Jest jak przysłowiowa sól dla potrawy – dodaje smaku. I ponownie ma to znaczenie dla obojga, ponieważ i kobieta oczekuje od swojego męża zainteresowania i tego charakterystycznego błysku w oku, którym kiedyś ją uwiódł. Dbanie o związek, to te wszystkie drobne czary-mary, które dodają mu świeżości nawet po wielu latach. Zołza ma to w sobie, to część jej natury. Potrafi spontanicznie zorganizować upojny wieczór zakończony w sypialni lub na nowo uwodzić „starego” małżonka w taki sposób, że ten czuje jak ubywa mu lat. Od niechcenia tworzy taką stylizację, że jej partner na nowo chce ją zdobywać. I ona robi to nie po to, by komuś lub czemuś służyć, lecz dla własnej przyjemności. Każdy z nas chce mieć grzeczne dziecko. Jednak matki i wychowawczynie rzadko chwalą ugrzecznione pociechy, a często mówią, że najbardziej lubią te niespokojne dzieci, te wszędobylskie i inteligentne, bo zazwyczaj są zdolne i pomysłowe. To przyszli odkrywcy i zdobywcy, przyszli artyści. To interesujące osobowości. Podobnie jest w partnerstwie. Często zgłaszają się do mnie panie, których proble-
Medium
mem jest to, że zdradzają swojego męża i żyją w wielkim poczuciu winy, bo mąż jest taki dobry i kochany. A czemu zatem zdradzają? Bo jest taki nudny jak flaki z olejem. Wszyscy szukamy pasji, zachwytu, dreszczyku emocji. Szukamy też czułości, okazywania miłości i uwodzenia się wzajemnie, niezależnie od długości trwania stażu małżeńskiego. Nie można o tym zapominać tylko dlatego, że założyliśmy na palec obrączkę. Dobry związek wymaga starania, ale nie poprzez systematyczne pranie koszul, tylko przez zaskoczenie, stworzenie wyzwania, zmuszenie do działania. Zołza robi to spontanicznie.
Moje własne doświadczenie doskonale to potwierdza. W pierwszych latach po ślubie byłam ofiarną żoną. Usłużnie i grzecznie robiłam to, czego sobie życzył mój mąż, dbałam o dom w pierwszej kolejności, gotowałam to, co lubił, układałam nasz związek pod kątem jego zainteresowań. Byłam „ideałem” i aniołem – tak mówili nasi znajomi. Bardzo mocno weszłam w rolę dawcy. Całkiem runęła harmonia pomiędzy dawaniem i braniem. Źle się to dla nas skończyło, omal nie odeszliśmy od siebie na zawsze. Kiedy daliśmy sobie drugą szansę i zaczęłam od nowa, postawiłam na zrównoważenie i nauczyłam się przyjmowania. Podniosłam poczucie wartości i teraz to ja jestem zołzą. Zauważam to, kiedy bez wahania zwracam mężowi uwagę na niewygodne dla mnie drobiazgi, a on usłużnie usuwa je spod moich nóg. Bo odnajduje sens i satysfakcję w tym, że może coś dla mnie zrobić. Dawanie jest przecież przyjemnością – my kobiety to wiemy, dlatego tak łapczywie zagarniamy je w całości dla siebie. A to błąd. Warto partnerowi pozwolić na dawanie. W tym miejscu chcę przypomnieć, że nosimy w sobie wszystkie aspekty. Każda z nas ma w sobie trochę ofiarnej żony, która uwielbia dogadzać i rozpieszczać swojego mężczyznę, podsuwając mu pod nos smakołyki.
str. 12
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
Każda bywa też rozsądną i wyważoną panią domu, która doskonale wie, gdzie są nieprzekraczalne granice. Nosimy w sobie namiętną kochankę i filuterną, szaloną dziewczynkę, która chce płatać figle. A wreszcie każda z nas jest po trosze zołzą, która głośno domaga się swego i złośliwie ucina wszelkie zbędne jej zdaniem dyskusje. Bywa w nas i kapryśna rozwydrzona pannica, która strzela focha przy byle okazji, jest wiecznie niezadowolona i na wszystko narzeka. Tej ostatniej nie polecam dopuszczać do głosu, ponieważ bazując na kompleksach, potrafi jedynie działać destrukcyjnie na związek. Pozytywne myślenie wyklucza takie zachowanie, jako niewłaściwe.
Jednak możemy korzystać ze wszystkich pozostałych opcji, ponieważ zależnie od okoliczności, każda znajdzie czas i miejsce dla siebie. Najważniejsza jest równowaga. Kiedy za mocno wejdziemy w rolę ofiarnej żony, znudzimy nie tylko partnera, ale i samą siebie, bo życie nie polega na usługiwaniu innym i życiu odbitym od słońca światłem. Każda z nas może świecić samoistnie, rozwijając swoje pasje, spotykając się z przyjaciółmi i ciesząc każdą chwilą życia. Szczęśliwa, spełniona kobieta jest wyjątkowo atrakcyjna, a dla każdej z nas to istotne. Nawet wtedy, kiedy jesteśmy singielkami. My kobiety chcemy się podobać. Tak po prostu. Nie można też całkiem rezygnować z ciepła i łagodności charakterystycznych dla tego aspektu, bo ofiarna żona to także ciekawa postać. Powinna być jednak równoważona siłą i pomysłowością zołzy lub humorem i nieprzewidywalnością szalonej dziewczynki. Tylko wtedy związek świeci wszystkimi barwami tęczy, kiedy przejawia różnorodne jakości. Coś więcej niż: obiad – kapcie – gazeta. A jest to – powtórzę – ważne nie tylko dla mężczyzny. Bycie zołzą nie jest kreowaniem nowej rozrywki dla „pana i władcy”, lecz odnalezieniem równowagi i tworzeniem prawdziwego partnerstwa, w którym nikt nikim nie rządzi, nikt nikomu nie usługuje. W takim związku wszystko przeplata się w rytm fantazji, radości i miłości.
str. 13
Medium
Dla tych, którzy kochali kiedyś i kochają teraz. Wysublimowana poezja miłosna. Po kobiecemu delikatna i zmysłowa. Polecamy! Ksiegarnia Radwan http://radwan.pl
Medium
str. 14
Naturalnie
Katarzyna Sołtysik
specjalistka terapii naturalnych, praktyk Reiki, propagatorka dobrego wegańskiego jedzenia
Bazyliowe wegańskie pesto Składniki:
- liście świeżej bazylii (u mnie zawartość jednej doniczki) - ¾ szkl ziaren słonecznika - 1/3 szkl oliwy - trochę wody - 3 ząbki czosnku - sól himalajska, pieprz czarny mielony, ewentualnie zioła prowansalskie Słonecznik prażymy na suchej patelni na złoty kolor. Do miseczki dajemy po kolei: umyte listki bazylii, podprażony słonecznik, oliwę, czosnek, przyprawy. Wszystkie składniki blendujemy. Jeśli pesto jest zbyt gęste dodajemy trochę wody. Świetnie smakuje z makaronem. Można przełożyć do słoiczka i przechowywać w lodówce kilka dni. Smacznego!
str. 15
Medium
Naturalnie Jakie pyszne!
Wegańskie racuchy Składniki:
- 1 szkl mąki orkiszowej (mieszanka białej i razowej) - mleko sojowe - 3-4 jabłka obrane ze skórki - przyprawy: kardamon, cynamon, esencja waniliowa - syrop z Agavy do polania na wierzch - oleje kokosowy do smażenia
Mąkę i mleko mieszamy razem, do uzyskania konsystencji bardzo gęstego ciasta. Jabłka kroimy na małe, płaskie kawałeczki i wrzucamy do ciasta. Dodajemy przyprawy jakie lubimy i mieszamy dokładnie. Na rozgrzanej patelni roztapiamy olej kokosowy i nakładamy łyżką ciasto formując małe placuszki. Smażymy na małym ogniu. Odwracamy na drugą stronę, gdy będą lekko zarumienione. Gotowe racuchy żeby były słodsze można polać syropem z Agavy. Smacznego!
Medium
str. 16
Katarzyna Zamiar terapeutka d/s uzależnień, bajkoterapeutka, doradca dietetyczny, pasjonatka rozwoju osobistego.
Jak dobrać terapię naturalną dla siebie? Medycyna klasyczna w leczeniu pacjenta, skupia się na postawieniu diagnozy i zastosowaniu farmakoterapii. Formy tego leczenia są różne w zależności od chorób i mają na celu poprawienie stanu zdrowia i przeciwdziałanie rozwojowi dolegliwości. Medycyna naturalna jest określana także jako leczenie alternatywne lub niekonwencjonalne. Istnieje bardzo dużo jej regionalnych odmian, jednak łączy ją pogląd uznający, że stan zdrowia zależny jest od równowagi wewnętrznych sił oraz że choroba pojawia się wówczas, gdy zostaje zakłócona naturalna harmonia organizmu. Wchodzę więc w Google, czytam: Medycyna naturalna to – zdrowa żywność, naturalne kuracje, biorezonans, rezonans Schumanna, suplementacja, zielarstwo, naturalna woda alkaliczna, aromaterapia, koloroterapia,
str. 17
światło terapia, masaż leczniczy, makrobiotyka, hipnoza, dieta, hydroterapia, homeopatia, yoga, medytacja, medycyna chińska, tybetańska, ajurveda (Vata, Pitta, Kapha), spagyryzm (ludzki organizm posiada silną zdolność samo leczenia), wszelkiego rodzaju zabiegi oddziałujące na organizm i psychikę, uzdrawianie duchowe i wiele, wiele innych. Jak w takim wachlarzu metod, wybrać właściwą dla nas, żeby nie dać się naciągnąć i oszukać? Jaką formę medycyny naturalnej wybrać, aby nie spowodować większych szkód w organizmie i sobie nie zaszkodzić? Nie jest niestety możliwym, by jednoznacznie ocenić klasyfikująco wszystkie techniki, ponieważ jest ich tak dużo, że każda z nich musiałaby być rozpatrywana osobno.
Medium
Naturalnie Jak dobrać terapię naturalną dla siebie?
O. Grzegorz Kluz (przeor klasztoru Dominikanów, teolog – przyp. red.) powołuje się na Giuseppa Ferrari, który podał próby sformułowania kryteriów pomocnych w rozeznaniu technik medycyny naturalnej, polegające na postawieniu trzech pytań w odniesieniu do danej metody:
1. Czy dana praktyka terapeutyczna oparta jest na solidnej postawie uznanej przez międzynarodowe środowiska naukowe? 2. Czy jej skuteczność terapeutyczna została potwierdzona i udowodniona empirycznie za pomocą rygorystycznie kontrolowanych eksperymentów klinicznych? 3. Czy wewnątrz jej podstaw teoretycznych można odnaleźć pojęcia metafizyczne zaczerpnięte z duchowości, ezoteryczne, okultystyczne lub magiczne?
Odpowiedź negatywna (sugeruje o. Grzegorz) na dwa pierwsze pytania, jest podstawą, aby się zastanowić nad decyzją dotyczącą skorzystania i wprowadzenia konkretnej terapii. Dotyczy to głównie wszelkiego rodzaju urządzeń i suplementów. W tych dwóch pierwszych pytaniach słowa: …”międzynarodowe środowiska naukowe” i ”rygorystycznie kontrolowane eksperymenty kliniczne”, są ściśle powiązane z ochroną środowiska i medycyną konwencjonalną i nie mogą stanowić w tym względzie jednoznacznego wyznacznika do określenia indywidualnego doboru rodzaju terapii alternatywnej. Ostatnie pytanie, to nasze wewnętrzne przekonania i wiara. O. Grzegorz Kluz uważa, że odpowiedź pozytywna na trzecie pytanie: „może być wystawieniem na szwank swojej własnej wiary”. Każdy ma prawo do osobistej odpowiedzi na to pytanie i konfrontacji z własnymi wartościami, przekonaniami i wiarą. Każda odpowiedź będzie w tym wypadku dobra i pomocna w określeniu terapii jakiej szukamy dla siebie. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że to co człowiek dostrzega, jest jedynie segmentem rzeczywistości, a naszą opinię o tym segmencie zmieniamy jedynie w sposób, na który pozwala nam nasza świadomość. Dobrze jest najpierw wypróbować wybrany rodzaj terapii. Wsłuchać się w siebie i swoje ciało, to ułatwi zdecydowanie dobranie tej właściwej metody oraz zareagowanie we właściwym mo-
Medium
mencie, gdy odbierzemy jakieś niepokojące sygnały, wymagające np. konsultacji specjalistycznej. Nie musimy decydować się od razu na serię zabiegów czy sesji ani na całe opakowanie suplementów. Poprośmy o próbkę produktu lub jeden zabieg, sprawdźmy jak nasz organizm zareaguje. Medycyna alternatywna, to głównie zapobieganie, poprawa stanu zdrowia, umysłu. Niestety, przy poważnych chorobach np. onkologicznych, napary z ziół czy seria zabiegów, raczej nie zadziałają uzdrawiająco. Pamiętajmy, że każdy z nas ma prawo inaczej reagować na wybraną formę terapii i to, co świetnie wpłynęło na zdrowie sąsiadki, koleżanki bądź innej osoby, niekoniecznie będzie zbawienne i równie wspaniałe dla nas. Dlatego uczulam na obserwację własnych reakcji, zachowań i samopoczucia przed i po podjęciu terapii. To najlepsze drogowskazy, nie tylko do określenia i wyboru właściwej dla naszego organizmu terapii, ale również bardzo ważny element codziennego funkcjonowania w życiu. Czytajmy z sygnałów wysyłanych przez nasz organizm, obserwujmy nasze samopoczucie i skupmy się na tym, co podnosi nasz poziom energii.
Do korzystania z form terapii proponowanych przez medycynę alternatywną, nie potrzeba nam diagnozy, ale świadomości własnego zdrowia, kondycji fizycznej i psychicznej oraz sprawdzenia podstawowych informacji np.: - kraju, pochodzenia, jeśli nie jest to określone, a w informacjach mamy napisane np. WYPRODUKOWANO W UNII EUROPEJSKIEJ; - sprawdźmy producenta i stronę internetową, jeśli została podana, adres(kontakt), punkty serwisowe (przy zakupie sprzętu); - w suplementacji zwracajmy uwagę na skład i miejsce wyprodukowania produktu-to bardzo ważne; - poczytajmy i wzbogaćmy informacje na temat terapii, która nas interesuje bądź, która jest nam proponowana; - wsłuchujmy się w siebie i filtrujmy podawane nam informacje. Życzę wspaniałego porozumienia z własnym ciałem.
str. 18
Katarzyna Zamiar
Koloroterapia cz.1 Koloroterapia – czyli leczenie kolorami jest inaczej określana jako chromoterapia. Polega na wprowadzeniu odpowiednich barw do organizmu człowieka. Widmo kolorowego światła jest pochłaniane przez pole energii ludzkiego ciała, skórę i oczy. Koloroterapia pomaga w niwelowaniu problemów, z którymi boryka się każdy organizm człowieka. Uspokaja, relaksuje lub pobudza. Żyjąc w świecie otoczonym niezwykłymi barwami, mamy więcej energii, więcej optymizmu, więcej zdrowia. Koloroterapia i jej skuteczność potwierdzona jest przez tysiące lat stosowania na całym świecie. O tak zbawiennym wpływie kolorów na ludzkie życie wiedzieli już starożytni. Jako pierwsi ich właściwości lecznicze zaczęli wyko-
str. 19
rzystywać mieszkańcy antycznego Egiptu, Indii i Chin. Współcześnie koloroterapia wykorzystuje zdobycze techniki i zajmuje czołowe miejsce wśród medycyny alternatywnej. Jest jednym z najtańszych, najłagodniejszych i najbardziej skutecznych sposobów leczenia spośród obecnie stosowanych powszechnie w świecie. Jest metodą leczenia uzupełniającego. Światło jest ważne dla życia człowieka pobudza procesy regeneracyjne, stymuluje przemianę materii komórki, wzmacnia układ immunologiczny i poprawia krążenie krwi. Myślę, że każdy z nas zna wpływ światła: w jasne słoneczne dni czujemy się z reguły lepiej niż w dni posępne, zasnute chmurami.
Medium
Naturalnie Koloroterapia cz. 1
Światło jest kolorem
Barwa jest zjawiskiem fizycznym, które ściśle związane jest z różnymi długościami fal w widzianym zakresie widma elektromagnetycznego. Gdy wszystkie długości fal zakresu widzialnego widma występują z podobną intensywnością – pojawia się światło białe. Światło i barwy zawierają pierwotne informacje życia na ziemi. Istoty żywe i materia nieożywiona odbijają światło zgodnie ze swymi właściwościami i filtrują pewne barwy tak, że powstają drgania, mogące być odebrane i wyczuwalne przez ich organy zmysłów. Nasze oczy przekształcają energię promieniowania barw w energię chemiczną. Tak, jak witaminy wzmacniają siły odpornościowe, tak też może to czynić czyste światło kolorowe w swojej naturalnej postaci. Efektywne kąpiele barwne w świetle monochromatycznym (tryb monochromatyczny – jest to forma prezentacji obrazu wytworzonego przez komputer na ekranie monitora komputerowego. Słowo pochodzi od mono, określającego pojedynczy i chroma - kolor) „tankują” duszę i ożywiają system immunologiczny.
Informacje historyczne
Nie tylko nowoczesna psychologia barw, lecz także relacje prastarej medycyny wedyjskiej, po medycynę chińską, od Hipokratesa, Paracelsusa, aż do Goethego, przypisują barwie działanie terapeutyczne dla ciała ludzkiego. Leczenie światłem kolorowym opiera się na różnych doświadczeniach, które do dnia dzisiejszego odnaleźć można głównie w sposobach kuracji środkami naturalnymi i metodach medycyny uzupełniającej, jak np. medycyna chińska. Historia leczenia światłem kolorowym sięga tysiącleci. Egipcjanie budowali w tym celu świątynie barw, w których znajdowało się siedem różnokolorowych pomieszczeń. W zależności od tego jakiego koloru potrzebował chory, zano-
Medium
szono go do odpowiedniego pomieszczenia, by zażył leczniczej kąpieli w kolorze. Również Chińczycy stosowali kolory w celach terapeutycznych. Malowali ciała cierpiących na choroby jelit na żółto i wpuszczali światło do pomieszczeń przez żółte zasłony. Epileptyków sadzano na fioletowych dywanach i zasłaniano okna fioletowymi woalami. Chorych na szkarlatynę owijano w czerwone szaty, zanoszono do pomieszczeń wyłożonych czerwonym suknem i oświetlano tymże światem. W europejskim kręgu kulturowym poeta Johann Wolfgang von Goethe był pierwszym, który intensywnie zajmował się wpływem barw na ludzką psychikę. Goethe rozwinął pierwszą naukową wiedzę o barwach i zidentyfikował efekty fizjologiczne, jako odczucia oka. Duński lekarz Niels Ryberg Finsen otrzymał w 1903 roku Nobla w dziedzinie medycyny za opracowanie lampy ultrafioletowej przeznaczonej do prognozowania chorób skórnych. Dr. Dinshaha Ghadialie natomiast, swoje pierwsze doświadczenia ze światłem kolorowym przeprowadził, stawiając butelkę z kolorowego szkła przed źródłem światła. Doktor ten przypisywał wodzie, naświetlonej światłem kolorowym, działanie takie samo, jak bezpośredniemu naświetleniu. Druga wojna światowa wskutek której został zniszczony niemiecki instytut badań nad barwą w Monachium, przerwała definitywnie naukowe badania prowadzone w Niemczech w tej dziedzinie. Pomimo powszechnych sukcesów w utrzymaniu zdrowia dzięki barwom, ten sposób leczenia przez długi czas nie był brany pod uwagę przez oficjalną naukę uniwersytecką. W ostatnim dziesięcioleciu XX wieku zaobserwowano znaczny wzrost zainteresowania terapeutyką naturalną. Znów powraca wiele starych informacji z dziedziny sztuki lekarskiej i wspomina się pionierów tzw. chromobiologii czy też koloroterapii. cdn.
str. 20
Duchowo
Elen Elijah uzdrowiciel duszy, nauczyciel duchowy, doradca życiowy, trener rozwoju osobistego, regreserka, w swojej pracy często korzysta z channelingu http://epokaserca.pl
Światło jest zawsze silniejsze od mroku Jak długo jeszcze świat czekał będzie na prawdziwe zrozumienie życia? Wyobraźmy sobie pokój w którym jest ciemno, nagle zapala się małe światełko i mówi do innych cząsteczek istnienia: – Ej, koledzy, przyszedł czas, abyśmy się zbudzili ze snu ciemności i rozświetlili nasz pokój, aby w naszym pokoju zaświeciło ŚWIATŁO! A koledzy na to: – Ja się zbudziłem i widzę, że wokół tyle ciemności, muszę z nią walczyć. Inni przyłączają się: – My też, my też, czas zlikwidować tę paskudną ciemność i zniszczyć ten zły świat cienia. A światełko, które zapaliło się pierwsze mówi: – Nie walczcie z ciemnością, gdyż wówczas sami w cieniu przebywacie: złości, nienawiści, oceny, walki, zniszczenia. Zajmijcie się SOBĄ, sami rozjaśniajcie swoje istnienie, bo im więcej nas zaświeci, tym szybciej JASNOŚĆ w pokoju nastanie. str. 21
– Nie, nie, nie masz racji. My musimy
walczyć z cieniem, bo to takie szlachetne. Przecież my jesteśmy dobrzy a cień jest zły, Nie dopuścimy, aby nadal to ciemne zło panowało w naszym pokoju.
Mijał czas i pokój wciąż w ciemności był, a przecież wystarczyło, aby ci, którzy w walce byli, zajęli się swoim rozświetleniem. Pokój jaśniałby, gdyż światło zawsze silniejsze jest od mroku, a wówczas cóż z cienia by zostało? Wystarczy niewiele światła, aby z ciemności, szarość nastała, a tylko troszkę więcej światła – aby jasność na zawsze zapanowała. I cienia już nie będzie. – Nie pouczajcie innych, że w cieniu są, lecz całą swoją uwagę skierujcie na własny blask, a wówczas, ten co w cieniu był, jasność zobaczy i choćby chciał, cienia już nie ujrzy – powiedziało na koniec światełko, które zbudziło się prawdziwie.
Medium
Medium
str. 22
Katarzyna Zamiar
Narodziny …I PRZYSZŁO DO NIEGO DZIECKO Z ZAPALONĄ POCHODNIĄ. I SPYTAŁ JE, SKĄD POCHODZI TO ŚWIATŁO? DZIECKO DMUCHNĘŁO NA PŁOMIEŃ. ZGASIŁO GO, PO CZYM ODRZEKŁO: „POWIEDZ MI TERAZ, DOKĄD POSZŁO, A JA CI POWIEM SKĄD PRZYSZŁO”.
Ciąża, to dowód na to, że Dusza znalazła swoje miejsce. Każda Dusza wybiera sobie łono w którym zamieszka i gdzie, jako maleńka istota, się narodzi. Dlatego każde dziecko bez wyjątku, przychodzi na świat pełne miłości, ciepła i mówi się, że to dar od Boga. Pamiętam czas, kiedy moja Dusza zamieszkała w łonie mojej mamy. Muzyką i całą miłością, było bicie jej serca. Był to najpiękniejszy czas w moim życiu. Wiedziałam, że mam już na świecie trzech braci i siostrę. Wiedziałam wszystko, po co przychodzę, dokąd zmierzam, na jakie przeżycia się zdecydowałam. Nigdy później, nie mogłam sobie tego wszystkiego przypomnieć. Przepełniona miłością wiedziałam, że jestem jego częścią, wiedziałam, że wszystko jest jego częścią. Nie mogłam się doczekać, kiedy znajdę się na świecie i zacznę żyć własnym życiem pośród wszystkich istot na Ziemi. Wiedziałam już, kogo chcę spotkać, z kim przeżyć wspólne chwile, kogo pokochać całym sercem i z kim się rozstać kiedy przyjdzie czas. Wiedziałam, że
str. 23
wszystko ma swój określony moment, by zaistnieć i przeminąć. Pojawiłam się wśród Was zdrowa, pełna ciepła, miłości, prawdy i świadomości Ducha w każdym istnieniu na Ziemi. Niestety z czasem jak dorastałam, malała moja świadomość jedności Duchowej i czułam coraz więcej ograniczeń. Zaczynał przerażać mnie świat zewnętrzny i poznawałam uczucie strachu. Cieszyłam się jednak swoimi narodzinami, wszystkimi istotami, które były przy mnie i całym otaczającym mnie światem. Byłam przepełniona miłością i szczęściem. Zaraz po narodzinach, płakałam tylko za swoją Duszą, bo jej nie widziałam. Miałam wrażenie jakby wraz z przecięciem pępowiny, przecięto więź z moją Duszą. Nie wystarczała mi świadomość jej obecności we mnie. Musiałam ją widzieć, czuć, przekonać się fizycznie, że jest. Z czasem zapomniałam zupełnie, że moja Dusza jest we mnie cały czas, że moje ciało, to materia, bym mogła czuć i przeżywać. Żyjąc Tu, nieraz czułam się samotna i porzucona. Byłam pewna, że miłość, radość i ciepło z jakim przyszłam na świat, może dać mi, tylko drugi człowiek. Teraz wiem, jak bardzo się myliłam. Po czterdziestu dwóch latach odnalazłam więź, która wcale nie została przecięta wraz z pępowiną. Odnalazłam Duchową jedność i dzięki temu dostrzegam miłość, radość i ogromne ciepło w sobie i innych. Rozumiem więcej i nie boję się, tylko czasem mam obawy.
Medium
Zapraszamy do pobierania oraz czytania wczesniejszych numerów MEDIUM. Pismo można pobrać z portalu Wydaje.pl lub zamówić, wysyłając email na adres: medium@velveth.webd.pl Jesteśmy na Facebooku! facebook.com/pismo.medium
Medium
str. 24
Dualizm
Bogusława M. Andrzejewska
Z duchowego punktu widzenia wszystko jest niedualne, pozostaje w harmonii z Wszechświatem. Nawet to, co wydaje nam się złe, brzydkie czy nieetyczne. Wszystko jest po coś, wszystko ma swój sens. Najprostszy to ten, który podkreśla, że potrzebujemy dotknąć cienia i zimna, aby docenić światło i ciepło. Ale znaczenie wydarzeń jest o wiele głębsze niż nam się wydaje. Zapewne potrzebujemy nieco zaufania, aby umieć na świat spojrzeć z duchowego poziomu nawet wtedy, kiedy czegoś nie rozumiemy. Warto nauczyć się akceptacji wszystkiego, co obserwujemy w naszej rzeczywistości. Akceptacja jest głębokim przyzwoleniem, wynikającym z duchowej mądrości. Dzięki niej zaczynamy prawdziwie pozytywnie myśleć. Bez akceptacji nasze postrzeganie świata jest skrzywione. Za-
str. 25
zwyczaj przenikają je emocje i oceniamy, krytykujemy… Każda krytyka, każde narzekanie – to negatywne myślenie.
Bywa i tak, że nasze postrzeganie świata jest tylko pozornie miłe i ładne. Znając zasady prosperity staramy się oceniać wszystko jak najlepiej i głośno wypowiadamy dobre słowa. Tymczasem w głębi duszy wszystko się w nas skręca i wcale nie podoba nam się to, o czym mówimy tyle dobrych rzeczy. Ta hipokryzja obraca się przeciwko nam, ponieważ Prawo Przyciągania nie działa w oparciu o wyważone słowa – jak zdaje się niektórym – lecz w oparciu o nasze prawdziwe przekonania. Jeśli czegoś nie lubimy i zabarwiamy to emocjami, wówczas uruchamiamy fale przyciągania tego, do swojego życia.
Medium
Duchowo Dualizm
Samo ocenianie niczemu nie służy. Myślenie, że należy umieć odróżniać dobro od zła jest w moim odczuciu błędem. Jedyny podział, jaki sama chciałabym stosować to tylko ten – co służy miłości, a co jej nie służy. Tymczasem w nieskończoność segregujemy ludzi i rzeczy na dobre i niedobre. A przecież złodziej, wredna koleżanka czy okropna teściowa to takie same dusze, jak nasza. Pojawiają się w tym życiu, aby nas czegoś nauczyć, coś nam pokazać. Czy można ich oceniać, jako złych ludzi? Czasami ograniczamy się do oceniania tylko wydarzeń, próbując wzbudzić w sobie współczucie dla kogoś, kto postąpił nieładnie. Mówimy wtedy: „biedny człowiek, nie rozumie”. A przecież wydarzenia są optymalnie rzecz biorąc – po prostu harmonijne. Mogą nam się podobać lub nie, mogą wywoływać w nas emocje lub nie, ale zawsze są właściwe i najlepsze na dany moment.
Jest taka piękna historyjka o starym, mądrym człowieku, która cudownie pokazuje nie dualność Wszechświata. Nic nie jest ani złe, ani dobre…
Pewien stary człowiek o imieniu Jan miał stado pięknych koni, które wypasał na łące pod lasem. Któregoś dnia jeden z koni uciekł i pomimo poszukiwań, nie udało się go odzyskać. Ludzie przychodzili do starca i współczuli mu: „oj jak to niedobrze, jaka to strata.” Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczki i filozoficznie odpowiadał: – Może to niedobrze, a może dobrze. Kilka dni potem zaginiony koń powrócił do domu, przyprowadzając ze sobą piękną dziką klacz. Mieszkańcy wioski przychodzili tłumnie obejrzeć nowego konia i powtarzali: „oj jakie to szczęście, jak to dobrze”. Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczki i filozoficznie odpowiadał: – Może to dobrze, a może niedobrze. Następnego dnia syn Jana próbując ujeź-
Medium
dzić nową klacz, spadł tak niefortunnie, że złamał sobie nogę. Sąsiedzi przychodzili, życzliwie współczując: „Oj jaki kłopot, jak to niedobrze”. Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczki i filozoficznie odpowiadał: – Może to niedobrze, a może dobrze. Tydzień później do wsi przybyło wojsko po nowych rekrutów. Zabrali wszystkich zdrowych młodych mężczyzn. Syn Jana został, ponieważ leżał z unieruchomioną, złamaną nogą. Sąsiedzi z zazdrością powtarzali: „ten to ma szczęście, temu to dobrze”. Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczki i filozoficznie odpowiadał: – Może to dobrze, a może niedobrze.
Opowieść można ciągnąć w nieskończoność, dopisując nowe wydarzenia, z których każde jest dowodem na to, że mylimy się, ilekroć próbujemy coś ocenić jako dobre lub nie. W naszym życiu także mnożą się przykłady sytuacji, które wcale nie są jednoznaczne. Pomagamy komuś, podajemy rękę, po czym ta osoba nas okrada. Oddajemy krew, by uratować komuś życie, a ten człowiek dwa tygodnie później ginie w wypadku samochodowym. Czy zatem to, co robimy, jest dobre czy nie? Nie podam odpowiedzi na takie pytanie, ponieważ właśnie po tę odpowiedź zeszliśmy tutaj na Ziemię i każdy musi sam jej poszukać, sam wybrać, sam zdecydować. Powtórzę tylko to, co pisałam już wiele razy – należy kierować się sercem i czynić to, co czujemy, że jest właściwym wyborem, zgodnym z miłością bezwarunkową. Niektórzy nauczyciele mówią wprost: „zadaj sobie pytanie, co zrobiłaby Miłość na twoim miejscu”. Dołóżmy do tego tworzenie równowagi w dawaniu i braniu, rezygnację z poświęcania się dla innych i szczyptę mądrości. A nade wszystko pamiętajmy, aby nikogo nie krzywdzić.
str. 26
Ludzie, którzy nas inspirują...
Marianne Williamson
Dorastała w Houston w Teksasie. Po studiach przez kilka lat żyła w komunie hipisowskiej, a w 1983 roku pod wpływem słynnej książki Kurs Cudów zaczęła prowadzić na ten temat wykłady. W latach 1987-1989 założyła w USA Ośrodki Życia, niedochodowe instytucje doradcze i wspierające ludzie cierpiących na groźne choroby, w tym na AIDS. Zasłynęła dzięki swojej pierwszej książce pt. Powrót do miłości. Była to wnikliwa recenzja Kursu Cudów, podkreślająca niepodważalne zalety i ponadczasowość tej niezwykłej pracy. Czytelników przyciąga wyjątkową pasją, z jaka autorka przedstawia własne duchowe przebudzenie oraz opisuje walkę pomiędzy ego a czystą prawdziwą jaźnią. Jej duchowe poddanie wydaje się być pięknym zwycięstwem na drodze do prawdy. W Powrocie do miłości dużo miejsca zajmują relacje z innymi ludźmi. Williamson przedstawia je jako zadania, które dają nam str. 27
niepowtarzalne okazje do maksymalnego rozwoju. W tym kontekście nasz najbliższy partner nie jest romantycznym spotkaniem, lecz najważniejszym nauczycielem, który pokazuje nam nasze istotne w rozwoju lekcje. W swojej książce Williamson porusza także tematy pracy, celowości, cudów. Odnajdziemy tam całą niemal wiedzę o życiu, oparta na Kursie Cudów i umiejętności współtworzenia naszego życia razem z Bogiem. Głównym przesłaniem tej pracy jest zawierzenie harmonii Wszechświata i pozwoleniu na to, by Siła Wyższa prowadziła nas do szczęścia. Williamson napisała jeszcze kilka książek. Sześć z dziesięciu wydanych przez nią tytułów znalazło się na liście bestsellerów. Prowadzi wykłady i spotkania na temat rozwoju duchowego w różnych miejscach na świecie. Wraz z autorem słynnych Rozmów z Bogiem Nealem D. Walschem Williamson założyła Globalne Odrodzenie Przymierza.
Medium
Polecamy !
http://trismegista.pl. http://pismolasombra.pl.
Medium
str. 28
Refleksje o Reiki Bogusława M. Andrzejewska
Reiki dla dzieci Dzieci spontanicznie lgną do miłości i dobra, ponieważ kierują się bardziej instynktem. W pewien sposób czują, co dla nich dobre. Podobnie jak zwierzęta. Zwróćmy uwagę, że także psy, koty, konie, a nawet świnki morskie chętnie przyjmują Reiki. Często powtarzam, że reakcja zwierząt powinna nas upewnić w tym, czym jest Reiki. A jest częścią mocy natury, czymś oczywistym. Kiedy ufamy swojej intuicji, nie mamy tych niepotrzebnych wątpliwości, które blokują nasz Małe dzieci są bardziej otwarte na ener- rozwój i uzdrowienie. Dlatego dzieci pięknie przyjmują Reiki. gię niż dorośli. Przede wszystkim dlatego, że nie wymyślają sztucznych przeszkód i nie Można im z powodzeniem robić zabiegi kombinują. Jak już wiemy, Reiki jest metodą wszelkiego rodzaju, na które wyrażą zgodę pobierania naturalnej, ożywiającej energii, ich rodzice. Musimy pamiętać, że bez z której korzystają wszystkie istoty żywe. Rów- względu na wszystko nie wolno nam w żaden nież te, które nie maja o tym pojęcia, a także sposób pracowac z dziećmi bez zgody i wiewszyscy ci, którzy uważają, ze to coś złego. dzy rodziców. Dużą przeszkodą może być Ponieważ jednak energia płynie za myślą, fakt, że dzieci nie usiedzą spokojnie w jedosoby, które boją się Reiki lub jej nie chcą, nym miejscu, dlatego łatwiej przekazywać nie są w stanie skorzystać ze zwiększonego im energię na odległość z pomocą drugiego poboru tego, co naturalnie i tak biorą z oto- stopnia. Maluszki można reikować, trzymając czenia. Dzieci nie mają tego problemu, po- je na rękach lub na kolanach. W tym drugim nieważ nie ma w nich strachu i błędnych przypadku, przekazujemy energię całym sobą, nie tylko poprzez dłonie. przekonań. Osoby, które wiele lat pracują z Reiki, nie mają najmniejszych wątpliwości – Reiki jest dobrem. Jest cudowną, uzdrawiającą energią, która pomaga nam odnaleźć w sobie miłość. Wiedząc o tym, nie musimy sobie zadawać pytania, czy można robić zabiegi energetyczne małym dzieciom. Oczywiście można. Można każdemu – zarówno niemowlętom, jak i staruszkom. Ponieważ Reiki jest tylko dobrem.
str. 29
Medium
Duchowo Refleksje o Reiki
Dzieci mogą być również inicjowane. Aczkolwiek sugerowałabym robić to dopiero po siódmym roku życia. Dzieci rodzą się otwarte na energię. Niektórzy nauczyciele uważają, że każde dziecko jest w Reiki, a umiejętność ta wygasa wraz ze wzrostem dziecka i chłonięciem wszystkich energetycznych blokad od rodziców. Przyznaję, że nie wiem, na ile można to odnieść do każdego dziecka, ale rozpoznaję piękny przepływ energii u maluszków, których matki zostały zainicjowane przez zajściem w ciążę i cały czas intensywnie pracują z energią. Bez wątpienia dziecko reikowane w okresie prenatalnym przez zainicjowaną mamę jest w Reiki. To widać. Wspaniałym doświadczeniem jest ciąża przebyta pod opieką Reiki. Przyszła mama, która może sama przykładać sobie dłonie do brzuszka i wypelniać maleństwo tą piękną formą miłości, doświadcza czegoś naprawdę cudownego. Zazwyczaj zarówno ciąża przebiega bez powikłań, jak i sam poród nie sprawia większych kłopotów. Warto pamiętać, że dzieci do siódmego roku życia są jednym układem energetycznym ze swoją mamą. Dopiero po tym czasie następuje prawdziwe „odpępowienie”. W wielu kulturach ta wiedza jest oczywista i zaznaczana przez rytuały. W naszej historii symbolem podkreślającym życie na własny rachunek energetyczny były „postrzyżyny” – obrzęd przekazania dziecka spod opieki matki pod opiekę ojca. Dzisiaj niemal nikt o tym nie pamięta. A to ważne. Jeśli małe dziecko choruje, to zazwyczaj pokazuje psychosomatyczne problemy swo-
Medium
jej matki. Trudno zresztą wyobrazić sobie, że trzy- lub czterolatek nagromadził w swojej małej główce tyle kompleksów, że zaczynają one przejawiać się w postaci choroby. Jest raczej delikatniejszą częścią energetyczno-fizycznego układu, dlatego czasem to on cierpi, a nie matka. To ogromnie istotne, ponieważ, aby pomóc dziecku, należy pracować z matką i uzdrawiać jej niewłaściwe wzorce. Zmiana, której dokona w sobie matka dziecka, spowoduje szybsze wyzdrowienie maluszka. Między siódmym a dziewiątym rokiem życia dziecko staje się istotą społeczną. Wchodzi w różne zależności, poczynając od szkoły i nauczycieli, a kończąc na układach koleżeńskich. W tym czasie pojawiają się pierwsze problemy, związane z samoakceptacją i poczuciem ważności. Później dojdą tematy związane z rozpoznawaniem własnej seksualności i określaniem siebie jako kobiety czy mężczyzny. To bardzo obszerny temat, trudno go tutaj szczegółowo omówić. Chcę jedynie podkreślić, że poczynając od siódmego roku życia, dziecko zaczyna pracować na własny rachunek energetyczny. Pojawiają się pierwsze kompleksy, pierwsze niedowartościowania i negatywne myśli, które mogą stać się w czasie późniejszym podłożem choroby. Wtedy możemy już szukać wzorców psychosomatycznych u dziecka, a nie u matki. Dzieci, które często są poddawane Reiki, są odporniejsze na choroby, silniejsze i lepiej się rozwijają. Mają też lepszy kontakt z własną intuicją i są bardziej wrażliwe.
str. 30
Bajecznie
Krzysztof Matusiak
Bajka o bliskości Ilustracje: Tina Wieczorek
nie tej, z której wnętrza wyszedł w nowy dla siebie świat. Czuje, że tutaj spędzi wiele czasu. Lecz teraz zasypia przytulony do kobiety. Jest ciepło, blisko i przytulnie. Miłosz wie, że w tamtej chwili opuścił bezPrzypomina sobie pierwsze chwile swego życia: oto Miłosz łapie oddech, właśnie nadeszła pieczny i ciepły świat duszy, by doświadczać nochwila jego narodzin. Wszystko się zmieniło, wego, w połączeniu z materialną powłoką, którą wcześniej było ciepło i wilgotnie, a teraz jest ina- znają ludzie, nie znając jego duszy. Zresztą swoczej, jakieś dłonie ciągną go z bezpiecznego ich też nie chcą znać. W ludzkim pojmowaniu miejsca i chcą go stamtąd siłą wydrzeć. Ta, która rzeczy mógł powiedzieć, że był szczęściarzem. nosiła go w sobie także robi wszystko, by go Ta, która go urodziła i utuliła w pierwszej chwili z siebie wydobyć. Czuje parcie, nacisk i dłonie. do serca, zawsze była taką. Pokazywała mu Przerażające odczucie, którego nie znał wcześ- prawdę i miłość. Uczyła o tym co w swej głębi niej. Zaczyna kwilić i z gardła wydobywa się krzyk wiedział: o szacunku do wszystkich istot, natury, i płacz. Nagle znowu jest inaczej. Ktoś kładzie go wszechświata. Łatwa to była nauka. Wszystko na piersiach kobiety, która nosiła go w sobie, było w nim, więc było to raczej odkrywanie zaczuje jej ciepło i bliskość. Przytula się z ufnością pomnianego w chwili narodzin, niż nieznanego. i całuje jej ciało. Ona go tuli i Miłosz znowu czuje Im bardziej odkrywał prawdę, tym bardziej był zasię jak wcześniej. Jest zmęczony i czuje zmęcze- skoczony, że inni tego nie robią. Miłosz siedzi pod drzewem w lesie i rozmyśla nad swoim życiem. Wiele lat żyje na ziemi i wciąż nie może zrozumieć ludzi.
str. 31
Medium
Bajecznie Bajka o bliskości
Matka odkrywała przed nim tajemnicę bezwarunkowej miłości i bliskość, która z nią była związana. Mówiła: „synku, świat jest taki jakim go widzisz, daleki, często negatywny, pozbawiony miłości i bliskości, jednak bliskość i miłość możesz poczuć w każdej chwili w sobie, a także gdy ufnie tulisz się do ziemi, czy drzewa. Wtedy czujesz w sobie połączenie z pierwotną miłością i bliskością wszechświata, poprzez kontakt z naturą, która oddaje ci twoje uczucia bez żadnych warunków. Nawet dzikie zwierzęta to robią, mimo że straszy się ludzi nimi, że złe i okrutne. Człowiek jest o wiele bardziej okrutny, gdyż postępuje wbrew swej naturze, podczas gdy zwierzęta zawsze postępują w zgodzie z sobą. Nigdy nie jedzą więcej niż muszą, nigdy nie zabijają dla przyjemności, nie zbierają łupów, nie kolekcjonują kości i się do nich nie modlą. Wszystkiego używają w umiarze, w zgodzie ze swym instynktem i z naturą. Dlatego natura je kocha. Bezwarunkowo. Człowiek niestety w swej pysze i żądzy władzy, i posiadania stale coś kolekcjonuje, zabiera innym, zabija bez potrzeby, zawłaszcza, niszczy. Człowiek w tym wyparł się siebie, swej duszy, miłości i bliskości. Za to bez pamięci i zrozumienia używa słowa miłość czy miłowanie, nazywając tymi słowami emocje, które nimi nie są. Tak Miłoszu, to smutne i często przerażające, jednak ty decydujesz za siebie jak chcesz widzieć świat i siebie. Ty zawsze decydujesz za siebie, za nikogo innego. Ja jako twa matka pozwoliłam ci przyjść na świat, jednak nigdy nie decyduję za ciebie. Wskazuję ci możliwości wyboru, uczę tego czego nauczyli mnie moi rodzice, ale świat pokazuje ci inne drogi, i to ty wybierzesz swoją. Ja wierzę jedynie, że wybierzesz tę, która pozwoli ci przeżyć dobre, uczciwe i szczęśliwe życie, zanim wrócisz do prawdziwego domu”.
Medium
Miłosz pamiętał te słowa zawsze. Wryły się zarówno w jego pamięć, jak i w serce. Żył w zgodzie z naturą, dając jej swoją miłość i otrzymując jej miłość, w postaci słońca, deszczu, roślin, grzybów, ziół leczących. Spotkał wielu dobrych, prostych ludzi, którzy żyli podobnie, zawsze radośni i zgodni z naturalnym porządkiem natury. Spotkał także całe mnóstwo takich, którzy byli wciąż nienasyceni władzy, pieniędzy, rzeczy i ludzi. Odczuwał ich jako wampiry, które wysysają z innych i z natury wszelkie życiowe energie i soki. Wystrzegał się ich i nie przebywał w ich towarzystwie dłużej niż to było potrzebne. Mając otwarte serce i kochającą duszę spotkał na swej drodze podobną sobie kobietę, z którą żył i dał życie dzieciom. Dawał im bliskość, którą znał od swej matki, pokazywał podobnie świat i nie decydował o ich losie. Wskazywał, uczył, wyjaśniał. Ukazywał możliwości wyboru. Zabierał rodzinę w świat, aby doświadczała również innego życia, niż to które było w domu. Dzieci oczywiście były zafascynowane światem materialnym, grodami, bogactwem, jednak dzięki rodzicom potrafiły patrzeć na to wszystko z odpowiednim dystansem, przez swoje serca i dusze, a nie tylko oczy. Miłosz był wdzięczny swoim rodzicom za wszystko co pozwoliło mu poznać uczucie miłości i bliskość, zrozumieć złożoność świata wokół niego, i pozostać przy pierwotnych uczuciach. Miłosz uśmiechnął się do siebie i do całego wszechświata. Spojrzał w kierunku gromadki dzieci, które biegły w jego stronę i roześmiał się na głos. Okoliczna ludność wybrała go na nauczyciela ich dzieci, a te chłonęły to co im pokazywał z radością i wdzięcznością. Miłosz był wdzięczny dzieciom za to, że dawały nadzieję na zmianę świata i powrót miłości oraz bliskości pod więcej dachów, i do większej ilości serc. Zagarnął dzieciaki udał się z nimi do lasu, bo gdzie łatwiej pokazywać miłość i bliskość?
str. 32
Prosperująco
Bogusława M. Andrzejewska
Energia sukcesu Odkąd fizyka kwantowa zajęła się Prawem Przyciągania, nawet pewne wydawałoby się oczywiste cechy traktujemy jako czynnik niemal naukowy. Jeśli bowiem przyjmiemy, że każda nasza myśl jest falą, która działa na cząsteczki, wówczas możemy w sposób dość jasno określony zaplanować pracę z kreowaniem własnego sukcesu. W fizyce kwantowej teoria niepewności zakłada, że poruszamy się w nieskończonym oceanie wszelkich możliwości, które sami sobie stwarzamy. Aby jednak kontrolować tę moc, warto poznać siebie i swoje umiejętności. Sukces nie jest dziełem przypadku. Został stworzony przez naszą świadomość, jest efektem synchronizacji energetycznej i wypływa z dopasowania naszych wibracji do nurtu Wszechświata. Cokolwiek staje się naszą rzeczywistością, zawsze jest wykreowane przez nas samych. Czasem pracujemy świadomie nad określoną materializacją, częściej intuicyjnie tworzymy w sobie pewne silne jakości, które wzmacniają naszą energetykę i pomagają osiągnąć wybrany cel. Pierwszym istotnym czynnikiem jest energia pewności siebie. Tego nie można pominąć i od tego warto zacząć każdą pracę nad sobą, ponieważ tutaj znajdziemy zaczarowany klucz do szczęścia. Tu wszystko się zaczyna. Stale powtarzam, że wysokie poczucie własnej wartości staje się trampoliną do sukcesu, ponieważ energia wysokiej samooceny toruje nam drogę do spełnienia wszystkiego, czego pragniemy. Po pierwsze wysyła do Wszechświata informację, że za-
str. 33
sługujemy na sukces, ponieważ jesteśmy dobrzy, wspaniali, inteligentni… Po drugie pozwala nam wydajnie pracować, bo jesteśmy spokojni i szczęśliwi. Człowiek, który docenia i podziwia samego siebie odnajdzie zadowolenie w tym, co robi. Obca jest mu frustracja, potrzeba akceptacji, czy poczucie winy. Po trzecie – wysokie poczucie wartości powoduje, że automatycznie lubimy i życzliwie traktujemy innych, możemy więc zawsze liczyć na serdeczność i wsparcie. Ceniąc siebie, spontanicznie w innych skupiamy się na tym, co w nich dobre, przymykając oko na wady i słabości. To się nazywa przeniesienie. Co w sobie akcentujemy najsilniej – zobaczymy od razu u drugiego człowieka. Nie mamy potrzeby rywalizacji, lecz wolimy korzystną współpracę.
Drugim ważnym czynnikiem na drodze do sukcesu jest optymizm. Dostrzeganie szklanki w połowie pełnej, szukanie możliwości tam, gdzie inni widzą tylko zgliszcza, nie poddawanie się i wiara w zwycięstwo. Przy tym oczywiście też pozytywne myślenie z całym pakietem radości, która nie tylko ładuje nam akumulatory, ale i uzdrawia. I tu mała dygresja: postrzegam pozytywne podejście do życia jako mądre traktowanie każdego wyzwania, a nie jako bezmyślne różowe okularki i nieodpowiedzialność w stylu: „jakoś to będzie”. Optymista nie zamiata problemów pod dywan, lecz traktuje je jako inspirujące przygody i testy, dzięki którym może sprawdzić swoje możliwości.
Medium
Prosperująco Energia sukcesu
Kolejna istotna energia to świadomość celu. Cel nas motywuje, nie można o tym zapomnieć. Niczego nie osiągniemy, jeśli nie określimy jasno, dokąd podążamy. Cel powinien być spójny z naszymi prawdziwymi pragnieniami i harmonijny z nami. Wówczas staje się pasją i daje nam niesamowitą siłę. Skrzydła wyrastają nam u ramion i mamy w sobie naturalny dopalacz, który niesie nas do sukcesu. A jeśli wymyślimy sobie coś, co jest cudzym pragnieniem, a nie naszym, tego efektu nie będzie. Cóż z tego, że zdecydujemy np. wygrać maraton, jeśli w istocie nie lubimy biegać i sama myśl o biegu budzi w nas niechęć. Motywacja oparta na tym, by komuś zaimponować lub udowodnić, że jesteśmy lepsi od kogoś, bywa ślepą uliczką. W takim punkcie myślenia trzeba wrócić do początku i podnieść poczucie wartości. Jesteśmy doskonali tacy, jacy jesteśmy i nic nikomu nie musimy udowadniać.
Istotnym elementem jest także umiejętność skupienia się na teraźniejszości. Jak mawiają mądrzy ludzie: „wczoraj minęło, jutro nie wiadomo, czy nadejdzie – wszystko co masz, to dzień dzisiejszy”. Metaforycznie oznacza to też wyzwolenie się z okowów przeszłości, która może zawierać trudne do-
Medium
świadczenia, negatywne wzorce i różne inne „skarby”, powodujące utrudnienia w dążeniu do sukcesu. Przyszłość też nie powinna nas zajmować, ponieważ zazwyczaj wyszczerza do nas kły wszelkimi lękami, zmartwieniami i niepewnością. Mnóstwo energii tracimy rozpamiętując przeszłość lub martwiąc się o to, co nadejdzie. Tymczasem największa moc jest w chwili obecnej. Tu i teraz możemy wszystko, jeśli tylko umiejętnie dostroimy się do wibracji Wszechświata.
Ostatnia ważna energia, o której chcę napisać, to wdzięczność. Jest potężną siłą, która przyciąga do nas mnóstwo dobra materialnego i emocjonalnego, jeśli tylko umiemy ją prawdziwie przeżywać. Jeśli pragniemy osiągnąć sukces, warto prowadzić dziennik wdzięczności, w którym będziemy zapisywać wszystkie cudowne dary Wszechświata, jakie spływają w nasze dłonie każdego dnia. Jeśli pragniemy bogactwa finansowego, zacznijmy dziękować za wszystko, co posiadamy, nawet jeśli są to ostatnie grosze w portfelu. Wdzięczność jest energią, która pięknie tworzy koherencję serca, zapewniając nam dobre zdrowie i szczęście.
str. 34
Andrzej Milewski – dziennikarz, trener języka angielskiego, propagator rozwoju osobistego i pozytywnego myślenia
Rozwój osobisty i pozytywne myśli Byron Katie i 4 pytania zmieniające życie Jak powiedzieć stop bolesnej dyktaturze negatywnych myśli? Odcinek II
Obecny, drugi odcinek, jest kontynuacją fascynującego tematu przewodniego poprzedniego numeru Medium, jakim było pozytywne myślenie. Zanim osiągniemy pozytywne myślenie, przyjrzyjmy się wcześniej negatywnym myślom i ich bolesnej dyktaturze oraz podważmy je za pomocą czterech pytań, które zadaje Byron Katie. Byron Katie jest amerykańską autorką wielu książek, jedną z nich jest tytuł wydany po raz pierwszy w 2002 roku, w USA: Loving What Is: Four Questions That Can Change Your Life (Kochając Co Jest: Cztery Pytania, Które Mogą Zmienić Twoje Życie). Książka ta była inspiracją do napisania tego, poprzedniego i następnego odcinka, z niej pochodzą cytaty oraz cztery pytania. Pytania te ułatwiają zrozumienie sposobu działania naszego bezcennego umysłu i pomogą zastopować bolesną dyktaturę negatywnych myśli. Proszę Czytelniku wybierz teraz myśl, do której lgniesz, która Cię truje, którą uważasz, że jest twoją myślą. Ta negatywna myśl, zakorzeniona w twoim sercu i umyśle, zabar-
str. 35
wiona bólem lub lękiem, czeka na cztery następujące pytania z moim komentarzem. Zatem, gdy już wybierzesz tę myśl, to zapytaj samego siebie:
1. Czy to prawda? Zadaj sobie pierwsze pytanie: czy ta negatywna, stresująca, depresyjna myśl, którą przed chwilą wybrałaś/eś jest prawdą? Postawienie takiego pytania powoduje zatrzymanie się, chwilę refleksji nad obecną sytuacją, podważając w ten sposób twoją teraźniejszość i otwierając na prawdę. Byron Katie pisze w swojej książce o prawdzie i przeciwnym do niej stresie, że: Twoją naturą jest prawda, a kiedy się jej przeciwstawiasz, nie czujesz się sama/sam ze sobą, swobodnie. W stresie nigdy nie czujesz się tak wygodnie, jak czujesz się w spokoju, stresu nigdy nie czujemy tak naturalnie, jak naturalnie odczuwamy spokój. Żyjesz w stresie, bo nie chcesz żyć w stresie. Mogę sparafrazować ostatnie zdanie następująco: żyjesz w negatywizmie, bo nie chcesz żyć w negatywizmie, prawo przyciągania mówi, że to, czego nie chcemy – dostajemy, wówczas to, czego chcemy, oddala się od nas. Następnie Byron zauważa celnie: Żyjemy takim życiem, jakim nie chcemy żyć. (...) według prawa, że świat daje nam to, w co wierzymy i małe słówko NIE jest bez znaczenia, a właściwie powoduje zamieszanie.
Medium
Prosperująco Rozwój osobisty i pozytywne myśli
O przeszkodach do pozytywizmu i poznania prawdy zaś pisze tak: Twój umysł i jego myśli są przeszkodą do prawdy. Można tutaj postawić pytanie: co by było, gdybyśmy nie bali się i żyli bez stresu? Odpowiedź znajduje się w kolejnym stwierdzeniu Byron: Jesteśmy niewinni, gdy nie wierzymy w stresujące myśli.
Twoja historia jest twoim cierpieniem, a właściwie różnica między twoją historią, a światem. Świat nie jest problemem, ale twoje myśli. Według autorki, negatywizm, lęk, stres, depresja i cierpienie biorą się z rozbieżności między twoimi wewnętrznymi myślami, a zewnętrzną radością, optymizmem, rzeczywistością, wolnością, prawdą i spokojem życia. Cierpienie ustępuje w momencie, gdy pokochamy to, co jest na zewnątrz nas, gdy połączymy się w całość z tym, co jest wokół. Według Byron, myśl i cierpienie jest możliwe dzięki naszej wierze: Nasza koncepcja jest bezpieczna, nieszkodliwa, niewinna, dopóki w nią nie uwierzymy, gdy uwierzymy to stajemy się jej wyznawcami. Przytwierdzenie do idei oznacza wierzyć w nią, bez badawczego dociekania, co powoduje złudzenie, że jest prawdziwa. Momentem, gdy cierpimy, jest chwila, gdy wierzymy w myśl, która sprzecza się i wykłóca z tym, co jest. Kiedy umysł jest idealnie czysty, wtedy to, co jest, jest tym, czego chcemy.
2. Czy mogę absolutnie powiedzieć, że to jest prawda? Czytelniku zadaj sobie teraz drugie pytanie: czy ta negatywna myśl, którą przed chwilą wybrałaś/eś, czy możesz absolutnie o niej powiedzieć, że jest prawdą? Czy twoja myśl, nacechowana pesymizmem, lękiem, stresem, jest absolutnie prawdziwa? Drugie pytanie jest rozszerzeniem pierwszego, podważa twoją obecną sytuację jeszcze głębiej i powoduje zatrzymanie się na dłużej. Więcej masz chwil refleksji nad obecną negatywną sytuacją, w której jesteś. Oddalasz się od negatywizmu, a zbliżasz się coraz bardziej do radości, optymizmu, rzeczywistości, wolności, prawdy. Jesteś bliżej stanu, który Byron określa tak: Kiedy myślisz, że ktoś lub coś innego niż ty sam potrzebuje zmiany, to oznacza, że Ulubione stwierdzenie Byron brzmi: Nikt jesteś mentalnie okaleczony. mnie nie może zranić, ta robota należy do mnie. I to jest dobra wiadomość. Autorka 3. Jak reaguję, kiedy myślę tę myśl? stwierdza też: W życiu nic nigdy nie idzie źle. Pytanie trzecie odnosi się do twoich reak- Ty jesteś efektem twojej historii, to wszystko. cji uczuciowych i emocji, które przykleiłaś/eś Tylko nasza historia jest tym, co powstrzymuje do swojej wybranej, balonowej, negatywnej nas od poznania, że zawsze mieliśmy i nadal myśli za pomocą głębokiego przekonania, mamy to, czego potrzebowaliśmy i to, czego czyli wiary. Jak reagujesz na myśl, do której teraz potrzebujemy. Istnieje tylko jedno przylgnąłeś? Co dzieje się, kiedy wierzysz w tę źródło negatywizmu i jeden problem: Zawsze myśl? Co czujesz, gdy myślisz tę myśl, którą jest tylko jeden problem: twoja nieprzeegzaprzed chwilą wybrałaś/eś? Byron uważa, że: minowana historia w tym momencie.
Byron Katie
Medium
str. 36
Prosperująco Rozwój osobisty i pozytywne myśli
4. Kim byłabym/byłbym bez tej myśli? Czytelniku teraz zadaj sobie ostatnie, czwarte pytanie, zapytaj: kim byłabyś/byłbyś bez swojej negatywnej, bolesnej idei? Pytanie czwarte stawia Cię w sytuacji, gdzie przytłaczająca negatywna konstrukcja myślowa, którą przed chwilą wybrałaś/eś i którą ożywiasz, wierząc w nią, traci pokładaną przez Ciebie dotychczasową wiarę, czyli zaangażowanie emocjonalne. Twoja wiara uchodzi, jak powietrze z balonu, aż przestajesz wierzyć w dołującą, nadmuchaną przez Ciebie ideę, która kiedyś była dla Ciebie prawdziwa, a teraz staje się neutralna. Gdy odpowiesz na czwarte pytanie, to przywiązanie do myśli i walka z myślami przeminie. Myśl, podobnie jak balon, nadal będzie istniała, tylko że bez powietrza, bez wiary. Brak wiary w myśl pozwala tej myśli zmniejszyć się, zrobić miejsce, odejść w przeszłość, tam, gdzie powinna być, w ten sposób powstanie miejsce na kolejną, nową myśl. Jakiego rodzaju będzie nowa myśl, to tylko zależy od Ciebie. Pytanie czwarte jest najpiękniejsze, bo pomaga ujawnić Ciebie takim, jakim jesteś, a jesteś pozytywnie cudowna/y. Teraz dzieli Cię krok od osiągnięcia stanu szczęścia, definiowanego przez Byron następująco: Szczęście jest naturalnym stanem dla kogoś, kto wie, że nie ma już nic do poznania i że my już mamy wszystko, czego potrzebujemy, właśnie tutaj, teraz. To, co jest, a NIE to, co powinno być, to, co tu, a NIE tam, jest i teraz to dla Byron synonimy Boga, kiedy mówi: Jest dokładnie tym, czym jest w danym momencie. Według Byron: Nie przywiązujemy się do ludzi czy rzeczy; przywiązujemy się do bezrefleksyjnych koncepcji, którym ufamy i wierzymy, że są prawdziwe w danym momencie. To, co mówisz, nie rani mnie, ale moja myśl o tym, co usłyszałem i moja myśl
str. 37
o tobie, to jest to, co rani mnie. Nic okropnego nas nie spotyka za wyjątkiem naszego myślenia. Rzeczywistość jest zawsze dobra, nawet w sytuacjach, które wydają się koszmarami. Historie, które opowiadamy, są jedynymi koszmarami, w których żyjemy. To nie nasze myśli, ale nasze przywiązanie do naszych myśli powoduje cierpienie. Przekonanie, wierzenie, uwierzenie, zaufanie jest kolejną myślą, do której przyczepiamy, przytwierdzamy i przywiązujemy się często przez lata. Dodam, że twój umysł jest naczyniem, które chce być wypełnione. Czy będą to trujące, negatywne stwory w postaci odchodów myśli, słów, energii negatywnych ludzi, które wchłaniasz bezwolnie, po to, by inni poczuli ulgę, by mogli manipulować tobą, pozbawiając Cię w ten sposób optymizmu, kontroli nad samym sobą i tym, co robisz, czy coś innego, to zależy tylko od Ciebie. Gdy wybierzesz pierwszą opcję, to wówczas z niewiedzy, wygody i lenistwa obwiniasz NIE siebie, ale innych i wmawiasz sobie, że odpowiedzialność, jak i rozwiązanie problemu, jest poza tobą. Byron uważa, że: Tak długo, jak myślisz, że powód twojego problemu jest tam, na zewnątrz Ciebie, tak długo, jak myślisz, że ktokolwiek lub cokolwiek jest odpowiedzialny za twoje cierpienie, tak długo sytuacja będzie beznadziejna. A to oznacza, że jesteś na zawsze w roli ofiary, że jesteś cierpiętnikiem w raju. Skomentuję słowa autorki tak: jesteś masochistą, który żyje w swym cierpieniu i pesymizmie, tracąc bezpowrotnie radość życia. Zakończenie cyklu o Byron Katie i jej czterech pytaniach przedstawię w następnym numerze Medium. Dziękuję za uwagę i zapraszam do kolejnego, trzeciego i ostatniego odcinka o rozwoju osobistym i pozytywnej myśli.
Medium
Polecamy !
Medium
str. 38
Krzysztof Jankowski
Jak usłyszeć swój wewnętrzny głos?
str. 39
Jest olbrzymia różnica pomiędzy nierobieniem tego, co się kocha i niewiedzą na temat tego, co się kocha. Pragniesz wymarzonego życia, ale nie masz pojęcia, jakie są Twoje marzenia, ani jak je odnaleźć? Być może jesteś na rozdrożu. Czeka Cię rozwód, przejście na emeryturę lub dzieci założyły własne rodziny i czujesz się osamotniony? A może odziedziczyłeś pieniądze i jesteś gotowy zacząć wszystko od początku? A może masz już dość ciągłych kompromisów i zabiegania o to, żeby uszczęśliwiać innych i nadszedł najwyższy czas na to, aby nadać swojemu życiu odpowiedni kształt? Ale co to właściwie znaczy? Dobrą (i złą) widomością jest fakt, że jest tylko jedna osoba, która może powiedzieć Ci dokładnie, jakie jest Twoje wymarzone życie i tą osobą jesteś właśnie Ty. Wszystko, czego potrzebujesz to mapa, która poprowadzi Cię do miejsca, gdzie zostały pogrzebane Twoje marzenia. Nieważne jak odległe wydają Ci się marzenia, wciąż są, czekają na Ciebie. Musisz się do nich „dokopać”. Przyczyną, dla której nie znamy naszych marzeń jest to, że tracimy łączność z naszym autentycznym ja, z osobą, którąś naprawdę jesteśmy. Jak odnaleźć nasze prawdziwe ja?
Medium
Prosperująco Jak usłyszeć swój wewnętrzny głos?
Ponowne połączenie się z prawdziwym sobą i pozostanie z nim w łączności wydaje się tajemniczym i trudnym zadaniem. Ale w rzeczywistości jest całkiem inaczej. Są konkretne czynności, które należy wykonać, żeby znów mieć prawdziwe marzenia. Bonusem będzie poprawa jakości Twojego życia. Poniżej znajduje się 10 pomysłów na to, jak ponownie połączyć się z sobą samym i odkryć własne marzenia.
1. Zrozumieć, czym jest głos wewnętrzny. Czym jest ten wewnętrzny głos? Każdy z nas ma w sobie taki głos. Możesz nazywać go intuicją, przeczuciem, natchnieniem lub jakkolwiek inaczej. Wewnętrzny głos jest tą częścią Ciebie, która wie, co robić bez używania logiki i rozsądku. Czy kiedykolwiek myślałeś o kimś i właśnie wtedy ten ktoś zadzwonił do Ciebie? Czy kiedykolwiek zainspirowało Cię coś, co pojawiło się ni z tego ni z owego i dzięki temu spróbowałeś czegoś nowego, co stało się ulubionym hobby? To właśnie jest Twój wewnętrzny głos. Badania pokazują, że kiedy jesteśmy proszeni, żeby wybrać pomiędzy dwiema opcjami, opierając się wyłącznie na intuicji (głosie wewnętrznym), wybieramy w 90 procentach właściwie. Głos wewnętrzny kieruje nas w stronę osób, aktywności i miejsc, które odzwierciedlają nasze prawdziwe ja. Mamy dostęp do głosu naszej wewnętrznej mądrości cały czas, musimy po prostu go słuchać.
2. Kontrolować umysł: medytacja. Aby nasz wewnętrzny głos stał się słyszalny, musimy najpierw uciszyć hałas, który go zagłusza. Większa część tego głosu dobiega z nas, z naszych umysłów. Podczas gdy nasze mózgi są użyteczne i konieczne do oddychania, zaprowadzania dzieci do szkoły, rozumienia fizyki, głębsza część nas, nasz wewnętrzny głos może zostać zagłuszony.
Medium
Wiedza, jakiej potrzebujemy to odkrycie sposobu, w jaki mamy dotrzeć do naszego umysłu i przekierowanie uwagi na nasz wewnętrzny głos. Świetnym sposobem na zrobienie tego jest medytacja.
3. Kontrolować życie: uprościć je. Nasze życie to ciągła bieganina i pośpiech. Wykonujemy wiele rzeczy jednocześnie przez całe dnie, sprzeniewierzając jakość wszystkiego, co robimy. Do czasu aż znajdziemy się w łóżku późną nocą, nie mamy nawet sekundy na odpoczynek, ani na zebranie myśli. Warto wprowadzić te trzy praktyki do naszej codzienności: 1. Uszeregowanie zadań pod względem ważności. 2. Zaplanowanie wystarczająco dużej ilości czasu na te zadania. 3. Wykonywanie tylko jednego zadania w określonym czasie. Chodzi tu o wewnętrzny spokój. Jest to absolutnie konieczne, żeby móc usłyszeć wewnętrzny głos. Prowadź prosty kalendarz i zapisuj listę codziennych czynności. Dzięki dobrej organizacji będziesz w stanie kontrolować swoje życie. 4. Bądź tutaj. Nasze umysły są zawsze skupione na przeszłości lub przyszłości, ciągle analizując, łącząc fakty, interpretując i przewidując: Co zrobię na lunch? Co oznaczał ten komentarz? Jak dotrę tam? Jest to z pewnością użyteczne w naszym życiu, ale stajemy się więźniami ciągłego myślenia. To, kim naprawdę jesteśmy jest świadomością ukrytą pod gwarem, jaki panuje w naszym mózgu. Kierowanie uwagi na teraźniejszość jest kluczowe, jeśli chcemy usłyszeć wskazówki, jakie daje nam nasz głos wewnętrzny. Medytacja daje podstawy do rozwoju tej umiejętności, ponieważ podczas niej kierujemy uwagę ku teraźniejszości.
str. 40
Prosperująco Jak usłyszeć swój wewnętrzny głos?
5. Słuchaj swojego ciała. Dla wielu z nas, nasza praca i kariera wymaga długiego siedzenia przed monitorem komputera lub przy biurku. W naszej kulturze, jeśli nie jest się tancerzem, kulturystą, kaskaderem, wykazuje się tendencję do ignorowania potrzeb własnego organizmu. Zwrócenie się ku naszej fizyczności jest również niezwykle ważne w poszukiwaniu naszego wewnętrznego głosu. Koncentracja na ciele oznacza świadomość informacji przekazywanych nam przez pięć zmysłów.
nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, boimy się również utraty poczucia bezpieczeństwa. Z czasem zrozumiesz lęki i docenisz je. To właśnie one chronią nas przed zranieniem.
7. Zaakceptuj strach. Strach kryje się pod różnymi postaciami i jest tym, co powstrzymuje Cię przed odnalezieniem własnych marzeń, jeśli mu tylko na to pozwolisz. Zrozumienie, że strach jest normalną, zdrową częścią naszego życia może zabrać dużo czasu. Następnym krokiem będzie zrozumienie, czym są nasze marzenia. Zwykle boimy się tego, co nieznane, tego, że
10. Żyj pasjami. Kiedy już zrozumiesz, co dodaje Ci energii, postaraj się, aby Twoje życie było wypełnione właśnie tym. Tak wygląda życie Twoich marzeń. Bycie prawdziwym, autentycznym bez względu na okoliczności, daje nam poczucie wolności. Życie pełne pasji przyniesie korzyści nie tylko nam samym, ale wszystkim wokół nas.
8. Pozwól się zainspirować. Jeśli zapewniasz sobie pomoc np. coacha, masz wspierających przyjaciół, rodzinę, książki, muzykę – masz motywację i utrzymujesz kontakt ze swoim wewnętrznym głosem. Inspirujące osoby, uczestnictwo w interesujących wydarzeniach, zajęciach, dołączenie do grup zainteresowań może stanowić wsparcie dla poszukiwań wewnętrznego głosu i ma6. Odkryj to, co pobudza Cię do dzia- rzeń. łania i to, co wysysa z Ciebie energię. Niektórzy z łatwością wymieniają rzeczy, 9. Pamiętaj o pasjach i celach. które lubią robić, ludzi, z którymi lubią przeOdkrycie własnych pasji i celów jest jedbywać i miejsca, w których czują się pełni nocześnie proste i trudne. Jest zrozumieenergii. Inni, spytani: „Co robisz dla przyjem- niem, co daje Ci energię. Kolejne kroki ności?” odpowiadają obojętnie: „Oglądam te- w kierunku aktywności, które dodają Ci enerlewizję”. Zwrócenie uwagi na to, co dostarcza gii, doprowadzą do odpowiedzi na pytanie, Ci energii i co ją odbiera stanowi klucz do od- czym jest miłość, pasja, cel i marzenia. Wynalezienia właściwej drogi i do odkrycia swo- maga to odwagi i zaangażowania, ale jeśli ich marzeń. bardzo tego chcesz, na pewno Ci się uda!
str. 41
Medium
Medium
str. 42
Praktycznie Grażyna A. Adamska Certyfikowany Praktyk Theta Healing, Soul Body Fusion i Dwupunktu. Autorka serii książek "Bractwo Dusz" Malarka Vedic Art http://spiraladuszy.com
Soul Body Fusion na płaszczyznach wewnętrznych, została obwoZatrzymaj się na moment... ...i pozwól aby Twoja Dusza dogoniła łana duchową Indiana Jones. Soul Body Fusion® działa, bo jest natuTwoje Ciało.
ralne, korzysta z magii intencji i jest oparte na rezonansie. Naturalne jest to, że twoja dusza Soul Body Fusion® nie jest ani techniką ani pojawia się na ziemi, aby doświadczyć życia, metodą uzdrawiania, niemniej jednak doświad- a może to zrobić jedynie będąc w pełni zsynchroczenie działania zjednoczenia duszy z ciałem nizowana z ciałem. Intencja to nic innego jak wewprowadza zmiany w każdej sferze życia. wnętrzna modlitwa. Twoje pragnienie w postaci myśli to najpotężniejsze narzędzie sprawcze. In„Pamiętaj, że twoja dusza to dużo więcej, niż tencja pomaga zharmonizować duszę z ciałem twoje ciało fizyczne, tak więc prawdopodobne i dokonuje niewyobrażalne zmiany w twoich kozmiany, których możesz doświadczyć obejmują mórkach. Dokonuje zestrojenia fizyczności z duwszystko w twoim życiu - nie tylko sferę fizyczną. chem, co dalej prowadzi do tego, że świadomość Fuzja posuwa cię coraz dalej ku twojemu naj- przenosi się na wyższy poziom. wspanialszemu potencjałowi. Niektórym przynosi więcej klarowności co do ich własnego życio„Intencja to akt świadomego wyboru“ wego celu, innym – więcej osobistej mocy i poJ. Crowley. czucia spełnienia. Może zachęcić cię do wybaczenia lub uwolnienia sabotujących i autoTymczasem rezonans pozwala połączyć się destrukcyjnych nawyków. Może pomóc zrozu- z wszystkimi ludźmi będącymi już na wysokich mieć i przejść przez trudne życiowe okoliczności, poziomach duchowej harmonii. To podciąga cieotworzyć serce, przebudzić ducha, wzmocnić bie jeszcze wyżej. własną ekspresję... wszystko to dużo więcej, niż „Podsumowując, Soul Body Fusion jako projedynie fizyczne uzdrowienie." ces, jest tak nieskomplikowany, ponieważ twoja Jonette Crowley intencja łączy pola energii twojej duszy i ciała,
a potem rezonans dostraja je do wyższej harmoMatką Soul Body Fusion®, jest współ- nii – a wszystko to dlatego, że jest to twój natuczesna mistyczka i nauczycielka duchowa - Jo- ralny stan istnienia.“ nette Crowley. Poprzez swoje wyprawy do miejsc Jonette Crowley mocy na całym świecie oraz duchowe podróże
str. 43
Medium
Praktycznie Soul Body Fusion
Co najważniejsze w Soul Body Fusion® nie ma żadnych zasad. Zjednoczenia duszy z ciałem może doświadczyć każdy, a co najważniejsze, nie są potrzebne żadne specjalne umiejętności, aby się tego nauczyć. Jak wykonać Soul Body Fusion® na sobie?
wskazane jest picie jak największej ilości płynów. Następnie ponownie usiądź w wyjściowej pozycji i przez kolejne dziesięć minut obserwuj ciało. W tej części również możesz powtórzyć swoją intencję. Po wyznaczonym czasie ponownie napij się wody.
Teraz możesz sobie pogratulować. Właśnie doświadczyłeś pierwszej fuzji Soul Body Fusion®. Po pierwsze ustal intencję: Podobną sesję należy wykonać jeszcze dwa Moją intencją na tę fuzję SBF jest, aby moja dusza zjednoczyła (zestroiła, zsynchro- razy w odstępie jednego i dwóch tygodni. Wtedy fuzja Soul Body Fusion® jest pełna i odpowiednizowała, połączyła) się z moim ciałem. nio wzmocniona. Następnie usiądź wygodnie tak, aby stopy Jeśli nie czujesz się pewny, czy zrobiłeś Soul dotykały ziemi. Dłonie ułóż w pozycji otwartej na kolanach. Wypowiedz intencję, którą wcześniej Body Fusion® prawidłowo, możesz wykonać przygotowałeś i przez kolejne dziesięć minut sesję z Jonette Crowley, korzystając z nagrania bądź skupiony na tym, co dzieje się w twoim video na stronie autorki: ciele. Możesz zamknąć oczy, ale nie jest to kohttp://jonettecrowley.com. nieczne. Pamiętaj, aby obserwować swoje ciało. Soul Body Fusion® to proces stopniowy, Nie medytuj. Bądź osadzony w ciele. Możesz, ale nie musisz, odczuwać mrowie- dlatego nie każdy odczuwa zmiany od razu. nie, swędzenie, ból, pulsowanie. Mogą obudzić Dusza wprowadza te częstotliwości, na które jessię emocje, przychodzić różne myśli, obrazy, ko- teś w danym momencie gotowy. Zaufaj! Twoja dusza dokładnie wie, co jest dla ciebie najlepsze. lory. Pozwól sobie na to wszystko. Więcej informacji znajdziesz w książce „Soul Po dziesięciu minutach zrób około pięciominutową przerwę. Przejdź się. Napij wody. W cza- Body Fusion“ Jonette Crowley. sie fuzji ciało uwalnia się z toksyn, stąd bardzo
Medium
str. 44
Katarzyna Zamiar
Terapia Rezonansem Schumanna „Rozważ to, że twoja skóra stworzona jest z wibrujących cząstek energii i te energie są boginią samą w sobie, wibrującą jako skóra twojego ciała. Pomyśl o liściach, o korze, drzew, o zewnętrznej skorupce nasion, górnej warstwie ziemi. Rozważ, że to są różne formy skóry i że są zrobione z energii – energii, która jest esencją bogini.” ~ Sally Kempton.
Metoda terapii Rezonansu Schumanna na platformie 3D Platte, ma za zadanie pobudzić i regulować naturalne drgania wytwarzane przez komórki organizmu. Uruchomione w ten sposób pole drgań jest w stanie wytłumić nieprawidłowe oddziaływanie międzykomórkowe i wzmocnić właściwe, sprowokować organizm do odpowiedniej pracy, a także pobudzić system odporności, aby go zaktywizować do usunięcia z organizmu patogenu (wirusa, bakterii, grzyba, pasożyta). Celem terapii jest przywrócenie w organizmie prawidłowych drgań na poziomie komórkowym i komunikacji pomiędzy komórkami, a wytłumienie patologicznych, tak aby przywrócić prawidłową pracę danego narządu, układu lub całego organizmu oraz przyspieszyć jego szeroko rozumianą regenerację. W trakcie terapii nawet nie dotykamy bezpośrednio pacjenta. Można powiedzieć, że to rodzaj masażu bezdotykowego, dzia-
str. 45
łającego także bardzo odprężająco i wyciszająco na nasz umysł i układ nerwowy, co z kolei podnosi koncentrację i odporność. Terapia rezonansem Schumanna, to bezbolesna i bezinwazyjna metoda leczenia różnych schorzeń, w tym wielu takich, gdzie konwencjonalna medycyna i farmakologia są nadal bezradne lub mało skuteczne. Terapie są dobierane indywidualnie do przypadku każdego pacjenta. Terapia odbywa się najczęściej w kilku zabiegach-seansach trwających kilkanaście-kilkadziesiąt minut każdy. Nie jest konieczne przerywanie konwencjonalnego leczenia i nie ma to wpływu na przyswajanie zażywanych leków. Rezonans Schumanna nie jest na pewno typową terapią, gdyż subtelne wibracje-drgania prawoskrętne o częstotliwości 7,83 Hz wypływające z urządzenia, służą jedynie jako nośnik informacji dostarczanych do organizmu. Na rezultaty trzeba poczekać, ponieważ stymulacja musi zostać najpierw przetworzona przez ciało i tkanki. Sukces rezonansu Schumanna można wyjaśnić na podstawie przeprowadzonych badań, które udowodniły, że choroba jest wyrazem braku pewnych częstotliwości (drgań-rezonansu) w komórkach jednego lub więcej organów. Jeśli uzupełni się ten niedobór drgań poprzez drgania rezonansu Schumanna o uzdrawiającej nasz organizm częstotliwości 7,83 Hz, brak ten zostanie wyrównany, a sprawność organu znacznie wzrośnie.
Medium
Praktycznie Terapia Rezonansem Schumanna
Z Platformą Schumanna zetknęłam się pół roku temu. Opowiedział mi o niej znajomy. Zainteresował mnie ten rodzaj terapii i jej wielostronne oddziaływanie na organizm bez żadnego ryzyka. Zaczęłam swoje poszukiwania Platformy Schumann 3D Platte. Odnalazłam gabinety i stronę internetową w języku niemieckim. Wszystko, co znalazłam, chłonęłam całą sobą. Im więcej czytałam, tym bardziej byłam ciekawa i przekonana do tej innowacyjnej metody terapii. Dotarłam do osoby, która wiedziała wszystko na ten temat i zdecydowałam, że chcę mieć na własność to wspaniałe urządzenie. Zaczęłam testować na sobie. Robiłam sobie rezonans przez dwa miesiące, 3 razy w tygodniu. Razem 24 sesje po trzydzieści minut w ciągu dwóch miesięcy (klientom zalecam przynajmniej 10 sesji rezonansowych, każda po 30 minut). Na początku miałam wrażenie, że jest gorzej niż było, ale po ok. tygodniu, czyli 3-4 seansie rezonansem Schumanna, zupełnie ustąpił ból krzyża i kręgów szyjnych. Po miesiącu zaobserwowałam, że funkcjonuję w zdecydowanie lepszym nastroju i częściej mam pozytywne nastawienie. Nawet nie wiem, kiedy brak bólu pleców i karku stał się normą, a działanie mojego organizmu stało się wydajniejsze. Mogłam pracować dłużej w większym skupieniu, spokojniej spałam, dzięki czemu wstawałam bardziej wypoczęta. Wcześniej wybudzały mnie bóle pleców i budziłam się rano zmęczona i niedospana. Obecnie korzystam z rezonansu Schumanna, jeśli tylko czuję zmęczenie, bóle różnego pochodzenia i obciążenie psychiczne.
Medium
Po ok. dwóch miesiącach zdecydowałam, że otworzę gabinet i będę pomagać innym ludziom rezonansem Schumanna. Przeszłam profesjonalne szkolenie, zaczęłam współpracować z fizjoterapeutami i zdobywam wiedzę w zakresie szeroko rozumianej terapii, mającej na celu poprawienia zdolności uwagi i koncentracji osób zdrowych, osób zawodowo uprawiających sport i osób, których praca wiąże się ze stresem i napięciem oraz dla osób z zaniżoną samooceną i niską pewnością siebie. Byłam bardzo ciekawa, jak wpłynie rezonans Schumanna na innych, na ich dolegliwości, psychikę, organizm i zdrowie. Wszyscy moi klienci, zdecydowanie wyrażają opinię, że sam zabiegsesja, polegająca na bezdotykowym masażu, jest przyjemna, odprężająca i świetnie uspokaja i relaksuje. Symptomy te są odczuwalne już po pierwszym seansie. Wszyscy zgodnie uznają również, że po około 2-3 sesji 30 minutowego rezonansu, ustępują przewlekłe bóle pleców, karku, głowy i stawów. Sama także zauważam, że po ok. 6 razie korzystania z rezonansu Schumanna na Platformie 3D Platte osoby, które przyszły do mojego gabinetu z lekko pochyloną sylwetką, garbiące się i z „opadającymi” ramionami, poruszają się zdecydowanie bardziej prosto, a ich sylwetka nabrała sprężystości. Zaobserwowałam także, że klienci po sesji rezonansem Schumanna często korzystają z toalety, co jest dowodem na to, że rezonans Schumanna pobudza układ trawienny i moczopędny.
str. 46
Praktycznie Terapia Rezonansem Schumanna
Najbardziej jednak ujęła mnie opinia niepełnosprawnych młodych osób, których co wtorek mam przyjemność rezonansować na Platformie 3D Platte w szkole dla niepełnosprawnych przy ul. Wejherowskiej we Wrocławiu. Otóż, tam z Platformy Schumanna korzysta młodzież ćwicząca w reprezentacji podnoszenia ciężarów Zrzeszenia Sportowego Niepełnosprawnych „Start” we Wrocławiu. Podczas bezdotykowego masażu rezonansem Schumanna zawsze pytam swoich klientów, co odczuwają, czy jest im wygodnie, czy nie odczuwają dyskomfortu. Ma to na celu uzyskanie informacji zwrotnej i zadbanie o komfort klienta. Najistotniejsza jednak jest dla mnie informacja, dotycząca odczuć i wrażeń klientów, po wyłączeniu Platformy i zakończeniu sesji. Odpowiedź tych młodych ludzi po sesji rezonansowej była zadziwiająca. Osoby, które są sparaliżowane od pasa w dół twierdziły, że czuły mrowienie w nogach. Nie chodzi oczywiście o to, by sugerować czytelnikom, iż zdarzył się cud, ale fakt że drgania rezonansowe Schumanna docierają do najgłębiej położonych mięśni i są odczuwalne dla osób sparaliżowanych, jest dowodem, że za pomocą rezonansu Schumanna na Platformie 3D Platte, można pobudzać dawno zapomniane mięśnie.
Rezonans Schumanna to: rezonans o częstotliwości 7,83 Hz, który emituje naturalne drgania, bez udziału agresywnych i szkodliwych wibracji. Uważam, że otwiera się nowy wymiar dla większości świadomych swego zdrowia, którym po prostu brakuje czasu na odpowiedzialne obchodzenie się z własnym ciałem. System polega na przeniesieniu sinusoidalnej, miękkiej, trójwymiarowej, zdefiniowanej obracającej się w prawo szerokości (amplitudy). W dalszej kolejności częstotliwość zostaje przeniesiona na całe ciało, szczególnie na układ nerwowo-mięśniowy. Ta metoda została w międzyczasie wypróbowana w terapii, rehabilitacji, regeneracji oraz prewencji. Jedna jednostka zabiegowa Schumann 3D Platte odpowiada całej serii aktywności oraz przynosi efekty, które dotąd wymagały wielogodzinnego treningu. Oddziałuje na całe ciało i to wielostronnie. Aby zastosowanie było efektywniejsze oraz delikatniejsze dla ciała, koniecznym jest, aby korzystający pili wystarczającą ilość dobrej, czystej wody oraz by odżywiali się w sposób zrównoważony. Skuteczne są tu substancje ziołowe, które można dodatkowo zażyć, stosownie do zdrowotnego zapotrzebowania.
Katarzyna Zamiar Certyfikowana Terapeutka Metody Terapii Rezonansem Schumanna Gabinet Terapii Rezonansem Schumanna i Dystrybucja Platformy 3D Platte 50-053 Wrocław ul. Szewska 3 lok.1 Tel. 534-085-658
str. 47
Medium
Medium
str. 48
Katarzyna Hojan-Sitkowska kochająca życie nauczycielka Vedic Art nauczycielka Reiki http://motyleduszy.blogspot.com
Moje Vedic Art Jesienne pływanie
Poddałam się początkowo temu co się dzieje, gdy piasek osuwa się pod ciężarem stojącej osoby. Nagle byłam po kostki w woJesień, czas gdy dzieci poszły do szkół. Doskonały czas na pływanie w Brdzie. dzie! Lśnienie paniki! Cisza i świadomość, że jestem sama. WspaGłęboki oddech i świadoma decyzja, za niały czas na praktykę uważności siebie, na nią świadomy ruch - nabierałam dłońmi oddychanie i pływanie. Pływam odkąd pamiętam od 15 maja do wodę i masowałam ciało. Łydki, uda, brzuch. W okolicach serca znów pojawiło się września, bywa, że do października. Tak mój rytuał oczyszczania. Chwila dla lśnienie paniki. Kolejny oddech, świadoma decyzja i do przodu. Spokój, dużo spokoju. siebie, do wsłuchanie się w swoją głębię. Stanęłam na brzegu rzeki. O tej godzinie śluzy są otwarte, więc nurt szybki. Lubię tak... Byłam sama. Lubię tak... Stałam tak, opatulona w suknie i szale. rozważając czy to dobry pomysł; bo zimno, bo nie ma słońca, które by mnie rozgrzało po wyjściu z wody, bo jestem sama Najtrudniejsza chwila. Wyjść ze swojego kokonu, ze swojej strefy komfortu. Rozsupłać szale, zzuć suknie i halki – niczym skorupy swoich lęków, przekonań i prawd. Bose stopy na zimnym, mokrym piasku. Powolutku moczyłam palce.
str. 49
Zanurzyłam się już z radością. Okazało się, że woda jest doskonała. Idealna. Pływałam pokonując nurt rzeki, tak jak przed chwilką pokonałam swój opór. Zniknęła panika, że jest zimno, bo zimno nie było. A fakt, że jestem tu sama to dodatkowy prezent od losu. Mogłam pluskać się tak jak chciałam. Baraszkować w wodzie jak dziecko. Cieszyć się arbuzowym zapachem rzeki. I spokojnie, nieskrępowanie przeprowadzić oczyszczanie wodą. Tyle mi to sprawiło radości, że nie chciało mi się wyjść. Dobrze, że czasem jestem rozsądna. Gdy wyszłam na brzeg, okazało się, że o jeden szal mam za dużo. Energia poruszona, ciało i Dusza oczyszczone, inaczej płynie krew!
Medium
Praktycznie Moje Vedic Art Nie namawiam Cię do takiej praktyki. Zaproponuję Ci jednak inną formę wychodzenia ze strefy komfortu – malowanie! Vedic Art łagodnie Cię przeprowadzi przez zdejmowanie skorupki i pokaże Ci Twoje prawdziwe JA. Zapraszam z całego serca. Umówmy się na wspólne malowanie :)
Warsztat ze mną to nie jest parę godzin z miłą osobą. Skąd wiesz, że jestem miła? Nie powiem Ci, że pięknie malujesz. Nie nakręcę Twojego ego miłymi słowami. Zrobię jednak coś lepszego! Pokażę Ci, że nie potrzebujesz do szczęścia poklasku, że jesteś idealny i wspaniały sam w sobie. W swojej Duszy.
Obraz Katarzyny Hojan-Sitkowskiej
Aktualne warsztaty: 18-19 października Rembelszczyna koło Warszawy Organizator warsztatu MiliMoi Art Gallery, ul. Polna 11 Rembelszczyna, Warszawa Zapisy i informacje: Agnieszka Sudoł-Borkowska 604754643
Medium
7-9 listopada Bydgoszcz Warsztat w pracowni Nauczyciela Vedic Art, ul. Grunwaldzka 183 Bydgoszcz Zapisy i informacje: Kinga Puchowska 798500957 str. 50
Vedic Art Katarzyna HojanSitkowska
"Vedic Art nie naucza malowania. -Nie! - Vedic Art przypomina jak malować. Vedic Art pamięta jak sztuka może być tworzona. Od samego początku, kiedy poznajemy siedemnaście zasad Vedic Art, zaczynamy odtwarzać sobie również całą historię stworzenia, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Vedic Art zawiera w sobie mapę nawigacyjną. Użyj kompasu, który znajduje się w Twoim umyśle i znajdź drogę do miejsca pokoju w Twoim sercu. Wtedy, kiedy zanurzysz pędzel w świetle, przestrzeni i błogości - namalujesz wieczność. Kiedy wnikniesz w swoje dzieło – w Twoim wewnętrznym dialogu – odnajdziesz szyfr, ujawniający, jak żyć i jak dzieło może otworzyć drzwi do nieba na ziemi." - Curt Kallman
Warsztaty dedykowane są osobom, które: pragną wznieść się ponad własne ograniczenia, czują się wewnętrznie wypalene i poszukują inspiracji do pracy, zgubiły perspektywę w życiu. poszukują ścieżki rozwoju osobowości, chcą zrozumieć siebie, swoje emocje, uczucia, chcą odzyskać spontaniczność myślenia i radość tworzenia, nigdy nie malowały i twierdzą, że nie potrafią malować, malują i chcą poznać nowe metody ekspresji poszukują spokoju i ciszy
Zapraszam na warsztaty w dowolnym miejscu w kraju i co drugi weekend w pracowni
Visit us
ON str. 51
+48 606215659 Grunwaldzka 183 Bydgoszcz
www.facebook.com/nauczyciel.vedicart Medium
Medium poleca piękne miejsce na warsztaty, szkolenia i odpoczynek
Gospodarstwo położone jest w malowniczej miejscowości Kombornia na terenie Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego. Teren gospodarstwa sprzyja wypoczynkowi w ciszy i spokoju na łonie natury. Okolica zachęca do wycieczek pieszych, rowerowych, nordic walking. Okoliczne lasy oferują bogactwo jagód i grzybów. Maria Rokosz Kombornia 388 38-420 Korczyna kom. 609 995 009 e-mail: rokmar53@gmail.com
Rokoszówka http://rokoszowa.pl
Medium
str. 52
Bożena Wojciechowska terapeutka, specjalistka psychosomatyki, doradca życiowy, nauczyciel reiki, astropsycholog
Widzenie aury - wyjątkowa zdolność czy norma? Wieś w środkowej Polsce. Do najbliższego sklepu 5km, dom na wielkiej polanie w lesie… Zjechało się sporo osób, są nawet osoby z Niemiec i Francji. Wszyscy, z jednym wyjątkiem, entuzjastycznie nastawieni – chcą wreszcie zobaczyć to co niewidzialne. Mają nadzieję zobaczyć kolory wokół najbliższych, wokół siebie i innych. Mają nadzieję zrozumieć ich symbolikę. Każdy ma swoją motywację – nawet ten pan, który przyjechał z żoną tylko po to, by jej udowodnić, że to czym ona się interesuje, to bzdury, że nic takiego jak pole energetyczne nie istnieje i wreszcie wybić jej z głowy te banialuki! Mieszkamy w domu, a wykłady i ćwiczenia odbywają się w stodole, pięknie przerobionej na salę wykładową. Białe ściany i wielkie okna doskonale rozprowadzają światło. Wykłady przeplatane są wizualizacjami, w przerwach spacerujemy a potem ćwiczenia. Ćwiczymy widzenie obwodowe, ćwiczymy mięśnie gałek ocznych, poznajemy też sposoby ich rozluźniania – wypoczynku. Oczy nie są przecież przyzwyczajone do takiego treningu. Czy komuś przychodzi do głowy ćwiczyć takie malutkie mięśnie? Ludzie ćwiczą mięsnie brzucha, nóg, grzbietu… Chcą utrzymać kondycję, doskonałą sylwetkę lub jedno i drugie, ale ćwiczyć oczy? Po co?
dości, niemal wywija hołubce i krzyczy: WIDZĘ! WIDZĘ! A więc? Zdolność naturalna czy wyjątkowa? Okazuje się, że naturalna. Nie trzeba nawet wierzyć w to, iż można zobaczyć energię, trzeba tylko poćwiczyć.
Innym razem seminarium odbywa się w mieście. Tym razem w wynajętej sali są same kobiety. Znów któraś z nich jest sceptycznie nastawiona. Jednak w jej wypadku nie chodzi o to, że to bzdury. Ona wie, że biopole istnieje, lecz nie wierzy, iż sama może być zdolna do tak nadnaturalnego widzenia, by pole to zobaczyć. Nie wierzy, więc nie ćwiczy. Inne, już po paru ćwiczeniach, rozprawiają na temat kolorów, jakie zobaczyły wokół siebie wzajemnie, ale ona wcale ich nie widzi, upiera się, że do tego potrzeba mieć wrodzone zdolności, więc skoro ona wie, że tych zdolności nie ma, to nie ćwiczy. Przyszła tu tylko poznać teorię na temat energetycznych ciał człowieka, chce poznać ich anatomię, ale wie, że sama nie jest w stanie tego zobaczyć. To nie wiara lub niewiara nam pomaga albo przeszkadza w zobaczeniu aury. Nie widzimy tego bo przez wieki wmówiono nam, że do tego trzeba specyficznych wrodzonych talentów. Nie wierzymy w to, że mamy ten talent, więc nie próZabawne… już po kilku godzinach ćwiczeń bujemy, przez lata zatraciliśmy tę zdolność i dlapan, który tak sceptycznie był nastawiony, za- tego teraz potrzebne są naszym oczom czyna dziwnie się zachowywać. Podskakuje z ra- specjalne ćwiczenia.
str. 53
Medium
Praktycznie Widzenie aury
Niektórzy wierzą, że aby widzieć energię, należy mieć otwarte „trzecie oko”. Owszem, to racja, bo można te kolory widzieć tym naszym energetycznym okiem też i to nawet znacznie wyraźniej. W USA pewna pani psycholog, która wierzyła w moc energii, uczyła z genialnymi wynikami niewidomych. Już po kilkunastu dniach nauczyła ich, widzieć tym wewnętrznym okiem nie tylko przedmioty ale nawet ich kolory. Jej uczniowie widzieli nawet tabliczki z napisami rozwieszone na ścianach sali, potrafili te napisy odczytać. Niestety skończyło się na tym, że pozbawiono ją licencji. Komu to przeszkadzało? Zapewne tym, którzy mają jakiś interes, aby niewidomym sprzedawać swoje produkty… dość silne lobby! Nam jednak nikt nie zabrania „bawić się” naszym patrzeniem. Możemy – jeśli chcemy – poćwiczyć i przekonać się że aura nie tylko istnieje, ale nawet ma piękne kolory i całkiem ciekawą i trafną symbolikę. Jak już jesteśmy przy symbolice kolorów, to zastanówmy się skąd wzięła takowa ? Przecież właśnie stąd, że wypromieniowujemy z ciała kolory naszych emocji. Stąd, że na przykład w momencie gdy z czułością myślimy o czymś lub
Medium
kimś, puszczamy w przestrzeń różową chmurkę, w chwili agresywnej złości wokół nas pojawia się ciemno nakrapiana, brudna czerwień, a kiedy jesteśmy zamyśleni wokół głowy pojawia się żółtawa mgła… Brudny, zielono-żółty kolor „wypuszczamy” w chwili zazdrości więc dlatego mówi się, że ktoś zazdrosny, czy zawistny, jest pełen żółci. Motywacja ludzi do tego by widzieć kolory aury jest różna. Jedni chcą w czymś koniecznie być „lepsi” od innych, inni chcą pomagać – widzieć zaczątki chorób, jeszcze inni uważają, że to droga do poznania cudzych myśli, czasem nawet zdarza się osoba, która chce innym dokuczyć i po to potrzebna jej wiedza na te tematy. Przeważająca część społeczeństwa się tym po prostu nie zajmuje.
A TY? Czy interesuje cię widzenie i rozumienie kolorów wokół ludzi, zwierząt , roślin i minerałów? Wszystko na ziemi ma swoją aurę. Można to wszystko zobaczyć. Niestety aby tego doświadczyć trzeba poćwiczyć. Jednej osobie skuteczne ćwiczenie zajmie chwilkę, innej dni ale wszyscy jesteśmy do tego zdolni by widzieć. Wszyscy, absolutnie wszyscy!
str. 54
Magicznie
Małgorzata Kołakowska runistka, nauczyciel Reiki http://mannaz.pl
Runa Raido Piąta runa starszego futharku.
Runa związana z podróżami. Rysunek przypisany tej runie, to bojowy rydwan. Jesteśmy woźnicami naszego rydwanu w podróży przez życie. Uważajmy, aby zaprzęg nie poniósł... Oznacza również rytm życia: powtarzalność zdarzeń, okresy stabilizacji przeplatane nieuchronnymi zmianami.
Runa przywódców i wędrowców, a więc w dzisiejszych czasach kierowców, pilotów, mo-
str. 55
torniczych pociągów. Opiekuje się ludźmi w podróżach związanych ze zmianą miejsca pobytu oraz z pracą, która pociąga za sobą przemieszczanie się. To także patronka osób wędrujących w pielgrzymkach, turystycznie, handlowo. Ruch, to same korzyści – dla ciała, umysłu i duszy. Jest także opiekunką tych, którzy wędrują poza ciałem lub we śnie. Pomaga zrozumieć śnienie, by znaleźć odpowiedzi na dręczące nas pytania. Dotyczy to osób i zdarzeń przeszłych, obecnych i przyszłych.
Medium
Magicznie Runa Raido
Oznacza umiejętność panowania nad energią podczas pracy z nią, a więc dobrze służy energoterapeutom, ezoterykom, szamanom. Dla tych ostatnich energia tej runy, to energia bębna przy wybijaniu na nim rytmu. To ta energia, w rytm której pulsuje Wszechświat, bije serce, następuje wdech i wydech.
Energetyka terapeutyczna – przy zaburzeniach krążenia, ciśnienia krwi, w przypadkach arytmii serca. Jako remedium na bóle w okolicy serca.
Talizman – dla wszystkich osób w podróży – zarówno fizycznej, jak i duchowej. Dla osób z problemami z określeniem celu życia. Jako Raido to runa dość trudna: zmusza nas do amulet dla tych, którzy żyją pod presją, nie zastanowienia nad celowością działania. umieją zorganizować sobie pracy i odpoczynku. Wspiera porządek i dokładność – działania wpro- Raido przyciągnie wymarzone zmiany w życiu wadzające ład w naszą przestrzeń życiową. Po- (przeprowadzka, zmiana pracy). maga w wyborze właściwej drogi życiowej lub zwiastuje duże zmiany związane z przeproRemedium Feng Shui wadzką, zmianą pracy lub miejsca zamieszkania. w rejonie północnym, który wiąże się z kaWprowadzi nas z powrotem na właściwe dla nas rierą zawodową. tory życia, jeśli zdarzy nam się z nich wypaść. Elementy – ISA, LAUKAZ, ANSUZ. Jest wrogiem wszelkiego zastoju. Brak zmian, to regres. Pobudzi nas do wyjścia ze skoInna nazwa: Raidho, Raidu, Rad. rupy, z mieszkania, z żalu i smutku – do świata, ludzi, nowych wrażeń, nowych doświadczeń. To wydarzenie będzie jak oddech świeżym powietrzem, jak wyczekiwana zmiana pory roku: nieuchronne i odświeżające. To przełamanie schematów, zmiana utartych kolein życia, otwieranie się na zmiany, które są nieodłączną częścią życia. To "przewietrzenie" naszej przestrzeni.
Patronuje ludziom urodzonym między 09 października a 23 października (wg kalendarza Hagala). Są to osoby o naturze artystycznej, mocno kreatywni, lubiący wychodzenie poza utarte schematy. Amatorzy przeżyć ekstremalnych związanych z dalekimi podróżami, z wychodzeniem poza świat realny. Mają łatwość realizacji planów, różne pasje i potrafią nimi zarażać innych. Ważny jest dla nich rozwój intelektualny i duchowy, a także obecność przyjaciół. Lubią rytuały, nawet tylko te współczesne: świece, kadzidełka, muzyka, mantry. Takie klimaty służą zwierzeniom i bliskości. W partnerstwie bardzo ważne jest dla nich poszanowanie ich wolności i niezależności. Żywioł – powietrze Głoska – R Kolor – czerwony
Medium
Interpretacja rozkładu Załóżmy, że mamy prosty rozkład DURISAZ -> URUZ -> RAIDO. Gwałtowne wydarzenia, które miały miejsce ostatnio w życiu osoby, dla której ciągniemy runy spowodowały poważny uszczerbek na zdrowiu. Oprócz nerwicy zaczęły się pojawiać objawy somatyczne: rozstrój żołądka, bóle głowy, brak poczucia równowagi. Lekarstwo jest jedno, podpowiada runa Raido: ruszenie z miejsca, w którym tak się źle dzieje. Zmiana – pracy, rytmu życia, miejsca zamieszkania, partnera... To nie są łatwe decyzje, lecz konieczne, aby znów osiągnąć spokój i zdrowie. Ruch i zmiana, powrót rytmu i porządku, to wszystko prowadzi do sukcesu.
str. 56
Magicznie Runa Raido
Runa z ksiÄ…Ĺźki Marii Piaseckiej "Medytacyjna moc run".
str. 57
Medium
Gwiezdne Wrota Odrodzenie to powrót kultowego serwisu poświęconego rozwojowi duchowemu, parapsychologii oraz szeroko pojętej ezoteryce. Gwiezdne Wrota istniały od 1997 roku i były pierwszym tak dużym portalem rozwojowym w Polsce. W ramach reaktywacji Czytelnik znajdzie zarówno mnóstwo świetnych tekstów archiwalnych, jak również zupełnie nowe artykuły. Serdecznie zapraszamy – http://gwodrodzenie.pl
Medium
str. 58
Jakub Qba Niegowski publicysta, redaktor naczelny kilku serwisów poświęconych rozwojowi osobistemu, duchowości oraz parapsychologii. http//jakubniegowski.pl
O rozwoju zdolności PSI, magii i duchowości
W ostatnich latach wśród młodych ludzi, poszukujących życiowej alternatywy, zaczęła panować niemalże moda na rozwijanie zdolności parapsychicznych, takich, jak podróże poza ciałem, manipulacje energetyczne, czy różnego rodzaju dziedziny magiczne, pozwalające w zamyśle wpływać praktykującemu na otaczającą go rzeczywistość. Wielu stara się dziś rozwinąć tego rodzaju zdolności, często jednak nie zaznajomiwszy się wcześniej należycie z tematyką, której dotykają, popełniają podstawowe błędy, które albo utrudniają im skutecznie rozwiniecie tego rodzaju zdolności albo, co gorsza, prowadzą do nieprzyjemnych następstw w energetyce ich ciał subtelnych (a w konsekwencji i fizycznego) oraz różnych problemów emocjonalnych. Tekst ten powie, o czym warto pamiętać, jeżeli staracie się rozwijać swoje zdolności parapsychiczne. Są to, według mnie, absolutnie kluczowe sprawy i mam nadzieję, że uświadomienie sobie ich pomoże Wam na drodze Waszego rozwoju, zarówno duchowego, materialnego, jak i rozwoju zdolności PSI.
Rozwój zdolności PSI nie jest jednoznaczny z rozwojem duchowym.
Ten błąd w rozumowaniu spotykam ostatnio niezwykle często i szczerze mówiąc dziwi mnie trochę, jak w ogóle mogło dojść do tak daleko posuniętego niezrozumienia, czym jest, a czym nie jest rozwój duchowy.
str. 59
Weźmy przykład pierwszy z brzegu – czy człowiek, praktykujący czarną magię, jest rozwinięty duchowo? Nie jest. Rozwój duchowy polega na poszerzaniu świadomości, samoświadomości i wysokiej moralności człowieka. Poszerzanie owej świadomości daje nam wgląd, który sprawia, iż naturalnym tokiem zaczynamy unikać działań destruktywnych oraz negatywnych (manipulacja innymi, etc.), ponieważ poszerzanie świadomości duchowej daje zrozumienie połączenia wszystkiego w jedność i uniwersalnych praw rządzących wszechświatem. Tymczasem praktykowanie działań manipulacyjnych, czy wymierzonych w kogoś, celem jego niszczenia – nieważne z jakiego powodu – jest związane z brakiem tej świadomości, a zatem brakiem postępów na drodze duchowego rozwoju. Jest związane z brakiem moralności, co też ów brak postępów na duchowej drodze sygnalizuje w sposób dobitny. Piszę o tym, gdyż spotykam często ludzi, którzy mówią, iż chcą rozwijać się duchowo, dlatego ćwiczą zdolności typu OOBE, telekineza, tworzenie różnych narzędzi magicznych, celem różnego ich wykorzystania etc. Są przekonani, że na tym polega rozwój duchowy i martwi ich brak "duchowych postępów", gdy np. nie udaje im się osiągnąć stanu przebywania poza ciałem (OOBE). Kochani – to jest rozwój zdolności parapsychicznych. Zdolności tego typu przy odrobinie predyspozycji może wykształcić sobie zarówno
Medium
Magicznie O rozwoju zdolności PSI...
człowiek o wysokiej moralności, jak i kompletny degenerat moralny, człowiek bez sumienia. Takich też dziś nie brakuje. To nie są ludzie rozwinięci duchowo, oni są "dresiarzami ezoteryki" – "pakują", tyle że nie w masę mięśniową, ale w zdolności parapsychiczne, co nie znaczy, że mają równo pod sufitem. Nie odradzam nikomu rozwijania zdolności parapsychicznych. Jest to coś, o czym każdy musi zadecydować, czy tego potrzebuje właśnie teraz, czy tego chce i do czego ma zamiar tego używać. Poza tym uważam też, że dla większości z nas są to zdolności naturalne (z punktu widzenia istoty duchowej, którą jesteśmy) i ich rozbudzenie jest kolejnym krokiem na drodze ewolucji ludzkości. Jednak, jeżeli chcecie się rozwijać duchowo, to lepiej sięgnąć po literaturę naprawdę temu poświeconą, która mówi, jak żyć we wzajemnym poszanowaniu i miłości bliźniego albo jeszcze lepiej – wsłuchajcie się w siebie i odszukajcie w sobie najlepszych wzorców szlachetnego postępowania. Niekoniecznie trzeba rozwijać zdolności parapsychiczne, aby być rozwiniętym duchowo.
"Dlaczego mi nie wychodzi?" To pytanie zadaje sobie wielu młodych ludzi, którzy zaczynają z ćwiczeniami OOBE, LD, czy innymi, jawiącymi się bardzo atrakcyjnie i ekscytująco, zdolnościami. Oto kilka powodów, które moim zdanie są notorycznie bagatelizowane, olewane, a stanową naprawdę coś, nad czym należałoby się zastanowić, skoro już poświęca się czas na tak poważne sprawy, jak rozwijanie zdolności parapsychicznych:
Ucieczka
Wielu ludzi stara się rekompensować sobie niepowodzenia w życiu codziennym (szkoła, rodzina, środowisko) rozwijaniem zdolności parapsychicznych i magii lub nawet tylko fantazjowaniem na ten temat, żyjąc w świecie złudzeń. Rozwijanie zdolności parapsychicznych nie powinno prowadzić do zupełnego pominięcia funkcjonowania w tej rzeczywistości. Zgłosił się do mnie niedawno człowiek, który zapytał, czemu nie wychodzą mu ćwiczenia z OOBE. Okazało się, że chciał w ten sposób uciec przed życiem, z którym sobie nie radził, Dlaczego nie odnoszę sukcesów? a nawet liczył na to, że już nie wróci. W takiej sytuacji blokuje nas zarówno nasza podświadoA jednak chcesz stać się potężnym Magiem, mość, jak i często duchowi Opiekunowie, którzy władającym światem Żywiołów, wpływającym nie chcą pozwolić, abyśmy poszli w tak szkodliswoją wolą na rzeczywistość, która Cię otacza wym dla nas kierunku. Podróże poza ciałem to lub też pragniesz rozwijać swoje zdolności PSI, nie jest kaszka z mleczkiem, a tym bardziej dla aby czas i przestrzeń nie stanowiły ograniczeń ludzi z problemami. Przy takim nastawieniu liczba dla Twojej percepcji, komunikować się z bytami problemów może wzrosnąć. niefizycznymi, widzieć wydarzenia odległe w czaOstatecznie próbując uciec w ten sposób, sie i przestrzeni, wpływać siłą umysłu na energię człowiek staje się jeszcze bardziej wyobcowany i rzeczywistość, zdobywać informacje o ludziach, niż był na początku. których spotykasz, nim jeszcze zdążą wypowiedzieć pierwsze słowa przywitania.
Medium
str. 60
Magicznie O rozwoju zdolności PSI...
Walka
canie klątwami na prawo i lewo, a osoba taka jest przekonana nawet, że potrafi odróżnić, kto "zaTo kolejna rzecz, która przytrafia się nawet służył sobie" a kto nie. Złudzenia? Ludzie mówią; "mnie to nie dotyczy", a potem najlepszym. Zdarza się, zwłaszcza ludziom o wielkim potencjale, którzy dużo już osiągnęli. się okazuje, że tak naprawdę podświadomie choJest tego pełno w polskiej ezoteryce i nie tylko wając żal do ludzi, z którymi przyszło nam żyć, tutaj. Ponieważ ludzie, aby coś osiągnąć walczą chcieliśmy po prostu nad nimi zapanować. To poo to, pełni poświęcenia, pokonują kolejne prze- woduje wplecenie się często w jeszcze większy ciwności losu na drodze do lepszego jutra, często młynek emocjonalny. Ostatecznie człowiek staje na drodze do realizowania swoich naprawdę się jeszcze bardziej wyobcowany niż był na powzniosłych ideałów - zaczynają jednak nabierać czątku, a wszystko, co mu zostaje, to dająca traz czasem przekonania, że o wszystko bez wy- giczne owoce "magia", na którą postawił, niestety jątku muszą walczyć, że większość innych ludzi z kiepskimi intencjami. to rodzaj konkurencji. To się zdarza zarówno poPoczucie zagrożenia czątkującym "magom", jak i profesjonalnym psychotronikom, terapeutom, ludziom różnego O ile wzorce walki potrafią pośrednio mocno rodzaju, którzy wiele w życiu przeszli, by dojść do czegoś. Niestety ten wzorzec jest fatalny w skut- utrudnić nam i uprzykrzyć sprawy związane z kach na dłuższą metę i trzeba bardzo się obser- rozwijaniem zdolności parapsychicznych – to powować, by nie poddać się jego szkodliwemu czucie zagrożenia bezpośrednio może je skudziałaniu. Efektem może być co prawda realizo- tecznie blokować. Krótko mówiąc, jeżeli obawiamy się (choćby wanie założeń (osiąganie rezultatów w praktyce), ale kosztem wielkiego wysiłku i materializowania podświadomie) doświadczeń, które chcemy przesię w naszym życiu coraz to nowych przeciwno- żyć, może to uniemożliwić ich doświadczenie, aż ści, z którymi walczymy i jeszcze bardziej robimy strach zostanie wyeliminowany. Najczęściej strach wiąże z zakodowanymi w podświadomosię zgorzkniali i zmęczeni tym światem. W innym wariancie wzorzec walki i konkuren- ści przekonaniami, np. mitami o zagrożeniu ze cji może powodować nawet całkowite zabloko- storny duchów/demonów albo o karze, jaka ma wanie mocy duchowych, które z powodu rzekomo spotkać tych, którzy będą się tym zajzaniżenia wibracji i wchłonięcia negatywnych mować. Jakiekolwiek powody by nie były – dowzorców zachowań, zwyczajnie nie prosperują póki nie poczujemy się bezpieczni i chronieni już tak, jak dawniej. To też zamiast być sygnałem, przez Opiekunów duchowych czy Boga, dopóty że coś jest nie tak z naszym podejściem, bywa nici z naszych doświadczeń. Osobom, obawiającym się tego typu dojeszcze większą motywacją do wydzierania świadczeń, czy nawet szukającym dreszczyku wszystkiego na siłę i do walki. Walczyć o siebie trzeba, jednak mądrze emocji, gorąco odradzam wszelkiego rodzaju i z rozwagą, jest bowiem wiele pułapek na tej praktyki parapsychiczne, gdyż jak nigdzie indziej, umysł przyciąga tu manifestacje własnych przedrodze. Wśród młodych ludzi, którzy zawiedli się na konań (w tym obaw), co może być powodem nierówieśnikach i swoim otoczeniu, pojawia się też małych kłopotów. O ile poczcie bezpieczeństwa można mieć inny wzorzec związany z walką; "Ja wam jeszcze i czuć się z nim naturalnie, o tyle raz utracone, pokażę" – myślą niektórzy i wpadają w pułapkę, gdyż o ile nawet zaczną się pojawiać jakieś bywa często trudne do odbudowania. Dlatego efekty ich działań, to bardzo łatwo o zejście takiej nim się do czegoś zabierzecie, upewnijcie się, że osoby na "ciemną stronę mocy". Zaczyna się rzu- na pewno wiecie, co robicie.
str. 61
Medium
Magicznie O rozwoju zdolności PSI...
Jakie są pozytywne motywy roz- terapeuta, niezależnie od dziedziny, to chęć pomocy innym jest rzeczą ważną, wznoszącą nas woju zdolności parapsychicznych? Oczywiście każdy ma swoje powody i mogą one być całkiem słuszne, jednak ogólnie wyróżnię cztery podstawowe:
Poszerzanie świadomości. Poszerzanie świadomości, czyli wiedzy o otaczającym nas świecie i lepsze jego rozumienie, jest niewątpliwie jednym z głównych motorów rozwoju ludzkości i rzeczą ważną. Pozwala lepiej zrozumieć własną rolę i właściwości, sprawia, że wznosimy się na wyżyny naszych możliwości.
Poszerzanie samoświadomości. Idzie w parze z pierwszym, z tym, że jako równoważnia, działa do wewnątrz, czyli w tym wypadku chodzi o poznawanie samego siebie, swojej psyche i duszy. Jest to dla człowieka sprawa najważniejsza – bez znajomości samych siebie ani rusz z rozwojem, czy to duchowym, czy nawet czysto materialnym. W tym względzie większość nauk ezoterycznych jest wielce pomocna, gdyż samopoznanie jest jednym z ich głównych celów. Nie są od tego również wyjątkiem techniki rozwoju zdolności parapsychicznych, które doskonale nadają się do zgłębiania naszej własnej psyche i wewnętrznych spraw przyczynowo-skutkowych.
Chęć niesienia pomocy innym. O ile faktem jest, że najtrudniej pomoc samemu sobie, o czym zaświadczy niemal każdy
Medium
nieco poza nasze własne ego (zazwyczaj) i zdolności parapsychiczne, jak i inne moce duchowe mogą się doskonale do tego nadawać. Uzdrawianie, możliwość analizowania wzorców karmicznych, oddziaływania radiestezyjne i cały szereg rzeczy, którymi zajmuje się ezoteryka. Chęć niesienia pomocy innym jest pozytywnym motywem rozwoju zdolności duchowych. Nie należy jednak popełniać błędu zapominając o sobie, niech Wasz własny stan będzie dla Was równie ważny, co pomoc innym ludziom, tylko tak unikniecie wyprucia i wypalenia. Każdy zasługuje na szczęście i dobre samopoczucie – Ty też !
Chęć pozytywnej modyfikacji wzorców myślowych. Niekiedy zdajemy sobie sprawę z konieczności zmiany własnych wzorców myślowych i zachowań, ale nie do końca rozumiemy jeszcze ich przyczyny, lub po prostu potrzebujemy odpowiednich doświadczeń stymulujących te zmiany. Tu czasem również sprawdza się rozwój tego rodzaju zdolności, np. rozwój zdolności postrzegania świata niefizycznego, dla wyrobienia zdrowego stosunku do tematu śmierci i umierania, albo rozwoju jakiejś formy postrzegania intuicyjnego dla zrozumienia wzajemnego karmicznego powiązania między ludźmi, a zatem pojęcia również własnej sytuacji życiowej. Chęć zrozumienia uważam zatem za równie ważną i pozytywną motywację dla takiego rozwoju.
http://gwodrodzenie.pl
str. 62
Literacko Grażyna A. Adamska
Bractwo Dusz – Wow! – powiedział mile zaskoczony David, gdy zobaczył Grace wychodzącą ze swojego pokoju z rozpuszczonymi długimi czarnymi włosami, ubraną w seksowną, trochę rozkloszowaną, niebieską mini sukienkę z dłuższym rękawem i długie do kolan niebieskie kozaczki. Dziewczyna się uśmiechnęła i podchodząc do chłopaka, dała mu całusa. – Miłej zabawy! – krzyknęła z salonu ciocia, a para zgodnym chórem podziękowała i wyszła z domu. David przyjechał motorem. Ubrany był w ciemnoniebieskie jeansy, co świetnie komponowało się z niebieską sukienką Grace, i jasną koszulę rozpiętą pod szyją. Wsiedli na motor i zajechali pod dom Arthura. Słychać było unoszącą się dookoła muzykę. Weszli od strony tarasu. Nikogo jeszcze nie było, impreza miała zacząć się dopiero za godzinę. – Wow! – powiedział mile zaskoczony Arthur, widząc wchodzącą Grace. Ta popatrzyła zalotnie i poszła przywitać się z Lidią, która właśnie przeglądała płyty. Lidia ubrana była w różową minispódniczkę i bluzeczkę z głębokim dekoltem na plecach. Wyglądała bardzo elegancko i kobieco. Potem podbiegła do nich Maya w króciutkich spodenkach, z prawie widocznymi pośladkami, i kusej koszulce na ramiączkach. Dziewczyny zaczęły podrygiwać w rytmie muzyki. Chłopcy stali na tarasie, oparci o barierkę i popijając wodę mineralną z butelek, obserwowali swoje damy.
str. 63
– Zapowiada się gorąca noc – powiedział wesoło Arthur, poprawiając koszulę pod szyją. Chłopcy spojrzeli na niego i zaczęli się śmiać. Grace wyszukała utwór, przy którym tańczyli na kursie u Lorenza, i po włączeniu płyty pobiegła wyciągnąć Davida na parkiet. Ten trochę się opierał, ale w końcu dał się namówić. Potem dołączyli pozostali. Tańczyli tak, nie zauważając, jak zaczęli się schodzić goście. Arthur wybiegł z parkietu do konsoli, zawsze był DJ-em na swoich imprezach, i witał przychodzących gości, zachęcając ich do zabawy na parkiecie. Wszyscy przychodzący, zwłaszcza chłopcy, zwracali uwagę na trzy seksowne tancerki pośrodku i zaskoczeni przyglądali się Davidowi, który pląsał pomiędzy nimi. – A podobno nienawidzi tańczyć – wchodząc na taras, powiedziała Nina do Diany, gdy zauważyła na środku parkietu tańczącego Davida. Diana spojrzała w jego stronę i poczuła ogarniającą ją złość. Za dziewczynami weszli Marck i Timon. Czarnowłosy chłopak od razu zauważył Grace. – Nieźle się porusza – uśmiechając się do Timona, wskazał również na tańczącą obok Mayę. Po czym podeszli bliżej, tak by dziewczyny zauważyły, że je obserwują. Gdy kolejny utwór się skończył, David z Peterem poszli po napoje, zostawiając swoje partnerki na parkiecie. Podchodząc do stolika z napojami, chłopak spotkał się ze spojrzeniem stojącej tam Diany. Oboje chwilę patrzyli na siebie z pogardą
Medium
Literacko Bractwo Dusz
w oczach, po czym chłopcy poszli dotrzymać towarzystwa Arthurowi. Ten świetnie się bawił, komentując każdy utwór i widząc pełen ludzi parkiet. Peter szturchnął Davida i pokazał mu gapiących się na dziewczyny Marcka i Timona. Chłopcy wymienili między sobą zabójcze spojrzenia, a Grace, Lidia i Maya właśnie schodziły z parkietu, aby napić się czegoś chłodnego. Czarnowłosa dziewczyna, widząc poważną minę Davida wpatrzonego w tłum, delikatnie objęła go od strony pleców, całując go w ramię. Ten chwycił obejmujące go ręce i trochę się rozluźnił. Podobnie zrobiła Maya z Peterem. Lidia natomiast dała długiego buziaka Arthurowi i uśmiechnęła się wesoło. Stali tak przez chwilę.
Medium
– Uwaga, za chwilę zwalniamy tempo i zapraszam wszystkie pary na parkiet – powiedział Arthur i spojrzał na kolegów. Ci zabrali swoje dziewczyny na parkiet, a DJ, włączając wolną muzykę, objął Lidię i tańczył z nią przy konsoli. David przysunął Grace mocno do siebie i zaczęli się kołysać w rytmie muzyki. Po chwili David pocałował delikatnie dziewczynę, a ta wtuliła się w niego i tak tańczyli do końca utworu. – Idziemy na górę? – szepnął jej do ucha, gdy rozpoczął się kolejny wolny utwór. Grace bez oporu się zgodziła, weszli szybko po schodach na taras, po czym zatrzymali się w kącie i zaczęli się namiętnie całować. Całą sytuację obserwował uważnie Marck. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk. Arthur wyłączył muzykę i wszyscy zbiegli się do stołu z napojami. Gdy przepchnął się przez tłum, zobaczył leżącego i dławiącego się śliną chłopaka. Jego dziewczyna klęczała przy nim i krzyczała. – Co mu jest? – zapytał Arthur. Dziewczyna mówiła z płaczem: – On ma padaczkę, nie może pić alkoholu, bo dostaje ataków i może umrzeć. Arthur spojrzał na nią i powiedział: – Tutaj nie ma alkoholu... – W tym momencie dobiegli Grace i David. Dziewczyna kucnęła przy chorym chłopaku i kazała odsunąć się jego dziewczynie. Ta, podnosząc się, wskazała na Marcka oskarżycielsko: – To ty mu coś wlałeś! – Daj spokój – odparł, uśmiechając się chamsko chłopak – sam prosił o odrobinę wisky. Wtedy David nie wytrzymał i rzucił się w stronę Marcka. – No chodź! – zachęcił go gestem tamten i zaczęli się bić. Grace spojrzała na Arthura. – Powstrzymaj ich. – Po czym skupiła się na przekazaniu Energii duszącemu się chłopakowi. Gdy Arthur podbiegał do Davida, Marck narysował w powietrzu koło i przed Arthurem wyrósł mur ognia. Razem z Peterem postawili ścianę wody z morza, ale nie udało im się zalać ognia, bo Tamara, Energią Ziemi, stworzyła przepaść między wodą a okręgiem z ognia. Lidia próbowała powstrzymać dziewczynę, tworząc ruchome piaski, które zaczęły wciągać Tamarę. Maya wywołała trąbę powietrzną, chcąc ugasić ogień, jednak natrafiła na kontratak ze strony Timona.
str. 64
Literacko Bractwo Dusz
Gdy trwała bitwa na Energie, Grace właśnie kończyła uzdrawiać chłopaka, i gdy ten otworzył oczy, oddychając swobodnie, pobiegła pomóc reszcie. Szybko poradziła sobie z okręgiem z ognia i podbiegła do bijących się chłopaków, próbując ich rozdzielić. W tym samym czasie pojawiła się Katherina. – Co się tutaj dzieje!? – krzyknęła, patrząc na leżącego Marcka. David podniósł się szybko, a za nim wstał drugi chłopak. Obaj mieli krwawiące wargi. – Nic – odparł po chwili Marck, wycierając krew z wargi. David patrzył na niego gotowy do dalszej konfrontacji. Kobieta spojrzała na jednych i drugich, i kazała Kręgowi Czarnej Magii opuścić plażę. Wszyscy zgodnie poszli za nią bez słowa. Diana, która nie brała udziału w walce, dołączyła przy wyjściu. – Nic ci nie jest? – zapytała Grace, chwytając Davida za ramię. Ten przytaknął głową i wytarł ręką krew z ust. Grace dotknęła chorego miejsca i po chwili rany już nie było. – To chyba się udało – powiedział nagle Arthur, oddychając głęboko. Grace i David spojrzeli na niego, a potem na tłum ludzi gapiących się na nich. Nagle z tłumu wyłonił się chłopak, któremu przed sekundą Grace uratowała życie. – Dziękuję – powiedział z wdzięcznością. Grace uśmiechnęła się, a David pomasował ją po plecach. Za nim pojawił się Dominic. – Więc to prawda – powiedział zadowolony – Energia Ziemi i Kosmosu odradza się. – Spojrzał
str. 65
na Davida i poważnym głosem dodał: – Obiecaj mi, że ją zabijecie – David patrzył poważnie na chłopaka. – Przez Katherinę moja siostra od dwóch miesięcy leży w śpiączce. Matka się załamała, a ojciec w ogóle się nie odzywa. Większość z nas – wskazał na tłum – ma kogoś bliskiego, kto przez te czarownice umarł lub leży w szpitalu nieprzytomny. Obiecaj, że pomścisz naszych bliskich. David spojrzał na Grace, potem na pozostałych i potwierdził głową. Dominic podziękował mu, podając rękę, po czym spoglądając na Grace, powiedział: – Wyglądasz bardzo seksownie w tej sukience. – Uśmiechnęli się do siebie i chłopak odwrócił się, zbierając się do wyjścia. Pozostali goście zaczęli wychodzić za nim. – No i po imprezie – powiedział zrezygnowany Arthur. Pozostali popatrzyli ze smutkiem, a David, obejmując Grace, pocałował ją. Potem wszyscy wzięli się za sprzątanie. Po godzinie plaża i dom świeciły czystością. Zaczęło robić się widno i towarzystwo rozeszło się do spania w domku na plaży. Gdy Grace wchodziła do pokoju, David zatrzasnął za nią drzwi i przyparł ją do nich. – Czy teraz dokończymy to, co nam przerwano? – zapytał, zawadiacko. Dziewczyna popchnęła go na łóżko, po czym, niczym striptizerka, ściągnęła kozaki, potem powoli zsunęła sukienkę i usiadła na kolanach Davida, rozpinając mu koszulę. Ten nie wytrzymał i przerzucił ją na łóżko. Oboje wybuchnęli śmiechem i zaczęli się namiętnie całować.
Medium
Literacko Bractwo Dusz
Przed lekcjami Grace i Maya rozmawiały na temat zakupów. Planowały wypad do miasta po sukienki na Inicjację. Wszyscy podchodzili bardzo poważnie do tego rytuału, chociażby z tego powodu, że mieli złożyć przysięgi małżeńskie. Nagle Maya szturchnęła Grace i wskazała na podchodzącą do Petera Ninę. – Czego ona od niego chce? – zapytała widocznie zła dziewczyna. Grace spojrzała z podejrzliwością. Potem, natykając wzrok Marcka, który jak zawsze wpatrywał się w nią i niepokojąco się uśmiechał, odpowiedziała: – Próbuje cię sprowokować. Wzięła koleżankę pod rękę, idąc do sali. Marck zagrodził im wejście. Maya nie zauważyła tego, gdyż cały czas śledziła zachowanie Niny i Petera. Grace spojrzała Marckowi prosto w oczy, stali tak przez chwilę, aż pojawiła się nauczycielka: – Marck, masz jakąś sprawę do dziewczyn? Ten spojrzał automatycznie na kobietę i ustępując miejsca, zrobił szarmancki gest ręką. Grace i Maya weszły do sali, a nauczycielka, rozglądając się jeszcze po korytarzu, powiedziała: – Zapraszam do sali. – I zachęciła Petera, czekając, aż wejdzie do klasy. Nina pożegnała chłopaka prowokującym spojrzeniem. Nauczycielka zamknęła za sobą drzwi. Maya zapytała siadającego w ławce Petera: – Czego chciała? – chłopak spojrzał na nią i odpowiedział: – Chce, żebym pomógł jej w matmie. – Przecież jest rok wyżej – stwierdziła zdziwiona i zarazem zła szatynka. – I zgodziłeś się, tak? – zapytała cicho po chwili. Peter usiadł przed Mayą i nic nie odpowiedział. Do końca lekcji dziewczyna siedziała naburmuszona. W czasie lunchu Maya usiadła z dala od Petera. Arthur spojrzał na Grace i gestem głowy zapytał ją, o co chodzi. – Peter ma udzielać korepetycji z matmy Ninie – powiedziała, a Arthur i David z niepokojem spojrzeli na chłopaka. – Odbiło ci? – powiedział Arthur. Ten spojrzał na niego i wyjaśnił: – Nie mogłem odmówić, ma prośbę od dyrektora. – Spojrzał na chłopaków, potem na Mayę, która siedziała wkurzona, z założonymi rękami i wpatrywała się w stół.
Medium
– Idź do dyra i powiedz, że nie masz czasu – szepnął David. Peter spojrzał na niego i odpowiedział, próbując uspokoić pozostałych: – Dam sobie radę. Arthur przerwał mu: – Jak chcesz dać sobie z nią radę, skoro ma taką samą Energię jak ty? – Ty też masz tę samą Energię i jakoś ciebie nie rusza, prawda? – powiedział na odczepnego do Arthura. Ten, odsuwając się na krześle, przyjął cios bez komentarza. – To niebezpieczne – wtrąciła Grace. A Maya wściekła, wstając od stolika, dodała: – Ale pan uprzejmy, nie potrafi odmówić kobiecie. – I wyszła ze stołówki. – Daj spokój Maya – próbował ją zatrzymać zrezygnowany Peter. Po czym spojrzał na pozostałych. Lidia wstając od stołu, powiedziała: – Ona ma rację, powinieneś odmówić. – I poszła za Mayą. Grace spoglądając na Davida i dając mu buziaka, też wyszła ze stołówki. Chłopak spojrzał na Arthura, potem obaj na Petera. Ten wpatrywał się w kanapkę i sprawiał wrażenie zamyślonego. – Dasz sobie z nią radę? – zapytał po chwili David. Peter spojrzał na chłopaków i opierając się na stole, odpowiedział, patrząc Davidowi w oczy: – Ty jakoś dałeś sobie radę z Dianą. Chłopak oparł się na krześle i spoglądając na Arthura, odpowiedział: – Ok, niech będzie. – Ale jak zacznie się coś dziać... – zaczął Arthur. – Tak, wiem – nie pozwolił mu dokończyć Peter. – Dam wam znać. – Wstał i wyszedł ze stołówki. David spojrzał na Arthura, obaj nie byli przekonani co do tego, czy dobrze zrobili, pozwalając mu na samodzielne działanie. Peter był bardzo poukładanym, grzecznym, kulturalnym facetem. Wychowywanym w kulcie ogromnego szacunku dla kobiet. To były jego główne zalet, ale przez to stawał się też świetnym celem do wykorzystywania. Maya pokochała go właśnie za to, że przy nim zawsze czuła się jak królowa, czego wcześniej nie doznała ze strony
str. 66
Literacko Bractwo Dusz
żadnego z chłopaków. Przy Peterze Maya nauczyła się siebie szanować, zbudowała od nowa poczucie własnej wartości i pewności siebie. Pokochała swoją kobiecość. Przy Peterze każda dziewczyna czuła się jak dama. Zajęcia gimnastyczne wszystkie grupy wiekowe miały w tym samym czasie na boisku. Chłopcy byli podzieleni na kilka sekcji – koszykarską, piłkarską i aikido, dziewczyny uprawiały gimnastykę, trenowały siatkówkę i taniec. Lidia ćwiczyła gimnastykę, była bardzo rozciągnięta, Maya i Grace, oczywiście, taniec. Peter grał w piłkę, a David i Arthur w koszykówkę. Diana i Nina należały do sekcji siatkarskiej, Tamara – gimnastycznej, a Marck i Timon – piłki nożnej. Pierwsze zajęcia z tańca skupiły się głównie na omówieniu planu na najbliższy rok. Grace słuchała i starała się go zapamiętywać. Maya siedziała obok na trawniku, ale była nieobecna myślami. Lidia ćwiczyła niedaleko na równoważni. Chłopcy rozgrywali mecz w kosza, a sekcja Petera miała rozgrzewkę. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy ruszyli w stronę szatni. Dziewczyny szły przodem. Marck wykorzystał sytuację i przebiegając obok Grace, lekko ją szturchnął. Ta spojrzała wściekła na niego, a on puszczając oczko powiedział: – Seksownie ci w tym stroju. Maya, widząc to, krzyknęła do chłopaka: – Dupek! Całą sytuację obserwował z daleka David i ściskał coraz mocniej piłkę do kosza. Zauważył to Dominic, podszedł do niego i odbierając mu piłkę z rąk, powiedział: – Da sobie radę – po czym dodał – jest twardą babką. – Obaj uśmiechnęli się do siebie i skierowali w stronę szatni. Wchodząc do szatni, Nina popchnęła Mayę, wciskając się przed nią. Ta nie wytrzymała i jej oddała. Zaczęły się przepychanki między nimi, aż musiała zareagować nauczycielka. Gdy je rozdzieliła i dała ostrzeżenie, dziewczyny rozeszły się do swoich szafek. – Dobrze się czujesz? – zapytała czule Lidia. Grace stała obok i także czekała na odpowiedź. Maya już nie była zła, wyglądała jednak, jakby miała się za chwilę rozpłakać. Ale szybko się pozbierała, bo podeszły do nich Diana, Tamara i Nina. – Jeszcze nie skończyłyśmy – powiedziała szeptem Nina, nachylając się do Mai.
str. 67
– Odczep się! – powiedziała stanowczo Grace. Diana spojrzała na nią piorunującym wzrokiem i przysuwając się do niej, wtrąciła: – Lepiej uważaj na siebie. Grace przybliżyła się do twarzy dziewczyny i odpowiedziała, cedząc przez zęby: – Bo co? Naślesz na mnie swoje pieski? – Diana i Nina odsunęły się. – Nie bądź taka pewna siebie – wtrąciła blondwłosa dziewczyna, po czym Tamara chwyciła za ramię koleżankę i powiedziała, spoglądając na Lidię: – Zostaw te złodziejki facetów. – I wyszły z szatni. Lidia i Grace odetchnęły z ulgą, a Mai puściły nerwy i się rozpłakała. Dziewczyny ją przytuliły. – Co mam teraz zrobić? – mówiła szlochając. – A jeśli mi go odbierze? – pociągała nosem. – Nie odbierze – powiedziała zatroskana Grace. – Peter ciebie bardzo kocha – dodała czule Lidia. – Poza tym za kilka dni będziecie jakby małżeństwem – uzupełniła po chwili, lekko się uśmiechając. Siedziały tak jeszcze przez chwilę, a potem zabrały swoje rzeczy i wyszły ze szkoły.
Medium
Literacko Bractwo Dusz
Wieczorem Grace siedziała w salonie z Davidem. Odrabiali lekcje, a ciocia Beatrice pichciła coś w kuchni. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Grace poszła otworzyć i zobaczyła Petera. – Cześć – powiedział niepewnie, dziewczyna popatrzyła uważnie. – Pomożesz mi? – zapytał. Grace spoważniała. – Coś się stało? – zapytała. Słysząc to, David podszedł do drzwi. – Chcę pogodzić się z Mayą, ale potrzebuję waszej pomocy. Grace uśmiechnęła się i spojrzała na wesoło patrzącego na nią Davida. – Co mamy zrobić? – zapytał nagle chłopak Grace. Plan był taki, aby zwabić Mayę do domu Arthura, gdzie on i Lidia pomogli Peterowi przygotować romantyczną kolację we dwoje. Grace wymyśliła, że pojedzie po Mayę i namówi ją, aby udały się do Arthura. Wiedziała, że Maya nie będzie chciała spotkać się z Peterem, więc powiedziała jej, że chłopcy poszli na skutery, a one pojadą tylko po Lidię i gdzieś się ulotnią. Artur wyszedł z domu, zanim przyjechała Maya z Grace. Lidia dokończyła szykowanie kolacji i poprawiając jeszcze koszulę Peterowi, westchnęła: – Jak tu pięknie. – Rozejrzała po tarasie. Cały był udekorowany czerwonymi, białymi i niebieskimi różami. Pośrodku stał pięknie nakryty stół. Gdzieniegdzie paliła się świeca, dzięki czemu panował romantyczny półmrok. W tle słychać było spokojną muzykę. Peter odetchnął głęboko, gdy Lidia dostała sygnał, że dziewczyny już są. – Zapomniałam torebki z auta – powiedziała przy drzwiach Grace. Maya spojrzała na nią i chciała się z nią wrócić, ale przyjaciółka ją zatrzymała. – Wejdź już i idź do Lidii, zaraz wrócę. – Po czym odwróciła się i powoli szła w stronę auta, nasłuchując, czy Maya weszła do domu. Potem pobiegła pod drzewo, gdzie w jeepie Arthura czekali na nią chłopcy. – Lidia! – krzyknęła Maya, wchodząc do domu. – Idź na taras, zaraz przyjdę – odpowiedziała Lidia z kuchni, a gdy ta zniknęła jej z oczu, cicho wyszła z domu. Pobiegła do samochodu, gdzie czekała reszta towarzystwa. Cofnęli trochę auto, aby zobaczyć, co się dzieje na tarasie. Maya weszła do salonu, który prowadził na taras. Usłyszała muzykę i zobaczyła rozsypane
Medium
płatki róż prowadzące na zewnątrz. Zdziwiona poszła w stronę tarasu. Wchodząc, zaskoczona otworzyła szeroko oczy. Za nią pojawił się Peter i szepnął jej do ucha: – Spędzisz ze mną wieczór? Maya odwróciła się i zobaczyła ubranego w białą koszulę i eleganckie białe spodnie chłopaka z czerwoną różą w dłoni. Peter, patrząc poważnie, wręczył jej kwiatek. Maya ze łzami w oczach rzuciła mu się na szyję. Obserwowali to z zewnątrz przyjaciele. Lidia i Grace spojrzały na siebie z rozmarzonym uśmiechem i głęboko westchnęły. David i Arthur tylko się uśmiechnęli i pokiwali głowami. – Kobiety i ich romantyzm – podsumował Arthur, odpalając silnik, po czym dostał kuksańca od Lidii. – Auuu! – krzyknął – Za co? Pozostali zaczęli chichotać. Potem ruszyli, nie oglądając się za siebie.
„Bractwo Dusz, Księga 1” http://bractwodusz.com Autor: Grażyna A. Adamska http://blogbractwodusz.blogspot.com
Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Milewska, Marzena Wiśniewska Książkę można nabyć w księgarni Radwan – http://radwan.pl
str. 68
Dostępne są bezpłatnie na wydaje.pl: Dziennik Davida, Dziennik Roba, Dziennik Wojowniczki
Seria dziewięciu opowiadań z cyklu „Bractwo Dusz“ stanowi wstęp do Księgi 7, której premiera przewidziana jest na początek 2015 roku. W międzyczasie ukaże się jeszcze Księga 6. Losy bohaterów są tak poprowadzone, że zanim dotrzemy do 2015 roku, pojawi się jeszcze więcej pytań niż gotowych odpowiedzi. Zapraszam w podróż do Krainy Dusz z Dziennikiem Wojowniczki http://bractwodusz.com
Bractwo Dusz Księga 5 już w sprzedaży! Zapraszamy!
str. 69
Medium
Medium poleca szkołę!
Medium
str. 70
Uniwersalnie
Grażyna A. Adamska
Fundacja „Ponad wszystko“ 1 sierpnia 2014 roku została powołana fundacja „Ponad wszystko“, której celem jest wsparcie samotnych rodziców w powrocie, bądź odnalezieniu się na rynku pracy i w życiu codziennym, po zmianie ich sytuacji życiowej. Pomysłodawczynią i prezesem fundacji jest Żaneta Kowalska, samotna mama dwóch córek, która z dnia na dzień, znalazłszy się w sytuacji kryzysowej, zdecydowała postawić na siebie i korzystając z różnych technik, metod i narzędzi rozwoju osobistego, wypłynęła na szerokie morze. Po intensywnej pracy nad sobą, ogromnej determinacji i głębokiej wierze założyła fundację, aby wesprzeć samotnych rodziców i budować w nich ich własny potencjał, organizując szkolenia i warsztaty z wyjątkowymi trenerami.
Pomysł założenia fundacji „Ponad wszystko“ zrodził się około rok temu. Można powiedzieć, że był to początek Twojej nowej drogi w rozwoju osobistym?
Żaneta Kowalska: Nie był to mój początek drogi w rozwoju osobistym, ale tak, był to, można rzec początek mojej nowej drogi w życiu. Od lat towarzyszył mi rozwój osobisty
str. 71
w różnym natężeniu i w różnej formie. Wciąż poszukiwałam Siebie, swojej drogi i przyczyn niemocy, szczególnie intensywnie w momentach zwrotów. Gdy w 2004 roku rozwodziłam się, korzystałam z regresingu – metody opracowanej przez Leszka Żądło. Od dziewięciu lat jestem w stałym kontakcie z bioenergoterapeutą Markiem Wdowczykiem. Po przebytym udarze mózgu w 2009 roku, poddałam się całkowicie jemu i terapii alternatywnej. Siedmiu neurologów stwierdziło, że przez zmiany poudarowe w mózgu, które powstały w wyniku choroby, najmniejszy stres mnie zabije, bądź spowoduje stałą jazdę na wózku inwalidzkim. Do dziś biegam, żyję, a zmiany zeszły. Nigdy nie zapomnę rezonansu, gdzie panowie krzyczeli przez szybę, że mam swój cud! W tamtym czasie poza nim i moją przyjaciólką – Anetą Michałkowicz, która dziś jest w radzie nadzorczej Fundacji, pomógł mi też Marek Wojciechowski, mój ówczesny trener biznesu. Pośród wielu rozmów w tamtym czasie, wypowiedział jedno zdanie. Zdanie, które pozwoliło mi z domu wychodzić bez strachu, że nie wrócę: „wszystko jest w głowie, skup się na celu tak intensywnym, by zapomnieć o chorobie“.
Medium
Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”
W październiku 2013 moja przygoda z rozwojem zaczęła się zdecydowanie intensywniej. Moi regreserzy zawsze mnie uczyli, że jeżeli jakaś droga kończy się burzliwie, to trzeba uważać, by nie wejść ponownie w taką samą. Tego nie chciałam za nic w świecie. W październiku runął nie tylko mój świat zawodowy, ale i prywatny. To był ciężki miesiąc. Wszystkie domki z kart, które pozornie dawały mi spokój i poczucie bezpieczeństwa walnęły jednocześnie z siłą wodospadu. Mogłam stać się ofiarą sytuacji, ale mogłam też „skoczyć w przepaść“, w nieznane. Skoczyłam. Skoczyłam, bo mam dzieci. To one nie pozwalają mi wpaść w depresję na dłużej niż na trzy dni i one dają mi największą siłę w życiu. Ich miłość, wsparcie i zaufanie, że coś wymyślę.
Zostając nagle totalnie bez planu na życie, bez pracy etc. postanowiłam dać sobie tyle czasu, ile potrzebuję na odkrywanie siebie, swoich przekonań, potencjałów, lęków krok po kroku – warstwa po warstwie. I tak przez ten rok towarzyszy mi praca z Aliną Wajdą, Łukaszem Gątnicim i Grażyną Adamską i oczywiście z moim ukochanym Markiem Wdowczykiem. Teraz jeszcze rozpoczynam z Anią Masternak – jak to mawiają:
po poukładanym wnętrzu czas na zewnętrze. Poddałam się całkowicie ich metodom pracy. Na początku nie rozumiejąc do końca, co robią. Jako jednak typ dość mocno analityczny – zaczęłam poszerzać swoją wiedzę w zakresie działania umysłu i podświadomości. Fascynujący temat. Jak już będę bardzo bogatą kobietą, co da mi mnóstwo czasu, na pewno skupię się na pogłębianiu tej wiedzy.
Stąd obecność tych osób w fundacji. Wiem, jak i ile mogą pomóc, wiem bo doświadczyłam i doświadczam. Każdy z nich pracuje z człowiekiem w innym zakresie, w inny spoób. Każdy rusza nie tylko pokłady naszej świadomości, ale również te najgłębiej schowane w podświadomości, tak naprawdę wyciągając ponownie na wierzch pragnienia serca i duszy, pochowane często tak bardzo głęboko. Praca z nimi, a właściwie ze Sobą to trudny, bolesny proces, bardzo bolesny. Nie bedę udawać, że to tylko cudna zabawa, bo tak nie jest. Niejedną noc przewyłam i nauczona doświadczniem, najbardziej lubię w zwiazku z tym sesje weekendowe. Czasami chciałam zawrócić z drogi i cofnać się do starego świata, ale ... nie, nie warto.
Żaneta Kowalska
Medium
str. 72
Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”
Wiemy już jak zbudowałaś zespół ludzi, Chcemy wyłonić pracodawców przyjaznych którzy będą współpracować z fundacją. Jaki samotnemu rodzicowi, bo tacy są! I oni najjest jej główny cel? Jaka jest misja? lepiej pokażą, poprzez przykłady i doświadczenie, że można, że warto. Ż. K. Głównym celem fundacji jest wesTworzymy obecnie ankiety, programy dla przeć samotnych rodziców na rynku pracy. pracodawców etc. Niebawem (myślę, że do Z doświadczenia wiem, że największą końca roku) je opublikujemy. traumą samotnie wychowującego dzieci rodzica jest czas bez przychodów. Równolegle chcemy dać szkolenia. SzkoObecny rynek pracy nie sprzyja pracow- lenia, które przede wszystkim pozwolą samonikowi niestety. Najprościej ciąć koszty tnym rodzicom na nowo się otworzyć, na w przedsiębiorstwach poprzez restrukturyza- nowo poczuć swoją wartość i siłę. Traumacje. Pozornie najszybszy efekt, a czasami je- tyczne wydarzenia i ciągła walka o byt, swój dyny sposób by nie doprowadzić do upadku i dzieci, osłabia i nawet, jeśli świadomie się przedsiębiorstwa. Rok 2013 był pod tym wie, że czas coś zmienić, że zasługuje się na względem okrutny dla sporej grupy ludzi. więcej i w życiu zawodowym i prywatnym – Wielu tego doświadczyło. czasami coś nie pozwala nam ruszyć. My Niestety samotny rodzic, a samotna chcemy pomóc „ruszyć“. Chcemy dać to matka szczególnie, nie jest dobrze widzianym coś, co pozowoli wielu spojrzeć znów na siepracownikiem, choć szkoda. Panuje jakiś bie, jak na pełno wartościowego człowieka. dziwny stereotyp, że zatrudnienie samotnej Co pozwoli PONAD WSZYSTKO zacząć na matki wiąże się z jej niższą wydajnością, zwol- nowo żyć szczęśliwie i w pełni. Chcemy dać nieniami etc. Bzdura! Moje doświadczenia poczucie, że nie są już sami, że są miliony i doświadczenie wielu znanych mi innych za- ludzi o podobnych doświadczeniach. To porządzających przedsiębiorstwami, mówią maga. Możliwość rozmowy z kimś kto przecoś zgoła innego. Wystarczy niewiele dać chodzi to samo, kto tak samo ma dni, że ma takiemu pracownikowi, wiecej niż gonią- ochotę skoczyć z mostu, daje czasem najcemu za karierą młodemu gniewnemu. Nie- więcej – akceptację swoich własnych emowiele. Wystarczy pozwolić wychodzić cji . w godzinie takiej by zdążył odebrać dziecko z przedszkola, szkoły, żłobka i pozwolić na Te szkolenia, warsztaty i kursy nie będę pracę w systemie homeoffice kiedy dziecko standardowe. Na czym chcecie się skupić jest chore. Czy to dużo? Czasem nawet nie przede wszystkim? zauważamy, jak cała pozostała część pracowników mająca dzieci, robi dokładnie to Ż. K. Dla mnie będą standardowe. Bedą samo. Wzruszamy się, gdy ojciec, głowa ro- skierowane na rozwój. Nie dzielę nigdy rozdziny, dzwoni rano, że popracuje z domu, bo woju na duchowy, osobisty, zawodowy etc. dziecko chore, a jak dzwoni kobieta często Każde szkolenie w mniejszym lub większym w odruchu słyszymy „znowu“. To standard, stopniu zmienia nasze życie poprzez wiedzę, dotyczący wszystkich rodziców. zmianę sposobu myślenia czy też poszerzenie Chcemy pisząc artykuły, robiąc badania świadomości, a to ma wpływ na każdą dziei pokazując je, zmienić ten stereotyp. dzinę naszego życia. Dokładnie na każdą.
str. 73
Medium
Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”
Moim zdaniem połączenie wielu metod dopiero daje upragniony efekt, czasami dopiero po wielu szkoleniach, coachingach, rozmowach, docieramy do sedna problemu, co całkowiecie zmienia naszą drogę, bądź sposób postrzegania siebie i świata. Odkrywając siebie na każdym poziomie, dopiero tak naprawdę zaczynamy się poznawać i rozumieć procesy, dramaty oraz wydarzenia w naszym życiu oraz dostrzegamy to, co dla nas istotne i mamy odwagę po to sięgać. Taka praca z paroma trenerami na raz jest trudna i mega obciążająca psychicznie i emocjonalnie, ale jak z każdym dniem widać efekty, to człowiek chce więcej. Bedą też standardowe szkolenia – docelowo będziemy uczyć pisać CV, będziemy szkolić ze sprzedaży, telemarketingu, zakładania firm, pisania biznes planów etc. Wszystko się obecnie układa w tle. Nie sposób wszystkich ludzi pracujących w tle ukazać na www, choć staram się o nich mówić głośno. Planowany program jest bogaty i na maxa różnorodny. Chcemy dotrzec do największej liczby osób i chcemy, by znaleźli u nas to, czego na daną chwilę potrzebują, a każdy potrzebuje czegoś innego. Jasne, w opinii niektórych, lepiej by było zbierać fun-
Medium
dusze i wspierać finansowo, ale nie taki jest cel Fundacji i nie będziemy dawać zapomóg. Celem fundacji jest nauczyć te fundusze zdobywać samemu. Celem fundacji jest wsparcie tego procesu poprzez różne metody pracy i różne narzędzia. Dodatkowo też niebawem uruchomimy przez www porady psychologa i prawnika. Planujemy również wspólpracę z Rzecznikiem Praw Dziecka, rekruterami oraz przedsiębiorcami, bankami i politykami. Dużo się dzieje. Planujemy inaugurację 8 listopada 2014 roku w Warszawie w Pałacu Lubomirskich. Tego dnia będziecie mogli poznać nas wszystkich osobiście, poczuć i zobaczyć z kim wam przyjdzie pracować. Zapraszamy wszystkich. I tych, co będą chcieli skorzystać, z tego co dajemy i tych, co będą chcieli z nami pobyć, by wesprzeć nas choć dobrym słowem. Takich nigdy za dużo. Z Żanetą Kowalską – Prezes Fundacji „Ponad Wszystko“ rozmawiała Grażyna A. Adamska
str. 74
Jakub Oba Niegowski
Wypatrując znaków
W związku z nadlatującą kometą ISON, którą zapowiadano na obserwację stulecia oraz wzmożoną aktywnością słoneczną, w sieci na powrót zawrzało od teorii i wypatrywania znaków zmian, których tak wielu pragnie w tym świecie za wszelką cenę. Wypatrujemy znaków końca, ale nie końca świata, pragniemy przecież końca starego a nadejścia nowych szans, wyzwolenia, puszczamy wodze wyobraźni i wyobrażamy sobie możliwe scenariusze, najchętniej te najlepsze i dopasowujemy do tych wizji potwierdzające je znaki. Bo taka nasza natura, taki nasz umysł. Zatem wypatrywaniu znaków poświęćmy chwilę. Przyznam szczerze, że myśl o artykule poświęconym wypatrywaniu znaków, to bezpośredni wynik natłoku interpretacji aktywności słonecznej i teorii, związanych z nadlatującą kometą ISON, które pojawiły się w sieci, co do których zacząłem podchodzić nieco niechętnie. Bo oto znowu dajemy się ponieść, wiedzeni głębokim i jak by nie patrzeć prawdziwym, szczerym pragnieniem lepszego świata, lecz jako ludzie często tak wygłodniali tej zmiany, zaczynamy widzieć tylko to, co chcemy zobaczyć. Od jakiegoś czasu nie mam serca pisać o każdym jednym wybuchu słonecznym jako o przedsmaku tego, co może nadejść, bo choć może to być zapowiedź tego, co wielu sobie już wyobraziło, to jednak tak naprawdę na dwoje babka wróżyła. Nadejdzie to nadejdzie, siedzenie, jak na szpilkach, czekając na to, ni krztyny nie poprawi naszej sytuacji, takie przynajmniej odnoszę wrażenie, kiedy o tym myślę. Ale jesteśmy tak głodni zmiany, tak spragnieni, że jako
str. 75
ludzie, jako społeczność, często nie umiemy sobie odpuścić. Fakt faktem jednak, że teraz mamy większe szanse na takie wydarzenie niż wcześniej, ale statystyka to nie wszystko. Kometa ISON to z pewnością dobry znak, jako znak, od wieków bowiem przeloty komet były traktowane jako zapowiedź czegoś, byli to kosmiczni wieszcze, zazwyczaj traktowani z bojaźnią i niepokojem, nawet niektórzy twierdzili, że to zwiastuni nieszczęścia. Jednak taka interpretacja wynikać może z prostego pojmowania i strachu przed nieznanym, bo jak prosty człowiek miał kojarzyć fakt, że w uporządkowanym świecie, na nieboskłonie pojawia się coś nowego, coś, co może przecież zaburzyć i już samą obecnością, swym widokiem zaburza ten uporządkowany świat. Sam też połączyłem nieco szybciej niż większość internatów skojarzenia – kometa ISON, a aktywność słoneczna. Ja również wypatruję znaków. Przy czym jednak, choć uważam, że teraz jest okres, w którym mamy zdecydowanie większą szansę, że coś faktycznie radykalnego nastąpi, to jednak szansę tą nadal szacuję na zaledwie kilka procent. Prawdopodobnie nie stanie się nic i nie nastawiam się, ale moja czujność została wzmożona. Pamiętam jednak, że łatwo jest się czymś zachłystywać, gdy jest się głodnym. Tymczasem to spokój, racjonalne, opanowane podejście stanowi według mnie najlepszy drogowskaz i pomoc w nawigacji przez ocean życia. Umiejmy się dostosować do pogody, ale nie wpadajmy w popłoch na widok każdej chmurki na niebie.
Medium
Uniwersalnie Wypatrując znaków
W przeszłości była co najmniej jedna sytuacja, kiedy to ludzie popełnili zbiorowe samobójstwo, wierząc, że nadlatująca kometa „zabierze ich dusze ze sobą do domu”. Człowiek to nie jest zbyt racjonalnie i trzeźwo myśląca istota. Ale rozwiązaniem oczywiście nie jest też być całkowitym sceptykiem, budującym mur między sobą, a wszystkim, co nie pasuje do jego wyobrażenia o świecie. W ten sposób możemy się równie mocno pomylić i nieprzyjemnie zdziwić, kiedy wybudowany mur w końcu runie pod naporem, a nas zaleje różnorodność tego, czemu tak długo zaprzeczaliśmy. Sztuką bycia człowiekiem świadomym jest zachowanie równowagi pomiędzy wypatrywaniem znaków, a racjonalnym szacowaniem sytuacji. Mam wrażenie, że jako społeczeństwo wciąż się tego intensywnie uczymy i mamy się czego uczyć, zważywszy na zadany materiał. Znaki, symbole, które możemy odczytywać na wiele sposobów, otaczają nas zewsząd, także na co dzień. Te bardziej spektakularne naturalnie przyciągają bardziej naszą uwagę. Sztuką jest dostrzeganie w znakach tego, co faktycznie pomoże nam nawigować przez życie. Bo znaki mają to do siebie, że niosą w sobie wiele treści, ale tylko część z niej jest skierowana do nas, dla nas i jest na ten czas przydatna. To nasza świadomość i intuicja może nam pomóc zrozumieć, jaką wartość owe znaki dla nas personalnie stanowią. A czy będzie wielka zmiana? Czy się doczekamy? Zobaczymy, nawet nie chcę mówić: oby
Medium
albo oby nie, bowiem fakt faktem, że wiele rzeczy wygląda dużo lepiej w teorii i jako scenariusz fantazji, niż coś w praniu. Kataklizmy, wstrząsy społeczne, to wszystko raczej do przyjemności nie należy, chociaż faktycznie możemy czuć podskórnie, że właśnie dlatego wybraliśmy sobie dany okres dziejów, aby w czymś takim uczestniczyć i wnieść swój wkład w unormowanie sytuacji i budowę czegoś nowego.
Ba, kiedy pomyśleć o tym, jaki okres sobie wybraliśmy, pamiętajmy, że często bagatelizujemy np. fakt, że choć może naszemu pokoleniu nie żyje się najwygodniej, bo musieliśmy się nauczyć przystosowania do nowej sytuacji – upadł komunizm w naszym kraju, potem rożne zawieruchy, aż do teraz, wiemy, że ten system jest kulawy, że możemy liczyć tylko na siebie, wiemy jak jest, prawda? Ale to dzięki naszej świadomości tego wszystkiego oraz dzięki determinacji tworzymy podwaliny dla przyszłych pokoleń, dla których jesteśmy ważnym ogniwem. Ogniwem, które stanowi esencję tej transformacji społecznej. Czy więc potrzebujemy jeszcze dodatkowych znaków? Pewnie, że lubimy efektowne rzeczy i choć nie każdy to przyzna, wielu z nas chciałoby zwyczajnie przeżyć w życiu coś spektakularnego i móc powiedzieć – o, właśnie po to się urodziłem. Ja też. Zatem wypatrujmy znaków, pamiętając zarazem przede wszystkim o ich praktycznym zastosowaniu tu i teraz.
str. 76
Paweł Sołtysik
Recenzje
trener rozwoju osobistego, nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych i życia w zgodzie z naturą http://slowa-madrosci.pl
Siranus Sven Von Staden
„Energia kwantowa”. Wyd. Kos 2013
str. 77
Medium
Uniwersalnie Recenzje
Obecnie na rynku możemy znaleźć wiele książek związanych z tematyką energii kwantowej, która bazuje na prawach fizyki kwantowej. Jest to ciekawy dział obecnych badań, który łączy to, co duchowe i niewidoczne z tym, co fizyczne i namacalne. To, co do niedawna było przyjmowane tylko na wiarę, można teraz zbadać poprzez liczne doświadczenia fizyki kwantowej. Dużo ciekawych informacji na ten temat można znaleźć w takich książkach jak "Boska matryca" G. Bradena, czy "What the bleep do we know?" W. Arntz, jednak na szczególną uwagę zasługuje książka "Energia kwantowa" Siranusa Sven von Stadena. Autor przedstawia temat energii kwantowej w trochę inny, ciekawy sposób. Skupia się głównie na praktycznym zastosowaniu praw fizyki kwantowej, niż na suchym opisie jedynie teorii. Książka jest podzielona na działy, które obejmują najważniejsze aspekty naszego życia, takie jak: zdrowie, partnerstwo, sukces i rozwój duchowy. Opisuje w nich działanie zasad fizyki kwantowej na konkretnych przykładach z życia. W każdym rozdziale możemy znaleźć wiele praktycznych ćwiczeń, które mogą nam pomoc zmienić na lepsze nasze słabsze strony z każdej dziedziny życia. Wiele ćwiczeń opiera sie na wejściu w „pustkę” - świadomość źródłową, którą możemy odczuć wyciszając nasz umysł poprzez obserwację myśli i przerw między nimi. Wiele stron poświęca również na pracy ze wzorcami myślowymi, które często blokują nas w osiągnięciu pełni i sukcesu w każdym aspekcie życia. Przytoczę tutaj jedno z ciekawszych ćwiczeń pracy z umysłem, które zostało opisane w książce. Dotyczy ono zmiany świadomości komórkowej poprzez zastąpienie negatywnego wzorca pozytywnym. Na początku powinniśmy zastanowić się, jaki wzorzec chcemy zmienić i czego w zamian chcemy doświadczać. Następnie jak najlepiej wyobraźmy sobie sytuację, którą chcemy doświadczać po zmianie wzorca, angażując przy tym wszystkie nasze zmysły i uczucia. Kiedy podczas wizualizacji poczujemy silne pozytywne uczucie, wówczas zaciskamy pieść lub kciuka, co służyć nam
Medium
będzie w przyszłości za „kotwicę”. Od teraz za każdym razem, kiedy będziemy chcieli przywołać nasze pozytywne uczucie związane z pożądaną zmianą wystarczy, że wykonamy nasz wcześniej „zakotwiczony” gest. W dalszej części ćwiczenia przypominamy sobie wszystkie negatywne sytuacje związane z danym wzorcem, stopniowo cofając się do przeszłości. Zaznaczamy je w umyśle i idziemy dalej wstecz, aż do wczesnego dzieciństwa, następnie do łona matki i zatrzymujemy sie na 10 minut przed poczęciem. Możemy tu na chwilę przystanąć delektując się wolnością i radością, jaką ma dusza w czystej postaci. Następnie przypominamy sobie pożądane uczucie i przechodząc przez całe życie, teraz w porządku chronologicznym, zmieniamy zaznaczone wcześniej miejsca naszym nowym wzorcem, który głęboko koduje nasze komórki i DNA. Kiedy dochodzimy do chwili teraźniejszej, nie zatrzymujemy się, ale idziemy dalej wyobrażając sobie jak nasze życie będzie wyglądać w przyszłości. Mając mocno zakotwiczone nowe uczucie docieramy do starości i na dzień przed śmiercią zatrzymujemy się. Oglądamy teraz nasze życie z perspektywy posiadania nowego wzorca. Jak ta zmiana wpłynęła na nasze życie, czego doświadczyliśmy, co dobrego się w nim wydarzyło? Następnie powoli powracamy do rzeczywistości, do tu i teraz. Ćwiczenie to zmienia nasz wzorzec myślowy oraz świadomość komórkową, co bardzo pozytywnie wpłynie na nasze życie. Jest to tylko jedno z wielu ciekawych ćwiczeń, jakie autor opisuje w książce. Oprócz tego oczywiście znajdziemy wiele innych, które odnoszą się do każdej dziedziny życia. Na uwagę zasługuje też prostota i czytelność przekazu, które powodują, że książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Podsumowując, jeżeli ktoś chce szybko zacząć wprowadzać pozytywne zmiany w swoim życiu i ma dosyć czytania tylko samej teorii, to ta, książka, zawierając wiele praktycznych wskazówek i ćwiczeń będzie bardzo pomocna.
str. 78
str. 79
Medium
Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego http//velveth.webd.pl/medium
Redaktor Naczelna: Bogusława Andrzejewska
Zastępca Redaktor Naczelnej: Monika Sieniawska Zespół redakcyjny: Aneta Śladowska Grażyna A. Adamska Jakub Niegowski Katarzyna Sołtysik Katarzyna Zamiar Krzysztof Matusiak Paweł Sołtysik Tina Wieczorek
Współpracują: Andrzej Milewski, Beata Ślusarek, Elen Elijah, Iwona Mazurek, Katarzyna Hojan-Sitkowska, Krzysztof Jankowski, Małgorzata Kołakowska, Tomasz Sobolewski. Skład i łamanie: Bogusława Andrzejewska
Zdjęcia, ilustracje i grafiki: Bogusława Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów, zasoby morguefile.com Kontakt z redakcją: medium@velveth.webd.pl
Wydanie własne – za pośrednictwem portalu WYDAJE.PL Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.
Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium
Medium
str. 80