Medium
Nr 2/2012 dwumiesięcznik
Reinkarnacja Czy czas jest zjawiskiem liniowym?
e-magazyn rozwoju osobistego
Poczucie bezpieczeństwa
Jak rozpoznać, że go nam brakuje?
Wybaczanie duchowe
Czym jest prawdziwe odpuszczenie win?
Duchowe trolle
O agresji na ezoterycznych forach
Zdrowe myślenie Skuteczny trening umysłu dla każdego
Perskim okiem
Na dzień dobry...
Z radością oddajemy do rąk Czytelników kolejny numer Medium. Piszecie do nas, że nasze teksty wzruszają i pocieszają, a czasem nawet inspirują o ciekawych przemyśleń. Mamy też pojedyncze nieśmiałe sygnały, że dzięki naszym artykułom łatwiej jest Wam zrozumieć życie, relacje i skomplikowane doświadczenia, które bywają Waszym udziałem. Dzięki podpowiadanej przez nas wiedzy, próbujecie także zmieniać wszystko na lepsze. Myślę, że w ten właśnie sposób Medium cudownie spełnia swoja rolę. Cieszymy się, że nasza praca wnosi do Waszego życia odrobinkę światła i tym chętniej przygotujemy dla Was kolejne teksty. W tym numerze piszemy o rozwijaniu poczucia bezpieczeństwa. Uważamy, że jest to temat ciągle aktualny. Problemy, które widzimy dookoła, wskazują, że tej jakości powszechnie nam brakuje. Tymczasem - w przeciweństwie do innych tematów dotyczących samorozwoju o tym nikt nie wspomina. Trudno też znaleźć sensowne informacje w jakimkolwiek podręczniku, a nawet w internecie. Wypełniamy zatem tę lukę z nadzieją, że w ślad za nami pójdą inni nauczyciele i trenerzy. To, co nas porusza szczególnie, to wszechobecne na forach ezoterycznych tzw. „trolle”. Ludzie, którzy mianują się duchowymi nauczycielami, potrafią bez litości poniżać, dokuczać, wyśmiewać i pluć, w najbardziej niewybredny sposób, jadem przepełnionym nienawiścią. Jak sobie z nimi radzić? Jak ich traktować? Jak sobie samym pomóc, kiedy zostaniemy zaatakowani? Na te i inne pytania próbujemy odpowiedzieć w naszym piśmie.
str. 1
Od tego numeru wprowadzamy Was w lekki i zwiewny bajkowy świat. Oprócz dużej dawki psychologii i duchowości, dajemy Wam coś, co możecie na dobranoc poczytać najmłodszym. Jestem pewna, że i dorośli z przyjemnością poznają przygody motylka Pazika. Jest to bowiem niezwykła metafora, która we wzruszający sposób uczy nas wiary w siebie i umiejętności dostrzegania własnego piękna. Zapraszamy do spojrzenia na świat nieco przekornym perskim okiem kota Petroniusza. Jeśli spodoba się Wam tego typu satyra, obnażająca słabości ludzkiego postrzegania świata, Petroniusz na stałe wprowadzi się na łamy Medium, by niezmordowanie przedstawiać swój odmienny punkt widzenia. Ponadto proponujemy poznanie magicznych właściwości minerałów oraz terapię śmiechem. Przedstawiamy też zestaw konkretnych technik, które zmieniają życie na lepsze. Mamy nadzieję, że dzięki dużej rozmaitości tematów, każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego.
Medium
W numerze Psychologicznie Psychologicznie Poczucie bezpieczeństwa ..................3 Znaczenie życia ................................. 6 Sposób na szczęście ........................ 8
Sekret szczęśliwego związku Jak mądrze kochać?...........................10 Nic na siłę .......................................... 13
Naturalnie
Prosperująco
Zdrowe myślenie .............................. 33
Praktycznie Analiza z wyglądu .............................37 Kolory przynoszą szczęście ............. 40
Terapia śmiechem ............................ 42
Magicznie Numerologia Zmiana numerologiczna ................... 45
Astrologia Tajemnice horoskopu ....................... 47 Planetarni władcy ............................. 50
Uniwersalnie Perskim Okiem ................................. 55 Spacer po królestwie minerałów ........ 16
Magia Drzew Tajemnice Brzozy .............................. 21
Recenzje .......................................... 58 Z życia wzięte Duchowe trolle ..................................60
Duchowo Anielsko ..............................................23 Reinkarnacja ......................................24
Wybaczanie duchowe ........................27
Bajecznie Bajka o Paziku .................................. 29
str. 2
Medium
Psychologicznie Bogusława M. Andrzejewska - trener rozwoju osobistego, publicystka, konsultant NAO, nauczyciel reiki, astropsycholog, numerolog. http://prosperita.edu.pl
Poczucie bezpieczeństwa
Jednym z najbardziej powszechnych problemów, które nas dotykają, jest brak poczucia bezpieczeństwa. Jego najczęściej spotykanym objawem bywa lęk. W odróżnieniu od fizjologicznego strachu, będącego reakcją na autentyczne zagrożenie, lęk jest irracjonalny. Dopada w biały dzień, skręca nam wnętrzności i zamienia życie w piekło. Nieleczone stany lękowe prowadzą do ciężkich chorób psychicznych, z których najpopularniejsza jest depresja.
Lęk jest esencją złej energii.
Przede wszystkim dlatego, że blokuje przepływ tej dobrej, która odżywia ciało i duszę. Ponadto to właśnie z niego wyrastają wszystkie negatywne emocje. Czasem trudno doszukać się tej pierwotnej przyczyny, ponieważ problem obrasta różnymi warstwami naszych kompleksów, żalów i smutków. Jednak jeśli zadamy sobie trud dokładnej analizy, wszystko staje się klarowne. Pierwsza z brzegu trudna emocja – wstyd. Kiedy zdarzy się nam popełnić gafę, mamy ochotę „zapaść się pod ziemię”, uciec przed światem i wszystkimi potępiającymi i drwiącymi spojrzeniami. Uciekamy tylko wtedy, kiedy się boimy. Boimy się tej kpiny w ludzkich oczach. Dlaczego? Bo potępienie i poniżenie jest równoznaczne z odrzuceniem. A to bardzo boli. Inny przykład: żałoba, czy podobny do niej żal po rozstaniu. To w istocie niezwykle trudne
str. 3
przeżycie, z którym trudno sobie poradzić. Wydaje nam się czasem, że cierpienie wynika z samego faktu śmierci osoby i głębokiego współczucia dla niej. A przecież – nawet jeśli nie wierzymy w cud pozagrobowego istnienia – osoba zmarła wolna jest od wszelkiego cierpienia. Cierpią ci, którzy pozostają i zadają sobie pełne lęku pytanie: jak żyć bez kogoś kochanego, bez jego dotyku, głosu, śmiechu? Czy potrafimy? Czy podołamy? Oto przed nami prawdziwy ból trwania. A zaraz obok jest lęk przed tym bólem. Czasem jednak nie dokuczają nam żadne świadomie odczuwane lęki, a pomimo tego mamy mnóstwo różnorodnych kłopotów, których podłożem jest ukryty w podświadomości brak poczucia bezpieczeństwa. Jak to rozpoznać? Najprostsze są dwie metody. Pierwsza z nich to psychosomatyka. Choroba, manifestująca się w ciele, ma zazwyczaj swoją przyczynę w naszych podświadomych wzorcach.
W pewnym sensie każda choroba bierze się z lęku.
Ponieważ jest zmaterializowanymi negatywnymi myślami, a każda niedobra emocja wyrasta z lęku – to już wiemy. Jednak są schorzenia, które silniej niż inne pokazują nasz brak poczucia bezpieczeństwa. Dolegliwości związane z układem oddechowym: astma, duszności, ucisk w gardle są wyrazem lęku przed życiem. Blokowanie pobierania odżywczego powietrza to brak zgody na życie po prostu. Podobnie symbolicznie przedstawiają to schorzenia żołądka i zaburzenia odżywiania: wszelkiego rodzaju mdłości, niestrawności, biegunki, brak apetytu, anoreksja i bulimia. Nic w tym zaskakującego – przecież jeśli jesteśmy w silnym stresie, doświadczamy dolegliwości ze strony układu pokarmowego, a co najmniej rozwolnienia i wymiotów. Popularna zgaga to lęk podniesiony to potęgi. Otyłość z kolei polega na obudowaniu ciała ochronnymi murami tłuszczu, który symbolicznie chroni nas przed zagrożeniem. Chociaż zależnie od umiejscowienia „oponki”, różnie sprecyzujemy przedmiot lęku, jednak za każdym razem jest to sytuacja domagająca się podniesienia lub wręcz zbudowania poczucia bezpieczeństwa.
Medium
Psychologicznie
Poczucie bezpieczeństwa
Z silnym lękiem związane są wszystkie choroby przewlekłe, a szczególnie półpasiec. Skóra jest symboliczną barierą chroniącą nas przed światem. Jeśli choruje, jeśli pojawiają się na niej zmiany, wypryski, egzemy, to znaczy, że boimy się zranienia przez świat zewnętrzny. Dotyka to zwłaszcza osób delikatnych i wrażliwych. Choroby stawów biodrowych i stóp to strach przed działaniem, przed pójściem naprzód. Bóle głowy to zarówno krytykowanie samego siebie, jak i lęk, że się nie nadajemy, że nie robimy czegoś dobrze. Oczy pokazują, gdzie widzimy największe zagrożenie – krótkowidz boi się przyszłości, dalekowidz – teraźniejszości. Dziwne? Otóż wcale. Pomyślmy, co robi małe dziecko, kiedy się czegoś boi? Zasłania oczka rękami. W każdym z nas jest takie malutkie dziecko, nazywa się podświadomością
Druga metoda rozpoznawania ukrytego lęku to lustro sytuacji.
Bardzo często lękiem przyciągamy konkretne doświadczenia. Mogą to być trudne wydarzenia, zagrażające naszemu bezpieczeństwu, np. coś, coś, co nas wystraszy i doprowadzi do palpitacji serca. Ale może też być to wypadek, który wyniesie poczucie zagrożenia z podświadomości na zewnątrz. Wyobraźmy sobie, że w nocy, kiedy śpimy bezpiecznie w swoim ciepłym łóżku, ktoś włamuje się do naszego mieszkania, plądruje szafy i okrada nas z różnych rzeczy. Pomijając kwestię straty materialnej, na plan pierwszy wysuwa się natychmiast chwytający za gardło lęk. Nagle przychodzą nam do głowy straszne myśli. Uświadamiamy sobie, że kiedy sobie spokojnie spaliśmy, włamywacz mógł nas zabić. Od tej chwili nasz dom przestaje być bezpiecznym miejscem, co oznacza, że ukryty dotąd w głębi podświadomości lęk, został właśnie nazwany i określony. Sytuacje wskazujące na ukryty lęk, to wszelkiego rodzaju konflikty z jednostkami posiadającymi w nazwie „bezpieczeństwo”. Na przykład kłopoty z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych rzadko kiedy wynikają z rzeczywistego zaniedbania. Częściej prowokujemy je ukrytym w podświadomości wzorcem lęku, braku bezpieczeństwa,
str. 4
braku zabezpieczenia przed nieszczęściem. Paradoksalnie nieszczęściem staje się dla nas proces, czy zatarg z firmą ubezpieczającą, która z nazwy ma chronić. Tak działa lustro. Skoro wiemy już, jak rozpoznać, że brakuje nam poczucia bezpieczeństwa, czas na metody rozwijania tej jakości w sobie, czyli sposoby uzdrowienia tematu. Pamiętajmy, że czasem boimy się czegoś konkretnego, dlatego punktem wyjścia jest nazwanie swojego strachu, jeśli tylko jest to możliwe. Podstawą zatem będzie odpowiedź na pytanie: czego się boję? Wówczas można poprowadzić ze sobą dialog, który ma na celu wykazanie, że w istocie nic nam naprawdę nie grozi. Strach przed jakąś rzeczą jest o wiele gorszy, niż ta rzecz. Jeśli ktoś pracuje z afirmacjami, może ułożyć sobie odpowiednie, dopasowane do problemu i systematycznie je powtarzać. Najprostsza i bardzo ogólna:
JESTEM BEZPIECZNY. UFAM PROCESOWI ŻYCIA.
Jeśli ktoś pracuje z metodą EFT – może ustawić sobie odpowiednie rundki. Polecam gotowy tapping na ten temat, prezentowany przez Brada Yatesa – jest udostępniony w Internecie, jest też na mojej stronie: http://prosperita.edu.pl. Osoby zajmujące się Reiki, mogą ułożyć właściwe intencje do zabiegów na sytuację i równoważyć czakry. Jeśli ktoś ma tylko pierwszy stopień, zalecam częste przykładanie rąk w okolicy splotu słonecznego.
Medium
Psychologicznie
Poczucie bezpieczeństwa
Najskuteczniejsza, moim zdaniem, może okazać się modlitwa. Prośba o ochronę i bezpieczeństwo, poparta głęboką wiarą, jest w stanie przekodować negatywny wzorzec. Jeśli z głębi serca zaufamy Najwyższej Sile, to powinniśmy poczuć się naprawdę chronieni. Wszystko zależne jest od prawdziwości i głębokości naszej wiary. Przypomnijmy sobie słynny cytat z Psalmu XXIII: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną…” Czy trzeba czegoś więcej? Szczególnie polecam pracę z Aniołami. Jest wiele rytuałów i modlitw, które służą powierzaniu siebie i proszeniu o ochronę. Archanioł Michał chroni nas przed negatywnymi energiami, również tymi, które wypływają z naszego lęku. Można prosić go o odwagę i umiejętność zbudowania poczucia bezpieczeństwa. Można z wiarą odmawiać modlitwy do Anioła Stróża, które z założenia zawsze mówią o tym, byśmy byli chronieni. Osoby, które szukają metod mniej duchowych, mogą zgłosić się na konkretną psychoterapię lub pracować z technikami oddechowymi. Głęboki przeponowy oddech odcina nas od emocji i zasila energetycznie. Podniesienie energii osłabi lęk. Skuteczne będą wszystkie sposoby oparte na pozytywnym myśleniu. Można systematycznie prowadzić Dziennik Wdzięczności lub codziennie tworzyć listy pozytywnych zdarzeń. Pomoże to spojrzeć na świat bardziej pogodnie i dostrzec jego dobre strony. Warto skupiać się na przyjemnych myślach, wspominać korzystne wydarzenia, tworząc klimat piękna i bezpieczeń-
str. 5
stwa wokół nas. To wzmacnia tworzenie w podświadomości właściwego wzorca. Wiemy, że wilk ma wielkie oczy, dopóki go nie oswoimy. W klasycznej psychoterapii często stosuje się oswajanie z lękiem. Jeśli ktoś ma lęk wysokości, wspaniałym sposobem może być przejażdżka motolotnią. Moja córka panicznie bała się pająków dotąd, dopóki nie wybrałyśmy się na giełdę, gdzie pozwoliła wielkiemu włochatemu stworowi, przypominającemu tarantulę, pomaszerować po swoim ramieniu. Sesja spacerowa trwała 15 minut. Gatunek pająka nie był jadowity, właściciel zwierzaka patrzył na nas czujnym okiem, a przeżycie okazało się tak silne i niezwykłe, że arachnofobia minęła od ręki. A właściwie od spaceru po ręce. Dlatego czasem warto spojrzeć lękowi w oczy. Jeśli boimy się ludzi, to warto wyjść do nich i pobyć z nimi, by się przekonać, że nikt nie chce nas zjeść. Jeśli obawiamy się psów, spotkajmy się z mądrym treserem i w jego obecności pozwólmy sobie poznać je, pogłaskać, poprowadzić na smyczy. Zapewniam, nie rzucą się do gardła. Jeśli boimy się odrzucenia, zaprzyjaźniajmy się, spotykajmy z innymi, chodźmy na niezobowiązujące randki, by przekonać się, że każdy z nas jest taki sam, ma podobne obawy i tę samą wielką potrzebę bycia akceptowanym i kochanym. Bogusława M. Andrzejewska http:://prosperita.edu.pl
Medium
Jakub Qba Niegowski publicysta, redaktor naczelny kilku serwisów poświęconych rozwojowi osobistemu, duchowości oraz parapsychologii. http//jakubniegowski.pl
Znaczenie Życia Pewien duchowy nauczyciel powiedział kiedyś, że życie nie ma żadnego znaczenia. Naturalnie takie stwierdzenie potrafi wywołać odruch pewnego sprzeciwu. Jak to nie ma znaczenia? Ano nie ma... u podstawy. Człowiek zwykł myśleć przeciwieństwami. Aby postrzegać światło, musimy wcześniej znać również pojęcie ciemności. Aby postrzegać ciemność, musimy wiedzieć, co to jest światło. Z tego powodu nauczyliśmy się przywoływać przeciwstawne znaczenia niemal za każdym razem, kiedy dociera do nas jakaś informacja. W ten sposób, jeśli potwierdzamy jedno, to wydaje się, że automatycznie musimy przeczyć odwrotności tego twierdzenia. Nazwałbym to Efektem Robota. Od kiedy ludzkość zatraciła harmonię pomiędzy logiczną i abstrakcyjną częścią swojego umysłu, skoncentrowawszy się na logice, zaczęliśmy szukać coraz to większych uproszczeń. Ostatecznie logika oczekuje przecież prostych jasnych odpowiedzi. Tak lub Nie. Coś działa w określony sposób, a w określony sposób nie działa. Koncentrując się na postrzeganiu z poziomu logicznego umysłu, szukamy owych uproszczeń, a z czasem stają się one nawykiem myślenia i pojmowania świata. Nawyk ten zaś przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, co z czasem doprowadza do absurdu „płaskiego” myślenia, niczym w zapisanym równaniu, pomimo, że życie jest procesem wielopłaszczyznowym, wielokierunkowym i wielowątkowym.
str. 6
Tym sposobem, kiedy słyszymy, że życie nie ma żadnego znaczenia, pojawia się odruchowy, zakodowany w genach nawyk myślenia opartego na dualistycznym przeciwieństwie. Skoro człowiek dąży do tego, by jego życie coś znaczyło, ceni sobie wszelkie istnienie, a już na pewno własne – to mechanizm obronny na takie pozorne zaprzeczenie wydaje się oczywisty. Skoro umiemy sobie wyobrazić znacznie życia – to, że nasze życie coś znaczy, to również doświadczenia, które przechodzimy mają jakiś cel. Traktujemy to przekonanie jako bardzo ważne, kluczowe w naszym istnieniu, bo w końcu czym było by życie bez celu, prawda? W takim razie nie będziemy chcieli tego przekonania „oddać”, zrezygnować z niego i gdy tylko będzie nam się wydawać, że ktoś próbuje je podważyć, zaczniemy myśleć w kategoriach instynktu obronnego. Tymczasem, co też autor miał na myśli, oto jest pytanie. Życie (Istnienie) bazowo jest neutralne. To my nadajemy znaczenie doświadczeniu. Z czasem przekonania o znaczeniu przekazujemy kolejnym pokoleniom i tak po dłuższym czasie zaczyna się wydawać, że określone znacznie było tam od początku. Tymczasem nie kto inny, jak sam człowiek, decyduje o znaczeniu doświadczenia. W każdej chwili swojego życia. Ale jakże trudno jest wyjść poza odruchowe, wyuczone interpretacje tego, co nas spotyka. Czego to dowodzi? Tego jak mocno „utwardzone” są myśli naszego gatunku. Jak bardzo skostniałe, jak bardzo wyrobione. Przypomina to koleiny na drodze. Jadący samochód, który wpada w koleiny, posuwa się wzdłuż nich jak po torach, mimo że na gładkiej drodze jazda i manewrowanie byłyby dużo swobodniejsze. Kiedy myślimy o braku znaczenia życia, przeraża nas odruchowo nasuwające się przeciwne skojarzenie - pustka, otchłań, brak sensu i znaczenia, czyli wszystko to co nas niepokoi.
Medium
Psychologicznie
Znaczenie życia
Są one jednak niczym więcej jak kolejnym nadanym znaczeniem, formą i całkowicie nam podlegają. Byt, Istnienie, jest u podstaw neutralne. Nie posiada znaczenia, co tylko w naszym języku nieopatrznie wskazuje na negatywny wydźwięk. Tymczasem sedno Wszelkie skojarzenia i niepokoje są efektem naomawianego zagadnienia tkwi danych przez nas znaczeń. Są całkowicie naszym wytworem, kreacją, nie istnieją niezależnie. w tym, że nasz „brak Mogą być w każdej chwili zmienione. znaczenia” jest niczym innym, Odczucie neutralnego stanu istnienia, pozbawionego braku znaczenia, można by określić jak nadanym przez nas jako spokój. Totalny spokój, niczym tafla jeziora, ZNACZENIEM. na której fale reprezentują myśli, interpretacje, znaczenia, zaś ich uspokojenie postawia czysty stan bycia. Jak to? Otóż wracamy tu do kwestii myślenia Jeśli tworzymy znacznie swojego życia, to dualistycznego, na zasadzie przeciwieństw. Jeśli znaczy, że jesteśmy twórcami tego jak widzimy znacznie życia w naszym myśleniu zidentyfikoświat. waliśmy jako coś dobrego - a przez pokolenia Tworzymy własną perspektywę, czyli własne ludzkość chciała dokonywać rzeczy, które będą doświadczenie. coś znaczyć i przetrwają dla potomnych - to twierdzenie przeciwne, że nie ma znaczenia, naJakub „Qba” Niegowski turalnie przywołuje na myśl szereg przeciwnych, http://jakubniegowski.pl negatywnych skojarzeń. Życie, które nie miało znaczenia, doświadczenia, które nie miały znaczenia, cierpienie, które nie miało znaczenia? To się chyba nikomu nie może podobać.
http://jakubniegowski.pl
http://portal-duchowy.pl
http://warsztaty.portal-duchowy.pl
str. 7
Medium
Krzysztof Jankowski – psycholog, coach i mentor harmonii życia http://akademiaharmoniizycia.pl
Sposób na szczęście Jak to się dzieje, że niektórym ludziom udaje się dożyć późnej starości i stale cieszyć się życiem? Odpowiedź jest prosta: ci ludzie są szczęśliwi. W zdrowiu i najdłużej żyją ci, którzy stworzyli spokojne, długotrwałe, udane związki, są zadowoleni z pracy, prowadzą regularny tryb życia i w ogóle czują się szczęśliwi. Depresja, kłopoty zawodowe i brak ustabilizowanego rozkładu zajęć przyspieszają proces starzenia. Jeśli niepotrzebnie się czymś przejmujesz, łatwo się denerwujesz, pogrążasz w smutku, stale czegoś żałując i jesteś zbyt krytyczny w stosunku do siebie i innych, najprawdopodobniej szybciej się zestarzejesz i prędzej umrzesz. Decyzja, aby zmienić styl życia i być szczęśliwym, jest bardzo słuszna, tylko jak to zrobić? Psychologowie twierdzą, że prawdziwe szczęście leży nie tam, gdzie go szukamy. Rzadko uzyskanie podwyżki, zakup nowej sukienki, samochodu czy schudnięcie o 5 kg dają nam trwałe poczucie radości życia. Dobrze jest, oczywiście, stawiać sobie konkretne cele. Szybko jednak przekonujemy się, że osiągnięcie czegoś rodzi nowe zamierzenia, a granica naszych pragnień przesuwa się.
Gdzie zatem szukać trwałego, prawdziwego szczęścia?
W poczuciu własnej wartości i harmonii wewnętrznej. Podstawową potrzebą człowieka jest być kochanym, bez względu na to, kim się jest. Musimy naprawdę czuć, że jesteśmy w porządku, tak samo w porządku jak inni.
str. 8
Rodzina i grono przyjaciół to wspaniałe oparcie, ale aby być szczęśliwym, trzeba przede wszystkim lubić samego siebie. Jeśli wydaje się to dziwne, to dlatego, że zostaliśmy wychowani w duchu miłości innych ludzi.
Najważniejsze jednak, byśmy byli pewni samych siebie. Wtedy dopiero można kochać bliźnich.
Traktujemy innych w ten sam sposób, w jaki traktujemy samych siebie. Natomiast otaczający nas ludzie odnoszą się do nas zgodnie z wysyłanymi przez nas sygnałami, które informują, jak sami chcemy być traktowani. Otrzymujemy z zewnątrz ten sam rodzaj energii, który wypromieniowujemy z siebie. Jest ona zwielokrotniona. Jeśli twój „niemy język” ogłasza światu, że jesteś człowiekiem bez wartości, to zachęcasz tym samym, aby traktować cię źle. Jeżeli nie masz dla siebie litości, to podobnie będziesz odnosić się do innych i nie masz co liczyć na ich współczucie. Jeśli nie potrafisz przebaczyć sobie, nie będziesz w stanie przebaczyć innym.
Wysokie poczucie własnej wartości sprawia, że jesteśmy bardziej spontaniczni i oryginalni. Medium
Psychologicznie Sposób na szczęście
Spróbuj swoje negatywne nastawienie typu: „nic mi się nigdy nie udaje” zastąpić pozytywnym: „wszystko mi sprzyja”. Jeśli będziesz to robić systematycznie, zauważysz, jak się zmieniasz. Nasze emocje i czyny mają swoje źródło w umyśle. Myśląc pozytywnie, zaczynamy mieć lepsze odczucia na własny temat i zgodnie z tym postępujemy. Zacznij postępować tak, jakbyś już była taki, jaki pragniesz być. Nie czekaj z kupnem nowej Jeśli jednak nasze poczucie rzeczy, wyjazdem na wakacje czy podjęciem trewłasnej wartości jest stale ningów, aż schudniesz. Zrób to już teraz! Nie pozwól nikomu podważać twojego zdania, czy uzależnione od aprobaty ośmieszać się. Zawsze przeciwstawiaj się i poinnych, nigdy nie będziemy dejmuj dyskusję. Traktuj siebie samego tak dobrze, jak nauczono cię, że powinieneś traktoszczęśliwi. wać innych. Zachowuj się jak osoba godna szacunku. Pozwól sobie na zabawę i swobodę, a inni Poza tym, żeby naprawdę przyjąć czyjś komzareagują na twoją energię. Bądź otwarty na odplement, trzeba najpierw mieć dobry wizerunek krywanie samego siebie. Działaj bez uprzedzeń samego siebie i samemu czuć się dobrze, mimo i z gotowością wybaczania sobie błędów. świadomości błędów i niedoskonałości. Wszyscy Spójrz na siebie z boku. Czyż można nie spotykamy kobiety, które ciągle się skarżą, że są lubić takiej istoty? Jesteś ze wszech miar godny brzydkie czy niezgrabne, choć słyszą wiele ciemiłości. Czemu jej sobie skąpisz? płych słów ze strony mężczyzn. Brak poczucia własnej wartości odbiera radość życia, a tego, co Krzysztof Jankowski dają nam inni, zawsze będzie za mało. http://akademiaharmoniizycia.pl Jak się nauczyć kochać siebie bardziej? Zwracaj uwagę na skłonność do obwiniania się, poczucie winy i na uczucia, które napełniają cię pesymizmem, „dołują cię”. Nie musimy się kontrolować. Pozwólmy sobie na otwarte wyrażanie swoich uczuć. Dla kogoś, kto w pełni akceptuje i lubi samego siebie, nie ma słowa „powinienem”, jest natomiast wyrażanie własnych odczuć i przekonań. Nie ma w tym nic złego, jeśli z wdzięcznością przyjmujemy słowa pochwały od drogiej nam osoby, od przyjaciela czy szefa.
str. 9
Medium
Sekret szczęśliwego związku Jak mądrze kochać? Szczęśliwy związek opiera się na trzech podstawowych filarach. Pierwszy z nich to zachowanie równowagi w dawaniu i braniu. Jeśli to mnie będzie zależeć bardziej i stale będę zabiegać o uczucie i opiekę, to będą mi one wydzielane. Im bardziej będę oczekiwać troski, pozostając w poczuciu rozpaczy i zaniedbania, tym mniej jej dostanę. Należy samemu w pełni akceptować siebie, troszczyć się o własne sprawy, wygodę, przyjemności, bo tylko wtedy tworzymy sprzyjający klimat gotowości do otrzymywania tych jakości od partnera. Trzeba też nauczyć się domagać od drugiej strony tego, czego potrzebujemy. Najczęściej popełnianym błędem jest oczekiwanie, że druga strona domyśli się, czego chcemy. Wydaje nam się, że to oczywiste – skoro ja stoję przy zlewie, to on powinien zrozumieć, że ma odkurzyć, jesteśmy wszak partnerami i powinniśmy dzielić się pracą. Otóż czasem trzeba podejść i poprosić, poinformować wyraźnie, że właśnie tego chcę. Podkreślę na wszelki wypadek raz jeszcze: poprosić – nie rozkazać.
str. 10
Drugi filar dobrego związku to szacunek.
Doświadczenie wskazuje, że zwykła, uprzejma prośba przynosi najlepsze efekty. Mój mąż nigdy mi nie odmówił, kiedy bezpośrednio i uprzejmie poprosiłam, by coś zrobił. Nigdy nie rozkazuję i odradzam na małżeńskim terenie wydawania gniewnych poleceń. Chociaż sprawdzają się czasem, częściej prowadzą do kłótni, ponieważ jest to poniżająca forma komunikacji. Zapewne nudna to sugestia, ale skuteczna: ważne, by w związku być uprzejmym, używać słów „proszę, dziękuję”, traktować partnera z szacunkiem. Warto oczywiście domagać się tego samego. Dobrze jest nauczyć się zdrowego egoizmu. Słowo „zdrowy” oznacza tutaj, że dbamy o siebie i stawiamy na pierwszym miejscu, ale nie cudzym kosztem. Inna znana nazwa to asertywność – umiejętność zadbania o własne potrzeby, połą-
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
czona z otwartością na negocjacje, ale bez możliwości bycia osobą wykorzystaną. Osoba asertywna nie poddaje się manipulacji emocjonalnej, która jest często stosowanym w związku narzędziem. „Jeśli mnie kochasz, to zrób” – mówi mężczyzna, a kobieta: „gdybyś mnie naprawdę kochał, to…”.
Miłość nie ma nic wspólnego z targiem.
Kochamy człowieka za to, jaki jest, choć bardziej wydaje mi się, że kochamy… tak po prostu. Za nic. W każdym razie nie możemy zmuszać drugiej osoby, do zrobienia czegoś, czego naprawdę zrobić nie chce. Można poprosić i powiedzieć: „zrób to, bo mi na tym zależy, chciałbym tego”. To jest uczciwe postawienie sprawy. Osoba asertywna zawsze jednak ma prawo do odmowy. Może też negocjować. Wywieranie presji jest zabójcze dla związku. Szantaż to presja. Warunkiem bycia asertywnym jest wysoka samoocena, bo tylko wtedy nie działamy wbrew sobie, zmuszani palącą potrzebą bycia akceptowanym i kochanym. Osoba asertywna mówi: „jestem taka, i taka zasługuję na miłość”. Nikt z nas nie musi nikomu niczego udowadniać, by zasługiwać na uczucie. Jeśli zachowanie drugiej osoby nam nie odpowiada, to nie musimy przecież być z nią razem, prawda? Życie daje nam mnóstwo możliwości.
Czasem niskie poczucie wartości lokuje się tylko po jednej stronie. Na przykład wtedy, kiedy stawiam partnera na piedestale, uważając jednocześnie, że sama jestem bezwartościowa. Taka postawa nie rokuje powodzenia, bo choć prawidłowa samoocena partnera gwarantuje, że nie będę poniżana, to jednak moje podejście wyrasta ze słabej osobowości i pustki emocjonalnej. Czasem jednak dochodzi do konfliktu. Jak się kłócić, by nie rozbić związku? Pierwszą zasadą konstruktywnej kłótni jest zakaz używania określeń typu: „bo ty zawsze…, bo ty nigdy…” Tego typu uogólnienia zazwyczaj są krzywdzące. Jeśli już dochodzi do starcia, warto unikać tego, czego można żałować do końca życia, np. wypominania przeszłości. Ciągłe wracanie do starych, bolesnych doświadczeń nie sprzyja porozumieniu, a przecież kłótnia powinna prowadzić do zgody.
Poznajmy też zasady konstruktywnej krytyki.
Pierwsza rzecz, o jakiej nie wolno zapomnieć, to miejsce. Jeśli chcemy komuś zwrócić uwagę, to nie możemy tego robić przy świadkach. Zbędna widownia motywuje krytykowaną osobę do zajadłej i nawet złośliwej obrony, ponadto naraża ją na wstyd, a to czasem trudno wybaczyć. W przypadku kłótni, skazujemy innych na zażenowanie, wywołane słuchaniem tego, czego wcale słyszeć nie chcą. Pamiętajmy również o takim drobiazgu, że silne emocje będą kojarzyć się z miejscem, w którym wystąpiły. Unikajmy kłótni z partnerem w sypialni, jeśli Wysoka samoocena to trzeci filar chcemy z nim kiedykolwiek odnaleźć w tejże syudanego związku. pialni przyjemność. Druga ważna podczas krytyki zasada dotyczy Rzecz to nie do przecenienia. Nasze myśli o nas samych są pozawerbalnie odczytywane oddzielenia faktu od osoby. Przedmiotem sporu przez drugą osobę. Jeśli myślę o sobie, że jes- nie jest przecież partner tylko sytuacja. Zamiast: tem nieudacznikiem życiowym, to prowokuję „jesteś okropny, bo wszędzie rozrzucasz brudne partnera, by powiedział to głośno. Im więcej we skarpety”, można powiedzieć: „nie znoszę porozmnie kompleksów, tym więcej krytycznych uwag rzucanych skarpet, bo bałagan mnie męczy”. usłyszę od innych ludzi – w tym, w pierwszej ko- A jeszcze lepiej w sposób pozytywny: „proszę, lejności, od męża. To działa na cały związek wrzucaj brudne skarpetki do kosza z praniem, i oczywistym jest, że to obie strony powinny pod- będę ci bardzo wdzięczna”. Wszystkie trzy zdanosić nawzajem swoje poczucie własnej warto- nia mówią o tym samym, jednak każde z nich ści. Człowiek z wysoką samooceną nie robi przekazuje informację inaczej. Im łagodniejsza awantur, nie czepia się, nie zrzędzi, nie jęczy i nie i bardziej uprzejma forma, tym większa szansa manipuluje partnerem, lecz z nim uczciwie roz- powodzenia. Czasem osoby w stałych związkach myślą, że nie muszą być miłe, kiedy partner pomawia.
str. 11
Medium
Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku
pełni błąd. Przestają się starać, by być uprzejme i kochające, jakby z roli żony lub męża wynikał obowiązek surowego dyscyplinowania partnera. Zawsze w takiej sytuacji radzę spojrzeć przez pryzmat własnego serca i swojego prawdziwego uczucia. Jeśli kogoś kocham, to nie będę mu dokuczać, ani go obrażać, lecz otwarcie powiem, co mi przeszkadza, co mnie boli, na co nie daję zgody w swoim związku. To jest tzw. „otwarty komunikat” – bezcenna rzecz w małżeńskiej komunikacji. Nie ma nic gorszego dla związku niż „nadmuchana” mina pod hasłem: „a domyśl się, o co mi chodzi i dlaczego jestem zła”. Doskonałe skutki osiągamy, kiedy krytykując kogoś, stosujemy metodę „trzech prezentów”. Polega ona na powiedzeniu trzech dobrych rzeczy, zanim przejdziemy do meritum. Podkreślamy, że kochamy, że partner jest dla nas ważny, że doceniamy jego zalety, ale... Taki sposób przekazywania niemiłej informacji powoduje, że krytykowana osoba czuje się kochana i akceptowana, a nie atakowana. Każdy potrzebuje akceptacji, dlatego w chwili, kiedy z pretensjami spadamy na partnera „jak jastrząb na jagnię”, zaburzamy jego poczucie bezpieczeństwa i poczucie wartości. Odruchowo będzie chciał się bronić, co nieuchronnie doprowadzi do konfliktu. Jeśli sprawa jest bardziej skomplikowana, tego typu krytyka może być wstępem do negocjacji i ustalenia jakiegoś kompromisu. A to jest podstawowy cel każdej krytyki: sprawić, by ktoś zmienił swoje postępowanie. Nie zapominajmy o tym. Oczywistą rzeczą w związku jest potrzeba dojrzałości, odpowiedzialności i uczciwości – nie wymaga to, jak sądzę, żadnego komentarza. Relacja powinna opierać się na poczuciu bezpieczeństwa i wzajemnym zaufaniu, a bez tych
str. 12
jakości będzie to niemożliwe. Od partnera oczekujemy też lojalności i stawania po naszej stronie, chronienia nas, bez względu na okoliczności. Powinniśmy zatem reprezentować to samo.
Nieodzowną w dobrej relacji cechą jest także zainteresowanie własnym rozwojem.
Wydawałoby się to zbędnym dodatkiem, tymczasem taka jakość ma ogromny pozytywny wpływ na poczucie własnej wartości. Ponadto otwiera nas na pasje i własne zainteresowania. Skupienie na partnerze i życie jego sprawami bardzo niszczy związek. Człowiek czuje się osaczany i tropiony. Dlatego też tak ważnym jest, aby każdy miał swój własny świat i swoje własne sprawy. Wówczas nie śledzimy męża, lecz zajmujemy się swoimi przyjemnościami, a on dzięki temu wie i czuje, że jest wolny, a nie śledzony. Pamiętajmy, że dobry związek to relacja dwóch niezależnych interesujących osobowości, a nie więzienie. Dzięki rozwijaniu zainteresowań mamy ciekawe tematy do rozmów przy kolacji czy na spacerze. Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się intrygujący dla drugiej osoby. A rozmowy są z kolei czynnikiem cementującym związek, ponieważ łączymy się w pary po to, by wymieniać poglądy, uczucia, przeżycia. To wymaga słów. Małżeństwo bez komunikacji uczuciowej nie jest związkiem – to umowa o wspólny lokal. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Bożena Wojciechowska – terapeutka, specjalistka psychosomatyki, doradca życiowy, nauczyciel reiki, astropsycholog
Nic na siłę, czyli świadome myślenie Jest na świecie bardzo dużo mądrych ludzi, którzy usiłują coś zmienić w postawach innych, coś, co osobom narzekającym i nieszczęśliwym pomogłoby osiągnąć, jeśli nie sukces i szczęście, to chociaż radość i zadowolenie z siebie. Większość tych narzekających osób charakteryzuje się postawami roszczeniowymi i lękowo-pretensjonalnymi. Próbując pokazać, że można swoje życie odmienić samemu, możemy się spotkać z: 1. Niedowierzaniem 2. Koszmarnym uporem w odrzucaniu nowych tez 3. Pogardą 4. Zawiścią 5. Przywiązaniem do starego sposobu myślenia, mimo, że on się nie sprawdza. Choć to jest dziwne i wręcz nie do uwierzenia, to niektórzy ludzie nie chcą, aby im było lepiej. Oni uwielbiają być nieszczęśliwi, gdyż mają z tego korzyści. Na przykład cudzą pomoc, litość, współczucie i wyręczanie w różnych pracach. Inni dostają drogie prezenty, więc im więcej narzekają, tym więcej uzyskują. Otrzymują "karmienie", czy to materialne, emocjonalne czy energetyczne. Bardzo często nadzieją nieszczęśliwych kobiet jest NOWY MĘŻCZYZNA. Ufają, że jak się rozwiodą, czy jak znajdą wreszcie tę swoją
str. 13
wielką miłość, to świat im się odmieni. Oczekują rycerza na białym koniu, pełnego podziwu i oddanego całym sercem. Tymczasem w każdy kolejny związek wkradają się te same problemy, każdy ma podobne braki i jeśli kobieta nie zmieni sposobu myślenia, wciąż na nowo odżywają tęsknoty za adoracją, akceptacją i uwielbieniem. Zmiany, jakie przynieść mogą zadowolenie i spełnienie, trzeba więc odnaleźć wewnątrz, a nie na zewnątrz siebie. Podstawową rzeczą wymagającą zmiany jest sama definicja miłości. W naszym rozumieniu istnieją dwa rodzaje miłości. Pierwsza, to miłość partnerska. Dotyczy to miłości do partnera, ale i do rodziców, braci, sióstr. Jednak często zdarza się, że jest to miłość przez małe m, ponieważ więcej w niej manipulacji, emocji i uzależnień, niż rzeczywistego uczucia. Przyjmijmy dla wygody, że emocja bierze się z „nerwów”, a uczucie z serca. Zatem miłość partnerska istnieje wtedy, kiedy nasz partner nas podziwia, dba, przynosi prezenty i ma na każdy temat takie samo zdanie jak my. Miłość, ale nie ta partnerska, tylko Wszechogarniająca, nieuzależniająca, jest na ziemi najwyżej "wibrującą energią". Nie trzeba do niej już żadnych "popychaczy". Kiedy jesteś w stanie bezwarunkowej miłości, to nawet przez głowę ci nie przejdzie myśl o manipulacjach partnerem, czy kimkolwiek innym. Równocześnie inni „łapią
Medium
Psychologicznie Nic na siłę...
się na twój miłosny eliksir” w postaci niewidzialnej Mamy się nauczyć energii, ale zamiast rzucać się na ciebie jak na BYĆ MIŁOŚCIĄ. obiekt pożądania seksualnego, doznają uczuć znacznie wyższych, piękniejszych, a więc doJeśli jesteś miłością, to jesteś szczęśliwy, świadczają cudów… Mówią wtedy do ciebie, że dobrze się przy tobie czują, bo masz dobrą ener- a osoby, które z tobą przebywają automatycznie gię. Uczucie bezwarunkowej miłości, to poczucie łapią trochę z twojego szczęścia. To właśnie ludzie, wokół których istnieje taka dobra, beznagłej więzi - niekoniecznie z człowiekiem. pieczna i harmonijna aura, są świadomi swych myśli i nie emitują emocji udręki, lęku i gniewu. Niestety "Masowy Umysł" Z nimi przyjemnie jest przebywać, a inni lgną do (Wahadło) zablokował nas na tę nich. Ci, którzy mają w sobie pełno zła i niepewności uciekają, bo nie mogą znieść spokoju, który prawdziwą Miłość i jeśli chcemy jako prowokację i zagrożenie. To właśw tym stanie szczęśliwości żyć, to odbierają nie dlatego życie zmienia się na lepsze i tomusimy się tego od nowa nauczyć. ksyczne osoby z otoczenia albo łagodnieją albo odchodzą. W ten właśnie sposób, będąc świadoOznaką tego, że wszedłeś w stan Wszech- mymi własnych myśli, układamy sobie ścieżkę do ogarniającej Miłości jest specyficzne uczucie, któ- dobrostanu i na niej napotykamy wyłącznie porego tylko nieliczni doświadczyli za ziemskiego mocnych ludzi i gromadzimy pozytywne doświadżycia. Łatwo natomiast je rozpoznać bo... uczu- czenia. cia te są zwykle podobne u każdego. Najpierw Czasem słyszy się, że z kogoś emanuje czujesz radość, wręcz euforię, potem wokół dobra lub zła energia. Ludzie, nawet nie mając serca delikatne ciepło oraz wyczuwasz mrowie- pojęcia o czym mówią, właściwie nazywają nie, wewnętrzne drżenie, które jednak jest sprawę po imieniu. Tak, emanuje z nas zawsze ogromnie miłe, w przeciwieństwie do drżenia ze jakaś energia i jest ona albo podnosząca nastrój strachu. Stajesz się takim mruczącym ze szczę- – czyli według fizyki energii – o wysokiej częstotścia kotkiem, którego nikt nie głaszcze. Potem liwości drgań lub obniżająca nastrój – a więc o nizaczynasz odczuwać magiczne ciągnięcie w skiej częstotliwości. Energia, którą emitujemy, górę. Prostujesz się automatycznie i czujesz chwilami znacznie wyprzedza nas w czasie i LEKKOŚĆ. Następnym poziomem jest – nie przestrzeni. Dotyczy to zarówno naszego fizyczuwierzysz, ale to prawda – LEWITACJA. Zaczy- nego poruszania się, jak i wydarzeń. nasz unosić się nad ziemią... Może niekoniecznie Na przykład, jeśli idziesz lasem lub ulicą i fizycznie, mierzalnie, ale jest w tym coś takiego, „masz stracha”, być może nawet wyobrażasz że masz uczucie, jakbyś uniosła się do góry – sobie, że zza zakrętu wypada stado dzików i cię wprawdzie tylko na milimetry – ale jednak. atakuje lub za krzakiem stoi agresywny rabuś, Celem życia tu, na ziemi jest nauczenie się gotów cię napaść, to wysyłasz mocno do przodu, otwierania na bezwarunkową miłość i dawanie jej nawet na kilka kilometrów lub dni, energię straabsolutnie każdemu, nie zastanawiając się nad chu o bardzo niskiej częstotliwości drgań. Kilka tym, czy ten ktoś na to zasługuje i czy ma ochotę kilometrów dalej bandyta zastanawia się za jakim to uczucie przyjąć. krzakiem stanąć, aby przygotować się do napadu Jednak warto zrozumieć, czym jest owa Mi- i odbiera twoją energię strachu, bo wchodzi z nią łość. To nie znaczy, że każdemu kryminaliście w rezonans. On bowiem także się lęka, bo wie, masz rzucać się na szyję z okrzykiem: „kocham że czyni źle, więc jego ciało i umysł wibruje z tak cię”. Miłość przez duże M jest podobna do zapa- samo niską częstotliwością jak twoja energia chu kwiatka, kwitnącego na łące. Kwiat nie na- strachu. Za chwilę, zupełnie nieświadomie, odporzuca swego uroku nikomu. Jeśli chcesz, możesz wie więc na twoje równie nieświadome "zaprogo zauważyć – jeśli nie chcesz, to nie. Jemu jest szenie" i wychodzi ci naprzeciw. Niby to obojętne. Osobie, która emanuje miłością, też przypadkiem, ale łapiesz się na jego lep,czy rajest obojętne, czy ktoś tę miłość przyjmie, czy czej odwrotnie, to on złapał się na twój. Bo nie. czymże jest wyobrażenie sobie scenki napadu?
str. 14
Medium
Psychologicznie Nic na siłę...
Dla świata wszystko co sobie wyobrażamy jest naszym PRAGNIENIEM, MODLITWĄ, czyli PROŚBĄ O REALIZACJĘ.
Twoje negatywne "pragnienie", tak jak i to pozytywne – ma moc spełnienia, a każda myśl i każde wypowiedziane zdanie jest modlitwą! Dlatego też tak bardzo ważną rzeczą jest KONTROLOWANIE NASZYCH MYŚLI I WYPOWIEDZI. Wiele osób „trajluje” non stop, nie zdając sobie sprawy z tego, że każde zdanie jest wypowiedzianą prośbą. Jeśli nawet omawiają wypadki, które już miały miejsce, to nie ma znaczenia. Jeśli zajmują się obmawianiem innych, to wszechświat odbiera to jako prośbę, aby nas dotknęło to samo, co nam się nie podoba w obmawianych koleżankach, czy kolegach. W takim wypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby podnieść swoją własną energię i posłać ją w wizualizacji, "w prezencie" bez słów, osobie która ma zakusy na krzywdzenie innych. W otoczeniu łagodnej fali pozytywnej energii każdy delikatnieje. A dowodem na to jest „próba uśmiechu”. Każdy z nas był kiedyś świadkiem, kiedy ktoś odpowiedział uśmiechem na nasz uśmiech. Jednak, aby wysyłać pozytywną energię, nie wystarczy chodzić z przylepionym nieszczerym uśmiechem. Dobrą energię zapewni nam jedynie poczucie wewnętrznej radości, rozkochania i piękna. Są metody na podnoszenie energii w każdej sytuacji. Na przykład, aby podnieść swoją energię, skupiamy się na odczuwaniu PIĘKNA przyrody. Dlatego tak ważne są spacery wśród pól, lasów czy nad morzem i nie jest ważne czy pada deszcz, czy śnieg, zawsze szukamy piękna wokół. Bo to, na czym się skupiamy, to energetyzujemy, dajemy temu czemuś swoją energię i sprawiamy, że to właśnie ROŚNIE!!! Jeśli obdzielasz swoją energią negatywne wydarzenia, to oczywiście SŁABNIESZ, bo częstotliwość twojej energii uczuć spada i nastrój też się obniża. Tracisz często nawet siły fizyczne. Natomiast skupiając się na tym, co ma wysoką i delikatną częstotliwość, sami napełniamy się pozytywną energią, która nas uzdrawia, chroni i zapewnia spełnienie naszym POZYTYWNYM PRAGNIENIOM.
str. 15
Niestety podnoszeniu energii nie sprzyja nadmiar słów w głowie. Mówienie i myśli należy kontrolować i starać się stosować do treści anegdotki o Sokratesie, którą tu przypomnę :
Anegdotka o sitach do przesiewania myśli
Do Sokratesa przyszedł kiedyś pewien człowiek i rzekł: – Słuchaj, muszę ci opowiedzieć coś bardzo ważnego o twoim przyjacielu. – Zaczekaj chwilę - przerwał mu mędrzec – czy przesiałeś przez trzy sita to, co chcesz mi powiedzieć? – Przez jakie trzy sita? – Słuchaj uważnie! Pierwsze sito, to sito prawdy. Czy jesteś przekonany, że to, co chcesz mi powiedzieć, jest prawdą? – Nie, bo to usłyszałem od innych. – No to może przesiałeś to przez drugie sito. To sito dobra. Czy twoja wiadomość jest dobra? – Nie, muszę przyznać , że nie. – No to może przesiałeś wieści przez trzecie sito korzyści i zapytałeś sam siebie, czy przyniesie komukolwiek korzyść to, że opowiesz mi o moim przyjacielu? – Korzyść, właściwie nie, nie myślałem o tym. – Widzisz – rzekł mędrzec – jeśli to, co chcesz mi powiedzieć nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani też nie przyniesie nikomu korzyści, zachowaj to lepiej dla siebie.
Zapamiętaj: mów tylko rzeczy podnoszące na duchu, Tylko rzeczy miłe, tylko dobre. A jeśli to, co chcesz komuś powiedzieć nie jest miłe, dobre, prawdziwe, ani też nie przynosi wymiernych korzyści, lepiej nie odzywaj się wcale. Bożena Wojciechowska
Medium
Naturalnie Magdalena Kaczyńska – naturoterapeutka, trener rozwoju osobistego, nauczyciel i praktyk Usui Reiki oraz Isis Reiki http://www.zielonapozytywka.com
Spacer po królestwie minerałów Matka Ziemia obsypuje nas prawdziwymi skarbami w każdej chwili. Daje nam pożywienie, powietrze, czystą wodę, wszystko, co potrzebne do przeżycia. W razie chorób nasi przodkowie leczyli się mocą ziół, a także minerałów, wykorzystując ich właściwości nie tylko czysto fizyczne, ale także energetyczne, wspomagające pracę wszystkich układów naszego organizmu. Kamienie stosowane były także w magii ochronnej i rytuałach szamańskich. Dzisiaj, kiedy obserwujemy wzrost zainteresowania wiedzą ludów pierwotnych, do niedawna traktowaną pogardliwie, do łask wraca stosowanie w terapii tego, co najbardziej naturalne – ziół, barw, aromatów i minerałów. Wachlarz możliwości tych ostatnich jest tak szeroki, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie i każdy kto chce, znajdzie swojego przyjaciela w świecie kamieni. A czasem szerokie ich grono. Każdy z nas jako dziecko zbierał kamyki, urzeczony ich urodą i przeżywał rozczarowanie, kiedy z zaciśniętą w piąstce zdobyczą biegł pochwalić się dorosłym i... spotykał się z obojętnością albo chwilą niezbyt szczerego zainteresowania. W wielu przypadkach było to wręcz obrzydzenie i rozkaz natychmiastowego zostawienia tego "brudnego paskudztwa". Jako dzieci byliśmy dużo bardziej wrażliwi na przyrodę, jej surowe czasem piękno. W procesie wychowania gdzieś zatraciliśmy tę naturalną więź
str. 16
z naturą, na rzecz galopującego rozwoju technologicznego. Ten proces przechodzenia z dzieciństwa w dorosłość, to ewolucja ludzkości w mikrouniwersum większości mieszkańców zachodniej cywilizacji. Teraz w tym specyficznym czasie, w jakim żyjemy, znów otwieramy się na Naturę. Jak grzyby po deszczu rosną sklepy z minerałami, a powszechny dostęp do internetu, regularnie organizowane w różnych miastach targi i giełdy pozwalają każdemu na zapoznanie się i zaprzyjaźnienie z kamieniami, czasem owocujące nieuleczalną pasją. W czasie pierwszej wizyty w sklepie, czy na giełdzie minerałów, jesteśmy oszołomieni ilością kamieni, które wołają do nas kolorami, fakturą i bardziej subtelnymi metodami próbują zwrócić na nas swoją uwagę. Często trudno się zdecydować, czego chcemy i potrzebujemy i nawet jeżeli przychodzimy dobrze przygotowani, uzbrojeni w listę zakupów i twarde postanowienia... na ogół szybko okazuje się, że łamiemy je z trzaskiem. Nie ma w tym nic złego, jednak jest kilka prostych sposobów, żeby nie dokonać błędnych lub niepotrzebnych wyborów. Jeżeli któryś z rodzajów kamieni zwrócił twoją uwagę, podejdź i przyjrzyj się mu. Drobne minerały najczęściej są eksponowane w grupach, należących do jednego gatunku. Najlepiej spokojnie przyjrzeć się kamykom i wybrać ten, który szczególnie przykuwa twoją uwagę. Warto wziąć go do ręki, chwilkę potrzymać. Jeżeli czujesz mrowienie albo ciepło, jeżeli kamień wydaje się dobrze leżeć w twojej ręce i nie masz potrzeby dotykania innego kawałka, to znaczy, że trafiłeś na swojego przyjaciela z krainy minerałów. Kiedy już twój nowy domownik dotrze szczęśliwie wraz z tobą do celu podróży, należy go oczyścić. Kamienie łatwo programują się energetycznie, a setki rąk dotykające ich i sama ilość osób odwiedzających miejsca ekspozycji sprawia, że minerał wchłania część ich energii i przynosi ją potem do twojego domu. Najprostszą i bardzo skuteczną metodą oczyszczenia jest opłukanie kamienia pod bieżącą, letnią wodą z jednoczesnym mentalnym rozkazem – "kamień oczyszcza się sam i tak się teraz dzieje". Nie polecam moczenia minerałów w wodzie z solą, co sugerują niektóre źródła. Oczywiście jest to energetycznie bardzo skuteczny sposób, bo sól wchłania wszelkie zanie-
Medium
Naturalnie Spacer po królestwie minerałów
czyszczenia bardzo dokładnie, ale kamienie nie są idealnie gładkie. Są w nich mikropęknięcia, w które dostaje się sól wraz z wodą. Po wyschnięciu wody, sól się krystalizuje i mechanicznie uszkadza kamień. Czasem również chemicznie, jeżeli okaże się, że związki zawarte w soli reagują ze składowymi kamienia. Równie skutecznym, a bezpieczniejszym sposobem jest zakopanie kamienia w ziemi (może być też czysty piasek) na co najmniej tydzień. Można też okadzić go dymem z kadzidełka, opalić płomieniem świecy albo, jak mówiłam na początku, obmyć w bieżącej wodzie. Można też skorzystać z pomocy czterech żywiołów dla większej skuteczności – zakopać w piasku, potem obmyć w wodzie, przesunąć kilkakrotnie nad płomieniem świecy i okadzić dymem z kadzidełka. Po oczyszczeniu warto kamień naenergetyzować. Najlepiej w tym celu wystawić go na światło księżycowej pełni albo słońca. Jednak z tym ostatnim trzeba uważać, bo niektóre z minerałów blakną na słońcu.
Ametystowa szczotka - zdj. autorki
Często uwagę naszą przykuwają różne odmiany kwarcu. Ich piękny połysk, barwy i przejrzystość wabią urodą. Jedną z bardziej popularnych odmian kwarcu jest ametyst. Ten piękny minerał o szlachetnej fioletowej barwie ma wiele cennych właściwości. Znakomicie oczyszcza i harmonizuje czakrę trzeciego oka, wyostrza intuicję. Nazywany jest kamieniem mądrości, ponieważ wydobywa tę wewnętrzną jakość, którą nosi w sobie każdy z nas. Ametyst znakomicie pomaga też przy chorobach skóry, ranach, opuchliznach. Znany jest również ze swoich właściwości ochronnych przed
str. 17
uzależnieniami i ich skutkami. Zalecany dla osób przebywających w towarzystwie czynnie uzależnionych. Już starożytni Grecy znali tę właściwość ametystu i sączyli wino z czar z niego wykonanych, aby zapobiec upiciu się. Łagodna energia ametystu sprowadza spokój, dobre sny, działa kojąco i przeciwdepresyjnie. To także silny kamień ochronny.
Ametyst - zdj. autorki
Bliskim krewnym ametystu jest cytryn, czyli żółto zabarwiona odmiana kwarcu. To radosny, dynamiczny kamień, mocno działający na czakrę splotu słonecznego, czyli centrum energetyczne naszego organizmu. Wzmacnia odporność, a jego ciemniejsze odmiany wpływają korzystnie na pracę wątroby i dróg żółciowych. Dzięki swojej barwie, tak jak światło słońca, pomaga rozładować lęki, napięcia, stany depresyjne. Przywraca chęć do życia. Jest skutecznym kamieniem przyciągającym powodzenie finansowe. Dwa wcześniej omówione minerały połączone tworzą prześliczny, bajkowy ametryn, łączący właściwości ametystu i cytrynu. I jak te połączone minerały pomaga znaleźć równowagę pomiędzy materializmem a duchowością i między sferą prywatną a zawodową. Energia ametrynu ułatwia zbalansowanie wszystkich sfer naszego życia. W praktyce to bardzo trudne. Dla przykładu – spełniająca się jako matka kobieta, poświęcająca czas rodzinie, ma niewielkie szanse na zrobienie kariery zawodowej. Ametryn pomaga zrównoważyć te sfery, podobnie jak wszystkie inne, istotne dziedziny życia. Ametryn synchronizuje pracę półkul mózgowych. Ponadto wykazuje bardzo szerokie spektrum rozmaitego działania.
Medium
Naturalnie Spacer po królestwie minerałów
Wielka rodzina kwarców ma w swoich szeregach też jeden z najbardziej popularnych minerałów, otwierających czakrę serca. Mowa o różowym kwarcu. Ten półprzejrzysty minerał o delikatnie różowej barwie ma łagodną, ale bardzo silną energię. Jest doskonałym odpromiennikiem dla różnego rodzaju urządzeń, emitujących fale elektromagnetyczne, takich jak komputery, telewizory itp, a także żył wodnych. Kwarc różowy ma działanie łagodzące, uspokajające. To symbol miłości i czułości.
Kwarc dymny - zdj. autorki
Kwarc różowy - zdj. autorki
Kwarc dymny to, jak sama jego nazwa wskazuje, odmiana o barwie brązowawej, od blado beżowej do niemal czarnej. Jego barwa, w przeciwieństwie do innych odmian kwarcu, nie jest wywołana domieszką innych substancji chemicznych, ale wynikiem oddziaływania naturalnego promieniowania radioaktywnego. Kwarc dymny to kamień wspomagający leczenie nowotworów, a także uzależnień. Szczególnie pomocny jest narkomanom, wychodzącym z nałogu, gdyż łagodzi objawy głodu narkotykowego. Ten minerał znakomicie wspomaga pracę czakry podstawy, "uziemia", pomaga zakorzenić się w rzeczywistości. Jak wszystkie kwarce łagodzi stany depresyjne i poprawia samopoczucie. Ostatnim z przejrzystych kwarców, jaki chciałabym tu omówić, jest prawdziwy król minerałów – kwarc górski, często nazywany kryształem górskim. Ta podstawowa, bezbarwna odmiana kwarcu o pięknych, wyraźnych kryształach i barwie czystego lodu, to bardzo uniwersalny i wszechstronnym minerał, silnie oczyszczający i ochronny. W kwarcu górskim często występują inkluzje innych minerałów jak rutyl (włosy Wenus), czy turmalin albo piryt.
str. 18
Małe, niezwykle czyste kryształy kwarcu górskiego są czasem mylnie nazywane diamentami, jak te pochodzące z okręgu Herkimer w USA "diamenty" herkimerskie. Kwarc górski znakomicie oczyszcza aurę, harmonizuje pracę wszystkich układów organizmu. Szczególnie skuteczny jest przy chorobach w obrębie głowy, skutecznie pomaga w dolegliwościach zatok, oczu, tarczycy. Prowadzi nas do świadomości uniwersalnej, ułatwia nawiązanie i utrzymanie kontaktu ze Źródłem.
Kwarc górski szlifowany - zdj. autorki
Medium
Naturalnie Spacer po królestwie minerałów
w poszukiwaniu pracy, dodaje odwagi w czasie rozmów kwalifikacyjnych. Kiedyś traktowany był jak kamień mocy, chroniący przed wrogami i dodający siły wojownikom.
Malachit - zdj. autorki
Kamienie to także bogactwo barw. Każdy znajdzie coś dla siebie w ulubionym kolorze. Miłośnicy zieleni mogą się cieszyć soczyście ciemnym, szlachetnie wstęgowanym malachitem, czerpiąc ukojenie w miłosnych rozterkach. Malachit pomaga też cierpiącym na astmę i dolegliwości reumatyczne. Wielbiciele subtelniejszych odcieni mogą wybierać między delikatnymi odcieniami, dodającego witalności i pomagającego w chorobach skóry awenturynu, stabilizującego ciśnienie i łagodzącego bezsenność jadeitu albo zmrożonym pięknem pastelowego frenitu, kamienia prawdy, zaufania i spokoju. Ten ostatni często występuje zrośnięty z epidotem, minerałem niezwykle pomocnym w pokonywaniu wzorców fatalizmu i transformowaniu swoich przekonań.
Frenit z epidotem - zdj. autorki
Agat mszysty - zdj. autorki
Omawiając zieleń w świecie minerałów, nie można pominąć rzadko spotykanego, a niezwykle pięknego serafinitu. Ten srebrzystozielony minerał mocno podnosi wibracje, otwiera czakrę trzeciego oka i ułatwia nawiązanie kontaktu z Wyższym Ja. Niebieski jak niebo chalcedon błękitny wspomaga i harmonizuje czakrę gardła, a co za tym idzie, pomaga w chorobach gardła i krtani, ułatwia komunikację międzyludzką, a także tę niewerbalną, z naszymi duchowymi Opiekunami – Aniołami. Wzmaga laktację u karmiących matek i pomaga w leczeniu wad wymowy.
Chalcedon - zdj. autorki
Zieleń to także agat mszysty, kamień ludzi żyBłękitnozielonkawy akwamaryn to minerał dla jących blisko natury albo za taką więzią tęskniąprzygnębionych. Dodaje radości życia, pogody cych. Agat mszysty czasem nazywany jest ducha, oczyszcza i harmonizuje, a także otacza minerałem wojowników, gdyż dodaje odwagi łagodnością i przy świadomym korzystaniu, budzi i podnosi poczucie własnej wartości. Pomaga tęsknotę za pokojem na świecie.
str. 19
Medium
Naturalnie Spacer po królestwie minerałów
słowe, a zaawansowanym pomaga uzyskać dostęp do Kronik Akashy. Surowe piękno sodalitu wspiera każdego kto szuka zrozumienia i sensu własnego życia i sytuacji, w jakiej się znajduje. Kianit (Cyanit), to minerał, którego energia budzi się w ostatnim czasie i wyłania coraz szersze spektrum działania. Elegancka, przygaszona niebieska barwa i połyskliwe drobinki wywołują skojarzenie z kulturą, chłodną elegancją i słusznie, albowiem kianit to kamień dyplomacji, jasno określonych zasad i czystych intencji. Ułatwia zapamiętywanie, odpowiednie dobieranie słów i wypowiadanie swoich myśli. Pastelowy, mgliście błękitny celestyn, wydaje Róża chalcedonowa - zdj. autorki się skrystalizowaną senną mgiełką. To wspaniały kamień podnoszący wibracje, ułatwiający kontakt Śliczny angelit, który swoją nazwę wziął od z duchowymi Opiekunami. Umieszczony w syAniołów, to najważniejszy kamień pomagający pialni albo miejscu medytacji, sprowadza łagodne w komunikacji z wyższymi bytami, sprowadzasny lub wizje, oczyszcza atmosferę, przyciąga jący spokój i ułatwiający utrzymanie stałego poAnioły. Delikatna energia tego minerału polepsza łączenia ze Źródłem. Angelit działa jak nastrój i wnosi pozytywne emocje. wzmacniacz zdolności telepatycznych i jako kamień wzmacniający połączenie z Opiekunami Duchowymi, jest polecany dla uzdrowicieli.
Szafir - zdj. autorki
Sodalit - zdj. autorki
Ciemnobłękitny sodalit, w którym elegancko łączy się kolor ciemnoniebieski z bielą, to kolejny kamień transformacji, podobnie jak wcześniej omawiany epidot, pomagający w usuwaniu błędnych przekonań i zastępowaniu ich nowymi, prawidłowymi wzorcami. Sodalit otwiera przed nami nowe możliwości. Współpracując z czakrą trzeciego oka, stymuluje intuicję, zdolności pozazmy-
str. 20
Świat minerałów jest nieopisanie bogaty i nie sposób wymienić tu wszystkich kamieni. Jednak nie kończymy zwiedzania. W następnym numerze opowiem o kamieniach w kolorze czerwieni, brązu i żółci oraz o tych, które błyszczą, jak prawdziwe skarby.
Magdalena Kaczyńska http://zielonapozytywka.com
Medium
Magia Drzew
Brzoza
Uznawana przez bioterapeutów za najbardziej magiczne i uzdrawiające drzewo, brzoza osiąga wysokość do 30 metrów i podobnie jak akacja jest odporna na mrozy i zadowala się ubogą glebą. Warto pamiętać, że w naszym rejonie, obok tak charakterystycznych ze względu na białą korę brzozy brodawkowatej i brzozy omszonej, występują także inne odmiany, a mianowicie czarna, cukrowa i papierowa. Bez wątpienia posiadają zbliżone właściwości energetyczne. Brzoza obdarzy cię przede wszystkim dobrym samopoczuciem, uspokoi i pocieszy. Kiedy stoisz przed trudnym i pozornie nierozwiązywalnym problemem, zwróć się po pomoc właśnie do brzozy. Medytując w jej cieniu, odkryjesz nowe możliwości działania, znajdziesz niezauważony dotąd sposób na wybrnięcie z sytuacji. Poczujesz przypływ dobrych pomysłów i wyraźne rozbudzenie intuicji. Nagle okaże się, że po systematycznym kontaktowaniu się z tym właśnie drzewem potrafisz rozpoznawać w swoim otoczeniu życzliwych i pomocnych ci ludzi, z którymi dobrze jest współpracować. Niestety licz się rów-
str. 21
nież z tym, że intuicyjnie będziesz wyczuwał fałsz w tych, którzy mile uśmiechając się do ciebie, poza twoimi plecami źle ci życzą. Brzoza pomaga w chorobach serca i krążenia, jest skuteczna także przy schorzeniach kobiecych i reumatyzmie. Można wyścielić sobie łóżko świeżymi brzozowymi gałązkami, a obolałe stawy okładać lekko podgrzanymi liśćmi i owijać flanelą. Działając na procesy metaboliczne, drzewo to przyspiesza wydalanie złogów, w tym również kamieni nerkowych. Brzoza przyspiesza gojenie ran i zrastanie złamanych kończyn. Sprowadza też dobry sen, a polecane tutaj brzozowe łóżko jest doskonałym lekiem na bezsenność. Brzozowe gałązki ustawione w wazonie oczyszczają pomieszczenie ze złych energii. Niegdyś robiono z jej drewna amulety, które miały chronić ludzi przed złymi duchami. Bogusława M. Andrzejewska fragm. ebooka MAGIA DRZEW
Medium
Duchowo
Magdalena Kaczyńska
Anielsko
Ciepły powiew w okolicy serca, wzruszające uczucie wszechogarniającej miłości, czasem wrażenie otulenia lub muśnięcie policzka niewidzialną dłonią. Czasem piórko znalezione we włosach, choć nie miało skąd przyfrunąć. Nagle pojawiające się w głowie rozwiązanie sytuacji, która od dawna nie dawała nam spokoju. Wiele jest sposobów, poprzez które Istoty Wyższe komunikują nam swoją obecność. Wiele odczuć i wrażeń towarzyszy ich bliskości. Greckie angelos , bizantyjskie anhielos, hebrajskie mal'ach – oznaczają posłańca i w rozumieniu religijnym przedstawiają posłańca Boga. Nie będziemy się wdawać tu w teozoficzne rozważania na temat natury Boga, jego istnienia, czy też nie. Potraktujemy Aniołów jako istoty z wyższego wymiaru, których fizycznie zobaczyć ani poczuć nie możemy, ponieważ ograniczeni jesteśmy przez trzy wymiary naszej cielesności i wyobrażenie sobie istot czterowymiarowych, pięciowymiarowych, czy n-wymiarowych jest dla naszej ludzkiej percepcji niemożliwe. W roku 1884 angielski teolog i literaturoznawca Edwin Abbott napisał książkę „Faltlandia”, w której przedstawił dwuwymiarowy świat geometryczny. Życie toczyło się w nim tak, jak w naszym, trójwymiarowym. Faltlandię zamieszkiwali ludzie – Płaszczaki, posiadający jedynie dwa wymiary – grubość i szerokość. Wyobraźmy sobie teraz, co stałoby się, gdyby do krainy zamieszkiwanej przez Płaszczaki przyszedł człowiek trójwymiarowy. Nie miałby kłopotu z postrzeganiem jego mieszkańców, ale sam byłby widziany jako kreska, ponieważ trzeci wymiar – wysokość, dla Płaszczaków byłby niemożliwy do zrozumienia, więc niewidzialny. Przyjmijmy, że my jesteśmy takimi właśnie Płaszczakami dla istot z wyższych wymiarów i cieszmy się ich troską, obecnością, opieką,
str. 23
przyjmując ją jako coś naturalnego, choć niemierzalnego dla naszych urządzeń z trójwymiarowego świata. Zwracajmy się bez obaw z prośbą o pomoc i wsparcie tak, jak dziecko zwraca się do dorosłego, bardziej doświadczonego opiekuna. Przyjmijmy z wdzięcznością i miłością to, co wymyka się postrzeganiu zmysłowemu i otwórzmy nasze racjonalne, wyrosłe w technologicznej cywilizacji umysły na światy równoległe, wiedząc, że mogą sie różnić od naszego tak bardzo, jak my różnimy sie od Płaszczaków, a jednocześnie być równie realne jak nasze codzienne życie, tak dobrze nam znane. Religie nauczyły nas postrzegać Aniołów jako patetyczne postacie, mające swoją ściśle zhierarchizowaną społeczność, na czele której stoi najwyższa z duchowych istot – Bóg. Mając świadomość, że wszelkie systemy stworzone zostały przez ludzi, dla ludzi i wedle znanych nam, ludzkich zasad, na miarę znanego nam świata, możemy zrozumieć, że... nie wszystko zrozumieć musimy i że to, czy nadamy temu zrozumiały dla nas kształt, czy po prostu przyjmiemy, że istnieją aspekty świata, w którym żyjemy, których zrozumieć nie jesteśmy w stanie, nie ma najmniejszego nawet wpływu na jego istnienie, czy funkcjonowanie. Powtórzmy za Augustynem z Hippony, doktorem Kościoła i późniejszym świętym chrześcijańskim: "Anioł oznacza funkcję nie naturę. Pytasz jak nazywa sie ta natura? - Duch. Pytasz o funkcję? - Anioł. Przez to czym jest, jest duchem, a przez to co wypełnia jest Aniołem." Magdalena Kaczyńska www.zielonapozytywka.com
Medium
Jakub Qba Niegowski
Reinkarnacja to temat, który od dawien dawna pobudzał wyobraźnię i fascynował. Ciągłość istnienia w świecie formy (świecie fizycznym), dająca szansę na ponowne podjęcie rękawicy wyzwań, przeżycie nowych doświadczeń, taką, czy inną kontynuację swojej duchowej podróży i przygody. Reinkarnacja pobudza nie jedną wyobraźnię, wyzwala nadzieję na odzyskanie dawno zapomnianych części siebie, czasem niepokoi, gdy ujawnia mroczne sekrety przeszłości. Wielu ludzi zadaje sobie przy tym pytanie – skąd tak naprawdę pochodzę? Na to pytanie częściowo postaram się pomóc wam znaleźć odpowiedź. Przez tysiąclecia Reinkarnacja utożsamiana była z cyklicznością życia i śmierci. Wierzono, że człowiek żyje, potem umiera, jakiś czas pozostaje w bliżej nieokreślonych zaświatach, prawdopodobnie po to, aby się zastanowić lub odpocząć od trudów życia doczesnego, po czym wskakuje w kolejne wcielenie, przybierając kolejną formę i w ten sposób kontynuuje cykl doświadczeń potrzebny dla swojego rozwoju. Reinkarnacja to tak naprawdę zupełnie logiczne zjawisko, jeśli przyjmiemy, że jesteśmy is-
str. 24
Reinkarnacja totą duchową, duszą, a nie tylko formą fizyczną. Ktoś mądry powiedział kiedyś: „oczekiwać, że człowiek w ciągu jednego życia przerobi i zrozumie wszystkie lekcje, jakie życie ma mu do zaoferowania – jest jak oczekiwać, że dziecko wysłane do szkoły posiądzie całą wiedzę w ciągu jednego dnia”. Reinkarnacja jest więc szansą na dalszy rozwój i ewolucję duszy. Pod tym względem pojęcie reinkarnacji na przestrzeni tysiącleci niewiele się zmieniło i obecnie powyższy opis nadal doskonale się sprawdza. Inaczej ma się natomiast sprawa z elementem samej cykliczności. Człowiek przez tysiąclecia widział i pojmował siebie jako istotę linearną, czyli żyjącą na pewnym niezmiennym odcinku czasu. Co więcej, człowiek nawykł pojmować cały otaczający go świat poprzez ten pryzmat uznając, że wszystko, co go otacza należy do teraźniejszości, przeszłości albo przyszłości. Wspomnienia innych wcieleń naturalnie zaliczono do czasu przeszłego, jako echo tego, co było. Rzadziej uznawano natomiast, że mogą być one przebłyskiem tego co dopiero ma nadejść.
Medium
Duchowo Reinkarnacja
Pojawiające się przebłyski z innych wcieleń, skłaniają człowieka zazwyczaj do postawienia sobie fundamentalnego pytania: kim jestem? Skąd pochodzę?
Człowiek, który przeżywa swoje obecne życie i nagle uzyskuje chociażby częściowy wgląd w przeżywane doświadczenia z zupełnie innego życia, w naturalny sposób uświadamia sobie, że jest kimś więcej niż osobą o aktualnym imieniu i nazwisku, że był już wcześniej kimś innym. Pyta więc siebie – skąd pochodzę? Wspomnienia, pochodzące z innych żywotów, najczęściej pojawiają się, gdy są nacechowane silnymi emocjami (są to jakieś wyjątkowe wydarzenia) oraz wtedy, kiedy są one z jakiegoś powodu bliskie i zgodne z elementami obecnej rzeczywistości danej osoby, które wcześniej nie miały innego sposobu się ujawnić, jak poprzez tego rodzaju przebłyski. Z takimi przebłyskami zazwyczaj się utożsamiamy. Ba, jest raczej mało prawdopodobne, by pojawiły się takie, z którymi byśmy się mieli nie utożsamić. W końcu chodzi tu przecież o poczucie bezpośredniego doświadczania innego żywota. W ten sposób ludzie przypominają sobie często bardzo odległe wydarzenia, z czasów minionych cywilizacji na Ziemi takich jak Egipt, Mezopotamia, Sumer, Majowie etc. Bywa również, że czują bliskość z informacjami na temat pozaziemskich cywilizacji i takie życia też sobie przypominają lub przynajmniej czują z nimi związek. Mówią wtedy na przykład; czuję, że pochodzę z Plejad i Plejadianie to moja rodzima cywilizacja. Wyrażając się w ten sposób, tak naprawdę mają na myśli fakt, że oto poczuli w końcu coś, co jest im bardzo bliskie, czują mocną wewnętrzną więź. Łatwo więc wtedy stwierdzić – tak pochodzę z tego miejsca. Z czasem jednak mogą pojawić się przeróżne przebłyski. Nagle człowiek odkrywa, że posiada wspomnienia i poczucie związku nie z jedną, czy dwiema, ale wieloma zupełnie odrębnymi cywilizacjami. Wtedy pytanie – kim jestem i skąd po-
str. 25
chodzę, wraca do niego ponownie. Gdzie byłem najpierw? Gdzie byłem później? Co jest moją „duchową ojczyzną”? Jak to mówią, tam dom twój, gdzie serce twoje. Masz pełne prawo uznać za swoją duchową ojczyznę to, z czym czujesz duchową więź i chcesz tę więź kontynuować. Natomiast od praktycznej i technicznej strony zagadnienie to jest już nieco szersze.
Otóż w świetle nowej świadomości, która zaczyna pojawiać się na Ziemi oraz odkryć fizyki kwantowej dowiadujemy się, że w rzeczywistości czas nie jest tak liniowy, jak nam się to może wydawać.
Wszystkie doświadczenia innych wcieleń są prawdopodobnie przebłyskami nie tego, co było, a tego co – jest. Jak to możliwe? Otóż dla duszy, czy też wyższej jaźni, zależnie od przyjętego nazewnictwa, nie jest problemem doświadczanie więcej niż jednej rzeczywistości jednocześnie. Takie przebłyski można porównać z oglądaniem telewizji. Kiedy oglądamy dany kanał, na innych kanałach w tym samym czasie, toczą się różne historie. My jednak ustawiliśmy sobie jeden wybrany program, którego doświadczamy. Ale stacja, która je emituje, ma wszystkie naraz w tym samym czasie. Od czasu do czasu fragment sygnału jednego z kanałów częściowo nakłada się na ten, aktualnie przez nas oglądany. Pojawia się przebłysk doświadczenia z innego życia. Co ciekawe i warte uwagi – przebłyski takich doświadczeń są w stanie wpłynąć na jakość doświadczenia obecnego życia danej osoby. Wspomnienia innych wcieleń dostarczają nowej perspektywy, sprawiają, że to właśnie dzięki nim, zaczynamy inaczej patrzeć na zdarzenia z obecnego życia. Tak więc wpływ „poprzednich wcieleń” może w rzeczywistości okazać się wpływem obecnych wcieleń, które wzajemnie się dopełniając, przynoszą od czasu do czasu informację, jeśli jesteśmy na podobnej fali co dane, odrębne wcielenie.
Medium
Duchowo Reinkarnacja
Kiedy zadaliśmy sobie pytanie kim jestem, i skąd pochodzę, w świetle tych informacji nagle odkrywamy, że nie możemy być z jednego konkretnego miejsca, bo nie ma żadnego obiektywnego wcześniej ani później. Oczywiście pozornie nadal mamy zachowaną chronologię, bo doświadczenie człowieka polega na poczuciu przeszłości, teraźniejszości i tworzonej przyszłości. Ale z punktu widzenia duszy, czy też wyższej jaźni – wszystko to odbywa się w jednym i tym samym „Teraz”, tak jak dla stacji telewizyjnej emisja odrębnych kanałów odbywa się w tym samym czasie, tylko na różnych częstotliwościach. Odkrywamy w ten sposób, że jesteśmy tym wszystkim naraz, a jedyna różnica polega na tym, z czym w danym czasie czujemy więcej podobieństw i na tyle więcej sentymentu, by się na określony moment z daną rzeczą utożsamić i powiedzieć – tak oto ja. Jedne części siebie chętniej akceptujemy, inne mniej. A za sprawą nawyku linearnego myślenia chcemy czasem skądś pochodzić, mieć jakąś barwną historię za sobą, ciekawe wspomnienia. Nasza teraźniejszość znacznie częściej nas konfuduje i wprawia w zakłopotanie. Nierzadko nie wiemy, co z nią zrobić. Przeszłość jest wygodniejsza, było, minęło, nie ma już trudnych wyborów, bo jakie by one nie były, już dawno miały miejsce. Dlatego też człowiekowi wygodniej jest postrzegać inne, egzotyczne wcielenia, jako potencjalną wersję przeszłości, łatwiej jest się z nią pogodzić i zaakceptować.
do tej pory człowiek pojmował swoje pochodzenie. Jesteśmy. Kim? Odkrycie tego leży w zakresie każdego z nas. Informacja, kim jesteśmy, która pochodziłaby z zewnątrz, nie miałaby dla nas tak naprawdę żadnej faktycznej wartości. Byłaby co najwyżej ciekawostką. Kiedy ktoś mówi ci kim jesteś – nie uświadomisz sobie tego w pełni. Możesz częściowo uwierzyć na słowo, co bywa, przy okazji, dość ryzykowne, bo łatwo się wtedy stać tym, kim inni cię widzą, a nie tym, kim naprawdę chcesz być. Samodzielne odkrywanie swojej duchowej tożsamości to wielka przygoda i osiągnięcie, nieporównywalne z niczym innym.
A przecież o odkrycie siebie chodzi w całej tej zabawie w życie.
Czy warto eksplorować doświadczenie innych wcieleń? To ważne pytanie. Nie ma na nie jednej odpowiedzi, bo zależy ona od doświadczenia i informacji interpretowanych przez samego obserwatora, uczestnika doświadczenia. Jak wszystko w życiu, tak samo doświadczenia wspomnień z innych wcieleń niosą dla nas ładunek informacji, któremu sami nadajemy znaczenie. Od nas zależy, co z nimi zrobimy. Bywa, że ludzie poddają się zbytnio owym wspomnieniom, czując się w jakiś sposób ukierunkowani i podporządkowani tym doświadczeniom. Wspomnienie jakiegoś negatywnego Co jednak, kiedy przyjmiemy, żywota może, na przykład, wywołać w kimś poczucie winy, czy zagrożenia. Jednak pamiętajmy, że jest to po prostu inna że jesteśmy tu i teraz z pełną swobodą decyzji teraźniejszość? o tym, kim chcemy być i jak siebie określamy. Życzę każdemu, by przebłyski pamięci inUważam, że nadal nie ma powodów do przej- nych wcieleń dawały mu większe poczucie wolmowania się. O ile takie wspomnienia wskazują ności, aby przyczyniały się do większego nam, że mamy jakieś zbieżne „wibracje”, cechy poczucia jedności z Wszechświatem oraz akcepetc., że jest coś wspólnego, co powoduje poja- tacji samych siebie takimi, jakimi jesteśmy, niewienie się takich przebłysków, jest to nic innego, zależnie od formy. jak informacja, a informacja jest neutralna. To od nas zależy, czy wykorzystamy ją dla dalszego Jakub Qba Niegowski rozwoju, czy do tego, by się niepokoić. http://jakubniegowski.pl Wracając do tematu, jeśli jesteśmy tym wszystkim, to nie pochodzimy z konkretnego miejsca. Przynamniej nie w tym sensie, w jakim
str. 26
Medium
Bożena Wojciechowska
Duchowe Wybaczanie
Wczoraj w nocy, kiedy spałam, do mojego domu zakradł się złodziej. Zanim obudził mnie hałas, zdążył splądrować prawie całe mieszkanie. Kilka godzin później, w czasie rozmowy z policyjnym oficerem śledczym, zapędziliśmy się w nieco filozoficzne dysputy. Jedna z jego uwag zainspirowała mnie do przemyśleń, w jaki sposób ludzie rozumieją pojęcie wybaczania. - Po lekturze książki „Potęga podświadomości” najbardziej utkwiło mi w pamięci wybaczenie i zrozumienie dla zabójcy i gwałciciela, który czyni to, na co ma ochotę, czego potrzebuje i pragnie do samozadowolenia. Nie można potępiać tego, kto działa w zgodzie ze sobą, a nie wbrew własnym potrzebom – powiedział oficer. Odruchowo odpowiedziałam, że jest to ogromne uproszczenie. – Oczywiście, że przestępca powinien być potępiony za swoje uczynki. Nie może to jednak przerodzić się w zemstę. To okoliczności skłaniają człowieka do czynienia zła, nie zaś jego dusza. Niestety w naszym rozumieniu potępienie równoznaczne jest z zemstą. Przyczyniają się do tego filmy, literatura, media, które wpływają na kształt powszechnej opinii. Bardzo nad tym ubolewam. Przestępca absolutnie powinien odczuć te same emocje, które towarzyszyły jego ofierze, nie może to jednak przerodzić się w wendettę – dodałam. Nocne wydarzenia oraz późniejsza rozmowa skłoniły mnie do utworzenia, czy też może raczej do odnalezienia czytelnej definicji słowa przebaczenie. Sam akt przebaczenia możemy rozpatrywać z wielu poziomów. Najniższym z nich jest „odpuszczenie grzechu” przestępcy, z zachowaniem wewnętrznego poczucia winy i stłumionej rządzy zemsty. Co się wówczas dzieje? Winowajca nie zostaje ukarany, jednocześnie zachowując przeświadczenie, że nie wolno go potępiać, ponieważ wszystko, co zrobił, było zgodne z jego wnętrzem. Nie działał wbrew sobie. Osoba pokrzywdzona zaś odczuwa szkodliwe emocje, jak żal,
str. 27
poczucie bycia ofiarą, chęć odwetu. Powodują one nie tylko rany w sercu i negatywnie oddziaływują na psychikę, ale i przyciągają kolejne kłopoty. Jest to niewłaściwy sposób rozumienia terminu przebaczenie. Niestety powszechny. Rzecz w tym, aby uwolnić się od poczucia bycia skrzywdzonym (co nie znaczy stłumić), gdyż wytwarza ono negatywne emocje, uderzające w nas samych. Negatywne emocje są, jak wiadomo, przyczyną wszelkich błędów, niepowodzeń, a w konsekwencji prowadzą do chorób ciała fizycznego.
Nieco wyższym stopniem przebaczenia jest zrozumienie, że bandyta działał pod wpływem desperacji. Jego czyny wynikały z wewnętrznego buntu przeciw niesprawiedliwościom, jakich doznał w swoim życiu od społeczeństwa. Oczywiście musi być połączone z uwolnieniem poczucia własnej krzywdy – robimy to dla własnego zdrowia, nie zaś dla tego, który nas skrzywdził. To już nieco wyższy stopień, bo likwiduje też żądzę zemsty. Błędem jest tu jednak zadawanie sobie pytania „dlaczego akurat mnie to spotkało?”. Zamiast tego, spróbujmy zapytać: po co mi się to przydarzyło? W kolejnym stopniu dochodzi przeświadczenie, że wydarzenie to ma nas czegoś nauczyć lub skłonić do jakiś pozytywnych działań w tym obszarze. Mamy dać światu coś dobrego, w zamian za doświadczone zło.
Medium
Duchowo Duchowe wybaczanie
Czułam, że jestem na dobrej drodze w kwestii odnalezienia właściwej definicji przebaczenia, wciąż jednak nie byłam w stanie jej sprecyzować. Dalsze rozmyślania na ten temat, skłoniły mnie do przeczytania kilku książek, mówiących o przebaczaniu. W końcu znalazłam nieco dziwną, ale jednocześnie fascynującą definicję wybaczania. Oto ona: Prawdziwe przebaczenie – w odróżnieniu od fałszywego, lub tylko pozornego – nigdy nie może być pasywne. Bowiem zawiera w sobie nie tylko decyzję aby „zapomnieć” wyrządzone nam zło lub niesprawiedliwość, lecz poza tym przyjmujemy na siebie wewnętrzne zobowiązanie, żeby naprawić obiektywne szkody, które zostały poniesione na skutek złych czynów nie tylko przez nas, ale przez cały świat.
rym wspominał mój rozmówca z policji, jest, owszem, częścią składową pełnego aktu wybaczenia. Z całą pewnością nie jest nią za to tolerancja, a tym bardziej pochwała. Zrozumienie zaś polega na wzięciu odpowiedzialności za „tworzenie” przestępców przez całe społeczeństwo – a więc również przeze mnie i przez ciebie. Wzięcie odpowiedzialności nie jest tożsame z poczuciem winy, co nieustannie mylimy. Jest ono jedynie zobowiązaniem, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiegać ubywaniu dobra.
Na czwartym, ostatnim poziomie, wybaczanie obejmuje już wszystkie błędy, popełnione przez społeczeństwo, które w swym zaślepieniu doprowadziło do pojawienia się przestępczości. Na tym etapie konieczna jest nauka i głęboka analiza przyczyn powstawania negatywnych Inaczej mówiąc - przy prawdziwym przeba- przeświadczeń i emocji. Niestety niewiele jest czaniu bierzemy na siebie dobrowolnie, w peł- źródeł, z których możemy korzystać. Wszyscy nej wewnętrznej wolności, zobowiązanie, pytamy, skąd tyle zła na ziemi? Nie wiemy o tym, żeby dać światu – na miarę naszych sił – tyle że każdy zły uczynek ma swoje źródło w negawspółczucia, miłości i dobra, ile utracił on tywnych przeświadczeniach osoby, która się go obiektywnie na skutek tych złych czynów. dopuszcza, na jej własny temat. Tu dochodzimy Siergiej Prokofieff, z którego książki pochodzi do niezwykle ważnej kwestii, jaką jest powstawapowyższy cytat, jest jak widać mistrzem długich nie tych przeświadczeń. Wszystko zaczyna się zdań. Postaram się zatem przybliżyć jego rozu- już w łonie matki… Ale o tym napiszę innym mowanie w nieco krótszej formie… razem. Spróbujmy wyobrazić sobie świat, jako poBożena Wojciechowska jemnik z substancją dobra, np. w postaci proszku. Każdy zły uczynek oznaczał będzie zmniejszenie ilości tego proszku. Za każdym razem zabranie z pojemnika naszego proszku dobra, powoduje powstanie pustki, „czarnej dziury”. Jeśli nie wypełnimy jej ponownie, choć odrobiną proszku, po każdym kolejnym nieetycznym czynie na świecie będzie coraz mniej dobra! Czyż nie jest to genialne? Z tego opisu wynika, że to nie zła jest w świecie coraz więcej, ale coraz mniej dobra! Zamiast rozpaczać, że liczba niemoralnych czynów rośnie w zastraszającym tempie, zabierzmy się do wypełniania luk dobrem. Czyż to nie proste? Naszym zadaniem nie jest pomaganie złodziejowi w pakowaniu do torby naszych najcenniejszych rzeczy, lecz dodanie do wspólnej puli zupełnie innego dobra. Z powyższych rozważań jasno wynika, że wybaczanie nie ma nic wspólnego z aprobatą złego czynu. Zrozumienie dla przestępcy, o któ-
str. 28
Medium
Bajecznie
Magdalena Kaczyńska
Bajka o Paziku Pazik jest motylem. Wyjątkowo pięknym motylem, paziem królowej. Lubi przeglądać się w lśniących kroplach rosy, tańczyć z wietrzykiem, a wieczorem, zasypiając, słuchać koncertu świerszczy. Pazik jest szczęśliwy i radosny. Jednak nie zawsze tak było... Jeżeli cicho, cichutko, cichuteńko położymy sie w trawie, o tu! Tuż obok tej kępki fiołków, może uda nam sie posłuchać, jak Pazik opowiada historię swojego życia małej gąsieniczce? Słyszysz? Ten podobny do szeptu głosik, to właśnie opowieść Pazika. Teraz ciiii.... posłuchajmy... – Tak, moja mała – mówi Pazik, uwierz, też kiedyś byłem gąsienicą i martwiłem sie okropnie, że jestem taki mały, łysy, pomarszczony. Patrzyłem w górę na barwne motyle i złościłem się, że nie urodziłem się jednym z nich. Wspinałem się na trawy, wyciągałem z całej siły w górę, podskakiwałem. Zazdrościłem silnym żukom, twardym i opancerzonym, które dzielnie pokonywały przeszkody o wiele większe od nich.
str. 29
A także świerszczom, któe tak pięknie grały. Wszyscy mieli jakiś dar, tylko nie ja! Czułem sie taki mały, brzydki i nic nie znaczący. Kiedyś, kiedy bardzo smutny siedziałem żując listek dzikiej marchwi, spotkałem pewnego starego chrząszcza. Z trudem toczył przed sobą kulę nawozu, z wielkim wysiłkiem pokonując każdy krok. Tak bardzo się na niego zapatrzyłem, aż spadłem prosto pod toczoną przez niego kulę! Okropnie zawstydzony zacząłem się wspinać po łodyżce, mrucząc przeprosiny. I starając się jak najszybciej zniknąć. Co z tego, kiedy moje krótkie nóżki nie dawały rady dźwigać ciężkiego ciałka? Och... jak bardzo wtedy marzyłem, żeby mieć skrzydła i odlecieć... Albo, choćby jak stonoga zwinąć się w kulkę i udawać kamyk. Co z tego, kiedy niczego nie potrafiłem? Jedynie pełzać i jeść? – Żartujesz sobie ze mnie, prawda? – wyszeptała gąsieniczka z mieszaniną smutku i fascynacji na twarzyczce. – Przecież to niemożliwe! Jak ja, taka mała,
Medium
Bajecznie Bajka o Paziku
grubiutka i przyziemna mogę mieć coś wspólnego z kimś tak pięknym jak ty? – Ciii... posłuchaj dalej – z ciepłym uśmiechem powiedział mądry Pazik, delikatnie głaszcząc małą po łebku – To jeszcze nie koniec mojej opowieści. Kiedy tak kurczowo trzymałem sie łodyżki dzikiego kopru i starałem jak najszybciej dostać na górę, marząc, jak nigdy dotąd o skrzydłach, nagle usłyszałem wołanie: – Gąsieniczko! Hej mały! Tak, do ciebie mówię, do ciebie! Chodź, zejdź tu do mnie, pogadamy. Ze zdumieniem zobaczyłem, że ten spracowany, stary chrząszcz mnie woła. Ktoś tak dzielny, ważny, dorosły chce ze mną rozmawiać? Nie mogłem uwierzyć ... Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że chrząszcz uśmiecha się do mnie i kiwa łapką – Tak, do ciebie mówię – rzekł, zachęcająco kiwając łebkiem. – Zejdź proszę, porozmawiajmy W dalszym ciągu nieufny, ale zdecydowałem się zejść. Czułem się zawstydzony, więc podpełzłem nieśmiało, ze spuszczoną głową... – To całkiem tak, jak ja do ciebie! – zawołała gąsieniczka. – Tak, dokładnie tak samo – uśmiechnął się Pazik i kontynuował swoją opowieść. Stary chrząszcz spojrzał na mnie ciągle z tym ciepłym uśmiechem, oparł się grzbietem o swoją kulkę, którą z takim trudem toczył, otarł łapką czoło i rzekł: – Wybacz, że ci przerwałem twoje zajęcia, ale dawno nie widziałem kogoś tak pięknego! Ze zdumienia aż otworzyłem usta... byłem oburzony! Jakim prawem ten chrząszcz ze mnie kpi! A wyglądał tak miło... – Jesteś tak śliczny, jak klejnot. Dawno nie widziałem równie pięknych kolorów – rzekł chrząszcz. – Twój gatunek jest coraz rzadszy, mój mały. Jesteś prawdziwym skarbem. Zacząłem się przyglądać podejrzliwie swoim łapkom. Nie widziałem w nich niczego nadzwyczajnego. Takie sobie króciutkie, czarno zielone łapki. A do tego byłem taki długi, gruby i niezgrabny..... I ta jaskrawa zieleń w czarne i żółte plamy ... okropność! Poczułem sie jeszcze bardziej zawstydzony, ale ciekawość zwyciężyła. Nie uciekłem, tylko skupiłem się i słuchałem tego, co mówi do mnie mój towarzysz. Gdzieś w środku czułem rozchodzące się przyjemne ciepło i przemykające mi w głowie pytanie. Czy naprawdę dla kogoś mogę być piękny? Czy to znaczy, że naprawdę nie szpecę swoją osobą świata? Tymczasem mój towarzysz kontynuował opowieść. – Gdybym miał ciałko takie silne jak twoje,
str. 30
o wiele łatwiej byłoby mi turlać kulkę – westchnął ze smutkiem. Zaniemówiłem. Zrozumiałem, że nie żartował. Naprawdę był zauroczony moim wyglądem. Tym samym, z powodu którego zadręczałem się od momentu wyklucia z jajka. I wydawał się wcale nie dostrzegać swojej doskonałości! – Ale przecież... – wyjąkałem, jeszcze ciągle nie mogąc się otrząsnąć ze zdumienia – ja cię podziwiam! Patrzę jak toczysz swoją kulkę z taką wytrwałością i wysiłkiem, jak codziennie przemierzasz tę samą trasę, żeby nakarmić swoją rodzinę. Widzę jak lecisz w jedną stronę ... Tu zatrzymałem się na chwilkę i westchnąłem: – Lecisz. Tak bardzo chciałbym umieć latać! Jesteś taki silny i odważny. Twardy i niepokonany – zachwycałem się dalej. Chrząszcz gapił sie na mnie ze zdumieniem takim, z jakim ja patrzyłem na niego chwilkę wcześniej. Nagle, jak na dany sygnał, obaj zaczeliśmy sie śmiać. Serdecznie, na całe gardło, do łez. Śmialiśmy się, bo zrozumieliśmy, że każde z nas widziało siebie w krzywym zwierciadle. Uważałem, że jestem gruby, niezgrabny, brzydki i marzyłem, żeby latać. Podziwiałem dzielnego chrząszcza, muzykalne świerszcze i barwne motyle. Tymczasem mój nowy przyjaciel zachwycał się moją soczyście zieloną barwą i muskularnym ciałem, które ja uważałem za zwyczajnie grube i niezgrabne i patrzył na mnie z takim zachwytem, z jakim ja obserwowałem innych mieszkańców okolicy. Śmialiśmy się, aż całkiem opadliśmy z sił. Nagle poczułem, że nie potrzebuję skrzydeł, że jestem zadowolony z tego, kim jestem. Spojrzałem na siebie oczami mojego towarzysza, a on moimi i ... obaj poczuliśmy, że lubimy samych siebie bardziej, niż przed tym krótkim spotkaniem, które odmieniło nasze życie. Pazik spojrzał na gąsieniczkę, która słuchała go z otwartą buzią i uśmiechnął się do niej, patrząc jak otwiera oczy coraz szerzej i szerzej .... – Paziku, czy to znaczy, że ja też jestem piękna? Że naprawdę mogę się podobać? – pytała, wykręcając ciałko i próbując obejrzeć je z każdej strony. – Tak, moja droga, jak najbardziej – odpowiedział motyl. – Paziku, dziwnie sie czuję – wyszeptała gąsieniczka – Tak bardzo chce mi się spać, a jednocześnie mam wielką potrzebę wspięcia się na gałązkę i zbudowania domku. Przecież gąsienice nie mieszkają w domach, co sie ze mną dzieje? – pytała z lękiem gąsieniczka. Motyl objął ją czule i uspokajał.
Medium
Bajecznie Bajka o Paziku
– Dorastasz, mała przyjaciółko. W chwili, w której ujrzałaś własne piękno, swoją doskonałość, w której uwierzyłaś, że jesteś potrzebna, choćby po to, żeby cieszyć czyjeś oczy, przestałaś być zwykłą gąsienicą i stałaś się rusałką. I tak od dzisiaj będę cię nazywał Rusałką. Gąsieniczka westchnęła z zachwytem. – Rusałka? To naprawdę moje imię? Takie piękne? Nigdy dotąd nie miałam imienia… Paziku! Teraz i mnie chce się latać! – zawołała przejęta Rusałka Pazik zaśmiał sie pod nosem – Tak Rusałko. I wkrótce przekonasz się, że to imię bardzo do ciebie pasuje. A teraz idź odpocząć, spotkamy się wkrótce. Przytulił swoją małą przyjaciółkę i odleciał. Tymczasem gąsieniczka postanowiła posłuchać głosu serca i wspięła się wysoko, tak wysoko jak tylko dała radę. Znalazła wygodną gałązkę, przyczepiła się do niej jedwabnym sznureczkiem i znieruchomiała. Pomyślała, że po tym pełnym wrażeń dniu należy się jej odpoczynek. Ziewnęła i zapadła w sen. Nikt nie wie, jak długo spała. Pewnego dnia zbudziła się, czując się inaczej. Lekko, radośnie. Rozejrzała się dookoła i ze zdumieniem stwierdziła, że jest w jakimś małym, przytulnym pomieszczeniu. Było jej tam nieco ciasno, więc zaczęła się wiercić. Wierciła się, kręciła, aż jej domek pękł jak dojrzały strąk groszku, a promienie słońca zajrzały do środka. Były takie śliczne i ciepłe, że Rusałka postanowiła wyjść, ogrzać się w nich. Pracowicie przeciskając sie przez szczelinę w kokonie, wreszcie wyszła na wierzch i moooooocno się przeciągnęła. Ze zdumieniem zobaczyła, że z pleców wyrasta jej coś dziwnego, małego i pomarszczonego. Usiłując obejrzeć tę dziwną rzecz, zaczęła nią machać ile sił. Z każdym ruchem te pomarszczone rzeczy sta-
str. 31
wały sie coraz większe, coraz bardziej kolorowe, aż Rusałka ze zdumieniem i zachwytem zobaczyła, że ma kolorowe skrzydła motyla. „To niemożliwe!“ pomyślała i w tej samej chwili zobaczyła, że nadlatuje w jej kierunku Pazik. – Paziku, co sie stało? Zdrzemnęłam się tylko chwilkę, a kiedy się obudziłam, na moim grzbiecie pojawiły sie skrzydła motyla! Czy ja nadal śpię? Paziku, czy możesz mnie uszczypnąć?! – paplała przejęta Pazik roześmiał się serdecznie i powiedział: – Kochana Rusałko, ty jesteś motylem. Pięknym i barwnym. Pamiętasz naszą ostatnia rozmowę? Kiedy mówiłem ci, że dostrzegłaś swoje dobre cechy, polubiłaś siebie i teraz życie już nigdy nie będzie takie samo? Zawsze byłaś doskonała, ale trwałaś w uśpieniu, a teraz kiedy uwierzyłaś choć troszkę w swoją Moc, dorosłaś i stałaś się cudownym motylem. Chodź, pokażę ci jak wygląda z góry nasza łąka. Poszukamy kwiatów z najpyszniejszym nektarem, będziemy tańczyć z wietrzykiem i przeglądać się w kroplach rosy, a wieczorem zasypiać przy dźwiękach pieśni granych przez orkiestrę świerszczy. Chodź Rusałko, przyjaciółko.... Odlecieli zawieszeni między błękitnym niebem, a wielobarwną łąką, kąpiąc sie w słońcu i snując swoją opowieść kolejnym małym gąsieniczkom, które nie wierzyły, że są motylami... W każdym z nas jest uśpiony motyl. I kiedy tylko uwierzymy, że jesteśmy komuś potrzebni, że inni widzą w nas doskonałość, możemy stać się barwnymi motylami i spełniać swoje marzenia. A także opowiadać innym "gąsieniczkom" o drodze, którą pokonaliśmy i o tym, że ... warto lubić siebie takimi, jakimi jesteśmy. Magdalena Kaczyńska
Medium
Aniele który piórem muskasz ślady moich marzeń pochyl się proszę nade mną owiń mnie skrzydłem i zanieś tam gdzie żyje nadzieja Uśmiechem rozpędź mrok nalej wiary do szklanki wznieś toast za spełnienie (Szarotka)
Prosperująco
Krzysztof Jankowski
Zdrowe myślenie Zdrowe i pozytywne myślenie przynosi zdrowe i pozytywne życie
Powszechnie wiadomo, że na wytworzenie lub pozbycie się przyzwyczajenia potrzeba czasu. Ustalono, że niezbędne minimum to 30 dni. To bardzo długo, gdy zmagasz się z samą sobą i uruchamiasz całą siłę woli, aby robić rzeczy, o których wiesz, że są dla ciebie korzystne. Jakiś czas udaje ci się wytrwać, ale w końcu znowu popadasz w stare nawyki. Pragniesz zmiany, ale w jakiś sposób twoje dobre intencje napotykają na wewnętrzny sabotaż. Nie udaje ci się utrzymać wysokiej motywacji i stwierdzasz: „taki już jestem”. Godzisz się z losem i masz poczucie, że nie uda ci się nic zmienić, bo wymaga to nadludzkiego wysiłku. Mam dla ciebie dobrą wiadomość: to można zmienić. Podsunę ci metody i techniki, które pozwalają zmienić sposób myślenia o sobie i reagowania w różnych sytuacjach. Psychologowie udowodnili, że to, co robisz i to, co czujesz jest bezpośrednią konsekwencją twojego myślenia. Jeśli chcesz zmienić postępowanie i jednocześnie pozbyć się uczucia, że walczysz sama ze sobą, powinnaś zmienić przekonania, które kontrolują twoje postępowanie. Sprawność umysłowa, podobnie jak sprawność fizyczna, nie przychodzi sama z siebie. Jeśli chcesz uzyskać sprawność umysłu, musisz poddać się treningowi umysłu.
str. 33
Twoja motywacja i powodzenie w każdym przedsięwzięciu zależą od wiary w to, o co walczysz. Trening umysłu buduje i utrzymuje twoje zaufanie do własnych możliwości. Ty sam możesz decydować, w co wierzyć i o czym myśleć. Przez twój mózg przebiega codziennie ponad 60 000 myśli. Te myśli są formą rozmowy z samą sobą, a sposób, w jaki ze sobą rozmawiasz ma duży wpływ na twoje uczucia, nastroje, osobowość, wyobrażenie o sobie i postępowanie. Twoja wewnętrzna rozmowa kontroluje twoją drogę życiową. Problem tkwi w tym, że tak duża część tej rozmowy ma wydźwięk negatywny. W większości przypadków nasze postrzeganie siebie powstaje z sumy, fałszywych często, sądów innych ludzi o nas. Może mówiono ci w dzieciństwie, że jesteś leniwy, nieśmiały lub niezdarny. Takie fałszywe „prawdy” nieustannie wysłuchiwane, w końcu stają się twoimi własnymi przekonaniami. Te negatywne poglądy panoszące się w twoim umyśle, hamują twój rozwój i powstrzymują cię przed wykorzystaniem całego swojego potencjału. Trening umysłu jest jednym ze sposobów, które mogą ci pomóc w przełamaniu negatywnego postrzegania siebie i w wypracowaniu wizerunku twoich marzeń. Pierwszym krokiem, przed przystąpieniem do treningu umysłu, jest przegląd twojej świadomości. Pomoże ci w tym prowadzenie dziennika twoich myśli i uczuć. Jednocześnie będziesz mógł ustalić, jakie przeszkody należy usunąć ze swojej psychiki.
Medium
Prosperująco Zdrowe myślenie
W miarę jak zaczniesz inaczej myśleć, w sposób naturalny nastąpi zmiana twojego zachowania.
wyobrażonej. W tym kroku stosujesz wizualizację afirmacji na swój temat, nawet, jeśli wydają się one czystą fantazją. To bardzo ważny etap. Twoja podświadomość nie zapamiętuje słów ani zdań, a tylko obrazy. Odczytuj głośno swoje pozytywne afirmacje i wypełniaj codziennie swój umysł pozytywnym Wraz z tym przyjdzie zmiana własnego wy- wizerunkiem swojej osoby. Po prostu to rób! I to obrażenia o sobie. Kiedy osiągasz w życiu to, do jak najczęściej. Powtarzanie przynosi zmianę. czego usilnie dążysz, poprawia się twoje samopoczucie, co natychmiast zauważa twoje otoczeStajesz się takim, jakim się nie. Trening umysłu daje ci kontrolę nad dalszym widzisz. twoim życiem. Krok pierwszy – wymień wszystkie swoje poBądź cierpliwy... Przez lata byłeś poddawany zytywne cechy, wszystko, co uważasz za swoje zalety – zarówno te związane z wyglądem fizycz- wpływom, które wytworzyły tkwiące teraz w tobie nym, jak i osobowością. To ćwiczenie zapewni ci przekonania i zachowania. Bądź też wytrwały. Zobaczysz, że zmiana nastąpi. dobre samopoczucie. Pierwszy krok w treningu umysłu masz już za Teraz wymień cechy, jakie chciałbyś mieć. Co byś chętnie dodał do sporządzanego zestawu? sobą. Jeśli uważnie zapoznałeś się z moimi suJakie cechy musisz w sobie rozwinąć, aby osiąg- gestiami, wiesz, że należy przełamać negatywne nąć cel, jaki sobie wyznaczyłeś? Może chciałbyś postrzeganie siebie samego i wypracować swój być bardziej asertywny i umieć powiedzieć „nie”, pozytywny obraz. Przyzwyczaić się lubić samego siebie i uwierzyć w swoje siły. Teraz przedstawię kiedy tego wymaga twoje dobro? Kiedy już twoja lista będzie gotowa, wypracuj technikę zwaną „przeprogramowaniem a-B-c”. afirmację dla każdej pożądanej cechy. Afirmacja Zmieni ona twój sposób myślenia, pozwoli ci zato pozytywne oświadczenie, że jakiś pomysł lub panować nad emocjami i przejąć kontrolę nad fakt są dobre. Możesz „afirmować” istnienie po- twoim życiem. Nasz mózg jest zbudowany z 12 miliardów zytywnych cech w sobie i swoim życiu, mimo że komórek zwanych neuronami. Każdy neuron powszystko wskazuje, iż wcale ich nie posiadasz. Stwórz w swoim umyśle wyobrażenie siebie siada wypustki, które służą do przekazywania kotakim, jakim chciałbyś być. Wypełnij je wszystkimi munikatów. Do połączenia neuronów dochodzi szczegółami: obrazami, dźwiękami, zapachami za pośrednictwem specjalnych styków zwanych i wszechogarniającym dobrym samopoczuciem. synapsami. Tu następuje przekazanie informacji Niech przypomina pełnometrażowy film, który bę- z jednego do drugiego. Pojedynczy neuron jest dziesz oglądać jak najczęściej. Doceń siłę dzia- zdolny do utworzenia 50 000 synaps z innymi łania swojej wyobraźni. Przechowasz w umyśle neuronami, w ten sposób budując sieć ponad te pozytywne uczucia i doświadczysz wzrostu sa- 100 bilionów synaps. Kiedy utworzona w ten spomooceny. Osiągniesz to, co stworzyłeś wyobraź- sób „droga”, którą biegną komunikaty jest wykorzystywana wielokrotnie, rozwija się wzorzec nią! Naukowcy odkryli, że bank pamięci w na- umysłowy, który u każdego człowieka jest nieposzym mózgu reaguje dokładnie tak samo na wtarzalny. Odruchy warunkowe mogą jednak każdą informację, jaką mu dostarczasz. Nie po- działać przeciwko tobie wtedy, gdy chciałbyś trafi odróżnić informacji rzeczywistej od informacji zmienić zakodowany wzorzec umysłowy.
str. 34
Medium
Prosperująco Zdrowe myślenie
Wzorzec umysłowy to ślad w pamięci utworzony w tkance mózgowej dla zapamiętania czegoś, czego się doświadczyło wiele razy.
jego uczucia lub zachowania, dopóki nie zmienisz „B” – sposobu myślenia o sytuacji lub osobie. Załóżmy, na przykład, że pracujesz z szefem, który zawsze wybucha gniewem, kiedy coś mu nie wychodzi i wyładowuje swój gniew na tobie. To jest „a” – sytuacja. Twoja reakcja na sytuację – „c” – to kulenie się ze strachu, ucisk w żołądku oraz poczucie winy. Twoje „B” – proces myślowy, z którego wyJeśli widzisz coś, słyszysz, czujesz, wąchasz, nika powyższe uczucie i zachowanie, skłania cię dotykasz lub smakujesz raz po raz, twój mózg do interpretacji, że jesteś w jakimś stopniu odpobuduje nawyk rozpoznawania tego zjawiska. wiedzialny za zaistniałą sytuację. Kiedy doświadczasz go na nowo, twój mózg uruKiedy jest już po wszystkim, analizujesz wychamia istniejące wzorcowe myślenie, a ty readarzenie i stwierdzasz: „dlaczego ja zawsze gujesz warunkowo (rutynowo). Czy musisz, na czuję się odpowiedzialny za jego wybuchy emoprzykład, świadomie kontrolować każdy gest pocjonalne? Chciałbym móc zachować spokój trzebny do uruchomienia samochodu czy zamyi obiektywizm i zapytać go, dlaczego właściwie kania i otwierania drzwi? Nie, robisz to na mnie krzyczy”. Aby to osiągnąć, należy przeautomatycznie. Odruchy warunkowe pozwalają łamać swą rutynową reakcję – popłoch i poczucie twojemu umysłowi myśleć o innych sprawach winy i zaprogramować takie zachowanie, jakie w czasie, gdy wykonujesz dobrze wyuczone wydaje ci się adekwatne do sytuacji i nie godzące czynności. Gdyby nie ten mechanizm, twoje w twoje poczucie wartości. Musisz ujrzeć oczami życie byłoby bardzo ubogie, a możliwości ograwyobraźni całą scenę i w momencie, w którym niczone. Odruchy warunkowe mogą jednak dzianastępuje twoja niepożądana reakcja „wyreżysełać przeciwko tobie wtedy, gdy chciałbyś zmienić rować" – im bardziej obrazowo, tym lepiej – syzakodowany wzorzec umysłowy. tuację, w której nie poddajesz się wybuchowi Proces „przeprogramowania a-B-c” pozwala szefa, lecz potrafisz się jej przeciwstawić. Po proci na reagowanie zgodnie z twoją wolą. Tę zdolstu chcąc zmienić „c”, musisz wyobrazić sobie ność do zmiany nazywa się plastycznością. „B” siebie reagującego w tej sytuacji spokojnie kontroluje twoje postępowanie. Jeśli przeprograi obiektywnie. Powtarzanie tego procesu wizualimujesz „B”, wynikające z niego zachowanie zacji spowoduje, że w końcu uformujesz syzmieni się. napsę, która pozwoli ci myśleć i reagować Na ogół nie można zmienić „a”, czyli sytuacji w pożądany sposób w konkretnej sytuacji. lub osoby. Nie można również zmienić „c” – two-
str. 35
Medium
Prosperująco Zdrowe myślenie
Spróbuj sam. Pomyśl o czymś, co powoduje, że reagujesz w sposób, z którego nie jesteś zadowolony. Teraz przeprowadź proces myślowy, który chciałbyś, aby wystąpił przy następnej podobnej okazji. Zauważ, jak to zmienia twoją reakcję emocjonalną, twoje zachowanie. Użyj swojej wewnętrznej siły (wyobraźni), wizualizując ten proces myślowy i odpowiedź emocjonalną w umyśle.
Kluczem do powodzenia jest przeprogramowanie poprzez częste powtarzanie, które uruchomi nową „ścieżkę” w umyśle.
Pamiętaj, twój umysł nie potrafi odróżnić procesu wyimaginowanego od rzeczywistego. Uzyskujesz to, co widzisz, niezależnie od tego, czy
oglądasz realny świat, czy wytwór swojej wyobraźni. Jeśli wydaje ci się to niezbyt przekonujące, zbyt odległe od twojego własnego doświadczenia i przekonania o swoim realizmie i trzeźwości sądów, gdy uważasz, że tylko osoby „bujające w obłokach" nie potrafią odróżnić prawdy od wyimaginowanej fikcji, możesz przeprowadzić proste doświadczenie. Stań przed lustrem, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś na słonecznej łące wśród wspaniale pachnących ziół i kwiatów. Otwórz oczy. Jaki masz wyraz twarzy? A teraz wyobraź sobie coś wyjątkowo odpychającego. Trudno powstrzymać dreszcz obrzydzenia, prawda? A przecież mocno stąpasz po ziemi. Spójrz na to zadziwiające zjawisko pozytywnie. Trening umysłu to wspaniałe narzędzie, za którego pomocą możesz osiągnąć kontrolę nad swymi reakcjami i poprawić swoją osobowość. Krzysztof Jankowski http://www.akademiaharmoniizycia.pl
Zapraszamy na szkolenie on-line
Jak Zwielokrotnić Skuteczność Postanowień Noworocznych (i nie tylko) Wykorzystując Najnowszą Wiedzę Z Zakresu Funkcjonowania Twojego Mózgu Oraz Sprawdzoną Technikę Coachingu? Czyli W Jaki Sposób Realizować Cele Urzeczywistniając Swoje Marzenia.
(http://www.energiazyciowa.pl/strategia-urzeczywistnienia-marzen/index.html )
str. 36
Medium
Praktycznie
Bogusława M. Andrzejewska
Analiza z wyglądu Nieinwazyjna Analiza Osobowości — w skrócie NAO — zawiera w sobie takie nowoczesne elementy oceny charakteru człowieka, jak mowa ciała, analiza wypowiedzi i analiza z wyglądu. Na temat mowy ciała napisano już tomy w różnych językach, natomiast dwie pozostałe metody są mniej znane, a warte rozpowszechnienia ze względu na ich skuteczność i nieinwazyjność. Obie zostały opracowane i doświadczalnie potwierdzone przez znakomitego polskiego psychologa i psychografologa Dariusza Tarczyńskiego. Analiza z wyglądu jest genialna w swojej prostocie i dzięki temu bardzo łatwo ją opanować i korzystać z jej możliwości. Działa podobnie jak inne sposoby analizy ludzkiego wnętrza, jest jednak dużo łatwiejsza, gdyż opiera się na prostym kluczu. Znając go, można swobodnie rozwijać interpretację, bez obaw, że nie zrozumiemy jakiegoś szczegółu. Podłożem do analizy jest wygląd osoby: ubranie, uczesanie, biżuteria, torebka lub teczka, buty, okulary, ewentualnie tatuaże, a także pewne charakterystyczne cechy ciała, np. otyłość. Jak widać zdobycie odpowiednich danych nie nastręcza żadnych trudności. Jak w każdej innej metodzie, tak i tutaj panuje zasada: im częściej daną osobę widujemy, im więcej wiemy na temat, w co najchętniej się ubiera, jakie kolory czy dodatki preferuje, tym nasza analiza jest dokładniejsza. Zanim przejdziemy do szczegółów metody warto się zastanowić: jak to działa? Jak na podstawie wyglądu, a mówiąc w skrócie — ubrania, można określić mocne i słabe strony jego właściciela? Przecież nie suknia... A jednak od zarania dziejów oceniano ludzi według ich wyglądu. Na tym zresztą bazują zachodni dyktatorzy mody, którzy niepodzielnie rządzą niezliczonymi rzeszami kobiet uzależnionych od metki ze sławnym nazwiskiem. Chociaż to szaleństwo na szczęście nie ogarnęło jeszcze naszego kraju, pamiętajmy,
str. 37
że i w Polsce mówiono: „poznać pana po cholewach”. A cholewka buta, jak wiadomo, może być czysta i błyszcząca lub brudna i zaniedbana, elegancka lub stara i zniszczona, wykonana z cielęcej skórki lub z taniego skaju, twarda i gruba lub miękka i delikatna. Spójrzmy, ile można powiedzieć o człowieku wyłącznie na podstawie cholewki jego buta. Już wiadomo czy jest zadbany, czy brudas, bogaty czy niezamożny, praktyczny czy elegant. Nietrudno także zauważyć, że to w co się ubieramy, ma wpływ na nasze samopoczucie. Kiedy jesteśmy rozdrażnieni, podświadomie szukamy rzeczy o uspokajającym, na przykład fioletowym, odcieniu. Kiedy brakuje nam energii do działania, otaczamy się pobudzającą czerwienią. Kiedy chcemy sobie poprawić samopoczucie (dotyczy to zwłaszcza pań), wkładamy na siebie coś nowego, eleganckiego. W wytwornej sukni lub smokingu czujemy się piękni i wspaniali lub wręcz przeciwnie: jest nam duszno, ciężko i sztucznie. W szlafroku lub dresie natomiast czujemy się wyluzowani i swobodni. Skoro wiemy, że to co mamy na sobie, wpływa na nasz nastrój, przyjmijmy, że to działa także w drugą stronę. To nasze wewnętrzne problemy, dramaty, potrzeby kształtują sposób ubierania się. To one dyktują, co na siebie włożymy dzisiejszego dnia. Mogę to również określić inaczej: to, co mamy na sobie, pokazuje, co dręczy nas wewnątrz. Jeśli na przykład czuję się spięta i ubieram na siebie fioletową koszulę, bo w podręcznikach do chromoterapii, czyli leczenia kolorami, wyczytałam, że fiolet uspokaja, to tak naprawdę chcę chociaż trochę oderwać się od rzeczywistości, od tych wszystkich przyziemnych spraw i kłopotów, które tak bardzo dały mi się we znaki. Marzę o chwili ciszy, o czymś poza naszą męczącą ziemską egzystencją. Może jakaś krótka medytacja, może modlitwa, może jakieś
Medium
Praktycznie Analiza z wyglądu
czary-mary, dzięki którym rozwieją się nękające w pracy problemy, kłótnie z bliskimi, utarczki ze złośliwym sąsiadem. Proszę wierzyć, że można wysnuć o nas opowieść na podstawie kolorów, fasonów, wzorów odzieży, którą zakładamy na siebie. Wybierając taką, a nie inną, sukienkę czy koszulę, mówimy: ten kolor lubię, w tym fasonie dobrze się czuję, to mi odpowiada. Innymi słowy, np. potrzebuję fioletu, potrzebuję ukojenia, potrzebuję oderwania się od szarej rzeczywistości, bo zmęczyły mnie codzienne kłopoty. Ktoś może zaprotestować, że ludzie kierują się modą i w związku z tym noszą wszyscy to samo, a przecież każdy ma inne kłopoty. Zróbmy prosty eksperyment. Kiedy znajdziemy się w grupie ludzi, na przykład na jakimś spotkaniu, w sklepie albo autobusie, wybierzmy sobie jedną modnie ubraną osobę. A później rozejrzyjmy się wokoło i spróbujmy znaleźć 10 osób ubranych mniej więcej tak samo jak ona, to znaczy np. w zieloną bluzkę w pionowe paski, czarne spodnie rurki, srebrne buty na platformie i srebrne kolczyki w kształcie kółek w uszach. Nie udało się? Poszukajmy chociaż pięciu. Nie ma? To znajdźmy chociaż jeszcze jedną podobnie
str. 38
ubraną kobietę. Założę się, że nawet jeśli ma na sobie takie same spodnie i buty, to bluzka jest w innym kolorze, a w uszach ma złote gwiazdki zamiast srebrnych kółek. A przecież podczas analizy musimy wziąć pod uwagę jeszcze takie elementy, jak długość włosów, spinka, zegarek lub bransoletka, torebka, pasek, może żakiet. Jaki będzie zatem wynik eksperymentu? Jestem pewna, że nie znajdziemy dwóch jednakowo ubranych osób. Nawet bliźniaczki mogą różnić się od siebie jakimś szczegółem. Moda wyznacza tylko pewien trend, a każdy i tak założy na siebie to, co lubi i w czym czuje się dobrze. Ważnym elementem analizy jest pierwsze wrażenie, jakie robi na nas dana osoba. Spróbujmy najpierw popatrzeć na całą sylwetkę i określić czy jest ona schludna, zadbana, elegancka, harmonijna, czy może wręcz przeciwnie. Nieharmonijne zestawienie kolorów, czy faktury materiałów bez wątpienia szybko rzuci się w oczy i mimowolnie wyczujemy u takiej osoby wewnętrzne rozchwianie i wyraźne nasilenie problemów. Jakie są to problemy, będziemy mogli ocenić na podstawie barwy odzieży, rodzaju tkaniny i innych szczegółów.
Medium
Praktycznie Analiza z wyglądu
Ogólny wygląd człowieka mówi bardzo dużo o tym, jaka ta osoba jest w rzeczywistości. Nie bez przyczyny, kiedy idziemy na ważne spotkanie, na przykład poznać przyszłych teściów albo ubiegać się o dobrą posadę, ubieramy się szczególnie starannie. Po co, skoro nie suknia zdobi człowieka? Otóż dlatego, że doskonale zdajemy sobie sprawę z niewerbalnego języka naszego wyglądu. Kiedy zależy nam na tym, aby zrobić dobre wrażenie, ubieramy się elegancko, co ma, w naszym odczuciu, przekazać odbiorcy: jestem zadbany, mam dobry gust i zabezpieczenie materialne. Jednocześnie uśmiechamy się uprzejmie i heroicznie zwalczamy potrzebę ziewania, co ma na celu wysłanie kolejnej informacji: jestem miły i kulturalny. Nasze ruchy są wyważone i powolne, co ma przekazać odbiorcy: jestem opanowany i spokojny, a więc godny zaufania. Jeśli kobieta założy na siebie całą rodową biżuterię, to wysyła sygnał: jestem bardzo bogata i pochodzę z dobrej rodziny. Mężczyzna może pochwalić się drogim wiecznym piórem lub złotym Rolexem, co ma oznaczać: jestem zamożnym biznesmenem, radzę sobie w życiu doskonale. Oczywiście wszystkie te rekwizyty, podobnie jak garnitur czy suknię, możemy wypożyczyć i w rzeczywistości jesteśmy raczej zadłużeni u sąsiadów, niż zabezpieczeni materialnie, ale nie o to przecież chodzi. Liczy się wrażenie, jakie chcemy wywrzeć na przyszłym szefie lub teściach. Nie suknia zdobi człowieka, a jednak to od tej „sukni” może zależeć nasza przyszłość uczuciowa, czy zawodowa. O wiele trudniej przyjdzie nas oszukać komuś, kogo widujemy w codziennych, domowych szatkach. Powszednie, zwykłe ubranie pokazuje człowieka takim, jakim jest naprawdę. To nie maska założona w celu zjednania sobie ważnej osoby, ale prawdziwa postać. Są ludzie, którzy po przyjściu z pracy natychmiast przebierają się po domowemu. Najczęściej w porozciągany dres lub wypłowiały szlafrok. Proszę nie wierzyć, że robią to w celu uchronienia ubrania przed zabrudzeniem lub dla swobody ruchów, żeby można było na przykład wygodnie ułożyć się na tapczanie przed telewizorem. Wygoda jest tylko wymówką, za którą kryją się prawdziwe motywy tej przebieranki. Może brak szacunku dla domowników: „nie zależy mi na tobie ani na twoich uczuciach, możesz sobie o mnie myśleć co ci się
str. 39
podoba”. A może ta osoba czuje się dokładnie tak, jak wygląda jej znoszony szlafrok i rozdeptane kapcie, może chce taka być dla swoich najbliższych? Czy podomka nie kojarzy nam się z chorobą, ze szpitalem, z kimś słabszym, wymagającym opieki? Może ten strój nie jest niczym innym, jak wołaniem o troskę, o usłużenie, podanie herbaty czy kawy? Zupełnie inaczej przemówi lekka sportowa bluza i zgrabne dżinsy lub czysty i ładny dres o żywych kolorach. Szczególnie, jeśli założy ją osoba, która z racji swojego zawodu zmuszona jest do spędzenia kilkunastu godzin w służbowym uniformie. Zamiana garnituru z krawatem, obowiązkowej garsonki, czy też kolejowego mundurka na ładną flanelową koszulę i spodnie jest formą uwolnienia się z pewnych wymuszonych pracą struktur i analiza tej odzieży jest bardziej odpowiednia niż ocenianie prążków na służbowym krawacie. Jeśli jednak jest to porozciągany, brudny dres i rozdeptane kapcie, to wówczas w środku drzemie niechluj, któremu tak naprawdę nie zależy na własnym wyglądzie. Nie zależy mu też na opinii najbliższego otoczenia. Żona i dzieci to dla niego coś gorszego od szefa, czy koleżanki z pracy. Warto się przyjrzeć, jak taki człowiek reaguje w chwili nieoczekiwanej wizyty. Kogo przyjmuje w poplamionych ciuchach, a dla kogo w panice chowa się w łazience i przebiera w czyste rzeczy. Osobnik ten pokaże, jak zgrabnie podzielił ludzi na lepszych i gorszych. A co z tego wynika, dowiemy się po bardziej szczegółowej analizie. Metoda analizy z wyglądu jest też sposobem na zrozumienie tego, co dzieje się na świecie, jakim naciskom podlega obecnie młodzież i co jest dla młodych ludzi najtrudniejsze. Wystarczy zastanowić się nad tym, jak ubierają się nastolatki, jakie wymyślają sobie fryzury i ozdoby, jakie noszą buty, aby zrozumieć, co ich najbardziej boli. Po zapoznaniu się z analizą z wyglądu spróbujmy sami wyciągnąć wnioski. Mogą być zaskakujące. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Krzysztof Jankowski Moc kolorów lowania funkcji naszego organizmu. Jeśli przypisywanie kolorom tak zasadniczej roli uznacie za Kolor to klucz, który pozwala nieuzasadnione, przypomnijcie sobie o falach człowiekowi odbierać stosowne niewidocznych w spektrum elektromagnetycznym – począwszy od bardzo długich fal radiowibracje twórczego ducha. wych i promieni podczerwonych po krótsze Już nasi praprzodkowie wierzyli, że kolory mają promienie ultrafioletowe, promienie Roentgena pozytywne lub negatywne oddziaływanie, dlatego i promienie gamma. Nie ma chyba wątpliwości, pokrywali ściany jaskiń i grobowców barwami, że wszystkie one realnie na nas oddziałują. Dlaczego więc widoczna część spektrum nie miaktóre miały siłę ochraniającą. Chociaż współczesna nauka potrzebowała łaby również wpływać na ludzkie ciało? dużo czasu, aby to zaakceptować, kolory mają Instynktownie uznajemy działanie kolorów, kiedy olbrzymi wpływ na każdego z nas. Coraz więcej je wykorzystujemy do opisu naszych uczuć. Patznajduje się dowodów na to, że barwy mogą od- rzymy „przez różowe okulary”, kiedy mamy wspamieniać nasz stan umysłu i emocji, odkrywać niałe samopoczucie, „zielono mi” mówimy, gdy cechy naszej osobowości, wpływać na nasz chcemy wyrazić uczucie beztroski i rozluźnienia, wybór, zmieniać nasze poczucie czasu, odległo- a smucimy się w kolorze blue. ści i wagi oraz przyspieszać proces zdrowienia. Kolor wywołuje reakcję Kolor to odbite światło. Postrzegamy go dzięki zdolności oka do rozróżniania fal świetlemocjonalną, która wyzwala nych różnej długości lub częstotliwości. Ta elekfizyczną reakcję ciała. tromagnetyczna fala dociera do nas ze Słońca, za pośrednictwem skóry i oczu przenika nasze Czerwony i pomarańczowy są powszechnie ciało i przesyła sygnały do mózgu. Kolor to ta sama energia, którą pochłania nasze ciało w cza- uznane za kolory „ciepłe”; podniecają nas, dosie opalania się, tylko w słabszej dawce. Kolory słownie podnosząc ciśnienie krwi, przyspieszając jasne i ciepłe posiadają wysoką energię. Mają tętno i zwiekszając temperaturę ciała. Pomarańone najdłuższe fale ze wszystkich barw widzial- czowy czyni człowieka niecierpliwym i niestrunych. Natomiast chłodne błękity i fiolety mają dzonym, daje mu zastrzyk energii i chęci do znacznie mniejszą energię, a ich fale należą do działania. Kolor czerwony jest najmocniejszy najkrótszych. Światło i kolor, który jest wrażeniem i najdłuższy w spektrum barw widzialnych, wyświatła, źródłem pasywnej energii słonecznej, wiera największy wpływ na siatkówkę i wzbudza stanowią ważny zewnętrzny bodziec do kontro- największe emocje.
str. 40
Medium
Praktycznie Moc kolorów
Zieleń i niebieski, kolory „zimne”, działają na organizm uspokajająco i relaksująco. Dlatego gabinety dentystyczne powinny być malowane na niebiesko lub zielono. Niebieska sypialnia jest korzystna dla osób cierpiących na bezsenność, a przy tym podobno pomaga zapamiętywać sny. Błękit obniża aktywność ciała, ale i stymuluje akcję mózgu. Z kolei położona w środkowej części spektrum zieleń, oprócz efektu uspokajającego i wyciszającego zmniejsza także wysiłek wzroku. Psychologia pracy zaleca odcienie neutralne w biurach i miejscach do nauki, w celu opóźnienia procesu zmęczenia. Akcenty fioletu i wrzosu mają zwiększać w pracy stopień wykorzystania intuicji. Natomiast czerwień, żółć i pomarańczowy pobudzają apetyt, zwłaszcza pomarańczowy, który jest również kojarzony z taniością lub łatwą dostępnością. Nie przez przypadek większość barów szybkiej obsługi korzysta w swoim wystroju z kombinacji tych trzech kolorów.
Eksperci od kolorów twierdzą, że dobry stan zdrowia zależy od dostępu do wszystkich kolorów w spektrum.
Większości rodzajów sztucznego oświetlenia brakuje niektórych kolorów, co może prowadzić do „niedoświetlenia”. Typowe oświetlenie w klasach szkolnych wywołuje nadaktywność wśród uczniów. Kiedy zostaje zastąpione oświetleniem, zawierającym pełne spektrum, zachowanie dzieci poprawia się radykalnie. Terapia światłem o pełnym spektrum jest również stosowana do zwalczania depresji, występującej w zimie w okresie krótszych dni i zmniejszonego dostępu do światła dziennego. Współczesna medycyna stosuje terapię kolorami także przy innych chorobach i dolegliwościach. W niektórych szpitalach noworodki z żółtaczką są leczone niebieskim światłem. Socjologowie stosują wiedzę Z niewiadomych przyczyn to samo niebieskie światło, które pomaga dzieciom, wywołuje rozo wpływie kolorów na ludzkie drażnienie u pielęgniarek i lekarzy. Udaje się je zachowanie, do kontrolowania poważnie zmniejszyć, jeśli w pokoju dodatkowo działań antyspołecznych. zainstaluje się małe źródło żółtego światła. Jeśli pozostawia się zapalone światło o pełnym spekJedno z bardziej zadziwiających odkryć, co trum nocami od trzynastego do siedemnastego do wpływu koloru na stan umysłu dotyczyło słod- dnia cyklu miesięcznego, osiąga się wyregulowakiego różu. Okazało się, że osłabia on skłonności nie cyklu kobiety. agresywne, a nawet zmniejsza siłę fizyczną. Osoby cierpiące na migreny doświadczyły Sprawdzono to w 1500 amerykańskich więzie- zaniku bólu lub znacznego jego zmniejszenia po niach i innych instytucjach resocjalizujących. godzinnym leczeniu przy użyciu czerwonego Działanie słodkiego różu było tak silne, że można światła. było zmniejszyć liczbę strażników. To doświadWierzycie już, że kolory mają dużą siłę odczenie wykorzystali niektórzy trenerzy piłkarscy, działywania? Jak więc sprawdzić, które z nich są malując na ten kolor ściany w szatniach gości, dla was właściwe? Przeprowadźcie test: zamknijaby osłabić agresję u przeciwników. cie oczy i wyobraźcie sobie, że spędzacie goZ kolei ciemne kolory mogą potęgować agre- dzinę zanurzeni w swoim ulubionym kolorze. sję. Drużyny piłkarskie i hokejowe, które nosiły Jeśli ta fantazja sprawia wam przyjemność, to czarne stroje, zdobywały więcej punktów karnych znaczy, że nie tylko znaleźliście swój ulubiony niż inne, a jeśli drużyna zmieniła kolor strojów kolor, ale że ma on przy tym korzystne oddziałyz jaśniejszego na czarny, liczba jej punktów kar- wanie na waszą psychikę. Nie poprzestawajcie nych wyraźnie wzrastała. jednak na tym jednym. Na szczęście większość Barwa jest tylko jedną z cech koloru. Jego z nas ma więcej niż jeden ulubiony kolor. złożoność jest równie ważna dla siły oddziaływania na emocje. Niedawne odkrycia wskazują, że Krzysztof Jankowski światło złożone ze wszystkich kolorów, to znaczy http://www.akademiaharmoniizycia.pl światło zawierające pełne spektrum, stwarza najzdrowsze warunki otoczenia.
str. 41
Medium
Bogusława M. Andrzejewska
Terapia śmiechem
„W zdrowym ciele zdrowy duch” – mówimy często. Zdarza się nam jednak zapomnieć, ze bywa też odwrotnie: kiedy dusza jest radosna i szczęśliwa, ciało wydaje się zdrowsze i odporniejsze. Ciało i duch wydają się być jednym mocno zależnym wzajemnie układem, tzw. jednością psychosomatyczną. Niektórzy z nas być może zauważyli też, że kiedy w ich życiu wszystko się układa, kiedy przez szereg dni są w radosnym nastroju, omijają ich wszelkie dolegliwości. Chociaż cała rodzina kicha, chociaż w pracy wszyscy narzekają na grypę, nas się nic nie ima, a układ odpornościowy przechodzi sam siebie. Tu można wyraźnie dostrzec dobroczynny wpływ pozytywnego nastawienia. Oczywiście to działa i w druga stronę. Wielokrotnie doświadczamy sytuacji, w których przeżyty stres owocuje przeziębieniem, bólem głowy, skokami ciśnienia. Przyznając spontanicznie: „zdenerwowałam się i teraz źle się czuję”, zauważamy wpływ nastroju na fizyczny stan naszego organizmu. Od tych spostrzeżeń już tylko krok do najweselszej terapii świata, do metody leczenia śmiechem. Od greckiego słowa „gelos” – śmiech powstała naukowo brzmiąca nazwa gelotologia. Platon powiedział: ,,Szaleństwem byłaby chęć leczenia tylko ciała bez leczenia ducha”. Dawno temu dowiedziono, że radosny, spontaniczny śmiech pomaga odreagować wszelakie
str. 42
stresy, konflikty, frustracje, wywierając dobroczynny wpływ na kondycję nie tylko fizyczną, ale także psychiczną. Przez długie stulecia śmiech jako środek leczniczy był propagowany jedynie przez medycynę niekonwencjonalną. Jednym z ojców tej niezwykłej terapii był Norman Cousins z USA, który zachorował na bardzo bolesne zapalenie stawów kręgosłupa. Szansę przeżycia lekarze określili na 1:500. Cousins, szukając ratunku, sam wymyślił dla siebie metodę leczenia: oglądał filmy komediowe, pielęgniarka czytała mu wesołe książki, odwiedzali go przyjaciele, których zadaniem było rozśmieszanie go i utrzymywanie w dobrym nastroju. W krótkim czasie Cousins zaobserwował u siebie znaczną poprawę stanu zdrowia - trapiące go bóle zmniejszyły się, po około dziesięciu minutach "serdecznego" śmiechu mógł zasypiać na co najmniej godzinę. Subiektywnie odczuwane objawy powrotu do zdrowia zostały bezdyskusyjnie potwierdzone przez wyniki badań laboratoryjnych. Norman Cousins wyzdrowiał. Za największego "śmiechologa" uważa się Patch'a Adams'a , który od dziecka marzył, aby być klaunem lub lekarzem. Udało mu się połączyć oba te zawody. Wcielając się w postać klauna, przychodził do przebywających w klinice dzieci i je rozbawiał, odwracając ich uwagę od choroby, bólu i samotności. Dzięki swoim niekon-
Medium
Praktycznie Terapia śmiechem
wencjonalnym metodom pracy, przekonał kolegów lekarzy, że śmiech i radość są bardzo potrzebne chorym ludziom, a dzieciom w szczególności. Dzięki zabawom, czarom, sztuczkom choć na chwilę zapominają o tym, gdzie się znajdują. A to z kolei pomaga im w powrocie do zdrowia. Patch Adams założył w Arlington (stan Virginia) pierwszy szpital, który jest tak zorganizowany, by poddani leczeniu uznanymi metodami pacjenci mieli jak najwięcej okazji do radości. W Warszawie w podobny sposób gelotologię propaguje Fundacja "Dr Clown". W naukowym (N. Bevin) podejściu do tematu wyróżniamy cztery stopnie śmiechu: 1º ,, tchnienie radości” - stwarza możliwość zachowania psychicznego odprężenia, może przejść w stan permanentny. Stanowi szczery wyraz głębokiego, duchowego, radosnego spokoju; 2º chichot – jest progiem do bezgłośnego śmiechu, gdy śmiech ten narasta, zmienia się mimika twarzy i dopiero wtedy można rejestrować wrażenia akustyczne; 3º śmiech z objawami akustycznymi – następuje bezstopniowe przejście od śmiechu cichego do głośnego – śmiech na całe gardło, któremu towarzyszą słabsze lub silniejsze konwulsyjne ruchy ciała, dobroczynnie wpływa na proces oddychania i poprawia krążenie krwi; 4º śmiech do łez – wrażenia akustyczne są mniej silne niż przy trzecim stopniu, ale przebiega z całą gamą ruchów kurczących się mięsni, które "masują" i poprawiają ukrwienie organów wewnętrznych. Przy śmiechu leczniczym najważniejsze są stopnie pierwszy, trzeci i czwarty. Stopień pierwszy prowadzić może do stanu permanentnego, kiedy to człowiek staje się uśmiechnięty na co
str. 43
dzień, uśmiech towarzyszy mu w różnych sytuacjach życiowych. Stopień czwarty jest szczególny dla naszego zdrowia. Jedna minuta wstrząsającego śmiechu jest równoznaczna z 45 minutami rozluźniania się. Oprócz poprawy nastroju, co jak już wiemy wpływa na zwiększenie wydajności systemu immunologicznego, śmiech działa także jak masaż tętnicy szyjnej, serca, śledziony, wątroby. Kiedy się śmiejemy pracuje przepona, mięśnie pleców i brzucha, a także mięśnie twarzy, mamy więc doskonałą gimnastykę. Można też ten proces porównać do joggingu, ponieważ śmiejąc się, nabieramy w płuca dużo powietrza, podobnie jak przy bieganiu. Idąc dalej: śmiech działa jak kosmetyk, bo dotlenia organizm, dzięki czemu skóra staje się zaróżowiona i odżywiona. Przekonano się też, że osłabia wiele dolegliwości, łagodzi ból, ułatwia oddychanie. Teoria wybitnego badacza śmiechu S. Feuerabendta głosi, iż w trakcie śmiechu do naszego krwioobiegu dostają się poprawiające właściwości krwi substancje, znacznego wzmożenia działalności doznają gruczoły dokrewne, serce, wątroba, śledziona. Wzmagają się ruchy robaczkowe jelit, zmienia się charakterystyka naprężeń mięśni, a nade wszystko znacznej konsolidacji ulega psychiczne nastawienie śmiejącego się. N. Bewin wykorzystuje i potwierdza powyższą teorię w swoich badaniach. Pisze on: ,,Śmiech pozytywnie wpływa na cały proces oddychania, to znaczy na wentylację, perfuzję (ukrwienie) i dyfuzję (wymianę gazów oddechowych). Poprzez to osiągamy zmniejszenie, a nawet całkowitą eliminację chronicznych syndromów stresowych, z których najpoważniejszym jest strach.”
Medium
Praktycznie Terapia smiechem
Z psychologicznego punktu widzenia strach jest czynnikiem odpowiedzialnym za większość naszych negatywnych emocji. To strach powoduje, ze narasta w nas złość, zazdrość lub żal. Trwające nieprzerwanie stany smutku, żalu i lęku prowadzą do depresji. Znalezienie metody na całkowite zlikwidowanie strachu byłoby punktem przełomowym w uzdrawianiu trudnych emocji i wielu dolegliwości o psychosomatycznym podłożu. Tymczasem jednak znajdujemy śmiech i jego dobroczynne działanie. Poprzez radość i zabawę wracamy do błogich czasów dzieciństwa. Odczuwanie bezpieczeństwa i rozluźnionego błogostanu kieruje nas w stronę zdrowia. To także kontakt z naszym wewnętrznym dzieckiem, który wpływa na wiele obszarów naszego życia. Rozluźnienie i spokojna pewność dzięki radości, to coś, czego każdy z nas pragnie, bez względu na wiek i stan zdrowia. Śmiech wydaje się być najbardziej wymarzonym lekiem na wiele dolegliwości. Nie ma gorzkiego smaku, nic nie kosztuje i jest dostępny na zawołanie. Ponadto nie grozi nam żadnymi skutkami ubocznymi, możemy go więc stosować bez ograniczeń. Warto tez zauważyć, że śmiech ma ogromne dobroczynne działanie w zakresie relacji międzyludzkich. Już pierwszy miły uśmiech buduje pomiędzy ludźmi mosty sympatii. Każdy następny wzmacnia ów most. Najbardziej lubiane osoby to te, które często i chętnie się śmieją. Najmądrzejsze i najbardziej podziwiane postacie to te, które potrafią śmiać się z samych siebie. Ilekroć pojawi się konflikt najłatwiej go zażegnać obracając problem w żart. Nie każdy jednak wie, ze najskuteczniejszym sposobem rozproszenia agresji i gniewu jest rozśmieszenie przeciwnika. Jeśli to
str. 44
wydaje się komuś nieprawdopodobne, niech spróbuje jednocześnie śmiać się i ze złością na kogoś krzyczeć. To niemożliwe. Te dwie energie całkowicie się wykluczają. Zatem śmiech uzdrawia nie tylko naszą psychikę, czy ciało, ale także nasze relacje. A wszystko jest całością, bo trudne relacje prowadzą do negatywnych emocji i nieciekawych stanów psychicznych, a to z kolei prowokuje fizyczne niedomagania. Koło się zamyka i znowu znajdujemy się w pozycji osoby potrzebującej terapii. Na koniec buddyjska opowieść. Któregoś dnia uczniowie poprosili mistrza, aby im opowiedział, jak wyglądały kolejne etapy jego wędrówki ku oświeceniu. - Na początku Budda poprowadził mnie za rękę w Kraj Działania i tam mieszkałem kilka lat. Potem Budda powrócił i zawiódł mnie do Krainy Smutku; żyłem tam, dopóki moje serce nie zostało oczyszczone z każdego nieumiarkowanego przywiązania. Właśnie wtedy znalazłem się w Ziemi Miłości, której płomienie pożarły, co tylko zostało we mnie z mojej jaźni. To prowadziło mnie do Kraju Ciszy, gdzie tajemnica życia i śmierci były zamknięte dla moich zdumionych oczu”. - Czy to był koniec twoich poszukiwań? – zapytali. - Nie - rzekł mistrz - Pewnego dnia Budda powiedział: ,,Dziś zabiorę cię do najgłębszego sanktuarium, do serca samego oświecenia. I zostałem poprowadzony do Krainy Śmiechu”. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Magicznie
Numerologia Bogusława M. Andrzejewska
Zmiana numerologiczna Zmiana jest formą terapii psychologicznej. Uruchamia bowiem w człowieku siły i możliwości, do których wcześniej nie miał dostępu. Kombinacja nie jest siłą karmiczną, której trzeba się poddać, a „walizeczką z narzędziami do realizacji programu”. Czy zatem może być błędem dobranie sobie lepszych narzędzi? Czy jest naganne wyrzucenie zardzewiałego młotka i skorzystanie z nowoczesnej wiertarki? Jak pisałam w poprzednim numerze Medium, zmiana technicznie polega na dopasowaniu kombinacji, korzystnej dla danego portretu, dla danej liczby urodzenia. Jednocześnie uzupełniamy potencjał o odpowiednie wartości. Uzyskujemy ten efekt poprzez dobranie właściwych imion (pseudonimów), które używane przez własciciela portretu, wprowadzą do jego aury korzystne dla niego wibracje. Jest to praca żmudna i często czasochłonna, albowiem nie wszystkie wybrane imiona „grają” w portrecie. Bywa, że wielokrotnie zmieniamy zestawy dobranych imion tak, aby nareszcie potencjał był odpowiedni. Dobrze dobrany zestaw charakteryzuje się tym, że przynajmniej jedno z nowych imion podoba się właścicielowi portretu. Jeśli numerolog dobierze tylko jedno imię czy też pseudonim, które zupełnie się zainteresowanemu nie podobają – to cała jego praca poszła na marne. Nie warto nawet próbować czegoś z tym robić – nie zadziała. Podświadomość, która przecież odgrywa niebagatelną rolę w naszym życiu, odrzuci zarówno imię, jak i wibracje, które mu towarzyszą. Zaakceptowanie choćby jednego imienia jest jednocześnie akceptacją całej zmiany. I ta zmiana działa! Właściciel portretu pracuje z dobranymi imionami, poprzez wprowadzenie ich w swoje pole
str. 45
energetyczne około trzech miesięcy. Nie jest konieczne oficjalne rejestrowanie zmiany w jakimkolwiek urzędzie. Ważne jest „przyjęcie” swoich nowych imion i uświadomienie sobie, ze odtąd mamy tych imion właśnie tyle i dokładnie tak brzmią. Wielu z moich klientów wykorzystuje dodane imiona jako nicki internetowe lub pseudonimy artystyczne. Możliwości jest sporo.
Konkretne przykłady
Mężczyzna – urodzeniowa Czwórka (mistrzowska 22!) z kombinacją 8-5-4 – nie umiał odnaleźć sobie miejsca, ponieważ wszystko przeliczał na pieniądze i marzenia o rządzeniu innymi (Ósemka). Jednocześnie brakowało mu cierpliwości i wytrwałości (dwie Czwórki przy braku takowej w potencjale). Do tego prześladował go pech i przyciągał z otoczenia trudne doświadczenia (Piątka). Po zmianie na układ 9-3-3 odkrył w życiu nieznane dotąd wartości. Dziewiątka popchnęła go do duchowego rozwoju i szukania walorów niekoniecznie materialnych. Aczkolwiek pieniądze, pojmowane teraz przez niego jako energia, przychodzą do niego w sposób naturalny i zgodny z zasadami prosperującej świadomości. Najistotniejsze jednak, że odnalazł radość i lekkość życia (Trojki), co powoduje, że ciągle chodzi uśmiechnięty i sprzyjają mu nawet czarne koty. Człowiek ten promieniuje obecnie wewnętrznym światłem i prawdopodobnie realizuje już wibrację mistrzowskiej Dwudziestki Dwójki... Kobieta – urodzeniowa Jedenastka z kombinacją pozornie bardzo pozytywną i uduchowioną 2-7-9 – od wielu lat zajmowała się ezoteryką. Niestety
Medium
Magicznie Zmiana numerologiczna
było to wyłącznie czytanie do poduszki i medytacja w czterech ścianach, ponieważ od dziecka cierpiała na tremę, związaną z publicznymi wystąpieniami. Strach paraliżował, ściskał gardło, prowadził niemal do omdlenia. Siódemka skutecznie zamykała na kontakt ze słuchaczami, wzmacniała nieśmiałość i poczucie osamotnienia. Jak wiemy, Jedenastki to „nauczyciele duchowi”, którzy mają za zadanie uczyć, pomagać i prowadzić. Wprowadzenie kombinacji 1-9-1 pozwoliło jej odnaleźć w sobie pasję i odwagę, aby nie tylko zostać szefową firmy (Jedynka), ale również występować publicznie. Trema zniknęła bez śladu i to absolutnie bez żadnych innych form terapii! Tutaj ewidentnie występuje efekt specyfiki tej kombinacji, gdzie połączenie Jedynki z Dziewiątka powoduje odnalezienie radości z tego, że inni nas słuchają. Ponadto Dziewiątka daje inspirację do wyrażania siebie poprzez pisanie i nauczanie. Piękny efekt uzyskano, wprowadzając osobie autystycznej kombinację 1-9-1 w miejsce 2-4-6. Czwórka występowała tutaj na poziomie ekspresji (porozumiewania się, wyrażania siebie, otwarcia). Jak wiadomo jest to liczba zamknięta i znajdując się w tym miejscu powoduje zazwy-
str. 46
czaj nieśmiałość, nieumiejętność mówienia o swoich emocjach i potrzebach, niezdolność twórczej realizacji siebie. W przypadku autyzmu jest barierą komunikacyjną. Dwójka z Szóstką zwiększały wrażliwość osoby i pogłębiały emocje. Zestaw bardzo zamykający człowieka w wewnętrznym świecie... Nowa kombinacja dała siłę przebicia, przebojowość, odwagę (Jedynka) oraz łatwość komunikacji i przekazywania informacji. Dziewiątka jest najbardziej elokwentną wibracją. Nic zatem dziwnego, że osoba chorująca na autyzm, zaczęła się otwierać i nawiązywać kontakt z otoczeniem. To tylko skrótowe zarysowanie przykładowego oddziaływania wykonanej zmiany numerologicznej. Jak widać efekty są ze wszech miar pozytywne. I to chyba jest najistotniejszy argument, przemawiający za wprowadzaniem nowych imion do naszych portretów. Wszak nawet gorzkie lekarstwo jest rzeczą wskazaną i pożądaną, jeśli przynosi uzdrowienie... Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Astrologia Bogusława M. Andrzejewska Tajemnice horoskopu Astrologia fascynuje wielu i prędzej czy później pojawia się pytanie: jak to działa? Albo nawet: dlaczego to działa? Aby znaleźć odpowiedź, trzeba przede wszystkim uwierzyć, że cały wszechświat podporządkowany jest pewnym niezmiennym prawom, pewnym zasadom, które – czy tego chcemy, czy nie – działają na nas i na nasze życie. Horoskop urodzeniowy człowieka nie jest niczym innym, jak właśnie mapą tych zasad, pokazującą, w których dziedzinach naszego życia i w jaki sposób przejawią się kosmiczne prawa, kiedy będą szczególnie istotne i zmuszą nas do pewnej konkretnej pracy. Astrologiczna mandala zawiera symbole wszystkich planet, w tym również Słońca i Księżyca, które choć w pojęciu astronomicznym nie są planetami, umownie przez astrologów określane są właśnie w ten sposób. Często nazywa się je światłami, aby podkreślić ich odrębność i wyjątkowość w planetarnym kręgu. Pragnę tu nadmienić, że astrologia powstała w tak zamierzchłych czasach, że być może jej twórcy wszystkie ciała niebieskie naszego układu słonecznego traktowali jednakowo i nie w głowie im było dopatrywać się różnic w budowie i konsystencji czegoś, co świeciło daleko i wysoko. Warto o tym pamiętać i nie oskarżać astrologów o brak astronomicznej wiedzy. Jesteśmy dzisiaj przede wszystkim kontynuatorami pewnych tradycji. Nawet wnosząc do nauki najnowsze odkrycia i pomysły, żywimy głęboki szacunek dla tego, co odkryto przed nami. Każdy narysowany w horoskopie znaczek symbolizuje nie tylko jedną z planet, ale przede wszystkim zasadę, której ona patronuje. I tak na przykład Mars, to symbol siły, dynamiki, energii, męskości itp. Wenus, dla odmiany, to zasada
str. 47
przyjemności, piękna, harmonii, przyjaźni itp. Księżyc to wrażliwość, zmienność, uczucia, kobiecość itp. Saturn reprezentuje ograniczenie, dyscyplinę, surowość, strukturę. Oczywiście planety posiadają dużo więcej znaczeń i dzięki temu, na podstawie ułożenia zaledwie dziesięciu symboli w dwunastu sektorach i dwunastu znakach zodiaku, można tak wiele powiedzieć o człowieku. Dlaczego to działa? Otóż nie będzie niespodzianką, jeśli powiem, że człowiek jest mikrokosmosem funkcjonującym w makrokosmosie. Zgodnie z zasadą: „jak na górze, tak na dole”, to co dzieje się w naszym życiu, można odnaleźć w układzie planet na tle gwiazdozbiorów zodiaku. Zasady, które dominują w naszym życiu, które są najistotniejsze dla rozwoju naszej duszy, będą wyraźnie zaakcentowane w naszym urodzeniowym horoskopie, który z kolei jest tylko mapą, swoistym „zdjęciem” nieba w momencie naszego przyjścia na świat. I ogromnie istotna jest tutaj „jakość czasu”, jakość tego właśnie dokładnego momentu, w którym ujrzeliśmy po raz pierwszy światło dzienne. Słowo horoskop znaczy bowiem „zaglądać w godzinę” (hora – godzina, skopein – zaglądać), czyli określać jakość danej chwili i tego, co ze sobą niesie. Takich odwzorowań jest wokół nas o wiele więcej. Wystarczy wspomnieć o pewnych znanych metodach medycyny niekonwencjonalnej. Według zasad refleksologii, na naszych stopach znajduje się dokładna mapa całego ciała. Stymulowanie określonych punktów, przypisanych do danego narządu, powoduje reakcję tegoż narządu. Podobnie w małżowinach usznych można znaleźć obraz całego ciała i zajmując się akupunkturą oddziaływać na organy wewnętrzne.
Medium
Magicznie Tajemnice horoskopu
Z kolei irydologia odczyta nasz stan zdrowia zapisany na tęczówce oka. Przykłady można mnożyć. Wróćmy jednak do wróżenia. Nasz potencjał życiowy, nasze talenty, predyspozycje, a czasem i te paskudne cechy charakteru, znajdziemy w numerologii, w chiromancji, w psychografologii. Nasz los, pewne przyszłe wydarzenia pokażą karty Tarota, lany wosk, fusy po kawie, rzucone kości. Kiedyś wróżono z chmur, z wody, ze zwierzęcych wnętrzności. Warto zaznaczyć, że wróżby te miały sens, sprawdzały się, jeśli były wykonywane przez właściwych ludzi. Na czym polega tajemnica sprawdzającej się wróżby? To bardzo proste. Zarówno karty Tarota, jak i kości, chmury, fusy, czy też astrologiczna mandala – to tylko różne płaszczyzny odniesienia. Natomiast zasady są wszędzie te same. Dobry astrolog potwierdzi nam to, co pół godziny wcześniej przepowiedział kompetentny numerolog, a wczoraj opowiadał mądry chiromanta. Bez względu na to z jakiej płaszczyzny odniesienia korzystamy, wracamy zawsze do tej samej prawdy. Jeśli coś się nie sprawdza lub nie zgadza, to znaczy, że wróżący nie umiał właściwie zinterpretować zasady, być może brakowało mu pewnych zdolności. Wnętrzności, lany wosk, liczby, karty – to narzędzia ułatwiające uruchomienie jasnowidzenia lub przynajmniej intuicji. Nie ma więc znaczenia, czy nasza wróżka wróży z kryształowej kuli, czy z kart. Ważne, aby była osobą jasnowidzącą lub po prostu miała dobrze rozwiniętą intuicję. Nie ma na świecie przypadków, wszystko co się wydarza jest spójne, logiczne i sensowne. Zatem kości rzucone w odpowiedzi na konkretne pytanie, dadzą konkretną odpowiedź, trzeba tylko umieć ją odczytać. I na tym polega umiejętność wróżenia: na umiejętności odczytania układu kart, fusów czy linii na dłoniach, na umiejętności właściwej interpretacji. Istotną sprawą jest silne oddziaływanie symboli astrologicznych na podświadomość stawiającego horoskop. O wiele mocniej uruchamiają one intuicję niż zwykłe fusy po kawie. Podobnie dzieje się przy ręcznym liczeniu horoskopu numerologicznego. Wibracje liczb są na tyle silne, że inicjują niezwykłe procesy. Zaawansowany w pracy numerolog, wyliczając portret danej osoby, wchodzi niejako w jego istotę, w jego ciała subtelne i stamtąd czerpie informacje, dzięki którym może następnie pomóc swojemu klientowi.
str. 48
W dawnych czasach kapłani, którzy stawiali wróżbę, przygotowywali specjalne rytuały, mające na celu rozjaśnienie umysłu, rozwój intuicji i sięgnięcie do Kronik Akaszy, aby poznać przyszłość. Wiadomo, że nie jest to łatwą sztuką, zatem niewielu się udawało, stąd i wróżby, które nie chciały się sprawdzić. Niemniej historia, podobnie jak literatura piękna, pełne są przepowiedni, które jednak się wypełniły. Można więc przyjąć, że zajrzenie za zasłonę przyszłości nie należy do rzeczy nierealnych. Potrzebny jest tylko dobry wróżbita. Na pewno łatwiej jest stawiać horoskop astrologowi, który pracuje z subtelnymi energiami, bo wypracowane przez niego uwrażliwienie sprzyja rozwinięciu intuicji. Bardzo pomaga przemedytowanie problemu lub sylwetki osoby, której stawiamy horoskop. Są też osoby mające wrodzone predyspozycje do przepowiadania przyszłości i opisywania cudzej przeszłości, ale to osobny temat. Rozważając temat przepowiadania przyszłości, zwłaszcza w oparciu o takie techniki, jak astrologia, czy numerologia, warto pamiętać, że najgłębsza prawda tkwi w stwierdzeniu: „Gwiazdy rządzą głupcami, mędrcy rządzą gwiazdami.” Oznacza to, że tak naprawdę każdy z nas jest kowalem swojego losu i każdy z nas posiada wolna wolę. Horoskop pokaże nam z jakiego rodzaju problemem przyjdzie nam się zmierzyć w pewnym okresie życia, ale wskaże też nasze możliwości i to, co możemy zrobić, jeśli zechcemy.
Znak zodiaku Baran - Josephine Wall
Medium
Magicznie Tajemnice horoskopu
Mądry człowiek wykorzysta tę wiedzę maksymalnie, żeby jak najlepiej porozwiązywać wszystkie swoje sprawy. Astrolog powinien zobaczyć na mandali urodzeniowej przede wszystkim zasadę, która dotyczy danej osoby. Może podpowiedzieć klientowi, co ma zrobić, żeby tę zasadę przepracować w sposób najmniej uciążliwy. Jeśli jest jasnowidzem, może dokładnie opisać sytuację, która się wydarzy, natomiast to, co w związku z tym zrobi klient, zależy wyłącznie od tego ostatniego. Ma co najmniej tysiąc możliwości. Z reguły wybierze rozwiązanie zgodne ze swoją konstrukcją psychiczną, która jest wyraźnie pokazana w horoskopie. A ponieważ dobry astrolog jest zazwyczaj dobrym psychologiem, będzie umiał z góry przewidzieć wybór klienta. I jest to w tym przypadku logiczna konsekwencja psychologiczna, a nie – jak sądzą niektórzy – nieuchronność losu. Nie można zapominać, że nie ma horoskopów złych ani dobrych. Tylko od nas zależy, jak wykorzystamy nasz potencjał. Na przykład osoba, mająca Neptuna w pierwszym domu, będzie wyjątkowo wrażliwa. Jej psychika będzie nadzwyczaj delikatna. Taki człowiek może być zarówno subtelną istotą o poetyckim talencie, wyjątkowej wyobraźni, zdolnościach jasnowidczych, dużym wdzięku, o pewnych mistycznych skłonnościach, jak i alkoholikiem, narkomanem, melancholikiem, paranoikiem, dziwakiem owładniętym fobiami. Jakkolwiek niektórzy uważają, że narkomania to choroba, myślę, że wyłącznie od człowieka zależy, czy zacznie brać narkotyki, czy pisać wiersze. Przecież decyzja o tym, co robimy, niemal zawsze należy do nas, o ile nie jesteśmy ubezwłasnowolnieni. Bez wątpienia wpływ środowiska, a zwłaszcza domu rodzinnego ma ogromne znaczenie, ale i tak ostateczne „tak” lub „nie” należy do nas.
str. 49
Widziałam już horoskop inteligentnego, zdolnego człowieka o ogromnym talencie, który w praktyce egzystuje pod budką z piwem. To jego wybór. Można urodzić się geniuszem i umrzeć w rynsztoku. Trudniej jest zazwyczaj tym, którzy mają mniej uzdolnień, natomiast w nadmiarze dopisuje im ambicja. Wówczas nie obejdzie się bez ciężkiej i systematycznej pracy, a i tak, w lekkich podskokach, wyprzedzą ich ci szczególnie utalentowani. Niemniej warto znać swoje predyspozycje, bo czasem lepiej być doskonałą krawcową, niż byle jakim psychologiem, lepiej być uwielbianą przez dzieci przedszkolanką, niż pisarką, wydającą trudne do przełknięcia literackie gnioty. Dlatego warto postawić sobie horoskop. Właśnie po to, żeby maksymalnie wykorzystać swój potencjał, żeby naprawdę przeżyć swoje życie jak najlepiej. Jeśli trafimy do dobrego astrologa, to powie nam o naszym życiowym programie i o tym, co mamy tu na ziemi do zrobienia. Są i tacy badacze planet, którzy potrafią opowiedzieć o karmie i tym, co mamy do odpracowania w kolejnym wcieleniu. Można postawić sobie horoskop porównawczy z partnerem i dowiedzieć się, co mamy do przepracowania w danym związku. Przy czym naprawdę nie należy pytać, czy to jest ten ukochany na całe życie, bo tego nie znajdziemy w horoskopie. To wyłącznie od nas zależy czy zechcemy być z tą osobą, czy też nie. Horoskop powie, jakie wady partnera będziemy musieli tolerować lub jak silne będzie przyciąganie między nami. A co zrobimy ze swoim życiem i z wiedzą uzyskaną od astrologa, to wyłącznie nasza sprawa. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium
Camilla Ciszewska - psycholog, astrolog i doradca życiowy. Malarka. http://psychowiedza.biz.pl
Camilla Ciszewska
Planetarni władcy
Czym w ogóle jest zodiak? Najprościej ujmując jest to dwanaście archetypów, dwanaście wzorców zachowań ludzkich, dwanaście stanów emocjonalnych. Każdy z tych archetypów ma swoje naczelne bóstwo, który pilnuje, abyśmy zgodnie z jego dominantą, odpowiednie jego cechy w sobie wykształcili. Problem w tym, że ci bogowie też „mają ze sobą na pieńku”, wszak „nic co ludzkie nie jest im obce”. Przecież nikt inny, jak oni sami zaszczepili nam swoje zarówno zalety, jak i wady. A jak się poczyta nieco o ich archetypach mitologicznych, to nie byli oni tacy Znaki zodiaku mają święci. Kiedy dołożymy do tego jakości, kardyprzypisanych sobie władców nalną, stałą i zmienną, jako Stwarzanie, Zachoplanetarnych. wanie i Przemianę, a następnie żywioły: ogień, ziemię, powietrze, wodę, jako ducha, materię, Oznacza to, że każdym z nich włada okre- myśl i życie, następnie aspekty i inne elementy, ślona planeta, posiadająca przynależną sobie a wszystko to nakłada się na cechy naszej osowibrację, energię kosmiczną, którą przemawia bowości, to nie ma się co dziwić biednemu Sozarówno do jednostki ludzkiej, jak też całej zbio- kratesowi, który stwierdził: „wiem, że nic nie rowości. Ich zadaniem jest spowodowanie, aby wiem”. A jednak właśnie to nasze kółko astrolonastępował rozwój osobisty w korelacji z innymi, giczne, nasz horoskop, jest takim genialnym czyli czynnikami społecznymi, w konsekwencji wprost elementem, który potrafi ten galimatias czego człowiek powinien osiągnąć najwyższy usystematyzować i określić, jaka osobowość stopień swego rozwoju, jako osobowość kos- przyszła na świat, z czym się będzie borykać, co musi w sobie rozwinąć, jakie ma karmiczne akmiczno - duchowa. Nie bez przyczyny dokonano podziału planet tywa i pasywa. na osobiste, które kształtują rozwój osobisty w relacjach z innymi, czyli planetami społecznymi Najdawniejsze przekazy oraz planety pokoleniowe, które mają wpływ na indyjskie mówią o dwóch kształtowanie rozwoju całych pokoleń. Okrąg zowielkich dynastiach, słonecznej diakalny wraz z planetami jest jak pojazd kosmiczny. Koło to jest najdoskonalszym przykładem i księżycowej. dwunastu elementów świecznika, gdzie każdy z nich musi zapłonąć równym blaskiem, aby człoJedni utrzymywali, że pochodzą od Słońca, wiek osiągnął szczyt swojego ziemskiego roz- drudzy że od Księżyca. Były to dwa odmienne, woju. Nie da się negować wpływu planet na życie ziemskie, szczególnie w kontekście najnowszych odkryć naukowych. Zresztą niniejszy artykuł nie ma na celu przekonywania czytelnika do praw i prawd astrologicznych. Pozwolę sobie jedynie zacytować Alberta Ensteina: „Moje doznania mają naturę religijną w tym sensie, iż jestem świadomy, że umysł ludzki jest zbyt ograniczony, by głębiej wniknąć w harmonię Wszechświata, którą nazywamy prawami natury”.
str. 50
Medium
Magicznie Planetarni władcy
ciągle walczące ze sobą kulty. Kult Słońca przypisywał Bogu Wszechświata płeć męską. Grupowało się wokół niego wszystko, co najczystsze w tradycji, jak znajomość świętego ognia i modlitwy, pojęcie ezoteryczne o Bogu Najwyższym, cześć dla kobiety, kult przodków, obieralni i patriarchalni królowie. Kult Księżyca przypisywał swojemu bóstwu płeć żeńską, wielbienie przyrody, często ślepej i nieświadomej w swych najokrutniejszych przejawach. Skłaniał on ku bałwochwalstwu i czarnoksięstwu. Popierał wielożeństwo i tyranię. Dogadzał żądzom gminu. Księżycowi królowie byli zmienni i kłamliwi. Zwalczali się nieubłaganie w ciągłych bojach. Serca mieli nieszczere i dusze nienasycone. Nie tolerowali nikogo oprócz niewolników. Byli wyznawcami bogini Kali i oddawali się ponurym praktykom czarnoksięskim. Poprzez takie działania strącili oni z tronu Królów Słońca.
Słońce jest centralnym obiektem naszego Układu Słonecznego, jego Sercem.
Jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do jego obecności, że chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, czym ono jest dla rozwoju naszej osobowości. Przypisywanie ogromnego znaczenia Słońcu jest powszechne w starożytnych kulturach i religiach. Oddawano mu nadzwyczajną cześć jako temu, który ma związek z królestwem światła. Indianie amerykańscy wierzyli, że Bóg jest reprezentowany we wszechświecie przez wielkiego, przezroczystego ducha, utożsamianego ze Słońcem. Cześć oddawana światłu, to cześć oddawana Słońcu. Jako boski obiekt było ono kwintesencją dobroci i szczodrobliwości. Jako wschodzące i zachodzące, Słońce było też koncepcją dualizmu światła i ciemności oraz walki między nimi. Słońce to również nasze pulsujące, bijące serce. To radość życia. Kiedy mówimy o kimś, że promienieje radością, miłością i energią, to znaczy, że jego wewnętrze słońce rozświetla jego duszę. Ludwik XVI powiedział kiedyś: „ Słońce to ja”. Jako władca znaku Lwa, Słońce reprezentuje również królowanie i rządzenie. Będąc centrum naszej tożsamości, przedstawia nasze ego, dzięki któremu posiadamy świadomość życia,
str. 51
świadomość siebie i własnego istnienia. W naszym kosmogramie Słońce to dusza, która inkarnowała w świecie fizycznym, aby realizować swoją słoneczną tożsamość. Wokół niej, tak jak w Układzie Słonecznym, krążą planety, które poprzez aspekty, jakości i żywioły wskazują najlepszą drogę do samorealizacji. Jest to nasze indywidualne, osobiste światło, dookoła którego krążą nasze myśli i uczucia, wyrażane poprzez znak, w którym się ono znajduje. Starożytni Egipcjanie wierzyli, że człowiek myśli sercem. Powszechnie też uważa się, że kult Słońca był punktem wyjścia większości religii związanych z rytualnym obrzędem całopalenia. Na najwyższym poziomie Słońce to Duch, Świadomość Chrystusowa.
Księżyc. Naturalny satelita Ziemi.
Słowo satelita wywodzi się z łacińskiego słowa „satelles”, oznaczającego strażnika przybocznego, towarzysza i sługę. Księżyc bierze udział w spowalnianiu prędkości obrotowej Ziemi. Dzięki jego obecności na orbicie, doba trwa 24 godziny, a nie 8. Chroni też naszą planetę przed zalewaniem potężnymi falami tsunami. Księżyc w astrologii związany jest głównie z bogactwem emocji dwunastu archetypowych wzorów zodiaku. Jego obieg wokół Ziemi jest bardzo szybki. Wystarczy pomyśleć tylko, ile najrozmaitszych emocji przeżywamy w ciągu doby, nawet podczas snu. Emocje zaś są kluczem do zrozumienia naszych uczuć. One prowadzą nas na ścieżkę naszego duchowego rozwoju, skłaniają do odkrywania uczuć wyższych, które pomagaja pokonać kolejne szczeble kosmicznej świadomości. Emocja jest niezbędna do zrozumienia duchowości, gdyż to ona właśnie wytwarza uczucie. Bogactwo i różnorodność emocji są ogromne. W astrologii wyrażane są poprzez znak, planetę, aspekty, jakości i żywioły, które są w kontakcie z Księżycem. Księżyc to nasze ciało emocjonalne. Wyraźnie widzimy tę zależność, kiedy obserwujemy wpływ poszczegónych faz Księżyca na ludzi. Przeprowadzono badania, które potwierdziły wzrost zaburzeń i agresji, zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt, podczas pełni Księżyca. Badano prawidłowości dotyczące zabójstw, samobójstw, napadów z bronią, śmiertel-
Medium
Magicznie Planetarni władcy
Merkury kontaktuje nas ze środowiskiem, ze światem zewnętrznym. To właśnie nasze codzienne kontakty i rozmowy, tworzenie relacji. Na poziomie psychologicznym komunikacja spełnia szereg bardzo ważnych funkcji. Zaspokaja mnóstwo naszych potrzeb, jak choćby potrzeby fizyczne, społeczne, czy też potrzeby praktyczne. Komunikowanie się z innymi jest umiejętnością, której uczymy się przez całe życie. To energii Merkurego dotyczą takie powiedzenia, jak: Merkury reprezentuje umysł. „słowa to najostrzejsza broń”, „zakuta pała”, Jest to nasza codzienna, rozbudzona świa- „beton umysłowy”, „światły i otwarty umysł” i wiele domość, myśli i idee, na jakich się opieramy, rów- innych. Należy pamiętać, że Merkury w swoim nież nasza percepcja. Pierwszy klucz do mitologicznym archetypie nazywany jest posłańzrozumienia astrologicznych nauk Merkurego to cem bogów, czyli jest on niejako pośrednikiem połączenie pomiędzy umysłem a postrzeganiem. pomiędzy niebem a ziemią. Na najwyższym poWiedza i jej nabywanie jest kolejną funkcją Mer- ziomie będzie kanałem energetycznym, poprzez kurego. Bierzemy tu pod uwagę studiowanie, który wybrana jednostka łączy się ze Świadomoeksperymentowanie, analizę porównawczą, de- ścią Kosmiczną. W astrologicznym kole zarządza dwoma znadukcję, logikę i racjonalizm. kami: Bliźniętami i Panną. Posiadanie otwartego umysłu jest dużo ważniejsze dla ludzkiego zdrowia, niż wielu z nas Wenus zwana potocznie planetą zdaje sobie sprawę. Zamknięty umysł jest umysłem zastałym, opornym na nową wiedzę. Natomiłości, związana jest z zasadą miast energetyczna jakość Merkurego domaga pragnienia i przyjemności. się odkrywania nowych prawd istniejących we wszechświecie. Myśl jest energią i tak jak Wiąże się też z systemem wartości i dokonywszelka energia, jest ona w ruchu. Zatem w zawanych przez nas wyborów, które później stają leżności od żywiołu, w jakim znajduje się Merkury, będziemy inaczej myśleć, postrzegać, się obszarem działań dla Marsa. Jako zasada pożądania kocha życie, albowiem poprzez swój przyjmować i przekazywać wiedzę. erotyczny czar to życie daje. Jednakże nie tylko erotyzm i miłość fizyczna jest w obszarze jej zainteresowań. Wenus to również przyjemność związana ze sztuką, kulturą, pięknem w szeroko pojętym zakresie ich tworzenia i oddziaływania. To również wszelkie wygody, zbytek, luksus, przyjemność bycia i życia. Zadaniem Wenus jest wytwarzanie piękna, zgody i miłości. Wenus nie została stworzona do pracy i jako taka, pracy nie lubi. Zasadniczo można przypisać jej dwie jakości. Pierwsza to miłość, a druga to nasz stosunek do wymiernych wartości, w tym także pieniędzy. Wenus, jako Gwiazda Zaranna – Lucifer – zwana jest również władczynią świata materialnego. Wytwarza się tutaj pewien paradoks związany z pułapką tkwienia w materii, która wzbudza w człowieku najrozmaitsze emocje i uczucia, nie zawsze pozytywne. Człowiek chce mieć coraz więcej. nych wypadków drogowych oraz wizyt w szpitalach psychiatrycznych. Nie wszystko możemy jednoznacznie wytłumaczyć. Jednak pewne sugestie wydaja się dość prawdopodobne. Człowiek składa się z 80% wody, a wpływ Księżyca na pływy ma tutaj zapewne duże znaczenie. W kręgu dwunastu znaków zodiaku zarządza Rakiem.
str. 52
Medium
Magicznie Planetarni władcy
Z drugiej zaś strony mówimy o Wenus, jak o zasadzie miłości. W jej najwyższym wymiarze, będzie to jakość współodczuwania i równowagi pomiędzy braniem i dawaniem. Ten aspekt każdy musi przepracować, przerobić we własnym wnętrzu. Czy będzie to miłość do własnego ego (Słońce), czy też do szerokiej społeczności (Księżyc)? Czy będziemy się komunikować i uczyć (Merkury) wartości wyższych, czy też zejdziemy do najniższego poziomu moralnego brudu? Również taka potrafi być Wenus w swoim negatywnym wymiarze. Wenus uczy miłości w warunkach materii ziemskiej i być może dla wielu jest to najtrudniejsza lekcja związana z tym, co w życiu człowieka bywa najważniejsze i najcenniejsze. Nie chodzi tu o słynne „mieć, czy być”, lecz o równowagę między nimi. Wenus jest władczynią dwóch znaków zodiaku: Byka i Wagi.
wdrażając swoje pokojowe działania (Mars) w otaczającym go środowisku. Mars zarządza znakiem Barana. Według astrologii tradycyjnej dodatkowo, jako współwładca, Skorpionem.
Planety społeczne to budowanie świadomości kolektywnej.
Dojrzała osobowość społeczna, to człowiek aktywny, świadomy, który chociaż podlega czynnikom zewnętrznym, to sam decyduje, jak się zachować. Potrafi dokonać wyboru. To osoba, która działa dla innych i na rzecz innych bez zatracania własnej tożsamości. W osobowości społecznej nie ma miejsca na bierne ofiary nieświadomych impulsów oraz biernego reagowania na zdarzenia zewnętrzne. Tu się aktywnie uczestniczy w zjawiskach i zadaMars. Ostatnia z planet osobistych, która naj- niach społecznych. Jeśli robi się coś pożyteczczęściej sprowadzana jest do roli typu: „Kobiety nego dla siebie, robi się to również dla innych. są z Wenus, a mężczyźni z Marsa”. Ograniczamy Jeśli się uczymy, to w tym celu, aby swoją wiedzę w ten sposób znaczenie Marsa do walki płci. To przekazać innym. Słowem, cokolwiek robię, robię wielkie spłycenie. Jego aktywność skierowana to z myślą o innych z zachowaniem własnej intejest na walkę, zdobywanie, agresję i wszelkie ak- gralności i indywidualności. Zadaniem Jowisza tywności, które powinny być zredukowane wy- i Saturna jest budowanie naszej świadomości łącznie do działań na rzecz pokoju między społecznej oraz uczenie się ról społecznych. Jowisz jest jak Mojżesz, który spisał prawa ludźmi. Niestety nie jest to łatwe. Mars jest głównie etyczno-moralne dla ludzi ze wskazaniem, że istsygnifikatorem żądzy, wściekłości, bezkompromi- nieje również czynnik boski, który będzie z nich sowej rywalizacji, parcia, często na oślep, do rozliczał. „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. przodu, zdobywania tego, co jeszcze nie zdo- Rządzi znakiem Strzelca i dodatkowo Rybami. byte. Jest brutalny i bezwzględny. Dąży „po trupach” do celu. Kocha ryzyko, rywalizację i stan podwyższonej adrenaliny. Jednakże, gdybyśmy tych cech Marsa w sobie nie posiadali, nie bylibyśmy zdolni do zachowań obronnych. Mars, jako narzędzie do działania, może służyć do przepracowania problemów związanych z inną planetą. Kiedy Wenus czegoś zapragnie, Mars przystępuje do działania i chce to pragnienie zaspokoić. Dlatego tak ważne jest mądre przepracowanie wartości Wenus. ”I przekuli miecze na lemiesze”. Wówczas Mars zostaje zrozumiany na poziomie wewnętrznym i zamiast pozbawiać życia, potrafi swoje złożyć w ofierze dla ratowania cudzego. Człowiek – Ja (Słońce), kontaktuje się (Merkury) ze światem i poprzez swoje emocje (Księżyc) uczy się miłości i współpracy (Wenus),
str. 53
Medium
Magicznie Planetarni władcy
Saturn, władca Koziorożca i współwładca Wodnika, buduje struktury społeczne. O ile Jowisz wprowadza zasady etyczno moralne, o tyle Saturn pilnuje ich przestrzegania. Nazywany bywa Strażnikiem Progu. Jest władcą pierścieni, które ściskają, jak obręcze. Tworzy przeszkody, bariery, coraz wyższe i trudniejsze schody do przejścia. Dokręca śruby do granic wytrzymałości. Saturn zadaje nam najtrudniejsze testy, zanim przepuści przez swój próg, aby człowiek mógł zajrzeć w głąb kosmosu, gdzie czekają nas:
Neptun włada Rybami. To symbol współczucia, poświęcenia, wybaczania, ofiarności i miłości. Jest to miłość przez duże M, prawdziwie bezwarunkowa. To najwyższy, kosmiczny wymiar miłości, która nie żąda niczego w zamian. Prowadzi na najdalsze wyżyny Ducha, o ile uda nam się pokonać wewnętrzny chaos, samooszukiwanie oraz iluzję materialnych wartości.
Pluton włada Skorpionem. Ostatnia, znana nam kosmiczna brama. Najtrudniejsza do przejścia i chyba najwęższa. Jak ucho igielne z biblijnej opowieści. To, czy dostaniemy klucz do jej ...trzy kosmiczne bramy. Planety otwarcia i przejścia dalej, zależy od nas samych. pokoleniowe, budujące Człowiek z własnej woli musi wydostać się świadomość kosmiczną.Władcy z piekła, które sam sobie tworzy. To tutaj toczy się najbardziej zaciekła walka pomiędzy dobrem Nieba, Miłości i Piekła. i złem. Podobno, w czasach istnienia Atlantydy, boUran włada Wodnikiem. Jako strącony przez gowie zbierali się raz w roku w specjalnie przeSaturna władca Nieba, ma skierować ludzki wzrok w stronę wolności Ducha. W kontakcie znaczonej do tego celu komnacie, aby na z planetami osobistymi walczy z egocentryzmem, Tablicach Przeznaczenia zapisać dalsze ludzkie samowolą, buntem i skostniałą strukturą we- losy. wnętrzną człowieka. Zwraca uwagę na braterską Camilla Ciszewska wspólnotę kosmiczną. Liczy się szanowanie warhttp://psychowiedza.biz.pl tości dla dobra ogółu. Dla niego nie ma równych i równiejszych.
str. 54
Medium
Uniwersalnie
Magdalena Kaczyńska
Perskim okiem
Jestem tak znaną postacią, że przedstawiać się nie muszę, jednak wielkodusznie, biorąc pod uwagę waszą ludzką niedoskonałość percepcji, przypomnę. Nazywam się Petroniusz Zawilec i należę do najszlachetniejszej z ras. Jestem perskim kotem i jak reszta mojego gatunku, doskonale pamiętam czasy, w których oddawano mojemu rodowi należytą cześć. Boską cześć. Z bólem i niesmakiem obserwuję upadek obyczajów we współczesnym świecie, ale jak na rasę nadrzędną przystało, znoszę to cierpliwie i z godnością. Muszę przyznać, że mam sporo szczęścia. Ludzie, których przygarnąłem, doceniają zaszczyt, jaki ich spotkał i wypełniają swoje obowiązki w sposób zadowalający. Pielęgnują moje futro, w którym biel bielsza jest od śniegu, a błękit bardziej niebieski od letniego nieba, dbają o jego odpowiednią puszystość, a także stopień nasycenia mnie odpowiednimi frykasami. Zapewniają mi odpowiednio miękkie posłanie, na którym, w swojej niezmierzonej łaskawości, pozwalam im spać, o ile nie rozpychają się zanadto.
str. 55
Kiedy Dwunogi dobrze się sprawują, w nagrodę poświęcam im chwilę mojego cennego czasu na zabawę. Najchętniej bawią się w nieskomplikowane gry, jak na przykład Zamknij – Otwórz. To ich ulubiona zabawa, więc choć nudzi mnie, jednak okazuję swoją łaskawość i gram w tę prymitywną gierkę. Polega na tym, że kiedy siedzę przed drzwiami balkonu, podziwiając swoje odbicie w szybie, któryś z Dwunogów podbiega i otwiera drzwi, miaucząc zachęcająco. Patrzę na nich znudzony, a wtedy oni, machają łapą, kręcą głową, zamykają drzwi i odchodzą. Mogą się tak bawić w nieskończoność, nierozgarnięte stworzenia... Kiedy czuję, że dłużej już nie zniosę tej prymitywnej gry, odchodzę z godnością albo wychodzę na balkon, w zależności od nastroju. Dwunogi wtedy głęboko wzdychają. Nie rozpracowałem dotąd tego sygnału, ale wydaje mi się, że u nich oznacza głębokie rozczarowanie. Inną chętnie uprawianą przez te prymitywne stworzenia zabawą, jest machanie kijkiem, do którego przyczepione są kawałki ptaka. Sprawia im to tyle radości, że od czasu do czasu podska-
Medium
Uniwersalnie Perskim okiem
kuję, żeby złapać to, czym machają. Dobrze mi to robi na kondycję, a radość Dwunogów jest ogromna. Jako odpowiedzialny Władca dbam o domowy inwentarz, musicie zrozumieć. Oczywiście mówię Wam to w pełnej dyskrecji. Nie chcę, żeby ta kompromitująca miękkość mojej psychiki ujrzała światło dzienne. Kiedy Dwunogi są wyjątkowo grzeczne, zabieram ich na spacery. Oczywiście muszę wtedy zakładać specjalną uprząż, do końca której przywiązuję Ludzia, w przeciwnym razie to nierozgarnięte stworzenie mogłoby się zgubić. Te przechadzki sprawiają mi pewną przyjemność. Dwunogi cieszą się na mój widok, piszczą i podskakują. Niestety nader często wyciągają swoje łyse, lepkie łapki, żeby dotknąć jedwabistej szaty Księcia... Plebs .... Muszę wtedy ostro upominać Ludzia, którego akurat wyprowadziłem, żeby trzymał ode mnie z dala te stworzenia. Rozumiem ich zachwyt, jest całkowicie naturalny, ale są pewne granice, sami rozumiecie. Pewnego dnia, kiedy postanowiłem zabrać Dwunogi na przechadzkę i pozwoliłem ubrać się w szelki, na których ich prowadzę, zauważyłem, że szykują się wyjątkowo skrupulatnie, jak nigdy. Spakowali mój ulubiony kocyk, myszkę z piórkiem oraz zastawę stołową. Przeczuwając, że czeka mnie długa i męcząca audiencja, w czasie której będę musiał przyjmować należne mi hołdy, podczas gdy stado niższych istot będzie pożerać interesująco pachnące, ale bezwartościowe i pozbawione smaku rzeczy i głośno miauczeć i syczeć, dopilnowałem, żeby nie zapomnieli o aprowizacji. Kiedy wszystko było gotowe, łaskawie wszedłem do lektyki, którą Dwunogi nazywają brzydko transporterem i sapnąwszy z zadowoleniem, spocząłem na poduszce. Nie byłem zaskoczony, kiedy zaniesiono mnie do małej, warczącej budki. Tak byłem przewożony na audiencje. Nadal ze spokojem w duszy, oddając cześć napotykanym przypadkowo poddanym, wędrowałem w mojej lektyce. Nie wyczuwałem podniecenia, wywołanego planowaną wizytą u odrażającego weterynarza, więc całkowicie odprężony pozwoliłem sobie na leniwe mruczenie. Dwunogi włożyły mnie do cuchnącego domku na małych, okrągłych nóżkach, którym się zazwy-
str. 56
czaj przemieszczają i ruszyłem w podróż. Dość szybko, ukołysany monotonią, uciąłem sobie drzemkę, z której wyrwało mnie dopiero wyjmowanie lektyki. Oczywiście prymitywne stworzenia nie pamiętały o należytej delikatności i zatrzęsło mną tak, że musiałem je ostro i stanowczo upomnieć. Niech znają moje dobre serce, tylko głosem, póki co. Wtedy jeszcze nie podejrzewałem niczego złego.... Po wyjściu z cuchnącego domku zauważyłem, że znalazłem się w miejscu, w którym nie byłem nigdy wcześniej. Mnóstwo Dwunogów i silny zapach ArysKOTkracji unoszący się w powietrzu był interesujący. Czyżby nareszcie moi poddani wpadli na pomysł zabrania mnie na moje rodzinne spotkanie? Ha! Trochę to trwało, ale lepiej późno niż wcale, mruczałem z zadowoleniem, niesiony do dużej, okrągławej budy, z której dobiegał gwar i wyraźna woń mojej Rasy Panów. Niestety moje zadowolenie szybko ustąpiło zaskoczeniu i niesmakowi. Po przeniesieniu przez próg dostrzegłem, że znajduję się w wielkiej hali, pełnej hałaśliwych Dwunogów, kręcących się między .. o zgrozo! Klatkami, w których zamknięci byli moi pobratymcy! Niech mnie Bogini Bastet ma w swojej opiece, gdzie ja trafiłem?!
Medium
Uniwersalnie Perskim okiem
Tuz obok mnie, w sąsiednim więzieniu siedział dostojny starszy kocur. Widząc moją niepewność, ba! nawet lęk, malujące się na pyszczku, odezwał się uspokajająco, przekonując mnie, że nikt nam tu krzywdy nie zrobi, że to tylko ... wystawa. Nie wiedziałem, czym jest wystawa i co więcej, wiedzieć nie chciałem. Opinię miałem już wyrobioną, a najgorsze było dopiero przede mną.... Po dość długim siedzeniu i ignorowaniu plączących się koło mojej klatki Dwunogów, kiedy marzyłem już o tym, żeby rozprostować kości i gotów byłem nawet dać się ostrzyc, byle tylko wyjść z tego okropnego miejsca, podeszła do mnie moja samica Dwunoga i piszcząc coś drażniąco, jak świeżo złowiona mysz, wyciągnęła mnie z klatki. W normalnej sytuacji natychmiast ostro bym ją skarcił, nie żałując zębów, ale tym razem obawiałem sie o całość mojej perskiej książęcości, z uwagi na stada bezmyślnie rozradowanych stworzeń, których wszędzie było pełno, a które mogłyby mnie stratować biegając bezładnie na swoich długich, podkutych łapach. Jakim cudem ja tu trafiłem? Zadawałem sobie pytania, trzymając się z całej siły i wszystkimi pazurami luźniej skóry mojej Dwunożycy. Co ja tutaj robię?! Na nic zdały się moje protesty. W chwili, w której podszedł do nas starszy samiec gatunku poddanych, zostałem bez krztyny szacunku podniesiony i... rozciągnięty na całą moją szlachetną, perską długość. Potem nastąpiło obrzydliwe macanie, zaglądanie mi w zęby (nie wybaczę, nie wybaczę...) i uszy.
str. 57
W pewnej chwili ów starszawy samiec, zapewne niedowidzący, brutalnie złapał mnie tam, gdzie nawet mój wzrok nie sięga! Nigdy w życiu nie przeżyłem takiego koszmaru... Moje skołatane nerwy ciągle nie doszły do siebie, mimo że od dawna już jestem z powrotem w domu. Nie mogę dojść do siebie, bo ciągle słyszę wśród nieartykułowanych pisków i pochrząkiwań jedno straszliwe słowo: wystawa... Codziennie pielgrzymują do mnie poddani spoza domowego inwentarza, kolejne Dwunogi chcące oddać mi hołd i moi domowi Ludzie, wyraźnie ciesząc się moim nieszczęściem, wykrzykują "wystawa!", machając przy tym bezmyślnie jakąś bezużyteczną miską na kiju, którą nazywają pucharem. Inni z ich gatunku wydają wtedy nieprzyjemne popiskiwania i porykiwania i szczerząc kły rzucają sie w moim kierunku wyciągając swoje brzydkie, łyse łapy. Musiałem się przeprowadzić pod szafę... Stanu mojego ducha nie poprawia nawet fakt, że od tamtej pory, moi domowi poddani napełniają mnie smakowitymi kąskami i co chwilę gładzą moje piękne z natury rzeczy futro, a także zaopatrzyli mnie w kilka wygodnych sof. Jakże mam się cieszyć moją egzystencją po tym, co mnie spotkało? Przecież zły dotyk boli przez całe życie .... Proszę o pomoc i poradę. Ratunku... Wasz Petroniusz Zawilec z Gniazda Patatów
Medium
Recenzje
Twórczość Stephena Kinga automatycznie przywodzi na myśl horrory. Powieść „DALLAS 63” jednak horrorem nie jest. Ta 800-stronicowa „księga” jest dla mnie absolutną rewelacją! To piękna i ciekawa powieść, zawierająca wiele elementów, w które wierzę i o których się uczyłam. Ciężko było mi się od niej oderwać. Pisarz pokusił się nawet o wprowadzenie wątków romansowych, przedstawionych z dużym wyczuciem i kulturą. Piękne i pouczające. King jest jednym z moich ulubionych autorów, choć nie wszystkie jego książki równie mocno zapadły mi w pamięć. Część z nich bowiem to horrory, których nie jestem zwolenniczką. King niewątpliwie jest szamanem, zdającym sobie sprawę z istnienia „światów równoległych”, potrafiącym uzyskiwać wiedzę z innych wymiarów. Ten dar uwidacznia się w jego twórczości, również w tak cenionych przez wielu czytelników horrorach. Bohater powieści „DALLAS 63” poprzez magiczny portal, nazywany przez niego „króliczą norą”, przenosi się w lata 60-te XX w. Ma za zadanie zapobiec zamordowaniu prezydenta Johna Kennedy’ego. Kiedy jednak, po udanej akcji, powraca w sobie współczesne czasy, zastaje zniszczony świat, dotknięty zagładą nuklearną. Wiedząc, że każda podróż w czasie odwraca zaistniałe zmiany, decyduje się wrócić do przeszłości, by zmienić efekty swoich działań. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste – niby wszystko toczy się wcześniej ustalonym trybem, jednak pozostał „osad” i pewne okoliczności zmieniły się na gorsze. Choć zagłady udało się uniknąć… Powieść uczy nas, że próba wpłynięcia na zdarzenia z przeszłości, może spowodować tragiczne
str. 58
konsekwencje w kolejnych latach. Zawsze zostanie bowiem szkodliwy „osad” który spowoduje zgrzyt w obracających się trybach machiny rzeczywistości. Tu wiele osób zaprotestuje, mówiąc, że nie mamy przecież wpływu na minione lata. Lecz, kto wie? Może jednak w jakiś sposób zmieniamy bieg wydarzeń stosując „terapie” regresywne? (Terapia regresywna, zwana regresingiem, polega na przenoszeniu się w przeszłość poprzez hipnozę lub autohipnozę, po to by w wyniku wizualizacji pożądanego biegu zdarzeń, spowodować korzystne dla nas skutki w przyszłości, jak np. usunięcie traumy.) Warto też zwrócić uwagę na pewną, zawartą w powieści, ciekawostkę. Bohater, próbujący zmienić wydarzenia w przeszłości, napotyka na stawiające opór „synchronie”. Mówiąc prościej – przeszłość nie daje za wygraną i broni się przed próbami manipulacji. Przypomniało mi to przeczytaną niedawno informację, mówiącą o tym, że zmiana znanego nam świata na rzeczywistość dobra i miłości, mogłaby spowodować jego zagładę. Nie mielibyśmy już czego doświadczać, a to zatrzymałoby nasz rozwój. Bardzo polecam książkę „DALLAS 63”. Ta wielowątkowa powieść nie pozwoli nawet na chwilę nudy. To znakomita, wciągająca lektura na długie, zimowe wieczory. Jestem przekonana, że każdy, kto po nią sięgnie, odnajdzie inspirację do swoich własnych przemyśleń, być może znacznie odmiennych od moich. Bożena Wojciechowska
Medium
Polecamy! Medium
Nr 1/2012 dwumiesięcznik
Taniec na Tęczy elinoterapia Tajemnice grafologii
ezoteryczno-psychologiczny e-magazyn rozwoju osobistego
Pudełka umysłu
Karma Isis Reiki
Czas niołw
Zapraszamy do pobierania i czytania pierwszego numeru MEDIUM. Pismo można pobrać z portalu Wydaje.pl lub zamówić emailem na adres: medium@velveth.webd.pl Jesteśmy na Facebooku!
facebook.com/pismo.medium
Z życia wzięte
Duchowe trolle
Ewa zajmuje się duchowością. Dużo czyta, bywa na warsztatach samodoskonalenia, skończyła kurs jogi i systematycznie medytuje. Od kilku lat pracuje z energią reiki. Ma na swoim koncie pierwsze poważne uzdrowienia. Chociaż docenia rolę medycyny, doświadcza również mocy działania metodami naturalnymi. Chciałaby tylko móc porozmawiać na interesujące ją tematy z innymi osobami, które, tak jak ona, pracują z reiki. Ponieważ w swojej okolicy nie znajduje nikogo takiego, wchodzi na forum, które dumnie nazywa się: Ezoteryka. Przez pierwsze kilka dni prowadzi sympatyczne dyskusje z innymi reikowcami. Potem jednak administrujący forum Artur zaczyna wtrącać złośliwe uwagi do rozmów. Próbuje dać do zrozumienia, że reiki jest… głupie i bez sensu. - Czy masz reiki? Byłeś inicjowany? – pyta Ewa - Nie i nie chcę, bo to naciąganie dla naiwnych – odpowiada Artur. - A miałeś chociaż kiedykolwiek robiony zabieg? Doświadczyłeś? Wiesz, o czym mówisz? - Wiem, bo czytałem. To głupota. Do dyskusji włączają się inni reikowcy. Nie namawiają Artura na reiki, proszą tylko, by pozwolił im spokojnie rozmawiać na ten temat. Skoro nie chce, nie musi być tym zainteresowany. Jednak Artur zaczepia dalej, aż w końcu bezpardonowo wyśmiewa Ewę, nazywając ją „głupią różową landrynką, która plecie bzdury o miłości jak idiotka”. Ewa wie, że miłość, w takim znaczeniu, jak ona ją pojmuje, jest dobrą stroną świata, wszystko ożywia, zasila, wzmacnia i wypełnia dobrem. Miłość to przecież dawanie dobra. Ale jak ma się odnaleźć na forum, którego administrator jest przeciw dobru… Ewa likwiduje konto na forum. Ucieka.
cechu szewskiego czy krawieckiego, wcale nie oznacza guru – jest zawodowym stopniem, odróżniającym go od ucznia i czeladnika. Andrzej podejmuje decyzję, że będzie mianował się „sensei” i obwieszcza to na reikowym forum. Znajomi potakują bez przekonania, wszak ma prawo do takich decyzji. Ma prawo nazywać się nawet różowym słoniem, jeśli zechce. Jednak na forum bywa też mądry psycholog Jacek, który w ciepły i serdeczny sposób pisze post do Andrzeja, tłumacząc mu, jak wspaniałą i wartościową jest osobą. Podpowiada, że warto przemyśleć tę decyzję, nie dla nazwy, ale dla zrozumienia, że to my sami nadajemy sobie określoną wartość. Cierpliwie tłumaczy, że trzeba podnosić swoją samoocenę i dorastać w swoich oczach do najbardziej wyszukanej nazwy. „Jesteś godzien nazywać siebie mistrzem, bo jesteś mistrzem i każdy człowiek osiąga mistrzostwo na wielu poziomach… Nosisz w sobie diament…” – powiada Jacek. Energia na forum rośnie, serdeczność i zrozumienie wypełniają czytających… Wtedy wyskakuje Filip z niemiłym postem: - Buchachacha…! Aleś poleciał gościu! Zejdź z chmur na ziemię, nie bujaj w obłokach… Czarowny terapeutyczny nastrój pryska jak bańka mydlana… Każdy ucieka gdzie może, aby nie być świadkiem przykrej wymiany zdań. Cóż, nie trzeba być psychologiem, by wiedzieć, kto ma rację w dyskusji, to rzecz oczywista. Jednak można się nie znać kompletnie, można być ignorantem i po prostu zapytać kulturalnie: „a dlaczego Andrzej powinien myśleć o sobie pozytywnie? Ja uważam, że im bardziej siebie poniża, tym jest zdrowszy…” Każdy ma prawo do własnego zdania, jeśli jest wypowiedziane spokojnie i rozsądnie. Jednak cechą Andrzej jest mistrzem reiki. Świeżo upieczonym. charakterystyczną internetowego trolla jest wejście Nie przepracował jednak swojego niskiego poczucia z hukiem, najczęściej rozpoczynające się od „buchawłasnej wartości i słowo „mistrz” go gryzie. Czuje, że chachacha!”. Oprócz chamstwa, ignorancji i złośliwowewnątrz nie dorasta do owego „mistrzostwa”, czuje ści, przejawia się też manierą w stylu: „ja wiem się gorszy, niegodny… Nie rozumie, że to tylko słowo, najlepiej, ja tak sądzę, ja nie błądzę i ja tu rządzę”. które oznacza nauczyciela i umiejętność nauczania innych. Ani więcej, ani mniej. Podobnie jak mistrz
str. 60
Medium
Uniwersalnie Duchowe trolle
Kamil, podobnie jak Filip, uważa, że ma monopol na jedynie słuszną rację. Wędruje po rozmaitych ezoterycznych forach, wtykając wszędzie, gdzie to możliwe swoje złośliwe uwagi. Krytykuje każdą osobę, która myśli inaczej niż on. A kto mu zabroni? Ma przecież prawo, a fora są otwarte dla wszystkich. W ten sposób podnosi swoje samopoczucie. Jest pełen kompleksów, to wiemy, a kompleksy najlepiej utopić w kieliszku lub zagłuszyć, wylewając na kogoś innego wiadro pomyj. W psychologii nazywamy to przeniesieniem. Osoba, która nie radzi sobie sama ze sobą, która nie może znieść swojego widoku w lustrze, ratuje swoje samopoczucie lżeniem i krytyką każdego, kto się nawinie pod rekę. Wiemy też, że Kamil swój głęboki smutek i niechęć do samego siebie projektuje na innych. Z wyjątkową wnikliwością znajdzie w gąszczu postów taki, do którego można się przyczepić. Właśnie wdał się w dyskusję o książce pewnego człowieka. To debiut młodego autora, który publikuje także wiele artykułów w prasie. Debiut? To do ataku! Jaka fatalna ta książka! Kamil nie pozostawia suchej nitki na autorze. Konkurencję trzeba niszczyć w zarodku, zanim sama się rozwinie. Nie widzi i nie chce widzieć, że teksty tej osoby są cenione, chwalone podziwiane przez innych. A może właśnie dlatego atak jest tak jadowity! Bo Kamil, choć coś sobie pisze, dotąd jeszcze nic nie wydał… O gustach rzecz jasna się nie dyskutuje. To że książka Marcina nam wszystkim się podoba, to nie znaczy, że musi odpowiadać Kamilowi. Ma prawo do bezstronnej oceny. Jednak pomiędzy słowami, jakie padają, nie ma rzeczowej krytyki - jest tylko jad i zawiść. Tak - zawiść. Dlaczego publikują Marcina? W czym jest lepszy ode mnie? Dlaczego mnie nikt nie docenia? Jaką wartość ma dla internauty taka recenzja? Żadnej. Jest kłamliwa, nieszczera, złośliwa. Nie ma nic wspólnego z rzetelną oceną. Problem - o ile istnieje -
str. 61
polega na tym, że nie każdy czytający jest – jak ja – specjalistą od analizy wypowiedzi. Cóż… z racji wykształcenia i tego, czym się zajmuję, czytam „między wierszami” i każda dowolna wypowiedź obnaża przede mną duszę swojego autora. Przeciętny odbiorca jednak bierze ów jadowity atak za dobrą monetę i rezygnuje z kupna książki, która mogłaby wnieść do jego życia dużo wartościowej wiedzy… Cóż, nie ma tragedii. Są inne dobre lektury.
Jola znalazła link do wywiadu ze znanym ezoterykiem, autorem książek na temat karmy. Przeczytała z zainteresowaniem cały artykuł. Potem, z nieznanych sobie przyczyn, zaczęła czytać komentarze pod tekstem. Anonimowi, jak zawsze, internauci w różny sposób odnosili się do treści wywiadu. Jeden tekst jednak mocno ją poruszył. „Buchachacha! Jaki debil! Przecież już Budda o tym mówił, on tu nic nie odkrył!”. Joli jest przykro, pisze więc do mnie, że rani ją, kiedy ludzie tak oceniają jej ulubionego pisarza, autora książek, które ona pochłania jednym tchem. Dlaczego się na to pozwala? Teresa założyła własne forum internetowe na temat dobra, ciepła i miłości. Forum rozwija się pięknie, ale wśród setek osób pojawia się Filip, który bezlitośnie wyśmiewa różne wypowiedzi, w szczególności nieśmiałego wrażliwego Konrada. Pojawiają się pierwsze nieporozumienia, potem pyskówki. Inne osoby włączają się do konfliktu, opowiadając się po jednej lub drugiej stronie. Ktoś się wypisuje z forum. Ktoś wysyła złośliwe posty do Teresy, zarzucając jej traktowanie forum, jak prywatnego folwarku. Teresa ucieka przed atakami, likwidując forum. Płacze. Nie zasłużyła na takie traktowanie. Chciała podzielić się z innymi odrobiną piękna, a została obrzucona błotem. Znacie to? Znamy wszyscy. Wszechobecne trolle atakują…
Medium
Uniwersalnie Duchowe trolle
KOMENTARZ
Zanim nauczę cię, jak obezwładniać trolle, dwa słowa o czymś, co uznaję za niezmiernie ważne. Ezoteryka jest szczególną dziedziną. Przeplata się z duchowością. Nie wnikam w to, co dzieje się na forach dotyczących budowlanki, ekonomii, czy prawa, jednak miejsca, które z założenia zajmują się rozwojem duchowym, winny do tej rangi dorastać.
Jaka jest definicja duchowości?
Otóż wysoki jej poziom charakteryzuje się troską o drugiego człowieka, o wszystkie czujące istoty. Podstawą duchowości jest bezwarunkowa miłość i szacunek dla wszystkiego, co żyje. Osoba rozwijająca się duchowo może mieć jakieś emocjonalne problemy, może jeszcze nie doceniać siebie, ale z całą pewnością nie jest złośliwa, okrutna, nikogo nie poniża i nie wyśmiewa. To najprostszy wyznacznik, po którym można rozpoznać dojrzałego wewnętrznie człowieka. Zapewniam, że na nic się nie zdadzą najbardziej skomplikowane asany jogi oraz setki poprowadzonych warsztatów, jeśli ktoś zachowuje się w sposób, który rani innego człowieka. Jeśli masz nieszczęście spotkać takiego nauczyciela, to uciekaj od niego jak najdalej, zanim zarazi cię jadem swojej goryczy i zawiści. Nie jest on w istocie żadnym duchowym nauczycielem, tylko niemiłym frustratem. Nie jest też duchowym nauczycielem ktoś, kto mówi, że mdli go, jak wszędzie słyszy o miłości, że nawet Anioły powinny nas karcić, abyśmy marni i niegodni uczyli się porządku. Prawdziwie duchowa osoba powie, że najcenniejsza jest serdeczność i życzliwość, że ty jesteś diamentem, który zasługuje na wszystko, co najlepsze. Odwracanie się od miłości i przeświadczenie o tym, że zasługujemy na jakąś karę i bycie szturchanym, przypomina mi socjalistyczny model wychowania poprzez dyscyplinę – oczywiście skórzaną i wymierzaną na gołą pupę. Krótko informuję, że z punktu widzenia psychologii, osoba, którą mdli na widok wszelkich deklaracji miłości, nosi w sobie deficyt tego uczucia i potrzebuje terapii, aby nauczyć się kochać samą siebie. Miłość jest jak powietrze, nie można bez niej żyć i nie można jej odrzucać. Od takich nauczycieli radzę trzymać się z daleka, albowiem nie nauczą cię duchowości, a jedynie goryczy, żalu i rozczarowania. Choć przesada w zakresie „kochania wszystkiego i wszystkich” również zdrowa nie jest, to przynajmniej
str. 62
nie jest w najmniejszym stopniu szkodliwa. Zapewniam, że nie jestem zwolenniczką mówienia każdemu na forum: „kocham cię”, ale mnie to przyjemnie rozbawia, nie wywołując żadnych negatywnych emocji. Bo miłość, nawet ta landrynkowa, przesadzona i przesłodzona jest lepsza od niechęci i złośliwości. Widzę w tym przede wszystkim dobro. Wiem też, że bez miłości nie ma rozwoju duchowego. Żaden „karzący anioł” nie popchnie cię do przodu nawet o milimetr! Natomiast ten, który przytuli i da ci wsparcie uczuciowe – zrobi to. A miłość bezwarunkowa podniesie energię i doda siły. Osoby, które przerzucają się wyznaniami: „kocham cię” na forach, bliżej mają do duchowości, niż ci, którzy miłości zaprzeczają i wyśmiewają serduszkowe szaleństwo. Są też mniej groźni, ponieważ wybrana przez nich forma ekspresji nie pozwala nikogo poniżać i atakować. Pozwól im zatem z całym szacunkiem na tę serduszkową ścieżkę.
Z poziomu takiej wiedzy możemy dopiero zabrać się za trolle.
Po pierwsze: wybieraj fora, którymi administrują prawdziwie duchowe osoby. Tylko takie zadbają o to, byś mógł spokojnie wyrażać swoje poglądy. Osoba o prawidłowym poziomie rozwoju jest tolerancyjna, nie wykłóca sie z kimś, kto ma odmienne zdanie i pozwala na prowadzenie każdego tematu, jeśli dyskusja odbywa się kulturalnie. Najgorzej bowiem trafić na takiego admina jak Artur, który sam niczym nie rożni się od trolla. Jeśli on nie lubi truskawek, to nikt lubić nie ma prawa, a kto lubi, to idiota... Trzymaj się z dala od takich Arturów. Po drugie: dbaj o własną samoocenę, ponieważ wiara w siebie i wysokie poczucie wartości chroni cię przed atakami innych osób. Tworzysz wówczas aurę, która nie sprzyja żadnym zaczepkom. Zwróć proszę uwagę, że każdy atakujący na forum, jest w istocie nauczycielem i lustrem dla swojej ofiary. Rzuca się na ciebie tylko wtedy, kiedy jest w tobie luka do wypełnienia. Pokazuje, że nie wierzysz w swoją doskonałość, nie ufasz sobie, masz wątpliwości w kwestiach, w których się wypowiadasz. Rozwijanie samooceny ma jeszcze i tę zaletę, że nie obrażasz się na nikogo, jest ci obojętne, że komuś się nie podobasz. Jeśli ktoś ordynarnie cię zaczepia, to wystawia świadectwo samemu sobie. Pamiętaj, że nikt nie jest w stanie ciebie skrzywdzić ani obrazić, jeśli nie dasz mu na to przyzwolenia.
Uniwersalnie Duchowe trolle
Psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Najmądrzej jest zaczepkę zignorować, być ponad lub podkreślić, że rozmawisz wyłącznie w kulturalny sposób, a złośliwości cię nie interesują. Należy być konsekwentnym. Czasem ktoś ma zły dzień, jest rozdrażniony i wyładowuje bezmyślnie emocje wśród obcych osób. Lepiej go wyciszyć, powiedzieć coś dobrego, okazać wsparcie, a niemiłe spięcie rozejdzie się po kościach. Staraj się nie kierować zasadą „oko za oko”. Jeśli ktoś mówi coś niemiłego, nie musisz od razu się obrażać – obrażanie się jest atakiem na własną energię serca. Można, na przekór złośliwej osobie, obrócić wszystko w żart. To nie ujma być dyplomatą. To talent. Jeśli napada cię „etatowy” troll, jak przykładowy Filip czy Kamil, który stale wszystkim dokucza, to ignorujesz go. Konsekwentnie. A z tobą wszyscy na forum. Tak, jakby nie istniał. Troll żywi się energią konfliktu, jeśli tylko ktoś podniesie na niego głos, bodaj krótkim „spadaj stąd!”, natychmiast otwiera mu bramę do zażartego zaśmiecania forum podłymi wypowiedziami. Konsekwentne traktowanie trolla jak powietrze powoduje, że opuszcza on forum i idzie szukać zaczepki gdzieś indziej. Wymaga to nieco cierpliwości, ale opłaca się. Rolą administratora jest usuwanie „etatowego” trolla oraz likwidowanie niesympatycznych wpisów. Teresa popełniła błąd zamykając swoje forum. Zwykła asertywność wymaga, aby dbać o to, co nasze. Nie wolno dać się zmylić złośliwościom typu: „to nie twój folwark”. Ależ oczywiście, że mój! I to ja ustalam w nim zasady, a podstawowe z nich to kultura dyskusji i szacunek dla innych użytkowników. Jeśli zaprosisz do domu gości, a oni zaczną pluć na dywan lub gasić na nim papierosy, masz prawo ich wyprosić. Podobnie masz prawo wyrzucić ze swojego forum każdego, kto narusza wymyślony przez ciebie regulamin. Administrator to gospodarz forum i zarzut: „to nie twój folwark” jest równie chybiony, jak grzebanie w twojej kieszeni ze stwierdzeniem, że przecież nie należy ona do ciebie. Teresa cierpi niepotrzebnie, czując się obrzucona błotem. Niesłusznie. Błotem wybrudzony jest jedynie ten, który nim rzuca. Nie czuj sie zbrukany chamstwem innej osoby. Nikt nie jest w stanie zgasić twojego wewnętrznego światła i nikt, poza tobą samym, nie może pozbawić cię szacunku, godności i klasy. Nie warto wchodzić w rolę ofiary.
str. 63
Do pewnego Mistrza w czasie, gdy prowadził wykład dla swoich uczniów przyszedł jakiś zdenerwowany człowiek. Stanął w progu sali i zaczął wykrzykiwać różne obelgi pod adresem Mistrza. Lżył go w najgorszy z możliwych sposobów. Mistrz siedział w milczeniu z łagodnym uśmiechem i nie protestował w żaden sposób. Człowiek wykrzyczał się i wyszedł. Wtedy jeden z uczniów zapytał: - Mistrzu, dlaczego pozwalasz się tak obrażać? Dlaczego sie nie broniłeś? - Nie musiałem - odparł mistrz. - Ten człowiek przyniósł mi w darze złość, agresję i obelgi. A ja tego daru nie przyjąłem i w ten sposób on zabrał go ze sobą.
Na forum, zamkniętym przez Teresę, bywało mnóstwo sympatycznych i życzliwych osób. Warto dla nich być, rozmawiać i pisać posty. Nie można uciekać przed złem, bo wtedy dajesz sygnał, że zło jest silniejsze od ciebie i zwycięża dobre działania. Potrzeba tylko nieco wiary w siebie, ale też trzeba zaufać, że ci wszyscy, którzy zostali, są warci twojej uwagi. Być może znajdziesz wśród nich prawdziwych przyjaciół. Likwidacja pięknego forum jest jak zniszczenie klombu pełnego kwiatów w obawie przed jednym kretem. Szkoda. Zarówno Teresa, jak i Jola, potrzebują ćwiczeń, dotyczących podnoszenia samooceny. Jola przeżywa boleśnie obrażanie innych ludzi, ponieważ atak na kogoś w istocie odbiera jak atak na siebie. Z jednej strony trochę niby broni bohatera wywiadu, który obronić się raczej nie może, a z drugiej utożsamia się z krytykowanym autorem poprzez sympatię dla niego. Niewykluczone, że sam zainteresowany byłby ponad i tylko pobłażliwie się uśmiechnął. Natomiast to właśnie Jola przeżyła w dzieciństwie traumę bycia wyśmiewaną i sytuacja ta wyzwala w niej emocje z przeszłości. Jeśli uzdrowi swoje wspomnienia, to taki złośliwy komentarz wywoła u niej tylko westchnienie, że ludziom czasem brak kultury. Któż z nas znajduje akceptację u wszystkich? Nikt. Nie ma takiego. Nie każdemu się podobasz. Wszelako wysokie poczucie własnej wartości pozwala ci ignorować zaczepki i złośliwości. Akceptujesz wówczas spokojnie fakt, że ktoś cię nie lubi – ma do tego pełne prawo. Nie musisz się tym zajmować wcale, a już na pewno nie warto się tym przejmować. Bogusława M. Andrzejewska http://prosperita.edu.pl
Medium magazyn elektroniczny rozwoju osobistego http//velveth.webd.pl/medium
Redaktor Naczelna: Bogusława Andrzejewska
Zastępca Redaktor Naczelnej: Magdalena Kaczyńska Sekretarz Redakcji: Monika Sieniawska
Zespół redakcyjny: Bożena Wojciechowska Camilla Ciszewska Jakub Niegowski Krzysztof Jankowski
Skład i łamanie: Bogusława Andrzejewska Okładka: Magdalena Kaczyńska
Zdjęcia: Magdalena Kaczyńska zasoby http://morguefile.com zbiory prywatne autorów Kontakt z redakcją: medium@velveth.webd.pl
Wydanie własne - za pośrednictwem portalu WYDAJE.PL Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY. Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.
Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium
str. 64