28 minute read

Część czwarta Zbigniew Grabowski Sekrety dobrzyńskiego cmentarza. Mogiła Tadeusza Nowcy, czyli zaskakujące świadectwo koligacji legendarnych polskich rodów

Sekrety dobrzyńskiego cmentarza. Mogiła Tadeusza Nowcy, czyli zaskakujące świadectwo koligacji legendarnych polskich rodów, a także zbrodni z czasów pierwszej wojny światowej

Cmentarze wiejskie i te w małych miasteczkach zazwyczaj nie są uważane za szczególnie interesujące. Dominuje przekonanie, że są to miejsca wiecznego spoczynku okolicznych włościan, a w przypadku miasteczek – głównie miejscowych, najczęściej niebogatych, mieszczan. Z rzadka tylko można na nich znaleźć okazalsze nagrobki tamtejszej szlachty i ziemian oraz proboszczów sąsiednich parafii. Zwykle są to osoby miejscowe, których nazwiska i losy związane są od lat, a nawet od wieków, z konkretną wsią lub miasteczkiem. Rzadko zdarza się, by było inaczej. Pewnym wyjątkiem są miejscowości związane z ważnymi wydarzeniami historycznymi, takimi jak znane bitwy, potyczki, zjazdy etc., które spowodowały napływ do tych miejsc szlachetnie urodzonych uczestników owych wydarzeń, choć i w takich wypadkach, aż do początków XIX wieku, osoby takie grzebano zwykle w kościelnych kryptach, opatrując je okolicznościowymi tablicami inskrypcyjnymi. Wiek XIX przyniósł istotną zmianę w tym zakresie, polegającą na upowszechnieniu grzebania wszystkich zmarłych, bez względu na status społeczny, wyłącznie na cmentarzach poza kościołem. Dobrzyń nad Wisłą jest przykładem miasteczka, w którym procesy te przebiegały w taki właśnie sposób. Miejscowy cmentarz parafialny od pierwszej połowy XIX wieku zaczął zatem zapełniać się nagrobkami miejscowych mieszczan, szlachty, ziemian i okolicznych włościan. Znajdują się tu jednak także groby osób obecnie mniej rozpoznawalnych przez miejscową społeczność. Niektóre wydają się bardzo tajemnicze, przez nikogo nie odwiedzane, a jeśli nawet – to niezwykle rzadko i niepostrzeżenie. Oto opowieść o jednym z nich.

Advertisement

Na dobrzyńskim cmentarzu znajduje się zabytkowa mogiła Tadeusza Nowcy. Był on członkiem rodziny, która na przełomie XIX i XX wieku posiadała w okolicach Dobrzynia nad Wisłą kilka majątków ziemskich, m.in. Kisielewo, Zakrzewo i część Chalina. Utrzymywała ona kontakty towarzyskie z wieloma miejscowymi familiami o podobnym statusie majątkowym i towarzyskim, choć jej majątek nie był specjalnie okazały, a ona sama uważana tu była za rodzinę tzw. nowobogacką.

Na pomniku nagrobnym wspomnianego T. Nowcy znajduje się również biała marmurowa tabliczka poświęcona jego teściowej, Marii Dunin-Karwickiej z Bielickich. Ta niepozorna już dziś tabliczka nagrobna z lakoniczną inskrypcją przywołuje refleksję o smutnych losach polskiego ziemiaństwa angażującego się w działalność patriotyczną w okresie zaborów. Rody uczestniczące w powstaniach narodowych utraciły na skutek carskich represji swe majątki, a ich członkowie byli zsyłani w głąb Rosji. Ci, którzy jeszcze niedawno byli właścicielami starych rodowych posiadłości, stawali się mieszczanami, urzędnikami, administratorami w obcych majątkach. Świadkami takich procesów i wydarzeń mogą okazać się całkiem drobne świadectwa, na które po dziś dzień można natknąć się w różnych miejscach, jak choćby na cmentarzu w Dobrzyniu nad Wisłą.

Tadeusz Henryk Nowca urodził się 4/16 października 1885 roku we Włocławku. Akt jego urodzin został spisany w Warszawie w parafii pw. św. Barbary dopiero w pół roku później, 15/27 kwietnia 1886 roku, z wyraźnym zaznaczeniem, że narodziny nastąpiły we Włocławku. Jego rodzina wywodziła się z ówczesnych Prus, z miejscowości Nowca i Oliwa (obecnie dzielnica Gdańska). Był synem Władysława Nowcy i Marii Zofii Wilhelminy Chlebowskiej z Zielonków h. Jastrzębiec, rozwódką ze związku z Bronisławem Chlebowskim, którą 37-letni Władysław pojął za żonę w Warszawie w 1884 roku. Tadeusz swe dzieciństwo spędził we Włocławku, gdzie urodził się także jego ojciec, oraz w Inowrocławiu, skąd pochodziła jego babka, Teofila Emilia Nowca z domu Paszkiewicz, żona Stanisława Nowcy, który w latach trzydziestych XIX wieku był komornikiem Trybunału Cywilnego Województwa Mazowieckiego w Warszawie. To właśnie jego syn, a zarazem ojciec Tadeusza Henryka, Władysław Nowca, był twórcą rodzinnej fortuny. Władysław ukończył prawo na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim, po czym praktykował jako adwokat w Warszawie. Od roku 1882 był notariuszem w Dobrzyniu, a od następnego roku – także we Włocławku. Był cenionym działaczem społecznym i patriotą, prezesem Włocławskiego Towarzystwa Wioślarskiego i Towarzystwa Ochotniczej Straży Pożarnej we Włocławku, a później także pierwszym prezesem dobrzyńskiej Straży Ochotniczo-Ogniowej, powstałej w 1910 roku. W roku 1905 został pierwszym dyrektorem polskiej szkoły we Włocławku, a w dwa lata później uzyskał mandat posła do rosyjskiej Dumy Państwowej. W 1917 roku objął funkcję przewodniczącego Rady Miejskiej we Włocławku.

Syn Władysława Nowcy, Tadeusz Henryk, jeszcze jako student agronomii na Uniwersytecie Jagiellońskim, dokąd notabene pokierował go ojciec, 22 kwietnia 1908 roku ożenił się z 21-letnią Zofią Józefą Dunin-Karwicką. Ich ślub odbył się w kościele w Karnkowie. Zofia Józefa była córką Jana Feliksa Dunin-Karwickiego h. Łabędź i Marii z Bielickich h. Pobóg. Jan Feliks Dunin-Karwicki, mimo że pochodził ze

starego rodu, którego korzenie wywodziły się z ziemi piotrkowskiej i radomskiej, był w tamtym czasie tylko skromnym administratorem majątku w Karnkowie. Wydawać by się mogło, że znane pochodzenie tego rodu, a przede wszystkim jego koligacje, skłoniły Tadeusza Nowcę do tego ożenku, jego zaś nowobogacką rodzinę do zaakceptowania związku z córką „zaledwie” administratora Karnkowa. Ale koligacje rodzinne sięgały tu – jak się zaraz okaże – znacznie głębiej. Ciekawy jest sam tekst aktu zawarcia małżeństwa Tadeusza Henryka i Zofii Józefy. Wspomniano w nim bowiem o wydaniu specjalnego zezwolenia (nr 2218) przez płocką kurię biskupią na to małżeństwo. Dlaczego musiało być ono wydane?

Ojciec Zofii Józefy, Jan Feliks Dunin-Karwicki, syn Józefa i Tekli z Piotrowskich, pojął w 1882 roku w Warszawie za żonę wspomnianą już Marię Bielicką. Ich wystawny ślub miał miejsce w kościele pw. Wszystkich Świętych. Wesele odbyło się również w Warszawie. Nie ma niczego nadzwyczajnego w tej wystawności, albowiem Maria była córką Ludwika Filipa Mikołaja Henryka Bielickiego h. Pobóg (z tych Bielickich, jak byśmy to dziś powiedzieli) i Józefy Marielli z domu Walewskiej h. Kolumna (z tych Walewskich, jak byśmy również to dziś powiedzieli), z ich małżeństwa zawartego w 1845 roku. Oba te rody (Bieliccy i Walewscy) wywodziły się z pogranicza ziemi łęczyckiej i Kujaw. Najdawniejszymi ich siedzibami w XIV wieku były odpowiednio – Bielice i pobliski Walew. W okresie minionych 400 lat ich przedstawiciele wielokrotnie wchodzili między sobą w rozmaite koligacje.

W czasach nowożytnych członkowie tych licznie rozrodzonych rodów, jak by to ujęli heraldycy, w poszukiwaniu nowych przestrzeni życiowych przenosili się w różne strony, a mianowicie do Wielkopolski, na Kujawy i dalej za Wisłę na tereny ziemi płockiej i dobrzyńskiej1, do Małopolski, na wschód w kierunku ziemi rawskiej, Mazowsza i Warszawy, wreszcie na kresy Rzeczypospolitej w rejon Żytomierza, Baru, Trembowli, Halicza, Kamieńca Podolskiego, Lwowa. Migrując wstępowali w związki i koligacje z rodzinami szlacheckimi na nowych terenach i obejmowali tam majątki. Niektórzy zostawali żołnierzami zaciężnymi (potem pancernymi i husarzami) na służbie

1. Wydaje się, że pierwsi członkowie jednej z gałęzi rodu Bielickich dotarli na wyniszczoną i wyludnioną ziemię płocką i dobrzyńską w 2. poł. XVII w. po potopie szwedzkim, z równie zniszczonych, choć nie aż tak wyludnionych, Kujaw. Objęli wtedy, np. wokół Dobrzynia, kilka łanów ziemi i wybudowali tu w wypalonym miasteczku swoje domy (przy ul. Zduńskiej i Franciszkańskiej na wprost kościoła i klasztoru). Z tej gałęzi familii pochodził m.in. Franciszek Bielicki – dobrzyński cechmistrz piekarski z przeł. XVIII i XIX w., potem zakonnik w miejscowym klasztorze franciszkanów, jego syn Franciszek i wnuk Józef – obaj mistrzowie dobrzyńskiego cechu szewskiego, jego prawnuk Marceli Bielicki – płocki i dobrzyński nauczyciel z przeł. XIX i XX w., oraz praprawnuk Wacław Ignacy – właściciel ok. 60-hektarowego majątku w Kamiennych Brodach k. Dobrzynia i kilku parcel w samym Dobrzyniu. W aktach wizytacyjnych klasztoru franciszkanów w Dobrzyniu z k. XVIII i pocz. XIX w. odnotowywano, że Bieliccy posiadali tu wtedy pola ciągnące się od Dobrzynia aż pod wsie Lenie, pod Płomiany i pod Bachorzewo. Kolejna gałąź Bielickich dotarła tu zza Wisły w 2. poł. XIX w. Z niej pochodził Franciszek Bielicki, późniejszy szewc, strażak dobrzyńskiej Straży Ochotniczo-Ogniowej od 1910 r., a w końcu prezes dobrzyńskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Grób Władysława Nowcy, ojca Tadeusza, na cmentarzu komunalnym we Włocławku; źródło: Wikimedia.

Grób Ludwika Bielickiego, ojca Marii Bielickiej, na warszawskich Powązkach; fot. J. Bielicki.

królewskiej lub magnackiej, by w nagrodę otrzymać nadania ziemi oraz urzędy ziemskie, grodzkie i sądownicze. Inni wreszcie osiadali w miastach, gdzie utrzymywali się z kupiectwa lub rzemiosła, gospodarowali w pobliskich majątkach, zostawali duchownymi. Kierując wzrok choćby tylko na ziemię rawską

Nekrolog Józefy Bielickiej z Walewskich, matki Marii Bielickiej, w „Kurierze Warszawskim” 1895, nr 60.

Nekrolog Tadeusza Nowcy w „Kurierze Warszawskim” 1915, nr 35.

i Mazowsze warto wskazać okazały pałac jednej z gałęzi rodu Walewskich w Walewicach czy nieco mniej okazałe dwory Bielickich w nieodległych Kaskach, Domaradzynie, Mętlewie, Drybusie, Dmosinie i Bielicach koło Sochaczewa. Oba rody posiadały lub wynajmowały także apartamenty w kamienicach w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu, na Starym i Nowym Rynku, przy Nowym Świecie. Nawet i w stolicy posiadały pałace, jak choćby ten przy Nowym Świecie 18/20, należący od końca XVIII do połowy XIX wieku najpierw do generała Leona Tyburcego Bielickiego, potem do jego małżonki Wiktorii Bielickiej z Malczewskich, a następnie do ich córki Klementyny Bielickiej, by w drugiej połowie XIX stulecia przejść we władanie Branickich, od nazwiska których pałac nosi swą nazwę do dziś.

Powróćmy jednak do owych koligacji. Maria Bielicka urodziła się w 1857 roku we wspomnianym Domaradzynie. Ludwik Bielicki (1821-1879), ojciec Marii, już nie żył, gdy ona wychodziła za mąż, ale w warszawskich uroczystościach weselnych brała udział jej matka – Józefa Mariella Bielicka (1827-1895). Ta ostatnia była córką Kajetana i Marianny, także z domu Walewskiej h. Kolumna. Co ciekawe, Maria Zofia Wilhelmina z domu Zielonka (matka Tadeusza Nowcy) była córką Henryka Gracjana Zielonki h. Jastrzębiec i Heleny Walewskiej h. Kolumna, wnuczką zaś tegoż Kajetana i Marianny Walewskich h. Kolumna, co oznacza, że matka Tadeusza Nowcy i matka Zofii Józefy Dunin-Karwickiej (czyli Maria z Bielickich) były bardzo blisko spokrewnione, miały bowiem wspólnych dziadków. Zofia Józefa była w prostej linii ich prawnuczką, a Tadeusz Henryk Nowca – ich prawnukiem. Było to na tyle bliskie pokrewieństwo (w trzecim pokoleniu), że w przypadku małżeństwa wymagało zezwolenia kurii biskupiej.

To jednak jeszcze nie koniec niespodzianek wiążących się z koligacjami tych rodów i osób pochowanych we wspomnianej mogile w Dobrzyniu. Kontynuując wątek związku rodzin Nowców i Dunin-Karwickich, możemy – cofając się jeszcze o kilkadziesiąt lat – dotrzeć aż do ostatnich lat Rzeczypospolitej Obojga Narodów, czasów napoleońskich i tych, które nastąpiły po upadku Księstwa Warszawskiego. Przedstawiciele wspomnianych wyżej rodów, tj. Dunin-Karwickich, Bielickich i Walewskich, zapisali piękne karty jako uczestnicy walk o sprawę polską u boku Napoleona, a potem biorąc udział w powstaniach narodowych. To także cementowało związki rodzinne.

Dunin-Karwiccy mogli wśród swoich przodków poszczycić się takimi postaciami, jak Jan Nepomucen i Krzysztof Dunin-Karwiccy, generałowie wojsk polskich, potem francuskich, a wcześniej posłowie na Sejm Wielki, Jarosław Piotr Dunin-Karwicki, pułkownik wojsk koronnych i kasztelan zawichojski, Wincenty, kapitan w armii Księstwa Warszawskiego, Teodor, podporucznik jazdy Gwardii Ruchomej w Powstaniu Listopadowym, czy Stanisław, po 1825 roku porucznik wojsk cesarsko-rosyjskich, który w 1831 roku przeszedł na stronę powstańców, został schwytany przez Rosjan i zmarł młodo w Woroneżu na zesłaniu.

Jeśli chodzi o Bielickich, to warto przywołać choćby takie postacie, jak wspomniany już Leon Tyburcy Bielicki (stryjeczny pradziadek Marii), generał-major straży obywatelskiej ziemi sochaczewskiej w czasach Insurekcji Kościuszkowskiej, mianowany na to stanowisko osobiście przez Tadeusza Kościuszkę 11 września 1794 roku, Jan Kanty Bielicki (dziadek Marii), uczestnik Powstania Listopadowego, któremu w 1831 roku carskie władze zajęły sekwestrem rodowy majątek w Domaradzynie, Ludwik Henryk Bielicki (ojciec

Tablica nagrobna Tadeusza Nowcy; fot. J. Bielicki.

Grób Tadeusza Nowcy i Marii Dunin-Karwickiej na cmentarzu w Dobrzyniu nad Wisłą; fot. J. Bielicki.

Marii), członek Towarzystwa Rolniczego Królestwa Polskiego, grupującego w latach 1858-1861 zamożną szlachtę i pełniącego przez ten krótki okres, do czasu rozwiązania przez władze carskie, rolę nieformalnego polskiego parlamentu, Ignacy Bielicki (pradziadek stryjeczny) oraz Ludwik i Rudolf Bieliccy (jego synowie), oficerowie artylerii wojsk polskich i napoleońskich. Ignacy Bielicki jako kapitan artylerii koronnej walczył z wojskami carskimi w wojnie 1792 roku, a potem w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej w obronie Warszawy. Ludwik został odznaczony krzyżem Legii Honorowej za męstwo okazane podczas obrony Torunia przed Rosjanami w 1813 roku. Rudolf był uczestnikiem wojny polsko-austriackiej w 1809 roku i wyprawy Napoleona na Moskwę w trzy lata później, pułkownikiem i kawalerem orderu Virtuti Militari przyznanego mu za udział w bitwach Powstania Listopadowego (Olszynka Grochowska, Wawer, Ostrołęka, obrona Warszawy u boku Józefa Bema). To jednak ciągle niepełna lista patriotów z rodu Bielickich. Józef Bielicki był kapitanem w sztabie księcia Józefa Poniatowskiego, potem urzędnikiem w Komissyi Woyny, której książę Józef był ministrem, wreszcie uczestnikiem wyprawy na Moskwę w 1812 roku, gdzie za swoje męstwo otrzymał krzyż Legii Honorowej. Marcin Szymon Bielicki to także odznaczony Legią Honorową szwoleżer legendarnego 1. Polskiego Pułku Szwoleżerów Gwardii Napoleona, wachmistrz, a potem kapitan, który służył u boku cesarza od roku 1807, uczestnicząc we wszystkich bitwach tego pułku, od Somosierry w 1808 roku począwszy, przez zdobycie Moskwy w 1812, bitwę narodów pod Lipskiem

Nagrobne zdjęcie portretowe Tadeusza Nowcy; fot. J. Bielicki.

Tablica nagrobna Marii Dunin-Karwickiej z Bielickich; fot. J. Bielicki.

w 1813, kampanię roku 1814 w tzw. szwadronie Elby, aż po Waterloo i ostatnie dni cesarza w Europie, będąc jednym z jego najwierniejszych z wiernych. Wszyscy wyżej wymienieni to krewni i bliscy stryjeczni kuzyni Marii. Z dalszych kuzynów warto wymienić Ryszarda Bielickiego, absolwenta wydziału lekarskiego Uniwersytetu w Dorpacie z 1853 roku, a w latach 1854-1855 tajnego emisariusza polskiej opozycji patriotycznej do Napoleona III, księcia Adama Czartoryskiego i Adama Mickiewicza, z którymi kilkakrotnie się w Paryżu

Pałac w Walewicach; źródło: Wikimedia.

Pałac Badenich, Bielickich, Branickich przy ul. Nowy Świat 18-20 w Warszawie; źródło: Wikimedia.

spotykał i debatował, a także Kacpra Bielickiego, porucznika artylerii wojsk Księstwa Warszawskiego, uczestnika wyprawy na Moskwę, urzędnika Komissyi Woyny Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego.

Jeśli zaś chodzi o bardzo rozległy ród Walewskich, to należałoby wymienić choćby tylko Romualda Walewskiego, generała Wojsk Koronnych, Aleksandra, Ignacego, Józefa i Konstantego Walewskich, oficerów 1. Pułku Strzelców i 14. Pułku Piechoty Liniowej z czasów Powstania Listopadowego, odznaczonych orderami Virtuti Militari, Aleksandra Colonna-Walewskiego, senatora i prezesa Urzędu Heroldii Królestwa Polskiego, Wincentego Colonna-Walewskiego, hrabiego, weterana Powstania Styczniowego, Jana Colonna-Walewskiego, posła do Rady Państwa IX i X kadencji Cesarstwa Austro-Węgierskiego, Marię Walewską, choć z domu Łączyńską, małżonkę wiekowego już wtedy szambelana królewskiego Atanazego Walewskiego (fundatora słynnego pałacu w Walewicach) i kochankę Napoleona, wreszcie o urodzonym z jej związku z cesarzem Aleksandrze Colonna-Walewskim, późniejszym ministrze spraw zagranicznych Francji.

Nie zagłębiając się zbytnio w historię tych rodów pozostańmy na poziomie ich związków po mieczu, pomijając równie interesujące związki po kądzieli (obejmujące m.in. Szembeków, Malczewskich i Małachowskich).

Tadeusz Henryk Nowca zmarł tragicznie w Kisielewie 29 stycznia 1915 roku w wieku zaledwie 29 lat. Jego tragiczna śmierć zdaje się dopełniać listę tajemnic i sekretów związanych z dobrzyńskim grobowcem. Jak głosi nekrolog zamieszczony w „Kurierze Warszawskim” z lutego 1915 roku, Nowca zginął tragiczną śmiercią na posterunku. Ten lakoniczny zapis nie wyjaśnia jednak, co naprawdę się stało i co oznacza ów posterunek. Warto w tym miejscu przypomnieć, że trwała wtedy pierwsza wojna światowa, a okolice Dobrzynia znajdowały się na linii frontu w ogniu walk rosyjsko-pruskich. 24 stycznia tego roku w wyniku niemieckiego ostrzału artyleryjskiego zniszczeniu uległ Dyblin, 26 stycznia został spalony Krojczyn, a 27 stycznia zniszczono Gójsk. Wokół trwał nieopisany zamęt, dochodziło do licznych potyczek, ale również napadów i rabunków. Żołnierze rosyjscy, wypierani przez wojska pruskie, często głodni i zdemoralizowani, dopuszczali się nierzadko gwałtów i kradzieży w okolicznych wsiach, majątkach i miasteczkach. T. Nowca nie był jednak wtedy żołnierzem, cóż więc mogło oznaczać określenie, że zginął na posterunku? Szczęśliwie udało mi się natrafić na relację, która zdaje się wyjaśniać i tę tajemnicę.2 Otóż według niej, w czwartek 28 stycznia 1915 ok. godziny 23. dwór w Kisielewie miał zostać otoczony przez grupę żołnierzy rosyjskich, którzy zaczęli dobijać się do drzwi. Obudzony T. Nowca wstał z łóżka, narzucił na piżamę płaszcz, podszedł do drzwi i otworzył je. Za progiem stała grupa rosyjskich żołnierzy. Zażądali pieniędzy. Gdy Nowca zaczął ponoć tłumaczyć, że majątek został już i tak rozgrabiony przez przeciągające wojska, a on żadnych pieniędzy nie da, bo ich nie ma, strzelono do niego. Ranny, będąc w szoku, odwrócił się i zdołał jeszcze dotrzeć do sypialni. Tam upadając, został podtrzymany przez żonę, która jednak widząc broczącego krwią męża natychmiast zemdlała. Gdy oprzytomniała, zobaczyła, że leży w kałuży krwi męża, a on martwy leży obok z rozbitą głową oraz rozciętą twarzą i szyją, zapewne od bagnetu lub szabli. Był już piątek 29 stycznia, godzina 2. Gdy doszła nieco do siebie, udała się do miejscowego dowództwa rosyjskiego z żądaniem wydania i ukarania sprawców napadu. W atmosferze nasilających się walk dowództwo rosyjskie nie zamierzało jednak wcale zająć się tą pojedynczą zbrodnią. Po jakimś czasie wydano jej jedynie zaświadczenie, że był to bandycki napad ludzi... przebranych za rosyjskich żołnierzy.

2. T. Świecki, F. Wybult, Mazowsze Płockie w czasach wojny światowej i powstania państwa polskiego, Toruń 1932, s. 25.

Zdarzenie to spowodowało, że okoliczni ziemianie postanowili opuścić swe siedziby, pozostawiając je pod opieką służby i pracowników, i przenieść się, do czasu ustania walk, do Płocka. Nieco późniejsza notatka prasowa3, nadesłana zapewne przez Zofię Nowcową, doprecyzowała informację podaną przez nią w nekrologu męża w następujący, nadal jednak eufemistyczny, sposób: śp. Tadeusz Nowca padł na posterunku, którego nie opuścił ani na chwilę, ceniąc wysoko posłannictwo polskiego ziemianina. Ta powściągliwość w opisie zdarzenia wynikała stąd, że ciągle trwały tu walki, ich wynik był niepewny, więc nie można było wprost wskazać sprawców zbrodni na mężu. Z tego źródła dowiadujemy się również i tego, że Tadeusz Nowca – pomimo młodego wieku – był jednym z organizatorów miejscowej spółki fabrykacji cykorii i założycielem krochmalni w Olesznie, miarą zaś szacunku dlań ze strony miejscowego społeczeństwa było powierzenie mu godności sędziego gminnego w Dobrzyniu. Odbyło się kilka nabożeństw żałobnych w intencji zmarłego, najpierw w Dobrzyniu nad Wisłą, potem, 11 lutego 1915, w kościele pw. św. Antoniego przy ul. Senatorskiej w Warszawie, i następnego dnia w Ostrowiu Łomżyńskim.

Po tej tragedii zrozpaczona Zofia Józefa sprowadziła do Kisielewa swoją matkę, Marię z Bielickich, która też była już wtedy wdową, by pomogła jej w zajmowaniu się trójką małych dzieci i w zarządzaniu majątkiem. Matka przyjechała do niej i pozostała tu na następne 22 lata, do swojej śmierci. Zofia Józefa Nowcowa po ustaniu walk bardzo udzielała się we wszelkich akcjach charytatywnych na rzecz pomocy dzieciom w Dobrzyniu nad Wisłą i w jego okolicy.

Grób Tadeusza Henryka Nowcy i Marii z Bielickich na dobrzyńskim cmentarzu wygląda od lat – trudno nawet powiedzieć od jak dawna – na nieco zapomniany. Przyczyna tego wydaje się prozaiczna. W latach trzydziestych XX wieku dorośli już synowie Tadeusza i Zofii Nowców, Stanisław i Kazimierz, a także ich siostra Maria, wstąpili w związki małżeńskie i wyprowadzili się stąd. Wiadomo, że Kazimierz Nowca ożenił się w 1935 roku aż w Krzemieńcu (obecnie Ukraina) z Kazimierą z Winiarskich i tam zapewne pozostał. Córka Maria wyszła za Jerzego Umińskiego h. Cholewa i także stąd wyjechała. Podobnie stało się ze Stanisławem. Ich matka mieszkała tu do jesieni 1939 roku, gdy – po zajęciu majątku przez Niemców – i ona opuściła te strony, przenosząc się zapewne do któregoś z dzieci. Kisielewo po przejęciu przez okupantów zostało nazwane „Kiselhof”, a na 257 ha gospodarował Herbert Schmidt. Po zakończeniu drugiej wojny światowej i nastaniu nowych, „ludowych” władz, Kisielewo rozparcelowano na rzecz miejscowych biednych i bezrolnych chłopów, przydzielając im po ok. 7 ha gruntu. Obrabowany dwór popadł w kompletną ruinę i obecnie już

3. „Kurier Warszawski” 1915, nr 35, dodatek poranny z 4 II 1915; nr 41 z 10 II 1915.

Pałac Dunin-Karwickich w Mizoczu; źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie.

nie istnieje. Pozostał jedynie ów grobowiec na dobrzyńskim cmentarzu...

I tak oto kończy się opowieść, do napisania której skłoniła mnie niepozorna marmurowa tabliczka z nagrobka na cmentarzu w małym miasteczku, opowieść przywołująca dzieje znamienitych przodków Marii Dunin-Karwickiej z Bielickich i rodziny Nowców. Zapewne mało kto mógłby się spodziewać, że potomek tych familii trafi do Dobrzynia, a następnie podejmie trud odtworzenia ich losów. Pamiętajmy, że na skutek polityki zaborców najświetniejsi przedstawiciele dawnych rodów Rzeczypospolitej, pozbawieni swoich majątków i przodującej roli, jaką odgrywali dawniej w społeczeństwie, z wolna staczali się w trudną rzeczywistość podzielonego i bezwzględnie eksploatowanego przez 123 lata kraju. Tadeuszowi Nowcy nie dane było doczekać niepodległości, ale spoczywająca obok niego Maria Dunin-Karwicka z Bielickich cieszyła się nią bez mała 20 lat. Niech to wspomnienie o jej rodowych korzeniach pozostanie pamiątką po jej życiu, jej obecności w Dobrzyniu i okolicach oraz po cieniach jej sławnych i niemal legendarnych już przodkach.

Źródła i literatura

Archiwum Diecezjalne w Płocku, Akta wizytacyjne klasztoru franciszkanów w Dobrzyniu nad Wisłą z 1714, 1774 i 1817 r. Archiwum Państwowe w Łodzi, Akta stanu cywilnego dotyczące rodzin Bielickich i Walewskich. Archiwum Państwowe w Toruniu Oddział we Włocławku, Akta stanu cywilnego dotyczące rodzin Nowców, Dunin-Karwickich i Bielickich. Archiwum Państwowe w Warszawie, Akta stanu cywilnego dotyczące rodzin

Bielickich, Walewskich i Dunin-Karwickich. Archiwum własne autora. Service Historique de l’Armeé de Terre – SHAT: SHD/GR 20YC 157. Roczniki Woyskowe Królestwa Polskiego z lat 1817-1830, wyd. Drukarnia przy

Nowolipiu nr 646 (l. 1817-1819) i Drukarnia Woyskowa (l. 1822-1830). „Kurier Warszawski” 1895, nr 60; 1915, nr 35 + dodatek poranny; 1915, nr 41. R. Bielecki, Szwoleżerowie Gwardii, Warszawa 1996. A. Boniecki, Herbarz Polski, Warszawa 1899-1938. P. Gałkowski, Ziemianie i ich własność w ziemi dobrzyńskiej w latach 1918-1947, Rypin 1999. B. Gembarzewski, Wojsko Polskie. Królestwo Polskie 1815-1830, Warszawa 1903. B. Gembarzewski, Wojsko Polskie. Księstwo Warszawskie 1807-1814, Kraków 1912. K. Niesiecki, Herbarz Polski, Lipsk 1841-1845. T. Świecki, F. Wybult, Mazowsze Płockie w czasach wojny światowej i powstania państwa polskiego, Toruń 1932. S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej, Warszawa 1904-1938.

Szkoła ewangelicka w Sierpcu – krótki rys historii budowlanej

Sierpecka parafia ewangelicka, powołana do istnienia w 1837 roku, na początku lat siedemdziesiątych XIX wieku była w posiadaniu działki dawnego cmentarza grzebalnego przy ul. Szpitalnej (dziś Benedyktyńskiej), nieczynnego od roku 1840. Jako że był to teren niewielki, a i dostęp do posesji był utrudniony ze względu na zbyt wąskie przejście pomiędzy sąsiednimi parcelami, postanowiono sprzedać plac z dawnym cmentarzem i poszukać innej działki w mieście, na której można byłoby wznieść w przyszłości nową świątynię i budynki parafialne. Warto dodać, że w tym czasie nabożeństwa odprawiane były w wynajmowanych w mieście prywatnych lokalach. Nie ma jednoznacznych przesłanek, gdzie taki lokal (lokale?) mógł się znajdować. Możemy przypuszczać, że budynek, w którym gromadzili się na modlitwę sierpeccy ewangelicy, wizualnie wyróżniał się spośród sąsiednich domostw, skoro na jego dachu umiejscowiono wieżyczkę z dzwonem (odnotowany w 1850 r.). Wiemy też, że dwa lata wcześniej do lokalu, w którym odprawiano nabożeństwa, zakupiono organy: zwiększenie [pensji] zaproponowane dla zakrystiana, a zarazem kantora utrzymać wypada, gdyż tenże obowiązanym jest zarazem grać przy nabożeństwach, czegóż wcześniej nie czynił z powodu, że obecnie organek sprawionym został. Organy w inwentarzu z 1850 roku określono jako pozytyw z czterema cugami i jednym miechem (obydwa cytaty zaczerpnięte z dokumentów Centralnych Władz Wyznaniowych KP, ze zbiorów AGAD w Warszawie).

Fragment planu Sierpca z ok. 1894 r.; Zbiory Kartograficzne Politechniki Warszawskiej, skan udostępniony z zasobów Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Sierpca.

Parafia sierpecka w 1874 roku znalazła odpowiednią dla siebie nieruchomość przy ulicy Bielskiej, oznaczoną numerem hipotecznym 49, należącą do małżonków Franciszka i Franciszki Zdradzińskich. Po wyrażeniu zgody przez warszawski konsystorz, parafia kupiła za 1950 rubli działkę z istniejącym tam drewnianym domem. Położona w reprezentacyjnym miejscu nieruchomość, tuż przy trakcie do Płocka, miała w zamyśle pomieścić wybudowany w przyszłości kościół parafialny.

Dawny dom Zdradzińskich, usytuowany kalenicowo przy szosie, stał się domem modlitwy dla parafian sierpeckich. Budynek ten powszechnym zwyczajem pełnił również funkcję kantoralnej szkoły wyznaniowej dla ewangelickich dzieci (według opracowania E. Buscha z 1867 r. w ewangelickiej szkole w Sierpcu uczyło się 32 dzieci: 21 chłopców i 11 dziewczynek). Ten sam budynek w różnych dniach i o różnych porach pełnił dwie funkcje, kiedy bowiem salę opuszczały dzieci, wypełniali ją dorośli gromadzący się na nabożeństwa. Jak nie trudno sobie wyobrazić, należyte funkcjonowanie pomieszczeń jako domu modlitwy (weźmy pod uwagę choćby sprawowanie nabożeństw pogrzebowych) kolidowało z istnieniem w tym miejscu szkoły. W „Zwiastunie Ewangelicznym” czytamy: Niskie, szczupłe pomieszczenie szkolne służyło co niedziela i święto za miejsce nabożeństwa. Ciasno i duszno bywało w onej salce szkolnej, zwłaszcza w dni, kiedy nabożeństwo odprawiał pastor przyjezdny.

Parafii wówczas nie stać było na wzniesienie kościoła, w związku z czym kolegium kościelne podjęło decyzję o rozbudowie budynku szkolnego. Projekt, przygotowany w czerwcu 1885 roku przez mławskiego architekta powiatowego Zygmunta Kmitę, został zaakceptowany przez władze gubernialne, tj. gubernatora Leonida Czerkasowa i architekta gubernialnego Józefa Górskiego. Na marginesie można dodać, że kilka tygodni wcześniej zmarł sierpecki powiatowy inżynier architekt Józef Cyriak Gosławski, stąd nie powinien dziwić udział w wykonaniu projektu rozbudowy szkoły architekta Kmity z Mławy. W 1886 roku dobudowano od południa pomieszczenie z osobnym wejściem od wschodu (od szosy), z przeznaczeniem na salę modlitwy, całkowicie pozostawiając szkole dawne pomieszczenia parafialne (na parterze i poddaszu mieściły się pomieszczenia mieszkalne).

Trójnawowa sala modlitw wzniesiona została na planie kwadratu o wymiarach ok. 4 na 4 sążnie (ok. 8,5 × 8,5 m). Pułap nawy głównej osiągał wysokość 2,15 sążnia (ok. 4,5 m), a naw bocznych 1,5 sążnia (3,2 m). Wysokość całego budynku wynosiła 3,3 sążnia (7 m). Na kalenicy dachu umieszczono sygnaturkę z dzwonem o wysokości (łącznie z krzyżem)

Projekt dobudowy sali modlitw do szkoły ewangelickiej w Sierpcu, 1885 r.; zb. Archiwum Państwowego w Płocku.

1,5 sążnia (3,2 m). Elewacjom budynku nadano cechy klasycystyczne.

W 1888 roku do szkoły ewangelickiej w Sierpcu miało uczęszczać 16 dzieci (chłopców i dziewcząt). W roku 1894 parafianie sierpeccy z dobrowolnych ofiar zamówili w fabryce Antoniego Zwolińskiego spiżowy dzwon o wadze 486 funtów w tonie „C”. Dla jego pomieszczenia wzniesiono obok szkoły drewnianą, wolnostojącą dzwonnicę. W „Zwiastunie Ewangelicznym” z 1898 roku znajdujemy informację, że: [parafialny budynek] w którym mieszka kantor, zakrystian i w którym się mieści maleńki pokoik na poddaszu dla ks. administratora, a także i szkoła elementarna, znajduje się w opłakanym stanie. Kolegium kościelne podjęło wówczas decyzję o zbudowaniu piętrowego domu, w którym na pierwszym piętrze znalazłoby się odpowiednie mieszkanie dla pastora, a na parterze mieszkanie dla kantora, zakrystiana i pomieszczenie na szkołę.

Ponieważ plac należący do parafii przy ul. Bielskiej okazał się za mały na nową inwestycję, postanowiono dokupić sąsiadującą od zachodu posesję. Środki na ten cel miały po-

Przerys planu sytuacyjnego rozbudowywanej szkoły ewangelickiej w Sierpcu, 1885 r.; zb. Archiwum Państwowego w Płocku.

Szkoła ewangelicka przy ul. Płockiej w Sierpcu wraz z salą modlitw i wolnostojącą dzwonnicą; fot. 1913, autor nieznany.

chodzić z nowej, obowiązkowej składki parafialnej. Niestety, w 1901 roku dom parafialny nadal nie powstał. O sprawie tak napisał „Zwiastun Ewangeliczny”: Sprawa zamierzonej budowy plebanji, o której już pisaliśmy, o tyle posunęła się naprzód, że plany zostały przez budowniczego powiatowego sporządzone, kosztorys których wynosi 12,278 rub. 49 kop., i przesłane przez Konsystorz do Rządu Gubernialnego. Jednak Kolegium Kościelne zapewne nie prędko będzie mogło przystąpić do budowy domu. A szkoda wielka, gdyż dom, w którym obecnie mieszka służba kościelna, jest już bardzo lichy. Superintendent generalny ks. Juliusz Bursche nawiedził sierpecką parafię 1 czerwca 1905 roku. Wtedy to z jego inicjatywy w starym domu modlitwy podjęta została przez 250 członków zboru jednogłośna decyzja o budowie kościoła w Sierpcu. Administratorem parafii był wówczas proboszcz z Rypina ks. Robert Gundlach. Po wzniesieniu kościoła planowano starą salę modlitw przebudować i zaadaptować na dom dla służby kościelnej. Prace jednak nie ruszyły. W 1906 roku kolegium kościelne na jednym z zebrań zgodnie stwierdziło, że koniecznym jest rychłe wybudowanie mieszkania dla kantora, ponieważ obecne jest w niemożliwym stanie, i uchwalili przystąpić w jak najkrótszym czasie do budowy domu parafialnego, w którym mieściłoby się nowe mieszkanie kantora, kancelaria parafialna i mieszkanie dla zakrystiana. Zbiórki funduszy i pozwoleń oraz wykonanie projektów nowego kościoła trwały sześć lat.

Kantor pełniący funkcję nauczyciela w szkole był pierwszą po proboszczu-administratorze osobą w parafii. Warto mieć tego świadomość, gdy zauważymy, że od czasu pastora Gottlieba (Bogumiła) Rosenthala (1837-1863) do objęcia urzędu przez pastora Aleksandra Paschke (1925-1938) parafia ewangelicka w Sierpcu nie miała własnego proboszcza, a administrowana była przez pastorów z ościennych parafii. Administratorzy odwiedzali Sierpc jedynie przy ważniejszych okazjach, sprawy parafialne poświęcali właśnie kantorowi, który był na miejscu. Ważną więc wydaje się rola jaką kolegium kościelne przywiązywało do budowy godnego mieszkania dla kantora, będącego dla całej parafii namiastką nieobecnego na miejscu duchownego. Jeśli kantorowi dodamy jeszcze rolę nauczyciela, którą z urzędu pełnił, jawi nam się on jako wyjątkowa osoba w życiu całej społeczności parafialnej.

Wyjątkowo chlubnie zapisał się w dziejach parafii nauczyciel i kantor sierpecki Adolf Reinhold Poltzoch. Urodził się w Płocku 7 stycznia 1872 roku. Był synem Daniela i Huldy z Seiboldtów. Ożenił się z Martą Laurą z Gleiserów. Kantorem w Sierpcu został w 1892 roku, gdy parafią administrował ks. Johann Buse z Lipna. Jego zasługą na polu zarządzania parafią sierpecką było uporządkowanie cmentarza grzebalnego zlokalizowanego przy szosie prowadzącej do Lipna i wzniesienie nowego parkanu. Pastor Buse dał mu pełnomocnictwo na zorganizowanie zbiórki funduszy, którą ten z zapałem rozpoczął. Jak informował „Zwiastun Ewangeliczny”, po przedstawieniu

Sierpc, brama dawnego cmentarza ewangelickiego, wybudowana krótko przed 1900 r. staraniem kantora Adolfa Poltzocha; fot. T. Kowalski.

sprawy zborownikom zaczęto zbierać ofiary, które, aczkolwiek chętnie składane, nie wystarczyły jednakowoż, ażeby wykonać cały projekt; wystawiono przeto na początek bramę. Dopiero w roku bieżącym [1900] można było przystąpić do wybudowania parkanu. I tym razem ofiary, na ręce kantora składane, wpływały dość obficie, a od niektórych nadspodziewanie wielkie. Tak na przykład od pewnej biednej kobiety z Ameryki otrzymaliśmy 25 rubli, która to ofiara nas wszystkich zawstydziła. Dziś parkan cmentarzowy, 80 łokci długości, jest już ukończony i w wysokim stopniu, zdobi nasz przybytek umarłych...

Widząc postępy działań kantora Poltzocha, nowy administrator sierpeckiej parafii ks. Gustav Tochterman (będący wikariuszem w parafii Osówka k. Lipna, delegowanym na administrację do Sierpca w l. 1897-1904) zarządził, że Poltzoch będzie cztery razy w roku odczytywał w Sierpcu kazania po polsku, a pastor będzie przyjeżdżał do Sierpca jedynie raz do roku, by odprawić nabożeństwo w języku polskim wraz z Komunią Świętą. Rzadkie pojawianie się pastora Tochtermana w Sierpcu było wynikiem nieporozumień i zatargów pomiędzy nim a kolegium kościelnym. Poltzoch należycie spełniał swoje nauczycielskie i duszpasterskie obowiązki. Zmarł nagle 11 grudnia 1907 roku w wieku 35 lat. Pochowany został na miejscowym cmentarzu ewangelickim, o estetykę którego bardzo zabiegał (w 1901 r. jego staraniem posadzono na cmentarzu 116 drzewek przy głównych alejkach, sadzonki ofiarował Edward Preuss z Kwaśna). Paweł B. Gąsiorowski odnotował w Nekropoliach ziemi sierpeckiej (wyd. Sierpc 2005), że na istniejącym do 1989 roku nagrobku Poltzocha (wykonanym przez firmę kamieniarską W. Szyllinga z Płocka) znajdował się zaczerpnięty z incipitu utworu Juliusza Słowackiego Testament mój, polskojęzyczny cytat: Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami. Niestety, niefrasobliwość zarządcy cmentarza sprawiła, że pomnik zniszczono w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku, a w miejscu zlikwidowanego grobu zasłużonego dla parafii sierpeckiej nauczyciela i kantora, wzniesiono nowy rodzinny grobowiec. Po śmierci Adolfa Poltzocha kantorem i nauczycielem w ewangelickiej szkole w Sierpcu został Teodor Bachman, pełniący w nowym kościele funkcję organisty.

Uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę nowej świątyni odbyło się 16 maja 1911 roku. Nowy kościół zaprojektowano w głębi parafialnej posesji, na zachód od budynku szkolnego i sali modlitw. Wraz z kościołem wzniesiono dom parafialny (pastorówkę) i budynki gospodarcze (stara plebania istnieje do dnia dzisiejszego pod adresem Piastowska 9, a w miejscu stajenek częściowo stoi dziś nowa plebania parafii rzymskokatolickiej św. Maksymiliana Kolbego pod adresem ul. Płocka 26).

Sierpc, dawny cmentarz ewangelicki. Nieistniejący nagrobek Adolfa Poltzocha (1872-1907) – nauczyciela i kantora parafii ewangelickiej w Sierpcu, i jego syna Brunona (zm. 1895); fot. 1984, zb. Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Delegatura w Płocku.

Posesja parafii ewangelickiej w Sierpcu po 1913 r. Na podkładzie mapy z 1938 r. wrysowano położenie drewnianej szkoły ewangelickiej (czerwony budynek); rys. T. Kowalski.

W dokumentach parafialnych z 1912 roku znajdujemy wzmiankę, że dawna sala modlitw służy jako sala konfirmacyjna, a w planach jest również budowa nowej szkoły. W liście członka kolegium kościelnego Gustawa Adolfa Pehlke,

Sierpc, posesja kościoła parafialnego pw. św. Stanisława Kostki, miejsce, w którym wznosiła się drewniana szkoła i sala modlitw parafii ewangelickiej; fot. T. Kowalski.

skierowanym 11 marca 1912 do ks. Adolfa Rondthalera, czytamy m.in.: Był tu w Sierpcu dyrektor szkół z Płocka, byliśmy z p. Diesingiem u niego na audjencyi względem nowej szkoły. Stanęło na tem, iż w przyszłą niedzielę ma być uchwała sierpeckich ewangelików co do budowy szkoły. Rząd da zapomogi 50% w stosunku kosztorysu nie przewyższającego 4000 rubli, resztę muszą dać sierpczanie jako też i plac który co prawda wskazaliśmy – ten na którym obecnie stoją stare stajenki. Nowego gmachu szkolnego jednak nie wzniesiono. Budowa kościoła prowadzona przez wspomnianego Emila Diesinga znacznie nadwyrężyła fundusze parafian sierpeckich. Kościół uroczyście poświęcono 15 maja 1913 roku. Zajęcia szkolne przeniesione zostały (prawdopodobnie według wcześniejszych planów) do nowych budynków parafialnych.

Po pierwszej wojnie światowej i odzyskaniu przez Polskę niepodległości wyznaniowe szkoły ewangelickie w większości przypadków przekształcano w państwowe szkoły powszechne. Tak działo się m.in. w okolicznych wioskach. W Sierpcu nie uruchomiono powszechnej szkoły ewangelickiej. Dzieci z luterańskich rodzin zapisywano do państwowych szkół powszechnych i sierpeckiego gimnazjum.

Dawny budynek szkolny przy Bielskiej, stojący tuż przed nowym kościołem, przestał pełnić z czasem swoje funkcje. Choć był wyjątkową pamiątką historyczną – pamiętał bowiem ciężkie dla sierpeckiej parafii ewangelickiej czasy, kiedy był jednocześnie domem parafialnym, szkołą i kaplicą – chylił się ku upadkowi. Fatalny stan techniczny dawnego domu Zdradzińskich, rozbudowanego przez parafię w latach osiemdziesiątych XIX wieku, spowodował, że z czasem rozebrano go do fundamentów i nie pozostał po nim żaden ślad. Dziś w jego miejscu stoi wzniesiony w 2010 roku pomnik papieża Jana Pawła II.

Panta rhei...

PS Niniejszy tekst został częściowo opublikowany w lutym 2017 w internetowym serwisie Stary Sierpc.

Wybrana literatura i źródła

E. H. Busch, Beiträge zur Geschichte und Statistik des Kirchen und

Schulwesens der Ev.-Augsburg. Gemeinden im Konigreich Polen,

Leipzig 1867. P. B. Gąsiorowski, Nekropolie ziemi sierpeckiej – przewodnik, Sierpc 2005. K. Kłodawski, Z dziejów parafii ewangelicko-augsburskiego wyznania w Sierpcu (1837-1914), „Notatki Płockie” 2009, nr 4, s. 8-15. A. Plitt, Die Kirchengemeinde Sierpc / Sichelberg und ihre Kantorate, [Lemgo 2010]. M. Przedpełski, Oświata w powiecie sierpeckim w XV do XX wieku, „Rocznik Mazowiecki”, t. 4, 1972, s. 293-363. M. Staniszewska, Sierpeckie szkolnictwo i oświata od XIV wieku do pierwszej połowy XX wieku, Sierpc 2014. Czasopismo „Zwiastun Ewangeliczny”, wybrane numery z roczników 1885-1913. Archiwum Główne Akt Dawnych, Centralne Władze Wyznaniowe Królestwa Polskiego, sygn. 1214, 1215. Archiwum Państwowe w Płocku, zesp. 24, sygn. 50. Archiwum Państwowe w Płocku, zesp. 317, sygn. 1.

This article is from: