Weteran Traktor nr 5

Page 1

WETERAN TRAKTOR

www.weterantraktor.pl

WETERAN TRAKTOR

Weteran Traktor Magazyn miłośników starej techniki rolniczej nr 5 (2021)

Co każdy renowator wiedzieć powinien Historia ciągników Škoda Niemieckie przyczepy samozbierające Kosiarką przez Amerykę Bałtyk Trip Traktor Maszyny parowe i lokomobile

.

str.10-15 str.18-19 str.34-37 str.41-43 str.51-53 str.47-50


SPECJALIZUJEMY SIĘ W BUDOWACH, MODERNIZACJACH I DOSTAWACH: Przepompowni ścieków – SPECJALISTYCZNYCH DO POMPOWANIA PRZEPOMPOWNI GNOJOWICY Elementów wyposażenia oczyszczalni ścieków

BIOGAZOWNI

i

Zestawów hydroforowych DO OBIEKTÓW INWENTARSKICH

ZASILANIA

Systemów sterowania, monitoringu i wizualizacji

Dostarczamy:       

pompy głębinowe, pompy do wody i ścieków, agregaty prądotwórcze, zbiorniki wody czystej i deszczowej, sprężarki i dmuchawy, mieszadła, separatory i osadniki.

HYDRO-PARTNER Sp. z o.o. ul. Gronowska 4a 64-100 Leszno tel. 65 52 52 850 e-mail: info@hydro-partner.pl www.hydro-partner.pl


OD WYDAWCY

WETERAN TRAKTOR

Od wydawcy Do rąk czytelników trafił po rocznej przerwie kolejny numer Weteran Traktor, czyli magazynu poświęconemu kolekcjonowaniu starych traktorów, maszyn rolniczych i silników stacjonarnych stosowanych w rolnictwie. Pandemia związana z koronawirusem sporo namieszała w całym świecie, odwołano tysiące imprez sportowych, kulturalnych czy religijnych. Chociaż koronawirus nadal zbiera spore śmiertelne żniwo, wiele państw zdecydowało się poluźnienie wymogów sanitarno-epiemicznych w życiu codziennym. Dotyczy to również naszego kraju. Pandemia spowodowała także sporo pozytywnych działań – wyzwoliła w niektórych pomysły jak w tym ograniczonym okresie kontynuować swoją pasję. W ub. roku Ryszard Giera wraz z kolegami ze Starego Traktora Bieszczady zorganizował przed sezonem turystycznym 1 Traktorową Rajzę Wielką Pętlą Bieszczadzką. Póżniej była jeszcze II Rajza Bieszczadzka, a w tym roku III Rajza po Beskidzie Niskim. Krzysztof Bimkiewicz zorganizował objazdową nad imprezę nad Jeziorem Kuźnica Zbąska w Wielkopolsce. Było sporo zwiedzania, atrakcji kulinarnych i kulturalnych. Zdobyte doświadczenia przydały się do organizacji po raz pierwszy Bałtyk Trip Traktor – czyli rajdu starymi traktorami wzdłuż wybrzeża Bałtyku od granicy z Rosją do granicy z Niemcami, zwiedzając po drodze 16 latarni morskich. Wracają też imprezy ogólnopolskie o charakterze otwartym jak np. Zlot w Solcu koło Białej, Golubiu-Dobrzyniu, Woli Rasztowskiej, Sasinie, Lubecku, Rudawce Rymanowskiej, Obornikach Śląskich oraz najstarszy Festiwal Starych Ciagników i Maszyn Rolniczych we Wilkowicach. W bieżącym numerze Weteran Traktor znajdą Państwo informacje związane z historią ciągników, ciekawe miejsca warte odwiedzenia, sprawozdania z imprez traktorowych krajowych i zagranicznych i wiele porad oraz informacji praktycznych przydatnych nie tylko początkującym kolekcjonerom. Być może lektura Weteran Traktor zachęci kogoś do rozpoczęcia kolekcjonowania starych traktorów. Dobrze jest przed dokonaniem zakupu zasięgnąć porady fachowca lub innego kolekcjonera i przejechać się na jeden z wielu zlotów w naszym kraju. A potem już tylko zapisać się do najbliższego klubu w okolicy i brać udział w różnych imprezach. Miłej lektury.

Andrzej Cieślik redaktor naczelny

SPIS TREŚCI str. 3 – od wydawcy str. 4 – Galeria kolekcjonerów – Jerzy Kania str. 5 – Galeria Kolekcjonerów – Wojciech Mikołajczak str. 6 – Galeria kolekcjonerów –Ewa i Bogdan Suwała str. 7 – Galeria kolekcjonerów – Jerzy ,,Georg” Klose str. 8 – Galeria Kolekcjonerów – Albert i Marek Sękalscy str. 9 – Galeria Kolekcjonerów – Wiesław i Jakub Buda str. 10 – 15 – Co każdy renowator wiedzieć powinien str. 16 – reklama str. 17– Lanz Peda str. 18–19 – Historia Ciągnika Skoda str. 20–21 – Field Marshall str. 22 – reklama str. 23–24 – III traktorowa Rajza po Beskidzie Niskim str. 25 – Ksiądz na traktorze + reklama str. 26–31 – Powiększona kolekcja w Muzeum w Ciechanowcu str. 32 – Angielskie jednosiowce w polskiej kolekcji str. 33 – 100 – lecie produkcji traktorów w Polsce str. 34–37 – Kolekcja niemieckich przyczep samozbierających str. 38–40 – Wydobyty spod ziemi str. 41-43 – Kosiarką przez Amerykę str. 44 – Konkurs orki zabytkami str. 45 – Old-Rol str. 46 – Po raz XIII w Golubiu-Dobrzyniu str. 47–50 – Maszyny parowe i lokomobile str. 51–53 – Bałtyk Trip Traktor str. 54 – Odchodza kolekcjonerzy str. 55 – Ubywa kawalerów str. 56 – reklama

Książka „Polskie Silniki Stacjonarne” Album „Polskie Silniki Stacjonarne” przybliża historie polskich producentów stacjonarnych silników spalinowych, czyli maszyn, które już od końca XIX wieku „poruszały” przemysł i rolnictwo. Książka jest pierwszą i jedyną tego typu publikacją, stanowiącą obecnie podstawowe kompendium wiedzy z tego zakresu. Zbiór zachowanych do dzisiaj silników przedstawionych w tej pracy zainteresuje przede wszystkim kolekcjonerów i pasjonatów zabytkowej techniki, do których również należą autorzy publikacji Grzegorz Smela i Andrzej Zwierniak. Ilość stron: 176 Książkę w cenie 80 zł można zamówić online Kontakt: tel. 668-411-632 mail. muzeum.silnikow@interia.pl

-3-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Jerzy Kania

Moim marzeniem - Porsche Pan Jerzy mieszka w Poznaniu na Starołęce. Jego przygoda ze starymi traktoreami zaczęła się tuż przed emeryturą. Dał się namówić propozycji brata aby pojechać do Wilkowic na jakiś zlot starych traktorów. Był rok 2015, na placu we Wilkowicach była ponad setka traktorów, maszyn rolniczych i silników. Wtedy chyba zaiskrzyło i zrodziła się chęć zbierania starych traktorów. Z wieloma wystawcami rozmawiał, radził się jak rozpocząć kolekcjonowanie zabytkowych traktorów. Wrócił z Wilkowic z postanowieniem zakupu jakiegoś starego traktora i wyjazdem w kolejnym roku do Wilkowic jako uczestnik. Przypomniały mu się czasy młodości, gdy mieszkał na wsi koło Obornik, a rodzice prowadzili gospodarstwo. Dość przypadkowo w 1956 roku kupili Zetora 25, którym wielokrotnie jeździł, gdy tylko sięgnął nogami do pedałów. Zaczął się rozglądać za jakimś Zetorem, pocztą pantoflową od znajomych dowiedział się, że jest w okolicy Konina do kupienia Zetor. Okazało się, że był dość ,,zmęczony” ale prawie kompletny i do tego dość rzadki w naszym kraju Zetor 25 z 1948 roku, bez hydrauliki. Ponad pół roku trwała renowacja w zaprzyjaźnionym warsztacie mechanicznym. Udało się prawie w 100 procentach odnowić na oryginalnych częściach. - W międzyczasie wielu znajomych dawało mi informację o kolejnych starych traktorach do kupienia

w Wielkopolsce, w Lubuskiem czy Opolskiem – wspomina początki swojego hobby pan Jerzy. - Jeździłem zawsze z gotówką na oglądanie starego traktora i w ten sposób na posesji przybywały kolejne stare traktory. Wybudowałem halę, żeby nie stały pod gołym niebem. Często brałem udział w różnych wystawach, festynach czy dożynkach w okolicach Poznania. Czasami przychodził, ktoś żeby obejżeć traktor, jakim jeździł w młodości abo młodzi ludzie, którzy dostali jakiś traktor w spadku po dziadku i pytali czy chciałbym kupić.- Tak ani się obejrzałem i na posesji zrobiło mi się ciasno – mówi pan Jerzy. - Aktualnie mam ponad 30 traktorów i już nie szukam kolejnych. Samych Zetorów mam 10 w tym dwa Supry, kilka Ursusów C325, C328, cztery enerdowskie RS 08 i 09, które kupiłem w bardzo dobrej cenie. Kilka traktorów trafiło do kolekcjonera ze Starołęki od syna zmarłego kolejcjonera ze Śmigla Jerzego Jakubowskiego. Pan Jerzy stara się wszystkie zakupione stare traktory doprowadzić do sprawności. Zarejestrowany jest tylko jeden, pozostałe na zloty są przywożone na lawecie. W kolekcji są m.in. Guldner, Same, ciekawy Wladymiriec nośnik narzędzi. Oczkiem w głowie jest ciekawy czterocylindrowy egzemplarz Mc Cornick 1965 przywieziony z Francji. -Już kilka razy sprawdził się jako najszybszy oldtimer w wyścigach traktorów – mówi z duma Jerzy Kania. Od początku traktorowej pasji towarzyszy mu na wszystkich zlotach znajoma Anna Plackowiak. Opiekuje się ,,swoimi dwoma traktorami” - Ursusem C 325 z 1961 roku i RS 08 z 1955 roku. Wszystkie traktory kolekcjonera ze Starołki nie mieszczą się już na posesji, więc cztery stoją u znajomego na działce i są najczęściej wykorzystywane do pokazów na różnych imprezach w powiecie poznańskim. Chociaż Jerzy Kania nie planuje zakupu kolejnych eksponatów do swej kolekcji, to pytany o swoje kolekcjonerskie marzenie, bez wahania odpowiada – Chciałbym kupić zabytkowego Porsche, ale czterocylindrowego. Pan Jerzy zaprasza do swojego stanowiska na Festiwalu Traktor i Maszyna we Wilkowicach . (CAN)/ fot. autora

-4-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Wojciech Mikołajczak

Stolarz z zamiłowaniem do mechaniki

Od dziecka mieszka na wsi, dlatego też nie są mu obce prace w polu z wykorzystaniem sprzętu rolniczego. Pierwszym ciągnikiem, na którym pracował u rodziców w sadzie był Dzik 2. W dorosłym już życiu, po ślubie zamieszkał w Sicienku. Tam również założył sad i w związku z tym zakupił od Holendra mieszkającego w Polsce Fordsona Dextę z 1957 roku. - Prace w sadzie obserwował mój sąsiad Kazimierz Fons, który od dawna był pasjonatą starych ciągników, w 2012r. zaproponował mi wzięcie udziału w gminnych dożynkach, na których wystawiono zabytkowe traktory – wspomina początki kolekcjonerskiej pasji Wojciech Mikołajczak. - Tam spotkałem innych posiadaczy zabytkowych traktorów i od tego się zaczęło. Bardzo mu się to spodobało i postanowił odrestaurować swojego Fordsona. Wstąpił do klubu Traktor i Maszyna i zaczął jeździć na zloty. Pierwszym, w jakim wziął udział był Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych we Wilkowicach w 2013 roku. Następnie uczestniczył w Nadmorskim Zlocie w Łazach i Golubiu-Dobrzyniu.- W miarę jedzenia apetyt rósł i postanowiłem zakupić kolejny ciągnik – wspomina kolekcjoner z Sicienka.- Był to Guldner G 25 z 1963 roku. Później Zetor 25 Z 1949 roku, oraz Dzik 2 z 1967 roku z przyczepą. Z zabytkowych eksponatów nabył silnik stacjonarny Deutz diesel z 1937 roku i wiele innych maszyn rolniczych. W odrestaurowywaniu pomaga mu sąsiad, niezastąpiony Kazik Fons. Należy do klubów Skansen Łochowice, oraz Traktor i Maszyna. Z swoimi eksponatami razem z kolegami ze Skansenu Łochowice biorą udział

w okolicznych imprezach w regionie bydgoskim m. innymi w Łochowicach, Minikowie, Witosławiu. -Jest to moja ogromna pasja i sposób na spędzenie wolnego czasu – wyjaśnia Wojciech Mikołajczak. Oderwanie od codziennej pracy jaką jest stolarstwo. Każde spotkanie czy zlot, na których wymieniamy się doświadczeniami, długo pozostaje w pamięci. Wspólna pasja bardzo łączy klubowiczów. Zapytany o kolekcjonerskie marzenie odparł – chciałbym do mojej kolekcji zdobyć przedwojennego benzynowego Fordsona na żelaznych kołach i odbudować go tak aby jeździł, podobnie jak pozostałe moje traktory. (CAN)/ fot. autora

-5-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Jerzy ,,Georg” Klose

Miłośnik niemieckich traktorów Jerzy „Georg” Klose to kolekcjoner zabytkowych ciągników pochodzący ze znajdującego się na południu województwa opolskiego, urokliwego, śląskiego miasteczka Głogówek. Od roku jest emerytem, ale dla własnej uciechy pozostawił sobie kilka hektarów pola, które obrabia posiadanym sprzętem. Jest jednym ze współzałożycieli ekipy Stary Traktor Głogówek, która to działa w sile dziewięciu osób, a kolekcjonerzy ci, należą do klubu „Silesia Traktor”. Do zeszłego roku pan Jerzy prowadził przy pełnym zaangażowaniu swoje gospodarstwo rolne, początkowo nastawione na hodowlę, następnie na produkcję roślinną. W pracach na roli od dawna pomagały różne ciągniki. W latach 90-tych ubiegłego wieku organizowano dla rolników wiele wypraw studyjnych do Niemiec, gdzie można było obserwować bardzo nowoczesne gospodarstwa, w których mimo wszystko zachowane były różnej maści stare ciągniki. Prawdopodobnie stąd wzięło się zamiłowanie do zachodnich ciągników, którymi w tej chwili naszpikowana jest kolekcja. Do zamiłowania starym sprzętem niewątpliwie przyczynił się też posiadany od nowości Ursus C-328, który w zasadzie do dzisiaj nie jest traktowany jako część kolekcji, a zwyczajnie jako ciągnik do pracy w polu. Na chwilę obecną kolekcja składa się z dziewiętnastu ciągników, w różnym stanie, od przysłowiowych perełek, po bardzo amatorskie remonty oraz ciągniki zachowane w stanie oryginalnym lub blisko niego. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz marek ciągników. Kolekcja jest dynamiczna, i ciągu kilku lat stale się rozrastała. Pierwszym ciągnikiem, który tworzy kolekcję jest Fendt Farmer 2 z 1963 roku. - Ciągnik, jak wszystkie pozostałe zakupiony został w Polsce –mówi kolekcjoner z Głogówka.- Dłuższy czas stał nieużytkowany, w kiepskim stanie blacharskim oraz z uszkodzonym silnikiem. Na naprawy mechanicznej traktor oddany został do profesjonalnego warsztatu, natomiast pozostałe prace wykonane zostały wspólnymi siłami, wraz z innymi członkami głogóweckiej ekipy. Renowacja objęła kompleksowy remont silnika, wymieniona została część osprzętu, np. pompa wody, tarcza sprzęgłowa, wtryski, ciągnik został doszczętnie rozebrany, wypiaskowany, dokonano koniecznych napraw blacharskich, nałożono solidną warstwę lakieru. Odrestaurowana została również zamontowana na ciągniku kabina Fritzmeier. Z całej kolekcji ciężko Jerzemu wytypować najcenniejszy egzemplarz. - Sentymentalnie będą

to na pewno wspominany Ursus C328 oraz Fendt, a kolekcjonersko będzie to Schluter AS240N, jeden z 220 zbudowanych ciągników tego modelu - mówi pan ,,Georg”. Biorąc pod uwagę wartość rynkową, to będzie to prawdopodobnie niedawno odnowiony Porsche Junior 108L. Całkiem niedawno w ręce kolekcjonera trafił nieco nowszy ciągnik, Deutz 8006 z 1976 roku. Ciągnik ten ma 6 cylindrów i osiąga fabrycznie moc 80 KM. Swoje zbiory Jerzy chętnie prezentuje odwiedzającym go znajomym, jednak nie jest to żadna oficjalna ekspozycja, ot tak ciągniki stoją sobie w garażach. Głogówczanin chętnie uczestniczy wraz z pozostałymi członkami ekipy Stary Traktor Głogówek w różnego rodzaju zlotach, dożynkach, rajdach zabytków, głównie na terenie Śląska. Jest również można powiedzieć motorem napędowym zlotu zabytkowych ciągników „OLD-ROL”, na który stara się zabrać ze sobą lwią część kolekcji. W zasadzie kolekcja składa się wyłącznie z ciągników, ale dla celów wyjazdów na dożynki lub podobne okazje „Georg” zakupił i wyremontował wóz konny oraz 2 przyczepy pochodzące z lat 60-tych ubiegłego wieku. Największym marzeniem kolekcjonera jest posiadanie jak największej liczby ciągników różnych niemieckich marek. Zadanie będzie to bardzo trudne do zrealizowani, bo było ich około sześćdziesiąt. Jednak, aby do marzenia się choć trochę przybliżyć wciąż poszukuje ciekawych egzemplarzy w stanie nadającym się do używania lub odrestaurowania. Tekst i zdjęcia: Marcin Kus

-6-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Ewa i Bogdan Suwała

W kolekcji dominują austriackie traktory

Mieszkają w małej miejscowości Mymoń w gminie Besko na Podkarpaciu. Od 1985 roku wielokrotnie przebywali w Austrii w okolicach Amstetten. Jest to piękny region, skąd widać wschodnie alpy. Bogdana urzekł odgłos pracującego w oddali ciągnika Steyr T80.­ - Tak mi się wtedy spodobał ten Steyr, że zamarzyło mi się aby mieć taki ciagnik i przywieźć go do Polski – wspomina skad się wzięło zamiłowanie do starych ciągników. Z biegiem czasu poznawał coraz więcej mieszkańców regionu i często pytał, czy ktoś ma na sprzedaż taki ciągnik. Traf chciał, że brat pani, u której często mieszkał miał taki ciągnik i chciał go sprzedać, bo przeprowadzał się inny regiom Austrii. Dobili targu i w 2008 roku pierwszy Steyr T80 znalazł się w rodzinnym domu na Podkarpaciu. - Ciagnik spodobał się wielu moim znajomym i często pytali czy mógłbym pomóc im sprowadzić do kraju podobne ciągniki – mowi Bogdan.- Tym sposobem w ciągu kilku lat ściągnąłem do Polski kilkanaście ciągników różnych typów dla siebie i znajomych. Powstały wspólne zainteresowania starymi traktorami i tak w 2013 roku wspólnie z kilkoma znajomymi założyliśmy klub Stary Traktor Bieszczady. Razem z żoną posiadają aktualnie ponad 20 różnych starych ciągników, a w całym klubie jest ich ponad setka. W ich kolekcji dominują Steyer’y –jest np. Steyr 180 z 1949 roku (bez hydrauliki), Steyr 180 z 1950, Steyr 188 z 1965 roku, Steyr 180A z 1956, Steyer 190 z 1964 roku, Ochsner 86K – maszyna budowlana do wykopów z kompresorem do kucia (1962). Poza tym są też inne marki m.in. Guldner AF15 1951, Deutz D30 F22 812 z 1964, Lindner BF 22N 1963, Lindner 22N 1963, Lindner BF25N 1965, Lindner BF25A 1966, Fordson Dextra 1967, Ferguson TE-F 1954, Massey Ferguson 135 1966, Massey Ferguson 165165 Multi Power 1965, Fendt Former 1ZFL131 1966, Fendt Xaver FW237 1959, Holder A-20 1964, Zetor 25K 1963, oraz wozidło budowlane D500 z 1964 roku. -Często z sentymentem wspominam zakup Steyr 180, który stał przez wiele lat nie odpalany – mówi Bogdan.- Wzięliśmy z kolegą 5 l ropy i akumulator do odpalenia. Wiedziałem, że w traktorze był urwana była półoska. Zamiar był taki aby mimo wszystko dojechać do miejsca załadunku na lawetę. Wlałem paliwo i odkręciłem dekiel na bloku, żeby go odpowietrzyć i pompę wtryskową. Po podłączeniu akumulator zakręcił silnikiem i po jednym obrocie odpalił. Obaj z kolegą byli opryskani olejem od stóp do głów. Pojechali

na blokadzie i po ok. kilometrze odpadło im prawe tylne koło i wpadło do pobliskiego potoku. Z pomocą ciągnika pożyczonego od sąsiada wyciągnęliśmy koło i pomocą koparki założyliśmy i je do traktora, a następnie dojechali do miejsca załadunku.- Później dokupiłem używaną półośkę założyłem, i jeżdżę do dnia dziejszego – mówi Bogdan. -Przywiezione zabytki starałem się naprawiać sam albo u kolegi Ryśka Giery. Poważniejsze prace np. zrobienie głowicy, czy wprasowanie tulei do głowicy to korzystam z usług zaprzyjaźnionej firmy Ginalski w Krosnie. Do starych ciągników ciągnie też wnuki. Często gdy ich półroczny wnuczek Jakub nie chciał zasnąć, wtedy barał go na ręce i Steyr’em woził przez chwile po podwórku, aż zasnął. Dzisiaj 11 letni Kubuś zna wszystkie marki traktorów, pali się do kierowania traktorami, i Bogdan ma nadzieję, będzie kontynuował hobby dziadków. - Nasze ciągniki trzymamy w swoim gospodarstwie, a kilka z nich jest w naszym Beskim Centrum Dziedzictwa, gdzie w ekspozycji znalazło się 12 zabytkowych traktorów członków klubu Stary Traktor Bieszczady - dodaje Bogdan. Co roku razem Bogdan razem z żoną Ewą bierze udział w różnych imprezach kolekcjonerskich w regionie np. Zakończenie Lata w Rudawce Rymanowskiej, czy Bieszczadzkiej Bramie jak i wyjazdowych np. Dożynki Jasnogórskie i Konkurs Orki Zabytkowymi Traktorami w Lubecku. Uczestniczy także imprezach turystycznych np. traktorowe Rajzy Bieszczadzkie i Beskidzkie. (CAN), fot. autora

-7-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Albert Sękalski i Marek Sękalski

Zakochani w starych traktorach Albercik, jak do niego mówią znajomi, to jeden kolekcjonerów młodego pokolenia. Pochodzi z małej miejscowości koło Obornik Śląskich. Niedawno ukończył studia na Uniwersytecie Przyrodniczym, a także całkiem niedawno zmienił stan cywilny i razem z żoną Aleksandrą zamieszkali w rodzinnym siedlisku. Zamiłowanie do traktorów wyniósł z rodzinnego domu, bowiem już od dziecka rwał się do jazdy traktorem. Ojciec – Marek miał Ursusa C360 i czasami pozwalał mu kierować ciagnikiem w czasie prac polowych. Ojciec widział, że syn bardzo lubi traktory i postanowił za wspólne pieniądze kupić stary traktor dla syna. Przy pomocy Pawła Rychtera znaleźli w gazecie AutoGiełda starego Zetora 25K z 1957 roku. -Był prawie kompletny, silnik był na chodzie i brakowało mu oryginalnych detali -wspomina zakup swojego pierwszego traktora

Albercik.- Po niecałym roku w 2013 pojechałem nim na Festiwal Traktor i Maszyna we Wilkowicach, chociaż nie był jeszcze w pełni ogarnięty jak na egzemplarz kolekcjonerski. Dopiero w następnym roku pokazałem go we Wilkowicach już w pełnej krasie. Zarówno Albert jak i jego ojciec Marek już wcześniej zbierali różne maszyny rolnicze i sprzęty gospodarstwa domowego. Prawie w tym samym czasie Sękalski senior kupił w sąsiedniej wsi Zetora 25A z 1954 roku. Traktor wymagał kapitalnego remontu, w czym pomogli Paweł i Franciszek Rychter. Kolejny nabytek, to dość oryginalny traktor Ursus C328, ale z ciekawą

historią. Przez wiele lat służył jako przekrój traktora w Technikum Rolniczym w Jelczu-Laskowicach. Później trafił w prywatne ręce, gdzie nowy właściciel odbudował wycięte elementy i przywrócił mu normalne funkcjonowanie. Aktualnie jest wykorzystywany do niektórych prac polowych np. wykopków. Ostatni z traktorowych nabytków to RS 09, z dwucylindrowym silnikiem chłodzonym powietrzem o mocy 18 KM. Traktor ma ramę skróconą przez poprzedniego właściciela o blisko 1m. Jednym z ciekawszych eksponatów młodego kolekcjonera jest zakupiony przed dwoma laty kombajn Claas SF z 1957 roku. Pojechali go obejrzeć i Albert zdecydował się na zakup. Kombajn nie był mocno wyeksploatowany, po opuszczeniu fabryki stał u dealera przez 10 lat. Wtedy też nastąpiła zmiana koloru maszyn marki Claas z szarej na zieloną przez co dealer chcąc odmłodzić pojazd przemalował go. Następnie kilka lat pracował na niemieckim małym gospodarstwie skąd przyjechał do Polski. Na obrzeżach Trzebnicy kosił do 5 hektarów rocznie, a ostatnie lata jedynie skrawek zboża dla kur. -Musiałem się uczyć obsługi kombajnu metodą prób i błędów, bo poprzedni właściciel miał kłopoty z poruszaniem się i nie mógł wejść na kombajn aby pokazać mi co gdzie się włącza i do czego służy – mówi Albercik.- Ale teraz całkiem nieźle mi idzie. Swoje pola koszę Claas’em. W kolekcji Marka i Albercika są m.in. dwa stare wozy konne, pługi PZ1 i PZ1a, ładowacz Nujn, prasa kostkująca z lat 60-tych i młocarnie. Coraz więcej eksponatów przybywa w ciekawej Kolekcji Rzeczy Dawnych – bo tak nazywają swoje zbiory – czyli różnych małych przedmiotów, narzędzi i sprzętu gospodarstwa domowego. Najciekawszy eksponat to ponadstuletnia szafkowa lodówka, która do chłodzenia wykorzystywała naturalny lód. Albercik pytany o swoje kolekcjonerskie marzenia długo się namyślał ale w końcu odrzekł – przydałby się kierat na naszym dużym podwórku, który byłby jak rondo, a dla żony drugi Bocian, czyli Zetor 25K na wspólne przejażdżki, bo na jednym to trochę ciasno – dodał z uśmiechem. Niech się spełni. CAN, fot. autora

-8-


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Wiesław i Jakub Buda

Rodzinne hobby

Niedaleko Poznania w gminie Tarowo Pogórne mieszkają dwaj pasjonaci starych traktorów, to ojciec Wiesław Buda i syn Jakub. Prowadzą rodzinne gospodarstwo rolne, mają cały nowoczesny sprzęt do produkcji roślinnej ale każdą wolną chwilę poświęcają przywracaniu do życia starych traktorów, silników stacjonarnych i motocykli. Jak to bywa w gospodarstwie rolnym ciągniki były zawsze – Zetory, Ursusy ale w latach 70 i 80 nikt nie traktował ich jako obiekty zabytkowe. Trzeba było umieć je naprawić gdy się zepsuły, dorobić brakujące części lub usprawnić. Nabyte w ten sposób umiejętności przydają się każdemu kolekcjonerowi. Wysłużony w gospodarstwie i stojący wiele lat w stodole Zetor Major, stał się pierwszym egzemplarzem w liczącej obecnie ponad 20 sztuk kolekcji zabytkowych traktorów. Moda na kolekcjonowanie starych traktorów na Zachodzie twa od lat 60., u nas rozwinęła się dopierto na początku 21 wieku. Wiesław Buda rozpoczynał każdy dzień od odwiedzenia kilku portali internetowych z ofertami sprzedaży starych traktorów i części do nich. Po długich poszukiwaniach udało się zakupić Ursusa C45, kupić na Dolnym Śląsku. Był to właściwie szkielet, który trzeba było odbudować. Jego odbudowa i renowacja zjęły prawie 2 lata. Podczas poszukiwania niezbędnych części trafili na kompletnego Bombaja z 55 roku, który podobno niedawno jeszcze pracował. - Staramy się sami naprawiać, restaurować zakupione stare traktory – mówi Wiesław Buda. W międzyczasie Wiesław i Jakub szukają książek serwisowych i katalogów wydawanych przez producenta. Mają unikalne egzemplarze do obsługi Ursusów, Zetorów i Dutry. Powoli przybywało ciekawych eksponatów w zagrodzie rodziny Buda. W międzyczasie trafił się kompletny Bumbaj z 51 roku na Opolszczyźnie. Bardzo ucieszyli się z zakupu z okolic Gorzowa sprawnego Bumbaja z kabiną i wyciągarką,

który pracował przy zrywce w lesie. Aktualnie mają cztery kompletne Bumbaje z różnych lat i jednego w trakcie kompletowania. Oprócz tego w międzyczasie udało się okazjonalnie zakupić Fiata 211 RB z 1956 roku, Massey Harris Pony 820, Renault, Guldner, Porsche Standard, Volvo, Deutz z 1939 roku, Mc Cornick, Zetor 25A, Ursus 328, dwa Fordy, z których jeden trafił do Polski w ramach pomocy UNRRA z USA, Fordson z 30 roku – najstarszy w kolekcji. W ostatnich latach, głównie za sprawą Jakuba w kolekcji przybyli weterani wagi ciężkiej – Mecedes MB Trac 1300, Dutra D4KB z oryginalnym silnikiem Csepel i największy Kirowiec K700. - Lubię te ciężkie zabytkowe ciągniki – mówi Jakub Buda. - Jak je odpalamy, to słychać w najbliższej okolicy. Przy tym są w pełni sprawne i czasami wykorzystujemy je do różnych prac, jak np. Mercedesem holujemy przyczepę niskopodwoziową z trzema zabytkowymi traktorami na imprezę kolekcjonerską czy zlot. Czasami wykorzystują swoje zabytki na specjalne okazje np. żniwa pszenicy kombajnem CLAAS Europa z 1962 roku i Bumbajem z przyczepą do odbioru zboża. Wiesław Buda lubi również silniki stacjonarne, w tym unikalne egzemplarze jak np. Lorenz z 1922 roku na naftę, czy Slavia, Perkun i kilkanaście odkupionych od Pawła Wiadrowskiego. Specjalnym sentymentem darzy silnik Buda Company prod. USA, wykorzystywany w okresie międzywojennym m.in. w czołgach na licencji Renault, w których Amerykanie montowali swoje silniki. W tym roku Wiesław i Jakub wraz z żoną Martą, na swoim Porsche Standard przejechali cała trasę Bałtyk Trip Traktor, czyli 785 km szlakiem latarni morskich. Pytani o swoje kolekcjonerskie marzenia – mówią zgodnie, żeby udało się nabyć angielskiego Marshalla, trochę podobnego do Lanza. Planują również aby wszystkie posiadane eksponaty umieścić w swoim wybudowanym skansenie. Andrzej Cieślik, fot. autora

-9-


PORADY WETERAN TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR TRAKTOR WETERAN

Co każdy renowator wiedzieć powinien Renowacja zabytkowego ciągnika lub maszyny rolniczej i każdego innego wiekowego pojazdu pociąga za sobą szereg problemów oraz komplikacji. Naprawdę rzadko udaje się w pełni zaplanować remont i każdy jego etap jeszcze przed rozpoczęciem właściwych prac – a na dodatek - nie natrafić po drodze na przeszkody. Poniżej prezentujemy kilka możliwości rozwiązania problemów z brakiem części zamiennych – zarówno do popularnych, jak i unikatowych egzemplarzy. Łożyska i uszczelniacze Zaczynamy zestawienie od najprostszych kwestii, a więc dopasowania nowych łożysk i uszczelniaczy. Ponieważ są to elementy znormalizowane, w znakomitej większości przypadków wystarczy po prostu odczytać symbol lub rozmiar i zamówić odpowiednie części. Zdarza się jednak, że pewnego rodzaju łożyska albo uszczelniacze nie są dostępne od ręki w sklepach. Warto wówczas w pierwszej kolejności zasięgnąć informacji w typowo specjalistycznych hurtowniach. Jeśli one zawiodą i nie znajdą wprost odpowiedników, można spróbować dopasować łożyska nieco innego typu, ale odpowiadające wymiarami i charakterystyką pracy. Czasem wymaga to dotoczenia jakiegoś dystansu, ale nie jest to już problem. Podobnie w przypadku uszczelniaczy, jeśli np. powierzchnia współpracująca z wargą uszczelniacza jest zużyta, a nie możemy dopasować nic ciaśniejszego (po przetoczeniu elementu) to możemy część napawać przed przetoczeniem, aby przywrócić fabryczny rozmiar. Jeśli mimo to nie uda nam się znaleźć odpowiednika, w niektórych sytuacjach można wprasować odpowiedniego rozmiaru tulejkę, która pozwoli zastosować inny rozmiar uszczelniacza. Przydatne linki: https://www.ebmia.pl https://lozyska24.eu/

Fot. 1. Tulejki to jeden z najłatwiejszych do dorobienia elementów podczas remontu ciągnika, jednak warto najpierw poszukać gotowych lub zbliżonych wymiarami odpowiedników.

Tulejki ślizgowe W przypadku niedostępnych na rynku tulejek np. do przedniego zawieszenia czy układu kierowniczego, możemy potrzebne tulejki dorobić od podstaw lub dobrać coś z gotowych na rynku. Warto wówczas zmierzyć średnice zewnętrzną i wewnętrzną oraz szerokość, a także zorientować się jaki materiał sprawdziłby się w danej roli najlepiej (np. brąz, mosiądz, teflon). Jeśli nie uda się dobrać nic z wyrobów gotowych, warto poszukać czegoś o zbliżonych wymiarach, co po przetoczeniu będzie nam pasować. Dla przykładu do wykonania tulejek zawieszenia Zetora 50 Super udało się wykorzystać tulejki z rozrzutnika. Toczenie od podstaw byłoby znacznie droższe i generowało zdecydowanie więcej odpadu.

Fot. 2. Dorobiona pokrywa łożyska z dodatkowym uszczelniaczem półosi Zetora 50 Super

Proste elementy stalowe Zdarza się, że brakuje w naszym ciągniku jakichś nieskomplikowanych elementów, które zagubiły się w trakcie. Nietypowe nakrętki, śruby, pokrywy – w wielu przypadkach można niewielkim wysiłkiem dorobić nowe przy użyciu podstawowych narzędzi warsztatowych oraz tokarki i spawarki. Jako przykład mogę przytoczyć pokrywy na uszczelniacz półosi do Zetora 50 Super, czy też dźwignie włączania WOM i pompy hydraulicznej do Ursusa C-328.

Fot. 3. Nadwymiarowe dźwignie WOM oraz pompy hydraulicznej Ursusa C-328.

- 10 -


WETERAN PORADY TRAKTOR

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

Elementy z blach To, że remontujemy wiekowy sprzęt nie oznacza, że nie powinniśmy korzystać z współczesnych nowinek technicznych. Przykładowo do wycinania skomplikowanych bądź powtarzalnych elementów z blach możemy wykorzystać plotery plazmowe, które wytną dowolny wzór z projektu. Radzą sobie z cienką blaszką, ale mocniejsze urządzenia nie zawiodą także przy grubej blasze. Mając jeszcze do dyspozycji zaginarkę do blachy, możemy odtwarzać wiele niedostępnych elementów, jak skrzynki narzędziowe, uchwyty lamp i wiele innych.

Fot. 4. Wzór (na dole) i wycięty idealnie taki sam detal zawieszenia przedniego Zetora 50 Super.

podkładek uszczelniających z miękkich materiałów są dostępne specjalne zestawy składające się z uchwytu i kilkudziesięciu tzw. kloszy o różnych rozmiarach, które odpowiednio skompletowane pozwalają za jednym uderzeniem młotka wybić okrągłą uszczelkę z otworem centralnym. Nieco trudniej jest z uszczelkami o bardzo skomplikowanych kształtach, z nietypowego materiału (jak np. uszczelki układu wydechowego) lub specjalistycznych – jak np. uszczelki pod głowicę. Istnieją jednak firmy, które specjalizują się w wykonywaniu nietypowych uszczelek na zamówienie. Przydatne linki: https://morpak.pl/ http://www.dorabianie-uszczelek.pl/ http://www.plastkar.com.pl

Fot. 6. Uszczelka podstawy filtra oleju Zetor 50 Super wykonana własnoręcznie z arkusza

Fot. 7. Wycinanie uszczelki gumowej do chłodnicy Zetora 50 Super Fot. 5. Nawet najprostsze zaginarki warsztatowe czy dekarskie mogą bardzo ułatwić dorabianie elementów blacharskich do ciągników. Uszczelki Większość mechanizmów zamkniętych w szczelnych obudowach wymaga stosowania uszczelek. Wiele z nich możemy wykonać samemu kupując arkusze z odpowiedniego materiału, a następnie przy pomocy nożyka, nożyczek oraz wycinaków do otworów uzyskać pożądany kształt. Starym sposobem można uszczelkę „wystukać” na elemencie za pomocą młotka, uderzając po krawędzi aż do wycięcia kształtu. Otwory wybić można wówczas kulką stalową lub łebkiem śruby zamkowej. Do wycinania większej ilości

Fot. 8. Współcześnie wykonane uszczelki pod głowicę według starych wzorów.

- 11 -


WETERAN PORADY TRAKTOR

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

Okładziny hamulcowe i sprzęgłowe Bardzo dobra kondycja tarcz sprzęgła oraz szczęk i taśm hamulcowych jest niezbędny do prawidłowego i bezpiecznego działania ciągnika. Wspomniane elementy rzadko pasują z innych modeli, więc pozostaje regeneracja zużytych części. W przypadku tarcz sprzęgłowych najważniejszy jest dobry stan piasty oraz stalowej tarczy, natomiast nową okładzinę możemy dopasować i zanitować nową. Podobnie w przypadku taśm i szczęk hamulcowych. Wymaga to jednak odrobinę wprawy i rozeznania w typach i rozmiarach okładzin. Możemy jednak zlecić tą usługę profesjonalnej firmie zajmującej się regeneracją takich elementów – firmie Komfort z Budzynia. Tam w razie potrzeby dorobią również wiele części według wzoru. Przydatne linki: https://komfort.net.pl/

przystosować dostępne na rynku do naszych potrzeb. Te bardziej nietypowe możemy zawsze zlecić firmom zajmującym się produkcją linek. Przydatne linki: https://www.linmot.pl/

Fot.11 Dorobione współcześnie linki do Dzika 21. Pompa wody Wiele jest takich części, które można zregenerować z użyciem części dostępnych powszechnie na rynku, ale pompa wody jest jednym z prostszych przykładów. Budowa tego podzespołu jest zazwyczaj bardzo zbliżona, a największe różnice są po stronie obudowy. Do wielu popularnych wśród kolekcjonerów starych traktorów modeli da się wykorzystać tzw. reperaturki z Ursusa C-360, co w połączeniu ze znormalizowanymi łożyskami i uszczelniaczami oraz możliwością dotoczenia nowej osi i dopasowania wirnika – daje prostą drogę do prawie nowej pompy.

Fot. 9. Szczęki hamulcowe po usunięciu starych okładzin, piaskowaniu i podkładowaniu.

Fot. 12. Po rozebraniu pompy wodnej należy zweryfikować stan elementów i spróbować dopasować te zużyte z dostępnych na rynku. Fot. 10. Szczęki hamulcowe po naklejeniu nowych okładzin. Linki i pancerze Wiele pojazdów posiada różnego rodzaju linki stalowe, a także cięgna Bowdena – czyli linki umieszczone w pancerzu, które służą do sterowania np. przepustnicą gaźnika lub sprzęgłem. Linki tego typu posiadają różne przekroje, rodzaje splotu oraz zakute zakończenia. Przy odrobinie doświadczenia można wiele linek wykonać samemu, ewentualnie

Fot. 13. Zregenerowana pompa wodna do Zetora 50 Super z użyciem dostępnych na rynku elementów.

- 12 -


WETERAN TRAKTOR PORADY

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

Filtry Szczególnie w starych konstrukcjach filtry zarówno oleju, jak i powietrza bardzo często po prostu czyści się. Można jednak dla wygody lub poprawy działania zastosować wkłady wymienne – w filtrach powietrza często wystarczy dopasowanie wymiarów, natomiast olejowe filtry wymagają dorobienia przejściówek lub zastosowania przystawek. Filtry siatkowe układów hydraulicznych często wymagają wymiany uszkodzonych siatek. Dobór odpowiedniej wielkości oczek siatki nieraz sprawia problemy, zatem należy trochę pogłówkować. Efektem takiego poszukiwania rozwiązania może być np. zastosowanie siatki nierdzewnej z sitka kuchennego jako filtr ssawny pompy hydraulicznej Zetora 50 Super.

Fot. 17. Siatka z sitka kuchennego i ramka filtra ssawnego.

Fot. 18. Filtr ssawny po zamontowaniu nowej siatki. Fot. 14. Współczesny zamiennik filtra powietrza do Dzika 21 – Filtron AR 211.

Głowice i zawory Głowice cylindrowe bardzo często można po prostu zregenerować, pod warunkiem, że nie są popękane – wówczas znacznie utrudnia to sprawę. Regeneracja przeprowadzona w prawidłowy sposób w profesjonalnym zakładzie przywraca pierwotne właściwości głowicy i jest niemal na równi z nowym podzespołem. Zawory, prowadnice oraz gniazda można często dorobić lub dopasować z innych pojazdów. Podobnie można dorabiać dziś niedostępne w sprzedaży tuleje cylindrowe, pierścienie tłokowe, sworznie czy całe tłoki – ale są to bardziej wymagające i droższe prace.

Fot. 15. Wymienne filtry PP-8,4 zastosowane w oryginalnej podstawie Zetora 50 Super.

Fot. 16. Dorobione redukcje do zastosowania filtrów wymiennych w Zetorze 50 Super.

Fot. 19. Zregenerowana głowica Ursusa C-328.

- 13 -


PORADY WETERAN TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR TRAKTOR WETERAN

Fot. 20. Nowe zawory Zetora 50 Super. Elementy układu zawieszenia narzędzi W przypadku remontu podnośnika hydraulicznego najwięcej problemów i kosztów generuje układ hydrauliczny, natomiast same wieszaki, cięgna i łączniki zwykle można w niedrogi sposób zregenerować. Przykładem może być wspawanie nowych, dostępnych w sklepach, końcówek do łączników dolnych.

Detale Największe trudności sprawiają wbrew pozorom detale, szczególnie te najbardziej charakterystyczne i unikatowe. Bardziej konserwatywnym kolekcjonerom spędzają sen z powiek, ale dziś można sobie i z tym w wielu przypadkach poradzić. Pęknięte klosze można wykonać na wzór stosując zestawy do wykonania form i odlewania z różnego rodzaju żywic. Przy odrobinie cierpliwości lampa będzie wzbogacona nowymi, lśniącymi kloszami. Wszelkiego rodzaju napisy możemy według wzoru, szkicu lub zdjęć z wymiarami wykonać jako naklejki lub szablony do malowania. Takie usługi świadczy wiele firm zajmujących się oklejaniem pojazdów i szeroko rozumianą reklamą. Tabliczki znamionowe i opisowe dodają wiele uroku, ale zazwyczaj są wyblaknięte i nieczytelne. Na szczęście wiele z nich można dorobić według wzoru. Powstają zresztą całe serie replik wszelkiego rodzaju detali, które można bez problemu kupić. Przydatne linki: https://www.panrolnik.pl/

Fot. 22. Pęknięte klosze trudno dostępnych lamp można dorobić stosując małoseryjne techniki odlewnicze do domowego użytku.

Fot. 21. Zregenerowane łączniki dolne poprzez wspawanie końcówek.

Fot. 23. Szablony do malowania napisów wycięte na folii według fabrycznego wzoru. - 14 -


WETERAN PORADY TRAKTOR

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

Fot. 24. Nowe tabliczki dodają uroku lśniącym maszynom. Reflektory Sprawność reflektorów jest uzależniona przede wszystkim od stanu odbłyśnika. Po wielu latach użytkowania większość z nich jest zardzewiała, zmatowiała lub powłoka łuszczy się. Na szczęście nawet mocno zniszczone odbłyśniki można zregenerować np. w firmie Regeneracja odbłyśników. Co ważne jest to robione dokładnie taką samą techniką jak oryginalnie, a nie poprzez chromowanie. Nieco tańszą opcją jest dopasowanie samego odbłyśnika współczesnego do starego reflektora. Typowe wkłady optyczne do popularnych Ursusów kosztują ok. 40 zł sztuka, a więc mniej więcej połowę ceny regeneracji odbłyśnika. Podobnie ramki reflektorów i inne elementy chromowane czy niklowane można skutecznie odnowić zlecając te działania profesjonalistom. Przydatne linki: http://regeneracja-hc.com/ https://techswierk.pl/ Części współcześnie produkowane W niektórych przypadkach udaje się dokupić współczesne części, które produkowane są, aby umożliwić dalszą eksploatację nieprodukowanych od dziesięcioleci maszyn i ciągników. Należy jednak przy ich zakupie dokładnie porównać z oryginałem, gdyż zdarzają się w nich niespodzianki. Należy pamiętać, że tego typu zamienniki mają pozwalać na normalną pracę, ale przy ich wykonywaniu rzadko brany jest pod uwagę czynniki zbieżności z oryginałem. Przykładem mogą być felgi przednie produkowane przez firmę Pronar do ciągników lekkich Ursusa w starszej, pięciootworowej wersji. Felgi porządnie wykonane, malowane proszkowo, ale ich tarcza jest nieco inaczej wytłoczona, co utrudnia montaż oryginalnych obciążników (zresztą producent nie nawierca przez to także otworów). Podobnych przykładów jest wiele i należy takie detale brać pod uwagę, w szczególności gdy zależy nam na oryginalnym wyglądzie.

Fot. 25. Współcześnie produkowane felgi pasują do Ursusa C-325, C-328 i pierwszych C-330, ale kształt ich tarczy oraz brak otworów utrudnia montaż oryginalnych obciążników. Lakierowanie Jednym z końcowych etapów remontu jest lakierowanie. Chcąc przywrócić oryginalne barwy należy jeszcze przed oddaniem części do piaskowania spróbować odnaleźć pierwotne warstwy lakieru (np. poprzez stopniowe szlifowanie) i porównać ich barwę z wzornikiem. Warto w tym celu wypożyczyć sobie z mieszalni lakierów paletę wzorników (zakup jest bardzo drogi) lub po prostu pojechać z jednym z elementów na wzór. Bierzmy wówczas pod uwagę, że wystawione na warunki atmosferyczne elementy mogą przez te kilkadziesiąt lat mocno zmienić barwę. Zatem wzorujmy się np. na spodniej części elementów lub te fragmenty, które np. zasłaniała tabliczka znamionowa. Dobór podstawowych kolorów z palety RAL ułatwi niewielkich rozmiarów wzornik.

Fot. 26. Wzornik podstawowych kolorów z palety RAL ułatwi niewielki wzornik, który kosztuje ok. 50-60 zł.

- 15 -

Paweł i Franciszek Rychter Retrotraktor, fot. autora


REKLAMA WETERAN TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR

- 16 -


GALERIA WETERAN KOLEKCJONERÓW TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR

Lanz Peda

Traktory Lanza przewijały się przez warsztat Taty odkąd pamiętam. Ojciec dorabiał części, wymieniał się, naprawiał. Poważniejsze zainteresowanie tematyką traktorową przyszło z końcem lat 90-tych. Poszukując możliwości realizowania się zawodowo-biznesowego wymyśliliśmy z Ojcem próbę uruchomienia małoseryjnej produkcji traktorów Lanz HL 12PS z lat 1921-27. Jest to kultowa w Niemczech maszyna, otoczona niemal religijną czcią. Udało się nam spreparować dokumentację (reverse engineering na przykładzie oryginalnego egzemplarza), wykonać modele i przygotować technologię produkcji. W 1998 roku powstał pierwszy, nowy traktor wybudowany w naszym gostyńskim warsztacie. W 2005 roku rozszerzyliśmy paletę modelową o ośmiokonnego Mopsa (model HM) a w 2010 roku wystartowaliśmy z modelem HP Knicklenker – czteronapędowy traktor z przegubowym sterowaniem i to z roku 1923! Prócz traktorów wykonujemy też na specjalne zamówienia lokomotywki wąskotorowe z silnikiem od dwunastokonnego Lanza oraz silniki stacjonarne – tak

zwane Ortbulldog Motoren – zarówno dwunastokonne i ośmiokonne. W ten sposób udało się nam połączyć pasję z biznesem oraz tchnąć nową siłę w tradycję firmy „Heinrich Lanz Mannheim”. W tym, 2021 roku planujemy zrobić małą uroczystość z okazji stulecia produkcji Lanz Bulldogów. Prócz produkcji nowych traktorów wytwarzamy też części zamienne dla osób restaurujących lub eksploatujących wczesne typy traktorów firmy Lanz. Restaurujemy też zachowane, oryginalne egzemplarze tych wspaniałych maszyn. Ostatnimi czasy zajęliśmy się też wytwarzaniem części do zabytkowych traktorów marki Fendt. Wykonaliśmy też trzy wierne repliki pierwszych samojezdnych maszyn rolniczych tej firmy z lat 19281931. Śmiejemy się czasem z Ojcem, że jesteśmy obecnie jedyną wytwórnią traktorów w Polsce i to przynoszącą dochód! Maciej Peda, fot. archiwum autora

- 17 -


HISTORIA WETERAN TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR TRAKTOR WETERAN

Historia ciągników Škoda Historia firmy Škoda rozpoczęła się w 1858 roku, kiedy hrabia Waldstein zbudował w Pilźnie odlewnię i zakład mechaniczny, w którym produkował maszyny rolnicze, zwłaszcza pompy, maszyny i urządzenia młynarskie, cukrownicze i browarniane, a także maszyny parowe. Pilzneński lekarz Emil Škoda, którego syn został tu głównym inżynierem, również zdobył jedno z czołowych stanowisk w tej fabryce, a w 1869 roku kupił firmę od hrabiego Waldsteina, a firma nadal nosiła w nazwie jego nazwisko Škoda. (Zakłady Škody). Firma nadal koncentrowała się głównie na produkcji maszyn rolniczych, górniczych, maszyn parowych i kotłów, stalowych konstrukcji mostowych oraz urządzeń dla kolei. Emil Škoda zmarł w 1900 roku, a jego syn Karel Škoda nadal prowadził firmę. Istotnym przełomem w produkcji jest początek I wojny światowej i tym samym warunkowa zmiana programu produkcyjnego, gdzie zaczyna dominować produkcja uzbrojenia, zwłaszcza produkcja ciężkich dział (m.in. okrętowych), amunicji, lokomotyw, a później firma rozszerza produkcję o produkcję samolotów. Z tych czasów pochodzą pierwsze próby produkcji ciągników samochodowych i traktorów. W 1917 roku w Škodzie powstał mały dział samochodowy, który produkował specjalne ciężkie pojazdy. W 1925 roku Škoda kupiła fabrykę Mladá Boleslav firma Laurin i Klement, gdzie przeniosła produkcję samochodów, a następnie także produkcję maszyn rolniczych i ciągników. W tej chwili Škoda zatrudnia już ponad 35 000 pracowników. Ciągniki zaczęto produkować w Škodzie w Pilźnie w 1926 roku. Zastosowano w nich zmodyfikowane

silniki samochodów Škoda (Laurin i Klement). Pierwszym wyprodukowanym typem był model HT 30 (HT – ciągnik rolniczy, 30 – KM), którego łącznie wyprodukowano 750 sztuk w ośmiu seriach, a następnie model HT 18, który był produkowany w trzech seriach do 1936 roku. Oprócz tych dwóch podstawowych typów Škoda dostarczyła na rynek również model HT 25, a od 1931 roku również nawiązujące na niego typy HT 33 i HT 33S. Niestety najsilniejszy ciągnik HT 45 pozostał tylko prototypem. Wraz z rozpoczęciem II wojny światowej produkcja firmy zaczęła się ponownie zmieniać, więc produkcja ciągników zeszła na dalszy plan, a produkcja uzbrojenia ponownie wzrosła. O znaczeniu Škody dla przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy świadczy również fakt, że zarządzanie nią w czasie wojny powierzono Albertowi Goringowi. (brat Hermana Goringa). Warto również wspomnieć o produkcji czołgów Škoda LT35, a później Škoda LT38, które w wielu modyfikacjach stały się niemal kręgosłupem armii niemieckiej i pozostały w produkcji do ostatnich dni wojny. Już w czasie wojny trwają prace nad opracowaniem i budową nowego ciągnika ŠKODA 30 z silnikiem Diesla (dotychczasowe ciągniki były napędzane naftą lub benzyną), a pierwszy egzemplarz wyjeżdża z fabryki w 1946 roku. Jest to ciągnik nawiązujący do udanej przedwojennej koncepcji i konstrukcji ciągników Škoda, ale niestety napotyka zmieniającą się sytuację polityczną i nie pomaga w tym jego nazwa (Škoda) i w 1951 r. jego produkcja kończy się w Škodzie i zostaje przeniesiona do STS Libice nad Cidlinou, gdzie około

- 18 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

8000 sztuk tych doskonałych ciągników jest składanych z dostarczonych podzespołów, a następnie produkcja i montaż są definitywnie zakończone. Na tym kończy się historia ciągników Škody jako takich. Według niektórych informacji i raportów, po zakończeniu produkcji cała dokumentacja produkcyjna miała zostać przekazana (sprzedana?) Polsce, ale tutaj produkcja nigdy nie została wznowiona. ŠKODA 30 - był to ciągnik wyposażony w dwucylindrowy, wysokoprężny, chłodzony wodą silnik o pojemności 3116 cm3, który przy 1500 obr./min dawał moc 22 kW (30 KM). Dzięki prostej i niezawodnej konstrukcji osiągał zużycie oleju napędowego na poziomie zaledwie 6,8 g/kw/godz. Aby ułatwić rozruch w chłodne dni, ciągnik został wyposażony w opcję rozruchu na benzynie, dzięki jednoczesnemu wyposażeniu w gaźnik, rozdzielacz i urządzenie zapłonowe. (tylko na start - po uruchomieniu przejścia na wtrysk diesla). Moc silnika była dalej przekazywana przez jednotarczowe suche sprzęgło i pięciobiegową skrzynię biegów z biegiem wstecznym, osiągał maksymalną prędkość 19,2 km/h. Komfort jazdy zapewniało nie tylko wygodnie resorowane siedzenie, ale także dwie, ułożone jedna na drugiej wiązki resorów piórowych, amortyzowana oś przednia wyposażona w duże 20-calowe koła. Fabrykę Škoda znacjonalizowano w 1945 r., a w 1948 r. przemianowano ją na Závody V. I. Lenina (Zakłady im. V. I. Lenina), których nazwa przetrwała do 1989 r., kiedy to fabryka została przekształcona,

a w 1992 r. sprywatyzowana i przywrócona do nazwy Škoda. Firma istnieje do dziś, zajmuje się również produkcją maszynową, ale produkcja ciągników rolniczych to dawna historia. Autor: Lenka Myšková i Martin Havelka www.TRAKTORTURIST.cz. Foto: Lenka Myšková

- 19 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

Field Marshall 3A

Firma Marshall Sons& Co już u schyłku XIX wieku, znana była z budowy silników parowych. W 1908 roku, w ofercie producenta pojawił się pierwszy ciągnik napędzany silnikiem benzynowym. Jednak kilkanaście lat później w 1929 roku, największy sukces przyniósł, traktor Marshall 15/30. Jego silnik dostarczał 30KM mierzonych na kole pasowym. Konstrukcja tego ciągnika przypominała Lanz Bulldoga. Niektóre źródła podają wręcz, że niemiecki ciągnik stanowił inspirację dla pierwszego projektu Marshalla15/30. Podobieństwa te przejawiały się w zakresie zarówno silnika jak i układu przeniesienia napędu. Do napędu obydwu ciągników zastosowano poziomy 1 cylindrowy silnik, pracujący w cyklu dwutaktowym. Obydwa traktory posiadały skrzynie biegów z poprzecznie ustawionymi wałkami. Głowica Field Marshalla, zupełnie nie przypomina lanzowskiej gruszki. Mamy tu do czynienia z całkowicie wysokoprężnym silnikiem. Przednie okienko kryło wkręcany do głowicy trzpień, na który przed rozruchem zimnego silnika nasadzany był łatwopalny „papieros” nasączony saletrą. Jednak Field Marshall, nie stanowił kopii Lanza. Jego konstrukcja wnosiła bardzo wiele indywidualnych rozwiązań. Istotna różnica w stosunku do silnika Bulldog, zawierała się zakresie silnika o wysokim stopieniu sprężania 1:16 (w Bulldogu 1:4,7). Zatem była to już jednostka wysokoprężna. Dlatego też nie znajdziemy tu charakterystycznej dla lanzowskiego silnika głowicy,

w kształcie gruszy żarowej. Przy zimnym silniku zapłon był inicjowany przy pomocy kawałka tlącego się specjalnego papieru zawierającego saletrę. Ten łatwopalny zwitek w kształcie papierosa, umieszczano w głowicy za pomocą wkręcanego trzpienia. Taki sposób zapłonu zimnego silnika stosowany był również i w innych silnikach np. Deutz, czy dwusuwowy SachsHolder. Ręczny obrót wałem korbowym, niemożliwy byłby bez odprężnika, który automatycznie, po 6 pełnych obrotach, zamykał kompresję cylindra, po czym następował zapłon. Ruch wału korbowego wykonywany był za pomocą korby. Dość spektakularnym sposobem wprawienia silnika w ruch było zastosowanie ślepego pocisku, który po umieszczeniu w odpowiednim gnieździe i wykonaniu pozostałych czynności jak przy uruchamianiu korbą, detonowano za pomocą młotka. Gazy z wybuchu ładunku wywierały ciśnienie na tłok i silnik zaczynał pracować. Cały proces uruchamiania takiego ciągnika przedstawia ten film (klik). W stosunku do Lanza na oko widać różnice. Komin i napęd wentylatora znajduje się z prawej strony. Średnica koła zamachowego jest o ¼ mniejsza. Kolumna kierownicy usytuowana jest całkiem z prawej strony. No i oczywiście kierownica nie była wyjmowana. Pierwsze Marshalle 15/30 pojawiły się na linii montażowej w 1930 roku. Dwa lata później producent zwiększył prędkość obrotową silnika z 550 do 600 obr/min. Wówczas wprowadzono kilka modyfikacji

- 20 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

w skrzyni biegów. W 1935 roku przygotowano model 12/20 o mocy 20 KM, napędzany silnikiem o zmniejszonej średnicy cylindra i skoku tłoka (6 x 9 cali). W 1938 roku traktor ten poprawiono. Otrzymał on nowe oznaczenie „M”. W tym ciągniku wprowadzono również wiele zmian, takich jak nowego typu pompa wtryskowa oraz przebudowana głowica. Z lewej strony, znajduje się koło pasowe, osadzone bezpośrednio na osi wału korbowego. Tuż nad nim mamy logo producenta. Filtry paliwowe oraz pompę wtryskową dostarczała firma CAV. Podczas wojny produkcja ciągników zmniejszyła się znacznie ze względu zaangażowanie fabryki w wytwarzanie wyrobów wojennych. Jednak w 1945 roku, nastąpił powrót do tradycji. Przygotowano ciągniki pod nową nazwą Field Marshall. Powojenny boom na traktory przyniósł dużo zamówień. Field Marshalla serii 1 produkowano na podstawie konstrukcji przedwojennego modelu „M” z tym, że odznaczał się on zwiększoną do prędkością obrotową silnika. W układzie chłodzenia znajdowała się stosunkowo nieduża, dwusegmentowa chłodnica, której pracę wspomagał 4 łopatkowy wentylator. Niewymuszony obieg cieczy, pod ciśnieniem odbywał się na zasadzie przepływu termosyfonowego. W 1947 roku, w drugiej serii wzmocniono skrzynię biegów. Usprawniony został również układ hamulcowy oraz powiększono średnicę tarczy sprzęgła. Zastosowano koła o większej średnicy, oraz poprawiono resorowanie siedzenia. Na życzenie można było zamówić wersję drogową, wyposażoną w szybką przekładnię i kompletne oświetlenie. W kolejnych latach 1949- 53 przyszła kolej na trzecią serię Field Marshalla, a następnie od 1953roku, zbliżonego do niego modelu 3A. Field Marshalla malowano przed wszystkim na kolor pomarańczowy (chrome orange) i zielonym. Nie była to jednak reguła. Wiele 3 A opuszczało fabrykę pomalowane podkładem a ostateczną powłokę lakierniczą otrzymywała w siedzibie sprzedawcy. Tak więc w zależności od tego gdzie traktor był wysyłany i jaki kolor lakieru był u dealera, taki kolor ostatecznie otrzymywał ciągnik. Ciągniki ostatniej serii 3A łatwo pomylić z modelami 3 serii i jedynym sposobem, aby je odróżnić są numery seryjne. Field Marshall 3A posiadał ciśnieniowy- termosyfonowy układ chłodzenia. W między czasie zaprojektowano nowego rodzaju tłumik o charakterystycznym kształcie idoskonale dobranym układzie wychwytywania iskier, bez strat mocy. Ten element był tak dobry, że wymieniano go we wszystkich wcześniej wyprodukowanych modelach. Istotną rzeczą jaką starał się dość późno wprowadzić producent, był układ elektrycznego startu firmy CAV. Jednakże to udogodnienie przyniosło ogólne rozczarowanie wśród nabywców.

Z przodu mamy prostą belkę, pozbawioną resorowania. Warto zwrócić na charakterystyczny dla modelu serii 3A kształt komina. Gdyż za tego typu usprawnienie, klient musiał dopłacić ponad 1100 funtów, co w rezultacie powodowało, że koszt nabycia Field Marshalla 3A, był niemal dwukrotnie wyższy od Fordsona Majora. Źródła podają, że znikoma liczba ciągników serii 3A z rozrusznikami elektrycznymi znalazła nabywców około 12 sztuk. Głównymi odbiorcami Field Marshalla 3A oprócz rynku brytyjskiego były Australia, Argentyna, Francja i Kanada. Rafał Mazur

- 21 -


REKLAMA

WETERAN TRAKTOR

- 22 -


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

III Traktorowa Rajza po Beskidzie Niskim

W ostatni weekend maja odbyła się III Traktorowa Rajza przez Beskid Niski. 14 zabytkowych traktorów krążyło po Beskidzie Niskim. Tradycyjnie start odbył się w Odrzechowej i dalej przez Rymanów - Jaśliska i nieistniejącą wieś łemkowską Czeremcha, sanktuarium Jana z Dukli i przez Duklę dojechaliśmy do naszej bazy w trakcie III Rajzy – Ośrodka Chyrowa Ski w Chyrowej. Drugi dzień zaliczyliśmy Festyn charytatywny w Dukli, później Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce i przez Krempną wróciliśmy do bazy w Chyrowej. Trzeci dzień Traktorowej Rajzy po Beskidzie Niskim rozpoczął się tradycyjnie od deszczu. Wykorzystując chwilę spokoju udało się zrobić pamiątkowe zdjęcia przed Ośrodkiem Chyrowa-Ski. Potem staranne ubieranie się w tzw. nieprzemakalne ciuchy i ruszamy do Zyndranowej, gdzie mieści się Muzeum Kultury Łemkowskiej. Pani przewodnik oprowadziła nas po kilku budynkach i ciekawie opowiedziała o tej rusińskiej grupie etnicznej, która po II Wojnie Światowej została wysiedlona z tych ziem. W czasie przejazdu do Zyndranowej deszcz chwilami przerodził się w ulewę. Kolejny punkt programu to 15 km i mała wioska Daliowa. Tam kto chciał mógł się zatankować na stacji paliw. Była też okazja do

grupowego zdjęcia na tle Cerkwi Grekokatolickiej św. Paraskewy. Więcej atrakcji plan nie przewidywał w tym dniu i tylko przejazd po ciekawych terenach koło Wisłoczka i zakończenie Rajzy w Studenckiej Bazie Namiotowej koło Wisłoczka. Tam po kiełbasce z grilla nastąpił powrót do swoich domów, goście z daleka przejechali jeszcze do Odrzechowej, gdzie w obejściu Ryśka Giery stały autolawety do transportu traktorów. W pierwszym dniu uczestnicy, przejechali 90 km, w drugim 70 km, a trzecim dniu zmoknięci i przemarznięci przejechali 55 km. Ogółem trzydniowa trasa liczyła 215 km. W III Rajzie jechało 14 ciągników w tym także goście z Polski – Jacek Grzywacz z kolegą (Skansen Łochowice), Józef Richter z ekipą (Skansen Łubecko), oraz Michał Kurowski (Retrotraktor) z Limanowej i Janek Klimczak z Jaworzna. Stawkę uczestników uzupełniali kolekcjonerzy ze Starego Traktora Bieszczady. Słowa uznania i podziękowania za organizację dla Ryśka Giery, a za przygotowanie tras i pilotowanie kawalkady 14 traktorów dla Janusza Jaracza. Mimo deszczowej pogody humory dopisywały. Do zobaczenia na kolejnej IV Bieszczadzkiej Rajzie jesienią 2021. (CAN), fot. autora

- 23 -


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

- 24 -


CIEKAWOSTKI

WETERAN TRAKTOR

Ksiądz na traktorze

Dość nietypowe były tegoroczne dożynki wiejskie w Górsku (gmina) Przemęt, powiat Wolsztyn. Zaraz po sobotniej mszy dożynkowej ksiądz Krzysztof Giezek wyszedł z kościoła i wsiadł...... na traktor. Nie był to przypadkowy traktor, tylko prywatny siędza Giezka. Ksiądz stał się właścicielem Ursusa C330M z lat 80-tych w tym roku, bowiem jest to prezent od wiernych z Górska. - Pochodzę ze wsi i nie są mi obce żadne prace i maszyny wykorzystywane do pracy na wsi – sko-

mentował sprawę ksiądz Giezek. Prowadzony przez księdza Ursus był sprzęgnięty z presą do słomy. Dożynkowa kawalkada przejechała przez całą wieś i zakończyła paradę przy sali wiejskiej. Mieszkańcy Górska oklaskami witali dożynkowy korowód z księdzem za kierownicą Ursusa C330M. Ciekawe czy jest jeszcze gdzieś w Polsce ksiądz, który jechał z dożynkowym korowodem na swoim traktorze. A. Cieślik, fot. autora

- 25 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

Powiększona kolekcja zabytkowych ciągników w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu rozpoczęło kolekcjonowanie ciągników rolniczych w 1969 r. Kolekcję zapoczątkował polski ciągnik Ursus C-451 z 1956 r., który muzeum otrzymało w darze od Państwowego Ośrodka Maszynowego w Siemiatyczach. Przez długie lata był to egzemplarz niesprawny technicznie. Dopiero w 2010 r. został poddany gruntownej konserwacji z doprowadzeniem do pełnej sprawności technicznej. Obecnie kolekcja liczy już 62 polskie i zagraniczne ciągniki wyprodukowane w latach 1917-1990 i jest największą kolekcją sprawnych ciągników w Polsce. Ma ona charakter rozwojowy i z każdym rokiem muzeum stara się ją powiększać o rzadkie egzemplarze. Tak też się stało pod koniec czerwca 2021 r. Wtedy przyjechały do ciechanowieckiego muzeum 3 odrestaurowane i sprawne technicznie zabytkowe ciągniki. Ich zakup był możliwy dzięki realizacji zadania „Poszerzenie kolekcji zabytkowych ciągników rolniczych”. Tym razem do ciechanowieckiej kolekcji dołączyły: niemiecki ciągnik Hanomag AGR 38 z 1938 r., niemiecki ciągnik Lanz Acker-Bulldog HN 3 D 7506 z 1941 r. w wersji na stalowych kołach i angielski ciągnik Fordson E27N Major z 1948 r. Zakup w/w ciągników dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w ramach programu własnego Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów Rozbudowa zbiorów muzealnych oraz środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Bezpośrednio po zakupie ciągniki zostały wstawione na ekspozycję stałą w pawilonie techniki rolniczej i mogą być oglądane przez turystów. Poniżej kilka słów o ich budowie, historii konstrukcji, a przy okazji również o firmach, które je wyprodukowały. Ciągnik HANOMAG AGR 38 Hanomag AGR 38 został wyprodukowany w 1938 r. w firmie „Hannoversche Maschinenbau AG (Hanomag), vormals Georg Egestorff” w Hanowerze i był przeznaczony zarówno do prac polowych, jak i transportowych. Jest to ciągnik kołowy na pełnych, stalowych felgach z oponami pneumatycznymi. Przednie koła skrętne są osadzone na sztywnej osi. Jest to ciągnik o budowie bezramowej, z wysokoprężnym silnikiem typu D 52 o mocy 38 KM (27,94 kW) i maksymalnych obrotach 1100/min, 4-suwowym, pionowym, chłodzonym cieczą w obiegu zamkniętym, 4-cylindrowym o pojemności 5160 cm3. Silnik z przodu zawieszony jest na resorze piórowym nad przednią osią kół, a z góry przykryty dwudzielną maską. Pod silnikiem znajduje się stabilizator przedniej osi. Zbiornik

paliwa w kształcie walca zamontowany jest pomiędzy kołem kierowniczym a maską silnika. Z lewej strony silnika umiejscowiony jest kolektor ssący z mokrym filtrem powietrza, cztery świece żarowe wkręcone w jego głowicę, ręczna pompa paliwowa, filtr paliwa, dźwignia odcięcia paliwa od pompy wtryskowej, pompa wtryskowa z obudową układu rozrządu, dźwignia ręcznego podania dawki wtrysku na wtryskiwacze, regulator obrotów, dekompresor rozruchowy z przestawną dźwignią, pompa wodna i wlew oleju. Natomiast po prawej stronie silnika umiejscowiony jest układ wydechowy składający się z kolektora i rury wydechowej z tłumikiem, skierowanej w dół pod prawe tylne koło ciągnika, rozrusznik, filtr oleju i prądnica napędzana paskiem klinowym od wału silnika. W prawym boku korpusu silnika znajdują się także dwie przykręcane, prostokątne i dwie przykręcane okrągłe pokrywy rewizyjne. Z przodu ciągnika umieszczony jest układ chłodzący silnika składający się z chłodnicy i wentylatora napędzanego paskiem klinowym od wału silnika oraz wymienionej już pompy wodnej napędzanej wałem od regulatora obrotów silnika. Obieg cieczy w układzie chłodniczym wymuszony jest pracą pompy. Pod obudową chłodnicy znajduje się miejsce na korbę rozruchową silnika i uchwyt zaczepowy do przyczepiania maszyn. Na górnej części obudowy chłodnicy znajduje się logo firmy w postaci stylizowanej litery H ze skrzydełkami i napisem HANOMAG. Z tyłu ciągnika zamontowany jest metalowy podest i zaczep służący do przyłączenia maszyn lub narzędzi. Również z tyłu, po prawej strony ciągnika, między kołem tylnym a stanowiskiem traktorzysty znajduje się koło pasowe o średnicy 49,5 cm i szerokości 18 cm służące do napędu innych maszyn gospodarskich np. młocarni. Ciągnik posiada po prawej stronie pomostu sterującego nożny układ hamulcowy bębnowy kół tylnych działający na skrzynię biegów oraz ręczną dźwignię hamulcową. W strefie pomostu sterującego znajduje się także siedzisko traktorzysty, kierownica, stacyjka ze wskaźnikiem ciśnienia oleju i sygnałem dźwiękowym, ręczna dźwignia gazu, ręczna dźwignia dekompresora, nożne sprzęgło z lewej strony pomostu, ręczna dźwignia uruchamiania koła pasowego z tyłu pomostu, ręczna dźwignia blokady mechanizmu różnicowego po prawej stronie i ręczna dźwignia zmiany biegów po lewej stronie. Układ jezdny ciągnika sterowany jest kierownicą z pomostu sterującego. Skręt kół przednich za pomocą przekładni kierowniczej i drążka podłużnego z prawej strony ciągnika. Na tylnym moście ciągnika z boków zamontowane są półokrągłe błotniki z przetłoczeniem i zawiniętym rantem na zewnątrz. Błotniki zachodzą

- 26 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

częściowo na tylne koła. Ciągnik wyposażony jest w 4-stopniową skrzynię biegów (3 biegi do przodu + 1 do tyłu). Napęd przekładniowy skierowany jest na tylne koła ciągnika. Tzw. szybka skrzynia biegów pozwalała osiągnąć maksymalną prędkość jazdy do 13,5 km/h. Jest to wyróżnikiem w stosunku do równolegle produkowanego modelu Hanomag AR 38, który rozwijał prędkość tylko do 8 km/h. Na tej podstawie można odróżnić oba modele od siebie. Ciągnik posiada 12-voltową instalację elektryczną, której źródłem prądu jest akumulator. Ciągnik ten jest w pełni odrestaurowany i doprowadzony do pełnej sprawności technicznej. Cały wymalowany w odtworzonym kolorze producenta na szarą barwę. Stalowe koła ciągnika są w kolorze czerwonym, a piasty kół w kolorze szarym. Historia firmy HANOMAG jest dość zawiła i sięga 1835 r., kiedy to Georg Egestorff 6 czerwca wspomnianego roku założył w celu budowy małych silników parowych w Hanowerze zakład o nazwie “Eisen-Giesserey und Maschinenfabrik Georg Egestorff”. Wkrótce rozpoczął także produkcję maszyn rolniczych, a w 1846 r. zbudował pierwszą lokomotywę

kolejową dla kolei państwowych w Hanowerze. Do 1870 r. firma wyprodukowała 500 lokomotyw parowych i stała się potentatem niemieckim w budowie tych maszyn. W sumie do zakończenia produkcji 29 czerwca 1931 r. wyprodukowała 10 578 lokomotyw parowych eksportując je prawie na cały świat. Po śmierci Georga Egestorffa w 1868 r., jego spadkobiercy sprzedali firmę przemysłowcowi Bethelowi Henryemu Strousbergowi, który wkrótce sam wpadł w trudności finansowe i był zmuszony ponownie ją odsprzedać. W ten sposób 10 marca 1871 r. niemieckie konsorcjum bankowe przekształciło firmę w “Hannoversche Maschinenbau Actien-Gesellschaft, vormals Georg Egestorff”. Od 1904 r. fabrykę w skrócie nazywano HANOMAG od wymyślonego skrótu telegraficznego. Od tej pory wszystkie produkty firmy nazywano tą nazwą. Przez lata zmieniał się asortyment produkcji firmy. Oprócz wspomnianych lokomotyw, produkowano także wagony kolejowe. W latach 1905-1969 produkowano różne modele samochodów ciężarowych i dostawczych, a od 1925 r. również kilka modeli samochodów osobowych, w tym słynny model Kommisbrot. Od 1931 r. w HANOMAGU

- 27 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

produkowano także maszyny budowlane i maszyny do robót ziemnych. W czasie II wojny światowej zakład produkował różne modele pojazdów wojskowych. Prowadzono też szeroko zakrojoną produkcję zbrojeniową. W 1912 r. HANOMAG rozpoczął produkcję przenośnych pługów z silnikami benzenowymi o mocy do 80 KM . W 1924 r. pojawił się pierwszy ciągnik rolniczy Hanomag WD 26 (WD oznaczało system Wendelera i Dohrna) z 26-konnym 4-cylindrowym silnikiem benzenowym. W 1931 r. wprowadzono do produkcji pierwszy ciągnik z silnikiem wysokoprężnym Hanomag RD 36 z 4-cylindrowym silnikiem o mocy 36 KM i pojemności skokowej 5,2 litra. Firma HANOMAG była liderem na rynku ciągników w Niemczech w 1939 r. i na początku lat pięćdziesiątych. W 1951 r. zbudowano tu szereg nowych ciągników opartych na systemie modułowym z silnikami 2-, 3- i 4-cylindrowymi. W 1953 r. nastąpiło częściowe przejście na 2-suwowe silniki wysokoprężne. Silniki te nie były w pełni rozwinięte i niezbyt stabilne, co spowodowało ogromny spadek sprzedaży. Od 1962 r. aż do zaprzestania produkcji w 1971 r. budowano w fabryce już tylko 4-suwowe ciągniki z silnikami Diesla. W sumie od 1912 (wliczając pługi motorowe) do zakończenia ich produkcji w 1971 r. wyprodukowano 250 000 ciągników o mocy od 12 do 92 KM. W wymienionych latach firma HANOMAG wypuściła na rynek ponad 70 modeli ciągników. Część ciągników produkowano od końca lat 50. XX w. w zakładach produkcyjnych w Argentynie, Hiszpanii i Turcji. W 1952 r. HANOMAG został przejęty przez niemiecki koncern Rheinstahl. W 1964 r. Rheinstahl połączył firmę HANOMAG z firmą Henschel & Sohn w celu budowy samochodów ciężarowych pod wspólną marką. W 1969 r. Rheinstahl sprzedał dział produkcji samochodów ciężarowych firmie Daimler-Benz, a dział produkcji ciągników firmie Massey-Ferguson, która w 1971 r. zdecydowała o definitywnym zakończeniu produkcji ciągników pod marką HANOMAG. W 1974 r. Massey-Ferguson całkowicie przejął firmę HANOMAG. W 1980 r. HANOMAG stał się własnością spółki holdingowej IBH, która chciała stworzyć największą na świecie firmę specjalizującą się w produkcji maszyn budowlanych. Ale w listopadzie 1983 r. IBH ogłosiła upadłość, co wiązało się również z upadłością firmy HANOMAG, które ogłoszono w lutym 1984 r. Jednak już w kwietniu 1984 r. wskrzeszono firmę pod nową nazwą “HANOMAG GmbH”. W 1988 r. przekształcono przedsiębiorstwo w spółkę akcyjną. W 1989 r. japoński koncern maszyn budowlanych KOMATSU przejął część udziałów w “HANOMAG AG”. Natomiast w 2002 r. KOMATSU przejęło 100% udziałów i utworzyło spółkę zależną od siebie pod nazwą “KOMATSU HANOMAG GmbH”, gdzie produkowane są do chwili obecnej ładowarki

kołowe i samojezdne koparki pod marką KOMATSU. Najbardziej cenne kolekcjonersko są przedwojenne ciągniki firmy HANOMAG. Modele z pierwszych lat produkcji. Niektóre z nich były produkowane w bardzo krótkich seriach. Dotyczy to również ciągnika Hanomag AGR 38. Był on jednym z następców ciągnika Hanomag RD 36, którego produkcję zakończono w 1936 r. Firma zdecydowała się wypuścić na rynek serię modeli pod oznaczeniami AR 38/45, AR 38 i AGR 38. Model Hanomag AGR 38 produkowano w latach 19361942. Niektóre źródła podają, że produkcję zakończono w 1943 r. W podanym czasie wyprodukowano tylko 430 sztuk tego modelu wyłącznie w wersji na kołach pneumatycznych. Do naszych czasów zachowało się kilkanaście (10-12 szt.) egzemplarzy tego modelu, głównie w Niemczech. Ciągnik LANZ ACKER-BULLDOG HN 3 D 7506 Lanz Acker-Bulldog HN 3 D 7506 został wyprodukowany w 1941 r. w firmie “Heinrich Lanz AG” w Mannheim i był przeznaczony do prac polowych. Jest to ciągnik w wersji na stalowych, szprychowych kołach. Tylne koła z zamontowanymi ostrogami zapewniającymi lepszą przyczepność przy jeździe po terenie nieutwardzonym. Na nich założone pierścienie zabezpieczające ostrogi przy jeździe po twardym gruncie. Przednie koła są zamontowane na sztywnej osi. Na tych kołach zamontowane żelazne pierścienie prowadzące ułatwiające prostą linię jazdy ciągnikiem po polu. Jest to ciągnik o budowie bezramowej, z silnikiem średnioprężnym z gruszą żarową, o mocy 25 KM (18,4 kW) i maksymalnych obrotach 850/min, 2-suwowym, leżącym, chłodzonym cieczą w obiegu zamkniętym, 1-cylindrowym o pojemności 4 766 cm3. Silnik dostosowany jest do spalania wszelkiego rodzaju ciężkich olejów napędowych. W obrębie pomostu sterującego ciągnika znajduje się resorowane siedzisko z oparciem, odłączana kierownica, ręczna dźwignia hamulca z możliwością blokady, pedał hamulca nożnego, nożna dźwignia sprzęgła, ręczna i nożna dźwignia gazu, ręczna dźwignia zmiany biegów, ręczna dźwignia włączania i wyłączania wału odbioru mocy, stacyjka z kontrolką do uruchamiania instalacji elektrycznej, przełącznik świateł, przycisk sygnału dźwiękowego, wskaźnik obrotomierza oraz oryginalna tabliczka w języku niemieckim dotycząca obsługi ciągnika. Między pomostem sterującym a zbiornikiem paliwa znajduje się komora filtra powietrza z kominowym filtrem z lewej strony. Z prawej strony komora filtra powietrza ma otwieraną pokrywą, przez którą możliwy jest dostęp do akumulatora. Między komorą filtra powietrza a chłodnicą ciągnika umieszczony jest trójdzielny zbiornik paliwa i oleju. Jeden wlew jest do oleju służącego do smarowania silnika. Drugi do wlewu benzyny (ciągnik można przystosować opcjonalnie do

- 28 -


HISTORIA

WETERAN TRAKTOR

rozruchu na benzynę). A trzeci do wlewu właściwego paliwa służącego do napędu silnika. Z przodu ciągnika znajduje się 5-sekcyjna chłodnica z wlewem płynu chłodzącego lub wody. Układ chłodzenia silnika zamknięty z wentylatorem i termosyfonem. Z przodu ciągnika na zbiorniku chłodzącym umieszczony jest odlany szyld z drukowanym napisem LANZ BULLDOG wymalowanym w kolorze czarnym. Pod szyldem znajduje się głowica silnika z gruszą żarową do podgrzewania silnika przy jego rozruchu. W gruszy od góry pokrętło rozpylacza paliwa. Z przodu na wsporniku zamocowane są dwie lampy świateł przednich. Z lewej strony ciągnika, pod pokrywami, znajduje się prądnica służąca do doładowywania akumulatora, koło regulatora obrotów oraz układ wydechowy składający się z kolektora i rury wydechowej z tłumikiem skierowanym w górę. Po prawej stronie ciągnika przykryte pokrywami umiejscowione jest koło zamachowe z gniazdem do wkładania kierownicy (przy rozruchu silnika) i ręczna pompa paliwowa. Z tyłu ciągnika zamontowana jest szeroka, sztywna belka rolnicza z otworami do mocowania narzędzi

rolniczych, zaczep hakowy służący do przyłączenia np. przyczepy rolniczej. Pod podłogą z lewej strony znajduje się skrzynka narzędziowa, a z prawej wał odbioru mocy. Ciągnik posiada dwa błotniki kół tylnych wykonane z wyprofilowanej blachy. Z tyłu, na lewym błotniku, zainstalowana jest okrągła lampa światła pozycyjnego i stop w jednej obudowie. Ciągnik wyposażony jest w 8-stopniową skrzynię biegów (6 biegów do przodu + 2 do tyłu) w dwóch zespołach – szosowym (szybszym) i polowym (wolniejszym). Napęd przekładniowy skierowany jest na tylne koła ciągnika. Skrzynia biegów pozwala osiągnąć maksymalną prędkość jazdy do 15 km/h do przodu i 10,9 km/h wstecz. Ciągnik wyposażony jest w bębnowy układ hamulcowy kół tylnych sterowany nożną dźwignią oraz ręczny hamulec taśmowy działający na skrzynię biegów. Ciągnik jest w pełni odrestaurowany i doprowadzony do pełnej sprawności technicznej. Wymalowany w kolorach producenta na ciemnoszary kolor, a grusza żarowa, filtr powietrza i układ wydechowy na kolor czarny. Firma „Heinrich Lanz AG” została założona

- 29 -


HISTORIA WETERAN TRAKTOR

WETERAN TRAKTOR TRAKTOR WETERAN

w Mannheim w 1859 r. przez Heinricha Lanza. Początkowo zajmowała się naprawą maszyn i narzędzi rolniczych, a także ich sprowadzaniem do Niemiec z Anglii i Stanów Zjednoczonych. Następnie sama zajęła się produkcją maszyn i narzędzi rolniczych, lokomobil parowych i ciągników. Pierwsze ciągniki wyprodukowała już w 1910 r. Poprzez swój nieustanny rozwój stała się w Niemczech jedną z największych firm produkujących na potrzeby przemysłu i rolnictwa. W 1956 r. Lanz został wykupiony przez amerykański koncern John Deere. Przez lata istnienia firma Lanz wypuściła na rynek ponad 90 modeli ciągników. Produkcję modelu Lanz Acker-Bulldog HN 3 D 7506 rozpoczęto w 1935 i trwała ona do 1942 roku. Następnie przerwano ją i wznowiono w latach 1945-1952. Początkowo w latach 19351936 produkowano pod oznaczeniem HN 3 D 7506 ciągniki o mocy 20 KM. Wyprodukowano w tym okresie 403 egzemplarze z takim silnikiem. Następnie od 1936 roku zwiększono ich moc do 25 KM. W latach 1936-1942 wyprodukowano 12 994 sztuk, a w latach 1945-1952 – 9 501.

Ciągnik FORDSON E27N MAJOR Fordson E27N Major został wyprodukowany w 1948 r. przez firmę “Ford Motor Company Limited” w Dagenham (dzielnicy Londynu) i był przeznaczony do prac polowych i transportowych. Jest to ciągnik kołowy z oponami pneumatycznymi. Tylne koła z felgami stalowymi. Koła przednie z żeliwnymi felgami są zamontowane na sztywnej osi. Jest to ciągnik o budowie bezramowej, z silnikiem naftowo-benzynowym o mocy 27 KM (19,8 kW) i maksymalnych obrotach 1200/min, 4-suwowym, pionowym, chłodzonym cieczą, 4-cylindrowym o pojemności 4382 cm3. Silnik dostosowany do rozruchu na benzynie, a następnie po rozgrzaniu może być przestawiony na tańszą w okresie jego produkcji naftę. Nad silnikiem ma zamontowany dwudzielny, owalny zbiornik paliwa z przetłoczeniami. Od strony akumulatora jest jego mniejsza część o poj. 4,5 l, przeznaczona na benzynę.A od strony chłodnicy większa o poj. 79,6 l na naftę. Z przodu ciągnika zamontowana chłodnica z żeliwną obudową i ażurową osłoną jej sekcji od czoła. Od góry chłodnicy okrągły wskaźnik temperatury wody. Z przodu, pod chłodnicą, korba do rozruchu silnika. Za chłodnicą, od strony

- 30 -


WETERAN HISTORIA TRAKTOR

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

silnika, znajduje się wentylator napędzany paskiem od wału korbowego silnika, służący do chłodzenia cieczy w układzie chłodzącym. Z boków chłodnicy umiejscowione są dwie lampy oświetleniowe. Z prawej strony dodatkowo sygnał dźwiękowy. Z prawej strony silnika znajduje się aparat zapłonu firmy Lucas, regulator obrotów silnika, gaźnik, prądnica i układ wydechowy z tłumikiem skierowanym w górę. Po lewej stronie silnika znajduje się mokry filtr powietrza, wlew oleju, rozrusznik i skrzynka narzędziowa. Z tyłu ciągnika zamontowany jest trzypunktowy hydrauliczny, przestawny układ zawieszania firmy Smith z belką transportową i zaczepem, służące do przyłączenia maszyn lub narzędzi. Ciągnik posiada układ hamulcowy bębnowy kół tylnych z nożnym dwudzielnym pedałem hamulcowym oraz dźwignią ręcznego uruchamiania hamulców na środku pomostu. Nożny pedał hamulca z możliwością niezależnego hamowania kołem lewym lub prawym. W strefie pomostu sterującego znajduje się siedzisko traktorzysty, kierownica, pulpit sterujący światłami z kontrolką naładowania akumulatora i przyciskiem sygnału dźwiękowego, ręczna regulacja ustawienia przepustnicy w gaźniku, ręczna regulacja obrotów silnika, nożne sprzęgło z prawej strony pomostu, ręczna dźwignia zmiany biegów, ręczna dźwignia sterowania trzypunktowym hydraulicznym układem zawieszenia oraz ręczna dźwignia blokady uruchamiania układu zawieszenia. Na tylnym moście ciągnika z boków zamontowane są półokrągłe błotniki częściowo zachodzące na koła. Na lewym i prawym błotniku okrągłe światełko odblaskowe. Ciągnik wyposażony jest w 4-stopniową skrzynię biegów (3 biegi do przodu + 1 do tyłu). Napęd przekładniowy skierowany jest na tylne koła ciągnika. Skrzynia biegów pozwalała osiągnąć maksymalną prędkość jazdy do 15,5 km/h w przód i 6,5 km/h w tył. Ciągnik posiada 12-voltową instalację oświetleniową, której źródłem prądu jest akumulator. Ciągnik jest w pełni odrestaurowany i doprowadzony do pełnej sprawności technicznej. Cały wymalowany w odtworzonym ciemnoniebieskim kolorze producenta. Felgi kół w kolorze pomarańczowym. Napisy na chłodnicy w kolorze czerwonym. Układ wydechowy w kolorze czarnym. Firma „Ford Motor Company Limited” istnieje do dzisiaj. Ma ona trochę skomplikowaną strukturę własnościową. Opisując najkrócej. Jest to brytyjska spółka zależna, będąca w całości własnością Blue Oval Holdings, która jest spółką zależną Ford International Capital LLC. Ta firma z kolei jest spółką zależną Ford Motor Company z siedzibą w Dearborn w stanie Michigan w USA. Początki działalności amerykańskiej firmy Ford w Wielkiej Brytanii datuje się od 1909 r., kiedy założono przedstawicielstwo handlowe firmy w tym kraju. Oficjalna działalność „Ford Motor Company Limited” rozpoczęła się w grudniu 1928 r. Wtedy

Henry Ford ogłosił w Londynie utworzenie nowej firmy pod nazwą “Ford Motor Company Limited” z kapitałem 7 milionów funtów. Ta firma przejęła całą działalność Forda w Europie i na Bliskim Wschodzie. W 1929 r. rozpoczęto budowę zakładu produkcyjnego w Dagenham, którą ukończono w październiku 1931 r. W ten sposób otwarto największą fabrykę samochodów i ciągników Forda w Wielkiej Brytanii, a także w całej Europie. W 1960 r. firma „Ford Motor Company Limited” przyjęła potoczną nazwę “Ford of Britain”. 20 lutego 2002 r. w fabryce w Dagenham ostatecznie zakończono produkcję pojazdów. Obecnie firma ma siedzibę w Brentwood w hrabstwie Essex i posiada dwa główne zakłady produkcyjne w Wielkiej Brytanii, w Dagenham (produkcja silników Diesla) i Halewood (skrzynie biegów). Prowadzi również duży ośrodek badawczo-rozwojowy w Dunton w hrabstwie Essex, który zatrudnia ponad 3 000 inżynierów. Nazwa „Fordson” była marką ciągników i samochodów ciężarowych produkowanych przez firmy należące do amerykańskiego koncernu Forda. Od 1917 roku używano jej do oznaczania ciągników Forda. W 1964 r. porzucono nazwę „Fordson”, a wszystkie produkowane od tej pory ciągniki Forda zaczęły otrzymać po prostu plakietkę Ford, zarówno te wyprodukowane w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych. Ciągnik Fordson E27N Major był ulepszeniem modelu Fordson N. Miał ten sam silnik i skrzynię biegów, co model N, ale w nowym odlewie, który pozwalał na montaż WOM (wału odbioru mocy) i hydraulicznej jednostki podnoszącej (3-punktowego układu zawieszania narzędzi na ciągniku) produkowanych przez firmy Smith i Varley. W ciągniku wprowadzono całkowicie nowej konstrukcji mechanizm różnicowy mostu tylnego oraz zastosowano układ oświetleniowy. Fordson E27N Major był dostępny w różnych wersjach: na kołach ogumionych, półgąsienicach i gąsienicach. Od 1948 r. można było zamówić ciągnik z fabrycznie zamontowanym silnikiem wysokoprężnym Perkins P6 o mocy 45 KM. Fordson E27N Major był popularną maszyną wśród rolników europejskich, amerykańskich i australijskich. Produkowano go w Dagenham od marca 1945 do 1952 roku. W wymienionym czasie taśmę produkcyjną opuściło 236 470 egzemplarzy. Następnie został zastąpiony nowym modelem pod nazwą Fordson E1A New Major.

- 31 -

Marek Wiśniewski kustosz, kierownik Działu Techniki Rolniczej Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. Fot. archiwum muzeum


GALERIA WETERAN KOLEKCJONERÓW TRAKTOR

WETERAN WETERAN TRAKTOR TRAKTOR

Angielskie jednoosiowce w polskiej kolekcji

Od lat fascynuje mnie dawna motoryzacja. Interesowałem się różnymi pojazdami, najpierw były to motorynki, komarki, romety, fiaty. W roku 2005 po raz pierwszy odwiedziłem Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych w Wilkowicach. I to właśnie było to! Opanowały mnie maszyny rolnicze – zacząłem zbierać swoją kolekcję – Ursusy wiodą prym w mojej kolekcji. Zobaczyłem kiedyś Jaromkę - udało mi się ją odnaleźć, kupić i odrestaurować. Przybywa lat, zmieniają się zainteresowania. Poznałem polskie, holenderskie, niemieckie, czeskie, włoskie traktory jednoosiowe. Oczywiście mam je w swojej kolekcji. Przyszła kolej na angielskie. W 2018 roku przebywałem na wycieczce do Szwecji i to właśnie tam pierwszy raz ujrzałem British Anzani Iron Horse. Postanowiłem go zdobyć. Rozpocząłem poszukiwania w internecie – sukces, znalazłem na północy Anglii. Po wielu negocjacjach z angielskim właścicielem sprowadziłem go do Polski. Satysfakcja niesamowita. A teraz kilka ciekawostek o tym ciągniku. Pierwszy pojazd wyprodukowano 1940 r. Mówiono wtedy, że zbudowano go z dokładnością silnika lotniczego, był wyposażony w 4-suwowy silnik Anzani / JAP o mocy 6 KM. Sprzęgło odśrodkowe, trzy biegi do przodu i jeden do tyłu oraz z regulowanym rozstawem kół od 24 “do 36”. Gama stalowych kół, przedłużonych felg, opon pneumatycznych lub opcji gąsienic sprawiły, że była to naprawdę maszyna do pokonywania każdego terenu. Można było również dokupić wózek dla kierowcy, zamieniając go w zwykły traktor zdolny do ciągnięcia przycze rolniczych z ładunkiem do tony. Dzięki przystawkom do koszenia, orki, opryskiwania, kopania, podnoszenia plonów i bronowania. Te popularne maszyny okazały się solidne i niezawodne w użyciu i były sprzedawane w tysiącach na całym świecie.

Produkcja ciągników rolniczych została wstrzymana w 1956 roku. Obecnie ten pojazd jest w moim posiadaniu i wzbudza duże zainteresowanie innych kolekcjonerów. W trakcie moich internetowych poszukiwań natrafiłem na dwukołowy traktor „Trusty”. Aktualnie traktor ten jest również w mojej kolekcji. Trochę historii o nim: produkcja rozpoczęła się w 1933 roku i trwała do lat pięćdziesiątych XX w. Z biegiem lat stosowano liczne ulepszenia. Podstawowa konstrukcja miała zamontowany z przodu silnik napędzający parę kół (wszystkie stalowe we wczesnych modelachi opcja z oponami pneumatycznymi w ostatnich modelach). Wszystkie maszyny miały odśrodkowy napęd sprzęgłowy z silnika, z indywidualnymi sprzęgłami kłowymi na każdym kole, które wyłączały napęd do obracania. Wczesne Trusty były maszynami napędzanymi silnikiem JAP o mocy 5 KM. Niektóre późniejsze wersje miały 3-biegową skrzynię biegów, a także opcjonalną skrzynię biegów wstecznych. Były one napędzane silnikami JAP 5hp, Douglas 8hp lub Norton 14hp. Wydaje się, że w latach wojny kilka wyposażono w importowane silniki Briggs &Stratton. Do większości zadań oferowano szereg załączników (narzędzi). Można było kupić osprzęt taki jak, brony talerzowe, pług, rolki, stół piłowy, a nawet fotel do jazdy (zamontowany na wózku dwukołowym) i przyczepę. Ten ciągnik jest ciekawostką w moich zbiorach. Moja kolekcja jest dość bogata w ciągniki z różnych części europy – można zobaczyć ją w Lesznie. Nie zamknąłem jeszcze mojego „małego muzeum motoryzacji”, powiększam swoje zbiory. Z roku na rok powiększa się kolekcja stając się powoli jedną z największych tego typy w kraju. Maciej Orzałkiewicz, Fot. A Cieślik

- 32 -


JUBILEUSZE

WETERAN TRAKTOR

100-lecie produkcji traktorów w Polsce

W roku 2022 przypada 100 rocznica powstania pierwszej polskiej konstrukcji motoryzacyjnej. Z taśm montażowych Zakładu Traktorów i Silników URSUS SA w czerwcu 1922 roku przy ul. Skierniewickiej zjechała pierwsza ciągówka URSUS. Został zgłoszony do Budżetu Obywatelskiego projekt - III Zlot Zabytkowych Traktorów -URSUS 2022. Liczę na to, że wspólnymi siłami damy radę zorganizować imprezę odpowiadającą tak ważnemu wydarzeniu. Ciągówka URSUS konstrukcji prof.Taylora rozpoczęła w Polsce poodzyskaniu niepodległości nie tylko rozwój rodzimej motoryzacji ale zapoczątkowała produkcję traktorów. Po II wojnie światowej, Ursus został wiodącym producentem ciągników uznanych na całym świecie. Miał kilka bardzo udanych konstrukcji które zdo-

były popularność. Do tej pory można spotkać nie tylko w Polsce pracujące na polach ciągniki Ursus które mają już wiele lat. Prostota ich budowy oraz pewna uniwersalność spowodowała wszechstronne wykorzystanie naszych traktorów. Liczę na to, że na tegorocznym II Zlocie Zabytkowych Traktorów - URSUS 2021, grono kolekcjonerów i miłośników zabytkowych maszyn, członków Oddziału PTTK URSUS oraz pracowników Ośrodka Kultury ARSUS, Domów Kultury KOLOROWA, PORTIERNIA, MIŚ wraz z byłymi pracownikami zakładów i mieszkańcami Ursusa podejmiemy wspólne działania aby uczcić tak ważną rocznicę. Może do tego czasu uda się odzyskać zbiory Zakładowego Muzeum. Stefan Sobczak, Fot. Ryszard Wilk

Stopka redakcyjna: Wydawca PHUP Turus Andrzej Cieślik, 64-100 Leszno, Grunwaldzka 85/2 tel. 602120511 www.weterantraktor.pl, e-mail:turus@turus.pl Fot. A. Cieślik, archiwum kolekcjonerów Skład:Andrzej Przewoźny. Redakcja: Andrzej Cieślik - redaktor naczelny. Współpraca: Maciej Peda, Paweł i Franciszek Rychter, Rafał Mazur, Marek Wiśniewski, Grzegorz Smela, Jacek Grzywacz, Kacper Kochelt, Marcin Kus, Simon Suiker, Michał Piotrowski. Okładka: Wiesław i Jakub Buda na Ursusie C45.

- 33 -


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Simon Suiker

Kolekcja niemieckich przyczep samozbierających Simon Suiker jest Holendrem i od 40 lat kolekcjonuje stare maszyny rolnicze, a od 25 lat mieszka w Polsce w gminie Drezdenko. Dla niego to sztuka i cieszy się, że może je codziennie oglądać i podziwiać. Przyczepy samozbierające to urządzenia, które ładują produkt przez podbierak i bęben, który jest na przodzie przyczepy, a następnie rotor transportuje produkt dalej do środka.Współpracuje z ciągnikiem wyposażonym w zaczep do przyczep jednoosiowych, za pomocą wałka przekaźnika mocy. Ich przeznaczeniem było zbieranie pokosów, siana, wałów słomy lub zielonek, może pracować na polach do 12° nachylenia. Przyczepę samozbierającą wymyślił Ernst Weichel, który był rolnikiem. Na początku swój wynalazek nazwał,,Hamster’’, a dopiero później przyczepą samozbierającą. Pierwszy raz prototyp maszyny pokazał na targach rolniczych DLG Ausstellung w mieście Koln 16 maja 1960 roku. W 1976 roku otrzymał pantent na swoje urządzenie, wtedy 35 fabryk niemieckich, które nie miały wcześniej licencji na produkcję przyczep samozbierających musiały zapłacić odszkodowanie

dla pana Weichela. - Po każdą przyczepę jechałem do Niemiec, często kilkaset km w głąb kraju -wspomina Simon Suiker. Przyczepy zostały kupione w latach 2017- 2019 w cenie od 200 do 800 Euro za sztukę. Są takie tanie, ponieważ mało kolekcjonerów interesuje się takimi przyczepami i nie wszyscy mają miejsce na przechowywanie tak dużych maszyn. W latach 1960 do 1970 roku było w Niemczech 40 fabryk produkujących przyczepy samozbierające. Te przyczepy przyczyniły się do rozwoju mechanizacji rolniczej, dzięki nim jedna osoba może ładować siano, kiszonkę, słome dla krów i liście buraków. Kiedy nie było tych przyczep musiało to robić 6 osób. Z tego względu wielu rolników kupowało te przyczepy i dlatego stały się bardzo popularne w latach 1960 do 1970. W przeciągu 10 lat około 50% rolników posiadających łąki kupiło te urządzenia, które bardzo ułatwiły im pracę na roli. Aktualnie w swojej kolekcji posiada 9 przyczep samozbierających.

Fahr WE 310L wyprodukowany w 1965 roku Niemiecka fabryka maszyn marki Fahr w mieście Gottmadingen działała od 1870 do 1977 roku. Od 1963 do 1988 roku wyprodukowano tam 59 040 sztuk przyczep samozbierających. Ta duża fabryka produkowała: maszyny rolnicze, kosiarki, zagrabiarki, prasy do siana, i zatrudniała ok. 1000 pracowników. Posiadali własną odlewnię, a w 1951 wyprodukowali pierwszy kombain samozbierający do zboża. Od 1938 roku produkowali ciągniki. W 1977 roku fabrykę kupił Deutz Ag.

- 34 -


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Kemper ladomat spezial LWE wyprodukowany w 1965 roku Fabryka w Stadtlohn powstała w 1908 roku i działa aż do teraz. Była jedną z największych fabryk przyczep samozbierających, produkowała od 1960 do 1997 roku. Produkowała również kombajny do buraków, rozrzutniki obornika i ścinacze zielonek. Jest średnią fabryką z 335 pracownikami. Teraz produkuje tylko adaptery do zbioru kukurydzy. Strautmann Ladeblitz LT300 wyprodukowany w 1965 roku Fabryka w Bad-Laer działa od 1930 roku, aż do teraz i jest w niej zatrudnionych 170 pracowników. Wytwarza: rozrzutniki obornika, wozy paszowe i wywrotki rolnicze. Od 1990 istnieje fabryka tej marki również w Polsce, w mieście Lwówek i zatrudnia 100 pracowników.

Dechentreiter L2N z 1967 roku W mieście Asbach-Baumenheim znajdowła się fabryka działająca od 1912 do 1970.r Produkowała najlepsze przyczepy samozbierające, od 1963 do 1970. A od 1950 roku także młocarnie, później prasy, rozrzutniki do obornika i kombajny do zbóż. W 1970 roku Fendt kupił fabrykę i przekształcił do produkcji kabin dla ciągników.

- 35 -


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Welger EL130 z 1967 roku Niemiecka fabryka w Wolfenbüttel działała od 1899 do 1994 roku. Od 1950 roku firma produkowała dużo maszyn rolniczych m.in: prasy, później rozrzutniki obornika, przyczepy do transportu mleka i słomy oraz kombajny do zbioru zielonek. Przyczepy samozbierające były tam produkowane w latach 1963 – 1980.W 1994 fabrykę kupiła firma Lely.

Krone Lademeister KL3 wyprodukowany w 1965 roku. Fabryka Krone w Spelle działa od 1906 roku aż do chwili obecnej. Jest to średniej wielkości firma zatrudniająca 320 pracowników. Do 1945 roku produkowała ręczne maszyny do cięcia słomy i buraków, brony i talerzówki, a od 1964 roku produkuje przyczepy samozbierające. Aktualnie produkuje rozrzutniki obornika, przyczepy rolnicze, kosiarki, pługi, prasy i maszyny do zbioru zielonek.

Mengele LW30S wyprodukowany w 1966.r W niemieckim mieście Günzburg am Donau znajdowała się fabryka Mengele, która dawała zatrudnienie w 1958.r 1000 pracowników. Firma funkcjonowała od 1871 do 2011 roku. Od 1963 do 2011 roku ta firma była największym producentem przyczep samozbierających na świecie, była również największym producentem młocarni w Niemczech. Produkowała rozrzutniki obornika, wywrotki rolnicze, scinacze do kukurydzy i zbioru zielonek oraz sieczkarnie polowe zawieszane. W 2011 roku fabrykę kupiła holenderska firma Lely.

- 36 -


GALERIA KOLEKCJONERÓW

WETERAN TRAKTOR

Bergmann N300 z 1966 roku Mała firma w Goldenstedt produkuje od 1896 roku do chwili obecnej. W 1940 roku produkowała młocarnie, przenośniki pneumatyczne do ziarna, później dmuchawy do zboża, a w 1945 roku też dmuchawy do słomy i siana. Od 1953 roku produkowała kombajny do ziemniaków, rozrzutniki do obornika i przyczepy rolnicze. Produkuje przyczepy samozbierające od 1963 roku, aż do teraz.

Heidenia Ladefix T3,0 wyprodukowany w 1966 roku Fabryka Gebr. Heidenschen OHG funkcjonowała od 1840 do 1972 roku w mieście Wellingholzhauzen.Ta mała fabryka marki Heidenia produkowała od 1964 roku przyczepy samozbierające i rolnicze, oraz rozrzutniki obornika. Tekst i zdjęcia: Simon Suiker przy pomocy córki Jacqueline Suiker

- 37 -


PODRÓŻ W CZASIE

WETERAN TRAKTOR

Wydobyty spod ziemi Ile to już historii o zakopanych czołgach, armatach, karabinach i innych ciekawych dla miłośników historii fantach słyszało się w życiu. Takie opowieści krążą podawane z ust do ust ,bywają nawet przekazywane kolejnym pokoleniom. Nie ma też zapewne miejscowości, wsi i miasteczka co do których nie byłoby jakieś legendy o ukrytym tam skarbie i związanej z nim tajemnicy. Jest tylko jeden problem z takimi opowieściami. Jeden ale za to bardzo poważny. Zwykle są nieprawdziwe! To o czym traktuje ten tekst zdarzyło się jednak naprawdę. Było to kilka lat temu. W czasie jednej z wielu ekscytujących skądinąd rozmów z kolegą Wojtkiem, który tak jak ja jest pasjonatem zabytkowych silników stacjonarnych po raz pierwszy usłyszałem o zakopanym przy starym młynie silniku. Mimo, że mój rozmówca należy do osób niezwykle wiarygodnych to nauczony poprzednimi doświadczeniami do informacji tej podszedłem bardzo ostrożnie. Można nawet powiedzieć, że przy tej pierwszej naszej rozmowie potraktowałem temat nieco po macoszemu, nie do końca wierząc w istnienie zakopanego silnika. Z czasem jednak historia ta nie dawała mi spokoju i przy następnym spotkaniu, czy też rozmowie telefonicznej starałem się wypytać przyjaciela o więcej szczegółów, tak by lepiej nakreślić sobie obraz całej sytuacji. Wojtek chętnie opowiedział mi, że zakopany silnik to młyński diesel firmy Deutz i że pod ziemię trafił za sprawą nabywcy nieczynnego już młyna. Co do lokalizacji tego niezwykłego depozytu mój kolega nie był już taki wylewny tajemniczo odpowiedział mi tylko, że to gdzieś w naszej okolicy i że on zna obecnego właściciela, który byłby w stanie nawet sprzedać silnik. Zakup taki jednak nie wydał mi się dobrym pomysłem z dwóch powodów: po pierwsze podana cena silnika była zbyt wysoka, po drugie tak jak nie kupuje się kota w worku, tak nie kupuje się silnika zakopanego od lat pod ziemią a którego nie można wcześniej zobaczyć by ocenić jaki to model i w jakim jest stanie. Ba nawet czy on tam rzeczywiście jest. Temat zatem chwilowo został zamknięty a czas płynął nieubłaganie. Pojawiały się kolejne udane „silnikowe” projekty w tym ten największy- Muzeum Silników Stacjonarnych. Jak się później okazało to właśnie z rozwojem muzeum silników miały być związane dalsze losy zakopanego Deutza. I tak blisko rok temu przy wspólnej akcji pozyskania kolejnego unikatowego modelu. Wojtek można powiedzieć „puścił farbę” zdradzając miejsce gdzie znajduje się nasz tajemniczy młyn z niezwykłym depozytem. Potem temat stawał się coraz bardziej realny

i osiągalny bo Wojciech podał mi namiar na właściciela młyna. Pewna myśl zaczęła mi wtedy pęcznieć i kiełkować. Dziś, gdy programy o poszukiwaczach i eksploracji cieszą się coraz to większym powodzeniem i oglądalnością zakopany silnik to kapitalny temat na materiał telewizyjny! Od dawna wiedziałem, że media są niezbędne do promocji takiego miejsca jak muzeum a telewizja ma chyba największą z nich siłę. Ekipa TV była już jednak na otwarciu ekspozycji i trzeba było czegoś naprawdę ekstra by ściągnąć ją po raz drugi- tu była taka okazja. Pomysł sam w sobie dobry ale jak go wykonać? Żeby ugadać się z telewizją trzeba wcześniej ugadać się z właścicielem a żeby ugadać się z właścicielem trzeba mieć pewność, że silnik faktycznie jest. Początkiem przerwania tego można powiedzieć błędnego koła była wystawa i pokaz pracy naszych silników na sierpniowych dożynkach w Błażowej. W miasteczku tym bowiem spoczywała pod ziemią nasza tajemnica. W trakcie tej wystawy była możliwość porozmawiania z kilkoma osobami, które pamiętały młyn w Błażowej i jego spalinowy silnik. Jedna z nich, pan pracujący niegdyś w młynie potwierdził wszystkie wcześniej uzyskane informacje. Tego dnia jednak nie było czasu i możliwości na dalsze dochodzenie, okazja nadarzyła się dopiero dwa miesiące później. Korzystając z wolnego dnia i dobrej pogody postanowiłem temat zgłębić i dokładniej prześledzić. Wybrałem się zatem do oddalonej o 25 km. Błażowej i po „zaciągnięciu języka” bez trudu znalazłem stary budynek młyna. Obiekt ten jak można się było spodziewać czasy świetności miał już za sobą i nie za bardzo nawet zdradzał swe dawne przeznaczenie. Na tyle nie byłem pewny że znalazłem odpowiednie miejsce, że poszedłem zapytać w pobliskim domu. Jak się później okazało miałem dużo szczęścia bo w domu tym mieszkała pani Elżbieta, której rodzina przed laty była właścicielami młyna i która to wraz ze swym mężem całkowicie rozwiała moje obawy co do istnienia maszyny. Pani Elżbieta pokrótce opisała mi silnik, określiła czas w jakim został zakopany i co najważniejsze potwierdziła, że nigdy nie został on wydobyty. Pani tej zawdzięczamy również historię błażowskiego młyna, którą w tym miejscu wypada pokrótce przedstawić. Początki młyna w Błażowej to co najmniej lata dwudzieste ubiegłego wieku. Z lat tych bowiem pochodzą najstarsze dokumenty poświadczające jego istnienie. Nie oznacza to, że młyn nie istniał już dużo wcześniej. Tego nie wiemy, wiemy natomiast, że początkowo był to młyn wodny, którego praca w pełni uzależniona była od przyrody a przy niskim

- 38 -


PODRÓŻ W CZASIE

WETERAN TRAKTOR

stanie wody bywały problemy z jego uruchamianiem. Najprawdopodobniej w latach trzydziestych ub. wieku młyn ten doposażono w silnik stacjonarny, który czynił go dużo nowocześniejszym. Bezpośrednio po wizycie u pani Elżbiety zadzwoniłem do pana Marcina, obecnego właściciela młyna. Rozmowa ta jak się później okazało miała przełomowe znaczenie dla całej sprawy. Właściciel okazał się być człowiekiem otwartym i pragmatycznym, z którym idzie się dogadać a który jednocześnie dobrze rozumie tematy antyków, staroci i innych zabytków. Pan Marcin opowiedział mi wtedy jak to było z tym zakopywaniem i dlaczego dotąd silnik nie został jeszcze wydobyty i sprzedany. A było to mniej więcej tak: około 20 lat temu gdy pan Marcin był już właścicielem obiektu. Młyn pozbawiony był już wszelkich urządzeń, pozostał tylko duży ciężki silnik w maszynowni dobudowanej przed laty do głównego budynku. Silnik zaś ważący najprawdopodobniej około 2 ton znajdował się mocno poniżej gruntu i ewentualne jego wydobycie było niemożliwe bez użycia ciężkiego sprzętu. Akcja taka byłaby kosztowna a na zakup silnika nie było wielu chętnych. Jeden z potencjalnych nabywców oferował wydobycie i zabranie silnika -uwaga za dopłatą pana Marcina. Na takie warunki mój rozmówca oczywiście nie przystał a że maszynownia stanowiła nie lada kłopot, bo jako dobudówka ulokowana była niemal w drodze przejazdowej do nowo powstałych w okolicy domów zgodził się na rozburzenie budynku. Co jednak zrobić ze starym silnikiem, którego nie da się tak łatwo wydobyć? Postanowił przykryć go elementami rozburzonej konstrukcji, gruzem i ostatecznie ziemią. Podsumowując: silnik na pewno jest, da się go kupić i da się go wydobyć choć nie będzie to łatwe. O powyższej rozmowie poinformowałem Wojtka, który zaproponował mi ciekawe rozwiązanie: On kupi silnik i pokryje koszty wydobycia a następnie postawi go w Muzeum Silników. Zresztą nie będzie to już pierwsza jego zdeponowana tam maszyna. Zgodziłem się, bo trudno było się nie zgodzić na takie warunki, tym bardziej, że mój kolega myślał o tym od dawna. Teraz przyszedł czas na media. Sądziłem, że nasza akcja najbardziej będzie pasować do programu TVP „Było…nie minęło”

prowadzonego przez Adama Sikorskiego. Jak się później okazało nie myliłem się. Już przy pierwszym naszym kontakcie pan Adam „kupił temat” i umówiliśmy się na najbliższy możliwy termin czyli za dwa tygodnie w sobotę. Warto zaznaczyć, że o kontakt do pana Adama poprosiłem kolegę Lesława z zaprzyjaźnionego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych Krośnie, który to już niejednokrotnie współpracował z ekipą „Było nie minęło”. Leszek uwiarygodnił zatem moją osobę w oczach redaktora. Kolejne dni to dalsze działania. Najpierw jedziemy z Wojciechem do Marcina- właściciela silnika z którym szybko przechodzimy na „ty”, dokonujemy zakupu i jeszcze raz wypytujemy o wszelkie szczegóły przydatne w akcji wydobycia. Potem załatwiamy samochód wyposażony w HDS do podniesienia i przewiezienia silnika no i organizujemy ekipę wydobywczą. Ekipa ta jak się później okazuje jest idealnie dobrana. Blisko dwadzieścia osób pośród których są „silnikowcy”, motocykliści i inni pasjonaci. Wszyscy aż rwą się do łopaty by wydobyć Deutza. Akcja przypada w andrzejki ale to nikomu nie wydaje się przeszkadzać. Ostatnie kilka dni przed wydobyciem to czas przemyśleń i wielu niepewności: Po pierwsze czy na pewno ze wszystkimi jesteśmy dobrze umówieni? Jaka będzie pogoda i czy nie spadnie śnieg ? Kolejne nurtujące nas pytania to: jaki to dokładnie silnik i w jakim okaże się być stanie? Czy uda się zdążyć z całą akcją w jeden dzień ? Nie wiedząc jak faktycznie jest głęboko i ile waży mamy także obawy czy zamówiony przez nas sprzęt zdoła go podnieść i przetransportować. W końcu nadchodzi ten dzień. O siódmej rano

- 39 -


PODRÓŻ W CZASIE

WETERAN TRAKTOR

zbieramy się pod muzeum pakujemy się i na kilka samochodów wyruszamy do Błażowej gdzie czeka na nas kolejnych kilka osób. Ekipa telewizyjna przyjeżdża za niedługo i zaczyna się zabawa. Najpierw zabezpieczamy teren i dokumentujemy miejsce. Kilka krótkich wywiadów i w ruch Idą łopaty. Wtedy okazuje się, że jest nas tak dużo, ze nie sposób się dobić. Postanawiamy się zmieniać w robocie by wszystko szło sprawniej. Powoli odkrywamy coraz więcej i zagłębiamy się w grunt a w zasadzie to w gruz, na który natrafiamy po usunięciu pierwszej warstwy ziemi. Na ten moment jest wszystko tak jak miało być. Mija blisko godzina a my nadal nie trafiamy na żaden metal, tylko gruz i ziemia. Gdy pojawiają się już pierwsze głosy zwątpienia, słychać brzęk metalu. Od tej chwili tłoczymy się by zobaczyć wystający z ziemi element silnika. To nic innego jak filtr powietrza, jedna z najwyżej położonych części maszyny. Na jego podstawie trwają już prace rozpoznania silnika, co w ekspresowym tempie udaje się Andrzejowi, koledze, który wraz z bratem przejechał blisko 200 km by być przy tym wydarzeniu. Jest to Deutz MIH 328 głosi diagnoza, diagnoza nie tylko piorunująca ale i precyzyjna o czym przekonujemy się odsłaniając kolejne elementy silnika: regulator, pompa paliwowa i oleju. Po chwili przed oczami mamy część koła zamachowego i mosiężną tabliczkę znamionową. Kilka ruchów szmatką i mamy już numer silnika. Na jego podstawie ustalamy rok produkcji. Nasz silnik jest z 1933 roku. Mimo iż zamierzaliśmy odkopać silnik ręcznie to od dłuższego czasu wykorzystujemy także małą koparkę, która zdecydowanie przyśpiesza pracę. Na około gromadzi się sporo osób, głównie mieszkańców Błażowej. Niektórzy tylko obserwują a niektórzy sami biorą się do pracy. W czasie gdy silnik systematycznie odsłania swe tajemnice pod naszym namiotem rozpala się grill a na wszystkich zziębniętych

czeka coś na rozgrzewkę- w końcu andrzejki! W samo południe silnik jest już cały odkryty, teraz można przystąpić do oceny jego kompletności i stanu. Dzięki Bogu Jest niemal wszystko. Wszystko poza pokrywą skrzyni korbowej, której braku i tak się spodziewaliśmy. Co niezwykłe na pierwszy rzut oka nie widać też większych uszkodzeń. Oberwana korbka do pompy olejowej i pęknięty aluminiowy pierścień przy panewce wału to jedyne mankamenty jakie stwierdzamy. Nawet mosiężne przewody są nieuszkodzone. Rdza nie wydaje się być bardzo głęboka a z pod błota, warstwy wapna i pyłu prześwituje gdzieniegdzie oryginalny brązowy lakier. Niesamowite, stan wykopanego Deutza jest zaskakująco dobry! Teraz pozostaje jeszcze uwolnienie silnika z betonowego postumentu. O dziwo nakrętki szpilek przytrzymujących silnik też dają się odkręcić i już po chwili Deutz opasany kilkoma pasami jest płynnie unoszony przez dźwig. Oprócz silnika z odkopanej maszynowni udaje się nam wydobyć jeszcze oryginalną barierkę zabezpieczającą przed wejściem w obszar obracającego się koła i część tłumika. Gdy wszystko mamy już na „pace” czas na decyzję: silnik pojedzie na warsztat do Wojtka, który wraz z synem Bartkiem da mu nowe życie. Maszyna jest w takim stanie, że może to być niedaleka perspektywa. Oczywiście uruchomienie Deutza będzie wymagało sporo pracy, ale do tej znów są chętni. Tak dobiegła końca nasza akcja w Błażowej. Kilku chłopaków zostaje by uprzątnąć teren a koparka zasypuje wyrobisko. Dla nas dzień się jednak nie skończył bo wraz z ekipą TV udajmy się do Konieczkowej, gdzie w Muzeum Silników pan Adam Sikorski ma dopełnić swój filmowy materiał. Oczywiście program nie pokaże wszystkiego i nie przedstawi każdej historii, którą opowiada to miejsce. Mamy jednak pewność, że dzięki niemu wiele osób w ogóle dowie się o naszym istnieniu i przekona do tego, że warto nas odwiedzić. Gdy rozstajemy się już z telewizją siadamy sobie w naszej klubowej salce, dzieląc się wrażeniami z tej niezwykłej i udanej akcji. Od teraz, gdy zakopany Deutz przestaje być dla nas jedną wielka niewiadomą, ciekawi jesteśmy nowego odcinka „Było… nie minęło” i tego kiedy uda nam się zaprosić ekipę TV po raz kolejny, tym razem na pierwsze uruchomienie naszego Deutza.

Wydobyty spod ziemi Deutz jest już odnowiony i gotowy do odpalenia.

Grzegorz Smela, Fot. autora

- 40 -


CIEKAWOSTKI

WETERAN TRAKTOR

Traktorem przez Amerykę

John Deere 110, wariant do 1968 roku posiadał okrągłe błotniki oraz stylowe siedzenie typu miska. Obecnie jest to dość poszukiwana przez kolekcjonerów wersja. Czy traktor może zostać bohaterem filmu? Oczywiście, tak się stało, gdy w 1999 roku powstał film Davida Lyncha “The Straight Story”. Pewnie nigdy by go nie nakręcono, gdyby nie ogrodniczy traktor John Deere 110 i niezwykły człowiek, który upatrzył sobie ten sprzęt jako środek transportu. Oparty na faktach film, w Polsce w latach dziewięćdziesiątych był wyświetlany pod tytułem “Prosta historia”. Można go też tłumaczyć jako „Historię Straighta”. Opowiada on o tym jak w 1994 roku, ponad 70-letni Alvin Straight rozpoczął blisko 300-milową trasę traktorem-kosiarką John Deere model 110. Z prędkością niecałych 10 km/h przebył przez 6 tygodni kilka stanów USA. Wszystko po to, żeby pojednać się z bratem. Ze względu na podeszły wiek i nie najlepszy stan zdrowia oraz brak prawa jazdy, Straight uznał ten środek lokomocji za jedyny możliwy do wykorzystania. Nie licząc zerwanego pasa napędowego, ten mały sprzęt wraz z doczepioną do niego improwizowaną przyczepką mieszkalną, spisał się znakomicie. Dzięki niemu Alvin Straight dotarł do celu i pojednał się z bratem. To nie tylko kosiarka Model 110 był pierwszym ciągnikiem ogrodowym firmy John Deere. Wcześniej tego rodza-

ju sprzęt nie leżał w zakresie zainteresowania firmy z logiem skaczącego jelenia. Projekt powstał w 1962 r. W zamyśle inżynierów z Illinois chodziło o opracowanie, nie tylko zwykłej kosiarki ogrodowej, takiej jak obecnie oferuje się w marketach, ale przed wszystkim nośnika dla szerokiej gamy narzędzi i mnóstwa funkcji podobnych do tych, jakie oferowały większe ciągniki. Dałoby to właścicielom niedużych gruntów,

Ujęcie z filmu „Prosta historia”. Tu widzimy aktora Richard Farnswortha, grającego Alvina Straighta na swoim ciągniku. W filmie widać oryginalne wyposażenie pod postacią przedniej osłony.

- 41 -


CIEKAWOSTKI

WETERAN TRAKTOR

Sto-dziesiątka służąca jako mobilny generator prądu. Umieszczona z przodu prądnica marki Pincor, otrzymywała napęd przez pasek klinowy od koła napędu kosiarki. możliwość posiadania małego traktora o wyglądzie „Wielkiego Farmera”- jak to określali specjaliści od marketingu John Deere. Nowy ciągnik został oznaczony symbolem 110. Bowiem setka została już wykorzystana przez model John Deere Lanz 100. Liczba 10 określała w przybliżeniu moc ciągnika. To co najważniejsze został on ergonomicznie zaprojektowany oraz wyposażony w funkcje wyprzedzające swój czas.

Bezpieczny rozruch John Deere stawiał na wytrzymałe jednostki napędowe do swoich maszyn. Tak też było w modelu 110. Jako pierwszy zastosowano czterosuwowy, żeliwny silnik K-161 Kohler o mocy 7KM. Ten jednocylindrowy motor o zapłonie iskrowym, cechował się ponadprzeciętną wytrzymałością. Duży atut tego małego traktora stanowił układ przeniesienia napędu wyposażony w trzybiegową skrzynię i bezstopniową przekładnię pasową (tak zwany wariator prędkości). Pozwalała ona zmieniać szybkość ciągnika, bez zmiany obrotów silnika oraz zatrzymywania i przerywania napędu podłączanego sprzętu. Inżynierowie z John Deere zastosowali odporną na korozję maskę i błotniki z wykonane włókna szklanego. Pomyślano również o trzystopniowym zabezpieczeniu rozruchu, które było funkcją standardową od samego początku produkcji. Działało ono w ten sposób, że koło pasowe przystawki musiało pozostawać wyłączone, jednocześnie skrzynia biegów ustawiona w położeniu neutralnym, oraz włożony kluczyk. Ten atut bezpieczeństwa rozruchu był reklamowany przez pokazywanie bawiących się i wspinających na traktor dzieci. Deere uznał ten element bezpieczeństwa za kluczowy punkt, prezentowany podczas sprzedaży modelu 110. Rozwój konstrukcji W 1964 r dotychczasowy silnik został zastąpiony mocniejszą o 1 KM jednostką Kohlera K181S. Kolejną

Egzemplarz z 1974 roku (wersja III) zmontowany w europejskiej fabryce w Mannheim. Po za tylnym zderzakiem, lampami i dwoma ostrzegawczymi naklejkami w języku niemieckim, nie różnił się on od modeli sprzedawanych w USA. - 42 -


CIEKAWOSTKI

WETERAN TRAKTOR

Solidna budowa ciągnika w wersji III, najbardziej widoczna jest z przodu. Kuta, stalowa przednia oś była w stanie przenieść znaczne obciążenia. Ramę nośną stanowiły skręcane płaskowniki o grubości 0,5cm. Na dole widoczne są otwory montażowe do zawieszania osprzętu.

Dla traktorów przeznaczonych do prac w okresie zimowym, firma „CozyCab” zaprojektowała metalową kabinę operatora. Na ulotce reklamowej powyżej widzimy kabinę na późniejszych modelach 120-140. Powyżej na modelu 110 oraz 112.

zmianą były błotniki z włókna szklanego, które na skutek mechanicznych uszkodzeń ulegały pęknięciom, dlatego zdecydowano się zstąpić je stalowymi nadkolami. W 1965 roku dodano w skrzyni przekładniowej czwarty bieg. Natomiast rok później na liście wyposażenia dodatkowego znalazł się podnośnik hydrauliczny. Najbardziej widoczna zmiana image nastąpiła w 1968r, gdy traktor otrzymał jednoczęściową osłonę pomostu, zintegrowaną z błotnikami. Została ona mocowana za pomocą tulei gumowych do ramy. Kolejna znacząca modernizacja weszła w 1972 r, gdy z uwagi na zastosowanie większej i masywniejszej ramy, John Deere zaczął proponować klientom obok dotychczasowego silnika K181S, 10-konną jednostkę K241S. Elektryczny podnośnik stał się opcją w 1973 roku. Jak widać konstrukcja traktora od samego początku była rozwijana, co uwidacznia również rosnąca masa ciągnika. Pierwsze wersje z 1963 roku ważyły około 225 kg, natomiast te z końca produkcji wraz z obciążnikami dochodziły już do 350 kg.

Model (wersja) Lata produkcji Rodzaj silnika

Paleta narzędzi Model 110 został zaprojektowany, nie tylko, jako kosiarka, ale jako funkcjonalny ciągnik ogrodowy. Firma oferowała wiele zintegrowanych przystawek i wyposażenia, które satysfakcjonowało odbiorców z segmentu hobby jak i użytkowników komercyjnych. Oprócz macierzystej produkcji John Deere, kilkanaście niezależnych wytwórni dostarczało, kolejne urządzenia i wyposażenie do tych ciągników. Warto wspomnieć o gamie maszyn uprawowych marki Briny, jak pługi, brony, kultywatory, talerzówki, które czyniły z tego małego ciągnika w pełni wartościowy mini traktor. W 1974 roku linię produkcyjną opuścił 320 tysięczny egzemplarz. Był to jednocześnie ostatni rok produkcji „sto-dziesiątki”. Następnie wszedł na rynek równie lubiany John Deere 112 o bardzo podobnej konstrukcji. Rafał Mazur

Wybrane dane techniczne ciągnika John Deere 110 (wersja 1 i 2)

Rodzaj paliwa Moc silnika KM Liczba cylindrów Liczba biegów Zakres prędkości km/h Masa własna kg

110 (1) 1962-64

110 (2) 1964-68

110 (3) 1968-1974

niskoprężny, zapłon iskrowy benzyna 8 1 3+1 x CVT 4+1 CVT

7 3+1 x CVT

0,6 -10,5 225 - 348

- 43 -

8 ; 10 4+1 x CVT


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

Konkurs orki zabytkami

W innym terminie niż zwykle - 7 sierpnia odbył się tradycyjny V Konkurs Orki Zabytkowymi Traktorami. Do Lubecka przyjechało kilkunastu kolekcjonerów z różnych regionów Polski. Impreza odbyła się w nieco bardziej kameralnym składzie ze względu na aktualne ograniczenia związane z pandemią. Udział w konkurskie wzięło 15 uczestników. W ocenie sędziów najlepiej orkę wykonał Dariusz Tadeusiak (Łowicz), drugi był Marcin Waroch (Kośmider), a trzeci Andrzej Musik (Lubecko). Wyróżnieni w konkurskie zostali: Stefan Pradela – jako najstarszy traktorzysta oraz Henryk Warzecha za pokaźną orkę. Ze względu na opóźnione żniwa, oraz nieskoszone zboże, sam konkurs odbył się obok “Skansenu Lubecko”, co pozwoliło do niego zajrzeć nowo przybyłym gościom. Podczas wydarzenia można było zobaczyć pokaz działania zabytkowych maszyn żniwnych – co wzbudziło duże zainteresowanie. Nie zabrakło również atrakcji dla dzieci, jak i dorosłych. W niedzielę odbyła

się uroczysta msza św. przy sanktuarium w otoczeniu zabytkowych traktorów, za uczestników konkursu. Ze względu na ulewny czwartek, wszytkie przygotowania organizatorzy musieli poczynić w piątek oraz w sam dzień imprezy – nie wszystko udało się dopiąć przez to na ostatniu guzik. Nie przeszkodziło to w udanej zabawie, co najważniejsze – w dniu konkursu pogoda dopisała. Tegoroczna impreza odbyła się bez parady zabytkowymi traktorami ulicami Lubecka, ponieważ ta odbyła się ona w maju – pierwotnym terminie wspomnienia św. Izydora Oracza. Organizatorzy: Sołectwo Lubecko, Skansen Lubecko, Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Lubecko, Parafia Lubecko. Dziękujemy wszystkim przybyłym gościom, uczestnikom, oraz wszystkim zaangażowanym w przygotowanie. W imienu organizatorów – zapraszamy do Lubecka w przyszłym roku.

- 44 -

Kacper Kochelt, Fot. archiwum Skansen Lubecko


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

Rekordowy OLD-ROL

Trzecia już edycja zlotu OLD-ROL odbyła się 27.06.2021 w miejscowości Solec, w gminie Biała Prudnicka, w województwie opolskim. Również i tym razem inicjatorem oraz gospodarzem była firma Strzoda Maszyny Rolnicze. Zlot odbył się na terenie firmy, na powierzchni około 2 hektarów. Współorganizatorami zlotu było Górnośląskie Stowarzyszenie „Silesia Traktor”, gdzie czynnie organizację wsparła ekipa „Stary Traktor” Głogówek oraz inni członkowie klubu. Zlot nieoficjalnie rozpoczął się już dzień wcześniej, część kolekcjonerów zaczęła się zjeżdżać już od wczesnego popołudnia, aby zająć najdogodniejsze miejsca na terenie wystawowym. Wieczorem gospodarz terenu zaprosił kolekcjonerów na poczęstunek z grilla. Tym sposobem na placu w sobotę stało już przeszło 50 ciągników. Niedzielnym porankiem zaczęli zjeżdżać się kolekcjonerzy niezrzeszeni, dojechało również kilku członków śląskiego klubu, który to stanowił większość wystawców. Punktualnie o 12.00 na scenę wkroczyli Łukasz Zawadzki - prezes Silesia Traktor oraz Marcin Kus - Stary Traktor Głogówek/ Silesia Traktor, którzy zapraszali kolekcjonerów pod scenę do prezentacji swoich zabytków. O 13.00 nastąpiło otwarcie zlotu przez pana Gerarda Strzodę oraz Burmistrza Białej, pana Edwarda

Plicko. Nastęnie uformowała się kolumna pojazdów, która przejechała przez okoliczne miejscowości, wzdłuż trasy pozdrawiała ich rzesza ludzi. Po powrocie z przejażdżki traktory ustawiły się ponownie na placu, aby odwiedzający mogli się im na spokojnie przyjrzeć. Następnie ekipa z Głogówka, zaprosiła wszystkich na przygotowane wcześniej pole, gdzie odbyły się konkurencje w przeciąganiu liną ciągnika, co zawsze stanowi niemałą gratkę dla publiczności, oraz zawody tractor pulling. Puchar za najstarszy ciagnik na imprezie - najstarszy traktor: Paweł Morawiec Fordson z 1918 /niezrzeszony/; najlepiej odrestaurowany stan oryginalny Kamil Szturc Porsche Junior 108L /Silesia Traktor/; najlepiej odrestaurowany - Sebastian Stokłosa Zetor 4011 /Silesia Traktor/; mistrz kierownicy - Dawid Poręba Deutz F2L612/6N /Stary Traktor Głogówek/; puchar burmistrza - Zygmunt Wieja Hanomag R435a /niezrzeszony/; puchar firmy Strzoda - Patryk Bubiak Ursus C 328 /niezrzeszony/. Zlot zakończył występ zespołu TROJOKI. Przez dwa dni Solec został opanowany przez traktory, w tegorocznej edycji imprezy wzięło udział 112 ciągników, co w krókiej historii zlotu świadczy o wysokim potencjale imprezy. Marcin Kus, fot. Andrzej Urban.

- 45 -


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

Po raz XIII w Golubiu-Dobrzyniu

Po raz XIII na placu przed zamkiem w GolubiuDobrzyniu odbył Zlot i Wystawa Ciągników i Maszyn Rolniczych Województwa Kujawsko - Pomorskiego. Organizatorem tradycyjne był Klub Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych Retro-Traktor w Golubiu – Dobrzyniu. Bardzo słoneczna pogoda zachęciła licznych kolekcjonerów do udziału w imprezie. Widzowie mogli obejrzeć ponad 130 eksponatów, nie tylko traktorów ale i maszyny rolnicze, samochody, pojazdy militarne oraz motocykle. Uczestnicy imprezy przejechali w zwartej kolomnie i asyście policji przez centrum miasta, dzięki temu wszyscy mieszkańcy mieli szansę obejrzeć uczestników zlotu w ruchu. Oprócz tradycyjnych traktorowych weteranów uwagę wielu zwiedzających przykuwały traktorki jednoosiowe oraz miniatury znanych ciągników np. Ursusa C45, Lanz Bulldoga czy Zetora 25. Dzieci miały frajdę jeżdżąc na specjalnej gumie ciągniętej przez traktor albo na przyczepie osobowej. Spore zainteresowanie wzbudzały też różne wersje prototypowe znanego jednoosiowca Ursusa 308, prezentowane przez znanego kolekcjonera Michał Piotrowskiego, w tym ciekawe ciągniczki na trzech kołach. Według mojej wiedzy prototypowe Ursusy 308 opracowywane były w trzech zakładach – w Kutnie, w FSO w Warszawie i w Ursusie , ale w każdym prototypie był inny silnik. Niewiele z tych prototypów zachowało się do czasów współczesnych. Tradycyjnie każdy z wystawców otrzymał dyplom uczestnictwa w zlocie i wystawie. CAN. Fot. archiwum CGD Retro-Traktor

- 46 -


PORADY

WETERAN TRAKTOR

Maszyny parowe i lokomobile - poradnik dla kupującego Któż by pomyslał, że od pierwszego zastosowania maszyny parowej przez genialnych wynalazców Rosjanina II Połzunowa (1763) i Anglików G. Stephensona (1781) i J. Wattsa (1784) minęło już 250 lat, a maszyny parowe co prawda wyprodukowane przed stu laty i więcej można jeszcze spotkać ciągle sprawne lecz rzadko dopuszczone przez Urząd Dozoru Technicznego do ruchu. Ząb czasu zrobił swoje. Informacje ogólne Warto pamietać, że osoba planująca użytkować lokomobilę, powinna posiadać uprawnienia do obsługi kotłów parowych.Wynika to z przepisów prawa energetycznego. Jeżeli chodzi o urządzenia w ruchu drogowym i przemieszczające się po drogach publicznych, to ten temat obejmują przepisy ruchu drogowego. Właściwym jest TDT czyli Transportowy Dozór Teczniczny. W sprawie szczegółowych zasad stwierdzających posiadanie kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci określa rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 28.04.2003. Jeżeli chodzi o lokomobilę dopuszczoną do eksploatacji w innych krajach Unii Europejskiej, to mogą być eksploatowane w naszym kraju po spełnieniu

krajowych przepisów, czyli zgłoszenia do dozoru technicznego (UDT, TDT) w oparciu o istniejącą dokumentację. Dozorowi technicznemu podlegają kotły cieczowe o pojemności większej niż 2 dcm sześcienne. Nie podlegają kotły małe o ciśnieniu dopuszczalnym poniżej 5 barów oraz kotły karłowate, o cisnieniu dopuszczalnym 5 barów i pojemności nie większej niż 5 litrów. Pozostałe powyżej podanych danych podlegają dozorowi technicznemu. Dane o warunkach technicznych w zakresie eksploatacji niektórych urządzeń ciśnieniowych określają przepisy zawarte w Dzienniku Ustaw z 1.07.2003 roku. Sprawy budowy, warunków technicznych, obliczeń wytrzymałościowych podczas budowy urządzeń ciśnieniowych określają przepisy Urzędu Dozoru Technicnego WUDT-UC, specyfikacja techniczna WO – 0/00 z 10.02.2003. Rodzaje uszkodzeń kotłów parowych Uszkodzenia urządzeń kotłowych mogą być spowodowane bądź przez naturalne zużycie poszczególnych ich części bądź przez niekorzystne warunki pracy, wywołane wadliwą konstrukcją lub zaniedbaniami obsługi. Uszkodzeniu ulegają naturalnie wszystkie części wytwornicy pary a więc zarówno

- 47 -


PORADY

WETERAN TRAKTOR

palenisko jak i sam kocioł, dodatkowo powierzchnie ogrzewalne (płomienice, połomieniówki) i urządzenia należące do osprzętu. Można odnieść wrażenie jakoby użytkownicy przywiązywali zbyt mało wagi do tego narzędzia pracy, szczególnie po skończonej akcji (np. młócki), zostawiając często bez przykrycia w polu lub na podwórzu, bez zewnętrznego i wewnetrznego czyszczenia lub na słocie lub mrozie, a czasem nawet bez spuszczenia wody z kotła. Nabywca (kupujący) winien się liczyć z problemami oraz kosztami, które będzie musiał ponieść chcąc doprowadzić do stanu używalności zakupione urządzenie kotłowe (lokomobilę). Na co powinien zwrócić uwagę przy zakupie lokomobili? Przed wszystkim na stan paleniska, które jest najczęściej uszkodzone przez nieumiejętne obchodzenie się z lokomobilą, a własciwie z czyszczeniem kotła z osadów przez co nastepuje: Wydęcie ścian paleniska, które powstaje przez zerwanie zespórek (tybli), za pomocą których skrzynia ogniowa jest zszyta z płaszczem zewnętrznym kotła. Wydęcie sufitu paleniska – które następuje na nim poprzez zebranie się zbyt grubej warstwy osadu lub jeśli poziom wody w kotle obnizył się na tyle, że blacha paleniska została obniżona. Sufit paleniska wystawiony jest na działanie bezpośrednie najsilniejszego żaru,

to też nad nim odbywa się najsilniejsze odparowanie wody. Blacha sufitu pokryta grubą warstwą osadu (kamienia) może rozgrzać się tak dalece ze rozgrzana do czerwoności staje się miękka i ciągliwa, a wtedy cisnienie panujące w kotle wypchnie ją do paleniska. Pęknięcie blachy sufitu - następuje najczęściej przy wygniataniu jej pod ciśnieniem do paleniska. Przy takim wygniataniu nadłamuje się warstwa kamienia i woda zaczyna ponownie studzić uszkodzone miejsce, wskutek czego blacha może pęknąć. Jeśli nawet blacha sufitu nie pęknie od razu i kocioł może nadal pracować, to jednak wytworzone między śrubami ankrowymi wgłębienie jest słabym miejscem sufitu, w którym będzie się zbierał osad (kamień) w ilościach już dużo większych, aż do ostatecznego przepalenia lub pęknięcia blachy sufitu. Gdyby powstałą wypuklinę dostrzeżono na czas i ogień w palenisku zostałby natychmiast wygarniety, to wydęcie blachy nie byłoby zbyt głębokie i przy dobrym gatunku stali peknięć nie powinno być. Załatanie sufitu paleniska, choćby było potem najlepiej wykonane nie będzie uchodzić za naprawę skuteczną. Uszkodzenie ścian bocznych – powstaje na wskutek osadzenia się namułu z wody w miejscach najbardziej zacisznych t.j. tam, gdzie obieg wody jest najsłabszy, więc należy zwrócic uwagę na stan spodu walczaka (kotła) pod rurami (płomieniówkami), a najczęściej między ściankami paleniska i jego płaszczem. Przez zaniedbania mycia kotłą osad powstawał tam coraz

- 48 -


PORADY

WETERAN TRAKTOR

wyżej i przekroczył poziom rusztów, a wtedy boczne ściany skrzyni ogniowej grzane silniej z jednej strony a z drugiej nie są chłodzone przez wodę. To też w tych miejscach t.j. powyżej linii rusztów najczęściej występują wypukliny, które świadczą dobitnie o małej dbałości obsługi. Dalszym skutkiem zanieczyszczeń może być pęknięcie na wypuklinach. Nieszczelność korka ochronnego – który zabezpiecza kocioł przed uszkodzeniem (przegrzaniem). Uszkodzenie korka jest widoczne jako kapanie. Kapanie jest spowodowane tym, że między ołowiem i samym korkiem powstają drobne szczeliny z powodu

niejednakowego rozszerzania i kurczenia się dwóch różnych metali czyli ołowiu i materiału, z którego zrobiony jest korek (przeważnie mosiądz). Często korek doraźnie zaślepiano śrubą lecz było to działanie zastępcze i wtedy nie chroniło kotła przed spaleniem w razie powtórnego braku wody. Pękanie zespórek (tybli) – Jak już wcześniej wspomniałem skrzynia ogniowa przymocowana jest do płaszcza zewnętrznego za pomocą szeregu zespółek (tybli). Zespółki te czasami pękają, gdy zostana nadmiernie obciążone, co zdarza się przez zbytnie obciążenie przez np. nadmierne ciśnienie w kotle lub

- 49 -


PORADY

WETERAN TRAKTOR

też wskutek wstrząśnienia przy częstym przeciąganiu lokomobili po twardych i wyboistych drogach) gruda – zimą czy bruk). Zespółki mogły też pęknąć przy braku ostrożności podczas dokonywanych na właną rękę prób wodnych po stosunkowo częstych i drobnych naprawach kotła, wtedy mogły peknąć lub naderwać się zespółki, śruby sufitowe, mogą wyginać się blachy, powstawać peknięcia rur (płomieniówek) itp. Przesadne ciśnienie wodne może też wywoływać takie uszkodzenia, które uwidacznia się dopiero pod działaniem ognia, gdy kocioł będzie pod parą. Pęknięcia ściany sitowej na mostkach Do częstych uszkodzeń w kotłach lokomobil rolniczych należy pękanie ściany między rurami w palenisku. Miejsca te pospolicie zwane mostkami międzyrurowymi. Pękać mogą od silnego i gwałtownego studzeniatej ściany. Zdarza się wskutek wdzierania się do paleniska chłodnego powietrza przez niepotrzebne otwieranie drzwiczek przy silnym ogniu lub też zalewaniu ognia wodą w palenisku. Mogły też być też zbyt mocno roztłaczane (walcowane) rur w ścianie paleniska. Uszkodzenie wewnętrzne płaszcza paleniska Uszkodzenia te należą do najmniej kłopotliwych jednak nie należy ich lekceważyć. Należy zwrócić uwagę na wygięcia blach bocznych i zerwaniu zespórek poprzez częste przewożenie lokomobili po twardych i nierównych drogach. Tarcze lub wsporniki, którymi przymocowane są osie kół tylnych powinny być przytwierdzone sztywno i wszystkie śruby mocno dociągnięte. Bujanie się tych wsporników podczas transportu i pracy powoduje odgięcie ścianek płaszcza dookoła śrub a nawet pęknięcie. Uszkodzenie szlamików (włazów rewizyjnych) i włazu Szlamiki i właz powinny mieć siodła tak dopasowane do gniazd, że jeżeli któryś z nich zostanie założony na swoje miejsce bez szczeliwa, to nie powiniem się bujać. Bujanie się szlamika, zdradza nierówności na gnieździe (wżery), które są niewidoczne dla oka ale wyczuwalne przez dotyk palcem. Do oceny armatury, w którą wyposażona jest lokomobila t.j.: − regulator obrotów − wodowskaz (płynowskaz) − manometr − zawór spustowy − zawory bezpieczeństwa − kurki probiercze − pompa zasilająca wody − smoczek − kurki odwadniające − gwizdek

podchodzimy indywidualnie, gdyż prawie każda lokomobila była wyposażona w inny rodzaj tych urządzeń, a zużycie zależało od prawidłowej eksploatacji. Najważniejszą rzeczą jest sprawdzenie czy urządzenia są kompletne, gdyż odtworzenie czy naprawa poszczególnych elementów nie stanowi poważnego problemu w dobie techniki jaką wspólcześnie dysponujemy. Osobną, niełatwą sprawą jest rejestracja urządzenia w Urzędzie Dozoru Technicznego. Nawet w sytuacji, gdy lokomobila posiada pełną książkę rewizji kotła parowego, a została kiedyś wyrejestrowana, to przywrócenie i dopuszczenie kotła do ruchu, zależy od uznania (widzimisia) urzędników z Dozoru. Aktualnie w naszym kraju w pełni dopuszczone do eksploatacji przez Urząd Dozoru Technicznego są lokomobile w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, Państwowym Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno Spożywczego w Szreniawie oraz Muzeum – Kaszubskim Parku Etnograficznym we Wdzydzach Kiszewskich. Pomimo pełnej dokumentacji, nie są dopuszczone przez dozór techniczny do eksploatacji pełnosprawne lokomobile: w Pałacu Poledno/ Świecia: - Buckau-Volf z 1939 roku (stacjonarna) - Ransomesa z 1913 roku (stacjonarna) - Geo White& Sons.Co (trakcyjna) - ,,SOLBET” Solec Kujawski – John Godson (trakcyjna) Klub Retro-Traktor Golub Gobrzyń – Herman Pauksch (stacjonarna) - PM (stacjonarna) - Małgorzata Łysak Dąbrówczyn – Lanz z 1912 (stacjonarna) Na stojance (wystawie) eksponowane też są w zarządach lokalnych dróg w Wąbrzeźnie, Brodnicy, Zespole Szkół Rolniczo-Ekonomicznych w Karolewie oraz Pałacu Poledno. Dwie lokomobile i dwa walce drogowe znajdują się w Muzeum Drogownictwa w Ciechocinku. Historycznie rzecz biorąc w Polsce lokomobile produkowała tylko Fabryka Hipolit Cegielski. W okresie przedwojennym lokomobile produkowano na terenach aktualnie polskich czyli we Wrocławiu – Juliusz Kemna oraz w Gorzowie firma Paucksch. Bibliografia: - Materiały źródłowe autora - „Rolnicze lokomobile parowe” Stefan Biedrzycki, Aleksander Wysokiński

- 50 -

Michał Piotrowski Fot. A Cieślik


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

785 km starymi traktorami wzdłuż wybrzeża Bałtyku

Takiego rajdu zabytkowymi traktorami w Polsce jeszcze nie było. Jedenastu kolekcjonerów wzięło udział w Bałtyk Trip Traktor, czyli rajdzie szlakiem polskich latarni morskich. Wszystko zaczęło się od startu w miejscowości Piaski, na Mierzei Wiślanej – 2km od granicy z Obwodem Kaliningradzkim (Rosja), a zakończyło w Świnoujściu przy starej latarni Stawa Młyny, kilometr od granicy z Niemcami, na falochronie przy ujściu Świny. Pomysłodawcami i organizatorami wydarzenia byli Krzysztof Bimkiewicz, Jarosław Chojnacki oraz Krystian Węska. - Marzenia się spełniają – mówi Krzysztof Bimkiewicz. - Razem z Jarkiem marzyliśmy aby się kiedyś przejechać naszymi zabytkami nad Bałtyk i odwiedzić latarnie morskie. Nasze pomysły wsparł Krystian Węska z Sasina i tak cała impreza wypaliła świetnie. Pogoda nie rozpieszczała traktorzystów – upały sporo ponad 30 stopni dawały się mocno we znaki,

ale jak sami mówili - na szczęście nie było deszczu. Uczestnicy BTT pochodzili z różnych regionów Polski – Janusz Jaracz przyjechał z Iwonicza Zdroju (Podkarpacie Stary Traktor Bieszczady), ze Śląska wziął udział Piotr Grunwald (Silesia Traktor), Jacek i Kamil Hornikowie z Bielska Białej (firma Bulldog Service), Bartłomiej Jankowski, Bartłomiej Stopa (Traktor i Maszyna), Jarosław Chojnacki (Zetor Team) oraz kilku kolekcjonerów niestowarzyszonych z Wielkopolski m.in. Wiesław i Jakub Buda z Batorowa, Eugeniusz Boryczka z Kobylina i główny pomysłodawca Krzysztof Bimkiewicz z Tuchorzy. Jechali z nami także Grzegorz Matusiak i Daniel Dmowski (Polska Wschodnia) – ale wycofali się z powodów zdrowotnych, po czterech dniach BTT. Warto wspomnieć dużą życzliwość, gościnę i pomoc techniczną ze strony kolekcjonerów z Dzik Team Żelistrzewo, którzy gościli nas na swoim terenie

- 51 -


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

przez dwa dni oraz towarzyszyli do mety kolejnego etapu – miejscowości Stilo koło latarni morskiej o tej samej nazwie. Od Latarni Morskiej w Rozewiu aż do Stilo towarzyszyli na traktorach Adam Radtke z kolegą z okolic Krokowej. Przez dwa dni towarzyszył nam również Eugeniusz Langa z Choczewa. W Stilo uczestniczyliśmy w zlocie Moto-Rock, w którym wzięło udział 54 kolekcjonerów, a na zakończenie odbył się koncert znanej kapeli rockowej White Rooms and Friends.. Dzięki informacjom internetowym na każdym postoju gościliśmy kolegów kolekcjonerów z mijanych terenów. Byli m.in. Iza Miszczak z mężem i Agnieszka Wiśniewska ze znajomymi z okolic Sławna, a w Pustkowie Aleksy Jędrzejczak z żoną. W Łazach odwiedził nas sołtys Marek Popławski i udzielił pomocy w załatwieniu zgody na plener fotograficzny na plaży. Pomógł również w naprawie jednego z Ciapków. Na trasie nie brakowało atrakcji m.in. przepłynięcie rzeki na promie (3x), przejazd tunelem w Gdańsku, przejazd traktorami po plaży, przejazd odcinków

drogami szutrowymi. Ze względu na duże różnice w prędkościach przejazdowych między poszczególnymi traktorami oraz warunkami bezpieczeństwa, rzadko jechaliśmy zwartą kolumną. Najczęściej po dwa lub trzy traktory aby łatwo było nas wyprzedzić. Na trasie całego BTT nasze wiekowe traktory spisywały się bardzo dobrze. Kilka miało awarie, które udawało się usunąć m.in. awarie rozrusznika, spalony alternator, nieszczelna chłodnica, uszkodzony wentylator, czyszczenie zbiornika paliwa w dwóch traktorach i inne drobne problemy. Większość od początku do końca przejechała bez najmniejszej awarii. Pod tym względem kolekcjonerzy i ich zabytkowe ,,maszyny” spisali się bardzo dobrze. Na zakończenie ośmiodniowej traktorowej eskapady Krzysiek z rodziną przygotował dla wszystkich traktorzystów niespodziankę – każdy otrzymał pamiątkowe zdjęcie portretowe na swoich traktorach wykonane na plaży w Łazach. W swoim pożegnalnym wystąpieniu zapowiedział już nowy pomysł na rekordową traktorową imprezę w przyszłym roku, ale jak to z niespodzianką bywa nie zdradził ani słowa.

- 52 -


IMPREZY

WETERAN TRAKTOR

A teraz trochę statystyki: Trasa z Piasków do Świnoujścia – 785 km, pokonana w 8 dni Odwiedziliśmy 16 latarni Uczestnicy: Jacek i Kamil Hornikowie Bielsko Biała Ursus C451 1956 Eugeniusz Boryczka Kobylin /Wielkopolska/ Ursus C45 1961 Krystian Węcka Sasino /Pomorze/ Ursus C45 1964 Bartosz Jankowski Chrzypsko Wielkie /Wlkp./ Ursus C328 1963 Janusz Jaracz Iwonicz Zdrój /Podkarpacie/ Ursus C328 1963 -u życzony przez K. Bimkiewicza. Piotr Grunwald Nieborowice /Śląsk/ Ursus C328 1967

Jarosław Chojnacki Kościan Zetor 25K 1950 Wiesław i Jakub Buda Batorowo /Wielkopolska/ Porsche Std. 1962 Bimkiewicz Krzysztof Wola Jabłońska Eicher G250 1967 Daniel Dmowski + Pęknięty Kamień /Podlasie/ Ursus C330 /wycofa się po 4 dniach/ Dominika Sieńko ARBOS samochód serwisowy/ asekuracja, udostępniony przez firmę KORBANEK z Tarnowa Podgórnego Firma KORBANEK zapewniła również bezpłatny transport 9 traktorów na miejsce startu i powrót z mety do Tarnowa Podgórnego. Andrzej Cieślik, fot. autor

- 53 -


POŻEGNANIA

WETERAN TRAKTOR

Odchodzą kolekcjonerzy

Smutnie zaczął się dla braci kolekcjonerskiej 2021 rok. W styczniu zmarł Staszek Osman. Kolekcjoner i miłośnik starych ciągników, posiadał bogatą kolekcję starych ciągników, maszyn rolniczych i samochodów. Wielokrotnie uczestniczył w Nadmorskich Zlotach w Łazach i Sasinie. Był miłym, sympatycznym i skromnym człowiekiem.

Kolejna smutna wiadomość dotarła do nas w lipcu. Zmarł Piotr Tarnawczyk, kolekcjoner, sympatyk starych traktorów z okolic Kołobrzegu. Wielokrotnie brał udział w zlotach w Łazach i Sasinie. Obaj ze Staszkiem przyjaźnili się i pomagali wzajemnie. Będzie ich nam brakować na zlotach, pozostaną w naszych sercach. (CAN) Fot. Andrzej Cieślik

- 54 -


NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA

WETERAN TRAKTOR

Niedawno w kościele parafialnym w Osiecznej koło Leszna kolejny kolekcjoner zmienił stan cywilny. Na ślubnym kobiercu stanęli Joanna Piwońska i Tomasz Gościniak. Tomek to znany leszczyński kolekcjoner posiadacz dwóch Ursusów C45, jego żona i mama Irena także należą do Klubu Traktor i Maszyna. Delegacja klubowa Rafał Rosolski, Piotr Ciąder i Maciej Orzałkiewicz złożyli nowożeńcom życzenia i przekazali prezent od klubu TiM. Ozdobą w miejscu uroczystości weselnej niedaleko Rawicza były dwa Ursusy C45. Oczywiście wieczorem zostały odpalane. Powodzenia na Nowej Drodze Życia!!! Fot. A.Cieślik

W letnią sobotę 24 lipca Albert i Aleksandra po kilku latach znajomości postanowili stanąć na ślubnym kobiercu. Kolekcjonerzy z Retrotraktora zorganizowali tzw. bramę na drodze do sali weselnej. Albercik musiał wykazać się sprawnością traktorzysty i uruchomić na korbę stojący w bramie stary traktor. Pomyślności na Nowej Drodze Życia. Fot. archiwum Retrotraktor - 55 -


MUZEA REDECZ KRUKOWY

Bogate kolekcje zabytkowych: motocykli, samochodów, lokomobili, samolotów, maszyn rolniczych oraz wiele innych eksponatów!

Odwiedź nasze muzeum! MUZEA REDECZ KRUKOWY REDECZ KRUKOWY 8A 87-880 BRZEŚĆ KUJAWSKI TEL. 506 210 531 | 577 111 502 EMAIL: MUZEUM@REDECZKRUKOWY.PL WWW.REDECZKRUKOWY.PL


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.