7 minute read
Rozmowy z roślinami
AgnieszKA cyreK
rOzmOwy z rOśLinAmi
Advertisement
W 2005 roku odbyło się Pierwsze Sympozjum Neurobiologów Roślin, podczas którego podjęto problematykę inteligencji roślin oraz przetwarzania przez nie informacji. Ten charakterystyczny dla posthumanizmu sposób myślenia zawsze przyjmuję ze sporą dozą sceptycyzmu. Trudno się bowiem całkowicie oderwać od antropocentrycznego punktu widzenia – chyba że jest się Deleuze’em i Guattarim – i stać się rośliną. Zwłaszcza w momencie mówienia albo pisania o zjawiskach zupełnie abstrakcyjnych z punktu
widzenia aparatu poznawczego człowieka. Nie jest łatwo pisać w imieniu rośliny, jeszcze trudniej prowadzić dialog. Będę zatem w swoim tekście człowiekiem, który próbuje zrozumieć zjawiska poznawczo zupełnie mu obce, mając przy tym nadzieję, że nie popadnę w zbyt antropocentryczny ton.
nazwać nasłuchiwaniem roślin. We współczesnej kulturze muzycznej znaleźć można wiele przykładów działań, w których rośliny odgrywają rolę instrumentów. Chciałabym bliżej przyjrzeć się jednemu z nich – Pieces for Plants, autorstwa amerykańskiej artystki Miyi Masaoki. Jest to muzyczny performance, w którym podstawowym czynnikiem warunkującym brzmienie jest dystans między wykonawczynią a samą rośliną. W efekcie cały spektakl przypomina grę na thereminie, tyle że z gatunku noise. Walory czysto estetyczne pozwolę sobie pominąć, bowiem czynnikiem, który zajął całą moją uwagę, pieces for plants tO JeDnA z prAc, była interakcja między autorką dzieła K K tóre uwrAżLiwiAJą ODbiO westie współistnieniA. rcę nA a rośliną. Niemal od razu zaczęłam się zastanawiać nad mechanizmem działania rośliny – co takiego się dzieje w jej wnętrzu i dlaczego, jak reaguje na obecność człowieka? Problem ten pojawia się w wielu tekstach krytycznych z obszaru post- i transhumanizmu. Najchętniej jednak teraz powróciłabym do myśli przedstawionej przez Deleuze’a i Guattariego w Tysiąc plateau. W tak złożonej relacji, jaką możemy obserwować w Pieces for Plants, najciekawszą moim zdaniem perspektywą jest myślenie w kategoriach splątanej wielości, po której mogę podróżować, która Zatytułowałam ten tekst Rozmowy z roślinami. oddziałuje na mnie, a ja na nią. Moja relacja z roZ całą pewnością jednak zgrabniej byłoby go śliną (i z performance’em Miyi Masaoki) wykracza
101
MUZYKA
daleko poza znakowy system, jakim jest język. To czysto estetyczna i subiektywna wizja przypominająca narosłe latami, splątane ze sobą korzenie. Nie ma tutaj jednej narracji. Każdy język opisu (system znakowy) formatuje złożone doświadczenie i proces myślowy i upraszcza je. Pieces for Plants to dla mnie coś na kształt kłącza. Mnóstwo odniesień do innych tekstów kultury, splątanych ze sobą ścieżek, które mogę eksplorować. Pisząc ten tekst, bardzo chciałabym uniknąć tworzenia jednej spójnej narracji, która zamyka dyskusję na ten temat. Moja zagadka skupia się zatem wokół pytania: jak napisać tekst, który nie będzie jednolitą narracją, a bardziej błąkaniem się po całej złożoności, którą mam w głowie? Chciałabym móc eksplorować tę wielość, wynikającą z mojej czysto subiektywnej oceny. Napisać tekst, w którym ta cała masa myśli może się kłębić w mojej głowie i czasami znaleźć ujście w poszczególnych akapitach. Zostawiać porzucone samotne myśli. Zupełnie jak podczas rozmowy. Powołując się jedynie na indywidualny obraz powstały w mojej głowie. Język muzyczny często karmi nas pięknymi opisami. Ja chciałabym się skupić na obrazie i dźwięku z całą ich wielością. Cieszyć się nimi i dzielić.
To, co spostrzegam i słyszę, kiedy docierają do mnie obraz i dźwięk roślinnego spektaklu, stanowi spójną rzeczywistość. Widowisko to wpisać można w ramy sztuki współczesnej. W mniej analitycznym ujęciu można się również skupić na dźwięku oraz tym, jak moduluje. Można również zapytać o technikę wykonawczą. Rozważać formę, artykulację, dynamikę.
Kiedy jednak moja uwaga zatrzymuje się na roślinie, przypominam sobie fragment tekstu Stres, świadomość i inteligencja u roślin. Koncentruje się on na słowie „stres”. Nie od dziś wiadomo, że rośliny niespecjalnie lubią dotyk. Pieces for Plants pokazuje zależność między dystansem a wahaniami częstotliwości generowanych dźwięków. Kiedy się to połączy z noise’owym brzmieniem, łatwo sobie wyobrazić te dźwięki jako formę manifestu. Jedyną nieautodestrukcyjną formę sprzeciwu, na jaką roślina może sobie pozwolić.
Czas więc poruszyć kwestię translacji. W laboratoryjnym świecie rzeczywistość zostaje wyabstrahowana i rozebrana na części pierwsze w celu lepszego jej zrozumienia. Poznanie to odbywa się w precyzyjnie zaplanowanych warunkach i w starannie oddzielonej przestrzeni. Zebrane dane można przedstawić w różnej formie. Również dźwięku.
W Pieces for Plants rośliny z rodzaju filodendronów zostają podłączone do sieci elektrod, które rejestrują zmiany potencjału elektrycznego między korzeniami a liśćmi. Dane stają się czynnikiem modulującym dźwięk. Roślina przyjmuje rolę kontrolera sterującego przypisanymi parametrami.
Miya Masaoka
Performance wykorzystuje głównie brzmienia syntezatorów. Generowany dźwięk zmienia swoją wysokość oraz natężenie. Zarówno barwa, jak i rodzaj brzmienia zależą od instrumentu (syntezatora) lub wykorzystywanego programu (a w zasadzie jego bazy dźwięków). O jego wyborze decyduje kompozytorka. Rośliny reagują bezpośrednio na zmianę dystansu. Każde zbliżenie się do nich moduluje dźwięk. Rola roślin w procesie wykonywania utworu nie jest w pełni zdeterminowana przez kompozytorkę. Podłączenie ich do aparatury umożliwia obserwowanie ich reakcji w czasie rzeczywistym. Elektrody przekazują sygnał generowany przez rośliny. Translacja sygnału na dźwięk pozwala zaprezentować skompliko-
do jedności. W jednym z rozdziałów Tysiąc plateau, a konkretniej 1914 – Jeden czy wiele wilków?, pojawia się temat redukcji wielości do jedności. Najłatwiej wytłumaczyć to na przykładzie zapisu diastematycznego. Konkretny dźwięk na pięciolinii (np. dźwięk g) symbolizuje jedność. Jeżeli jednak wykorzystamy analizę spektralną, ten pojedynczy element stanie się złożoną wielością. Myślę, że to jedna z najwspanialszych teorii, jakie znam. Pozwala ona na krytyczną analizę oraz infantylną zabawę, w której każda myśl może stanowić ciekawy trop. Dodaje mi dużo śmiałości i zachęca do eksperymentów. Mogę otworzyć się na bodźce, wsłuchać w dźwięk odsłaniający wnętrze rośliny, świat, do którego zupełnie nie mam dostępu. Nie muszę przy tym szczególnie myśleć, mogę pozwolić, być mOże tegO, czegO aby ten dźwięk oddziaływał na mnie. współcześnie pOtrzebA świAtu, Zatopić się w wielości, której komtO rO ODrObinA szALeńców zmAwiAJących z rOśLinAmi. pletnie nie rozumiem. Jednocześnie pozwala również na mówienie o muzyce i dźwiękach w sposób wolny od egalitarnego języka. rOśLiny sytuuJą się pOzA przestrzenią KOmuniKAcyJną człOwieKA. w przestrzeni KuLtury ich rOLA mA chArAKter czystO przeDmiOtOwy.
wane dane w przystępnej formie. Kompozytorka decyduje więc o atrakcyjności (pod względem barwowo-brzmieniowym) sygnału, a nie o jego przebiegu. Zmiana dystansu jest tylko bodźcem stymulującym, wymuszającym reakcję i proces, którego nie można kontrolować.
Obecne możliwości techniczne zachęcają artystów i naukowców do poszukiwania nowych sposobów analizy danych. Jakiś czas temu po sieci krążyły dźwięki powstałe w wyniku przekształcenia danych zebranych podczas zderzania cząstek w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Można było dzięki temu odbierać za pomocą słuchu wiadomości zapisane w formie wizualnej. Z tym samym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku roślinnego performance’u. Przepływ energii zostaje przeniesiony na dźwięk. Jak wiadomo rośliny komunikują się ze sobą między innymi przez wydzielanie substancji chemicznych, a także – jak sugeruje Monica Gagliano – za pomocą dźwięków. Przez długi czas reakcje roślin sprowadzano do mechanizmów fototropicznych, geotropicznych czy taksji, które wynikały z przyjęcia antropocentrycznej postawy badaczy. Ruchy te łatwo zaobserwować bez użycia skomplikowanej aparatury i pozostają w zasięgu aparatu poznawczego, którym dysponuje człowiek. Pozyskiwane dane trzeba przedstawić w formie umożliwiającej analizę zgromadzonych informacji. Pojawia się tym samym bariera poznawcza, której przekroczenie wiąże się z przetworzeniem materiału oraz dostosowaniem go do aparatu poznawczego człowieka. W przypadku reakcji chemicznych i dźwięków pozostających poza progiem słyszalności niezbędnym
W pewnym sensie dźwięk zarejestrowany w formie cyfrowej wymyka się systemowi znakowemu. Nie można go rozpisać w partyturze. W konsekwencji tworzy on wspaniałą wielość, którą można obserwować, śledzić, ale która pozostaje poza systemem poznawczym człowieka. Możemy obserwować przebieg fali i rozłożyć ją na czynniki pierwsze, wykorzystując analizę spektrum. Za każdym razem, kiedy podejmuje się próbę czynnikiem pozwalającym zaprezentować dane opisu, czyli wrzucenia jej w przestrzeń systemu szerszej grupie odbiorców (nie naukowców) jest znakowego, sprowadza się tę wspaniałą wielość translacja. Przenosząc wyniki skomplikowanych
103
MUZYKA
badań choćby na grunt dźwiękowy, odbiorca słyszy zmiany i zauważa pewne zależności. Przykładowo: obserwuje zmianę dźwięku, gdy ręka zbliża się do rośliny. Takie działanie okazuje się znacznie prostsze. Materia i przepływ energii są elementami charakterystycznymi dla wszystkich organizmów żywych zamieszkujących ziemię. Obserwacja tych czynników pozwala na analizę opartą na podobieństwie. W porządku skali mikro organizm poddawany badaniu staje się sumą cząstek i energii działających w danym układzie. Pieces for Plants to praca na dwóch wykonawców pozostających w relacji wzajemnego oddziaływania dwóch żywych organizmów: rośliny reagują na obecność kompozytorki, która z kolei reaguje na zmodulowany przez nie dźwięk.
pOzycJA rOśLin. pytAnie O tOżsAmOść
Większość roślin nie przemieszcza się w sposób charakterystyczny dla zwierząt. Zakorzenione w ziemi kierują się w stronę słońca lub innych niezbędnych do życia substancji lub obiektów. Obserwacja ruchu albo wzrostu wymaga spojrzenia z perspektywy, na przykład zarejestrowania badanego obiektu i odtworzenia nagrania w szybszym tempie. Wtedy widoczne stają się ruchy, które wykonuje roślina. Kiedy słucham Pieces for Plants lub zwyczajnie wchodzę w interakcję z licznymi roślinami znajdującymi w moim mieszkaniu, zauważam, że nauczyłam się rozpoznawać znaki, od których zależy ich życie. Kiedy moim paprociom brakuje wody, ich zielone liście stają lekko wyblakłe. Palma natomiast chyli się ku dołowi. Liście zmieniają kolor również wtedy, gdy mają zbyt mało lub zbyt dużo światła. Nie znalazłam tych informacji w poradnikach. Po prostu często patrzę na moje rośliny i dostrzegam te minimalne zmiany.
Muszę przyznać, że jestem daleko poza nurtem badań nad florą. Takie eksperymenty jak Pieces for Plants uruchamiają w mojej głowie mnóstwo pytań i pogłębiają moją wrażliwość. Wizualizacja danych – czy też jak w pracy Masaoki przedstawianie ich w postaci dźwięku – jest ważnym działaniem pozwalającym na zaprezentowanie skomplikowanych teorii w sposób niewymagający od odbiorców znajomości naukowego zaplecza. Umożliwia wprowadzenie informacji poza obieg laboratoryjny. Gest ten świetnie sprawdza się jako metoda popularyzacji nauki, grozi jednak zbytnim uproszczeniem. Nasuwa się pytanie o pamięć i inne procesy charakterystyczne dla inteligentnych organizmów. Jak rośliny nas postrzegają? Zarówno ich ruch, jak i komunikacja pozostają bardzo często nieuchwytne lub wymagają długotrwałej obserwacji. Sytuują się tym samym poza przestrzenią komunikacyjną człowieka. W przestrzeni kultury ich rola ma charakter czysto przedmiotowy. Jako leki, dodatki do potraw, ozdoby ulic i mieszkań współtworzą przestrzeń. Przyznanie im pozycji podmiotowej wiązałoby się z dość paranoiczną sytuacją. Trudno byłoby przyrządzić pietruszkowe pesto bez poczucia popełnienia zbrodni. Być może kwestia odczuwania przez rośliny jest bardzo niewygodna i trudna do zaakceptowania. W gruncie rzeczy nie jesteśmy w stanie postawić się na ich miejscu i przyjąć ich punktu widzenia. Pieces for Plants to jedna z prac, które uwrażliwiają odbiorcę na kwestie współistnienia. Być może tego, czego współcześnie potrzeba światu, to odrobina szaleńców rozmawiających z roślinami i stających w ich obronie.