5 minute read
Powrót dobrego znajomego
Z czym Claudio Ranieri kojarzy się fanom Premier League? Przede wszystkim z przygodą z Leicester City, która zakończyła się niespodziewanym triumfem w sezonie 2015/2016.
DAMiAn Święcicki
Advertisement
Historia Włocha w najlepszej lidze świata jest jednak o wiele dłuższa i trochę bardziej skomplikowana, aniżeli może nam się wydawać na pierwszy rzut oka. Jego rywalizacja z Liverpoolem przez wiele lat była ozdobą piłki na Wyspach. Watford jest czwartym klubem w Anglii, który urodzony w Rzymie trener ma zaszczyt prowadzić. Pierwszy akord jego wyspiarskiej kariery rozbrzmiał we wrześniu 2000 roku, gdy na stanowisku trenera The Blues zastąpił legendarnego Gianlucę Vialliego. Był to czas, gdy na Stamford Bridge nikt jeszcze nie marzył o pieniądzach Romana Abramowicza. Właścicielem klubu był niejaki Kenneth Bates, który starał stworzyć się na Fulham Road takie warunki, by The Blues mogli rywalizować z takimi potęgami jak Manchester United, Arsenal, Leeds, czy Liverpool. W klubie można było spotkać takie gwiazdy jak: Ed de Goey, Frank Lebœuf, Marcel Desailly, Gustavo Poyet, Dennis Wise, Gianfranco Zola, czy Jimmy Floyd Hasselbaink. Ranieri zaledwie dwa tygodnie po podpisaniu kontraktu z The Blues, musiał zmierzyć się na własnym stadionie z Liverpoolem. Spotkanie to zakończyło się przekonującym zwycięstwem gospodarzy 3:0. W meczu rewanżowym na Anfield Gérard Houllier oraz Claudio Ranieri podzieli się punktami. Był to mecz prawdziwych goleadorów: Michael Owen oraz Jimmy Floyd Hasselbaink popisali się dubletami. W sezonie 2000/2001 doszło do jeszcze jednej konfrontacji na linii The Blues - The Reds. W Pucharze Ligi Angielskiej po dogrywce Liverpool pokonał Chelsea w trzeciej rundzie. Było to niezwykle ważne zwycięstwo, ponieważ, jak dobrze pamiętamy, zwyciężyliśmy w tych rozgrywkach pokonując w wielkim finale Birmingham City po rzutach karnych. W kampanii 2001/2002 ponieśliśmy sromotną porażkę 4:0 na stadionie rywala. Zrewanżowaliśmy się Ranieriemu na Anfield, a jedyną bramkę w tamtym meczu strzelił Vladimír Šmicer. Rok później historia znów się powtórzyła. Przegraliśmy na Stamford Bridge, wygraliśmy za to własnym stadionie. Niespodziewanie sytuacja ta zmieniła się w sezonie 2003/2004, gdy pierwszy raz zwycięstwo na Anfield odniósł Claudio Ranieri. Był to czas, gdy w dzielnicy Hammersmith and Fulham pojawił się niejaki Roman Abramowicz, który kupił londyński klub za 140 milionów funtów. W zespole prowadzonym przez włoskiego trenera pojawiły się nowe gwiazdy: Juan Sebastián Verón, Geremi, Wayne Bridge, czy Damien Duff. Rywalizacja ta nabrała nowej jakości. Rewanżowy mecz na Stamford Bridge zakończył się zwycięstwem
włochowi w debiucie przyszło powalczyć z zespołem liverpoolu. nie był to dla niego wymarzony start. porażka 0:5 pokazuje jak wyboistą drogę ma przed sobą ranieri. Bramki w tym spotkaniu strzelali m.in. Salah i mané fot.: independent.co.uk
Liverpool 1:0 po golu strzelonym przez Bruno Cheyrou. Ranieri nie spodziewał się wtedy, że mimo zdobycia wicemistrzostwa kraju, nie będzie miał możliwości kontynuowania pracy na Stamford Bridge. Przed sezonem 2004/2005 w Londynie nastało trzęsienie ziemi. Do klubu przybył José Mourinho, który dzięki pieniądzom rosyjskiego miliardera, zbudował drużynę, której praktycznie nie dało się pokonać. Włoski trener do Anglii powrócił w 2015 roku. Jego nowym klubem zostało Leicester City. Spektakularny sezon zakończył się zdobyciem niespodziewanego mistrzostwa kraju. W trakcie całych rozgrywek Lisy poniosły tylko trzy porażki: dwie z Arsena-
lem oraz jedną z Liverpoolem. W meczu wygranym na Anfield jedyną bramkę zdobył Christian Benteke. W sezonie 2016/2017 miesiąc miodowy Leicester i Ranieriego zakończył się dokładnie 23 lutego 2017 roku. Fatalna postawa klubu z King Power Stadium spowodowała, iż doświadczony Włoch musiał rozpocząć poszukiwania pracy, gdzie indziej. W czwartej kolejce Liverpool pokonał Leicester 4:1, w rewanżu klub z hrabstwa Leicestershire prowadził już Craig Shakespeare. W lutym 2019 Shahid Khan zobaczył w nim osobę, która będzie w stanie uratować Fulham przed spadkiem. Ranieri na stanowisku trenera The Cottagers wytrzymał zaledwie 17 spotkań. Ani razu nie przyszło mu w tym czasie konfrontować z Liverpoolem. Co ciekawe Claudio Ranieri pierwszy raz rywalizował z The Reds już w 1998 roku, gdy odpowiadał za wyniki Valencii. W obydwu spotkaniach padł remis. W pierwszym na Anfield żadna z drużyn nie potrafiła strzelić bramki. W rewanżu na Mestalla padł wynik 2:2. Dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe awans do kolejnej rundy wywalczył Liverpool. Bramki dla Nietoperzy strzelali: Claudio López oraz samobójczą David James, dla drużyny Roy’a Evansa trafiali Patrik Berger oraz Steve McManaman.
Ranieri łącznie mierzył się z The Reds 14 razy. Pięć razy wygrał, trzy razy zremisował oraz odniósł sześć porażek.
Spotkania z drużynami prowadzonymi przez Włocha nigdy nie były dla nas łatwe. Można powiedzieć, iż trener urodzony w Rzymie jest naszym starym, dobrym znajomym.
Jego angaż w drużynie należącej do rodzinny Pozzo jest nie lada niespodzianką. Wydawało się, że Ranieri po odejściu z Sampdorii, szykuje się do przejścia na zasłużoną emeryturę. Właściciel Blucerchiati - Massimo Ferrero, bardzo chciał pozostania doświadczonego trenera na Stadio Luigi Ferraris. Były trener Atlético de Madryt, czy Juventusu zaskoczył jednak wszystkich i zdecydował się na powrót do ukochanej Anglii. Pytanie jednak jak lubiący spokój oraz muzykę operową Włoch poradzi sobie z szaleństwami niezrównoważonego Gino Pozzo?
Tym bardziej, że obecny Watford jest zbiorem zawodników, którzy byli niechciani w innych klubach. Danny Rose już dawno nie przypomina zawodnika, który czarował na lewej obronie Tottenhamu, Moussa Sissoko jest cieniem piłkarza powoływanego przez Didiera Deschampsa do reprezentacji Francji. Joshua King, za którego swego czasu United byli gotowi zapłacić krocie, w poprzednim sezonie strzelił... 21 stycznia 2021 roku w starciu w FA Cup z czwartoligowym Crawley Town. Najlepszym przykładem jest jednak Emmanuel Dennis, który został swego czasu wyrzucony z Club Brugge, dlatego że przed wyjazdem na mecz w Lidze Mistrzów obraził się na kolegów z zespołu, ponieważ ktoś zajął jego miejsce ulubione miejsce w autokarze.
Nie dziwi więc fakt, że Claudio Ranieri w 15 starciu z The Reds, odniósł sromotną porażkę. Typowy mecz bez historii. Szybkie i łatwe zwycięstwo, okraszone wspaniałą grą naszego trio: Salah, Firmino, Mané.
Po 45 minutach starcia na Vicarage Road Liverpool przebywał przy piłce przez 84% czasu gry. Ekipa Kloppa wykonała 390 podań. Dla porównania The Hornets mieli ich zaledwie 45.
Porażające statystyki, ale gra Watfordu to nie nasz problem. Cieszy zwycięstwo nad Szerszeniami i nad Claudio Ranierim, który kilka razy w naszej historii zaszedł nam za skórę.