4 minute read

RAZ, DWA, TRZY setkę marnujesz wykorzystujesz TY!

raz Dwa Trzy

SeTKę marnuJeSz wyKorzySTuJeSz Ty!

Advertisement

Zdaję sobie sprawę, że tytuł brzmiący znajomo wyda się może dwóm osobom i to jeśli dobrze pójdzie, ale co mi tam. Wykonując chyba najgorszą czynność, czyli wyjaśnianie niezrozumianego żartu słownego pragnę wspomnieć, że artykuł z tym przekreślonym tytułem miałem okazję stworzyć w ubiegłym sezonie. Opisywał on zagubioną skuteczność naszych napastników, którzy pudłowali niemiłosiernie z każdej nadarzającej się pozycji. W tym sezonie ewidentnie się poodblokowywali i postanowiłem przywrócić równowagę we wszechświecie wywodem chwalącym poczynania Mané, Salaha, Firmino i Joty. Serdecznie zapraszam!

MikOłAj SARnOwSki

mohamed Salah w tym sezonie strzelił już 17 bramek we wszystkich rozgrywkach. fot.: futbol.pl

Zacznę od tego, nad którym najbardziej się wówczas pastwiłem, czyli od Mohameda Salaha. Egipcjanin od początku tego sezonu przechodzi sam siebie, a umówmy się, że to nie jest łatwe zadanie, gdy ma się do przebicia tak genialnego zawodnika jak Mo z sezonu 17/18. Widać gołym okiem, że demony początku 2021 zostały już dawno pogonione i były gracz Fiorentiny powrócił do doskonałej formy. Egipski skrzydłowy jest znów kimś, kto potrafi zrobić coś z niczego. Po 8 kolejkach Premier League ma 7 bramek i 4 asysty, choć jego wskaźnik xG (expected goals- przewidywanych bramek) wynosi 5.25, a xA (analogicznie jak z bramkami, tylko że asyst) 2.63. Mamy zatem nadwyżkę niemal dwóch goli i półtorej asysty. Oprócz samego wykręcania liczb ponad stan, Salah robi to w niezwykle imponującym stylu, wystarczy wspomnieć jego cudowne bramki z Manchesterem City i Watfordem, gdzie mało kto spodziewał się, że skrzydłowy Liverpoolu przedrybluje pół defensywy rywali i wykończy ten rajd. Mo jest także bardzo aktywny pod bramką rywala i kreacji szans innym kolegom. Oddaje średnio 4.13 strzała na mecz ze skutecznością niemal 60%, a ze swoimi 33 uderzeniami na bramkę rywali przewodzi w tej statystyce.

Miejsce w czubie, jeśli chodzi o ilość oddanych strzałów okupuje również Sadio Mané (30). Niestety Senegalczyk nie jest tak samo skuteczny co Salah, bowiem jego celność wynosi tylko 37%, a xG wskazuje, że powinien zdobyć o 0.31 bramki więcej niż ma w rzeczywistości (5). Nie ma się jednak czemu dziwić, gdy oglądało się choćby mecz przeciwko Leeds, w którym Mané przed zdobyciem bramki zmarnował kilka stuprocentowych okazji. Sadio wciąż nie jest w swojej topowej dyspozycji, ale cieszy fakt, że jego forma wciąż idzie ku górze, bo to chyba właśnie on najdłużej 'raczył' nas swo-

imi nieadekwatnymi do rangi piłkarza występami. Do pełni szczęścia brakuje także asyst i kreacji sytuacji kolegom, ponieważ były gracz Southampton wciąż czeka na pierwsze ostatnie dogranie w tym sezonie Premier League*. Jednak nie można mu zarzucić, że wcale nie próbuje, bo w statystyce piłek przeszywających plasuje się na 3. miejscu. Przez sytuację zdrowotną Roberto Firmino tym trzecim atakującym częściej był Diogo Jota. W lidze uzbierał 3 gole w 7 meczach (513 minut), co nie powala na kolana, ale każde z jego trafień było otwierającym wynik (na 1-0 z Norwich i Burnley) lub dające wyrównanie (na 1-1 z Brentford). Skuteczność strzałów Portugalczyka to 44% (8/18), czyli nic specjalnego, ale tragedii nie ma również. Można powiedzieć, że strzela tyle, na ile zasłużył, bo jego xG wynosi 3.23. Jota to znacznie odmienny zawodnik od Firmino i to stwarza Liverpoolowi drugi wariant w konstruowaniu ataków. Diogo jest bardziej dynamiczny i zbliżony charakterystyką gry do Mané czy Salaha, a zatem przydaje się gdy należy rozerwać obronę rywala szybkimi atakami lub jakąś indywidualną akcją. Podobnie jak Sadio, Jota wciąż jest bez asysty, lecz posiada wykreowane 3 'Big chances'. Do topowej formy byłemu zawodnikowi Wolves jeszcze dość sporo brakuje, ale powiedzenie, że jest w słabej dyspozycji byłoby kompletnie nie na miejscu. Miejmy nadzieję, że jej szczyt przypadnie na moment, w którym reszta kolegów będzie mieć nieco gorszy okres, by nasza siła ataku nie malała.

Cóż, chyba powoli wraca nam stary, dobry Bobby Firmino. Po powrocie po kontuzji widać u niego ten długo wyczekiwany polot i finezję w zagraniach, a do tego pojawiły się liczby, których tak bardzo ostatnimi czasy mu brakowało. Bilans Firmino w lidze to 6 meczów rozegranych, ale raptem 207 minut i 4 bramki oraz 1 asysta. Mocno owe statystyki nabił ostatni mecz z Watfordem, w którym Brazylijczyk popisał się hat-trickiem i właśnie tą jedną asystą. Największy podziw budzi jego skuteczność strzałów wynosząca 100%. Mało tego, raptem jeden celny strzał nie znalazł drogi do siatki rywali. Można by rzec, że Firmino strzela same łatwe bramki jak dotąd, nie tylko w lidze, bo wystarczy przypomnieć sobie, jakie prezenty dostawał od bramkarza Porto w Champions League, lecz moim zdaniem sztuką jest się też znaleźć w takich sytuacjach, by tylko dołożyć nogę. Od kilku sezonów narzekaliśmy na brak goli u Roberto i wówczas tej 'czutki' nie posiadał, bo ile to dośrodkowań przeszywających pole karne czy nawet bramkowe, nie było zamykanych, bo nikt nie stał po drugiej stronie. U Firmino zaleciłbym największy sceptycyzm w wychwalaniu go póki co, ale należy mu oddać, iż powrót do drużyny ma naprawdę imponujący. Oby tak dalej! Początek sezonu 21/22 to zdecydowanie przyjemny czas dla kibiców Liverpoolu. Drużyna regularnie punktuje, prezentuje się naprawdę przyzwoicie, a atak znów funkcjonuje znakomicie (może pomijając mecz z Chelsea). Zdaję sobie sprawę, że to dopiero niecałe 2 miesiące gry, lecz nasi napastnicy zasługiwali na pochwały. Mam tylko nadzieję, że ten tekst nie spowoduje, że osiądą na laurach, więc może lepiej, by wyjątkowo go nie czytali...

This article is from: