3 minute read
Pierwszy letni transfer
Doczekaliśmy się! Po odejściu kilku zawodników The Reds wreszcie ruszyli na zakupy. Pierwszym transferem okazał się Kostas Tsimikas, grecki lewy obrońca sprowadzony za niecałe 12 milionów funtów z Olympiakosu Pireus. Domyślam się, że spora część osób może go nie kojarzyć, dlatego zapraszam na krótkie przedstawienie jego sylwetki.
Advertisement
MIKOŁAJ SARNOWSKI
PIERWSZY LETNI TRANSFER!
Kostas urodził się 12 maja 1996 roku w Salonikach. Karierę piłkarską rozpoczął w barwach drużyny młodzieżowej Neapoli Saloniki w wieku 14 lat. Po roku przeniósł się do juniorów Panserraikos FC. Tam sukcesywnie piął się po szczeblach poszczególnych kategorii wiekowych, by po trzech latach zamienić zespół z Seres na Olympiakos Pireus za kwotę 35 tysięcy euro. Debiut w seniorskiej drużynie zaliczył 28 października 2015 roku w rozgrywkach Pucharu Grecji, w których w tamtym sezonie grał regularnie. Na ligowy debiut musiał natomiast poczekać do grudnia 2015 roku. Warte odnotowania są dwie asysty w sześciu pucharowych meczach, które obrazują bardzo ofensywne inklinacje, widoczne od samego początku kariery Tsimikasa. W następnym sezonie nie mogąc przebić się się do podstawowego składu, Kostas został w zimę wypożyczony na pół roku do duńskiego Esbjerg fB. Pobyt w krainie klocków Lego zakończył na 13 występach, w trakcie których zanotował dwie bramki i tyle samo asyst. Po powrocie z Danii długo w Grecji nie przebywał, gdyż Olympiakos wysłał go na kolejne wypożyczenie. Tym razem rok spędził w Holandii, w ekipie Willem II. 33 spotkania, sześć bramek i cztery asysty - te liczby wyglądają co najmniej obiecująco. Z takiego samego założenia wyszedł klub z Pireusu, ponieważ okres wypożyczeń się dla niego skończył i wreszcie zaczęto na niego stawiać. W 28 występach zgromadził co prawda raptem trzy asysty, ale zewsząd pojawiały się głosy, że ten chłopak ma papiery na poważne granie. W obecnie trwającym sezonie tylko to potwierdził. Siedem asyst w 46 występach we wszystkich rozgrywkach może nie jest niczym nadzwyczajnym, ale jego wkład w grę Olympiakosu był naprawdę widoczny. Kostas prezentuje bardzo odważny styl gry nastawiony na atak. Nie boi się wejść w drybling, nawet ma
jąc kilku rywali na plecach. Potrafi bardzo dobrze zasłaniać piłkę ciałem i brać rywali na plecy wyprowadzając kontry. Jego akcje ofensywne raz po raz stwarzały zagrożenie pod bramką rywali, jak nie celnymi dośrodkowaniami to kombinacyjnymi akcjami z partnerami. U Tsimikasa występuje też sporo cech, za które kochamy Andrew Robertsona. Nie ma dla niego straconych piłek, walczy o każdy centymetr kwadratowy boiska, agresywnie doskakuje do rywali i wyłuskuje im spod nóg piłki. Jednak żeby nie było, że tak go gloryfikuję i przedstawiam jako Top 5 lewych obrońców na świecie, Grek ma parę mankamentów wymagających poprawy. W tym sezonie złapał aż 10 żółtych kartek, ponieważ grając na pograniczu faulu nierzadko zdarzało mu się przekraczać przepisy. Również zdarza mu się zbyt często pójść „na raz”, co może stanowić problem przy dobrze dryblujących rywalach, ale swoją motoryką i zawziętością bardzo często niweluje stratę do przeciwnika. Jeśli chodzi o grę piłką, to Kostas wyraźnie bazuje tylko na swojej lepszej, lewej nodze, ograniczając jakiekolwiek podania czy inne zagrania słabszą nogą do minimum. Niemniej jednak są to absolutnie aspekty do wytrenowania, szczególnie że pod swoje skrzydła bierze go menedżer, który jak nikt inny potrafi uczynić ze zwykłych piłkarzy gwiazdy światowego formatu. Podsumowując, oceniam ten transfer już na wstępie na „+”. Tsimikas wciąż jest dość młodym piłkarzem, który ma perspektywy na ciągły rozwój. Mimo iż nie ma pewności, że odnajdzie się w Anglii, tak trzeba pamiętać o roli jaką ma pełnić na Anfield - ma być zmiennikiem dla Robbo. Wierząc dziennikarzowi Goal, Kevinowi Palmerowi, The Reds sprzątnęli Kostasa sprzed nosa Napoli, które było dogadane z Grekiem kilka tygodni temu, lecz to Liverpool był jego pierwszym wyborem. W różnych doniesieniach pojawiały się też kluby pokroju Leicester, Chelsea, czy Tottenhamu, co sugeruje nam sądzić, że może być z niego pożytek. Jak będzie? Czas pokaże...