Krzysztofa Brzuzana ocalanie niknącego świata Stara blacha mogła zgnić pod płotem. Ale pochodziła z cerkwi, co artysta musiał uznać za znaczące. Zabrał więc wyrzucony kawałek i umieścił w dziele sztuki, które przypomina chorągiew procesyjną prowadzoną na Święto Jordanu. W tym samym zbiorze są nawiązania także do zachodniego obrządku, bo oba na pograniczu się przenikały. Z dawnej dzieży do robienia chleba Trójca Święta błogosławi świat. Ten obecny, a może i ten miniony, razem z jego niknącymi obrazami. – Czas jest ważny. Zostawił znaki na drewnie i metalu, skazał na upadek cywilizacje. Czas weryfikuje artystę i jego dzieło – mówi rzeźbiarz Krzysztof Brzuzan, autor cyklu „Recycling kulturowy”, zbioru, który wyrósł z niezgody na zapominanie i jest gotowy do premierowej wystawy.
Tekst Alina Bosak Fotografia Tadeusz Poźniak
T
rudno oderwać oczy od tych przefiltrowanych przez artystyczną wrażliwość kapliczek, ołtarzyków, krzyży, chorągwi i chroniących przed Złem huculskich zgard. Jedne kolorowe niczym ikonostasy w greckokatolickich świątyniach, inne „po zachodniemu” bardziej ascetyczne. W jednym dziele ceramika, drewno, metal, nienagannie współgrają ze sobą, zdradzając rękę
100
VIP B&S MARZEC-KWIECIEŃ 2021
wszechstronnego artysty. – Nigdy nie zamykałem się w ramach jednego pomysłu i jednego materiału. Jestem bardzo otwarty. W Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie mieliśmy obowiązek odbyć praktyki w dwóch pracowniach materiałowych. Były cztery: ceramika, drewno, brąz i kamień. Ukończyłem wszystkie. Bo wszystkie te materiały uznaję za szlachetne, z których warto tworzyć. I ich się trzymam – mówi Krzysztof Brzuzan, rzeźbiarz od lat związany z Rzeszowem, a urodzony na Dolnym Śląsku. Uczeń prof. Mariana Koniecznego, w którego pracowni obronił dyplom z wyróżnieniem. Jego prace znajdują się w prywatnych i muzealnych kolekcjach na całym świecie. Rzeszowianom dobrze znany z odlanych w brązie rzeźb wyeksponowanych w miejskiej przestrzeni. Wymienić tu można pomnik Adama Mickiewicza, Jana Pakosławica, czy urwisa celującego w lampę uliczną przy biurowcu Elektromontażu. Tę ostatnią rzeźbę Krzysztof Brzuzan żartobliwie nazwał kiedyś najmniejszym pomnikiem czynu rewolucyjnego. W sztuce odwołuje się do wielu kulturowych tropów, wielkich klasyków i ludowych twórców. Ten eklektyzm bierze się między innymi z pogranicza, z którym od zawsze jest związany. – W okolicy Bolesławca, gdzie się urodziłem, mieszkali przesiedleńcy z Czarnogóry, z Jugosławii. Przywieźli z sobą bałkańską kulturę. Byli też uchodźcy zza Buga. Moje korzenie także są kresowe. Babcia pochodziła z Gródka Jagiellońskiego niedaleko Lwowa, natomiast ojciec spod Leżajska – wspomina artysta. – Temat tego cyklu, który nazwałem „Recyclingiem