3 minute read
Nauczyciele „nieufności”. Powstanie Studenckiego Komitetu Solidarności w Poznaniu
Jacek Kubiak
Nie było jeszcze Komitetu Obrony Robotników, powstałego we wrześniu 1976 roku, aniStudenckiegoKomitetuSolidarności,który powołaliśmydożyciawlistopadzie1977roku.
Advertisement
WieczoremprzyszedłdomnieWłodekFilipek. Przyniósł cienki maszynopis.
Stanisław Barańczak, Sztuczne oddycha-
nie.
Pamiętamtenmomentdokładnie.Niemogliśmysięoderwaćodmaszynopisu.Myślę,że z podobnymi emocjami czytano prawie dwieście lat temu pierwsze tomiki Adama Mickiewicza.Nagłospodawaliśmysobielepsze„kawałki”. Na przykład taki: Mówić językiem, w którym słowo „bezpieczeństwo” Budzi dreszcz grozy, słowo „prawda” jest tytułem gazety, słowa „wolność” i „demokracja” podlegają służbowo generałowi policji; Jak to się stało, żeśmy się zaczęli W to bawić? W te igraszki słów? W te kalambury, Przejęzyczenia, odwrócenia sensu, W tę lingwistyczną poezję?1
Poczuliśmy ulgę, że wreszcie ktoś mówi wprost.Demaskujefałszrzeczywistości,wjakiej zmuszeni jesteśmy żyć, choć nie chcemy w niej uczestniczyć. Budziło się w nas, jeszcze niejasne, poczucie bycia w jakiejś większej wspólnocie, przeświadczenie, że – nawet jeśli wejdziemy w kolizję z systemem – nie będziemy sami.
Wkrótce zaczęliśmy tomik przepisywać namaszynie,byjaknajszybciejpodaćgodalej. Gdy miałem odpowiednio cienki papier przebitkowy,tonaponiemieckiejmaszyniedziadkamogłemdojśćdo10kopiizajednymrazem.
Potem przyszedł szybko czas na lektury innych tekstów Barańczaka, przede wszystkim tomu krytycznoliterackiego Nieufni i zadufani2 .
On był wtedy adiunktem w Instytucie Filologii Polskiej UAM, a my – przyszli „działacze” – całkiem sporą grupą studentów polonistyki szukających formy społecznego zaangażowania. Był więc naszym nauczycielem, nawet jeśli większość z nas nie miała szansy chodzić na jego zajęcia. Barańczak uczył w swych tekstach (poetyckich i krytycznoliterackich) właśnie „nieufności”. Nieufności idystansu:wobecideologii,wobecrozmaitych fałszywych hierarchii, wobec rytuałów PRL-owskiegopatriotyzmu,wobecjęzyka,wreszcie wobec poezji samej. „Nieufność” była dla Barańczaka postawą romantycznego buntu. Ale i powinnością poety. I formułą istnienia intelektualisty.
Albo taki „kawałek”: …Piękno naszej rzeczywistości tak zapiera dech, Że ktoś bardziej wrażliwy może się udusić. Co jest wtedy niezbędne? Niezbędne jest wtedy Sztuczne oddychanie. Co należy przede Wszystkim uczynić? Przede wszystkim Trzeba unieruchomić język. Zdarza się, Że delikwent dławi się własnym językiem3 .
Był więc dla nas Stanisław Barańczak wzorem twórcy i zaangażowanego intelektualisty.Adotego,jaksiępotemprzekonaliśmy, był człowiekiem naturalnym, przystępnym i – przy wszystkich naprawdę błyskotliwych,
1 S. Barańczak, N.N. zaczyna zadawać sobie pytania [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Kraków 2007, s. 133. 2 Idem, Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat sześćdziesiątych, Wrocław 1971. 3 Idem, N.N. wysłuchuje pogadanki radiowej [w:] tegoż, Wiersze zebrane, op. cit., s. 143.
nieustannych sukcesach twórczych – całkowicie pozbawionym jakiegokolwiek zadęcia. Gdy w 1977 roku władze UAM postanowiły usunąć członka KOR Stanisława Barańczaka z szeregów nauczycieli akademickich, musieliśmy zgłosić sprzeciw. Wczesną jesienią wystosowaliśmyprotestprzeciwkopostanowieniu komisjidyscyplinarnejzalecającejzwolnienie Barańczaka z pracy. Pisaliśmy m.in.:
[…]niezwykłejpopularnościiszacunkuprzysporzyły mu jego osiągnięcia naukowe […], a także twórczość poetycka i translatorska.
Wielkie znaczenie ma dla nas także bezkompromisowa postawa społeczna i wiążący się z nią autorytet moralny Stanisława Barańczaka. Postulujemy zatem konieczność zrewidowania zalecenia o zwolnieniu dr. Stanisława
Barańczaka z Uniwersytetu. Realizacja tego zalecenia uniemożliwi dr. Stanisławowi Barańczakowi aktywność naukową, a nam kontakt z wybitnym twórcą kultury polskiej […].
Protest był nieskuteczny. Ale podpisało go blisko 300 osób. Nauczyciele akademiccy mieli polecenie nakłaniać nas do wycofania podpisów. Czynili to niechętnie lub uchylali się od tego. Ze mną i kilkoma innymi osobamirozmawiałprodziekands.studenckich.Nie patrzył w oczy.
Akcja w obronie Stanisława Barańczaka stała się naszym grupowym przeżyciem, „policzyliśmy się”. I dojrzeliśmy do powołania w listopadzie 1977 roku Studenckiego Komitetu Solidarności.
I od tego momentu zaczęli nam towarzyszyćinniważninauczyciele,jakprofesorJarosław Maciejewski, historyk literatury romantyzmu i dyrektor Instytutu (później prorektor w czasie Solidarności). Gdy go poinformowaliśmyopowołaniuKomitetu,powiedział:„Zapewniam,żeniebędęwastraktowałgorzejniż waszych kolegów z Socjalistycznego Związku Studentów Polskich”. Barańczak opisywał w Sztucznym oddychaniu klimat urzędowego, oficjalnego PRL-u wypełniony nieustannym mruganiem, puszczaniem perskiego oka, wskazywaniem palcem w górę (cóż ja mogę poradzić, sam pan rozumie), poklepywaniem po kolanie pod stołem prezydialnym (prywatnie wam współczuję, towarzyszu)4 .
W tych realiach proste słowa profesora Maciejewskiego były olśniewające. Służył namwielokroćradąipomocą.Wpóźniejszym czasie dyskutowaliśmy też często o polityce, o ludziach, o sytuacji w Polsce.
AlbodocentZofiaTrojanowiczowa,teżhistoryczka romantyzmu, i też nas wspierająca. Z prof. Maciejewskim napisała w 1981 roku książkę o Czerwcu 1956.
A poza wszystkim Jarosław Maciejewski i Zofia Trojanowiczowa uczyli nas – adeptów literaturoznawstwa – wielkiego romantyzmu polskiego. I ten ich romantyzm, który nam przekazywali, też był lekcją „nieufności”: intelektualnej, moralnej, ideowej. Był dyskursemoPolscerozpiętejmiędzyrozmaitymiantynomiami, gdzie nikt nie ma jednak patentu nawyłącznąprawdę.Todyskurswłaściwiedo dziś aktualny.
Wracam więc niekiedy w myślach do tych lat, które mnie formowały, i do Jarosława Maciejewskiego, mojego nauczyciela. Był – oprócz kilku innych swych specjalności –wybitnymznawcąJuliuszaSłowackiego.Chętniecytowałzniegoidawałnampod„nieufną” rozwagę następujący fragment: