SILVA-NATURA-ECOLOGIA NR4

Page 1


Dla naszych czytelników podajemy kupon rabatowy, do wykorzystania w sklepie internetowym www.sylveco.pl. Po wpisaniu hasła “silva” w pole kuponu rabatowego można zyskać 10% zniżki na zakupy.Ważność kuponu od 1 października do 31 grudnia 2014 roku.

SYLVECO Producent kosmetyków naturalnych Zakład produkcyjny: ul. Załęska 93, 35-322 Rzeszów tel. (17) 771 38 30, (17) 771 38 34 fax: (17) 771 38 35 e-mail: biuro@sylveco.pl współpraca reklamowa: marketing@sylveco.pl

SILVA-NATURA-ECOLOGIA katalog pełen naturalnych inspiracji wydanie letnie Opracowanie: teksty: Agnieszka Parachoniak, Elżbieta Typek, Joanna Typek skład: Daniel Rodríguez Enríquez rysunki: Katarzyna Typek Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikacja bez zgody autora zabronione.


W

raz z nową porą roku, po raz kolejny witamy wszystkich Państwa! Jesień i coraz krótsze dni skłaniają do wieczornych posiedzeń w domu. Naszym skromnym pragnieniem jest, by katalog, któr y Państwu prezentujemy, był wypełnieniem tych chwil, a także inspiracją do odkr ywania tego, co oferuje nam natura. W tym numerze uwagę poświęcamy lipie, która powinna stać się częstym gościem o tej porze w postaci herbatki, a przez cały rok może nam służyć jako kosmetyk. Zachęcamy także do naturalnego dbania o włosy oraz wprowadzenia masażu do codziennych r ytuałów pielęgnacyjnych. Nie zabraknie również ar tykułu o brzozie i otrzymywanym z niej ksylitolu. A poza tym będzie chwila na refleksję nad stylem życia i świadomymi wyborami. Jesień przynosi również kilka kosmetycznych niespodzianek – mamy nadzieję spełniających oczekiwania wielu z Was. Zachęcamy zatem do czytania katalogu i poznawania naszych nowości! •



Brzozowe dary

O

brzozie i jej niezwykłych właściwościach leczniczych wiemy już sporo. W poprzednich numerach katalogu opisywane były liście, pączki i kora brzozowa pod względem zawartości substancji czynnych i kierunku ich działania. Poznaliśmy także dawne wierzenia, związane z tym drzewem oraz pozytywne oddziaływanie brzozy lub nawet samych gałązek na naszą psychikę. Ale to jeszcze nie wszystko! Brzoza kryje w sobie wiele darów, którymi może wspomóc nasz organizm. ⇾


Dar 1:

Brzozowe grzyby Na pniach brzozy rozwijają się dwa gatunki pasożytniczych grzybów, które choć nie są stosowane w oficjalnym lecznictwie w Polsce, to w wielu krajach prowadzone są badania nad ich przeciwnowotworowymi i przeciwwirusowymi właściwościami. Obydwa nazywane są potocznie hubami: białą i czarną. Tymczasem jeden z nich nie jest zaliczany do hub. Czyr brzozowy – jest to ciemna narośl, wytworzona przez grzyb, botanicznie nazwany włóknouszkiem ukośnym (Innotus obliquus). Grzyb ten, podobnie jak huba, również jest pasożytem drzewa, z czasem prowadząc do obumarcia tego drzewa. Włóknouszek zawiera w swoim składzie substancje, które obecne są w korze brzozy, a ponadto związki terpenowe i laktonowe o właściwościach przeciw-

wirusowych. Osiąga ciężar od 2- 5 kg. Dla celów leczniczych narośl zbierana jest z żywych drzew.W medycynie ludowej wyciągi stosowane były do leczenia chorób żołądka, wątroby, śledziony, nerek, pęcherza moczowego, złośliwych guzów i obrzęków. Włóknouszek ukośny podlega częściowej ochronie w Polsce. Jest rzadko spotykanym grzybem. Jeśli jednak uda nam się zdobyć gotowy sproszkowany surowiec, sprowadzany z zagranicy, warto wypróbować kosmetyczne właściwości czyra, przyrządzając papkowata maseczkę o właściwościach rozjaśniających blizny i przebarwienia. Porek brzozowy (Piptoporus betulinus) jest nazywany hubą brzozową białą, gdyż, w przeciwieństwie do włóknouszka, tworzy białe narośle.Tradycje stosowania obu grzybów są szczególnie zakorzenione wśród mieszkańców Europy Wschodniej.W praktykach leczniczych stosuje się zarówno „hubę

białą” jak i „czarną”, najczęściej w terapii przeciwnowotworowej, a niekiedy nawet jako środek zapobiegawczy i pobudzający odporność. Dar 2: Ksylitol

Czyli godny następca cukru. Historia odkrycia ksylitolu liczy już 200 lat.Wprowadzenie go do użycia spożywczego związane było z wojennymi deficytami. Obecnie jest coraz częściej polecanym środkiem słodzącym. Jako dodatek do żywności figuruje pod ozna-czeniem E967 Otrzymywany jest z kory brzozowej, ale występuje również w niektórych owocach, grzybach i warzywach. Przez Norwegów słodzik ten nazywany jest „brzozowym cukrem”.Tak naprawdę pod względem budowy chemicznej jest to alkohol cukrowy.W przeciwieństwie do znanych nam cukrów sześciowęglowych, takich jak glukoza i fruktoza

1. Orkiszowo-jaglane placuszki z jabłkami (2 porcje) SKŁADNIKI: 1 ½ szklanki ugotowanej kaszy jaglanej 2 szklanki mąki orkiszowej 1 jajko 1 szklanka mleka roślinnego 1 łyżka ksylitolu 2 jabłka starte na grubym tarle 1 łyżeczka cynamonu

szczypta różowej soli olej kokosowy do smażenia WYKONANIE Suche składniki wymieszać w jednej misce, a wszystkie mokre (oprócz jabłek, które należy dodać do gotowego ciasta) – w drugiej. Następnie przelać mokre do suchych i

bardzo dobrze wymieszać. Jeżeli ciasto jest za płynne, dodać mąkę. Jeżeli za gęste – więcej mleka. Olej rozgrzać na dużej patelni. Ciasto nakładać łyżką (ok. 2 łyżek na jeden placuszek) i smażyć z dwóch stron na średnim ogniu, aż placuszki będą złocisto-brązowe.


i dwunastowęglowych, jak sacharoza czy laktoza, posiada w swej cząsteczce pięć atomów węgla. Odmienna struktura chemiczna pociąga za sobą również i odmienne od „zwykłych” cukrów właściwości. Przede wszystkim ksylitol posiada wiele prozdrowotnych cech. Już w jamie ustnej hamuje metabolizm, wzrost i tworzenie się płytki nazębnej, wywołanej przez bakterie Streptococcus mutant. Pomaga także w walce z początkowym stadium próchnicy, przyczyniając się do remineralizacji tkanki twardej zęba. Związek ten posiada również właściwości bakteriobójcze i bakteriostatyczne. Właściwości te wykorzystywane są w praktyce w postaci dodatku ksylitolu do gum do żucia, lizaków oraz płynów do płukania jamy ustnej. Produkty te regularnie stosowane, przywracają naturalne pH jamy ustnej, zapobiegają próchnicy i chorobom przyzębia. Dodatkowo ksylitol stymuluje wydzielanie śliny, co

ma duże znaczenie dla osób z problemem suchości w jamie ustnej. Dobroczynne działanie ksylitolu nie kończy się na jamie ustnej… Przede wszystkim jest to słodzik zalecany dla osób chorych na cukrzycę. Posiada niski indeks glikemiczny (IG 8), a zatem do jego przetworzenia nie uwalniają się duże ilości insuliny. Jest to korzystne nie tylko u cukrzyków, ale też pozytywnie wpływa na komórki i tkanki każdego człowieka, spowalniając procesy starzenia się narządów wewnętrznych. Badania naukowe wykazały ponadto, iż zastąpienie cukru ksylitolem, może przyczyniać się do obniżenia ryzyka wystąpienia nowotworu jelita grubego. Ksylitol hamuje rozwój szkodliwych bakterii jelitowych oraz pomaga w leczeniu zakażeń drożdżakami Candida. Substancję tą należy wprowadzać do diety powoli, stopniowo zwiększając dawki. Najlepiej rozpocząć od ½ łyżeczki od herbaty, obserwując reakcję organizmu.

Mimo, że nie ma ograniczeń co do ilości spożywanej w ciągu doby, to jednak początkowe duże dawki mogą wywoływać wzdęcia lub efekt przeczyszczający. Jest to wynikiem nie przystosowania się enzymów trawiennych do nowego typu substancji. Z tego powodu ksylitol powinien być ostrożnie stosowany u małych dzieci. U dzieci starszych jest on jednak zalecany w przypadku skłonności do częstych przeziębień, czy alergii, a także w walce z próchnicą.

SKŁADNIKI: 1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej 3 duże śliwki lub 6-8 małych 2 łyżeczki ksylitolu 1 łyżeczka cynamonu ½ łyżeczki kardamonu 4-5 rozgniecionych główek goździków olej kokosowy extra virgin do duszenia owoców

2 łyżki ziaren chia albo 4 łyżki chia dżemu (przygotowanego wcześniej - przepis: zalać 3 łyżki chia ziaren 1 szklanką mleka roślinnego w średnim słoiku, odstawić na 5 minut, dobrze wymieszać i odstawić na kolejne 5 i powtórzyć tę czynność jeszcze 2 razy; można również słoik zakręcić i wstrząsnąć kilka razy.

Pozostawić w lodówce na noc.)

Jeśli słodycz ksylitolu nie była nam do tej pory znana – czas to zmienić! Zapraszam do wypróbowania wegańskich przepisów autorstwa Agnieszki Parachoniak, pamiętając jak wiele korzyści zdrowotnych może przynieść wprowadzenie tego słodzika do naszego menu. Na co dzień nie zapominajmy również o pozostałych darach brzozy, z których możemy korzystać w postaci kremów i balsamów! • Opracowała: Joanna Typek

2. Kasza jaglana ze śliwkami i przyprawami korzennymi (1 porcja)

WYKONANIE Śliwki pokroić w średniej wielkości kawałki. Rozgrzać olej kokosowy na patelni. Owoce dusić z przyprawami aż zmiękną i puszczą sok. Do miseczki nałożyć kaszę, dodać uduszone owoce i chia dżem albo posypać ziarnami chia.



Eko-włos

W

łosy to wizytówka naszego organizmu. Ich stan mówi o tym jak żyjemy, co jemy i w jakiej kondycji jest nasze ciało. Kiedy nie dbamy o siebie, organizm szybko daje o sobie znać. Oznaką, że coś niedobrego dzieje się w naszym organizmie są wypadające włosy. Co zrobić, gdy stają się matowe i słabną? ⇾


Sięgamy do receptur, które praktykowały nasze babcie, czy mamy. Pomimo bardzo dużej ilości produktów do włosów w naszych sklepach, warto przypomnieć i wykorzystać naturalne składniki, które znajdują się w naszych domach. Piwo i inne smakołyki

Jednym z najpopularniejszych sposobów na zdrowe i lśniące włosy jest płukanka z piwa. Piwo dzięki zawartości wit. B, maltozy i sacharozy (substancje energetyczne potrzebne do budowy włosa), wzmacnia i odbudowuje strukturę włosa. Płukanka z piwa zalecana jest osobom, mającym problem z nadmiernym przetłuszczaniem się włosów. Jeśli będziemy ją stosować regularnie, włosy powinny odzyskać swój pierwotny blask oraz połysk. Jak ją wykonać? Najlepiej użyć do tego ciemnego piwa, pamiętajmy o tym, by otworzyć butelkę co najmniej pół godziny przed użyciem, tak, aby zawarty w nim alkohol nieco wyparował (działanie wysuszające dla włosów). Piwo rozcieńczamy przegotowaną wodą i płuczemy włosy. Zalecane jest wykonanie płukanek piwnych nie więcej niż jedną w tygodniu. Ratunek i pomoc włosom łamliwym i kruchym przyniesie produkt, który można znaleźć

w każdej lodówce. A będzie to jajko. Jajko zawiera składniki odżywcze, które kochają nasze włosy.W białku znajdziemy witaminy A, B, E, kwas foliowy, beta-karoten, nienasycone i nasycone kwasy tłuszczowe. Żółtko zaś dostarczy potrzebne włosom żelazo i fosfor. Jajko odżywia włosy i wzmacnia ich strukturę. Jest kilka sposobów jajecznej terapii. Możemy przygotować szampon jajeczny poprzez rozbełtanie 2 żółtek i jednego białka wraz z łyżeczką miodu i sokiem z cytryny. Gdy połączymy żółtko z dwoma łyżkami oleju rycynowego otrzymamy maseczkę, która nada naszym włosom blasku. Taką maseczkę zostawiamy na dwadzieścia minut na włosach, później zmywamy ciepłą wodą. Kolejną maseczkę otrzymamy przez zmieszanie jednej łyżeczki jogurtu naturalnego z jednym żółtkiem. Ponadto dodajemy: jedną łyżkę miodu i pół łyżki oliwy z oliwek, co daje nam maskę, która doskonale nawilży włosy. Olejowanie i zioła Olejowanie jest zabiegiem, który zyskuje coraz większą popularność w Polsce. Polega on na odpowiednim nanoszeniu olejków na włosy w celu ich odżywienia, a co za tym idzie wzmocnienia ich struktury. Zabieg ten polecany jest do wszystkich rodzajów włosów. Matowe włosy odzyskają blask,

suche i zniszczone – elastyczność. Do włosów suchych i zniszczonych polecany jest olejek migdałowy, arganowy, kokosowy oraz olej z nasion kozieradki, zwany musztardowym.W przypadku włosów ze skłonnością do przetłuszczania warto zastosować oliwę z oliwek, olejek sezamowy czy winogronowy. Do walki z łupieżem zaleca się dodatek olejku z drzewa herbacianego. Gdy dodamy kilka kropli olejku eterycznego do oleju bazowego uzyskamy domową aromatoterapię. Pamiętajmy, żeby nie nakładać na włosy dużej ilości oleju, co spowoduje, że będziemy musieli kilkakrotnie umyć nasze włosy. Nie zapominajmy również o ziołach, które bardzo dobrze działają na nasze włosy. Dla blondynek – rumianek, który stosowany był już przez nasze babcie, nadając piękny kolor jasnym włosom. Rumianek dodatkowo powodował, że włosy nie przetłuszczały się i pięknie pachniały. Dla brunetek najlepsza będzie pokrzywa oraz płukanka z zielonych łupin orzecha włoskiego lub kory dębowej. Łupiny gotujemy w wodzie do uzyskania ciemnego koloru (podobnie postępujemy z korą). Przemywanie włosów owym wywarem nada im piękny brązowy kolor. Płukanka przyrządzona z pokrzywy zmniejszy ich wypadnie i przetłuszczanie oraz pomocna będzie w walce z łupieżem. Pamiętajmy,


aby nie używać do płukanki świeżych liści pokrzywy, które mogą barwić nasze włosy na zielono! Gdy do płukanki z pokrzywą dodamy jeszcze skrzyp, spowoduje to wzmocnione działanie. Końcówki naszych włosów nie będą się rozdwajać, a włosy będą grube i lśniące. Z kolei na łupież pomoże płukanka z kory wierzby, nagietka, rumianku i skrzypu. Potrzebujemy po trzy łyżki każdego składnika. Gotujemy je w litrze wody przez 5 minut. Odcedzoną płukankę stosujemy na umyte i osuszone ręcznikiem włosy. Nasiona lnu bogate są w związki śluzowe, białkowe oraz kwasy organiczne - m.in. askorbinowy, enzymy, sole mineralne: magnez, cynk, żelazo. Olej lniany bogaty jest w glicerydy kwasów nienasyconych (m.in. linolenowego i linolowego), trochę mniej glicerydów kwasów nasyconych oraz fitosterole i witaminę E.Te małe ziarenka mają fantastyczny wpływ na nasze włosy. Zapobiegną wypadaniu, wzmocnią skórę głowy przez odpowiednie nawilżenie oraz zlikwidują łupież.

Kobiece sekrety Warto też dowiedzieć się jak dbają o włosy kobiety z różnych regionów świata – może akurat ich naturalne sposoby przypadną nam do gustu.W Kolumbii np. przepisem na gładkie włosy jest maseczka z awokado. Wystarczy zmieszać dwa białka jajek z połówką rozgniecionego owocu i pozostawić na włosach przez kwadrans. Gęste, kręcone włosy są mniej splątane, gdy poleje je się gazowaną wodą mineralną, tak twierdzą mieszkanki Dominikany. Olej kokosowy to jeden z najpopularniejszych olejów w Indiach. Hinduski nacierają nim skórę głowy, wcierają go w pasma przed myciem i w suche końcówki. Ich włosy są grube i błyszczące. Kokosowy olej jest też doskonały do pielęgnacji ciała, a nawet delikatnej skóry twarzy. Rosjanki na włosy nakładają papkę z ciemnego żytniego chleba, wymieszanego z wodą, co nadaje im połysk i zmniejsza przetłuszczanie. Paryżanki, podobnie jak Włoszki, przywiązują bardzo dużą uwagę do nawilżania

włosów.Te pierwsze często przed snem wcierają w skórę głowy masło shea (rano dokładnie myją włosy), drugie zaś wcierają oliwę z oliwek, która również oprócz działania nawilżającego, zapobiega puszeniu się włosów. Rozmaryn to narodowe zioło Grecji i doskonałe panaceum na wszelkie problemy z włosami. Napar z ziół, stosowany jako płukanka, pomaga na problemy z wypadającymi, osłabionymi włosami. Kosmyki spryskane w ciągu dnia wodą rozmarynową nie puszą się, a ciepłe kompresy z naparu pomagają na swędzącą i podrażnioną skórę głowy. Nie zapominajmy jednak o najważniejszym. Ponieważ włosy są odbiciem naszego ogólnego stanu zdrowia, odwdzięczają nam się pięknym wyglądem, jeśli będziemy unikać stresu, dbać o należyty wypoczynek, a także zdrowe odżywianie. Wszystkie kasze, rośliny strączkowe, orzechy i oczywiście warzywa i owoce powinny być w jadłospisie na pierwszym miejscu! • Opracowała: Elżbieta Typek

Maska na włosy z siemienia lnianego: Dwie łyżki siemienia zalane szklanką wody gotujemy na małym ogniu przez ok 5-10 min. Po zagotowaniu odwar

przecedzamy przez sitko (należy to zrobić od razu, bo żel gęstnieje). Czekamy aż wystygnie. Nakładamy na włosy,

lekko wmasowując żel w skórę głowy.Tak zrobiona przez nas maska, wspaniale odżywi i wzmocni nasze włosy.



Wspomnienie lata

U

roki lata mamy już za sobą. Pozostaje nam teraz łapanie ostatnich promieni słońca i cieszenie oczu barwami jesieni. Żółcie i czerwienie to bardzo pozytywne i energetyczne kolory, którymi warto się nasycić, zanim nadejdą krótkie, szare dni. Ale również i taka mniej atrakcyjna pora może mieć swoje uroki.Wówczas to możemy sięgnąć po wspomnienia lata, które nabierają większej mocy! ⇾


Pamiątki po lecie to nie tylko zdjęcia, wspomnienia oraz przedmioty, które przywieźliśmy z podróży. Jeszcze wspanialszymi „pocieszaczami” na zimniejsze dni mogą okazać się własnoręcznie zrobione przetwory albo pachnące zioła. Do takich pamiątek należy również… kwiat lipy! Nawet nazwą nawiązuje już do letniego miesiąca, w którym następuje jej pełny rozkwit. Choć nie do końca, a raczej nie wszędzie drzewa te zakwitają w lipcu.W niektórych regionach następuje to wcześniej, dlatego już w czerwcu, jeśli chcemy stać się posiadaczami aromatycznych kwiatów – musimy bacznie obserwować to drzewo. Należy mieć również na uwadze, iż w Polsce w stanie dzikim występują dwa gatunki lipy: drobnolistna (Tilia cordata) oraz lipa szerokolistna (Tilia platyphyllos syn. grandifolia). Jak sama nazwa wskazuje, te dwa gatunki różnią się wielkością liści. Ponadto liście lipy szerokolistnej są od spodu porośnięte kępkami włosków. Lipa drobnolistna zakwita na przełomie czerwca i lipca, zaś szerokolistna kwitnie już w czerwcu (około 1-2- tygodnie wcześniej). Zbioru dokonuje się w pogodny, słoneczny dzień, w momencie kiedy część kwiatów jest jeszcze w pączkach. Należy zebrać cały kwiatostan wraz z szypułką i przylistkiem. Surowiec suszymy w warunkach naturalnych, w cieniu i przewiewie.W upalne

czerwcowe i lipcowe dni nie powinno być z tym kłopotu.

Lipa w wierzeniach W czasach przedchrześcijańskich lipa była dla Słowian uosobieniem Łady – bogini miłości i piękna. Dlatego też oddawano temu drzewu cześć i składano dary. Zwyczaj ten został w pewien sposób przejęty przez chrześcijaństwo, poprzez zawieszanie na lipie kapliczek i odprawianie nabożeństw. Pojawiające się w lecie kwiaty symbolizowały pełnię życiowych sił. Z tych powodów lipę uznawano za opiekunkę kobiet, a zwłaszcza rodzących i matek. Odpoczynek pod drzewem lipy zapewniał spokój. Pod wiekowymi drzewami często odbywały się wspólne spotkania, narady i tańce. Gałązki, zetknięte za strzechę domu i budynków gospodarczych w wigilię św. Jana, miały chronić mieszkańców od czarów i wszelkich złych mocy (jak pamiętamy z poprzednich numerów katalogu, podobne właściwości miały również gałązki brzozy). Starożytni pisarze:Wergiliusz, Owidiusz i Pliniusz, nazywali ją „złotym drzewem”.W lecznictwie ludowym wierzono w magiczne działanie lipy, stosując jej świeże łyko na głowę osoby chorej na padaczkę, zwaną także chorobą św. Walentego.Takie „lekarstwo” miało działać uspokajająco.

Wierzono, że okadzanie domu w czasie burzy spalanymi gałązkami lipy, oddala pioruny i nawałnice. Tradycja nakazywała sadzenie w pobliżu domu młodej lipy w czasie, kiedy na świat przychodziła córka.W niektórych regionach, praktykowano zwyczaj sadzenia lipy w dzień chrztu i wówczas


przeprosić drzewo!

Lipa w praktyce

drzewo dostawało imię dziewczynki. Bezmyślne i bezcelowe ścięcie lipy lub łamanie gałęzi mogło sprowadzić na tego, kto się dopuścił takiego czynu, a nawet całą rodzinę – nieszczęście w postaci chorób, a nawet śmierci. Aby załagodzić wyrządzoną krzywdę należało…

Obecnie w lecznictwie wykorzystywany jest kwiat lipy. Surowiec ten zawiera flawonoidy, związki śluzowe i olejek eteryczny. Najczęściej wykorzystywany jest do przygotowywania naparów, zalecanych jako łagodny środek napotny w chorobach górnych dróg oddechowych, którym towarzyszy podwyższona temperatura ciała. Śluzy, występujące w kwiatach lipy, działają osłaniająco, zmiękczająco, przeciwkaszlowo i łagodząco, dlatego zaleca się stosować je w podrażnieniach błony śluzowej przewodu pokarmowego i gardła. Składniki olejku oraz flawonoidy, działają uspokajająco, przeciwzapalnie i rozkurczowo. Zioła z kwiatów lipy należy pić jak najcieplejsze. Najlepiej podawać je z dodatkiem syropu z malin lub miodu lipowego, wzmacniając tym samym efekt napotny, który występuje po spożyciu 2-3 filiżanek naparu. Zaparzając kwiat lipy pamiętajmy, by po zalaniu wrzątkiem przykryć kubek spodkiem, a następnie skroploną parę zebrać z powrotem do roztworu, ze względu na znajdujący się tam olejek eteryczny. Na herbatkę z kwiatów lipy nie musimy czekać aż będziemy chorzy – możemy ja wypijać także zapobiegawczo. Napój

taki najlepiej wypijać przed snem – doskonale odpręża, co szczególnie odczują osoby, które wykonują pracę umysłową. Napój, sporządzony poprzez wrzucenie lipy do zagotowanego mleka, wpływa uspokajająco po całym dniu pełnym napięć i nadmiernego pobudzenia, ułatwiając zasypianie. Dlatego też fitoterapeuci nazywają kwiat lipy „panaceum zmęczenia nerwowego”. Drewno lipy ze względu na trwałość, a jednocześnie miękkość, służy do wyrobu mebli, skrzypiec i jest doskonałym materiałem dla rzeźbiarzy, czego przykładem jest chociażby słynny ołtarz Wita Stwosza, który podziwiać możemy w Kościele Mariackim w Krakowie. Z pni lipowych wyrabiano niegdyś ule. Drewno również wykorzystywane było w lecznictwie, służąc do wyrobu węgla zalecanego w zatruciach pokarmowych. Kuchenne

eksperymenty Kwiat lipy to najczęściej wykorzystywany kulinarnie i leczniczo surowiec, pochodzący z tego drzewa. Jednak każdy, kto lubi eksperymentować oraz ceni walory zdrowotne roślin dziko rosnących oraz niecodzienne doznania, może spróbować smaku lipowych liści lub owoców, które zawiązują się po ⇾


przekwitnięciu lipy.Wprawdzie zaleca się spożywać młode liście lipy drobnolistnej, ale jeśli nie przeszkadza nam łykowatość starszych, to również nie ma przeszkód. Liście lipy zawierają w swoim składzie fenolokwasy, flawonoidy i glikozydy działające moczopędnie, przeciwzapalnie i antyseptycznie. Związki te ponadto wzmacniają naczynia krwionośne i obniżają ciśnienie krwi. Najlepiej spożywać je jak sałatkę, z ulubionymi dodatkami i sosami. Można również lekko poddusić liście na maśle, z dodatkiem czosnku i przyrządzić risotto

z dodatkiem suszonych pomidorów i sera pleśniowego, albo wykorzystać je jako nadzienie do naleśników na słono lub pierogów. Każdy kto ciekaw jest jak smakują lipowe owoce, koniecznie powinien wypróbować przepis na „nibyczekoladę lipową” Łukasza Łuczaja, autora „Dzikiej kuchni”.Taka czekolada w XVIII wieku miała być krajowym produktem niemieckim, zastępującym wyroby z kakao. Spóźnialskim, którzy nie zdążyli w tym roku pozbierać kwiatów lipy, pozostaje zaopatrzenie się w ten

surowiec w aptece lub sklepie zielarskim oraz… czekanie do przyszłego lata! Żaden fabry-czny towar nie dorówna herbacie z lipy zebranej i zasuszonej w domowych warunkach. A wszystkim, „uzależnionym” od lipo-wego zapachu i jej kojących właściwości, polecamy płyn micelarny! Pamiętajmy, że kwiat lipy, stosowany zewnętrznie na skórę, działa przeciwzapalnie i odkażająco, a przy tym osłaniająco i nawilżająco, co wszczególności powinny docenić osoby z podrażnioną, suchą skórą, skłonną do wyprysków! • Opracowała: Joanna Typek

Herbatka napotna Kwiatostan lipy 30 g Kwiat bzu czarnego 30 g Koszyczek rumianku 40g Przygotowujemy mieszankę z podanych proporcji suszonych ziół. Przechowujemy ją w słoiku lub puszce. Do zaparzania używamy 1 łyżkę ziół na szklankę wrzątku. Pijemy w razie przeziębienia 2-3 razy dziennie z dodatkiem soku malinowego lub miodu.

Do okładów kosmetycznych

Kwiatostan lipy 50g Koszyczek rumianu szlachetnego 50 g Kwiat stokrotki 50 g Kwiat bławatka 50 g Z mieszanki ziół, przyrządzamy odwar, biorąc 1 łyżkę ziół na szklankę wody. Stosujemy do regenerujących skórę okładów kosmetycznych.

Niby- czekolada lipowa

½ kg niedojrzałych orzeszków lipowych (bez szypułek) 4 dkg suszonych kwiatów lipy Odrobina oleju (najlepiej z winogron) Suszone kwiaty lipy zmielić na proszek.W moździerzu utrzeć na pastę świeże orzeszki lipy. Wymieszać kwiaty i orzeszki, dodając odrobinę oleju, który będzie spoiwem niby-czekolady. Pasta szybko się psuje, ale można ją zamrozić.


Czas na masaż!

P

ierwsze zapiski o masażu zostały odnalezione w księgach starożytnych Chin i Indii. Księgi te zawierały teksty o tym jak żyć w zgodzie ze sobą i co robić, aby zachować zdrowie. Dla starożytnych Chińczyków najważniejszym warunkiem zdrowia była zdrowa dusza, która zamieszkiwała w ciele. Aby zachować równowagę pomiędzy ciałem a duszą, człowiek musiał należycie zadbać o ciało. W jaki sposób to czynił? ⇾



Jednym ze sposobów dbania o ciało, był właśnie masaż. Zabieg ten traktowany był także jako część kompleksowej terapii chorego ciała i ducha. Ale nie tylko Chińczycy i Hindusi byli zwolennikami masaży. Masaż w historii

W Grecji, gdy trwały igrzyska, w zmęczone ciała zawodników wcierano oliwę z oliwek, co oprócz działania nawilżającego oliwy, miało zapewnić rozluźnienie mięśni. Nie był to masaż w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, lecz raczej namaszczanie przez natłuszczanie ciała oliwą. Namaszczanie i nacieranie były pierwszymi w świecie zabiegami, z których rozwinął się wiele lat później masaż, zwany klasycznym. W rzymskich łaźniach masaż był na porządku dziennym. Bogaci Rzymianie mieli specjalnych niewolników, którzy uczyli się sztuki masażu. Zapiski historyczne mówią, że z dobrodziejstw tego zabiegu korzystał nawet Juliusz Cezar, którego trapiła nawracająca co jakiś czas rwa kulszowa. Skuteczność tego zabiegu doceniał wielki uczony Hipokrates, doradzając jego zastosowanie w rozlicznych chorobach. Gdy nastało średniowiecze, masaż odszedł w zapomnienie – oddawano się w tych czasach umartwianiu, a nie troszczono o ciało.Wiedza o tym zabiegu, zachowała się jedynie w świecie Islamu.

Masaż doceniał sam Avicenna, (perski lekarz, filozof i uczony) uważając, że ma on niebagatelne znaczenie w usuwaniu niepotrzebnych produktów przemiany materii.W czasach nowożytnych dobroczynne właściwości masażu zostały odkryte na nowo w epoce renesansu dzięki francuskiemu lekarzowi Ambrożemu Pare. Był to jeden z najważniejszych chirurgów, który dokonał wielu przełomowych odkryć oraz przywrócił masaż, jako jedną z form leczenia. Jego liczne obserwacje potwierdziły, że głaskanie obolałych po operacji miejsc przynosi nie tylko ulgę w cierpieniu, ale również wywołuje zmiany w skórze, a nacieranie wywiera wpływ na mięśnie.Warto również wspomnieć, że w niektórych krajach słowiańskich, a także w Polsce do połowy XIV wieku, istniały nawet łaźnie parowe, w których po kąpielach ludzie poddawani byli klepaniu rózgami, w celu poprawy ukrwienia tkanek. Rozwój chemii i farmacji na przełomie XIX i XX wieku przygłuszył znaczenie naturalnych metod leczniczych. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat obserwowano odwrót medycyny od leczenia uzdrowiskowego, ziołolecznictwa czy właśnie masażu. Obecnie, gdy modne i świadome stało się dążenie człowieka do życia w zgodzie z naturą, bycie „eko”, zabieg ten odzyskał swoje miejsce na podium, jako jedna z naturalnych metod stosowanych w lecznictwie.

Dlaczego masaż? Masaż jest jedną z bardziej popularnych form łagodzenia bólu oraz dobrym sposobem na odprężenie. Domowe zacisze jest sprzyjającym miejscem do samodzielnego wykonania tego zabiegu. Potrzebować będziemy: łazienki, olejków, naszych dłoni i odpowiedniej ilości czasu, aby pobyć z naszym ciałem sam na sam (lub zaprosić do pomocy bliską nam osobę, czy też doświadczonego masażystę). Uzbrojeni w taki zestaw możemy zaczynać! Na pierwszy ogień „idzie głowa”. Masaż zaczynamy od jej czubka, rozcierając skórę wszystkimi palcami zwilżonymi w ciepłym oleju (w tym przypadku najlepiej sprawdzi się olej kokosowy). Rozprowadzamy olej na włosach, następnie wcieramy go w skórę u nasady włosów, wzdłuż skroni. Na koniec chwytamy kosmyki włosów w palce i pociągamy je delikatnie ku górze.Tak nasmarowane włosy najlepiej zawinąć w ręcznik, i zostawić na całą noc. Pamiętając o głowie, nie zapominajmy o naszej twarzy. Tutaj do zabiegu możemy wykorzystać odpowiednie olejki, np. arganowy, czy migdałowy, które poprawią sprężystość naszej skóry i odpowiednio ją nawilżą, lub też tłusty krem, używany przez nas na co dzień. Najprostszą formą masażu jest masowanie przez głaskanie. ⇾


Lekko gładzimy skórę palcem wskazującym lub wszystkimi palcami. Najlepiej robić to przemiennie w sposób płynny. Jeden ruch ręką na prawej stronie twarzy, drugi na lewej. Kostka lodu wyciągnięta z lodówki, posłuży nam nie tylko do ochłodzenia napoju – ją również możemy wykorzystać do masażu twarzy. Skutecznie zredukuje opuchliznę pod oczami, zmniejszy rozszerzone pory i poprawi napięcie skóry. Ma także działanie wygładzające i odmładzające. Kontynuując masaż olejami, namaszczamy stopy, kończyny dolne, pośladki, brzuch, klatką piersiową oraz kończyny górne. Masując w kierunku od stóp ku sercu (podobnie również w przypadku rąk), staramy się lekko uciskać ciało dłońmi, a szczególnie kciukiem. Pobudzamy w ten sposób ruch limfy, a co się z tym wiąże, ułatwiamy organizmowi wydalanie szkodliwych metabolitów. To też masaż

Codzienny prysznic to nasz domowy hydromasaż. Mocnym strumieniem wody z prysznica możemy wymasować całe ciało. Najlepiej w tym celu stosować wodę o zmiennej temperaturze. Rozpoczynamy od wody ciepłej, a cały masaż kończymy wodą zimną. Zabieg poprawi ukrwienie całego naszego organizmu, zadziała relaksująco i antycellulitowo. Napięte mięśnie zostaną rozluźnione.Woda poz-

woli pozbyć się bólu narządu ruchu różnego pochodzenia. Hydromasaż powinien trwać od kilku do kilkunastu minut, przy czym pojedyncze polewania zimną wodą musi trwać kilkanaście sekund. Nie zapominajmy również o peelingu, który wykonany przed prysznicem złuszczy obumarły naskórek i pobudzi krążenie krwi i limfy. Do peelingu możemy wykorzystać składniki z naszej kuchni. Potrzebne nam będą: 3 łyżki oliwy z oliwek, 2 łyżki kawy mielonej lub fusy z kawy wypitej na śniadanie oraz 1 łyżka cukru brązowego lub białego. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy, wcieramy w ciało i spłukujemy wodą. Dodatkowo do tego możemy wsypać łyżeczkę cynamonu, który oprócz działania antybakteryjnego rozgrzeje nasze ciało. W przyjaźni z

jeżykiem i bańką

Małe piłeczki z kolcami zwane jeżykami posłużą nam do wykonania tzw. masażu sensorycznego. Możemy je kupić w sklepie ze sprzętem ortopedycznym lub sportowym. Piłki mają różną średnicę oraz twardość i na całej powierzchni są pokryte małymi wypustkami. Piłeczką możemy wymasować dowolną część ciała. Bardzo skuteczny jest automasaż stref narażonych na cellulit np. pośladków, ud, czy brzucha. Masaż wykonu-

jemy przez ruch okrężny z lekkim dociskaniem piłeczki do ciała. Zabieg ten przeprowadzany jest „na sucho” bez użycia środków poślizgowych. Bańki chińskie to gumowe krążki o różnej wielkości, które możemy kupić w każdej aptece. Masaż bańką chińska ma działanie ujędrniające i antycellulitowe. Masować możemy całe ciało lub miejsca objęte cellulitem, najczęściej pośladki, uda, czy brzuch. Przed zabiegiem, smarujemy się oliwką (najlepiej antycellulitową), która wzmocni rezultaty terapeutyczne. Pamiętajmy by nie zasysać bańki zbyt mocno na skórze i trzymać jej zbyt długo w jednym miejscu. Bańkę przesuwamy poprzez ruchy wzdłuż ciała, przeznaczając około 10 minut na każdą część ciała dotkniętą cellulitem. Masaż bańką wykonujemy kilka razy w tygodniu. Ostrożnie postępujemy w przypadku żylaków. Początkowo mogą pojawić się sińce, jednak w miarę jak nasza skóra „oswaja się”, problem ten powinien ustąpić. Masaż poprawia krążenie, wspomaga oddychanie, i stymuluje optymalne funkcjonowanie systemu odpornościowego. Ma właściwości lecznicze. Pozwala nam się zrelaksować, poprawia nasze samopoczucie. Dlatego też nie zapominajmy na co dzień o „wynalazku”, jakim jest masaż. Masujmy się!! • Opracowała: Elżbieta Typek




Tea time

K

iedy nadchodzą chłodniejsze dni, zaczynamy wyciągać z szafy coraz to cieplejsze ubrania. Ale zewnętrzne okrycie to nie wszystko! Musimy również pamiętać o tym, aby ogrzewać się od środka, to znaczy dbać o spożywanie ciepłych posiłków, zwłaszcza śniadania. W szkole, pracy, czy w domu zabezpieczamy się również kubkami z ciepłymi napojami. A jaki najczęściej wypijamy? ⇾


Dane statystyczne wykazują, że Polska to kraj „herbaciany”. Jak wykazały badania, statystyczny Polak wypija dziennie dwie szklanki herbaty, co daje nam trzecie miejsce w spożyciu tego napoju w Europie oraz dziesiąte na świecie! Ale… herbata niejedno ma imię! Niektórzy z nas uznają tylko czarne, inni zielone lub białe, jeszcze inni owocowe. Do listy tej dołączyć mogą jeszcze herbaty ziołowe, a także PuErh, roiboos czy herbata z hibiskusa.Wszystkie te napary określamy potocznie mianem herbaty. Początki kariery

Według chińskich podań, początki spożywania herbaty wiążą się z pewnym przy-

padkowym zdarzeniem, do którego doszło podczas odpoczynku cesarza Shen Nung. Był to rok 2700 p. n. e., cesarz, oddając się chwili wytchnienia, postanowił napić się ciepłej wody, która w owych czasach była w Chinach powszechnie uznawanym napojem prozdrowotnym.W celu podgrzania wody, cesarz pod krzewem Camellia chinensis (czyli herbaty chińskiej) ustawił palenisko z kociołkiem. Nagle niespodziewany podmuch wiatru, strącił z krzewu liście, które wpadły do gotującej się wody. Otrzymany wywar, jak się okazało posiadał niezwykły smak i aromat, a ponadto korzystnie oddziaływał na samopoczucie cesarza. Od tamtej pory rozpoczęto zbiory liści Camellia sinensis, a czasem w miarę rosnącego zapotrzebowania, zaczęto uprawiać ten krzew na większą skalę. Za panowania cesarzy chińskich, zbiory herbaty były prawdziwym rytuałem. Zazwyczaj pierwszy zbiór rozpoczynał się w kwietniu. Herbaciane listki mogły zbierać jedynie

młode dziewczęta, używające do tego celu złotych nożyczek. Popołudniami liście były poddawane obróbce, to znaczy ręcznemu rolowaniu. Najlepszej jakości herbata trafiała na dwór cesarski, pozostała zaś na sprzedaż. Pierwszym krajem poza Chinami, gdzie pojawiła się herbata, była Japonia. Miało to miejsce w VII wieku n. e. , za sprawą buddyjskich mnichów. Kolejnym regionem była Azja Mniejsza, tam z kolei, w IX wieku, sprowadzili ją kupcy arabscy. Drogocenne liście herbaty bardzo często były używane jako środek płatniczy w wymianie handlowej. Do Europy herbata chińska dotarła w XVI wieku. Sprowadzona została przez portugalskich żeglarzy, a do jej rozpowszechnienia przyczyniła się opinia lekarzy o tym, iż jest to napój przedłużający życie. Herbata długo była towarem luksusowym, na który pozwolić sobie mogli ludzie zamożni. W Polsce pojawiła się w XVII wieku i początkowo podchodzono do tego napoju z dystansem, traktując herbatę jako lekarstwo, działające pobudzająco i orzeźwiająco. Z czasem herbata weszła do powszechnego spożycia. Co było przed herbatą?

Jakie napoje spożywali nasi przodkowie, zanim pojawiła się herbata? Badacze tego


tematu wyjaśniają, iż dawniej tradycyjna kuchnia polska obfitowała w większą ilość pokarmów płynnych: polewek, zup i płynnych kasz, a jako ciepły napój przyrządzano napary z ziół. Do dziś jeszcze w niektórych krajach europejskich, jak na przykład na Ukrainie, czy w Rumunii, w małych miejscowościach i na wsi, herbata jest rzadko spotykanym napojem. Pije się za to zioła: miętę, lipę, rumianek, krwawnik, czy choćby nawet herbatę z ogonków wiśni. W Polsce, w biednych i kryzysowych latach 30 i 40tych XX-tego wieku, popularne były tak zwane „herbatyliściówki”. Były to napary zastępujące chińską czarną herbatę, sporządzane z liści m.in. malin, jeżyn i poziomek. Zbierane najlepiej na początku wiosny, przed kwitnięciem rośliny, miały właściwości oczyszczające i regulujące metabolizm.W celu nadania

lepszego smaku, zbliżonego do tradycyjnej herbaty, liście poddawane były fermentacji. Liściówki przygotowywało się w następujący sposób: świeżo zebrane liście wymienionych gatunków roślin, po oberwaniu ogonków, należało pozostawić przez 24-36 godzin na stosie do obwiędnięcia. Po tym czasie każdy liść z osobna rolowano lub składano w dłoni do postaci przypominającej pączek. Zwinięte liście wkładano do chustki lub worka lnianego i zawieszano nad parującym garnkiem na okres 30 minut. Liście w worku pozostawiano na 12 godzin w ciepłym miejscu sprasowane między deskami pod ciężarem. Proceder ten należało powtórzyć dwukrotnie, w razie potrzeby zwijano liście ponownie. Na koniec suszono je porozkładane na płótnie na słońcu. Do liściówek dodawano także suszone owoce malin, jeżyn i poziomek w celu poprawy

smaku i właściwości leczniczych. Niektórzy fitoterapeuci zachęcali do samodzielnego przygotowywania liściówek i stosowania ich w zastępstwie herbaty, ze względu na korzystniejsze walory zdrowotne rodzimych surowców. Dodatkowym impulsem w latach 30 i 40-tych XX-go wieku, do sporządzania liściówek, były bardzo często spotykane zafałszowania herbat prawdziwych domieszkami innych liści, a nawet herbatą, która była już wcześniej zaparzana. Jesień to już późna pora na zbiory i robienie liściówki. Najlepiej przygotować się na ten moment na wiosnę, chyba, że uda nam się natrafić na listki w miarę świeże, nie pokryte plamami. Co do składu i proporcji, zachęcam do wypróbowania podanego poniżej przepisu przedwojennego, choć oczywiście własne pomysły i eksperymenty – zawsze wskazane! • Opracowała: Joanna Typek

Herbata- liściówka Liście maliny 250g Liście jeżyny 250g Liście czarnej porzeczki 500g Liście tarniny 25g

dodania herbatom wykwintniejszego smaku i zapachu, włożenie do słoika świeżego kwiatu róży herbacianej.

Podane porcje dotyczą surowca świeżego. Liście należy zmieszać razem, ułożyć w kupkę, a następnie postępować według opisu w artykule. Autor powyższego przepisu polecał również, dla

Liściówki przygotowujemy w proporcjach: 1 łyżka suszu na szklankę wody. Liście zagotowujemy i pozostawiamy na 2-3 minuty do naciągnięcia.Te same liście można użyć po raz drugi, gotując jednak dłużej.

Jako dodatek smakowy można zastosować kwiat lipy, liść mięty lub suszone owoce: różę, głóg, maliny, poziomki, skórki jabłek. Liściówki, posłodzone miodem, są bardzo smacznym, aromatycznym napojem i w przeciwieństwie do herbaty nie wykazują działania pobudzającego, dlatego możemy wypijać je nawet przed snem.



Idzie jesień!

J

esień to czas, kiedy przyroda powoli szykuje się do odpoczynku. Pamiętają o tym rolnicy.Wszelkie zwyczaje i obrzędy jesienne, które rozpoczynały się początkiem września i trwały do końca listopada, związane były z zakończeniem prac w gospodarstwie. ⇾


Jesień rozpoczynała się rwaniem dojrzałych owoców w sadach, zbiorem ziemniaków, darciem pierza, czy przędzeniem lnu. Był też czas na zabawę, a przyczyniały się do tego dłuższe wieczory jesienne. Wykopki,

darcie pierza i lnu Wykopki zajmowały ważne miejsce w roku kalendarzowym. 23 września, czyli dzień świętej Tekli, rozpoczynał się okres rozpalania na polach ognisk i pieczenia w nich pierwszych zebranych ziemniaków. „Na świętej Tekli ziemniaki będziemy piekli” – tak głosiło przysłowie. Podczas wykopków obowiązywały pewne zwyczaje. Z domu należało wyjść rankiem, zanim opadła mgła. Kopanie ziemniaków rozpoczynano od południowej strony pola, po uczynieniu przez gospodarza znaku krzyża. Każdy zbierający miał swoje zadania. Jedni wykopywali kartofle, drudzy je wybierali, inni oczyszczali z piasku, a jeszcze inni wysypywali na stosy, by „odwietrzały”. Pierwszy i ostatni kosz zanoszony był do domu gospodarza. Na polach wykopywano doły, do których wsypywano ziemniaki, następnie okładano je grochowinami i piaskiem.W ten sposób były przechowywane przez całą zimę.Ważnym zwyczajem było palenie na kartofliskach ognisk z

zeschłych łętów i pieczenie ziemniaków w rozżarzonym popiele. Skakano przez płomienie, wróżono z ognia i dymu. Załzawione oczy zwiastowały nieszczęście. Gdy ktoś wdepnął nogą w żar, w najbliższym czasie nie czekało go nic dobrego. Przez ogień skakały też pary, trzymając się mocno za ręce. Jeśli dziewczyna i chłopak zrobili to sprawnie, wróżono im pomyślność. Późną jesienią w wiejskich domach odbywało się tzw. darcie pierza, nazywane inaczej skubaczkami.W jednej chacie gromadziło się nieraz kilkanaście kobiet i dziewcząt, i przez kolejne wieczory skubały pierze, które wykorzystywane było do zrobienia pierzyny, czy poduszek. Stanowiły one podstawowy element wiana młodej panny.Wieczory te upływały na rozmowach, opowiadaniu niezwykłych historii. Cała praca w jednym domu trwała zazwyczaj 2-3 tygodnie, a potem rozpoczynała się w następnym domu. Pracowano wyłącznie w dni powszednie, do piątku. Istniał bowiem dawniej zwyczajowy zakaz przędzenia i skubania pierza w sobotę. Sobota była dniem, w którym odbywały się porządki przed najważniejszą w tygodniu niedzielą. Skubanie pierza stanowiło jedną z niewielu form życia towarzyskiego na wsi.Wieczory te należały do bardzo radosnych. Darcie pierza kończyło się tzw. „wyskubkiem”. Była to zabawa,

na którą gospodynie piekły kołacze, wynosiły z piwnicy najlepsze wino. Śpiewano i tańczono nawet do późna w nocy. Prządkami zwano na Śląsku wspólne przędzenie lnu i konopi na kołowrotkach lub wrzecionach. Odbywały się one corocznie późną jesienią i zimą. Obok darcia pierza (skubaczek), prządki należały na wsi do najpopularniejszych prac, wykonywanych wspólnie przez kobiety i dziewczęta z sąsiedztwa.Ta forma pracy miała charakter zarówno towarzyski, jak i gospodarczy (tak było do wybuchu II wojny światowej). Przy kądzieli zabawiano się opowiadaniem historyjek i plotek, a także śpiewaniem różnego rodzaju piosenek i przyśpiewek. Pora na wróżby

Listopad był miesiącem wróżb i czarów.W nocy z 24/25 listopada, tj. w wigilię św. Katarzyny Aleksandryjskiej, odbywały się wróżby młodych mężczyzn. Zaś wieczór 29 listopada przeznaczony był dla niezamężnych dziewczyn. „W noc świętej Katarzyny pod poduszką są dziewczyny” – to porzekadło towarzyszyło wkładaniu pod poduszkę dziewczęcych przedmiotów, części garderoby, czy ptasiego pióra, mających sprowadzić proroczy sen o przyszłej narzeczonej. Pod poduszkę wtykano również karteczki


z pierwszymi literami imion lub całymi żeńskimi imionami – które zaraz po przebudzeniu miały być wylosowane.Wróżbą, która miała wskazywać na to, czy kawaler ożeni się w ciągu roku, było przyniesienie do domu gałązki czereśni (kolor kwiatu czereśni porównywany był z welonem panny młodej). Jeśli przyniesiona gałązka do Bożego Narodzenia wypuściła listki, to chłopak mógł liczyć na to, że w jego życiu pojawi się panna. „Święty Andrzej wróży szczęście i szybkie zamęście” – tak głosiło staropolskie przysłowie. Na wieczór poprzedzający dzień 30 listopada czekała każda panna. Część tego wieczoru stanowiły wróżby, które były traktowane bardzo poważnie. Lano na wodę ołów, który w późniejszym czasie został zastąpiony woskiem. Z uformowanych w ten sposób figur przepowiadano przyszłość. Można ją było odczytywać pod światło, w ten sposób, że cień rzucany przez ulaną figurę wskazywał co przyniesie los. Kolejną wróżbą było rzucanie za siebie buta. Odwrócony do drzwi noskiem zapowiadał szybkie zamążpójście.W celu poznania przyszłości obierano także jabłka, a z obierek odczytywano pierwszą literę imienia przyszłego męża. Wieczorem panny wychodziły na podwórko i ze słomianego dachu wyrywały garść słomek. Jeśli była ich parzysta ilość,

wróżyło to zamążpójście. Zdejmowały lewe buty i ustawiały je kolejno jeden przed drugim w stronę progu. Ta posiadaczka buta, której pierwszy przekroczył próg drzwi, miała wyjść najszybciej za mąż. Dziewczęta zaglądały również do studni, by zobaczyć w niej odbicie przyszłego męża. Do wróżb przydawały się także zwierzęta.Wróżono z pomocą gąsiora, który wpuszczony do izby podbiegał do jednej z dziewcząt (ta miała pierwsza wyjść za mąż ) oraz z nocnego szczekania psów – dziewczyna wybiegała przed dom i nasłuchiwała, z której strony słychać szczekot. Z tej strony mogła spodziewać się przyjścia ukochanego. Czasem dziewczęta, chcąc poznać narzeczonego, biegły samotnie w noc do opuszczonego domu, by o północy w ciemnym otworze znajdującego się pieca zobaczyć postać przyszłego męża. O północy panna mogła również wyjść na skrzyżowanie dróg i zapytać pierwszego napotkanego mężczyznę jak ma na imię. Jego odpowiedź miała świadczyć o tym, jak będzie miał na imię jej przyszły małżonek.Większość wróżb uprawiano zbiorowo i dziewczęta schodziły się w tym celu do jednej chaty. Zebrania miały charakter tajny, kawalerom nie wolno było w nich uczestniczyć. Niektóre zwyczaje uległy dziś zapomnieniu i nie są już praktykowane.W niektórych

regionach Polski znajdujemy tylko ich ślady, które zacierają się coraz bardziej. Jesień jako pora roku kojarzona była również z żywiołem ognia. Wierzono niegdyś, że żywioł ten chroni przed złymi mocami.Także największe święto listopada – Wszystkich Świętych – odbywa się pod znakiem ognia.Tradycja ta nawiązuje do pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach i wiary, że płomienie ogrzeją błąkające się po ziemi dusze. Te stare, często zapomniane zwyczaje kryją w sobie jednak wiele piękna i uroku, są żywym świadectwem kultury naszych przodków, dlatego pamiętajmy o nich, jesień ku temu sprzyja! • Opracowała: Elżbieta Typek


Mój Zdrowy Styl Życia

J

ak żyć zdrowo? Co robić, by unikać chorób i jak postępować, by na co dzień być pełnym sił i witalności? Te pytania zadaje sobie z pewnością każdy z Nas? Zapraszamy zatem do zapoznania się z „receptą na zdrowie” , jaką proponuje nam Agnieszka Parachoniak autorka bloga www.gugaskitchen.wordpress.com ⇾


Drogi Czytelniku, zapewne już zauważyłeś, może wśród znajomych, a może w Twojej rodzinie, że zdrowy styl życia staje się coraz bardziej popularny i coraz więcej osób jest zainteresowanych tą ideą. Nowy trend, moim zdaniem, jest związany ze wzrostem świadomości, co i w jaki sposób wpływa na nasze życie, zarówno to osobiste (dbanie

o ciało i organizm), jak i to społeczne, na zewnątrz nas. Zdrowy styl życia, to moim zdaniem, styl zbalansowany, taki który wprowadza harmonię pomiędzy wszystkimi aspektami naszego życia, fizycznymi, umysłowymi i społecznymi. Kiedyś znalazłam taką oto definicję: “zdrowie to dobre samopo-

czucie psychiczne, socjalne, emocjonalne, duchowe i fizyczne w granicach określonych przez dziedziczność i możliwości jednostki”. Moim zdaniem, podstawą zdrowego stylu życia jest właściwe odżywianie, tzn. jedzenie w jak najbardziej naturalnej formie. Składniki odżywcze zawarte w takim ⇾


pożywieniu mają zdecydowany wpływ na nasze samopoczucie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. A to z kolei ma wpływ na to, jaka jest nasza życiowa aktywność, witalność, długość życia oraz poziom energii, jakim dysponujemy każdego dnia.To, w jaki sposób nasz organizm się zachowuje, jest przede wszystkim uwarunkowane tym, jakie „paliwo” mu dostarczamy. Jednym z najbardziej niesamowitych faktów jest to, że wprowadzając zmiany w sposobie odżywiania, jednocześnie zmieniamy całe swoje życie. Jeżeli nie słyszałeś jeszcze o uroczym małżeństwie

James’a Colquhoun i Laurentine ten Bosch, którzy stworzyli niesamowitą przestrzeń internetową dotyczącą wellness i odżywiania, i jeżeli nie widziałeś filmów ich autorstwa “Food Matters” oraz “Hungry For Change”, to koniecznie zajrzyj na stronę pod adresem: http://www. foodmatters.tv. W moim przypadku wszystko zaczęło się parę lat temu, kiedy obejrzałam wspomniane powyżej filmy. Dzięki nim uświadomiłam sobie, że moje ciało nie czuje się za dobrze, a pojawiające się dolegliwości mają źródło w sposobie odżywiania, jaki

wówczas prowadziłam. Gdy jesteśmy młodzi, nie zwracamy uwagi na to, co znajduje się na naszym talerzu, i jaki to ma na nas wpływ. Gdy organizm jest młody, to świetnie sobie radzi ze wszystkim, co jest do niego dostarczane. Jednak po jakimś czasie zaczyna wysyłać sygnały świadczące o tym, że jest przepełniony lub, że prosi o lepszej jakości paliwo. I tak właśnie było w moim przypadku. Czas, kiedy zrozumiałam, jak szkodliwy może być wpływ złego odżywiania, w moim przypadku, zapoczątkował pasję związaną ze zdrową kuchnią. Już wcześniej


rozumiałam, jak bardzo jest to ważny aspekt mojego życia, gdyż nie potrafiłam żyć bez dobrego jedzenia. Jednak dopiero tamten moment, w którym uświadomiłam sobie, jak szkodzi mi niewłaściwe jedzenie, był przełomowym. Stałam się wtedy w pełni świadoma tego, w jaki sposób jedzenie oddziałuje na mnie całą. Zauważyłam, że wprowadzając zdrowe zamienniki powszechnie wykorzystywanych produktów, moje zdrowie i samopoczucie ulega polepszeniu. Zasady właściwej (zdrowej) “diety” kontynuuję w dalszym ciągu i muszę przyznać, że jestem pod wiel-

kim wrażeniem zmian, jakie we mnie zaszły, a dolegliwości, z którymi wówczas się borykałam, ustąpiły całkowicie. A co najważniejsze, czuję się teraz wspaniale we własnym ciele. Kolejnymi czynnikami, na których opiera się zdrowy styl życia, jest aktywność fizyczna oraz relaks i wypoczynek. Aktywność fizyczna nie musi oznaczać działań wyciskających „siódme poty”. Ja, przez aktywność fizyczną, rozumiem jakąkolwiek formę ruchu, w racjonalnie dozowanych porcjach, najlepiej na świeżym powietrzu. Już 30 minut codziennej, regularnie

wykonywanej aktywności, wpływa korzystnie zarówno na ciało jak i stan umysłu. Ciekawostką jest to, że aktywność fizyczna przyczynia się również do przedłużenia młodości naszego mózgu. Co więcej, ruch zwiększa wydzielanie się endorfin, tzw. hormonów szczęścia, w związku z czym czujemy się bardziej zadowoleni i mamy lepsze samopoczucie. Nigdy nie byłam fanką siłowni i wielkich bloków, mieszczących tysiące stanowisk do pracy nad ciałem, jednak dzięki jednemu z takich właśnie miejsc poznałam jogę, połączoną


z ćwiczeniami tai-chi.Trafiłam na zajęcia prowadzone przez wspaniałą nauczycielkę jogi. Każdych zajęć oczekiwałam z utęsknieniem. Były to magiczne i niezwykłe wydarzenia. Joga i medytacja odegrały ogromną rolę w moim życiu i stały się nieodłączną częścią mnie. Dzięki nim stałam się świadoma swojego ciała,

nauczyłam się sposobów relaksacji oraz technik oddechu, co w moim przypadku rozwinęło umiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Co więcej, miały również ogromny wpływ na zmianę moich nawyków żywieniowych.Teraz wybór najlepszych dla mnie produktów żywieniowych i tworzenie wartościowych

posiłków jest czymś potrzebnym i nieocenionym. Kolejnym aspektem, który moim zdaniem jest również związany ze zdrowym stylem życia, to kontakt z naturą. Urodziłam się w przepięknym miejscu, gdzie od najmłodszych lat prawie każdą wolną chwilę spędzałam w górach. Przebywanie blisko natury,


to jak oderwanie się od rzeczywistości.Wyruszając w góry, wszystko zostawiam w dole, pozbywam się swojego bagażu codzienności, a mój umysł staje się wolny. Odnajduję spokój, wyciszam się. I wtedy właśnie mam poczucie przestronności swojego wnętrza. Dzięki takiemu dystansowi zdaję sobie sprawę z tego, co jest najważniejsze i co w moim życiu liczy się najbardziej. Przestrzeń, którą wtedy stwarzam pozwala mi podejmować najwłaściwsze decyzje. Wcielanie w życie wszystkich opisanych wyżej aspektów stanowiących podstawę zdrowego stylu życia, zmieniło moje życie na lepsze i sprawiło, że jestem tym kim jestem. Ma również wpływ na moje relacje z innymi oraz na to, jak radzę sobie z tym wszystkim, co przynosi życie. Z otwartym umysłem i sercem, wciąż ciekawa tego, czym zostanę obdarowana przez los.

przykładowe

substancji słodzących z niskim indeksem glikemicznym, które nie będą powodować tzw. ”sugar rush” (np. syrop z agawy, cukier z palmy kokosowej), • mąkę jasną zamień na mąkę ciemną z pełnego przemiału, • makaron z mąki białej na ryżowy, kukurydziany albo orkiszowy, • masło czy margarynę zastąp dobrymi olejami, oliwą z oliwek extra virgin, masłem klarowanym, • gotuj jak najczęściej w domu i unikaj gotowych dań, które można kupić w sklepach, • wprowadź do codziennego odżywiania tzw. superfoods, jak: algi (chlorella czy spirulina), ziarna chia, kiełkującą pszenicę, jagody goji i acai, pszczeli pyłek, nasiona konopii itd. Są one źródłem przeciwutleniaczy i niezbędnych składników odżywczych, których potrzebujemy, a nasze organizmy nie są w stanie wyprodukować, • lubisz kawę i nie możesz się bez niej obejść, zblenduj ją z ziarnami kakaowca – jednego z tzw. superfoods, • zacznij pić świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców oraz szejki, do wykonania których można użyć wszelkiego rodzaju owoców, alternatyw mleka oraz wymienionych powyżej “superfoods”.

ściowe i dodatki: • zamiast cukru zacznij używać ksylitolu lub innych

Jeżeli macie jakieś pytania na temat świadomego odżywiania to zapraszam do odwiedzin mojego bloga: www.gugaskitchen.wordpress.com, na którym

Jestem przekonana, że nawet najmniejsze zmiany w codziennym życiu, przyniosą z czasem nieocenione korzyści. Zacznij od dziś, i tak jak ja, zmień swoje życie na lepsze. A na koniec

zamienniki żywno-

znajdziecie odpowiedź jak przygotować zdrowy posiłek. A jeśli macie swoje historie, które zmieniły Wasz sposób życia i chcielibyście się nimi podzielić, to zostawcie komentarz poniżej w przeznaczonej do tego rubryce. • Agnieszka Parachoniak


Dla naszych czytelników podajemy kupon rabatowy, do wykorzystania w sklepie internetowym www.sylveco.pl. Po wpisaniu hasła “silva” w pole kuponu rabatowego można zyskać 10% zniżki na zakupy.Ważność kuponu od 1 października do 31 grudnia 2014 roku.

SYLVECO Producent kosmetyków naturalnych Zakład produkcyjny: ul. Załęska 93, 35-322 Rzeszów tel. (17) 771 38 30, (17) 771 38 34 fax: (17) 771 38 35 e-mail: biuro@sylveco.pl współpraca reklamowa: marketing@sylveco.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.