Dla naszych czytelników podajemy kupon rabatowy, do wykorzystania w sklepie internetowym www.sylveco.pl. Po wpisaniu hasła „silva” w pole kuponu rabatowego można zyskać 10% zniżki na zakupy.Ważność kuponu od 1 lipca do 30 września 2015 roku
SYLVECO Producent kosmetyków naturalnych Zakład produkcyjny: ul. Załęska 93, 35-302 Rzeszów tel. (17) 771 38 30, (17) 771 38 34 fax: (17) 771 38 35 e-mail: biuro@sylveco.pl współpraca reklamowa: marketing@sylveco.pl
SILVA-NATURA-ECOLOGIA katalog pełen naturalnych inspiracji Wydanie letnie Opracowanie: teksty: Klaudia Bogacz, Karolina Bożek, Agnieszka Parachoniak, Elżbieta Typek, Joanna Typek, skład: Daniel Rodriguez Enriquez, rysunki: Katarzyna Typek Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
G
orąco witamy wszystkich Czytelników i wielbicieli zdrowego stylu życia! Wszyscy zapewne cieszą się z najpię kniejszej pory roku, kiedy to przyroda oferuje nam wszystko co najlepsze: świeże owoce, warzywa, zioła, a ponadto słońce i ciepłe powietrze. Korzystajmy z tych obfitości, nie zapominając o wakacyjnym odpoczynku. W numerze tym zachęcamy Państwa do wypróbowania roślinnych przepisów: zielonych koktajli i sałatek, zrobienia konfitur różanych oraz do wypadu nad Bałtyk lub do Amazonii! Nie zapominajmy również o naszej skórze, która latem wymaga specjalnej troski. Z tej to okazji przygotowaliśmy kilka nowych produktów, do których używania serdecznie zapraszamy! Każdy z nich czerpie z darów natury: roślinnych olei oraz ziołowych ekstraktów. Mamy nadzieję, że wiele z nich stanie się nieodłącznymi towarzyszami wakacyjnych podróży!
Czas na łopian!
Większość otaczających nas roślin posiada właściwości lecznicze. Jedynie brak wiedzy stoi nam na przeszkodzie do ich właściwego zastosowania. Niektóre z powszechnie występujących gatunków, stosowane były w dawnej medycynie i kosmetyce, odeszły w niepamięć wyparte przez chemiczne substancje. Może czas do nich powrócić?!
W niektórych regionach Polski nazywany jest rzepem lub dziadem, a to ze względu na charakterystyczne kuliste kwiaty, które mają zdolność przyczepiania się do odzieży, włosów lub sierści psiej.Właściwości te zostały nawet podpatrzone przez Georgesa’a de Mestrala, który w 1941 roku skonstruował tkaninę velcro, znaną w Polsce pod nazwą „rzep”. Nie są to jednak jedyne przykłady wykorzystania Arctium lappa, czyli łopianu! Łopian w wierze-
niach i lecznictwie Łopian, bardzo dobrze znany był naszym przodkom, służąc nawet w czasie głodu jako roślina pokarmowa. Powszechnie niegdyś wierzono w jego właściwości magiczne, a także stosowano w leczni ctwie.Według słowiańskich przekazów, roślina ta miała zdolność odpędzania złych duchów i wszelkich nieszczęść, jeśli znajdowała się w pobliżu domu. Szczególnie rolę taką miał spełniać łopian w noc świętojańską, zatknięty wraz z bylicą w strzechy i ściany. W niektórych regionach wpinano sobie nawet kwiat łopianu we włosy, w celu ochrony przed zmorami. Ale nie tylko z magicznych właściwości słynął łopuch – bo tak go kiedyś nazywano. Słowianie bardzo dobrze znali działanie lecznicze poszczególnych części tej rośliny. Łopianowe liście
wykorzystywano w bólach głowy, przykładając je na czoło i skronie.Takie okłady stosowano także w przypadku oparzeń lub zranień skóry. Liście przynosiły również ulgę rodzącej kobiecie. Przykładane na brzuch, ułatwiały poród, a po porodzie, odchodzenie łożyska. Odwar z korzenia łopianu powszechnie używany był jako płukanka na porost włosów i do zmywania skóry dotkniętej liszajem. Korzeń łopianu po zagotowaniu stosowany był również wewnętrznie w celu oczyszczenia krwi, przy różnych wyrzutach skórnych, podagrze a nawet syfilisie. Z nasion łopianowych przygotowywano nalewkę stosowaną w łuszczycy. Łopian dziś
Poszukując łopianu, najlepiej rozglądać się w okolicach siedzib ludzkich, płotów, budynków gospodarczych i na zapuszczonych śmietniskach. W pierwszym roku roślina ta wytwarza rozetę liści, w drugim roku zaś wyrasta wysoka do 2 metrów gruba, rozgałęziona łodyga. Obecnie w lecznictwie wykorzystywany jest głównie korzeń łopianu i sok z niego otrzymywany. Korzenie zbiera się jesienią lub wczesną wiosną z roślin jednorocznych, nie kwitnących. Po zebraniu zaleca się wysuszenie w temperaturze około 50 ̊ C. Korzeń zawiera związki poliacetylenowe, olejek, sterole, inulinę, związki śluzowe i sole mineralne. Jak
wykazały badania, napary i wyciągi z korzenia, stosowane wewnętrznie, hamują rozwój bakterii oraz grzybów chorobotwórczych, za co odpowiadają poliacetyleny. Herbatki ugotowane z korzenia łopianu działają ponadto przeciwzapalnie. Korzystny jest również wpływ na układ pokarmowy: pobudzają wydzielanie kwasu solnego, żółci oraz enzymów trzustkowych. Odwar z korzenia stosuje się w lekkich nieżytach przewodu pokarmowego oraz w chorobach skórnych, takich jak trądzik, łuszczyca. Zewnętrznie wyciąg z łopianu zalecany jest w postaci okładów, przemywań, kąpieli, kompresów w łojotoku suchym, w wypadaniu włosów oraz w celach kosmetycznych. Ze świeżego korzenia przygotowuje się sok. Sok można stosować do przemywania owrzodzeń skórnych, zwłaszcza tych występujących na podudziach. Przyjmowany wewnętrznie działa ogólnie wzmacniająco, wzmaga odporność i aktywuje procesy odnowy tkanek.W celu zwiększenia trwałośći soku, zaleca się dodatek alkoholu. Łopian znany jest również i dziś jako dzika roślina jadalna.W krajach azjatyckich: Japonii, Chinach i na Jawie, uprawiany jest jako warzywo. Młode ogonki liściowe i łodygi, przygotowywane są poprzez gotowanie lub smażenie. W kuchni staropolskiej te części roślin wykorzystywane były do kiszenia, w taki sposób, jak czyni się to z ogórkami. Koneser dzikich
roślin jadalnych, Łukasz Łuczaj w swojej książce „Dzika kuchnia”, podaje następujący sposób przygotowania takiej „kiszonki”: 1 litr młodych ogonków liściowych lub łodyg łopianu, 2 liście dębu, wiśni lub czarnej porzeczki,ząbek czosnku,
kawałek chrzanu wielkości małego palca, łyżka soli. Ogonki liściowe i łodygi muszą być bardzo młode, co sprawdzamy, przygryzając je na surowo. Jeśli nie są łykowate, obieramy je ze skórki i kroimy na kawałki długości 4-8 cm. Umieszczamy w wyparzonym
litrowym słoju wraz z czosnkiem, liśćmi dębu (wiśni lub czarnej porzeczki), zasypujemy solą. Całość zalewamy wrzątkiem i zakręcamy. Pozostawiamy w ciemnym, chłodnym miejscu do ukiszenia
korzenia łopianowego 2 części, szyszek chmielu 1 część, korzeń mydlnicy drobno pokrajany 4 części, ziele hyzopu 3 części,
około litra i gotujemy przez około 10 minut na wolnym ogniu. Pierwszy płyn wcieramy w skórę głowy, pozostawiając na 5 minut, po czym spłukujemy wywarem otrzymanym z drugiego gotowania, rozcieńczonym wodą. Po tych czynnościach wycieramy włosy*.
Opracowała: Joanna Typek
Płukanka Z iołowa Do przygotowania mieszanki, stosowanej po ugotowaniu do płukania włosów, wykorzystujemy suszone zioła, które najlepiej zakupić w aptece lub sklepie zielarskim. Stosowana regularnie płukanka wzmo cni włosy, będzie hamować ich wypadanie, a ponadto wspomoże w walce z łupieżem. Mieszankę ziołową przygotowujemy z następujących składników:
Garść mieszanki ziołowej zalewamy 1,5 szklanki wrzącej wody, którą odgotowujemy tak by otrzymać szklankę wywaru. Wywar ten przecedzamy. Pozostałe zioła ponownie zalewamy wrzącą wodą w ilości
*Przepis pochodzi z przedwojennego poradnika „Nasze zioła i leczenie się niemi”, autorstwa magistra farmacji Jana Biegańskiego.
Oleje
nie tylko
w kuchni! Każdy z nas robiąc zakupy żywności czy kosmetyków stara się, by były one jak najzdrowsze, jak najbardziej naturalne. Czy podobnie postępujemy kiedy myślimy o naszych dzieciach? Czy dbamy o to, by już od pierwszych dni życia zapewnić im „naturalną opiekę”?
Skóra malucha jest cieńsza i bardziej delikatna niż skóra osoby dorosłej. Brak dojrzałych gruczołów potowych i łojowych, które odpowiedzialne są za wytwarzanie ochronnego płaszcza lipidowego powoduje, że jest ona bardziej narażona na wpływ szkodliwych czynników zewnętrznych, dlatego też potrzebuje specjalnej pielęgnacji oraz ochrony. Warto więc sięgnąć po kosmetyki w stu procentach naturalne i bezpieczne dla skóry dziecka.Takie które nie będą zawierać w swoim składzie niepotrzebnych dodatków, takich jak barwniki,
czy substancje zapachowe, które mogą podrażnić wrażliwą skórę dziecka. Korzystajmy więc z tego, co daje nam natura. Dlatego też najlepsze dla skóry malucha są kosmetyki pochodzenia organicznego, zawierające wyciągi z roślin (np. aloes, rumianek, nagietek, lawenda), z substancją myjącą ze składnikiem wytworzonym na bazie oleju kokosowego lub otrzymywanym z cukru. Na najwyższym podium naturalnych środków do pielęgnacji niemowląt, niewątpliwie stoją oleje roślinne. 1. Oliwa z oliwek
Drzewa oliwne były uprawiane od czasów starożytnych. Pomimo, że nie znano jeszcze wtedy składu chemicznego oliwy z oliwek, ceniono ją bardzo ze względu na jej lecznicze właściwości i tak pozostało do dziś. Oliwę wytwarza się z owoców zbieranych ręcznie od wczesnej jesieni do późnej zimy. Istnieje wiele rodzajów oliwy z oliwek, jednak za najlepszą i najbardziej wartościową uchodzi oliwa extra virgin. Otrzymywana jest z pierwszego tłoczenia na zimno, bez zastosowania środków chemicznych i rafinacji, poprzez co zachowuje swoje lecznicze właściwości. Jest ona niezastąpiona w codziennym natłuszczaniu i nawilżaniu skóry maleństwa po kąpieli. Zawiera w sobie najwięcej witamin i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych m.in.
kwas oleinowy, czy linolowy, dlatego też cieszy się bardzo dużym uznaniem w kosmetyce, jak i w kuchni. Lekka konsystencja powoduje, że oliwa może być stosowana jako naturalny olejek do ciała. Zawarta w oliwie witamina F chroni skórę przed utratą wilgoci i przywraca naturalną barierę lipidową naskórka. Wykazuje działanie kojące, łagodzące, leczy również stany zapalne skóry, dlatego polecana jest bardzo często maluchom, którym dokucza AZS. Oliwa z oliwek chroni skórę przed słońcem, dzięki naturalnym właściwościom zawartej w niej witaminie E. Lecytyna, która wchodzi w skład oliwy z oliwek, działa regenerująco na uszkodzony naskórek.
2. Olej migdałowy Olej migdałowy to kolejny olej pochodzenia roślinnego. Otrzymywany dzięki wyciskaniu na zimno nasion drzewa migdałowego, czyli znanych nam wszystkim migdałów. Pozytywne działanie na skórę ma olej, uzyskany z migdałów z odmiany słodkiej, ten z gorzkiej zawiera w składzie szkodliwy cyjanowodór.W swoim składzie zawiera szereg naturalnych substancji odżywczych, takich jak sole mineralne, czy witaminy.Witamina A i E pozytywnie wpływają na sprężystość i elastyczność skóry, witaminy z grupy B zapobiegają odwodnieniu komórek, zaś witamina D chroni skórę od negatywnych
czynników zewnętrznych. Rozsmarowany na skórze nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy, dlatego też nadaje się do pielęgnacji każdego typu skóry. Duże ilości kwasu linolowego i oleinowego zawarte w oleju wpływają zmiękczająco na naskórek i wzmacniają lipidową barierę ochronną skóry. Olejek migdałowy powinien znaleźć się w każdej łazience, a zwłaszcza przyszłej mamy. Wmasowywany w cały brzuch, piersi uda i biodra zapobiegnie powstawaniu rozstępów. Kilka kropel olejku dodanych do kąpieli malucha, zapewni prawidłowe natłuszczenie jego skóry. Sprawdzi się również jako 100 % emolient, czyli substancja zabezpieczająca komórki przed nadmierną utratą wody. Składniki zawarte w oleju będą łagodzić stany zapalne skóry, spowodowane detergentami, czy poparzeniami UV. Słów kilka
o innych olejach.. Jeden z najzdrowszych olejów na świecie to olej kokosowy. To kolejny naturalny olej, który przeznaczony jest do pielęgnacji delikatnej skóry niemowlaka. Otrzymywany jest poprzez tłoczenie i rozgrzanie twardej kopry z orzechów palmy kokosowej. Palmy te porastają niektóre obszary Azji i Ameryki Południowej, zaś kopra to nic innego jak wysuszone jądro nasienia Cocos Nucifera. Olej kokosowy to jeden z najbardziej
uniwersalnych tłuszczy, dlatego każda mama może z niego korzystać na wiele sposobów. Przede wszystkim nie zawiera żadnych substancji, które mogą wywoływać podrażnienia. Działa antybakteryjnie i kojąco, dzięki czemu bardzo dobrze sprawdzi się jako remedium przy pieluszkowym zapaleniu skóry.Wspaniale nawilża i regeneruje naskórek. Olej kokosowy można również stosować na wszystkie rodzaje plam skórnych. W chłania się szybko, nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Ma działanie przeciwzapalne, dzięki czemu może być pomocny skórze dotkniętej łuszczycą, czy wszelakimi egzemami. Przyśpiesza również gojenie się oparzeń słonecznych, czy ugryzień przez owady. Smaczliwka, znana nam bardziej jako awokado, jest owocem z którego uzyskuje się złoty lub lekko zielonkawy olej. Dzięki dużej zawartości kwasów olejowego, linolowego, palmitynowego i stearynowego, ma zdolność do wnikania w głębsze warstwy skóry, przez co powoduje jej natychmiastowa regenerację. Zawartość witamin A, E czy PP i substancji mineralnych sprawia, że olej z awokado głęboko odbudowuje i nawilża skórę. Jego przeciwalergiczne, przeciwgrzybicze i łagodzące właściwości doceni każda mama, gdy boryka się z problemami skórnymi swojego dziecka. W leczeniu ciemieniuchy świetnie sprawdzi się olej sezamowy. Objawy świądu
u małego alergika załagodzi olej z wiesiołka, który wspiera prawidłowe funkcje skóry. Z kolei olej lniany, tłoczony metodą „na zimno” – czyli wyciskany mechanicznie bez podgrzewania, zachowuje wszystkie najbardziej wartościowe cechy i właściwości biologiczne. W swoim składzie zawiera m.in. kwas alfa linolenowy, kwas olejowy oraz witaminy E i F, które wpływają korzystnie na regenerację i utrzymanie naturalnej bariery skóry. Olej lniany, dodawany do kąpieli, zabezpiecza wrażliwą skórę dziecka przed szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego i, co najważniejsze, nie wywołuje podrażnień! Ze względu na odżywcze właściwości, olej lniany leczy niedobór NNKT (nienasycone kwasy tłuszczowe), którego brak jest związany z występowaniem różnego rodzaju chorób skóry m.in. łuszczycy. Zdrowe i naturalne kosmetyki nie kosztują tak wiele jak nam się wydaje, warto więc poświęcić kilka chwil na wybór odpowiedniego preparatu do pielęgnacji. To, w jaki sposób zadbamy o skórę dziecka na samym początku, może mieć duże znaczenie gdy maluch dorośnie. Odpowiednio dobrany środek do pielęgnacji spowoduje, że mały człowiek będzie czuł się bezpiecznie w swojej skórze !
Opracowała: Elżbieta Typek
Z ielono mi!
Wszyscy uwielbiamy ten czas, gdy wszystko wokół się zieleni, gdy przyroda bujnie rozkwita. Przez kontakt z naturą czujemy się lepiej i wyglądamy zdrowiej. Chwile spędzone wśród zieleni i ciszy są balsamem dla duszy i relaksem dla ciała.
Czy będąc na łonie natury zwracacie uwagę na zieleń roślin? Czy zastanawialiście się co sprawia, że tak piękny kolor istnieje w przyrodzie? Wszystko dzieje się za sprawą zielonego barwnika – chlorofilu.Tworzą go małe, zielone pigmenty, występujące w roślinach, glonach i w niektórych bakteriach. Jest to substancja konieczna do pochłaniania energii ze światła słone cznego i przekształcania jej w energię chemiczną. Chlorofil uważany jest za roślinny ekwiwalent ludzkiej krwi. Jego budowa cząsteczkowa jest prawie identyczna z ludzką hemoglobiną, za wyjątkiem atomu centralnego, którym w hemoglobinie jest żelazo, a w chlorofilu - magnez. O ważnej roli słońca w procesach życiowych opowiada dokumentalny film pt. “Słoneczna karma” w reżyserii Peter’a Sorcher’a, który przedstawia między innymi starożytną praktykę bezpośredniego patrzenia na słońce dla szeregu korzyści fizycznych i duchowych. Energia słoneczna jest także pierwszym bodźcem, zapoczątkowującym przemiany życiowe roślin, dzięki którym możliwe jest również nasze życie na ziemi. Płynna energia słoneczna
W biologicznym łańcuchu życiowym równie ważną rolę odgrywa chlorofil, nazywany
potocznie “płynną energią słoneczną”. Jest to cząsteczka ważna nie tylko w fizjologii roślin, ale również bardzo potrzebna w ludzkim organizmie. Spożywanie tego składnika, to dla naszych komórek niesamowite doładowanie. Dzięki niemu nasze narządy zostają oczyszczone z wszelkiego rodzaju chorobotwórczych bakterii, grzybów i toksyn. Takie uzdrawiające działanie chlorofilu jest właśnie wynikiem podobieństwa cząsteczek chlorofilu do cząsteczek hemu, stanowiącego jeden ze składników ludzkiej krwi. Zatem chlorofil może wykonywać zadania naszej hemoglobiny, wspierać odbudowę i uzupełnianie czerwonych krwinek, oczyszczać oraz zwiększać energię, a tym samym polepszać nasze samopoczucie. Głównymi źródłami chlorofilu są zielone warzywa i ich zielone części, np. sałata, jarmuż, zielona pietruszka, nać selera. Z uwagi na zasadowe działanie, „zielenina” jest niezwykle ważnym pożywieniem, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy na naszych stołach króluje żywność przetworzona, zakwaszająca nasze organizmy. Zielone warzywa, dzięki chlorofilowi, zawierają duże ilości tlenu oraz mnóstwo składników odżywczych. Rośliny o zielonym kolorze powinny jak najczęściej gościć na naszych stołach, szczególnie w sezonie. Pamiętajcie, że nie tylko ciepłe okresy roku są czasem zbiorów, dlatego warto zapoznać się z kalendarzem
sezonowości poszczególnych “zielenin”. Sezon, to okres kiedy zielone warzywa posiadają najwięcej składników odżywczych, a poza tym są wtedy najtańsze. „Zieleninę” najlepiej spożywać na surowo, w postaci szejków lub sałatek warzywnych. Surowa postać zielonych warzyw powinna stanowić 51% spożywanej porcji jedzeniowej. Superfoods Myślę, że wielu z Was słyszało o spirulinie lub chlorelli. Obie posiadają bardzo dobre właściwości oczyszczające organizmy z toksyn, jednak chlorella posiada dodatkowo zdolność do oczyszczania organizmu z metali ciężkich. Chlorella to malutki glon, który istnieje na świecie już od ponad 2,5 miliardów lat. Jest jedynym organizmem, zawierającym największą ilość chlorofilu – żadna zielona roślina nie posiada tak dużej ilości tego zielonego barwnika. Zawiera prawie wszystkie potrzebne człowiekowi składniki odżywcze: nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe, niezbędne aminokwasy, witaminy, minerały i pierwiastki śladowe. Zarówno spirulina, jak i chlorella są suplementami diety, dostępnymi cały rok, czy to w formie tabletek, czy w wersji sproszkowanej.Chlorella jest produkowana w zbiornikach wodnych. Przy jej produkcji do celów spożywczych zabronione
jest używanie jakichkolwiek środków chemicznych oraz nawozów. Jednak trzeba pamiętać, że właściwość chlorelli do wiązania toksyn może przebiegać również w środowisku w jakim rośnie, co przyczynia się do zmniejszenia jej zdolności odtruwających. Dlatego przy zakupie chlorelli pamiętajcie o zwracaniu uwagi na międzynarodowe znaki jakości, gwarantujące najwyższą czystość. Informację o przebiegu procesu hodowania chlorelli można znaleźć w Internecie. Z uwagi na zdolność chlorelli do pochłaniania substancji toksycznych oraz bakterii chorobotwórczych, warto przynajmniej raz do roku zastosować kurację odtruwającą, przez okres minimum 3 miesięcy. Osoby, które wykonują taką
kurację po raz pierwszy, powinny zacząć od mniejszych dawek, powoli je zwiększając, aż dojdą do 5 gramów chlorelli zażywanej raz dziennie (albo w dwóch dawkach – dwa razy dziennie, rano i wieczorem). Chlorellę należy przyjmować 30 minut przed posiłkami, dzięki czemu znajdzie się ona w tej części jelita cienkiego, gdzie następuje wydzielenie żółci. Zawarte w żółci toksyczne metale i inne odpady zwiążą się z chlorellą i zostaną usunięte z organizmu. Pochodzące z różnych źródeł informacje podają, że chlorella nie może być zażywana jednocześnie z witaminą C. Prawdopodobnie chodzi o to, że witamina C będąca antyoksydantem może zadziałać odwrotnie do chlorelli, tzn. może z powrotem
rozprowadzić po organizmie, to co zostało związane. Jeżeli witamina C jest przyjmowana, to należy pamiętać o minimalnym 3 godzinnym odstępie pomiędzy zażywaniem obu. Z ielona moc
Wiosna i lato to doskonały czas, aby wykorzystać zielone dary natury do polepszenia swojego zdrowia i samopoczucia w najbardziej naturalny sposób. Dlatego warto wzbogacić swoje odżywianie o zielone smoothies, soki i sałatki. Opracowała: Agnieszka Parachoniak (autorka prowadzi blog: gugaskitchen.wordpress.com)
Lecznicze, regenerujące, oczyszczające właściwości chlorofilu: • podwyższa ilość czerwonych krwinek • zapobiega nowotworom • jest źródłem żelaza wspomaga leczenie anemii • podwyższa zasadowość organizmu
• wspomaga usuwanie toksyn • sprzyja gojeniu się ran oraz niszczy bakterie znajdujące się w ranach • łagodzi stany zapalne • wspomaga układ naczyniowy • wspiera organizm
przy chemioterapii • poprawia kondycję psychiczną i fizyczną • odmładza komórki • buduje odporność • oczyszcza organizm • reguluje pracę jelit
ZIELONY SOK • 1 zielone jabłko • 4 łodygi selera naciowego • kawałek imbiru (ze skórą) • wiązka zielonej pietruszki • garść szpinaku lub jarmużu Wszystkie składniki dokładnie umyć, a następnie wycisnąć z nich sok za pomocą wyciskarki. Można również podawać z lodem.
DETOX
SMOOTHIE • 1 szklanka wody • 2 szklanki liści mniszka lekarskiego • 1 szklanka kawałków ananasa •1/2 szklanki zielonej pietruszki •1/2 łyżeczki sproszkowanej spiruliny • sok z1/2 limonki lub 1/2 cytryny • opcjonalnie 1/2 zielonego ogórka Składniki dokładnie umyć, a następnie dobrze zblendować. Podawać z kostkami lodu, najlepiej na świeżym powietrzu.
ZIELONA
SAŁATKA • 3 rodzaje sałaty (np. rukola, szpinak, romanesco, rukiew wodna) • zielona pietruszka • kiełki rzodkiewki • papryka w Twoim ulubionym kolorze • uprażone pestki słonecznika, dynii lub sezam • oliwa z oliwek extra virgin • sól morska Sałaty, pietruszkę i paprykę dobrze umyć. Liście sałaty porwać na drobne części, paprykę pokroić na kawałki. Wszystkie składniki włożyć do miski, polać oliwą, posypać pestkami i dobrze wymieszać.
A może
nad morze?
Okres wakacji to czas kiedy powinniśmy stworzyć warunki do odpoczynku i regeneracji, to czas na odnowę fizyczną i psychiczną. Każdy z nas ma jakieś sposoby na oderwanie się od codziennych obowiązków. A może jednym z nich będzie wypad nad morze?!
Talasoterapia – ta tajemniczo brzmiąca nazwa, to inaczej terapia morzem. Słowo „thalassa” pochodzi z języka greckiego i oznacza „morze”, zaś „therapea” to „dbać, pielęgnować”.Tak więc talasoterapia to inaczej terapia morzem i surowcami morskimi. Obejmuje ona zatem zarówno kuracje morskim piaskiem, algami, solą morską czy mułem, jak i lecznicze pobyty nad morzem. Już wielcy uczeni, znali zdrowotne właściwości wody morskiej. Arystoteles, jeden z najsławniejszych filozofów starożytnej Grecji, w swoich „Zagadnieniach przyrodniczych” stwierdził, że woda pozytywnie wpływa na organizm człowieka. Hipokrates, zwany ojcem medycyny, odkrył zbawienne działanie morza, zalecając chorym na reumatyzm pacjentom kąpiele w ciepłym Morzu Egejskim. Z dobrodziejstwa talasoterapii korzystali również królowie m.in. Król Henryk II Walezjusz, za namową swojego medyka Ambrois’a Pare, stosował kurację morską dla uśmierzenia świądów, które go trapiły. Pod koniec XVIII w. we Francji powstały pierwsze ośrodki leczenia wodą morską. Wtedy też wzrosła moda na wakacje nad morzem, dzięki diagnozom londyńskiego lekarza dr. Richarda Russella, który zauważył, że mieszkańcy miejscowości nadmorskich cieszą się znacznie lepszym zdrowiem niż ci, którzy osiedlili się w miastach. Opracowana przez niego
metoda stosowana jest do dziś, w wielu nadmorskich miejscowościach. W naszym kraju coraz większą popularnością cieszą się kuracje zdrowotne wykorzystujące nasze zimne morze, jakim jest Bałtyk. Dwa żywioły
Woda morska zawiera w swoim składzie prawie całą tablicę Mendelejewa. Skład pierwiastków śladowych zawartych w wodzie morskiej jest podobny do składu ludzkiego osocza. Pierwiastki takie jak np. sód, magnez, wapń, fosfor, jod, żelazo, czy siarka, to składniki potrzebne do prawidłowej pracy naszego organizmu. Są one wchłaniane przez skórę i częściowo dostają się do krwiobiegu. Stymulują metabolizm komórkowy poprawiając ukrwienie skóry, a przy tym przyspieszają proces uwalniania substancji toksycznych z tkanki łącznej. Woda morska charakteryzuje się wspaniałymi właściwościami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi. Dzięki temu kąpiel w niej jest doskonała dla osób, które skarżą się na bóle stawów i inne schorzenia reumatyczne, a także dla tych, których trapią choroby skóry. Morskie zabiegi łagodzą objawy i pozytywnie wpływają na przebieg wielu chorób m.in.: niedoczynność tarczycy, osteoporozę, nerwice czy bezsenność. Ponadto wzmocnią odporność organizmu oraz pomogą walczyć z nadwagą. Minuta ćwiczeń
w morzu równa się pięciu minutom ćwiczeń na lądzie! Terapia wodą morską może przyjąć różne formy, w zależności od stopnia choroby. Pacjentom przepisywane są na przykład regularne, określone czasowo, kąpiele w morzu, natryski i bicze wodne. Pobyt nad morzem to także forma psychoterapii. Szum wody, czy wiatru będzie działać uspokajająco, dlatego poleca się go szczególnie osobom przemęczonym i zapracowanym. Powietrze morskie wzbogacone w cząsteczki chlorków jodu i bromu tworzy tzw. aerozol morski, który wdychany przez nasze płuca poprawia ich pracę oraz zmniejsza rea ktywność na alergeny. Jod wdychany w powietrzu ma bardzo ważny wpływ na gruczoł, jakim jest tarczyca. Pierwiastek ten potrzebny jest do wytworzenia hormonów, niezbędnych dla naszego organizmu. Hormony tarczycy stymulują rozwój i wzrost organizmu, wzmagają procesy przemiany materii oraz mają bardzo duże znaczenie dla rozwoju ośrodkowego układu nerwowego. Dlatego kuracje nad morzem bardzo dobrze służą osobom cierpiącym na niedoczynność tarczycy. Morskie powietrze zawiera sześćdziesiąt razy więcej dobroczynnych jonów ujemnych niż powietrze, które wdychamy w mieście, ponadto jest świeże, czyste i wolne od zanieczyszczeń. Należy pamiętać, że talasoterapii nie stosuje się u osób mających problemy
z nerkami, czy cierpiących na nadczynność tarczycy. Morskie dary
Algi czyli morskie wodorosty znajdziemy w każdym morzu, to one nadają mu charakterystyczny zapach, a czasami nawet zabarwienie. Zawierają w swoim składzie białka, lipidy, witaminy, a także wszystkie dobroczynne mikroelementy, które ma w sobie woda morska. Kuracje algami to wymarzony zabieg dla skóry z łuszczycą, trądzikiem, a także na zmorę wielu pań, jakim jest cellulit. Działają odtruwająco, oczyszczająco i zmiękczają wysuszony naskórek. Zawierają wszystkie witaminy z grupy B oraz witaminę A, C i E. Dodawane do posiłków wzmocnią nasz układ odpornościowy. Są doskonałym źródłem pełnowartościowego białka oraz łatwo przyswajalnego żelaza, dlatego zalecane są pacjentom borykającym się z anemią. Piasek i błoto. Bose spacery po piasku to wspaniała akupresura dla stóp. Drobinki
piasku mają delikatne działanie ścierające na zrogowaciały naskórek, przez co nasze stopy ulegają naturalnemu peelingowi. Zabiegi błotne pobudzają krążenie krwi i przyspieszają przemianę materii, efektem tego jest zmniejszona ilość tkanki tłuszczowej i mniej widoczny celullit. Błotne maski do włosów przeciwdziałają ich wypadaniu, zaś maski na twarz mają działanie oczyszczające. Sól morska – te małe kryształki, podobnie jak piasek, mogą stanowić naturalny pee ling. Podczas masowania ciała sól morska rozpulchnia naskórek, dlatego składniki mineralne zawarte w kryształkach wnikają głęboko. Sól reguluje wydzielanie łoju, dlatego polecana jest dla cery trądzikowej. Przyspiesza również przemianę materii w tkance podskórnej, dzięki czemu nadmiar wody zostaje usunięty, a skóra staje się sprężysta i gładka. Bursztyn – nazywany jest często morskim złotem. Zawiera wiele cennych mikroelementów m.in. krzem, magnez, żelazo, czy związki organiczne połączone z jodem. Na nasze
zdrowie najkorzystniej wpływa ten surowy, nieszlifowany, znaleziony nad brzegiem morza. Ma właściwości antybakteryjne, obniża ciśnienie tętnicze, wzmaga wydzielanie żółci oraz działa uspokajająco. Zawarty w nim cenny kwas bursztynowy działa kojąco na wszelkie podrażnienia. Kremy z wyciągiem bursztynu doskonale odmładzają skórę, zwalczają wolne rodniki, zaś szampony z dodatkiem morskiego złota bardzo szybko regenerują zniszczone włosy i wzmacniają ich cebulki. Wyjazd nad morze to również doskonała okazja, aby do woli zajadać się rybami. Śledzie, dorsze, czy szproty, to ryby, które spotkać możemy w Morzu Bałtyckim. Są bogatym źródłem kwasów omega-3 potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania układu krążenia oraz jodu, pierwiastka niezbędnego w naszym organizmie. Każdy nawet, krótki wypad nad morze poprawi nasze samopoczucie i napełni nas pozytywną energią na dłuższy czas!! Opracowała: Elżbieta Typek
Podczas pobytu nad morzem w okresie letnim pamiętajmy o: • używaniu kosmetyków z odpowiednim filtrem, dostosowanym do czasu przebywania na słońcu oraz typu naszej karnacji, • ochronie oczu przed promieniowaniem słonecznym, poprzez używanie przyciemnionych okularów z filtrem, • stosowaniu po opalaniu kosmetyków, mających na
celu przywrócenie skórze właściwego poziomu nawilżenia i natłuszczenia (kremy, balsamy, emulsje), Szczególnie ostrożne powinny być osoby stosujące leczenie np. antybiotykami, lekami przeciwdepresyjnymi czy hormonalnymi, a także długotrwałe terapie ziołami jak np.
dziurawcem, krwawnikiem, rumiankiem. Pod wpływem słońca, u osób podawanych terapii wymienionymi środkami, mogą powstawać zmiany skórne. Należy również zwrócić uwagę na małe dzieci, których układ regulacji temperatury jest bardzo wrażliwy, by nie przebywały zbyt długo na słońcu.
Królowa kwiatów
Róże zalicza się do najstarszych roślin ozdobnych – piękne, dostojne, ze wspaniale pachnącym kwieciem. Od dawna towarzyszą człowiekowi w jego codziennym życiu, a ich dekoracyjność jest widoczna i bezdyskusyjna.
Nie ma chyba bardziej popularnej rośliny, hodowanej przez ludzi od kilku tysięcy lat. W uprawie spotykamy prawie wszystkie barwy, a bogactwo form sprawa, że każdy znajdzie coś dla siebie. W naszych ogrodach uprawia się przede wszystkim róże wielkokwiatowe, rabatowe, krzaczaste, pnące i dzikie. Rzadziej spotyka się róże okrywowe, wysokopienne, czy karłowe. Róże wielkokwiatowe, bardzo rozpowszechnione, które zachwycają zarówno pięknymi kwiatami, jak i barwami oraz zapachem. Powstały one z połączenia róży pachnącej Rosa odorata i róży chińskiej Rosa chinensis, dzięki czemu uzyskano krzewy o wonnych kwiatach, zapachem przypominającym aromat herbaty, stąd też można spotkać je pod nazwą róże herbatnie. Róże wielokwiatowe znane również pod nazwą róże rabatowe, bukietowe, są efektem krzyżowania odmian róż ogrodowych. Róże miniaturowe pochodzą od róż chińskich, należących do form karłowatych.Wykorzystywane są jako rośliny doniczkowe, hodowane w warunkach domowych, tworzy się z nich niskie rabaty, skalniaki, czy obsadza w pojemnikach, ponieważ są wytrzymałe na mróz. Róże pnące, zwane również czepnymi, wywodzą się od Rosa wichuraiana i Rosa multiflora. Na bazie tych gatunków stworzono wiele pięknych odmian, zajmujących ważne miejsce wśród róż,
znakomitych do obsadzania pergoli, łuków, ścian i altan. Dużą popularnością cieszą się również róże pienne, powstałe poprzez szczepienie szlachetnych odmian róż na pniu. Są znakomite do każdego ogrodu, tworząc wraz z niskimi różami, czy wybranymi bylinami, znakomite zestawienia. Na zdrowie i urodę
Róże to także rośliny używane w kuchni, w kosmetyce oraz jako rośliny lecznicze. Ich stosowanie popularne jest przede wszystkim w południowo – wschodniej Europie oraz w kuchni arabskiej. Wpływ na popularyzację spożywczego zastosowania róży miała przede wszystkim II Wojna Światowa, podczas której ludność miała ograniczony dostęp do cytrusów i szukała innego źródła witamin. Najpopularniejszym gatunkiem róży, stosowanym w kosmetyce, jest róża damasceńska – znana już od czasów starożytnych. Gatunek ten charakteryzuje się silnym zapachem płatków – nawet po ich wysuszeniu. Może być stosowana do produkcji wody różanej, olejku różanego i perfum. Róża jest także łagodnym środkiem oczyszczającym, działa zmiękczająco i regenerująco na skórę. Świetnie nadaje się jako składnik toników do cery suchej i dojrzałej. W celach leczniczych wykorzystuje się także różę dziką, psią różę oraz szypszynę. Czerwone i soczyste owoce
dzikiej róży – szupinki – zbiera się w sierpniu i wrześniu przed pełnym dojrzeniem i suszy w suszarni w temperaturze 50̊ C. W kosmetyce używane są zarówno nasiona, owoce, jak i kwiaty. Zbiór owoców dzikiej róży najlepiej przeprowadzać w pogodne dni, kiedy obeschnie rosa. Do celów spożywczych i leczniczych owoce dzikiej róży przed suszeniem najpierw się rozcina i wydrąża ziarna razem z włoskami. W przemyśle kosmetycznym dziką różę wykorzystuje się głównie do pozyskiwania olejków aromatycznych. Olejek różany ma właściwości relaksujące, przeciwdepresyjne i ściągające. Można go stosować przy bólach głowy, stresie, złym krążeniu i trawieniu oraz przy wrażliwej skórze. Zaś substancje czynne herbatki różanej regulują hormonalną gospodarkę kobiet, działają uspokajająco na serce oraz wzmacniają wątrobę i pęcherzyk żółciowy. Aby ją zrobić, należy zalać pełną garść suszonych płatków 1/4 l wrzącej wody i pozostawić na 10 minut pod przykryciem. Herbatkę można pić gorącą lub zimną, z miodem albo z cytryną. Dzika róża ma również działanie nawilżające, zmiękczające i wygładzające skórę.Takie właściwości zawdzięcza obecnym w niej związkom witaminowym, pektynom, aminokwasom, a w szczególności organicznym kwasom owocowym. Kwasy owocowe przyczyniają się do rozluźnienia komórek
naskórka. Złuszczające działanie kwasów owocowych wykorzystane zostało w leczeniu zmian trądzikowych i potrądzikowych skóry. Ponadto kwasy te zmniejszają suchość skóry wskutek stymulacji biosyntezy ceramidów i wzrostu ich poziomu w naskórku. Powstająca z beta-karotenu witamina A wraz z kwasem askorbinowym rozjaśniają skórę i zapobiegają powstawaniu plam pigmentacyjnych. Natomiast zawarty w dzikiej róży kompleks witamin z grupy B jest skuteczny w leczeniu łojotoku skóry i zapobiega szorstkości cery. Różane przepisy
Owoce róż, a przede wszystkim płatki kwiatów można stosować jako przyprawy i dodatki do rozmaitych potraw. Owoc róży składa się w 60-70% z miąższu, który zawiera stosunkowo mało wody, a dużo witaminy - najbogatszym źródłem witaminy C jest róża girlandowa, alpejska i czerwonawa.Wśród innych składników odżywczych zawartych w królowej kwiatów znajdziemy witaminy E, P, K, witaminy z grupy B, karoten, garbnik, kwas cytrynowy i jabłkowy, sole mineralne, wapń, magnez oraz żelazo. Do przyrządzania potraw można używać zarówno owoców, jak i płatków korony róży, które mają oryginalny smak i aromat. Należy pamiętać, że nie należy poddawać ich obróbce termicznej dłużej niż
przez 20 minut, aby nie straciły swoich walorów odżywczych. Naleśniki różane Przygotować wodę różaną: W rondelku zagotować 20 ml wody z łyżeczką cukru. Dodać 6-7 pąków róży. Gotować na wolnym ogniu 5 do 10 min.Tak przygotowaną wodę różaną dodać do ciasta i smażyć naleśniki jak zwykle. Naleśniki podawać z dżemem (truskawkowym, malinowym, pomarańczowym) i udekorować świeżymi owocami oraz posypać płatkami róży. Maseczka Powszechnie znany hibiskus to inaczej ketmia róża chińska. Kwiat róży chińskiej służy nie tylko do przygotowania napoju, ale również wykorzystywany jest w kosmetykach. Pamiętając o właściwościach nawilżających i łagodzących ekstraktu z hibiskusa możemy zastosować go do przygotowania maseczki. 2 łyżki spiruliny lub wybranej glinki, Parę kropli oleju z nasion dzikiej róży, tonik hibiskusowy w ilościach potrzebnych do uzyskania gęstej papki. Składniki mieszamy ze sobą i nakładamy grubą warstwę na twarz, szyję i dekolt, pozostawiając na kilkanaście minut.
Konfitura z płatków dzikiej róży
0.5 kg płatków róż 2.5 szklanki cukru 2 cytryny Sposób przygotowania: Obciąć białe nasady płatków, które mają gorzki smak. Płatki dokładnie umyć i wysypać na ściereczkę, aby obeschły. Dopiero teraz odważyć właściwą ilość. W dużym garnku, najlepiej 5-litrowym, zagotować dwie szklanki wody i wsypać do niej płatki. Mieszanina będzie się pieniła, dlatego potrzebny jest duży garnek. Gotować płatki na średnim ogniu przez 5 minut.Wycisnąć sok z cytryn.Wsypać do garnka cukier, wlać sok z cytryn, wymieszać i znowu doprowadzić do wrzenia. Od tego czasu, co jakiś czas mieszając, gotować płatki na wolnym ogniu ok. 45 minut. W tym czasie cukier powinien się rozpuścić, a masa stopniowo gęstnieć. Kiedy na powierzchni zaczną się pojawiać pierwsze bąble, a później utworzy się coś w rodzaju piany, można sprawdzić, czy konfitura jest gotowa. W ylać jej kroplę na spodeczek, jeżeli dość szybko zastygnie i pokryje się cienką, suchą warstewką, można już zestawić garnek z ognia.Wlać konfiturę do słoików i szczelnie zakręcić. Z podanych ilości wystarczy na dwa półlitrowe słoiki. Konfitura nadaje się do nadziewania pączków, naleśników, do tortów i deserów. Opracowała: Klaudia Bogacz
Weselmy się!
Okres począwszy od kwietnia do września jest czasem, kiedy narzeczeni najczęściej wybierają datę ślubu. Czy wiemy dlaczego niektóre dni i miesiące przyjęto uważać za feralne na zawarcie związku małżeńskiego? Jakie są zwyczaje i symbolika wesel?
W dzisiejszych czasach coraz większą wagę przywiązujemy do rzeczy materialnych, do tego co jest na zewnątrz, nie zastanawiając się nad tym co pozostało nam po naszych przodkach, zapominamy o spuściźnie w postaci obrzędów i symboli.
w polu, największą ilością warzyw i owoców w sadach oraz mąką na wypieki, gdyż był to okres, kiedy żniwa były już zakończone. Żadnej wzmianki nie ma o czerwcu i kwietniu jako miesiącach szczęśliwych, bądź niepomyślnych, jednak
że nasze szczęście w danym dniu zależy od ułożenia słońca względem ziemi. W ykaz „41 nieszczęśliwych dni w całym roku” został podzielny na miesiące, a w nich wyznaczono dni niepomyślne i tak na przykład w: czerwcu – 1, 7 ;
w ostatnim czasie coraz więcej par decyduje się na zawarcie związku małżeńskiego właśnie w tych miesiącach.
lipcu – 1, 5, 6 ; sierpniu – 1, 3, 18, 20 ; wrześniu – 15, 18, 30. Natomiast od wieków za najbardziej niesprzyjające dni w roku wywodzące się z Pisma Świętego uchodzą: 1 kwietnia - był to dzień narodzin Judasza, 1 sierpnia - w tym dniu Kain zabił swojego brata Abla, 1 grudnia - to dzień, w którym Sodoma i Gomora, miasta grzechu, zostały zatopione przez trzęsienie ziemi,
Odpowiedni miesiąc W starożytności posługiwano się kalendarzem, związanym z rokiem księżycowym, z którego we wczesnym średniowieczu korzystali również Słowianie. Miesięcy wówczas było więcej niż dwanaście i liczono je wraz z fazami księżyca. W późniejszym czasie, za sprawą Juliusza Cezara, wprowadzono kalendarz juliański, inaczej zwany słonecznym, zgodnie z którym wyznaczono miesiące pechowe i szczęśliwe. Maj uchodzi do dnia dzisiejszego za najbardziej pechowy - związane jest to ze starożytnym Rzymem dlatego, że właśnie maj był czasem poświęconym zmarłym i zakazane było urządzanie wesel w tym okresie. W języku polskim można znaleźć określenie na małżeństwo przelotne zapowiadające nieszczęśliwy związek – „majowe małżeństwo”. Za niesprzyjające miesiące dawniej uważano również marzec, kwiecień, lipiec, a także sierpień, ponieważ wtedy było najwięcej pracy w polu i nie było czasu na wyprawianie wesel. Natomiast za najlepsze miesiące do zawierania małżeństw uchodziły wrzesień i grudzień, związane było to z zakończonymi pracami
Odpowiedni dzień
W starożytności istniał wykaz „41 nieszczęśliwych dni w całym roku” prawdopodobnie powstał on w Egipcie, gdyż to Egipcjanie przywiązywali największą wagę do dni pomyślnych i feralnych. Uważali,
Dzisiaj istnieje mnóstwo kalendarzy, które wyszczególniają dni szczęśliwe oraz niepomyślne dla nas w danym roku. Za najszczęśliwszy dzień tygodnia od wieków uważano sobotę, ale również korzystnym dniem był: wtorek,
młodej parze pomyślności. Słowo wesele oznaczało radość, dziś terminem tym określa się głównie uroczystość, związaną z zaślubinami. Z biegiem czasu skromne wesela w rodzinnej atmosferze przekształcały się w wystawne
czwartek oraz niedziela. Do dni niepomyślnych zaliczano: poniedziałek, środę i piątek.To właśnie piątek dla chrześcijan jest dniem nieszczęśliwym, ponieważ w tym dniu Chrystus zmarł na krzyżu, ale także wyznawcy Buddy i hinduiści uważają ten dzień za feralny.
oraz wielodniowe uczty z muzyką i tańcami. Do dziś istnieje wiele symboli, związanych z zawarciem związku małżeńskiego, na przykład obrączka, która symbolizuje nieskończoność miłości małżonków oraz wierność. Zanim jednak obrączki stały się symbolem małżeństwa, to sznur pełnił tą funkcję. Mężczyzna obwiązywał sznurem bądź pasem wybraną przez siebie kobietę, gdyż wierzono, że zwiąże ich
Weselne zwyczaje
Od wieków celem weselnych rytuałów było zapewnienie
to na zawsze. W spółcześnie symbolika węzła nadal praktykowana jest podczas ceremonii ślubnej w kościele, kiedy kapłan ręce małżonków wiążę stułą. Chleb i sól w polskiej tradycji weselnej zajmują ważne miejsce i od wieków są uważane za symbole gościnności, dlatego też na szlache ckich stołach nie mogło ich zabraknąć. Chlebem i solą witani są państwo młodzi przez rodziców po uroczystościach kościelnych, co ma zapewnić młodej parze: dobroć, miłość oraz dobrobyt na nowej drodze życia. W dawnych polskich zwyczajach włosy uważano za siedlisko siły i energii duszy, były także symbolem pokusy, ponieważ wzbudzały pożądanie w mężczyznach. Z włosami związany był obrzęd „rozplecin”, był to zwyczaj rozplatania pannie młodej przed ślubem warkocza jako znak wyłączenia dziewczyny z grupy panien. „Rozpleciny” poprzedzały kolejny zwyczaj jakim były „oczepiny”, w których zakrywano głowę pannie młodej czepcem, który mogły nosić wyłącznie kobiety zamężne. „Oczepiny” należą do obrzędów inicjacyjnych. Jest to symboliczne, rytualne przejście młodej żony do grupy kobiet zamężnych i związane jest z uzyskaniem przez nią nowych obowiązków i praw. Współcześnie wiele z tych zwyczajów zostało zapomnianych. Jednak niektóre z nich, ważne dla dawnych społeczności, są także dla nas istotne i nadal praktykowane podczas uroczystości weselnych. Opracowała: Karolina Bożek
Podróże
małe i duże
Czas wakacji to czas podróży, niekiedy w odległe miejsca. Nie każdy jednak ma odwagę i odpowiedni zasób czasu, by dotrzeć w niedostępne rejony na przykład… Amazoni! Tym razem wraz z doktor biologii, Joanną Sosnowską, zapraszamy na wizytę w plemieniu Ashaninków.
Indianie Asháninka W 2008 roku po raz pierwszy zagościłam na terytorium Indian Asháninka w peruwiańskiej Amazonii. Od tamtej pory, przez cztery lata odwiedzałam ich regularnie, prowadząc wśród lokalnych społeczności badania na temat etnobotaniki palm. W październiku 2014 roku postanowiłam ponownie udać się w region rzeki Tambo, aby odwiedzić zaprzyjaźnioną społeczność Savareni, w której blisko dwieście osób zamieszkuje ponad trzydzieści gospodarstw w pobliżu utworzonej przez rzekę laguny. Z europejskiego punktu widzenia,
to niewielkie zagęszczenie populacji. T ymczasem tradycyjne osady Asháninka były znacznie mniej zaludnione i luźniej rozmieszczone. Osadę tworzył zazwyczaj starszy mężczyzna i kobieta, rodziny ich córek. Domy i ogrody konstruowane były zazwyczaj z pomocą zięciów. Z czasem stosunkowo nietrwałe, drewniane domy pokryte palmowymi liśćmi, były odbudowywane w coraz większym rozproszeniu, ponad pół godziny drogi do najbliższego sąsiada. T e rodzinne osady były całkowicie niezależne, a polityczna i ekonomiczna integracja bardzo luźna. T radycja autonomii
oraz niezależności w obrębie powiększającej się rodziny jest wciąż silna. Stanowi ona stałe źródło konfliktów i negocjacji. We współczesnych wioskach Asháninka wiele rodzin mieszka w bliskim sąsie dztwie, głównie ze względu na potrzebę posyłania dzieci do szkoły, czy przedszkola, a w przypadku większych wiosek także ze względu na bliskość ośrodka zdrowia. Codzienne
życie Indian Część mieszkańców Savareni ogranicza swój pobyt w wiosce
do minimum, traktując tutejsze domy jako tymczasowe i większość czasu spędza głębiej w lesie. Żyją głównie w gospodarstwach rozproszonych wzdłuż strumienia Shicapaja. Pozostali mieszkańcy wioski budują na polach uprawnych dodatkowe domy, które można porównać z altankami w polskich ogródkach działkowych. Współcześni Asháninka trudnią się głównie rolnictwem. Na własne potrzeby uprawiają głównie maniok, kukurydzę, banany, fasolę i ryż. Łowienie ryb oraz polowanie są wciąż istotnymi elementami życia Asháninka. Jednak często łuk strzały
i dzida ustępują drogi strzelbie. Mieszkańcy Savareni coraz częściej określają się jako plantatorzy kakao. W stępnie przetworzone nasiona kakao są głównym produktem transportowanym i sprzedawanym w Satipo - stolicy prowincji, do której podróż zajmuje sześć godzin drogi łodzią motorową i dodatkowe dwie godziny samochodem. Piątki wszyscy spędzają w wiosce, ponieważ jest to czas faena - prac na rzecz społeczności. Podczas faena odchwaszczane są ścieżki, wymieniane spróchniałe elementy starej szkoły, będącej wciąż w użyciu jako miejsce zebrań,
reperowany dach radiostacji, czy koszone maczetami pełnowymiarowe boisko do piłki nożnej. Faena jest także okazją do wspólnego picia masato – maniokowego piwa. Masato jest głównym napojem spożywanym przez Asháninka zarówno podczas organizowanych zabaw, jak i podczas codziennej pracy w polu i odwiedzin sąsiadów.Tradycyjnie kobiety sporządzają zaczyn poprzez żucie i wypluwanie ugotowanego manioku i słodkiego camote. W spółczesne gospodynie zarzekają się że do sporządzania masato używają jedynie cukru, jednak często zabarwione
na fioletowo usta, wskazują na wyjątkowo silną tradycję żucia i wypluwania camote. Huragan
w Savareni W środę 12 listopada 2014 roku duży plastikowy zbiornik z masato czekał pod drzewem mango na wieczorną zabawę. Gospodarze kończyli porządkować i przygotowywać podwórko na przyjęcie gości, gdy niespodziewanie powietrze stało się różowe, a dochodzące z oddali grzmoty zapowiadały burzę. Do końca czekałam z gospodarzami na gości. Nikt
nie przyszedł. Ze względu na deszcz wszyscy mieszkańcy wioski pozostali w swoich domach. Gdy domownicy schronili się w kuchni z zamiarem spożycia uroczystej kolacji, a gospodyni rozdała wszystkim ich porcje, usłyszeliśmy zbliżający się od lasu groźny pomruk i skrzypienie ścian. Na komendę „Viene viento!” (nadchodzi wiatr) wszyscy wstali od zastawionego stołu i wybiegli z grożącej zawaleniem kuchni. Następnego dnia mieszkańcy Savareni oglądali szkody jakie żywioł wyrządził w nocy. Od wielu lat wiatr tak mocno nie uderzył. Na szczęście nikomu nic się nie
stało. Główny impet huraganu przyjął otaczający wioskę las. Zawalił się tylko jeden dom, kilka kuchni i kurników oraz przedszkole. Nauczyciel stojący obok zawalonego przedszkola skomentował: „…i tak stare było.Teraz tylko łatwiej będzie podpalić i zbudować nowe.” Mężczyźni, między innymi Juan – naczelny drwal i cieśla społeczności Savareni, obradowali nad powalonym drzewem, którego miękkie drewno nadawałoby się na przykład na deski podłogowe do nowego budynku przedszkola. W starym, zawalonym, było tylko klepisko. Budując nowe,
warto pomyśleć o udoskonaleniach. Rozmowa jednak „nie kleiła się”, ale w końcu z decyzją nie trzeba się aż tak śpieszyć. Panowie popadli w częstą u Asháninka zadumę. A życie toczy się dalej...
Po wichurze rzeka wezbrała zamuloną wodą, puls życia lasu przyspieszył, zwierzęta i ludzie starają się znaleźć sobie miejsce. Przedszkolanka o poranku znalazła w kuchni jadowitego węża, który uwił sobie miejsce między garnkiem a patelnią. Powiedziała
że boi się mieszkać sama. Uznała że żonie Juan’a przyda się pomoc, ponieważ poza dotychczasową trójką pociech, powiła ostatnio bliźniaki. Przedszkolanka postanowiła się do nich wprowadzić na czas bliżej nieokreślony. W czwartek pod mango, wśród barwnych strzępów balonów i serpentyn, odbyła się zaplanowana, a wcześniej niespodziewanie przerwana zabawa. Jeśli nawet komuś zdarzyło się popaść w zadumę nad krążącym wśród gości naczyniem z masato, to wkrótce delikwent był przywoływany do porządku szturchnięciem w ramię
przez sąsiada, który zachował czujność w kwestii nieśpiesznej, lecz płynnej cyrkulacji stale uzupełnianego naczynia. Podczas piątkowej faena, mieszkańcy Savareni wspólnie rozpoczęli usuwanie skutków nawałnicy. Opracowała: Joanna Sosnowska (zdjęcia ilustrujące artykuł: autorstwa Joanny Sosnowskiej)
Dla naszych czytelników podajemy kupon rabatowy, do wykorzystania w sklepie internetowym www.sylveco.pl. Po wpisaniu hasła „silva” w pole kuponu rabatowego można zyskać 10% zniżki na zakupy. Ważność kuponu od 1 lipca do 30 września 2015 roku
SYLVECO Producent kosmetyków naturalnych Zakład produkcyjny: ul. Załęska 93, 35-302 Rzeszów tel. (17) 771 38 30, (17) 771 38 34 fax: (17) 771 38 35 e-mail: biuro@sylveco.pl współpraca reklamowa: marketing@sylveco.pl