13 minute read
Piotr Cyrwus: „Zawsze chciałem zobaczyć co jest za tą górką”
ZAWSZE CHCIAŁEM ZOBACZYĆ, CO JEST ZA TĄ GÓRKĄ
PIOTR CYRWUS
Advertisement
Zadebiutował na scenie w 1985 r., zaraz po ukończeniu krakowskiej PWST. Od tamtego czasu występuje na deskach teatrów krakowskich, łódzkich i warszawskich. Szerszej publiczności znany jest z filmów i seriali. Ponieważ pochodzi z Waksmundu, podczas rozmowy pytamy go, jaki jest jego stosunek do Tatr i w które strony lubi sentymentalnie powracać. Piotr Cyrwus dzieli się z nami też przemyśleniami dotyczącymi filozofii ks. prof. Tischnera, a także uchyla rąbka tajemnicy na temat jego najnowszej, góralskiej roli filmowej.
IZA TROJANOWSKA: Obecnie mieszka Pan w Warszawie, z pochodzenia jest Pan jednak Góralem. Co może Pan powiedzieć o swoim stosunku do Tatr? PIOTR CYRWUS: Ja już jestem zurbanizowanym Góralem. Zawsze chciałem zobaczyć, co jest za tą górką. Zaczęło się od Nowego Targu, następnie pojechałem do Chicago, mimo, że wtedy nawet Warszawę widziałem tylko z dużego Fiata. (śmiech) Potem Kraków, Łódź, Warszawa. Niesamowite, że teraz Pani do mnie trafiła z takim pytaniem. Ostatni rok góry mnie przyciągają. Mam też w pamięci piękne chwile i wspaniałych ludzi, których tam spotkałem. Od nauczycieli i księży, po przyjaciół, kolegów. Obenie niestety rzadziej tam bywam – mam pewną naturalną barierę w postaci moich wnuków w Krakowie, które skutecznie zatrzymują mnie i nie pozwalają jechać dalej na południe. (śmiech)
Za to, jak się domyślam, chętnie z Panem odwiedzają Pana rodzinne strony?
Tak, ostatnio z moją córką i zięciem oraz ich czwórką dzieci udaliśmy się na polanę mojego dziadka. To zawsze bardzo wzruszające powroty. Weszliśmy też na Turbacz, który jest zresztą moją pierwszą zdobytą górą, świętą. Mieliśmy tam ciekawą przygodę. Przez to, że źle wyliczyłem czas, nie zdążyliśmy za dnia zejść ze szlaku. Wtedy spotkaliśmy człowieka-anioła, który pomógł nam bezpiecznie wrócić. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Mówi się, że Górale „dutki liczą”, ale nie do końca jest to prawdą. Jak widać, zdarzają się i ci bezinteresowni, którzy po prostu chcą pomóc.
Myślę, że wszędzie są dobrzy ludzie, tylko trzeba w to wierzyć i ich dostrzegać.
Tak. Tego właśnie nauczył mnie ks. prof. Tischner, którego miałem okazję znać osobiście. Mówił, że człowiekowi trzeba po prostu pokazać, jaki może być piękny.
Czy filozofia ks. prof. Tischnera jest obecna w Pana codzienny życiu?
Nazywam go ojcem duchowym. W swojej biblioteczce mam chyba wszystkie dzieła profesora, które były i są wydawane. Któreś z nich zawsze jest na moim biurku czy przy łóżku. Często wracam do niego jak do Księgi Koheleta.
Co sądzi Pan o często omawianych przez ks. prof. wartościach, takich jak dobro, zło czy wolność? Wiem, że dla Górali zwłaszcza „śleboda” jest niezwykle istotna.
Mogę powiedzieć, że dzięki filozofii ks. prof. Tischnera, odpowiednio podszedłem m.in. do Emigrantów, których wyreżyserowałem i w których grałem, nie tylko w Teatrze Polskim w Warszawie, ale i w Wilnie oraz Chicago, gdzie spektakl był wystawiany w ramach festiwalu teatralnego. To właśnie była inspiracja prof. Tischnerem. W mrożkowskiej sztuce dostrzegłem to samo poszukiwanie wolności. Czym jest więc nasza wolność? W dzisiejszych czasach mam wrażenie, że coraz częściej chcemy ograniczać swoją wolność. Tymczasem jesteśmy przesiąknięci lękiem. Choćby w związku z panującą pandemią. Nasze wybory zawsze będą ograniczone przez nasze lęki. To też zresztą widać we wspomnianych wcześniej Emigrantach.
Czyli podejrzewa Pan, że ks. prof. Tischner dogadałby się z Mrożkiem?
To wspólny mianownik wielkich myślicieli: obserwują świat i sublimują z niego to, co najlepsze.
Odchodząc nieco od tematyki filozoficznej, a jednocześnie nawiązując poniekąd do teatru, chciałam zapytać Pana, czy aktor teatralny i filmowy to dwa różne zawody? Czy dostrzega Pan różnicę?
Szczerze mówiąc, wśród aktorów nie ma rozróżnienia pomiędzy aktorstwem teatralnym, filmowym,
serialowym czy radiowym. To, jak ten zawód wykonujemy, zależy zawsze od wielu czynników, w tym np. materiału czy współpracy z innymi aktorami. Prawdą jest, że my, jako studenci szkoły teatralnej czy akademii teatralnej, jesteśmy wychowywani w duchu miłości do teatru, uczeni przez aktorów teatralnych.
My, odbiorcy, chętnie dzielimy i szufladkujemy aktorów w ten sposób. Lubimy też kategoryzować ich pod kątem granej przez nich roli – łatwiej, gdy są tożsami.
To jest ten paradoks sztuki czy świata. Z jednej strony nie chcemy żyć w paradoksie, z drugiej, robimy to. Łatwiej nam żyć w rzeczywistości czarno-białej, poszufladkowanej. Naszym zadaniem, jako aktorów, jest tak grać, by widz utożsamił nas z naszym bohaterem. Też, jako odbiorca, lubię stawiać znak równości między aktorem a bohaterem. Gdy przykładowo w The Good Wife zginął mój ubliony bohater, pomyślałem, że muszę się w nocy za niego pomodlić! (śmiech) Mimo, że sam czasem nie pamiętam nazwisk aktorów, nieraz się
denerwuję, kiedy ktoś nie nazywa mnie Piotrem Cyrwusem. Ale to jest właśnie paradoks. Uczę się tego, by o tym pamiętać. Ostatnio, gdy nagrywałem film pod Krokwią z moimi zacnymi kolegami: Piotrkiem Polkiem i Tomkiem Saprykiem, ludzie kręcili się wokoło, aby poprosić o autograf i konsultowali z dziećmi, jak naprawdę mam na imię. (śmiech)
Widziałam na Pana Instagramie zdjęcia z tego planu filmowego. Może Pan więcej powiedzieć na temat tego projektu? Powraca w nim Pan do góralszczyzny?
Przez wiele lat można powiedzieć, że „eliminowałem siebie” jako Górala. Chciałem odejść od tego, od całego tego wizerunku. Źle nastawiony byłem na wszelkie propozycje góralskich ról. Z pewnymi wyjątkami – gdy ze względu na wypadek Krzysztofa Globisza miałem okazję zagrać Jegomościa w krakowskim Teatrze STU, to nie miałem żadnych wątpliwości. To była pierwsza rola, do zagrania której musiałem użyć języka góralskiego.
Musiał Pan sobie pewnie co nieco przypomnieć?
Gwara góralska w każdej miejscowości jest nieco odmienna. Warto jednak mieć świadomość, że w filmie zawsze musi ona zostać uproszczona. Po to, aby była zrozumiała dla odbiorcy. A tego typu realizacje wymagają odpowiedniego przygotowania. również aktorskiego. W nowym filmie, reżyserowanym przez Anię Wieczur-Bluszcz, też posługuję się góralsczyzną. Z Tomkiem Saprykiem gramy w nim zaprzyjaźnionych Górali. Jest to projekt, który ujrzy światło dzienne w marcu - pojawi się wtedy na platformie Netflix. To komedia romantyczna oparta na Poskromieniu złośnicy Williama Szekspira. Częściowo akcja rozgrywa się w Chicago, ale w większości jednak w naszych polskich Tatrach. Bardzo jestem ciekawy, jak zostaną przetłumaczone niektóre, dość dosadne, słowa góralskie, np. kruca fuks. (śmiech)
Nie mogę się doczekać tej realizacji!
Myślę, że to będzie fajna propozycja. Dobrze napisany scenariusz, ciekawa historia.
Mam wrażenie, że trochę brakuje takich projektów.
Warto mówić o kulturze generalnie. O kulturze góralskiej również. Powtórzę znów za ks. prof. Tischenerem, ale też i za Norwidem: warto dostrzegać piękno. Delikatne jak góralski taniec i zapierające dech w piersiach jak tatrzańskie panoramy. Uwielbiam góry, Górali i tę kulturę. Podhale to też zawsze będzie mój dom, miejsce, dokąd wracam z sentymentem.
Życzę wiec Panu jak najwięcej takich sentymentalnych powrotów i dziękuję za rozmowę!
PRESTIŻOWE SALE VIP, PROFESJONALIZM NA KAŻDYM KROKU I SPA NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI
Zorganizuj luksusowe spotkanie biznesowe w Centrum Konferencyjnym Bania
Kameralne obrady członków zarządu czy elegancki bankiet dla kilkuset osób – w Centrum Konferencyjnym Bania wszystkim kontrahentom biznesowym oferujemy najwyższy poziom usług. Doświadczeni eksperci zadbają o sprawny przebieg wydarzenia i odpowiednią oprawę, a znajdujące się na terenie Resortu Bania stok, SPA i Terma zapewnią uczestnikom relaks i integrację.
Resort położony jest w Białce Tatrzańskiej, jednej z najbardziej rozpoznawalnych miejscowości na Podhalu. W skład kompleksu wchodzą Hotel Bania**** Thermal & Ski z kilkoma restauracjami i strefą SPA, Terma Bania oraz ośrodek narciarski. Całość uzupełnia działające od grudnia Centrum Konferencyjne Bania, zlokalizowane w nowym skrzydle hotelu.
OFERTA DLA WYDARZEŃ NA WIĘKSZĄ I MNIEJSZĄ SKALĘ
Część konferencyjno-biznesowa o pow. 1 500 m2 może pomieścić nawet do 1000 osób. Pozwala to na organizację profesjonalnych konferencji, targów, bankietów czy szkoleń w ramach jednej, otwartej przestrzeni. Dzięki zastosowanym w Centrum nowoczesnym rozwiązaniom podziału przestrzeni, istnieje możliwość wydzielenia nawet 14 mniejszych sal, co pozwala na dostosowanie miejsca do potrzeb klienta. Elegancki i nowoczesny, a jednocześnie utrzymany w góralskim klimacie wystrój Centrum wprawia w dobry nastrój i dodaje prestiżu organizowanym tu wydarzeniom. Nowoczesne rozwiązania multimedialno-techniczne, jak profesjonalna scena czy amfiteatralna trybuna, zapewniają sprawny i efektowny przebieg eventu. CENTRUM KONFERENCYJNE BANIA TO:
• FOYER z bezpośrednim wyjściem na taras zewnętrzny, które może być miejscem networkingu w czasie konferencji lub pełnić rolę wystawienniczą; dodatkowo pozwala połączyć 2 duże sale w jedną przestrzeń bankietową; • SALA WIERCHY z nowoczesnym systemem multimedialnym i możliwością podziału na od 3 do 7 mniejszych przestrzeni; • SALA TRZY KORONY zaprojektowana z myślą o koncertach i innych wydarzeniach kulturalnych; wyposażona w profesjonalną scenę z oświetleniem i nagłośnieniem oraz rozkładaną amfiteatralną trybunę; • INDYWIDUALNA RECEPCJA z szatnią i zapleczem sanitarnym, a także własna część techniczno-gastronomiczna i autonomiczny parking.
Dodatkowo, do dyspozycji organizatorów są też 4 mniejsze, prestiżowe sale VIP, które najlepiej sprawdzą się w przypadku kameralnych obrad, szkoleń czy prezentacji.
Wszystkie sale wyposażone są w systemy projekcji, klimatyzację, zaciemnienie, nagłośnienie oraz bufet. Posiadają także indywidualne zaplecze sanitarne oraz w większości przypadków wyjście na taras zewnętrzny. Negocjacjom przy filiżance kawy sprzyja także widokowa kawiarnia Na Szczycie, zlokalizowana na najwyższym piętrze budynku.
RELAKS DLA CIAŁA I ZMYSŁÓW W SIELSKO ANIELSKO WELLNESS & SPA
Wszyscy klienci biznesowi Hotelu Bania**** Thermal & Ski otrzymują nielimitowany dostęp do Termy Bania, w której czekają na nich m.in. zewnętrzne baseny z barem wodnym i jacuzzi.
Relaks na najwyższym poziomie zapewnia także Sielsko Anielsko Wellness & SPA. Jego wizytówką jest unikatowa w skali Polski sauna chlebowa, która nęci gości kojącym zapachem piekących się w tradycyjnym piecu bochenków na naturalnym zakwasie. Z kolei w pachnącej lasem saunie jodłowej świeże gałązki jodły uwalniają olejki eteryczne mające leczniczy wpływ na nasze drogi oddechowe. Kompleks SPA to też parowa sauna kamienna, tradycyjna sauna fińska oraz pokój relaksu, a w nim chłodzący basen i masaże wodne. Cześć gabinetowa SPA obejmuje 7 pokoi zabiegowych, w których doświadczeni eksperci proponują m.in. zabiegi pielęgnacyjne przeznaczone dla twarzy i ciała oraz masaże. Miłośnicy aktywnego wypoczynku z pewnością docenią znajdujący się na terenie Resortu stok narciarski oraz liczący kilkadziesiąt propozycji katalog rozrywkowo-integracyjnych, a wśród nich m.in. różne formy wycieczek górskich, wyprawy wędkarskie, rafting, a nawet skoki tandemowe.
KONTAKT DLA BIZNESU
Małgorzata Suska
Kierownik działu rezerwacji grupowej +48 694 469 350 malgorzata.suska@bania.pl
www.hotelbania.pl
HOTEL U PODNÓŻA KOTELNICY
W przypadku imprez dłuższych niż jeden dzień, warto skorzystać z oferty noclegowej Hotelu Bania**** Thermal & Ski. 4-gwiazdkowy obiekt to ze smakiem i po góralsku wykończone oraz świetnie wyposażone 275 pokoi i apartamenty, które łącznie mogą pomieścić nawet 800 gości! Większość z nich pozwala podziwiać z okien malowniczą panoramę Tatr Wysokich i Pienin. Dodatkowe udogodnienia to m.in. internet wysokiej prędkości na terenie całego obiektu oraz sala fitness i bezpośrednie połączenie z obiektem termalnym. Hotel jest też dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Kilka słów należy poświęcić też punktom gastronomicznym zlokalizowanym na terenie resortu. To m.in.: • RESTAURACJA TATRZAŃSKA: restauracja bufetowa, gdzie podczas śniadań i obiadokolacji goście zawsze mogą liczyć na lokalne podhalańskie przysmaki oraz skosztować wyrobów hotelowej cukierni; • RESTAURACJA GÓRALSKA, której wysmakowane i nawiązujące do góralskiej tradycji wnętrza sprawdzą się idealnie podczas biznesowych lunchów, uroczystych kolacji czy rodzinnych spotkań; • RESTAURACJA ROHATKA specjalizująca się w kuchni domowej i włoskiej; • KAWIARNIA NA SZCZYCIE zlokalizowana na 4 piętrze hotelu kawiarnia z wyselekcjonowanymi alkoholami i kawami segmentu premium oraz – a jakże! – najpiękniejszym widokiem w okolicy; • LOBBY BAR, serwujacy kawę oraz świetne polskie i międzynarodowe koktajle przy akompaniamencie muzyki na żywo; • KARCZMA BANIA dostępna bezpośrednio ze stoków narciarskich, której menu i grzane wino szczególnie przypadnie do gustu narciarzom i snowboardzistom; • ZIELONY SZAŁAS, w którym królują potrawy z grilla.
Wszystkie punkty gastronomiczne wykorzystują świeże, lokalne składniki pochodzące wyłącznie od sprawdzonych dostawców i hodowców.
Najlepsza w Zakopanem od blisko 100 lat!
ZAMÓWIENIA
+48 696 453 487 biuro@cukierniasamanta.pl www.cukierniasamanta.pl
TORTY KOMUNIJNE
TORTY WESELNE
TORTY ARTYSTYCZNE CIASTA I WYPIEKI TRADYCYJNE
Własne receptury przekazywane z ojca na syna od 1927 roku
LOKALE
Zakopane: ul. Krupówki 4a | ul. Kasprusie 34 | ul. Witkiewicza 2 | ul. Słoneczna 1a | ul. Chramcówki 4 Kościelisko: ul. Stanisława Nędzy Kubińca 181 | ul. Rysulówka 8a
Słodkości na każdą okazję!
EWA SZUL-SKJOELDKRONA: Mówi się, że Wiedeń ma Sachera, Warszawa Bliklego, a Zakopane – Samantę. Z czego wynika sukces Waszej cukierni?
MACIEJ RZANKOWSKI JUNIOR: Elementem, który łączy Sachera i Bliklego, jest wieloletnia tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie oraz nowatorskie podejście do cukiernictwa. Nasza firma ma już 94 lata, a my wciąż staramy się wymyślać coś nowego. Jednocześnie pamiętamy o wieloletniej tradycji, która jest dla nas najważniejsza. Jednak główny element wpływający na sukces to wszyscy pracownicy, którzy od lat razem z naszą rodziną tworzą duszę cukierni Samanta.
Jakie wyroby i lokalne przysmaki są w ofercie Samanty?
W naszej ofercie można znaleźć tradycyjne polskie wypieki – nasz firmowy sernik, szarlotkę czy kremówkę z ciastem francuskim. Nie brak też sezonowych wypieków nawiązujących do świąt wielkanocnych czy Bożego Narodzenia, takich jak babki drożdżowe, mazurki, faworki.
W sezonie letnim staramy się wykorzystywać jak najwięcej świeżych polskich owoców w naszych wypiekach i deserach. Nie zamykamy się tylko na polskie desery. Klienci lubią nasz crème brûlée oraz panna cottę. Muszę też wspomnieć o naszych tortach weselnych. Ich smaki oraz wygląd również uzależnione są od pory roku. W wakacje polecamy torty na śmietance z zakopiańskiej mleczarni, ze świeżymi owocami, zimą – torty czekoladowe, orzechowe i czekoladowo-truskawkowe, na kremie maślanym. A do wszystkich słodkości polecamy aromatyczne kawy i herbaty.
Tworzycie torty na różne okazje. Jakie było Wasze największe „tortowe” wyzwanie?
Takie wyzwania się zdarzają, ponieważ ludzka wyobraźnia nie zna granic. Każde zamówienie jest inne, więc do każdego klienta podchodzimy indywidualnie. Jeśli chodzi o stopień skomplikowania przedsięwzięcia, to przychodzą mi na myśl urodziny Teatru Witkacego. Wyzwaniem było wykonanie czekoladowego odlewu 60-centymetrowej rzeźby przedstawiającej samego Witkacego. Gipsową formę wykonała pani Ewa Baczyńska ze szkoły im. Antoniego Kenara. Musieliśmy poświęcić dużo czasu, żeby wykonać idealny odlew czekoladowej rzeźby, która była dekoracją na uroczystości, a czekolada jest materiałem wymagającym przy założeniu, że nie używamy żadnych wewnętrznych konstrukcji metalowych do usztywnienia rzeźby.
Kontynuując temat tortów, czego przede wszystkim oczekują od Was klienci? Wyglądu? Smaku? A może czegoś jeszcze innego?
W dzisiejszych czasach bardzo istotny jest efekt wizualny. Jako że jemy przede wszystkim oczami, staramy się ucieszyć klienta wyglądem naszych tortów. Oczywiście smak jest równie ważny jak wygląd. To jest nasz priorytet. Klienci oczekują, że spełnimy ich cukiernicze marzenia, a my wychodzimy im naprzeciw. Mamy wiele możliwości dekoracji: opłatki z dowolną grafiką, przeróżne figurki z masy cukrowej, ręcznie wykonywane motywy góralskie czy też obecnie modne torty w stylu „naked cake”.
Samanta to firma rodzinna, od blisko 100 lat w tych samych rękach, a to oznacza przywiązanie do tradycji. Jednak świat się zmienia. Jakie trendy dzisiejszego cukiernictwa wdrażacie w swoich wyrobach?
Najważniejsze jest, żeby utrzymać stałą jakość i powtarzalność naszych wypieków. Oferta w naszych cukierniach nawiązuje do tradycyjnych ciastek, takich jak kremówki, torcik W-Z, serniki itd. Sezonowo oferujemy produkty bardziej nowoczesne, eksperymentalne, które tworzymy w naszej pracowni. Inspirują nas trendy napływające ze świata, ale czerpiemy też z własnych pomysłów. Dodatkowo coraz częściej stawiamy na wyroby wegańskie i niecodzienne połączenia smakowe.
Trzy powody, dla których warto odwiedzić Waszą cukiernią, to…?
Rodzinna atmosfera, wysoka jakość produktów oraz… kawa. A wszystko to podane przez naszych doświadczonych pracowników, którzy są wizytówką naszej firmy.