7 minute read

OD KUCHNI

Next Article
ZDJĘTE Z PÓŁKI

ZDJĘTE Z PÓŁKI

Inspicjentka? Ta, która szybko chodzi i na pewno ma kieszenie

Piątek, godzina 22.30, Teatr WARSawy. Aktorzy zmywają w garderobach charakteryzację, widzowie już odebrali kurtki z szatni i wyszli z teatru, reflektory pogasły. Ekipa techniczna zwinęła przewody i wyłączyła sprzęt. Scenę rozjaśniają światła robocze, a wśród scenografii krząta się Alina, zbierając rekwizyty i pozostawione na scenie kostiumy.

Advertisement

– Znasz Słownik terminów teatralnych Patrice’a Pavisa? – pytam.

– Pewnie, że znam. Biblia wiedzy o tym, jak co nazwać w teatrze.

– Pavis pisze, że inspicjent to „pomocnik reżysera odpowiedzialny za organizacyjno-techniczną stronę przygotowywanego spektaklu. […] jest odpowiedzialny za sprawne funkcjonowanie wykorzystywanych w przedstawieniu środków technicznych i maszynerii teatralnej. Pozostając w cieniu, inspicjent zapewnia dyskretnie inscenizacji świetność i wdzięk” 1 . A rzeczona maszyneria teatralna to „odwołanie się do materialności teatru, do jego konstrukcyjnych i dekonstrukcyjnych właściwości tworzenia sztucznego, złudnego świata iluzji, którego dwuznaczny sposób istnienia staje się źródłem przyjemności dla każdego, bez względu na stopień wykształcenia i świadomości”. I tutaj słownik odsyła… – Przepraszam, muszę ci zabrać obrus. – Jasne – przesiadam się w obszar już uprzątniętej scenografii. – Tutaj słownik odsyła do haseł „przedmiot”, „rekwizyty”, „układ sceniczny”. Układ sceniczny okazuje się… aha, „terminem często dzisiaj używanym na określenie scenografii, traktowanej nie jako stała dekoracja, ale kompozycja plastyczna, której twórca przewiduje zmienność stref gry w miarę rozwoju akcji,

mobilność przedmiotów scenicznych oraz różnorodność wyglądu sceny w czasie spektaklu”. „Przedmiot” odsyła do „rekwizytu”, a „rekwizyt” każe nam przyjrzeć się jeszcze hasłu „kostium”.

– Ty naprawdę lubisz wszystko tak zanalizować… – rzuca Alina znad sporej skrzynki, do której wkłada talerze grające przed chwilą w Zaklętych rewirach. – A propos tych ostatnich haseł, to są jeszcze znaki Kowzana. W jego systemie kostium to znak wzrokowy dotyczący wyglądu aktora, ale równocześnie znajdujący się poza aktorem, znak, któremu przypisana jest kategoria przestrzeni. A rekwizyt to znak wzrokowy dotyczący wyglądu miejsca scenicznego, znajdujący się poza aktorem, a przypisana mu jest kategoria i czasu, i przestrzeni.

– Patrz – Alina dała się wciągnąć i zabiera mi laptop. – W Wikipedii jest napisane, że reżyser zajmuje się koordynacją wszystkich działań scenicznych i wszelkich elementów spektaklu.

– O inspicjencie miałyśmy rozmawiać. Właściwie to o inspicjentce.

– Nadzoruje spektakl… Koordynuje przepływ informacji… Odpowiada za bezpieczeństwo aktorów w kulisach… Kontroluje scenografię, rekwizyty, kostiumy, zmiany techniczne…

– Prasuje kostiumy? – wygłupiam się. Kiedy byłam inspicjentką i przypadała moja kolej na szycie albo prasowanie, to Alina przejmowała stery, bo ja jestem w stanie spalić żelazkiem każdą szmatę, nawet ognioodporną. Na szczęście na beztalencia prasowalnicze też jest zapotrzebowanie w teatrze, więc moja przygoda z żelazkiem była krótka. – Przyszywa guziki? – Nie, to garderobiana. – Albo garderobiany. – No albo. A masz u Pavisa, kto kupuje rekwizyty? – U Pavisa nie. W Wikipedii rekwizytor. I jeszcze jest producent.

Tak, w teorii i może w teatrach instytucjonalnych można mnożyć działy i funkcje, można tworzyć grafiki z podziałem zadań, można zatrudniać duże zespoły ludzi. My pracujemy – i chcemy pracować – w teatrze prowadzonym przez organizację pozarządową. Mały budżet, utrzymywanie teatru z dotacji, nieliczne grono pracowników. Inspicjentka to trzy w jednym: garderobiana, rekwizytorka, kierowniczka obsługi widowni.

– I to jest właśnie ciekawe. – Jesteśmy teraz w garderobie, Alina odstawia na stojak uczesaną perukę i chowa grzebienie do odpowiedniej szafki. – Zanudziłabym się, gdybym miała zajmować się tylko kostiumami albo tylko obsługą widowni, albo tylko rekwizytami. Wszystko składa się na większą całość. – I co, wszystko lubisz? – Nie rozdzielałabym, co lubię robić, a czego nie. To, co robię, to rodzaj warkocza, który splata się z trzech części. I rekwizyty, i kostiumy, i obsługa widowni – wszystko się łączy. Najwięcej wyzwań jest oczywiście w tej ostatniej części, bo to jest praca bezpośrednio z ludźmi i zdarzają się niespodzianki.

– Podzielisz się jakimiś skandalicznymi plotkami? – Kiedyś podczas Pożaru w burdelu jeden z widzów nie wytrzymał poziomu emocji i upoiwszy się winem zasnął przy stoliku. Uznałam, że nie ma sensu robić zamieszania, zwłaszcza, że pan był spokojny i nieawanturujący się. Obudził się na brawach i klaskał razem ze wszystkimi. Inne zdarzenie: widzka przyszła na spektakl z pieskiem, który był tak mały, że umknął uwadze osób sprawdzających bilety i został zauważony dopiero, kiedy razem z właścicielką wchodził na widownię. Było za późno, żeby zaproponować, że zajmę się pieskiem podczas przedstawienia, więc potem do samego końca nasłuchiwałam, czy nie zaczął szczekać. Może mało to skandaliczne, ale na pewno było zaskakujące. Możesz mi podać czerwone nici?

– Proszę. Kostiumy chyba nie sprawiają takich niespodzianek?

Alina zaszywa rozdarcie w marynarce, najpierw uważnie sprawdzając, czy nie jest to celowe uszkodzenie zaprojektowane wcześniej przez kostiumografkę. – Niespodzianek może nie, ale zdarzają się humorystyczne sytuacje – do tradycji należy zadawanie aktorom i aktorkom niedyskretnych pytań typu „Aniu, czy wyszłaś w majtkach?”, kiedy w spektaklu gra kostium kąpielowy, który powinien potem zostać w garderobie, a zdarza się, że przez pomyłkę wychodzi z teatru na spieszącej się aktorce. Podobnie jest z drobiazgami typu skarpetki czy rajstopy, które zdzieram z aktorów od razu po spektaklu. A propos rajstop – to może bardziej ja sprawiam niespodzianki w różnych sklepach,

Zaklęte Rewiry, fot. Katarzyn a Ch mura-Cegiełkowska

gdzie kupuję rekwizyty do spektakli. Sprzedawcy patrzą na mnie trochę dziwnie, kiedy proszę o rajstopy, które łatwo podrzeć, bo tak ma być w przedstawieniu czy o talerzyk, który łatwo się tłucze.

– To twoja pierwsza praca w teatrze? – Nie, wcześniej pracowałam w Teatrze Powszechnym przy festiwalu Korczak – Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży, gdzie byłam animatorką młodych widzów i prowadziłam dyskusje pospektaklowe z aktorami. Tu zresztą też zdarzają się podobne dodatkowe zadania, jak zorganizowanie przestrzeni na spotkanie widzów z aktorami, przemeblowanie foyer czy szybkie przerobienie szatni na dodatkową garderobę. – Stres? – Nie, traktuję takie nagłe i czasem nieprzewidziane zadania jako uczestnictwo w życiu teatru – to dobrze, że on żyje, że są podejmowane różne aktyw

ności i trzeba się nimi zająć. To kolejny element tego warkocza, o którym wspominałam.

– Wiem, że jesteś oazą spokoju. Ale naprawdę? Ani trochę napięcia?

– Może w jednej sytuacji: kiedy w użyciu są rekwizyty, które nie powinny być używane. Na przykład w Kompleksie Portnoya gra określona ilość soku pomidorowego i zdarza się, że ktoś przez pomyłkę wypije część dzień wcześniej. Zapałki, papierosy, szklanki – ostatnio takie rzeczy, które trzymamy nie w magazynie, a we wspólnej przestrzeni, zaczęłam oklejać kartkami z napisem „nie dotykać, bo zabiję”. Gorzej, że nie zawsze da się te kartki odkleić i kiedy zapałki czy kubeczki przestają być rekwizytem i wracają do kuchni pracowniczej, to ludzie boją się ich używać. miłe określenie. Lubię rozkładać rekwizyty i kompletować je po spektaklu, zwłaszcza, kiedy jest to przedstawienie typu Zaklęte rewiry, w którym rekwizyty wędrują po całej scenie i trzeba je odszukiwać w różnych zakamarkach scenografii. Zresztą, skoro szukasz humorystycznych akcentów, tu też bywa zabawnie. Przy Taśmie przed spektaklem trzeba dopilnować, żeby w odpowiednim miejscu znajdował się cukier puder grający twarde używki, przed Śladem ustawiam na scenie wiadro do aborcji, a sam tytuł Dziwka z Ohio skrócony do pierwszego słowa powoduje różne nieporozumienia. My już tego nie zauważamy, ale czasem widzowie czekający na spektakl dziwnie patrzą, kiedy rozmawiamy o butach dla dziwki albo pytamy się, czy narkotyki są na miejscu.

Wn ętrze Teatru WARS

awy, fot. Paweł Bieńkowski

– Po czym można poznać inspicjentkę? – Po tym, że zawsze jest ubrana w coś z kieszeniami. Cały czas mam przy sobie telefon, żeby na bieżąco sprawdzać godzinę i wiedzieć, ile czasu zostało do przedstawienia. Niektóre spektakle wymagają tego, żeby mieć pod ręką latarkę, bo przeprowadza się aktorów na scenę bocznymi ciemnymi przejściami. Poza tym często mam ze sobą rekwizyty, które trzeba dać aktorom w ostatniej chwili: papierosy – chociaż nie palę, pończochę, monetę. No i można mnie poznać po tym, że szybko chodzę – przez tę najbardziej intensywną godzinę przed spektaklem pojawia się sporo rzeczy do zrobienia. Staram się nie biegać jak szalona między sceną a garderobą, żeby nie wprowadzać nerwowej atmosfery, ale przemieszczam się najszybciej jak potrafię. – Tu jeszcze masz widelce – podsuwam Alinie rekwizyty, które wkłada do pudełka.

– Jak tam było u Pavisa? „Inspicjent zapewnia dyskretnie inscenizacji świetność i wdzięk”, tak? Bardzo – Rekwizyty, kostiumy, obsługa widowni… Każde z pasm warkocza, który się plecie, żeby spektakl mógł się odbyć, niesie dla ciebie coś mniej lub bardziej ciekawego. Co jest wisienką na torcie w takiej pracy?

– Na pewno możliwość spotykania niezwykłych ludzi. I twórcy spektakli, i ekipa tworząca to miejsce to bardzo interesujące osoby. Reżyserzy, aktorzy, dyrekcja, pracownicy – każdy tutaj ma do powiedzenia coś, co daje do myślenia, i każdy jest ciekawą osobowością. Kontakt z takimi ludźmi jest bardzo rozwijający. Mamy też dużo wolontariuszek, mądrych i wartościowych dziewczyn, z którymi rozmawiam przecież nie tylko o tym, kto dziś sprawdza bilety, a kto wpuszcza widzów do sali. W ogóle dużo tu rozmawiamy i to mi się podoba.

Taśma, reż. Mich ał Siegoczyński, fot. Szymon Szcześn iak

Bierzemy skrzynki z rekwizytami zebranymi z garderoby i niesiemy do rekwizytorni. Gasimy wszystkie światła, włączamy alarm, zamykamy główne drzwi. Budynek zasypia w ciemności, czeka na kolejny dzień. O 19.00 na afiszu Tato nie wraca; Alina pamięta, żeby odebrać z pralni żakiet bohaterki i upewnić się, czy maszyneria teatralna jest gotowa do ponownego tworzenia złudnego świata iluzji.

This article is from: