| MIASTO |
Z miłości do tramwajów, z miłości do Szczecina Nikola Gawrońska, poznaliśmy ją jako fotografkę, zresztą nie tylko my, bo cały Szczecin. Jednak już po pierwszej minucie rozmowy okazało się, że od dziecka chciała być lotnikiem, a z czasem zakochała się w tramwajach. Na chwilę wyjechała ze Szczecina, tylko po to, by stwierdzić, że to jej miasto. Teraz wróciła z nową energią i już łapie dla nas nowe kadry. ROZMAWIAŁA PAULA DĄBROWSKA / FOTO NIKOLA GAWROŃSKA
Często wspominasz, że „na szczęście wróciłaś do Szczecina”, a dlaczego w ogóle wyjechałaś? - Nie wiedziałam wtedy, czy chcę zostać w Szczecinie, czy
40
może wyjechać do innego miasta. Szukałam swojego miejsca na Ziemi. Często podróżowałam, np. do Berlina. W stolicy Niemiec się zakochałam. Przez wyjazdy zdecydowałam, że chcę być pilotem samolotu. Gdy miałam 16 lat, wzięłam udział w rekrutacji do szkół w Warszawie, Rzeszowie i Wrocławiu. Rzeszów był drugi na mojej liście, ale zdecydowałam, że właśnie tam wyjadę. To był błąd - małe miasto bez tramwajów (uśmiech). Byłam zaskoczona, bo mało kamienic, bo wszystko takie podobne do siebie… Nie do końca mogłaś się tam odnaleźć? - Często się śmiano, że „w Szczecinie to pewnie tylko paprykarz jemy”, nauczyciele byli przekonani, że my tu mówimy na co dzień po niemiecku. Do tego mieszkałam sama w akademiku. Trudno mi było tak żyć na drugim końcu Polski. Co weekend jeździłam do domu – raz samolotem, raz pociągiem. Stwierdziłam w końcu, że mam dosyć, tęskniłam
za domem, klimatem większego miasta i tramwajami. W Szczecinie wsiadałam do „trójki” do domu i nie chciałam z niej wysiadać. Podjęłam decyzję, że wracam, bo tu jest moje miejsce. Wcześniej mówiłam, że Szczecin jest nudny, tu nic nie ma, ale jak przeanalizowałam swoje „przygody”, to się przekonałam, że jednak wszystko, czego w życiu szukałam, miałam właśnie tu. Coś w tym jest, że doceniamy nasze miasta, jak je opuścimy. Ja na przykład uwielbiam ten spokój Szczecina. - Szczecin ma swój niezależny klimat, tutaj życie toczy się inaczej. Ludzie mają nieco inne spostrzeżenia niż w pozostałej części kraju, inaczej funkcjonują, zwykle więcej się kłócą, ale z drugiej strony w niedzielę widać ten spokój w mieście. Mieszkańcy siedzą w lokalach, w parkach – jest dużo zieleni. Pomimo młodego wieku porównałam swoje doświadczenia i doszłam do wniosku,