| SZTUKA |
W pniu drzewa, w pustym grobie, w kanalizacji miejskiej, w jaskiniach, leśnych ziemiankach, za szafami czy w podłogach ukrywali się Żydzi podczas II wojny światowej. Natalia Romik wraz z interdyscyplinarnym zespołem podjęła się zbadania architektury tych miejsc, a jednocześnie zbadania losów ukrywających się w nich osób. Informacje, które zebrała, tak samo imponują, jak i przerażają, szczególnie w kontekście dzisiejszej sytuacji w Ukrainie i na granicy polsko-białoruskiej. Z efektami kilkuletnich badań będzie można skonfrontować się w Trafostacji Sztuki w Szczecinie od 4 sierpnia podczas wystawy „Kryjówki. Architektura przetrwania”. Na chwilę przed wernisażem wystawy udało nam się porozmawiać z inicjatorką projektu oraz ściśle współpracującą z nią dr Aleksandrą Janus. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK
Od 4 sierpnia w Trafostacji Sztuki w Szczecinie można oglądać wystawę „Kryjówki. Architektura przetrwania”. Jak wyglądało zbieranie materiałów do tego projektu? Poszukiwania kryjówek zdają się być zadaniem niemal detektywistycznym. N.R. – Oczywiście, wychodziliśmy w teren, jednak trzeba zrozumieć, że większa część badań opierała się na żmudnej naukowej pracy. Naszym celem było odkrycie fizycznie istniejących miejsc, w których ukrywali się Żydzi podczas II wojny światowej. Odnajdywane kryjówki ocenialiśmy pod kątem architektury, ponieważ jest to temat wciąż niezgłębiony. Prace wspierała fundacja Gerda Henkel Stiftung. Jest wielu wspaniałych historyków, jak Marta Cobel-Tokarska czy Barbara Engelking, które badają losy ukrywających się Żydów, ale do tej pory nie było okazji fizycznie zbadać opisywanych przez naukowców miejsc.
42
Mój projekt miał uzupełnić tę lukę. Zaczęło się od artykułów naukowych i analiz kryjówek. Następnie przez trzy lata w szerokiej grupie – wraz z kuratorami wystawy Kubą Szrederem i Stachem Rukszą - podjęliśmy się badań, a razem z Hanną Wróblewską, ówczesną dyrektorką Zachęty, postanowiliśmy pokazać wyniki naszych prac w formie wystawy w warszawskiej Zachęcie. Sprawdzały panie każdy trop? Jak wyglądał odsiew informacji? A.J. - Z założenia interesowały nas zachowane kryjówki. Musieliśmy zrezygnować z wielu potencjalnych miejsc, ponieważ niesamowita liczba kryjówek, o których informacje do nas docierały, nie miały szansy przetrwać do dziś. Szukałyśmy dowodów na zachowane przestrzenie w miejskich legendach czy w publikowanej literaturze. Dojeżdżałyśmy na miejsce, weryfikowałyśmy to, co wiedziałyśmy. Jeśli poszukiwana kryjówka okazywała się