| SPORT |
Wimbledon okiem naszego fotoreportera Andrzej Szkocki, nasz fotoreporter, a także ogromny fan tenisa, Wimbledon zna jak własną kieszeń. Z pasją opowiada o jego początkach i z pasją bierze udział w kolejnych turniejach. Zaznacza, że ostatnia edycja Wielkiego Szlema jest jego ulubioną. Dlaczego? Sprawdźcie sami. ROZMAWIAŁA MONIKA PIĄTAS / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI
Dlaczego właśnie Wimbledon? – Nie tylko dlatego, że je się tutaj truskawki i pije szampana (śmiech). Też nie dlatego, że czuć obecność wysoko usytuowanych gości. Jest tu specyficzny klimat, i to właśnie dla tego klimatu przyjeżdżam na turniej od kilkunastu lat. Łatwo dostać się na miejsce jako fotoreporter? – Nic tu nie jest łatwe (uśmiech). Akredytację na pierwszy turniej dostałem po czterech latach starań. A na miejscu mogłem być jedynie 10 dni, a nie dwa tygodnie turnieju. Co więcej, nawet teraz, po kilkunastu latach udziałów, nie mogę wejść wszędzie tam,
62
gdzie inni fotoreporterzy. Koledzy mają większy staż albo pracują dla wielkich wydawnictw czy agencji fotograficznych. Byłeś kiedyś na finale Wimbledonu? – Trzy lata temu zapytałem w biurze prasowym, kiedy dostanę na to akredytację. Zapytali, jak długo przyjeżdżam, odpowiedziałem, że od kilkunastu lat. Powiedzieli, że już jestem blisko (śmiech). Tak jak mówiłem, nie jest łatwo. Dla kibiców też? – U kibiców fajne jest to, że na terenie Wimbledon Park jest przygotowane miasteczko The Queue, gdzie często wielu z nich przez całą noc albo i dłużej czeka w kolejce po bilety.
Nawet ciekawe, że jadąc na korty nie wysiada się na Wimbledon Park Station albo końcowej stacji Wimbledon, tylko dwie wcześniej – Southfields. Potem spacerek 15-20 minut i jest się na miejscu. Oczywiście z końcowej stacji też można dojść na korty, ale po prostu z Southfields jest najbliżej. Obiekt musi być ogromny. – Tak, jest – tworzy go 18 trawiastych kortów. Ale nie ma wśród nich numeru 13, bo wielu zawodników jest przesądnych. Są też osobne biura prasowe dla dziennikarzy piszących i fotoreporterów. Nas foto jest jakieś 150 osób.