9 minute read

MBA w Polsce

TEKST MIKOŁAJ BUCZYŃSKI

mBa to program edukacyjny, który urósł właściwie do rangi legendy. Jeszcze niedawno trudno było znaleźć oferty na rynku polskim. Dzisiaj – przeciwnie, ofert jest bez liku. Jak w takim razie wybrać tę najlepszą?

mBA (Master of Business Administration) przybyło do nas ze Stanów Zjednoczonych. To forma studiów podyplomowych kierowana do menedżerów, której celem jest omówienie najistotniejszych zagadnień biznesowych. Standardem MBA są więc takie przedmioty jak między innymi: marketing, finanse, zarządzanie zasobami ludzkimi. Oczywiście programy mogą się od siebie różnić.

MBA jest, można powiedzieć, Świętym Graalem dla wielu menedżerów. Z posiadaniem dyplomu wiąże się bowiem duży prestiż. Ponadto dyplom otwiera wiele furtek i może zdecydowanie pomóc w karierze. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu dyplom w zasadzie gwarantował dobrze płatną pracę. Dzisiaj już nie robi takiego wrażenia na pracodawcach (podobnie jak tytuł magistra, który kiedyś był przecież niezwykle ceniony, a dzisiaj jest raczej standardem), jednak wciąż może wiele spraw ułatwić.

FORMY MBA Dzisiaj MBA przybiera wiele form. Do najpopularniejszych możemy zaliczyć: – podstawowe – ogólny program menedżerski, szczególnie przydatny dla ludzi, którzy do tej pory nie zdobyli żadnych formalnych szlifów edukacji biznesowej; – specjalizacyjne – dla kierowników rozwijających się w danej branży, specjalizacji np. MBA w IT; – EMBA – tj. executive MBA, przeznaczone dla doświadczonych menedżerów. Prowadzone głównie w trybie zaocznym (aby nie kolidowały z pracą). Aby dostać się na taki program, trzeba mieć udokumentowany staż menedżerski; – GBA – tj. global MBA, nastawione na biznes międzynarodowy; – DBA – czyli już nie Master of Business Administration, a Doctor of Business Administration. W skrócie – połączenie studiów MBA z doktoratem.

JAK SIĘ DOSTAĆ NA MBA? Oczywiście na początku trzeba aplikować. Pierwszym warunkiem jest posiadanie dyplomu studiów wyższych. Jednak w zdecydowanej większości miejsc to nie wystarczy. W przypadku wielu programów, szczególnie tych wyżej cenionych, proces rekrutacyjny wiąże się również z testem. Często (szczególnie, jak wspomniałem, jeżeli chodzi o EMBA) należy udokumentować dotychczasowy staż pracy (lub prowadzenie biznesu). Pozostają jeszcze pieniądze…

MBA słynie z tego, że jest drogim programem. W Polsce jest to przedział w granicach około 11-85 tys. zł (programy jednoroczne lub dwuletnie). Ceny te mogą zwalić z nóg, ale to i tak ułamek tego, co zapłacimy na uczelniach zagranicznych. Oczywiście najdroższe pułapy to EMBA lub formy prowadzone w języku angielskim na najbardziej prestiżowych uczelniach. Do tego jeszcze dochodzi wyjazd zagraniczny organizowany w ramach programu (często nieobowiązkowy), który wiąże się oczywiście z dodatkowymi kosztami.

Należy pamiętać, że taka cena programu jest podyktowana, oprócz rzeczywistych kosztów czy kwestii popytu i podaży, pozycjonowaniem na usługę luksusową, elitarną. Ponadto to także pewna bariera i zapewnienie, że uczestnicy będą prezentować odpowiedni poziom biznesowy. Należy przecież pamiętać, że MBA daje nie tylko wiedzę, prestiż i tytuł, ale też znajomości. Wielu menedżerów wybiera program właśnie z myślą o networkingu.

JAK WYBRAĆ ODPOWIEDNI MBA? W samym rankingu Perspektywy 2021 znajdziemy 41 programów. A jest ich więcej. Wybrać nie jest łatwo, szczególnie jeżeli zdamy sobie sprawę z wagi decyzji – chociażby pod względem finansowym.

Dobrze również wiedzieć, że ranking to nie wszystko. Tak jak pisałem wcześniej, MBA przebiera nie tylko różne formy, ale i programy różnią się między sobą. Rankingi mogą więc być drogowskazem, ale wciąż należy zrobić własną analizę poszczególnych programów. Na co zwracać uwagę:

– prestiż – od tego bym zaczął. Warto wybrać uczelnie znane i doceniane, również na rynkach zagranicznych; – akredytacje – istnieją organizacje czuwające nad jakością programów MBA. Posiadanie akredytacji nie tylko zwiększa prestiż programu, ale i gwarantuje pewną jakość. Popularne akredytacje to między innymi EQUIS (European Quality Improvement System), AMBA (Association of MBAs) czy AACSB (Association to Advance Collegiate Schools of Business). Warto przy okazji wspomnieć o polskiej akredytacji, tj. PKA (Polska Komisja Akredytacyjna); – program – konieczne należy przejrzeć listę przedmiotów. Będą spore różnice np. między uczelniami technicznymi a uniwersytetami. Warto również zbadać, czy przedmioty nie będą nam się pokrywały z wcześniej ukończonymi kierunkami (szczególnie ważne dla absolwentów zarządzania); – wyjazdy zagraniczne – dobrze jest na to spojrzeć z dwóch perspektyw. Po pierwsze jako możliwości (wyjazd zawsze otworzy oczy na wiele spraw, wiele można się nauczyć), po drugie kosztów; – opinie absolwentów – absolwenci chętnie dzielą się opiniami. Nierzadko możemy przeczytać np. historie kolegów z grupy, którzy potem stworzyli wspólny biznes; – cena – co prawda na końcu listy, ale wciąż bardzo istotna.

Czasem jednak warto nieco dołożyć do lepszego programu. To nie zmienia faktu, że należy zadać sobie pytania, takie jak np.: czy nie lepiej za takie pieniądze otworzyć własny biznes? Czy cię na to stać? Czy faktycznie ten droższy program daje większą wartość?

POLSKIE PROGRAMY MBA Jeżeli wiesz już, na co zwracać uwagę i potrafisz sam przeanalizować, czy program jest dobry dla ciebie, to z czystym sumieniem mogę posłużyć się wspomnianym wcześniej rankingiem, ograniczając się jednak do najwyżej uplasowanej jedenastki. Trzy pierwsze pozycje opatrzę dodatkowym komentarzem, jako że sam odwiedziłem uczelnie, kiedy szukałem MBA dla siebie.

1. EMBA w Akademii Leona Koźmińskiego Nie od dzisiaj wiadomo, że „Koźmin” to wspaniała uczelnia, szczególnie jeżeli chodzi o biznes. Sam ją odwiedziłem na dniu otwartym MBA i prezentowała się najlepiej. Nie chodzi mi tylko

o infrastrukturę, bo Wydział Zarządzania (trzecie miejsce) też ma się czym poszczycić. Zorganizowany był próbny wykład dotyczący ekonomii, który prezentował formę, jaka miałaby się pojawić na zajęciach (praktyczna, luźniejsza). Faktycznie uczestnicy zabierali głos i powstało swego rodzaju konwersatorium. Całość świetnie zorganizowana. Finalnie nie wziąłem udziału w programie (o tym też napiszę), ale wyniki w rankingu mówią same za siebie. Na pewno warto dać im szansę.

2. Canadian EMBA w Szkole Głównej Handlowej Tutaj też wyniki mówią same za siebie. Brałem pod uwagę tę uczelnię, oferta była bardzo ciekawa, jednak finalnie bardziej przemawiał do mnie wspomniany „Koźmin” oraz Wydział Zarządzania.

3. EMBA na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego Wydział Zarządzania UW to był mój pierwszy krok, kiedy zacząłem poszukiwania. Nic dziwnego – robiłem tutaj magisterkę i bardzo ciepło wspominam ten okres. Oferta była ciekawa, a wielu wykładowców znałem z wcześniejszych zajęć. Znając jakość magisterki, byłem pewny, że podobna (lub lepsza) będzie podczas MBA.

4. EMBA Poznań-Atlanta na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. 5. EMBA w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. 6. MBA w Szkole Głównej Handlowej. 7. International MBA in Strategy Programme and Project Management na Politechnice Gdańskiej. W najlepszej jedenastce pozostają nam 4 miejsca ex aequo: – European Multicultural Integrated Management Program. International MBA w Krakowskiej Szkole Biznesu Uniwersytetu Ekonomicznego; – EMBA w Krakowskiej Szkole Biznesu Uniwersytetu Ekonomicznego; – MBA ze specjalizacjami w Akademii Leona Koźmińskiego; – EMBA (opcja międzynarodowa) na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

ALTERNATYWY MBA Przyznałem się powyżej, że pod uwagę brałem głównie Akademię Leona Koźmińskiego oraz Wydział Zarządzania – w wersjach executive. Kiedy jednak trochę głębiej przeanalizowałem programy, okazało się, że wiele przedmiotów pokrywa mi się z magisterką oraz licencjatem. Finalnie więc się nie zdecydowałem. Uznałem jednak, że mimo wszystko chciałbym zrobić kolejny krok w swojej edukacji. Zdecydowałem się więc na alternatywny program, tj. Management organizowany przez ICAN Institute.

Programy menedżerskie mogą być dobrą alternatywą, szczególnie kiedy za cel stawiają sobie właśnie konkurowanie z MBA. Co prawda prestiż ich jest mniejszy, ale szczególnie wtedy, kiedy mamy własny biznes (więc najważniejszy jest wymiar praktyczny) – może to być dobra droga.

CZY WARTO IŚĆ NA MBA? Myślę, że tak, a ściślej – na MBA lub właśnie program alternatywny. Oczywiście musimy wcześniej sami to przeanalizować, musimy wiedzieć, czy to dobry krok, czy wiedza nam się nie powieli, czy będziemy mieli czas. Finalnie jednak dużo zyskujemy: networking (zarówno jeżeli chodzi o wykładowców, jak i uczestników), dyplom (który może wiele w życiu ułatwić), satysfakcję (a nawet dumę) i oczywiście wiedzę. I to nie taką zwykłą, książkową. I nie taką formalną jak na studiach. W MBA najważniejszy jest wymiar praktyczny – rozmowy, uczenie się od siebie nawzajem i ćwiczenia.

Jeżeli ktoś by mnie zapytał, czy powtórzyłbym swój wybór, to odpowiedziałbym, że za każdym razem, bo są w życiu przygody, których się nie odpuszcza. ⚫

SWIFT

CO WARTO O NIM WIEDZIEĆ

TEKST PAWEŁ ILCZUK

W związku z inwazją rosji na Ukrainę zrobiło się głośno o międzybankowym systemie SWIFT. Ta stosunkowo prosta technologia, z której istnienia do niedawna wiele osób w ogóle nie zdawało sobie sprawy, zaczęła być porównywana do finansowej bomby atomowej dla rosji. Czym jest SWIFT i dlaczego jest tak ważny? a może jednak da się żyć bez niego?

HISTORIA Stowarzyszenie na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej SWIFT (z angielskiego: Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) zostało założone w roku 1973. Dokładnie 3 maja SWIFT będzie świętował swoje 49. urodziny. Siedzibą organizacji od początku jej działalności jest maleńkie miasto La Hulpe w Belgii.

Handel międzynarodowy po II wojnie światowej zaczął rosnąć w niesamowitym tempie, a tradycyjne przekazy pieniężne były zbyt wolne, niebezpieczne i obarczone ryzykiem błędów. Założyciele SWIFT wpadli na pomysł, aby ujednolicić systemy bankowe wszystkich krajów w taki sposób, by mogły ze sobą współpracować. Początkowo udało się zebrać aż 239 banków z 15 krajów. To były czasy raczkującego internetu i wykorzystanie jego potencjału właśnie do takich celów okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki SWIFT świat zaczął się stawać bardziej jednolity i otwarty. Wymagało to jednak ogromnej współpracy pomiędzy bankami a organizacją. SWIFT nie jest sztywnym standardem, do którego banki musiały się przystosować. Ewoluował z roku na rok, by jego możliwości były zoptymalizowane dla jak największej liczby stowarzyszonych banków.

Obecnie z protokołu SWIFT korzysta ponad 11 tysięcy instytucji z ponad 200 krajów i terytoriów świata. Choć ostatnio, jak wszyscy słyszeliśmy, te liczby odrobinę zmalały, system wciąż jest dostępny dla blisko 100% populacji świata i wykonuje ponad 40 milionów operacji każdego dnia. Rosja była adresatem lub nadawcą aż 1% wszystkich przelewów w tym systemie.

JAK TO DZIAŁA? Działanie systemu polega na przesyłaniu ustandaryzowanych komunikatów finansowych pomiędzy bankami. Każdy należący do sieci bank posiada indywidualny kod SWIFT, zamiennie nazywany kodem BIC (Bank Identifier Code), dzięki któremu można precyzyjnie wskazać odbiorcę przelewu. Składa się on z 8 liter, z których pierwsze cztery to identyfikator banku, kolejne dwie to oznaczenie kraju i ostatnie dwie to lokalizacja danej instytucji. Niektóre kody SWIFT posiadają dodatkowo trzy cyfry, oznaczające konkretny oddział banku.

Do wykonywania przelewów w obrębie jednego kraju wystarczy podać numer rachunku bankowego składający się wyłącznie z cyfr – w Polsce zawsze mają one długość 26 cyfr. Przelewy zagraniczne wymagają z kolei podania numeru IBAN (International Bank Account Number), czyli tego samego numeru z dodanym przedrostkiem oznaczającym kraj, np. PL. Kod SWIFT/BIC można znaleźć na stronie internetowej naszego banku lub w szczegółowych informacjach dotyczących konkretnego konta. Przykładowo kod banku PKO BP to: BPKOPLPW. Pierwsze cztery litery to skrót od nazwy banku, kolejne dwie to oznaczenie kraju, natomiast ostatnia para wskazuje na siedzibę główną w Warszawie. Kody oddziałów PKO w innych krajach różnią się ostatnimi czterema literami. Dla przykładu BPKOCZPP oznacza oddział w czeskiej Pradze.

Angielskie słowo swift oznacza „szybki” i być może pasowało to do belgijskiego systemu w XX wieku. Obecnie jedną z głównych wad SWIFT jest jego powolne działanie, wynikające głównie z wydłużonej drogi przesyłanych pieniędzy. Zdarza się, że płatności trwają nawet 5 dni, ponieważ muszą być „po

This article is from: