6 minute read
Hacktywiści
HAKTYWIŚCI
HAKERZY W SŁUŻBIE ŚWIATU
TEKST MARCIN GOMÓŁKA
Słowo „haker” przywodzi na myśl same negatywne cechy – powszechnie kojarzy się z trudnym do uniknięcia zagrożeniem i nieuczciwą działalnością w sieci. Są jednak ludzie, którzy używają swoich niesamowitych umiejętności do dobrych celów – a raczej do szkodzenia złym ludziom. aby nie wrzucać współczesnych robin Hoodów do jednego worka z wyłudzającymi pieniądze przestępcami, zaczęto nazywać ich hakerami-aktywistami, czyli w skrócie – haktywistami.
ANONYMOUS To zdecydowanie najbardziej znana grupa haktywistów na świecie. Trudno nazwać „Anonimowych” organizacją, ponieważ nie posiadają określonego składu, hierarchii ani struktur zarządzania. Dzięki temu nie ma szans na zdemaskowanie lidera i rozbicie całej grupy. Są zdecentralizowani – zupełnie jak sam internet. Nie wiadomo, jak wielu ich jest – wiemy jedynie, że są wśród nich ludzie z niemal wszystkich krajów świata, w tym także z Polski. Ich metody działania są dosyć chaotyczne, co doskonale współgra z ich anarchistyczną postawą i czyni ich jeszcze trudniejszymi do opanowania. Haktywiści z Anonymous po prostu realizują swoje pomysły, które mają za zadanie utrudnić działalność osób i organizacji wyrządzających szeroko pojętą krzywdę ludziom – najczęściej są to wielkie korporacje. Operacje Anonymous potrafią przybierać naprawdę imponujące formy i rozmiary. Wyłączanie rządowych stron internetowych to zaledwie przedsmak tego, czego na przestrzeni ostatnich lat dokonali. Jeśli obiorą sobie kogoś za cel, potrafią naprawdę narobić problemów.
Anonymous są kojarzeni z białymi maskami, które stały się symbolem buntu i sprzeciwu wobec wyzysku i niesprawiedliwości. Maska jest inspirowana postacią Guya Fawkesa. Ten angielski żołnierz był przywódcą grupy katolików, która zamierzała wysadzić w powietrze gmach londyńskiego parlamentu 5 listopada 1605 roku, zabijając przy tym króla Anglii i Szkocji Jakuba I.
Jest w tym pewna doza ironii – popularność tej maski sprawia, że sprzedają się ich setki tysięcy na całym świecie, a zysk od każdego egzemplarza trafia do wytwórni filmowej Time Warner – właściciela praw do filmu „V jak Vendetta”, opartego na komiksie inspirowanym postacią Fawkesa. Chcąc wyrazić sprzeciw wobec działalności korporacji, musimy najpierw zapłacić jednej z nich. Przynależność do Anonymous nie polega jednak na noszeniu masek. Pojawiają się one wyłącznie w materiałach wideo zapowiadających kolejne akcje grupy.
NAJWIĘKSZE OPERACJE Trudno zliczyć wszystkie akcje przeprowadzone przez Anonymous na całym świecie. Były ich setki, jeśli nie tysiące. Haktywiści wielokrotnie pomagali walczyć z przestępczością narkotykową, pornografią dziecięcą, a także identyfikować członków organizacji ISIS, neonazistów i innych niebezpiecznych ludzi.
Operacje przyjmują najróżniejsze oblicza. Przykładowo gdy Mastercard, Visa, Amazon, PayPal i wiele innych instytucji odmówiło przekazywania wpłat na utrzymanie strony WikiLeaks, ruszyła akcja „Avenge Assange” (z angielskiego: „Pomścić Assange'a – nazwa wzięła się od nazwiska założyciela strony). Liczne ataki na wymienione firmy były głosem sprzeciwu wobec próby powstrzymania Juliana Assange'a od publikowania kolejnych przecieków na temat amerykańskiego rządu. Skoordynowana operacja doprowadziła do poważnych problemów w działaniu usług płatniczych w 2010 roku. Haktywiści z różnych ugrupowań nie boją się ingerować w światową politykę, np. wykradając i publikując w sieci materiały obciążające polityków oraz organizacje. Zwykle do takich rewelacji podchodzi się z dystansem, jednak niewątpliwie wywołują sporo szumu na arenie międzynarodowej. Największą tego typu sprawą była afera BlueLeaks z czerwca 2020 roku, w której ujawniono 269 GB danych z ponad 200 amerykańskich instytucji bezpieczeństwa publicznego. Materiały były dowodem m.in. na liczne naruszenia prywatności, stojące w sprzeczności z amerykańską konstytucją.
Dosyć prężnie działa również polska część tego kolektywu. Najgłośniej było o nich, gdy rząd Donalda Tuska próbował wprowadzić ustawę ACTA w 2012 roku. Demonstracje na ulicach miast, na których licznie występowali ludzie w maskach Guya Fawkesa, były zaledwie jedną stroną protestu. Drugą byli anonimowi hakerzy, którzy blokowali rządowe strony, w tym stronę sejmu, i wyświetlali na nich własne komunikaty, oznaczone logo Anonymous. Następnym krokiem było upublicznienie danych polskich polityków popierających ACTA i różnych informacji na ich temat.
WOJNA W UKRAINIE To właśnie w tym kontekście słowo „haktywiści” zaczęło być stosowane powszechnie – głównie z powodu wyjątkowo licznych akcji przeprowadzanych przez grupy hakerskie z całego świata. Cybernetyczna wojna pomiędzy haktywistami z całego świata a Rosją i Białorusią ma na celu utrudnienie zbrodniczej działalności tych krajów oraz uświadomienie ich obywatelom tego, co naprawdę dzieje się w Ukrainie. Tym razem nie skończyło się na wyłączaniu stron internetowych rządu. Haktywiści z całego świata poszli na całość, a efekty były dosyć spektakularne. Oprócz Anonymous do walki stanęły grupy Network Battalion 65' oraz Georgian Hackers Society.
Przykładem działań informacyjnych może być włamanie do rosyjskich kanałów telewizyjnych, a raczej przejęcie kontroli nad nimi. Rosjanie zobaczyli na swoich ekranach m.in. filmy z bombardowań budynków cywilnych w ukraińskim Charkowie i usłyszeli ukraińską muzykę. Aby powstrzymać rosyjską propagandę, haktywiści nieustannie blokują kolejne witryny rządowe Rosji i Białorusi.
Jednym z celów Anonymous stała się także białoruska firma Tetraedr, która, jak się okazało, na bieżąco zaopatruje rosyjskie wojsko. Oprócz zwyczajowej blokady strony internetowej doszło też do kradzieży ponad 200 GB danych firmy, która ujawniła m.in. jej zaangażowanie w organizację inwazji na Ukrainę.
Inna kradzież danych ujawniła personalia 2,5 tys. osób współpracujących z rosyjskim wywiadem. Hakerzy dotarli także do danych 120 tys. rosyjskich żołnierzy. Obie listy są dostępne w sieci i są doskonałym dowodem na to, jak słabo wypada bezpieczeństwo cyfrowe Rosji. Pojawiły się także informacje o kradzieży danych dotyczących bezpieczeństwa atomowego Rosji.
Najbardziej imponującym zwycięstwem haktywistów było jednak odcięcie agencji Roskosmos od sieci satelitów szpiegowskich. Dokonali tego członkowie wspomnianej grupy NB65. Udało im się wyłączyć system monitorowania pojazdów i serwer agencji. Jego ponowne uruchomienie nie będzie łatwe, bo udało im się zmienić dane dostępowe i poświadczenia serwera. Nie muszę chyba dodawać, że strona internetowa Roskosmosu również nie działa? Dorzućmy do tego złamanie zabezpieczeń w systemie komunikacji rosyjskiego wojska, włamanie do Sbierbanku (największego banku w Rosji) i mnóstwo pożytecznego zamieszania, które ma zwrócić uwagę Rosjan na prawdziwe oblicze „operacji specjalnej” Putina. Wszystko to udało się w ciągu zaledwie kilku dni od wybuchu wojny.
W związku z sytuacją w Ukrainie doszło też do rozprzestrzenienia fałszywej groźby od Anonymous. W sieci pojawił się komunikat o tym, że wszystkie konta bankowe Rosjan zostaną wyczyszczone z pieniędzy 3 marca. Grupa Anonymous oficjalnie zaprzeczyła temu, jednak u wielu obywateli Rosji z pewnością wywołało to jeszcze większą panikę i jeszcze dłuższe kolejki do bankomatów. Prawda jest taka, że haktywiści z Anonymous nigdy nie wyrządziliby krzywdy niewinnym obywatelom kraju – choć technicznie być może byliby w stanie tego dokonać.
ATAK NA NVIDIĘ W tym samym czasie doszło też do pewnej moralnie kłopotliwej sytuacji. Celem hakerów padła Nvidia – największy producent kart graficznych na świecie. Rzekomo udało im się wykraść ponad 1000 GB danych i grożą ich upowszechnieniem, jeśli firma nie zgodzi się na usunięcie ze swoich kart blokad uniemożliwiających kopanie kryptowalut.
Z jednej strony intencje hakerów są zrozumiałe – płacąc ciężkie pieniądze za produkty firmy, powinniśmy mieć pełne prawo decydować o ich przeznaczeniu i móc wykorzystać ich możliwości w pełni. Z drugiej strony blokada nałożona na modele z serii RTX była odpowiedzią na masowe wykupowanie kart, których dostępność i tak była stosunkowo niska przez zerwanie łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Niska podaż zaowocowała drastycznym wzrostem cen – na nowe karty z wyższej półki stać tylko naprawdę zamożnych ludzi, a i tak nie mają gdzie ich kupić. Czy takie „problemy pierwszego świata” naprawdę wymagają uciekania się do kradzieży danych i szantażu? Trudno tu raczej mówić o pomocy potrzebującym.
Sprawa jest tym bardziej niesmaczna, że w międzyczasie inne grupy hakerów prowadziły zmasowane i skuteczne ataki na rosyjskie i białoruskie organizacje. Bądźmy szczerzy – kryptowalutowi górnicy nie są uciśnionymi ofiarami bezdusznej korporacji. Przez ich niezaspokojony popyt ceny kart graficznych są od kilku lat nie do zaakceptowania dla przeciętnego użytkownika, a ich dostępność w sklepach jest właściwie zerowa. Decyzja Nvidii o nałożeniu blokady nie była przecież podyktowana chęcią wzbogacenia się, lecz ułatwienia życia graczom i innym klientom indywidualnym. W końcu chodziło o obniżenie cen i poprawę dostępności produktów firmy. Co ciekawe, Nvidia odwdzięczyła się hakerom włamaniem na ich własny serwer i zaszyfrowaniem wykradzionych plików. Może to jednak nie odnieść skutku, jeśli złodzieje pamiętali o utworzeniu kopii zapasowej. ⚫