4 minute read

Frankowi pogromcy mitów

O Frankowiczach w ostatnich latach słyszy się regularnie. Coraz to nowe wyroki, kolejne przegrane banków, ugody i inne powiązane tematycznie wątki przewijają się w mediach krajowych od dłuższego czasu. Tym razem jednak mamy okazję przedstawić wywiad z dwójką wspólników jednej z kancelarii, która nie tylko osiągnęła w tej materii miano jednej z najlepszych w Polsce, ale słynie również z nietuzinkowego podejścia do tych spraw.

red.: Panowie, skąd w ogóle wzięła się nazwa Frankowi Pogromcy mitów?

mec. adam Sobota (aS) i Jędrzej Jachira (JJ): Prowadząc te sprawy od wielu lat, kiedy nie były jeszcze tak popularne jak teraz i mało kto w ogóle wierzył, że z bankiem naprawdę można wygrać, o Frankowiczach powstało wiele mitów. Uznaliśmy, że skoro naszą misją od początku było nie tylko wygrywanie z bankami, ale również informowanie o sednie problemu jakim były udzielane kredyty we frankach szwajcarskich, warto się z tymi mitami rozprawiać. Mowa tu m.in. o często niesprawiedliwej, negatywnej ocenie Frankowiczów przez osoby z kredytem w polskich złotych.

no dobrze, ale w jaki sposób docierają Panowie do takich odbiorców, skoro na co dzień prowadzicie sprawy Frankowiczów, a nie osób z kredytami w złotówkach?

(AS, JJ): Jako prawnicy nie ograniczamy naszych działań jedynie do sądów. Uznaliśmy, że w dzisiejszych czasach warto skorzystać z nowych technologii, w tym zwłaszcza mediów społecznościowych i platform streamingowych (m.in. Spotify). Właśnie tam rozpoczęliśmy naszą audycję „Frankowi Pogromcy Mitów”, która okazała się dużym sukcesem. Aktualnie nagraliśmy 8 odcinków, w których rozprawiamy się z najczęstszymi mitami na temat tych kredytów.

Jakie mity krążą najczęściej na temat Frankowiczów?

(AS, JJ): Jest ich na pewno kilka. Pierwszy z nich to „widziały gały, co brały”, czyli założenie, że Frankowicze rozumieli istniejące ryzyko kursowe i powinni byli się z nim liczyć. Problem polega jednak na tym, że kursy w kredytach nie były uzależniane od kursów rynkowych, tylko dawały bankom nieograniczoną możliwość wpływu na ich wysokość. Już w pierwszym dniu po uruchomieniu kredytu, mimo stabilnego kursu franka, wartość kredytu do oddania rosła często o kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Mit numer dwa to „nie bierze się kredytu w walucie, w której się nie zarabia”. Mało kto jednak pamięta, że Frankowicze nigdy nie zobaczyli w rzeczywistości franka szwajcarskiego na oczy. Wszyscy otrzymywali takie same złotówki, jak inni kredytobiorcy. Bank Frankowiczom mówił jednak, że nie posiadają oni zdolności kredytowej przy zwykłym kredycie i jedyne, co da się zrobić, to dać kredyt powiązany kursem franka. Zaskakujące o tyle, że taki kredyt był z góry obarczony wyższym ryzykiem, co paradoksalnie taką zdolność powinno tym bardziej wykluczać.

Trzeci najczęstszy mit to „nikt jeszcze z bankiem nie wygrał”. W tym wypadku jego obalenie jest akurat najprostsze. Posiadamy w tym momencie niespełna 300 korzystnych wyroków z bankami, w tym ponad 70 zakończonych prawomocnym odzyskaniem środków od banku. Niedowierzającym chętnie przedstawiamy zanonimizowane potwierdzenia przelewów otrzymanych przez naszych klientów. Co istotne, aktualnie wygrywamy ponad 98% prowadzonych spraw, średnio dziennie uzyskujemy 5-6 wyroków unieważniających umowy naszych klientów.

no dobrze, mity mamy obalone, a co czeka Frankowicza jeśli pójdzie do sądu?

(AS + JJ): Ostatecznie unieważnienie całej umowy, rozliczenie się z bankiem wyłącznie do kwoty otrzymanego kapitału, często uzyskanie dodatkowo zwrotu nadwyżki i wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej. Wcześniej jednak kluczowa jest wstępna analiza prawna umowy z bankiem (klienci naszej kancelarii otrzymują ją na początku bezpłatnie i bez dalszych zobowiązań) i skierowanie jej na tory sądowe. Trzeba się ponadto liczyć z tym, że sprawa zajmuje zwykle ok. 3-3.5 lat, taki mamy system i tego akurat nie przeskoczymy. Po tym czasie jednak nasi klienci przekonują się, że zdecydowanie lepiej było poświęcić ten okres na unieważnienie umowy, niż spłacać dalej przez kolejnych wiele więcej lat kredyt, którego wartość dzisiaj jest na podobnym poziomie jak 15 lat temu.

a co z mitem na temat pozwów banków o korzystanie z kapitału? może lepiej poszukać ugody?

(AS + JJ): Banki od początku straszyły Frankowiczów takimi pozwami, był to zresztą świetny zabieg odstraszający od podjęcia decyzji o skierowaniu sprawy do sądu. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na pierwsze takie pozwy, aby wykazać, że banki nie mają racji. W ten sposób udało nam się właśnie w tym roku wygrać już pierwsze takie sprawy w kraju, w których pozwy banków zostały oddalone w całości. Absurdem byłoby umożliwienie bankom odzyskania tego, co straciły we wcześniejszym postępowaniu, skoro zgodnie z prawem, zwłaszcza Unii Europejskiej, celem unieważnienia takiej umowy jest ochrona interesów konsumenta. Istotna jest również funkcja ukarania banku za taką nieuczciwą praktykę i odstraszenie od jej stosowania w przyszłości.

Ugody z kolei to rozwiązanie, które powinno ten problem rozwiązać automatycznie, bez udziału sądów. Niestety, okazało się, że w przeważającej większości nie stanowią one nawet 30% tego, co można odzyskać w sądzie. Ponadto z reguły zawierają niebezpieczne mechanizmy, które przy obecnej sytuacji gospodarczej mogą okazać się jeszcze bardziej krzywdzące niż kredyt we frankach.

Co więc Panowie radzą Frankowiczom w obecnych czasach?

(AS+JJ): Recepta jest wbrew pozorom prosta. Wstępna i profesjonalna analiza prawna umowy, najlepiej wykonana przez kilka niezależnych kancelarii. Kolejno wybór profesjonalnego pełnomocnika (adwokata lub radcy prawnego), który posiada w swoim portfolio prawomocne wygrane w takich sprawach. Dalej jest już tylko proces w sądzie, udział w rozprawie i trochę cierpliwości. Na końcowy efekt w postaci unieważnienia takiej umowy jednak naprawdę warto zaczekać. ⚫

Mec. Adam Sobota i Jędrzej Jachira, wspólnicy w Kancelarii Prawnej SOBOTA JACHIRA bezpłatna analiza umów: biuro@sobotajachira.pl tel.: 71 737 37 22 kancelariasobota.pl/frankowi-pogromcy-mitow-audycja

This article is from: