5 minute read
Skrócony czas pracy – czy to się sprawdza?
SKRÓCONY CZAS PRACY
CZY TO SIĘ SPRAWDZA?
TEKST MIKOŁAJ BUCZYŃSKI
Jedni z chęcią przychodziliby do pracy na krócej i widzą w tym same superlatywy. Inni (głównie pracodawcy) na samą myśl o takim rozwiązaniu dostają ciarek. W niniejszym artykule zaś podejdziemy do sprawy w sposób systemowy i możliwie obiektywny, analizując zalety, wady i różne sytuacje, z jakimi może przyjść nam się zmagać.
FOTO: MARKUS LOKE, UNSPLASH
Coraz częściej mówi się o skróconym czasie pracy. Temat elektryzuje, ponieważ większość ludzi bardzo chętnie wracałaby wcześniej do domu czy też miała wolny piątek. Dziennikarze zaś podają przykłady firm lub nawet całych państw, w których skrócono czas pracy i okazało się to dobrym rozwiązaniem – i społecznie, i ekonomiczne. Z drugiej strony szereg pracodawców zachodzi w głowę, jak to niby miałoby się udać, skoro już teraz brakuje na wszystko czasu. W czym tkwi problem?
Przed głębszą analizą przyjrzyjmy się jeszcze formom, jakie może przybrać zredukowany czas pracy. Najczęściej to przyzwolenie na wcześniejsze wyjście z firmy w piątek. Czasem to także w całości wolny wybrany dzień. Część firm decyduje się natomiast na ograniczenie czasu pracy do sześciu godzin.
DLACZEGO FIRMY DECYDUJĄ SIĘ NA SKRACANIE CZASU PRACY? Powodów może być wiele – w tym altruistyczna troska o pracowników. Są i czysto ekonomiczne. Krótszy czas pracy może być formą benefitu, szczególnie wtedy, gdy mamy rynek pracownika i chcemy przyciągnąć specjalistów. Może to być także kwestia PR-owa – zakomunikowanie zgodności z wizerunkiem firmy, która stara się być odpowiedzialna społecznie.
Kolejnym powodem, również mającym uzasadnienie ekonomiczne, jest założenie, że pracownik spędzający w biurze mniej czasu będzie zdrowszy (będzie wtedy mniej chorował) i szczęśliwszy – więc i bardziej zmotywowany oraz kreatywny. W internecie możemy znaleźć case studies czy opracowania dotyczące firm, które zdecydowały się na redukcję czasu pracy. I generalnie więcej jest zachwytów niż obaw. Niemniej należy zwrócić uwagę na to, że wspomniane firmy działają główne w innowacyjnych, kreatywnych branżach, często dotyczących nowych technologii.
Kiedyś rozmawiałem z programistą, który przyznał, że może programować maksymalnie 4-5 godzin dziennie. Potem już nie jest w stanie, a jego produktywność jest o wiele niższa. Dlatego można wręcz powiedzieć, że jeżeli podobny człowiek będzie pracował w systemie sześciu godzin na dobę, to jego pracodawca zbyt wiele nie straci. Za to zyska w oczach pracownika i da mu wypocząć, co będzie skutkowało lepszą produktywnością następnego dnia. Natomiast kiedy prowadzimy działalność, w której pracownicy wykonują powtarzalne czynności, które mają się przyczynić do jak największej ilości wytworzonych produktów, to „obcinając” dwie godziny z dnia, automatycznie obniżamy możliwości firmy, zwiększamy koszty krańcowe wyprodukowanych towarów co, jak wspomniałem wcześniej, może prowadzić do bankructwa.
Powinniśmy również zwracać uwagę na to, kogo taki skrócony dzień pracy będzie dotyczył. Jeżeli mamy zaangażowanych pracowników – redukcja czasu pracy może przynieść dobre efekty, szczególnie że wypoczęty pracownik będzie bardziej kreatywny. Jeżeli mamy do czynienia z pracownikiem niezaangażowanym, to redukując godziny pracy, tylko i wyłącznie zmniejszymy produktywność firmy.
NIC NIE JEST CZARNO-BIAŁE Zanim przejdziemy do omawiania możliwych zalet i wad skróconego czasu pracy, musimy zrozumieć jedną rzecz, która właściwie jest kwintesencją wszelkich nauk o zarządzaniu – wszystko zależy od: firmy, pracownika, zadania, sytuacji i od szeregu innych rzeczy. Słowem – jeżeli wprowadzone rozwiązanie w jednej firmie przyniosło same fantastyczne rezultaty, to w innej firmie mogłoby równie dobrze być przyczynkiem do bankructwa. Dlatego też będę pisał o możliwych zaletach i możliwych wadach, ponieważ zarówno jedne, jak i drugie mogą wystąpić, ale wcale nie muszą. Ponadto część zalet i wad to odbicia lustrzane – osobne strony jednej monety.
MOŻLIWE ZALETY • Przyciągnięcie kandydatów – nie da się ukryć, że krótszy czas pracy może nam pomóc pozyskać osoby chętne do pracy. To przecież bardzo ciekawy benefit.
• Mniejszy stres i poprawa zdrowia – pracownik będzie miał więcej czasu, żeby wypocząć, co z kolei może ograniczyć pojawianie się zwolnień chorobowych. • Ograniczenie się do czasu efektywnego – według badań pracownik wydajnie pracuje około sześciu godzin. Reszta, szczególnie w korporacjach, to rozmowy, plotkowanie, kawa i tym podobne. Zatem w teorii zbyt wiele nie tracimy.
Może się wydawać, że pracownik ledwo wyrabia się z pracą w czasie ośmiu godzin, ale tutaj działa prawo Parkinsona, które (w skrócie) mówi o tym, że im więcej czasu mamy na wykonanie jakiejś czynności, tym dłużej będziemy ją wykonywać. • Wdzięczność pracowników i pobudzenie kreatywności – czyli to, o czym pisałem w kontekście zaangażowanych pracowników.
MOŻLIWE WADY: • Przyciągnięcie kandydatów, ale złych – jak wspomniałem, zapewne przyciągniemy kandydatów. Gorzej, jeśli ich jedyną motywacją będzie chęć krótszej pracy. • Zwiększenie stresu – pamiętajmy, że mimo krótszego czasu pracy zadania i cele pracownika pozostają takie same. Tyle że teraz musi to wszystko „upchać” w krótszym czasie.
A sprint bywa mocno stresujący. • Utracenie relacji firmowych – coraz częściej się mówi, w kontekście work-life balance, że praca i życie prywatne to nie oddzielne światy, tylko elementy życia, które na siebie nachodzą. Uważam, że ukrócenie (przez to, że będzie mniej czasu) rozmów między pracownikami, wspólnych kaw itp. może źle wpłynąć na relacje w firmie. Sądzę, że nawet w pracy warto mieć chwilę dla siebie. • Zmniejszenie produktywności – czyli to, o czym pisałem w kontekście niezaangażowanych pracowników. Jeżeli ktoś na co dzień chce jak najszybciej iść do domu i zrobić
jak najmniej, w przypadku skróconego czasu pracy będzie się zachowywał tak samo. W obrębie zmniejszenia produktywności możemy też mówić obranżach/firmach/ stanowiskach, gdzie krótszy czas pracy ma bezpośredni wpływ na wydajność – np. produkcja, praca na recepcji. • Redukcja czasu pracy może powszednieć – ludzie szybko mogą się przyzwyczaić do „dobrego” i na nikim to już nie będzie robiło wrażenia. Zatrą się zalety, pojawią się wady.
PODSUMOWANIE I MOJE STANOWISKO Jak widać, ze skróconym czasem pracy bywa różnie. Czasem to świetne rozwiązanie, czasem wręcz przeciwnie. Uważam, że jeżeli chcemy taki model wprowadzić, to musimy spojrzeć na tę kwestię przez pryzmat celów i sytuacji. Po pierwsze – zadać sobie pytanie, co chcemy osiągnąć. Po drugie – z jakim typem pracy mamy do czynienia.
Spojrzenie na redukcję roboczogodzin jak na eksperyment może jednak wyprowadzić nas w pole. Skutki eksperymentu łatwo cofnąć, a tutaj odwrotnie – jeżeli zmniejszysz czas pracy i nagle się rozmyślisz – może spotkać cię bunt załogi. Ludzie bardzo nie lubią, kiedy się im coś zabiera. Gdybym chciał sprawdzić, jak taki model może działać, kierowałbym się ku metodzie małych kroków – np. zaczynając od „krótszego piątku”.
U nas w firmie (firma produkcyjna) stosujemy takie podejście, że uważnie patrzymy na cel i sytuację. Nie wyobrażam sobie skrócenia czasu działania produkcji, co zresztą argumentowałem wcześniej. Z kolei nasi handlowcy czy menedżerowie projektu mają do realizacji pewien cel. Nie są dla nas ważne godziny, które spędzą oni przy biurku, dopóki cel jest realizowany (i w razie potrzeby są dyspozycyjni). Jednocześnie sytuacja nam to umożliwia – pracownicy na tych stanowiskach są niezwykle zaangażowani i zmotywowani wewnętrznie. ⚫