4 minute read

Założyć rodzinę. Ale jaką?

KLASYCZNIE ROZUMIANA RODZINA PREZENTUJE SYSTEM NIEZMIENNYCH, FUNDAMENTALNYCH WARTOŚCI I RÓL. W OPOZYCJI DO NIEJ POWSTAJĄ DZISIAJ ALTERNATYWNE MODELE RODZIN, NIE ZAWSZE OPARTE NA FORMALNEJ I NIEROZERWALNEJ WIĘZI MAŁŻEŃSKIEJ JEDNEJ KOBIETY I JEDNEGO MĘŻCZYZNY. RÓWNOLEGLE ZMIENIA SIĘ SPOSÓB PATRZENIA NA PŁEĆ LUDZKĄ. WYBÓR ŻYCIOWEJ DROGI CZĘSTO PODYKTOWANY JEST WZORCEM WYNIESIONYM Z DOMU RODZINNEGO LUB INNYM, KULTUROWYM.

Kim jesteśmy, jaka jest nasza tożsamość osobowa, seksual‐na, społeczna? Na ile jest ona ugruntowana? Czy wystarcza‐jąco głęboko, by wybrać bez wahania sposób życia w najwłaściwszym dla nas środowisku i stanie (małżeń‐stwo, kapłaństwo, bezżeń‐stwo/niezamężność)? Czy jestem zdolna/zdolny przyjąć role płciowe w rodzinie jako mąż, ojciec lub żona, matka? Czy kocham swoją rodzinę, z której wyszedłem/ wyszłam? Na ile doceniam swoje korze‐nie, czy potrafię wybrać drogę na najbliższe dziesięciolecie, a następnie na resztę życia, i przeżywać ją szczęśliwie? Te i podobne pytania stawiamy sobie często jako ludzie myślący, poruszający się na co dzień zarówno w świecie wartości, jak i antywartości.

Advertisement

Laicka czy katolicka

M a ł żeńs two i rod zin a w op t yc e chrześcijańskiej, jak naucza Kościół katolicki, zostały ustanowione przez Boga przy stworzeniu świata. Kościół rzymskokatolicki naucza, że fundamen‐tem rodziny jest nierozerwalne małżeń‐stwo, budowane przez dwie osoby odmiennej płci, realizujące zadania określone przez miłość małżeńską rozumianą jako sacrum. Wzorcem jedności osób w rodzinie jest dla tego

modelu miłująca się Trójca Przenajświęt‐sza. Miłość małżeńska i rodzinna w opcji ka‐tolickiej zakłada budo‐wanie wspólno ty osób, a nawet więcej –komunii osób. Pojęcie „komunia osób” jest charakterystyczne dla rodziny chrześcijań‐skiej, oznacza ono szczególny, wzajem‐nie potwierdzający się i afirmujący sposób przebywania i funk‐cjonowania ze sobą członków rodziny. Zasadą tworzenia więzi komunijnej w małżeństwie i ro‐dzinie chrześcijańskiej jest dojrzała, czyli do‐browolna i bezintere‐sowna wymiana cał‐kowitego daru z sie‐bie, co wiąże się z postawą służby, poszanowaniem god‐ności każdej osoby, dążeniem do budowa‐nia z pomocą łaski Bo‐żej relacji jedności, rodzeniem i wycho‐wywaniem dzieci oraz realizacją celu osta‐tecznego – spotkania z Bogiem w wieczno‐ści.

Sposób patrzenia na małżeństwo w dużej mierze zależy od sposobu patrzenia na człowieka, czyli od przyjętej antropologii. W chrześcijań‐skiej rodzinie człowiek jest postrzegany jako osoba, której cielesna natura posia‐da wymiar duchowy, będący podstawą godności osobowej. Nie może być on traktowany jako środek do osiągnięcia celu lub jako przedmiot użycia czy też własności, gdyż sprzeciwiałoby się to jego godności i naturze. Człowiek w kul‐turze chrześcijańskiej ma wartość nad‐rzędną względem wartości material‐nych i osiąga najwyższe dobro, stając się dla innych „bezinteresownym darem z siebie samego” (patrz: Gratissimam sane Jana Pawła II). Model ten jest bliski pojęciu „rodziny tradycyjnej”, zbudowanej na tradycji europejskiej, gdzie istnieje płciowy podział ról familijnych. Mężczyzna, mąż i ojciec w tym wzorcu przeważnie zaj‐muje się materialnym utrzymaniem rodziny oraz reprezentowaniem intere‐sów rodzinnych w społeczeństwie, jest nośnikiem wartości moralnych, nato‐mi as t do z ad ań kobi e t y n al e ż ą organizacja życia domowego, rodzenie i opieka nad małymi dziećmi oraz naj‐słabszymi członkami rodziny. Żona i matka w chrześcijańskiej tradycji pełni niezastąpioną funkcję wychowawczyni w każdej dziedzinie życia. Towarzyszy ona dziecku od pierwszych jego dni, wspierając jego wszechstronny rozwój. Jak zauważa współczesny socjolog To‐m as z S zl end a k w pod rę c zni ku Socjologia rodziny. Ewolucja, historia, zróżnicowanie – życie rodziny „tradycyj‐nej” wpisuje się w kalendarz świąt o charakterze religijnym. Model ten, zdaniem autora, ma nadal wielu zwolen‐ników, ale staje się coraz mniej popular‐ny z uwagi na powszechną obecnie pracę zarobkową kobiet oraz efekty procesów emancypacyjnych.

Klasycznie rozumiana rodzina zasadni‐czo różni się od współcześnie tworzo‐nych odmian i definicji rodziny, uznawanych za pełnowartościowe przede wszystkim przez środowiska lewicowe i liberalne. Są nimi: quasi-ro‐dziny (bezdzietne) i modele alternatyw‐ne: homorodziny zakładane przez pary seksualne, rodziny monoparentalne (samotne rodzicielstwo) tworzone przez matki lub ojców wychowujących samotnie swoje dzieci z poprzednich związków, rodziny „wizytowe” LAT (ang. Living Apart Together), tzw. „wizytowa kohabitacja”, czyli związek, w którym małżonkowie z wyboru żyją w oddziel‐nych gospodarstwach domowych. Dalej, rodziny rekonstruowane, powstające na skutek ponownego zawarcia małżeń‐stwa przez jednego lub obojga partne‐rów często posiadającego/posiadają‐cych dzieci z poprzednich „nieudanych” związków, określane mianem „rodzin patchworkowych”. U podstaw tych modelów laickiej rodziny nie leży formalne i nierozerwalne małżeństwo mężczyzny i kobiety, lecz luźna umowa, często bez zobowiązania dozgonnej wierności. W rodzinie „postępowej” z obecnością świeckiej instytucji m a ł żeńs twa z auwa ż a si ę c zęs to oddzielenie funkcji seksualnej od prokreacyjnej, zatem dopuszczalne są wielopostaciowa seksualność, rozwody, wykluczenie potomstwa, słowem: ulotność, zmienność, interesowność –jako cechy typowe dla relacji między‐osobowych – reprezentowane przez ludzi, którzy w centrum życia stawiają nowoczesność, wygodę, samorealizację.

By być szczęśliwym…

Każdy człowiek pragnie szczęścia. Dom rodzinny, naturalnie kojarzony z atmos‐ferą ciepła i życzliwości, miejscem bezpiecznym, powinien taki być, choć nie zawsze jest, o czym świadczą miliony dzieci i dorosłych na świecie nieumieją‐cych odnaleźć się w relacjach osobo‐wych, nawet wobec krewnych. Osoby niewłaściwie traktowanie (bez miłości) przez najbliższego członka rodziny, najczęściej przez rodziców, noszą bolące rany nieraz do końca życia. Świadomy chrześcijanin wybacza i z pomocą łaski Bożej naprawia czy uzupełnia straty, lecz osobie, która nie ma doświadczenia spotkania z żywym Chrystusem w domu rodzinnym, może być trudno kochać miłością bezintere‐sowną i wierną, a co za tym idzie, zbudować trwały, szczęśliwy związek małżeński i mocną rodzinę, odporną na szkodliwe wpływy pseudoautorytetów.

Nie można też zapominać, że wchodze‐nie w role familijne nie jest jedynym warunkiem osobowego spełnienia dającego człowiekowi szczęście na ziemi. Podstawowe powołanie naszego życia nie musi się wiązać najściślej ze spełnieniem własnej płci biologicznej. Jest wielu szczęśliwych mężczyzn i wie‐le kobiet, którzy nie zostają biologiczny‐mi ojcami i matkami, a z pasją realizują swoje życiowe zadania, spełniając się jako osoby. Z pewnością jednak należy przyznać, że jesteśmy istotami relacyj‐nymi, stworzonymi do uczestnictwa w życiu społecznym, o czym świadczy fakt, że rodzimy się i wychowujemy w małej grupie społecznej, jaką jest rodzina.

DOROTA KUMOREK

This article is from: