3 minute read
Jej i jego modlitwa Ona i On
Jej i jego modlitwa
MODLITWĘ ZALICZAMY DO NAJBARDZIEJ KONSTYTUTYWNYCH CZYNNIKÓW BUDUJĄCYCH INDYWIDUALNY AKT WIARY. JEŻELI BOWIEM W ŻYCIU
Advertisement
BRAKUJE MODLITWY, CZYLI ROZMOWY Z BOGIEM, SŁABNIE WÓWCZAS WIĘŹ ZE STWÓRCĄ. TA ZALEŻNOŚĆ JEST ZNANA OD WIEKÓW. RÓWNIEŻ DZIŚ
MODLITWA OTWIERA TYSIĄCE KOBIET I MĘŻCZYZN NA ŚWIAT NIEWIDZIALNEGO ODDZIAŁYWANIA BOGA. WYRÓŻNIA SIĘ RÓŻNE RODZAJE MODLITWY: SŁOWNĄ, MYŚLNĄ, KONTEMPLACYJNĄ, SERCA…
Dorota Kumorek: Czy jednak istnieje jakaś różnica między modlitwą kobiety a mężczyzny? Czy to słuszne rozróżnienie? Chyba można mówić o różnicach wówczas, gdy myślimy o modlitwie kobiety-matki, kobiety-córki, kobiety-babci, czyli kobiet odgrywających pewne role familijne. Bo w przestrze‐niach życia pozarodzinnego, na przykład w otaczającej nas współcześnie rzeczywistości zawodowej, zarówno on, jak i ona mierzą się z takimi samymi czynnikami zewnętrznymi. Podobnie formy modlitwy: ustna, myślna, serca etc. nie zostały utworzone ze względu na płeć modlącego się. Wojciech Olejnik: Zależy, co masz na myśli. Czy zgodzisz się ze mną, że współczesnym mężczyznom trudno znaleźć czas na modli t wę ze wzg lędu na męski akt ywizm, liczbę obowiązków zawodowych czy rodzinnych? Modlitwa jest potrzebna mężczyznom i kobietom, żeby ziemska egzystencja nie była jedynie formą płytkiej doczesnej aktywności. Mężczyzna – dla podtrzymania więzi z Bogiem nadającej jego działaniom właściwy sens – powinien wplatać w codzienną pracę chwile poświęcone modlitwie. Odzwierciedlenie takiej postawy można znaleźć choćby w osobie św. Józefa, który nastawiony był na działanie i czuł się odpowiedzialny za byt oraz bezpieczeństwo rodziny. Także i on, na swój sposób, kontemplował codziennie Jezusa. Pismo Święte nic jednak nie mówi o modlitwie św. Józefa. Możemy przypuszczać, że jako człowiek sprawiedliwy, spełniający nakazy religijne Starego Przymierza, szukał w modlitwie umocnienia. Niezrównanym wzorem męskiej modlitwy jest Jezus, który po ukończeniu codziennej pracy znajdował czas na rozmowę z O jcem, będącą źródłem siły do Jego dalszej aktywności. Również w tradycji chrześcijańskiej znajdujemy wielkie wzorce męskiej modlitwy, jak choćby św. Paweł, św. Benedykt czy św. Ignacy Loyola. Ostatni z wymienionych jest autorem słynnej sentencji: „módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”. Wspomniany zaś założyciel benedyktynów napisał słynną regułę opartą na słowach: „ora et labora” (módl się i pracuj). Stanowi ona niezwykle ważny fundament rozwoju zachodniego chrześcijaństwa. Moim zdaniem owe inspiracje wskazują na racjonalizm męskiego podejścia do modlitwy. Przypominają o konieczności niezbędnej równowag i pomiędzy praktycznym działaniem a życiem duchowym i odwrotnie. Warto tu jeszcze nawiązać do dwóch innych klasyków duchowości: św. Franciszka oraz św. Jana Pawła II. Otóż franciszkańskie modlitwy były pełne ufności, wzruszającej prostoty, głębokiej wiary i więzi ze stworzeniem. Z kolei misja św. Jana Pawła II była nierozerwalnie związana z codzienną głęboką postawą autentycznej modlitwy, co znakomicie w y c h w y t y w a ł y k a m e r y p o d c z a s j e g o p i e l g r z y m e k . W powyższym kontekście przypomnijmy kilkudziesięciomi‐nutową transmisję milczącej kontemplacji Jana Pawła II z katedry na Wawelu podczas pielgrzymki w 2002 roku. Papież Polak – autor pięknych modlitewnych tekstów – świadomie wskazywał na znaczenie modli t wy we współczesnym zabieganym świecie. Klasycy duchowości wskazują w y z n a c z n i k i m ę s k i e j m o d l i t w y, k t ó r a p o w i n n a b y ć nacechowana odwagą, wewnętrzną równowagą, silną wiarą, prostotą i autentyzmem. D.K.: Tak, marginalizowanie modlitwy w życiu codziennym mniej lub bardziej zapracowanego mężczyzny nie prowadzi do niczego dobrego. Moim zdaniem jednak, niezależnie od płci i tego, czym i jak intensywnie zajmujemy się w ciągu dnia, już samymi swoimi czynami możemy się modlić. Zresztą nie tylko czynami, lecz także myślą czy intencją. A nawet pragnieniem. Pan Jezus nauczył wszystkich krótkiej modlitwy, której słowa nieraz nie chcą z łatwością przejść przeciętnemu człowiekowi przez gardło: „O jcze nasz…". Tatusiu Niebieski. Jesteśmy dziećmi Boga-Stwórcy, co oznacza, że On jest dawcą i Panem naszego czasu oraz całego życia. Niezależnie od płci, stanu czy rodzaju pełnionych funkcji, utrzymywanie z Nim więzi w ciągu dnia, a nawet w nocy (!), jak czy tamy w Psalmie 34 („Błogosławić będę Pana w każdym czasie”), jest niekwestio‐nowanym źródłem szczęścia dla człowieka na tym świecie. W tym miejscu nasuwają mi się jeszcze inne słowa Pana Jezusa, wypowiedziane w kontekście ludzkiej chciwości i pychy: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 3). Słowa Nauczyciela znowu mogą stanąć niejednemu mężczyźnie i niejednej kobiecie ością w gardle, bo zamiast uwielbiać doskonały plan Boga na nasze życie w każdym jego czasie, niejednokrotnie traktujemy Stwórcę jak złotą rybkę czy też pomocnika w realizacji naszych kruchych planów.