7 minute read
Mikroplastik – makrozagrożenie? Ekologia
Mikroplastik – makrozagrożenie?
JEST TO TEMAT WIELU NIEWIADOMYCH. NIECO PONAD 100 LAT TEMU NIE BYŁ JESZCZE PRODUKOWANY MASOWO. KILKA LAT TEMU NIE SĄDZONO, ŻE MOŻE STANOWIĆ PROBLEM. DO TEJ PORY NIE WIEMY, W JAKIM STOPNIU NAM ZAGRAŻA. MOŻEMY JEDNAK BYĆ PEWNI TEGO, ŻE OTACZA NAS NIEZALEŻNIE OD TEGO, GDZIE SIĘ ZNAJDUJEMY, A JEGO ILOŚĆ ZWIĘKSZA SIĘ W ZASTRASZAJĄCYM TEMPIE. ZOBACZCIE TO NIEMAL NIEWIDOCZNE ZAGROŻENIE. Mikro co?
Advertisement
Problemy z mikroplastikiem zaczynają się już w momencie podania jego oficjalnej definicji, ponieważ brzmi ona nader zawile. Nie wierzycie? Spójrzcie na to: „Mikroplastik to heterogeniczna miesza‐nina różnego kształtu materiałów w postaci fragmentów, włókien, elipsoid, granulek, śrutu, płatków o wielkości w zakresie od 0,1 μm do 5 mm”, czyli mówiąc po naszemu, są to cząsteczki plastiku mniejsze niż 5 mm i większe niż 1 mikrometr (tak, wiem, że wszyscy wie‐cie, ile to jest, ale bywam zapominalski, więc zapiszę sobie tutaj, że to jedna tysięczna milimetra). Skoro kwestię zapoznania mamy za sobą, to chyba warto dowiedzieć się, jak powstaje ten problem. Pomocny w tym może być podział na mikroplastik pierwotny i wtórny. Ten pierwszy już od początku swojego istnienia jest bardzo mały. Najczęściej można go spotkać jako składnik różnego rodzaju peelingów i past do zębów, a także leków i artykułów higienicznych. Może nasunąć się nam pytanie, dlaczego w ogóle używa się plastiku w kosmetykach. Na nieszczęście dla środowiska odpowiedź brzmi tak: jest on bardzo uniwersalny, a w dodatku tani. Jego zawartość w kosmetykach może osiągać nawet do 90%, a gdzie trafia w i ę k s zo ś ć ko s m et y ków i ś ro d ków czystości? Do kanalizacji, gdzie zawarte w nich cząsteczki tworzyw sztucznych rozpoczynają swoje drugie, zdecydowa‐nie groźniejsze życie, zwłaszcza że ze wzg lędu na mikroskopijny rozmiar oczyszczalnie ścieków mają ogromny problem z ich wychwyceniem. Druga kategoria, czyli mikroplastik wtórny, pochodzi z degradacji większych plastikowych odpadów, wśród których prym wiodą foliowe reklamówki, rybac‐kie sieci oraz plastikowe butelki.
Od najgłębszego dna po najwyższy szczyt
Tak, to brzmi jak wstęp do budującej mowy na temat tego, jak można zostać pilotem własnego życia i osiągnąć sukces, ale ja nie o tym. Chciałem pokazać skalę omawianego „mikroproblemu”. Zostaw‐my na chwilę kwestię tego, czy i jak poważnym zagrożeniem jest mikropla‐stik. Skupmy się na tym, jak szeroko rozpowszechniony jest to kłopot, skoro obecność takich elementów można znaleźć nawet w skrajnie niedostępnych m i e j s c a c h . A m ów i ą c n i ed o s t ę p n e miejsca, mam na myśli chociażby Rów
Mariański. Tak, dobrze widzicie, chodzi dokładnie o ten rów, który pamiętacie z lekcji geografii, o głębokości niemal 11 kilometrów. Kilka lat temu w ramach projektu Sky Ocean Rescue poddano badaniom skorupiaki żyjące w oceanicz‐nych g łębinach i w zdecydowanej większości z nich, bo aż w 73%, odkryto ślady mikroplastiku. Co ciekawe, w przy‐padku organizmów pochodzących z Rowu Mariańskiego było to aż 100%. Wiąże się to z faktem, iż mikroplastik dostaje się do oceanów i opada w pobliże dna, gdzie się akumuluje. No dobrze, a teraz druga część podtytułu, pomyślcie, jaki znacie najwyższy szczyt Ziemi. Oczy‐
wiście każdemu nasunie się znany ośmiotysięcznik – Mount Everest – i tak, on też nie jest wolny od tego rodzaju zanieczyszczeń, co potwierdziły badania przeprowadzone na próbkach śniegu pobranych z wysokości nawet 8440 metrów n.p.m. Jeśli nasze odpady trafiają w miejsca, których większość z nas nigdy nie odwiedzi, to chyba czas na dokonanie pewnych przemyśleń. Problem nie znika wtedy, gdy gubimy go z oczu. Zanieczysz‐czenia trafiające do rzeki popłyną dalej, te trafiające na ziemię zaczną się powoli rozkładać, przenikną do wód grunto‐wych, a następnie zostaną poniesione dalej i kto wie, ile z nich do nas powróci w ten czy inny sposób.
Plastisfera = spora środowiskowa afera
Mikroplastik ma zdolność adsorbowania składników odżywczych i materii orga‐nicznej z otoczenia, a od tego już tylko m a ł y k r o k d o p o w s t a n i a n a j e g o powierzchni zbiorowisk mikroorgani‐zmów zwanych plastisferami. Są to specyficzne biofilmy, które przejawiają mocno niepokojące cechy. Najważniejszą z nich jest większa odporność na ksenobiotyki niż ta obserwowana u bakterii unoszących się swobodnie w wodzie. Skalę problemu powiększa fakt, że bakterie potrafią przekazywać sobie geny pomiędzy szczepami a nawet gatunkami. Ponadto mogą zostać m i k r o t a k s ó w k ą d l a p a t o g e n ó w, przenosząc je na swojej powierzchni tam, gdzie wcześniej nie występowały, co m o ż e z a b u r z y ć f u n k c j o n o w a n i e niektórych ekosystemów. Co? Niszczenie ekosystemów? Przez takie drobinki? Ile takiego mikroplastiku może się znajdo‐wać w środowisku? Szacuje się różnie od 93 do 268...tysięcy ton, i to tylko w postaci drobinek unoszących się w wodnej toni, a jak przeczytaliście wcześniej, jego ogromne ilości zalegają na morskim dnie i w wielu innych miejscach. Długotrwały kontakt może wywołać negatywny wpływ na morskie organizmy, objawiając się zmniejszeniem ich płodności, wywo‐łaniem stresu oksydacyjnego, a nawet powstaniem stanów zapalnych i raka.
Z czym się to je?
Najczęściej je się go z owocami morza i solą morską. Rozmiary mikroplastiku sprawiają, że może być przyswojony nawet przez tak małe organizmy jak plankton, a badania sprzed kilku lat wykazały, że jest przenoszony między kolejnymi ogniwami łańcucha troficzne‐go. To szczególnie niepokojące, ponieważ często to my jesteśmy na końcu tego łańcucha, więc przyjmujemy największą dawkę. To nie jedyny sposób na uraczenie się mikroplastikami, możemy je też przyswoić, jedząc żywność przechowy‐waną w opakowaniach zawierających plastik, takich jak na przykład puszki służące magazynowaniu konserw, a opcje wcale się na tym nie kończą. Przyjmujemy go też, pijąc wodę, herbatę czy piwo, używając niektór ych kosmetyków, a nawet wdychając go. Warto zaznaczyć, że choć aż 80% źródeł wody pitnej zawiera mikroplastik, to wciąż są to zdecydowanie niższe stężenia niż w wo d z i e k u p owa n e j w b u t e l k a c h . Zdecydowana większość tego zanie‐czyszczenia jest wydalana, jednak część gromadzi się w układzie pokarmowym, a drobniejsze cząstki są znajdywane też w krwiobiegu, układzie limfatycznym czy nawet wątrobie. Według różnych badań do naszego organizmu trafia od 5 do 21 gramów mikroplastku, czyli dla porówna‐nia od naszego dowodu osobistego po dwie średniej wielkości truskawki.
Realne zagrożenie czy niepotrzebne straszenie?
Problem mikroplastiku jest stosunkowo nowym zagadnieniem. Do niedawna nie sądzono, że może dotyczyć nas aż tak bezpośrednio. Obecnie trwają badania nad jego szkodliwością. Faktem pozostaje jednak to, że część tych sztucznych two‐rzyw znajduje się w naszych organizmach przez dłuższy czas, i o ile szkodliwość samego mikroplastkiku na nasz organizm nie została jeszcze oficjalnie potwierdzo‐na, to już produkty jego rozkładu, takie jak wielopierścieniowe pierścienie aro‐matyczne i polichlorowane bifenyle, mogą wywierać niekorzystne skutki. Należą do nich problemy hormonalne, zaburzenia płodności, a nawet zwiększo‐ne ryzyko raka wątroby, piersi, płuc czy jelita grubego. Co ciekawe, ale i przeraża‐jące, pod koniec ubiegłego roku naukow‐cy po raz pierwszy odkryli obecność mikroplastiku w płodach i łożyskach ciężarnych kobiet. W tym przypadku kwestia jego szkodliwości również nie jest jeszcze potwierdzona, ale istnieją obawy, że może on trwale uszkadzać układ odpornościowy. Nie można też pominąć innego groźnego aspektu. Te mikrosko‐pijne cząsteczki plastiku mogą być środkiem transportu dla różnych patoge‐nów, na przykład bakterii i toksycznych substancji, następnie się z nimi łączyć i trafiać do naszych organizmów.
Co czynić, by do zanieczyszczeń się nie przyczynić?
Czasami mikrodziałanie może okazać się gigapomocą, i to właśnie jedna z tych sytuacji. Wybierając chociaż jedną z propozycji, które za chwilę zobaczycie, możecie coś zdziałać. Przede wszystkim należy ograniczyć zużycie plastików, zwłaszcza tych jednorazowych, dlatego dołączam do apelu mnóstwa podmiotów i proszę, używajcie toreb wielokrotnego użytku. W ostatecznym rozrachunku jest to nie tylko dobre dla środowiska, ale też opłacalne ekonomicznie. Poza tym kto nie zna uczucia rozpaczy, gdy patrzy na rozsypane na chodniku zakupy, bo foliówka nie wytrzymała napięcia, niech pierwszy rzuci kamieniem. Dobrze też zwracać uwagę na skład kosmetyków, które kupujemy, i starać się wybierać te, które zawierają jak najmniej mikrodrobi‐nek tworzyw sztucznych. Warto też przyjrzeć się swojej garderobie, najlepiej byłoby nie wzbogacać jej o kolejne ubrania wykonane z tworzyw sztucz‐nych, a jeśli już je mamy lub bardzo lubimy je nosić, to nie pierzmy ich z resztą ubrań, tylko osobno w niskiej temperaturze, co nieco zmniejszy emisję mikroplastików. Ciekawym pomysłem może być też użycie specjalnych filtrów do pralek, które mają wychwytywać tego rodzaju zanieczyszczenia, także śledźmy rynek i nowinki tego rodzaju. Wszystkie te dzia‐łania kwalifikują się do stylu życia zwane‐go less waste. Żyjemy w absurdalnych czasach, kiedy nawet banany są pakowa‐ne w plastikowe opakowania. Nie dajmy się zwariować i kiedy możemy, rezygnuj‐my z wytwarzania kolejnych plastiko‐wych odpadów.
Mikroplastik to temat wielu niewiado‐mych, ale to, że nie jesteśmy pewni, jak szkodliwy jest, nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na czekanie. Niepostrze‐żenie stał się wszechobecny, a jeśli w końcu okaże się, że jest groźny, może być za późno na działanie, zatem nie czekajmy. Do dzieła!
DAMIAN RÓG