1 minute read

Anna Nowak – Bluszcz

Oplatam, tulę, opieram. Sobą do domów przywieram, jestem ich częścią, aż wreszcie cały jestem tym domem.

Ocieplam latarnie, koloruję cegły, w bramach pozuję, jestem twarzą w jesiennym kalendarzu. Prezentuję się, jak trzeba – liściem z przodu, liściem w bok.

Moje dzieci wypuszczam spod ramion, przykładem uczę dawać ludziom więcej ciepła, koloru, tajemnicy we wnętrzach i zewnętrzach.

Pomagam wpleść prywatność w zwykły dom, a co w zamian? Oni tną. Z tej wdzięczności odcinają moim dzieciom ręce – liść.

Tną jak siano, jakbym nie był kocem, czyjąś mamą, nie ochraniał i nie zdobił, nie był twórcą, inspiracji i zachwytów dawcą.

Jakbym nie potrafił

w nowe aranżacje przeistaczać stare, elewacje zżarte rdzą przykrywać, sprawić, że poczują się śmielej.

Jakbym nie mógł wszystkiego –rodzić, tworzyć; poza krzykiem mógłbym wszystko.

Jakbym był po prostu bluszczem, ot, rośliną, chwastem, nerwem poskrywanym w środku, w liściu.

This article is from: